I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Równie popularne co samo SPA w tym mieście. Do tego miejsca przeciętne osoby lub magowie nie muszą się bać wchodząc do środka. Ceny nie są horrendalnie wysokie. Najczęściej można tu spotkać samych magów, którzy postanowili się odprężyć po misji. Gdy dokona się wyboru jedna z pracownic ośrodka zaprowadza klienta na miejsce. Przychodząc tutaj posiada się dwa wybory; Gorące źródła tylko dla pań lub panów oraz publiczne. Kiedy ktoś ma ochotę może również zatrzymać się w jednym z pięciu pokoi.
/by Akane
Notatka od MG:
Na dzień dzisiejszy część wspólna jest zamknięta z powodu remontu po zniszczeniach. Korzystać można jedynie z części przeznaczonej dla kobiet lub z części przeznaczonej dla mężczyzn. Korytarz prowadzący do łaźni również znajduje się w remoncie.
Autor
Wiadomość
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Gorące Źródła Pon Lis 23 2015, 14:30
MG
Czy Bane wymagał odpowiedzi na pierwsze z pytań? Czy było to pytanie retoryczne? Zdawało się to nieszczególnie obchodzić Green, która i tak postanowiła wątpliwości Wakamano rozwiać.-Tak, po prostu zniknie, bez żadnych wybuchów czy bólu.-Tyle dobrego że masywny ból sprawiało jedynie włączenie usługi. Za zerwanie umowy zdawało się nie być konsekwencji, zupełnie inaczej niż przy Lacrymach wizyjnych, wtedy to zazwyczaj bolało odłączanie, portfel potrafił długo krwawić po takim zerwaniu umowy z usługodawcą. Na szczęście dziewczyna nie była Lacrymą wizyjną. Dziewczyna bez słowa ruszyła za Banem, ale miała na tyle kultury że nie podglądała.-Dokąd idziemy?-Zapytała zamiast tego, ciekawa co też takiego wymyślał Wakamano.-Nie wiem.-Odpowiedziała na ostatnie pytanie, sprawiając tym samym że praca Bane'a miała być nieco trudniejsza.
Bane Wakamano
Liczba postów : 510
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Gorące Źródła Wto Lis 24 2015, 11:46
- Tajemnica. -odpowiedział. Bo w sumie był może głupi, ale no bez przesady, aż tak głupi nie był. Skoro dziewczyna nie wiedziała jak ją tropią, to skąd mógł wiedzieć czy jak jej nie powie to osoby, które ją szukają nie dowiedzą się w jakiś sposób gdzie idą? A właśnie gdzie Bane chciał pójść? No oczywiście, że do domu. Bo w sumie teraz nie miał przy sobie nic, zupełnie nic. Był na swoim osiedlu, więc nie zabierał z domu niczego. No bo jednak na osiedlu raczej nie przewidywał, że coś złego może mu się stać lub że dostanie tutaj robotę.- W ogóle chyba zapomniałem zapytać. Kto cię szuka i czemu? -zadał pytanie, które już chyba dawno powinien zadać, no ale Wakamano nie należał do tych najbardziej rozgarniętych ludzi, więc nie ma co się dziwić, że to mu odrobinę zajęło. Bo jak pomyślał teraz to zorientował się, że w sumie to nie wie przed czym ma bronić Grin oraz jak długo! Bo takie chronienie mogło trwać, trwać i trwać! A to prawie tak samo jakby się z nią ożenił!
Mężczyzna wyszedł z szatni i ruszył w kierunku dobrze mu znanym. Szedł w kierunku swojego domu, znaczy to nie był do końca jego dom, ale on też tam mieszkał, więc prawie jakby był jego co nie?
zt
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Gorące Źródła Nie Sty 03 2016, 00:41
Pracoholik, czy nieletni narkoman? - podobne pytanie pojawiło się w głowie niejednej osoby, z którą Will wymieniał swoje nowe, zaspane spojrzenie. Wszystko zdawało się grać na nerwach nastoletniego przywódcy Kaczuszek, a ten nijak reagował na jakiekolwiek półsłówka. Spojrzał jedynie przed siebie, wzdychając dość ciężko, aby w końcu przysiąść w swoim ulubionym kąciku. Następnie przymknął oczy, mając zamiar zrelaksować się po stresujących rozmowach i zadaniach, aby móc wrócić w pełni sił do gildii i rozważyć kilka kwestii, chociaż dalej niepokoiło go to, że nie do końca pojmował kilka kwestii, jednak... walić to.
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Gorące Źródła Pią Sty 08 2016, 23:26
Nie do końca ogarniał co się właściwie stało. Nawciskał się guzika, a potem go teleportowało. Zdawało mu się, że trafił do Hosenki. To już drugi raz jak był w tym mieście. Spojrzał w stronę morza, mimowolnie wkładając nieskończonego lizaka do ust. Był dobry. Młody Wróżek zaciągnął się świeżym morskim powietrzem i począł podziwiać odległy horyzont. Aż wyjął epickie czarne okulary, by je przetrzeć i schować z powrotem. - Suuuuuuupeeeeer… - mruknął tylko. To był właśnie jeden z tych momentów, kiedy świat stawał się niezwykle epicki, że trzeba było się nim przez dłuższą chwilę pozachwycać. Po kilkunastu minutach nacieszył się tym wspaniałym widokiem, a potem rozglądnął się na prawo i na lewo. Skoro był w Hosence to właściwie mógłby odwiedzić swoją mieszkającą gdzieś w okolicy rodzinkę. Jednakże musiał wpierw odetchnąć po wszelkich trudach misji, latania, zamachu terrorystycznym, później trzeba było do Artail i jeszcze do sklepu magicznego. Było tego wszystkiego dość dużo. Tylko w jednym miejscu mógłby się spokojnie odprężyć. Tak więc przeciągnął się i ziewnął. Tym razem nie miał ze sobą nudnego rudzielca, więc mógł sobie pozwolić na więcej. Odpalił swoje epickie zaklęcie – Flash Fly C i z pełną prędkością poleciał w stronę gorących źródeł. W czasie lotu odesłał do Legendarnej Międzywymiarowej Bramy Przedmiotowej niepotrzebne mu w tej chwili rzeczy i ubrania, po czym schował ją do kieszeni. Dostać się do środka normalnym, grzecznym sposobem byłoby mu dość ciężko, gdyż u Gonzalesa z pieniędzmi to jak z dziewczynami. Niby chciałby mieć, ale nie miał… Z tego właśnie powodu w pewnej chwili, z nieba w taflę gorącej wody uderzył meteoryt, który wywołał dość duży plusk. Oblał dookoła wszystko, co tylko się dało. Ale czy to na pewno był meteoryt? Ależ skąd?! To był właśnie Gonzales Gonzo Gick, we własnej osobie. Znowu w epickiej akcji! I to niby miały być gorące źródła, z gorącą wodą? Ogień, jaki płonął w chłopaku był kilkakrotnie gorętszy! Wynurzył się z wody i rozejrzał się szybko. - Hej Wilhelm! – zakrzyknął na widok brązowowłosego, po czym poprawił lizaka w swoich ustach. Wreszcie mógł sobie na spokojnie odpocząć…
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Gorące Źródła Sob Sty 09 2016, 01:23
Dzień mijał nad wyraz spokojnie. Nastolatek nie mógł w to uwierzyć, że reszta wieczora przebiegnie bez większych problemów. Otoczenie jednak robiło swoje! Nim brązowowłosy się obejrzał, jego powieki opadły, a oddech zdawał się unormować. Dłuższą chwilę tak drzemał - odcięty od zewnętrznego świata w swojej bezproblemowej idylli, która została brutalnie przerwana. Wzdrygnął się jedynie, kiedy spore ilości wody go ochlapały, a on przy tym o mało co się nie zachłysnął. Nim zaczął ponownie kontaktować, przeniósł spojrzenie na Gonzalesa, a jego i tak podniszczone oczy śmiało wyrażały coś na wzór - kurwa, to znowu on. Przynajmniej daleko jeszcze było do reakcji na miarę kurwa Dax. - ...William - sprostował jedynie białowłosego, licząc że jakimś cudem ten będzie nieco spokojniejszy. Sam zaś ponownie usiadł, nie krępując się małym chaosem. Nie był tutaj aby się nim zajmować, a żeby odpocząć. Zrelaksować się i odetchnąć - jak chociażby teraz, acz - czemu tak ciężko?
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Gorące Źródła Sob Sty 09 2016, 19:18
- Tak, tak Wincenty… – odpowiedział na sprostowanie Wiliama, nadając mu kolejny przydomek. Chłopak wyglądał na naprawdę bardzo zmęczonego. Białowłosy, aż zaczął się tym trochę przejmować, ale nie wnikał jakoś bardzo w szczegóły. Obecnie nie miał sił na jakieś śmieszniejsze niewinne żarty. W końcu nawet od nich trzeba czasem sobie zrobić przerwę, załadować bateryjkę, aby potem działać z jeszcze zwiększoną werwą. Temu też odpuścił sobie dalsze działania, osuwając się w wodzie, aby o coś oprzeć się plecami, no i przeczesał jeszcze rączką mokre włosy do tyłu. - Jejku… Jakie to wszystko jest męczące… - westchnął głęboko, spoglądając gdzieś w niebo. - Jednak dobrze, że istnieją tak wspaniałe miejsca jak gorące źródła! Dzięki nim można odetchnąć od okropnego zgiełku i hałasu! – powiedział dość głośno, aby każdy w okolicy mógł go bez problemu usłyszeć. Do tego uśmiechał się jeszcze w ten typowy złośliwy sposób. No i potem znowu zwrócił się z powrotem do brązowowłosego, który dalej wyglądał na dość wyczerpanego. Możliwe, że w ostatnim czasie bardzo mało sypiał. Dobre sobie jednak wybrał miejsce, żeby odpocząć. - To co u ciebie Wirgiliuszu? Jak ci się w życiu się układa? – zapytał ze zwykłej chęci nawiązania jakiejkolwiek rozmowy. I siedział całkowicie odprężony, nie przejmując się niczym. Świat był piękny...
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Gorące Źródła Sob Sty 09 2016, 22:11
Większość normalnych osób już dawno opuściła to miejsce, dając sobie spokój z dość upierdliwym towarzystwem. William miał jednak nieco inne zdanie, chociaż inne motywy kryły się za jego pozostaniem. Nie miał po prostu sił - ręce mu opadły. Sam nastolatek mimo swojej woli słuchał tego, co białowłosy ma do powiedzenia, nie mając zbytnio wyboru, ani sposobności, aby chamsko wyjść. Siedział, przysłuchując się energicznej wróżce. - Kiedyś się dało... - skomentował nietypowym burknięciem, które skomentowało słowa Gonzalesa względem odpoczynku. Ciekawe dlaczego teraz nie miał jak się zrelaksować i skąd źródło jego problemów aktualnego stresu znalazło się w tym samym miejscu i czasie. - Jakoś - chciał skrócić wszelkie swoje wywody, jednak wiedział, że powinien rozwijać zdolności interpersonalne. Westchnął po raz kolejny, spoglądając w niebo. - Myślę o gildii... - dopowiedział tylko, aby chwilę później zanurzyć się do poziomu nosa w wodzie, a i dając tym samym znak, że raczej koniec tej wylewności. Za dużo jak dla niego.
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Gorące Źródła Sob Sty 09 2016, 23:40
Widząc jak ludzie w dość szybkim tempie wycofywali się w stronę wyjścia, Gonzales jeszcze szerzej się uśmiechnął. Więcej miejsca dla niego, a tamte osoby nie były mu obecnie do niczego potrzebne. Na tym właśnie polegała ekspansja terenu przez młodego wróżka. Skutecznie potrafił zadbać o swoją przestrzeń życiową. Odetchnął z ulgą czując ten luz. Zaś William został i nawet coś odpowiedział Gonzalesowi, który wydawał się nie słuchać chłopaka. Jednak było wręcz przeciwnie. Do białowłosego dotarło wszystko, choć nie było tego wiele. Gonzales wytłumaczył to sobie tym, że William był dość zmęczony i z tego powodu nie rozwinął bardziej swoich wypowiedzi. Mimo to poruszył dość mocny temat, dotyczący gildii. Białowłosy był bardzo dumny ze swojej. Nie do końca wiedział o którą dokładnie gildię chodziło dokładnie Williamowi i co właściwie myślał, ale jakoś się tym nie przejmował. - Widzisz Witkacy… Wszyscy wiedzą, że najwspanialniejszą gildią we Fiore jest dumne i wspaniałe Fairy Tail! To tam są najpotężniejsi magowie w kraju! Pozostałe to cieniasy. Nie mogą się w żaden sposób równać z epickością Wróżek! – oznajmił radośnie, wpatrując się w niebo. Potem swój wzrok przeniósł na Williama, gdyż jedna rzecz nie dawała mu spokoju. – Czemu właściwie taki obiekt swoich myśli sobie wybrałeś? Czyżbyś był magiem? – dopytał, ponieważ tego nie wiedział. Nigdy nie osądzałby o coś takiego młodego Williama. Może i był dość śmieszny, ale żeby być magiem? To dodałoby mu z miejsca dodatkowe dziesięć punktów epickości, chociaż to też zależne od tego jaką magią się posługiwał.
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Gorące Źródła Nie Sty 10 2016, 00:08
Will nie należał do rozmownych osób, co było wiadome nie od dziś. Sytuacja ta pogarszała się zwłaszcza w chwili, w której ktoś poruszał drażliwe kwestie, których ilość drastycznie wzrosła, gdy nastolatek nabył nowy tytuł. Ten wynurzył się jedynie z wody, spoglądając na białowłosego jak na idiotę, a następnie wyłonił się z wodnej sadzawki. Wszystko po to, aby zająć się przygotowaniami do wyjścia. Istniały kwestie, których nawet brązowowłosy nie miał zamiaru słuchać, a taką kwestią było próżne chełpienie gildii, ubliżając tym samym jego organizacji. Najwyraźniej coś ukuło jego ego, jednak nie do końca pojmował, dlaczego był bardziej wściekły na siebie, aniżeli na chłopaka. Zacisnął jedynie mocniej ręce na swoich ubraniach, a gdy był na wpół ubrany, spojrzał się jeszcze na Gicka. - Muszę ją naprawić, ale... nie zrozumiesz - prychnął jeszcze, zabierając się za resztę ubrań, a wszystko to, aby w końcu wyjść z gorących źródeł, jeśli nikt go nie powstrzymywał. Z pewnością tutaj nie będzie dane mu odpocząć, a co najwyżej tylko bardziej zszargać swoje nerwy.
zt?
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Gorące Źródła Nie Sty 10 2016, 00:51
- APSIK! – kichnął nagle i niespodziewanie Gonzales. Tak mu się akurat wzięło, nie wiedział skąd i czemu. Od tego kichnięcia prawie mu nieskończony lizak z ust wypadł. Możliwe również, że czegoś nie usłyszał co William powiedział. Temu też zaczął drapać się intensywnie po głowie, zastanawiając się co dokładnie miał naprawić. Magię? Gildię? Frytkownicę? Biedny Gonzo nie miał pojęcia o co mu chodziło. Wszystko z powodu jednego kichnięcia. Widząc, że chłopak zbierał się do wyjścia, podrapał się pod nosem i pomachał mu rączką. - No to powodzenia… - powiedział, ale szybko przemyślał swoją obecną sytuację. Właściwie to nie miał jakichś większych zajęć na chwilę obecną do zrobienia. Kashima utknął gdzieś w Artail, pieniądz się skończył, a pani radna nie rzuciła kolejnymi zleceniami. Temu też białowłosy zorientował się, że był bezrobotny. Czemu więc nie miał przyczynić się dla dobra świata, czy czegoś tam? Wyskoczył więc prędko z wody i przyzwał z Legendarnej Międzywymiarowej Bramy Przedmiotowej swoje ubrania. - Ej Witold! Zaczekaj! – zawołał za nim, po czym ubrał się szybko i jeszcze szybciej dogonił młodego Williama. – Nie wiem o co ci chodzi, ale idę z tobą pomóc ci to coś naprawić! We dwóch… Dwójkę… Dwoje… Eeee… Razem na pewno pójdzie nam lepiej i sprawniej! – zadeklarował swoją chęć do działania uśmiechając się, dość złośliwie, a jednocześnie całkiem szczerze. Przeczuwał, że chodziło o coś śmiesznego. Jeżeli to dotyczyło Williama, to z pewnością musiało być śmieszne. Aż chłopak zaczął pocierać ręce, jak przystało na młodego geniusza złośliwego, niewinnego żartu.
Will
Liczba postów : 574
Dołączył/a : 01/10/2013
Temat: Re: Gorące Źródła Nie Sty 10 2016, 01:21
Słysząc słowa białowłosego nietypowy wyraz paniki odmalował się na twarzy Willa. Ten gwałtownie odsunął się od Gonzalesa, przyzywając swojego krwawego klona, który przy kontakcie fizycznym rozbryzgałby się niczym mydlana bańka z krwi. Nie dowierzał temu, co właśnie słyszał, a coś na kształt honoru jego młodej osóbki nie pozwalało mu skorzystać z pomocy. - Nie! - zakrzyknął, co było bardzo nietypowe dla jego persony, spoglądając na wróżka jeszcze przez chwilę, jakby nie wiedział, co właściwie chciał powiedzieć. Co powinien zrobić? Odwrócił się na pięcie, kolejny raz tego dnia zaciskając dłonie w piąstki. - Twoja pomoc... N-nic nie zmieni - dodał, a jego głos załamał się w pewnej chwili, jakby to młody Ramsey wątpił we własne słowa. Wszystko to po to, aby pomknąć przed siebie do położonego nieopodal budynku gildii, a tam... tam zniknąłby w swoim pokoiku, acz nie kontrolowałby tego, czy Gonzales ruszył za nim. Liczył, że krwawa bańka zajęła go na dość długo...
zt - jak co można przenieść się do budynku gildii @@/
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Gorące Źródła Sro Sty 13 2016, 16:50
Idąc cały czas przed siebie, białowłosy niezbyt zwracał uwagę na otoczenie. Złapał się rękoma z tyłu głowy i szedł, wpatrując się w niebo. W pewnym momencie obryzgało go coś czerwonego, co całkowicie go zdezorientowało. Niby William coś tam mówił, ale obecnie młody wróżek był zajęty tym czerwonym dziwnym czymś, które nie wiadomo skąd nagle w niego wystrzeliło. - Aghr! Chyba w coś wdepłem! – skomentował, po czym zajął się oglądnięciem swojego stanu. Nie zauważył, kiedy brązowowłosy coś tam mruknął pod nosem i uciekł, ponieważ zajęty był wycieraniem swoich epickich cichobiegów. Następnie szybko wyjął z kieszeni epickie ciemne okulary, które na szczęście pozostały czyste, ale je również na wszelki wypadek przetarł. - Kurczę… Jak ja teraz wyglądam?! – krzyknął poirytowany. Jednak musiał przyznać, że ktoś, kto zostawił to czerwone wybuchające coś na jego drodze, musiał być istnym geniuszem żartu. Aż Gonzales się krótko zaśmiał z tego, jak dał się wrobić. Kiedyś samemu będzie musiał zrobić coś podobnego. Wpierw odesłał niebieską bluzę, która była w sumie bardziej czerwona na chwilę obecną. Na szczęście miał na sobie swoje Diwodorotleno Odporne Odzienie Bohatera, po którym czerwona substancja powinna bez problemu spłynąć, nie zostawiając żadnych śladów. Chyba... Przebiegł się jeszcze, by ogarnąć twarz. Przecież nie będzie na czerwono biegać po mieście! Gdy wrócił, Will zdążył już gdzieś zniknąć. - Co za niecierpliwa istota… - skomentował Gonzales, po czym schował ręce w kieszenie i ruszył dalej przed siebie.
[z/t]
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Gorące Źródła Czw Cze 30 2016, 11:27
Zastanawiała się dlaczego ludzie dziwnie się na nią patrzyli, kiedy przechodziła obok nich, ale jakoś rozwiązanie nie przychodziło jej do głowy. Chociaż samo "patrzyli" to było zbyt delikatne słowo. Niektórzy wybuchali śmiechem na jej widok i pokazywali ją palcami. Jakby nie było widok białej wilczycy, z szarym symbolem gildii na uchu był wystarczająco niecodzienny. Nie wspominając o barwnym ptaku, który najnormalniej siedział jej na grzbiecie korzystając z wilczego transportu, nadając temu obrazkowi wystarczająco egzotyczny wygląd. Ale któżby się tym przejmował. Wiadomym było, że po świecie chodzą różne dziwadła. Obrażony ptak jadący na wilku nie był czymś, czego należało się bać. A przynajmniej właśnie tak uważała Abri. Zatrzymała się przy tablicy informacyjnej prowadzącej do gorących źródeł i wpatrywała się w nią tak, jakby potrafiła czytać. Wtedy właśnie jakaś grupka odważniejszych dzieci postanowiła spróbować szczęścia i podbiegając do niej, dzieci zaczęły wymachiwać rękami jakby chciały spłoszyć ptaka. Ten zaś posłał im jedno ze swoich obrażonych spojrzeń, zaskrzeczał i przeniosł spojrzenie na Abri. Wilczyca westchnęła w duchu słysząc jego komentarz na temat głupoty ludzkiego gatunku i ruszyła dalej w stron e gorących źródeł. - Chyba nie masz nic przeciwko temu, abyśmy się trochę wygrzali, prawda Bubu? - powiedziała do swojego towarzysza, który w odpowiedzi mruknął coś niewyraźnie i zamilkł. Abri nigdy nie była w takim miejscu. Zawsze ciekawiła ją ludzka fascynacja gorącymi wodami, aż w końcu teraz nadarzyła się okazja, aby przekonać się do tego rodzaju relaksu. Kiedy zbliżyła się dostatecznie do głównego wejścia odeszła na bok i rozejrzawszy się wokół, czy nie zostanie zauważona poprosiła przyjaciela aby na moment zeskoczył z jej grzbietu. Kiedy to się stało zaczerpnęła magii i zmieniła się w człowieka. Wyprostowała się pozwalając, aby burza długich białych włosów rozsypała się na swój sposób i otrzepała swoje ubranie z kurzu jaki się na nim zebrał. Następnie pomogła ptakowi usadowić się wygodnie na swoim lewym ramieniu i odrzuciła włosy do tyłu, aby mu nie przeszkadzały. Upewniła się, że wszystko jest w porządku i w końcu weszła na teren gorących źródeł. Wewnętrz od razu podeszła do niej jedna z pań pracujących w przybytku i z uśmiechem przedstawiła ofertę i zaoferowała pomoc. Okazało się, że Abri nie może skorzystać z łaźni wydzielonej dla kobiet z powodu Bubu, nawet pomimo zapewnień, iż ten jest zupełnie nieszkodliwy. Nawet praktycznie się nie odzywa. Ale nie... Musiała skorzystać z publicznej części, w której kąpiel mogły brać zarówno kobiety jak i mężczyźni. Oczywiście białowłosa nie uskarżała się na tę konieczność, ponieważ nie chciała sprawiać problemu. Od uprzejmej pani dostała ręcznik oraz ubiór na zmianę, którego sama nie była w stanie zidentyfikować. - Mam nadzieję, ze dam radę sama to ubrać... - pomyślała i ruszyła w kierunku łaźni. Zrzuciła z siebie swoje ubrania, owinęła się ręcznikiem i ruszyła w stronę wody. Oczywiście swoje ubrania zostawiła niedbale na ławeczce, nie pamiętała o tym, aby je poskładać czy nawet schować gdziekolwiek. Nie przejmowała się takimi rzeczami... Kiedy stanęła na brzegu baseniku uśmiechnęła się do siebie. Była tutaj sama ze swoim ptasim towarzyszem. Z jednej strony uważała, że to dobrze, zaś z drugiej liczyła na to, że kogoś spotka. Nie bardzo wiedziała powinno się korzystać z gorących źródeł, oprócz tego, co powiedziała jej tamta miła pani. Ale zanurzyła ostrożnie jedną stopę w wodzie chcąc sprawdzić jej temperaturę i westchnęła. Sama nie wiedziała, czy było to westchnięcie z zachwytu, czy może miało znaczyć coś innego, ale mimo to stanęła w wodzie cała i zdjęła z siebie ręcznik i zanurzyła się cała. Upewniła się, że ręcznik nie wpadnie do wody, pomogła Bubu przenieść się na brzeg. Zachęcała ptaka do kąpieli, tłumacząc mu, że być może gorąca woda będzie miała dobry wpływ na jego skrzydło, ten jednak obrażony dreptał przez chwilę po brzegu, aż w końcu przysiadł i wpatrywał się gdzieś w przestrzeń. Abri zaś postanowiła skorzystać z dobroci gorącej kąpieli, więc podpłynęła na drugą stronę baseniku, gdzie oparła głowę na brzegu i patrzyła w niebo zamyślona. Ostatnio nie miała zbyt wiele okazji do tego, aby po prostu pomyśleć...
Ezra Al Sorna
Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015
Temat: Re: Gorące Źródła Nie Wrz 18 2016, 00:43
Drzwi prowadzące do budynku odsunęły się szybko, ukazując stojącą w przejściu postać. Pomimo tego, że twarz niespodziewanego przybysza padał cień, dało się zauważyć, że jest to mężczyzna. Ubrany jedynie w ręcznik zasłaniający go od pasa do kolan nieznajomy ruszył powoli w stronę baseniku w którym znajdowała się Abri. W końcu dziewczyna mogła wyraźnie zauważyć pokryte tatuażami ciało oraz długie białe włosy. Przez klatkę piersiową Al Sorny biegła też ukośnie nowa blizna, widać było, że było to poważne cięcie mające na celu zabić członka Grimoire Heart. Pomimo tego, wyglądało na to, że mężczyzna doszedł już do siebie.
Białowłosa dopiero teraz mogła usłyszeć, że Ezra cały czas coś szeptał. Gdy ten podszedł na skraj baseniku do jej uszu doszło ledwo słyszalne zdanie:
"Odpowiedz na me samolubne życzenie, użycz swego światła temu który niegdyś cię porzucił - Białe Ostrze Imperatora!”
Chłopak wyciągnął dłoń w stronę Abri. Dookoła niej w ułamku sekundy zebrał się czarny dym, który następnie ukształtował się w miecz. Ezra poruszył lekko ręką, opuszczając czubek ostrza o 2 centymetry. W zapadłej ciszy rozległ się charakterystyczny odgłos drgającego metalu. Powietrze obok głowy Abri zaszumiało gwałtownie, a jego pęd rozwiał jej włosy. Głuche stuknięcie tuż potem świadczyło o tym, że cięcie w coś trafiło. Drzewo znajdujące się za dziewczyną zostało przebite na wylot, otwór miał podłużny kształt i długość ok. 2 cm.
"O, Pani Ostrzy. Usłysz me błaganie i wspomóż swego sługę. Użycz mu swego błogosławieństwa, niech jego ostrze dosięgnie wrogów."
Złote tęczówki o pionowych źrenicach świdrowały dziewczynę, jakby chcąc zajrzeć w głąb jej duszy. Na twarzy Al Sorny nie było widać żadnych emocji, jednak gdy się odezwał, jego głos był lodowato chłodny i spokojny. Zbyt spokojny.
- Fairy Tail, co? - na twarzy mężczyzny pojawił się lekki grymas. - Przez dawną znajomość... Zabiję cię szybko i bezboleśnie.
Abri
Liczba postów : 838
Dołączył/a : 24/03/2014
Temat: Re: Gorące Źródła Nie Wrz 18 2016, 01:22
Była za bardzo pogrążona w myślach, żeby zwrócić uwagę na to kto się pojawia. Owszem, słyszała wszystko, ale nie przykładała do tego większej uwagi. Chciała się zrelaksować po poszukiwaniach pustelnika i w głowie cały czas miała Bubu i jego skrzydło... Dopiero kiedy podmuch wiatru uniósł jej mokre włosy, a tuż za nią rozległ się dźwięk przebijanego drewna, Abri wróciła świadomość otoczenia. Wpatrywała się teraz nieruchomym spojrzeniem w człowieka, który stał na skraju basenu. - E-Ezra? Co ty tu robisz? - wyjąkała patrząc na niego z przerażeniem. Każdy normalny człowiek pewnie już by się przyzwyczaił. Wszak było to ich kolejne spotkanie, które musiała zacząć od próby przeżycia jego ataku. A to wcale nie było miłe! Bardziej jednak nie podobały jej się jego słowa. Po nich na jej twarzy malowały się jednocześnie zdziwienie i jeszcze większy strach. Mimowolnie, jednak wciąż powolnym ruchem złapała się za lewe ucho. Przecież była ostrożna, przecież upewniła się, że nikt nie widział jej przemiany przed wejściem na teren gorących źródeł. Przez tak długi czas ukrywała przed nim to do jakiej gildii należała... Jak się dowiedział?! - Skąd wiesz? - zapytała tylko, kompletnie nie zwróciwszy uwagi na skrzeczenie swojego barwnego towarzysza, który ostrzegł ją i nakazał jej ucieczkę. Słowa ptaka były dla niej bardziej nierealne niż widok i zachowanie człowieka, który stał przed nią i patrzył na nią z góry. I owszem...zastanawiała się nad ucieczką. Mogła zmienić swoją postać na najbardziej korzystną dla sytuacji i uciec, ale to by znaczyło, że będzie musiała zostawić Bubu. A to kompletnie nie wchodziło w grę. Przecież obiecała mu, że znajdzie sposób, aby wyleczyć jego skrzydło i dopóki tego nie zrobi, ona będzie jego skrzydłami. A Abri zawsze dotrzymywała danego słowa. Poza tym nawet gdyby jej się udało, to musiałaby tutaj później wrócić po swoje rzeczy. Zarówno ciuchy jak i Czarna Wskazówka zostały w przebieralni - teraz była dosłownie naga. Nawet ręcznik zostawiła na przeciwległym brzegu. Skoro ucieczka nie wchodziła w grę, ani nawet próba obrony tak, jak jest (instynktownie czuła, że nie powinna teraz wstawać) to szybko przeanalizowała swoje możliwości. Wiedziała, że przed drugim ciosem będzie musiała się bronić, ponieważ drugi będzie prawidłowo wymierzony. Znała go już, wiedziała czego się spodziewać. Ale to, że się znali miało swoje minusy - on też wiedział czego może spodziewać się po niej. Znał jej umiejętności i jeśli będzie chciał zrobić jej krzywdę - znajdzie na to sposób. Przeklęła by, gdyby używała takiego słownictwa, ale zamiast tego zastanawiała się, czy nie powinna zacząć krzyczeć. Może ktoś by ją usłyszał? No bo co innego mogłaby zrobić w tej sytuacji? Może i nie była całkiem bezbronna, ale walka z człowiekiem stojącym przed nią nie wchodziła w grę. Nie potrafiłaby walczyć w tej sytuacji. Mimo to jednak obserwowała go aby móc wychwycić każdy, nawet najmniejszy ruch, który wyda jej się podejrzany. Byle by uniknąć, byle by zyskać odrobinę więcej czasu, a może uda się porozmawiać...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.