I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jak widać na załączonym obrazku, polem walki jest swego rodzaju koloseum. Wielkie, bez dachu (więc nie macie się, co martwić o duchotę), zbudowane z kamienia, który swoje lata 'świetności' ma dawno za sobą, więc trzeba uważać na głowy, bo czasem 'coś' się może samo obsunąć. Sama arena ma średnicę 50 metrów (klepisko an którym stoicie) - więc duże pole do zabawy. Mało tego - dla naszych milusińskich zostały udostępnione również trybuny, po których mogą hasać do woli. Zaś co się tyczy zejść do podziemi, formalnie są zamknięte, ale jak to było wcześniej wspomniane: 'kamień kruchym jest'. Jak będzie potrzebna mapka, to ją zrobię, a na razie powinno Wam wystarczyć, że po zejściu na dół, znajdziecie się w korytarzu (szerokość 2 metry; w górę będzie z 2,5 metra), który biegnie dookoła areny.
Na trybuny łatwo wejść, zewsząd prowadzą na nie niewielkie schodki. Jest 6 takich wejść.
Małe, co nieco:
Nie sędziowałem walk magów (tylko nindżów w Dresach i panów z Wybielacza), więc proszę o wyrozumiałość.
Proszę o przejrzyste posty (UR'ków też się to tyczy) i dokładne opisywanie swoich posunięć, jak i czarów.
Nie nawalać zbyt dużo akcji w swoich postach, gdyż będę za to karał. Przekombinujesz - możesz coś schrzanić. Więc nie walcie ścian tekstu wielkości muru Chińskiego. Lepiej mniej, a dokładniej.
Chyba nie muszę mówić, że walka odbywa się w systemie atak-obrona?
W razie pytań/pretensji (choć wolałbym spokojne wyjaśnienie problemu) - kierować się na moje PW, ewe. GG.
Tego.. coś jeszcze miałem, ale zapomniałem. Najwyżej potem napomknę.
Stoicie w odległości 10 metrów od siebie. Słońce świeci wysoko nad Waszymi głowami, ale nie jest gorąco. Wieje lekki wietrzyk. Zewsząd cisza, jesteście tylko Wy.
Atak: - LORIE; panie przodem, atakuj! Obrona: - LAVI; zesraj się, a nie daj się!
WALCZCIE!
Lorie
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~
Temat: Re: Lorie versus Lavi Sob Paź 26 2013, 14:45
Walka walką, sama się na to pisała, ale czemu do cholery w takich warunkach?! Rozwalające się koloseum... w każdej chwili może spaść jej coś na łeb. Jakby to się stało przeciwnikowi, to by nie miała nic przeciwko, ale znając jej cholerne szczęście, to zapewne ona dostanie czymś i będzie dupiato. Westchnęła ciężko. Szykowała się niezła akcja w samo południe, można by rzec. Słonko świeciło, ale na całe szczęście gorąco nie było, więc spoko. Jednak najbardziej martwił ją ten wiatr. Miała nadzieję, że nie będzie wiał zbyt mocno, bo mogłoby to ciutkę utrudnić sytuację, ale bądźmy dobrej myśli... chyba. Lorie i jej przeciwnik stali naprzeciwko siebie, dzieliło ich około dziesięciu metrów. W sumie nie wiedziała, czy powinna się przedstawić na początku czy co. Ach te uroki bycia aspołeczną, nigdy nie wie się, co wypada robić, a co nie. -Lorie, miło mi.- Wcale nie wyglądała na szczęśliwą z faktu, że poznała chłopaka.- Mam zamiar sprać ci tak dupsko, że do końca życia zapamiętasz moje imię.- Uśmiechnęła się chytrze.- Gun of modes, Mode: Witch Hunter! Lorka uśmiechnęła się, czując w swojej prawej dłoni broń, którą tak kochała. Serce zaczęło szybciej bić, dziewczyna poczuła wyraźne podekscytowanie. Walka, to jest to! Uśmiechnęła się i użyła Creation: Ammunition, wytwarzając przy tym pięć pocisków. Okej, bro! Do roboty! Lorka nie zwlekając ani chwili wystrzeliła w stronę mężczyzny dwa pociski, celując przy pomocy PWM Tracking. Guide mierzyła brzuch. Była to największa powierzchnia i zapewne będzie najłatwiej jej trafić…
Lavi
Liczba postów : 87
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Lorie versus Lavi Nie Paź 27 2013, 09:29
Lavi stanął w koloseum gotowy do kolejnej walki wyposażony w cały swój ekwipunek, który wcześniej zdołał zakupić, a który zamierzał wykorzystać w walce. Szedł prawie jak na wojnę dwudziestoletnią jednak na arenie zobaczył tylko drobną dziewczynkę, która bynajmniej nie wyglądała jak przeciwnik z wyobrażeń maga. Fakt jednak, że podjęła z nim wyzwanie świadczył o tym, że albo jest niewiarygodnie silna wbrew pozorom jakie sprawiało jej ciałko, albo to siła Lavi'ego jest na poziomie dziewczynki z gimnazjum. Alchemik wolał założyć pierwszą opcję.
Nie zamierzał przegrywać tego pojedynku. Zapewne w gildii wyśmialiby go, gdyby okazało się, że przegrał z gimnazjalistką. Oczywiście nie lekceważył wroga. Wiedział, że dziewczyna będzie na jego poziomie, a chwila dekoncentracji może skończyć się fatalnie.
Dlatego od pierwszego momentu, gdy tylko wszedł na arenę postanowił być czujny, nie zamierzał dać się zaskoczyć wrogowi. Kiedy się przedstawiła na twarzy chłopaka pojawił się uśmiech. Pewnie to trochę niekulturalne, ale nie był w stanie przedstawić się dziewczynie, która zaraz po swojej krótkiej przemowie zaczęła przygotowywać broń zapewne bez pokojowych celów. Próba przedstawienia się w tej chwili zapewne skończyłaby się kulką w łeb w momencie wypowiadania drugiego zdania.
Dlatego bez wymawiania zbędnych słów, zaraz w momencie przyzwania przez Nori swojej broni palnej, Lavi mając doświadczenie ze strzelcami po swojej ostatniej misji, od razu rozpoczyna próbę utrudnienia dziewczynie strzału przez swój ruch. Stara się nieregularnym i nieprzewidywalnym krokiem po jakiejś krzywej zmniejszyć dystans do dziewczyny, która wyraźnie preferowała walkę dystansową. Krzywa trajektoria ma na celu spowodować, aby utrudnić dziewczynie celowanie. Nie jest to oczywiście jakaś serpentyna, która posiada nie wiadomo jakie odchyły. Po prostu nieregularny ruch, który nie jest co prawda najkrótszą drogą do celu, ale prowadzący do niego dość szybko.
Jednak w trakcie samego biegu można oczywiście użyć zaklęć, które mogą zwiększyć szansę alchemika na przeżycie. Widząc, że dziewczyna walczy bronią palną postanawia załatwić ją w podobny sposób jak wcześniej uczynił to w swojej ostatniej misji na osiedlu bohaterskim. Używa kontroli pierwiastków chemicznych [D], aby przemieścić całą parę wodną z kubatury 8m3 wokół jej broni przez lufę do magazynka i innych nieodpornych na wilgoć części broni. Następnie używa zmiany stanu skupienia [PWM], aby skroplić parę wodną wewnątrz jej pistoletu i w efekcie zawilgocić jej broń czyniąc pistolet, jak to broń palną, po prostu bezużyteczną.
Zanim jednak wykona tą akcję, która może chwilę zająć oczywiście nadal porusza się chaotycznym ruchem krzywoliniowym w stronę dziewczyny, aby nie dać się trafić jednocześnie bawiąc się pierwiastkami wokół dziewczynami. Potrafi on je odróżnić wzrokiem dzięki wzrokowi chemika[PWM]. W momencie kiedy nastąpi jednak wystrzał i mag go usłyszy błyskawicznie stara się paść na ziemię i zrobić przewrót w przód, aby następnie kontynuować ten chaotyczny bieg, mający na celu zmniejszenie dystansu.
Diarmuid
Liczba postów : 121
Dołączył/a : 18/10/2013
Temat: Re: Lorie versus Lavi Pon Paź 28 2013, 21:20
Zaczynamy! Lorie przywołała spluwę o 45 centymetrowej lufie (jakby to był facet, to można, by myśleć, że coś sobie rekompensuje) do swej prawej ręki. Czuła wyraźny ciężar, niezbyt poręcznej dla zwykłego zjadacza kromek chleba - broni. Jednak co to dla niej? Pistolet był dla niej niczym szczotka dla normalnej dziewczyny. Serce zabiło szybciej, na licu wykwitł uśmiech zadowolenia. 'Pora kogoś ustrzelić!'; zwrot kamery na druga stronę - Lavi, prawie, że dwumetrowy mag posługujący się alchemią. Jakże stereotypowo. Mimo, że nie miał przy sobie klamki, by również postrzelać do przeciwniczki, to się nie zrażał i gdy Lorie załadowała magazynek pięcioma kulami, po czym wymierzyła w jego stronę, z miejsca ruszył w bok, nie chcąc się dać ustrzelić jak jakaś kaczka. Bang. Pudło. Ale dziewczyna się nie poddawała! Namierzyła ponownie i ponownie pudło. Już drugie. Znów strzeliła, trzecie pudło. Ten rosły skubaniec był całkiem zwinny i wiedział, jak się poruszać, by nie zarobić kulki. Czyżby już kiedyś do niego strzelali? Nie ważne, nie było czasu na takie rzeczy. Kolejne metry pokonywane przez jasnowłosego, co raz bardziej przybliżały go do stojącego w miejscu strzelca. A w gruncie rzeczy 10 metrów w szybkim biegu to niewiele. Tak, więc postanowił użyć swej alchemii. Coś tam pomajastrował i na końcu postanowił skroplić - jak mu się wydawało - parę wodną. ...Ale nic się nie stało. Zupełnie nic. Broń działała tak, jak wcześniej. Z przerażeniem usłyszał odgłos wystrzału. Właściwie, to zobaczył, bo był bardzo blisko. Tylko łut szczęścia uratował mu skórę - ciało zareagowało same, zginając nogi Mallawerk'a w kolanach. Za nim jednak spotkał się z ziemią, pocisk świsnął mu koło ucha (lewe) i oderwał dwu centymetrowy kawałek (od góry). Zapiekło go niemiłosiernie! Te pociski nie były takie zwyczajne. Szok był, ale Lavi wiedział, że nie może się opierniczać, bo nie miał bladego pojecia ile naboi ma w magazynku Guide. 6? 8? A może 10? Na szybkości pozbierał się do kupy, wstając na równe nogi i wtedy dostrzegł, że jest niemal przed samą dziewczyną. Oboje zamarli na krótką chwilę. Kto będzie pierwszy? Dziewczyna naciśnie spust i go trafi, a może jednak chłopak da radę zareagować i uniknie kuli? Padł strzał. Alchemik oczyma wyobraźni już widział, jak kula świdruje mu bebechy i przechodzi na wylot, zostawiając go z dziurą wielkości rowu Mariańskiego w brzuchu. Był blisko. Ciało ponownie chciało się ruszyć, ale nie na tyle szybko, by uniknąć obrażeń. Pocisk trafił w lewy bok, przechodząc na szczęście na wylot. Rana ponownie zapiekła żywym ogniem. Lavi padł na kolana, odruchowo łapiąc się za zranione miejsce..
Odległość między walczącymi: 1 metr.
Stan:
Lorie - (mana: 94%) bardziej dumna z siebie chyba nie będziesz. Nic Ci nie jest, a na dodatek ustrzeliłaś kaczkę na obiad!
Lavi - (mana: 104%) nie masz dwóch centymetrów ucha, znaczy masz, bo Ci dynda na skrawkach skóry. Za bardzo nie krwawi i nawet nadzwyczajnie nie boli, ale lepiej, jakbyś się go pozbył, bo każdy ruch 'nim', chwilowo zwiększa ból; zaś twoim największym problemem jest rana postrzałowa na lewym boku. Masz farta, że kula ominęła narządy wewnętrzne i poszła w diabły druga stroną. Boli i piecze jak diabli, krwawisz również. Dobrze by było to jakoś opatrzyć. Nie mniej, rana nie przeszkadza Ci w rzucaniu zaklęć, tylko nie lataj jak małpa po klatce.
Atak: LAVI - dasz się babie pokonać?! Wstań i pokaż jej że prawdziwy facet może i bez dwóch nóg pokonać Supermana. Obrona: LORIE - eee.. tego, broń się?
Się kompletnie nie znam, ale się wypowiem:
Nie było wilgoci i pary wodnej, bo arena to prawie, że pustynia - wysuszony kamulec, słońce z góry wali (ale o dziwo nie jest jak w piekarniku). Poza tym broń Lorki przyleciała z magicznego miejsca, więc zakładam, że również nie ma na sobie wilgoci, czy czegoś tam. Proszę mnie nie bić, bo w tych kwestiach jestem zielony - na chemię lałem ciepłym moczem.
Lorie, dobrze było, ale trochę więcej możliwości rozpisuj - a nie mierze i strzelam. To wszystko? Poza tym jesteś strzelcem, więc musisz utrzymać dystans. Założyłaś, że go zabijesz na miejscu. A co jeśli dałbym radę podbiec, to co wtedy (fakt, w obronie nic Ci nie zrobi, ale w następnej turze ma Cię jak na talerzu)? Nie napisałaś nic, że się cofasz, albo coś, a MG za Ciebie tego nie zrobi.
[Mam nadzieję, że nic nie pokićkałem]
Lavi
Liczba postów : 87
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Lorie versus Lavi Wto Paź 29 2013, 11:25
Alchemik w końcu dostał się do dziewczyny. Mimo ciężkich ran skrócił dystans zwiększając swoje szanse w walce ze strzelcem jakim była dziewczyna. Nie myśląc długo rozpoczął kontrofensywę póki zachowana została niewielka odległość.
Całą akcję mag rozpoczął od wstania i odepchnięcia broni dziewczyny, którą mogła się bronić. Odpycha ją prawą dłonią uderzając w część pistoletu. Akcja wstania i odepchnięcia broni są razem połączone, aby zrobić to jednocześnie i zaoszczędzić na czasie.
Chwilę później alchemik z substancji znajdujących się w powietrzu i ziemi tworzy homunculusa[A]. Brakujące pierwiastki, o ile takie występują, tworzy za pomocą swoje PWM rozpadu i łączeniu pierwiastków chemicznych. Homunculus po stworzenie ma pojawić się za dziewczyną i najzwyczajniej w świecie ją złapać. Łapie ją przeciskając pod jej ramionami swoje łokcie, a następnie unosi w górę(różnica wzrostów to ułatwia). Jeżeli MG uzna, że homunculus nie mógł pojawić się od razu za dziewczyną pojawia się koło Laviego, a następnie po prostu tam przechodzi.
W czasie kiedy klon podnosi dziewczynę do góry mag używa zmiany stanu skupienia, aby zasklepić swoje rany. Używa swojego PWM na cieczy w okolicy ucha oraz na lewym boku. Cel to zamienić wypływającą z stamtąd krew w stan stały czyli po prostu strupa. Oczywiście nie zamienia krwi wewnątrz w żył, co mogłoby spowodować zatkanie układu krwionośnego. Jedynie krew, która się już "wylała" zostaje użyta do zasklepienia rany. Leczenie to miało zatamować krwawienie i nieco zmniejszyć dotkliwość owych obrażeń. Z otwartymi ranami bardzo szybko traciłby na krwi, a jego walka byłaby utrudniona.
Po tej w miarę szybkiej akcji alchemik zadaje w końcu cios. Uderza dziewczynę z całej siły w potylicę prawym sierpowym. Ma nadzieję, że jego klon będzie trzymał dziewczynę w powietrzu co nieco ułatwi sprawę. Może straci dzięki temu przytomność. Jeżeli cios trafi, ale nie przyniesie zakończenia walki powtarza atak. Jeżeli dziewczyna w jakiś sposób uwolni się klonowi takie uderzenie nadchodzi mimo wszystko tylko, że w cel, który nie został skrępowany.
Jeżeli dziewczyna zacznie zwiększać dystans mag oczywiście nie chce jej na to pozwolić stara się utrzymać możliwość walki kontaktowej po prostu biegnąc za dziewczyną i uważając na ewentualne strzały, choć one w poście obrony nastąpić teoretycznie nie powinny. Jeżeli w trakcie gonienia dziewczyny będzie miał okazję chwyta ją swoją ręką za nadgarstek. Którykolwiek. Homunculus w tym wypadku robi to samo.
Lorie
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~
Temat: Re: Lorie versus Lavi Wto Paź 29 2013, 14:45
Lorie wiedziała jedno: popełniła błąd, że stała w miejscu, ale wynik, jaki osiągnęła, był naprawdę zadowalający, ale to nie był koniec walki więc miała się na baczności. Automatycznie po swojej akcji używa granatu dymnego ze swojego ekwipunku, który nie miał na celu ranienie, a po prostu wytworzyć smugę dymu. I w tym momencie, gdy ona się pojawia, bierze nogi za pas i stara się zwiększyć odległość jak najbardziej. Postanawia skierować się na widownie i tam prowadzić dalszą walkę.
Guide trzymała mocno swoją broń w swoich rękach jakby co, żeby zapobiec odepchnięciu jej. Nie miała zamiaru się pozbywać swojego Witch Huntera, jak na razie miała pewne plany wobec tej broni. Zdziwiło ją jednak jedna rzecz: Lavi nie został poparzony, cholerka. No cóż, da się radę! Jeżeli by plan z bombą dymną nie wypalił, a kopia mężczyzny (który zapewne był chemikiem, jak już zdążyła wywnioskować) chwyciłaby ją i podniosła to by zaczęła się wiercić, kopać nogami, tak by utrudnić chłopakowi dojście do niej i zaatakowanie Lorki. Rękoma za to chroni głowę, tak by uniknąć potencjalnych ataków w jej stronę. Oczywiście robi wszystko, by się wyrwać homuculusowi-czy-jak-mu-tam-było i biegnie na trybuny ile ma sił w nogach na trybuny, uważając jednak żeby nie potknąć się o jakiś kamień czy coś.
Jakby jednak nie udało się jej uwolnić od tworu Laviego to kontynuuje wiercenie się, wymachiwanie nogami i utrudnianiem w jakikolwiek możliwy sposób podejście chłopaka i uniemożliwić jakikolwiek atak w jej kierunku.
Diarmuid
Liczba postów : 121
Dołączył/a : 18/10/2013
Temat: Re: Lorie versus Lavi Czw Paź 31 2013, 10:01
Z wyraźnym trudem, okraszonym potwornym bólem lewego boku, z którego ciekła krew, Mallawerk wzniósł się na zgiętych nogach, by odepchnąć broń dziewczyny. Ta jednak trzymała spluwę pewnie i chłopakowi udało się jedynie lekko ją odsunąć na bok. Ponownie padł na kolana. Następnie Lorka wyjęła swój dzielny granat dymny i go rzuciła, spowijając w gęstym dymie kilka metrów wokół siebie. Oboje nic nie widzieli, ale jako że to dziewczyna była nogach, zrobiła zwrot na pięcie (rzut kością) i odbiła w lewo, chcąc się wydostać z 'ciemnej dupy', a następnie skierować swe kroki na trybuny. W tym też czasie jasnowłosy użył czaru - przy okazji dorabiając potrzebne pierwiastki - tworząc homunculusa, sztucznego człowieka. 'Klon' natychmiast ruszył w pościg za przeciwniczką, wyciągając swe długie nogi (Lavi ma 195 centymetrów wzrostu, a co za tym idzie - był długonogą gazelą). Zaś nasz chemik zajął się swoimi ranami, zamieniając wypływającą krew w strupy - i o ile na uchu nie było żadnego problemu, tak na dziurze postrzałowej mogły wystąpić komplikacje, gdyż przy większych wygibasach, rana na nowo mogła się otworzyć. No i ból nadał pozostał. Czuł jakby go tam żywy ogień smyrał od środka. Ale co to dla naszego alchemika! Po chwili i sam twórca sztucznego człowieka ruszył przed siebie, co by nie zostać w tyle..
Cobyście widzieli, jak to wygląda mniej-więcej (bardziej mniej) - MAPKA.
Odległość: Lorie-homunculus (5 metrów, bo skubany szybko biega); Lorie-Lavi (byndzie ze 20 metrów z hakiem). Lavi-imitacja Laviego (15 metrów, powiedzmy).
Stan:
Lorie - (mana: 94%) w dalszym ciągu nic Ci nie jest. I dałaś nogę swojemu przeciwnikowi.
Lavi - (mana: 76%) ucho zabezpieczone, tylko cały czas jego kawałek wesoło Ci 'dynda', a ból przemienił się w upierdliwe szczypanie; dziura wlotowa i wylotowa na lewym boku zasklepiona 'strupem', już nie krwawisz. Ale ból pozostał, jakby Cię co tam rozżarzonym prętem smyrało. Pomimo, że udzieliłeś sobie 'pierwszej pomocy', to rana na nowo może się otworzyć przy większych wygibasach, nie forsuj się.
Atak: LORIE. Obrona: LAVI.
Lorie
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~
Temat: Re: Lorie versus Lavi Pon Lis 04 2013, 19:37
Lorie musiała szybko myśleć, bądź co bądź ten skubaniec szybko biegał! Miał te swoje 195 centymetrów wzrostu, a i nogi długie, przez co szybko zmniejszył dystans między Guide a sobą. Wcześniej jedną kaczę ustrzeliła, więc przyszła pora i na drugą! Wzięła kilka głębokich wdechów i pobiegła szybko prosto przed siebie, na górę widowni. Użyła przy tym zaklęcia Creation: Ammunition, tworząc pięć pocisków. Chwyciła również za sztylet do rzucania i w pewnym momencie obróciła się do homuculusa (czy jak mu tam szło) i rzuciła sztyletem w niego. W tym samym momencie wystrzeliła również dwa pociski, celując w brzuch. Potem zaczęła biec po widowni na poziomie, na którym się znajdowała i jak znajdzie się około dziesięciu metrów od tworu Laviego zaczyna zbiegać na dół. Gdy uda się jej być poniżej homuculusa wystrzeliwuje kolejne dwa pociski, jeden zostawia w magazynku.
Niezależnie od tego, czy się jej ta akcja uda czy nie, znów biegnie po trybunach, jednakże nie pędzi jak szalona, oszczędza siły. Chce się znaleźć po drugiej stronie trybun i tam się zatrzymać, by złapać oddech choć na chwilę i przyjrzeć się temu, co udało się dziewczynie zrobić. Miała nadzieję, że jej atak będzie skuteczny i nie machnie się podczas celowania.
- Masz to, kuźwa wygrać!- powiedziała do siebie.
Lavi
Liczba postów : 87
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Lorie versus Lavi Wto Lis 05 2013, 16:42
Lavi postanowił zmienić trochę taktykę walki. Sam został już dość mocno ranny, a krótki rekonesans w trakcie walki dał mu do zrozumienia, że dziewczyna potrafi walczyć tylko za pomocą swojej broni. On miał do walki homunculusy, które były równie wytrzymałe jak on sam i nie widział powodu, by w tym wypadku narażać własne zdrowie. Nie były to klony jak w przypadku zaklęć rangi D, a twory na poziomie rangi A, których pokonanie kosztowało tyle samo sił co prawdziwego Laviego.
Kiedy dziewczyna cisnęła sztyletem w homunculusa ten już w momencie, gdy odwróciła się w jego stronę mógł przeczuwać nastąpienie ataku. Jeżeli rzucała jednak w biegu nie odwracając się to zareaguje w momencie zobaczenia ostrza sztyletu. Tak czy inaczej najszybciej jak Homunculus potrafił rzucił się na ziemię, najlepiej za jakąś ławkę, trybunę, głaz, cokolwiek co osłoniłoby go przed ostrzałem. W razie braku takich miejsc rzuca się gdziekolwiek na ziemię. Co prawda odległość była niewielka, ale dziewczyna wydawała się być bardziej strzelcem niż osobą umiejącą posługiwać się bronią miotaną jak ninja dlatego liczył, że taki unik będzie wystarczający. W tym samym momencie zostały wystrzelone dwa pierwsze pociski, które homunculus miał nadzieję, że jakoś uda się uniknąć kryjąc za naturalnym ukształtowaniem terenu.
Potem dziewczyna zaczęła biec w poziomie, a następnie na dół okrążać Laviego, aby zaatakować z dołu. Nie jestem pewien, ale wydaje się to być dość czasochłonna akcja, dlatego alchemik postanawia przeszkodzić w tej akcji dziewczynie. Tworzy drugiego homunculusa korzystając z własnej magicznej mocy, który ma pojawić się obok dziewczyny. Jemu również zostaje przekazany kij bojowy, który Lavi posiadał. Klon ma za zadanie zatrzymać dziewczynę, kiedy ta będzie go mijać, przekładając nad jej głową kij trzymany obiema rękami po przeciwnych stronach środka broni i zatrzymując na wysokości poniżej jej klatki piersiowej następnie zaczynając przyciągać ją do siebie uniemożliwiając dziewczynie ruch. Takie najprostsze przytrzymanie z kijem, które można sobie wyobrazić. Miał nadzieję, że ta akcja się powiedzie i dziewczyna nie odda kolejnych strzałów.
Może się jednak zdarzyć, że dziewczyna nie zostanie powstrzymana przez Homunculusa i jednak wykona wcześniej wspomniane strzały. W tym wypadku klon broni się zwiększeniem odległości od dziewczyny w stronę przeciwną do niej przemieszczając się ruchem nieregularnym.
Jeżeli klon nie został przywołany w celu powstrzymania dziewczyny przed strzałami pojawia się on z końcem posta i wykonuje tą samą akcję przytrzymania przeciwniczki. Jeżeli coś przeszkodziło dziewczynie w jej atakach to również pojawia się obok niej i wykonuje w/w akcję. Gdyby nie stała i akcja byłą niemożliwa pojawia się obok niej. Jeżeli niemożliwym będzie przywołanie kolejnego homunculusa obok przeciwniczki pojawia się on przy prawdziwym Lavim i po prostu stara się dogonić przeciwniczkę i wykonać w/w akcję.
Żeby nie było, że prawdziwy mag się obija to alchemik w tym czasie szuka schronienia, gdzie będzie uchroniony przed strzałami zamkniętą przestrzenią. Może koło wejścia do podziemi będzie jakiś korytarz? Jeżeli nie, to zatrzymuje się tuż pod ścianą oddzielającą trybuny od areny. Tam również dziewczyna powinna mieć ograniczoną możliwość strzału.
Diarmuid
Liczba postów : 121
Dołączył/a : 18/10/2013
Temat: Re: Lorie versus Lavi Sro Lis 13 2013, 19:42
Lorka biegła, Homunculus za nią, ale wiedząc, że ma mało czasu, dziewczyna przywołała nowy magazynek nabojów, po czym odwróciła się, rzucając jednocześnie nożykiem i wystrzeliwując z pistoletu. Sztuczny człowiek zdążył uniknąć lecącego ostrza, gdyż dziewczę nie było wyspecjalizowane w rzucaniu takim sprzętem, ponadto użyła lewej ręki, czyli względnie słabszej. Tak więc nożyk pofrunął dalej. Zaś co się tyczyło drugiej broni? Ano, wraz z naciśnięciem na spust.. pistolet po prostu EKSPLODOWAŁ. Tak, wybuchł jakby kto majstrował przy nim magią.. hm (hehe)? A jako, że klamka 'znikła, dłoń Lorie również postanowiła się ulotnić i dała drapaka, hen, hen.. daleko (a tak naprawdę to poszła się rozerwać). Został tylko krwawy kikut, sikając krwią na lewo i prawo oraz niekończący się ból.. paskudna sprawa. Zielonowłosa padła na kolana, chwytając się lewą łapką za podstawę dłoni, której już nie było. Miała farta, że szok i ból nie zresetował jej mózgu i dalej jest świadoma (a może to pech?). Szkoda tylko że adrenalina nie chciała uśmierzyć bólu.. Tuż przed Guide stał Lavi numer dwa. Mógł zrobić wszystko, ale nie zrobił nic. Był w lekkim szoku, twarz i ubranie miał chlapniętą krwią.
Co zaś z oryginałem Lavi'ego? A stał se na schodach i patrzył. Chyba powinien być zadowolony z tego, co widział.
Cobyście widzieli, jak to wygląda mniej-więcej (bardziej mniej) - MAPKA - w sumie zmienia się tylko tyle, że 'klon' jest bliżej Lorie, a Lavi na schodach.
Odległość: Lorie-homunculus (1,5/2); Lorie-Lavi (byndzie ze 17 metrów, czy jakoś tak). Lavi-imitacja Laviego (12 metrów, powiedzmy).
Stan:
Lorie - (mana: 88%) brak prawej dłoni, jest tylko kikut, z którego sika krew, no i boli jak cholera. Od wybuchu gwiżdże Ci w uszach, bardzo kiepsko słyszysz - będzie duuuuży problem ze skoncentrowaniem się.
Lavi - (mana: 76%) ucho zabezpieczone, tylko cały czas jego kawałek wesoło Ci 'dynda', a ból przemienił się w upierdliwe szczypanie; dziura wlotowa i wylotowa na lewym boku zasklepiona 'strupem', już nie krwawisz. Ale ból pozostał, jakby Cię co tam rozżarzonym prętem smyrało. Pomimo, że udzieliłeś sobie 'pierwszej pomocy', to rana na nowo może się otworzyć przy większych wygibasach, nie forsuj się.
Lavi numer dwa - (mana: 0%) we sumie nic, tylko lekko szumi w głowie i gwiżdże w uszach, ale jest zdecydowanie lepiej niż u Lorki. Niedługo powinno przejść.
Atak: LAVI. Obrona: LORIE.
Lavi
Liczba postów : 87
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Lorie versus Lavi Pią Lis 15 2013, 10:53
Dziewczyna wpadła w pułapkę chłopaka, a efekt był dokładnie taki jak alchemik przewidział. W poprzednim ataku zamienił broń dziewczynę w bombę. Akcja byłą dość ryzykowna, mogła przestać używać tego pistoletu, ale okazało się, że nieco szczęścia uśmiechnęło się do chłopaka, a broń dziewczyny wybuchła zadając jej nie tylko spore obrażenia, ale również omamiając na pewien czas, co mogło pozwolić Laviemu i jego homunculusowi na wyprowadzenie ataku. Odległość klonu od dziewczyny była niewielka. Co prawda sam twór był nieco zdziwiony, ale a pewno miał łatwiej rozeznać się w sytuacji niż dziewczyna, która straciła rękę. Nie czekając długo wykonał banalnie prostą akcję. Zbliżył się do dziewczyny i po prostu kopnął ją w twarz jeżeli dalej była na kolanach lub w brzuch jeżeli zdążyła wstać. Uderza w banalny sposób z partyzana, bez żadnej konkretnej techniki po prostu wykorzystując fakt, że dziewczyna była w szoku. Cios jednak wykonany jest tak, że uderza płaszczyzną podeszwy buta. Miało to na celu po prostu szybkie zadanie obrażeń.
Niezależnie od efektu po kopnięciu homunculus stara się złapać dziewczynę za zmasakrowany kikut prawą i lewą ręką. Jeżeli udało się jej zwiększyć odległość w tym czasie to klon po prostu stara się ją dogonić wcześniej. Powinien być sprawniejszy. Stara się złapać ją mocno za uszkodzona kończynę wbijając w nią paznokcie i powodując dodatkową dawkę bólu. Ma nadzieję, że sparaliżuje ona dziewczynę, która nie będzie w stanie obronić się przed kolejnym atakiem, którym jest kopnięcie dziewczyny kolanem w brzuch dalej trzymając kikut. Nie puszcza go, a ciągle trzyma, aby nie uciekła mu teraz, ani później.
Jeżeli dziewczyna będzie się wyrywać przy ostatniej akcji po złapaniu kikuta mag przytrzymuje ją. Walczy dwiema rękami, a stan zdrowia i tężyzna fizyczna była raczej po stronie magicznego twora.
Jeżeli dziewczyna w wyniku bólu i dekoncentracji spróbuje bronić się za pomocą bomby dymnej homunculus korzystając w całości z MM swojego twórcy używa zaklęcia kontrola pierwiastków chemicznych [D] , aby kontrolując pierwiastki chemiczne w powietrzu przenieść, te substancje, które zaciemniają widok na bok, a w środku stworzyć swojego rodzaju "w miarę czysty tunel" do dziewczyny. Korzysta przy tym z MM swojego twórcy. Jeżeli jednak to nie zadziała mimo wszystko szuka jej w dymie z perspektywy homunculusa i Lavi'ego, aby znaleźć przeciwniczkę.
Jeżeli jego but, albo inna część arderoby będzie przeszkadzać mu w dogonieniu dziewczyny, to pozbywa się jej, zaciska zęby i stara się ją dogonić.
Jeżeli dziewczyna spróbuje strzelać w homunculusa, mimo tego, że jest teraz czas na kontrę dla alchemika, to klon przyjmuje strzały, ale nie przejmuje się nimi. Z ranami naciera na dziewczynę. Może zginąć chwilę później, ale najpierw wykona do końca swoje zadanie przyjmując ten cały ból.
Diarmuid
Liczba postów : 121
Dołączył/a : 18/10/2013
Temat: Re: Lorie versus Lavi Czw Mar 13 2014, 19:26
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.