I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Obóz wojskowy ustawiony na południe od Maple Coraggio w związku z zaistniałą sytuacją wyjątkową, gromadzący spore siły, składające się głównie wielu różnych najemników oraz magów, choć kilka namiotów zdaje się rozmiarami przypominać kilkupiętrowe budynki. Tak czy inaczej, zbierają się tu dość spore siły.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MG:
Podróż do Bosco trwała w sumie tydzień. Razem z piątką magów podróżowało... ze stu innych? Pociąg wlókł się powoli, również z powodu kilku różnych opóźnień, takich jak doczepianie wagonów, które ostatecznie dowiozły magów do obozu wojskowego. Tam razem z dwudziestką innych osób dostał czerwoną przepaskę na rękę z numerem 2, po czym zostali oddelegowani do namiotów z czerwonym obramowaniem drzwi. Prawdziwy podział na grupy uderzeniowe. Namioty były pięcioosobowe i piątka magów z Fiore znalazła się właśnie w jednym z nich, który najwyraźniej miał być dla nich domem na najbliższy czas. Resztę informacji mają podobno uzyskać potem od jednego z posłańców.
Autor
Wiadomość
Tsubaki
Liczba postów : 283
Dołączył/a : 12/07/2013
Skąd : Nysa
Temat: Re: Obóz Wojskowy Nie Sie 02 2015, 00:04
No i... Zaczęła się najnudniejsza część tego zadania. Ale czy aż tak konieczna? Nie. Absolutnie nie. O czym mowa? No przecież, że o zebraniu! Chociaż z drugiej strony... Czegoś się dowiedzieli. I to w sumie jest dość istotna wiedza - w końcu wiedza o tym, że potwory dzielą się na czerwone i białe jest dość ważna. No bo pomyślmy - gdyby Tsubaczek akurat był w trakcie walki z Rudim (bo można w tym momencie założyć, że czerwone potworki to jego rasa) i nagle zobaczył białego odpowiednika tego brzydala, co mógłby sobie pomyśleć? No oczywiście czy to kolejny przeciwnik. A może to naturalny wróg Rudiego? Albo zwyczajne, nieszkodliwe zwierzątko które pojawiło się z dupy? No cóż, możliwości jest wiele. Nie to jest jednak najważniejsze. Istotniejszą informacją była bowiem wieść o różnicy w cenie za głowę tych stworów. Biały był aż o 5k droższy, a co za tym idzie z pewnością jest też silniejszy. Tylko... O ile silniejszy? Co prawda od ostatniego spotkania z Rudim Tsu stał się silniejszy, ale... Czy to wystarczy? Rozmyślenia naszego rudzielca pewnie trwałyby w tym stylu przez całą przemowę, gdyby nie jedno wydarzenie. Otóż "przemowa" kapitana czarnych, tego grubego babska które to najwyraźniej było jakąś "ewolucją" naszego niebiesko-włosego chłopczyka. - Jeżeli chcesz pokonać każdego potwora nie możesz nas odesłać - westchnął rudzielec cichutko, po czym przekrzywiając głowę na lewą stronę spojrzał wprost na "czarną ropuchę" - W końcu gdybyście byli w stanie pokonać ich wszystkich, jaki byłby sens zwoływania aż tylu żołnierzy? No cóż, zostawmy już naszą śmieszną żabkę i przejdźmy do dalszej części zebrania. A więc, gdy już Tsubaczek wysłuchał słów swego własnego, prywatnego kapitana a także i własnych prywatnych towarzyszy, to gdy tylko Andruś skończył mówić rudzielec podniósł prawą łapkę do góry w celu zdobycia atencji swoich nowych, własnych prywatnych przełożonych. Jednocześnie, nie dbając kompletnie o to czy mu wolno młody szlachcic wyszedł przed swój oddział, coby nie tylko odpowiedzieć na zadane do tej pory pytania, ale także zadać swoje. O wiele ważniejsze, z jego punktu widzenia. - Do tej pory walczyłem tylko z jedną, czerwoną odmianą. Było to jednak spory kawał czasu temu i prawdopodobnie te cholerstwa zdążyły ewoluować czy coś w tym stylu. W każdym razie - spodziewajcie się smrodu. Przypomina trochę gnijące ciała, w każdym razie nie jest to zbyt przyjemny dla nosa zapach. To pierwsza rzecz, po której będziecie w stanie zorientować się, czy jeden z tych dziadów jest w okolicy. Gdy już poczujecie ten zapach, uważajcie na kulę czarnego ognia, którym Rudi pluje. Nie mam bladego pojęcia czy to zwykły ogień który ma barwę czarną czy jest jakiś specjalny, zwyczajnie nie wiem. Parzy jak każdy inny ogień, więc gdy oberwiecie to jeszcze nie koniec świata. Kolejną rzeczą na którą musicie zwrócić uwagę jest ich szybkość i siła - Tsubaczek mówiąc to wszystko starał się zachowywać pełen profesjonalizm, unikając zająknięć czy jakichkolwiek przejęzyczeń. Spoglądając jednak w stronę kapitana, rudzielec zdał sobie z czegoś sprawę. To nie on powinien to mówić, tylko tamten Nie-Escanor. A Shihu właśnie pozbawił go pracy. Cholera jasna... - Myślę jednak, że nasz kapitan powie o nich coś więcej. Zanim jednak to nastąpi, mam jedno pytanie. - stając przed swym oddziałem, Tsu spojrzał prosto w oczy swojego rudego przełożonego - Czy wiadomo coś o dworze Basera Shihu? Czy on też padł ofiarą bestii?
Lilith
Liczba postów : 128
Dołączył/a : 05/01/2015
Temat: Re: Obóz Wojskowy Nie Sie 02 2015, 01:19
Wreszcie. Wreszcie minął czas ślęczenia w namiotach i czekania, a zaczęła się misja. Nie można powiedzieć, że Lily tak bardzo wyczekiwała tego momentu, jednak bezczynność, która zapanowała podczas godziny przerwy pomiędzy rozdzieleniem namiotów, a zebraniem na głównym placu zaczęła niecierpliwić dziewczynę. Nadal jednak pozostawały w jej głowie wątpliwości, czy aby nie rzuciła się na zadanie, które ją przerasta. Odrzuciła je jednak stanowczo na bok, by skupić się na przemowach na głównym placu. Mocno starała się przynajmniej udawać zaciekawiona, ale to było zbyt trudne. Po co miała choćby próbować zwracać uwagę na imiona, nazwiska, czy wygląd dowódców poszczególnych dywizji, skoro i tak prawdopodobnie nie zapamięta nawet ile ich w ogóle jest? Na kilka sekund ożywiła się dopiero wtedy, kiedy jakaś kobieta zaczęła wrzeszczeć na wszystkich zebranych. Jednak nie przykuło to uwagi dziewczyny na długo. Nie była zaskoczona - w większości oddziałów wojskowych musi być ktoś przewrażliwiony na punkcie trzymania dyscypliny. No, przynajmniej według stereotypów. Tym razem nie było żadnego odstępstwa od reguły. Próby zapamiętania czegokolwiek zaczęły się dla Lily dopiero wtedy, kiedy zaczął być omawiany plan działania, który postanowiła sobie przyswoić. Podczas drogi na południe była Syrenka trzymała się blisko reszty swojej grupy i zastanawiała się ileż klejnotów może być warte 1000 Beri. Przedstawiona liczba wyglądała na dosyć sporą sumkę, jednak kto wie, możliwe, że po powrocie do Fiore okaże się, że zarobiła marne grosze. O ile wróci. Te myśli powróciły podczas drugiego zebrania, już po dotarciu do celu. A konkretnie, kiedy Tsubaki zaczął opowiadać o bestiach dręczących mieszkańców Bosco. Wszystko to nie brzmiało dobrze. Ba, brzmiało strasznie. Myśl o odorze przypominającego zapach gnijących ciał, który zapowiada rychłe spotkanie z niezwykle szybkimi i silnymi bestiami plującymi kulami czarnego ognia przyprawił dziewczynę o delikatne drżenie. Jakże ona ma sobie poradzić z grupą bestii, skoro jej szanse na przetrwanie ataku jednej sztuki już teraz wydają się nikłe? Choć nie, jedną bestię zabiłaby prawdopodobnie zanim ta by zdołała się zbliżyć. Ale jaka jest szansa, że będą potulnie podchodzić jedna po drugiej czekając na śmierć? Mała. Zostawało więc liczyć na to, że bestie w żaden sposób nie dostaną się do dziewczyny, jeśli ta nie będzie wychodzić przed szereg i wspierać grupę jednocześnie licząc na ochronę. Myśl o grupie jednak pozwoliła Lilith oderwać się od ponurych wizji przyszłości i pozwoliły skupić na tym, co było teraz. Skąd Tsubaki wiedział tyle o tychże bestiach? Powiedział, że walczył już z nimi, ale niby gdzie? I czemu nie powiedział wcześniej nic, a nic? Zaczekała chwilę ze swoją garstką pytań, aż rudy chłopak wróci do półokręgu skupiającego całą czerwoną dywizję, a następnie stanęła tuż obok niego. - Dlaczego nie opowiedziałeś mi... Znaczy grupie o tym, że już walczyłeś z tymi bestiami? Gdzie to niby było? Fiore, Bosco? - zapytała cicho lekko przechylając się w jego stronę. - I co Cię obchodzi jakiś Baser Shihu? - dopytała z nutą nieukrywanego zaciekawienia w głosie.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Obóz Wojskowy Pon Sie 03 2015, 19:29
MG:
Zacznijmy od... harmidru. Tak, wiele osób miało swoje pytania itp. itd., co skończyło się wielkim zamieszaniem. Jednak więcej uwagi przykuł wróżek, który próbował gdzieś wzlecieć. Szybko jednak musiał wylądować, gdyż jedyny kamień na równinie okupowany był przez czerwonowłosego kapitana, który podczas całego tego zamieszania miał zamknięte oczy. Dopiero po chwili, rzekł donośnym głosem: -DOŚĆ! - w ten sposób uciszając wszystkich, po czym zaczynając odpowiedzi na pytania, między innymi, dotyczące ich bezpieczeństwa i formacji. -Odpowiadacie, jak już było mówione, przed trójką oficerów. Po tym spotkaniu spotkajcie się każdy w swoim oddziale, byście wiedzieli co i jak. - i wiele innych mniej ważnych kwestii -Do tamtego miasta przetransportujemy część zabudowy obozowej, by mieć tam dostęp chociażby do pryszniców. - jednak były też pytania graczy. Na część z nich starał się odpowiedzieć Tsubaki, a kapitan tylko westchnął. Szczęśliwie, osoby, które tłumaczyły jego słowa na Fiore ten moment sobie darowały -Tamto rude niech nie szpanuje. Czerwone są duże, grube, cholernie zwinne i śmierdzą truchłem. Białe, choć ja wolę nazywać je szare, są większe, tak trochę jak giganci, chude. Na razie wiadomo, że władają tym ciemnym ogniem, ale zdecydowanie to szare jest bardziej twarde. Jak zabić? Najlepiej anihilować. Kompletnie. I najpewniej bez głowy nie pożyją. - następnie spojrzał przeszywającym wzrokiem na młodego Shihu i dodał -Zapewne nadal se siedzi u siebie w domu, jeżeli nie został ewakuowany. - po czym zaczął odpowiadać na inne zadawane pytania. -Czemu giganci? Może dlatego, że jeden z nich jest w stanie zastąpić kilkunastu żołnierzy na froncie. Więc nie zostańcie w tyle i nie dajcie się zmiażdżyć. No, chyba, że wolicie dać więcej pieniędzy swoim towarzyszom. - i tak dalej, odpowiadał na ważniejsze i mniej ważne kwestie poruszane przez jego oddział.
P.S. Kapitan gada po takiemu, jak w Bosco gadają, ale zawsze jest w pobliżu ktoś, kto tłumaczy... jeszcze.
Prince
Liczba postów : 271
Dołączył/a : 30/03/2015
Temat: Re: Obóz Wojskowy Pon Sie 03 2015, 23:28
Mimowolne westchnienie opuściło płuca karzełka, kiedy ten nie znalazł żadnego wygodnego siedziska, jednak ostatecznie rudzielec postanowił skupić się na padających wszem i ówdzie słowach, jakby miał zamiar wyciągnąć z tego wszystkiego jak najwięcej informacji, a zarazem nie musieć przejmować się później. W swoim poprawionym odzieniu, a i dokładniej nasuniętym kapturku, wróżek mógł skupić swoje skryte spojrzenie na Tsubakim, który to zdecydowanie dzielił się jakimiś pożyteczniejszymi informacjami, a i tym samym podniósł się na liście pożyteczności magów, dzięki czemu nie wszyscy może jednak byli straceni. - Nic więcej nie wiadomo? Ilu... potworów... powinniśmy się spodziewać? - dopytałby się tylko Orchidaes, aby ostatecznie zamilknąć, unosząc się lekko nad ziemią, a i spoglądając na potencjalnie wiedzącego coś o sprawie... rudzielca.
Tsubaki
Liczba postów : 283
Dołączył/a : 12/07/2013
Skąd : Nysa
Temat: Re: Obóz Wojskowy Pią Sie 07 2015, 00:18
Słysząc wypowiedź (ukochanego!) kapitana, Tsubaki tylko westchnął, po czym kręcąc głową wrócił na swe poprzednie miejsce. Zanim jednak to zrobił, korzystając z tego że rudowłosa podróbka jego własnego nauczyciela na niego patrzy (i to prosto w oczu!) Tsubaki nie odwracając wzroku głośno i wyraźnie powiedział tylko spokojnym, pozbawionym emocji głosem - Dziękuję za informację - oczywiście w swoim rodzimym Boscano. Ci stojący najbliżej rudzielca mogli jednak dostrzec charakterystyczne "iskierki" wydobywające się z ciała chłopaka (PWM Aura) Czym było to spowodowane? No oczywiście, że tamtym rudym! Niezły dowódca, psia jego mać. Drugi Escanor! Tyle, że gorszy Escanor! Przecież Tsu się nie wymądrzał, tylko dzielił ważnymi informacjami z resztą "żołnierzy". Ale jak sobie chce! Równie dobrze może powiedzieć to tylko piątce poznanych już magów! I jeszcze to warknięcie na pytanie o szlachcica... Urgh! Dobrze, że ten typ dowodzi nim tylko podczas tej "wojny", a nie rządzi krajem! To by dopiero było! Gdy tylko wrócił "do szeregu" Tsu został zasypany kolejnymi pytaniami. I to tym razem skierowanymi bezpośrednio do niego! Co tu robić, co tu robić... Powiedzieć prawdę? Nie, to nie wchodzi w grę. A może? W końcu powinien zaufać swoim towarzyszom. Zaufać, że będą go traktowali normalnie, a nie jak kogoś lepszego (albo gorszego, bo przecież cholera wie jakie oni mają doświadczenia ze szlachtą). - Informacjami o walce podzielę się z wami w namiocie jak to całe zebranie się skończy. - powiedział sucho, wciąż patrząc bezpośrednio na kapitana. - A Baser... Chyba mam prawo pytać o jedynego członka rodziny, którego znam, nie uważasz? - wzrok niskiego rudzielca przeniósł się płynnie z kapitana na ubraną w sukienkę (o ile opis w profilu jest zgodny ze stanem faktycznym!), z każdym słowem mówiąc coraz to głośniej, aby nawet kapitan zdołał go usłyszeć. Ale żeby nie było, Tsubaki nie krzyczał. Broń boże. Nie mówił także aż tak głośno, żeby zagłuszyć kapitana czy któregokolwiek z tłumaczy. Zwyczajnie mówił odrobinkę głośniej niż reszta. A to też tylko ostatnie kilka słów! Gdy młody szlachcic skończył w końcu mówić, ponownie skupił się na równie rudym co on kapitanie. Jako, że ten mówił w języku który Tsuś doskonale znał, rudzielec dość szybko zdał sobie sprawę z tego, że potwór z którym walczyli w Bodrow zwyczajnie zdołał im uciec. W sensie Boscańczykom. A skoro nawet ludzie mieszkający przy granicy z Boscno nie wiedzieli skąd to bydle pochodzi... Czy to znaczy, że cała sprawa trzymana jest w tajemnicy? Nie, to niemożliwe... W końcu sparaliżowane jest pół kraju! Chyba pół kraju... Albo przynajmniej jego część. Poza tym, są jeszcze handlarze i podróżnicy! Więc to na pewno nie jest ściśle tajna akcja! A to oznacza... To oznacza, że Bosco może w najbliższych dniach spodziewać się ataku ze strony wrogich mocarstw, żądnych nowych ziem. Rozmyślenia na temat przyszłości jego rodzimego kraju zostały jednak nagle przerwane. Czym? No więc... Pewnym pytaniem. A dokładnie pytaniem o ilość potworów, zadanym przez tą latającą rudą cośkę. A to pytanie jest jednak dość ważne - w Bodrow był tylko jeden, w dodatku ten słabszy a Tsu i tak skończył ze spaloną połową ciała. Więc jak straszna będzie ta walka? Spoglądając na pytającego, Tsubaki tylko się uśmiechnął. Nie ważne ile ich będzie. On nie zginie. Nie ma nawet takiej opcji. W końcu obiecał. A kto jak kto, ale Tsubaki obietnic dotrzymuje.
Lilith
Liczba postów : 128
Dołączył/a : 05/01/2015
Temat: Re: Obóz Wojskowy Sob Sie 08 2015, 02:05
Wzrok dziewczyny przez cały czas wędrował od rudowłosego kapitana dywizji do Tsubakiego. Całe zajście zapowiadało się interesująco. Może dowódca zdenerwuje się na chłopaka za takie wystąpienie? Zacznie na niego wrzeszczeć, a chwilę potem członkowi grupy Lily puszczą nerwy i wywiąże się coś poważniejszego? Tak, wszystko było możliwe. Niestety wyobrażenia dziewczyny zostały szybko przerwane, gdyż niestety mężczyzna zachował spokój. A mogło być tak ciekawie! Delikatnie zawiedziona Lily skwitowała wszystko krótkim westchnieniem. Stała tuż obok Tsubakiego, więc ciężko było jej przeoczyć drobne iskierki. Nic o nich nie powiedziała, jednak zapamiętała jako wskazówkę dotyczącą magii towarzysza. Przynajmniej wie czego się spodziewać, kiedy w końcu wszyscy członkowie grupy podzielą się miedzy sobą większą ilością informacji na swój temat. A kiedy dowiedziała się już, że w namiocie będzie czekać ją opowieść o walce z bestiami, zerknęła jedynie znów na dowódcę oddziału zastanawiając się kiedy w końcu zakończy się to zebranie. Ileż jeszcze mogło trwać? Rudy kapitan chyba już powiedział to, co miał powiedzieć, a teraz jedynie odpowiadał na pytania "żołnierzy", więc wszystko nie powinno zająć zbyt wiele czasu. Lily słuchała uważnie każdego słowa osoby tłumaczącej na fioryjski wszystko, co kapitan miał do powiedzenia, jednak nie mogła ukryć, że skoro już dowiedziała się jak zabić bestie oraz jak wygląda dalsza część planu, wolałaby wysłuchać czegoś ciekawszego, co bardziej może pomóc w zbliżającej się walce. A taką rzeczą zdecydowania była relacja Tsubakiego, który takąż walkę już stoczył. A ponadto sprawił już dobre wrażenie na Lily, która zdążyła uznać go za osobę najbardziej wartą bliższego poznania z całej grupy, do której została przydzielona. I miała nadzieję, że ten myślał tak samo. Jednak ton głosu, którym uraczył fioletowowłosą odpowiadając na jej pytania raczej temu przeczył, co delikatnie ją zmartwiło. - Przepraszam... - powiedziała cicho jeszcze odrobinę nachylając się w stronę chłopaka już stykając się z nim ramieniem, by tylko on ją słyszał. Nie chciała by dowódca czy ktokolwiek inny mógł uznać, że Lily zamierza w jakikolwiek sposób zakłócać przebieg zebrania. - Nie wiedziałam, że to Twoja rodzina. Nie mówiłeś, że stąd jesteś... - usprawiedliwiała się nie chcąc dopuścić, by zrazić do siebie jedyną osobę z grupy, która wydawała się być wartą zacieśnienia relacji. A w dodatku wszystko wskazywało na to, że znał język, co jeszcze bardziej skłaniało Lily do przypodobania mu się. W końcu nie wiadomo, czy tłumacze zawsze będą w pobliżu. Ba, nawet były na to niewielkie szanse. Potem dziewczyna skupiła się już jedynie na pytaniach zadawanych przez magów oraz w szczególności na odpowiedziach udzielanych przez dowódcę. Pytanie o ilość bestii rzeczywiście było trafne, co Lily przyznała w duchu karzełkowi. Bo w końcu od tego zależało jak bardzo niebezpieczne będzie całe zadanie. I wyczekując odpowiedzi prosiła w myślach, by potworów było jak najmniej.
Andree Blancheflour
Liczba postów : 147
Dołączył/a : 25/10/2012
Skąd : Księżyc
Temat: Re: Obóz Wojskowy Sob Sie 08 2015, 12:50
Andree w spokoju wysłuchała wszystkich odpowiedzi, jak i informacji od rudzielca, w końcu im więcej będą wiedzieć o potworach tym lepiej prawda? W bitwie zawsze informacje grają kluczową rolę, nawet jeśli sama dziewczyna do typów myślicieli się nie zaliczała, to z tak prostej sprawy doskonale zdawała sobie sprawę. Całe to zamieszanie postanowiła pozostawić bez jakiegokolwiek komentarza, ot dostała co chciała teraz tylko poczekać na odesłanie do namiotów czy coś.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Obóz Wojskowy Pon Sie 10 2015, 01:58
MG:
Mężczyzna spokojnie czekał i słuchał kolejnych pytań, niektórzy szemrali na temat słów wypowiedzianych przez Tsubakiego, ale ogólnie było raczej spokojnie. Kolejne, mniej lub bardziej ważne pytania padały, a kapitan na nie odpowiadał: -Około 100 lub 200 każdego typu na dywizję. Lepiej przyjmijcie, że od jednego do dwóch na głowę. - powiedział spokojnie, następnie odpowiadając na temat wielkości porcji żywieniowych i częstości posiłków. Minęło tak jeszcze z 15 minut, po czym magowie byli wolni, gdzie zostali oddelegowani do własnych namiotów z przykazaniem, by byli gotowi do wyruszenia jutro o 6 rano. Było koło 20.00 gdy wracali do obozu. Jednak przed ich namiotem stało dwóch strażników, jakby na nich oczekujących. -Macie gościa... nie wiem co wam odbiło by chować go w towarowym... - rzucił z westchnięciem jeden ze strażników, po czym dodał -Wojna, to nie miejsce dla dzieci. - a następnie wyszli. Gdy magowie weszli do środka zobaczyli młodego, 7-8 letniego chłopca, w którym Yugata rozpoznała Kenseia, z którym bawiła się przed siedzibą Fairy Tail, zaś Tsubaki rozpoznał dzieciaka znalezionego przez Toriego w Bodrow. Dzieciak ich jeszcze nie dostrzegł, wyraźnie zafascynowany namiotem i sposobem jego rozstawienia. Wszak dla brązowowłosego, niskiego chłopca było to niezwykle duże.
Info od MG:
Ponieważ wypada mi to czasami z głowy... termin ZAWSZE wynosi 72h od mojego postu, zaokrąglając w górę do pełnej godziny lub do pół godziny, czyli np. jak dam posta o 7.23 to będzie termin do 7.30, jak o 7.46 to do 8.00. Oczywiście, jeśli zapomnę napisać terminu. Ale ogólnie tak to jest. Termin: 13.08.2015 godz. 2.00
Tsubaki
Liczba postów : 283
Dołączył/a : 12/07/2013
Skąd : Nysa
Temat: Re: Obóz Wojskowy Sro Sie 12 2015, 00:43
- No właśnie, nie mówiłem. Więc nie przepraszaj. - mruknął tylko Tsubaki, skupiając całą swoja uwagę na kapitanie, a także i na odpowiedziach które udzielał. W końcu wiedza to podstawa. A gdy padła odpowiedź na interesujące go pytanie... No cóż. Rudzielec uśmiechnął się od ucha do ucha, po czym rozglądając się wokół. Po dwa potwory na głowę... No cóż, to będzie co najmniej zabawne. Widok rozrywanych na strzępy towarzyszy na pewno będzie cudowny. Na 100%. Bo przecież nie ma nic lepszego na tym świecie. CO TO MA BYĆ DO CHOLERY. PRZECIEŻ Z TAKĄ ILOŚCIĄ LUDZI ONI NIE MAJĄ SZANS POKONAĆ WSZYSTKICH POTWORÓW, DO CHOLERY. CZY TA ZASRANA SZLACHTA ZDURNIAŁA? DLACZEGO NIE ZATRUDNIĄ WIĘKSZEJ ILOŚCI LUDZI?! RAAAAWR Biorąc głęboki wdech, Tsubaki... Odpłynął. Gdzieś do swojego własnego świata, gdzie mógł w spokoju planować swoją przyszłość. Tam też, podczas pozostałej części spotkania postanowił, że gdy tylko wypełni swoje podstawowe cele przejmie władzę w tym zasranym państwie i sprawi, żeby ludziom żyło się lepiej. Bo to, co rządzący teraz odwalają to jakiś żart. Gdy zbiórka się skończyła, wciąż nieobecny duchem chłopak ruszył do namiotu wraz z resztą towarzyszących mu magów. Gdy dotarli już w pobliże namiotu w którym to mieli nocować, Tsubaczek powoli zaczął powracać do świata żywych. Strażnicy, gość... Co? Ale, że jaki... Cholera jasna. To znowu ten dzieciak! Co z nim nie tak?! Dlaczego zawsze pcha się tam, gdzie niebezpiecznie?! - CO TY TU ROBISZ, DLACZEGO NIE JESTEŚ Z PERCIM?! - wykrzyknął nagle Tsubaki, po czym szybkim krokiem przebył dzielącą go odległość od znanego już dzieciaka. Tam złapał go za włosy i pociągnął w dół, aby kontynuować swoje krzyki -CZY TY WIESZ, GDZIE JESTEŚ? WIESZ, JAK TU JEST NIEBEZPIECZNIE? TY DEBILU! DLACZEGO ZAWSZE MUSISZ PCHAĆ SIĘ TAM, GDZIE MOŻESZ ZGINĄĆ, CO?! - podczas gdy krzyczał, ciało chłopaka zmieniało się z sekundy na sekundę. Już nie chodziło nawet o te iskry wylatujące z jego ciała. Swoją drogą, te z zebrania w porównania do tych były niczym. W każdym razie - skórę rudzielca zaczęły pokrywać łuski, zaczynające się na ręce którą trzymał gnojka za łeb. Gdy skończył krzyczeć, łuski pokrywały już całe jego ciało, a sam Tsubaki wciąż trzymając dzieciaka odwrócił się w kierunku swoich towarzyszy - Która z was, wróżki, zabrała go na misję? Która pozwoliła mu z wami iść?! Czy w tej waszej gildii już w ogóle nie zwracacie uwagi na bezpieczeństwo?! - wzdychając, chłopak puścił dzieciaka po czym wydał z siebie gardłowy odgłos przypominający warknięcie. Co za nieodpowiedzialność... I co to ma być swoją drogą? Dlaczego za każdym razem, gdy ma do czynienia z Rudim ten dzieciak znajduje się w pobliżu?
PWM: Aura, Łuski
Yugata
Liczba postów : 558
Dołączył/a : 11/11/2012
Skąd : To nie ma znaczenia, skoro miejsce, z którego pochodzi, już nie istnieje
Temat: Re: Obóz Wojskowy Sro Sie 12 2015, 02:19
Słuchała w milczeniu, krzyżując ręce na piersiach. Podczas, gdy inni się przekrzykiwali, ona buzowała w środku z wściekłości. Szlag ją trafiał przez taką niesubordynację. Jeden darł się przez drugiego i każdy musiał dorzucić swoje trzy grosze. Niewspominając, że dowództwo to też był jakiś dramat. Ani trochę nie potrafili ogarnąć żołnierzy i nie wzbudzali respektu. Yugata prychnęła pod nosem i pokręciła głową trochę z niedowierzaniem, trochę z dezaprobatą. Nie mogła się zdecydować, czy śmiać się, czy płakać, więc po prostu stała wykrzywiona, jakby ktoś nie tyle poczęstował ją wyjątkowo kwaśną cytryną, ale bardziej gdyby kazał jej stać na obrzydliwej stercie brudów na ogromnym wysypisku śmieci. Ten krzywy grymas niewątpliwie szpecił jej ładną buzię, ale nie schodził z niej ani na chwilę. Bo ani na chwilę Tygrysica nie była zadowolona; nie zmienił się również jej stosunek do misji, towarzyszy i reszty tego całego burdelu. Jeden lub dwa potwory na głowę? Brwi dziewczyny wpierw podjechały niezwykle wysoko do góry, a następnie z jej ust wyrwał się cichy, ale perlisty i niekontrolowany chichot. Jakby usłyszała jakiś dowcip; od śmiechu wynikającego z rozbawienia różnił się jednak tym, że pobrzmiewała w nim wyraźna nutka goryczy - brzmiał gorzko i ironicznie. Jeśli były tak silne, a oni nie będą współpracować (a dawała głowę, że nie będą), to ten śmiały plan pozostanie niewykonany, a znakomita część drużyny skończy z flakami na wierzchu. Miała tylko nadzieję, że to nie będzie ona. Ale wierzyła, że poradzi sobie w każdej sytuacji, toteż obrzuciła pobłażliwym spojrzeniem pozostałych magów. Wyraz jej twarzy zmienił się dopiero, kiedy zostali wprowadzeni do namiotu, a ich oczom ukazał się dziwnie jej znajomy chłopiec. Yukitora zbladła, a na jej obliczu zagościło niekryte zaskoczenie. - KENSEI! - wykrzyknęła, a na jej twarzy znów pojawił się mars. - SKĄD TY SIĘ TU, DO CHOLERY, WZIĄŁEŚ? Skoczyła w kierunku chłopaka razem z rudym i pochwycili go jednocześnie. Ona chwyciła go za koszulkę, on za włosy. Zmroziła Tsubakiego wzrokiem i przekierowała na niego swoją furię. A, więc to on go zabrał z wioski i podrzucił do Fairy Tail jak do jakiegoś przytułku? O, jego niedoczekanie. Yugata, w której nagle obudził się instynkt macierzyński, nie zamierzała mu puścić tego płazem! Jeszcze żeby tak traktować dziecko! Nie puszczała malca, zamiast tego wydarła się na chłopaka, który od samego początku wyjątkowo działał jej na nerwy. - Zabrała?! ZABRAŁA?! - wybuchnęła. - OSZALAŁEŚ KOMPLETNIE?! Myślisz, że którekolwiek z nas zabrałoby na misję bezbronne dziecko i naraziło je na niebezpieczeństwo? Krew jej wrzała. Pulsowała gniewem. Łatwo ją ponosiło i łatwo okazywała emocje. Toteż wręcz emanowała swoją wściekłością i wrogością. Ponosiła ją pasja i było to widać. Zamglony wzrok, jak w amoku, wyszczerzone kły (pozostałość maniery z czasów bycia Smoczym Zabójcą) i ściągnięte brwi. Wyglądała jak bogini zniszczenia. W jej oczach płonęła niepohamowana, obezwładniająca furia i siła, z domieszką władczości, wynikającej tylko i wyłącznie z jej charakteru i przeświadczeń. Wstała i jednym ruchem chwyciła za koszulę Tsubakiego. Zgromiła go swoim złym spojrzeniem. Widać było, że jest skora do awantur i ma problemy z powstrzymywaniem swojej agresji. - MYŚLISZ, ŻE CO? ŻE FAIRY TAIL TO JAKIŚ CHOLERNY SIEROCINIEC?! - znowu naskoczyła na chłopaka i szarpnęła go w dół, by zmniejszyć różnicę wzrostu, jaka ich dzieliła. - Więc to ty jesteś owym przyjacielem Percivala, o którym mówił Kensei, hmm? - ich twarze dzieliły centymetry, ale było to bardziej przerażające, niż romantyczne. W oczach białowłosej wciąż szalał zimny ogień. - Bo to jest takie proste, znaleźć dziecko i zostawić je komuś innemu do opieki, a potem zachowywać się, jakby ci zależało - wyobraź sobie, że w gildii też mamy zajęcia i nie możemy zajmować się smarkami jak niańki. A Percival może i ma dobre serce, ale to chyba ostatnia osoba, jakiej bym powierzyła opiekę nad dzieckiem! - ach, jak ona była cięta na takich nieodpowiedzialnych dupków, co to od wszystkiego umywają ręce. A co do Percivala - nie to, że nie dałby sobie rady w takiej sytuacji, ale cóż - był w gorącej wodzie kąpany i ciągle znajdował sobie coraz to nowsze zajęcia. Kiedy poznała Kenseia, wybył na jakąś misję. A każdy inny z gildii widział go pierwszy raz w życiu - tak jak i Yugi. Z resztą, to duże zgrupowanie, nie oczekuje się, żeby każdy każdego znał. Gdy Tsu warknął gardłowo, ona odwarknęła w podobny sposób. Nie mogła tak całkiem wyzbyć się swoich smoczych instynktów i przyzwyczajeń. Jednak... Chłopak nagle zaczął pokrywać się łuskami - na Białą Tygrysicę zadziałało to jak kubeł zimnej wody. Zacisnęła wargi w wąską linię, a jej oczy się lekko zaszkliły. On miał coś, co ona już utraciła. Za lekkim ukłuciem zazdrości czaił się jednak ocean smutku. Natychmiast odepchnęła Tsubakiego, żeby nie zauważył jej łez i przegnała nieprzyjemne emocje. Wzięła głęboki oddech i zamrugawszy kilka razy pozbyła się nadmiaru wilgoci spod powiek i palącego uczucia w gardle. Odwróciła się do reszty i mruknęła od niechcenia: - Zaręczam, że żadne z nas nie wiedziało, że się tam schował. Nie miała nic więcej do dodania. Nie zamierzała się tłumaczyć, nie chciało jej się strzępić języka. Zamiast tego kucnęła przed malcem i uśmiechnęła się delikatnie. Ujęła jego dłoń i rzekła uspokajającym tonem: - Już w porządku. Powiesz nam, co tu robisz? Jak widać jej uczucia zmieniały się z minuty na minutę i to o sto osiemdziesiąt stopni. Przed chwilą furiatka, teraz subtelne, przyjaźnie nastawione dziewczę. Ignorowała też wszystkich poza chłopcem. Czuła się dziwnie do niego przywiązana - aż nadto wiedziała, jak to jest nie mieć nikogo.
Prince
Liczba postów : 271
Dołączył/a : 30/03/2015
Temat: Re: Obóz Wojskowy Sro Sie 12 2015, 09:48
W żadnym wypadku nie można było stwierdzić, iż Orchidaes należał do grupki osób, które to odpowiedzi udzielone podczas zebrania uszczęśliwiały w najmniejszym stopniu. Liczby, giganci, czy też wszelkie aspekty, które towarzyszyły ów spotkaniu zdawały się mówić na niekorzyść wróżka. Mimo wszystko - szopka zaczęła się dopiero po powrocie do namiotu, kiedy to rudzielec mógł podziwiać, jak uroczyście ludzie witają przybyszy, czy też jak traktują małe dzieci. Książę westchnął tylko od niechcenia, spoglądając to na Lilith, a to na admirał samozwańczy dowódca, by dodać tylko pod nosem: - Hn? Chyba nie macie zamiaru wydzierać się jak oni? - powiedziawszy to, spróbowałby podfrunąć do chłopaczka, aby to w jakikolwiek odciągnąć go od zamieszania, licząc na to, iż krzykliwe usposobienie pozostałych członków drużyny nie przerazi wystarczająco karzełka. - Jeśli macie zamiar się sprzeczać, czy walczyć między sobą to załatwcie swoje sprawy na zewnątrz. Wątpię, że to pomaga komukolwiek innemu, jak wy - stwierdziłby tylko wróżek, licząc na to, że kurduplowata białowłosa, czy rudzielec ruszą w swoją drogę i dadzą spokój najpewniej bogu winnemu dziecku, na którym to woleli się wyżywać, aniżeli normalnie spytać. Poza tym Prince unosząc się nieco nad ziemią wytworzyłby jakiś ładnie pachnący kwiatek, byle tylko dać go chłopaczkowi, jakby to chciał go uspokoić, a następnie zastanowić się przez pewien moment. - Dlaczego tu jesteś? To chyba zbyt niebezpieczne dla takiego dziecka - powiedziałby tylko Prince, który to w międzyczasie zgubił gdzieś kaptur, ukazując światu zarówno rudą czuprynę, czy złotawe tęczówki, które aktualnie wpatrywały się uważnie w Kenseia, jakby czekając na odpowiedzi, a i mimo wszystko licząc na to, iż pozostała, niezbyt inteligentna część drużyny odpuści sobie dalsze darcie mord.
Lilith
Liczba postów : 128
Dołączył/a : 05/01/2015
Temat: Re: Obóz Wojskowy Czw Sie 13 2015, 11:10
Jedna lub dwie bestie na głowę. Czyli jeśliby wyeliminować wszystkie niespodziewane komplikacje, to w najgorszym wypadku na piątkę magów przypadłaby dziesiątka potworów. Cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo, jednak to nadal nie pocieszało Lily, która wzdrygnęła się, kiedy tylko usłyszała od dowódcy informację o liczebności wrogich istot. Prawdę mówiąc nadal było to mniej niż zakładała na początku, ale wtedy jeszcze nie wiedziała nic ani o umiejętnościach potworów, ani ich gabarytach, ani o niebezpieczeństwie, jakie sprawiają. W tym momencie parę takich bestii wydawało się być aż nadto dla całej grupki magów. Pozostawiła jednak takie rozważania na inny moment póki co skupiając się na tym, co działo się dookoła. Choć prawdę mówiąc nie działo się nic szczególnego. Zebranie zbliżało się do końca, co właściwie cieszyło dziewczynę. Do namiotu ruszyła trzymając się reszty swojej grupy nie oddalając się nigdzie. Tam czekało ją małe zaskoczenie w postaci "gościa", o którym powiedział strażnik. W pierwszym momencie ogarnęło ją zaciekawienie, jednak to szybko minęło, kiedy zobaczyła, że to raczej sprawa czarodziejek Fairy Tail oraz Tsubakiego. - Najmniejszego. - prychnęła w odpowiedzi dla niziutkiego maga. Lily szerokim łukiem ominęła kłócącą się dwójkę by znaleźć w namiocie miejsce dla siebie. Usiadła na łóżku skąd zaczęła obserwować zamieszanie w grupie. Co jak co, ale takie rzeczy zawsze są choć trochę zabawne. Przynajmniej, póki dotyczą innych osób. I rzeczywiście tym razem też tak było. Dwójka magów wrzeszczących to na siebie nawzajem, to na dziecko. Jeszcze może niech zaczną sprzeczać się kto pierwszy będzie mógł go zbesztać? Przynajmniej jedna osoba, która w jakiś sposób zaangażowała się w całą sprawę z chłopczykiem zachowała spokój i rzeczywiście zajęła się wpierw tym, kto był tu przyczyną całego zamieszania. Jednak im Lily dłużej patrzyła na całe zajście, tym mniejszą ochotę miała w jakikolwiek sposób w nim uczestniczyć. Wsunęła się dalej na łóżko i ziewnęła demonstracyjnie dając wszystkim obecnym znać, że są rzeczy i ważniejsze, i ciekawsze niż kłótnie nad głową dziecka.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Obóz Wojskowy Sob Sie 15 2015, 11:35
MG:
No i cóż, akcja wyglądała tak, że dwójka magów zaczęła krzyczeć na dzieciaka, który się lekko wystraszył, a w międzyczasie Prince postanowił z nim pogadać. Fakt, trochę go to uspokoiło, jednak słowa o zagrożeniu skwitował... wystawieniem jezyka i słowami: -Przyganiał kocioł garnkowi! - z lekkim fochem, mimo wszystko wysłuchując też słów Yugaty i Tsubakiego, ostatecznie im odpowiadając -No... bo... się nudziłem. To śledziłem panią... i... wskoczyłem tam do wagonu. - powiedział do Yugaty z lekko spuszczoną głową, w sumie całkowicie ignorując Tsubakiego. Chyba było mu smutno, że na siebie krzyczą. A powoli trzeba by iść spać.
Info od MG:
Termin: 18.08.2015 godz. 11.30
Prince
Liczba postów : 271
Dołączył/a : 30/03/2015
Temat: Re: Obóz Wojskowy Pon Sie 17 2015, 21:51
- Ty... - wysyczał, czy też może zdawał się zapowietrzyć wróżek, który to starał się nie popełniać błędów, przed którymi to nie tak dawno przestrzegał. Zmiął wszelkie obelgi, czy komentarze względem bezczelności i ignorancji dzieciaka, by po krótszej, czy też dłuższej chwili milczenia wypuścić powietrze i dodać od niechcenia. - Dla twojej informacji to jestem starszy niż ci wszyscy w tym namiocie - bąknąłby tylko, a następnie ruszył przed siebie, czy też w sobie tylko znanym kierunku, by ochłonąć i uspokoić się. Oczywiście przysłuchiwałby się temu, co dzieje się w namiocie, bo nie miał zamiaru przynajmniej na razie znikać, czy odchodzić w nieznane, a po prostu... pokręcić się w pobliżu namiotu. Odetchnąć świeżym i nieskażonym impertynencją powietrzem.
Tsubaki
Liczba postów : 283
Dołączył/a : 12/07/2013
Skąd : Nysa
Temat: Re: Obóz Wojskowy Wto Sie 18 2015, 22:32
Chwila stresu, a taka reakcja? - pomyślał Tsubaki, obserwując nagły zwrot w zachowaniu Yugaty. Przecież dopiero co była wściekła, wyglądało jakby miała sięgnąć po magię którą tak bardzo chciał zobaczyć... A tu nagle takie coś? O nie. Coś jest na rzeczy. I ten nagły grymas smutku. Coś jest na rzeczy. I to coś poważnego. Ale może lepiej tego teraz nie drążyć? W końcu mają działać jak drużyna, a wiercenie Śnieżynce w brzuchu raczej nie poprawi ich współpracy. Patrząc na dzieciaka, Tsubaki postanowił zakończyć także tą sprawę. Dlatego też, zaraz po westchnięciu chłopak postanowił uderzyć małego w tył głowy otwartą dłonią, po czym spokojnym tonem powiedział - Trudno. Śpisz na moim łóżku, jak dotrzemy do bazy wypadowej to coś wymyślimy. Tymczasem, drużyno - siadając na brzegu "swojego łóżka" Tsubaczek patrzył, jak Prince odchodzi, o czym gdy uznał że ten usłysz o czym będzie mówił kontynuował swoją przemowę. - Przede wszystkim, musimy poznać swoje umiejętności. Dowiedzieć się jaką magią władają nasi towarzysze, jakie mają dobre i słabe strony, a także jaką bronią potrafią się posługiwać. Gdy walczyliśmy w Bodrow z jednym z Rudich naszym głównym problemem była nieznajomość naszych umiejętności, dlatego tylko dzięki szczęściu każdy z nas wrócił do domu. No, to ja zacznę. - kończąc swą wypowiedź Tsubaki wstał, po czym wychodząc na środek spojrzał w stronę Yugaty, oczekując reakcji na to co zaraz powie. - Nazywam się Tsubaki Shihu, od niedawna jestem smoczym zabójcą elektryczności drugiej generacji, moją bronią jest, jak już mogliście się zorientować, miecz. Moje zaklęcia polegają głównie na wzmocnieniu mojego ciała, chociaż jestem tez w stanie wykonać jedno zaklęcie powodujące obrażenia. Yugata powinna wiedzieć o czym mówię, w końcu oboje braliśmy udział w turnieju magicznym - Tsubaki mówił spokojnie, co jakiś czas zmieniając cel swego spojrzenia z jednego towarzysza na drugiego. - A, jeszcze jedno. Nie wiem czy się zorientowaliście, ale potrafię mówić w Boscano, dlatego każdego posłańca możecie prowadzić do mnie. Chyba, że będzie mówić w języku, który rozumiecie. No, to tyle. Kto następny? - kończąc, Tsubaczek wrócił na łóżko, rozglądając się po swoich towarzyszach. Miał nadzieję, że rozumieją po co jest cała ta "rozmowa" i będą chcieli współpracować. Bo to właśnie na tej czwórce będzie musiał polegać, reszta "drużyny" najpewniej podzieli się na pięcioosobowe zespoły aby szybciej pokonać wroga. A jak nie, to... Cóż. Współpraca na tak dużą skalę będzie o wiele trudniejsza, a przywódcy na pewno o tym wiedzą.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.