HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Sala numer 96




 

Share
 

 Sala numer 96

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2, 3  Next
AutorWiadomość
Lorie


Lorie


Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~

Sala numer 96 Empty
PisanieTemat: Sala numer 96   Sala numer 96 EmptyCzw Lis 14 2013, 19:13

Sala jak każda inna. Cztery białe ściany, cztery łóżka, a przy nich po metalowej półeczce dla każdego pacjenta. Nie wyróżnia się niczym specjalnym. Ot, zwyczajna szpitalna sala i tyle.

To, w jaki sposób Jamie przyniósł dziewczynę do szpitala, bardzo ją skrępowało. Bądź co bądź, jeszcze żaden mężczyzna jej na rękach nie nosił. Na skórze zielonowłosej pojawił się na krótko rumieniec, ale starała się nie dać poznać po sobie, że jest coś nie tak. Kiedy byli na miejscu i uporali się ze szpitalną biurokracją, weszli do sali numer dziewięćdziesiąt sześć. Chłopak posadził ją na łóżku, a ta uśmiechnęła się do niego i powiedziała:
- Dziękuję naprawdę za pomoc. Bez tego w dwa tygodnie bym się tu nie doczołgała.- Zaśmiała się cicho.- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że was poznałam. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś uda nam się zgadać... jak chcesz, zawsze możesz wpaść na Akane Resort do hotelu. Złość Sophie-san biorę na siebie.- Spojrzała na niego i znów się uśmiechnęła.
Kto by się spodziewał, że słowa jednego chłopaka tak na nią wpłyną? Udało mu się choć trochę przemówić do rozumu, dzięki czemu skończyła dwa razy mądrzejsza, a i pewnie dało jej to do myślenia bardzo dużo. Jak będzie sama, to się porządnie nad tym wszystkim zastanowi.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1257-konto-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1231-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1293-lorie#19140
Jamie


Jamie


Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013

Sala numer 96 Empty
PisanieTemat: Re: Sala numer 96   Sala numer 96 EmptyCzw Lis 14 2013, 22:29

Na (chyba) szczęście dla Lorie chłopak nie był w tym momencie zbyt spostrzegawczy i w czasie, gdy niósł Guide do szpitala nie wytknął jej zaczerwienionych policzków ani żadnych wstydliwych ruchów w jego ramionach. Co prawda może nieco go zdziwiło to, że dziewczyna stała się jakaś taka cichsza i mniej rozgadana niż wcześniej, ale momentalnie zwalił to na karb bycia ranną i zmęczoną. Koniec końców nie było nic dziwnego w tym, że czując chwilę rozluźnienia, gdy emocje i adrenalina opuszczały ciało, ludzie często mieli w zwyczaju kompletnie opadać z sił. Być może właśnie tak stało się w jej przypadku? Tak czy siak do szpitala udało się dotrzeć w jednym kawałku, bez większych przygód i problemów po drodze, Jamie nie wywrócił się po drodze, nie zahaczył jej ciałem o żadne znaki drogowe, ogólnie więc był zadowolony z wypełnionej przez siebie roli dostarczyciela czy może pielęgniarza. Teraz, w szpitalu, pewien był tego, że syrenka otrzyma odpowiednią opiekę medyczną i wszystko będzie z nią w porządku, a to stanowiło dla chłopaka źródło ulgi. Koniec końców przyjemnie było przyczynić się do tego, że ktoś odzyskiwał swoje zdrowie - w tym także i dobry humor, więc Jamie nawet nie krył tego, że cieszył się po prostu z zakończenia przygody w magazynie.

Gdy dziewczyna ponownie podziękowała mu za zawarcie znajomości, chłopak tylko uśmiechnął się nieśmiało i znów podrapał po tyle głowy. Nieco go to faktycznie zawstydziło, fakt że robiąc tak niewiele otrzymywał tyle podziękowań, czuł się niemal tego niegodny, tak jakby nie zasłużył na to wszystko. Bo co on takiego w sumie dla niej zrobił? Użył tylko kilku słów, rzucił parę zdań i nawet jeśli sam w nie mocno wierzył, to wiedział że czasami słowa nie zastąpią czynów. Jednak jeśli Lorie podniosła się na duchu choćby w cząstce dzięki niemu - to był powód do dumy.

- Daj spokój... - odpowiedział w końcu, przysiadając na skraju jej łóżka, lecz ostrożnie, by jej w żaden sposób nie narazić na dodatkowy ból - To nic takiego! Każdy na moim miejscu zachowałby się tak samo! I również jest mi bardzo przyjemnie, że udało nam się poznać, ja w ogóle lubię poznawać ludzi i miło mi jest móc teraz powiedzieć, ze cię znam! - zapewnił radośnie Lorie blondyn odwracając do niej głowę, całkowicie szczerze z resztą, on bowiem faktycznie lubił spotykać nowe osoby, zaznajamiać się z nimi i wiedzieć o nich więcej. Choć czasami bywał przy tym nieco niezbyt wrażliwy i zdarzało mu się zagalopować w swojej chęci wiedzenia, ale cóż... Różnie bywało! - Ach, Sophie-san... pal licho mnie, nie byłbym wesoły, gdybym wiedział, że na tobie się wyżywała... Ale powiedz mi, jeśli wolno mi wiedzieć... ona naprawdę jest tak agresywna w stosunku do mężczyzn? ...stoi za tym jakiś powód? - oczywiście, znów wiedziony swoją ciekawością nie mógł sobie odpuścić pytania o właśnie tę kwestię, z resztą ciekawiło go to, jako członka VP, już od dłuższego czasu, a teraz miał okazję zadać konkretne pytanie odpowiedniej osobie. - Ale zapamiętam sobie tę ofertę... I oczywiście jest ona obustronna, prawda? Jeśli będziesz miała ochotę kiedyś odwiedzić mnie, zapraszam, bez krępacji! - rzucił wesoło, zdejmując na chwilę kapelusz, rozczesując włosy, a potem z powrotem zakładając go na głowę. Jakoś dziwnie się bez niego czuł. A tak w ogóle to co on powinien tutaj robić... chyba nigdy wcześniej nie zdarzyło mu się wizytować chorego... Powinien się jakoś specjalnie zachowywać? Och, to dziwne poczucie niezręczności, kiedy nie do końca wie się, co i jak!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1414-konto-jamiego#21282 https://ftpm.forumpolish.com/t1403-jamie-o-sullivan https://ftpm.forumpolish.com/t4238-new-frontier#86385
Lorie


Lorie


Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~

Sala numer 96 Empty
PisanieTemat: Re: Sala numer 96   Sala numer 96 EmptyPią Lis 15 2013, 19:45

Kamień spadł jej z serca, kiedy zauważyła, że chłopak nie dostrzegł objawów jej zawstydzenia. A to, że stała się cichsza, była efektem nie tylko samego uczucia wstydu, ale także zmęczenia. Była wyczerpana tą misją, walką z Panią Ogrodu, czy jak jej tam było. A jak wyjdzie ze szpitala, to musi się zgłosić do mistrzyni, obiecała jej że się pojawi w jej gabinecie. Pewnie ma do niej jakąś ważną sprawę dotyczącą gildii albo pracy na Akane Resort... bądź co bądź, to Sophie zbyt często jej nie wołała, więc to musiało być naprawdę coś ważnego. Lorie tam to było obojętne, ale pewnie mistrzyni zadowolona nie będzie, jak się spóźni. Miała jeszcze troszkę czasu, by porozmawiać z Jamiem. W sumie polubiła chłopaka. Był dla niej życzliwy, miły. No i pomocny. Może on sam nie odczuwał tego, za to Guide wzięła do serca sobie jego słowa i postara się zrobić coś ze swoim życiem. Przecież nie może wiecznie kierować się tymi samymi motywami, prawda? Zemsta to nie wszystko. Są inne, ważniejsze rzeczy na tym świecie i musi się na nich skupić.
- Naprawdę mi pomogłeś, Jamie!- Spojrzała na niego.- To... to było naprawdę miłe z twojej strony. Jeszcze nigdy nikt mnie tak nie potraktował... dla mnie jest nowością życzliwość wobec mojej osoby.- Uśmiechnęła się do niego.- A co do samej Sophie-san... nie mam zielonego pojęcia, co jest przyczyną jej niechęci do mężczyzn. Nigdy z nią nie rozmawiałam na takie osobiste tematy. Zawsze raczej służbowo. Bądź co bądź, ale moja mistrzyni jest pracoholiczką. Bez swoich ton papieru nie rusza się z gabinetu. Zawsze coś liczy, ciągle myśli o Akane Resort, o jakiś nowych badaniach, które finansuje. Ta kobieta ma łeb jak sklep!- Zaśmiała się cicho.
Kto by się spodziewał, że członkowie dwóch pozornie innych gildii, które wiecznie ze sobą konkurują, będą się bezproblemowo dogadywać? Niby to między nimi panowała wieczna rywalizacja, ale ona aż tak bardzo teraz tego nie odczuwała... a chociaż nie w tej sytuacji! Między Lorie a Jamiem panowała bardzo miła, przyjazna atmosfera. Rozmawiali, śmiali się... wszystko było dla Guide nowe, nieznane, ale to dobrze. W ten sposób będzie mogła wkroczyć w nowe życie, że tak się wyrażę.
- Oczywiście, że kiedyś wpadnę.- Obiecała.- Czas się na pewno znajdzie, chęci również... nie widzę więc problemu.- Uśmiechnęła się.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1257-konto-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1231-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1293-lorie#19140
Jamie


Jamie


Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013

Sala numer 96 Empty
PisanieTemat: Re: Sala numer 96   Sala numer 96 EmptySob Lis 16 2013, 18:45

Kiedy Jamie usłyszał, że wszystko czego doświadczyła z jego strony Lorie było dla niej nowością przez chwilę, naprawdę (!), nie mógł w to uwierzyć. Zdziwił się wręcz do tego stopnia, że jego wzrok przestał błądzić po pomieszczeniu a skupił się na osobie prawie równej mu wzrostem dziewczyny, tak jakby badając czy na pewno mówi ona poważnie. Co ciekawe, wyglądało na to, że wcale nie żartowała, a to wprawiło Jamiego w jeszcze większe zakłopotanie, a nawet dezorientację. Jak może było żyć, nawet niezależnie od tego ile się naprawdę miało lat, nie zaznawszy nawet przez krótki czas takich prostych kwestii jak życzliwość, czy po prostu bycie miłym w stosunku do własnej osoby? Jak ciężkie musiało być takie życie? O'Sullivan nie potrafił sobie tego wyobrazić. Jego życie nie było zawsze usłane różami, przejechał się kilka razy na tym, czy na tamtym i pamiętał po dzień dzisiejszy, nigdy jednak nie mógłby powiedzieć, że nie zaznał w życiu szczęścia, sympatii czy radości. Zwyczajnie nie potrafił sobie odpowiedzieć na pytanie "jak potoczyłoby się jego życie, gdyby nie te bardziej radosne zdarzenia?", które właśnie kołatało się w jego głowie. Jakby się teraz zachowywał? Jakby się czuł? Jeżeli dla Lorie to wszystko znaczyło tak wiele, to jak wiele wcześniej musiało jej brakować? Jak bardzo musiało tęsknić za czymś, czego nawet tak do końca nie znała? Mój Boże. To naprawdę było nawet przerażające.

Chłopak przejął się do tego stopnia, że dość bezwiednie wyciągnął swoją rękę i pogładził dziewczynę po włosach, delikatnie, niemal zaledwie muskając jej głowę. Wiedział, że Guide mogła nie uznać tego za coś miłego lub wręcz zdenerwować się na niego za takie zachowanie, ale nie mógł sobie tego prostego gestu odmówić. Nawet jeśli za chwilę miałby cierpieć. - Nawet nie wiesz jak wielkim zaszczytem są dla mnie twoje słowa... - powiedział z ciepłym uśmiechu, po chwili odciągając swoją dłoń i kładąc ją na łóżku. Może to i było durne zachowanie... ale nikt nigdy nie mówił, że Jamie podejmował dobre decyzje. A przynajmniej nie zdarzało mu się to za każdym razem. Wysłuchał też z uwagą informacji na temat Sophie. Właściwie sam nie wiedział z jakiego powodu interesowała go ta osoba tak bardzo. Może dlatego, że była "bezpośrednim uosobieniem konkurencji" Violet Pegasus? Może dlatego, że tak wiele o niej słyszał? A może była to po prostu zwykła ciekawość ludzka, działająca na zasadzie "bo tak!" i już. - Domyślam się, że byłoby to niezbyt wskazane dociekać takich kwestii, jeśli są one dla niej tak bardzo prywatne... Ale to wielka szkoda, naprawdę. Chciałbym ją kiedyś poznać i nie martwić się o to, że mój widok spowoduje jej jakąś przykrość... - dodał cichszym, spokojniejszym niż wcześniej głosem. Ludzie po prostu powinni byli ze sobą częściej rozmawiać, nie rozdzielać się za pomocą żadnych przegródek, nie dodawać sobie etykietek wywołujących agresję. To nie miało sensu, a tylko przydawało bólu. - To na swój sposób przerażające, wiesz? W sensie... czasem trzeba odpocząć, oderwać się od wszystkiego. Pracoholicy na swój sposób są niesamowici i straszni... bez urazy, oczywiście! - szybko zreflektował się, że bądź co bądź mówił o mistrzyni gildii swojej rozmówczyni - Nie miałem na myśli niczego złego! - dodał jeszcze chłopak nieco skruszonym tonem.

- W takim razie trzymam za słowo! - wyraźnie zadowolony chłopak, po tym jak usłyszał jej słowa uśmiechnął się jeszcze szerzej niż wcześniej. Koniec końców... on zawsze był szczęśliwy, gdy spotykał kogoś, z kim mógł później porozmawiać, zaprzyjaźnić się, skumplować. Ludzie czasami wydawali się zadowalać posiadaniem dwójki albo trójki przyjaciół. On może był chciwy, ale chciał mieć ich... jak najwięcej! - Mam nadzieję, swoją drogą, że nic Cię już nie boli? Jeśli coś ci jest potrzebne to powiedz tylko, postaram się zorganizować! -
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1414-konto-jamiego#21282 https://ftpm.forumpolish.com/t1403-jamie-o-sullivan https://ftpm.forumpolish.com/t4238-new-frontier#86385
Lorie


Lorie


Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~

Sala numer 96 Empty
PisanieTemat: Re: Sala numer 96   Sala numer 96 EmptyNie Lis 17 2013, 15:26

Lorie zawsze była tą najgorszą. To ona była wszystkiemu winna. Była czarną owcą w rodzinie, która tylko zawadzała. Coś się zepsuło od razu była to wina dziewczyny. Ciągle się z ojcem i bratem kłóciła, nie potrafiła dojść z nimi do porozumienia. W domu kłótnie powtarzały się codziennie. Zawsze po niech wychodziła trzaskając drzwiami i szła do swojej zbrojowni, to znaczy do miejsca, gdzie przetrzymywała swoje kochane pistolety. W jej życiu była tylko jedna osoba, która zachowywała się uprzejmie wobec niej i to raczej z poczucia obowiązku. Przecież prawie każdy pomógłby umierającej osobie. Guide westchnęła ciężko. Jamie był naprawdę fajnym chłopakiem, o dziwo dogadywała się z nim. Guide miała wielkie problemy z zawieraniem nowych znajomości, a w tym wypadku nie czuła tej bariery. Nie wiedziała dlaczego, ale tak naprawdę nie miała nic przeciwko. Nie widziała nic złego w zaprzyjaźnieniu się z nim. Nawet jeżeli Jamie należał do gildii, która była największą konkurencją Mermaid Crest!
Lorie poczuła rękę chłopaka na swojej głowie, delikatnie ją głaskającą, co było dla niej po prostu... szokiem. Kolejny gest, którego nigdy nie doświadczyła. Spojrzała na chłopaka nieco zdziwiona i... zawstydzona. Tym razem nie mogła ukryć delikatnych rumieńców, ale trudno. Uśmiechnęła się do niego. Nie miała zamiaru go bić za ten drobny gest, a jakże miły! Zawstydził ją po raz drugi w przeciągu kilku minut. Mógł być z siebie dumny- najwidoczniej stopił lód, który osiadał się na sercu dziewczyny.
- Ja po prostu mówię prawdę.- Spojrzała na niego i delikatnie się uśmiechnęła.- To naprawdę miłe z twojej strony. Dziękuję.
Co ona miała z tym dziękowaniem? Już po raz enty dzisiaj powiedziała to krótkie, ale jakże magiczne słowo do Jamiego. Chyba naprawdę była mu wdzięczna za pomoc. Zazwyczaj nie rzuca "dziękuję" na prawo i lewo, a teraz. Co chwilę to powtarzała. Ale to chyba dobrze. Robi małe kroki ku zmianie i lepszej przyszłości, prawda?
- Jak wpadniesz kiedyś na Akane Resort, a nie Sophie-san nie będzie zajęta, to mogę cię z nią poznać. - Obiecała po raz kolejny.- Choć z tego co wiem, w drodze wyjątkowo wyjątkowego powodu jest w stanie do naszej gildii przyjąć mężczyznę...- Uśmiechnęła się.- Jeżeli chodzi o mistrzynię, to czasem mnie przeraża, fakt. Potrafi zajmować się wieloma rzeczami na raz i jednocześnie ze mną rozmawiać. Słucha mnie, liczy w pamięci i kto wie co jeszcze robi.- Zaśmiała się pod nosem.
Prawdę mówiąc Lorie zastanawiała się, jaki jest mistrz Violet Pegasus. Dlaczego założył gildię, do której mogą należeć jedynie mężczyźni. Bądź co bądź Blue Pegasus, wcześniejsza wersja Pegasusa, miała w swoich szeregach kobiety, z tego co się orientuje. A Mermaid Heel od początku była gildią żeńską.
I znów troska Jamiego wobec niej. Dlaczego się tak o nią martwił? Przecież poznał ją niedawno, znają się zaledwie parę godzin, a Lorie rozmawia z nim bez jakichkolwiek oporów, jakby ich znajomość ciągnęła się dobre parę lat. Uśmiechnęła się do niego.
- Trochę boli jeszcze noga, ale bywało gorzej. To nic porównaniu z atakiem smoka.- Westchnęła ciężko.- Nadal nie wiem, jakim cudem ja to przeżyłam. Ciało rozszarpane od piersi do samego biodra, a jednak... coś mnie trzymało wtedy na tym świecie. Może chęć spotkania po raz kolejny brata? Kto wie. Ale cieszę się, że się wtedy nie poddałam.- Chwila refleksji, poważnej atmosfery, tylko po to, by się znów uśmiechnąć.- Jakbym nie walczyła, to byśmy się nie spotkali teraz. A to byłaby wielka szkoda!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1257-konto-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1231-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1293-lorie#19140
Jamie


Jamie


Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013

Sala numer 96 Empty
PisanieTemat: Re: Sala numer 96   Sala numer 96 EmptyNie Lis 17 2013, 20:24

Faktycznie, było to kolejne podziękowanie z ust dziewczyny, które miał okazję usłyszeć chłopak i choć tak naprawdę nie zrobił tego co zrobił, by otrzymać jakąkolwiek, nawet słowną, gratyfikację ze strony dziewczyny, to wciąż bardzo przyjemnie było mu słyszeć takie słowa. Kurczę, komu nie byłoby miło? Lorie może i mogła po raz pierwszy być odbiorcą przyjemnych uczuć czy troski ze strony kogoś... w gruncie rzeczy obcego, ale pomimo tego i tak świetnie potrafiła sobie poradzić z odpowiednim na takie ciepło odpowiadaniem. Czy to uśmiech, czy kolejne podziękowania, czy jej słowa - choć teoretycznie to ona za wszystko dziękowała, to tak naprawdę O'Sullivan czuł się w tym momencie w jakiś sposób honoryfikowany. I to było trochę dziwne, choć w żadnym wypadku nie było niczym złym, zwłaszcza ze strony tej sympatycznej osoby, która na początku nieomal tak bardzo źle osądził. A tymczasem... wcale nie tak wiele było trzeba, by dotrzeć do niej i przynajmniej trochę ją zrozumieć, zbliżyć się trochę i zobaczyć kogoś, kogo pierwszego wrażenie w ogóle nie sugerowało. Jamie nie ulegał tak łatwo złudnej pierwszej myśli na czyjś temat, ale też zdarzyło mu się już kilka razy pomylić się co do kogoś. Teraz natomiast cieszył się, że misji nie skończył z fałszywym obrazem dziewczyny w głowie.

- Ale naprawdę, nie ma za co, wystarczy tych podziękowań! - powiedział jej ciepło, gdy tylko kolejny raz usłyszał słowo dziękuję. Zdecydowanie jedno dziękuję wystarczało, za to co zrobił. Jeśli Lorie w takim tempie używałaby dalej słów dziękuję, to wypadałoby uznać, że dziękowała ona już za rzeczy na zapas, a Jamie mimo posiadania najszczerszych chęci nie mógłby uznać, że zawsze jest w stanie komuś pomóc, tym bardziej więc nie chciał odbierać żadnych takich słów zanim faktycznie coś zdziałał. - A Sophie z chęcią faktycznie bym poznał! - ucieszył się momentalnie na myśl o tym, że syrenka byłaby w stanie zorganizować takie "spotkanie", nawet jeśli wszystko skończyłoby się niezbyt sympatycznie... choć nie był w stanie przewidzieć zachowania mistrzyni Syrenek. Zainteresował się natomiast niemal od razu tym ciekawym sformułowaniem dziewczyny... Cóż bowiem ono znaczyło? - Wyjątkowo wyjątkowy powód? - powtórzył od razu, wzrokiem niemal przepełnionym pytaniami dotyczącymi tego co to znaczy, o co chodzi, jak to jest, jaki to powód i tym samym wzrokiem wpatrując się w dziewczynę. Tak, jego zmysł ciekawości został właśnie pobudzony. - Multitasking... Niesamowite. Słyszałem gdzieś kiedyś, że tylko kobiety zdolne są robić wiele rzeczy naraz poświęcając wszystkim z nich równą dozę uwagi, tak że nic nie zostaje zaniedbane. Gdybym rozmawiał z jakimś facetem, a ten zachowywałby się tak jak mówisz to pewnie nie byłbym specjalnie szczęśliwy, że robi coś podczas rozmowy, ale Sophie to kobieta, więc może... - zastanowił się na głos chłopak, bo faktycznie, na ogół takie zachowanie oznaczało przecież, że ktoś był zbyt zajęty, by poświęcić nam uwagę i zainteresowanie. Kto wie jednak do czego faktycznie zdolna była mistrzyni MC? Nie należało wyciągać żadnych pochopnych wniosków!

Dziewczyna przeszła jednak po chwili do poważniejszych tematów, a O'Sullivan znów odnalazł się w sytuacji, w której naprawdę nie potrafił wyobrazić sobie takich przeżyć. Mógł próbować wczuć się w sytuację dziewczyny, ale żeby naprawdę ją zrozumieć... musiałby chyba ją przeżyć. A przecież tego chyba nikt by nie chciał... - Chęć spotkania brata... to dobra motywacja... - uśmiechnął się jednak, gdy dziewczyna poruszyła kwestie swoich własnych potrzeb i tego co nią kierowało. To było zdecydowanie lepsze od potrzeby zemsty. - I tak, widać czasami z wszystkiego można wyciągnąć pozytywy, czyż nie? - dodał, wyciągając rękę z uniesionym kciukiem - Nie ma co się poddawać i zatrzymywać. Trzeba pędzić do przodu i brać to co świat nam daje! ...tak przynajmniej myślę, choć filozofem nie jestem! - zaśmiał się chłopak, któremu zdecydowanie bardziej sprzyjała naturalna, wesoła atmosfera. Czasami bał się, że w naprawdę poważnych i prywatnych tematach mógłby powiedzieć coś nieprzyjemnego, więc starał się ich nie poruszać. Przynajmniej nie za często i zdecydowanie bez radykalnych opinii.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1414-konto-jamiego#21282 https://ftpm.forumpolish.com/t1403-jamie-o-sullivan https://ftpm.forumpolish.com/t4238-new-frontier#86385
Lorie


Lorie


Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~

Sala numer 96 Empty
PisanieTemat: Re: Sala numer 96   Sala numer 96 EmptyPon Lis 18 2013, 18:41

Oj no może troszkę przesadzała z tymi podziękowaniami, ale szły one prosto z jej serca, były w stu procentach szczere, ale na dziś to byłby już chyba z nimi koniec, bo Lorie już nie wiedziała, za co miała Jamiemu dziękować. Już zrobiła to za uratowanie życia, czy też zdrowia, podparciu jej na duchu, za dawanie dobrych rad... pewnie jeszcze by się coś znalazło, ale po co ciągnąć ciągle ten sam temat? Guide czuła, że mogłaby porozmawiać z chłopakiem na wiele tematów, a nie tylko o jej fatalnym zachowaniu na misji! Było, minęło, a tak się chociaż jej wydawało. Spojrzała na Pegaza, który sprawiał, że chciała się uśmiechać cały czas. W jego towarzystwie jakoś nie potrafiła być smutna, czy nawet poważna, jaka zazwyczaj była. Jamie miał pozytywny wpływ na Lorkę, która nawiasem mówiąc nie poznawała sama siebie. Oj co się z nią dzieje? Jedna misja, chwila spędzona u boku jednego chłopaka, a taka drastyczna zmiana... ale na lepsze! Guide miała nadzieję, że szampański humor długo się jej utrzyma i będzie realizować swoje postanowienie, dotyczące zmiany swojej postawy wobec życia.
Lorie spojrzała na chłopaka. Chyba bardzo mu zależało na tym, żeby poznać mistrzynię Mermaid Crest. Dziewczyna uważała, że jest to możliwe do zrealizowania, wystarczy że przyjdzie w odpowiednim czasie na Akane Resort, kiedy Sophie będzie miała nieco mniej roboty niż zwykle. Z drugiej strony rzadko zdarzają się dni, kiedy kobieta ma choć chwilkę luzu. Cały czas siedziała z nosem w papierach, chodziła na naukowe konferencje, brała udział w jakiś badaniach. Z tego co wiedziała, to Sophie zajmuje się ostatnio potencjałem magicznym u zwierząt czy jakoś tak. Co do wyjątkowo wyjątkowego powodu, to nie wiedziała dokładnie, kto to musiałby być, by zasilił szeregi Mermaid Crest. Lorie zamyśliła się, co było widać na jej twarzy. Co to mogłoby być...?
- Hm... może jakby jakaś członkini miała młodszego braciszka, a posługiwałby się magią, to może by go przyjęła, nie jestem pewna... ale wiem, że jest taka możliwość.- Uśmiechnęła się.- A co, zainteresowany?- Zaśmiała się.- Z jednej strony ją podziwiam, jest chyba najmłodszą mistrzynią gildii w historii, a z drugiej się jej boje. Jeszcze trochę, a będzie pisać dwoma rękoma na raz...
Serge... kochała go, a z drugiej strony miała ochotę zabić za to, że wyszedł tak ze szpitala i nawet nie powiedział gdzie idzie. Nie miała zielonego pojęcia, gdzie teraz był, co robił i co najważniejsze... czy żyje. Nadal w głowie miała jego słowa:Siostra, jak nie wrócę to postaraj się nie narozrabiać. To brzmiało, jakby mógł nie wrócić stąd, dokąd poszedł. Po ciele Lorie przeszedł zimny dreszcz i od razu odrzuciła od siebie czarne myśli. Nie, nie! On na pewno jest cały i zdrowy!
- Ja go spotkałam, przelotem w szpitalu. A potem gdzieś wybył i nie wiem gdzie jest. Ale pewnie jeszcze się spotkamy.- Spojrzała na Jamiego.- Staram się. Czasu nie cofnę, ale zawsze mogę się postarać, by przyszłość była lepsza, prawda?- Uśmiechnęła się.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1257-konto-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1231-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1293-lorie#19140
Jamie


Jamie


Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013

Sala numer 96 Empty
PisanieTemat: Re: Sala numer 96   Sala numer 96 EmptyPon Lis 18 2013, 23:46

A Jamie był w swoim żywiole. Chłopak chyba nigdzie nie odnajdywał się tak dobrze, jak w towarzystwie uśmiechniętych i energicznych ludzi, którzy mieli akurat dobry humor. Dobry humor u innych działał na niego jak ładowarka, dostarczał mu potrzebnego zasilania, energii na resztę życia, choć z drugiej strony zły humor był jego naturalnym wrogiem. Oczywiście, każdy czasem wpadał w smutek czy negatywne stany emocjonalne, nie było to niczym dziwnym ani tragicznym (choć czasami...), niemniej O'Sullivan zdecydowaniem wolał walczyć z tego typu momentami, niż je wspierać lub o nich rozmyślać. Przy czym najbardziej chyba nie lubił on wkurzonych ludzi, smutnym po prostu współczuł, choć i to odbijało się na jego własnym humorze i emocjach, częstokroć pogarszając i jego nastrój. Z jednej strony miał ochotę wtedy takich ludzi unikać, z drugiej... nie mógł zostawić ich własnemu losowi. Współczuł im, ale nie patrzył na nich z góry i w jego współczuciu nie było chyba widać oznak traktowania kogoś jako gorszego ani nic w tym stylu.

Sophie natomiast faktycznie chciał poznać i to nawet od dłuższego czasu. Miał po prostu wrażenie, że musiał to zrobić i kiedyś zdecydowanie dopnie swego i to zrobi, nawet jeśli zabierze mu to rok czy kilka. Może miało to być dla niego jakieś osiągnięcie? Może w ten sposób wyznaczał sobie jakiś cel, nieco trudniejszy niż zwykłe codzienne cele? Tak czy siak coś w osobie mistrzyni Syrenek go fascynowało, tak zwyczajnie, po ludzku. Nie oznaczało to broń Boże, że Lorie w tym momencie schodziła na dalszy plan - chłopak nie miał zwyczaju hierarchizowania sobie znajomych czy uznawania kogoś tylko za "środek" w celu osiągnięcia czegoś innego, co to, to nie. Lorie sama w sobie była wystarczająco fascynującą osobą, ze swoją silną potrzebą szukania zemsty, pod którą skrywało się jednak o wiele, wiele więcej. Dlatego choć rozmawiali o kimś innym, tak naprawdę nie oznaczało to, że Guide była kimś mniej ważnym i Jamie miał ją gdzieś. Gdyby ktoś tak powiedział, chłopak autentycznie by się wkurzył.

- Ach, tak, to miałoby sens! Nie byłoby miłym rozdzielać rodzeństwa w ten sposób, to bardzo troskliwe i rozsądne ze strony Sophie... ciekawe czy nasz mistrz postąpiłby tak samo? Choć moja siostra jest starsza ode mnie, no i nie jest magiem... - swoją drogą tak dawno jej nie widział... ciekawe jak się miała? - Tak, jestem zainteresowany! - wypalił też momentalnie, gdy Lorie zapytała, może pół żartem, na ten temat - To znaczy, nie zrozum mnie źle, jestem Pegazem i czuję się z tym całkiem dobrze, ale ciekawi mnie niezmiernie ten temat. Plus, czy nie byłoby ciekawe, należeć do... dwóch gildii naraz? Tego chyba nikt wcześniej nie próbował! - roześmiał się chłopak i też nie było można po nim do końca poznać czy żartuje, czy mówi prawdę. Normalny facet pewnie powiedziałby, że należenie do gildii pełnej samych dziewcząt to spełnienie marzeń, Jamie jednak nie do końca działał w ten sposób. Jasne, estetyczniej byłoby mieć w gildii panny, O'Sullivanowi daleko jednak było w tym momencie do przejmowania się miłostkami, romansami i innymi tego typu sprawami. Koniec końców od tego przecież kiedyś uciekł. - Wiesz... opowiadasz tak o niej i opowiadasz, a ja powoli zaczynam się o nią martwić. Mam nadzieję, że ona wie o tym, iż odpowiednie przerwy na odpoczynek są konieczne w każdej pracy? Nie ma żadnych problemow zdrowotnych? - zainteresował się ponownie chłopak. Kurczę, to nie tak, że był on typem człowieka dbającego o wszystkich ludzi na świecie i o wszystkich się troszczących, ale kiedy słyszał lub widział o ludzkich problemach to jakoś naturalnie się nimi interesował. Może za szybko się wczuwał?

- Och, tutaj nie mam wątpliwości moja droga! - skomentował jej zdanie o bracie pegaz, teraz już dosłownie promieniejąc - Jesteście rodzeństwem! Cokolwiek by między wami było, wasze ścieżki są nierozerwalnie powiązane i z pewnością zobaczycie się jeszcze nieraz! A wtedy wypijcie za moje zdrowie... soczek. Pomarańczowy, o! - kolejne poprawienie kapelusza, tym razem jednak nie zasłaniające, a zdecydowanie odsłaniające włosy - Dokładnie tak! Przyszłość jest w naszych rękach i my ją kreujemy, a własnymi siłami możemy zrobić wszystko! Dosłownie! -
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1414-konto-jamiego#21282 https://ftpm.forumpolish.com/t1403-jamie-o-sullivan https://ftpm.forumpolish.com/t4238-new-frontier#86385
Lorie


Lorie


Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~

Sala numer 96 Empty
PisanieTemat: Re: Sala numer 96   Sala numer 96 EmptyCzw Lis 21 2013, 21:17

Atmosfera była naprawdę miła. Lorie z Jamiem znaleźli wspólny język, co poskutkowało tym, że oboje mieli doskonały humor. U dziewczyny była to nowość. Zawsze chodziła poważna, ponura i z wyrazem na twarzy, który mówił: „podejdź za blisko, a zabiję”. A teraz była całkowicie odmieniona! Uśmiechnięta, wesoła, całkowicie jak nie ona. Sama syrenka nie pamiętała, kiedy ostatni raz tak się zachowywała. Chyba nigdy tak naprawdę. Jak była dzieckiem, to gdzie by się nie pojawiła tam siała zamęt i zniszczenie. Po tym, jak doszła do siebie po ataku smoka na jej osobę wyciszyła się i stała się  oschłą, poważną i zimną niczym lód Lorie. Teraz nastąpiła zmiana, ale kto wie czy nie jest ona tylko chwilowa? Czy nie minie, kiedy i ona i Jamie pójdzie każdy w swoją stronę i dobra aura Jamiego przestanie się jej udzielać? Miała nadzieję, że utrzyma się nieco dłużej niżeli kilka godzin, bądź co bądź spodobał się jej ten stan. Westchnęła cichutko i spojrzała na chłopaka, który najwyraźniej był w swoim żywiole. Nie chciała go przybijać własnymi problemami w sumie. Dogadywali się nadzwyczaj dobrze, a Lorka miała wielkie problemy z zawieraniem nowych znajomości. No i na dodatek chłopak był pegazem, którego w teorii nie powinna lubić… no bo Violet Pegasus, Mermaid Crest… kłótnie międzygildyjne i te sprawy. A jednak wcale nie miała najmniejszej ochoty z nim rywalizować czy coś. Rozmawiali sobie, było naprawdę miło i nie chciała by to teraz się kończyło. Musiała iść do mistrzyni, ale tak bardzo się jej nie chciało. W sumie szpital fajne miejsce, zawsze można z kimś pogadać, poznać kogoś nowego, co nie?
Lorie prawdę mówiąc też z wielką chęcią poznałaby osobiście mistrza Violet Pegasus. Bądź co bądź znała go tylko z okładem czasopism, magazynów i innych rzeczy. Bardzo udzielał się we fiorańskim show biznesie. Był wszędzie, każdy go znał…  a Gudie miała ochotę spotkać go twarzą w twarz. Tylko podstawowe pytanie brzmi: czy będzie chciał rozmawiać z syrenką? On pewnie nienawidzi Mermaid Crest tak samo, jak Sophie VP. Jakby tak spojrzeć na mistrzów tych gildii to różnili się od siebie jak woda i ogień. Vivien był rozpoznawalną twarzą w życiu kulturalnym Fiore, uroczy i tego typu rzeczy, a Sophie… kobieta, o której świat nauki nie raz usłyszał, stąpała mocno po ziemi, nie bujała w obłokach. Wenus i Mars… ale jak to się mówi, przeciwieństwa się przyciągają, hi hi.
- W sumie fajnie by było mieć mężczyzn w gildii. Z babami to problemy są. – Zaśmiała się.- Ale jestem dumna z tego, że mogę powiedzieć: Jestem czarodziejką Mermaid Crest. Brzmi nieźle, co nie?- Spojrzała na niego.- O super, jeżeli jesteś zainteresowany. Musisz tylko pogadać z Sophie, jakby co to masz moje poparcie- rzuciła półżartem- i w sumie to trochę dziwne byłoby bycie w dwóch gildiach na raz. Tu jestem w Mermaid Crest, a nagle też i np. w Fairy Tail. Dwa znaki mieć… i czułabym się jak zdrajca!- Oznajmiła z poważną miną.- A o Sophie-san się nie martw! Jest zdrów jak ryba.  
Serge… wiedziała, że jeszcze się kiedyś spotkają i przywali mu po łbie, że zostawił ją wtedy całkiem samą ze smokiem, z tym wszystkim. Aż mu się pochwali blizną, którą zostawiła po sobie ta gadzina.  Porobi mu trochę wyrzutów, jak na kobietę przystało, i się potem pogodzą. Ona już w sumie mu wybaczyła, wtedy w szpitalu, ale pamięć ma dobrą i może od czasu do czasu przypomni mu o tym, a tak by ponękać go troszku… oczywiście bardzo go kochała, przecież to jej brat, ale co to by było za rodzeństwo, które wcale się nie kłóci, co?
- Ja i mój brat… hm.  Zawsze między nami dziwna relacja była. Ale i tak kocham tego idiotę.- Uśmiechnęła się.- A soczku pomarańczowego za twoje zdrowie to mogę się napić choćby i teraz, Jamie. W miłym towarzystwie zawsze chętniej się soczki pije.
Miała ochotę wyściskać chłopaka za te słowa otuchy, jakimi ją wspierał, ale powstrzymała się. Jakoś jej tak… głupio było naruszać czyjąś przestrzeń osobistą. Jej to tam nie przeszkadzało, że Kamie ją wtedy po tej głowie pogłaskał, czy też wziął na ręce… po prostu była zawstydzona, bo nikt jeszcze jej tak nie robił. Tylko Serge raz ją przytulił, ale to jest brat… takie zachowanie jest raczej naturalnie i nie powinno wprowadzać jej w stan zakłopotania.
- Wzniosłabym toast za lepszą przyszłość, ale nie mamy soczków- zaśmiała się- ale mam nadzieję, że będzie dobrze i jeszcze moje życie zmieni się na lepsze.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1257-konto-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1231-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1293-lorie#19140
Jamie


Jamie


Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013

Sala numer 96 Empty
PisanieTemat: Re: Sala numer 96   Sala numer 96 EmptyPią Lis 22 2013, 19:30

- Posiadanie kobiet w gildii z kolei byłoby całkiem przyjemną odmianą dla członka Violet Pegasus... - uśmiechnął się chłopak w odpowiedzi na słowa Lorie. Cóż, w gruncie rzeczy była to szczera prawda. Jakkolwiek Jamie był człowiekiem, który obecnie raczej bardziej zainteresowany był rozwijaniem swojej małej stacji radiowej i niespecjalnie miał czas na cokolwiek innego (chyba, że były to sprawy poważne albo chociaż ważne dla kogoś, kogo chłopak znał), o tyle naprawdę przyjemnie byłoby zobaczyć jakieś przyjemniejsze buzie niż tylko wciąż te same męskie rysy. Nie żeby nie przepadał za członkami własnej gildii - na ile ich znał, na tyle ich lubił, raczej jakichś wielkich konfliktów pomiędzy nimi nigdy nie było, więc pod tym kątem na pewno wszystko grało ze sobą wręcz wyśmienicie. Chłopak uśmiechnął się delikatnie, gdy Lorie "uniosła się dumą", tak przyjemnie uroczo. Czyżby dziewczyna była jedną z tych, dla których gildia faktycznie była drugim domem do stopnia tak bardzo głębokiego, że zdanie to nie było tylko wyświechtanym powiedzeniem? Jamie gildii nie traktował jak dom... nie, nie chciał narzucać na nią swoich oczekiwań i wizji. Dla Jamiego gildia była miejscem wzajemnej pomocy i wspierania się, bardziej paczką dogranych przyjaciół niż rodziną. Rodzina była jedna. Tego mimo wszystko się trzymał, choć oczywiście gdyby ktoś pół-serio wyskoczył z tekstem "jesteśmy rodziną, wooohooo~!" to chłopak nie próbowałby tego żarliwie negować. Bo niby czemu? Nikogo to nie bolało. A to co on na ten temat myślał... Oj tam.

- Faktycznie, ja nigdy niestety nie będę mógł powiedzieć o sobie, że jestem *czarodziejką* Mermaid Crest! - roześmiał się cicho i ciepło mężczyzna, odpowiadając żartem na stwierdzenie Lorie - A jakie to niby problemami są z tymi babami? - rzucił jeszcze zanim zdążył się ugryźć w język. Może nie powinien o to pytać. Może niekoniecznie był to temat, który akurat on chciałby poruszać. Ale cóż, słowo się rzekło, zdanie zostało wypowiedziane, głupio byłoby się teraz z tego wycofywać. - Tak jak mówiłem, z chęcią porozmawiam z Sophie... Ale to ciekawe, nie wiedziałem, że podchodzisz do tego tak poważnie! - na sekundkę i on spoważniał, bo faktycznie chciał by dziewczyna nie nabrała w tym momencie o nim żadnych dziwnych przekonań - Ja osobiście myślę, że to byłoby całkiem... fascynujące. No bo zobacz, będąc członkiem dwóch gildii moglibyśmy jednocześnie stać się czynnikiem łączącym je i sprawiającym, że wszelkich konfliktów byłoby mniej. Bo właściwie czemu gildii jest tak wiele? Czy naprawdę tak bardzo się od siebie różnią? O ile nasze, może faktycznie i tak, to czy wszystkie inne są naprawdę tak różne? A może fajnie byłoby gdybyśmy wszyscy byli w jednej wielkiej gildii! Niemniej, do czego dążę... - chłopak potarł szybko swój nos przed kontynuowaniem dalej - ...to to, że nie chciałbym zdradzić Violet Pegasus a przyczynić się do zbudowania czegoś nowego... choć to oczywiście melodia przyszłości i nie ma co nad tym teraz myśleć! - zakończył cały wywód kolejnym już dzisiaj uśmiechem, wierząc, że Lorie zrozumie co miał do przekazania.

Chłopak też zdecydowanie rozpromieniał słysząc jak dziewczyna wyraża się o swoim rodzeństwie. Nie wiedział do końca czemu, ale to byłoby naprawdę bolesne, gdyby usłyszał od niej teraz, że go nienawidzi lub coś w tym stylu. Być może dlatego, że sam nie potrafił wyobrazić sobie siebie w takiej sytuacji, nie potrafił zobaczyć siebie kipiącego ze złości na widok swojej siostry lub brata... nie, zdecydowanie nie. Dlatego jego serce delikatnie pocieplało słysząc, że Lorie swojego brata kocha. Tak po prostu powinno być. - To okej, że relacja jest dziwne, tak długo jak możesz powiedzieć właśnie te słowa... - powiedział spokojniej, zdecydowanie z mniejszą energią, za to cieplej niż wcześniej chłopak - Nie, nie, nie! - spoważniał jednak szybko, a jego głos stał się stanowczy, co być może w jego przypadku było dość nieoczekiwane - Dopóki jesteś w szpitalu masz przyjmować tylko to, co pozwalają lekarze i nic innego, nie ma gadania! Masz się w pełni wyleczyć i być w 100% gotowa do życia! Po to jest szpital! - powiedział, pod koniec jednak łagodząc ton, tak by nie uznała, że się na nią zdenerwował czy coś. - Ale na pewno kiedyś się napijemy! Choćby za to, że Twoje życie będzie lepsze!- dodał jeszcze tak, by nie było w tej kwestii wątpliwości. Ani dla niej, ani dla niego!

- Niedługo będę musiał się zbierać... - rzucił jeszcze po chwilce milczenia - Na pewno niczego obecnie nie potrzebujesz? Mógłbym to załatwić zanim pójdę! - dodał bardziej optymistycznie, bo choć chciałby porozmawiać więcej z dziewczyną, to musiał jednak znikać do swoich obowiązków i pracy. Kolejna edycja radia czekała przecież na transmisję...!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1414-konto-jamiego#21282 https://ftpm.forumpolish.com/t1403-jamie-o-sullivan https://ftpm.forumpolish.com/t4238-new-frontier#86385
Lorie


Lorie


Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~

Sala numer 96 Empty
PisanieTemat: Re: Sala numer 96   Sala numer 96 EmptyPon Lis 25 2013, 21:26

Z jednej strony lubiła swoje gildyjne koleżanki, bądź co bądź bywało czasem naprawdę fajnie, ale Lorie nie była typową przedstawicielką płci pięknej, a z drugiej czasem miała ich dość. Z charakteru i zachowania tak naprawdę bliżej jej do faceta niżeli kobiety. Nigdy nie bała się ubrudzić, dla niej rany nie stanowiły problemu. W sumie nie przejmowała się swoim wyglądem zbytnio. Nie miała po co. Nie zależało jej na tym, by się podobała mężczyznom, nie chciała mieć faceta. Po prostu… uważała, że ma na to jeszcze czas i w sumie się trochę wstydziła no… kontaktu fizycznego, co można było zauważyć, kiedy to Jamie wziął Lorkę na ręce czy pogłaskał ją po głowie. A co dopiero, gdyby miał ją ktoś przytulić czy pocałować, o matko jedyna! Przecież Guide by się ze wstydu na miejscu spaliła. Uśmiechnęła się. Z facetami w jej życiu było zawsze tak, że taktowała ich jak kumpli, a oni ją. I bardzo lubiła ten układ i nie chciała w sumie tego zmieniać. Niektóre rzeczy powinny pozostać takie same, a to była właśnie jedna z nich.
Trudno nie traktować Mermaid Crest jak swego domu, gdy się mieszka w hotelu, w którym jest gildia, prawda? A ona… praktycznie rodziny nie miała. Matka umarła, ojciec umarł. Został jej jedynie brat, którego i tak zbyt często nie widywała, pewnie dlatego, że nie mają ze sobą stałego kontaktu. Sophie była dla niej w sumie jak matka. Wiedziała, że może na nią liczyć, zwierzyć się jej z każdego problemu. Ta pewnie pomogłaby w miarę możliwości. I co z tego, że przy okazji by zajmowała się sprawami Akane Resort? To tak jakby córka się zwierzała matce, która aktualnie robiła obiad. A chociaż tak sama Lorie to odbierała. Koleżanki z gildii były… koleżankami. Nie mogła nazwać ich rodzeństwem, ponieważ wie jak to w rodzeństwie wygląda. Z Sergem kłóciła się cały czas, a z innymi Syrenkami ani razu jeszcze!
- Nie wiem czy męski umysł jest w stanie ogarnąć kobiece problemy!- Zaśmiała się.- Wiesz, my jesteśmy straaasznie problematyczne!- Westchnęła.- A z mistrzynią cię z wielką chęcią zapoznam, naprawdę. A ja jak coś obiecam, to mówię to serio i w stu procentach poważnie!- Oświadczyła.- Jestem ci coś winna za tą pomoc, chociaż tak mogę się odwdzięczyć.- Spojrzała na Jamiego, znów na chwilę przybierając stary wyraz twarzy, a potem znów się uśmiechnęła. Lorie zaczęła intensywnie również myśleć na temat bycia w dwóch gildiach na raz.- Jak dla mnie jest jeszcze jeden sposób jednania gildii. Weźmy przykład Mermaid Crest i Violet Pegasus. Jest Pegaz J. i Syrenka L., no i dzięki nim MC i VP zbliża się do siebie, co ty na to?- Nie… wcale tu nie było ich skrótów imieninowych! O tylko zbieżność inicjałów, ot co!
Lorka naprawdę kochała swojego brata. Między nimi bywało naprawdę różnie, zazwyczaj się kłócili, wyzywali nawzajem, ale Serge był dla Guide najważniejszą osobą w jej życiu. Był ważniejszy niżeli mistrzyni czy nawet MC. Dla niego zostawiłaby gildie, wystarczy że powiedziałby: „Pójdź za mną”, a ona by to zrobiła. Może to głupie, ale chce nadrobić to, co stracili w dzieciństwie. A stracili naprawdę dużo. Wiele chwil, które mogliby spędzić razem, przeznaczyli na wymianę krzyków i wyzwisk.
Jamie znów się o nią martwił. Oj soczek pomarańczowy jej chyba nie zaszkodzi, no ale niech mu tam będzie. Przytaknęła jedynie głową, ale gdy usłyszała, że musi się zbierać trochę posmutniała. Nie chciała siedzieć tutaj sama… ale cóż, nie będzie go na siłę zatrzymywać, prawda?
- Nie, dziękuję. Niczego nie potrzebuję. Pewnie długo tutaj nie posiedzę, więc się nie martw.- Uśmiechnęła się.- Dzięki za troskę, Jamie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1257-konto-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1231-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1293-lorie#19140
Jamie


Jamie


Liczba postów : 233
Dołączył/a : 23/08/2013

Sala numer 96 Empty
PisanieTemat: Re: Sala numer 96   Sala numer 96 EmptyWto Lis 26 2013, 18:48

Jamie natomiast był 100% chłopakiem, choć kwestia dyskusyjną było do jakiego modelu męskości z wszystkich istniejących w świecie przynależał. Członkowie Violet Pegasus zawsze owiani byli specyficzną atmosferą, którą zwykli wokół siebie roztaczać i choć sama ona w zależności od osobnika bardzo się różniła w poszczególnych "wydaniach", tak jednak zawsze była ona charakterystyczna. A to mieli w gildii podrywaczy, którzy na skalę światową próbowali zdobyć jak największą liczbę panien w świecie, a to mieli zakochanych w sobie pięknisiów, a to ludzie z przerostem własnego ego, a to też takich, którzy zachowywali się jakby byli niespełna rozumu. O'Sullivan wciąż nie wiedział do której z tych kategorii powinien zakwalifikować siebie i szczerze mówiąc nie był pewien czy pasował do którejkolwiek z nich. Nie sądził by był specjalnie zadufany w sobie, choć czasem zdarzyło mu się zachowywać egoistycznie i samolubnie, ale komu się to nie zdarzało? Na pewno jego celem nie było wyrwanie stu panien w ciągu roku, ani nic w tym stylu. Prawdopodobnie Jamie należał po prostu do tej grupy ludzi, która zwyczajnie chciała mieć dobrą zabawę w swoim życiu, przy okazji realizując kilka swoich życiowych celów. Nic złego w tym nie było i brzmiało to całkiem sensownie, a przynajmniej tak myślał sam kapelusznik.

- Och, a więc to tak? Nie wiedziałem, że z kobietami może być aż tyle problemów... - roześmiał się chłopak, choć w tym śmiechu zabrzmiała jakaś dziwna fałszywa nuta, jakby nie do końca bawiło go samo to stwierdzenie, jakby nie do końca był w nim szczery, nawet jeśli to był tylko żart. Na jego obliczu ciężko było jednak szukać jakiegokolwiek znaku, który mógłby potwierdzić tę "dziwnostkę". Wciąż pozostawało roześmiane i całkiem ciepłe. - Choć rozmawiając z Tobą mam wrażenie, że każdy problem potraficie rozwiązać! - pochwalił szybko jednak dziewczynę, najwyraźniej mając na myśli to, że dziewczę potrafiło samo rozprawić się ze swoimi problemami i spróbować całkowicie nowego podejścia do życia. A to było naprawdę coś. - Nie musisz mi się odwdzięczać, naprawdę! - uśmiechnął się nieco zażenowany chłopak - ...aczkolwiek pozwolę sobie z tej oferty skorzystać, jak tylko będziesz zdrowa i miała czas! - dodał szybko, najwyraźniej nie mogąc przepuścić takiej fantastycznej okazji, jaką stwarzała mu dziewczyna.

Potem natomiast zastanawiał się chwilkę nad odpowiedzią na sformułowanie dziewczyny dotyczące zbliżenia... Wyraźnie było widać po jego buzi, że choć naprawdę się starał je zrozumieć, tak by nie zawieść dziewczyny, to przychodziło mu to z wielkim trudem, a gdy udzielał odpowiedzi nie do końca był pewien tego, że faktycznie odpowiada na nią poprawnie i że zrozumiał to co do niego się mówiło. - Ale wiesz, problem tkwi w tym, czy zbliżenie pojawiło się tylko między J i L, czy jednak pomiędzy całymi VP i MC! - odpowiedział w końcu, zadowalając się polubownym rozwiązaniem sprawy. W ten sposób miał nadzieję, że nie zasmuci dziewczyny swoim brakiem zrozumienia, poruszył bowiem ważną sprawę! - Choć faktycznie, jedno zbliżenie może pociągnąć za sobą drugie zbliżenie, efekt domina, chciałoby się rzec... Tak, tak... - zadumał się znów przez chwilę, gładząc się po brodzie, tak jakby posiadał tam jakiś zarost, nawet pomimo tego, że natrafił na idealnie gładki kawałek skóry.

- Na pewno? - upewnił się jeszcze raz, tak na wszelki wypadek chłopak, przyglądając się badawczo oczom swojej zielonowłosej koleżanki, jakby spodziewał się dostrzec w nich coś, o czym dziewczyna nie mówiła. - W takim razie będę się zbierał. Mam nadzieję, że... nie, wróć. Na pewno się zobaczymy, więc powinienem powiedzieć po prostu "do zobaczenia", prawda? A więc do następnego Lorie, oby w zdecydowanie zdrowszych warunkach i w pełni sił! Wypocznij dobrze i wróć do swojej nowej walki! Trzymam kciuki! - uśmiechnął się chłopak, a następnie skłonił przed nią lekko, zamiatając kapeluszem niemal podłogę. Po chwili odwrócił się i rzucając jeszcze jedno ostatnie spojrzenie dziewczynie wybył z pokoju.

[z/t]
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1414-konto-jamiego#21282 https://ftpm.forumpolish.com/t1403-jamie-o-sullivan https://ftpm.forumpolish.com/t4238-new-frontier#86385
Lorie


Lorie


Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~

Sala numer 96 Empty
PisanieTemat: Re: Sala numer 96   Sala numer 96 EmptyPon Gru 09 2013, 18:33

Została w sumie sama. Pożegnała się z chłopakiem i tak naprawdę nie wiedziała już co powinna robić. W sumie... czuła się już dobrze, już nic nie bolało. Wstała z łóżka. Wraz z odejściem Jamiego jakoś minął jej ten szampański nastrój. Znów miała ponurą minę, ale to nie oznaczało, że ma zamiar pozostawić plany zmienienia siebie. Nie. Dotrzyma danego słowa. Nie rzucała słów na wiatr, dlatego wymusiła się do ostatniego dzisiaj uśmiechu. Wstała z łóżka i wyszła z sali, skierowała się do recepcji po wypis. Gdy go dostała po prostu wyszła ze szpitala. Musiała iść do mistrzyni.

[zt]
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1257-konto-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1231-lorie https://ftpm.forumpolish.com/t1293-lorie#19140
Keiko


Keiko


Liczba postów : 285
Dołączył/a : 25/05/2013

Sala numer 96 Empty
PisanieTemat: Re: Sala numer 96   Sala numer 96 EmptyPon Gru 23 2013, 16:39

Misja zakończyła się sukcesem. To oczywiście było stwierdzenie czegoś niesamowicie nieodkrywczego i jasnego dla wszystkich. Zadanie w którym uczestniczyła Keiko musiało zakończyć się właśnie w ten, a nie inny sposób, właśnie dlatego, że to ona podjęła się go wykonania, a każde inne rozwiązanie trzeba by było uznać za ogromne zaskoczenie. Młoda Hikari dość szybko odłączyła się od swojej grupki, osób z którymi wykonywała wcześniej zadanie i udała się na własną rękę, o ironio, do szpitala, gdzie miała przejść dalszą rehabilitację i całkowicie wyleczyć swoją pokiereszowaną rękę - nawet nie dlatego, że odczuwała jakiś ból czy dyskomfort z tego tytułu, ale bardziej dlatego, że ktoś taki jak nasz Świderek, powinien zawsze prezentować się doskonale, aby wszyscy wokół nie mieli wątpliwości z kim właśnie mają do czynienia. Zdrowa i piękna dusza powinna znajdywać odzwierciedlenie w wyglądzie danej osoby, a Keiko była przecież najlepszym przykładem na to jak wyglądały i jakie były osoby wręcz modelowe.

Tak czy siak - nudziła się w szpitalu. Chciała wyjść z niego jak najszybciej i wrócić do swoich obowiązków, tu bowiem czuła, że marnuje tylko swój czas. Nie była jednak jak dzieci, które potrafiły wyłączyć myślenie w takich sytuacjach, a spokojnie oczekiwała na odpowiedni moment, kiedy kontuzja na pewno będzie zażegnana i będzie mogła w 100% powrócić do pełni zdrowia i dyspozycji operacyjnej. Teraz siedziała na łóżku i przyglądała się Medalionowi, który otrzymała jako część wynagrodzenia za swoją misję. Oczywiście wiedziała już do czego służy - po przeczytaniu wyjaśnień jego dotyczących i zerknięciu na opis działania innych mechanizmów przekazała kartkę z wyjaśnieniami do innych osób. Przydatna rzecz, na pewno kiedyś zostanie odpowiednio użyta przez młodą policjantkę. A póki co? Należało tylko czekać.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1012-dyspozycje-keiko#15089 https://ftpm.forumpolish.com/t1001-keiko-hikari https://ftpm.forumpolish.com/t2210-raporty-keiko-hikari#38757
Mikazuki


Mikazuki


Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013

Sala numer 96 Empty
PisanieTemat: Re: Sala numer 96   Sala numer 96 EmptySro Gru 25 2013, 20:30

Oh tak, tak. Misja została wykonana a Dżek skończył z peleryną niewidką z którą to, siedział teraz w swoim gabinecie, mimo zaleceń kolegów po fachu.-I co Ja mam z tobą zrobić?-Zapytał pelerynę, drapiąc się po głowie, po czym zwinął ją w kostkę i schował do kieszeni. Spojrzał na listę pacjentów na dzisiaj i uśmiechnął się pod nosem. Dobrze że wybłagał u doktora Marshalla, te małe zmiany w grafiku... o tak...

Wszedł spokojnie do sali, z kilkoma plastrami i zabandażowaną ręką, choć zasadniczo nie było tego widać spod lekarskiego kitla. Spojrzał na Keiko z drapieżnym uśmiechem, niczym kot na mysz. Tym razem sytuacja była zupełnie inna. Keiko znajdowała się na jego terenie i podlegała jego zasadą i tak samo jak ona, był teraz służbistą w mundurze.-Dzień dobry panno Hikari. Jak się dziś czujemy?-Zapytał jeszcze raz patrząc na kartę pacjenta policjantki.-No, no, no... rehabilitacja mhm...-Przerzucił wzrok na Keiko, po czym znów spojrzał na kartę.-Hmm może zapisać cię na małą sesyjkę hormonalną? Prawdopodobnie twoja przysadka mózgowa jest niedorozwinięta, upośledzona i dlatego właśnie jesteś taka niska.-Powiedział spokojnie, chodź tak naprawdę w duchu cieszył się z tego jak jej właśnie dogryzał. Czasem można, a Hikari zasłużyła. A na pewno nie zareaguje dobrze, przecież Dżek właśnie zasugerował że ona nie jest idealna!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3706-mikazuki#71569 https://ftpm.forumpolish.com/t3302-mikazuki#top https://ftpm.forumpolish.com/t3705-mikazuki#71568
Sponsored content





Sala numer 96 Empty
PisanieTemat: Re: Sala numer 96   Sala numer 96 Empty

Powrót do góry Go down
 
Sala numer 96
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 3Idź do strony : 1, 2, 3  Next
 Similar topics
-
» Sala numer 69
» Sala numer 2
» Sala 666
» Kolejny numer
» Sala nr 112

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie Fiore :: Magnolia :: Szpital
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.