I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Na obrzeżach Magnolii dawno temu na polecenie jednego z króli zbudowano Różany Ogród. Zgodnie z poleceniem jego wysokości miejsce to było rozmieszczone na planie sześciokąta. Od zewnątrz otoczone było żywopłotem wysokości dwóch metrów, więc było w pewien sposób izolowane od wzroku innych przechodniów. Nie było tutaj wytyczonych ścieżek, choć przez lata spacerowania między krzewami utworzyły się pewne szlaki, często uczęszczane przez odwiedzających. A skoro o krzewach mowa... Idąc nie można było nie zwrócić uwagi na rośliny, które tu rosły. Każda z nich była inna. Prawdopodobnie zgromadzono tu prawie wszystkie gatunki róż, jakie tylko udało się człowiekowi odkryć. Można było tu spotkać tak zwyczajne jak chociażby dzikie róże, br po przejściu kilku kroków natknąć się na rzadki okaz występujący tylko na jednej górze. W samym centrum ogrodu umieszczono fontannę wykonaną z białego marmuru. Gdzieniegdzie, pomiędzy krzewami poukrywano ławeczki z czarnego żeliwa, wystylizowane na secesję. Ogród posiadał tylko jedno wejście.
~*~
MG Misja wydawała się być dość prosta, choć brakowało na pewno istotnych szczegółów. Znałyście co prawda imię kotka, lecz to nie była wielka podpowiedź. Wygląd nadal był dla was zagadką, a starsza pani dostała nagłego ataku amnezji. Ale dała wam namiary na miejsce, gdzie kicia miała przebywać. Ile może się kręcić kotów w okolicy? Jeżeli udało się wam dotrzeć na miejsce, pierwszym, co rzucało się w oczy, byli ludzie. A raczej ich brak, jeżeli mamy uściślić. Właściwie nie było w tym nic dziwnego, bo miejsce było dość znacznie oddalone od samego centrum miasta, a poranna godzina też robiła swoje. Większość normalnych ludzi zapewne była teraz w pracy lub w szkole. Choć nadal wydawało się to podejrzane. Przy wejściu zamiast stróża, który tu zwykle stał i zagadywał przechodniów, leżał jakiś lekko wczorajszy pan o nieprzyjemnym zapachu. Prócz tego nikogo w okolicy nie było. Waszym wyborem będzie, czy zagadacie do podejrzanego typka czy od razu wkroczycie na tereny ogrodu.
Autor
Wiadomość
Gość
Gość
Temat: Re: Ogród Różany Pią Lip 19 2013, 01:25
No i jakoś tak trochę dłużyła się tak droga małej, młodej Sayace. Kilka razy chciała zrezygnować, bo najzwyczajniej w świecie jej się nudziło to podążanie za kapitanem policji magicznej, ale za każdym razem, dosłownie krótką chwilę później - przypominała sobie, że może być ciekawie i coś jednak napotka na swojej drodze. Dalej trzymając dystans trzydziestu metrów ucapiła się ogona opancerzonego olbrzyma i starała się być niewykrywalna. Nawet nie była pewna czy mu pomoże, jeśli w ogóle będzie taka potrzeba, a w oczach dziewczyny w ogóle nie było mowy, aby ktokolwiek żywy dał łupnia komuś takiemu. Tak czy inaczej - szła. Kiedy tylko mężczyzna przyspieszył kroku, a raczej było to dobrze widzialne, porównując z jego chodem po rynku, Yuyu zwiększyła dystans od dwadzieścia metrów dając ogólną odległość pięćdziesięciu. Mimo tego, że nie będzie mogła już polegać na słuchu, chyba że kapitan będzie krzyczał, to wzrok dziewczyna ma dobry i powinna bez problemu dojrzeć sytuacji. Po wejściu przez jedno, jedyne wejście do jakiegoś miejsca otoczonego żywopłotem, Yuyu czuła się tak niepewnie, jak przyjemnie. Bowiem zapach, który docierał do jej małego noska, był dla niej tak cudowny, że kilka razy potrafił ją rozproszyć. Nigdy nie była w tego typu miejscu, ani też nie widziała tylu różnorodnych, pięknych kwiatów. Niepewność jednak brała się z tajemniczości kapitana policji magicznej. Po co przyszedł w takie miejsce? Jakiś plan czy co? Niemniej wyciągnęła dłonie spod płaszcza i kucała przy krzakach chowając się za nimi, lecz raz po raz zmieniając miejsce, aby nadal podążać za celem. W dłoniach już miała przygotowane metalowe karty od jakiegoś czasu.
Andree Blancheflour
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 25/10/2012
Skąd : Księżyc
Temat: Re: Ogród Różany Pią Lip 19 2013, 22:29
Spokojna rozmowa została zakłócona przez jakiegoś, dziwnego typa, dzierżącego... broń? Andree spojrzała w jego stronę zasłaniając Lorie. Kim był ten mężczyzna, że czuł się tak pewnie? Tak po prostu przyszedł i zaczął mówić o zabijaniu? Zaraz! Czyżby... tak. Ten symbol, kolo jest z inkwizycji! Gwiazdki były jakimś ich wyznacznikiem siły no nie? Coś w tym stylu było w szmatławcu, więc skoro ten ma rangę dziewiątką to znaczy że ciągle jest leszczem, czy może jest silny...? Uhh ciężko określić sile kogoś kogo widzi się po raz pierwszy. Jednak skoro to on stoi za zniszczeniem Ery, nasza błękitno-włosa nie pozwoli mu stad tak po prostu odejść. Dziewczyna szybko przyzwała z "Własnego Wymiaru"(PWM) swój miecz, cały czas nie spuszczając wzroku z Inkwizytora. Chciała jak najszybciej się odsunąć, to nie była jej pierwsza w życiu walka, trochu doświadczenia już miała i dobrze wiedziała, że lepiej mieć choć jakiś strzępek informacji o przeciwniku i jego mocach. Z jakiegoś powodu w okolicy nagle zaczęło zjawiać się coraz więcej ludzi, cóż wydawało się, że raczej się z Inkwizytorem nie lubili, no ale kto by tych dziadów lubił? O ile przybycie większego grona ludzi rozkojarzy jakoś mężczyznę, Andree stara się wykorzystać zaistniałą sytuację by odskoczyć od niego na bezpieczniejszą odległość a następnie przybrać "Strażnicę duchowej twierdzy"(C), co by zwiększyć swoje możliwości ochronne. A co jeśli Inkwizytor będzie miał wszystko w zadku i mimo wszystko skupi się na Syrenach? Cóż, wtedy Blancheflour nie pozostaje nic inne niż po prostu tradycyjnie się wycofać, w razie konieczności, stara zasłonić się tarczą, ale i wykonać unik.
(Post słaby technicznie bo pisany w gorączce - Przepraszamy firma Andree sp. z.o.o)
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Ogród Różany Sob Lip 20 2013, 21:38
MG
Sytuacja zdawała się robić napięta. Pojawienie się inkwizytora widocznie zagęściło atmosferę, on jednak dalej, jedynie się nieznacznie uśmiechał, zupełnie nie przejmując wrzodami, jakimi byli dla niego stojący przed nim magowie. Lorka chyba od razu zrozumiała że stojąca przed nią osoba nie jest słaba i wyjęła broń. W tym czasie do inkwizytora zbliżali się inni, od razu zlokalizowani ludzie. Od lewej podchodziła Cassandra, na którą ten przelotnie spojrzał, od tyłu zaś Serge, Goran i Yuyu. Można rzec, że był prawie otoczony. Ale to nie koniec, oj nie. Andree bowiem z mieczem w ręce odskoczyła w tył i się nieco "Uzbroiła". Tymczasem 9 wyciągnął swój kordelas, nie zaatakował jednak a wbił go w ziemię przed sobą. -Pięć płotek i olbrzym o którym opowiadał siódmy. Przebacz mi mistrzu jednak moje zadanie musi zaczekać.-Powiedział zginając lewą rękę w łokciu, tak że wewnętrzna część dłoni, otwarta, wskazywała niebo.-Chodźcie wszyscy, zabije was wszystkich naraz.-Jego twarz stężała bez wyrazu a oczy wykazywały jedynie chęć zabijania, nad dłonią zaś pojawiła się biała kula, wielkości tej do kosza, z dziwnej substancji, szybko podzieliła się na sześć części, każda z nich spłaszczyła i obracając wokół własnej osi, powoli przekształcała, w ostrza podobne do tych od piły tarczowej. Dziewiątka powoli ruszył ręką, a sześć destrukcyjnych dysków, pomknęło wprost na magów, z niesamowitą prędkością. Właściwie tylko Yuyu miała więcej czasu na obronę.
Stan postaci: Lorie: Cassandra: Serge: Goran: Yuyu: Andree: 90%MM
Czas na odpis: 23.07 godzina 17:00
Gość
Gość
Temat: Re: Ogród Różany Sob Lip 20 2013, 23:39
- "O, jakaś większa grupka ludzi gdzieś tam dalej." - stwierdziła Yuyu po szybkim obadaniu terenu na tyle, na ile mogła sobie pozwolić. Coś jednak było nie tak, bo ich miny i zachowanie wskazywało raczej na kompletny brak radości wobec siebie. Dziewczyna zacisnęła dłonie na kartach, lecz na jej twarzy malował się niepokój oraz niewielki, niewyjaśniony strach. Dopiero po dłuższej chwili wszystkie emocje panujące w jej młodym ciałku przemieniły się w przerażenie. Była to jej pierwsza walka. Pierwsza w całym tym krótkim, siedemnastoletnim życiu. Co prawda teorii i treningów na kukłach czy innych bzdurach jej nie brakowało, jednakże taki bagaż doświadczenia był w mniemaniu Sayaki niczym porównując to do bezpośredniego starcia z przeciwnikiem. Czuła aurę zgrozy, jaka panowała naokoło niej. Facet z mieczem poruszał się w dziwny sposób, a przynajmniej w oczach dziewczyny. Wyglądało na to, że nie bez powodu kapitan ostrzegał nas przed... jak im tam... inkwizycją. Przez układ nerwowy Yuyu przedarł się impuls odnośnie obrony swojego życia. Widząc nadlatujące niebezpieczeństwo machnęła ramionami na boki, przy czym wypadły jej z dłoni wcześniej trzymane karty, a następnie, momentalnie po zatrzymaniu kończyn górnych, przemieściła ja na przeciwne strony, aby jak najszybciej stworzyć przed sobą karcianą tarczę(Kādoshīrudo). Dziewczyna skupiła się jedynie na tym zaklęciu, jako że przez wzgląd na swoje ciało nie przewidywała możliwości ucieczki. Nie z racji na fakt, iż nie uniknęłaby pocisku, chociaż to pewnie bardzo możliwe, lecz z powodu niewiedzy na temat magii wroga. Kto wie? Jeśli to coś jest samonaprowadzające, to i tak pewnie ominie karcianą tarczę. Tak czy siak - Yuyu starała się skorzystać z niewielkiej ilości czasu i spróbowała stworzyć przed sobą ścianę, która możliwie zablokuje zaklęcie przeciwnika. Jeśli tak się stanie, to będzie miała krótką chwilą na podniesienie upuszczonych wcześniej kart i schowanie(Jōkā) ich z powrotem do talii podczas biegu do tyłu, aby obrać bezpieczniejszą pozycję i uspokoić trochę ducha. Jeżeli jednak plan nie wyjdzie... no to trudno, najwyżej dziewczyna zmaleje o głowę.
Lorie
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~
Temat: Re: Ogród Różany Nie Lip 21 2013, 13:29
Lorie uważnie obserwowała mężczyznę, gotowa na unik w każdym momencie. Był on, ona i Andree… zaraz. I jeszcze… jakaś dziewczyna i chłopak… którego głos Lorka znała… ale skąd? Nie, nie mogła się teraz tym rozpraszać! Nie było to miejsce ani czas na rozmyślania. Nagle zrobiło się naprawdę tłoczno. Przyszedł jeszcze jakiś osiłek.. rada? Chyba tak, nie była pewna, ale mniejsza o to. Każda para rąk jest potrzebna. Z tym Inkwosiem łatwo nie będzie, sama by sobie nie poradziła. Brakuje im jedynie supporta, który by wpierał ich buffami, healował i osłabiał dziewięciogwiazdkowego debila, który chyba uważa siebie za nieśmiertelnego. Otoczyła go szóstka ludzi, a ten był niewzruszony i uważał, że jest w stanie ich wszystkich pozabijać. Ona nie da się tak łatwo do cholery! Błyskawicznie zmieniła tryb broni na Łowcę Czarownic (zaklęcie: Mode: Witch Huner) i stworzyła sobie do tego amunicję (Creation: Ammunition). Nie zamierzała się bawić i od razu, gdy zobaczyła dziwną substancję, wystr w jej stronę cały magazynek z zamiarem zniszczenia tego czegoś. Jak nie zdąży z tym i substancja się podzieli, to robi gelbę na ziemię (na brzuch) i stara się uniknąć dziwnego krążka poprzez turlanie się gdyby te coś było samonaprowadzające. Są w ogrodzie, pewnie jakieś drzewo się znajdzie i jej celem było wbicie tego krążka w jego korę. Jak się jej to udaje to znów używa zaklęcia Creation: Ammunition i do tego PWM Magic Bullets i celuje w Inkwizytora włączając PWM Tracking i celuje w miejsce w samym środku celownika, przy okazji biorąc poprawkę na wiatr dzięki pomocy PWM Weather women. Jakby wiatr na zachód odsunęłaby lufę na prawo, a jak na wschód to na lewo, na południe bardziej w dół, na północ bardziej w górę- wszystko po to by cel był jak najbardziej trafny. Kiedy namierzy cel strzela w dziewięciogwiazdkowego z nadzieją, że zrani to tego pieprzonego dżentelmena od siedmiu boleści. Jednak jakby nie udałoby się jej pozbyć krążka poprzez wbicie go drzewo, to starałaby się go zestrzelić przy użyciu zaklęcia Shot: explosion.
Serge
Liczba postów : 81
Dołączył/a : 29/06/2013
Skąd : Cybertron
Temat: Re: Ogród Różany Nie Lip 21 2013, 14:07
Dobra, czyli mamy tutaj doczynienia z jakimis motherfuckerskimi ostrzami. No nie po prostu epicko bo po co komus dawac czas na spiepszenie lub jakakolwiek obrone? Po co nie? W koncu nie kazdy potrzebuje dluzszej chwili na reakcje, ale wrócmy do sytuacji naszego epickiego bohatera. W jego strone leci jakies biale gówno, zapewne popierdala niczym F1, ale on juz zna takie numery. Pewnie okaze sie ze jeszcze jest to samonaprowadzajace czy cos. Ale narazie zajmijmy sie unikiem bo jak nie uniknie to pewnie przetnie go na pól i skonczy jako plasterki, a wtedy po smierci bedzie musial obawiac sie Takary, by nie wpadla do piekla/nieba czy gdzies tam po niego... Tak wiec najszybciej bedzie sie po prostu uchylic, dlatego Serge widzac to takie biale od razu kuca, by tego uniknac w koncu to lecialo na wysokosci jego Torsu, ne? No, a jak kucnie to nie bedzie mial takiej wysokosci, nie? No to wlasnie chyba najprostrze rozwiazanie i najszybsze mozliwe do wykonania w tym momencie. Od razu gleba bo co tam, lekkie podparcie rekami, a nogi przy klatce piersiowej, co dawalo mu mozliwosc prostego wyminiecia tego czegos bo w koncu przeleci mu nad glowa, w teorii... Ale nie bedzie stal tak wiecznie bo od razu, gdy przeleci mu to nad glowa to przyjmie pozycje do wybicia sie z startu niskiego. Podparty rekami, jedna noga z tylu, a druga jako podpora dla ciala, która pomoze mu wstac. Nie czekajac na ruch inkwizytora od razu wybije sie do przodu podnoszac od razu swoja osobe(czyt. Wstanie, a nie bedzie biegl przykucniety xd) przy tym od razu aktywuje Machinerie(A). Staranuje inkwizytora? Swietnie! A moze by mu tak przydupcyc reka? Na pewno nie bedzie stal jak glupi tylko odskoczy na bok, wtedy przygarbiony i lecacy 5m robo Serge bedzie chcial machnac reka w strone gdzie odskoczyl inkwizytora(albo lewa, badz tez prawa). Mozna to okreslic po ulozeniu ciala, które bedzie gotowe do odskoku. Wymach reka bedzie prosty od wewnetrznej strony do zewnetrznej by go pacnac jak muche. Bez zadnych magicznych udziwnien. Raczka mechanoida bedzie zacisnieta w piesc. Zatrzyma sie, gdyby mu sie udalo, badz tez nie .Nastenie przyszykuje sie na unikniecie ataku jaki zapewne nastapi. Oczywiscie duzy Serge bedzie latwym celem i raczej jego cialo moze miec problem z wytrzymaniem kolejnego ataku, ale nie zapominajmy, ze jest o wiele twardszy od zwyklego czlowieka, ale nie az tak...(poczytaj PWM’ki). Szybkie rozeznanie katem oka, czy nie ma nikogo za nim, by bez problemów mógl cofnac sie do tylu.
(sorry za brak polskich znaków, w kafejsce ich po prostu nie ma)
Cassandra
Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013
Temat: Re: Ogród Różany Nie Lip 21 2013, 17:43
Czyli jednak jej przeczucia okazały się prawidłowe. Jednak ta kobieca intuicja to nie tylko jakiś głupi przesąd. Naprawdę działa. No przynajmniej u Cassandry. Dobrze, że zachowała czujność bo mogłoby być źle. Znaczy jest źle, ale mogłoby być gorzej. - Szlag. - burknęła pod nosem kiedy dziwaczna biała kula podzieliła się na sześć części. W końcu oprócz niej i tego, który tą kulkę stworzył było tu pięć osób. Szósta więc była specjalnie dla Cass. Czyli nici z jej zamiaru pozostania w ukryciu. Ale teraz to akurat najmniejszy problem, bo kulki przemieniły się w coś na kształt piły. Wesoło, nie ma co. Kiedy jedna z tych rzeczy wystartowała w kierunku szkarłatnowłosej to ta... Co mogła zrobić, trzeba było się ruszyć żeby nie stracić łepetyny. Więc biedne dziewczę ruszyło, wystartowało jak rakieta. W sumie był to bardziej odskok niż bieg, po prostu odepchnęła się z całej siły, żeby nie pozostać w miejscu gdzie ta zabójcza rzecz zakończy jej życie. Gwałtowne przekręcenie głowy. Szybkie zerknięcie na "piłę". Tor lotu się zmienił? Niedobrze~ Cass stara się szybciutko wstać ponownie odpychając się od ziemi i biegiem zbliża to najbliższej osłony. Nie ważne czy to jakieś drzewo, czy murek odgradzający kolejne grządki. Jeśli jest dość duży, aby czerwonowłosa mogła się za nim skryć to wszystko jest dobre. Gorzej jak nic takiego nie ma. Wtedy przywołuje największy, najcięższy przedmiot [Przyzwanie Broni] jaki przyjdzie jej do głowy (jakiś topór czy młot, albo jakiś wielki miecz) i stara się nim zatrzymać śmiercionośną piłę. Ale gotowa także w każdej chwili na odskok jeśli okazałoby się, że nie ma dość siły, żeby to zatrzymać.
A co jeśli piła dalej leci tam gdzie początkowo znajdował się jej cel? Dzięki bogu, Cass uratowana. Przynajmniej na razie. W takim wypadku wstaje i patrzy co robi reszta. Teraz już wiadomo, kto jest tym złym. Więc i może się przygotować do walki. Od razu aktywuje swoje zaklęcie i przywałuje pewien specjalny strój. [Skórzana kurtka (C)] i obserwuje. Chce się dobrze zgrać z pozostałymi. Obserwuje strzelającą dziewczynę, i faceta-robota. (W międzyczasie przywołując do swoich dłoni broń. [Czarny miecz(C)] Czeka na moment w którym ich przeciwnik się odsłoni. Odsłonił się? No to jazda~ Cass rusza na pełnym biegu, ale starając się zachować tak cicho jak to możliwe. W końcu w tym ataku chodzi głównie o zaskoczenie. Uda się jej zbliżyć? Wtedy wyprowadza cios. Nic specjalnego, proste szybkie cięcie. Od obojczyka w górę po skosie, żeby sięgnęło gardło. Tak, atak żeby zabić, w końcu ten sam przed chwilą zrobił to samo. Ale widząc już próbkę jego mocy czerwonowłosa nie zapomina o tym, żeby sama się nie odsłonić. W razie jakiegoś kontrataku reaguje.
Andree Blancheflour
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 25/10/2012
Skąd : Księżyc
Temat: Re: Ogród Różany Wto Lip 23 2013, 15:14
Inkwizytor przeszedł do szybkiej inicjatywy, ale zdaje się, że.. nie brał tego wszystkiego całkiem nie poważnie, nadęty bufon myśli pewnie, że obecni tu magowie, są niczym dla niego, ehh. Już mu się zaraz pogląd poprawi, jak go Andree siłą naprostuje. Na razie jednak była w defensywie, widząc nacierające... "coś", podnosi do góry tarczę, trzymaną w lewej ręce, chcąc przyjąć uderzenie na nią, jeśli wyczuje, że siła ataku inkwizytora jest większa, niż się na to przygotowała, aktywuje na tarczy magiczną barierę, a poza tym stara się odbić "pocisk" na lewo, podczas gdy sama przesunie się na prawo, co by jak najbardziej osłabić siłę kinetyczną dziwnego cosia. Oczywiście, uważa przy tym by nikt przypadkiem nie oberwał rykoszetem. Nawet gdy atak się zakończy, dziewczyna nie opuszcza tarczy, w tej chwili chciała zając się ochroną Lorie, kto wie co następne może wypuścić ten inkwizytor. - Po prostu daj sobie sprać, tą przygłupią mordę! Rzuciła jeszcze szybko dziewczyna, chcąc podenerwować mężczyznę, wolała by Inkwizytor skupił swą uwagę na niej, a tymczasem reszta miała czas na swobodny atak...
Melior
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Ogród Różany Wto Lip 23 2013, 16:12
NPC - Goran
Ech i tym razem przeciwnik okazał się nienormalnie potężnym osobnikiem. Rycerz tylko miał nadzieję, że ten nie będzie miał tej kłopotliwej umiejętności, którą dysponował ten wcześniejszy z ery. Jak się okazało ten również posiadał dziwaczne uzdolnienia. No jakby nie patrzeć strzelanie jakimś glutem do normalnych nie należy, a później było jeszcze specyficzniej. Tak czy siak widząc, że kula mazi rozpada się na mniejsze części nie zamierzał stać biernie. Z unikiem mógł być raczej problem, bo jakby nie patrzeć, to z Gorana był kawał byka i to nieźle dociążonego. Tak więc co robi? Po pierwsze widząc, że część białego smarku kieruje się w jego stronę i zaczyna się w coś kształtować, to uznał, że trzeba to zestrzelić, póki jest jeszcze daleko. By tego dokonać używa Armaty Ko. Cóż nigdy nie wiadomo czy to może wystarczyć więc ma w razie czego plan zastępczy. Tak więc jeśli czołowe zderzenie z pociskiem nie zatrzyma piły tarczowej, wtedy odpala Krew Berserka i wtedy wykonuje wymach toporem, aby od góry od prawej wykonać uderzenie toporem pod ukosem by walnąć w ten dysk. Oczywiście nie chciał zderzenia ostrza z ostrzem, bo mógłby ucierpieć na tym topór, więc celował w tą płaską powierzchnię zwróconą ku niebu. No, ale jeśli atak będzie tak potężny, że nawet ta akcja niewiele się zda, to pozostaje trzecia próba licząc, że dotychczas siła ataku już sporo zmalała. Tak więc co robi w ostatecznej wersji? Cóż w sumie nic nadzwyczajnego, gdyż za pomocą pwm tworzy se przymocowaną do lewej ręki stalową tarczę o średnicy nieco ponad pół metra. Przyjmuje na nią atak, by następnie szarpnąć ręką do góry. Ma to na celu próbę przerzucenia ataku nad sobą. Zaraz po jakimkolwiek poradzeniu sobie z atakiem dziewiątki postanawia przejść do ofensywy. Po pierwsze jeśli jeszcze nie odpalił Krwi Berserka, to właśnie to robi. Następnie jeżeli stracił topór, to tworzy sobie nowy identyczny do poprzedniego za pomocą Przyzwania broni. Skoro przygotowania zostały zakończone postanowił się przejść w bok tak by nikt nie stał mu na drodze do ataku, np szarży. Goran mając czystą drogę do ataku postanowił poczekać z swoją ofensywą. Najpierw pozwolił poszaleć tej od pistoletu i blaszakowi. Cóż nie sądził żeby im łatwo poszło zwłaszcza, iż pamiętał tego z ery, co trafienie go czymś odpowiednim było koszmarnie trudne. Tak czy siak gdy robot kończył swoje już zamierzał biec ale nadciągnęła Cassandra, więc uznał, że postara się uderzyć zaraz po niej. W razie, gdyby wyglądało, iż inkwizytor zdoła jakoś zareagować na atak dziewczyny, to używa Lekkiego trzęsienia aby ten stracił gardę. Następnie miejmy nadzieję że niecałą sekundę po dziewczynie dociera by samemu wyprowadzić uderzenie toporem. Jakie? Cóż postanowił podzielić głowę inkwizytora na dwie połówki, a konkretnie prawą i lewą. Tak więc wyprowadzał zamach dokładnie pionowo od góry. Jakby nie patrzeć po przygodach z siedmiogwiazdkowcem uznał, że lepiej nie odcinać łepetyn tym porombańcom. Zaraz po tym stara się wycofać parę kroków do tyłu, naturalnie w razie czego zasłania się toporem.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Ogród Różany Wto Lip 23 2013, 17:19
MG
Walka rozpoczęła się od niemal natychmiastowej ofensywy 9. Ciężko było przewidzieć jak to się skończy, każdy bowiem zareagował po swojemu na nową, nietypową sytuację. Najbliżej pił znajdowały się Andree i Lorie, co ciekawe one też najgorzej z atakiem sobie poradziły. Lorie przyzwała Witch huntera i naładowawszy broń postanowiła wystrzelać magazynek. Pierwszy pocisk trafił idealnie w piłę, robiąc jej po środku dziurę, ta jednak jakby kierowana jakąś mroczną inteligencją, natychmiast odwróciła się o 90 stopni i przyspieszyła, przejeżdżając po prawej ręce kobiety, ból był na tyle dojmujący że zmusił ją do upuszczenia broni. Pocisk który ją minął, rozpadł się po niecałych dwóch metrach, lądując na śniegu. Tym czasem Andree postanowiła przyjąć pocisk na ramię co udało jej się bez zbędnych problemów, po uderzeniu w tarczę zaś od razu zmienił się w białą plamę która spłynęła na śnieg. Więc w czym problem? W sile uderzenia, którą Andree odczuła w całej ręce. Nieco lepiej poradziły sobie Yuyu i Cassandra, ta pierwsza schroniła się za tarczą i odskoczyła nieco do tyłu, tarcza rozpadła się ale wytrzymała. Zaś druga odwróciła się i chciała uciec za jakąś przeszkodę, szczęście jednak jej sprzyjało i poślizgnęła się na śniegu, uderzając ciałem w ziemię, a dysk przeleciał nad jej głową, po chwili rozpadając się jak pozostałe. Następne były ruchy Gorana i Serdża, którzy się świetnie zsynchronizowali, gdy Serdż bowiem kucnął omijając skierowany na niego pocisk, Goran zestrzelił swój armatą, kamień jednak nie zatrzymał się i przeleciał nad głową Serdża, który w tym momencie zmienił się w cyborga i uderzył w kamień rozwalając go w drobny pył i zasypując przeciwnika mniejszymi kamieniami. Można więc rzec z całą pewnością że obrona wyglądała całkiem klawo, jak miała się jednak rzecz z kontratakiem? Pył opadł szybko a Serdż zamierzał zaatakować pędem swojego przeciwnika, ten jednak widocznie nie zamierzał dać swoim przeciwnikom przejść do ofensywy i niemal od razu rzucił się w kierunku Serdża, zmniejszając dzielący ich dystans tak, że wielki robot nie był w stanie swoim nieporadnym cielskiem uderzyć w małego inkwizytora. Tę stratę rekompensował jednak Goran, który użył na 9* lekkiego trzęsienia, co nie pozwoliło mu na wykonanie ataku na Serdża a także pozwoliło zaatakować Cass, na jej nieszczęście 9, dostrzegł ją kątem oka i odwrócił swoje ciało wystawiając lewą rękę do przodu, formując dziwną białą tarczę w którą uderzyło ostrze, szybko wyciągnął też prawą dłoń posyłając w dziewczynę biały pocisk, ta dzięki refleksowi przechyliła ciało i pocisk uderzył nie w klatkę piersiową a w lewy bok, posyłając ją na ziemię. Ale to niestety nie koniec bo nadciągnął Goran, wykonując cięcie toporem, tylko dzięki swojemu refleksowi 9 dostrzegł ten atak i wybił się do tyłu, niestety połączenie wstrząsu i tylu ataków spowolniło nieco jego reakcję i chcąc czy nie, topór odciął mu lewą dłoń razem z tarczą, zaś na leżącą nieopodal Cass, trysnęła krew inkwizytora, który odskoczył, uderzając plecami o kolano Serdża. Stamtąd szybko rzucił się na kordelas, który sięgnął palcami prawej dłoni i wrzasnął na całe gardło-Exorcism, Dola-Po wypowiedzeniu tych słów rozbłysło blade światło a prawą nogę Serdża, przebił miecz, wbijając się gdzieś pod kolanem, szybko wyjęty, przez rozcięcie nogi wzdłuż tak, że ostrze wbite pod kolanem od boku, wyszło po środku piszczela z przodu, aczkolwiek że Serdż był z metalu nie wiele mu to zrobiło, prócz zachwiania równowagi. Jak zaś wyglądał "Nowy" przeciwnik? Długie blond włosy opadały na białą jakby przezroczystą szatę, ukazując ciało, które mogło zostać nazwane "Pięknem ostatecznym". Nie posiadało jednak cech takich jak sutki czy narządy rozrodcze, jakby ta postać nie posiadała płci. Usta były szeroko rozwarte jak by w niemym krzyku, blada skóra promieniowała dziwnym blaskiem, a oczy patrzyły ze smutkiem. W prawej dłoni dzierżony był dwuręczny spiralny miecz, zaś lewa dalej była jedynie kikutem. Prócz tego 9* miał też parę, obecnie zwiniętych, metalowych skrzydeł.
Stan postaci: Lorie: Prawa ręka rozcięta od nadgarstka po łokieć, gdzieś po środku przedramienia, aż do kości. Potwornie boli i krwawi, w tej dłoni nie utrzymasz już broni. 94%MM Cassandra: Lewy bok boli, będzie siniak i ogółem jakieś wygibasy tułowiem zabolą. Kurtka 1/4 tur 80%MM Serge: Prawa noga rozcięta po lewej stronie. Rana zaczyna się pod rzepką a kończy w połowie piszczela, jednak przez całość zakręca tak, ze ostrze wyszło z przodu a nie z boku. Rana głęboka mniej więcej do połowy nogi więc lekkie problemy z równowagą i poruszaniem. 78%MM 1/3 posty czaru Goran: 67%MM krew berserka 1/5 Yuyu: 90%MM Andree: 90%MM, Lewa ręka boli.
Czas na odpis: 26.07 godzina 17:00
Mapka Czarne kwadraty to nogi Serdża. Pięciokąt to fontanna, Różowe to Andree, Fioletowe Yuyu, Zielone Lorie, Czerwone Goran, Brązowe Cass a Złote 9*. Odległość między tą zbitą grupką jest niewielka wszyscy prócz Serdża macie jakieś 3m do przeciwnika. Yuyu ma do was 25m.
Gość
Gość
Temat: Re: Ogród Różany Wto Lip 23 2013, 18:13
- "Jest! Plus jeden dla Yuyu i~!... yy.." - dziewczyna wtem spojrzała po obrażeniach wywołanych przez destrukcyjną siłę przeciwnika - "...plus cztery dla niego?..." - skomentowała po szybkim zlustrowaniu otoczenia. Połamane kawałeczki metalowej, karcianej tarczy jeszcze spadały przez chwilę. Yuyu nawet nie sądziła, że przyjdzie jej wykorzystać to zaklęcie tak szybko. W swoim arsenale posiadała obecnie tylko dwie talie, a jedną już prawie zużyła. No trudno, wygląda na to, że wyszła z opresji chyba najlepiej ze wszystkich. Ten cały motłoch nie pozwalał siedemnastolatce na skorzystanie z najskuteczniejszych zaklęć, które posiadała. Demolka. Tak można było w sumie określić to, co była w stanie zrobić kremowowłosa. Niestety jednak nie mogła sobie na to pozwolić. Wszyscy są zbyt blisko siebie, aby mogła wykonać jakikolwiek porządny ruch. Mimo, iż nie wiedziała kto jest przeciwko niej, a kto stoi po jej stronie, to obecnie i tak wszyscy mieli jeden cel. Gdyby tylko nie stali tak blisko... oj świerzbiły ją łapki, oj świerzbiły. Serce waliło jej jak szalone. Jak mały, głośny dzwon. Trzymając w dłoniach z powrotem dwie metalowe karty przełożyła tą trzymaną w prawej do lewej - "Najwyżej się przygotuję..." - skomentowała i uniosła dłoń na wysokość klatki piersiowej. Wokół jej nadgarstka powinien się pojawić sporej wielkości krąg magiczny, co najmniej o metrze średnicy. Yuyu czekała na Jokera, który rozszerzy jej plan działania(Rakkī unsei). Jeśli wylosuje niebieskiego, to duplikuje go(Fukusei) i czeka na jakiś odpowiedni moment to mocnego zamachnięcia się w cel. Gdyby leciało coś w jej stronę, to oczywiście stara się strącić dany obiekt. Jednakże w wypadku braku zagrożenia, dziewczyna skraca dystans o pięć metrów i stara się trafić w głównego, dziwacznego przeciwnika w momencie, gdy co najmniej cztery osoby się oddaliły od niego na bezpieczną odległość nie oberwania kartą. Niebieski Joker powinien spokojnie móc przeciąć kość człowieka, więc Yuyu nie może sobie pozwolić na zranienie innych. Gdyby natomiast nie miała wcześniej wymienionych pozycji do rzutu, to po prostu czeka i stara się unikać przed czymkolwiek, co mogło by jej zagrozić. Nie znała przeciwnika, więc też nie wiedziała co potrafi. Jeśli wylosuje żółtego Jokera, to chowa go natychmiast z powrotem do talii(PWM). Ten typ karty jest jej w obecnej sytuacji absolutnie zbędny. Natomiast jeśli wylosuje czerwonego Jokera, to w takim razie skraca dystans o dziesięć metrów, aby zwiększyć szansę na trafienie przeciwnika i rzuca w oponenta w momencie, gdy nie ma przy nim co najmniej trzech osób. Kapitan i ten drugi[Serge] wyglądają na silnych, więc powinni przeżyć ten wybuch. Yuyu stara się przykleić czerwonego Jokera do inkwizytora i przy okazji liczyć sekundy do odpalenia go. Kiedy zostaje jedna, to stara się krzyknąć, aby odskoczyli, uciekali czy robili cokolwiek w ich mocy, aby odejść od karty oblanej czerwoną poświatą. Gdyby nie odskoczyli to... no cóż... Yuyu już na to nic nie może poradzić. Najwyżej rozpłacze się jak beksa, jeśli ktoś przez nią straci kończynę.
Lorie
Liczba postów : 132
Dołączył/a : 08/07/2013
Skąd : Katowice~
Temat: Re: Ogród Różany Wto Lip 23 2013, 19:32
Nie poszło tak, jak chciała. Niby trafiła w te cholerstwo, ale... to się odwróciło, a tego nie przewidziała. Cholera jasna! Jak można być tak głupim..?! Nie zdążyła nawet zrobić uniku, a te coś przejechało jej po ręce. Lorka poczuła ból i zdusiła w sobie krzyk. Upuściła swoją cenną broń. Spojrzała na rękę. Wszystko zdarte aż do kości, krwawiła też okropnie... na śniegu zrobiła się nawet czerwona kałuża. Lorie bez namysłu zdjęła szalik z szyi i obwiązała sobie nim rękę z nadzieją, że choć trochę zatamuje krwawienie. Wiedziała, że jak straci dużo krwi, to nie będzie w stanie na nogach się utrzymać. Chwyciła broń do swojej ręki i spojrzała na Inkwizytora z mordem w oczach. Użyła zaklęcia Creation: Ammunition i PWM Magic Bullets. - Nie mogę tutaj, kur*a umrzeć... nie ma szans. Muszę Sergowi przywalić, więc się nie dam!- Powiedziała na tyle głośno by wszyscy ją usłyszeli. Lorie nie bawi się w dokładne celowanie. Strzela w stronę Inkwosia. Zużyła dwa pociski do tego, trzy zostawiając nadal w magazynku . Ale to nie był koniec. Dziewczyna zmieniła tryb na Dragon Huntera. Chwyta za dwa sztylety i rzuca nimi w Pana Dziewięć Gwiazdek, a po tym błyskawicznie wystrzeliwuje ostatnie trzy pociski w magazynku używając przy tym zaklęcia Sonic bullet. Jak trafi w niego, to zyskają na jakiś czas przewagę... tylko musi trafić. Lorka była gotowa również na atak ze strony Inkwizytora. Jakby ten ruszył w jej stronę z mieczem to odskoczyłaby do tyłu (uważając przy tym, żeby przypadkiem się nie poślizgnąć) po czym używa znów zaklęcia Creation: Ammunition i strzela w stronę Inkwosia, oczywiście przy użyciu PWM Magic Bullets. Jakby to nie pomogło to używa bomby dymnej na odwrócenie jego uwagi i szybko się wycofuje się pomiędzy Gorana a cyborga.
Cassandra
Liczba postów : 546
Dołączył/a : 04/06/2013
Temat: Re: Ogród Różany Sro Lip 24 2013, 15:37
Nie bardzo to wszystko poszło po myśli szkarłatnowłosej. Najpierw obrona chciała się skryć za czymś, ale zamiast tego wywaliła się jak długa na śniegu, jakby tego było mało to właśnie przez to się uratowała. Aż miała ochotę porządnie sypnąć się z czoło. Ale nie było czasu, działała. Miała obmyślony piękny atak z zaskoczenia, ale nie udało się. A mówi się, że taka sztuczka nie podziała dwa razy na tą samą osobę. Niedobrze~ Pomijając fakt, że atak nie bardzo wyszedł to ona sama jeszcze została poturbowana. Niby nic poważnego, ale wylądowała na ziemi... Dotknęła ręką lewego boku. - Auć~ - jednak bolało. Jakieś mocniejsze skręty tułowiem zabolą, oj zabolą. Ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Przynajmniej tamten facet też oberwał. Wstała wspierając się lekko na swoim czarnym ostrzu. - Tym razem moja kolej. - rzuciła pewna siebie. Teraz była jej kolej na atak, niech sobie ten dziwak nie myśli nie wiadomo czego. Ale zaraz~! - Ej, co to ma kurna być?! - wykrzyknęła wskazując palcem na tego, który przed chwilą ich wszystkich zaatakował. Nie no poważnie, jakieś transformacje? Czym on do diabła jest? I przede wszystko... Czemu teraz wydaje się Cass, że będzie z nim jeszcze większy problem? - Nie ma sensu atakować frontalnie... - powiedziała cicho, straciła wcześniejszy zapał. Teraz już nie miała ochoty pchać się na niego, ale też nie zrezygnowała. Poczeka, aż reszta wykona swój ruch, i wtedy ruszy razem z nimi. A raczej chwilę później jak już dziewiątka skupi na nich swoją uwagę. Na razie Cass wykorzystała swoje jedyne zaklęcie z rangi B (Skaczące ostrza). Jeden sztylet przywołała wprost do łapki, pozostałe dwa znalazły się na pasku dziewczyny. I tak czekała na Serge i Gorana. Ruszyli? To i ona po chwili wzięła z nich przykład. Biegła po łuku z jego lewej strony. Czemu z lewej? Bo tam był metalowy olbrzym, Cass chciała się za nim ukryć, aby dziewiątka nie wypatrzył jej tak samo jak wcześniej. Z mieczem w prawej łapce wyskoczyła zza robota, sztyletu w drugiej jednak już nie było. Rzuciła go chwilę wcześniej kiedy była ukryta za metalowym kolosem starając się jak najbardziej go podkręcić. Nadała mu rotacji, zaczął obracać się coraz szybciej i szybciej i zbliżać do swojego celu - szyi numeru dziewięć. Po tym dziewczyna nie starała się już ukrywać swojej obecności. Po prostu ruszyła na wroga z mieczem w dłoni. Wierzyła, że to wystarczy. Że 9* nie zdoła ogarnąć tego wszystkiego co się dzieje i zapomni w całym tym zamieszaniu o tym, że wcześniej prócz miecza miała jeszcze inną broń. Z tym, że szkarłatnowłosa nie skupiała się całkowicie na ataku. Owszem chciała zadać cios, ale jej priorytetem była obrona. Uważała na kontratak. Wcześniej go nie doceniła, teraz jednak już wiedziała jak szybko i skutecznie ten facet? W sumie nie wiedziała czy to facet, ale w sumie kogo to teraz interesowała. No więc była gotowa, aby w każdej chwili wykonać jakiś unik. Odskok w lewo bądź prawo byłby najskuteczniejszy, zapewne. Ale jak nie będzie na to czasu to Cass może również po prostu przykucnąć paść na ziemie czy podskoczyć. I nadal może jeszcze wykorzystać specjalną właściwość swojej kurteczki co w razie zagrożenia robi. Ale nawet jeśli 9* nie wykonał żadnej kontry to zaraz po swoim ataku(jakby ten znów chciał się zwyczajnie zablokować jakąś tarczą czerwonowłosa wykorzystuje specjalną właściwość swojego czarnego miecza, aby się przez nią przebić.) - jednym szybkim cięciu wycofuje się. Wie, że lepiej nie pozostawać z nim w bezpośrednim kontakcie. Czy to zadziała? Jeśli nie... Zobaczymy jak się to stanie, sama jeszcze pewnie tego nie wiedziała.
Serge
Liczba postów : 81
Dołączył/a : 29/06/2013
Skąd : Cybertron
Temat: Re: Ogród Różany Sro Lip 24 2013, 16:31
Karwasz twarz barabasz pieprzony inkwizytor! Zrobil mu kuku w jego zbroi, no tak sie nie godzi! On wie ile kosztuje zaklepienie takiej dziury?! No moze troche przesadza, ale i tak jest cholernik nie fajny. Zdecydowanie trzeba skopac mu dupe i doprowadzic do stanu, w którym nie bedzie mógl sie ruszac. Gnój mysli, ze Serge pusci mu plazem to, co zrobil?! A niech sie gnój nie przeliczy... Troche sie zmienil, ale reki dalej nie ma i to dobrze bo pewnie z dwiema byloby trudniej. Cóz, szybko zwrócil uwage na krzyczaca dziewczyne. Normalne, ze ktos kogo nie zna chce mu skopac tylek? A moze to jednak ona to..? Nie to przeciez jest niemozliwe. Narazie obierzmy za cel 9*. Problem z równowaga nie jest zbyt dobry znakiem, ale jednak. Pan inkwizytor ma cos nie fajnego, metalowe skrzydelka, wiec pewnie bedzie chcial zdupcyc w góre przez lecacymi atakami, ale Serge mu nie da, O NIE! Posle jedna lapke w jego strone, by zwrócic jego uwage. Mianowicie lewa, by mógl zrobic unik tylko w prawo, ale moze tez chciec ja przebic wiec wstedy od razu poleci prawa, by go zlapac od tylu, boku, mniejsza. Przez brak reki moze miec problem z obrona, ale nie mozemy zapomniec, ze dalej jest inkwizytorem. Oczywiscie jak go zlapie do scisnie i wystawi na ataki wszystkich. Nawet jak przebije mu lapke to go nie bedzie bolec dopkóki nie wróci do ludzkiej postaci. Mimo tego, ze przebije to nie bedzie mógl z niej wyciagnac przezchwile miecza, wiec zablokuje mu mozliwosc obrony swoim ostrzem. Moze stworzyc jakies gówno, wiec trzeba byc uwaznym. Gdyby jednak próbowal zabic mechanoida to to ten spróbuje sie uchylic przez czymkolwiek, co poleci w jego strone, albo cos. Jak go zlapie to wystawi go w strone Gorana, by spróbowal gnojowi uciac leb toporem. Trzeba sie go jak najszybciej pozbyc. Jesli oczywiscie kapitan nie da rady, lub mu sie nie uda bo inkwizytor uzyje jakiejs taniej sztuczki to wtedy Serge spróbuje go zdeptac jak robaka i wbic w ziemie przy pomocy stopy, tak duzej stopy, mianowicie prawej, tez uszkodzonej. Po co ma narazac zdrowa noge, po za tym jakby stanal na uszkodzonej to stracilby równowage i by sie przewrócil. Oczywisice jak nie da rady nic zrobic, a przeciwnik nie da sie dotknac w tym momencie to Serge sie odsunie, by uniknac ewentualnych ran. Jak przeciwnik postanowi sie wzbic w góre? TAKI CHUJ! Serge spróbuje zlapac go za skrzydla i rozerwac go na strzepy przy pomocy swojej sily. W przeciwne strony i moze mu urwie te skrzydla! Ha! No gorzej jak nie uda sie go zlapac, wtedy mechanoid od razu popatrzy za lawka, koszem, czy czyms innym, by w niego rzuci. Jakby jednak byla do wyrwania lampa, a przeciwnik bylby w zasiegu to Serge ja od razu wyrywa z ziemi i uderza przeciwnika, by stracic go na ziemie. W wolnej chwili jednak zapyta sie tamtej krzyczacej dziewczyny... -Ej... czy ty masz moze na imie Lorie..?-
(sorry za brak polskich znaków x.x)
Melior
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Ogród Różany Pią Lip 26 2013, 15:45
NPC - Goran
Cóż po dość silniej ofensywie przeciwnik w sumie nie pokazał zbyt wiele, jednakże Goran dał radę wyczuć, że to zapewne początek. Co ciekawsze fakt odcięcia dłoni przeciwnikowi wydawał się nadzwyczaj pokrzepiający. Szkoda tylko, że w między czasie część towarzyszy też zdążyła już nieźle oberwać. Co gorsza inkwizytor przeszedł jakąś transformację i ograniczył swe obrażenia tym do minimum, a także zwiększył swoją moc, która już wcześniej była kłopotliwa. Najwyraźniej teraz mógł łatwo przecinać metal, więc nadchodziło pytanie czy jest sens dalej nosić zbroję, jednak póki wolał jej nie zdejmować. Tak czy siak rozważania i ocenę sytuacji narazie zostawmy i przejdźmy do akcji. Cóż dziewczę postanowiło się bawić w obstrzeliwanie inkwizytora, dlatego też póki ona nie skończyła, to wolał się nie wtrącać. No, jakby nie patrzeć wejście na linię ognia może więcej zaszkodzić niż pomóc. Zresztą było parę osób z większym zasięgiem, więc wolał pozwolić się im wykazać a samemu zaatakować w odpowiednim momencie. Gdyby usłyszał instrukcję by się wycofać, to cofa się o parę kroków i przyzywa rzymską tarcz aby się zasłonić, to było takie zabezpieczenie, gdyż zazwyczaj, ktoś tak krzyczy, gdy ma coś wybuchnąć. Jeśli inkwizytor odleci lub robot pochwyci, to cóż zaatakuje przeciwnika jeśli ten zostania wystawiony, no jakby nie patrzeć ciężko kogoś zaatakować jeśli cel jest parę metrów nad ziemią. No ale wracając do sprawy, to jeśli mechanoid wystawi do zranienia inkwizytora, to naturalnie się go zaatakuje. Jeśli będzie trzeba podejść to zmniejszy dystans. A, ogólnie jak wygląda ta ofensywa? No więc wykonuje poziomy zamach od lewej do prawej, aby ściąć łepetynę przeciwnika. Trzyma topór w obu rękach by cięcie było silniejsze i szybsze. Gdyby jednak ten jakoś uniknął ataku, jednakże dalej się znajdował w zasięgu, to lewą ręką puszcza broń, prawą jednak dalej trzyma. W wolnej dłoni za pomocą przyzwania broni tworzy szybko półtora ręczny miecz i wymierza poziome pchnięcie w klatkę przeciwnika. Ostrze oczywiście wymierzone jest na płasko, aby łatwiej weszło między żebrami. Zaraz po tym jeszcze przekręca by spowodować jak największe zniszczenia wewnątrz przeciwnika. Oczywiście docelowym organem było serce, więc liczył, że choć trochę je wrogowi uszkodzi. Gdyby ten odwalił jakąś kontrę w między czasie to spróbuje to zbić drągiem z topora. W razie jakby jednak po pochwyceniu przez robota uwolnił się i oddalił np. odleciał to rzuca stworzonym mieczem o ile jest spore prawdopodobieństwo na trafienie. To samo zrobi jeśli inkwizytor po uniknięciu topora będzie zwiewał. No ale trzeba też mieć opcję, jeśli oponent nie odfrunie i nie będzie się zapowiadać by miał być złapany. Wtedy np. jeśli zauważy że Cassandra coś planuje, to oślepi przeciwnika. Jak? Użyje splunięcia by ten potrzebował co najmniej kilku sekund na ogarnięcie się. Strzeli jednak tym dopiero jak podejdzie na 6-7 metrów by czar był jak najbardziej skuteczny. Następnie widząc, że dziewczę na niego naciera sam też zamierzał się zbliżyć ale trochę wolniej by zaraz po niej uderzyć. Liczył, że wszystko pójdzie dobrze bo w końcu oboje z innej strony nacierali i tamten miał że tak to ujmę maseczkę błotną, no ale wróćmy do konkretów. Zamierzał podejść tak by uderzyć zaraz po tym jak dziewczę zrobi swoje. Jak zamierzał to zrobić? Dokładnie tak jak w opcji z wystawieniem inkwizytora przez robocika. W rachubę wchodziła też część z unikiem i kontrą. W razie wyjścia oponenta poza zasięg rzucał też mieczem. Wszelkie następne ataki próbuje blokować toporem i dodatkowo uchylając się.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.