I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Muzeum historii starożytnej Wto Lis 01 2016, 15:54
First topic message reminder :
Budynek zbudowany na planie prostokąta. Posiada trzy piętra i piwnice. W Piwnicy jest magazyn i archiwum. Parter to kasy, kawiarnia, toalety oraz szatnia. Trzy piętra zawalone są różnymi niemagicznymi zabytkami. ~~
MG
Instrukcje które otrzymał Dax były proste. Pilnować Łuku w godzinach zamknięcia muzeum, czyli między godziną 19 a godziną 8. Zadanie to jednak nie było zbyt proste, ponieważ musiał nie tylko chronić artefaktu, ale też robiąc to - nie zniszczyć innych zabytków. Łuk i strzały znajdowały się za szklana gablotką, w sali B na 3 piętrze. Prócz Daxa, strażnikiem był jeszcze stary pan Finch, który siedział w kawiarni i w zasadzie na obchód szedł jedynie 2-3 razy, chyba że coś się działo.
Temat: Re: Muzeum historii starożytnej Czw Gru 08 2016, 10:47
Coś tutaj ewidentnie było nie tak. Strzała miała głęboko gdzieś moją wolę i wystrzeliła sobie w rękę lekarza. Chyba powoli zrozumiałem, że pocisk był magiczny. Po chwili poczułem się dość słabo i zakaszlałem, prawie upadłem na ziemię. Poczułem, że coś jest nie tak z moim ciałem, że zapadłem na jakąś tam chorobę. To samo dotknęło zranionego medyka, dlatego powodem musiała być strzała nic dziwnego, że była tak dobrze strzeżona, a złodzieje pragnęli ją ukraść dzisiejszej nocy.
Zdawałem sobie jednak sprawę, że w obecnym stanie mogę mieć problem przetrwać do rana. Poza tym, że zostałem raniony, czułem również, że choroba będzie się rozwijała nadal wewnątrz mojego organizmu. Co prawda nie zarobiłem jeszcze w tym świecie nawet 1 klejnota za pracę, ale cóż nie mogłem teraz ryzykować swojego boskiego życia, aby strzec artefaktów, których pewnie i tak nikt nie będzie miał ochoty ukraść. Nie wiedziałem jak poważna była choroba. - Coś nas chyba złapało, to na pewno przez rany od tej strzały - powiedziałem swoje spostrzeżenia - Nie będę kontynuował tej misji i ryzykował życiem, poza tym miejsce to jest strzeżone jak skarbiec. Idę do szpitala, tobie też bym to proponował jako medyk. Po tych słowach zabieram miecz, który wkładam do pochwy, dalej przytrzymując swoje zaklęcie i udaję się do szpitala schodząc w dół, jeśli nic mi w tym nie przeszkodzi. Po drodze informuję Ducka lub Fincha i podjętej przeze mnie decyzji.
Sadaharu
Liczba postów : 164
Dołączył/a : 10/11/2014
Temat: Re: Muzeum historii starożytnej Pią Gru 09 2016, 23:09
Okazja! Nareszcie! Było o jednego mniej na górze, choć nie wiedział ilu ich tam jest miał szansę na to by sobie teraz poradzić. Teraz albo nigdy! Aktywując postać ducha mini leci na górne piętro tak, by nie został zauważony przez Daxa na dole. Kiedy już wlatuje na schody stara się zorientować w tym co znajduje się na górze. Jeżeli są tam jakiś elementy za które można by się ukryć, to wówczas się za nimi skrywa, rozglądając się po kryjomu za łukiem. W razie potrzeby używa Mniejszego Widma by przeniknąć w coś by pozostać niezauważonym.
Yamamoto
Liczba postów : 142
Dołączył/a : 13/01/2016
Temat: Re: Muzeum historii starożytnej Sob Gru 10 2016, 02:21
Po prostu genialnie. Zarażony. I co? Od razu stchórzył. Ach, jakiż to Adam jest żałosny. Gdyby nie to, że sam Yamamoto się przewrócił, pewnie by się z niego śmiał. Obecnie byli równi. Może i magicznie by go przewyższał, ale jego magia... nie grała już pierwszej roli. Był nikim. Był słabym nieudacznikiem, nie potrafiącym sobie poradzić w jakiejkolwiek sytuacji. A Szczur nie mógł pozwolić mu odejść. Kaszlnął, jednocześnie "niby przypadkiem" przestawiając swoją laskę tak, by wstawić ją między nogi Adama. Chciał, by ten się przewrócił. W sumie to fajnie by było, gdyby przy okazji jego zaklęcie się wówczas zdetonowało i mocno zraniło giganta. Tak, to byłoby pięknie. Tak czy inaczej, jeśli Adam by się nie przewrócił, rzuciłby tylko: -Proszę... nie... zostawiaj mnie tak... - mówił to, próbując wstać o lasce. -Nie chciałem... ci przeszkodzić... - oczywiście, mówił tu o swojej lasce między nogi Adama na chama włożonej, ale "niby przypadkiem" -Proszę... nie zostawiaj swych wiernych... - błagał, licząc, że jego prymitywny umysł zgodzi się mu pomóc wstać. Zresztą by go przeprosił, nawet gdyby ten się wyjebał. Bo oficjalnie, nie chciał go przewrócić. Zresztą, kto by się spodziewał tego po "zasłabniętym starcu"? Bo za takiego Yamamoto próbował uchodzić. Tak czy inaczej próbowałby wstać. A gdyby Adam ruszył, ten ruszyłby za nim, chcąc trzymać się blisko niego. Szedł o lasce, więc nie powinien ten się niczego spodziewać. W ostateczności, na schodach, udałby omdlenie, by wpaść na Adama i go... "zepchnąć" ze schodów, jednocześnie podcinając mu nogę. A co, niech cierpi. Oczywiście, wszystko robi tak, by wyszło to "przypadkowo", "niechcący". Więc jakże to by się tego spodziewać? W razie czego używa Powstrzymania (C), by nie dać się złapać efektom jego własnej zarazy oraz a nóż polepszyć chwilowo swój stan na tyle, by po prostu jego plan wypalił jak najlepiej. No. I liczył, że nic się nie stanie. Po zepchnięciu ewentualnym Adama ze schodów, udałby, że łapie równowagę, a następnie ruszyłby jak tylko szybko by mógł w jego stronę, by mu "pomóc" i "opatrzyć", oczywiście "szczerze" go przepraszając. Naturalnie, jeśli po drodze gdzieś nie zwymiotował, udając miłego dla Adama. Błeh. Sama ta myśl jest ohydna.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Muzeum historii starożytnej Sob Gru 10 2016, 02:38
MG
Adam ruszył po swój miecz, ale Yamamoto podłożył mu nieopatrznie laskę pod nogi, sprawiając że ten, wywrócił się. Szybko jednak się pozbierał, mimo że był poobijany i chowając miecz, ruszył do wyjścia, a Yamamoto rzecz jasna za nim. Miecz był ciężki a i Adam przez to się męczył, do schodów jednak nie doszli, bo przed nimi, zobaczyli wraz z Yamamoto ducha! Czyżby choroba była tak poważna że widzieli duchy? W każdym razie Yamamoto, Adam i Sadaharu, stanęli twarzą w twarz. A co u Daxa? Dax miał nieco gorzej. Owca do niego szła, a on przygotowywał się do tego by jej wpierdolić, zamachnął się a owca... owca eksplodowała. Daxem rzuciło na ścianę, na dodatek powbijały się w niego kawałki kości. Jego krew wymieszała się z tą owcy, co utrudniało ocenienie własnego stanu. No i jeszcze w głowie mu okropnie piszczało. Rzecz jasna, wybuch na dole, usłyszał również Yamamoto z Adamem oraz Sadaharu.
Stan postaci: Sadaharu: (0,75) szans na zarażenie. 92MM, naznaczony kamień za muzeum. Duch mini 1/3 posty Adam: Noga opatrzona, ale boli i denerwuje. Bolą kolana i klata. Dark Hole Creation gotowe 97MM --- Zarażony. Przejmujesz PWM Yamamoto: Wyniszczony organizm, Magiczna Alergia, Radość Pustki, Osłabiona magia. Dax: 3%(3) szans na zarażenie. Kręci ci się w głowie, masz odłamki kości wbite w ciało. Dwie w brzuch, jeden w prawą część żeber, jedną w lewy bark i jedną w prawe udo. Na dodatek cholernie bolą cię plecy od uderzenia. Poparzony tors i twarz. Yamamoto: Skaleczona lewa dłoń, rana na tyle głęboko że krew sobie cieknie.
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Muzeum historii starożytnej Sob Gru 10 2016, 02:57
Wybuchowa owca... kurwa mógł się tego spodziewać. Wybuch zamotał mu okropnie w głowie. Dax splunął na bok i próbował złapać pomału oddech i wstać spod ściany. Wszystko bolało, a do tego miał wbite kości w brzuch... żebra...bark... udo... cholerstwo napakowane C4... Dax próbował wstać i doczłapać się na górę. Kości nawet nie wyciąga, a idąc starał trzymać się ściany, by się nie przeciążać, a gdy tylko zobaczy Motomoto i Adama to powie im. - Wróćcie na górę, na dole jest zbyt niebezpiecznie - a przynajmniej tak to zacznie. Jak tylko któryś spróbuje go zatrzymać to go odpycha ręką. Nie będzie ich w takim razie potrzebować, on musi pilnować łuku, a jak oni mają problemy to już ich sprawa. Do tego użyje PWMki ochłodzenie na twarz i oparzone miejsca, przynajmniej spróbuje sie schłodzić. Następnie przy użyciu tworu (C) spróbuje pokryć się lodem i zamrozić miejsca, z których cieknie za dużo krwi. Lód powinien zmniejszyć krwawienie i zatamować je przynajmniej na chwilę. Teraz trzeba pilnować łuku.
Gołomp
Liczba postów : 43
Dołączył/a : 22/11/2016
Skąd : Gołomp
Temat: Re: Muzeum historii starożytnej Sob Gru 10 2016, 22:26
Ptaszki wyśpiewały Gołompowi, że w owej okolicy coś się działo i był chyba potrzebny. Jakieś misje, czy też zadania do wykonania... Kto to tam wiedział... W każdym razie Gołomp przyjechał na swym wiernym wierzchowcu Bucefarlixie i zatrzymał się przed Muzeum, trzymając widły po swej prawicy. I stał tak dumnie, majestatycznie, aż przyszło mu znieść jajko, jako tatuś Pingwin PWM. Spojrzał jakie to było przesłodkie i cudowne, że się trochę rozczulił i postanowił je przytrzymać i uchronić od zła wszelkiego. Dlatego też, Gołomp czekał na swym wierzchowcu, na zewnątrz, tuląc mocno do siebie śliczne jajeczko.
Sadaharu
Liczba postów : 164
Dołączył/a : 10/11/2014
Temat: Re: Muzeum historii starożytnej Nie Gru 11 2016, 16:59
Niedobrze. Bardzo niedobrze, od razu go zauważyli. Nie wiedział co potrafią ani do czego są zdolni. Pierwsze co dostrzegł to, że oboje są magami, chociaż aura tego starszego była... specyficzna. Nie kojarzyła mu się z żadną magią jaką widział do tej pory. Nawet nie podchodziła pod żaden schemat. Kolejną rzeczą którą zauważył było to, że obaj byli ranni. Dziwne czyżby sami się tak załatwili? Stali jak wryci spoglądając na niego dopóki piętro lub dwa niżej nie rozległ się wybuch. Czyżby inni złodzieje? Najwyraźniej nie tylko on dowiedział się o nagrodzie od Abdula. Niech to, musiał się spieszyć. Obrócił się wokół własnej osi uśmiechając się w swej kulistej formie do obu magów. - Hejo! Jestem Mimu. Przybyłem tu na latającym krecie z doliny Ygrunumi. Czy widzieliście może moje ciastka? - Spytał się wysokim głosem rozglądając się po pokoju i starając się stworzyć z siebie jak największą abstrakcje. Kto wie, może pomyślą, że mają zwidy? Jeżeli jednak próbowaliby go zaatakować to przenika przez podłogę piętro niżej i chowa się w trumnie. Jednak to ostateczność nie stać go już na dalsze wycofywanie się.
Adam Arclight
Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016
Temat: Re: Muzeum historii starożytnej Pon Gru 12 2016, 09:51
Wychodząc jeszcze z piętra na górze, gdzie znajdował się łuk, po przewróceniu o laskę Yamamoto i usłyszeniu jego błagalnych słów spojrzałem na niego złym wzrokiem. - Chyba mnie z kimś mylisz - powiedziałem na słowa towarzysza misji - Nie jestem żadną jebaną wróżką jak ten mag na dole. Jeśli myślisz, że troszczę się o innych to nieco się mylisz. O śliczną nastolatkę pewnie bym się jeszcze zatroszczył, ale na pewno nie o starego dziada. Pozwól, że przedstawię Ci moją hierarchię istot na tym świecie: Ja>Kobiety z miseczkami większymi od D>Kobiety z miseczkami mniejszymi od D>dziewczynki>Inni Bogowie>zwierzęta>rośliny>bakterie>powietrze>pasożyty>mężczyźni>starzy mężczyźni>ty. Mam nadzieję, że w miarę rozumiesz, dlaczego mam gdzieś twój stan zdrowia, gdy mój jest zagrożony. Jeszcze raz mnie spowolnisz to wyjmę ten miecz i przetnę Cię na pół.
Potem zszedłem na dół idąc przodem i starając się nie reagować na słowa maga. Po zejściu na dół zobaczyłem prześwitującą postać, która na pewno była złodziejem. Po słowach, które wypowiedziała jeszcze bardziej pewne stało się, że jest złodziejem, który chce ukraść łuk. - Obok jest cukiernia. Odpowiedziałem na pytanie Mimu. Potem zacząłem zmierzać w stronę szpitala. Na dół i do szpitala. jeśli spotkam Ducka olewam jego słowa i staram się zejść na pierwsze piętro, gdzie robię sobie zaklęciem Attempt to destroy Metter [ranga D] drzwi w ścianie i wyskakuję tamtędy na zewnątrz. Skok z pierwszego piętra nie powinien być groźny. Jeśli jednak budynek będzie miał jakąś podmurówkę, albo bardzo wysokie stropy, generalnie będzie za wysoko robię sobie tą dziurę z poziomu parteru lub jakiegoś miejsca przy schodach.
Jeśli Yamamoto nadal będzie szedł za mną i próbował mi przeszkadzać walnę w niego swoją kulkę celując w jego splot słoneczny, aby nie uniknął. Co z tego, że zaklęcie miało rangę A+ i mogło zniszczyć eksponaty. Trudno. Oczywiście uważam na przeciwnika, aby przypadkiem to nie on pierwszy nie zaatakował. Jeśli to zrobi to oczywiście staram się w miarę możliwości odpowiednio uniknąć zaklęcia. I wtedy dopiero moja kulka.
Yamamoto
Liczba postów : 142
Dołączył/a : 13/01/2016
Temat: Re: Muzeum historii starożytnej Pon Gru 12 2016, 23:06
Yamamoto włóczył się za Adamem, który najwyraźniej naprawdę nie zasługiwał na jakiekolwiek emocje. Czy to nienawiść, czy to współczucie. Jego żałosną egzystencję można było porównać do jednokomórkowego organizmu, którego jedynym celem było przetrwanie. Nie doszli jednak do schodów, gdy coś ujrzeli. Gdy jednak Adam zaczął gadać do Mimu, Kamishirosawa nie czekał. Uderzył laską z całej siły w ranną nogę Adama, chcąc sprawić, by ten upadł. A następnie ponowić cios laską w łeb, licząc, że to go oszołomi. Może i sam Yamamoto nie był silny, ale w chwili obecnej wiedział, jak bardzo Adam nie jest w stanie działać. Może i w pełni sił byłby poważnym zagrożeniem, jak bezmózga bestia szarżująca na biednego człowieka. Ale jeśli ta bestia jest stara, schorowana i niedołężna, nie stanowi zagrożenia. A i warto wiedzieć, że być może nastąpi też atak choroby na Adama (Wyniszczony organizm (Zaraza) (PWM) u Adama). Czy bał się jego zaklęcia. Niezbyt. Był blisko niego. Na zasięg laski. Liczył, że osłabiony Adam, na dodatek może zmęczony długim utrzymywaniem zaklęcia (Magiczna Alergia (Zaraza) (PWM). Ponadto samo to zaklęcie było słabsze (Osłabiona Magia (Zaraza) (PWM)), więc Yamamoto liczył, że w razie czego uda mu się uniknąć bądź przynajmniej przeżyć. A jak nie, to że być może będąc tak blisko niego, sam się załapie na oberwanie tą magią? Tak czy inaczej, gdyby to Yamamoto miał zacząć słabnąć, to używa Powstrzymania (C), by móc oszołomić Asthora. Który osłabiony (-2 do umiejek fizycznych swoje robi) powinien mieć problemy w reagowaniu. Tym bardziej, że nie był przyzwyczajony do swojego nowego stanu zdrowia. Wiadomo, nowe warunki. Przez to może i Yamamoto miał większe szanse. A no i atakował go, gdy ten zajął się rozmową. Gdyby jeszcze dyszał lub był świadomy to jeszcze raz laską go. I jeszcze raz! Aż straci przytomność. A potem jeszcze raz. Dla poprawy! Gdyby kulka leciała starałby się uniknąć, acz wiadomo, z tym mogłoby być kappa. Tak czy inaczej bije laską aż Adam zemdleje. Dla przypomnienia, pierwszy cios w opatrzoną nogę (Yamamoto opatrywał, a wiadomo, może i już tak nie przeszkadzała, ale na pewno nie opatrzyłby maga tak, by był to perfekcyjny opatrunek. Raczej by ten po prostu udawał dobry. I mógł zostać łatwo zniszczony), by zmusić go do przyklęku (-0.5 Wytrzymałości Adama), a następnie uderzyć w głowę, by go oszołomić. I liczyć, że nie będzie w stanie zareagować, wypuścić bądź porządnie wycelować swojej kulki, przez co albo nią spudłuje. Albo Yamamoto dostanie nią częściowo. No i był blisko niego. Więc CIACH! Tym bardziej, że odkąd wyszli z sali trzymał się blisko niego. Tak na zaś. Więc potem po prostu by uderzał go w łeb by go oszołomić lub zemdleć. Gdyby ten się jakoś machał, to próbowałby unikać jego ataków i go uderzać. Tym bardziej, że miecz ciężki (-0.5 Siłacz, -0.5 Szermierz etc.), więc no. Liczył, że się uda.
Jak będzie Dax, to krzyknie do niego: -Zaatakował mnie strzałą i próbował uciec by ostrzec swoich kumpli! Z trudem udało mi się go dorwać, myślał, że mnie chyba oszołomił! Pomóż! - na dowód tego pokazałby swoją biedną, zranioną rękę. Następnie wskazał na duszka i krzyknął -Pomógł mi go zatrzymać! Potwierdzi! - a przynajmniej na to liczył. Jeśli był tutaj złodziejem, to w sumie średnio to obchodziło Kamishirosawę. Liczyła się śmierć magów. A przynajmniej tego jednego prymitywa.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Muzeum historii starożytnej Wto Gru 13 2016, 00:04
MG
Halo? Policja? Proszę przyjechać do Muzeum. To co się działo przekraczało wszelkie granice absurdu. Sadaharu mógł tylko oniemiały wisieć i patrzeć, bo to zakrawało o jakąś komedię. Dwóch widocznie naćpanych kolesi chyba zaczęło walczyć. Yamamoto uderzył laską w nogę zaskoczonego Adama, a potem w głowę, nawet go powalając. Mimo że podczas gadki te ciosy były całkiem zaskakujące, a cios nieco otumaniający, to jednak nie tylko on był osłabiony. A swoje zaklęci znał i nawet w tym stanie, z tej odległości, no ciężko było nie trafić. Tak więc zadanie Adama uderzyło, może nie w splot słoneczny, ale w tors Yamamoto. Zaklęcie swym działaniem objęło nie tylko maga zarazy, ale też dolną partwię ciała Adama. Na jego szczęście był masywniejszy od staruszka, na dodatek nie całe ciało znalazło się w zasięgu zaklęcia. Kiedy spell ustał, Sadaharu dostrzegł leżącego na ziemi Yamamoto. Posiadał wiele ran szarpanych na ciele, w zasadzie krew była wszędzie. Adam jednak nie był w wiele lepszym stanie. Wciąż przytomny, był jednak poważnie zamroczony, a jego nogi to była mielonka na poziomie Yamamoto. Uciec na nogach, nie ucieknie, ale zawsze mógł się czołgać. A biedny Sadaharu? Właśnie zobaczył samobójstwo dwóch strażników. Bo tak mniej więcej mogło wyglądać to dla postronnych.
A co u Daxa? No Dax miał również nie wesoło. Zaczął się wspinać po schodach i nawet dotarł na pierwsze piętro! A tam co? Przy trumnie stała nowa owca. Zabeczała wesoło i zaczęła biec w stronę Daxa. Kto by pomyślał że wielki mag lodu z Fairy Tail, przegra z kimś kto prawdopodobnie korzystał z magii owiec... albo bardziej niebezpiecznej magii wybuchów czy czegokolwiek innego, ale kurde, mało epicko powiedzieć, że przegrało się z wybuchowymi owcami.
Gołąb zniósł jajo i wyjął ze spodni. Taki Gołomp. Bo jaki gołomp, takie jajo.
Stan postaci: Sadaharu: 1% (1,5) szans na zarażenie. 92MM, naznaczony kamień za muzeum. Duch mini 2/3 posty Adam: Poszarpane nogi, w zasadzie ruszanie nimi bardzo mocno ograniczone, bolą jak cholera i krwawią. Zamroczony 97MM --- Zarażony. Przejmujesz PWM Yamamoto: Wyniszczony organizm, Magiczna Alergia, Radość Pustki, Osłabiona magia. Dax: 3%(3) szans na zarażenie. Kręci ci się w głowie, masz odłamki kości wbite w ciało. Dwie w brzuch, jeden w prawą część żeber, jedną w lewy bark i jedną w prawe udo. Na dodatek cholernie bolą cię plecy od uderzenia. Poparzony tors i twarz. Yamamoto: Całe ciało pokryte licznymi ranami szarpanymi. Boli i krwawi jak cholera, ogólnie bardzo poważny stan wymagający natychmiastowej opieki medycznej. Ledwo utrzymuje przytomność i raczej dużo się nie poporusza.
Yamamoto
Liczba postów : 142
Dołączył/a : 13/01/2016
Temat: Re: Muzeum historii starożytnej Wto Gru 13 2016, 00:32
He... he... he... Cierpi. Dobrze. Mag cierpi. Cudownie. Nawet jak Yamamoto się wykrwawi to trudno. Przynajmniej zadał ból temu magowi. Ale... to nie był koniec. Miał jeszcze szansę. Miał jeszcze nadzieję. Leżał i spojrzał na duszka. -Po...móż... - powiedział w jego stronę, a następnie delikatnie wskazał na apteczkę, którą miał przy sobie. -Nie... magią... - a następnie wskazał na Adama -Lub... zabij... - musiał się oszczędzać. Był medykiem, znał swój stan. I jak zapewne Regeneracja nie podziała, tak liczył, że uda mu się przetrwać. Liczył, że ten duszek był tutaj niezbyt chciany. -Pomogę... z łukiem... - dodał jeszcze, samemu próbując delikatnie wyciągnąć z apteczki jakieś środki przeciwbólowe. Liczył, że nieznajomy okaże choć trochę rozsądku -Będę... dłużny... Pomogę... z resztą... strażników... - Yamamoto mówił ostrożnie. Oszczędzał siły. Nie robił niczego nad wyraz. Leżał, licząc, że pomoc się zjawi. W razie czego będzie kłamać. Jak z nut. Nienawidził mieć długów. Ale jak każdy, nie chciał umierać. Sam się raczej nie opatrzy, acz jeśli nie będzie innego wyjścia... spróbuje. Musiał zatamować krwawienie. W apteczce pewnie będzie bandaż, acz robiłby to powoli i ostrożnie. Nie nadwyrężając się. Musiał zachować świadomość. Inteligencja i Medyk powinny pozwolić mu ocenić swój stan na tyle, że gdy miałby odpływać, wiedziałby kiedy zaprzestać czynności. Gdyby ktoś chciał mu pomóc, wtedy ewentualnie korzystając ze swojej wiedzy udzielałby wskazówek. Nie miał szans zrobić czegokolwiek więcej. Nadmiar ruchu go dobije. Zresztą... jego ofiarę też. Zobaczymy kto przeżyje.
Gdyby zjawił się Dax, to też prosi go o pomoc, ale też mówi, że Adam zdradził i go zaatakował. W końcu cóż biedny medyk mógł mu uczynić? Nawet opatrzył swojego oprawcę, który postanowił go zabić.
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Muzeum historii starożytnej Wto Gru 13 2016, 01:24
Gdy tylko Dax zobaczył kolejną owcę lekko zbladł, jednak tym razem postanowił nie dawać jej w ryja tylko wytworzyć lodową ścianę. Tak, przy pomocy tworu (C), by uniknąć jakiś większych obrażeń, już lepiej dostać kawałkiem lodu aniżeli znowu owcą w pysk. Miał nadzieje, że przynajmniej się ona o nią rozbije i ścianka zaabsorbuje trochę siły wybuchy. Gdyby wtedy wszystko poszło zgodnie z planem wtedy Dax sięga do kieszeni i zakłada pieścień z lasu Gnolii, po czym wyrywa kości z ciała i odpala pierścionek. Tutaj już nie ma miejsca na zabawy. A jakby nagle wyskoczyła kolejna owca to wtedy Dax postawi kolejną ściankę, gdy tylko ta zacznie na niego szarżować. Ma nadzieje też, że pierścień zdoła zatamować krwawienie na tyle, by mógł jeszcze podziałać w tej misji. Gdy tylko Dax wejdzie na górę i zobaczy kolejną owcę to znowu będzie lecieć ścianka, tak w razie czego. Jednak gdy zobaczy pobitych i w sumie praktycznie martwych chłopaków to no... - Co tu się odjebało... - spyta i spojrzy na latającego duszka - Wypierdalasz albo strzelam - po czym ustawi palce jak do strzału z pistoletu . Jak duszek nie posłucha to wtedy Daxu strzela soplem (D) i używa roztrzaskania gdy tylko sopel będzie blisko. Zaraz po tym spojrzy na Yamamoto i go wysłucha, no chyba powinien coś zrobić z Adamem, no chyba, że Adam go przekona słowami typu "będę dobry, oddam się w ręce policji" i wyjaśni co tu się odjebał. Wtedy weźmie go ze sobą pod pachę do sali, a Yamamoto niech się bawi wtedy z duszkiem, chyba jego kolega. No chyba, że zamiast duszka zobaczy inną osobę to wtedy pierwsze co zrobi to zapierdoli mu bombę na ryj, o ile nie jest on wybuchową owcą oczywiście. Z prawej ręki w twarz, nie będzie się pierdolił z jakimś złodziejem, gdy pałętają się tutaj wybuchowe owce, które raczej zbyt pomocne nie są. Gdyby się bronił to Dax wykręci mu łapę czy coś i zapierdoli z wolnej ręki w splot od dołu. Pierdolone owce z wormsów.
Gołomp
Liczba postów : 43
Dołączył/a : 22/11/2016
Skąd : Gołomp
Temat: Re: Muzeum historii starożytnej Wto Gru 13 2016, 23:34
Choć mogło się zdawać, że obecnie w życiu Gołompa niewiele się działo, to jednak przeżywał on piękne chwile ze swoim jajkiem, które to tulił delikatnie do piersi, wzruszony tym wspaniałym momentem. Gdyż to było... Jajko... Które sam zniósł. I jako prawowity ojciec tego jajka miał zamiar je wychować i zadbać o nie. I nie mógł dopuścić, by jajeczku stało się coś złego. Dlatego, jak to mu się zdawało, dalej siedział bezpiecznie w swoim kogucie, wiernym Bucefarlixie i dzierżąc Widły Królewskie, czuwał nad losem jajka. A przy okazji to posłał Sowę Zwiadowczą D, co by ustrzegła go przed wszelkimi zagrożeniami, mogącymi zagrozić jajeczku.
Sadaharu
Liczba postów : 164
Dołączył/a : 10/11/2014
Temat: Re: Muzeum historii starożytnej Sob Gru 17 2016, 03:23
Co tu się na święte krowy Ishbanu działo? Czyżby oni przed chwilą sami się załatwili? I to dopiero jak. Jeden z nich praktycznie nie żył, zaś drugi był w nieco lepszym stanie, jednakże wciąż tragicznym biorąc pod uwagę rany. Nie ma co. Los mu sprzyjał więcej taka okazja się nie powtórzy. Nie czekając nawet chwili dłużej po tym co zobaczył ani nawet nie słuchając tego co mógłby zacząć mruczeć Yamamoto do niego pod nosem przemienia się z powrotem w człowieka podchodząc do zamroczonego i zamotanego Adama chwyta jego ostrze i wyjmując je z pochwy wykonuje szybkie cięcie w głowę Maga. Jeżeli ktoś by go zaatakował w tym czasie to używa zaklęcia Mniejszego Widma(D) by zdematerializować miejsce w którym miałby zostać zraniony. Jeżeli jego miecz by zniknął lub z przyczyn nie wyjaśnionych nie mógłby go użyć, to wywaliłby Adamowi jedynie kopnięcie w szczękę. Jak tylko skończyłby z Adamem rzuciłby się z mieczem na Yamamoto dobijając go pchnięciem prosto w serce. Następnie nie zatrzymując się w działaniach ruszyłby sprintem w stronę łuku chwytając zarówno go jak i strzałę by następnie użyć zaklęcia Postać Ducha: Połączenie(B) by spróbować przenieść zarówno siebie jak i wszystko co miał ze sobą do kamienia za Muzeum. I kiedy byłby już bliski do wchłonięcia się w kamień przerywa go tuż przed nim(innymi słowy normalnie używa zaklęcia by się przenieść w kamień, ale dezaktywuje go tak by znaleźć się przy nim, jakby nie do końca doleciał ezoteryczną formą lub zmaterializował się przed). Jeżeli w ten sposób udałoby mu się ukraść łuk i strzałę to biegnie. Biegnie jak najdalej stąd najlepiej poza miasto tak by nikt go nie zauważył i oby nie znalazł. Oczywiście mierzy kierunek swej ucieczki w stronę swojego pracodawcy.
A teraz szczegółowo: Jeżeli nie udałoby mu się zabić Adama z różnych powodów, to daruje sobie już zabijanie Yamamoto i wykonuje akcje z łukiem. Jeżeli uda mu się załatwić Adama, ale Dax będzie się zbliżał to daruje sobie zabijanie Yamamoto i robi akcje z łukiem. Jeżeli Dax jakimś cudem by się zbliżał zanim wogóle zaatakowałby Adama, to olewa ich i kradnie łuk. Jeżeliby akcja z przeniesieniem Łuku razem ze sobą w zaklęciu by się nie powiodła to... kiepsko, rzekłbym nawet, że bardzo. Wtedy stara się ogarnąć co się wokół działo oraz odpowiednio się przemieścić by móc znowu wkroczyć do akcji. Może przy okazji zobaczyłby o co chodzi z tymi wybuchami?
Adam Arclight
Liczba postów : 473
Dołączył/a : 30/01/2016
Temat: Re: Muzeum historii starożytnej Sob Gru 17 2016, 11:10
Sytuacja nie wyglądała na jedną z tych najlepszych. Moje ciało było zarażone, a tym samym mniej zwinne i wytrzymałe. Zapewne właśnie dlatego nie udało mi się w pełni ominąć mojego zaklęcia i moje nogi również oberwały. Poruszanie się było dość ograniczone, ale nie zamierzałem się teraz poddać. Jeden z przeciwników był w jeszcze gorszym stanie ode mnie, dziwne wręcz, że przeżył, a gdzieś wewnątrz znajdował się jeszcze Duck. Schodził na dół więc mogłem domyślić się, że znajduje się jedno lub dwa piętra niżej. Problemem był jednak złodziej, który pojawił się wewnątrz walki i będąc obserwatorem pominął wszystkie obrażenia, które miały zostać zadane. Nie wiedziałem czy jest po prostu włamywaczem czy również mordercą. Stanowił zagrożenie, które myślałem, że po prostu ominę zostawiając łuk w spokoju, stało się jednak całkowicie inaczej. Staruch zdradził, oszukał, zapewne był w zmowie z osobą, która znajdowała się przed nami. Z pewnością podał się za strażnika tylko po to, aby umożliwić stojącemu przede mną przeciwnikowi dostanie się do środka. Była to dość szybka dedukcja. Musiałem założyć, że doszło do walki jeden na dwóch i do tego znajdowałem się w dość ciężkim stanie.
Nie mogłem tutaj jednak zginąć. Moja chęć życia i wygrywania walk była zbyt wielka, aby sobie ot tak zginął. Byłem w końcu Bogiem, a ktoś taki nie może zginąć od jakiegoś zwykłego włamywacza na tak prostej misji. Co prawda dostałem najpotężniejszym zaklęciem tego świata, gdyż sam je stworzyłem więc nic dziwnego, że znalazłem się w takim stanie, ale nie oznaczało to, że walka jest przegrana. Ta dwójka właśnie zadarła z Bogiem. Z najpotężniejszą jednostką na tym świecie. Chcieli mnie zabić, ale tak łatwo nie dam się go pozbawić jak zapewne liczyli na to moi przeciwnicy. Pokażę im do czego jest zdolny Bóg, aby na drugim świecie nadal drżeli z przerażeniem na wspomnienie mojego imienia. Pokażę im, że porwali się na nieco zbyt wysokie progi. Bóg Adam dokonał już sądu ostatecznego.
"Śmierć za próbę Bogobójstwa".
Co prawda byłem nieco zamroczony po oberwaniu swoim zaklęciem, ale pozostanie w tym stanie było wyrokiem śmierci, musiałem błyskawicznie się ogarnąć i obronić swoje życie. Liczyłem na to, że motywacja nieco pomoże mi ogarnąć to swoje zamroczenie. Jak jednak już zauważyłem wcześniej sytuacja wydawała się niezbyt dobra. Przewaga liczebna wroga, moje rany, które powstały przez atak z zaskoczenia stawiały mnie w tej chwili w nieco gorszej sytuacji niż na początku walki. Wszystko przez tego zdrajcę. Jedni zapewne rzuciliby się w wir walki dając z siebie wszystko na co pozwalało im ich chore ciało licząc, że jakimś cudem odwrócą przebieg walki, ja pewnie też bym tego dokonał, ale byłem nieco bardziej rozważny w walkach. Postanowiłem jak najszybciej zniwelować przewagę wroga, odwrócić ją na swoją korzyść, a dopiero potem zadać ostateczny cios. Ja pewny w tej chwili czuł się zdrowy włamywacz? Widząc co się przed chwilą stało zapewne nie spodziewał się podjęcia przeze mnie jakichkolwiek akcji raczej zakładał podejdę i zabiję. Ale tak tanio nie zamierzałem sprzedawać swojej skóry.
Po wybuchu i ogarnięciu tego co się stało, całej sytuacji, ran swoich, ran starucha oraz tego, że nie jest zbyt dobrze użyłem zaklęcia "Attempt to destry Metter" [ranga D], aby zniszczyć podłoże pod sobą. Nie ważne czy była to posadzka, drewniane panele, beton. Robiłem już tym zaklęciem dziury w ścianach wielokrotnie, na różnych zadaniach. Zakładałem, że również tym razem się to uda tak jak zawsze. Dziura ma być na tyle mała, aby stworzenie jej nie było problemem, ale aby moje ciało po jej stworzeniu samoistnie spadło na dół, piętro niżej. Zakładałem, że to właśnie tak lub jeszcze niżej będzie znajdował się Duck. Zdawałem sobie sprawę, że moje nogi nie są w stanie przyjąć obrażeń po upadku z takiej wysokości i zapewne zderzenie z ziemią zaboli. Dobrze, że moje ciało było dość duże i wytrzymałe. Liczyłem, że uderzenie nieco zostanie zamortyzowane, ale nie mogłem być tego pewien. Było to tylko założenie, ale i tak wydawało się w tej chwili najrozsądniejszym wyjściem. Pozostanie na górze przyniosłoby znacznie więcej obrażeń, a upadek na dół pozwalał na połączenie z sił z Duckiem oraz być może innymi strażnikami. Upadając wykorzystując swoją zręczność staram się upaść w taki sposób, aby zadać sobie jak najmniejsza obrażenia. Najważniejsze jest jednak to, aby po upadku z wysokości jak najszybciej przekazać Duckowi wiadomość. - Jebany Staruch zdradził. Ma kumpla piętro wyżej. Dziad ledwie dycha, ale jego kumpel niekoniecznie. Wezwij Policję magiczną. Jeżeli okazałoby się, że Ducka nie było w pobliży wtedy wołam go kilka razy, aby jak najszybciej się tutaj pojawił przy mnie. Krzyczę na całe muzeum, wrogowie i tak wiedzieli, gdzie się znajdowałem więc nie ujawnienie siebie nie było problemem.
Bardzo możliwe, że przez moje osłabienie organizmu moje jednokrotne użycie mojego zaklęcia, które miało zniszczyć posadzkę dając mi drogę ucieczki mogło nie zadziałać tak jak chciałem. Jestem gotowy użyć go kilkakrotnie, aby niszczyć tą podłogę warstwa po warstwie. Ucieczka z tego miejsca i połączenie sił z Duckiem były teraz dla mnie priorytetem, który musiałem doprowadzić do celu, inaczej walka przybrałaby bardzo niekorzystny dla mnie obrót.
Po upadku, ewentualnym przekazaniu Duckowi wiadomości [lub nie przekazaniu jeśli go nie było - od razu po upadku i moich krzykach] używam ponownie zaklęcia Attempt to destroy metter [ranga D], aby zniszczyć podłogę w miejscu, gdzie wcześniej znajdował się zdrajca, aby on też tutaj spadł. Aby doszło do walki jeden na dwóch, ale tym razem z korzyścią dla mnie. Gdyby jedno zaklęcie nie poskutkowało ponawiam je kilka razy licząc na to, że przeciwnik spadnie na dół. Zaznaczyłem wcześniej, że przed użyciem zaklęcia oceniłem sytuację i zapamiętałem gdzie znajdował się przeciwnik. W mojej ocenie nie był on w stanie nawet przeturlać się na bok więc śmiało mogłem zniszczyć posadzkę pod nim. W jego obecnym stanie nie miał jak się przed tym obronić poza tym był to naprawdę atak z zaskoczenia. Zdawałem sobie sprawę z tego, że upadek z takiej wysokości mógł dla dziada skończyć się utratą przytomności, ale średnio mnie to interesowało. Nawet lepiej.
Jeśli wszystko układałoby się zgodnie z moim planem wtedy wyciągnę swój miecz z pochwy przeturlam się na bok uważając, aby nie zranić samego siebie i odrąbię z góry łeb zdrajcy, który i tak nie mógł się poruszać. Potem wytłumaczę Duckowi, że był zdrajcą i to on spowodował u mnie takie obrażenia. Powiem, że nie oszczędzam wrogów, a jeśli mi nie uwierzy, aby wezwał policję magiczną oraz zobaczył nagranie na lacrymach monitorujących. Taka technologia już była w Fiore więc muzeum mogło je posiadać. Informuję Ducka o drugim wrogu oraz zapewniam, że nie ucieknę pokazując stan swoich nóg. Nie chciałem być uznany przez wróżka za mordercę swoich kompanów, a wiedziałem doskonale, że w tej chwili przychylność Ducka mogła zmienić przebieg misji.
Mój plan był już znany, ale nie wszystko mogło pójść wedle tego planu, mogły pojawić się tak zwane komplikacje, pozostawałem więc przygotowany na obronę przed zdarzeniami, które mogły nastąpić. Uważam na otoczenie, aby nie zostać zaatakowanym z zaskoczenia. Jeśli w jakimś momencie mogłaby pojawić się owca. Co prawda nie wiedziałem o jej wybuchowych właściwościach, ale nie chciałem zostać przez nią przypadkiem pogryziony. Dlatego uważając szczególnie na jej zęby i kopytka, o ile owce mają kopytka, staram się odturlać gdzieś na bok z dala od owcy. Jeśli ta do mnie dobiegnie chwytam ją za łeb i staram odciągnąć jej zęby ode mnie. Co do cholery robiły tutaj w ogóle owce? Mniejsza.
Kolejną rzeczą, która mogła pójść nie tak i to najbardziej zniszczyłoby mój plan byłoby niezadziałanie zaklęcia "Attempt to destry Metter" [ranga D]. Co prawda było to zaklęcie bardzo niskiej rangi, jednocześnie stanowiąc kwintesencję mojej magii wiedziałem, że będąc osłabionym cos mogłoby pójść nie tak z moim zaklęciem. Mogło nie zadziałać. Nawet kilkukrotne użycie zaklęcia na kilku warstwach podłogi mogło spowodować, że nic bym nie usunął i zostałbym na górze. Jeżeli zaklęcie nie przynosiłoby rezultatu skupiam się na obronie przed atakami drugiego z przeciwników. I wołam Ducka słowami "Duck, ty chuju, pomocy, zdrada".
Gdybym ogarnął, że wróg stara się odebrać mi miecz kładę się na plecach, gdzie miałem pochwę z bronią, aby maksymalnie utrudnić mu to zadanie przygniatając broń ciężarem ponad 100kg własnego ciała. W razie możliwości jestem gotowy poszarpać się też z wrogiem o ten oręż siłowo nie dając mu go zabrać ode mnie. Oczywiście uważam, aby nie dać się przypadkiem zranić ostrzem. Jeżeli jakikolwiek przeciwnik, a w szczególności złodziej zabrałby mi miecz od razu spróbowałbym go zniknąć zaklęciem "Attempt to destroy Metter" [ranga D]. Nie chciałem, aby przeciwnik był uzbrojony, gdy ja nie mogłem wstać. Musiałem odebrać mu tą przewagę. Jeśli zaklęcie jednak nie zadziała i atak zostanie wykonany zgodnie z planem przeciwnika turlam się na bok z dala od wroga, aby ten nie zadał mi obrażeń. Może i byłem osłabiony, ale turlanie się nie było, aż tak trudną akcją, a jednak byłem kimś dość zręcznym.
Jeżeli jednak przeciwnik postanowił mnie kopnąć lub zadać inne obrażenia za pomocą sztuk walki staram się zablokować uderzenie za pomocą rąk, które jednak nadal były dość zdrowe. Blok polega na przyjęciu siły uderzenia właśnie na tą część ciała. Nie byłem mistrzem w sztukach walki, dlatego wiedziałem, że pewnie nie uda mi się zbić uderzenia czy też chwycić przeciwnika za nogę i wywrócić. Niech więc skończy się na przyjęciu obrażeń na przedramiona obu rąk lub jednej ręki, aby nie oberwać w twarz. Takie coś mogło spowodować utratę przeze mnie przytomności.
Jeżeli pojawiłby się Duck, ale staruch wygłosił swoją mowę i próbował mnie wrobić w zdradę oznajmiam Duckowi, że dziad kłamie, jeśli nie wierzy niech wezwie policję magiczną, oddam się jej bez problemów, gdyż nie mam niczego do ukrycia, nie należę do mrocznej organizacji oraz lacrymy monitorujące o ile takie są w muzeum na pewno potwierdzą moją niewinność. Prawdziwy zdrajca oczywiście nie mógł sobie na to pozwolić. Dodaję też, że ten drugi jest złodziejem, aby Duck dokładnie rozeznał się w sytuacji. Mój stan, który uniemożliwiał mi moją ucieczkę chyba pozwalał mi zaufać, że nie zniknę przy pierwszej okazji mordując wcześniej kogoś. Poza tym nie zapominajmy o złodzieju, który się tutaj pojawił. Duck go nie znał, Finch nie przedstawił. Był złodziejem to było, aż nazbyt oczywiste. Gra na dwa fronty dla samego starucha też mogła nie skończyć się dobrze. Ciężko jednocześnie trzymać ze złodziejem i niedoszłym mordercą oraz wróżkiem. Mam nadzieję, że Duck uwierzy osobie, z którą wcześniej pił, która już miała okazję zaatakować go z zaskoczenia, gdy byli sami, ale tego nie zrobiła. Nawet jeśli nie zamierzał zaufać to miałem nadzieję, że chociaż mnie obroni i doprowadzi przed oblicze policji. To wystarczyło. Pojawienie się magicznej policji było dla nas zwycięstwem.
Jeżeli złodziej pobiegnie w górę zostawiając mnie i zdrajcę wykonuję wcześniejszą akcję z atakiem na starucha. Przeturliwuję się na bok wyciągając miecz i tnąc go w okolicach szyi pozbawiając głowy raz na zawsze. Potem tłumaczę się Duckowi, tak jak opisałem to wcześniej w wypadku spadnięcia na dół. Informuje też wróżka, kiedy go spotkam o tym, żeby dziada, zdrajcę zostawił mnie, potem mu to wyjaśnię - i tak nie ucieknę, a ścigał złodzieja, który uciekł do góry. Ze staruchem powinienem sobie sam poradzić nawet w obecnym stanie.
Oczywiście mogłem wszystkiego nie przewidzieć, dlatego ciągle pozostaję czujny i uważam, aby nie otrzymać jakiś obrażeń. W razie ataku ostrą bronią staram się odturlać na bok, aby uderzenie trafiło obok. W wypadku zwykłych ciosów fizycznych przyjmuję ich siłę na swoje przedramiona. Wiedziałem, że zaboli, ale dość nieznacznie. Chyba. Trzymam coś jakby gardę i staram się przyjmować na nie ciosy.
Przy okazji staram się podnieść do pozycji półleżącej, chyba, że przeciwnik będzie próbował mi zabrać miecz wtedy twardo przyciskam broń do podłoża.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.