Postać na puste miejsce po martwej Vaim->kilkLorie
Jako tako nie ma ale sama siebie nazywa Pogromczynią Smoków.
Guide
Kobieta
68 kilogramów
173 centymetry
18 jesieni
Mermaid Crest
Miejsce umieszczenia znaku gildii
Prawe udo, kolor ciemnozielony.
Mag klasy 0.
Lorie jest dziewczyną ładną, ale znajdzie się pewnie wiele przedstawicielek płci pięknej, które są bardziej urodziwe niż ona sama. Może powodem tego jest to, że się wcale nie uśmiecha, zawsze ma zaciekły wraz twarzy. Gdy się na nią patrzy, ma się wrażenie, że ma ochotę ci przywalić, co pewnie prawdą jest. Rzucającą się rzeczą na twarzy Lorie jest blizna na lewym policzku. Po mimice dziewczyny nie da się określić, co aktualnie przeżywa, jakie emocje nią targają, po jej czekoladowych oczach można stwierdzić, co czuje. Są one zwierciadłem jej duszy i one powiedzą to, czego Lorie nie powie. Włosy Lorki są koloru ciemnozielonego(to jest jej... naturalny kolor! Jakaś mutacja genetyczna czy coś...). Figura kobiety należy do ładnych, zgrabnych, ale ma to i owo. Jej kobiece krągłości nie są zbyt wielkie, ale co nieco ma, mężczyźni narzekać nie powinni. Guide jest delikatnie umięśniona, ale nie bez przesady- wygląda to estetycznie, a nawet i seksownie, gdyby nie blizna zaczynająca się na prawej piersi, ciągnąca się aż pasa.
Lorie nie należy do osób, które potrafią się bawić... wręcz przeciwnie. Zawsze śmiertelnie poważna, nigdy się nie uśmiecha, chodzi ponura i tajemnicza. To jednak z niej złego człowieka nie robi, nie jest taka. W środku jest naprawdę wartościową osobą, o dobrym sercu, jednakże rzadko kiedy to okazuje, ponieważ nie ma komu. Lorka ma okropne problemy z zawieraniem nowych znajomości, z rozmową z ludźmi. Raczej skryta, cicha, nie przepadająca za rozmową, pewnie dlatego, bo nie wie o czym ma rozmawiać. Taka jest na co dzień. Co innego, gdy musi walczyć. Wtedy jest zupełnie inną osobą. Z cichej, spokojnej Lorie robi się dowódca, staje się bardzo charyzmatyczna. Tak naprawdę wtedy pokazuje się jej osobowość sprzed lat. Może się to wydawać dobre, jednakże do czasu... kiedy nie spotka smoka/smoczego zabójcę. Wtedy włącza się jej tryb mordercy, spowodowany nienawiścią do tych istot. Jej obsesja na punkcie tych gadów (czy też ich dzieci) sięga tak daleko, że gdy z nimi walczy włącza się jej ignorancja na ból czy wszelakie bodźcie zewnętrzne. Nie zważa na własne życie czy zdrowie. Będzie bić tak długo, aż nie zabije, albo sama nie zostanie zabita. Wtedy jest jeszcze bardziej inna... w pewien sposób straszna. Przypomina psychopatkę i nawet się nią staje, gdyż ma tylko jeden cel: zabić smoka. Jedynym sposobem, by przywrócić ją do normalności jest jedynie utrata przytomności... chyba. Jak na razie nic innego wcześniej nie pomogło, ale kto wie? Może jest też inny sposób? Lorie na ogół traktuje wszystkich... neutralnie. Nie nawiązuje przyjaźni, ale wrogów też nie szuka. Jednakże, gdy kogoś polubi, to można z nią pogadać o wszystkim i co najważniejsze nie powie nikomu, o czym rozmawiali. Wierna, czasem nawet aż do końca, ale najpierw musi zaufać, a z tym, jak już wcześniej wspominałam, ma duże problemy. Wystarczy jednak zrobić pierwszy krok, a wtedy powinno być już z górki.
Lorie zna swoje mocne i słabe strony, jednakże ma tendencje do nieprzyznawania się do błędu, jeżeli jakiś popełni. Przychodzi jej to z trudem, ale jak sobie uświadomi, co zrobi źle, to jakoś wyduka z siebie, że nie miała racji. Nie jest jednak zadufana w sobie! Wie, że idealna nie jest, ale stara się do ideału dążyć, gdyż chce spełnić swoje małe marzenie: zemścić się na gadzie, który zniszczył jej wioskę, za wszelką cenę!
ODKRYCIE W SOBIE MAGII
Była sobie raz mała wioska, położona gdzieś daleko od Magnolii, gdzie nie można było dojechać pociągiem, a wędrówka do najbliższego miasta trwała tydzień. Nazywała się ona Duvllas. Było w niej mało mieszkańców, a każdy się z każdym znał, wszyscy również żyli w zgodzie i pomagali sobie nawzajem. Właśnie tutaj urodziła się i wychowywała. Mieszkała z ojcem i o rok starszym bratem, z którym nigdy się nie dogadywała... prawdę mówiąc z tatą także. Była rodzinną zakałą, czarną owcą, która była wszystkiemu winna. Zepsuło się coś- Lorie. Coś zginęło- Lorie. Zawsze wszystko ona, a to jej się nie podobało. Jako dziecko była bardzo buntownicza i destrukcyjna. Jak się ją o coś posądzało, a to prawdą nie było, to potrafiła wyrządzić wielkie szkody. Raz pół domu niemal zniszczyła, gdy ojciec stwierdził, że znów podkradła mu pieniądze... a tak naprawdę to sam zapomniał, gdzie je położył, ale oczywiście poszło na nią. Lorka się wkurzyła i cały "salon" został nieźle poturbowany... stół pozbył się nóg, tak samo krzesła, którymi rzucała po domu. Dość porywcza z niej istotka była.
Lorie od małego pasjonowała się bronią palną. Nawet miała swoją małą "zbrojownię", gdzie chowała wszystko przed bratem i ojcem. Kiedy była zdenerwowana szła tam i wyładowywała swoją złość, strzelając do wszystkiego, co się ruszało i nie tylko. A to pocisk wbił się w drzewo, a to do wody wleciał. A to po to, by się nieco uspokoić.
Pewnego razu, gdy miała trzynaście lat, zaraz po kłótni z ojcem i bratem, na jej wioskę napadła wielka gadzina... a tak dokładnie smok. Wielkie to było cholerstwo, ziało ogniem i na dodatek, było w stanie zabić wszystko, co się ruszało. Jej brat w panice uciekł zostawiając ją i ojca samych. Wkurzyła się o to i postanowiła, że jak przeżyje i go kiedyś spotka, to mu się za to odpłaci. W tej chwili jednak ważniejsza była obrona wioski. Poleciała do swojej zbrojowni po marne pistolety, które nie były w stanie nic smokowi zrobić. Kule odbijały się od jego łusek jak kamienie. Na jej oczach umierali ci, których tak naprawdę kochała. Może i często się buntowała...ale to nie oznaczało, że chciała ich śmierci do cholery. Wtedy obudziła się w niej wielka desperacja i chęć uratowania ojca, przyjaciół. Mimo zmęczenia poczuła jakby nagły zastrzyk siły, energii?
-
GIŃ GADZIE!- wykrzyknęła na cały głos i wystrzeliła w stronę smoka serię pocisków, które jednak... przebiły się przez łuski smoka, co zwróciło jego uwagę.
Gadzina odwróciła łeb w stronę Lorie. Dziewczyna wiedziała, że to był jej błąd. Była niemalże pewna, że właśnie zakończyła swój żywot jak większość wioski, która cała była w płomieniach. Gdzieniegdzie leżały jakieś niedobitki, niektórzy próbowali się przedzierać przez płomienie... uciekali w stronę lasu. Ale nie Lorka. Ona postanowiła zostać tutaj.
Smok zaczął lecieć w jej stronę. Nie ruszyła się nawet z miejsca. Zamknęła oczy i czekała na to, co nastąpi. Poczuła nagle ból w klatce, jakby coś ją rozerwało, a potem o coś uderzyła. Ale nie przejmowała się tym, pewnie i tak za niedługo zniknie... tak myślała. Ale ból nie znikał, nadal z nią był. Nie pozwolił nawet stracić świadomości, przez niego cały czas trzeźwo myślała.
Cholera... jakim cudem... ja żyję? Ten smok... on musiał mnie chwycić w pazury... rzucił mną o coś...drzewo? Skała? Jakiś mur? Nie wiem. Ale nadal żyje... ale coraz bardziej mi słabo... chyba krwawię. Dziewczyna przyłożyła rękę do brzucha. Wyczuła na nim jakiś płyn. Niechętne otworzyła oczy i spojrzała na dłoń, która była cała czerwona. Dobrze przypuszczała. Zastanawiało ją to, jakim cudem to przeżyła. I co z resztą? Czy ktoś oprócz niej i uciekinierów przeżył? Nie wiedziała, ale jedno było pewne: musiała się martwić o siebie, a nie innych. Los dał jej jeszcze jedną szansę, więc musiała ją wykorzystać.
Lorie, mimo szczerych chęci, nie była w stanie choćby wstać z ziemi. Z każdą minutą traciła coraz więcej krwi, co przyczyniło się do upragnionej utraty świadomości...
WEWNĘTRZNA PRZEMIANA
Lorie, ku jej zdziwieniu, otworzyła oczy. Obraz był nieco zamazany, więc na początku pomyślała, że jest w niebie, że umarła... ale po chwili wszystko się wyostrzyło i zorientowała się, że znajduje się w jakiejś chatce. Leżała na wyjątkowo wygodnym łóżku, była opatulona jakimś kocem z owczej wełny czy innego paskudztwa, bo wszystko ją od tego swędziało. Jednak najważniejsze dla Lorki w tym momencie było to, że żyła, a niezbitym dowodem na to był okropny ból, który przeszywał jej ciało. Rozejrzała się, zobaczyła jakąś kobietę. Na oko miała z czterdzieści parę lat, a może i więcej.
-
O, obudziłaś się- uśmiechnęła się, odwracając się w jej stronę.-
To dobrze.-
Jak...długo tu jestem?- Zapytała, miała zachrypnięty głos.
-
Dokładnie pięć dni. Znalazłam cię nieprzytomną. Smok zaatakował twoją wioskę?- zapytała.
Lorie przytaknęła jedynie głową, nie czuła się na siłach, by mówić.
-
Nazywam się Himeya, a ty?-
Lorie.- Odpowiedziała niechętnie.
Kobieta przytaknęła jedynie głową, nie chciała dziewczyny męczyć, potrzebowała teraz dużo snu, by mogła zregenerować siły. Co jakiś czas zmieniała jej opatrunek, smarowała jakimiś maściami, by blizny były jak najmniejsze, ale niestety nie znikną na dobre. Do tego przydałby się mag leczniczy, a ona jedynie zna się na ziołach. Lorie i tak była jej wdzięczna za opiekę. Dzięki niej żyje i będzie mogła się zemścić na smoku, który zniszczył jej wioskę. Ale w międzyczasie znajdzie brata i mu przywali za zostawienie jej samej.
Himeya była naprawdę miłą kobietą. Opiekowała się Lorką przez bity rok, aż ta nie doszła do siebie i była w stanie samodzielnie funkcjonować. Jednakże przez ten czas zmieniła się niezmiernie. Przestała się uśmiechać, była jeszcze bardziej małomówna, a co najdziwniejsze... uspokoiła się. Nie miała nagłych napadów złości, gniewu. Była cicha i spokojna, stała się całkowicie inną osobą...
OBŁĘD I MISTRZYNI MERMAID CREST
Lori, po tym jak odeszła od Himeyi, postanowiła stać się silniejsza, zaczęła doskonalić własne zdolności i umiejętności. Przypomniała sobie o tym, że obudziła się w niej magia, w której postanowiła się podszkolić. Pocisk przebił się przez łuskę smoka wtedy. Pewnie nie zrobił mu zbyt wielkiej krzywdy... ale jednak! Jakby stała się lepsza, to może udałoby się jej nawet zgładzić tą gadzinę, powalając mit, że tylko smocze dziecko jest w stanie to uczynić. To się stało jej celem, do którego zaczęła dążyć obsesyjnie. W pewnym momencie zatraciła się w tym tak, że świata nie widziała... cały czas przebywała poza domem, doskonaląc swoje umiejętności strzelnicze oraz magię samą w sobie. Ale to dla niej było za mało, musiała sięgnąć dalej. Zaczęła czytać o smoczych zabójcach- wiele się dowiedziała na ich temat. Poznała także ich słabe i mocne strony... mają wyczulone zmysły... wtedy właśnie powstał tryb jej broni, który służy do oddziaływania na wszystkie zmysły. Uznała to za broń idealną do pozbawiania życia tych przeklętych gadzin...
Z obłędu wyrwała ją pewna kobieta, która nazywała się Sophie Fourier. Było to całkiem niedawno, Lorka pamięta ten dzień, jakby się to wydarzyło wczoraj. Jak zwykle trenowała w lesie, strzelając do marnych matryc smoków, starając się nauczyć nowego zaklęcia. Wtedy ona do niej podeszła. Uśmiechnęła się przyjaźnie, zapytała, co tu robi. Dziewczyna odpowiedziała, że trenuje.
-
Widzę, że trenujesz, ale po co? Lorie po długich naleganiach kobiety powiedziała, że robi to po to, by pozbawić życia gadziny, która wybiła jej wioskę. Sophie uśmiechnęła się jedynie wtedy i powiedziała, że szuka czarodziejek do gildii i jak będzie chciała wstąpić, to ma się do niej zgłosić.
-
Akane Resort, tam mnie znajdziesz- powiedziała i odeszła.
Lorka na początku nie przejęła się jej słowami. Niby po co miałaby to zrobić? Ale z czasem zaczęła myśleć o tym wszystkim, o tej jej całej obsesji, chorobliwej chęci zemsty. Sophie miała rację- czuła się samotna po stracie przyjaciół z wioski, ale... jednak nie chciała nawiązywać nowych kontaktów. Od tamtej pory miała z tym trudności. Jedyną osobą, z którą potrafiła normalnie rozmawiać, była Himeya, którą zostawiła daleko stąd.
-
Akane Resort- Powiedziała cicho i wstała.
MERMAID CREST
Lorie stanęła przed siedzibą gildii Mermaid Crest. Spojrzała na budynek, w którym się znajdowała gildia, po czym do niej weszła. Tak jak się domyślała, w środku czekała na nią mistrzyni- Sophie Fourier, która na nią czekała. Była pewna, że przyjdzie. Lorka uśmiechnęła się do niej po czym zgodziła się dołączyć do gildii. Na jej lewym udzie został odbity znak, przez co oficjalnie stała się syrenką. Jednakże to nie sprawiło, że zrezygnowała z dążenia do swojego celu. Nadal chce się zemścić, ale w mniejszym stopniu niż jakiś czas temu. Jak na razie jednak na pierwszym planie postanowiła odnaleźć brata. Miała nadzieję, że stanie się to niebawem, gdyż chciała wszystko sobie z nim wyjaśnić. Nie widzieli się dobre kilka lat, ale ona nadal nie zapomniała mu tej ucieczki. Chciała mu pokazać skutki walki z tą gadziną... ale tak naprawdę, w środku serca, chciała się z nim pogodzić, ale do tego się nie przyzna, chyba że siłą, ale to już zupełnie inna historia...
• Sokolooki [1]
• Strzelec[1]
• Zapasy magiczne[1]
• 15 pocisków do pistoletu [Dax’owa cena: 275:klejnotów:/szt]
• 4 sztylety do rzucania [100:klejnotów:/szt]
• 4 bomby dymne [Dax’owa cena: 250:klejnotów:/szt]
RAZEM: 4150
Strzelnicza magia trybów- Magia na pograniczu strzelniczej a rycerskiej, gdyż użytkownik tejże magii posługuje się bronią palną, jednakże może ona zmieniać swoją postać. Na przykład z pistoletu na karabin czy jakąkolwiek inną. Bronie te same w sobie mają właściwości magiczne- możliwość wykorzystywania ich do zaklęć, ale można z nich normalnie strzelać za pomocą pocisków(kupnych, czy też wytworzonych poprzez zaklęcie). Pociski wystrzeliwane z broni są magiczne, dlatego też osoby z odpornością na ataki fizyczne (wodne, duchowe, itp. ciała) otrzymują obrażenia.
Pasywne Właściwości Magii
Gun of modes- Dzięki tej PWM Lorie przywołuje swoją magiczną broń w formie podstawowej.
Mode: Pistol- Jest to podstawowy tryb broni Lorie, w tej postaci jest jak ją przywołuje. Broń ta może zmieniać swoją postać za pomocą zaklęć. Jest to pistolet nie wyróżniający się niczym specjalnym od innych. Długość lufy to 20 cm. Rękojeść broni obłożona chropowatym tworzywem nieznanego pochodzenia, dzięki któremu pistolet dobrze trzyma się w dłoni. Jego jedyną „zdolnością” jest zmiana trybu na inny. Na tym trybie można używać tylko i wyłącznie zwyczajnych naboi. Nie łączy się z PWM(oprócz Automatic reload) i zaklęciami. Pojemność magazynka: 5 naboi.
Mode: Water gun- Dzięki temu trybowi podczas śmigusa dyngusa nie musi kupować co roku pistoletu na wodę, gdyż go ma dzięki właśnie temu PWM. Jest naładowywany zwyczajną w świecie wodą i krzywdy zrobić nie może- po prostu zwyczajna zabawka, nic więcej.
Shot: Lighting bullet- Lorie wystrzeliwuje jeden świecący się pocisk(ślepak), który leci przez 10 metrów, a później się dosłownie spala i znika. Światło nie jest w stanie oślepić, a nabój zranić. Nadaje się najwyżej do oświetlenia drogi.
Automat reload- PWM bardzo pomocne, gdyż nie musi ciągle zmieniać magazynka. Wystarczy, że użyje tego PWM a naboje (max. 5), które ma automatycznie znajdują się w broni- PWM dotyczy tylko formy podstawowej.
Tracking- Gdy włączy te PWM, przed oczami Lorie pojawia się celownik, który pomaga jej w namierzeniu przeciwnika i oddaniu jak najlepszego strzału- gdy przeciwnik jest na środku strzał będzie najbardziej udany. Niestety celownik nie bierze pod uwagę czynników przyrodniczych takich jak wiatr etc. Gdy ktoś się schowa za drzewem/krzakiem/czymkolwiek celownik po prostu znika.
Weather woman- Gdy celownik zawodzi, trzeba umieć określać pogodę. Jako dobry strzelec jest w stanie określić w przybliżeniu prędkość wiatru, jego kierunek. Dzięki temu też jest w stanie dostosować się do warunków atmosferycznych podczas strzału (np. gdy wieje wiatr z zachodu, to żeby nie zwiało pocisku na prawo, to skieruje lufę na lewo).
Magic bullets- Ta PWM sprawia, że każdy wystrzelony z magicznej (podkreślam: magicznej!) broni zadaje magiczne obrażenia, czyli inaczej mówiąc: osoby z odpornością na ataki fizyczne (różnorakie zamiany ciał w śnieg, wodę czy inne paskudztwo) otrzymują jedną trzecią normalnych obrażeń.
Creation: Ammunition[D]- Każda broń potrzebuje amunicji, każdy rodzaj broni inną. Dzięki temu prostemu zaklęciu Lorie jest w stanie zaopatrzyć się w maksymalnie pięć pocisków, które są dostosowane do trybów broni(nie dotyczy PWM: Mode: Pistol, Mode: Water Gun)- Fajnym dodatkiem tego zaklęcia jest to, że po użyciu go naboje są od razu w broni i nie trzeba go naładowywać, oszczędzając na czasie -zaklęcie do każdego trybu broni.
Mode: Twin pistols [D]- Ten tryb polega na tym, że broń podstawowa dzieli się na dwa pistolety. Od formy podstawowej różnią się tym, że można dzięki nim używać PWM i zaklęć. Pojemność magazynka: 5 naboi.
Mode: Witch Hunter[C]- W tym trybie broń przybiera postać znacznie dłuższego pistoletu niżeli ten w formie podstawowej. Jego lufa mierzy 45 centymetrów, reszta zbudowana tak jak w Mode: Pistol. Jego specyfika polega na tym, że ma „ognistą domenę”- większość podzaklęć tegoż pistoletu opierają się na ogniu. Naboje wystrzeliwane z niego podczas lotu żarzą się i gdy zranią mogą również poparzyć, lecz poparzenia nie wykraczają poza pierwszy stopień. Pojemność magazynka: 5 naboi.
Shot: explosion[D]- Lorie wystrzeliwuje cały magazynek(tyle ile ma w magazynku tyle jest użytych) w kierunku przeciwnika. Gdy są już blisko niego rozpadają się na malutkie kawałeczki. Obrażenia nie są poważne, są to zwyczajne draśnięcia, często obchodzące się bez krwi, ale za to zadrapania są na dużej powierzchni.
Mode: Dragon Hunter[C]- W tej formie broń przypomina shotguna o długości lufy 50 centymetrów. Tryb powstał specjalnie z myślą o zabijaniu DS’ów i smoków. Jego specyfika polega na tym, że zaklęcia z nim związane opierają się na zmysłach, które DS’y i smoki mają bardzo, ale to bardzo czułe. Pojemność magazynka: 5 naboi.
Sonic bullet[B]- Lorie wystrzeliwuje maksymalnie trzy pociski, które ze zetknięciem z celem zaczyna tworzyć dźwięk, który powoduje zawroty głowy, mroczki przed oczami, mdłości, trudności z utrzymaniem się na nogach. Efekt ten utrzymuje się dwa posty. Osoby z ponadprzeciętnym słuchem(umiejęka kocie uszy, różnorakie pasywki) odczuwają wszystko bardziej, efekt nasila się dwukrotnie (o tym, co się owej osobie stało decyduje MG).