Opuszczony świat - Tereny zniszczonej wieży i starej rzeki

First topic message reminder :

MG

#Team 1
Gołomp obudził się krztusząc pyłem który naleciał mu do dzioba. A potem podniósł się na rękach. Rękach. On miał obie ręce. Cud, ludzie, cud! I jeszcze Bucefarlixa widział. Czy to zaświaty? A skoro o Bucefarlixie mowa, to uczepiona jego nogi, stała Irina, która podniosła się właśnie z ziemi i miała jeszcze lekki problem z zachowaniem równowagi. Nieopodal z ziemi wstać również planował Adam, lecz leżała na nim Melody i nieco mu to uniemożliwiała. Jednak gdyby się rozejrzeli, dostrzegli by że niebo nad ich głowami, przysłaniają grube czarne chmury, przepuszczając niewiele światła. A to co ich otaczało, to wyjałowiony krajobraz, pełen skał. W zasadzie chyba znajdowali się w jakiejś dziurze. Ściany miały jakieś 4 metry wysokości. Ja jednej z nich, w podłowie wysokości, rosło karłowate drzewko, w które zaplątała się Minerva, z Vilacą i Belem.

#Team 2
Tora wstał zrzucając leżącego na sobie Hansa. Ten z cichym jęknięciem stoczył się z Tory. Obok nich, z ziemi podnosiła się również Cassandra, czyli w zasadzie, dziewczyna którą pierwszy raz widzieli na oczy. Otaczający ich krajobraz nie był zbyt ciekawy. Czarne wręcz niebo, jakieś takie suche powietrze, no i jeszcze na dodatek otaczały ich góry. A chyba najgorsza, to była ta cisza. Nawet wiatr tu specjalnie nie wiał.

#Team 3
Samael podniósł się pierwszy, i zdążył nawet rozejrzeć. Nad głową widział tylko mrok, a wokół siebie poniszczone, czarne drzewa. Wyglądało to bardzo smutno. Martwy las. Martwy las, pełen połamanych, zniszczonych drzew. A pod jednym z nich własnie obudziły się Chain wraz z Hotaru. Przynajmniej te dwie widział, przynajmniej one były bezpieczne.

#TeamFem
Ta śpiąca królewna również powoli otworzyła oczy. Głowa bolała go... bardzo go bolała. Odkrył też że ruchy ma dość ograniczone, chyba był skrępowany. Na dodatek gdy otworzył oczy, oślepiło go światło. Lacryma, zawieszona tuż nad jego twarzą. Nie mógł się powstrzymać i jęknął. Nie obyło się to bez reakcji, bo gdzieś za sobą, Fem usłyszał poruszenie.-Fem.-Usłyszał pisk Red. Wiedział przynajmniej że żyje i też gdzieś tu jest.-Milcz smarkulo bo nie mogę się skupić.-Warknął jakiś staruszek, również znajdujący się gdzieś za Femem, a potem rozległo się miarowe skrobanie pióra i ciche podciągnięcia nosem Red.

// Każdy ma EQ(Poza Femem), Każdy w 100% zdrów//
//Hotaru - Twój pasyw z przekazywanie many przekazuje teraz 40MM, zamiast 20//

Cholerne ptaszysko! Czego tak wyje?! Trzeba jednak przyznać, że koledzy wokół całkiem dobrze się spisują, ponieważ nie ustają w atakowaniu i nie odpuszczają ptaszorowi. Co prawda nie zapowiada się jeszcze na koniec walki, ale chyba sprawy mają dość pozytywny obrót. Przynajmniej z mojej perspektywy, gdzie to muszę tylko znosić wrzaski, piski i poczucie własnej nieprzydatności i beznadziejności... Chociaż nie! Wciąż pozostaje kwestia mentalnego wsparcia! A nikt pewnie tak tu dobrze mentalnie nikogo nie wspiera! Chyba... Nie wiem... Sądzę, że inni są zbyt zajęci są walką, żeby mieć czas na mentalne wspieranie... W sumie, napiłbym się kawy...

Ale jak to... Lądować? Po tak efektownym ataku? Po tym, jak jesteśmy już tak blisko ptaka unicestwienia? Nie może tak być! Powinniśmy się przebijać dalej!
- Rawr! - warczę motywująco na towarzysza-maga-człowieka-Torę, po czym biorę głęboki wdech, dumnie napinając pierś i szybkim wydechem wypuszczam powietrze. To ma znaczyć, że mag-Tora ma szacunek. Choć trochę miesza mu się w głowie, to wojownik z niego dobry i silny i to dobrze, że właśnie on wzleciał ze mną do walki z ptakiem. Nawet jeśli musiałem go ratować, to wykazał, że warto było. Zrobiłem coś więcej, aniżeli spełnienie policyjnego obowiązku. I tak oto na swe futerko zobowiązuję się dalej walczyć u jego boku, jak długo starczy mi sił, lub nie pokonamy tej bestii.
Wbijam mocno pazury w mięso ptasie i zapieram się skrzydło-uszami, żeby przypadkiem nie wypaść z ptaka, do którego dość niełatwo było się dostać. Teraz nie możemy się wycofać... Teraz właśnie powinniśmy uderzać dalej... Pilnuję też, żeby towarzysz-mag-człowiek-Tora nie wypadł. W razie gdyby wypadał, to pochwyciłbym go w ząbki za pasek, lub inną część ubioru, wrzucając go z powrotem w skrzydło. Bo pokazał już, że ma moc, aby się przebijać dalej. O wiele skuteczniej, niż ja mógłbym pazurkami i zębami. Ale za to mogę pilnować, aby nie wypadał i udzielić mu swej siły, by stale rozpychać mięśnie ptaka, żeby nas nie zmiażdżyły. Ale gdyby była okazja, to użyłbym swych szponów i kłów, aby dalej się przewiercać przez ciało ptaka!

Raekwon zadowolony z siebie jak nigdy, obserwował reakcję Raijina już z ziemi. Stojąc obok Rizze, która być może nieświadomie, wypowiedziała słowa, których Ill nie słyszał od bardzo dawna. Mięśniakiem nigdy nie był. Mieszkając jeszcze w rodzinnej wsi Raekwon był wyśmiewany przez inne dzieciaki za bladą gębę i właśnie bycie słabszym od pozostałych chłopców. Uważali, że był słabszy nawet od niektórych dziewczyn.
-Nic wielkiego.-odparł po krótkiej chwili namysłu, patrząc na Rizze. Chciał zabrzmieć najskromniej, jak to tylko było możliwe. -Wystarczy tylko wiedzieć, gdzie wycelować...-nie ważne, czy to Raijin - Bóg Piorunów, Demon na Równinie Siedmiu Liści, czy pierwszy lepszy pijany oprych w barze, każdy miał jakiś słaby punkt. Szczęśliwie dla Ill'a, punkt zawsze był taki sam i to właśnie w na tym polu Raekwon szkolił się od początku kariery jako mag. W dodatku cel był na tyle duży, że Raekwon nie musiał się zbytnio wysilać. -...ale dzięki, miło mi.-po czym obdarował dziewczynę szczerym uśmiechem. Naprawdę było mu miło usłyszeć coś takiego. Pogapił się jeszcze kilka chwil na obracającego się wokół własnej osi Raijina, po czym zaczął ponownie lecieć w górę. Był pewien, że z drugim okiem będzie znacznie trudniej, choć może nie tak bardzo. Zobaczymy.
Ill będąc już w górze zaczął szukać człowieka od fioletowych kul.
-Jak się nazywasz?-spytał, gdy już go odnalazł. -Musimy załatwić jeszcze drugie oko. Dawaj za mną.-po czym wzleciał jeszcze wyżej, trzymając już shuriken w dłoni. Wystarczyło tylko naładować i wyrzucić.

I wylądowali. Co prawda wewnątrz Raijina, ale to zawsze coś. Tym bardziej, że Qilin najwidoczniej miał coś ważnego Torze do przekazania. Sam Byakuton widząc tak silną motywację zwierzęcia, a także samemu nie mając zbytniej ochoty jeszcze lądować, jedyne co zrobił to skinął z powagą głową rudej istocie. Byli tutaj. A to znaczyło, że mogli działać od wnętrza. Niestety, zamiast dwóch laserów mających poszerzyć ranę w obie strony, wyszedł tylko jeden, ale to zawsze coś. Ale tak to mieli przynajmniej punkt zaczepiania. Widząc, że Qilin pilnuje wyjścia i tego, by z niego nie wypadli, Byakutonowi nie pozostało nic innego, jak tylko jak najbardziej zaszkodzić ptaku. Dlatego też planował użyć ponownie Promienia Energii (A -> S), tak by mogli normalnie przemieścić się bardziej w głąb "ptaszka", chcąc po prostu dostać się do jego głównego tułowia. Oczywiście, gdyby to było możliwe także i bez lasera, to tak robi, aż nie napotka przeszkody. Wtedy, by napieprzał laserem, acz jeśli miałoby to zniszczyć tylko przeszkodę, to napieprza nim tak, by po prostu jak najbardziej rozwalić wszystko wokół i zadać wincyj bólu Raijinowi. Bo lecimy w stronę głównego ciała. Wszak, jeśli rozwali się mu np. płuca czy serduszko, raczej już tak szaleć nie będzie.
-Chodźmy... - powie do Qilina, tak by ten w razie czego szedł za nim i go ubezpieczał. A gdyby coś miało ich zmiażdżyć? Energetyczne Ciało (PWM -> D) powinno im pomóc, opcjonalnie Filar (B -> A), który powinien utrzymać mięśnie, a przynajmniej spowolnić je na tyle, by Qilin z Torą oddalili się od niebezpieczeństwa. Ale tak to - prosto do serca/płuc/innych istotnych organów.

Chłopak szczerze niezbyt wiedział co zrobić. Ptaszysko dostało, zawył i zaczęło się obracać. I problem był taki, że Winter niezbyt specjalnie wiedział co może na to poradzić. Nie miał zdolności latania, to mógłby chyba tylko je gonić. Bo brakuje mu też siły armatniej by je zbić na ziemie. Łącznie też wątpliwe żeby je obalili, chyba że jego sojusznik z gildii by bardziej stwora uszkodził. Winter nie mógł być tego jednak pewny. Właśnie dlatego, postanowił w tej sytuacji praktycznie całkowicie zdać się na sojuszników. Jeśli ktoś wyda rozkaz ataku, ponownie poleci Energy Cut (C) we wskazane miejsce. Lub jeśli słaby punkt bestii, którym najpewniej było oko, zostanie lepiej odsłonięty przez kogoś z drużyny. Wtedy także by rzucił swoje zdecydowanie nadużyte w tej walce zaklęcie. Reszta pewnie myślała o nim jak o kimś monotonnym przez to. Jeśli bestia by zaczęła uciekać i główne osoby w tej drużynie za nią ruszyły, Winter by do nich dołączył. No, chyba że bezpośrednio by jakieś zadanie dostał. Wtedy raczej by je wykonał, jeśli zgadzało się z jego osobowością. Teraz więc czekał, jaką decyzję większość podejmie i do nich dołączy. Samemu to nic tu nie zrobi.

Niebieskowłosy przyglądałby się wszystkiemu, spoglądając na zaistniałą sytuację z perspektywy niemalże typowego obserwatora. Nie miał zbyt wiele do dodania, a mógł jedynie obserwować to, jak potoczą się sprawy. Mógł co najwyżej czekać na sytuację, w której przekazanie przez niego informacji mogłoby okazać się kluczowe lub jeśli to stwierdziłby, że może dopomóc któregoś z magów w ich działaniach, jak chociażby poprzez zwiększenie ich precyzji zaklęciem Focus rangi D, czy ogólnie pojętej percepcji za pomocą Perception rangi B. Wszystko jednak zależało od tego, jak potoczą się wydarzenia.

MG

Przewiercanie się przez ptaszysko nie było proste, gdy wykonywało one dość chaotyczne ruchy. Mimo to, Tora zaryzykował i pieprznął kolejnym laserem. Co prawda zadziałało, ale również i ten laser miał spore problemy z celnością. No i kontrolowanie tego nie było takie proste w tak niesprzyjających warunkach. Koniec końców jednak, przed Torą i Qilinem pojawiła się biała plama blokująca im dalszą drogę. Kość. Tymczasem na zewnątrz walka nieco przycichła. Raijin próbował się wycofać, więc wyglądało na to że praca reszty została chwilowo wstrzymana. Nikt nie wydawał rozkazów do ataku i tylko Rae palił się do pracy.-Khalias-Odparła osoba korzystająca z fioletowych pocisków i poleciała za Rae w kierunku Raijina. Nie mieli jednak ptaszyska szans dogonić. Nim ten jednak uciekł, z ziemi wystrzeliły dwa ogromne drewniane pnącza. Jeden oplótł szyję Raijina a drugi kuper i oba zaczęły próbować przyciągnąć ptaka do ziemi, dając czas Rae i jego sojusznikowi, zbliżyć się do ptaka. Wciąż jednak znajdowali się za nim, a nie przed nim.

Torashiro: Ból uszu i głowy. Wind Affilitation. 83MM. Przeciążenie 3/5 postów. Problemy z poruszaniem, oddychaniem i zachowaniem koncentracji
Raekwon: 130MM. Love Mark. Ból uszu i głowy. Wind Affilitation. Wind Rider 1/5 postów. Voice amplification 1/3 posty
Kiirobara: Ból uszu i głowy >MARK<.Wind Affilitation || Rośnij A 9/11 postów. 20MM.
Sora: Ból uszu i głowy 140MM. Wind Affilitation. Chat room[Tora, Winter, Hassaja, Kii(?), Rae(?)]
Winter: Ból uszu i głowy. Wind Affilitation. 60MM
Randomsy: Wind Affilitation || 9 żywych, 1 ranny
Rizze: Ból uszu i głowy. Wind Affilitation. Love Mark. Sukkub || 114MM
Roman: Ból uszu i głowy. Wind Affilitation. Mercurius: Mode Range || 200MM
Alter Tora: Ból uszu i głowy. Wind Affilitation || 580MM

Wyglądało na to, że latające stworzenie szykowało się do ucieczki. Czy nie oznaczało to więc ich przewagi? Czy mogli sobie pozwolić na nieco śmielsze działania? Wzrok nastolatka mimowolnie powędrował na jego towarzysza, aby chwilę później wrócić do latającego stworzenia. Miał zamiar spróbować nałożyć na nie swoje zaklęcie oszołamiające rangi C - Confusion, aby te straciło nieco orientacje w terenie, która wydawała się dość istotnym aspektem dla ptaków. Miał przy okazji zamiar dorzucić tam jeszcze Overflow rangi D, które miało drastycznie wyostrzyć ptasi wzrok, aby w następnej turze pozbawić go kompletnie. Jeśli akcje by mu się udały, a przynajmniej tak by mu się wydawało, poinformowałby całą resztę o tym drobnym wpływie na stworzenie, licząc że te nieznacznie zwolni lub przynajmniej nie będzie mogło tak łatwo się uwolnić.

-Ill.-odpowiedział, gdy usłyszał imię mężczyzny. Przez krótką chwilę chciał wyciągnąć i uścisnąć dłoń Khaliasa, jednak nie było na to czasu. Na powitania i podziękowania będzie czas później. Lecąc w stronę uciekającego ptaka Blady Mag zastanawiał się, czy w ogóle go dościgną. Widząc, w jakim tempie Wielkie Ptaszysko próbowało się stamtąd zmyć w umyśle Spinebreakera pojawiło się pytanie, czy zdążą.
-Robimy tak jak wcześniej. Ja rozwalam barierę, Ty pakujesz swoje zaklęcie wprost w oko. Oślepimy skurwiela.-w głowie maga ciągle kołatała się pochwała od pięknej Rizze. -Urodzony taktyk...-taka pochwała od takiej osoby. Teraz nawet gdyby sam Starzec Tora miał pogratulować dobrze podjętych decyzji, Ill jedynie wpuściłby je jednym uchem i wypuścił drugim, patrząc na uśmiechniętą w jego stronę twarzyczkę dziewczyny. Nie miał bladego pojęcia, czy oprócz połączenia z Rizze wytatuowana bransoletka z sercem dawała coś jeszcze, jednak uśmiechnięta twarz dziewczyny zdawała się zaprzątać znaczną część jego uwagi. Raekwon nigdy wcześniej nie odczuwał niczego podobnego. To była pierwsza osoba, która zdawała się nie zwracać uwagi jedynie na wygląd zewnętrzny.
Pokręcił głową. Musiał się skupić na Raijinie. Widząc dwie wielkie gałęzie oplatające się wokół szyi i ogona ptaszyska Ill mógł się tylko zastanawiać, czy to Staruszek Tora, czy może ktoś inny dysponuje tak silnymi zaklęciami. Przze moment przez głowę Illa przebiegła myśl, czy celem ich wizyty w tym miejscu rzeczywiście było zabicie potężnego Demona.
-Zobaczymy, czy da się szybciej...-rzekł sam do siebie, prostując swoje ciało, by jak najmocniej zniwelować opór powietrza, jednocześnie szybciej machając skrzydłami. Raekwon nie wiedział, czy zacznie szybciej lecieć, jednak nic nie szkodziło mu spróbować. Jak nie da rady to nie, będzie leciał odrobinę dłużej. Gdy zrównał się z ptasim łbem nie pozostało mu nic innego, jak poczekać na Khaliasa. -Gotowy? Po wybuchu... A zresztą. Wiesz co robić. Jak rozwalimy oko odlatujemy w tył. Ptak może zacząć szaleć, nie chcemy oberwać rykoszetem.-rzekł, wyrzucając bladoniebieski pocisk wprost w łeb stwora. Gdy zaklęcie wybuchło, odwrócił głowę w stronę kompana i czekał, aż jego fioletowe pociski ostatecznie pozbawią Raijina zmysłu wzroku. Po wszystkim zrobił co zamierzał, odlatując na kilkadziesiąt metrów od przeciwnika.

-1 shuriken
-1 Ill's Mark (B)

No i kość. Kość jaka jest każdy widzi. Biała. A raczej przerwana kość mogłaby być dość nieciekawa dwa stworzonka. Też ciekawe jaka to kość... może coś kaskadowo pójdzie. Zresztą, przewiercenie się przez kość powinno boleć. Wszak czy w środku nie ma nerwów, naczyń krwionośnych i tak dalej? Chociaż to ptaszek. On ma takie pneumatyczne. Więc mogło być trochę problemów, ale i tak... Można coś podziałać. Kolejny Promień Energii (A). Tak by się przebić przez kość z góry na dół. Najlepiej. Tak rozbić na dwie części. Oj tak. Jak się rusza to powinno zaboleć. Tak przynajmniej sądził. No i może dostają się gdzieś bliżej już tułowia (tak na oko ocenia czy to co przeszli to już bliżej tułowia czy nie, ogólnie jakaś mapka ze skrzydełkiem jak już przeszliśmy i ile około ma ten ptaszek wymiarów, bo jednak są go najbliżej byłaby miła...). Wtedy może nawet w tułów się wwiercą... I zrobią mu kuku. Zresztą tyle tu już przeszli. Musiał oszczędzać trochę MM, w razie czego zregeneruje je sobie Witką Wieczności. Ma czas. Chyba. W razie czego skryją się w tej kości pneumatycznej. Ogólnie skoro i tak jego laser przebił mocno jego skrzydło wcześniej, to idąc tak wzdłuż ciała powinien chyba coś poczuć...

W sumie, jakby się tak nad tym zastanowić, o ile już się nad tym nie zastanawiałem, to ileż korzyści mogłoby przynieść ubicie takiego ptaka wielkiego! Mięsa to by starczyło na wykarmienie całego Desertio! A piór? Ileż z nich wygodnej pościeli dałoby się wykonać. Z kości mebelki. I tak dalej i tak dalej. Ciekawe kto to całe truchło uprzątnie, kiedy będzie już po wszystkim. I kto z tego będzie miał największe korzyści. Może jako przedstawiciel organu władzy powinienem wykorzystać swoje stanowisko do zgarnięcia całego towaru? Tylko jakby to ptaszysko potem obrobić? Może jednak nie warto się nad tym zastanawiać... Warto jednak się przyjrzeć temu, jak to z ptakiem jest coraz gorzej. Chyba koniec jest bliski, aczkolwiek nie wiem, czy coś nie mogłoby nas tu jeszcze zaskoczyć... Byleby tylko się niczym nie ubrudzić...

Siła przebicia maga-człowieka-Tory wprawdzie wielka, ale celność mała. I równowagę pewnie ciężko takiemu wątłemu zachować, kiedy to rzuca ptaszyskiem na prawo i na lewo. Tak to jest, jak się nie ma pazurków, ani futerka, ani skrzydełek. Ale mam je ja! Lecz ja nie mam takiej siły przebicia... I dlatego też, aby uzupełnić to, czego jedne z nas nie ma, razem powinniśmy współpracować, dopełniając się nawzajem.
- Rawr! - daję warknięciem sygnał człowiekowi-magowi-Torze, żeby się szykował, żeby zwrócił uwagę, żeby był gotów. Bo oto właśnie potężny Qilin, ma zamiar mu pomóc, wbiegając mu pod nogi tak, żeby go wrzucić sobie na grzbiet, żeby mu opleść nogi skrzydło-uszami, wbijając się w mięso pazurami i kłami, aby mag-człowiek-Tora miał jak najstabilniejszą pozycję, by mógł jak najlepiej wycelować, by tym samym jak największych zniszczeń dokonał. A gdyby już ich dokonał, to nie pozwalając mu zejść z grzbietu, popędziłbym dalej wgłąb ptaka, aby dalej siać grozę, zniszczenie i spustoszenie! Rawrr!

Winter czuł się zagubiony i nie na miejscu. Ale to już ustalił wcześniej, więc nie zamierzał się zbytnio nad tym rozczulać. Widząc jak wyrastają pnącza, zaczął rozmyślać czy mógłby po nich się wspiąć by dotrzeć do stwora. Jeśli były tak uformowane by było to możliwe, ruszyłby po nich w stronę bydlaka. Nie był pewien czy jest to do końca bezpieczne, ale w jego oczach było to lepsze niż siedzenie w miejscu. Zatrzymałby się na nich dość blisko niego, by tym razem móc celniej rzucić w niego Energy Cut'em (C). A dokładniej w jego oko. Miał wątpliwości, czy wejście na niego byłoby najlepszym pomysłem, dlatego póki co się powstrzymał i próbował dojrzeć jakiś inny słaby punkt. W przypadku gdyby nie byłby w stanie wejść po pnączach, starałby się jak najbardziej zbliżyć do potwora, zwyczajnie biegnąć w jego stronę. Trochę mu to jednak zajmie.

MG

Wydawało się że magowie zyskali nad Raijinem przewagę. Czy faktycznie tak było, dopiero mieli się przekonać, niemniej faktycznie stwór znajdował się w nieciekawej sytuacji. To jednak nie był jeszcze koniec zmagań! Raekwon wraz z Khaliasem ruszyli ku ptakowi, mieli plan, ten sam co poprzednio. Prosty, ale skuteczny. Tym razem jednak oko wielkiego ptaszyska spoczęło na celujących do niego magach i kiedy Rae wypuścił swój pocisk, od ciała Raijina oderwała się pojedyncza błyskawica, rozwalając Shurikena, nim ten dosięgnął celu. Widać ptak uczył się na popełnionych błędach. Zaraz za pierwszą błyskawicą, w magów uderzyły dwie kolejne. Szybsze niż wszystkie dotychczas puszczone. Rakewon znów, mimo ataku Raijina był nietknięty, gorzej jednak z Khaliasem, który zaczął spadać na ziemię. Po pnączach zaczął się również wspinać Winter. Owszem, była to wędrówka możliwa, lecz piekielnie trudna. Młody mag FT pokonał może 1/8 długości pnącza, kiedy zwyczajnie, dalsza wspinaczka stała się zbyt trudna. Co prawda, pomagając sobie rękoma, byłby w stanie bez problemu przejść jeszcze raz tyle, ale dalsza odległość zdawała się ponad jego umiejętności. Spelle Sory definitywnie zadziałały, ale jaką miały skuteczność? Ciężko powiedzieć. Niemniej odpowiednia informacja została przekazana poprzez Chat room. Ludzie na ziemi mieli jednak jeszcze jeden problem, W Sorę i Kiirobarę bowiem znów leciał piorunek. Ten jednak poruszał się wolniej i bardziej koślawo od poprzednio w nich puszczonego. Torashiro natomiast, pochwycony przez Qilina odpalił kolejny z laserów. Kość Raijina nie należała jednak do szczególnie delikatnych i jeden laser nie wystarczył by przebić ją na wylot, a co dopiero rozciąć na pół. Nie mniej, powstała w niej sporych rozmiarów wyrwa, pozwalająca nawet na to by Qilin do niej wszedł! Tutaj pojawiała się jednak kolejna niespodzianka, to nie była kość pneumatyczna. Co prawda, nie wszystkie kości w ciele ptaka były pneumatyczne, a ilość pneumatycznych kości wahała się w zależności od gatunku, ale tego Tora wiedzieć nie mógł. Nie był wszak ornitologiem. A zwłaszcza, ornitologiem demonicznych ptaków! Bo te przecież, mogły nie mieć pneumatycznych kości wcale!

Torashiro: Ból uszu i głowy. Wind Affilitation. 50MM. Przeciążenie 4/5 postów. Problemy z poruszaniem, oddychaniem i zachowaniem koncentracji
Raekwon: 110MM. Love Mark. Ból uszu i głowy. Wind Affilitation. Wind Rider 2/5 postów. Voice amplification 2/3 posty. Ill's Mark 0/1 CD
Kiirobara: Ból uszu i głowy >MARK<.Wind Affilitation || Rośnij A 10/11 postów. 20MM.
Sora: Ból uszu i głowy 123MM. Wind Affilitation. Chat room[Tora, Winter, Hassaja, Kii(?), Rae(?)]. Overflow 0/1 postu przeciążenia. Confusion 1/3 posty
Winter: Ból uszu i głowy. Wind Affilitation. 60MM
Randomsy: Wind Affilitation || 8 żywych, 2 rannych
Rizze: Ból uszu i głowy. Wind Affilitation. Love Mark. Sukkub || 114MM
Roman: Ból uszu i głowy. Wind Affilitation. Mercurius: Mode Range || 200MM
Alter Tora: Ból uszu i głowy. Wind Affilitation || 580MM

//mapa PTAKA

Na bladej gębie Spinebreakera pojawił się wyraźny grymas niezadowolenia, gdy wybuchowa gwiazdka została zniszczona przed dosięgnięciem celu. Przynajmniej dostał informację zwrotna i wiedział, czego jeszcze mógł się spodziewać po ptasim przeciwniku. Założenia chłopaka się sprawdziły, choć byłoby zdecydowanie lepiej, gdyby tak się nie stało - wielki Raijin uczył się na błędach oraz zaczął zwracać większą uwagę na maleńkich magów. Mimo odniesionych ran ptaszysko wciąż miało jeszcze dość siły, by walczyć. Doskonałym przykładem był piorun, którym oberwał Khalias.
-Kurwa...-Raekwon wycedził przez zęby, po czym zaczął lecieć pionowo w dół. Nie mógł pozwolić by jedna z najbardziej przydatnych tutaj osób, zdolna dotkliwie zranić ptasiego demona stała się mokrą plamą po zetknięciu z ziemią. Swoja drogą, co robiła cała reszta na dole? Gdzie byli ci wszyscy magowie, którzy poza Khaliasem, Rizze, starym supermocnym Torą mieli pomóc pokonać elektryczne ptaszysko? Pikując ku ziemi Ill starał się doścignąć opadające ciało Khaliasa, które zamierzał złapać jeszcze w powietrzu i bezpiecznie odeskortować na ziemię. Będąc jeszcze w locie Raekwon chciał na szybko ocenić stan kompana, chociażby czy w ogóle oddychał. Gdyby oddychał, skończyłoby się jedynie na odstawieniu Khaliasa na ziemię i poleceniu szybkiego przywrócenia maga do stanu używalności. Gdyby jednak nie... Ill zrobiłby to samo, co w przypadku gdyby Khalias żył, jednak zamiast prośby o udzielenie pomocy padłoby polecenie o wykopanie grobu.
Co więcej, Ill musiał znaleźć jeszcze sposób na załatwienie drugiego oka, gdy... w myślach dostał soczystego strzała w blady ryj, aż oddało. -Po co?-zapytał, w sumie nikogo, na głos. -Debilu. Przecież nie ma takiej potrzeby!-na bladej gębie chłopaka pojawił się uśmiech. Wpadł na kolejny pomysł, oby lepszy od poprzedniego. Szybko podleciał do Rizze, po czym jedna biała kuleczka po drugiej zaczęły lądować w torbie chłopaka. -Daj mi kamień.-zwrócił się do pięknej czerwonowłosej, po czym, gdy dziewczyna oddała mu kamień, Ill wyjął shuriken, zrobił niewielką rysę i wchłonął część energii (50MM). -Tak się to robi. Wybacz, że wcześniej nie pokazałem.-rzekł przepraszającym tonem, po czym ponownie przekazał dziewczynie kamień, jednak tym razem już w zetawie z gwiazdką. W zachowaniu Spinebreakera widać było dziwną i ekstremalnie rzadką jak na niego ekscytację. Cokolwiek wymyślił, był na sto procent pewien, że tym razem jego plan się spełni. -Staruszek da radę jeszcze trochę go przytrzymać, a najlepiej trochę przyciągnąć do ziemi?-proste pytanie w kierunku Rizze nie wymagające długiej odpowiedzi. Tak, lub nie.

-1x C4(A)
+50 MM - użycie kamienia
-1 shuriken oddany Rizze

Walki miały w sobie pewną dozę problematyczności. Nastolatek nie mógłby zrobić wszystkiego. Jego zdolności opierały się na wspierani. Zdolności Egona ograniczały się zaś na walce naziemnej. Mógł w aktualnej chwili robić co najwyżej za piorunochron. Sam młodszy z braci Hoshino ostrzegłby resztę drużyny o specyficznym zachowaniu piorunów, informując też o tym Romana. Może ten umiał jakoś temu zaradzić. Co jeśli nie? Wtedy do działania wkraczał Egon. Ten aktywowałby od razu wszelkie możliwe wersje zaklęcia Rise - by przyjąć jak największą formę i za pomocą podstawy Elementu Metalu utwardzić swoją sierść do tego poziomu. Wspomagając to dodatkowo właściwością formy rangi B, jeśli tą osiągnął, aby zwiększyć drastycznie swoją wytrzymałość kosztem mobilności. Wszystko po to, aby naturalnie ściągnąć piorun do uziemienia w jego własnej formie lub jakoś wybić się i stanąć temu na drodze. W końcu wziął sobie za główną rolę ochronę Sory ku jego uciesze, bądź nie. Nastolatek zaś jeśli znalazłby chwilę aktywowałby Noise rangi D na ptasim monstrum. Nie dość, że miało być ślepe to jeszcze zagłuszone.

MG

Na szczęście mag zdolny zranić Raijina przeżył atak. Gorzej, że był nieprzytomny a więc i mało dla Rae użyteczny. Spinbreaker mimo to sprowadził go na ziemię, gdzie następnie skierował się do Rizze, w celu uzyskania swojego kamienia.-To nie wygląda dobrze-Powiedziała patrząc przygnębiona na ich zmaganie z ptakiem. W jej opinii, przegrywali. Czy miała rację, to już inna kwestia. Ale faktem było że mieli już jakieś straty, czy to w ludziach czy to w MM. A i zbiornik Tory nie był nieskończony. Pytanie Illa przez chwilę pozostało bez odpowiedzi, w końcu jednak, pnącza zafalowały i zaświeciły się na złotawo.-Ściągnąć - nie. Ale wzmocnił pnącza. Cokolwiek jednak wymyśliłeś, pośpiesz się.-Udzieliła w końcu odpowiedzi Illowi. Sora widząc że Roman nie bardzo wie co zrobić z piorunem, postanowił w końcu wykorzystać Egona. Ten zmieniając się w wielkiego pseudo metalowego lwa, bez problemu przyjął na siebie piorun. Zabolało, ale mimo to, zdawało się że Egonowi nic nie jest, poza lekkim ogłupieniem, które prezentował potrząsając łbem. Kiirobara nie miał na tyle szczęścia. Nie uniknął pioruna i teraz leżał ranny pod kamieniem, na tyle daleko od reszty że nikt go w zasadzie nie widział. Winter również nie miał wiele szczęścia i spadł, wpadając do wgłębienia w ziemi. Zdecydowanie połamał sobie przy tym kilka kości i raczej nie czuł się na specjalnie gotowego do poruszania. No a Torze Qillin się skurczył, więc byli trochę w dupie. Tym bardziej że Tora nie miał magii.

Torashiro: Ból uszu i głowy. Wind Affilitation. 50MM. Blokada magii 0/2 posty, 0/3CD przeciążenia. Problemy z poruszaniem, oddychaniem i zachowaniem koncentracji
Raekwon: 127MM. Love Mark. Ból uszu i głowy. Wind Affilitation. Wind Rider 3/5 postów. C4(A)
Kiirobara: Ból uszu i głowy. Całe ciało poparzone i mocno odrętwiałe. Duże zawroty głowy. >MARK<.Wind Affilitation || 20MM.
Sora: Ból uszu i głowy 86MM. Wind Affilitation. Chat room[Tora, Winter, Hassaja, Kii, Rae]. Confusion 2/3 posty. Noise 1/2 posty, Egon 1/6 postów
Winter: Ból uszu i głowy. Wind Affilitation. Złamane prawe biodro, mocno poobijane żebra po prawej stronie i pęknięta kość promieniowa prawego przedramienia. 60MM
Randomsy: Wind Affilitation || 8 żywych, 2 rannych
Rizze: Ból uszu i głowy. Wind Affilitation. Love Mark. Sukkub || 114MM
Roman: Ból uszu i głowy. Wind Affilitation. Mercurius: Mode Range || 200MM
Alter Tora: Ból uszu i głowy. Wind Affilitation || 547MM