I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Targ jak targ. Można tu znaleźć wiele potrzebnych rzeczy codziennego użytku, ale i takich, które się nikomu nigdy nie przydadzą. Często kręcą się tutaj stare babcie z koszyczkami szukając czegoś, co ich wnusio mógłby na obiadek zjeść.
Lindsey miała swoją małą "rocznicę", jeżeli tak to można nazwać. Odkąd wstała chodziła nieco przybita, ale jest znacznie lepiej niż rok temu. Minęło trzynaście lat, od czasu ucieczki z domu. Zostawiła wtedy matkę, ratując się od ojczyma. Nie wie, co z mamą. Pewnie nie żyje, albo także zwiała. Cieszyłaby się z tej drugiej opcji i prawdę mówiąc nie dopuszcza do siebie myśli, że jej rodzicielka nie żyje. Birdbrain spojrzała na Pollygarde, która leciała obok niej. Jakby nie uciekła wtedy, pewnie teraz nie byłaby magiem i nie miła tej wspaniałej papugi. Uśmiechnęła się blado. Miała ochotę wypić porządną ilość rumu, tak, żeby zatopić wszelkie smutki, ale obiecała sobie, że w tym roku będzie inaczej i nie da Ace'owi powodów do zmartwień. Chciała mu pokazać, że jest silna, że da radę. Ale wspomnienia bywają czasem silniejsze niż ona sama, a to ją wkurzało i to bardzo. Spojrzała na swojego towarzysza. Są nierozłączni od trzynastu lat. Początki były trudne, do dziś pamięta, jak wkradła się na statek i Ace ją przyłapał na podkradaniu jedzenia. Wtedy wytargał ją za włosy (dosłownie!) i zaprowadził do ojca. Ach te czasy! Potem uciekli i zostali piratami. Brakuje jej tamtych czasów, kiedy byli pogromem mórz. Teraz nie mają kasy ani na nową załogę, ani na statek.
Autor
Wiadomość
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Targowisko Czw Maj 08 2014, 21:11
Dokładnie. Czegóż takiego mógł chcieć od dziewczyny poczciwy i dobry Ayumu Kanzaki? Przecież nie miał żadnego interesu w zaczepianiu jej i zabawianiu całą tą rozmową. Nie istniał rzucający się od razu w oczy dobry powód, dla którego miałby marnować swój czas na tę konwersację, prawda? Być może dokładnie tak niektórzy mogli sobie pomyśleć, w zasadzie całkiem naturalnym tokiem myśli było w końcu dojście do takiego, a nie innego wniosku. Być może też właśnie niemożność znalezienia sensownego wytłumaczenia co do jego zachowania była dokładnie tym, co odróżniła go od niej. On bowiem swój konkretny cel posiadał, a to, że się z nim nie zamierzał zdradzać... to przecież tylko musiało napędzać całą tę zabawę, do której uszna kobieta dołączyła, prawda? Była przecież na tyle radosna i zaciekawiona, by kontynuować dialog, a sposób w jaki to zrobił leciutko zaskoczył samego Kanzakiego, na którego obliczu odbiło się to niemal od razu, w postaci lekko zaskoczonego spojrzenia. Spojrzenia, które jednak było tutaj kompletnie na miejscu, biorąc pod uwagę to, że dziewczyna właśnie wyznała mu, że jego przeciwnik ją wynajął. Dokładnie tak powinien był zareagować, a teraz nawet nie musiał tego udawać, wystarczyło tylko najzwyczajniej w świecie pozwolić mięśniom swojej twarzy na ściągnięcie się w wyrazie zaskoczenia, a jego ręce na wykonanie bliźniaczego ruchu w stosunku do uprzedniego sięgnięcia w kierunku broni przez dziewczynę. Teraz to on położył swoją "zdrową" dłoń na rękojeści swej katany, a jego zdziwiony wzrok po chwili przybrał nieco mniej przyjemną minę, zupełnie jakby dziewczyna potraktowała go właśnie jakąś inwektywą, a jeśli nie jego to chociaż jego rodziców. - ...a więc to tak? No to mnie załatwiłaś w takim razie. Całe szczęście, że nie zamierzam z tobą walczyć! - po chwili jego poważna mina przestała jednak być tak bardzo nieprzyjemna, a rozjaśnił ją najzwyklejszy ciepły uśmiech, ręka natomiast opuściła towarzystwo miecza i bez większego celu zawisła u boku mężczyzny - Całe to targowisko słyszało co powiedziałaś, wystarczy, że wezmę kogokolwiek z tej okolicy na świadka, a plan tego nicponia wyjdzie na jaw. Jednak przydałaś mi się na coś i bez machania mieczem! Głupi spali się ze wstydu, że tak nisko upadł, nasyłać na mnie kobietę-lisa... - mężczyzna podrapał się z zadowoleniem po brodzie, delikatnie potakując głową, zupełnie jakby chciał dać jej do zrozumienia, że wszystko to było częścią jego planu. I faktycznie, mogło tak być. Nie bez powodu też przemycił w swoje słowa odniesienie do jej dość charakterystycznych cech fizycznych, które nikomu nie mogłyby tak po prostu umknąć.
Oczywiście Kanzaki miał świadomość, że do pewnego stopnia jego plan i udawana kontuzja zostały przejrzane, ale co z tego? Dobry kłamca nigdy nie przestawał kłamać i nigdy do swoich kłamstw się nie przyznawał. Nigdy. - Jak się zwiesz, o podstępna panno? - zapytał ją jeszcze, wciąż jednak z uśmiechem, zanim jego wzrok bezceremonialnie przeniósł się na jej ogon, który w tym momencie najbardziej go interesował. Zastanawiał się jakby zareagowała gdyby za niego mocno złapał i zacisnął. W ogóle interesowała go fizjonomia tej dziewczyny i to jak te dziwne elementy jej ciała funkcjonowały, ile nerwów w sobie miały i ile impulsów przewodziły. Na przykład gdy odczuwały zadawany im ból.
Evanita
Liczba postów : 22
Dołączył/a : 01/05/2014
Temat: Re: Targowisko Czw Maj 08 2014, 22:00
Niemalże zamerdała ogonem, kiedy otrzymała odpowiedź. Trudno było jej powstrzymywać zwierzęce odruchy, mimo tego nie protestowała, kiedy puchata kita wahnęła się kilka razy i ponownie wróciła na miejsce. Ani jej uczy, ani ogon nie były zbyt przydatne, można by nawet rzec, że w dość oczywisty sposób zdradzały emocje swojej właścicielki. Było w tym dużo wad, ale dla optymisty, nawet te nieliczne zalety miały dużo więcej mocy. Nie zaskoczyło ją nawet to, co usłyszała w odpowiedzi, w końcu świadomie bawiła się w kłamanie i spodziewała się czegoś, co wymusiło by na niej cofnięcie swojej kwestii. Na tym jednak polegała cała zabawa. - Znudziło mi się bycie wynajmowanym przez fałszywych ludzi. Bardzo chętnie pójdę mu wypomnieć jego niegodziwie zachowanie. - dodała szybko, lecz zignorowała jeszcze chwilowo kwestię swojego rzekomo lisiego wyglądu. Jednak w końcu lisy znane były z przebiegłości. Nie mogła zaprzeczyć, że coś z rudego miała na pewno. Puściła rękojeść swojej katany i rozłożyła ręce w geście poddania się. Na jej twarzy zawitał też nieco cieplejszy uśmiech, bo oto właśnie znalazł się obrońca sprawiedliwości. Mimo prowokacji, nie zamierzała reagować na hasła w stylu "upadania tak nisko, by ją wynająć". W głębi duszy wiedziała, że wcale nie jest taka mocna, jaką zazwyczaj grała. A szukanie zwady już pierwszego dnia po przybyciu na targowisko wcale nie były szczytem jej marzeń. Poza tym konflikty nigdy jej się nie podobały. Grała teraz jednak niedoszłego terrorystę, lisiego zabójcę z ostrzem u boku. Prawie wczuła się już w ta rolę, kiedy zdała sobie jednak sprawę, że mimo wszystko nie chciała zrobić mężczyźnie krzywdy. Sięgnęła dłonią do głowy i pomasowała lekko miejsce, które także dla niej nie pozostało bez urazu. Czuła pulsujący ból, typowy zaraz po uderzeniu w coś. Automatycznie skrzywiła się lekko pogrążona chwilowo we własnych myślach.
Kiedy jednak zapytał o jej imię mimowolnie zaśmiała się głośno i otwarcie. Zareagowała tak z powodu jego wzroku, który tak wyraźnie powędrował w stronę zwierzęcej kity. Nie ważne gdzie i z kim rozmawiała, to zawsze one, uszy i ogon zdobywały największe zainteresowanie. Prowokacyjnie machnęła nim nieco mocniej i pozwoliła uszom rozejść się w przeciwne kierunki. W tej chwili wyglądała bardziej jak pies, na którego ktoś nakrzyczał. Ciągle trzymając jedną dłoń na głowie, ze spuszczonymi oczami i wzrokiem ciekawskiego szczeniaka. - Imię me znane jest w podziemnym świecie, chociaż dla każdego brzmi ono inaczej. - zaczęła recytować automatycznie udają jednocześnie ruchy napuszonego łotrzyka, który chełpi się swoją popularnością i mocą. - Mówi się, że ten kto je usłyszał bezpośrednio z mych ust, nie zaznał już nigdy spokojnego życia, a wrogowie moi drżą przed nim jak szczury. A brzmi ono Evanita. Skłoniła się teatralnie, jak na dobrego aktora przystało. Wypowiadała słowa z przesadnie podniesionym głosem i obcym akcentem. Czuła się idealnie mogąc wprowadzić do tej pełnej podejrzeń rozmowy nieco zabawy. - Chociaż zawsze miałam wrażenie, że pytając kogoś o imię należy mu się najpierw przedstawić... - zahaczyła palec wskazujący o usta, rozchyliła je lekko i spojrzała w niebo demonstrując w ten sposób swoje powątpiewanie. W głębi duszy jednak nie lubiła, gdy ktoś wymagał przedstawienia się bez wcześniejszego zdradzenia swojej własnej tożsamości, za bardzo przypominało jej to czasy, gdy byli ustawiani w rzędzie i zmuszani do wykrzykiwania swojego imienia i wieku, dawno i bardzo daleko od tego miejsca, w którym znajdowała się teraz. Postanowiła tym razem, że nie będzie bawiła się już w wypominanie błędów w wychowaniu. Była tak mało znana, że jej imię na pewno nie mogło powiedzieć o niej niczego więcej poza tym jak się nazywa. No właśnie. Kwestię swojego zwierzęcego charakteru pozostawiła nierozwikłaną. Na to przyjdzie jeszcze pora, a póki co, mogła bawić się nimi do woli. Opuściła jedno ucho, a drugie podniosła do góry przybierając jednocześnie pozę wyczekiwania.
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Targowisko Pią Maj 09 2014, 03:24
Innymi słowy zwierzęce atrybuty nie tylko wskazywały jej emocje, ale też w pewien sposób były całkiem użytecznym elementem wyposażenia - skoro dziewczyna potrafiła nimi poruszać zgodnie ze swoją wolą... właściwie czemu nie mogłaby? Jeśli były częścią jej ciała, tak jak jego ręką choćby była częścią jego, czym dziwnym było to, że Evanita, jak przedstawiło się dziewczę, potrafiła dowolnie tymi manipulować? Poza wcześniejszymi celami jego ciekawości pojawił się jeszcze jeden - jak silny był choćby ten ogon? Ile potrafił podnieść? Czy był silniejszy niż na przykład jej ręka, czy jednak pozostawał tą słabszą częścią ciała? I jakaż była jego wytrzymałość? Och, nie mógł się w tym momencie zamierzyć na tenże swoim mieczem, jakże by zostało to zinterpretowane przez dziewczynę gdyby tak zrobił, na pewno nie byłaby z tego powodu wesoła, gdyby odkryła, że jej ogon oddzielony został od reszty jej ciała potężnym cięciem miecza. Jednym cięciem. Czy jednak potrafiłaby go zregenerować? Tak jak odrastają włosy, czy odrastają ogony? Pytania się mnożyły, a Kanzaki sam siebie odnajdywał w sytuacji tworzenia kolejnych i kolejnych. Te, dopóki tylko w takiej formie, pytań właśnie, pozostawały były kompletnie nieszkodliwe. Gorzej, jeśli w końcu zdecydowałby się na to, by przekuć je w coś innego niż tylko słowa wewnątrz własnej czaszki... ale do tego tak śpieszno mu teraz nie było. I na pewno nie w tym miejscu.
Wciąż nie wiedział tylko czy dziewczyna faktycznie na tyle czuję się pewnie, by tak sobie żartować i kontynuować wątek tego domniemanego przyjaciela, uczestnika zakładu, czy po prostu było to zwykłe wygłupianie się bez większej myśli schowanej za taką zabawą. To drugie było bardziej prawdopodobne, jednak całkowitej pewności mieć można nie było. Co za człowiek bowiem tak łatwo angażuje się w cudze kłamstwo, zamiast postarać się je obalić i natychmiastowo odkryć przed twórcą tegoż wszystkie nieścisłości? Ale zaraz... w tym kłamstwie nieścisłości nie było. Nie było czegoś, do czego dziewczyna mogłaby się specjalnie przyczepić, a blondyn pewny był tego, że potrafiłby odpowiednio odegrać ból ręki, gdyby tylko ta spróbowała mu właśnie tutaj fałszerstwo wytknąć. Innymi słowy - tak długo jak będą grali w tę grę, tak długo będą się wzajemnie akurat za takie osoby uznawać. Czy doprowadzi to do czegokolwiek? Ile Evanita byłaby w stanie dla ciągnięcia tej zabawy poświęcić? Własną godność, dumę? Nie wierzył w to, by tak łatwo poświęciła czyjeś życie, dla byle wygłupu. Nie była nim, to po pierwsze, a po drugie póki co cała ich rozmowa, mimo naszpikowania niebezpiecznymi rzeczami, mieczami i pojedynkami była dość niewinna. Obrzydliwie niewinna wręcz.
- Hooo... Chce panienka Evanita powiedzieć, że moje spokojne życie właśnie spakowało manatki i odfrunęło gdzieś w siną dal? - zapytał od razu tłumiąc cichy śmiech po tym jakże ekspresywnym i teatralnym przedstawieniu się dziewczyny. Aż szkoda mu było, że jej energia marnuje się na takich bzdurkach zamiast na czymś pożytecznym, z czego mógłby skorzystać - Ach, to straszna szkoda, bo liczyłem raczej na spokojną starość, zajmowanie się wnukami, te sprawy, a tu taka niespodzianka! Chociaż posiadanie wrogów również kojarzy mi się z niezbyt spokojnym życiem, a to przecież musi być ciężkie, prawda? - nachylił się delikatnie w kierunku dziewczyny mężczyzna, palcem wskazując jej miecz, choć jego pytanie wcale nie dotyczyło tego, czy ostrze jest ciężkie, a jej życie z ostrzem przy boku - Ach, oczywiście, proszę wybaczyć... choć swoją drogą to ciekawe, że wszyscy zawsze to mówią. Moje miano to Canzacci, miło poznać! - uśmiechnął się chłopak wyciągając w kierunku dziewczyny swoją niebolącą prawą dłoń i dzieląc się z nią swoim imieniem, ładnym, świeżo powstałym imieniem. - Widzę jednak, że tamta próba uczynienia mnie niedysponowanym odbiła się również i na panience... - dodał z lekkim roztargnieniem, gdy tylko przypomniał sobie o tym, że najwyraźniej i ją bolała nieco głowa po tamtym zderzeniu. Zabawne, biorąc pod uwagę, że jego kompletnie nic nie bolało.
Evanita
Liczba postów : 22
Dołączył/a : 01/05/2014
Temat: Re: Targowisko Pią Maj 09 2014, 12:19
To zabawne, że gdy tylko wspomniała o możliwości spotkania się z rzekomym znajomym napotkanego, ten szybko zrezygnował z dalszej konwersacji na ten temat. Nawet jeżeli wcześniej miała wątpliwości, to teraz była już niemal pewna, że wszystko co powiedział było kłamstwem. Trudno było więc uwierzyć, że cokolwiek co teraz wyszło z jego ust było prawdą. Żeby jednak zabawa trwała dalej, postanowiła przynajmniej na razie nie podważać owych słów. W końcu była mistrzynią teatralnych występów, iluzjonistycznych sztuczek i zwolenniczką ciągłej zabawy. Poza tym gdyby nie udawała chociaż trochę nie była by sobą. Zabawne jednak, że tak szybko wspomniał kwestię swojego losu, jak gdyby samowolnie przyznał się do bycia wrogo nastawionym. Odwróciła się bokiem i złapała dłonie za plecami. Kątem oka ciągle obserwowała mężczyznę i jego poczynania. Chociaż trudno było z nich coś wywnioskować. - To zależy czy jest pan wrogiem czy sojusznikiem. - poddała w wątpliwość jego nastawienie, chociaż zakładała że odpowie, że jest oczywiście sojusznikiem. A może jednak myliła się tym razem? W końcu była tylko dziewczyną, do tego niezbyt wysoką, jedynie dzięki uszom dodającym jej kilku fikcyjnych centymetrów nie można było o niej powiedzieć, że jest bardo niska. Do tego od czasu do czasu ciągle masowała jeszcze głowę. I jak ktoś taki mógłby stanąć do walki z kimkolwiek? - Jest takie powiedzenie, że jeżeli nie posiada się wrogów, to znaczy że robi się coś źle... ale kto chciałby mieć tak wielu wrogów? Przyjaciele są zawsze zabawniejsi. - sztucznie zainteresowała się teraz czymś nieistniejącym w okolicach jej głowy, rozejrzała się i dookoła, jak gdyby w ten właśnie sposób wyszukiwała sobie nowych sojuszników. Pozwoliła rozmówcy na swobodną interpretację tych słów i nie mówiła nic więcej jeszcze przez chwilę. Kiedy jednak przedstawił się kiwnęła głową. - Bardzo miło mi poznać. - dodała, a jej ogon zachybotał się radośnie.
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Targowisko Sob Maj 10 2014, 00:58
- Rzekłbym, iż to raczej panienka powinna określić kim jestem, moja jednostronna deklaracja niczego przecież tak naprawdę w tej kwestii nie zmieni! - momentalnie odpowiedział na pierwsze zdanie dziewczyny, gdy tylko je usłyszał. Faktycznie, jakie to miało znaczenie dla kogokolwiek, za kogo on się uważał, jeśli druga strona miała o nim kompletnie inne zdanie? Nie tak to działało, kto jak kto, ale akurat Kanzaki miał tego świetną świadomość. Poza tym, on przecież zawsze dla wszystkich był najlepszym przyjacielem, prawda? Mało kto mógłby powiedzieć o nim, że był złym człowiekiem lub zrobił coś złego, raczej nie żył na tej ziemi człowiek, który miałby o nim aż tak okropne zdanie. Ba, sam chłopak robił wszystko co w jego mocy, byle tylko takich osób było jak najmniej, niezależnie od tego jak wiele wymagało to wysiłku lub bólu. Dla pewnych rzeczy warto się było jednak poświęcać, a ochrona jego własnej reputacji i dobrych stosunków z zaufanymi ludźmi była na pewno taką właśnie rzeczą. - Ale to panienka stwierdziła, że kto je usłyszał, ten nie ma co już marzyć o takich rzeczach, bez rozróżnienia na wrogów czy przyjaciół, że ośmielę się zauważyć. - zmrużył delikatnie oczy, spojrzenie których przeniósł na minę dziewczyny, nieśmiało ogarniając nim także usta czarnowłosej, zastanawiając się jaki kształt przyjmą na tę uwagę i czy po nich, podobnie jak po ogonie i uszach, też można było się czegoś domyślić, w kwestii jej emocji.
Faktycznie, Kanzaki Ayumu niespecjalnie śpieszył się z wykonywaniem tylu ruchów co jego rozmówczyni. Zasadniczo był to człowiek dość spokojny i na pewno nie będący tak hojnym w pozbywaniu się swej codziennej dawki energii życiowej, jak jego rozmówczyni. Nieczęste ruchy dłońmi, ograniczające się to do potarcia brody, to do przeczesania włosów, raczej nie mogły zaspokoić obserwatora, który chciałby poznać jego przyzwyczajenia lub coś po takich elementach wnioskować. Czy świadomie wstrzymywał się przed kolejnymi ruchami, w obawie o zdradzeniu czegoś swoim zachowaniem? Być może. Wiedział jednak, nawet mimo tego, że kłamstwo mogło już dawno stać się jawnym, że nie powinien nazbyt pozwalać sobie na luz w tym co robił. Przypadkowe machnięcie nie tą ręką co trzeba mogło łatwo zakończyć tę "pół-iluzję".
- Osobiście jednak wolałbym być chyba poczytywany za przyjaciela i oszczędzić sobie w ten sposób w przyszłości kolejnych tego typu ataków, szpitalne jedzenie nie służy mi zbyt bardzo i zdecydowanie preferuję swobodne eskapady na świeżym powietrzu niż zabawianie rozmową starszych pacjentów, z całym szacunkiem dla nich... Tyle, że nie wiem czy jestem na tyle zabawny. I dokładnie, co pani mówi. - skinął dziewczynie głową na potwierdzenie jej słów dotyczących wrogów - Zazdrośnicy zawsze się znajdą gdy tylko zrobimy coś dobrego, ale lepiej ich sobie aktywnie nie tworzyć i raczej nie wychodzić im naprzeciw. I najmocniej przepraszam, że zmienię tak okropnie niegrzecznie temat, ale nie mogę nie zauważyć, że posiada panienka dość... ciekawe cechy natury fizycznej? - napomknął pytającym tonem, "zdrową" jednocześnie ręką wskazując jej ogon, nie mogąc już chyba dłużej wytrzymać ignorowania tak oczywistych cech jej wyglądu, które wręcz aż prosiły się o zadanie tego pytania. Oczywiście miał nadzieję, że Evanita podejmie temat i coś więcej na tenże powie, aczkolwiek zrozumiałby gdyby tego nie zrobiła. Ba, wręcz oczekiwał po niej, że nie będzie się chciała na ten temat wypowiedzieć - to miałoby więcej sensu niż odwrotna sytuacja.
Evanita
Liczba postów : 22
Dołączył/a : 01/05/2014
Temat: Re: Targowisko Sob Maj 10 2014, 19:37
W sumie to co mówił mężczyzna było logiczne, to że on określił się co do swojego nastawienia, nie czyniło go jeszcze sojusznikiem w żaden sposób. Oczywiście z podejściem do życia Evanity praktycznie wszyscy byli przyjaciółmi. Inaczej musiała by męczyć się i bawić w niepotrzebne kłótnie, sprzeczki i walki, a na to nie chciała marnować energii. - Nie mogę zaprzeczyć. Zarówno przyjaciele i wrogowie zostali zmuszeni do przebywania w obecności mojej wszechobecnej osoby. - odparła z całkowitą świadomością, że mówiąc to, właściwie obrażała samą siebie. O ile nazywanie kogoś zbyt energicznym i ciekawskim mogło być złe. Nie dało się jednak zaprzeczyć, że rozpierał ją optymizm, więc nie widziała sensu, by o tym nie wspomnieć samodzielnie. Przestąpiła z nogi na nogę i wykonała niepełny obrót, by ponownie stać twarzą w twarz z rozmówcą. Widać było, że jest bardzo ostrożny, uważnie dobierał słowa i mówił tylko to, z czego nie byłaby w stanie wywnioskować zbyt wiele. Poza tym wcale nie wydawał się złym człowiekiem, dlatego uszata nie była w stanie określić, dlaczego podejmował takie środki, by chronić swój wizerunek. Właściwie przypominał jej zwykłego, szarego człowieka, z tą różnicą, że napotykani na co dzień obcy zazwyczaj z wrogą miną śledzili jej energiczne pląsy po szerokości całej ulicy, ten jednak niewątpliwie emanował ciekawością, a jednak z pozornie obojętnym wyrazem twarzy starał się coś o niej dowiedzieć. - Nikt nie lubi być ranny, w końcu bez zdrowia nie można w pełni odczuwać życia. Z tego też wynika że nikt nie lubi mieć wrogów, prawda? - ponownie zamyśliła się i spoglądając w niebo szukała odpowiedzi na zadane samej sobie pytanie. Mogło by się wydawać, że po raz kolejny chciała podkreślić teatralnie to co mówi, jednakże najzwyczajniej w świecie po prostu zastanawiała się, czy to co powiedziała ma jakiekolwiek uzasadnienie w realnym świecie. Tak, jak gdyby miejsce w którym żyła, nie miało nic wspólnego, z codziennymi realiami. - Chociaż myślę, że istnieją też ludzie, którzy lubią patrzeć na cierpienie innych. Wtedy są bardziej wrogami niż przyjaciółmi... Zakończyła cichszym głosem i ze spuszczonymi zwierzęcymi uszami. Wnioski do których doszła jej nie zadowalały, jednak nic innego nie była w stanie w chwili obecnej wymyślić. Wychodziło na to, że jednak dotarła do jedynej poprawnej odpowiedzi. Mimo tego nie była w stanie stwierdzić, dlaczego niektórzy świadomie dążą do rozprzestrzeniania nieszczęścia. Muszą to być na prawdę nieszczęśliwi i samotni ludzie, pomyślała w końcu. Szybko jednak grymas zamyślenia i niezadowolenia minął i dziewczyna ponownie zrobiła krok na bok oraz zakończyła go artystycznym piruetem, w pełnej okazałości prezentując swoją kitę. Zareagowała tak oczywiście na pytanie o jej zwierzęce cechy, bo chociaż słowo to nie padło, wiedziała oczywiście że chodzi o to, a nie na przykład o wielkość stopy oczywiście. Ponownie ciekawość wygrała. - Dostałam od matki natury ogon, ponieważ zabronił mi być złą, a uszy po to, by słyszeć głosy wrogów i przyjaciół. - odpowiedziała z lekkim śmiechem. Nie, żeby specjalnie ukrywała coś o swoich futrzastych częściach ciała, jednak taka forma przedstawienia ich zdawała się być zabawniejsza. - A tak właściwie to jestem kemonomimi. Nie spotyka ich się tu zbyt wiele, tak? Specyficzne spojrzenia ludzi dały jej od razu do zrozumienia iż różniła się od 'normalnych' mieszkańców okolicy. Jednak nigdy nie spotkały jej z tego powodu jakieś nieprzyjemności, dlatego raczej zbytnio nie przejmowała się, gdy ktoś na zbyt długo zawiesił wzrok na okolicach końca jej pleców, bo oczywiście obserwował ogon.
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Targowisko Nie Maj 11 2014, 01:22
"Istnieją też ludzie, którzy lubią patrzeć na cierpienie innych"?! A to ci było dopiero dobre! Że też dziewczyny potrafiła powiedzieć coś takiego na głos w obecności właśnie tego mężczyzny, na swój sposób niesamowite! Choć oblicze chłopaka w żaden sposób się nie zmieniło, jego dusza w tym momencie gromko się roześmiała. Nie była tak daleka od prawdy, a jednak wyglądało to tak, jakby ktoś ją okrył jakąś peleryną niewidką, która skutecznie utrudniała jej dojrzenie, że to co nieśmiało trąciła stopą, to nie jakiś bezużyteczny rupieć lub zwykły kamień na ścieżce, a coś zdecydowanie bardziej wartościowego i konkretnego. Tak czy siak, na swój sposób go w tym momencie rozbawiła. Oczywiście, mógł sobie cały czas pozwolić na uśmiech, koniec końców z perspektywy każdego człowieka na targu, który nie miał pojęcia o początkowej treści ich rozmowy, wyglądali być może jak rozmawiający ze sobą znajomi - jeden spokojny i nieco bardziej stonowany, a druga bardziej energiczna i wręcz przesadnie gestykulująca, o ile takim mianem można było określić jej wszystkie ruchy.
- Wszechobecnej? Teraz panienka napędziła mi niezłego stracha. Każdy człowiek potrzebuje miejsc, w których mógłby pobyć chwilkę na osobności, nawet król. Wdzięczny byłbym za odrobinę prywatności, jeśli to możliwe! - zażartował sobie szybko podnosząc zdrową dłoń, niemal jak podczas buddyjskiej medytacji, trochę na kształt jakowejś mudry lub czegoś w tym stylu, chcąc tylko podkreślić to, że nie miał naprawdę na myśli tego co powiedział. Dziewczyna wydawała się jednak na tyle rozentuzjazmowana właściwie wszystkim co wokół niej się działo, że pewnie i bez tego gestu zrozumiałaby, że wcale nie oczekuje od niej gorących zapewnień na temat tego, że ta nie jest jakąś stalkerą lub czymś w tym rodzaju. - Erm... Nie męczy się panienka tym całym skakaniem, że tak pozwolę sobie zapytać? - faktycznie, momentami bardziej przypominała pod kątem swojego zachowania dziecko niż dorosłą osobę... o ile w ogóle była dorosła? Z resztą, czy nie wydawała się być wyższa od niego? Może to przez te uszy? - Byłbym w stanie zaryzykować stwierdzenie, że wrogów lubią mieć ci, którym zależy na adrenalinie w życiu i przygodach. Choć przygody można i bez tego mieć, a adrenalinę generuje w człowieku tyle różnych bodźców, że może faktycznie nie warto? - zastanowił się na głos mężczyzna, tym razem samemu spoglądając w niebo z pytającą miną, zupełnie jakby spodziewał się, że bóg jakiś ułoży zaraz chmurki w napis z odpowiedzią na to pytanie. Ważniejsze było jednak to, że chłopak zauważył jednak zmianę w zachowaniu dziewczyny, gdy ta kontynuowała swoją myśl o cierpieniu, tą samą, która tak go rozbawiła. Chyba pod tym kątem bardzo się różnili, bo gdy jego duszyczka przyjęła to zdanie z rozbawieniem, dziewczyna swoim ciałem sygnalizowała raczej emocje zgoła odmiennego stanu. - Nie słyszałem nigdy o przyjacielu, którego cieszyłaby krzywda swoich bliskich, choć może to ja za mało wiem o życiu... - również stonował nieco swój głos odpowiadając na tę myśl dziewczynie, a nawet przez chwilę opuścił jego twarz jego uśmiech. Koniec końców nie było się z czego tutaj śmiać prawda? Przynajmniej na zewnątrz ciała Kanzakiego, bo to co działo się w środku to inna bajka.
A potem dziewczyna wykonała kolejny manewr ruchowy, do których Ayumu powoli zaczynał się przyzwyczajać, obracając się do niego tyłem przez chwilę i prezentując swój ogon. Mężczyzna odruchowo przyklęknął na jedno kolano, by przypatrzeć się temuż z nieco bliższa. - To ogon zabrania być złą osobą? - zapytał, najwyraźniej ujawniając swoją niewiedzę na ten temat i być może nie łapiąc żartu, jaki dziewczyna wobec niego zastosowała. Wyraźnie zaciekawiony wpatrywał się jednak teraz w ogon i nawet gdy jej odpowiadał nie spuszczał z niego wzroku. - Nie sądzę. Jest panienka pierwszą... kemonomimi, tak? Pierwszą jaką spotkałem w życiu. Tak myślę. - odpowiedział nieco nieskładnie, a potem zadał pytanie, kompletnie niewinnym tonem, jakby była to naturalna konieczność po tym wszystkim co zaszło. - Mogę go dotknąć? - zupełnie nie przejmując się tym, że może właśnie strzelił gafę porównywalną z zapytaniem mężatki o to, czy może dotknąć jej piersi. Podczas ślubu. Przed ołtarzem. Będąc na miejscu księdza.
Evanita
Liczba postów : 22
Dołączył/a : 01/05/2014
Temat: Re: Targowisko Nie Maj 11 2014, 20:48
Właściwie czuła się dość zabawnie prowadząc tą rozmowę, wszystko układało się bardzo gładko, zdawało się, że znalazła idealnego reprezentanta spokoju i opanowania, zrównoważony człowiek ze swoim własnych zdaniem na różne poglądy. Z tego powodu uczucie, że robi coś nie tak nie mogło jej opuścić. Nawet jeżeli w głębi jej umysłu pojawiało się wiele różnych myśli nie dawała tego po sobie poznać, zwyczajnie przyjmując jeden wyraz twarzy i tylko czasami mrugając oczami. Nie robiła tego jednak po to, by zwieść rozmówcę co do swoich prawdziwych intencji, ale zwyczajnie po to, by nie wypaść jeszcze gorzej. Chociaż pewnie to jak się zachowywała nawet teraz wystarczyło by speszyć chłopaka. Na pewno w jej zachowaniu nie było sztuczności, po prostu rozpierała ją energia i nie była w stanie znaleźć dla niej innego wyjścia. Mimo wszystko uwaga o jej wesołym pląsaniu nieco ją zasmuciła. Zatrzymała się na chwilę i postanowiła przynajmniej przez jakiś czas panować nad swoimi wyskokami. Skierowała wzrok w ziemię i opuściła zwierzęce uszy zawstydzona. - Przepraszam... - odparła, chociaż zapewne nie takiej reakcji od niej oczekiwano. Zwyczajnie poczuła potrzebę powiedzenia tego teraz. Teoretycznie przestała tylko wymachiwać w powietrzy czym popadnie, jednak wraz ze zmianą zachowania, zmienił się jej także głos i wzrok. Mówiła nieco ciszej i można by było zaryzykować stwierdzenie, że rozsądniej, a w tym czasie czerwone oczy lekko przyciemniały, chociaż mógłby to być równie dobrze tylko trik światła. - Ludzie, których bawi cierpienie innych powinni przestać egzystować. - spojrzała w bok z lekkim zdenerwowaniem. Nie była już w stanie powstrzymać myśli napływających do jej głosy i zanim udało jej się powstrzymać dodała jeszcze głośniej kilka słów. - Tacy ludzie... wymażę ich wszystkich z tego świata. Nie pozwolę im nikogo krzywdzić. Cokolwiek siedziało teraz w jej głowie, należało wiedzieć, że kiedykolwiek doprowadzała samą siebie do takiego stanu, nie była już tą energiczną dziewczyną, która stała tam jeszcze przed chwilą. Tak jakby w jednym ciele żyły dwie osoby, które zamieniały się czasem miejscami. Obie jednakowo smutne wewnątrz i przesadnie pewne siebie na zewnątrz. Mimo wszystko, jej bardziej optymistyczne ja wróciło zaraz po tym, jak usłyszała pytanie na temat swojego ogona. - Eeeh? To tylko zwykły ogon... n-nie widzę powodów, żebym miała tego zabraniać... - była raczej zaskoczona tym, ze tak otwarcie zapytał ją o możliwość dotknięcia go. Mimo pozornej obojętności zrobiła się bardziej czerwona na twarzy i ponownie zatopiła wzrok w ziemi, a ogon zawijając na bok ciała, żeby można było go dotknąć.
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Targowisko Wto Maj 13 2014, 15:57
Faktycznie, chłopak został lekko tymi przeprosinami zaskoczony. To nie tak, że się ich nie spodziewał, choć powiedzieć, że się spodziewał ich konkretnie też byłoby kłamstwem. Kanzaki choć starał się przewidywać zachowanie osób poznawanych przez siebie zawsze pozostawał sobie pewną elastyczną granicę, która pozwalała na w miarę łatwe zaakceptowanie innych niż przewidywanych akcji. Bywał zadziwiany i zaskakiwany, ale dzięki takiemu podejściu w miarę szybko potrafił reagować i odpowiadać na nie w odpowiedni sposób, a to było najważniejsze. I teraz też było podobnie. Jej "przepraszam" nie było oczekiwane, zdumienie odbiło się na jego buzi całkowicie naturalnie, aczkolwiek o ile na twarzy ono pozostało, o tyle w duszy chłopaka pojawiło się ciche rozbawienie. Czyżby w nie do końca zamierzony sposób spowodował, że Eva poczuła się niezbyt dobrze? To dopiero była pozytywna dla niego niespodzianka. Czyli mimo tego, że dziewczyna wydawała się być całkiem uważną, można było ją jednak zaskoczyć w taki sposób? Może niepotrzebnie na początku próbował podejść ją z bólem fizycznym, od razu trzeba było wejść na psychiczne podłoże i w inny sposób wymuszać na niej reakcje. Obserwacja warta zapamiętania i do przywołania przy spotkaniu z osobami o podobnych cechach charakteru i zachowaniu. Oczywiście, na pierwszy rzut oka. Jej kolejne słowa i sposób w jaki je wypowiadała też dziwił chłopaka, który nawet nie krył na swoim obliczu pewnego rodzaju zdziwienia wymieszanego z... kapką niezrozumienia? Może nawet delikatnego strachu, który towarzyszył często spotykaniu osób wykazujących się silną wolą? Może to on powinien teraz czuć się wpędzony w wyrzuty sumienia? Tak, to byłaby naturalna reakcja po jego stronie, gdyby teraz tak zrobił, ale przecież nie jego winą było to, że wewnętrznie był teraz całkowicie rozradowany stopniem jej zdenerwowania. Jakież to było piękne! Te surowe emocje, to zdeterminowanie w oczach, ten rodzaj pasywnej agresji, który ją teraz rozpierał. Nie pasowało to do niej sprzed chwili ani trochę i może dlatego było to naprawdę tak bardzo interesujące?
- To... chyba ja powinienem przeprosić. Nie wiem co panienka przeszła, ale nie chciałem jej o tym przypominać. Mój błąd, proszę wybaczyć... - spuścił głowę chłopak nieco niżej, a także i jego oczy uciekły gdzieś bliżej ziemi, najwyraźniej uznając, że jego winą było to co się tutaj stało i to, że wprawił dziewczynę w zły nastrój. - Nie powinienem pytać o to co zaszło? - zapytał jeszcze, choć pytanie miało tę dziwną strukturę, że choć jasno wyrażało jego zainteresowanie to jednak przekazywało także jego zaciekawienie, czy nawet troskę o przeszłość o dziewczyny. Trochę troski powinien jej okazać. Im więcej powie o sobie, tym lepiej dla niego. Oczywiście, to nie tak, że zamierzał ufać w każde jej słowo, koniec końców jeszcze przed chwilą bawiła się razem z nim w rozpoczęte przez niego kłamstwo, wszystko należało więc dokładnie sprawdzać przed łyknięciem. Poza tym - mogło być też tak, że kompletnie nic nie zaszło, a dziewczyna zwyczajnie miała hopla na punkcie sprawiedliwości i dobra, czy coś w ten deseń. Kto to wie? Gdy jednak powróciło jej ja sprzed chwili, chłopak bez najmniejszego ociągania pochwycił jej ogon w swoją zdrową dłoń, a następnie delikatnie zbliżył do niej tą chorą. Dopiero teraz też podniósł wzrok na jej twarz zastanawiając się jaką minę zrobi, gdy tak bezceremonialnie naruszy jej prywatność. Chwilę później przesunął delikatnie palcami "skrzywdzonej" ręki po ogonie, tak jakby chciał dokładniej poznać frakturę tej nietypowej części jej ciała. Póki co nie zamierzał go puścić, ale też nie robił jej niczego złego, prawda? - To dość dziwne uczucie, muszę przyznać... - pokusił się o niewielki komentarz chłopak. - Jak to w ogóle funkcjonuje... - dodał jeszcze pod nosem, choć to już bardziej było skierowane do niego samego niż do niej.
Evanita
Liczba postów : 22
Dołączył/a : 01/05/2014
Temat: Re: Targowisko Wto Maj 13 2014, 19:27
- Tego co zaszło nie da się już cofnąć. Można tylko robić wszystko, by nie powtarzać tych samych błędów. - Odparła na jego dziwne pytanie i tym samym rozwiała jego nadzieję, na podzielenie się tą niezbyt miłą historią, która codziennie obijała się w postaci obrazów w głowie dziewczyny. Jednak ton, z którym wypowiedziała się tym razem był nieco inny niż poprzedni, bardziej oskarżycielki, prawie jakby jej proste słowa posiadały drugie dno. Instynktownie ostrzegała rozmówcę w swojej wypowiedzi przed jakimś postępowaniem. Prawie, jakby powoli traciła cierpliwość, chociaż wszystkie inne gesty temu zaprzeczały. Czasami można było odnieść wrażenie, że dwie osoby mieszkające w jednym ciele nie zawsze mogły się ze sobą dogadać, albo jakby dziewczyna posiadała podwójną osobowość. Jakby na to nie patrzeć, zachowywała się jak cyrkowiec rozweselający dzieci, a z drugiej strony nosiła się w ciemnych ubraniach, a broń zapięta przy pasie obijała się od czasu do czasu o jej nogi. Do tego dochodziło jeszcze spojrzenie, które na przemian potrafiło emanować ciepłymi emocjami, by zaraz potem mrozić ostrym spojrzeniem przeszywającym ciało i umysł. Spojrzała krytycznym spojrzeniem na ręce chłopaka i to jak obchodził się z jej ogonem. Czuła się dziwnie, prawie jakby ktoś poprosił ją o możliwość dotknięcia ręki czy nogi. Niby nic wielkiego, a jednak nie wyobrażała sobie, by jakakolwiek niemal całkowicie obca osoba tak otwarcie chciała poznawać właściwości jej zwierzęcych partii ciała. Dobrze znała słabe i mocne strony posiadania tego niecodziennego 'wyposażenia' i na pewno wolałaby, żeby pozostało to jedynie w jej głowie. A jednak ktoś postanowił zaciekawić się strukturą i funkcjonowaniem jej ogona. Jej reakcja na tą sytuację była dość mieszana. Opuściła powieki do połowy i wyglądała jak znudzone dziecko, którego na siłę stara się do czegoś przekonać. Nie wybierała konkretnego kierunku padania wzroku, ot tak spoglądała jedynie w horyzont zastanawiając się czy na zwykłym dotknięciu się skończy. Jak mogła się spodziewać, nie wystarczyło. Machnęła ogonem ze znudzenia mniej lub bardziej celowo ocierając nim o ręce chłopaka. Chwilowy kontakt, ale wiedziała że wystarczy mu to, żeby zrozumieć, że na pewno nie była to zbyt zabójcza broń. Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i pomyślała o tym, że jeżeli kiedykolwiek przyszło by jej walczyć z Canzaccim to zapewne starał by się najpierw odciąć jej ogon. Nie spodobała jaj się ta myśl i nieświadomie zaczęła merdać nim nerwowo. Nawet nie zdając sobie sprawy jak komicznie mogło to wyglądać, kiedy machała puchatą częścią ciała przed nosem chłopaka. W końcu jakby pod wpływem olśnienia uderzyła bokiem pięści w otwartą dłoń. - Teraz moja kolej. Kim pan w ogóle jest? - zapytała dość ogólnie, ale tylko to pytanie nasuwało jej się na myśl w tej chwili. W końcu nie wiedziała o swoim rozmówcy nic, a on najwyraźniej świetnie się bawił zadając różne pytania o jej zwierzęce części ciała. Wtedy dopiero zdała sobie sprawę z tego, że nieświadomie machała ogonem. Speszyła się i odskoczyła na bok. - Przepraszam, przepraszam, przepraszam! - wróciła do swojego nawyku przepraszania i zatrzymała ruchy kity. W takich chwilach czuła się bardzo dziwnie, wypadało przepraszać, jednak z powodu braku kontroli nad tą częścią ciała miała wrażenie że przeprasza za kogoś innego.
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Targowisko Wto Maj 13 2014, 19:57
Nie była aż tak nierozsądna, by dzielić się z nim swoją przeszłością. Sprytnie, aczkolwiek... nie do końca. Właściwie dużo łatwiej i rozsądniej byłoby, gdyby podzieliła się z nim jakąkolwiek zmyśloną historią, choćby nawet bardzo nieprawdopodobną. W ten sposób nie dala mu by jasnego znaku, który zawierał się w myśli "mam na ciebie baczenie". A tak było w tym momencie. Dziewczyna przechodziła gwałtowne zmiany w swoim zachowaniu, ale niezależnie od nich Kanzaki wyczuwał, że nie jest ona najłatwiejszym celem dla jego zachowania i lepiej było uważać na to co się mówi i jak się mówi. Nie mógł jednak powstrzymać się od myśli o tym, co Evanita zrobiłaby, gdyby tylko postanowił jej w jakiś konkretny sposób zagrozić. Rozpoczęłaby z nim walkę właśnie w tym miejscu, na środku placu? A może pogroziłaby mu paluszkiem, a następnie kładąc uszy po sobie zmyła się z tego miejsca? Oczywiście obie opcje były mężczyźnie nie na rękę - Ayumu nie był człowiekiem, który miał życzenie robienia sobie jak największej ilości wrogów. Ba, wręcz przeciwnie! Im więcej posiadał przyjaciół tym lepiej, przecież był tak życzliwym człowiekiem! I uczynnym! Tyle by zrobił, żeby tylko zobaczyć uśmiech na bladych twarzyczkach wszystkich wokoło. Uśmiech rozciągnięty do granic możliwości, taki, który czasem aż bolał. Albo przede wszystkim bolał. Niemniej tutaj musiał stąpać dość ostrożnie, by nie wypaść całkowicie z roli. To na swój sposób był nawet niezły trening dla niego, ostatnio bowiem zdecydowanie był za bardzo rozleniwiony tym, jak łatwo przychodziło mu do wszystkiego przekonać Renę. Owszem, lubił to - ułatwiało mu ono cholernie życie, ale przy tym powodowało, że tracił wyczucie co do swoich umiejętności. Być może to właśnie przez swoją współlokatorkę nie zdołał poprawnie przekonać Evanity do swojego kłamstewka?
- Och... Pardon. Moje wyrazy współczucia, cokolwiek się stało. Nie będę już więcej pytał... Koniec końców nie wyjawia się swoim ex-celom takich rzeczy, to było głupie z mojej strony. - ton jego głosu był zdecydowanie przygaszony w tym momencie i wyraźnie współczujący. Wiedział przecież, że cokolwiek stało się dziewczynie musiało być na tyle drastyczne, że ta nie zamierzała dzielić się tym z przypadkowo spotkanym, kompletnie nieważnym dla niej jegomościem. Zwłaszcza, że ten był przecież osobą, na którego Evanita miała zapolować, prawda? Nawet jeśli to wszystko było grą, to Kanzaki wiedział, że przegranym jest ten, który pierwszy odchodzi od stołu. Oczywiście cały czas był przy tym nieco niżej, na wysokości jej ogona, gdy ten więc nagle zaczął niespodziewanie się ruszać, Ayumu został na tyle zaskoczony, że odruchowo chciał wycofać się do tyłu, tylko po to, by upaść na tyłek i z takiej mniej zgrabnej perspektywy obserwować podrygi ogonka. - Hej! - krzyknął w pierwszej chwili, choć nie był to jakiś agresywny krzyk, a raczej po prostu zdziwiony. Po chwili jednak usłyszał jej przeprosiny, więc pokręcił tylko głową i zaśmiał się na głos. - Nie, nic się nie stało! To mój pierwszy raz kiedy zaskakuje mnie tak łatwo czyjś ogon, muszę nad sobą popracować. - powiedział mężczyzna podnosząc się na równe nogi, a następnie otrzepując swoje spodnie. Zdrową ręką, rzecz jasna. - To zależy o co dokładnie panienka pyta, w gruncie rzeczy. Ale można powiedzieć, że jestem artystą. ...albo chciałbym zostać artystą? - chłopak zmarszczył brwi, wpatrując się we własną dłoń. - Czy żeby móc nazwać się artystą trzeba mieć galerię pełną swoich własnych dzieł? Bo wtedy artystą bym się nazwać nie mógł... Tak czy siak - tworzę! Kiedy tylko mogę i co tylko mogę! Obrazy, rzeźby, nawet zabawki! - odpowiedział i znowu - właściwie w żadnej rzeczy nie skłamał. Poniekąd był artystą, poniekąd faktycznie tworzył, ale na pewno nie wystawiano jego dzieł w galeriach sztuki. Prędzej już w ulicznych przedstawieniach (choć przecież nie tworzył swoich lalek na niczyje zlecenie). Albo na cmentarzach. O ile ktoś zabójstwa uznawał za sztukę. Przecież duży ciekawszy był proces zabijania niż samo zabójstwo. Co kto lubi, rzecz jasna. Choć wolał nie pytać o zdanie w tej kwestii dziewczyny.
Evanita
Liczba postów : 22
Dołączył/a : 01/05/2014
Temat: Re: Targowisko Wto Maj 13 2014, 21:04
Poniekąd bawiła ją ta sytuacja, chociaż bycie traktowanym jak dziecko nie za bardzo jej pasowało. Nie żeby czuła się przesadnie dorosła i poważna, ale ciągłe wzajemne uległości i grzeczności zaczynały ją drażnić. Nie mogła winić chłopaka, zwyczajnie był dla niej miły, jak przystało na dobrego człowieka podczas rozmowy. Mimo wszystko starała się zachować nieco więcej ostrożności niż zazwyczaj. Aczkolwiek gdy tylko wylądował na ziemi z powodu jej niewinnego ruchu ogonem poczuła, że jest bardziej ludzki niż mogło by się wydawać. Nie mogąc już dłużej się powstrzymywać uśmiechnęła się lekko. Ostatecznie myśl, że ktoś taki miałby zamiar jej zaszkodzić nie była zbyt wygodna i wyrzuciła ją z umysłu stosunkowo szybko. Evanita była raczej typem człowieka, który prędzej poświęcił by własne życie, zamiast samemu je komuś odebrać. Pogląd ten przejawiał się w wielu nawet mało ważnych kwestiach, takich jak czy w tej chwili powinna nadal podejrzewać rozmówcę, czy może w końcu przyznać, że to spotkanie było tylko i wyłącznie jej winą. I w końcu to musiało być prawdą, bo trudno jest wyobrazić sobie, że postanowili wrobić ją w działanie na czyjąś szkodę. Ta myśl była już bardziej do przyswojenia, a chwile później dziewczyna nie widziała już innego rozwiązania. Była trochę naiwna, chociaż na pewno nie skoczyła by z mostu, gdyby ktoś jej kazał obiecując coś nierealnego, pod tym względem nie klasowała się aż tak źle. Prędzej można była powiedzieć, że po prostu nie chciała czuć się oszukiwana i wykorzystywana. Zakładając, że świat jest pozytywnie nastawiony do jej osoby żyło się znacznie łatwiej, droga tchórza i człowieka, który ciągle ucieka przed niewygodną prawdą. Takim właśnie typem człowieka była. - Proszę na mnie nie patrzeć z perspektywy niedoszłej ofiary, ten zamach na prawdę był przypadkowy. - właściwie w tej chwili przyznała, że wszystko co mówiła wcześniej było blefem, najprawdopodobniej było to jednak tak słabe oszustwo, że na pewno prędzej czy później jawnym stało by się, że nie była szczera w swoich słowach. Inna sprawa, że bycie postrzeganym jako niezbyt skuteczny zamachowiec nie było zbyt obiecujące. Gdyby faktycznie miała wykonać skrytobójczą misję, jej ofiara konała by teraz w jakimś całkiem odludnym miejscu. - Nie uważam jednak moich losów za zbyt ciekawe. Ot zwykła historia, którą każdy dzierży w głębi duszy i uważa za coś specjalnego... - to, że zazwyczaj ludzie nie za bardzo przejmowali się losami innych było znane, nie widziała więc powodu, dla którego powinna podzielić się sprawami ważnymi tylko dla niej z mężczyzną, który większe zainteresowanie okazywał względem jej ogona niż innych rzeczy. Dlatego z jeszcze większym zadowoleniem przyjęła fakt, że mogła dowiedzieć się o rozmówcy nieco więcej. Faktycznie, wyglądał jej nieco na artystę. Jakkolwiek by interpretować to pojęcie, o ile w ogóle dało się tego dokonać. Wszyscy wiedzą powiem, że artysta nie jedną nosi maskę, nie da się więc na przykład przez ubiór określić, czy ktoś nim jest, bądź nie. Chociaż na pewno tą grupę ludzi można uznać za dość charakterystyczną. Poza tym była to bardzo bezpieczna informacja. Oczywiście mogła zapytać jakiego rodzaju sztukę tworzy Canzacci, ale miała dziwne wrażenie, że jego odpowiedź była by mało zgodna z prawdą, lub przynajmniej bardzo ogólnikowa, a pytanie o detale mogło by się wydać nieodpowiednie. To, że chłopak wspomniał o braku jego dzieł na wystawach tylko ułatwiło jej zadanie. Wywnioskowała z tego właśnie to, że tworzy dość specyficzną sztukę, lub jej nie pokazuje. Pokiwała głową ze zrozumieniem jednocześnie pozwalając wszystkim nabytym informacjom w głowie trafić na odpowiednie miejsce. Ona też była odrobinę artystką, ale jej sztuka była bardzo ulotna i personalna, mogła ją pokazywać tylko wybranym przez siebie osobom i tylko przez bardzo krótki czas. Wspomnienie o tym było by jednak zbyt niebezpieczne, a z drugiej strony nikt nie pytał ją o to, dlatego przemilczała te kilka niewartych zachodu spraw. - Bardzo miło to usłyszeć. Zawsze uważałam artystyczne dusze za warte uwagi. Poza tym artyści podobno są inteligentniejsi od mniej kreatywnych osób, tak słyszałam.
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Targowisko Sro Maj 14 2014, 14:43
Bycie wykorzystywanym miało jednak czasami zalety, jeśli ktoś zapytałby o to chłopaka. Kiedy istniała osoba, która pociągała za wszystkie sznurki i to do niej de facto należało podejmowanie decyzji, osoby niżej, sznurkami powiązane, musiały tylko tańczyć tak jak im zagrano. Było to o wiele łatwiejsze mentalnie dla nich niż normalne życie - odpadały im trudne wybory i myślenie egzystencjalne, nawet jeśli czasami nie dało się tego dostrzec na pierwszy rzut oka. W pewien sposób manipulatorzy i ludzie, którzy potrafili wpływać na inne osoby z otoczenia byli osobami... jak najbardziej pozytywnymi! To przecież dzięki nim niezdecydowane osoby przestawały się wahać i podejmowały konkretną decyzję, oszczędzając sobie w ten sposób stratę czasu. Kanzaki nie czuł się wielkim dobroczyńcą i pewnie nigdy by tak o sobie szczerze nie powiedział (nieszczerze to inna kwestia), ale nawet on czasami potrafił dostrzec nieliczne "pozytywne" efekty jemu podobnych oszustów i kłamców. Wystarczyło przecież powiedzieć danej osobie, że wszystko będzie dobrze, jedno z najpopularniejszych kłamstw na świecie, a to osoba od razu czuła się lepiej! Na swój to też było pewną magią, magią kłamstw, układów i pomówień, którą tak bardzo ukochał sobie chłopak. Nie była to łatwa magia, ale była ekscytująca i bardzo potężna, jeśli potrafiło się ją dobrze posługiwać.
Podobało się mu to, że Evanita się uśmiechnęła. Uśmiech, a już śmiech w ogóle, często zdradzał człowieka bardziej niż jakiekolwiek inne gesty. Ludzie relaksując się mieli w zwyczaju się uśmiechać, a gdy opuszczali gardę często wybuchali śmiechem. Uśmiech oczywiście mógł być też zimnym, krwiożerczym lub bardzo niebezpiecznym widokiem, przekazując wiele negatywnych wrażeń, ale zwykły, pogodny uśmiech dość łatwo było od tamtych rozróżnić. Niektórzy z resztą specjalnie nadawali swoim ustom odpowiedni kształt, by przestraszyć swojego wroga, niemal jak jakieś zwierzęta. Eva jednak nie wydawała się teraz być specjalnie agresywna w swoim uśmiechaniu. Dobra moneta? - Przypadkowy...? - zdziwił się chłopak, odwzajemniając kurtuazyjnie uśmiech, choć w jego własnym znalazła się lekka doza niezrozumienia - Aaaach! Chce panienka powiedzieć, że przypadkiem trafiła pani na mojego kolegę i to wszystko tak się po prostu potoczyło? Przepraszam, postaram się patrzeć z innej perspektywy... Umm... tylko jakiej właściwie? - zadał pytanie w tak zwane powietrze mężczyzna, znów zamyślając się nad odpowiedzią. Ona przerwała właśnie przed chwilą grę i odeszła od stołu, być może chcąc wyciągnąć go za sobą, ale chłopak nie zamierzał tego zrobić, tak jak wcześniej sobie postanowił. Pozorne spasowanie było dość niebezpieczne, ale czasami się zdarzało w tego typu grze. - Proszę tak nie mówić! - rzucił też szybko, gdy tylko Evanita postanowiła wyjaśnić swoje milczenie względem własnej historii. - Nie ma czegoś takiego jak zwykła historia. Czy wierzy panienka w to, że każdy człowiek jest na swój własny sposób niesamowity i jedyny na świecie? Ja wierzę. Każdy jest wart uwagi, a każda historia wysłuchania! - powiedział machając przed oczami dziewczyny swoim palcem, niemal jak nauczyciel pouczający niesfornego uczniaka, co do czego z resztą szybko się zorientował i opuścił dłoń z wyrazem lekkiego zakłopotania na twarzy. - ...co oczywiście nie znaczy, że do czegokolwiek panienkę zmuszam, ekhem... - dodał szybko jeszcze, najwyraźniej czując, że ta "mini-tyrada" nie wypadła zbyt dobrze.
Być może w ramach pewnej rekompensaty za poprzednie zachowanie mężczyzna wydawał się być nieco bardziej przygaszony i mniej zdecydowany, gdy odpowiadał dziewczynie na jej słowa w kwestii kreatywności. - Cóż, nie mnie to oceniać. Nie wydaje mi się, żeby mój iloraz inteligencji był jakiś nieprzeciętny. Poza tym każdy może zostać artystą, wystarczy chcieć! Lubi panienka na przykład malować? Jeśli tak - proszę malować! I malować, i malować, i malować! W ten sposób zostanie pani artystką!- uśmiechnął się jednak do niej po chwili chłopak, a następnie postanowił... poprowadzić rozmowę na trochę inne tory niż te okalające jego własną filozofię dotyczącą sztuki w ogóle. - A właściwie czym panienka się obecnie zajmuje? Poza... wiadomo czym? - zapytał mężczyzna, najwyraźniej uznając, że odwzajemnienie pytania nie będzie niczym przesadnie nieprzyjemnym.
Evanita
Liczba postów : 22
Dołączył/a : 01/05/2014
Temat: Re: Targowisko Sro Maj 14 2014, 19:08
Oczywiste, że nie mógł od razu przyjąć do wiadomości, że cała ta sytuacja była przypadkiem. Właściwie świadczyło to tylko o jego rozsądności, że jej słowa zrozumiał na swój własny sposób, całkowicie zmieniając ich pierwotny sens. Musiała powtórzyć się jeszcze raz i nawet nie czuła się zła, kiedy źle ją zrozumiano. Pewien rodzaj wdzięczności pojawił się w jej głosie, kiedy ponownie wypowiadała to zdanie, tak jakby trudno było uwierzyć, że ktoś taki jak ona mógł kłamać. - Nie to miałam na myśli. Po prostu wstając przypadkiem w pana uderzyłam. Oglądałam te przedmioty. - wskazała kiwnięciem głowy na stoisko obok i wystawę z barwionych piór, którą oglądała zanim w ogóle wszystko to się zaczęło. Tym razem w jej słowach nie było żadnego kłamstwa, jednak czuła, że nawet teraz można było przeinaczyć sens jej wypowiedzi. Albo zostanie oskarżona o takie jawne kłamanie, do którego z resztą teraz i jeszcze wcześniej się przyznała. Nie miało to jednak zbyt dużego znaczenia, w końcu i tak jej kontakty z ludźmi zazwyczaj kończyły się na rozmowach. Nikt nie musiał wiedzieć kim jest, co robi ani co tak na prawdę myśli. Zmieniała maski na te, które aktualnie pasowały do sytuacji, jak na dobrego iluzjonistę przystało. Ze średnim zainteresowaniem śledziła ruchy ręką mężczyzny, kiedy skomentował jej wypowiedź na temat historii. Nieszczególnie chciało jej się reagować na tą kiepską prowokację. Nie należała do grupy tych, którzy celowo wchodzili na jakiś temat, by móc się czymś pochwalić, chociaż nie można powiedzieć że i to jej się nie zdarzało. Pojawienie się tego tematu było całkiem przypadkowe i wolałaby szybko z niego uciec. Udawanie braku zaciekawienia i lekko prowokujące zdania tym bardziej sprawiły, że nie czuła ochoty, by o sobie mówić. Również podniosła palec i pokiwała nim w podobny sposób ze znudzeniem na twarzy. - Cieszy mnie, że nie naciska pan na kontynuowanie tego tematu. - dodała ironicznie mając nadzieję, że nie zabrzmiało to zbyt niegrzecznie.
Przynajmniej do drugiego tematu rozmowy mogła podejść w bardziej optymistyczny sposób. Kiedy poznała opinię swojego rozmówcy przekrzywiła zwierzęce uszy na bok starając się dobrze zrozumieć sens jego wypowiedzi. - Nie mogę się do końca zgodzić. Jeżeli ktoś nie kocha malować, to nawet robiąc to w nieskończoność, nie będzie w stanie zostać artystą. - wyraziła część swoich myśli na głos, sama bardzo lubiła malować, chociaż nieszczególnie chwaliła się tym talentem. Po prostu w taki sposób często radziła sobie z natłokiem złych emocji. Rysowała rzeczy, które nie do każdego by przemówiły. - Kocha pan to co robi? - zapytała intensywnie wpatrując się w oczy chłopaka. Po raz kolejny pomyślała, że taki odcień tęczówek był bardzo pasującym kolorem dla zmiennych ludzi. Potrafił przybierać odcień zachodzącego słońca, pełny elegancji, szczerości i głębi, a czasami pełen ostrości i bólu kolor krwi.
Ayumu
Liczba postów : 236
Dołączył/a : 27/12/2012
Temat: Re: Targowisko Czw Maj 15 2014, 14:51
Te przedmioty? Jakie przedmioty? Głowa Kanzakiego odruchowo momentalnie skręciła w kierunku miejsca, które wskazywała Evanita. Co ciekawego się tam znajdowało i czym takim zainteresowała się ta nieco dziwna dziewczyna, której w ostatnim czasie już nie tylko ciało szalało, ale też emocje były zmienne? - Pióra? - rozpoznał przedmioty tam się znajdujące mężczyzna przyglądając się im z delikatnym zaciekawieniem, na pozór kompletnie zapominając o dalszej części wypowiedzi. Nie mógł nie zacząć zastanawiać się nad tym, czy pióra miały dla dziewczyny jakieś głębsze znaczenie, czy po prostu zwróciły jej uwagę "bo tak". Biorąc pod uwagę jej zmienność być może faktycznie poprawnym powodem była opcja numer dwa. Z resztą, masa ludzi wybierała się codziennie na tak zwane window shopping, a głowy tego rodzaju osób okręcały się raz w tą, raz w tamtą, gdy tylko dojrzały coś godnego zaciekawienia. Może Eva była też trochę taka, a pióra nie miały żadnego znaczenia. Po chwili jednak mężczyzna wrócił swoim spojrzeniem na oczy lisiej dziewczyny, a w jego własnych tliło się pewne lekkie zdziwienie. - Proszę wybaczyć, ale nie do końca rozumiem... To nie Martin panienkę wynajął? - zapytał, dopiero teraz zdradzając imię swojego kolegi, który tak bardzo chciał wygrać swój zakład, że posunął się do aż takiego kroku jak wynajęcie najemniczki, byleby sprawić by Kanzaki nie był w stanie walczyć. Oczywiście, na swój sposób bezczelnym było przeciąganie tego kłamstwa jeszcze dalej, w momencie w którym uległo ono praktycznie dezintegracji i pozostawały jeno niewielkie okruchy tegoż. Przynajmniej po stronie dziewczyny.
Gdy mężczyzna zobaczył natomiast minę dziewczyny i to jak powtórzyła jego ruchy, wyraźnie poczuł się nieco gorzej, co też odbiło się na jego twarzy tym, że zniknął z niej grzeczny i uprzejmy uśmiech, a zastąpiło go nieco mniej radosne spojrzenie i przepraszająca mina. Wzrok mężczyzny przeniósł się z dziewczyny gdzieś na bok bo najwyraźniej blondynowi ciężko było patrzeć na pannę, która wyraźnie nie była zadowolona z jego słów. - ...tak, powinniśmy o tym temacie zapomnieć, przepraszam. - powiedział cicho, tym razem ręce mając sztywnie położone wzdłuż własnego ciała i nie pozwalając już sobie na żadne dodatkowe ruchy. Nie chciał jej zdenerwować bardziej niż była w tym momencie. Albo znudzić bardziej. Jego nieco mniej radosne oblicze towarzyszyło mu też, gdy odpowiadał Evie na temat bardziej radosnych rzeczy, które poruszyła później, najwyraźniej nie mogąc tak łatwo wrócić do siebie po wcześniejszej wpadce. - Dlatego też zapytałem panienkę czy lubi malować. Jeśli ktoś robi coś choć nie czuje się z tego powodu szczęśliwy powinien spróbować czegoś innego. Nie można odmawiać sobie szczęścia tylko dlatego, że coś nam zostało narzucone albo czujemy, że "tak powinniśmy zrobić". To znaczy... - mężczyzna odchrząknął cicho - ...to tylko moje zdanie i też nikomu go nie narzucam. - dodał, a dopiero gdy dziewczyna zapytała go o to, czy sam lubi robić to co robił, w końcu spojrzał z powrotem w jej oczy. - Tak, uwielbiam. Nie zamieniłbym się z nikim na nic innego. Satysfakcja jest nieziemska, gdy praca wyjdzie tak jak człowiek sobie tego zażyczył, a pomyłki zachęcają do kolejnych starań, a nie do przejścia na emeryturę. - oczy chłopaka wyraźnie biły w tym momencie energią i żywiołowością, stanowiąc niemal kompletny kontrast dla jego zachowania sprzed chwili. Słychać jednak było po jego słowach, że starał się on je tak dobierać, by broń Boże nie urazić dziewczyny.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.