I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jest to miejsce w Magnolii gdzie zatrzymują się głównie kupcy, którzy nie zdążyli dotrzeć przed nocą do murów miasta i zostali zmuszeni do spędzenia tutaj nocy lub Ci, których za te mury nie chcieli wpuścić. Same władze Magnolii nie mają wielkiego wpływu na to co dzieje się w tym miejscu, ponieważ nie leży w rewirze tutejszych władz. Miejsce to ma swoje wejście przez małą klapę pod murami miasta, którą zwykle strzeże dwóch ochroniarzy, którzy starannie przypominają członkom legalnych gildii i tutejszym władzą, że właśnie opuszczają swój rewir i tutaj wstępu nie mają. Może mogłyby tutaj wejść, ale nie maja powodów. Nikt mądry nie wchodzi tutaj bez powodów i nie ma kogo ratować. Samo miejsce jest typową piwnicą, która powstała zapewne kilka wieków temu w czasach lokacji miasta. Do głównej izby przejść można po drabince. Wnętrze ma około 20x20 metrów z ułożonymi w całkowitym bezładzie drewnianymi ławami i siedziskami. Przy jednym z rogów stoi karczmarz, który co chwilę nalewa z beczki jakiegoś trunku. W zasadzie pije się tutaj tylko wywar karczmarza, który podobno jest cholernie mocny. Ścciany były pokryte gołymi cegłami z widoczną, grubą warstwą spoiny. Światło dzienne nie docierało tutaj, tylko kilka wiszących z sufitu żarówek rozświetlało to miejsce. -- To właśnie tutaj poszedł zaraz po zakupach Player wraz z Phantomem i dziewczyną, którą spotkali w sklepie w Magnolii. Chciał zamienić z dziewczyną kilka słów, ale w tak pilnie szczerzonym mieście nie czuł się zbyt komfortowo. Zaraz za jego murami to już zupełnie inna bajka. W tym miejscu było pełno takich jak oni, nie bał się więc ataku z ich strony. Ochroniarze wpuścili ich bez słowa. Prawdopodobnie wyczuli aurę jego towarzysza dzięki czemu nie zadawali niepotrzebnych pytań. Potem zamówił Kufel tutejszego wywaru i zajął miejsce w rogu pomieszczenia z dala od wrogich uszów innych osób tutaj przesiadających. Mimo wszystko po zajęciu miejsca postanowił jeszcze nieco utrudnić innym próbę podsłuchiwania. Rozpoczął grę. - NEW GAME: LET"S TALK. Wypowiedziane słowa zostaną usłyszane tylko przez osoby z którymi toczyła się rozmowa w chwili użycia zaklęcia, została rozpoczęta po użyciu zaklęcia lub została włączona do rozmowy za zgodą kogoś z obecnych w rozmowie. Nikt więcej ich nie usłyszy nawet, gdyby podsłuchiwał - rozpoczął swoją zabawę mówiąc ich zasady na całą salę, a następnie zwrócił się do dziewczyny i Phantoma, z którymi przybył - Teraz nasza rozmowa nie trafi do nieporządanych uszu. Nazywam się Player i jestem graczem. Rzadko kiedy można spotkać kogoś kupującego puklerz. Powiedz mi o sobie. Po tych słowach skrzyżował ręce na podbródku i ... słuchał. Na razie nie spróbował jeszcze tego cholernie mocnego alkoholu, który słynął swoją siłą w całym Fiore.
Ostatnio zmieniony przez Player dnia Nie Lis 25 2012, 11:22, w całości zmieniany 1 raz
Phantom
Liczba postów : 40
Dołączył/a : 18/11/2012
Temat: Re: Knajpa "Pod murem" Sob Lis 24 2012, 22:39
Gracz miał dobry pomysł, oddalić się spod czujnego oka władz i tam porozmawiać z dziewczyną. W knajpie, która jest tylko i wyłącznie dla złych gości, nie będzie tam mowy o żadnej sprawiedliwości. Jeśli gracz zaprosi Dziewczynę do ich wspólnej gry to mi zostanie tylko i wyłącznie zaakceptować ten wybór. Lecz jeśli jej nie spodoba się ich pomysł stworzenia w tym świecie prawdziwej mrocznej gildii to po prostu ją zabiją. Nic nie stoi na przeszkodzie prawda? Chociaż Phantom nie chciał na razie dziewczyny ruszać. zaintrygowała go mówiąc, że niczego się nie boi . Chciał wiedzieć o niej więcej, co rozumie przez słowo strach, który w końcu był jego drugim imieniem. Ciekaw był co miała na ten temat do powiedzenia, najpierw oczywiście się przedstawił, kultura przede wszystkim. -Ja jestem Phantom, dołączam się do pytania mojego przyjaciela a także interesuje mnie strach a mianowicie to, że powiedziałaś, że niczego się nie boisz. Możesz mi wytłumaczyć czym jest dla Ciebie strach? Bardzo mnie to interesuje. Bo widzisz ja też niczego się nie boję lecz istnieje bardzo ważny powód dlaczego tak jest. Mów jestem zaciekawiony. Chłopak mówił to i potwornie się uśmiechał a jego źrenice się rozszerzyły. Można było nawet powiedzieć, że był podniecony. Tak rozmowy strachu niesamowicie go nakręcały. Mógłby mówić o tym godzinami i nigdy by mu się nie znudziło, strach innych ludzi jest dla niego pożywką uwielbia się w nim pławić. Powiecie, że jest szalony lub chory, może to i prawda lecz on jest po prostu sobą. Czekał więc na odpowiedź blondynki popijając mocny trunek po , który wcześniej poszedł.
Go??
Gość
Temat: Re: Knajpa "Pod murem" Nie Lis 25 2012, 09:41
A kamery to gdzie ja się pytam!? Tutaj wywiad z rycerzykiem przeprowadzają i nikt tego nie nagrywa!? Chociaż w sumie... Rycerzyk nie lubił odpowiadać na pytania, o wiele bardziej Maryśka wolała sama je zadawać. No ale tak wgl to co ona robi w jakieś piwnicy robiącej za knajpę? A no ze sklepu ruszyli sobie za bramę miejską i weszli do knajpy która posiadała dość ciekawe miejsce usytuowane zaraz pod murem. Stąd też i jej nazwa. Oczywiście znaleźli się i strażnicy którzy to niczym cerber bronili wejścia, tyle że nie do piekła (a może...?) a do karczmy. Takie szczęście że wpuścili ich bez mordobicia. Zeszli na dół po czym zajęli miejsce przy jednym ze stołów, a następnie rozpoczęły się pytania. Normalnie jak w ,,Jeden z dziesięciu", tylko pytania inne i dotyczyły głównie jej osoby. - Najzwyczajniejsza tarcza, fenomenem by było jakbym miała kupić scutum. Nijak się z tym walczy... - taka mała uwaga, ale wracając - Chcecie się czegoś o mnie dowiedzieć? Obawiam się że sam fakt, że ze sobą rozmawiamy nie obliguje mnie abym cokolwiek o sobie mówiła. Ale przedstawiliście się, więc i ja nie będę dłużna - Maria Antonia Cuthalion. - Na prawdę, jakby każdemu miała mówić o sobie po kilkuminutowej znajomości to by pewnie każdy był w stanie spisać jej biografię i sprzedać. W sumie jakby tak pomyśleć ładny sposób na zarobek, ale napisanie takiego czegoś trochę zajmuje. Między zaś jedną odpowiedzią a drugą, złożyła swój puklerz na stole stukając paznokciami w umbo. Tak wybijając rytm bliżej nie określonej melodii przeszła do wygłaszania kolejnej odpowiedzi. - Strach... czym jest? Dobre pytanie. Jednak odpowiedź może nie być tak oczywista, albowiem są różne jego rodzaje. Może być strach o kogoś, a może być strach przed kimś i każdy zmusza do podjęcia innych działań. Jak jeden zmusza do chronienia osoby bądź rzeczy, o którą się boimy, tak drugi zmusza do ucieczki. Osoba która taki strach odczuwa często jest nim paraliżowana i nic nie jest w stanie zrobić, czasem nawet ruszyć się. Wynika on głównie ze strachu przed rzeczami nieznanymi, ze strachu o samego siebie, ze strachu przed utratą życia, które i tak prędzej czy później się straci. Strach przed nieuniknionym... Jakby nie patrzeć, ludzie uczucia mogą być tematem rzeką, jak i nawet te pojedyncze.- Nie ma to jak instynkt przetrwania dominujący nad innymi. Oczywiście nie u wszystkich bo mamy szczerą nadzieję, że na tym świecie są jeszcze osoby w miarę ogarnięte które nie podlegają tak haniebnym uczuciom. Pomijając Maryśkę oczywiście. Widział kto rycerza wiejącego z pola walki? Oczywiście mowa o tych prawdziwych, nie tych kmieci co się w rycerzyki bawią a potem na widok wrogiego miecza wieją w las. Wstyd i hańba dla takich. W sumie można by dalej snuć refleksje na ów temat, godzinami jedną rzecz rozważać. - A ty, Phantomie, czym dla ciebie jest strach? No i najważniejsze pytanie o którym bym zapomniała - czyżbyście mieli do mnie jakiś interes? A może każdego kogo spotkacie prowadzicie do knajpy i przepytujecie niczym FBI na przesłuchaniu? - Ło, odbijamy piłeczkę, a co~! Maryśka też będzie pytanka zadawać, a nie że to działa tylko w jedną stronę, nie?
Player
Liczba postów : 46
Dołączył/a : 18/11/2012
Temat: Re: Knajpa "Pod murem" Nie Lis 25 2012, 11:13
Zaklęcie gracza powodowało, że osoby, do których słowa nie były skierowane nie słyszały niczego z rozmowy. Jednak mówiąc swoje słowa zwracał się on bezpośrednio do dziewczyny jak i swojego towarzysza, tak by on również je usłyszał. Także cała trójka mogła rozmawiać dosyć swobodnie bez problemów z niemym poruszaniem ust rozmówców. - Faktycznie nie zmuszaliśmy Cię do opowiadania o sobie, jednak niektóre informacje czasami się przydają - odpowiedział Player na jakże skromną wzmiankę o sobie - Jednak czasami wiedzieć od nowopoznanych osób kim są i czego się po nich spodziewać. Czy wkrótce staną się śmiertelnymi wrogami czy też sojusznikami na polu gry. Stąd właśnie moje pytanie o życie panienki. Jaki ma cel w życiu i kim jest. Być może mógłbym wtedy zaproponować panience nieco więcej niż tylko łyk mojego piwa Po tych słowach przysunął dziewczynie swój kufel, ponieważ nie zauważył, aby wzięła go dla siebie, aby spróbowała chociaż łyk tego jakże mocnego trunku. Nie mógł od razu powiedzieć jej o mrocznej gildii, która niedawno powstawał. Nie wiedział dosłownie nic o dziewczynie. Równie dobrze mogła być członkinią Fairy Tail, od których roiło się w tym mieście. Fakt, należy przyznać dziewczynie szacunek za to, że nie bała się Phantoma, ale nie znaczyło to jeszcze, że jest wystarczająca silna i szalona, aby zachwiać wątłą równowagą w tym świecie. Na wzmiankę o tym, że przesłuchują ją jak FBI tylko się uśmiechnął. - Uwierz mi mała, że do wszelakich służb porządkowych jest nam bardzo daleko. I nie przypytujemy każdego, a ... wybranych? Jeżeli okażesz się odpowiednia... to tak mamy wobec Ciebie interes, który z pewnością Cię zainteresuje. Wszystkie słowa były w myślach kierowane zarówno do Phantoma jak również Marii. Tak, aby każdy usłyszał każde słowo.
Go??
Gość
Temat: Re: Knajpa "Pod murem" Nie Lis 25 2012, 12:57
Ryuichi wszedł do knajpy, akurat wtedy kiedy jeden z ludzi, zaczął mówić coś o grze. Z początku chłopak nie skojarzył faktów, ale w drodze do baru zauważył że usta tamtego poruszają się a on nie słyszy głosów. Tak samo z resztą knajpy, zrobiło się tutaj... strasznie cicho. Panda zmarszczył lekko brwi i spojrzał z daleka na człowieka w płaszczu. Kimkolwiek był... był magiem. I użył zaklęcia nie tylko na swoich ale też na Ryu, co nie bardzo mu się spodobało. Można to było bowiem potraktować jako wyzwanie. Westchnął więc on i ruszył powoli w kierunku stolika zakapturzonego człowieka, by jak najdalej odsunąć czas konfrontacji, do której jednak dojść musiało, dlatego też że Panda był zaciekawiony tą nową grą. Lubił gry i zabawy. Gdy zbliżył się do Playera, poczekał uprzejmie aż skończy poruszać ustami, co rzecz jasna oznaczało że coś mówi, po czym odezwał się, o ile dobrze rozumiał zasady gry, to on decydował kto uczestniczy w jego rozmowie, dlatego też uwzględnił jedynie zakapturzoną postać i tylko do niej teraz się zwracał. -Przepraszam pana... lub panią.- Rzucił nie będąc pewnym płci rozmówcy, przez płaszcz jaki miał na sobie-Nie uważasz, że rzucanie na kogoś czaru ot tak, jest wielce nieuprzejme? Nie chcę problemów, ale sam jestem magiem i trochę mi się to nie podoba, tak jak i tobie nie spodobało by się gdybym rzucił na ciebie jakieś zaklęcie. Więc powiedz mi magu, jak wynagrodzisz mi ten jawny... akt ataku? Bowiem raczej nie wyglądasz mi na kogoś który faktycznie przyszedł tutaj walczyć.- Powiedział Panda, przysuwając sobie krzesło i przysiadając się do ich małej grupki, Player rzucił na niego zaklęcie, więc albo mu to teraz wytłumaczy, albo zapewne dojdzie do walki między nimi. Kątem oka spojrzał też na jego rozmówców. Dziewczyna, w zbroi, zapewne jakiś rycerz lub wojownik... może członkini magicznej policji? Tak czy siak, ktoś lubiący walk w zwarciu więc raczej jedyna osoba nie stanowiąca tu dla niego większego wyzwania... o ile nie była magiem. Mężczyzna obok... gdy tylko go Panda dostrzegł, od razu po plecach przeszły mu dreszcze, chodź znać po sobie tego nie dał. Kimkolwiek był mężczyzna, wyglądał jak by go świeżo z psychiatryka wypuścili. No i mimo wszystko napawał go swoistym lękiem. Patrząc na niego Panda miał nie miłe odczucie, taki delikatny zastrzyk strachu... całkiem ciekawe, ten człowiek też nie był zwykły. Cóż trafił na ciekawą grupkę, acz co będzie dalej dowie się po rozmowie z Playerem. Czy się jakoś dogadają? Czy może dojdzie do walki? 3 na 1 mu się nie podoba...
Phantom
Liczba postów : 40
Dołączył/a : 18/11/2012
Temat: Re: Knajpa "Pod murem" Nie Lis 25 2012, 15:27
Dziewczyna zaczęła opowiadać o tym czym według niej jest strach. Jak na ludzi z tego wymiaru odpowiedź była zadowalająca, takiej się spodziewał. Skoro Maria wie czym jest strach to dlaczego się nie boi? Czyżby była idiotką, albo faktycznie jest wypruta z wszelakich emocji dlatego też o strachu nie ma po prostu mowy. Poza tym zadała ciekawe pytanie. Czym dla Phantoma jest strach? Chłopak musiał odpowiedzieć w końcu jak kobieta pyta to odpowiadać się powinno prawda? - Widzisz to skomplikowane pytanie. Ja nie znam strachu, nie boję się niczego. Jest na to prosta przyczyna to JA jestem ucieleśnieniem strachu. Ludzie się mnie boją, dla mnie strach innych ludzi jest jak ambrozja. Pokarm bogów, najlepsza strawa jaką można się posilić. Kocham kiedy ludzie patrzą na mnie tym wzrokiem, kiedy mają na mój widok gęsią skórkę by po chwili faktycznie zacząć się mnie bać. Strach sam w sobie jest pożyteczny pomagam na przetrwać mówi, że teraz sobie nie poradzimy umrzemy trzeba więc spierdalać. To część instynktu normalnych ludzi. Ja natomiast wychowując się w takim miejscu a nie innym wyzbyłem się strachu, jestem więc na wyższym poziomie rozwoju człowieka. Nie potrzebuję strachu by przetrwać, bo to inni odczuwają go gdy przede mną staną to oni muszą modlić się o życie lub spierdalać nie JA. Ty opisałaś strach nad wyraz poprawnie, tak jak większość ludzi, którzy nie są debilami. Mimo tego, że tak dużo potrafisz mówić o tym uczuciu na prawdę go nie czujesz? Nie boisz się? Na przykład teraz powiedz mi szczerze czy jak patrzysz się na mnie. Jak patrzysz się w głęboko w moje oczy to nic nie czujesz? Nie czujesz strachu? Nie czujesz uczucia niepokoju, które niedługo przerodzi się w strach? Nie czujesz tego dyskomfortu tak jakbyś siedziała na przeciw czegoś czego nie rozumiesz? Jestem bardzo tego ciekaw, a może boisz się już tak bardzo, że nie możesz się stąd ruszyć? MÓW! Chłopak cały czas się uśmiechał, lubił mówić o strachu, lubił oddziaływać na innych w ten specyficzny sposób. Myśl, że ktoś może się go nie bać ( oczywiście oprócz jego towarzysza) go dziwiła. Kompletnie nie mógł dać temu wiary, to było niemożliwe, by ktoś z tego świata mógł się nie bać jego osoby. Koniecznie musiał się upewnić co do uczuć Marii. Co do gościa, który podszedł do nich to hmm. Phantom go zignorował, na razie w jego kręgu zainteresowania była tylko Maria i jej poświecał swoją uwagę, nie obchodziło go to, że jakiś spedalony chłystek się ich czepił. Niech Player się nim zajmie on ma teraz lepsze rzeczy do roboty. Słuchanie odpowiedzi blondwłosej posiadaczki puklerzu...
Go??
Gość
Temat: Re: Knajpa "Pod murem" Nie Lis 25 2012, 16:13
- Czyli chcecie o mnie informacji po to, by w razie czego mieć nade mną przewagę? Zabawne... Jednak jeśli nie macie żadnego związku z legalnymi gildiami to nie musicie się mnie obawiać. Tak bardzo chcesz wiedzieć, jaki jest mój cel? Zabijać. Po to się urodziłam, mój drogi, by inni mogli ginąć. Mało konkretów, ale powinno im starczyć. Kufla z piwem z kolei nie tknęła, będzie chciała to sama sobie zamówi. Z kolwi znowu swoją uwagę przeniosła na zielonowłosego. Ale... to jest w cholerę nielogiczne. Bardziej niż niektóre zadania z matmy. A co było nielogiczne...? W sumie to... cały Phantom, rly. Maryśka rozumie że można być psychopatą, sadystą tudzież innym czymś, noale... - Ważniejsze od tego, czy ktoś się boi, jest fakt, czy osoba umie działać mimo niego. A to się z kolei nazywa odwagą. - bo bać się każdy może, każdy ma prawo, choćby podatków, nigdy nie wiesz, czy nie podniosą rachunku za wodę. Ale~! Czy przez to człowiek popada w skrajność? Nie! I to jest właśnie odwaga przed listonoszem który to przychodzi mimo, że się nic nie zamawiało. Ale Maryśka nie płaci rachunków... -... zaś do przetrwania wystarczy oszacowanie własnych umiejętności i umiejętności przeciwnika. Oszacowanie na trzeźwo, bo z kolei wyobraźnia w takich momentach działa na niekorzyść, można coś zanadto wyolbrzymić. Chcesz wiedzieć, czy się boję? Nie, nie boję się, nawet jakbyś miał być nie wiadomo jakim smoczydłem czy terrorystom. Ale coś było nie tak... W cholerę nie tak i to bynajmniej nie z nim... Ale Maryśka nie wiedziała co. I masz ci los, albo ten dobrze prawi, albo jednak kapuśniak jej nie służy. Miejmy nadzieję, że to drugie. Uderzenia w umbo zdawały się coraz to bardziej nerwowe aż w końcu zamilkły. I teraz powinna się zacząć wielkie rozważania. -... po za tym, nigdy nie pomyślałeś że ze strachu, ktoś zamiast uciec rzuci się do walki? Ktoś znacznie silniejszy od ciebie...? Takie tam pytanie, żeby rozmowy nie przerywać, co by nie dać po sobie niczego poznać. Spokój przede wszystkim. Mimo wszystko, coś jej to całe towarzystwo nie służyło, ale wyjść nie mogła. Coś jej podświadomie mówiło, że powinna grzecznie póki co siedzieć. Tym bardziej, jeśli by miała mu uwierzyć, czyż nie powinna właśnie głównie przez wzgląd na to zachować zimną krew jak Jagiełło pod Grunwaldem? Przecie też się bał, ale pod kopyta Ulric'a się nie rzucił... W sumie fakt, Maryśka wiedziała co to strach tyle co z książek, jak miło~! Ale.. optymiści żyją dłużej~! To na pewno kapuśniak... I po dłuższym zastanowieniu wychodzi, ze to rzeczywiście kapuśniak. Bo o ile jak ktoś się boi, to wieje, o tyle Maryśka bliżej była zabiciu kogoś, tylko z niezrozumiałych przyczyn był to jej obecny rozmówca. Ale spokojnie, uczmy się od wielkich wodzów, a wielcy wodzowie nie rzucali się na pierwszego lepszego ludka z mieczem, nawet na śmiertelnego wroga jak to nie była wojna czy inna bitwa.
Kagami
Liczba postów : 127
Dołączył/a : 17/11/2012
Skąd : Raszyn
Temat: Re: Knajpa "Pod murem" Nie Lis 25 2012, 16:42
I z powrotem w Magnolii. Oczywiście ostatnie dwa dni nie spałem, bo miałem do zrobienia setkę mocnego towaru. Szedłem pieszo pięćdziesiąt godzin pod rząd i robiłem przerwy tylko na usypanie nowej kreski. Oczywiście w plecaku miałem kilka kartonów fajków, wiedziałem jak się kończy długie wąchanie bez zapasu tytoniu. Po parunastu godzinach bez palenia człowiek jest gotów przegryźć swoje żyły, jeśli nie ma żadnej innej metody, żeby zapomnieć o ssaniu w żołądku i gardle, spierzchniętych wargach, gorzkim smaku na języku i pieczeniu w nosie. Ostatni rekord to chyba czterdzieści minut, potem nie dałem rady. Nieważne, widziałem już przed sobą mury miasta, to znaczy, że za niedługo mogę wbić do jakiejś knajpy i nażłopać się alkoholu. Albo jeszcze wcześniej, przecież mogę iść na teren neutralny. Usypałem sobie na palcu równiutką kreskę i szybko napełniłem białym proszkiem obie dziurki w nosie. Po dwóch dniach były wciąż puściutkie, doskonały towar idealnie się przyswajał. Pewnie miałbym jakieś problemy dopiero po tygodniu, albo dwóch bez przerwy. - Cholera, jeszcze trzydzieści, a nie będę tego przecież robił na terenie miasta. Ćpanie za bardzo przyciąga uwagę ludzi, a jeśli Fairy Tail dowie się o mojej obecności... Strzeliłem się w twarz. Gadanie do siebie to pierwszy objaw choroby psychicznej. Na szczęście byłem naćpany i mogłem argumentować, że z moją głową wszystko w porządku. Zapaliłem papierosa i wyrzuciłem pustą paczkę pod nogi. Gdyby ktoś chciał mnie śledzić usypałbym mu równiutką ścieżkę, z niedopałków, a rzadziej pustych paczek, które ciągnęły się za mną od samej Ery. Zgasiłem niedopałek o ziemię i przeszedłem między strażnikami. Zerknęli na mnie podejrzliwie, ale co im do tego jak wyglądam. Każdy ma gorsze dni. Albo jest mocno zrobiony. Wszedłem lekko falistym krokiem do baru i rozejrzałem się. Jest trochę ludzi, w tym jedna grupka zwracająca na siebie uwagę. Jeden z nich siedział w kapturze na głowie. I ruszał bezdźwięcznie ustami. Dziwne, mam dobry słuch i nawet z takiej odległości słyszałbym co mówią. Magia? Drugi facet był jeszcze dziwniejszy. Zacznijmy od tego, że miał przy sobie kosę. Moim zdaniem to trochę dziwne. Pewnie miał też inne znaki szczególne, ale uznałem, że mogę to olać. Jeszcze dwoje ludzi, ale co mnie oni obchodzą. Barman polewa alkohol. Podszedłem do niego i duszkiem wypiłem szklanicę berbeluchy. Pewnie gdybym był trzeźwy zacząłbym kaszleć, ale odpowiednio upudrowany nos pozwala przetrwać nawet trzystuprocentowy spirytus. Wziąłem kolejną szklanicę i ruszyłem w stronę zaobserwowanych wcześniej ludzi. Może oni pomogą mi w moim problemie. - Czołem wielce ciekawe osobistości. Wyglądacie na wyjątkowe persony, więc nie będę owijał w bawełnę, mam trochę zna-ko-mi-te-go pudru i mogę wam go odstąpić. Zrobiłem siedemdziesiątkę w dwa dni i wciąż żyję, co może poświadczyć czystość, a co do mocy... nie narzekam. No, chyba nawet nie zauważyłem, że mówiłem dwa razy szybciej niż zwykle. No, ale to nie moja wina, czasem narkotyki biorą górę nad człowiekiem. Upiłem jeszcze łyk barmańskiej mieszanki.
Player
Liczba postów : 46
Dołączył/a : 18/11/2012
Temat: Re: Knajpa "Pod murem" Nie Lis 25 2012, 20:55
Player dalej wiódł rozmowę z nowopoznaną dziewczyną, ale inni klienci knajpy widocznie zainteresowani niespodziewaną ciszą zaczęli podchodzić do ich stolika pragnąc dowiedzieć się czegoś więcej. Wszystkich, którzy do niego zagadali postanowił dołączyć do tej jakże ciekawej rozmowy. Wątpił, by dobrzy ludzie, którzy mogliby pokrzyżować jego plany znajdowali się w takim mieście. Łatwo mogli tutaj zostać rozpoznani i zabici bez najmniejszego mrugnięcia przez resztę klientów tego miejsca. - Pana... Nazywają mnie Playerem, gdyż jestem tutaj zwykłym graczem. Teraz powinieneś słyszeć nas wszystkich - oznajmił szybko i dalej kontynuował tak, aby wszyscy wokół stolika go słyszała - Huh chcesz zadośćuczynienia. Rozpoczynasz jak widzę ze mną dosyć ciekawą grę chcąc wygrać jak najlepszą nagrodę - tutaj Player uśmiechnął się do chłopaka - Powiedz mi więc jakiego zadośćuczynienia byś oczekiwał? Nie stwierdził w tym zdaniu, że się zgadza, a jest otwarty na rozmowę, w której niczego nie obiecuje. Chciał bliżej poznać gościa, który ośmielił się podejść tutaj do trójki uzbrojonych ludzi i co najmniej jednego maga. No i do aury samego Phantoma, jego towarzysza. I prawdą było to, że nie zamierzał wszczynać burdy. Może te słowa i początek dialogu potwierdzą w tym przekonaniu nowego rozmówcę. Po chwili wskazał mu wolne miejsce przy ławie, przy której siedzieli, aby zajął swoje miejsce. Nie uprzejmością byłoby kazać stać nowopoznanemu. Potem Gracz wysłuchał co jego towarzysz miał do powiedzenia dziewczynie. Na wzmiankę o miejscu, w którym wyzbył się strachu tylko się uśmiechnął. Mimo to poczuł nostalgię za szalonym Nightmarem. Nie zamierzał również przerywać mu wywodu do Marii. W końcu jeżeli dziewczyna faktycznie jest odpowiednia na ich sojuszniczkę powinna przyzwyczaić się do specyficznego towarzystwa Phantoma. Jeżeli faktycznie wytrzyma ten strach okaże się bardziej odpowiednią towarzyszką niż do tej pory przypuszczał. Dziewczyna z każdą chwilą coraz bardziej go interesowała. Potem wysłuchał tego co miała o sobie do powiedzenia sama straszona. Tylko uśmiechnął się na widok, że dziewczyna planuje nie mówić o sobie za dużo. Powiedziała mu jednak wystarczająco. - W Magnolii, miejscu gdzie, aż roi się od tych zasranych wróżek spotykam osobę, która lubuje się w zabijaniu, nie spodziewałem się tego - przyznał szczerze gracz - Ale jesteś całkiem interesująca... Black Fairy, Mroczna Wróżka. Idealne określenie dla dziewczyny, którą spotkałem w stolicy legalnej gildii, a mimo to jest jej cieniem, osobą, która wyznaje wręcz przeciwne, ale jakże ciekawe ideały. Bezinteresowna chęć mordu... Myślałem, że nie spotkam jej tak szybko w miejscu, gdzie tradycja zakorzeniła taki mit jak sumienie, a ludzie okryli się kapturem skrywającym ich prawdziwe żądze, ze zwykłego strachu przed takimi samymi żądzami innych. Faktycznie niczego się nie boisz. Potem poczuł, że atmosfera robi się nieco ciężka. Cóż, nic dziwnego, że niezbyt miłe osoby, szczególnie osoba lubiąca się w zabijaniu, będzie grzecznie rozmawiać trzymając nóż za pasem. Lepiej jednak było wykorzystać ten zapał na później. Nie zamierzał podsycać tej atmosfery. A o dziewczynie wiedział już wystarczająco wiele. Teraz musiał zająć się pozostałymi. Na chwilę jednak wrócił na chwilę, do wcześniejszego rozmówcy, który żądał zadośćuczynienia. - Widzę, że nie chcesz jednak pić tego alkoholu ... - po chwili zabrał go więc i podał nieznanemu mężczyźnie, który podszedł i chciał rekompensaty - Kufel piwa to chyba wystarczająca rekompensata? A jeżeli nie to chyba wystarczająca zapłata czy raczej zachęta, abyś przysiadł się do nas i opowiedział nam trochę o sobie. Może przy okazji włączysz się do rozmowy o strachu, bo jak widzę nie wiele o nim wiesz skoro nie obawiasz się żądać zapłaty od trójki osób podchodząc samemu. Musisz nie należeć o tych najsłabszych szarych ludzi, ani strachliwych legalnych gildii i służb porządkowych. Jeżeli osobnik będzie chciał piwo oczywiście je otrzymuje. Niech pije sobie na zdrowie. A jeżeli już mowa o zdrowiu... Po chwili do ich stolika podeszła kolejna osoba, która oferowała im puder. Dla Playera bardziej popularne były wszelkie używki niż sam cukier, dlatego od razu wiedział o co chodziło przybyszowi. I faktycznie co do mocy nie ma co narzekać skoro tak lekko do nich podszedł. - Puder powiadasz... - zastanowił się Player - Mam nadzieję, że to coś nieco mocniejszego, bo jakoś nie mam ochoty próbować cukru. I możesz mówić bezpośrednio jaki to narkotyk... Nikt kto nie będziemy chcieli nie podsłucha naszej rozmowy. Takie czary mary. Nie przepadam za narkotykami, ale skoro tak to zachwalasz to z chęcią spróbuję. Wiele osób mogłoby teraz powiedzieć, że lider nie powinien ćpać. I być może mieliby rację, gdyby nie fakt, że jest członkiem mrocznej gildii, która mogła wszystko, a zasady moralności miała tam, gdzie światło nie dochodzi. Nie wierzył, że jakikolwiek narkotyk mógłby zaszkodzić mu do tego stopnia, że nie mógłby dalej kontynuować rozmowy. - Nie znam się na tym, ale sypnij mi tyle, abym nie skończył naćpany w rynsztoku. - ostrzegł nowopoznanego - Chciałbym dalej kontynuować dość ciekawą rozmowę zachowując w miarę trzeźwy umysł. Nie jest to mój pierwszy raz, ale dawka nowicjusza myślę, że na razie mi wystarczy... W przyszłości, jeżeli naprawdę jesteś tak niezły jak opowiadasz zainteresowałaby mnie większe dostawy W mrocznej gildii wszelkie używki były jak najbardziej przydatne. Wiele z osób znajdujących się w nich było nałogowymi ćpunami. Może i powodowały rozkojarzenie, spowalniały reakcję na bodźce zewnętrzne, ale często chroniły ludzi przed zdaniem sobie sprawy z szaleństwa niektórych członków. Wiele z osób czyniących chaos z czasem nie wytrzymywało nerwowo krwawych rzezi. Niewiele osób potrafiłoby takie coś wytrzymać bez odpowiednich używek. Patrzał więc na chłopaka jako całkiem niezłego dilera. Oczywiście nie zamierzał szprycować tym gównem członków, wiedział jednak, że pokusa taniego narkotyku może pomóc utrzymać mu starych członków oraz przyciągnąć nowych. Nie popierał ćpania w mrocznej gildii, ale musiał je zaakceptować, jeżeli jego ludzie mieli odmienne zdanie i musiał być na to przygotowany.
Go??
Gość
Temat: Re: Knajpa "Pod murem" Nie Lis 25 2012, 22:33
Mężczyzna w kapturze dość szybko uraczył go odpowiedzią, ba włączył do ich rozmowy co oznaczało że usłyszał też wypowiedzi, dziewczyny i drugiego mężczyzny, ignorując z początku jego pytanie, bowiem nie lubił przeszkadzać innym gdy akurat coś mówili. Jednak gdy znalazł drobną chwilkę w wypowiedział sam odezwał się do Playera, jak przedstawił się zakapturzony chłopak. -Więc mnie możesz mówić Panda.- Uśmiechnął się słodko i niewinnie niczym pożywka dla Spedalonych pedofilii.-Co do zadośćuczynienia... sądzę że starczy mi fakt iż włączyliście mnie do rozmowy. Poza tym, wybacz ale nie piję.- Rzekł odsuwając kufel rozmówcy jak najdalej od siebie. Zaś rozmowa o strachu... tu znów na chwilę zamilkł, robiąc nieco zamyśloną i bardziej poważną twarz. Po chwili jednak powrócił ten beztroski wyraz twarzy który pokazywał na co dzień i udzielił odpowiedzi. -Mylisz się graczu.- Powiedział już całkiem spokojnie, ignorując nawet dziwne uczucie jakie wywoływał w nim ten facet obok-To nie tak ze się nie boję. Ten człowiek obok- Tu wskazał dłonią Phantoma-Napawa mnie lękiem. Już samo przebywanie z nim wywołuje strach, może to właśnie dlatego ze strachem jest? Na dodatek was jest trójka a ja jestem sam... naprawdę miałbym się w takiej sytuacji nie bać? Tylko próżny głupiec... bez obrazy- Rzucił do dziewczyny w zbroi, szybko, uśmiechając się pojednawczo-Twierdzi że się nie boi. Strach to naturalna, elementarna część każdego jestestwa. Można sobie nie zdawać sprawy z jego istnienia, ale strach jest zawsze. To naturalna, pierwotna część człowieka. Sztuką jest nie, nie czuć strachu, a umieć z nim sobie poradzić.- Tu rzucił miły uśmiech w kierunku Phantoma, jego też przepraszając bez słownie za tę... zabawną grę słów.- Więc jak widzisz graczu to nie tak ze się was nie boję, to raczej tak że ten strach ignoruje. Bo wierzę we własne zdolności. Mimo to nie chciałbym się strachu pozbyć, nie raz ocalił mi skórę.- Rzucił spokojnie, patrząc graczowi prosto w oczy, pokazując mu to, jak bardzo daleki jest od przegranej z własnym strachem. Wtedy też do ich grupki dołączyła kolejna osoba oferująca jakieś narkotyki. Ale tak jak i z alkoholem, od tego chłopak też stronił. Dlaczego? Kto wie... taki już po prostu był.
Maria zaczęła swój wywód od odwagi. Jako, że uważa się za rycerza ( rycerkę? Jeśli w ogóle ktoś taki istnieje) odwaga należy do jednej z jej cnót, a raczej powinna. Mimo wszystko do chłopaka jakoś nie przemówiła, całe to pierdolenie o zwalczeniu strachu jest dla niego picem na wodę. W ogóle w to nie wierzy, bo nie mieści to mu się w jego rozumowaniu. Ma prawo prawda? Ależ oczywiście! Nie zabije jej jednak za to, że mówi mu o odwadze, o nie na razie pozostawi ją przy życiu w końcu do czegoś może się przydać. Co do jej uwagi na temat tego, że zamiast uciekać ze strachu, to po prostu przeciwnik silniejszy od chłopaka go zaatakuje i zabije. Trzeba było jakoś to skomentować. - Dlatego właśnie moja droga często używam instynktu. On mi podpowiada kogo mogę zarżnąć jak psa a kogo lepiej zostawić bo jest on ode mnie silniejszy i mógł by mnie skrócić o głowę. To moja odpowiedź na Twoje pytanie Mario. Dopiero po chwili Phantom zdał sobie sprawę, że do ich stolika coraz dosiadają się nowi ludzie. Szczególną uwagę przykuł chłopak o dość zniewieściałej urodzie nazywający się Pandą. Zaczął od wytknięcia graczowi, że się myli co do strachu. Strasznie mnie to rozbawiło, gdyż mało kto mógł się poszczycić tym, że wytyka graczowi błędy i co ciekawe nadal żyje. To musi być jakiś interesujący osobnik trzeba przyznać. Phantom oczywiście roześmiał się słysząc słowa Pandy, gdyż były mu tak bliskie, na dodatek widział w upiorze personifikacje strachu co było wielką przyjemnością a także w pewien sposób nagradzało jego koszmarne zdolności. -Jesteś zaprawdę interesującym człowiekiem Pando. Coś czuję, że się dogadamy! Oczywiście szanuję to, że starasz się nie myśleć o strachu jak tu siedzisz jak na mnie patrzysz. Musze powiedzieć, że masz jaja, lecz nie martw się spodobała mi się Twoja opinia o strachu więc nie pozwolę zrobić Ci krzywdy. Jestem pod wrażeniem, dopiero chwileczkę tutaj siedzisz a już poznałeś poniekąd moje zdolności. To tylko próbka.. Jako nagroda lub chęć uchylenia rąbka tajemnicy, Phantom używa swojego drugiego aktywowanego PWM. Zamienia czerwono niebieski krawat w jadowitą kobrę, która zaczyna owijać mu się wokół szyi. Oczywiście chłopak chce tylko zobaczyć jak zareaguje Panda, to gest aprobaty za jego słowa. Dzieli się w końcu swoim darem z inną osobą. Nie jest to broń boże zaproszenie do walki, chce tylko zobaczyć jak zareaguje Panda na taką niespodziewaną akcję. Węża widzi tylko brązowowłosy dla innych nic się nie zmienia. Jeśli chłopak poradzi sobie i wszystko będzie dobrze, to trzeba uznać go za kogoś na prawdę wartościowego. Oczywiście jeśli wąż zaczyna go dusić a on w to wierzy i faktycznie zaczyna mu brakować tchu to wtedy anuluje pwmkę. Nie chcę go przecież zabić jest zbyt interesujący. Jeśli zaś zrobi coś ciekawego to tylko dowie się czegoś o brązowowłosym przybyszu. Po wszystkim wraca do rozmowy. -Jak Ci się podobało? Fajna jazda nie? A to tylko mały promil moich możliwości. To taka nagroda, za bardzo dobrą interpretację. Ty też nie jesteś nikim. Znam się na ludziach, chcesz, żeby inni myśleli o Tobie w ten sposób, niewyraźny kobiecy wygląd. Kryjesz coś w sobie prawda? Miło by było gdybyś się tym z nami podzielił, ja pokazałem Ci czemu czujesz strach i masz gęsią skórkę gdy na mnie patrzysz, zrewanżuj się czymś interesującym. Cała nasza rozmowa trwała podczas gdy Gracz z pewnym ćpunem wciągali kreskę towaru. -Przysiadasz się częstujesz nas towarem bardzo przyjemnie lecz mógłbyś sie przedstawić, czy mam na Ciebie mówić Ćpun-kun? Co do tego czy się poczęstuję to mówię pas. Bez tego jestem pojebany, nie potrzebuję wspomagaczy by czuć odlot, dla mnie odlotem jest jak ktoś szcza w majty ze strachu na mój widok. To jest kurwa dopiero odlot! Jak by co jak kiedykolwiek będę miał doła i będę potrzebował staffu to się zgłoszę, również liczę na dłuższą znajomość. Fan gier w chińczyka, pojeb, którego kręci strach, babka w aluminiowej zbroi, pedałkowata Panda i ćpun co raczy nowonapotkanych swoim towarem, niezła nam się banda tworzy. Istny dom pojebów...
Nieważne jak często będę wracał do tej sytuacji nigdy nie zrozumiem, co zdecydowało, że zagadałem do tych paru osób, zgromadzonych przy stoliku niewyróżniającym się wśród pozostałych mebli ustawionych w małej knajpie. Również same persony nie były kimś wyjątkowym, we wszystkich "autonomicznych" miejscach w pobliżu większych miast można było spotkać dużo bardziej osobliwe osoby. Nawet smoki. Mimo wszystko, kierując się po części instynktem, po części ślepym trafem a w dużej mierze dzięki solidnemu napędowi, krążącemu w moich żyłach trafiłem na kogoś bardzo wyjątkowego. Może niezbyt cenionego, w końcu żadne wywody logiczne... Pieprzyć to! Spotkałem konesera, co nie zdarza się często. No bez jaj! Nie każdy ćpający człowiek, jest automatycznie dobrym kumplem. Znaczy, nie dla mnie. Bo staczać się na dno trzeba z klasą. Branie narkotyków to staczanie się, ale jednocześnie wyniesienie się ponad to wszystko. O to w tym chodzi. No tak, znowu się rozkojarzyłem. - Gdybym był zwykłym dilerem... - Tutaj moje słowa przerwał nagły skurcz w gardle. Może się to wydać śmieszne, ale odpowiednio przetyrane dni pozwalają osiągnąć stany, które nie śniły się anatomom. Zapaliłem papierosa, nie częstując nikogo ze zgromadzonych. To jeszcze nie ten moment. - Gdybym był zwykłym dilerem zapewne przed chwilą wyszedłbym z tego burdelu, ale mogę Ci wybaczyć to wahanie. Pewnie gdybym był trzeźwy sam bym sobie nie zaufał. Roześmiałem się sucho, zaciągając się papierosem. O dziwo nie rozkaszlałem się, to niezbyt dobrze mieć wprawę w czymś takim. Znaczy, zależy dla kogo, mi to nie przeszkadzało. - Nie jest to najlepszy temat jaki miałem, zdarzały mi się dużo lepsze sorty. Ale nie było ich zbyt wiele. W promieniu stu, albo i dwustu kilometrów od Magnolii znajdziesz może jedną osobę, która ma coś lepszego i sprzeda Ci to, nie żądając w zamian przykładowo twojej nerki. A wierz mi, że gdyby nie parę cudów nie miałbym już ani jednej. Krótko mówiąc, biorę to praktycznie bez przerwy od przeszło dwóch dni i nie byłoby jednej chwili, kiedy nie byłbym zadowolony z zakupu. Zakończyłem niepotrzebną tyradę. Prawdziwa sztuka obroni się sama, a w torbie miałem prawdziwy majstersztyk, którego słowami wyrazić się nie da. Przez chwilę zastanawiałem się, taksując jednocześnie mojego pierwszego rozmówcę, co może w tym konkretnym przypadku oznaczać "dawka nowicjusza". Po szybkim przeliczeniu szacowanej masy jego ciała otworzyłem torbę i korzystając z telekinezy nakreśliłem idealną kreseczkę białego proszku na podłożonym chwilę wcześniej lusterku, które wyjąłem z wewnętrznej kieszeni. Cóż, nigdy nie znalazłem lepszego sposobu kreślenia niż szczypta magii, a szczerze mówiąc nie robiło mi różnicy, czy nieznajomi dowiedzą się, że jestem magiem czy nie. W to miejsce nie chodzili zwykli ludzie. - To chyba będzie tyle... Mruknąłem, podając szklaną rurkę chłopakowi. Teraz dopiero zauważyłem, że jego... "kolorem przewodnim" jest fiolet. Tak jak mój. Poza tym... dostrzegłem to, gdy skupiłem się na nim chwilę dłużej, jest w nim coś jeszcze, coś czego nie mogłem nazwać. Muszę wytrzeźwieć. Usłyszałem, że mówi do mnie drugi z siedzących przy stole. Zielonowłosy, ciekawy kolor... i ta heterochromia. Na pewno przyciągał uwagę ludzi. Gdy już odwrócili wzrok, od przewieszonej przez jego plecy kosy. Nie był zbyt... normalny, ale czy ja byłem? - Hmmm, no tak, wybacz mi faux pas, zapomniałem o podstawach kultury. Mówią na mnie Kagami, chociaż w niektórych kręgach znany jestem jako "Ten Pieprznięty Ćpun". Tak jak i ty, nie wiem, dlaczego otrzymałem takie miano. Cóż, nie jestem panem twojego sumienia, a decyzja o braniu, bądź nie różnych używek powinna być pozbawiona jakiegokolwiek przymusu. Nie oczekuj, że będę Cię namawiał. Chyba, że głupio mi będzie pudrować nos samemu. Do ostatniego zdania dodałem filuterny uśmiech. Nie każdy miał poczucie humoru, więc trzeba było na wszelki wypadek dostać sygnał. Nie wiem, czy zatrzymałbym tą kosę, gdyby się nią na mnie zamachnął. - Jeśli będzie okazja pewnego dnia nauczę się od ciebie, jak napawać się strachem. Nie powiem, sama wizja takiego odlotu wywołuje u mnie dreszcze. W końcu o to chodzi, nie? O wyłamanie się z szarości, o szaleństwo. Chyba trochę się zagalopowałem, nie dość, że wezmą mnie za ćpuna, to na dodatek za wariata. Jebie mnie to.
Zaczynając od pewnej dość istotnej rzeczy... Maryśka jest chyba nienormalna. Czy tylko ona uważa że koszula i pierwsze lepsze spodnie to elementy potężnej zbroi? I od kiedy to bawełną jest aluminium... ale dobra, jako że ludziki uznały że ma na tyle poprzewracane we łbie żeby chodziła bez większego powodu obrana w zbroją z glinu (nie, nie gliny....).. Ale żeby nie było niedomówień już uznajmy że jako ze knajpa za miastem, przyodziała ją po drodze co by być już gotową ja ewentualne ataki pterodaktyli... Więc kiedy ten mały niuansik jest już załatwiony, to trzeba przejść do kolejnego tematu którym jest... no właśnie. Maryśka jest chyba najbardziej odstającą osobą ze względu na mentalność, bo jak ów trójka zdaje się na takie coś jak instynkt i inne duperele, tak Maryśka jest zwolenniczką logicznego rozumowania i zdawanie się na kalkulacje. Jak miło... - Instynkt mówisz... Twierdzisz że jesteś nad ludźmi, a polegasz na tak ludzkich odruchach? Wybacz, ale myślałam że będziesz bardziej interesujący. - Odpowiedziała dość szybko, już o wiele mniej spokojniej, jednak jelita nie latają, spokojnie. Twierdzi ze jest ucieleśnieniem strachu a nie wyróżnia się zbytnio od innych ludzi... Pomijamy oczywiście fakt, że ten jest bardziej porąbany niż połowa Grimoire... No tak, całe życie z wariatami, Maryśka na pewno się nie nudzi i nudzić nie będzie. Wysłuchała też tego, co mówił gracz jednak z małą aprobatą. Na prawdę, Maryśka musi sobie spisywać wszelakie przydomki i inne cholerstwa bo się kiedyś pogubi. A resztę... olała. Bynajmniej tak to wyglądało, bowiem zaczęła sobie oglądać swoja zacną tarczę. Co nie zmieniało faktu, że słuchała, czego dowodem było spojrzenie na ludka który to śmiał sobie przywłaszczyć nazwę tych słodkich miśków w biało czarne wzorki. Ładnie się prezentują jako czapka, bo tak jak ci zżerają te bambusy to żadnego pożytku z nich nie ma. Odłożyła swój zakup z powrotem, dalej już obserwując wszystkich zebranych przy stole. Trochę się ludu nazbierało, nie ma co. Na sprzedawcę podejrzanych wyrobów cukierniczych też większej uwagi nie zwróciła. Niech się trują, Maryśka jak będzie chciała to się chloru nawdycha. Efekt końcowy będzie identyczny, nie? Obserwowała sobie całą zgraję, już mniej więcej zarys jednej osoby ma, drugiej nie bardzo, reszty nie... a grunt to wiedzieć z kim ma do czynienia. A każde zajęcie które pozwoliłoby jej na razie nie skupiać się na skróceniu o głowę pewnej persony, to dobre zajęcie. Niah, jednak ów towarzystwo nijak jej służy, ale co zrobić?
Widocznie wystarczyło włączyć Pandę do rozmowy, aby ten nie wszczynał burdy, która nie była Playerowi na rękę. Spodziewał się, że nowopoznany może prosić o pieniądze licząc na łatwy zarobek. Tak się jednak nie stało. Nie chciał również spróbować jego alkoholu podobnie jak dziewczyna. Czyżby obawiali się, że zatruty? Nie dziwił się im. W obecnym świecie sam również nie zaufałby komuś takiemu. Chcąc jednak rozwiać ich wątpliwości i udowodnić, że nie ma wcale wrogich zamiarów zabrał swój kufel od pandy i pociągnął łyk z kufla. Wywar tak jak mówiono był mocny. Player nie uwierzyłby, że tutejszy alkohol wyrabia się tradycyjnymi metodami. Aż nazbyt oczywiste było, że karczmarz dosypuje jakiś środków odurzających do alkoholu. Nie interesowało go w tej chwili akurat to. Bardziej ciekawili go w końcu jego niezwykli rozmówcy, którzy za każdym słowem budzili coraz większe zaciekawienie Playera, okazywane przez coraz szersze otwieranie oczu i zmiany wyrazu twarzy na bardziej uśmiechnięty. Nie był to jednak miły uśmiech, a raczej triumfujący, nie wróżący niczego dobrego. - Jasne skoro nie chcesz nie mam nic przeciwko - rzekł do Pandy - Całkiem ciekawie się nazywasz, aż ciężko uwierzyć co robisz w takim miejscu. Myślałem, że zlatuje się tutaj tylko szare dno magnolii chcąc napić się tutaj właśnie alkoholu. Co więc robi tutaj abstynent? Faktycznie zaciekawiło to Playera. Razem z Phantomem i Czarna Wróżką przybył tutaj, aby porozmawiać w miejscu, gdzie nikt nie będzie ich podsłuchiwał. Obecność dilera również była zrozumiała. Jednak obecność mężczyzny ze słodkim imieniem i do tego abstynenta? Tutaj ciekawość Playera musiała zostać zaspokojona. Potem postanowił dodać również swoje cztery grosze w sprawie dysputy o strachu, która faktycznie zaczęła nabierać naukowego charakteru. - Głupiec, albo szaleniec może nie czuć strachu, to chyba nieco pełniejsza twoja odpowiedź - zauważył Gracz - Faktycznie mój towarzysz jest trochę przerażający, nie dziwię się. Jednak ja do tego przywykłem. Może dlatego, że jestem straszniejszy od strachu... Tutaj na chwilę zatrzymał chcąc zaakcentować swoje spostrzeżenie. - Albo po prostu jestem szaleńcem. Na pewno nie jestem głupcem. Głupcy też się boją. - stwierdził śmiało - I nie masz racji mówiąc, że należy się nauczyć radzić ze strachem. Jego trzeba polubić. A potem nauczyć się nim władać, aby wykorzystywać go jako broń przeciwko naszym wrogom. Jeżeli umiemy to zrobić, przestaje on być straszny, a staje się naszym największym sprzymierzeńcem. Na tym na razie postanowił zakończyć swój wywód dotyczący przerażenia. Dla niego bez znaczenia było czy coś jest straszne czy nie. Po prostu szedł dalej nie zważając na to. Może dzięki temu stał się silny i potrafił przebywać w towarzystwie Phantoma dłużej niż inni ludzie. Nie bał się... może również dlatego, że przywykł do tego uczucia spędzając całe swoje życie w Nightmarze. Potem jednak zdał sobie sprawę z kolejnych słów Pandy, gdzie wspominał o tym, że radzi sobie ze strachem wierząc w swoje możliwości. Czyżby więc potrafił pokonać trójkę przeciwników? - Wspomniałeś po drodze, że wierzysz w swoje możliwości czyż nie? - przypomniał mu jego słowa Player - Jak więc wysokie one są? I czym się kierujesz używając ich? Być może byłbyś całkiem użytecznym towarzyszem. O ile oczywiście twoje żądania nie były nie poparta umiejętnościami. Tak chciał zobaczyć czy Panda faktycznie jest taki silny, że potrafi pokonać sam strach, tylko wiarą w nie. Jeżeli tak być może znalazł poza Czarną Wróżką kolejną osobę, która być może pomogłaby mu pokonać ten świat. Kto by się spodziewał, że spotka w Magnolii, mieście Fairy Tail, aż tyle silnych i złych osób. Prywatną rozmowę Black Fairy z Phantomem postanowił na razie nie komentować. Była zbyt ciekawą grą słowną, aby bezcześcić jej tok swoimi słowami. Napięcie między tą dwójką wyczuwał nawet on. Jednak słowa Phantoma, aby Panda zaprezentował swoje umiejętności jak najbardziej mu się spodobał. Faktycznie miał ochotę zobaczyć mały pokaz jaki potrafi dać chłopak. - Mój towarzysz ma rację. Jeżeli możesz zrób mały pokaz swoich umiejętności - zaproponował - Na pewno będzie to ciekawsze niż puste słowa nie poparte czynami Na słowa skierowane przez kosiarza do dilera Player postanonowił szybko skomentować. W końcu znał go najdłużej i wiedział do czego jest zdolny nawet bez takich wspomagaczy. - Mój towarzysz ma rację. Skoro ja postanowiłem spróbować to lepiej, żeby jeden z nas miał całkiem trzeźwy umysł. Z resztą.... w każdej chwili może mu odbić i zabije Cię z zimną krwią, ciesząc się twoimi ostatnimi spazmami. Nie wiem czy chcesz mu dopomagać tym dziwnym specyfikiem. Potem dopiero chłopak stworzył mu kreskę korzystając z lewitacji białego proszku. Niespodziewane, że spotkał tutaj dilera, który był również magiem. Idealny dostawca towaru dla mrocznej gildii, którą stworzył. Widocznie w mieście zebrał się większy narybek potencjalnych członków gildii niż sam przypuszczał. Nigdy również nie brał narkotyku, który podano mu za pomocą magii. Podobało mu się to, prawie podniecało jego chorą psychikę. Tego właśnie oczekiwał, tego pragnął. Nic więc dziwnego, że bez chwili wahania sięgnął po rurkę, którą delikatnie przystawił sobie do nosa, zatykając drugą zaczął wchłaniać specyfik. Faktycznie miał swoje pozytywne działanie, a chłopak nie kłamał. Nie bez powodu zachwalał swój produkt. Miał ku temu solidne argumenty, które Player z pewnością musiał potwierdzić. Dla odprężenia bez chwili wahania oparł się o oparcie krzesła, odchylając nieco głowę do tyłu. Otworzył usta, aby wdychać spokojnie powietrze. Nie odpłynął jednak całkowicie. Dawka nie byłą gigantyczna, a nie pierwszy raz miał do czynienia z narkotykami. Po prostu chciał się nieco rozkoszować doznanym uczuciem. Wiedział, że wiecznie to nie będzie trwało. Zachował jednak stosunkową trzeźwość umysłu. Szczęście, że nie było to jakieś gówno. Naprawdę nie czuł się po nim źle, a po prostu... lepiej. A Diler coraz bardziej zaczynał go interesować. Nie dość, że miał dobry towar idealny dla mrocznej gildii, to jeszcze pragnął nauczyć się rozkoszować smakiem strachu. A gdzie jak nie w Luminous Night nauczyłby się tego. Jego swoboda i totalna olewka wszystkiego również w pewien sposób zafascynowała gracza. Podobało mu się stado wariatów, których tutaj poznał. Słowa Czarnej Wróżki, która zaatakowała słownie Phantoma były kolejną rzeczą, która rozbawiła Playera. Oby tylko ten ją za to nie zarżnął. W końcu ciężko znaleźć kogoś bardziej interesującego od Phantoma, osoby, przed którą większość osób ucieka w popłochu. Kiedy zobaczył więc z kim miał do czynienia postanowił dokończyć i uwieńczyć swoje dzieło, do którego dążył. Wstał więc, tak aby wszyscy zebrani zwrócili uwagę właśnie na niego. Odrzucił swój kaptur, ale nie pokazywał twarzy. Zamiast tego mogliście zobaczyć na jego ustach nieco obłąkany uśmieszek. Czy jednak Player taki był? To już chyba sami oceniliście. Potem po kolei spojrzał na wszystkich zebranych przy stoliku zatrzymując swój wzrok na każdej twarzy, poza Phantomem na nieco dłuższą chwilkę. Po takiej krótkiej chwili w pełnej ciszy przemówił. Podobacie mi się wszyscy. Cholernie mi się podobacie. Chcę was mieć w swojej gildii. Nowej mrocznej gildii Luminous Night, której jestem mistrzem, a której celem jest sprowadzenie na ten świat chaosu. Ale nie takiego sztucznego, a prawdziwego, czystego bezładu, cierpienia i bólu. Chcę zmienić ten świat i ostatecznie pokonać go w jego grze. Chcę być silniejszy od niego. Mam dość świętości i praw moralnych, za którymi kryje się Fairy Tail, Lamia scale, Magiczna Policja, czy rada. Nie tylko chcę ich wyrżnąć, ale również udowodnić, że ich postawy moralne są tylko ładnym pokazem, ale tak naprawdę nawet nimi żądzą prymitywne pragnienia jak dążenie do siły, chęć destrukcji, gwałty czy pieniądz. - oznajmił Player i wcale nie był to skutek białego proszku, który przed chwilą zażył. Słowa te były skierowane do wszystkich, ale po chwili zaczął zwracać się do konkretnych osób - Czarna Wróżko, czy chcesz sprawdzić czy naprawdę jesteśmy mało interesujący? Czy chcesz razem z nami rzucić wyzwanie nudzie i sprawić, aby ten świat zmienił się na bardziej ciekawy? Chcesz zabijać? Lubisz to, kochasz? Może nawet Cię to podnieca i sprawia, że sutki twardnieją? - tutaj oblizał wargi językiem w nieco przerażający sposób - Jeżeli choć w małym stopniu mam rację to dołącz do nas. Gwarantuję Ci, że z nami doznasz prawdziwej ekstazy czerpanej z zabijania. Utoniesz w krwi swoich wrogów, ale nie utoniesz. Dalej będziesz dryfować, aż morze krwi zamienisz w ocean, a potem zalejesz nim całe Fiore. - Potem przeniósł swój wzrok na Pandę - Mówisz, że jesteś silny? Strach uratował Ci nieraz życie? W takim razie pozbawiaj go ze mną innych sprawiając, aby ginęli. Pokaż mi czy faktycznie jesteś tak silny jak to powiedziałeś i dołącz do mojej mrocznej gildii. Nie wierzę, że pojawiasz się w takim miejscu i nie masz podobnych pobudek. Z chęcią zobaczę jak pokonujesz trójkę uzbrojonych przeciwników. - I na końcu przeniósł wzrok na Kagamiego - Chcesz handlować narkotykami w naszej gildii? Tam znajdziesz pełno chętnych na twój towar, na pewno więcej niż w jakiejkolwiek karczmie. Będziesz mógł spożywać go razem z nami i jak stwierdziłeś sam sobie nosa brudzić nie będziesz. Chcesz się nauczyć jak upajać się strachem. Chodź z nami, a dowiesz się jaka to przyjemność. Gwarantuję Ci, że wzlecisz na wyższe poziomy niż po jakimkolwiek narkotyku. Phantom pokaże Ci co to oznacza napawać się smakiem. Nie licz jednak, że go zapalisz. Mówiąc ostatnie słowa Player uśmiechnął się szczerze. Miał to być żart w stronę chłopaka. Liczył, że wszyscy bez słowa wahania dołączą do niego. Chciał mieć ich wszystkich mimo, że nie znał jeszcze ich umiejętności. Wiedział jednak, że należą do półświatka, a gdyby okazali się zbędni, słaby lub zbyt mili mógłby zabić ich w każdej chwili. Na ten moment jednak polubił ich. Miał nadzieję, że nie okażą słabości, nie zawahają się zabić, nie zdradzą w jakikolwiek sposób gildii oraz nie będą przeszkadzać w walce, a wydajnie w niej pomogą. W przeciwnym razie postanowił, że osobiście wbije im sztylet w plecy. Nie zawahałby się tego zrobić. Uśmiechnięty niczym diabeł czekał na ich odpowiedź. Czy zgodzą się podpisać ten cyrograf z diabłem, czy też zawahają się i uciekną? Decyzja w tej chwili należała tylko do nich i nie było z niej powrotu.
Jego odpowiedź dotycząca strachu, widocznie spodobała się Fantomowi. Ba w zamian postanowił podzielić się z Pandą, próbką swoich własnych, unikatowych zdolności. Zmienił on więc krawat Pandy w węża. Czegokolwiek się spodziewał, Panda jedynie zmarszczył brwi i lekko się wzdrygnął, bardziej z zaskoczenia niż ze strachu, po czym dalej marszcząc brwi pogłaskał gadzinę. Miał taki nawyk, marszczył brwi gdy myślał, a teraz myślał jak odpowiedzieć Phantomowi. -Zaiste... interesujące zdolności. Nie wiem co tym chciałeś osiągnąć ale... ale to tylko wąż. Jeśli myślisz że będę piszczał ze strachu to wybacz. Poza tym sam powiedziałeś że nie dasz mnie skrzywdzić racja? Więc dlaczego miałbym się obawiać twojego małego... przyjaciela? Co do moich umiejętności...- Tu podrapał się palcem po policzkuMachania mieczami tu wam raczej nie zaprezentuje a co do Magii...- Znów zamilkł na chwilę by wziąć oddech i spojrzeć strachowi prosto w oczy... cóż za gra słów. -Moja magia nie jest "Pokazowa". Jedyny moment kiedy ją zobaczycie, to moment kiedy będzie niezbędna. Pomijając brak jakichkolwiek zaklęć pokazowych, nie lubię z niej korzystać od tak.- Powiedział i skłonił lekko głowę, w przepraszającym geście. Bynajmniej nie chciał urazić Phantoma, swoją odmową. Magia była po prostu czymś, czego nie zamierzał od tak pokazywać. Jednak nie tylko Phantom chciał znać jego zdolności ale i Player wyraził chęć poznania jego możliwości, tak więc Panda raz jeszcze westchnął. -Nie sądziłem graczu... że każesz mi od tak wykładać wszystkie asy... i jokery.-Powiedział żartobliwie do rozmówcy.-Pozwól że swoje karty, zachowam na odpowiedni moment. Nie martw się jednak swoje potrafię, a mieczy nie noszę na plecach dla ozdoby. Chodź i tak wolę wojażkę słowem, dopiero w ostateczności uciekam się do.. brudzenia sobie rąk- Wskazał na dwa ostrza na swoich plecach i miał nadzieję że żadne więcej tematu jego umiejętności nie poruszy. Pokaże im co potrafi... gdy nadejdzie odpowiedni moment. Co do drugiego pytania Playera...-Życie nie jest tanie graczu. A tu dużo pijanych ludzi. Powiedzmy że kradnę dość dobrze.- Powiedział spokojnie, bez żadnych większych wahań- W razie czego, zawsze można pozbawić życia, człowieka który ma jakieś obiekcje.- W sumie ta zgraja zainteresowała Pandę. Gracz, człowiek który zebrał ich tu wszystkich, czy specjalnie czy nie, zdołał to zrobić. I to on prowadził tę rozmowę, trzymał nieodsłonięte karty. Dziewczyna... pewna siebie, nie wiele mówiąca, ale rycerka... czy lepszy szermierz od niego? Człowiek który napawał go dreszczykiem strachu. Najpewniej najciekawsza osobistość w tym barze... czuł że z nim się dogada. I na koniec ćpun, nie wnosił do rozmowy nic ciekawego, ale był na tyle intrygujący co w pewnym sensie straszniejszy od Phantoma... przecież on musiał mieć w mózgu dziury większe niż te jakie korniki wyżerają w starym drewnie. No i nagle Player wyleciał ze swoją propozycją. Propozycją która jako pierwsza w dzisiejszym dniu wywołała wyraz zaskoczenia na jego twarzy. Cóż, takiego obrotu wydarzeń po prostu się nie spodziewał. Musiał więc chwilę się zastanowić, zatapiając się w swoich myślach, jednak po krótkim namyśleniu spojrzał, wpierw na Phantoma, potem na Playera i po raz kolejny tego dnia westchnął -Dołączę do ciebie. Może być ciekawie.- Rzucił do niego z uśmiechem.-Ale znaku gildii, o ile taki masz, chwilowo nie chcę. Jeśli jednak nie ma takiej możliwości... to chcę go na podeszwie lewej stopy.- Zakończył spokojnie wypowiedź i czekał co zrobi reszta.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.