HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Gospoda Rothenwaldów




 

Share
 

 Gospoda Rothenwaldów

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : 1, 2  Next
AutorWiadomość
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Gospoda Rothenwaldów Empty
PisanieTemat: Gospoda Rothenwaldów   Gospoda Rothenwaldów EmptyCzw Sty 21 2016, 03:32

MG

Gospoda znajduje się w dzielnicy Clover zwanej Harpim Gniazdem. Niektórzy mówią, że to dzielnica wszystkich mafijnych rodzin tego miasta i mogą mieć rację o tyle, że to właśnie tu znajduje się główne miejsce spotkań tej nietykalnej ekipy. Znajduje się w samym sercu dzielnicy, co noc słychać z niej głośną muzykę, śmiechy gości, a nad ranem można spotkać nieciekawe, często ledwie trzeźwe persony rozłożone to tu, to tam w ulicznych zakamarkach. Przy barze stoi słynna Hermia Vulgemia, pani koło czterdziestki o bardzo obfitych kształtach, ciemnych włosach i charakterystycznym pieprzyku znajdującym się nad ustami. Przy okazji brakuje jej dwóch czy trzech zębów, ale kto by się przejmował. Najważniejsze jest wnętrze. Właścicielem gospody jest rodzina Rothenwaldów znana chyba w całym Fiore z prowadzenia brudnych interesów i wiecznie czystych rączek.

Wejście do gospody w porze wieczornej, na którą umówili się zleceniodawcy ze swoimi zleceniobiorcami obstawione było chwilowo przez dość nieprzyjemnych typów, gapiących się na przybyłych magów. Rzeczywiście, wydawali się być dość specyficzni, więc aż trudno było nie zatrzymać na nich spojrzeń. Po chwili takiego przyglądania się ustąpili miejsca do drzwi, dalej gapiąc się, nic przy tym nie mówiąc, a jedynie sącząc jakieś trunki ze szklanych butelek. Jeden z nich zapukał do drzwi i zasuwka, która miała na celu być swoistym rodzajem judasza, otworzyła się, ukazując magom parę ciemnych, zmęczonych oczu.
- Kto wy i po co tu przyszli? - zachrypiał starczy głos. Kiedy nasi bohaterowie podali swoje miana (lub przynajmniej coś w ich rodzaju), a także podali powód swojego przybycia, mogli usłyszeć, jak otwiera się ciężka zasuwa, a drzwi przesuwają się ku nim ze zgrzytem. Ich oczom ukazała się spora sala z porozstawianymi gdzieniegdzie drewnianymi, okrągłymi stołami przy których siedzieli zazwyczaj dość specyficznie wyglądający mężczyźni, a czasem dołączały do nich kuso odziane kobiety, mizdrząc się raczej w dość konkretnym celu. Na przeciwko nasi bohaterowie mogli ujrzeć ladę za którą stała, nalewając właśnie komuś piwa do kufla, potężna kobieta. Wyglądała jak jakaś nie do końca udana wersja mizdrzących się panien i być może właśnie dlatego stała właśnie w tamtym miejscu. Po swojej lewej magowie słyszeli brzdękolenie wydobywające się z nienastrojonego pianina, na którym grał potężny łysy facet bez ucha. Możliwe, że przez jego brak nie słyszał fałszu wyłaniającego się za jego sprawą z instrumentu. Chrapliwym, przepitym głosem śpiewał jakąś piosenkę w nieznanym chyba nikomu tutaj języku. Słowa brzmiały niezwykle twardo i niezbyt przyjemnie dla ucha, zupełnie jak nienastrojone pianino i melodia, która zdawała się kompletnie nie pasować do całości. W odległym kącie, w czymś w rodzaju nawy bocznej, stał nieco większy stół, przy którym grupa nieco lepiej ubranych jegomościów grała w karty. Odcięci z pomocą ściany i lady od większości zgiełku panującego w gospodzie, tworzyli swój własny mikroświat w tym i tak już zróżnicowanym środowisku. Kiedy jeden z nich zauważył charakterystyczną dwójkę, wstał i pomachał do nich. Wszyscy siedzący przy tamtym stole odwrócili się, by także dowiedzieć się, o co może chodzić. Chyba należało tam podejść, przynajmniej na to wskazywała ożywiona reakcja tamtego człowieka. Młody mężczyzna (miał może z dwadzieścia kilka lat) wydawał się być rozpromieniony. To on kilka dni temu wysłał wiadomość do człowieka, o którym już co nieco słyszał, a zdawał sobie sprawę, że tamten raczej nie będzie współpracował z siłami prawa.
- Witajcie - rzekł z uśmiechem na ustach. Magowie GH mogli czuć na sobie wzrok dość zaciekawionych nimi person. - To do was słałem wiadomość, cieszę się, że przyszliście.
Wydawał się być bardzo pewien tego, z kim rozmawiał.
- Przyłączycie się? - zaproponował, pokazując stolik. Silas spokojnie mógł rozpoznać tu karty do pokera i... spore ilości pieniędzy. Jeden z grubszych mężczyzn zaśmiał się rubasznie.
- Tylko nie przegraj swojej panienki, sir.

Termin: 28 stycznia 2016, jakby ktoś potrzebował dłużej, proszę mi napisać.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Silas Wingates


Silas Wingates


Liczba postów : 114
Dołączył/a : 25/02/2015

Gospoda Rothenwaldów Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Rothenwaldów   Gospoda Rothenwaldów EmptyCzw Sty 21 2016, 17:41

Było to pierwsze zadanie jakiego się podjął nasz bohater w niedługim czasie po zostaniu Smoczym Zabójcą. Nie miał zamiaru czekać, chciał jak najszybciej wypróbować swoje nowe moce, a misja zlecona Mrocznemu Sercu idealnie się do tego nadawała. Nawet jeśli samo zadanie niezbyt odpowiadało blondynowi. Choć może nie? Potwór zmieniający okoliczne tereny w pustynie mógł być idealnym przeciwnikiem do przetestowania siły jaką jest magia zabijająca smoki. Nie powinno być z tym żadnych komplikacji.
Nie powinno... nie powinno... tylko czemu do chuja był łysy!? I do tego nos mu urósł do niebotycznych rozmiarów!? Chociaż w sumie nie było najgorzej, bo przecież miał NIEWIDZIALNĄ GŁOWĘ. Zaraz, ale jak niewidzialną? No, normalnie. Po prostu jej nie było widać. Chyba stał z godzinę przed lustrem, macając się po swojej facjacie w te i nazad. Przez chwilę nawet pomyślał, że ten pokraczny nos, to jakiś kiepski żart i próbował go oderwać, ale skończyło się tylko na bólu. Łysina też była najprawdziwsza z prawdziwych. Ostatecznie się poddał w akompaniamencie lamentu. Jego przepiękny wygląd został zniszczony. Doszczętnie. Nie mógł dojść do tego, jak to się stało i ostatecznie po kolejnej godzinie spędzonej na toaletowej podłodze, zerwał się jak oparzony, wpadł do pokoju i wygrzebał z szafy jakąś białą chustę, którą owinął sobie szczelnie wokół ryja. Tak lepiej, zdecydowanie lepiej, choć wciąż nie mógł zdzierżyć, że musiał to znosić. Ale najwyraźniej nie było wyjścia, musiał to przeboleć i ruszyć w docelowe miejsce. Tak więc nawet nie zaprzątał sobie mózgu, by się jakoś przebierać w bardziej 'dyskretne' ciuchy - bo przecież jego lico i tak było niewidoczne, nie ważne jak na nie spojrzeć - tylko zabrał najpotrzebniejsze rzeczy i ruszył ku wyjściu, wściekły jak osa. Zadanie było najważniejsze.

Diangen spotkał gdzieś w drodze przy wyjściu ze sterowca. Jak się okazało, ona również miała uczestniczyć w tym samym zadaniu. O dziewczynie, Silas wiedział tylko tyle że jest 'specjalna'. Nic więcej. Ale skoro należała do tej samej gildii to musiała potrafić coś, co jest przydatne mrocznej gildii, ale nasz bohater nie garnął się na razie do rozmowy, będąc w dalszym ciągu zirytowany 'prezentem', jakim uraczył go dzień dzisiejszy. Dlatego więc skinął jedynie dziewczynie na powitanie głową i tyle. Żadnej rozmowy.
Ah, o czym to on zapomniał? No tak. Zmiana wyglądu to nie jedyna niespodzianka jaka go dziś spotkała. Był jeszcze kot. Po prostu już był w sypialni, kiedy Fairbrook się obudził. (Gruby), czarny kot. Bladego pojęcia nie miał jak się tu dostał, ale próbował wszelkich sposobów, by się go pozbyć, jednak bezskutecznie. Kocur nie chciał się odczepić od naszego bohatera, więc i w tej sprawie w końcu odpuścił.
- Mówią, że nieszczęścia chodzą parami. - westchnął podczas podróży do Clover, spoglądając jednocześnie na kota. Choć w tym przypadku mieli trójkącik, ale czy Diangen była nieszczęściem? Patrząc na jej wygląda, to rzeczywiście była, ale chodzącym nieszczęściem. Silas pokręcił tylko głową i szedł dalej.
Drogę do gospody zastawiło im kilku drabów, którzy jak te kołki, stali i gapili się na przybyłych. Rzecz jasna blondyn odpowiedział im tym samym (choć oni poza ziejącą pustką w szparze między szmatami za wiele zobaczyć nie mogli), emanując wręcz pewnością siebie. W razie kłopotów mógł po prostu przetrącić im karki z łatwością. Lecz nie było to potrzebne, gdyż po chwili dopuścili ich do wrót, które zażyczyły sobie hasła. A tak się składało, że znał jedno takie, dość uniwersalne.
- Gurimoa Hāto. - i bah, mogą wejść. A co jeśli jednak nie mogą? No, będzie trzeba rozpieprzyć te śmieszne drzwiczki, ale chyba wymówienie samej nazwy powinno zrobić swoje i nie będzie trzeba potwierdzać prawdziwości, prawda? Przecież nie będzie ot tak obnażał klaty, by pokazać znak... bo się trochę wstydził.
Owa gospoda była miejscem, w którym Silas raczej nigdy nie chciałby się znaleźć w normalnej sytuacji. Hałas, brud, masa zapijaczonych mord i kurwy. Nie można było powiedzieć, że gardzi takimi kobietami, które za pieniądze dają dupy, ale po prostu ciśnienie mu skakało, gdy je widział. A jako że już dziś i tak miał za dużo 'przyjemności', zignorował to wszystko, wbijając wzrok gdzieś przed siebie, tylko czasami, czysto profilaktycznie zerkając na towarzyszkę, czy przypadkiem się gdzieś nie zgubiła.
Jego męki na szczęście nie trwały zbyt długo, jakiś mężczyzna z bardziej 'eleganckiej' części przybytku ich dojrzał, a następnie pomachał, tym samym zapraszając do siebie. Blondyn bez zastanowienia ruszył w ich kierunku. A za nim kot i zapewne smocza dziewoja.
- Istotnie, Mroczne Serce odebrało pańską wiadomość, a my zostaliśmy wysłani, by rozeznać się w sytuacji. - odpowiedział, kompletnie ignorując spojrzenia innych. Na propozycję przyłączenia się do 'gry', Silas nie odpowiedział nic, omiatając stół wzrokiem. Phe, hazard. Nie mniej jednak nie miał zamiaru stać jak te widły. - Usiądź. - zwrócił się spokojnie do Diangen, odsuwając jej jedno z krzeseł obok swojego. Jeśli takowego wolnego nie będzie - 'grzecznie' poprosi osobnika, który je zajmował, by się oddelegował z niego. Następnie sam posadzi swoje pośladki, zaś kot elegancko wskoczy se na stół, by uwalić się na jego skraju.
'Tylko nie przegraj swojej panienki'.
- Ty śmieciu. - wysyczał. - Panienkę to sobie możesz rżnąć w jakiejś zawszonej melinie. Dla ciebie 'Pani' i nikt inny. Zrozumiałeś? - gdyby miał twarz, to zapewne strzeliłby jedną z tych swoich groźnych min, no ale nie miał. Choć to też miało swoje plusy. Gość który nie ma głowy też wygląda niebezpiecznie, no nie?
Następnie założy nogę na nogę i jakby nigdy nic, skieruje swój wzrok w stronę mężczyzny, który miał do nich sprawę. Może przejdą od razu do sedna sprawy?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2726-konto-silas-a#46682 https://ftpm.forumpolish.com/t2723-silas-fairbrook-wingates
Diangen


Diangen


Liczba postów : 103
Dołączył/a : 21/10/2012

Gospoda Rothenwaldów Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Rothenwaldów   Gospoda Rothenwaldów EmptyNie Sty 24 2016, 03:41

Bała się. Taka była prawda i nawet nie przeszło jej przez myśl, aby jej zaprzeczyć. Po raz pierwszy miała do wykonania konkretne zadanie - misje. Nie trening czy jakieś proste polecenia, które umiała wykonać. Misję. Z daleka od sterowca, nadzoru gildii, Tsukiko, Araty... A mimo wszystko, w losowych chwilach ich twarze pojawiały jej się przed oczyma, aby nigdy nie mogła zapomnieć czyją własnością jest. Uciec, zacząć żyć własnym życiem? Nigdy nawet nie pomyślała o takiej możliwości, nie wiedziała nawet jaki świat może na nią czekać. Jej jedną perspektywą było GH. Na sterowcu sporo jej mówili, próbowali wyjaśnić... przygotować na wiele ewentualności. Chociaż i tak jej głównym poleceniem było słuchać się i wykonywać polecenia osoby, z którą wyjdzie "na zewnątrz".
Bała się, że zrobi coś źle. Że zawiedzie i przy powrocie na sterowiec spotka ją kara za swój brak przydatności. Na samą myśl wstrząsało jej drobnym ciałkiem. Nie tylko strach mącił jej w głowie. Chciała pokazać Tsukiko i Aracie, że potrafi coś zrobić, że posiada wyjątkowe moce. Ludzie tak mówili: specjalne, duże, niszczycielskie. Fakt, umiała niszczyć. Ale czy była specjalna, dobra? Z pewnością nie chciała nikogo zawieść, a raczej udowodnić, że jest dobrym narzędziem. Denerwowała się. Presja? Była ogromna. A dziewczyna nie chciała popełnić żadnego błędu, który mógłby kosztować cokolwiek gildię.
Ubrana była chyba lepiej i cieplej niż zazwyczaj. Buty. Tak, miała na sobie buty, co jednak było nowością w jej ubiorze. Sznurowane i za kostkę... mogłyby być nawet wygodne, gdyby nie nieprzemijające uczucie ścisku stóp. I szybciej się pociły. Czarnowłosa nie mogła tego przeboleć, jednakże nie narzekała - starała się z całej siły zignorować dyskomfort i przyzwyczaić do elementu garderoby. Miała na sobie też biały top na grubych ramiączkach, włożony niedbale w spodnie. Zwykłe, czarne, materiałowe i dopasowane. Zostały spięte paskiem, przy którym znajdowała się w sumie najważniejsza rzecz przy niej - woda w butelce. Na sobie miała także jeszcze zwykły, ciemnoszary sweter: na tyle długi, że zakrywał butelkę przy pasku. Strój nie był zły, nie krępował aż tak ruchów... chociaż wygodniej byłoby bez niczego (chociaż zapewne chłodniej).

Kiedy spotkała po raz pierwszy raz swojego towarzysza, skłoniła mu się i przywitała sztywnym "Dzień dobry". Chyba po raz pierwszy widziała człowieka z taką nietypową głową i nie raz łapała się na tym, że wpatrywała się w materię białej szmatki. Niestosownie. Gdy tylko się orientowała uciekała wzorkiem, aby przypadkiem Silas nie został przeklęty - nie chciała go skrzywdzić. Ba, nawet miała go zamiar bronić, w końcu takie było jej zadanie. Słuchać się, wykonać polecenia, przeżyć, wykonać zadanie. Powtarzała sobie to jak mantrę w myślach, kiedy wraz z mężczyzną przemieszczali się do ich celu. Sama od siebie nic nie mówiła. Nawet nie wiedziałaby co. Jedyne, co jej przeszkadzało (poza butami, ugh) to wielki, gruby zwierzak podążający za mężczyzną-szmatką. Patrzyła na niego nieufnie: w końcu wyglądał niezwykle podobnie do bestii z gabinetu Mistrza, przez którego nie mogła się ruszać... a potem wylądowała na jakiejś wyspie. Łatwo wywnioskowała, że koty to niebezpieczne zwierzęta i chciała mieć z nimi jak najmniej do czynienia. Widocznie los chciał inaczej, bo futrzasty potwór podążał uparcie za nimi, a dziewczyna nie śmiała poprosić towarzysza o pozbycie się stwora.
W im bardziej obcym środowisku się znajdowała, tym bardziej się bała i starała trzymać bliżej mężczyzny. Tuż za nim. Brakowało tylko, aby się uczepiła jego rękawa, jednakże czarnowłosa nie miała prawa wykonać takiego gestu: choć miała szczerą ochotę, kiedy znaleźli się przed drzwiami karczmy. Kim są? Po co przyszli? Spojrzała zdezorientowana na towarzysza, szukając w białym materiale pomocy. Ostatecznie nie powiedziała nic, ba, nawet nie miała pojęcia co mogłaby powiedzieć. Liczyła, że słowa (zupełnie obce dla niej) towarzysza wystarczą i będą mogli wejść. Chociaż ona nie wiedziała co robi, dlaczego tutaj jest i kto im macha - Silas wydawał się wiedzieć. Dziewczyna musiała mu zaufać i postanowiła się trzymać blisko niego. Bardzo blisko. Nie podobało jej się to miejsce i chociaż wiele elementów niego było dla niej nowe - budziły w czarnowłosej niechęć. Czuła się lekko przytłoczona przy takiej ilości ludzi. Czy będzie musiała ich zabić? Ponownie szukała spojrzeniem odpowiedzi w białej chuście, ale zapewne na próżno. Po prostu robiła, co jej kazał. Usiąść? Dobrze, usiadła, na samym krańcu krzesła nerwowo splatając palce. Po chwili jednak wygrała ciekawość, kiedy zobaczyła przedmioty ułożone na stole. Do czego służyły, czym były? Zagadka, której nie umiała rozwiązać. Miała tylko nadzieje, że to nie było niebezpieczne. Z rozmyślań wyrwał ją głos jej towarzysza. Wydał się zdenerwowany, czyżby coś było nie tak? Musiała zareagować.
- Problem? - Zapytała mężczyzny, najbardziej poprawną gramatyką i składnią, jaką potrafiła. Być może coś się stało i miała mu pomóc. W wyczekiwaniu patrzyła na Silasa, aby powiedział, co ma zrobić.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2626-konto-diangen https://ftpm.forumpolish.com/t2434-niechciana
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Gospoda Rothenwaldów Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Rothenwaldów   Gospoda Rothenwaldów EmptyPią Sty 29 2016, 01:05

MG

Człowiek z chustką zamiast głowy wydawał się być dość ciekawym zjawiskiem, można wręcz powiedzieć, że niespotykanym przynajmniej w tych kręgach. W połączeniu jeszcze z uroczym acz cichym dziewczęciem, zdawało się, że osiągnięto jeden z kolejnych nieprzekraczalnych etapów dziwności, którą można było spotkać w Clover. Pan, który jeszcze niedawno tak ochoczo machał do przybyszów, słysząc dość nieciekawą uwagę pod adresem grubasa lekko się zaczerwienił, po czym wkroczył do akcji pt. "załagodzę to, jestem miodem na twoje rany".
- Haha, panowie, po co to całe zamieszanie. No, już, już. - Zareagował chyba w porę, bo grubas zdawał się już unosić dumą i chciał przeklinać siostrę, matkę, babkę i prababkę naszego bohatera, a przy okazji zawołać jakiegoś swojego człowieka i z burakiem na twarzy wyzwać prawie-bezgłowego-Silasa na pojedynek. Spięcie, które jednak pojawiło się chwilę wcześniej na jego tłustym ciele ustąpiło. Mężczyzna rozlał się ponownie na swoim krześle i zagapił w karty, a reszta mogła spokojnie prowadzić interesy. Człowiek-miód-na-twoje-rany podszedł do obojga i najpierw sięgnął po dłoń Diangen, żeby ją ucałować, a potem podał dłoń do uściśnięcia Wingatesowi.
- Norman Dragonfly. Miło mi was poznać - zaczął. - Oni niech grają, ja wolałbym omówić sprawy biznesowe i dać wam potem wolną rękę. Mam nadzieję, że będzie wam to odpowiadało.
Wydawał się być całkiem spokojnym człowiekiem w porównaniu do reszty bandy. Smród cygar mógł szczególnie zadziałać na obu Smoczych Zabójców, podobnie jak głośne dźwięki fałszującej muzyki w tle. Na szczęście oboje posiadali umiejętność wychwytywania istotniejszych fraz z otoczenia, co pomogło im także w tej rozmowie.
- Sprawa jest prosta: zaginęła żona jednego z naszych ziomków, zresztą, martwych, która miała przy sobie bardzo ważną dla nas rzecz. Przesyłkę nr 6143. Niewielkich rozmiarów paczuszkę. Mam nadzieję, że Fantina żyje, jednak jeśli dorwał ją ten sam potwór, który zakończył żywot jej męża... raczej nie wróżę nic dobrego. Dodatkowy problem sprawia policja - psy postanowiły się w to wszystko wmieszać, dodatkowo utrudniając nam pracę. Jeśli zobaczą, że tam węszymy, od razu rzucą nam się do gardeł, bo dobrze nas znają. Właśnie dlatego potrzebujemy waszej pomocy - powiedział, spoglądając na oboje. - Co prawda, w tłum raczej się nie wmieszacie, macie raczej słabe właściwości kamuflujące, ale może uda wam się to załatwić w miarę bez podejrzeń.
Norman odgarnął ciemne kosmyki z czoła, zaczesując je ruchem ręki do tyłu. Ciemne oczy zdawały się analizować to, czy wszystko zostało powiedziane. W końcu mężczyzna potrząsnął głową i dodał jeszcze:
- Największym problemem, prócz policji oczywiście, zdaje się być sam potwór. Cholera stworzyła wielką, czarną pustynię za miastem. Może ją widzieliście, gdy tu przybywaliście. Pojawiają się tam dodatkowo losowi poszukiwacze przygód, którzy giną z ręki lub czegokolwiek tego monstrum. To chyba w jakiś sposób jego żywioł, więc naprawdę bym uważał. Może wam napsuć dużo krwi, o ile nie narazi na niebezpieczeństwo waszego życia. I pamiętajcie o przesyłce. To jest naprawdę w ch... bardzo ważne.
Nie spuszczał wzroku ze zleceniobiorców.
- Jakieś pytania? Może w tym czasie przypomnę sobie coś jeszcze. Śmiało. I jeśli czegoś potrzebujecie, też dawajcie znać. Możecie wierzyć lub nie, ale ta część miasta należy do mnie i mojej rodziny - stwierdził, a kącik jego ust automatycznie podniósł się do góry. Wszyscy mogli usłyszeć głośne prychnięcie dobiegające od stołu. Zdawało się, że jego autorem był dość podobny do Normana mężczyzna, choć wyglądający z pewnością bardziej... biednie to złe słowo. Raczej można by określić go jako bardziej zmęczonego.

Termin: 4 lutego 2016, ale postaram się odpisać szybciej, jeśli odpisy będą przed terminem.

PS Mówiąc, postaram się, nie mówię, że NA PEWNO to zrobię.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Silas Wingates


Silas Wingates


Liczba postów : 114
Dołączył/a : 25/02/2015

Gospoda Rothenwaldów Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Rothenwaldów   Gospoda Rothenwaldów EmptyPią Sty 29 2016, 19:39

Jego zmysły były zdecydowanie czulsze, niż sprzed wszczepienia lakrymy, i choć nie można było powiedzieć, że był zdziwiony nowymi 'doznaniami', bo już zdążył się niejako przyzwyczaić, to po prostu czuł się... nieswojo? Dym tytonie, alkoholu, rozmowy ludzi, blondyn to wszystko czuł kilka razy lepiej niż zwykły człek. Do tego jego uwadze nie uszło, że Diangen się na niego gapiła. Ale jakoś go to nie dziwiło, wyglądał okropnie, więc nie dziwne, że wzbudzał w niej - no właśnie, co? Odrazę? Właściwie to by go to nie ruszyło, bo sam czuł niechęć do tych dziwacznych objawów jakiejś okropnej choroby. O ile to była choroba, bo co innego? Ludziom ot tak nie wypadają włosy, nie rośnie nos i głowa nie staje się niewidzialna. Po misji powinien odwiedzić jakiegoś gildyjnego medyka z Mrocznego Serca, jak takiego mają. On powinien coś poradzić.

- Wszystko w porządku. - odpowiedział, zwracając się do dziewczyny z uśmiechem. Tak. Uśmiechem. Którego nie było widać, ale trudno, w każdym razie problemu żadnego nie było, przynajmniej już nie.
Człowiek który miał do nich sprawę najwyraźniej posiadał maniery, czego nie można było powiedzieć o jego człowieku, ale na szczęście grubas miał trochę oleju w głowie i posłuchał się.
- Silas Fairbrook Wingates. - również się przedstawił i podał swoją dłoń do uścisku, ówcześnie podnosząc się z krzesła, by zaraz usiąść na nim na nowo. Był wśród 'swoich', więc spokojnie mógł posługiwać się prawdziwym imieniem i nazwiskiem. Zresztą, za samą nazwę 'Grimoire Heart' przysporzyłby sobie nie małych kłopotów, więc nie było problemu. Tak przynajmniej sądził. Następnie zamienił się w słuch, chłonąc każde słowo młodego mężczyzny, lecz nie patrzył wprost na niego, lustrując kątem oka przestrzeń wokół siebie. Kobieta, przesyłka, pustynia, policja i potwór. Ciekawa mieszanka, co? Ale to pasowało blondynowi, im trudniej tym lepiej. Będzie mógł się sprawdzić. Tak więc zadanie nie wydawało się skomplikowane, po prostu tam pójdą i poszukają Fantiny, albo chociaż przesyłki. Jeśli trzeba rozprawią się z policją i miejmy nadzieje - również z tym cudakiem. Nie spodobało mu się jednak wzmianka dotycząca ich kiepskiego 'kamuflażu'. Nie musiał o tym wspominać. Silas był tego świadom, że z tą głową, a raczej jej brakiem, w tłum to on się nie wtopi. Nawet bez tej białej szmaty.
- W przybliżeniu, jak duża jest ta pustynia i kiedy dokładnie powstała? Ktoś widział tego... 'potwora', albo chociaż krążą plotki apropo jego wyglądu? Czy też po prostu nazwaliście go potworem, bo stworzył to niecodzienne zjawisko jakim jest czarna pustynia i zabija ludzi? I jeszcze jedno. Skąd pewność, że zniknięcie tej kobiety, wraz z paczką jest powiązane z tym 'czymś'? Raczej nikt o zdrowych zmysłach, sam nie zapuszczałby się w tak niebezpieczne miejsce. Czy może było to wymagane? Bo jak rozumiem, stwór atakuje tylko na 'swoim' terenie, hm? Szczegółów przesyłki nie chce znać. - to tak, co mu przyszło do głowy na poczekaniu. Jeśli będą go gnębić jeszcze jakieś zagadnienia, to możliwe, że zapyta o nie do czasu zakończenia rozmowy. Zresztą. Czy potrzebowali wiedzieć coś jeszcze? Wystarczy pójść, znaleźć, co trzeba i nakopać komu trzeba. Proste jak budowa cepa, a dziećmi przecież nie byli (no, nie wszyscy), należeli do największej mrocznej gildii, więc sobie poradzą.
Gdy mężczyzna na nowo przejmie pałeczkę, coby odpowiedzieć na pytania naszego bohatera, ten wykorzysta tę okazję, by wyjąc swoją fajkę, a następnie ją nabić i odpalić przy pomocy zapałek. Skoro inni palili, to i on skorzysta, co się będzie ograniczał? Od teraz miał płuca niczym smok, to raczej na raka tak szybko nie zdechnie. - A co ty o tym wszystkim sądzisz, Diangen-chan? - zwrócił się ponownie do swojej towarzyszki, z ponownym niewidzialnym uśmiechem. W końcu wypadałoby zapytać ją o zdanie, a nóż ma coś ważnego do powiedzenia?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2726-konto-silas-a#46682 https://ftpm.forumpolish.com/t2723-silas-fairbrook-wingates
Diangen


Diangen


Liczba postów : 103
Dołączył/a : 21/10/2012

Gospoda Rothenwaldów Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Rothenwaldów   Gospoda Rothenwaldów EmptyCzw Lut 11 2016, 18:05

Jak bardzo można nie rozumieć, co się dzieje wokół człowieka? Jeśliby zamknąć to w jakiejś skali, czarnowłosowa już dawno by ją przekroczyła, ustanowiłaby nowy rekord i wciąż go pobijała. Ludzie wokół mówili i choć starała się zrozumieć, to rozumiała tyle, co nic. W skupieniu się z pewnością nie pomagał wszechobecny smród i hałas. Dym z cygar wdzierał się jej do gardła tak bardzo, że po pewnym czasie myślała tylko o tym, aby zanurzyć się w jakimś CZYSTYM zbiorniku i poodychać za pomocą skrzel. Oczywiście, jej ekspresja nie miała prawa się zmienić - siedziała sobie spokojnie tam, gdzie jej polecono i wpatrywała się w przestrzeń trochę bardziej niż zazwyczaj.
Kiedy obcy mężczyzna zbliżył się do niej, aby ucałować ją w dłoń lekko się przeraziła. I z pewnością sama jej mu nie podała... no bo skąd miała wiedzieć, co ten człowiek ma w zamiarze? A co, jeśli chciałby jej uciąć dłoń?! Nawet, gdyby siłą wziął jej rękę, ta pewnie szybko ją wyrwała i cofnęła. Jedynym powodem, dla którego mogłaby to zrobić, był Silas i jego polecenie. Bez tego, bez zgody GH... idź panie precz od łapek smoka. Może i była rzeczą, własnością GH, ale co to za narzędzie co pozwala się niszczyć? Gdyby jednak ostatecznie do tego rytuału by doszło, na cały czyn dziewcze będzie patrzeć z lekkim przerażeniem i potem, przez najbliższe 5 minut dokładnie obserwować swoją dłoń i jej (miejmy nadzieję, że nie!) zmieniający się stan.
"Wszystko w porządku". O. To zrozumiała. To tylko jeszcze bardziej utwierdziło dziewczynę w przekonaniu, że magowie GH są znacznie wyższej klasy - w końcu mówią zrozumiałe rzeczy! Czarnowłosa tylko kiwnęła potulnie głową i wróciła do swojej ukochanej czynności - wpatrywania się grzecznie w przestrzeń, niczym robot w stanie hibernacji, czekający na polecenia (a tak naprawdę toczyła wewnetrzna walke z tytoniem).
Dopiero z transu wyrwały ją słowa Silasa, które były najwyraźniej skierowane do niej. Bo jeśli coś było diangen, to z pewnością chodziło o nią. Trochę zasmucił ją ten zwrot, wraz z tym, że mężczyzna dołączył do osób produkujących ten okropny, drapiący dym. Ale nawet nie miała prawa narzekać, prawda?
- Proszę? - Zapytała jak zwykle bez wyrazu. Czyżby coś miała zrobić?
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2626-konto-diangen https://ftpm.forumpolish.com/t2434-niechciana
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Gospoda Rothenwaldów Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Rothenwaldów   Gospoda Rothenwaldów EmptySob Lut 13 2016, 22:10

//Przepraszam za opóźnienie, mój brak weny i chęci jest niestety dobijający, granie w PokeWars wydaje się być jedyną chwilą radości w ciągu dnia.

MG

Młodzianowi nie udało się ująć dłoni dziewczęcia, uśmiechnął się więc do niej tylko i skinął głową. Wydawała mu się nieco... dzika. Tak, z pewnością dzika. W tym towarzystwie jej ostrożność mogła okazać się bardzo przydatna, bo swoi swoimi, ale każdy trzymał za plecami nóż, który w razie niepowodzenia mógł wbić w swoją ofiarę. Dragonfly wstrzymał się więc i przystąpił do rozmowy z prawie-bezgłowym-Silasem.
- Jak duża? Pożarłaby sporą wieść, gdyby na tym terenie była wieś. Na szczęście - to tylko pastwiska i niewielka grota, która się na nich znajdowała. Wszystko w czarnym piasku. Kiedy? Jakiś tydzień temu. Policjanty bardzo późno się tym zajęły... - westchnął. - Równie dobrze mogliby tej sprawy już w ogóle nie ruszać.
Wydawał się być lekko podłamany tą sytuacją. Widać, że ciążyła mu sprawa głupiej paczki, a do tego najpewniej i Fantiny (jednak to pierwsze zdawało się wywierać na nim większą presję).
- Nikt nic nie widział, nikt nic nie wie. Ci, którzy go zobaczyli nie żyją, czego wam nie życzę. Może lepiej na niego nie patrzeć, cholera wie, czym zabija. Jak powiedziałeś, stworzył pustynię i zabija ludzi, którzy się tam przypałętają... i robi to dość brutalnie. Nawet nie wiecie jak wyglądał Jean, gdy go przywieziono. Można powiedzieć, że nie wyglądał wcale. Został rozerwany na strzępy, zupełnie, jakby dopadła go jakaś eksplozja. Wolę nie wiedzieć, o co mogło mu się stać. Co zaś do Fantiny... - Zniżył głos tak, że tylko Silas i Diangen mogli go usłyszeć, choć oni odbierali te dźwięki dokładnie tak, jakby mówił normalnie. - Ona bardzo kochała Jeana. Ta paczka była ostatnią rzeczą, jaka została jej po nim, a... cóż, zdążyła oszaleć. Kompletnie. Zdaje się, że będzie chciała popełnić samobójstwo na tej wierutnej pustyni, zginąć tak, jak zginął jej mąż. Miłość jest straszliwie głupia.
Znów na jego twarzy pojawił się ten dojmujący wyraz bólu. Skrzywił się wręcz straszliwie na samą myśl o tym, co mogło stać się z paczką i tą kobietą. Chyba rzeczywiście bardzo się powstrzymywał, by nie obrzucić jej jakimiś inwektywami, ewentualnie zrobił to już bardzo dawno, ale tak, żeby nikt go nie słyszał. Mafiosi musieli pozostać dżentelmenami.
- Tak, to... coś nie wychodzi poza obręb stworzonej przez siebie pustyni - mruknął. - Zaczynacie jutro?
Pytanie rozbrzmiało wyraźnie w uszach obu Smoczych Zabójców. Szybka decyzja. Bo jak nie, to chyba noc spędzicie w tej przytulnej gospodzie.
- Pokój w razie czego na mój koszt, więc tym się nie przejmujcie.

Termin: 21 lutego 2016
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Abel


Abel


Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.

Gospoda Rothenwaldów Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Rothenwaldów   Gospoda Rothenwaldów EmptyNie Mar 20 2016, 14:39

MG

Coś się nagle zadziało i jakimś sposobem Silas i Diangen zostali wezwani z powrotem na sterowiec ze względu na coś poważniejszego, co być może miało ich czekać na miejscu... Choćby nowy mistrz gildii.

Podsumowanie:
Jesteście wolni!
Silas: 5 PD
Diangen: 5 PD
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t183-za-pazucha-makbeta https://ftpm.forumpolish.com/t169-makbet-tragiczny-morderca#701 https://ftpm.forumpolish.com/t686-kochany-pamietniczku
Marcel


Marcel


Liczba postów : 257
Dołączył/a : 25/03/2016

Gospoda Rothenwaldów Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Rothenwaldów   Gospoda Rothenwaldów EmptySob Lis 19 2016, 23:41

To był całkiem ładny w sumie dzień. Słońce świeciło, ptaszki śpiewały, ale Marcelek i tak miał zły humor. Zdecydowanie wolałby iść do Shirotsume do jakiegoś baru, ponieważ w sumie bliżej, ale reputacja Lamijczyków nie była tam najlepsza. Chciał to zmienić. Kiedyś na pewno jakoś się tym zajmie. Jednakże póki co musiał chodzić do jakichś niezbyt przyjaznych spelun, by móc się najzwyklej czegoś napić. Jednakże swojej złości starał się póki co zbytnio nie okazywać. Rączki trzymał w kieszeniach, a wchodząc do karczmy, drzwi otworzył kopnięciem, co było w jego przypadku o wiele mniej szkodliwe, niż gdyby miał próbować rękami. Może i wyglądało to trochę nieelegancko, ale kopnął z wyczuciem, iż drzwi się lekko otwarły i z równą lekkością się zamknęły, bez zbędnego hałasu. Następnie podszedł do baru i zamówił.
- Jedno ciemne dla mnie. A co dla ciebie? - spytał Matta, z którym miał do owego miejsca się udać. Cóż innego sprzyja bardziej męskim relacjom, aniżeli wspólny wypad do baru. A było to z kilku powodów potrzebne. W końcu należało uzgodnić kilka dla Lamii spraw, a przy okazji lepiej się poznać, jeżeli mieli wspólnie pracować. Znaczek w końcu do czegoś zobowiązywał.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3380-odmety-oszczednosciowe-marcelego#63367 https://ftpm.forumpolish.com/t3377-marcelino
Matt


Matt


Liczba postów : 304
Dołączył/a : 03/06/2014

Gospoda Rothenwaldów Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Rothenwaldów   Gospoda Rothenwaldów EmptyNie Lis 20 2016, 00:02

Marcelek jak zawsze wszedł z wyczuciem. Ale cóż, taki już jest. I Matty tego nie zmieni. Lekko się uśmiechnął, po czym przysiadł się przy nim, a gdy już miał coś odpowiedzieć o piwie, to przy barze powiedzieli, że nieletnim nie sprzedają no i dupa. Tyle by z tego było. Westchnął i zamówił sok pomarańczowy. Nie miał ochoty się kłócić.
-Najwyraźniej żadne. - odparł do Marcelka odbierając swój sok. Cóż, nie przejął się za bardzo odmową. Zresztą on sam jakoś nie czuł wielkiej potrzeby na alkohol w żyłach. Następnie zaś spojrzał na lamijczyka i z lekkim uśmiechem spytał -Zostajemy przy barze, czy siadamy gdzieś przy stole? - bo w sumie chciał się upewnić. Bo osobiście Jonesowi wydawało się, że do jakichkolwiek rozmów i ustaleń stół jest lepszy od szynku. Ale co on tam wiedział o biznesach w gospodach...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2161-konto-matta#37815 https://ftpm.forumpolish.com/t2159-matty#37800
Marcel


Marcel


Liczba postów : 257
Dołączył/a : 25/03/2016

Gospoda Rothenwaldów Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Rothenwaldów   Gospoda Rothenwaldów EmptyNie Lis 20 2016, 00:17

Kiedy Marcelek usłyszał odmowę od pani obsługującej, podrapał się po głowie zakłopotany. Kompletnie zapomniał, że Matty był jednak od niego młodszy i nie spełniał odpowiednich wymogów wiekowych. Jednakże był dość wysoki, prawie tak jak sam Marcelino. Stąd też uświadomił sobie Marcelek jak wiele powinien się jeszcze dowiedzieć o towarzyszach z gildii, ale na wszystko miał przecież czas, zatem aż tak bardzo się nie przejął.
- Myślę, że lepiej byłoby się przesiąść... Zbyt wiele podejrzanych typków się tu kręci - oznajmił, rozglądając się po karczmie, niepewny owych osobistości. Odnalazł jednak puste miejsce, w kącie, w miarę dyskretne. - Tam chyba będzie lepiej.
Następnie spojrzał z przerażeniem na kufel z piwem i pomyślał o tym, iż musiałby go przenieść... We własnych, trochę niezdarnych rękach. Stróżka potu pojawiła mu się na czole. Był jeszcze w stanie na tyle kontrolować swoje pięści, że utrzymałby kufel w drodze od lady do ust i z powrotem, ale nie był pewien czy ten przypadkiem by mu nie trzasnął w rękach, gdyby szli w kierunku stołu.
- Wybacz, ale jeśli mógłbym cię prosić... Mógłbyś mi to przenieść? - zapytał bardzo niepewnie, uśmiechając się niezdarnie do Matta. Czuł się z tym naprawdę niezręcznie, iż takim problemem było dla niego normalne używanie rzeczy, ale cóż... Taka właśnie była cena za tak epicką magię...
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3380-odmety-oszczednosciowe-marcelego#63367 https://ftpm.forumpolish.com/t3377-marcelino
Matt


Matt


Liczba postów : 304
Dołączył/a : 03/06/2014

Gospoda Rothenwaldów Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Rothenwaldów   Gospoda Rothenwaldów EmptyCzw Lis 24 2016, 20:48

No cóż, Matty przyznał kiwnięciem głowy rację Marcelkowi, a widząc upatrzone miejsce w sumie się uradował. Bo wyglądało na całkiem przyjemne i spoko miejsce. W sam raz do ogaru. I już miał iść, gdy nagle... była nietypowa, Marcelkowa prośba. Jones uśmiechnął się i skinął głową, że to zrobi. Wziął więc jego kufel (choć pani barmanka patrzyła na niego spode łba) i zaniósł do stolika (wciąż na niego patrzyła). Nie wypił nawet kropli trunku. Przynajmniej ona dbała o wychowanie młodzieży bez alkoholu. Czy coś. Matty usiadł na tyle wygodnie, na ile był w stanie w tej gospodzie i wypił sobie troszkę soczku.
-Co tam? Uważasz, że powinniśmy zrobić jakąś sztandarową drużynę w gildii? - rzucił luźnym tematem, na rozpoczęcie rozmowy.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2161-konto-matta#37815 https://ftpm.forumpolish.com/t2159-matty#37800
Marcel


Marcel


Liczba postów : 257
Dołączył/a : 25/03/2016

Gospoda Rothenwaldów Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Rothenwaldów   Gospoda Rothenwaldów EmptyPią Lis 25 2016, 23:47

To, że potrzebował wyręczać się Mattem, żeby przeniósł mu piwo, wcale nie podobało się Marcelkowi i wprawiało go w niemałe zakłopotanie. W końcu jednak udało im się bezpiecznie dotrzeć do stołu, niczego przy tym nie niszcząc. A ponoć to Fairy Tail jest najbardziej destruktywną gildią! Po prostu trzeba dać Marcelkowi się rozkręcić, a ta opinia może się zmienić. Oczywiście Marcelino wcale nie chciał źle dla Lamii, ale chciał tę gildię jak najbardziej rozsławić.
- Dzięki - - rzekł do Matta, kiedy w końcu zasiedli. Temat od razu zszedł na sprawy gildii i w sumie to słusznie. Prędzej czy później należało omówić co z nią zrobić. Uśmiechnął się słysząc propozycję Matta, lecz miał już kila innych pomysłów, z którymi miał zamiar się podzielić.
- Może kiedyś. Wpierw jednak wolałbym skupić się na poprawie naszej reputacji - mówił naszej, gdyż całkowicie utożsamiał się zarówno z gildią, jak i wszelkimi jej członkami. - Wpierw chciałbym zadbać o dobre relacje z innymi gildiami. Może nie zwoływać od razu wielkiego posiedzenia wszystkich mistrzów, ale po prostu zaprosić magów z Fairy Tail, kogoś z Policji Magicznej i z Rady, w celu zaciśnienia stosunków między nimi. Poza tym przydałoby się też zrobić coś w sprawie Shirotsume i odzyskać naszą dawną siedzibę. Powinniśmy jakoś wykazać, że potrafimy zebrać w sobie siłę i wiele dokonać! Powinniśmy też pomyśleć o jakiejś szczególnej dyscyplinie, by osiągać sukcesy. Tak więc sporo tego będzie. - tak orzekł Marcel, po czym łyknął sobie piwa, gdyż w gardle mu zaschło. A i na serduszku tak jakoś mu się ciężej zrobiło, cy aby byłby w stanie tego dokonać. Sam miał w sobie wiele chęci, ale potrzebował też je przekazać innym członkom. Samemu z tym wszystkim by sobie nie poradził.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3380-odmety-oszczednosciowe-marcelego#63367 https://ftpm.forumpolish.com/t3377-marcelino
Matt


Matt


Liczba postów : 304
Dołączył/a : 03/06/2014

Gospoda Rothenwaldów Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Rothenwaldów   Gospoda Rothenwaldów EmptyNie Lis 27 2016, 17:22

Matty popijał sobie soczek, jednocześnie słuchając Marcelka. Jego pomysły były dobre. I to naprawdę dobre. A sam Jones niezbyt wyjaśnił to, o co mu chodziło, więc po części był sam sobie winien. Ale już planował to naprawić. Uśmiechnął się lekko do jego rozmówcy i powiedział:
-Obecnie mamy problem. Nie mamy pojęcia, co spotkało mistrza Sortravna. Chciałbym, by część naszych członków ruszyła na jego poszukiwania. Z pozostałych magów chciałbym zebrać drużynę, która by mogła nas dumnie reprezentować i pomóc nam odzyskać reputację. - powiedział spokojnie, po czym dodał -Zaufanie łatwo stracić, ale znacznie trudniej odbudować. Musimy pozwolić Shirotsume zaufać nam ponownie, zamiast zmuszać ich do ponownego zaufania nam. - stwierdził, a następnie chwilę się zamyślił. Odzyskanie zaufania i dawnej siedziby potrwa. Zdecydowanie. Ale musieli myśleć optymistycznie, dlatego cóż... trza było pokombinować -Będzie trzeba coś wykombinować. - rzekł na głos uśmiechając się trochę szerzej i popijając dalej soczku.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2161-konto-matta#37815 https://ftpm.forumpolish.com/t2159-matty#37800
Marcel


Marcel


Liczba postów : 257
Dołączył/a : 25/03/2016

Gospoda Rothenwaldów Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Rothenwaldów   Gospoda Rothenwaldów EmptyWto Lis 29 2016, 00:31

Choć ciężko było określić, iż w gospodzie panowały cisza i spokój, to panujący tam hałas tylko trochę irytował Marcelka. Mimo to był w stanie spokojnie i na trzeźwo rozmawiać, nawet jak z ogromną ostrożnością sobie łyknął piwka. Ręce mocno go świerzbiły, by komuś przywalić, ale akurat nie Mattowi. Z nim sobie spokojnie rozmawiał, aczkolwiek temat Klautha nie był najlepszy dla Marcelego.
- Myślę, że akurat nie to powinno być teraz najważniejsze - oznajmił. - W końcu ile Klauth zrobił, by naprawić gildyjną reputację? Poszukiwania go mogły okazać się coraz gorsze, a rada już mogłaby zacząć debatować o przydatności Lamii. Wprawdzie nawet nie wiemy od czego zacząć. Wpierw powinniśmy się skupić na ustabilizowaniu naszej pozycji - tak rzekł i trochę zaśmiał się usłyszawszy o zmuszaniu do zaufania mieszkańców Shirotsume. - Toć nie będziemy ich do niczego zmuszać. Ale odbudowanie zaufania raczej nie polega na przeczekaniu. Wypadałoby zorganizować dla nich jakąś bezinteresowną pomoc, choćby i w najprostszych sprawach. Jak zorientują się, że można na nas liczyć i jesteśmy pomocni, to prędko nam zaufają - i tak, sprawy gildyjne sprawami gildyjnymi, ale nie tylko o tych musieli rozmawiać jej członkowie. Te najlepiej planować w szerszym gronie, zaś tak oczy w oczy, o innych rzeczach zacniej się rozmawia. - Tak poza tym, to jak nauczyłeś się magii? W sensie, dlaczego akurat gwiezdne duchy, a nie coś innego? - zapytał Marcel nasuwając w miarę luźny i jak mu się zdawało, całkiem przyjemny temat.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3380-odmety-oszczednosciowe-marcelego#63367 https://ftpm.forumpolish.com/t3377-marcelino
Sponsored content





Gospoda Rothenwaldów Empty
PisanieTemat: Re: Gospoda Rothenwaldów   Gospoda Rothenwaldów Empty

Powrót do góry Go down
 
Gospoda Rothenwaldów
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 1 z 2Idź do strony : 1, 2  Next
 Similar topics
-
» Gospoda pod Senną Harpią
» Gospoda pod Złotym Smokiem
» Gospoda - Latająca Skarpeta

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Wschodnie Fiore :: Clover
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.