I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Coś, czego nie może zabraknąć w żadnym budynku publicznym, a tym bardziej szpitalu. Korytarze, bo o nich mowa, mieszczą się na wszystkich piętrach, nawet na tych, o którym istnieniu wiedzą nieliczne jednostki ze służby zdrowia. Są dość szerokie, bowiem każdy z nich ma 3m, ściany obowiązkowo pomalowane na biało, chociaż i tak na upartego można uznać, że są białe i gdzie nie gdzie w różnobarwne wzorki które to zajmują mniejszość powierzchni. Niebieskie kafelki, biała fuga (dobra, BYŁA biała, kiedyś..), listwy jak podłoga, też z kafelek. Ściany na przeciwko pokoi są ozdobione ogromnymi oknami z podwójną szybą, pomiędzy którymi jest nic innego jak powietrze. Tak, jest ciepło, pomijając fakt, że szpital ocieplony styropianem~! Biała framuga idealnie pasuje do prawie-białych ścian. Na każdym piętrze są przynajmniej dwa automaty z napojami i ciepłymi i zimnymi + można się obkupić w jakieś bułki. Zarządzono ich sprzedaż na wypadek wojny i niechybnego skończenia się zapasów na stołówce. Sufit również biały, przyozdobiony klasycznym oświetleniem to jest żarówki halogenowe a raczej ich grupka, bowiem jeden "żyrandolek" to 3 żarówki na 3 tworząc kwadrat. Są one dodatkowo schowane za takimi srebrnymi kratkami których osoba pisząca owy opis techniczny korytarza owego posta nazwać nie umie, więc taki opis musi starczyć, o! Co więcej, na korytarzach jest taki bajer jak ławki. Śliczne, mahoniowe, niektóre już nieco nadgryzione zębem czasu ale są i się nawet ładnie trzymają.
(post Takasi, czyli co wychodzi po przepisaniu dokumentów dziadka budowlańca...)
Wyszła. Tak najprościej można nazwać grupę czynności towarzysząca Takasi przy opuszczaniu pomieszczenia. W sumie niewiele tam była potrzebna, to i za dekorację może porobić gdzie indziej. Usiąść i wypić coś ciepłego to był póki co cel nadrzędny Takasi, więc i skierowała się w stronę automatu, a po wrzuceniu kasy otrzymała herbatkę. Może górnych lotów ona nie była, ale była, a Takara jakoś specjalnie wybredna nie była. Ale zupy z pokrzyw nie tknie, a już szczególnie tej, która kiedyś miała okazję przyrządzić... Ze swoją zdobyczą pod postacią plastikowego kubeczka i napoju ruszyła w stronę najbliższej ławki, po czym nastąpiła rzecz iście nieprawdopodobna, bowiem usiadła. No po prostu nie możliwe, a jednak... Spoczęła na drewnianej ławce gapiąc się w herbatę i dalej rozkminiając ostatnie wydarzenia próbując jakkolwiek je poskładać w jedną całość ale dalej czegoś jej brakowało. Nie tyle co z zajścia w Erze, ale ogólnie. Za dużo się działo w jednym czasie, za dużo niedomówień i faktów, których nie rozumiała... bo nie rozumiała, nie jest geniuszem. Do tego jeszcze miała własne sprawy, które tylko jeszcze bardziej ją dobijały. Tak, pamiętała o drzwiach Sam, a teraz jeszcze jakaś zabawka Daxa, a to ma na sumieniu w ciul ludzi, a to jeszcze w miejscu w którym zdawałoby się, że będą jakie takie warunki by wszystko przemyśleć, jakieś wnioski wyciągnąć i ruszyć dalej, znalazła ruch większy niż na Marszałkowskiej. Każdy się zają własnymi sprawami, i dobra, niech i tak będzie. Siedziała sobie odkładając na bok kanapkę, która to znalazła się przy niej z przyczyn mocno nie wyjaśnionych. Może przez to wszystko i kanapkę wzięła z automatu? A cholera wie. Im więcej myślała, tym bardziej nie myślała i w tym był problem. Już nawet sama nie pamiętała, co mówiła wychodząc. Aj... Jakby nie można było poczekać, aż rozwiązania same przyjdą, tylko spóźniają się jak typowe polskie PKP. Ja to się skończy, to obowiązkowo robi sobie wakacje... Może.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Korytarze Czw Cze 20 2013, 22:22
Siedział, nyah... Tak najprościej można było określić jego poczynania. Bo co miał robić? Co mógł?! Kompletne nic... No ale... Przynajmniej był przy Takarze, bo i w słowach Alezji była jakaś racja, nyah. Nye... Raczej groźby go obeszły. Najwyżej parę, czy paręnaście osób skończyłoby na oiomie, czy mając ciut więcej szczęścia na izbie szybkiego reagowania, a niektórzy potraciliby głowy. Zupełnye jak centaur. Centaur... - przemknęło przez myśli Czarnego, a ten mimowolnie dotknął łapką miejsce w którym powinna znajdować się jego śledziona. Powinna. Już jej nye miał i to przez Inkwizycję. Takasię też, mimo że miał, to ją stracił, nyah... Czyżby ci ludzie uwzięli się na nyego i chcieli odciąć go od wszystkiego co posiadał, miał? Taki był ich cel..? Tak właśnye działali? Dla takich ludzi kociak na pewno nye może zostawiać ni grama litości, nyah~! Nye dlatego, iż zadarli z nim, chociaż już to zasługuje na pomstę, ale dlatego, iż ośmielili się zranić Takaś, nya~! Tego im na pewno już nye wybaczy, jak paru innych aspektów, co nye?! Dodatkowo teraz... Przez nich... Spojrzał mimowolnye na swoją partnerkę, dotykając jej zdrowego, nyeporanyonego ramienia, a następnye, próbując przejśc po kolanach, miejmy nadzieję akurat wolnych, na drugą stronę. Będzie ciut dalej od wejścia, ale jego uszy pozwolą mu raczej słyszeć w miarę, nye? - Przepraszam... - wyduakując to na tyle cicho, by nikt nye usłyszał, nawet jakby nye miał klątwy ósemki na sobie, Kuroś ściąga swoją chustkę z szyi i obwiązuje nyą miejsce zranyenya... spowodowanego przez nyego, chociaż... Wygodnyej zgonić winę na wroga, prawda? Ale... To ich wina, że zginął nyezamieszany w to człowiek i to jego wina, iż był za słaby, by obronić siebie, a co dopiero jego partnerkę, nyah... - Nyastępnym razem będę silniejszy... Dla Takasi, nya~! - powiedział nyeco głośniej, aczkolwiek tak, iż teraz dałaby radę usłyszeć go Takara, która zdobyła nowy opatrunek, a potem... Kuroś siadł sobie, opierając się o bok dziewczyny, odkładając broszkę obok siebie, aczkolwiek w pobliżu łapki i przymykając oczy. Zmęczenye? A może głód? Zapewne to drugie, bo nawet zaakompanyowało temu ciche burczenye w brzuchu, jednak... Nye opuści swojej warty, wiedząc, iż musi bronić swoją partnerkę nye tylko przed innymi, ale też i sobą, nye? - Nye zostawię cię samej, nyah... - wyszeptał tylko, wtulając się w bok, mając nadal przymknięte powieki. Raz to zrobił i pozwolił na to, by ją odebrali mu... Drugi raz to zrobił i o mało nye został z nyej placek... Nye może jej ot tak zostawić i nawet jeśli ona go nye widzi... On widzi ją i nye pozwoli jej zniknąć... Zniknąć jak on z jej pamięci, nyah...
Yugata
Liczba postów : 558
Dołączył/a : 11/11/2012
Skąd : To nie ma znaczenia, skoro miejsce, z którego pochodzi, już nie istnieje
Temat: Re: Korytarze Czw Cze 20 2013, 22:38
Yugata ze skwaszoną miną (jak zwykle, ha ha) dreptała po korytarzach szpitala. SZPITAL, ZNOWU. Nienawidziła szpitali. Szlag ją trafiał od tych białych ścian i obrzydliwych obiadów, bo dieta bezsolna. Wylądowała tu przez wstrząśnienie mózgu, więc paradowała z obciachowym bandażem na głowie, niczym jakaś popierdolona mumia. Doprawdy, była cholernie poirytowana, bardziej niż zwykle. Mruczała pod nosem przekleństwa, niczym jakieś zaklęcia śmierci, rzucając wkurzone spojrzenia wszystkim i wszystkiemu. Pielęgniarki już się jej bały. I dobrze! Nienawidziła tych wścibskich kobiet. Przypomniał jej się incydent z donicą. Nienawidziła. Szpitali, szpitalnego żarcia, lekarzy, pielęgniarek. Powinno być więcej magów z umiejętnościami leczniczymi. Jak zwykle to cały świat był winny i jak zwykle białowłosa pogrążyła się w rozmyślaniach, jaka to ona nie jest zdenerwowana i jaki to świat nie jest wkurzający. Inkwizycja, wrzody na dupie. Zachciało się im, wyzwać całe Fiore do walki. A niech spierdzielają, barany jedne. Buraki. Ale musiała przyznać, że podczas destrukcyjnej walki miała trochę zabawy, zwłaszcza jak szpital się walił. Fajnie było potem oceniać efekty swojej ciężkiej pracy. Prawdziwy mag Fairy Tail, nikt nie zaprzeczy~ Właśnie, jeśli chodzi o Wróżki... Oczom zadumanej nad beznadziejnością świata Yukitory ukazały się znajome twarze z gildii. No, wszak Smocza Zabójczyni miała dość długi staż, więc znała niemal wszystkich. 'Znała'. Znaczy, kojarzyła, tyle o ile, bo z drugiej strony nie wszyscy byli w gildii tak długo jak ona. Ale tę parkę akurat znała. Kuro i Takara. Byli dość rozpoznawalni. To jest, nawet bardzo rozpoznawalni. I nie byli nowicjuszami, więc dziewczę nie tyle kojarzyło, co nawet poniekąd znało. A wiadomo, że to wielki wyczyn, znając jej pamięć do ludzi. Twarz białowłosej rozjaśniła się na widok towarzyszy, uśmiech zastąpił miejsce grymasu niezadowolenia. Podeszła żwawo i przywitała się radośnie, kontemplując ich zachowanie. - Hejka, słońca~ Tak, coś jej się obiło o uszy, że Takaś nie pamięta swojego najważniejszego towarzysza. Yugi szczerze jej współczuła. Ponoć nawet go nie widziała. Ale od tego czasu dziewczę nie miało czasu porozmawiać ze swoją znajomą z gildii, więc w sumie nie była tego wszystkiego pewna. Cóż, zaraz wszystkiego się dowie. Może jakieś ploteczki jeszcze wpadną.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Korytarze Czw Cze 20 2013, 23:54
Wyszedł z pokoju, westchnął głośno i pokręcił głową. Ah, to Fairy Tail. W życiu nie pomyślałby, że będzie miał tyle znajomych. Dobrych, złych, wrednych, obojętnych, szczęśliwych, smutnych, pamiętających, nie pamiętających, ludzi znanych i nie znanych... Cała gildia była jedną wielką rodziną. Uśmiechnął się pod nosem i zaczął szperać po kieszeniach. Oparł się o ścianę i przymknął oczy. Chciał w spokoju pomyśleć nad tym wszystkim. Nad tą cała sprawą z inkwizycją. Z tego co usłyszał... Era została zniszczona. A oni przeżyli. Ale co się stało po tym, jak pokonał Totha? Zagryzł wargi i zdał sobie sprawę, że kilka metrów dalej, na ławce siedzi Takara. -Oh... Ty też postanowiłaś od nich odpocząć?-powiedział, zmierzając w jej kierunku. Wyjął z kieszeni papierosa i włożył go do ust. -Kuro! Kiedy ja Cię widziałem, i... Oh.-przystanął, kiedy zobaczył Yugatę. Widział ją nie pierwszy raz. Słyszał o niej bardzo dużo... Przecież była Smoczym Zabójcą. Fem był pod wrażeniem, że w tak małej dziewczynie kryje się tak duża siła. Szczerze, nigdy z nią nie rozmawiał, bo... jakoś nie było okazji. Zresztą, był w gildii tylko rok. -Czyż to nie pannienka Yugata, sławny Smoczy zabójca?-uśmiechnął się szeroko.-Miło mi Cię poznać. O ile ja o dużo o tobie słyszałem, to ty o mnie raczej nie wiele... Jestem Pheam Darksworth.-dopowiedział i ukłonił się lekko. Zauważył automat i nagle poczuł, jak bardzo chciało mu się pić. Przeszukał kieszenie spodni, ale nic nie znalazł. Zmarszczył brwi i zrezygnowany usiadł na ławce obok Takary. -Może któreś z was powie mi, co się ze mną stało, kiedy pokonaliśmy Totha?-mruknął po chwili.-Ah i swoją drogą, nie widziałaś tej małej, czarnowłosej dziewczynki, która leżała razem z nami w pokoju szpitalnym?-zapytał Takarę.
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Korytarze Pią Cze 21 2013, 09:46
Ostatecznie Takasia dochodzi do wniosku, że w szpitalu ludzie są... wszędzie. Everywhere~! O tyle dobrze, że akurat dane jej było spotkać osobę, która przynajmniej nie działała na Takasię jak czerwona płachta na byczątko. Zanim jednak to się stało, nie można było pozostawić bez komentarza dość niecodziennemu zjawisku, które już mogła zauważyć pod radą. Futra. Futra, albo inne dziwne coś, co futro przypominało. Abo pchły. Ciężko było stwierdzić, pewne jednak było to, że coś się jej doczepiło jak niemiła choroba i w sumie może nie byłaby tak sceptycznie nastawiona, jakby wiedziała, kurczę, co to jest? Nie dane jej jednak było skupić się bardziej na owym zjawisku, wszak usłyszała wielce znajomy głos. Automatycznie odwróciła się w stronę białogłowej, by pomimo hordy myśli i rozważań stwierdzić, że właśnie pojawiła się Yugata. - O, cześć! - ostatnio w sumie sporo osób z Ery się zlazło do szpitala w Magnolii. No tak... Mordobicie roku, to i trochę pokiereszowanych. A może... a może jednak nie... - Ciebie też tak po akcji w Erze urządzili, czy gdzie indziej była równie świetna impreza z gigantami i kilkumetrowymi wężami zrzucającymi z góry? - zapytała co by się upewnić, że faktycznie tylko tam była burda. Kilku debili, a tyle osób się włóczy po placówkach służby zdrowia. Chociaż może lepsze to, niż ten wydział dla trucheł. Nim jednak zdążyła cokolwiek więcej powiedzieć, przylazł ON.... Grr... Pytanie skwitowała tylko prychnięciem, zerkając na niego tylko kątem oka z niemałym niezadowoleniem na twarzy. Wzroku z niego nie spuszczała, śledząc każdy jego ruch, nawet jak przez chwilę zajął się Yugatą. Ostatecznie słysząc pytania o dalszy ciąg zdarzeń na placu, przez moment zastanawiała się, czy w ogóle odpowiadać. Noale.. Splotła ręce i odwróciła głowę w zupełnie przeciwnym kierunku niż siedział Fem. - A co się mogło stać? Sześciogwiazdkowiec przejął nad tobą kontrolę, o mało nie zabiłeś Alezji i tego tirexa... Ale spokojnie, jakoś cię oboje wyratowali... - powiedziała takim tonem, jakby było to nic wartego większej uwagi, dalej patrząc gdzieś w siną dal kończącą się na ścianie na końcu korytarza. W sumie trochę przeinaczyła ostatnie fakty ale kto tam na to patrzy, nie? Ogólnie 99,9% się zgadza, więc jest dobrze. - Jakbyś wcześniej słuchał, to byś wiedział i nie pytał... - dodała na koniec tak, jakby zarzucała mu nie wiadomo jakie wykroczenie, może nawet i trochę zjadliwie, trochę oskarżycielsko... - A tamtej dziewczyny nie widziałam... chociaż, chyba przy wejściu jest.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Korytarze Pią Cze 21 2013, 16:18
- Nyaaaah~! - westchnął, a może ziewną przeciągle Kuro, dalej trzymając się boku Takary z przymkniętymi powiekami. Nye ma co się więc dziwić, iż nawet nye spostrzegł, jak przywędrowała tutaj kolejna osóbka. Nyo... Może i słyszał tam coś, jednak to różnie bywa w szpitalach. Jeden idzie tu, inny tam i nye wiadomo, czy można zaufać swoim zmysłom w stu procentach. Dopiero odezwa przybyłego osobnika skłoniła go do uchylenya powiek i... Dojścia do wniosku, iż w szpitalu także znajduje się Yugata, która właśnye się z nimi witała. Kociak nyezbyt miał ochotę na jakieś większe rozmowy, ale no... - Hej... - mruknął tylko cicho, bo przecież wypada się przywitać, nye?! Cóż... W głębi siebie, aż zaczął zastanawiać się nad owym porównaniem. Słońca. - to jedno słówko utkwiło w móżdżku Czarnulka, gdy ten wpatrywał się w nowo przybyłą osobę, nye zmienyając swojego usytuowanya po boku Takasi i nadal robiąc z niej swego rodzaju podpórkę na kocią główkę. Jednak co wykazały jego kontemplacje?! Ano... Słonko chyba nye pasowało do czarnej części Kurosia, ale nye mu oceniać, prawda?! - Pod radę, nye? - skomentował zaś, gdy przybył Pheam, nye będąc pewnym owej kwestii, czy był spostrzeżony. Następnie pozwolił innym powiedzieć to, co musieli, mieli, czy tam chcieli, bo czemu miał się wtrącać, nye?! Dopiero postanowił dodać coś od siebie, gdy Takara skończyła. Wgramolił jej się na kolana, tak, by móc spojrzeć fejs tu fejs na siwowłosego, a potem... - Nyah... - westchnął tylko, nim zaczął cokolwiek mówić. Czemu? Bo sam za wiele nye wiedział, a jak dało się usłyszeć, Takarcia raczej powtarzać się nye chciała i w sumie jej się nye dziwił. Ale zaczął i tak od: - Sześć gwiazdek, nyah... Rudowłosa... - rzucił na początek jeden z potencjalnych domysłów, bo skądś się owy pomysł zrodził, a skąd? - Potem Takasia coś zrobiła, nya, że straciłeś przytomność i ona też i wróciłeś do normy, nyah, a potem... Potem te latające coś między tamtą trójką, nye? To coś uderzyło o ziemię i wybuchło, a ludzie nye wiedząc skąd znaleźli się w kraterze, nyah... Nye wiem jak, ale byli tam wszyscy Inkwizytorzy i... I oni, nyaaaah... - urwał, przeciągając ostatnie kwestie, dodając im na koniec krótki gest, a mianowicie przejechał jakby symbolicznye łapką przed swoją szyją. Nyo co... Taka prawda... - Ale ponoć to była tylko jakaś sztuczka, nye? - tutaj raczej spytał się go, bo dokładnye nye słyszał, o czym rozmawiała reszta, ale wyłapywał co ponyektóre słowa, z których właśnie owy fakt mógł wywnioskować.
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Korytarze Sob Cze 22 2013, 02:20
A Daxu, co zrobił? A no wparował im tutaj z przysłowiowymi butami. Lekko poprawił swój garnitura, rozejrzał się po wszystkich tutaj zgromadzonych, starając się znaleźć Siwego, by z nim chwilę pomówić. Po co właściwie? A no potrzeba mu informacji dotyczących tamtej misji, w końcu każda informacja jest ważna, a jak się Daxu czegoś dowie to będzie dobrze… Przez chwilę nie zwracał uwagi na tu zgromadzone osóbki, po prostu go szukał. Po chwili jednak parę razy zamrugał i w końcu się ogarnął z tego całego czegoś, co można nazwać dziwnym transem. Widocznie musiał zbyt mocno dostać w łeb bo łapał, co chwilą „lagi”, lub też Eustachy przybrał na wadzę i przez jego ciężar Daniowa główka zaczęła troszeczkę szwankować. Obok na ławce siedziała Takara., obok niej poszukiwany Pheam( kryptonim „Siwy”), tego czarnucha Kura i płaską Yugatę. -Hej Yugi- Powiedział, bo dziś się z nią nie witał, a z resztą się już przywitał w tej małej salce. Chyba przerwał tutaj im jakieś spotkanie, ale to zbyt ważne nie było. Potrzebny był mu teraz chłopak, który tam siedział. -Pheam pozwól na słówko, muszę się coś ciebie zapytać- Powiedział, po czym odszedł kilka kroków. Cóż miał parę pytań dotyczących tej dziwnej wioski. Czekał tylko, aż palacz do niego podejdzie, a wtedy przyjacielskim gestem go zgarnia na małą pogawędkę na temat Shyhris. Kiedy będą odpowiednio oddaleni, to wtedy. -Dobra, tutaj będzie git. Mam do ciebie parę pytań, co do misji, o której mi kiedyś opowiadałeś. Wiesz, na tej gdzie straciłeś barwę włosów. Otóż zamierzam się tam wybrać, by zbadać tę okolicę, przynajmniej spróbuje się czegoś dowiedzieć. Potrzebuje dokładniej wiedzieć jak tam dojechać, czy znasz tam może kogoś, kto mógłby mi pomóc? Kogokolwiek, kto zna tą okolicę? Nie wiem no… znajomego, jakiegoś człowieka tam nie spotkaliście, nie licząc inkwizytorów? Powiedz mi wszystko, co się tam działo- Zwykle o takich rzeczach gada się przy fajce, ale problem jest, że są w budynku szpitala, gdzie kopcić zbytnio nie wolno. Cóż, miał nadzieję, że Fem skojarzy, o co mu chodzi. -A właśnie, chyba jeszcze odwiedzę tą drugą wioskę… Drug? Czy tam Krug, łotewa, potrzebuje wiedzieć, gdzie to się znajduje, nic więcej- No to chyba tyle, co do całej gadaniny Daxa, musi poczekać, aż go przyjaciel oświeci na temat tych miejsc, czy coś.
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Korytarze Sob Cze 22 2013, 14:36
Biegła, chcąc złapać śnieżnego pana. Tylko, gdzie on był? Za dużo było tu ludzi, by mogła spokojnie go odnaleźć, ale przecież musiała go znaleźć! Jedynie wzrost jej pomagał w unikaniu zderzenia czołowego z innymi, bo widzieli ją z daleka. Ona była zbyt zaaferowana poszukiwaniami, by przejmować się innymi duszyczkami. I w końcu - był! Razem z innymi przyjaznymi duszyczkami z sali. Tylko... nie zdążyła zahamować przez szpitalne kapciuszki i ślizgiem wpadła na plecy Daxa. - Uhu... - Złapała się za nos i lekko do pomasowała. Jednak szybko się zreflektowała i chwyciła Daxa za skraj ubrania obiema dłońmi, by już jej nie uciekł zanim nie zdąży powiedzieć tego, co chciała. Odetchnęła głęboko, chcąc coś powiedzieć, ale zapowietrzyła się i tylko spuściła głowę ze wstydu. D-dalej, Ru, p-potrafisz... Motywowała się w myślach, co zresztą robił też Hymme. - Ja... - zaczęła cichutko, unosząc głowę i patrząc na czarnowłosego niepewnie. - Chciałabym kwiatem... - kontynuowała, ale głos uwiązł jej w gardle. Tak blisko... I jeszcze przy nieznajomych ludziach. Nie, to dla niej za dużo! Już nic więcej nie powiedziała, choć tak bardzo się starała powiedzieć: "Ja również chciałabym zostać kwiatem. Proszę, pozwólcie mi, mogę się przydać!". Miała nadzieję, ze on zrozumie, o co jej chodzi.
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Korytarze Sob Cze 22 2013, 15:16
Poczuł, że ktoś na niego wpadł. Odwrócił głowę, by zobaczyć komu to się tak śpieszyło do niego. Była to tamta nawiedzona dziewczyna, tylko czego ona mogła od niego chcieć? Po chwili pociągnęła go za ubranie. Spojrzał na nią z zdziwioną miną. Niezbyt często ktoś łapie go za ciuchy w szpitalu, no prawie nigdy tego nie robi. Chyba pierwszy raz ma taką sytuację, że ktoś go zatrzymuje przed odejściem, mimo tego, iż daleko się nie wybierał. Wysłuchał jej, a na jego ustach zagościł szeroki uśmiech. -Do Kwiatów może dołączyć każdy, kto jest zainteresowany tym, by wszystko stało na swoim miejscu, a ludzie nie ginęli bez sensownie. Tak więc… Witam w gronie kwiatków panienko Lusye! Na razie jest nas mało, ale pewnie zbierze się nas większa grupa, przynajmniej mam taką nadzieję- Zachwyciło go to, co usłyszał, raczej nie trzeba było długo czekać, aż ktoś się przyłączy. Jak widać jego inicjatywa nie była taka zła, może w końcu stanie na czele oddziału, który ocali świat? W końcu będzie mógł być jakoś użyteczny..? Tego nikt nie jest w stanie stwierdzić, ale niech Inkwizycja, Baltazar i Strażnicy starożytnych będą przyszykowani na ich nadejście… -Przy okazji nie krępuj się tak, tutaj nikt nie gryzie- Uśmiechnął się szerzej, ale chyba mu się śpieszyło, bo naprawdę chciał pogadać z Femem na ważny temat… Po chwili jednak przypomniał sobie, że musi zrobić coś innego... -Dobra Siwy, nie ważne...- Powiedział, po czym skierował się do wyjścia z szpitala
[z/t]
Ostatnio zmieniony przez Dax dnia Sob Cze 22 2013, 16:35, w całości zmieniany 1 raz
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Korytarze Sob Cze 22 2013, 16:12
O... och? Czyli mogła dołączyć w każdej chwili? To dobrze. Rozpromieniła się jak dziecko, które dostało właśnie cukierka i entuzjastycznie, jak na siebie, pokiwała główką. A wiec właśnie została Kwiatkiem~! Obawiała się, że później nie będzie w stanie odnaleźć Daxa i tej wesołej gromadki, ale koniec języka za przewodnika a dusze bywały bardzo rozmowne! Kiedy jednak doszło do kwestii krępowania się w towarzystwie, Lusye skrępowała się jeszcze bardziej. O-ona nie... Puściła ubranko Daxa i skłoniła się lekko, po czym pobiegła z powrotem do sali, mając ochotę zakopać się w pościeli.
[z/t]
Yugata
Liczba postów : 558
Dołączył/a : 11/11/2012
Skąd : To nie ma znaczenia, skoro miejsce, z którego pochodzi, już nie istnieje
Temat: Re: Korytarze Sob Cze 22 2013, 17:19
Dziewczyna wysłuchała Takary, przekrzywiwszy lekko główkę na lewo. Biorąc pod uwagę, że brązowowłosa była w tej chwili w szpitalu i wspominała Erę... Też musiała brać udział w walce. - W szpitalu dokładniej. Niestety nic z niego nie zostało - zaśmiała się cicho białowłosa. - Ale był tam tylko Kasjan. Jak u was? - zapytała, ciekawa z kim i przeciw komu mierzyła się Kamishirosawa. Chwilę potem podszedł do nich siwowłosy mężczyzna. Siwowłosy, jednak bynajmniej nie stary. Z papierosem w ustach. Yukitora odwróciła w jego kierunku głowę, kiedy przemówił i mierzyła go przeszywającym spojrzeniem. Miała wrażenie, że skądś go zna. Taaak, na pewno go znała... Tylko, cholera, skąd? Słysząc skierowane do niej słowa, dziewczyna zarumieniła się lekko, speszona. Dużo o niej słyszał, hm? Łał, nie sądziła, że tak rzeczywiście jest. Ale... Kiedy powiedział swoje nazwisko, już wiedziała, skąd go zna! Z gildii, oczywiście. Tylko czy kiedyś nie miał czarnych włosów...? A może jednak go z kimś pomyliła? - Mi również jest miło - odparła cicho. Jednak po chwili dodała głośniej i pewniej - Czy... Czy nie miałeś może innego koloru włosów? Yugiś założyła ręce za plecami i zakołysała się na piętach, w oczekiwaniu na odpowiedź. Była przygotowana na to, że chłopak może ją wyśmiać, nie raz się jej to zdarzyło. Tylko ciekawość była po prostu silniejsza. MÓJ BOŻE, LUDZIE. Ludzie wszędzie. Pheama by jeszcze zdzierżyła, ale... Wjebali się jeszcze Dax i jakaś czarnowłosa dziewczynka. No, ta ostatnia jej tak nie przeszkadzała, jak wspomniany wcześniej Dziadek Mróz. Cholera, durny pajac. Yugata skrzywiła się, słysząc go. W odpowiedzi na powitanie tylko prychnęła i odrzuciła w tył swoją białą grzywę, w dumnym geście oznaczającym foch-prawie-forewer. Jak on mógł tak opuścić walkę i zostawić dwie kobiety na pastwę olbrzyma? Nawet jeśli miał połamaną miednicę, mógł wrócić. Po otrzymaniu pomocy medycznej mógł przyjść, pomóc... Lub przynajmniej sprawdzić, czy nic im nie jest. Ale nie. Nie zrobił tego. Yukitora wiedziała, że nie da rady długo się boczyć, ale nadal... To co zrobił, było nie w porządku i nie mogło przejść z jej strony bez odzewu. Wysłuchała tylko w milczeniu połowicznej relacji z walki Takaś i Kuro. Przypomniała jej się wizja ich śmierci i dziewczyna zadrżała mimowolnie. Nie mogła do tego dopuścić. Zorganizowała sobie życie na nowo, była szczęśliwa. Perspektywa stracenia go przerażała ją niemal tak bardzo, że nie mogła się ruszyć. Jednak bardziej bała się, że straci bliskich. Fairy Tail witało wszystkich z otwartymi ramionami, tak, jak niegdyś i ją powitało. Ułożyła sobie stosunki ze wszystkimi. Mimo że nie bardzo lubiła ludzi i nie była do nich szczególnie przekonana, Wróżki budziły w niej ciepłe uczucia i zaufanie. Za każdą z osobna życie by oddała. Dlatego w walce się tak poświęcała. Dlatego strach jej nie paraliżował. Broniła ją przed tym chęć walki dla bliskich, o bliskich, w ich obronie i z nimi, ramię w ramię. I dlatego była pewna, że stanie do walki znowu, kiedy odbędzie się kolejny epizod z Inkwizycją. A to było pewne, po tym, co pokazali ostatnio. I nie ucieknie, podejmie rękawicę. Nawet, jeśli miałoby to oznaczać jej śmierć. Dlatego Yugata wewnątrz trzęsła się ze strachu. Ale nigdy, przenigdy by tego nie pokazała, ani się nie przyznała. Po prostu musiała to pokonać. I miała pewność, że tak się stanie, kiedy przyjdzie czas. Kiedy znów trzeba będzie użyć pięści do obrony znanego świata.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Korytarze Nie Cze 23 2013, 00:07
// Tyle się działo, że tego nie ogarniam, więc przepraszam za posta.
Fem uśmiechnął się przyjacielsko do Yugaty. Rzeczywiście, nie wszyscy wiedzieli o tym co się stało... Nie mniej jednak, zdziwił się trochę, że kobieta go kojarzy. Nie był zbyt znanym członkiem Fairy Tail, w dodatku w gildii był dopiero od roku. Co prawda, nie trzymał się na uboczu, a zdarzenia z ostatnich kilku tygodni, trochę go "rozsławiły", jeśli można to tak ująć. -Oh, a więc jednak mnie kojarzysz, to miłe. Tak, rzeczywiście, miałem... Moje włosy kiedyś był czarne, teraz jednak jestem siwy... To przez inkwizycję.-wytłumaczył, chociaż nie chciał wdawać się w szczegóły, gdyż to pewnie zanudziłoby Yugatę. W dodatku zdziwiło go zachowanie Takary. Co prawda, kiedyś - dokładnie po misji w Krug- również zachowywała dystans, ale myślał, że misja w Etearnie, zmieniła jej nastawienie do niego. Wytłumaczył jej również sytuacje z szaleństwem... Jednak teraz w nie nie wpadł, pamiętałby. Oczywiście trudno było by mu nad sobą zapanować, ale... pamiętałby. W dodatku miał przy sobie błogosławione przez Bere miecze... Ale kiedy dowiedział się prawy, zdał sobie sprawę, dlaczego dziewczyna go tak potraktowała. Zdziwiony, aż wstał z ławki i mimowolnie się od niej odsunął. Patrzył na nią, chociaż dobrze wiedział, że to nie była jej wina. Właściwie, gdyby nie ona... to pewnie zabiłby kolejną osobę z Fairy Tail. Złapał się za głowę, za ust wypadł mu papieros. Znowu to zrobił. Znowu zranił niewinną osobę. Znowu stracił panowanie nad ciałem. Znowu to samo. Znowu krew, cierpienie... I on nie mógł nad tym zapanować. Zranił kogoś, a nawet o tym nie wiedział. Zranił kogoś, a nawet tego nie planował. Zranił kogoś, a nawet tego nie wiedział. Zranił kogoś, a nawet nie widział jego twarzy i nie wiedział, kim ta osoba jest. Zranił kogoś... Mrugnął kilka razy i cofnął się. Spojrzał na Yugate, potem na Kuro, potem na Takare... I odsunął się znowu. Co mógł w takiej chwili zrobić? Przecież... Zdał sobie sprawę, że jego myśli zaczynają być chaotyczne, a on... nie miał przy sobie swoich ostrzy. -ŚCIĄĆ...-usłyszał w oddali kogoś krzyk. Fem zamknął oczy. Znowu to się stało... Jeśli... a co jeśli zaraz znowu kogoś zrani? Nie chciał mieć krwi niewinnych osób na swoich rękach. Spojrzał na dłonie i przez chwile zdawało mu się, że są one umazane krwią... I to krwią, która jak by błyszczała i chciała mu przez to o czymś przypomnieć.. Tylko... co takiego? Przed oczami przeleciały mu obrazy tysiąca ludzi, których nie chciałby zranić, ale mógł to zrobić... Przede wszystkim Hotaru. A jeśli kiedyś przez przypadek by ją zabił? Ona go nie widzi! Potem pomyślał o swojej rodzinie... O ojcu, matce, o Nimue i Hibiki. A jeśli kiedyś zabije i ich? Co się stanie, jeśli straci panowanie nad sobą? A jak wpadnie w obłęd? Jego drżąca ręka zaczęła szukać rękojeści Doujigiri... Gdzieś tu musi być...-pomyślał.-Gdzieś... musi... być. -GŁOWĘ!-usłyszał czyjś krzyk, prawie tuż nad jego uchem. Otworzył oczy. A w nich widać było jarzące się czerwienia tęczówki. Jego wyraz twarzy był jakiś... inny. Oderwał dłonie od głowy i patrzył błędnym wzrokiem na Yugate. Chwiejnie zrobił krok do tyłu, a następnie do przodu... Wykrzywił twarz w jakimś dziwnym grymasie. Czy ktoś go zatrzyma, zanim całkiem popadnie w obłęd?
Dopadła drzwi, wystawiła głowę i warknęła widząc, że coś nie tak z Pheamem. Wciągnęła Laurę i Nori, stojące przy drzwiach do pokoju, nakazując wszystkim w nim zgromadzonym zostać w środku, po czym wypadła na korytarz... Psi instynkt. Skoczyła między Pheama a Yugatę, plecami do tej drugiej, jednocześnie wzbraniająco rozstawiła ręce, jednak lewą nie tak wysoko jak prawą i częściowo zgiętą, bo na tyle pozwalał temblak. Groźnie i stanowczo spojrzała w twarz Pheama. Zadrżała ledwo dostrzegalnie lecz błyskawicznie się pozbierała. Słyszała strzępki ostatnich jego słów. Cokolwiek się przed chwilą stało, nie pozwoli Pheamowi na głupoty. Ani jemu ani nikomu w jego ciele. Zerknęła tylko na jego rękę. Gwiazdek nie było - tyle dobrze... Znów stanowczo popatrzyła na maga dymu... - Pheam, co się dzieje?... - zapytała twardo. - Odpowiedz, proszę. Źle wyglądasz... Wiedziała na pewno, że mu nie ustąpi. Ignacy został przy drzwiach. Nie bardzo wiedział, co zrobić...
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Korytarze Nie Cze 23 2013, 05:31
- Czterogwiazdkowa gadzina, jakiś kretyn z sześcioma gwiazdkami i elita inkwizycji. No na rozrywkę nie mogliśmy narzekać, a ja chyba poważnie pomyślę nad licencją lotniczą. - odpowiedziała białowłosej, przypominając sobie tamtą walkę. Nie poszła tak, jak chciała, żeby poszła. Większość akcji zakończyła się fiaskiem. Nawet wolałaby, żeby żył. Mogłaby wtedy przynajmniej ubiegać się o rewanż i walkę 1 na 1. Niby dziewczę, a dusza warriora. Poniekąd nawet naruszyło to jej dumę maga, a myśl, że niewiele mogła w tej sprawie zrobić, jeszcze bardziej ją dołowała. No bo co zrobiła? Przywaliła mu w szczenę? Taaak, bo nie było ją stać na coś więcej. Cokolwiek nie robiła, dalej pozostawała jej przepaść umiejętności co do innych, a że Takasia to lotnik, nie skoczek, to nie bardzo jej idzie pokonanie tej dość uprzykrzającej przeszkody. Inna sprawa, że jej się to nie uda, bo uda. Kiedyś... Może... W końcu to Takara, nie? Da sobie rade. W momencie, kiedy Fem wstał, odwróciła głowę w jego kierunku dokładnie go obserwując. Stał i się na nią gapił, tak też sama Takara nie bardzo wiedziała co robić, zaś sama sytuacja początkowo była dość kłopotliwa na tyle, na ile może być fakt, że ktoś daną osobę obserwuje. Zupełnie, jakby właśnie sama tego nie robiła... Mimo tego czekała na jakąkolwiek reakcję, choćby to miały być zwykłe przeprosiny. Dopiero jednak po chwili zaczaiła, że jest źle. Bardzo. Tragicznie? No może nie. Oczy. Tak, już je raz widziała. Świeciły jak lampy halogenowe, prawie jak wtedy pomimo tego, że była o wiele dalej niż teraz. Na samą myśl o tym co się wtedy w Krug stało, a co może zdarzyć się teraz, przeszły ją ciarki, po czym wstała. Odruch, nad którym zbytnio nie myślała, tak samo jak nad kolejnym, po prostu wykonując go nie patrząc na sytuację czy inne przeszkody typu wyjątkowe narażenie zdrowia czy niewidzialne siły, próbujące ją przytrzymać na ławce (o ile by wystąpiły... fizyka, magia.. Takasia tam nie wie i wiedzieć nie chce). Po prostu doskoczyła do niego, a następnie chwyciła za ręce gdzieś w okolicach nadgarstków i zacisnęła na nich własne dłonie tak, co by swoimi nawet nie drgnął, po czym zaczęła mu patrzeć prosto w oczy. Ponoć na lwy i tygrysy to działa i uciekają. Takara nie psycholog, nie wie, czy na człowieka też zadziała, ale trudno, najwyżej teraz uzupełni sobie wiedzę. BRAWO GENIUSZU! Jakby cię wpuścić do psychiatryka to pacjenci by już dawno grupowe samobójstwo popełnili... Dalej dołuj osobę, która ma i tak już wystarczająco zrytą banię, a na pewno nic ci nie będzie. NIC... Grr... A na pewno już szczytem było dochodzenie do osoby, która cię bez wahania zabije. Kiedyś zginę... I to poważnie. Zaczęła marudzić kombinując, jak rozwiązać sytuację, która w głównej mierze było wynikiem jej pseudo inteligencji. Od razu wykreśliła próbę spławienia Alezji i Yugaty, co by jak najmniej osób pozostało na korytarzu. Yugata nie pójdzie. To było tak jasne jak słońce o dwunastej. Alezja tym bardziej. - Nie wtrącajcie się i stójcie... - rzuciła tylko szybko w ich kierunku, wszak latające spelle nad jej głową mile widziane by nie były tym bardziej że nie zdziwiłaby się, jakby celując w Fema to ona oberwała. No cóż... - Nic się nie stało. Przestań, inaczej poważnie komuś zrobisz krzywdę. To nie była twoja wina. Wiem, bo widziałam. Nikomu nic nie zrobisz. Nikomu. Rozumiesz?- zaczęła bardziej szeptać niż mówić, usilnie próbując pociągnąć go z powrotem w stronę ławki cały czas mając nadzieję, że jej się nie wyrwie. Tyle dobrze, że nie ma broni przy sobie, to aż tak źle może nie będzie i w porę da się go doprowadzić do stanu pierwotnego, gorzej, jak nie i w sumie przez myśl o tym takie pojęcie jak "spokój" powoli stawał się legendą, a bardziej zaczęła się bać. No i to bardziej o niego.
Nori
Liczba postów : 463
Dołączył/a : 06/02/2013
Skąd : Katowice
Temat: Re: Korytarze Nie Cze 23 2013, 09:54
Nori jak to Nori... jak się o kogoś martwiła, to nie było szans, by kogokolwiek posłuchała. Nogi się jej trzęsły, nieco się bała, ale szła. Uświadomiła sobie, że nie jest w stanie zbyt wiele zrobić, ale... musiała. Pheam starał się jej pomóc, ona też to zrobi. Stanęła jakieś trzy metry od niego, ale nic nie powiedziała. Przyglądała się temu, co się działo. Chłopak nie wyglądał za dobrze, co sprawiło, że na twarzy dziewczynki zaczęło się malować zaniepokojenie. - Pheam...- powiedziała spokojnie, ale tak by ją usłyszał, z nadzieją, że się odwróci w jej stronę. Zrobiła kilka kroków do przodu. Znając życie ktoś będzie chciał ją powstrzymać, ale i tak będzie iść na przód. Zazwyczaj jest spokojna, opanowana, nie pokazuje swoich emocji. Ale teraz po prostu nie potrafiła, nie była w stanie. Za dużo się działo. Misja, która według niej się nie powiodła, uświadomienie sobie, że nie pasuje do własnej gildii i teraz jeszcze to. Martwiła się o chłopaka, którego praktycznie nie znała, ale jednak wiedziała, że musi mu pomóc. - Pheam. Nie wiem co się dzieje, ale wszystko będzie dobrze.- Starała się, by jej głos był spokojny, ale jednak delikatnie drżał, tak samo jak ciało Nori, która... się bała? Nie, nie o siebie. O niego. Jako jedyny zwrócił na nią uwagę, reszta miała ją gdzieś. Pewnie dlatego tak jej zależało. To może i nie było w jej stylu, by tak publicznie ukazywać emocje, ale nie mogła się powstrzymać, po prostu desperacja nią zawładnęła. Zrobiła kilka kroków w przód, a między nią a chłopakiem był zaledwie metr odległości. Uśmiechnęła się do niego, mając nadzieję, że na nią patrzy- Dziękuję ci, wiesz? Nori zorientowała się, że musiał zacząć coś złego wspominać albo coś w tym guście, dlatego postanowiła odciągnąć go od tego rozmową o byle czym. Nie wiedziała, czy to będzie skuteczne, ale próbować zawsze można. - Pewnie zapytasz za co... nie znasz mnie, a byłeś dla mnie miły. To dużo znaczy dla mnie samej.- Uśmiechnęła się. Kolejny krok do przodu. Jakby wyciągnęła rękę, byłaby w stanie go dotknąć.- Jak się mogę odwdzięczyć? Serce zaczęło jej bić jak szalone, adrenalina zaczęła krążyć. Wiedziała, w jakiej znalazła się sytuacji, ale nie było wyjścia. Zaczęła, to musiała skończyć. Już miała nawet plan, ale ten zrealizuje dopiero później, jak to, co teraz robiła, by nie pomogło, choć miała nadzieję, że będzie to skuteczne.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.