I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Obóz wojskowy ustawiony na południe od Maple Coraggio w związku z zaistniałą sytuacją wyjątkową, gromadzący spore siły, składające się głównie wielu różnych najemników oraz magów, choć kilka namiotów zdaje się rozmiarami przypominać kilkupiętrowe budynki. Tak czy inaczej, zbierają się tu dość spore siły.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MG:
Podróż do Bosco trwała w sumie tydzień. Razem z piątką magów podróżowało... ze stu innych? Pociąg wlókł się powoli, również z powodu kilku różnych opóźnień, takich jak doczepianie wagonów, które ostatecznie dowiozły magów do obozu wojskowego. Tam razem z dwudziestką innych osób dostał czerwoną przepaskę na rękę z numerem 2, po czym zostali oddelegowani do namiotów z czerwonym obramowaniem drzwi. Prawdziwy podział na grupy uderzeniowe. Namioty były pięcioosobowe i piątka magów z Fiore znalazła się właśnie w jednym z nich, który najwyraźniej miał być dla nich domem na najbliższy czas. Resztę informacji mają podobno uzyskać potem od jednego z posłańców.
Autor
Wiadomość
Yugata
Liczba postów : 558
Dołączył/a : 11/11/2012
Skąd : To nie ma znaczenia, skoro miejsce, z którego pochodzi, już nie istnieje
Temat: Re: Obóz Wojskowy Sro Sie 19 2015, 00:21
Yugata wydęła policzki, słysząc, jak Tsubaki zmienia temat wyraźnie niezamierzając kontynuować kłótni. Phi. Zaczynał, a potem się wycofywał? A już miała nadzieję, na jakąś porządną spinę w ramach zacieśniania więzów w drużynie. I jeszcze uderzył Kenseia! - EJ! Co ty sobie wyobrażasz? - zapytała chłodno kładąc małemu dłonie na ramionach. Bić dziecko? Powaliło go? Dziewczyna pokręciła głową z dezaprobatą. Straciła do rudego już resztki szacunku. Teraz zwyczajnie go nie lubiła. I w żadnym razie nie mogłaby uznać jego wyższości, ani nawet równości w stosunku do niej. Nie udało mu się zrobić na białowłosej dobrego wrażenia. Kiedy Tsu siadł na łóżku i zaczął swoją przemowę, Yukitora prychnęła i potrząsnęła głową. Kim on myśli, że jest? Jakimś cholernym dowódcą? O nie, niedoczekanie. Jednak musiała przyznać, że jego pomysł jest niegłupi. Ale gdy tylko na nią spojrzał, zmroziła go wzrokiem i skrzyżowała ręce na piersi. Gdy skończył mówić westchnęła i odezwała się zaraz po nim. - Po pierwsze, nie podoba mi się twoja postawa. Nie dowodzisz. I chyba wszyscy zgodzimy się, że nie powinniśmy wyłaniać dowódcy z naszej piątki. Jesteśmy równi, a przełożonego już mamy. Dlatego daruj sobie ten ton samca alfa... - powiedziała powoli, marszcząc brwi. Po chwili wzruszyła ramionami i ciągnęła dalej - Niemniej jednak, to co mówisz, brzmi sensownie - westchnęła i podjęła swoje "kilka słów o sobie". - Już się przedstawiłam, mam nadzieję, że wszyscy słyszeli. Walczę w zwarciu, wręcz. Nie korzystam z absolutnie żadnych dystansowych i obronnych zaklęć. Moja magia nie nadaje się do wspierania innych - korzystam z niej do podniesienia swoich własnych zdolności bojowych - przerwała na moment i zastanowiła się chwilę. Po krótkiej przerwie postanowiła dorzucić jeszcze jedną informację: - Opanowałam również czar pozwalający na zlokalizowanie celu. Co miała do powiedzenia, to powiedziała. Kiedy skończyła, usiadła na swoim łóżku i z uwagą słuchała innych. To, że Tsubaki wspomniał o rodzaju swojej magii puściła mimo uszu. Ona nie miała potrzeby się dzielić szczegółami dotyczącymi jej mocy. Kto wie, może z którymś z nich stanie jeszcze kiedyś do walki? Potrzebowała jakiegoś asa w rękawie. Zwłaszcza, że trójka z czterech jej towarzyszy nie należała do żadnej gildii. Co oznaczało, że nie można było im ufać! A zwłaszcza temu cholernemu Tsubakiemu... Psi syn. Yugi skrzywiła się sama do swoich myśli. Aktualnie nie lubiła żadnego ze swoich kompanów. Więcej - wszystkich nie cierpiała. Tsubakiego chyba najbardziej, nie dość, że był Smoczym Zabójcą DRUGIEJ (ha, drugiej, litości!) Generacji - co automatycznie sprawiało, że bardziej nim gardziła niż mu zazdrościła, to jeszcze był fałszywy, zbyt pewny siebie i się przechwalał. I ogólnie działał jej na nerwy. Lilith zwyczajnie była wkurzająca, rudy knypek był jakimś cholernym rozwydrzonym bachorem, a Andree się szarogęsiła. Współpraca z tymi pajacami nie będzie prosta. Śnieżny Tygrys aż wzdrygnął się na samą myśl.
Andree Blancheflour
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 25/10/2012
Skąd : Księżyc
Temat: Re: Obóz Wojskowy Sro Sie 19 2015, 20:09
Andree tylko westchnęła, z całą pewnością sama tez mogła by z przyjemnością sobie pokrzyczeć, jednak domyślała się, że na ten moment nic jej to nie da, choć oczywiście uwagę Tsubakiego na temat Fairy Tail sobie zapamięta. Poza tym obecność kolejnego dzieciaczka zaskoczyła błękitnowłosą, jednak nawet przez chwile nie pomyślała by zacząć się do niego wydzierać, tym bardziej, że wydawał się "zwykłym" małolatem. Bez słowa Blancheflour usiadła na jednym z wolnych łóżek rozmyślając co dalej, a musicie wiedzieć, iż rozmyślanie nigdy nie leżało w naturze tej kobiety więc to niezwykle ważne wydarzenie! Po chwili ciszy otworzyła swą wymiarową szafę i wyciągnęła z niego ubrania, nie byle ubrania, oj nie! Stare ciuszki jej maluteńkiego braciszka ...nie pytajcie czemu je trzyma, jej siostrzana miłość jest ...dziwna, serio. W każdym razie nasza rycerz klękła przy dzieciaczku - Weź to maluszku, w końcu przybyłeś tu bez własnych rzeczy, czyż nie? Będą ci potrzebne, to bardzo ważne rzeczy starszej siostrzyczki Andree, więc dbaj o nie, dobrze? Do tego pewnie przydała by ci się kąpiel, och! I jedzenie, powiedz, jesteś głodny? Boli cię brzuszek? Zaczęła nawijać jak najęta Andree, ta... zdecydowanie odpalił się jej tryb szalonej, nadopiekuńczej siorki... Co do całej tej gadki na temat magii, kobitka nie miała zbyt wiele do powiedzenia, tym bardziej, że coś innego pochłonęło teraz całą jej uwagę, dlatego też rzuciła szybko i bez emocjonalnie - Jestem magiem rycerzem - specjalizuję się w przyzywaniu zbroi z magicznymi właściwościami, to tyle, skupmy się narazie na maluszku.
Lilith
Liczba postów : 128
Dołączył/a : 05/01/2015
Temat: Re: Obóz Wojskowy Czw Sie 20 2015, 02:43
Lily przez cały czas zajmowała miejsce na swoim łóżku. Oh, ależ się cieszyła, że cała sprawa w najmniejszym stopniu jej nie dotyczyła, a dzieciak nawet nie zwrócił na nią uwagi. Nie chodziło o to, że niezbyt lubiła dzieci. No, to trochę też, ale głównym powodem jej zadowolenia był fakt, że kłótnie z takich powodów o wiele lepsze jeśli się w nich nie uczestniczy. Dobrym przykładem było zachowanie Yugaty. Najpierw była wściekła, potem stała się smutna, następnie znów zdenerwowana(i to z tak błahego powodu, jak klepnięcie dziecka w głowę!) i dopiero potem się uspokoiła. Jeśli ktoś nie uzna tego za zabawne, musi choćby przyznać, że jest interesujące. Całe zajście jednak szybko się skończyło wtedy, kiedy chłopczyk dostał od niebieskowłosej jakieś ubrania. Pewnie jeszcze biedny pomyśli, że ma do czynienia z kimś miłym. Lily splunęłaby z pogardą, gdyby nie to, że uważa coś takiego za odrażające. Jednak bez wątpienia byłby to czyn najlepiej obrazujący jej nastawienie do Andree. Ograniczyła się więc jedynie do odwrócenia wzroku w innym kierunku, a mianowicie na pozostałych członków grupy. Nadszedł bowiem czas, w którym wszyscy mogli się odrobinę lepiej poznać. A to było podstawą współpracy, do której zostali zmuszeni. Pierwszy zrobił to Tsubaki, który, sądząc po identycznym nazwisku, był bliskim krewnym mężczyzny, o którego pytał na poprzednim zebraniu. O ich pokrewieństwie dziewczyna już wiedziała, jednak teraz mogła z większą dokładnością stwierdzić, że Shihu mieszkający w Bosco jest bratem, ojcem, kuzynem Tsubakiego, a nie bratem ojca znajomego matki chłopaka. Niby to jest rzecz absolutnie nieistotna, ale dziewczyna zawsze odczuwała pewnego rodzaju dumę snując takie wywody i wyciągając jakieś wnioski. Natomiast rzeczą zdecydowanie dużo ważniejszą była informacja, że chłopak jest magiem elektryczności. I to nie byle jakim, bo aż Smoczym Zabójcą! Lily może jeszcze nigdy nie doświadczyła mocy żadnej z takich osób, ale już sama usłyszana nazwa budziła jakiś tam respekt. Później przyszły rozmyślania czy rodzina Shihu pochodziła z Fiore i krewny Tsubakiego przeniósł się do Bosco, czy może to Tsubaki z rodzimego kraju przybył na zachód? Sądząc po tym, że zna Boscano, to druga hipoteza była prawidłowa. Następna była Yugata... Która prawdopodobnie przedstawiła się imieniem i nazwiskiem, jednak to drugie już wypadło Lily z głowy. Miała nadzieję, że nie będzie to jej w najbliższej przyszłości potrzebne. Lilith wysłuchała(już uważniej!) wszystkiego co miała do powiedzenia dziewczyna, by skrzywić się delikatnie, kiedy już skończyła. Nie powiedziała praktycznie nic o tym, co konkretnie może zrobić, ani nie zdradziła na czym w ogóle jej magia polega. Wszystko i tak okaże się, kiedy już staną do walki z bestiami, ale zawsze lepiej byłoby wiedzieć czego się spodziewać. Zataiła coś takiego z nieuwagi czy celowo. A jeśli celowo to jaki niby był konkretny powód? Nie okazując zaufania członkom grupy zdecydowanie nie przyczyniała się do tego, by ktokolwiek z reszty jakiekolwiek zaufanie okazał jej. Być może jej na tym nie zależało, ale Lily z pewnością wolałaby mieć pewność, że mimo jakichś niesnasek może powierzyć wszystkim członkom grupy swoje bezpieczeństwo, co było raczej nieodzowne w zbliżającej się walce z bestiami. No, poza byłą Syrenką. Jej nie powierzyłaby absolutnie niczego, nieważne już co by zrobiła i jak miłą czy wspaniałą osobą by się okazała. Dla Lily stała się już osobistym wrogiem, choć trzymała to dla siebie okazując swoją wrogość najwyżej spojrzeniem. W końcu nadeszła chwila, kiedy właśnie Andree zaczęła mówić o sobie. Lily jednak słuchała jedynie do momentu, w którym powiedziała na czym konkretnie polega jej magia. Potem już skupiła się na rozmyślaniach o nadchodzących wydarzeniach. "Czy sabotaż będzie tu w jakiś sposób karany?" Głównie to pytanie krążyło po głowie dziewczyny. Odpowiedź raczej była twierdząca. W końcu to nie było nic innego, jak wojsko. Niestety. Choć Lily nie była pewna czy posunęłaby się do tego nawet, jeśli miałaby pewność, że nie spotkają ją żadne konsekwencje. Zostawiła takie rozmyślania na bok, gdyż nadeszła jej kolej. Nie wstawała z łóżka, a jedynie wyciągnęła dłoń przed siebie, by utworzyć nad nią niewielką [PWM]Kulę Światła delikatnie oświetlającą wnętrze namiotu. - Ja nazywam się Lilith Ganthier. - zaczęła przedstawiając się tym razem również nazwiskiem. - Moja magia polega ma wytwarzaniu i władaniu takimi oto Sferami. Tylko większymi. - tu uniosła dłoń delikatnie wyżej by wszyscy chętni mogli zerknąć na niewielką kulę emanującą światłem. - Zdaje mi się, że jednym zaklęciem będę mogła zabić bestię, ale sama się nie obronię, jeśli będzie ich więcej. - opowiedziała delikatnie odwracając wzrok. Pominęła to, że nawet jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem i rzeczywiście zabije potwora, to potem będzie zbyt wyczerpana by to powtórzyć. A, niech przynajmniej na początku uważają ją za silną. Potem znów położyła dłoń na krawędzi łóżka tym samym sprawiając, że niewielka kula zniknęła. Nie mówiła więcej nic, a wzrok zwróciła ku wyjściu z namiotu. Jedyną osobą, która jeszcze nic o sobie nie powiedziała był niewielki mag, który zdążył już opuścić namiot. I to właśnie delikatnie zawiodło Lily, która najbardziej właśnie ciekawa była jakimiż to umiejętnościami może pochwalić się ktoś, kto wyglądem nie odbiegał aż tak bardzo od Kenseia. Dziewczyna uśmiechnęła się na samą myśl o tym, że zapewne jest potężnym magiem destrukcji i chaosu, któremu natura nie raczyła dać odpowiedniej aparycji. Ah, jakże przydałby się taki zabawny akcent w tym zadaniu, które póki co przyniosło jedynie parę kłótni.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Obóz Wojskowy Pią Sie 21 2015, 20:46
MG:
-Uważaj bo uwierzę! - krzyknął do odlatującego wróżka Kensei, z lekko naburmuszoną miną. A potem... uderzenie w główkę. Trochę zabolało, ale co tam. Wysłuchał Tsubakiego i tylko kiwnął głową na jego słowa, po chwili jednak bardzo mocno angażując się w relację z Andree. -Dobrze! Dziękuję! - rzekł uśmiechnięty i rozradowany chłopak, przyjmując prezent od rycerki, do tego dodając -Niezbyt! Jest dobrze. - po czym... cichutko siedział, słuchając jak gadają o magii z wyraźnymi wypiekami na polikach, a kiedy Lilith pokazała swoją świetlistą kulkę, od razu zyskała "małego adoratora", który tylko prosił ją, by pokazała kulkę jeszcze raz. Chyba mu się spodobało. A było coraz później i wypadałoby mimo wszystko pójść spać.
Info od MG:
Termin: 24.08.2015 godz. 21.00
Prince
Liczba postów : 271
Dołączył/a : 30/03/2015
Temat: Re: Obóz Wojskowy Nie Sie 23 2015, 18:27
Niezliczony ciąg mamrotania rozchodził się w otoczeniu rudzielca, który to starał się rozładować wszelkie nerwy, jakie skumulowały się dzisiaj w niewielkiej istotce, a wszelkie wywołane były mnogimi pokładami ignorancji. Chociaż cały dzionek zdawał się być dość upierdliwy to wróżek próbował przemilczeć wszystko, a jedynie ów psioczenie pod nosem świadczyło o jego niezbyt radosnym nastroju. Dlatego też po prostu słuchał tego, co cała szopka w namiocie miała do powiedzenia, a zarazem szukał wzrokiem potencjalnego miejsca na nocleg bliżej natury. Jakieś wygodniejsze drzewo, o które można by się wygodniej oprzeć, czy jakieś krzaczki, które to by raczej go nie poharatały. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku, aby nie ucierpieć na zdrowiu, czy ciele. Jednak jeśli nie znalazłby ów miejsca do noclegu to wróciłby - zgrozo - do namiotu pełnego niedowiarków, aby ostatecznie położyć się na wolnym łóżku, licząc, że uprzednio wszyscy już poszli spać, a przynajmniej tak się zachowując... tak. W końcu nie musiał nikomu się zwierzać, czy poświęcać więcej atencji, niż już wykorzystał na nich dnia dzisiejszego.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Obóz Wojskowy Wto Wrz 08 2015, 15:05
MG:
No i w końcu... trzeba było położyć się spać. Bo skoro świt... pobudka. Jaka? Cóż, jakiś instrument dęty, jednak wiele osób było zbyt śpiących by coś ogarnąć. Praktycznie cały obóz był postawiony na nogi w momencie, gdy słońce ledwo widniało na horyzoncie. Szybko wszyscy czerwoni i biali znaleźli się na południe od obozu, szykując się do wymarszu. Do tego, rozeszła się informacja, że wszystkie przedmioty pozostawione w namiotach zostaną przetransportowane do miasta, a karawana z nimi wyruszy godzinę po wymarszu obu dywizji. I wkrótce... ruszyli. Minęło z półtorej godziny marszu, gdy dostrzegli miasto. Nie wyglądało na miasto przygotowane do obrony. Jeśli były jakieś mury, były one tylko zabytkiem. Jedyne, co dało się dostrzec to prowizoryczne wały zrobione z worków pełnych czegoś, ziemi, drewnianych wozów i innych rzeczach. -Dobra, sprawa wygląda tak. W mieście jest pięć placówek, w których będziemy nocować. Podzielimy się tak, by czerwoni nocowali w jednym miejscu z białymi. Więc białe i czerwone jedynki i dwójki, trójki i czwórki i tak dalej, i tak dalej. Dokładne wasze placówki dowiedzie się od oficerów. - zaczął mówić kapitan Poune, gdy nagle dobiegł dziwny szmer zza pleców dwójki kapitanów, którzy zaciekawieni się odwrócili. Zza budynku, jakieś pięć metrów nad ziemią wyłoniła się duża, szara maska w kształcie słońca z łamaną linią na wysokości twarzy, dwoma otworami na oczach. Rozmiarami... przypominała połowę dorosłego mężczyzny. Minimum, bo z tego dystansu ciężko było to określić. -Huh? Zdaje się, że jeden zos... - niestety, nie dane mu było skończyć, gdyż równy mu rangą mężczyzna rozpoczął swoją przemowę. -Achill przez boga zrodzony - zaczął mówić kapitan białych, czytając jakąś książkę -Włócznię na brzegu porzucił, wspartą o krzak tamaryszku, a sam jak demon poskoczył z mieczem jedynie. Wykonać straszliwe dzieło zamierzył, rąbiąc dokoła. - mówiąc to, otoczyła go delikatna aura, a przed nim pojawił się mężczyzna, odziany w ciemny pancerz, przywodzący na myśl ten używany w starożytnej Grecji, z mieczem jednoręcznym i ruszył do przodu, podczas gdy ukazała się pełna postać tajemniczej istoty. Był to pięciometrowy chudzielec o nienaturalnie długich rękach i nogach, z niewielkimi skrzydełkami na plecach. Przywołany mężczyzna rzucił się do przodu, wykonując ogromną ilość cięć mieczem z niezwykłą prędkością, tak, że nawet bestia nie zdążyła zareagować, sama będąc wkrótce spychaną do tyłu, a pod naporem ogromnej liczby ciosów padł na ziemię, prawdopodobnie martwy. -No... to był szary. - skomentował kapitan czerwonych, po czym rzucił gromkim głosem -Jeszcze jakieś pytania? Jak nie, to rozdzielić się. Idziemy po dwie oddziały, biała i czerwona. Numery oddziałów się zgadzać mają i idziecie oczyszczać miasto. Oficerowie przekażą gdzie dokładniej, jasne? To się cieszę. - po czym... zaczął o czymś gadać z chudym kapitanem białych.
Info od MG:
Termin: 11.09.2015 godz. 15.00
Yugata
Liczba postów : 558
Dołączył/a : 11/11/2012
Skąd : To nie ma znaczenia, skoro miejsce, z którego pochodzi, już nie istnieje
Temat: Re: Obóz Wojskowy Czw Wrz 10 2015, 17:21
Jak zwykle wstała z miną, jakby zaraz miała kogoś zamordować. Najlepiej tego, kto wymyślił tak durną pobudkę. W kilka chwil się ubrała, narzuciła na siebie swoją lekką zbroją i doprowadziła swoje długie włosy do względnego ładu. Nie odzywając się do nikogo pomaszerowała z całym tłumem w kierunku wyznaczanym przez ich przełożonych. Tak samo w milczeniu wysłuchała całego komunikatu wygłaszanego przez kapitana Poune po dotarciu na miejsce. Beznamiętnym spojrzeniem obrzuciła miasto, nieco bardziej przypominające ruiny. Zwłaszcza, z tymi worami z piachem zamiast murów. Co za masakra. Wydawało się, że do końca tego dnia będzie tak samo nudno. Ale nie. Nagle zza pleców kapitanów wyłoniło się jakieś cholerne monstrum. Yugacie włos się zjeżył na głowie. Jednocześnie pod wrażeniem i nieco zdezorientowana obserwowała, jak przywołany przez jednego z kapitanów heros momentalnie pozbył się potwora. Jasny szlag. Skoro dysponują tak wielką mocą, to dlaczego sami się wszystkich nie pozbędą? - pomyślała, kiedy zostali poinformowani, że to właśnie był przykład bestii, z którą przyjdzie się im mierzyć. To był jakiś absurd. W życiu nie uda im się czegoś takiego pokonać. Smętnym spojrzeniem obrzuciła swoich towarzyszy. "My tu zginiemy. A przynajmniej wy" - zdawał się mówić jej wyraz twarzy. Wysłuchawszy do końca kapitana, Tygrysica zastosowała się do jego rozkazów. Nie miała żadnych pytań. Po prostu starała się odnaleźć swój oddział i oficera, żeby być w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie i się nigdzie nie zgubić, bo zdarzało jej się to wcale nierzadko.
Prince
Liczba postów : 271
Dołączył/a : 30/03/2015
Temat: Re: Obóz Wojskowy Sob Wrz 12 2015, 19:56
Nie podobało mu się to. Nienawidził takich sytuacji. Nie trzeba było nawet wspominać, że we wczesnych godzinach porannych Orchidaes nie należał do grona najszczęśliwszych istot. Śmiało można było dostrzec oznaki podirytowania, czy to, że w zaistniałej sytuacji zaczęło mu brakować chociaż jednego, bezstresowego dnia, a przez niezbyt szczęśliwy start - jego humor wyrażał skumulowaną w nim frustracje. Mamrotane pod nosem, całkiem niemiłe, acz nie do końca zrozumiałe słówka, czy spojrzenia, które miały piorunować, a najlepiej zabić tych, którzy odpowiedzialni byli za zaistniałe warunki, czy też ich brak. By nie dać się wyspać Księciu?! Kto to widział?! - ...eh - westchnął pod nosem, podsumowując tym samym cały, tylko sobie zrozumiały wywód o bezsensowności i kretynizmie pobudki. Ostatecznie jednak dotarł do miejsca zbiórki wraz z grupą, jednak cała sytuacja, która nastąpiła później - nie poruszyła go. Ekscytacja? Dreszcz poddenerwowania? Te może i pojawiły się, jednak nie miał sił tego zbytnio okazywać, a jedynie przeniósł spojrzenie na morderce potwora, zastanawiając się, czy nie lepiej zostawić roboty parobkom, którzy się na tym znają. I właśnie z takimi rozważaniami rudzielec ruszył w dalszą drogę, czy też w celu przegrupowania się. Tak....
Lilith
Liczba postów : 128
Dołączył/a : 05/01/2015
Temat: Re: Obóz Wojskowy Nie Wrz 13 2015, 00:00
Ranne pobudki nigdy nie sprzyjały poprawieniu nastroju Lily. Ale w tym przypadku było gorzej. Toż to nie było nawet rano, słońce ledwie się pokazało. Dodatkowo sposób samego budzenia również nie był wyszukany. Wszystko razem sprawiło, że już budząc się Lilith chciała jak najszybciej wracać do domu. A przynajmniej opuścić tę namiastkę wojska. Niektóre osoby definitywnie się do tego nie nadawały i ona właśnie zasilała ich szeregi. Po przebraniu się i wstępnym przygotowaniu na trudy dnia wyszła z namiotu pozostawiając swój bagaż w środku by szybkim krokiem ruszyć na miejsce zbiórki, z którego następnie wszyscy zebrani wyruszyli do miasta. W marszu Lily starała się trzymać osób znajomych lub przynajmniej z tego samego oddziału. Zawsze łatwiej będzie później się odnaleźć. Już na miejscu Lilith dokładnie wsłuchiwała się w przemowę dowódców. Wcześniej może odrobinę lekceważyła ich wykłady, ale teraz byli praktycznie na miejscu, walka z potworami zbliżała się coraz bardziej, więc dziewczyna, odrobinę poddenerwowana, starała się zapamiętać każde słowo. Całość została przerwana pojawieniem się jednego z monstrów. Lilith patrzyła na niego spojrzeniem wyrażającym jedynie pytanie "Co ja tutaj robię?", które z resztą perfekcyjnie odzwierciedlało to, o czym myślała. Rozejrzała się po otaczających ją magach zastanawiając się ilu z nich tu zginie i modląc się w duchu by ona sama nie należała do tej grupy. Teraz już celem nie był jakikolwiek sabotaż. Jedynym, czego już pragnęła było wyjście z tego w jednym kawałku. I z takimi myślami w głowie ruszyła wykonać rozkazy dowodzących.
Tsubaki
Liczba postów : 283
Dołączył/a : 12/07/2013
Skąd : Nysa
Temat: Re: Obóz Wojskowy Nie Wrz 13 2015, 19:17
//Przepraszam ;--;
Obserwując poczynania Princa, Tsubaki jedynie westchnął, podnosząc tyłek z oddanego przecież dzieciakowi łóżka, po czym mrucząc coś o kolacji po raz kolejny wyszedł z namiotu, kierując się tym razem do kuchni, stołówki, czy jakkolwiek jeszcze można to miejsce nazwać, a jedzenie tam rozdają. Wspominając wielkie zebranie z kapitanami, Tsuś spokojnym krokiem ruszył do miejsca w którym to żarełko miał otrzymać, grzecznie w kolejce postał, wymarzone papu otrzymał po czym zabierając tacę zasiadł do jednego z pustych stolików, coby się posilić jedzeniem które to zasponsorowane przez organizatorów tej kolonii zostało. Po skończonej konsumpcji rudzielec wrócił do namiotu w którym to zabrał swe rzeczy z wyrka (o ile dzieciak sam ich do tej pory nie zrzucił) po czym rozkładając je obok wspomnianego już łóżka wygrzebał z odmętów plecaka grubsze ubranko, bo przecież temperatura na południu o tej porze roku nie za wysoka, szczególnie nocą. A dla kogoś śpiącego na ziemi to już w ogóle musi być katorga. No ale cóż. Ktoś musi, prawda?
Ignorując przedstawicielki tej niby piękniejszej płci Tsu dość szybko się przebrał, po czym traktując plecak jak poduszkę spróbował zasnąć. Mimo, że przez pierwsze 30 minut rudzielec przeklinał pojawienie się malucha któremu to z grzeczności musiał oddać ciepłe wyrko, to gdy w końcu zasnął spał snem praktycznie kamiennym. Jednak już godzinę przed wschodem słońca można było dostrzec, jak rudzielec trzęsąc się z zimna dosłownie leci w miejsce gdzie poprzedniego dnia były łazienki, modląc się do bogów aby te łazienki wciąż tam były. I działały. I najwidoczniej bóstwa tym razem Tsubaczkowi postanowiły pomóc, bo życzenie jego stało się rzeczywistością. Wykąpany powrócił do namiotu, gdzie pozbierał swe rzeczy po czym wraz z resztą ekipy wyruszył do "bazy wypadowej". Idą idą, wszystko fajnie, rudowłosy skur*iel zaczął mówić i nagle... coś. Coś, co jak się okazało było drugim rodzajem potworów z którymi mieli walczyć. Kompletnie nie przypominało to to potwora z którym walczyli w Bodrow, ale to nic. Z tym też sobie dadzą radę. Znaczy, daliby gdyby nie ten drugi kapitan, bo się gościu już tym cosiem zajął. A szkoda... To nic. W końcu będą kolejni, prawda? Rozglądając się w poszukiwaniu poznanych już magów, Tsubaczek ruszył do "oficerów" w nadziei, że całe to przypisywanie do obszarów nie potrwa zbyt długo.
Andree Blancheflour
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 25/10/2012
Skąd : Księżyc
Temat: Re: Obóz Wojskowy Nie Wrz 13 2015, 22:11
Wczesny poranek nie był dla dawnej uczennicy szkoły rycerskiej żadnym większym problemem a i dzięki swemu magicznemu szafo-wymiarowi nie musiała martwić się swymi rzeczami. Cóż, można było spodziewać się takiej pobudki jak i wędrówki, to czego się nie spodziewała to fakt, iż stwór zdołał zbliżyć się na miejsce zbiórki na taką odległość - co takiego robili zwiadowcy?! No nic, przynajmniej błąd szybko został naprawiony a nasza błękitnoowłosa mogła ruszyć za resztą swej grupy.
/Pardon/
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Obóz Wojskowy Pią Wrz 18 2015, 00:24
MG:
Nikt nie miał żadnych pytań, więc szybko 28 ludzi znalazło się wśród czerwonych, a po chwili dołączyło do nich drugie tyle, tym razem w białych barwach. Udali się w na południe, w 5osobowych grupach, zostawiając 6 oficerów na podzielenie się na dwie 3osobowe grupy, po czym przeszli uliczkami miasta, powoli je sprawdzając, dochodząc ostatecznie do placu przed jakimś dużym budynkiem. Po krótkim ogarnięciu oznaczeń, wszyscy już wiedzieli, że była to szkoła. I to tu mieli nocować, a także zgrupować się i czekać na grupę składającą się z pierwszych oddziałów obu dywizji. Z tym... że ich nie widzieli. Czekali i czekali... i nic nie zapowiadało tego, że coś ma się zmienić, co już na swój sposób było niepokojące. -Dobra, potrzebujemy dwie dziesięcioosobowe grupy, które zbadają budynek oraz dwie takie same grupy, do okolicznego zwiadu, a także poszukiwań "jedynek". Reszta zostaje tutaj na straży. Jacyś chętni? - rzucił najstarszy z oficerów, mężczyzna w średnim wieku, o krótkoostrzyżonych, brązowych włosach i zielonych oczach. Kilka osób poczęło się już zgłaszać, a reszta oficerów ustawiała ich tak, by wiadomym było, kto gdzie idzie. Tak, w razie czego.
Info od MG:
Termin: 21.09.2015 godz. 00.30
Prince
Liczba postów : 271
Dołączył/a : 30/03/2015
Temat: Re: Obóz Wojskowy Sob Wrz 19 2015, 08:09
W końcu! Dotarli na miejsce, by dostrzec dość mizerny obraz! Nie było to z pewnością coś, co można nazwać luksusami, a i nie stanowiło nazbyt przyjemnego obrazu dla oczu, ale... Nie. Wróżek nie był w stanie powiedzieć nic nazbyt miłego na temat tego otoczenia. Niczego poza tym, że nie miał zamiaru bawić się w nędznego zwiadowcę, który to bada jakieś budyneczki, czy teren. Westchnął jedynie dość ciężko, jak na osobę, która mierzyła zapewne najmniej z całego zgromadzenia. Wszystko po to, by w końcu złote tęczówki przeleciały z grubsza po wszystkich zebranych osobach, a sam Prince stwierdził dość prosto: - Zostaję. I jak karzełek powiedział, tak też miał zamiar zrobić. Przyczyn było wiele, jak chociażby niechęć do zbędnego wysiłku, czy też lenistwo, czy zmęczenie, a także fakt, iż... To on był raczej od efektów końcowych, czy ważniejszych zadań, a nie jakiś kontrolnych badań terytorium. Tym mogli zająć się ci gorsi, nie? Znaczy się... mniej doświadczeni.
Lilith
Liczba postów : 128
Dołączył/a : 05/01/2015
Temat: Re: Obóz Wojskowy Nie Wrz 20 2015, 23:02
Wreszcie całą grupa dotarła na miejsce. Długie marsze z pewnością nie były domeną Lilith, więc ta ucieszyła się z przybycia do celu. Odnalazła swoją grupę i czekała na kolejne polecenia od dowództwa. Szkoła wydawała się dobrym miejscem na nocleg. Stosunkowo dobrym. Przynajmniej była duża, co już można było śmiało uznać za zaletę. Wkrótce jednak napotkano pierwsze komplikacje. "Jedynki" nie docierały na miejsce, a Lily już powoli zaczynała wyobrażać sobie cóż mogło ich spotkać. W najlepszym wypadku mogła to być zwykła zmiana rozkazów, o której jednak reszta nie została jeszcze poinformowana. Najgorsza, a zarazem najbardziej prawdopodobna, według Lilith, wersja wydarzeń przedstawiała grupę żołnierzy rozszarpywanych na strzępy przez grupę potworów, które natknęły się na podróżujące oddziały. Dziewczyna wzdrygnęła się na samą myśl w tym samym momencie decydując się na zaprzestanie rozmyślań o losach "jedynek". Szczęśliwie zaraz nadarzyło się coś, na czym mogła zawiesić uwagę. Było to wyszukiwanie ochotników do przeszukiwań budynku, okolicznych terenów czy też stania na straży tutaj, przy szkole. Pierwsi "zwiadowcy" już się pojawiali, a Lily, początkowo podchodząc do pierwszych dwóch zadań sceptycznie, zaczęła się zastanawiać czy jednak nie warto dołączyć do którejś z grup. Spojrzała na resztę swojej grupy mając nadzieję na otrzymanie pomocy w wyborze. Niestety zbyt wiele jej nie było, gdyż na cokolwiek zdecydowała się jak na razie jedna osoba. Zawsze coś. Mały chłopczyk postanowił nigdzie się nie ruszać. To przynajmniej było jeszcze jednym powodem dla Lily by gdziekolwiek się udać. Jeśli Yugata lub Andree również zdecydowałyby się już, Lilith mogłaby po prostu iść w kierunku przeciwnym. Równie dobrze mogłaby też udać się za Tsubakim, ale on także nie wybrał. W takim razie dziewczynie zostawał zdrowy rozsądek. I kierując się nim powiedziała wychodząc przed szereg: - Pójdę zbadać szkołę. Następnie zaczekałaby jedynie aż zostanie przydzielona do odpowiedniej grupy przez któregoś z zajmujących się tym oficerów. Wybór podjęła w nadziei, że szkoła będzie pusta. W końcu potwory są dosyć spore, jak widziała wcześniej. Dlaczego miałyby gnieździć się w tak mało przestronnej, przynajmniej dla istot takich rozmiarów, szkole? Co innego ze zwiadem w terenie. Oni byli raczej narażeni na niebezpieczeństwo. Szczęśliwie Lilith miała wybór i po podjęciu go miała poczucie, iż zrobiła dobrze.
Andree Blancheflour
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 25/10/2012
Skąd : Księżyc
Temat: Re: Obóz Wojskowy Wto Wrz 22 2015, 15:35
Bezczynne czekanie nie leżało w naturze Andree a fakt, że byli jacyś spóźnialscy wcale nie pomagał, no ale rozkaz to rozkaz więc z grymasem na twarzy błękitnowłosa czekała tupiąc sobie nóżką na znak zniecierpliwienia. W końcu jednak pojawiła się okazja, potrzebują ochotników do zwiadu - TAK! Właśnie na taką sposobność czekała nasza pani rycerz, od razu wychodząc na przeciw oficera i salutując. - Andree Blancheflour, Rycerz z Fairy Tail - zgłaszam się na ochotnika do poszukiwań jedynek, sir. Rzuciła dumnie kobieta wypinając pierś, prawdziwa przyjaciółka surowej sprawiedliwości nie mógła przecież tak po prostu stać w miejscu, musiała się wykazać!
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.