Wioska Bodrow

First topic message reminder :

Wioska jak to wioska, ta akurat nie posiada żadnego schematu. Kilka domków porozrzucanych na pewnej połaci równiny u skraju wschodnie lasu, nieopodal małej rzeczki nad którą przycupnięty leży młyn. Wioska znajduje się nieopodal nie tylko lasu wschodniego ale i lasu gnolli, a co za tym idzie, granicy z Romerum.
~~
MG

Powóz dojechał na miejsce, wypluwając z siebie trójkę magów. Dwójka magów Lamii i towarzyszący im mag Fairy tail, sami "Dobrzy". Było późne popołudnie, jeszcze trochę i zacznie się ściemniać. Temperatura była w normie, wiał lekki wiatr. Było miło, nawet bardzo miło. Nic nie świadczyło o masakrze jaka ma tu miejsce. Nic, prócz min rolników. Osoba która przybyła odebrać magów, była facetem około czterdziestki. Ubranego w Jeansy i czerwoną koszulę w kratkę. Na nogach miał mokasyny a na głowie kapelusz z szerokim rondem, pod pachą niósł dubeltówkę.-Jesteście, w końcu...-Westchnął uradowany, zdejmując kapelusz. Siwe włosy miał krótko ścięte-Nazywam się George i jestem chwilowym zarządcą wioski. Niestety wczorajszej nocy bestia dorwała naszego starostą... mniemam że mimo to wykonacie zlecenie? Bo oczywiście misja ciągle aktualna.-Powiedział zmęczonym głosem. Cienie pod oczami świadczyły że musi być zmęczony i od dawna nie spał.

Czas na odpis: 24.08 godzina 23:00

Torashiro, mimo iż niczego ciekawego nie zdołał dostrzec, nie zamierzał się załamywać. Niestety, nie mieli już czasu dłużej się tym zajmować. Zaczęła się noc i trzeba było dołączyć do patrolujących. Niestety, nie udało się w żaden sensowny sposób dogadać z mieszkańcami, by w jakiś bardziej kreatywny sposób przygotować się na nadejście bestii. Tym razem jednak była drobna różnica. Bestia zaatakowała głośno. Zazwyczaj jej napaście były odkrywane dopiero rankiem. A bynajmniej tak wywnioskował z rozmowy z obecnym przywódcą wioski oraz z informacji zawartej w notce, dzięki której znalazł się właśnie na tej misji. Słysząc więc hałas, niemalże natychmiast ruszył w tamtym kierunku, przygotowując się jednocześnie do rzucenia ewentualnych zaklęć w celu unieruchomienia potworka. Akurat miał kilka idealnych w takich sytuacji. Musiał jednak najpierw rozeznać się w sytacji. Nie chciał w końcu złapać jakiegoś wieśniaka, podczas gdy bestia będzie rozrywać jego rodzinę. Pozwolił biec z przodu tutejszemu, który zdecydowanie lepiej znał ten teren i po ciemnku szansa, że akurat on na coś wpadnie była mniejsza, przez co jednocześnie Byakuton posiadł mniejsze ryzyko wywalenia się o cokolwiek. Nie należy jednak tego tłumaczyć w taki sposób, że był niewiadomo jak bardzo za nim. Krok, może dwa dystansu dzielił tą dwójkę, w końcu trudno, żeby osoba młoda, wysportowana, nie nadążała za osobą starszą. Aczkolwiek zawsze może zdarzyć się jakiś wyjątek. Ale w tym wypadku Torashiro zwyczajnie w to wątpił.

MG

Torashiro rzucił się za przewodniczącym wioski, zaś Stein został na miejscu. Chłopak już w czasie biegu dostrzegł powód zamieszania. Palił się mała kupka siana. Kiedy zaś dobiegł do niej, spostrzegł swojego przewodnika i jeszcze jednego mężczyznę, klęczących nad zwłokami kobiety, której gardło było rozszarpane, jednak tylko nocna koszula i nieco ziemi wokół, ubrudzone było krwią.-Steve pobiegł za tym czymś do lasu, Merry jest już z dziećmi w środku.-Powiedział mężczyzna do tymczasowego szefa wioski.-Trzeba ją pochować...-zdjął czapkę i udał się zapewne po łopatę. Tymczasem szef wioski i przewodnik magów, zwrócił się do Torashiro.-Proszę goń tego idiotę, żeby i go nie spotkał jej los.-Wskazał na las na wschód od domku.

Czas na odpis: 16.09 godzina 16:00

Torashiro nie miał obecnie czasu na głębokie rozmyślenia, tezy i wątki filozoficzne. Teraz porwał go prąd akcji, bieg za mężczyzną oraz jego polecenie. Szkoda tylko, że ich towarzysz jakby... zaginął w akcji? Czy to już się nie robi lekko monotonne, że magowie z Lamia Scale muszą się gdzieś gubić? Czy to jakaś tradycja czy po prostu pech Byakutona, że natrafił na takie osoby? Któż to wie, któż to wie. Na razie jednak, szybko przeanalizował sytuację w jakiej się znalazł. Był już ciemno, zamordowano kobietę, a źródłem pobliskiego światła, była płonąca kupka siana. Do tego, jakiś wieśniak o imieniu Steve udał się za bestią do lasu, najpewniej pod wpływem emocji lub gniewu, a mag wróżek miał za zadanie teraz go odnaleźć i sprowadzić spowrotem. W mroku lasu i nocy, musiał odnaleźć mieszkańca tejże wioski, a jedynym blaskiem emanował tylko i wyłącznie ogień, którym zajęło się siano. Torashiro nie miał jednak obecnie czasu na zastanowienia. Znał swoją sytuacją i wiedział też, co musi zrobić. Praktycznie nawet się nie zatrzymał po biegu, tylko odbił w bok, w kierunku lasu, mając za zadanie odnaleźć owego Steve'a. Był przygotowany na rzucenie dwóch zaklęć: nici i łańcuchów, dzięki którym mógł spętać owego napastnika, istotę odpowiedzialną za wszystkie krzywdy w tej wiosce. Starał się biec za jakimiś śladami, bladym ruchem w oddali lub przedartą drogą. Musiał też mieć pewność, że znalazł człowieka, a nie bestię. Nie chciał przypadkiem unieruchomić poszukiwanego wieśniaka, marnując przy tym energię magiczną oraz, co ważniejsze, przygotowane zaklęcia.

MG

No i Torashiro ruszył przez las, było ciemno, było głucho i było mokro. W sumie jak to w lesie prawda? Chociaż tu było inaczej... było... zbyt cicho. Nie było słychać ptaków, zwierząt... nic. Jak by zwierzęta unikały tego miejsca, była tu jakaś zła "Aura". Po dłuższym biegu lub nie, jak w prawdziwych horrorach, Torashiro dobiegł do małej polanki, oświetlanej blaskiem gwiazd i księżyca, cóż za tandetna sceneria. By było jeszcze bardziej tandetnie, na ziemi leżało zakrwawione ciało jakiegoś faceta, a przed nim klęczała dziewczynka, która spojrzała kątem oka na Torashiro, cichutko łkając.-Ten Pan... on... *Sniff* nie rusza się-Załkała cichutko. Tak, to było jak w horrorze Klasy D.

Czas na odpis: 22.09 godzina 16:00

Chłopak bieg przez las uważnie nasłuchując. Było cicho, za cicho. Jakby mrok pochłonął całkowicie wszelkie odgłosy natury. Jedynie na polanie delikatne światło gwiazd i księżyca zdawało się przeczyć temu, że panująca tutaj ciemność pochłania wszystko. Wchodząc na oświetlony teren, Byakuton dostrzegł zakrwawione ciało jakiegoś mężczyzny, a także małą dziewczynkę. Szybko do niej podbiegł i powiedział:
-Spokojnie... nie płacz - rzekł do niej, klękając naprzeciwko niej i patrząc na nią, jednocześnie starając się ją pocieszyć -Wszystko będzie dobrze, obiecuję.
Mówiąc to, Torashiro jednocześnie spojrzał na ciało, chcąc zobaczyć czy mężczyzna żyje czy niestety już nie. Musiał odprowadzić dziewczynkę do wioski, faceta zresztą też. Martwego czy żywego. Spojrzał więc na młodą i z delikatnym uśmiechem powiedział:
-Chodź, zaprowadzę cię do wioski, dobrze?

MG

Torashiro biegiem zbliżył się do dziewczynki, by pomóc jej i przyjrzeć się leżącemu ciału. Kiedy już do niej dobiegł, zauważył jednak rzeczy, które wcześniej nie rzuciły mu się w oczy. Krew ściekająca po brodzie, brak warg, zęby przypominające bardziej kły dzikiego zwierzęcia niż te ludzkie, oraz czerwone jak ogień piekielny oczy. Dziewczynka nie dała chłopakowi nawet chwili na reakcję i rzuciła się na niego, uczepiając rękoma szyi. Odruchowo Torashiro między siebie a nią wepchnął ręce, co uniemożliwiło sięgnięcie jej zębami, szyi chłopaka. Co widocznie zamierzała zrobić. Żeby tego było mało, stojącego już Torashiro, leżące wcześniej na ziemi zwłoki, złapały za nogę, a między drzewami, dało się słyszeć szybkie poruszenie. Potworów, było chyba więcej...

//Stein wypada z misji. Wybacz za obsuwę, teraz będę pisał bezpośrednio po tobie, to się może do WTM wyrobimy//

Czas na odpis: 28.09 godzina 14:00

~Cholera!~ pomyślał chłopak widząc co też się tutaj wyrabia.
Starał się odepchnąć od siebie dziewczynkę za pomocą czystej fizycznej siły. Dodatkowo mógłby spróbować ją kopnąć... gdyby nie fakt, że coś go jeszcze za tą nogę złapało. Musiał jednakże odrzucić ją od siebie, a jeśli nie dałoby się tego zrobić przy pomocy samych rąk, to Byakuton starałby się najpierw mocno nadepnąć na rękę, która trzymała go za jedną z nóg. Musiał się wyrwać z tego uścisku, a wtedy mógłby na spokojnie spróbować ją kopnąć. Gdyby jednak czuł, że w wyniku, iż dziewczynka nie jest "normalna" i ma ona większą od niego siłę, to Torashiro by po prostu zdecydował się na użycie energetycznego pchnięcia, które miałoby za zadanie odrzucić ją od maga Fairy Tail. Będzie musiał szybko wracać, ale coś wątpliwe było, by dało się tak po prostu wrócić do wioski. Najpewniej będzie więcej problemów, więc naturalnym odruchem Byakutona po wydostaniu się z owej pułapki, byłoby przygotowanie się do użycia zarówno miecza, jak i nici oraz łańcuchów. Dzięki temu, mógłby zarówno próbować walczyć, jak i więzić owe potworne istoty.

MG

Tora zaczął odpychać od siebie przeciwniczkę, aczkolwiek samą siłą rąk było to bardzo ciężkie. Może nie była silniejsza od chłopaka, ale dorównywała mu siłą. Dlatego też żeby się z przeciwnikiem za długo nie pierdzielić, uderzył w niego energetycznym pchnięciem, posyłając dziewczynkę po łuku na ziemię. Drugiego przeciwnika po prostu odkopnął, przygotowując się do walki. Stworzył miecz, nici i łańcuch, stając naprzeciw dziewczynki. Jednakże przeciwnik za jego plecami podniósł się a z lasu po prawej od Byakutona wyszedł Farmer i jakaś Farmerka, aczkolwiek nie wyglądali na przyjaźnie nastawionych. Odległość od dziewczynki wynosiła jakieś 4m, facet za plecami był niespełna metr od maga a nowa dwójka jakieś 10m. Wszyscy na razie stali i wymieniali znaczące spojrzenia.

Stan postaci:
Torashiro: 82%MM

Czas na odpis: 30.09 godzina 17:00

Chłopak wpakował się w niezłe bagno. Po jego prawej stronie wyszła kolejna dwójka przeciwników. Jednego miał przed sobą, innego za sobą. Szybko więc użył nici, by te skrępowały najbliżej znajdującego się oponenta Byakutona, a Torashiro w tym czasie wysłał swój miecz, by ten odciął głowę dziewczynce. Trochę okrutne, ale obecnie nie było innego wyjścia z tej sytuacji. Szybkim biegiem w lewo, miał zamiar zwiększyć swój dystans od niedawno przybyłych wrogów... Stworzony przez niego łańcuch, miał za zadanie asekurować maga, ale także i być gotowym do spętania innych przeciwników.

/Sorki, że krótko, ale nie mam weny + jutro nie będę miał czasu :(/

MG

Przeciwnik za plecami Torashiro został spętany nićmi, ah te proste i w zasadzie bezpieczne czynności. Gorzej już poszło z cięciem. Machnięcie mieczem na odlew i to za pomocą umysłu było na tyle nie skuteczne że dziewczynka zdążyła się uchylić i rzucić na Torashiro, który planował się nieco oddalić. Dopadła go i ugryzła w lewe przedramię, głęboko wbijając się w jego ciało i... czy ona piła jego krew? Tak, to nie ulegało wątpliwości! Ona żłopała jego krew! A w międzyczasie dwójka pozostałych być-może-krwiopijców rzuciła się w jego stronę, na szczęście jeden skończył z odstrzeloną połową twarzy przez farmera, pewnie tego po którego miał iść Byakuton. Jednak facet nie pomógł już Torze, bo w tym czasie druga napastniczka siłowała się z facetem, próbując dobrać do jego szyi.

Stan postaci:
Torashiro: 82%MM

Czas na odpis: 03.10 godzina 20:00

Torashiro się przeraził. Nazwijmy to po imieniu. Zwyczajnie w świecie się przestraszył. W końcu nie zawsze ktoś wysysa z ciebie krew. Pierwszym odruchem Byakutona było więc odepchnięcie dziewczynki za pomocą wolnej ręki, ewentualnie przy pomocy kilku uderzeń. Samą ostatecznością byłoby użycie energetycznego pchnięcia by odrzucić ją od przedramienia. Bądź co bądź, jeszcze może go potrzebować. Poza tym... siłą woli miał zamiar przyciągnąć do swojej prawej dłoni miecz, którym też ewentualnie zaatakowałby napastniczkę, jeśli ta wciąż by uparcie sączyła jego krew. Po prostu musiał się jej pozbyć. Dopiero potem spętałby ją łańcuchem, który przy okazji ruszyłby też w kierunku tego z przeciwników, którzy zaatakowali farmera. Był on w końcu na tyle długi, że powinno pójść to całkiem sprawnie... nawet jeśli musiałby ciągnąć on dziewczynkę za sobą.

/Znów mało czasu, za co przepraszam :(/

MG

Jeb, jeb, jeb. Po trzech ciosach Byakutona, dziewczynka zaczęła wisieć bezwładnie na jego ręce, ciągle mocno wczepiona zębami. Ale czwarty cios zadany był już mieczem, wiec cięcie rozpołowiło czaszkę dziewczyny na pół, odczepiając nieruchome ciało od chłopaka, niestety wciąż miał wbite w ramię zęby, z resztką twarzo-czaski dziewczyny. Ale co to dla Byakutona! Ten z wciąż wiszącą resztką przeciwnika na ręce, ruszył ku kolejnemu z przeciwników, który właśnie powalił farmera wytrącając mu broń z ręki i stanął nad nim gotów go... pożreć? Coś w ten deseń.

Stan postaci:
Torashiro: Lewe przedramię pogryzione i poszarpane. Boli. 82%MM

Czas na odpis: 06.10 godzina 20:00

~Ach, cholera!~ pomyślał Torashiro czując uciążliwy ból w przedramieniu.
Co gorsza, ból ten potęgował fakt, że musiał zaatakować małe dziecko. Niby zmutowane, splugawione, czy jakie tam jeszcze, ale to najpewniej kiedyś była zwykła dziewczynka, dziewczynka, która chciałaby się bawić i żyć w spokoju.
~Jeśli się dowiem, że ktoś za to odpowiada... to osobiście go znajdę i wybiję mu z głowy podobne pomysły!~ poprzysiągł sobie Byakuton, gdy już skierował się na ostatnią, stojącą na tej polanie pijawkę.
Jedna w końcu skończyła spętana nićmi, druga bez połowy twarzy, a trzecia z rozpołowioną czaszką. Teraz została tylko ta, która chciała zjeść farmera. Łańcuch przeszył powietrze kierując się na obecnego przeciwnika wieśniaka. Jego zadanie było proste. Spętać wroga, nawet jeśli trochę go porani. Potem, ten mocny łańcuch, spętałby również wcześniej unieruchomionego krwiopijcę, tworząc tym samym swoisty dwupak. Dopiero potem Torashiro zająłby się takimi sprawami jak oczyszczenie własnej rany, pomoc farmerowi, czy chociażby opatrzenie obrażeń. Mag Fairy Tail miał dodatkowo nadzieję, że to "coś" nie zaraziło go lub wieśniaka swoim "czymś". Po prostu chciał przeżyć i być normalnym po tej całej misji. A na razie... trzeba było ratować mężczyznę, który niedawno odstrzelił jednemu z napastników połowę twarzy. Zaraz więc za łańcuchem, biegł też i Byakuton, który miał w razie czego za zadanie wykonać cięcie mieczem, dzięki czemu zaatakowałby bestię, gdyby ta nie dała się unieruchomić i chciałaby wyprowadzić jakiś kontratak.

MG

Spętanie łańcuchami powiodło się, tym samym rzucająca się na wieśniaka kobieta została spętana łańcuchami tak samo jak mężczyzna leżący na ziemi. Tym samym Torashiro złapał dwa z tych stworów. Pozostało już jedynie odczepienie wiszącej szczęki od ręki i opatrzenie przedramienia, które spuchło i posiniało w miejscu na kłucia. Oj będzie trzeba się stawić w szpitalu, niemniej jednak, czy faktycznie udało im się powstrzymać to co mordowało mieszkańców wioski? Tego mogli się teraz dowiedzieć, tylko od dwóch, wciąż żywych stworów. Wieśniak w tym czasie wstał i z wrzaskiem uciekł z powrotem krzycząc coś o duchach.

Stan postaci:
Torashiro: Lewe przedramię pogryzione i poszarpane. Boli. 82%MM

Czas na odpis: 09.10 godzina 15:00

//Kończymy misję, jak się streścisz to wyrobimy się przed WTM//

Cóż więc miał zrobić mag Fairy Tail? Używając swej siły, a także i pomocy ze strony łańcucha i nici, miał zamiar przeciągnąć ową dwójkę napastników do wioski. Była noc, a co gorsza, prawdopodobnie takich stworów było więcej. Byakuton miał nawet teorię, że jest to swoistego rodzaju zaraza oraz, że zaatakowali go ci mieszkańcy wioski, których ciał nie odnaleziono. A to potwierdzić mógł tylko, gdy dotrze z nimi do wioski. Zachowując więc czujność, by nie zostać wziętym z zaskoczenia, Torashiro podjął się ciężkiego zadanie przetransportowania unieruchomionych wrogów do wsi o nazwie Bodrow.

/sorki, że krótko, i że lekko po czasie, ale wczoraj i przedwczoraj nie miałem czasu (jak w każdy poniedziałek i wtorek zresztą :()
P.S. To jest główny sens posta, może uda mi się go poprawić pod względem ilości, ale nie obiecuję :(/