I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Wioska jak to wioska, ta akurat nie posiada żadnego schematu. Kilka domków porozrzucanych na pewnej połaci równiny u skraju wschodnie lasu, nieopodal małej rzeczki nad którą przycupnięty leży młyn. Wioska znajduje się nieopodal nie tylko lasu wschodniego ale i lasu gnolli, a co za tym idzie, granicy z Romerum. ~~ MG
Powóz dojechał na miejsce, wypluwając z siebie trójkę magów. Dwójka magów Lamii i towarzyszący im mag Fairy tail, sami "Dobrzy". Było późne popołudnie, jeszcze trochę i zacznie się ściemniać. Temperatura była w normie, wiał lekki wiatr. Było miło, nawet bardzo miło. Nic nie świadczyło o masakrze jaka ma tu miejsce. Nic, prócz min rolników. Osoba która przybyła odebrać magów, była facetem około czterdziestki. Ubranego w Jeansy i czerwoną koszulę w kratkę. Na nogach miał mokasyny a na głowie kapelusz z szerokim rondem, pod pachą niósł dubeltówkę.-Jesteście, w końcu...-Westchnął uradowany, zdejmując kapelusz. Siwe włosy miał krótko ścięte-Nazywam się George i jestem chwilowym zarządcą wioski. Niestety wczorajszej nocy bestia dorwała naszego starostą... mniemam że mimo to wykonacie zlecenie? Bo oczywiście misja ciągle aktualna.-Powiedział zmęczonym głosem. Cienie pod oczami świadczyły że musi być zmęczony i od dawna nie spał.
Czas na odpis: 24.08 godzina 23:00
Autor
Wiadomość
Tori Jeaggs
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Wioska Bodrow Sro Mar 11 2015, 01:15
Kupa, bo mi się nie chce i na dobrą sprawę nie mogę nic zrobić.//
Tori oberwał. Nie mógł wiedzieć, że pod jego nogami nagle wyrośnie bagno. Nie dość, że go poparzono, to jeszcze kopnięto i odrzucono. Plusem było, że znajdował się poza terenem bagna. Minusem - że nie mógł nic zrobić. Przyjąwszy postawę pionową, spoglądał to na potwora, to na swoich sojuszników. W razie ataków nadchodzących ze strony któregokolwiek osobnika - nigdy nic nie wiadomo, stara się odskoczyć/ odturlać/ odbiec/ zasłonić się mieczem - standard. Nagle, ni z tego, ni z owego, przybywa do niego jaszczurka, wręczająca mu miecz, wraz z bonusowym przesłaniem. Jak ciasteczko z wróżbą. Co prawda młodziutkie Azjatki są atrakcyjniejszymi nośnikami obiektów, niż zgadzony Percival, ale od biedy da radę.
Tylko co dalej? Towarzysze liczą na niego. Na to, że szybko i sprawnie zakończy walkę. Tylko... Dlaczego on? Będąc najbardziej nieprzystosowanym do tego członkiem drużyny, wyłączając osobników konających. Bagno miało około 7-8 metrów średnicy, a jego środek znajdował się w okolicy czerwonej beczki. Daje to nam około 3,5 - 4 metry do pokonania. Do zrobienia. Tori mógłby rzucić swój miecz wzdłuż promienia, mniej więcej w połowie tej odległości, by wskoczyć na miecz, prędko przejść po nim jeden krok i skoczyć na bestyję. Miecz winien wytrzymać względnie na powierzchni do końca tego manewru, wziąwszy pod uwagę jego dużą powierzchnię. Rodzi się tu jednak problem. Najbezpieczniejszym miejscem do podparcia byłoby cielsko bezustannie poruszającego się potwora, który mógłby zmiażdżyć/ utopić/ spalić wojownika. Sytuacja ta nie prezentowała się zbyt optymistycznie.
Co jeszcze mógł zrobić nasz bohater? Mógł udać się do lasku po kolejne, większe drzewo. Ściąć je i dosłownie wbić potwora w ziemię (bagno). Problem w tym, że ta operacja wymagałaby czasu. Co prawda można nie bawić się w odcinanie korony, ale wtedy z kolei siła wymagana do opanowania ruchu drzewa byłaby spora. Cóż... Warto spróbować. I tak nie ma nic lepszego do roboty. Zatem jeśli w okolicy znajdzie się drzewo, które od pnia do korony będzie miało z 4 metry (jeśli użyte wcześniej się łapie i jest w takim w miarę stanie, wykorzystuje je zamiast bawić się z nowym). No. Jeśli coś odpowiedniego się znajdzie, najemnik próbuje je ściąć super hiper ulepszonym ostrzem (uprzednio odłożywszy własny miecz), a jeśli dobrze poszło, to ścina i koronę. Następnie odkłada katanę, bierze drzewo i stara się nim uderzyć potwora jakby ten był gwoździem, a drzewo młotkiem. Po uderzeniu puszcza drewienko, bo nie ma co się bawić w podnoszenie go, i odchodzi sobie na bok, podnosząc swój miecz.
Przez cały okres działań z tego posta aktywne są wątki defensywne. Miecznik nie był pewien, czy nie zacząć przygotowywać zwycięskiej przemowy, jednak, koniec końców, spontaniczne są najlepsze.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wioska Bodrow Sro Mar 11 2015, 22:50
MG:
Bestia cały czas się zapadała, co dawało magom naprawdę dobrą okazję do ataku. Wszelkie próby powstania były dość skutecznie utrudniane przez bagno, co dość szybko wykorzystał Raekwon, miotając na niego kolejne bomby. Tym razem potwór jednak je dostrzegł, ale za późno. Pocisk ogniowy fakt faktem zdetonował je, nim znalazły się blisko celu, jednakże wybuch sięgnął także i go. Czerwonowłosa istota była ogłuszona, co postanowił wykorzystać Percival, który uprzednio przekazał naładowany elektrycznie miecz Toriemu. Szybko złapał łeb bestii i zaczął wydłubywać mu oczy. Bestia zaczęła się ruszać i wić, jednocześnie wydając z siebie ryk bólu. Nawet zionąć płomieniem porządnie nie mógł, choć się starał. Nie trafił jednak wróżka. Po kilkunastu sekundach takiej walki nie pozostawiało żadnych wątpliwości, że tym duetem patrzałek już nie popatrzy. Z kolei Tsubaki swoją parę oczu zachował. W międzyczasie najemnik ponownie pobawił się w drwala, dość szybko robiąc sobie nową broń obuchową, którą następnie zaatakował bestię. Ta najpewniej odczuła to uderzenie, jednak to i tak był już jej rychły koniec. Była ciężko ranna, praktycznie unieruchomiona i oślepiona. Wystarczyło już naprawdę niewiele, by pozbyć się bestii.
Info od MG:
Raekwon - 64 MM Percival - 7 MM; mocno obolały, mocne zawroty głowy, możliwe, że jakieś koście popękane/złamane; 2/4 Bagniak Tsu - 0 MM, obolałe plecy i brzuch, popękane/złamane żebra, trudności z łapaniem oddechu, trochę skaleczeń na prawym ramieniu, ogromny ból przy poruszaniu się, mocne oparzenie lewej części ciała: noga, ręka, bok tułowia, wypalone włosy po lewej stronie głowy, lekkie oparzenia lewej części twarz ; 3/3 Elektryk, 3/3 Elektryk, 3/3 Mięśnie Tori - 100 MM; obolały, bagno utrudnia poruszanie się, mocne poparzenia praktycznie całego tułowia i ramion, twarz ocalała zasłaniana i mieczem i rękoma, problemy z wykorzystaniem tych kończyn, które zostały oparzone Tak samo, szybko posty=jak najszybszy mój post~
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Wioska Bodrow Czw Mar 12 2015, 15:14
Ill widząc aktualne położenie potwora wiedział już, że długo skubany nie pociągnie. Jeszcze kilka ciosów i czerwonoskóra bestia wyda z siebie ostatnie tchnienie. Nareszcie będzie chwila na odpoczynek. Misja będzie zaliczona, mieszkańcy wioski będą mogli powrócić do swoich domów, a cała załoga dostanie nagrody za zabicie bestii terroryzującej ten region. Może tez otrzymają tytuły, jak na Emberze. Kto wie... Wiadomo było jednak, że koniec już bliski i cały trud skończon. Percival popisał się świetną akcją, wydłubując bestii oczy. Tylko tego potrzebował mag wybuchów by dokończyć dzieła. Nie zostało mu już zbyt wiele bomb, ale teraz przynajmniej potwór ich nie zauważy. Również Tori dał pokaz siły, upuszczając drzewo na grube cielsko potwora niczym młot. Było już na tyle bezpiecznie, że Ill mógł zejść z dachu. Bestia już za wiele nie zrobi. Ostrożnie stawiając stopy na kolejnych szczeblach, blady mag zastanawiał się, czy dobić potwora od razu, czy niech jeszcze trochę pocierpi, nim Percival, Tori, czy sam Ill dokonają dzieła i zabiją diabelstwo. Postawił jednak na szybką śmierć, widząc w jakim stanie znajduje się reszta drużyny. Tsubakiego już niemal nie było, Percival i Jeaggs jako twardziele nie dawali tego po sobie poznać, ale też dostali od bestii tęgie baty. Gdy Raekwon postawił stopy na ziemi, obszedł całe bagno, zatrzymując się w miejscu, by mieć czystą linię rzutu w łeb bestii. -Dobij go, poderżnij mu gardło.-rzekł w stronę Percivala. Mag Przejęcia Bestii był najlepiej przystosowany do zadania jednego szybkiego cięcia, a w tym wypadku i do poruszania się po bagnie. Już po całej akcji Ill zaczął wzrokiem szukać Tsubakiego, leżącego gdzieś w błocie: -Wyciągnijcie biedaka i odetnijcie łapę potwora, łeb będzie za wielki... Pójdę do sąsiedniej wioski powiedzieć, że potwór nie żyje, a na dowód damy im odciętą łapę. Co myślicie?-spytał dwójkę towarzyszy. Nie mógł zapomnieć też o tym, by spytać o jakąś opiekę dla Tsubakiego. Może któryś wieśniak będzie potrafił pomóc całej trójce wyzdrowieć. Jeżeli pozostali członkowie drużyny się zgodzili i Raekwon dostał odciętą dłoń potwora, najpierw zawinął ją w szmaty, by nie poparzyć się kwaśną krwią, a następnie przepakował resztę bomb z torby do kieszeni spodni, zaś pakunek wylądował w środku. Bez dalszego przeciągania Ill ruszył w stronę, gdzie uciekali mieszkańcy Bodrow, by poinformować o tryumfie i sprowadzić pomoc dla obolałych kompanów.
Tsubaki
Liczba postów : 283
Dołączył/a : 12/07/2013
Skąd : Nysa
Temat: Re: Wioska Bodrow Czw Mar 12 2015, 18:20
/post kupa, przepraszam
Coś wybuchło, coś zaryczało, w powietrze poleciało kilka kolejnych "kul" ognia... Norma, prawda? Idealne wręcz warunki do odpoczynku! Znaczy, prawie. Brakuje tu jeszcze tylko drinków z palemką i skąpo ubranych przedstawicielek płci przeciwnej... Tsaa...
Tsu czuł się fatalnie. Chociaż... Fatalnie to mało powiedziane. Nie dość, że jest poważnie ranny i powrót do zdrowia zajmie pewnie w wuj czasu, to jeszcze nie może nic zrobić! A oni już prawie pokonali Rudiego, praktycznie bez jego pomocy! Chociaż, przecież jakby nie patrzeć to on też trochę Rudiego uszkodził... Trochę. A to TROCHĘ za mało. Ciekawe, czy on w ogóle to poczuł?! Pewnie nie, przecież jest aż tak gruby. A skoro on tego nawet pewnie nie poczuł, to nie wątpliwie reszta towarzyszy tego zadania tego nie zauważyła! NA 100% będą mówić, że szkarłatnowłosy się opierdzielał, albo że próbował uciekać! Co za porażka, boziu...
Próbując wstać, Tsu prawie płakał. Bolało go całe ciało, w dodatku nie miał już many. Ani broni, bo przecież oddał ją Toriemu. Ale przecież nie może się poddać, nie? Przecież obiecał, że przeżyje i będzie wielki. Że pozbędzie się tych, którzy chcą krzywdzą innych. OBIECAŁ, NIE?! WIĘC TERAZ DOTRZYMA TEJ OBIETNICY. KURWA JAKOŚ.
Jakoś... Jakoś po wyjściu ze szpitala zacznie zbierać ludzi. Tylko... Tylko jakich ludzi? Bo to, że powinni być silni to raczej oczywiste, nie? I oczywiste jest też chyba to, że powinni być dobrzy. No i fajnie by było, gdyby choć trzy czy cztery sztuki były dziewczynami. Ale właściwie, to ilu tych ludzi powinno być? 100? Niee, trochu chyba za dużo. Będą zbyt wielkie problemy z komunikacją. To może 5? To akurat trochę za mało... Więc może 15? O! Albo nie - 12. Tak, dwunastka będzie spoko. Ni za mało, ni za dużo, akurat będzie w sam raz.
Kaszląc czymś wyglądającym jak krew, Tsubaki powoli ruszył w stronę budynku "dowodzenia". Tak były łóżka. Zaraz, tam jest też ten dzieciak, nie? Może jest jakiś magiczny i jego rany się zagoiły? A jak nie, to przecież gnojek nie wie co się dzieje na zewnątrz, więc pewnie sra ze strachu po suficie! Więc trzeba będzie go poinformować, że walka już prawie się skończyła. Właściwie, powinna zakończyć się w przeciągu kilku najbliższych minut. Tak przynajmniej można wywnioskować patrząc na Rudiego, który o dziwo z tymi ranami jest brzydszy niż na początku. A wydawało się, że gorzej być nie może...
Gdy już dotrze do budynku, Tsu podtrzymując się ściany wchodzi do środka, po czym rusza w kierunku najbliższego wolnego łóżka. Musiał odpocząć, zregenerować trochę sił na powrót do domu. I potem pewnie trzeba będzie poszukać rodziców tego gnojka, chyba że wieśniacy jakoś się nim zajmą. Bo to przecież też możliwe, nie? Gdyby dzieciak pytał co się dzieje na zewnątrz, Tsu tylko się do niego uśmiecha, po czym... pada na łóżko.
Percival
Liczba postów : 51
Dołączył/a : 15/08/2014
Temat: Re: Wioska Bodrow Pon Mar 16 2015, 21:47
Percival nie zastanawiał się długo tylko wbił jeszcze mocniej swoje pazury, po czym wyciągnął je szybkim ruchem, by następnie poderżnąć potworowi gardło jak to powiedział Raekwon. Chciał zadać głęboką ranę, taką, by potwór padł. Dlatego wbija prawą łapę bezpośrednio w gardziel od prawej i przejeżdża pazurami do lewej, by wykończyć potwora, a gdyby jednak żuł dalej to drugą ręką spróbuje mu przebić czaszkę, a właściwie pazurami, które raczej powinny dać radę, chociaż kto tam wie, w ostateczności uszkodzi mu mózg przez wbicie mu jeszcze głębiej szponów w oczodoły. Cóż, jeśli się uda... I bestia padnie martwa, to Percival spróbuje mu jeszcze uciąć rękę, by mieć dowód dla ludzi, a następnie podać ją Raekwonowi.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wioska Bodrow Wto Mar 17 2015, 16:13
MG:
Bestia szarpała się stosunkowo długo, jednak jej żywot dobiegał już końca. Wykrwawiała się dobre kilka minut, podczas których Tsubakiemu udało się wstać i powoli człapać w stronę stodoły, robiącej za tymczasową bazą operacyjną. Gdy już dotarł do drzwi z bestii uleciały właśnie resztki życia. Tak czy inaczej, walka była skończona. Percival, straszliwie poplamiony krwią potwora nie odczuwał żadnych dziwnych jej skutków, może nawet żadnych nie było. Ale odkrojenie ręki było już długotrwałym procesem. Nawet Tsubaki się doczłapał do łóżka, za którym znalazł ukrytego dzieciaka, który się dopytywał co się stało oraz pytał się co się "braciszkowi" stało. Nie otrzymał jednak odpowiedzi. Tak czy inaczej Raekwon udał się w kierunku, gdzie szli wieśniacy, a trasa trochę się dłużyła. Zwłaszcza, że zbliżała się już noc. Tak czy inaczej obecnie byliście zmęczeni, ciało potworka znalazło się w zastygłym już bagnie, Raekwon był w drodze do gdzieś, wszak sam do końca nie wiedział, a Tsu leżał, widząc, że dzieciak się o niego martwi.
Tsubaki
Liczba postów : 283
Dołączył/a : 12/07/2013
Skąd : Nysa
Temat: Re: Wioska Bodrow Wto Mar 17 2015, 20:45
Leżąc na łóżku, Tsu miał zamknięte oczy. Musiał sobie kilka spraw przemyśleć, a pytania dzieciaka jakoś tego nie ułatwiały. No i ból, ale na niego nic się nie poradzi. Otwierając więc jedno oko (to, od strony chłopca) chłopak powiedział tylko - Nic. Chcesz to idź i zobacz, jeszcze jest jasno. Mi nic nie jest. - Nie chodzi tu o to, że nie chciał młodemu powiedzieć. Był zwyczajnie cholernie zmęczony, ranny, w dodatku zbliżała się noc - a co za tym idzie pragnienie snu było coraz mocniejsze. Wzdychając ciężko, Shihu ponownie zamknął oko, odpływając do własnego świata.
Przede wszystkim, musi się jakoś wzmocnić. I nie chodzi tu tylko o wytrzymałość na polu walki, ale także o zadawane obrażenia. Właściwie, zaklęcia które posiada również trzeba by było wzmocnić. Kto wie, z czym będzie musiał walczyć w przyszłości? Może z całą armią takich Rudich? Co wtedy? Skoro ledwo przeżył walkę z jednym, w dodatku obrażenia jakie mu zadał nie były śmiertelne, to jak ma walczyć z armią takich? Albo chociaż pięcioma? Dwoma? Cholera, przecież on sobie z jednym nie poradzi! Chociaż w sumie, takie potwory nie występują w naturze zbyt często. Znaczy, chyba że ktoś je stworzy. Sęk jednak w tym, że skoro ktoś jest w stanie je stworzyć, musi być od nich o wiele silniejszy, w przeciwnym wypadku zostałby zaciukany przez własne "dzieci". Jedynym wyjątkiem są tu chyba smoki, bo ich raczej nikt nie stworzył, raczej pojawiły się na świecie tak samo jak ludzie czy koty - bum i jest.
Smoki. Może wzmocnić swą magię smoczą lacrymą. Dlaczego od razu o tym nie pomyślał? - Perci! - wydarł się na cały głos, ignorując obecność dzieciaka. Ta góra mięcha ma na piersi znak FT. A o ile Tsu się orientował, ta gildia posiadała przynajmniej jedną osobę władającą smoczą magią. A skoro już postanowił, iż sam zostanie jednym z nich, fajnie byłoby zacząć zbieranie towarzyszy właśnie od tej osoby. Gdy tylko mięśnia pojawi się w budynku (o ile już go w nim nie ma, a chłopak go zwyczajnie nie zauważył) ten natychmiast zasypuje go masą pytań o wróżkowego ds'a. Jak ma imię, ile ma lat, czy jest mocny itd., zapamiętując każdą jego odpowiedź. Mimo, iż był zmęczony i jeszcze chwilę temu ledwo dychał, pomysł z zakupem smoczej lacrymy strasznie go napalił. Pomyślcie sobie tylko - Tsu smoczym zabójcą!
Percival
Liczba postów : 51
Dołączył/a : 15/08/2014
Temat: Re: Wioska Bodrow Wto Mar 17 2015, 21:38
Miał już kompletnie dość tego wszystkiego, to go zaczyna pomału przerastać. Walka z potworem była ciężka i druga, a on właściwie dużo nie zrobił, przynajmniej go zabił. Pomógł towarzyszą, I'm Percival, i'm helpin. Przynajmniej tak się teraz czuł. Jedynie westchnął, po czym skierował się w stronę ich bazy wypadowej. Spojrzał, gdy nagle Tsubaki się wydarł. Gdy tylko podszedł od razu poleciało pytanie na temat zabójcy smoków z Gildii. Zastanowił się przez chwilę, po czym właściwie powiedział mu wszystko, co chciał wiedzieć, a sam Perci tylko wziął i napił się gorzały siadając gdzieś z boku.
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Wioska Bodrow Czw Mar 19 2015, 18:46
Raekwon ziewnął przeciągle. Nie namęczył się przy walce z diabelstwem, nie miał tylu wrażeń, co reszta z dołu. Nie chciał czekać do następnego dnia. Wolał załatwić to szybko. Idąc drogą w tą samą stronę co wieśniacy chłopak liczył, ze przed nocą znajdzie coś na kształt wioski, albo chociaż jakiegokolwiek domu, lub stodoły, by móc przenocować, gdyby jednak mu się nie udało dotrzeć do celu na czas. Kiedy Raekwonowi udało się dotrzeć do cywilizacji, pokazywał wszystkim odciętą łapę stwora na dowód, że jemu i pozostałym magom udało się zaprowadzić pokój w wiosce, nie rozpieprzając jej w drobny mak. -Udało się. Potwór jest martwy i wioska cała, ale z pozostałą trójką jest średnio. Potrzeba medyka i tego...-Ill musiał przypomnieć sobie imię przywódcy, jednak po chwili drapania się po czapie do głowy wróciło. -Michaela! O tego!
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wioska Bodrow Sob Mar 21 2015, 01:42
MG:
Pomijając fakt, że Tsubaki czuł się, jakby ktoś go ostro wykorzystał, a następnie porzucił niby starą zabawkę, wszystko zapowiadało się naprawdę ostro. Nawet ta wyrzucona zabawka znalazła dzieciaka (albo na odwrót), który szczerze się martwił o jej stan. Tak czy inaczej Raekwonowi udało się przywołać kilku mieszkańców z wioski, w tym Michaela, gdyż nie wszyscy byli na tyle odważni, by ot tak uwierzyć mu na słowo. Chociaż ręka dawała im jakieś poczucie bezpieczeństwa. Przyszli, spojrzeli, rzucili tylko: -Co my niby mamy z nim zrobić teraz? - rzucił na wiatr z westchnięciem jakiś mężczyzna, gdy nagle dostrzegł dzieciaka. -Kim jesteś? -J-j-ja... ja... n-n-nie... p-pa-pamiętam - rzekł speszony. -Skąd go macie? Nie jest z Bodrow. A nie mamy jak go wychować. Zajmiecie się nim? - zaproponował lekko speszony Michael, jednocześnie płacąc im za wykonanie zadania. Widać było, że cudem chyba uzbierali taką kwotę. Ale mimo wszystko, umowa to umowa. Tak czy inaczej mieli teraz dzieciaka na głowie, hajs, a Tori także i Łokcia, który najwyraźniej był bezpański i bardzo polubił nowego przyjaciela.
Info od MG:
Hajsy-niehajsy: Tori: 60.000 , 60 PD Rae: 60.000 , 65 PD Perci: 60.000 , 70 PD Tsu: 60.000 , 60 PD + własny NPC dla jednej osoby. Dogadać się trza
Dzieciak:
Imię: Nie pamięta Wiek: Około 7-8 lat Płeć: Męska Charakter: Nieśmiały, zagubiony chłopaczek, który nie zna wielu rzeczy, choć z chęcią poznaje. Jest bojaźliwy, ale zarazem ciekawski, co daje dość ciekawą kombinację. Boi zagadać się do kogokolwiek, poza osobami, które zna. Ma problemy z zawieraniem znajomości, choć jednocześnie jest dość wnikliwym obserwatorem i potrafi wiele powiedzieć o tych, których obserwował. Naprawdę wiele. Wygląd: Jest to siedmiolatek o włosach w kolorze ciemnego blondu i jaskrawo wręcz błękitnych oczach. Ma delikatną, śniadą cerę i często zakłopotaną, zaczerwienioną twarz. Jest niewielkiego wzrostu, wciąż ma dziecięcy głos, a jego ewentualne mięśnie są dopiero w fazie projektowania wykonywanej przez zbliżający się wielkimi krokami okres dojrzewania.
+Łokieć dla Toriego
Czasy w szpitalach i odpoczynek po misji: Tori: 7 dni w szpitalu, 5 dni odpoczynku po misji Rae: 0 dni w szpitalu, 5 dni odpoczynku po misji Perci: 3 dni w szpitalu, 5 dni odpoczynku po misji Tsu: sqrt(20^2-((1+4)/2*4*10)*3) dni w szpitalu, 5 dni odpoczynku po misji Koniec misji
Tsubaki
Liczba postów : 283
Dołączył/a : 12/07/2013
Skąd : Nysa
Temat: Re: Wioska Bodrow Sob Mar 21 2015, 15:03
Otrzymując zapłatę, Tsu był z siebie dumny. Nie dość, że pomógł tym ludziom, to jeszcze uzyskał całkiem wartościowe (w jego mniemaniu) informacje. No i oczywiście zarobił, chociaż prawdopodobnie mniej niż wymaga zakup lacrymy... No ale trudno, od czego przecież są kredyty, prawda? Jeżeli dowie się ile dokładnie będzie musiał pożyczać, nie będzie potem przeklinał swej głupoty gdy dochody będą niewystarczające aby pożyczkę spłacić.
Odbierając swe wynagrodzenie uśmiechnął się szeroko. Kwota nie była mała, a rany które odniósł nie były zbyt poważne. Znaczy wiadomo - był cały poparzony i prawdopodobnie znaczną część żeber miał połamanych, ale żył. I niczego nie stracił. A to było niemal tak ważne jak otrzymanie nagrody. Bo jakby nie patrzeć, oko czy rękę zawsze może sobie "kupić". Jakoś. Gdzieś. Bo przecież są sklepy z takimi rzeczami, prawda? Prawda!?
Zbierając swoje graty, chłopak wpadł na pewien pomysł. A gdyby tak zebrać krew tego stwora i sprzedać ją na czarnym rynku? Skoro są sklepy gdzie sprzedają kończyny, pewnie jest też sklep gdzie sprzedają takie dziwactwa. I to prawdopodobnie nie za taką niską cenę. Może nawet wystarczy na nowy miecz? Właśnie, co właściwie stało się z jego kataną? A, no tak. ~ Przecież sam kazałeś Perciemu przekazać ją Toriemu, myśl trochę ~ skarcił się w myślach, rozglądając się za męsko-męskim magiem. Właściwie, Tsu "zepsuł" jego miecz. Więc może w ramach zadość uczynienia odda mu swój? To nie taki głupi pomysł...
Rozglądając się za butelkami, Tsu krzywił się z bólu. Niestety żaden medyk ani inny szaman się z Rae nie wrócił, dlatego ból będzie musiał przeżywać aż do wizyty w szpitalu. A zanim tam dotrze, będzie jeszcze musiał przejechać wozem... Eh. Gdy w końcu znalazł pojemniki na krew (3 butelki, każda po 1,5 litra) a także zabrał butelkę którą Perci opróżnił (z tego co się dowiedziałem również 1,5litra) zabrał plecak a także kurtkę i wyszedł na zewnątrz. W przypadku, gdyby Perci nie opróżnił butelki do końca Tsu wylewa jej zawartość na ziemię, starając się jednocześnie zdezynfekować nim ranę na ramieniu. Kto wie czy podczas podróży nie wdałoby się w nią jakieś zakażenie...
Podchodząc do ciała Rudiego Tsu rozgląda się za pozostałością miecza najemnika. Aby napełnić butelki krwią będzie musiał jakoś tą krew pozyskać, a wbicie tej resztki w klatkę piersiową stwora wydaje się najlepszym rozwiązaniem tego problemu. Przecież cała krew nie mogła wypłynąć przez oczy ani odcięta rękę, prawda? Zostawiając swe itemy, Tsu wyrusza w stronę "miecza", lub na poszukiwania, gdyby nie udało mu się go dostrzec podczas podchodzenia do ciała. Gdy w końcu złapie go w łapki, powolnym krokiem podchodzi do truchła i wbija miecz w klatkę stwora, podstawiając do rany pierwszą z czterech butelek. Rudi był pokaźnych rozmiarów, więc krwi w nim pewnie też sporo. Miejmy nadzieję, że wystarczy na napełnienie wszystkich 4 butelek. Gdy uda mu się napełnić butelkę podmienia ją na następną i tak w kółko. W przypadku gdy krew przestaje z rany płynąć, wbija ostrze w inne miejsce ciała potwora z nadzieją, że tam krew wciąż się znajduje. Po zakończeniu całej akcji 3 butelki chowa do plecaka (z którego uprzednio wyrzuca niepotrzebną zawartość na ziemię) a ostatnią bierze w łapki. Kawałek miecza zostawia w ciele potwora, bo po co mu on?
Następnie rusza w stronę wozu który miał ich odstawić do cywilizacji. A przynajmniej do szpitala, patrząc na stan rudzielca. Ostrożnie się do niego ładuje, po czym czeka na resztę/wyjazd.
W przypadku, gdy krew się w potworze "kończy" Tsu zabiera tylko butelki które mają w sobie krew, bo po co mu te puste?
/Z rozmowy na GG wyszło, że udaje się zebrać 2,troszkę butelki fioletowej, wyglądającej jakby wrzała krwi i tyle właśnie wpisuję w eq. Wszelkie pytania kierować w stronę Torashiro z którym to ustalałem całą akcję.
[zt]
Raekwon
Liczba postów : 549
Dołączył/a : 21/06/2013
Temat: Re: Wioska Bodrow Nie Mar 22 2015, 00:07
-Hahahahaha!! Mówiłem?!-Raekwon z uśmiechem na bladym ryju prowadził kilku najważniejszych i najodważniejszych wieśniaków z powrotem do Bodrow. Chełpił się tym zwycięstwem. No cóż, miał powody do celebracji. Wraz z pozostałą trójką magów udało mu się zajebać grubego, czerwonego, rogatego skurwiela miotającego wielkim cielskiem i czarnymi fireballami na prawo i lewo. Miał również drugi powód do dumy. To była już któraś z kolei misja, w której nie oberwał ani razu i poza drobnymi uszczerbkami energii magicznej wszystko było spoko.
Po krótkiej chwili przy potworze, Ill wrócił do spichlerza, by odpocząć. Nie zwrócił większej uwagi na dzieciaka. Poza tym, że cały alkohol uleciał mu z głowy, wyglądał już całkiem w porządku. I dobrze. Niech zajmą się nim tu, w wiosce. Niech pomaga w zbiorach, pracuje w obrządku, czy coś, robi za jedzenie i mieszkanie. Nauczy się rolniczego życia, a tutaj czeka go świetlana przyszłość. -Nie musicie go wychowywać.-rzekł zachrypniętym głosem do Michaela.-Dajcie mu łóżko, niech pomaga w wiosce. Z wami nauczy się więcej, niż z którymkolwiek z nas.-on po prostu nie chciał niańczyć żadnego bachora, choćby zapłacili mu dwie, czy trzy nagrody za ubicie grubasa. Nie nadawał się do roli mentora. Sam musiał się jeszcze sporo nauczyć.
Po odebraniu nagrody za wykonanie zadania chłopak pożegnał się z mieszkańcami wioski i z krótkim -Bywajcie. ruszył z powrotem do miasta. Choć mógłby zostać tutaj. Wolał spokojne miejsca, oddalone od zgiełku i harmidru miasta. Może gdyby mógł, to by nawet został. Dostałby własne łóżko, dach nad głową. Żarcie umiał sobie sam załatwić, a nic mu nie było więcej do życia potrzebne, aby zjeść dobrze, napić się dobrze i wyspać się dobrze. Odjeżdżając, blady mag oparł się o róg powozu i podpierając głowę torbą przymknął oczy. Może nie długi, ale odpoczynek zawsze się przyda.
Tori Jeaggs
Liczba postów : 73
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Wioska Bodrow Pią Lip 10 2015, 20:29
Tori, po krótkiej przerwie w dopływie tlenu do mózgu, ogarnął, że wróg jego drużyny został zgładzony, zlootowany, a on stoi jak ta pierdoła. W zasadzie zaczynało już świtać. Nasz bohater, po krótkiej chwili konsternacji, ruszył w kierunku miasta, co by poskładać się do kupy i przygotować na przyszłe wyzwania. - Łokciu, bo widzisz, piesku. Mężczyźni tak mają, że czasem potrzebują chwili na przemyślenia, bowiem przemyślenia pozwalają im ogarnąć życie, świat, przeszkody i w zasadzie wszystko, co pojąć może, lub nie, twój wierny, psi mózg. I wiem, że ty również, w głębi serca, jesteś prawdziwym mężczyzną, który swym zapałem, odwagą i honorem wskażesz drogę czworonożnym ludom. Dasz przykład, niedościgniony, nieogarnięty przez innych i możliwe nawet, że również przez ciebie. Ale to twój czas na męski błysk, by twój intelekt błysnął niczym supernowa, jak poczynił to ten należący do twego pana i przyjaciela. To twój czas na przemyślenia. Na temat domu, rodziny, przyjaciół, zwierząt, dzieci, garnków, telezakupów, wycieczek nad morze, silników parowych, Skierniewic, ośmiu węży a także paradoksu zwykłych elfów. Zatem... ruszajmy, mój towarzyszu! - Rzekłszy, ruszył. Krocząc, dojrzał, że coś nie jest tak, jak być powinno. - Wybornie, mój drogi! Widzę, że szybko łapiesz, mimo braku kciuków przeciwstawnych. - Skomentowawszy, chwycił śpiącego przyjaciela i pognał ku wstającemu słońcu z okrzykiem "I'm off!" na ustach.
[zt]
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wioska Bodrow Czw Lis 09 2017, 21:46
MG:
Hotaru w drodze do Bosco musiała minąć Wschodni Las. A podróż nie mogła trwać nieustannie. W tym przypadku - konieczny był nocleg. Tym bardziej, że Gordwig, odkąd tylko wsiadła do pociągu, czuła się słabo. Głowa ją bolała, miała gorączkę. A Kensei się o nią martwił. Dlatego, gdy tylko dotarli do Bodrow (a ludzie rozpoznali dzieciaka, którego uratowali swego czasu magowie, jednocześnie broniąc tej wioski), nie mieli problemów ze znalezieniem dla wróżki jakiegoś noclegu i nawet jakaś znachorka była, gotowa jej pomóc.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Wioska Bodrow Wto Gru 12 2017, 01:53
MG:
Tak więc zaczynała się ta podróż. A może kończyła? Była już dosłownie na skraju. Ledwo wszak poznała Kenseia, ale już ruszyła. Ale teraz jej własny stan jej to uniemożliwiał. Może, gdyby chłopiec był starszy, to on by się nią zaopiekował. Ale niestety... jego wiek raczej mu to uniemożliwiał, chociażby z tak pragmatycznego powodu jak jego wiedza. To było wciąż dziecko, niezdolne utrzymać samodzielnie zarówno siebie, jak i chorującej czarodziejki. I choć otrzymywali oferty pomocy od mieszkańców Bodrow, to czy zdecydują się je przyjąć? Wszystko zależało tylko od nich.
Info od MG:
Na ten moment wstrzymuję akcję. Jakbyś chciała kiedyś kontynuować - daj znać i najlepiej napisz posta w tym temacie
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.