HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Stary Staw - Page 7




 

Share
 

 Stary Staw

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
AutorWiadomość
Ryudogon


Ryudogon


Liczba postów : 531
Dołączył/a : 22/08/2013

Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 EmptyPią Gru 16 2016, 21:48

First topic message reminder :

Prawie na drugim końcu Magnolii istnieje jeden z najstarszych i zapomnianych przez czas. Już na wejściu w oddali widać tafle wody, a dookoła niej powbijane pieńki drzew. Od wejście prowadziła wydeptana dróżka wokół stawu. Świetliki oświetlały to miejsce zawsze w nocy.

***

MG

I nastał wieczór, stara latarnia obok jeziorka oświetlała ledwo jeden pieniek, gdzie siedziała mała, żaba. Jednak nie zwykła, bo z lutnią i słomianym kapeluszem oraz błękitnym kimonem. Po cichu grała na nim jakąś japońską piosenkę nucąc przy tym. Chyba czekał na kogoś.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1680-kieszen-ryudogona#28246 https://ftpm.forumpolish.com/t1394-czlowiek-z-piekla-rodem https://ftpm.forumpolish.com/t1733-ryudogonowe-cosie

AutorWiadomość
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 EmptySro Lut 28 2018, 01:33

Na ironizowanie to ona zawsze miała i czas i energię. Nawet teraz, gdy czuła jak powoli osuwa się w objęcia morfeusza, nie zamierzała z tego rezygnować. Niech Mejiro wie, że nawet jeśli ledwo trzymała się na nogach, lub też na pieńku, nie zamierzała rezygnować z tego tonu czy komentarza. W końcu sprawa była poważna, a jego pytanie było... średnie? W każdym razie na tyle nie na miejscu, że aż prosiło się o tego typu odpowiedź. Nie mdlejesz? No co to w ogóle było - gdyby miała na to jakikolwiek wpływ to oczywiście, że by nie mdlała.
Podniosła prawą dłoń, ściskając palcami nasadę nosa i na moment zamykając oczy, jakby próbując zebrać w sobie resztki energii, i wszelkiej innej godności, które nie pozwoliłyby jej tutaj odejść z tego świata. Wciąż jednak słuchała, co też ciekawego ma jej do zakomunikowania.
- Może. - parsknęła. Albo raczej spróbowała parsknąć, bo to co wypełzło spomiędzy jej warg bliżej miało do głośnego szeptu. Tak jakby ciało nie do końca już chciało robić to, czego od niego wymagała, wliczając w to struny głosowe. Nawet też się nie odwróciła, kiedy poczuła, że zaczyna coś za nią rzeczywiście kombinować. Kiedy dotknął końcem Środy symbolu na jej kapeluszu, poczuła dziwne uczucie z tyłu głowy, bo niby jakie to było uczucie, kiedy smyrał cię metalowy łokieć...?
Zaraz też poczuła, że kapelusz... odpuszcza. Że opada, a energia przestała uchodzić jej przez głowę do tego piekielnego pochłaniacza. Czyżby teraz miał być tylko i wyłącznie elementem ubioru? Raczej nie - w końcu pożarł znaczną część jej energii magicznej.
Dziewczyna odwróciła delikatnie głowę, spoglądając przez ramię na białowłosego. Przez chwilę patrzyła na niego sennym wzrokiem, prawą dłonią sięgając tym razem ku tyłowi głowy, gdzie jeszcze przed chwilą pojawiło się to dziwne uczucie i podrapała się po głowie, jednocześnie sprawdzając, czy kapelusz rzeczywiście chciał swobodnie schodzić.
- Jest dobrze. - zawyrokowała, jednak miała wrażenie, że wszystko działo się coraz wolniej i wolniej, jakby ktoś w nieodpowiednim momencie postanowił wstawić w filmie sceny w zwolnionym tempie. Jej ruchy były ślamazarne, ociężałe, a jej ciało powoli zaczynało poddawać się grawitacji, której nie był w stanie powstrzymać nawet pieniek, który do tej pory był wystarczającą podporą. Opuściła dłoń, opierając ją na powierzchni, na której siedziała, chcąc w ten sposób jakoś zaoponować.
- Shinji... - wymruczała tylko, zanim jej ciało odchyliło się zbyt mocno na bok, a ona sama poczuła, że pochłania ją ciemność. Oczy zamknęły się, a ona sama poddała mocy grawitacji całkowicie, kiedy jej organizm stwierdził, że tego niestety było już za dużo. Cholera, a przecież miała go ostrzec. Przecież powiedziała, że to zrobi. Miała nadzieję, że dopowie sobie w głowie to, co nie zdążyło wyjść od niej. Że w sumie, to właśnie mdleje.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Mejiro Shinji


Mejiro Shinji


Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013

Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 EmptyCzw Mar 01 2018, 15:18

Wyglądało na to, że Środa zadziałała. To był pierwszy raz kiedy tak naprawdę ją do czegoś użył i przez chwilę obawiał się, że wciśnięto mu jakiś bubel, który nie nadawał się do niczego innego jak okładania ludzi w charakterze pałki. Ale nie, kiedy przyłożył koniec broni do pieczęci ta zniknęła. Tak po prostu zniknęła jakby jej tam w ogóle nie było.
- Tak, podziałało. - potwierdził słowa Randii, która badała łapką tył głowy. Widocznie usuwając pieczęć musiał ją przypadkiem tyknąć Środą. Raczej nie powinno to mieć jakiś niepożądanych efektów, bo z tego co go poinformowano broń miała działać na wszelkiego rodzaju bariery i tym podobne, dotknięcie nią człowieka raczej nie groziło niczym niebezpiecznym. Właśnie, raczej. Dlatego Mejiron odstawił magiczny itemek na bok i przez chwilę przyglądał się dziewczynie. Wyglądała na nieco zmęczoną - acz to była sprawka kapelusza - ogólnie jednak nie zauważył nic niepokojącego.
- Hmm? - obrócił się w kierunku Randii słysząc swoje imię. Tylko po to, aby móc zobaczyć jak przechyla się na pieńku i pada na ziemię. Środa, którą trzymał w łapkach z zamiarem umieszczenia jej na powrót na plecach uniemożliwiła mu jakąkolwiek reakcję. Jedyne co mógł zrobić to zbliżyć się do nieprzytomnej i sprawdzić co z nią.
- Chyba tylko zasnęła... - mruknął do siebie, aby po tym wyrzucić z jeszcze długie westchnięcie. Tylko zasnęła, co? I co miał z tym faktem zrobić? Zabrać ją do jakiejś karczmy czy czegoś w tym stylu, żeby znaleźć jej łóżko? Czy może raczej zanieść ją do szpitala? Ni cholery nie wiedział. Zanim jednak podejmie jakąś decyzję podniósł ją i na powrót posadził na pieńku. Tyle, że nawet on był w stanie zrozumieć, że w takim stanie nie może się na nim utrzymać. Kucnął więc sobie za nią tak, żeby mogła się oprzeć o jego plecy. Po tym pozostało mu rozkminić co zrobić dalej, ale najlepiej byłoby jednak gdyby czarownica obudziła się zanim cokolwiek postanowi. Tak sobie pomyślał.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1288-u-mejiro-w-banku#18950 https://ftpm.forumpolish.com/t1276-mejiro-shinji https://ftpm.forumpolish.com/t1619-mejiro-shinji#26031
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 EmptyNie Mar 04 2018, 15:53

Przez jej senny, otumaniony brakiem energii umysł, nawet nie przeszła myśl, że białowłosy mógłby zareagować... jakkolwiek. Nie posiadała żadnych złudzeń czy oczekiwań, chwilowo po prostu będąc mu wdzięczną za to, że uporał się z jej problemem, który sama wsadziła sobie na głowę. Nie przeszło jej też przez myśl, że spotkanie z ziemią może być jakoś bardziej dotkliwe i bolesne, o czym na pewno zdąży jej jeszcze przypomnieć ciało, czy to w momencie odzyskania przytomności, czy też dopiero nazajutrz. Bo przecież ciała miały to do siebie, że wszelkie bolesne przypadki wyłaziły, lub wzbierały na sile po odpowiednim okresie. Jakby musiały przemyśleć fakt, że na prawdę je boli.
Randia spała. Spała mocno, snem kamienny i Mejiro bez problemu mógł usadzić ją na pieńku (o tyle o ile bezproblemowy jest stan skupienia nieprzytomnego ciała), a następnie samemu zająć dogodną pozycję. Miał czas - sporo czasu, żeby przemyśleć sobie wszelkie możliwości, które prezentowała przed nim zaistniała sytuacja, jednak prawdę powiedziawszy - do czegokolwiek by nie doszedł podczas swoich rozważań, po dobrych piętnastu minutach śpiąca królewna postanowiła się przebudzić.
Wciąż czuła się lekko zmęczona, albo raczej znużona - piętnastominutowa drzemka wystarczyła jedna, żeby organizm zregenerował siły przynajmniej w stopniu wystarczającym, by umożliwić jej jako takie funkcjonowanie, bez konieczności podklejania powiek, żeby nie opadały co chwila, albo wspierania się o innych, bo sama zbytnio słaniała się na nogach. Dziewczyna poruszyła się, otwierając nieznacznie oczy i pierwsze co to stwierdziła, że na sto procent udało jej się grzmotnąć w ziemię, a jej wybawca najwyraźniej nie podjął nawet próby uratowania jej także od tego. Zaraz też podniosła się z jego prowizorycznej podpórki w postaci jego własnych pleców i przechyliła ku przodowi, pochylając i macając palcami skroń, która pulsowała lekkim, uciążliwym bólem.
- Ała... - wymruczała z wyrzutem, w głowie przeskakując między obrazami, które jako ostatnio miała w pamięci. A tak: zaatakował ją kapelusz, Shinji okazał się rycerzem na białym koniu, a ją potem pochłonęła ciemność. Obejrzała się na niego.
- Długo już tak sobie siedzisz? - zapytała głosem sennym, wciąż zmęczonym i przede wszystkim - wyzutym z emocji. - Z resztą... nieważne... - potrząsnęła głową, zaraz też ziewając przeciągle. - Dziękuję. - podniosła się z pozycji siedzącej - ostrożnie, jakby bojąc się, że zaraz znowu ciało odmówi jej posłuszeństwa i poleci z powrotem na ziemię. - Wygląda na to, że mam u ciebie dług. Czy jest coś, co mogę dla ciebie zrobić, żeby się odwdzięczyć? - stanęła przed nim, na nowo ściskając kapelusz w dłoniach przed sobą, jednak teraz już bez zażenowania czy onieśmielenia wymalowanego na twarzy. Uśmiechała się do niego delikatnie, bo wciąż była zmęczona, blada i nieco skołowana, ale był to uśmiech ciepły i szczery. Czyli taki, jakim rzadko kiedy dzieliła się z innymi.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Mejiro Shinji


Mejiro Shinji


Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013

Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 EmptyPon Mar 05 2018, 10:07

Mejiron zastanawiał się i zastanawiał nad tym co powinien zrobić. Kiedy już wydawało mu się, że któraś z opcji chodzących mu po głowie była tą właściwą zaraz pojawiały się jakieś wątpliwości, które nie pozwoliły mu podjąć działania. I tak w rezultacie białowłosy nie zrobił nic i ostatecznie dziewczyna obudziła się zanim zdążył zdecydować się na cokolwiek. O tym, że odzyskuje przytomność zorientował się czując, że się poruszyła, bo do tej pory siedziała bez ruchu po prostu spokojnie sobie drzemiąc. W każdym razie kiedy się w tym zorientował wyrwało go to z zamyślenia tak nagle, że chciał się poderwać, aby sprawdzić co z nią. Na szczęście - chyba - pierwszy odruch udało mu się powstrzymać. Na szczęście, bo gdyby nagle zerwał się na nogi Randia nie do końca jeszcze przytomna mogła znów wylądować na ziemi. Oglądanie jak po raz kolejny ma okazję do nagłego spotkania pierwszego stopnia z ziemią było ostatnim czego sobie w tym momencie życzył, tym bardziej że tym razem byłaby to w stu procentach jego wina. Postanowił więc poczekać aż w pełni odzyska zmysły, bo skoro przez kilkanaście minut nie zrobił niczego to uznał, że teraz te kilka chwil siedzenia w spokoju było najlepszym co mógł zrobić.
Skrzywił się na pierwsze co usłyszał. Wyczuł w tym jakby pretensje? Do niego właśnie? Chociaż może nie pretensje, ale na pewno głos Randii nie świadczył, że była zadowolona z powodu bólu, którego wcześniej nie było i Mejiron poczuł się temu winien. W sumie to nawet wcześniej i bez wyrzutu dziewczyny czuł się kiepsko z tym, że pozwolił jej przygmocić w ziemie kiedy straciła przytomność dlatego zasępił się jeszcze bardziej.
Na pytanie odpowiedzieć nie zdążył, bo Sanada szybko stwierdziła, że to w sumie mało istotne. Wtedy też spróbowała się ostrożnie podnieść i on zrobił to samo.
- Nie ma za co... - odpowiedział nie dopowiadając, że w sumie to nie zrobił nic, a poza tym pozwolił jej wyrżnąć o podłoże. Nie trzeba było tego mówić, bo o tym ostatnim z pewnością miała bolesną świadomość.
- Dług? - zdziwił się na kolejne słowa. Nie przyszło mu nawet na myśl, że zrobił coś przez co Randia miałaby mieć wobec niego dług czy coś. - Chyba uderzyłaś się w głowę mocniej niż mi się wydawało skoro pleciesz o jakimś długu czy odwdzięczaniu się. - odparł wesoło, ale widząc szczery uśmiech, przez który cieplej robiło się na serduszku trochę się zmieszał.
- W każdym razie nie ma o czym mówić. - dodał jeszcze tym razem poważniej, ale jednocześnie pogodnie. Chociaż może lepiej było powiedzieć - tak jak pomyślał - że taki uśmiech jest wystarczającym podziękowaniem? Czy tam odpłatą jak ujęła to Randia?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1288-u-mejiro-w-banku#18950 https://ftpm.forumpolish.com/t1276-mejiro-shinji https://ftpm.forumpolish.com/t1619-mejiro-shinji#26031
Randia


Randia


Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012

Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 EmptyPon Mar 12 2018, 04:20

Może gdyby Randia czuła się nieco lepiej, to pretensje by się pojawiły. Może gdyby nie ogólne zmęczenie, znużenie i utrata sporych pokładów energii, to białowłosy usłyszałby litanię, podobną do tej, jaką usłyszał na Halloween, kiedy dopuścił się swojego okrutnego czynu na jej wardze. Czarnowłosa jednak zdawała się tymczasowo zatracić tę część siebie, która odpowiadała za wszelkie skargi i zażalenia kierowane wobec wszechświata, albo tez w tym przypadku - konkretnych jednostek, które nie wykazały odpowiedniego poziomu inicjatywy, by uchronić ją od złego.
Na jego słowa wykrzywiła usta lekko, jakby nieco niezadowolona z takiego obrotu sprawy. Szybko jednak zmieniło się to w ironiczny uśmieszek, który zatańczył na jej wargach. Skoro Mejiro nie chciał od niej żadnych zwrotów i nagród, za ten szlachetny czyn, to nie zamierzała go do niczego zmuszać. A może tez dostrzegł swoje błędy, które nastąpiły po tym szlachetnym ratunku i stwierdził, że w sumie to tak jakby wyszli na zero.
- No dobrze. Niech będzie. - przekrzywiła głowę nieco na prawą stronę, wciąż mu się przyglądając, jakby zaraz miał jednak zmienić zdanie. Nic jednak tego nie zapowiadało, więc w końcu spuściła na moment wzrok, spoglądając na ściskany w łapkach kapelusz. W końcu odpuścił, ale Randię teraz ciekawiło zupełnie co innego - jak na jego działanie przełoży się wchłonięcie mocy magicznej. Czy będzie tak robił za każdym razem czy było to może swego rodzaju jednorazowe ładowanie? I co by się stało, gdyby jednak nie udało się go zdjąć z jej głowy...?
- Przepraszam cię, ale chyba więcej wrażeń dzisiaj nie wytrzymam. - podniosła spojrzenie na białowłosego. - Na mnie już czas. Jeszcze raz dziękuję i... do zobaczenia. - uśmiechnęła się do niego jeszcze raz, tak samo ciepło i szczerze, robiąc już jednak parę kroków w tył. - Na prawdę na to liczę. - dodała jeszcze i odwróciła się w końcu.
Pomógł jej, ale raczej nie z tego wynikała jej chęć spotkania go jeszcze raz. Ze zdziwieniem bowiem uświadomiła sobie, że pomimo fatalnego pierwszego spotkania, kompletnie przestała się na nie oglądać - nie był nieudolnym wampirem. Był chłopakiem, z którym zdarzyło jej się dobrze bawić. Który nie okazał się skończonym idiotom, albo kimś kto nieustannie grał jej na nerwach. Poczuła delikatną, ledwo wyczuwalną nić sympatii, która łączyła ją z niewieloma osobami i której wytworzenia, tak po prawdzie, unikała zwykle jak ognia. Miała jednak wrażenie, że wynikało to jednak też z faktu, że ich pierwsze spotkanie miało miejsce zanim... zanim przestała być tak na prawdę sobą. Że Mejiro, podobnie jak na przykład Jamie, był czymś, co łączyło ją ze starą Randią.
Przyśpieszyła nieco kroku, ignorując zmęczenie i chcąc jak najszybciej opuścić park. Chcąc jak najszybciej znaleźć bezpieczne miejsce i po prostu porządnie się wyspać.

[z/t]
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1224-konto-ran#17885 https://ftpm.forumpolish.com/t4185-randia https://ftpm.forumpolish.com/t1521-opisy-ran#23822
Mejiro Shinji


Mejiro Shinji


Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013

Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 EmptyPią Mar 16 2018, 14:33

Gdyby Randia czuła się lepiej i jakieś pretensje faktycznie by się pojawiły mogłoby to doprowadzić do żywej dyskusji. Ciężko odgadnąć w jaki sposób wówczas mogło zakończyć się to spotkanie. Więc może to i lepiej, że dziewczyna była wyczerpana i nie miała na to siły.
W każdym razie Shinjiemu zdawało się, że jego stara znajoma nie była zadowolona z tego co usłyszała, może nie powinien wspominać o tym upadku? W końcu to po części jego wina, nie zrobił nic co by ją przed upadkiem uchroniła, a tłumaczenie że miała go ostrzec gdyby traciła przytomność było raczej kiepską linią obrony. Chociaż z drugiej strony nawet mimo tego, że nie mówiła tego poważnie to Mejiron by o tym zapewne wspomniał. Ostatecznie jej niezadowolona mina zmieniła się w uśmiech. Czy raczej uśmieszek - który z niewiadomego dla białowłosego powodu - wyglądał na.. złośliwy? Nie miał pojęcia co też takiego chodziło po głowie Randii, że na jej twarzy pojawił się właśnie taki wyraz, ale skoro ostatecznie stwierdziła, że tak może pozostać i dla Mejirona było to jak najbardziej w porządku.
- Trudno ci się dziwić. - odpowiedział na słowa czarownicy. Na jej miejscu pewnie też miałby wystarczająco wiele wrażeń jak na jeden wieczór. Szczególnie, że - jak podejrzewał - dziewczyna nie przewidywała żadnych atrakcji. Na kolejne podziękowanie tylko lekko się uśmiechnął, bo co innego mógł zrobić. Przecież mówił już, że nie ma mu za co dziękować.
- Do zobaczenia. I uważaj na siebie. - odpowiedział na jej pożegnanie. Nie proponował, że ją odprowadzi, mimo tego że taka myśl się w jego głowie pojawiła. Był raczej kiepski w wyczuwaniu nastrojów ludzi wokół i nie specjalnie ufał swojej intuicji w tym względzie, ale tym razem postanowił jej posłuchać. Podpowiadała mu bowiem, że Randii wcale nie spodobałaby się propozycja, że ją gdzieś odprowadzi. Zamiast więc wyskakiwać z czymś takim pomachał jej z uśmiechem na mordce. Kiedy dziewczyna znikła mu z oczu przycupnął sobie zastanawiając się czy, aby znów nagle nie straciła przytomności. Odrzucił tą niepokojącą myśl, przecież nie była dzieckiem i gdyby nadal czuła by się kiepsko zwyczajnie dałaby sobie chwilę, aby odsapnąć. Chyba, że jego towarzystwo zrobiło się dla niej uciążliwe. I tak zapomniał zupełnie po co przyszedł w to odludne miejsce, które teraz faktycznie takie się stało. Chciał poukładać sobie w łepetynie kilka spraw, ale zamiast tego zaczął się zastanawiać czy, a raczej jak bardzo jego osoba działa ludziom na nerwy. Chyba doszedł do nieciekawych wniosków, bo po dłuższej chwili opuścił zaciszny stawik z ponurą miną.

z/t
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1288-u-mejiro-w-banku#18950 https://ftpm.forumpolish.com/t1276-mejiro-shinji https://ftpm.forumpolish.com/t1619-mejiro-shinji#26031
Abri


Abri


Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014

Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 EmptySro Paź 10 2018, 01:26

- Nudaaaaaaaaaaa! - wykrzyczała stojąc na brzegu, tuż przy głównej ścieżce i tylko ci, co ją znali mogli stwierdzić, ze w ten sposób białowłosa dziewczyna chce zaprosić do zabawy, albo chociaż rozmowy okolicznych mieszkańców. Ci co jej nie znali, cóż... Pewnie doszli by do wniosku, że jest po prostu sfrustrowana z powodu, który właśnie wykrzyczała.
Abri westchnęła i usiadła ze skrzyżowanymi nogami tam, gdzie stała i rozejrzała się wokół. Miejsce to wydaje się być spokojne i zapomniane, nawet przez zwierzęta. Czy w ogóle tutaj ktoś był?
Po części była to prawda - nudziła się. Mimo iż nigdy nie była sama, mimo iż miała w Magnolii wielu przyjaciół z którymi mogła bawić się całymi dniami, to jednak brakowało jej czegoś, czego nie brakowało jej kiedyś. A właściwie, to brakowało jej kogoś...
Kyouma całkiem niedawno udał się na jakąś super ważną i super trudną misję prosząc ją tym samym, aby pozostała w mieście i przygotowała wszystko do ich wspólnej podróży w poszukiwaniu gryfa. Wspomniał coś o tym, że musi jeszcze zarobić na tę podró, a o jej własnych klejnotach nawet nie chciał słuchać. Nie rozumiała tego, bo przecież sama nie potrzebowała tych klejnotów. Nie miała domu za który musiałaby płacić, a i z jedzeniem nie miała żadnych problemów. W końcu trawa rośnie wszędzie.
Pozostanie w mieście miało swoje plusy. Bubu całkiem dobrze się tutaj odnalazł i poczuł się bardziej niezależny od białowłosej. Nie dziwiło jej to wcale, bo w końcu jedynym zagrożeniem były koty, a te będąc w dobrych stosunkach z Abri postanowiły zostawić nielota w spokoju. Przynajmniej tym Abri martwić się nie musiała, tak samo jak i odnalezieniem Bubu w mieście, kiedy sama będzie je opuszczać. To, że koty go nie tkną wcale nie znaczyło, że go nie obserwują...
Westchnęła kłądąc się na trawie rozkładajac przy tym ręce na boki i wbiła spojrzenie w leniwe chmury zwiastujące piękną pogodę. Chmury, które tak brutalnie i bezlitośnie prowokowały zarówno do lenistwa jak i do podróży. Wielki Świat wzywał ją każdego poranka, aby opuściła miejskie mury i wyruszyła w znane lub i nieznane. A ona sama pozwalała się prowokować ponieważ tęskniła za tym. Wiele razy już planowała, że poleci nad morze, aby odwiedzić jeżozwierzoliki i ich strażników. Nawet poprosiła o pomoc miłą Panią w bibliotece miejskiej, aby napisała za nią list do Archiego, w którym pytała o jego ostatnie odkrycia oraz czy nie potrzebuje pomocy przy innych stworzeniach, jednak Posłaniec, którego poprosiła o przekazanie listu jeszcze nie powrócił. Biała wiedziała, że przyjaciel musiał się udać w daleką podróż. Świat był wielki, nawet dla ptaków...
Ale za każdym razem kiedy już zaplanowała wypad poza miasto przypominała sobie o kolejnej rzeczy potrzebnej do dalekiej podróży i musiała odkładać w czasie wszelkie wycieczki.
Ach gdyby tak tylko znowu znaleźć się na bezkresnej łące bez żadnych łańcuchów czy to mentalnych czy też fizycznych...
Ach gdyby tak tylko znowu do lasu...do domu...
Dziewczyna zamknęła oczy przywołując sobie w wyobraźni te leśne ścieżki na których to spędziła większość swojego życia. Te na których bawiła się z wilczymi szczeniętami i te polany na których wygrzewała się leniwie w słońcu nie musząc martwić się tym, że w każdej chwili zostanie zaatakowana przez jakiegoś złego maga...
A przecież już chciała uciec. Kiedy walki w katedrze ustały, kiedy Kardia runęła, już miała zaplanowaną ucieczkę od tego życia. Chciała o nim zapomnieć, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, ze zrobi to po raz kolejny. Chciała wrócić do domu i nigdy więcej nie przybrać ludzkiej postaci. Życie wtedy było łatwiejsze. Wtedy jeszcze myślała, że będzie potrafiła tak po prostu wrócić do swojego lasu, wtulić się w futro Opiekunki i wmówić sobie, że cała ta ludzka przygoda to był tylko sen i najzwyczajniej zapomnieć o wszystkim. O tych ludziach i zwierzętach których poznała. O tych wszystkich misjach, które wykonała i waszystkich walkach, które stoczyła. Myślała, że umiałaby tak po prostu zapomnieć o tym wszystkim co sprawiło, że nie jest już tylko Białą, ale jest Abri - magiem Fairy Tail.
Wtedy, kiedy była gotowa zniknąć bez pożegnania, bo zawiodła się na ludziach. Bo myślała, że ludzki świat krąży tylko wokół bólu i nienawiści. Wokół siły i przemocy, a to co dobre, to i tak prowadzi do złego. Myślała, że wszystko co białe, to i tak stanie się czarne. Ale nie umiałaby. Nie umiałaby tak po prostu zapomnieć o Wietrze, który przywiał ją do tego momentu i o Kyoumie, który sam w sobie był zaprzeczeniem wizji świata, jaka jej się wykreowała po wydarzeniach w katedrze.
A jednak dzisiaj, wracając wspomnieniami do tamtego dnia i tych paru chwil w Kardii, które niemal zmieniły jej życie wiedziała dlaczego myśli o powrocie do domu. Walczyła ramie w ramie z innymi magami w obronie ich domu, w obronie ich rodziny. W obronie czegoś, czego częścią się nigdy nie czuła, choć wszyscy byli dla niej dobrzy. W obronie czegoś, czego sama nigdy nie miała. Tam, w Kardii już wiedziała, że aby rozpocząć nowy rozdział będzie musiała kompletnie zamknąć poprzedni, a nie będzie potrafiła tego zrobić nie wiedząc kim, lub czym właściwie jest.
Dzwignęła się po to, aby zbliżyć się do tafli wody i spojrzeć na swoje odbicie. Wpatrywała się w nie przez dłuższą chwilę po raz kolejny powtarzając sobie czy wszystkie przygotowania do poszukiwania gryfa zakończyła, a kiedy po raz kolejny się upewniła, że tak właśnie jest uśmiechnęła się do siebie. W końcu zasługiwała na pochwałę. Zrobiła wszystko o co poprosił ją Kyouma, więc postanowiła, że jeśli nie wróci w ciągu trzech kolejnych dni, to wybierze się na wycieczkę.
I z tym postanowieniem odsunęła się od brzegu po to, aby położyć się w cieniu jednego z drzew i oddać się krótkiej drzemce, by więcej już nie rozmyślać...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2862-abri#49069 https://ftpm.forumpolish.com/t2810-abri https://ftpm.forumpolish.com/t3426-aktualizacja-abri#64757
Ezra Al Sorna


Ezra Al Sorna


Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015

Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 EmptyPon Gru 03 2018, 01:56

Mężczyzna pojawił się nad stawem nagle, niczym burza w lecie. Postronny obserwator nie zauważyłby nawet momentu jego przybycia. W jednej chwili jedyną obecną tam osobą była białowłosa dziewczyna śpiąca pod drzewem, a w drugiej ktoś stał kilka metrów od niej. Spomiędzy długich, sięgających do pasa włosów, które mężczyzna rozpuścił luźno, gdzieniegdzie przebijały się czarne pasma, wyraźnie kontrastując z tymi białymi, których zdecydowanie było więcej. Ubrany był w drogie kimono - także białe - z czerwonymi wstawkami, jednak metalowe buty jakie nosił mocno nie pasowały do tego stroju, tak samo jak napierśnik z kołnierzem, tego samego koloru. U jego pasa wisiał miecz z biało-czarną rękojeścią. Kolejnym dziwnym elementem jego wyglądu była opaska na lewym oku, na której znajdował się haft przedstawiający białego lisa. Jego twarz od prawej skroni do lewego policzka przecinała cienka, ledwo widoczna blizna.

Al Sorna wpatrywał się przez chwilę w twarz śpiącej dziewczyny. W końcu udało mu się ją wytropić za pomocą członków Heaven Ward. Nie spodziewał się jednak tego, że zastanie ją w takim momencie. Taką...bezbronną. Przez jego umysł przemknęły wspomnienia z Kardii.

"-Nauczyłem cię być nieufną!"

"- Jeśli teraz mnie rozumiesz, to proszę...nie krzywdź mnie... -" powiedziała cicho mając cały czas mocno zaciśnięte powieki.

" Nauczyłem cię jak trzymać miecz! "- syk klingi dobywanej z pochwy.

"- Imię? Nazywają mnie tutaj Białą, jeśli o to chodzi."

"- Nauczyłem cię jak się bronić przed atakiem z zaskoczenia!"

Przysunął się do niej i pochylił lekko, całując ją delikatnie, ale stanowczo. W jego oczach przez krótką chwilę pojawiło się coś na kształt żalu:
"-Tak będzie lepiej. Mam nadzieję, że dasz sobie radę, mimo tego że wywróciłem pewnie twój świat do góry nogami. Przepraszam. "

-...A TY MNIE ZDRADZIŁAŚ!


Szermierz usiadł cicho po turecku obok, przyglądając się uważniej twarzy Abri. Gdyby nie ta dziewczyna... Gdyby nie znajomość z nią...

Nie pojawiłby się w Kardii. Nie spotkałby Mefistofelesa.Nie stałby się demonem.
Nie opuściłby Nanayi, uciekając od jej uczuć.Nie dołączyłby do wojny z Minstrelem i nie straciłby Depore. Nie zacząłby działać aktywniej jako Herold Mefista. Nie przejąłby gildii żeby zagłuszyć poczucie straty...

Szczęka maga zaciśnie się, gdy zwalczy w sobie chęć sięgnięcia po miecz. Nie... Te wydarzenia nie były jej winą. Na dobrą sprawę tym, który zawinił był on. Wprowadził ją w nieznany świat, a następnie porzucił. Odsunął od siebie, porzucając na pastwę nieznanego, a następnie nie potrafił zaufać. Kto wie, może jego życie potoczyłoby się inaczej, gdyby zabrał ją ze sobą?

Jego dłoń odsunęła się od rękojeści miecza, zamiast tego wędrując w stronę jej twarzy. Pogłaskał lekko policzek dziewczyny. Była taka...niewinna. A on zamiast pomóc chronić tą niewinność, starał się do tej pory zabarwić ją szkarłatem. Szkarłatem krwi, który znaczył już na stałe jego dłonie. Być może gdzieś wewnątrz siebie, głęboko w środku zazdrościł jej tej niewinności?
- Nie nauczyłaś się za dużo. - rzuci spokojnym tonem, nadal głaszcząc jej policzek. - Ktoś mógłby cię teraz zaatakować.

- Ryuuzume. - rzuci rozbawionym tonem.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3310-konto-ezry https://ftpm.forumpolish.com/t3264-ezra-al-sorna
Abri


Abri


Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014

Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 EmptyPon Gru 03 2018, 02:32

W pierwszej chwili myślała, że jej umysł spłatał jej niezłego figla podsuwając dziwny sen. Bo w końcu dopiero co zasnęła. Nie chciała się budzić, ledwie chwilę temu zamknęła oczy, a tu już jej coś przeszkadza. Podświadomość odnotowała znajomy głos i muskanie policzka, jednak Abri dobrze wiedziała gdzie jest. To musiał być jakiś zbłąkany liść. W końcu położyła się pod drzewem.
Nie...
Zdecydowanie tu musiał być sen.
Bardzo dziwny i bardzo nierealny sen. Takie rzeczy w końcu się nie zdarzają, a Abri teraz wie, że On jest zły. Tam, w Kardii chciał ją skrzywdzić. Gdyby się do niej zbliżył, teraz białowłosa nie mogłaby spokojnie odpoczywać w bezpiecznych murach miasta. Tak powiedział Kyouma, wiec tak musiało być. Mimo, że sama bardzo chciała z nim porozmawiać po wydarzeniach w katedrze. Chciała wiedzieć czemu się tam pojawił...
A jednak instynkt samozachowawczy kazał jej otworzyć oczy kiedy tylko usłyszała dobrze znane sobie słowo. I tak też zrobiła - nagle otworzyła oczy, w których malowało się przerażenie, a kiedy go ujrzała i zdała sobie sprawę z tego, że to wcale nie był sen, niemal od razu - tak samo nagle jak otworzyła oczy, przeturlała się w bok, aby oddalić się od Ezry i poderwała się. Zanim zauważyła, że ten nawet nie trzyma w dłoni miecza, Abri już cofała się ostrożnie sięgając po czarny łuk.
Priorytetem było zadbać o swoje bezpieczeństwo...
Znała osobę, która się przy niej pojawiła. Dobrze wiedziała, że same pazury mogą nie wystarczyć. Mimo, że mogła je przyzwać w każdej chwili, dzięki czemu nie byłaby bezbronna.
Ale pomimo tego nie uciekła.
Nie chciała uciekać...
Zamiast tego obróciła łuk, tak aby ten znajdował się w pozycji równolegle do ziemi i naciągnęła cięciwę, na której już tworzyła się strzała.
- Nie powinno cię tu być - powiedziała krótko przypatrując mu się uważnie. Temu jak wyglądał, jak się zachowywał. Gotowa była w każdej chwili aby się bronić. Wystarczył tylko jeden podejrzany ruch, a wypuści strzałę.
Zrobi to...
Nie po to przez tak wiele godzin trenowała w samotności walkę tą bronią, aby teraz jej nie użyć. Pomimo strachu. Pomimo wszystkich wspomnień i emocji związanych z jego osobą strzeli...
Ale jeszcze nie teraz. Jeszcze nie wypuści strzały, nawet ostrzegawczej, gdyż mijałoby się to z celem.
Mimo wszystko chciała z nim przecież porozmawiać.
- Ezra... - wypowie na koniec jego imię. Tak jakby chciała się upewnić, że to właśnie on. Że pojawił się w mieście pomimo tego iż był widziany w katedrze podczas walk. Pomimo tego, że przyszedł do niej. Chciała upewnić się, ze jest prawdziwy...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2862-abri#49069 https://ftpm.forumpolish.com/t2810-abri https://ftpm.forumpolish.com/t3426-aktualizacja-abri#64757
Ezra Al Sorna


Ezra Al Sorna


Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015

Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 EmptyPon Gru 03 2018, 04:22

Spojrzenie szarozielonego oka spoczęło najpierw na łuku, oceniając broń, a następnie na dziewczynie. Pomimo tego, że mierzyła do niego, nie wyglądało na to, żeby miał odpowiedzieć atakiem. Zamiast tego spojrzał jej w oczy, odpowiadając spokojnym tonem:
- Nie powinno.Wygląda na to, że nie wszystkie moje lekcje poszły na marne.- potwierdzi lekkim skinieniem głowy.

- Możesz odłożyć łuk Abri. Nie przyszedłem tutaj walczyć... - powie, a następnie uniesie powoli rękę, by zdjąć opaskę z lewego oka, odsłaniając szkarłatną tęczówkę. Białko oka stało się całkowicie czarne, co nadało mężczyźnie dodatkowo złowrogiego wyglądu. - ...ale to zrobię, jeśli mnie zmusisz.

Głos maga wyprany będzie z jakichkolwiek ciepłych emocji jakie wcześniej okazał zmiennokształtnej. Będzie uważnie obserwować jej ruchy. Napięta do połowy cięciwa pozostawiała mu nadal pole do działania. Gdyby zaszła taka potrzeba, aktywowałby swoją demoniczną przemianę, a następnie uniknął ataku za pomocą Festiny i wyprowadził kontratak. Możliwe, że oberwałby strzałą, chociaż był pewien, że rana raczej nie byłaby śmiertelna. W końcu zwiększona wytrzymałość też zrobiłaby swoje.

Jednak Al Sorna nie zaatakuje.
- Przyszedłem porozmawiać. O Kardii. O...nas? I być może o tym co niesie przyszłość.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3310-konto-ezry https://ftpm.forumpolish.com/t3264-ezra-al-sorna
Abri


Abri


Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014

Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 EmptyPon Gru 03 2018, 05:07

Kiedy spojrzał jej w oczy, Abri wzdrygnęła się i ppod wpływem tego impulsu naciągnęła cięciwę. Była gotowa do strzału w każdej chwili, nie była tylko pewna w co tak właściwie ma celować. Miał na sobie fragment zbroi, a nie była pewna czy jej strzały przebiją się przez nią, więc opuściła nieco wzrok chcąc strzelić w udo. Tak. Zranienie go w nogę z pewnością go spowolni, w razie gdyby chciał ją zaatakować...
Kiedy się odezwał, znowu się wzdrygnęła. Widać było jednak po dziewczynie, że sama nie jest pewna tego co chce zrobić.
- To nie twoje... - zaczęła mówić jednak nie dokończyła. To nie były jego lekcje. Jego lekcje dotyczyły czegoś innego. Nie wolno mu było przypisywać sobie tego, co Abri umiała teraz! Zirytowały ją te słowa. Powinna do niego strzelić i powiadomić oddział policji. Strzał w noge powinien go wystarczająco spowolnić, aby policja magiczna mogła go złapać i aresztować. Nie zdążyłby uciec z miasta...
Jednakże opuściła łuk. Nie strzeli.
Ale nie dlatego, że ją postraszył czarnym okiem. Sztuczka z oczami, też mi sobie... Podczas ostatnich walk w katedrze, Abri też miała oczy przez moment. I to stworzenia którego nigdy nie poznała, a jednak udało jej się zdobyć jego moc. Przynajmniej na chwilę... Już mniej istotnym faktem było to, że właśnie tamte oczy były teraz źródłem złego. To też już Abri wiedziała...
Tak czy inaczej białowłosa nie była pewna tego czy chce przewiesić łuk przez plecy. Wolałaby mieć go cały czas pod ręką, jednak położenie go na ziemi w ogóle nie wchodziło w grę. Kiedyś go wypuściła z dłoni, kiedy był przygotowany do strzału i działy się straszne rzeczy.
Ezra mógł zobaczyć, jak Abri waha się czy odłożyć łuk czy też nie i trwało to chwile, a przynajmniej dopóki ten znowu się nie odezwał. I ona sama chciała mu powiedzieć, żeby się do niej nie zbliżał bo całkiem dobrze radzi sobie z tą czarną bronią, właściwie to o wiele lepiej sobie radzi, niż ze Wskazówką. Ale już w ostatniej chwili skarciła sie w myślach. Nie powinna mu mówić co potrafi. Co jeśli jednak ją zaatakuje? Co jeśli próbuje sobie tylko kupić więcej czasu, aby obmyślić jak mógłby zrobić jej krzywdę?
Nabrała głęboko powietrza w płuca i powoli je wypuściła. Następnie usiadła na piętach, a na kolanach położyła czarny łuk, tak aby w każdej chwili mogła go użyć.
- Nie odłożę go. Powinieneś dobrze wiedzieć czemu. Ale też nie użyję, jeśli mnie do tego nie zmusisz - powiedziała bardzo poważnie i nawet sama się zdziwiła tym jak zabrzmiała. Możliwe, że nawet sama by nabrała do siebie szacunku, gdyby powiedziała do siebie w ten sposób - czy to ma w ogóle jakikolwiek sens? Ale chcąc nie chcąc ostatnie wydarzenia w mieście sprawiły, że Abri nieco dojrzała.
- Po co przyszedłeś? Do katedry? Jaki był twój cel? - zapytała całkiem poważnie. Takiej dziewczyny Ezra jeszcze nie znał. Ale nie powinno go to dziwić. Do tej pory przy każdym ich spotkaniu to on chciał ją zabić.
Tak. Nauczył ją być nieufną - wobec niego samego...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2862-abri#49069 https://ftpm.forumpolish.com/t2810-abri https://ftpm.forumpolish.com/t3426-aktualizacja-abri#64757
Ezra Al Sorna


Ezra Al Sorna


Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015

Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 EmptySro Gru 05 2018, 18:18

Al Sorna w spokoju będzie obserwować wewnętrzną walkę białowłosej, jednocześnie dokonując szybkiej oceny sytuacji. Nie przybył tuta żeby walczyć, zatem jeśli Biała nie odpuści, to zamiast atakować, po prostu szybką stąd zniknie. Abri nie dogoni go nawet w zwierzęcej postaci, lecz odgłosy walki mogą sprowadzić mu na głowę Policję Magiczną, albo kogoś z legalnej gildii.

Koniec końców do walki nie doszło, przynajmniej narazie. Ezra skinie lekko głową, słuchając wypowiedzi swojej rozmówczyni. Musiał przyznać, że przez te kilka miesięcy zaszła w niej poważna zmiana, przynajmniej jeśli chodzi o charakter. Wydawała się być bardziej opanowana oraz pewna siebie. No i dość gruntownie podszkoliła się w posługiwaniu się łukiem, sądząc po tym jak dzierżyła broń. O tak, ta "nowa" Abri zdecydowanie różniła się od zmiennokształtnej, którą spotkał w lesie.
- Miałem zamiar cię zabić. - odpowie najspokojniej w świecie, patrząc jej prosto w oczy. - Chociaż przyznaję, że działałem pod wpływem emocji. Na dobrą sprawę...nie wiem czy byłbym to w stanie zrobić.
Mag westchnie ciężko, poprawiając nieco swoją pozycję.
- Dosyć osobiście potraktowałem to że zataiłaś przede mną tak ważną informację. - rzuci chłodnym tonem. - Wyobraź sobie, że ktoś komu ufasz, nagle okazuje się być wrogiem. Przyznasz chyba, że nie jest to zbyt komfortowa sytuacja?

Szermierz wzruszy lekko ramionami, podsumowując swoją wypowiedź.
- Powiedzmy jednak, że to przeszłość. Postanowiłem dać ci spokój i nie wchodzić więcej w drogę. Przynajmniej w życiu osobistym, bo nie mogę wykluczyć, że spotkamy się po przeciwnych stronach frontu. Dlatego chcę wręczyć ci prezent pożegnalny, nawet jeśli nie jest to nic materialnego.
Mistrz GH zamilknie na chwilę, a następne słowa wypowie z lekkim wahaniem w głosie, najwyraźniej nienawykły do nich:
- Przepraszam...za wszystko. Czasem zastanawiam się, jak potoczyłby się moje losy, gdybym pozwolił ci dołączyć do mnie. Jednak roztrząsanie przeszłości nie ma teraz żadnego sensu. - powie, wstając powoli z ziemi, gotów do uniku jeśli zajdzie taka potrzeba. Spojrzy z góry na białowłosą. - Zatem zanim odejdę... Wiesz gdzie znajduje się las, w którym cię spotkałem?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3310-konto-ezry https://ftpm.forumpolish.com/t3264-ezra-al-sorna
Abri


Abri


Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014

Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 EmptySro Gru 05 2018, 21:33

Sama Abri nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, czy i jak bardzo zmieniła się od ich ostatniego "spokojnego" spotkania, a jednak była to prawda. Jeśli jedno wydarzenie może zmienić w człowieku tak wiele, to właśnie tak się stało z białowłosą...
Kiedy Ezra mówił - nie przerywała mu. Pozwoliła mu powiedzieć co miał do powiedzenia. W końcu sama chciała wiedzieć. I kiedy on potrafił panować nad emocjami - Abri wciąż była w tym kiepska. Widocznie wzdrygnęła się, kiedy wyjawił jej swój cel pojawienia się w Kardii. Może i wcześniej nie pozwalała tej myśli za bardzo błąkać sie po umyśle, miała nadzieję, że może było to po prostu jakieś nieporozumienie, nawet jeśli Kyouma zapewniał ją, iż tak nie było. A jednak kiedy Ezra powiedział to na głos i to patrząc jej prosto w oczy - nie było żadnych wątpliwości...
Ale nie wtrąciła się. Pozwoliła mówić mu dalej. Nawet jeśli oskarżenie o zatajeniu ważnej informacji ją ubodło, pozwoliła mu mówić. Wszak miał jakiś cel pojawiając się dzisiaj w mieście.
Abri zmieniła się - dojrzała. Widziała i wiedziała już więcej, niż wtedy, kiedy zdecydowała się zamieszkać wśród ludzi i dołączyć do gildii. Była zupełnie inna niż tamtego dnia w jej lesie, kiedy po raz pierwszy przybrała ludzką postać. Wtedy nie byłaby w stanie domyślić się niewypowiedzianego. Dzisiaj jednak, teraz, Abri musiała się domyślić. Tam, w katedrze Ezra pojawił się, ponieważ chciał ją zabić. Sprawić by nie zniknęła. I to tylko dlatego, że dołączyła do gildii i nie powiedziała mu o tym. Nie dbał o to, czy dziewczyna była lojalna czy też nie. W końcu nikomu nie powiedziała o wydarzeniach w gorących źródłach. Nie wydała go nawet po tym, jak zrujnował tamto miejsce. Jedyną osobą, która dowiedziała się o tym, że go znała był Kyouma. I to dopiero teraz, po zawaleniu się katedry. Tylko jemu powiedziała, choć strasznie się bała, że ta wiedza może ich sporo kosztować. Nie chciała w ten sposób nikogo narażać...
A jednak poczuła, że musi się usprawiedliwić.
- Mówiłeś, żebym dołączyła do gildii. Żebym znalazła przyjaciół i ludzi, którzy mi pomogą, a życie nie będzie jedynie okrutne. Zrobiłam to. Nigdy nie zapytałeś mnie wprost czy dołączyłam do gildii, więc nie mówiłam. Równie dobrze mogłeś sam zobaczyć - razem z tymi słowami dziewczyna skupiła się na swoich zdolnościach przyprawiając sobie parę lisich uszu i delikatnie odgięła te lewe, aby pokazać mu szary symbol gildii.

Kiedy Ezra przeprosił ją za wszystko, dziewczyna drgnęła lekko, choć bardzo się starała, aby nie było widać po niej zdziwienia. A zdziwiona to ona była, oj bardzo... Usłyszeć takie słowa od osoby, którą widziała może tylko parę razy w życiu, a jednak za każdym razem ich spotkanie zaczynało się od walki o przetrwanie, a kończyło się zniknięciem jednego, lub drugiego. W innych okolicznościach nie uwierzyłaby mu, jednak dzisiejsze spotkanie było inne już od samego początku. On był inny...
Biała dobrze wiedziała, że Ezra pojawiając się w mieście postąpił nierozsądnie. Sporo zaryzykował, aby się z nią spotkać. Odgłosy walki to jedno, ale Abri w każdej chwili mogła podnieść alarm, walczyć z Ezrą tylko po to, aby go zatrzymać i doprowadzić do aresztowania. Przecież nie mogła dłużej ukrywać faktu, że go zna. Był członkiem nielegalnej gildii i otwarcie przyznał, że chciał ją zabić.
- Tylko po to przyszedłeś? Przeprosić? - zapyta zanim ten jeszcze wstanie, poruszając przy tym niespokojnie swoimi lisimi uszami. Nie odpowiedziała mu jednak nic. Nie była pewna, czy przyjmie jego przeprosiny. Oskarżył ją o zdradę, kiedy ona sama starała się go nie wydać. Chciał wymazać z tego świata jej istnienie, chociaż nie zrobiła nic złego.
A jednak na koniec zadał jej pytanie, które poderwało ją na nogi. Stała teraz z opuszczonym łukiem w lewej dłoni i wpatrywała się w Ezrę podejrzliwie, ale i z zaciekawieniem? Czyżby rzucał jej jakieś wyzwanie? Chciał sie z niej pośmiać?
Jednak odpowiedź na to pytanie mogłaby wiele skomplikować. Kiedy Abri po raz pierwszy opuściła las i ruszyła w stronę najbliższych domostw nie przywiązywała wagi do tego w którą stronę idzie, ani skąd wyruszyła. Była wtedy pełna obaw i nadziei, jednak nie planowała wracać do domu. A jednak od jakiegoś czasu Biała coraz częściej wracała myślami do tamtego miejsca i bez skutku próbowała odtworzyć w pamięci swoją wędrówkę. Jednak nawet nie była w stanie stwierdzić czy szła w stronę zachodzącego czy wschodzącego słońca, jak i również nie potrafiła w żaden sposób skontaktować się ze zwierzętami, które tam mieszkały.
Te wahanie, zanim udzieliła odpowiedzi było wyraźnie widoczne.
- Nie... - w końcu odpowie zgodnie z prawdą cichym i smutnym głosem. Nawet nie wiedziała, czy jej las znajduje się w ogóle na terenach Kraju...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2862-abri#49069 https://ftpm.forumpolish.com/t2810-abri https://ftpm.forumpolish.com/t3426-aktualizacja-abri#64757
Ezra Al Sorna


Ezra Al Sorna


Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015

Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 EmptyNie Gru 09 2018, 15:30

Al Sorna skinął krótko głową, przytakując odpowiedzi Abri.
- Tak myślałem. - odpowie. - Nie spodziewałem się, żebyś wtedy myślała o mapach.
Szermierz spojrzy na lisie uszy dziewczyny i uśmiechnie się lekko. Jednak uśmiech ten szybko zniknie z jego twarzy, gdy spojrzy jej w oczy.
- Mówiłem ci, że jestem raczej niebezpiecznym człowiekiem. Czasem zbyt porywczym. Zbyt szybko oceniającym. Tak było w tym przypadku. - powie cicho, zamyślonym tonem. - Ludzie popełniają błędy.

Ciekawe czy i tą część bycia człowiekiem niedługo zatracę...

Mag ruszy powoli w stronę Abri, oceniając jej reakcje. Jeśli tamta zechce go zaatakować, to zatrzyma się w miejscu. Jeśli nie, to stanie przed nią, spoglądając w jej oczy z góry.
- Wyrządziłem ci sporo zła. Nie zawsze celowego. Prawdopodobnie w przyszłości będzie go jeszcze więcej, ze względu na to jak potoczyły się nasze losy. A jednak... Jednak nie chcę, żebyś miała do mnie żal. Chociaż niedługo zapewne mnie znienawidzisz. - uśmiechnie się smutno. Jeśli uzna że to bezpieczne, to podniesie rękę, by ją pogłaskać. - Dlatego to spotkanie jest najpewniej ostatnim, jak już wspomniałem.  
Szermierz odwróci się i ruszy przed siebie. Przez ułamek sekundy zastanawiać się będzie, czy dziewczyna nie pośle za nim strzały.

Może tak byłoby lepiej?

- Twój las znajduje się niedaleko Calthy. Gdy będziesz w tamtej okolicy kieruj się na południe. Zwierzęta wskażą ci drogę.- rzuci, spoglądając przez ramię. - Mam nadzieję, że nigdy więcej już się nie spotkamy, dla twojego dobra.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3310-konto-ezry https://ftpm.forumpolish.com/t3264-ezra-al-sorna
Abri


Abri


Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014

Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 EmptyPon Gru 10 2018, 21:28

I pomyśleć, że zwykle to ona była większą gadułą...
- Żałował byś? - zapyta krótko jeszcze nim ten ruszy w jej stronę. No właśnie? Żałowałby teraz tego, gdyby w Kardii zrobił to, co chciał wtedy uczynić? Nie była jednak pewna tego, czy chce usłyszeć jego odpowiedź. Czemu więc zapytała? Impuls - jak zwykle. Wyglądało na to, ze Abri spuściła trochę z tonu. W końcu wiedziała już, że nie przyszedł tutaj aby ją skrzywdzić, aby naprawić to, czego nie zrobił wtedy w katedrze. Ale wciąż...
Pozwoliła mu na to by do niej podszedł i pogłaskał po głowie. Przymknęła wtedy oczy i pokręciła powoli głową.
- Nie mam żalu... Nie...nie mogłabym - powiedziała tylko, choć sama nie bardzo wiedziała co mogła mieć na myśli. Doskonale pamiętała każde ich spotkanie. To z jego powodu znalazła się w tym miejscu, w którym dzisiaj była. Czy żałowała tego? Tego, że zaczęła żyć wśród ludzi, poznała wielu wspaniałych przyjaciół, a każdy dzień był inny od poprzedniego?
To z jego powodu Abri doświadczyła życia, o którym nawet nie śniła. Być może to nawet z jego powodu chciała dowiedzieć się kim jest...
Pozwoliła mu też ruszyć w swoją stronę. Nie posłała za nim strzały, ani nie rzuciła się za nim w pościg. Zamiast tego wstała powoli i spojrzała za nim, zakładając czarny łuk na plecach.
To już był koniec. Instynktownie czuła, że nie spotka już Ezry. Czuła, że jak teraz odejdzie to już nigdy więcej nie zobaczy go takim, jak dzisiaj... Chciała powiedzieć coś ważnego, jakoś się pożegnać, ale nie potrafiła wykrztusić żadnego słowa.
Kiedy zatrzymał się i powiedział jej gdzie szukać lasu, z którego pochodziła, aż jej uszy dęba stanęły. Przez chwilę nie wierzyła w te słowa. Las niedaleko Calthy? Czyżby to z tego powodu zawsze ciągnęło ją do tego miasteczka? Tylko dlaczego, żadne zwierzęta nie skierowały jej w odpowiednią stronę? Czyżby dlatego, że sama tego nie chciała?
Potrząsnęła energicznie głową i rzuciła się za Ezrą. Kiedy znajdzie się obok niego, sięgnie ręką do kieszeni i wyciągnie z niej dwie rzeczy.
Pierwszą była czarna wstążka z małym białym piórkiem. Dziewczyna nawet już nie pamiętała skąd wzięła wstążkę, która miała jej służyć do związania włosów, nawet jeśli sama nie potrafiła tego zrobić. Abri złapie Ezrę za rękę (tę prawdziwą) i zawiąże mu na nadgarstku prowizoryczną wstążkę. Niedbale, na kokardkę, która prawdopodobnie zaraz sama się rozwiąże, ponieważ białowłosa w dalszym ciągu nie potrafiła zrobić tego poprawnie, ale nie o to chodziło. Chodziło o pamiątkę, o punkt zaczepienia, oraz o każde białe pióro jakie mu do tej pory zostawiła.
Drugą rzeczą był kawałek kartki, który wcisła mu w dłoń. Kartki, na której widniał szybki szkic jej samej.
- Nie zapomnij kim jesteś - powie odsuwając się od niego na dwa kroczki, po czym uśmiechnie się sympatycznie - I uważaj na siebie...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2862-abri#49069 https://ftpm.forumpolish.com/t2810-abri https://ftpm.forumpolish.com/t3426-aktualizacja-abri#64757
Sponsored content





Stary Staw - Page 7 Empty
PisanieTemat: Re: Stary Staw   Stary Staw - Page 7 Empty

Powrót do góry Go down
 
Stary Staw
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 7 z 8Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next
 Similar topics
-
» Staw w lesie
» Stary Blok
» Stary Teatr
» Stary cmentarz

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie Fiore :: Magnolia
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.