I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Opuszczone tereny fabryczne Wto Kwi 29 2014, 19:52
Oddzielone wysoką bramą tereny miasta Artail, obejmujące swoją powierzchnią szereg nieużywanych już budynków fabrycznych, wcześniej pełniących kluczową funkcję produkcyjną w trakcie budowy miasta, teraz bezużytecznych z racji przestarzałych (jak na standardy miejskie) technologii na terenie zakładów. Tereny te stosunkowo szybko, bo ledwie kilka tygodni po uroczystym otwarciu miasta zaczęły pustoszeć, pracowników przenoszono na inne stanowiska pracy w nowocześniejszych halach produkcyjnych, a miejsce to teraz stanowi swego rodzaju pomnik ku chwale i pamięci starszych technologii. Pomimo tej dumnej nazwy nie wydaje się jednak by władze miasta specjalnie dbały o to miejsce, prawdopodobnie uznając, że ewentualne środki finansowe lepiej jest zainwestować w inne projekty. Tak oto też teren ten nie wydaje się być najbezpieczniejszą okolicą Artail, a różne pogłoski mówią o tym, że nie będąc ostrożnym można tu sobie nabić więcej niż tylko guza i stracić więcej niż tylko portfel.
MG:
Jak na Mistrza Grimoire Heart przystało, Arata Tsuchimikado tłumacząc wam cel waszego zadania był bardzo lakoniczny, ale za to konkretny i drobiazgowy. Najpierw zostaliście wezwani do jego gabinetu, gdzie wyjaśniony został wam wygląd kota - jeszcze zanim w ogóle mogliście o cokolwiek zapytać, dowiedzieliście się, że jest to kot biały, stosunkowo niewielki (nawet jak na wymiary kocie), obdarzony czerwonymi oczyma, na szyi mający zawiązaną biała kokardkę. Cechy te, podkreślone kilka razy przez mistrza, miały wam kompletnie wystarczyć do zidentyfikowania akurat tego kota spośród innych ewentualnych dachowców, jakich mogliście spotkacie na terenie Artail. To również Arata podał wam informację o tym, że należy go szukać w tej okolicy, natomiast kiedy mówił o tym, że kot ma zostać sprowadzony do gildii żywy i bez uszczerbku na zdrowiu, oczy Tsuchimikado niezdrowo lśniły niewypowiedzianą na głos groźbą. Nie obchodziło go natomiast nic innego - tak długo jak wrócicie z kotem możecie robić co chcecie, zabijać, mordować, palić, gwałcić i tak dalej. Ostatnią poradą, której udzielił wam wasz zleceniodawca przed wyprawieniem was w podróż było odnalezienie grupki bezdomnych na terenie jednej z fabryk, która mogłaby wiedzieć cokolwiek więcej na temat kotów. Ponoć on sam "korzystał z usług" jednej z takich grup, ale ta niestety już nie żyła. Mistrz nie zdradził na ten temat nic więcej, subtelnie tylko się uśmiechając.
I tak własnie stanęliście przed bramą prowadzącą na tereny nieużywanych już fabryk. Bramą, dodajmy, kompletnie wyłamaną i otwartą na oścież. Wystarczyło ją tylko przekroczyć, by znaleźć się stricte w miejscu gdzie miały się rozpocząć wasze poszukiwania. W oddali, kilkaset metrów od was widać było kilka dużych budynków obdarzonych bardzo wysokimi kominami, a wokół nich znajdowały się też mniejsze budynki - wszystkie w miarę do siebie podobne. Widać też było, że budynki rozlokowane zostały całkiem blisko siebie nawzajem - o ile przed pierwszą serią budynków mieliście jeszcze plac, w którym było więcej miejsca, o tyle jasne było, że wraz z udaniem się dalej w podróż zrobi się zwyczajnie ciaśniej i mniej przyjemnie. Powodzenia.
Taki
Liczba postów : 109
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Opuszczone tereny fabryczne Sro Kwi 30 2014, 19:26
Tak! Czasy nudy wreszcie się skończyły. Nareszcie Taki mógł zaprzestać zwiedzania zatłoczonych miejsc, by oglądać ludzi. Nie twierdził, że to całkowicie nudne, ale ostatnio robił to często, zbyt często. Kiedy użył magii? Pomijając jego zabawy nią to nawet nie mógł sobie przypomnieć. Walki, walki, kiedy to było? Stwierdził jedno - jest za spokojny. Kiedyś tydzień bez morderstwa był tygodniem straconym, a może dzień? Aktualnie nie miał pojęcia ile czasu minęło od ostatniej jego ofiary. Teraz wyruszył na misję zleconą od samego Mistrza Grimoire Heart - Arate Tsuchimikado. Nie znał go nawet, może raz, czy dwa na jak dołączał zamienił z nim słowa, lecz nic więcej. Zadanie wydawało się pozornie proste, gdyż Taki wraz z dwójką towarzyszy miał znaleźć białego, małego kota. Zdawał sobie sprawę, że jeżeli to byłaby łatwa robota, to nie zostaliby wysłani w trójkę, a już z pewnością nie przez Mistrza. Umysłowo już był gotowy na rozróbę. Miał nawet nadzieję na nią. Im więcej się będzie dziać tym lepiej! Na dłużej mu starczy zabawa. Co do kompanów to ich również nie znał. Jeden z nich wyglądał dosyć zwyczajnie. Czarne włosy, szare oczy. Jego ubiór również nie przyciągał zbytnio wzroku. Wzrostem wyglądał na równego Taki'emu. Drugi? Druga? Właśnie, jaka jest płeć tej osoby? Długie, czerwone włosy, różowe oczy, delikatna budowa i... wcięcie w talii. Niby chłopak wyczuwał jakąś dziwną aurę, że to mężczyzna, lecz z drugiej strony wygląd krzyczał głośno "Kobieta!". Przymrużył oczy i patrzył na tą postać jeszcze chwilę obracając językiem lizak, który miał w ustach. Jakby patrzeć na upodobania Taki'ego to, z której strony, by nie spojrzeć to i tak będzie mu się podobać. W końcu lubi obie płcie. Persona, na której jego oczy spoczywały zdobyła dużego plusa u niego. W jaki sposób? Już go zainteresowała, a On kochał wszystkich ludzi miłością ciekawości. Mógł wiele zgadywać, wiele się domyślać i wiele mylić. Aj, jaka wspaniała zagadka! Stali naprzeciw bramy, która nie wyglądała na zapracowaną. Otwarta na oścież jasno tłumaczyła jak bardzo strzeżone są te ruiny, a raczej jak to nazywają niektórzy "pomnik technologi". Taki nie czekał zbytnio na towarzyszy, ruszył przed siebie, a towarzyszyło mu stukanie jego półbutów. Dosłownie krok przed wejściem przypomniał sobie o czymś. Zatrzymał się robiąc piruet, a następnie wyciągnął prawą dłonią z ust zielonego lizaka, by uśmiechnąć się i spojrzeć na dwójkę. - Zapomniałem się przedstawić. Jestem Taki Karasuma, miło mi was poznać. - powiedział radośnie i ukłonił się lekko kładąc prawą rękę poziomo wzdłuż klatki piersiowej, a lewą wszerz pleców. Po tym wcisnął znów do swoich bladych ust słodycz, który od razu przesunął na bok wypychając policzek. - Rozdzielamy się? Szukamy tych biedaków? Ja mogę robić wszystko, byleby się dobrze bawić! - oznajmił i zaśmiał się lekko mrużąc swoje duże, złote oczyska. Miał nadzieję, że towarzysze nie okażą się nudziarzami całkowitymi i pozwolą mu się rozerwać trochę. Z drugiej strony głupio byłoby zawalić misję przez jego zachcianki, a w końcu sam Arata ją im powierzył. - Aaaaah! Dylemat! - krzyknął w myślach lekko marszcząc brwi, dosłownie na ułamek sekundy. Początkowo zamierzał im się podporządkować, dopóki nie znaleźliby czegoś ciekawszego. Samo zdecydowanie gdzie idą i jak było mu na rękę. Tak samo bardzo nie lubił dowodzić, jak być dowodzonym, aczkolwiek drużynowe zadania do czegoś zobowiązywały.
Artie
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 18/04/2013
Temat: Re: Opuszczone tereny fabryczne Pią Maj 02 2014, 13:31
Formalności formalnościami, a zaraz po wysłuchaniu słów mistrza i uprzednim, drobnym rozejrzeniu się po miasteczku trafił w to miejsce i to na dodatek z balastem... - Ugh... - mruknął tylko coś niewyraźnie pod nosem, najwyraźniej niezadowolony ową ekipą. No... Ogółem ekipą, a zwłaszcza pewnym Czymś, którego miał szczęście nie widzieć aż od turnieju. A już liczył, że może utknął w jakiejś jaskini, czy czymś i jedno z miliarda utrapień miałby z głowy. Czemu tak nie mogło się dziać i wszystkim trzeba było zajmować się własnoręcznie? No ale nie teraz... Mimo wszystko priorytetem było wykonanie zadania od Araty, a jeśli problem się jakoś do tego przyda to może mu jeszcze kiedyś odpuści. Może... Przynajmniej jeszcze szczątkowe wizje współpracy siedziały w mózgu ciemnowłosego, aż nie usłyszał o zabawie. Praca zabawą nie jest i trzeba wykonać ją jak najlepiej, prawa? Nie ma miejsca na zabawy i przyjemności, a tym bardziej: - A róbcie co chcecie... - powiedział, a może nawet warknął mierząc kolejno dwójkę utrapień wzrokiem, aby następnie przejść do planu em wywiadowczego. Aktywował Cambiare: Aquilla (B), ażeby to przyjąć postać orła. Po co? Zwykle w powietrzu występuje mniej ludzi, a za tym idzie mniej problemów i nerwów. Ba! Nawet z jego wyostrzonym wzrokiem - pwm Attento - może uda mu się wytropić ich, a raczej jego ofiarę z powietrza. Biały kot z białą wstążką? Jakoś tak to było... Oczywiście przy okazji zadba o pozyskanie informacji odnośnie terenu szybując sobie nad fabrycznymi terenami, mając jednak na uwadze bezpieczeństwo i unikanie takich rzeczy jak jakieś opary, kominy fabryczne, czy też bliżej nieokreślone niezidentyfikowane obiekty latające.
Kyoki
Liczba postów : 104
Dołączył/a : 26/03/2013
Skąd : Syberia
Temat: Re: Opuszczone tereny fabryczne Nie Maj 04 2014, 14:14
Osobiście nie przepadał za samym Aratą, wolał bardziej panią Tsukiko. Jednak co misja to misja, w gabinecie siedział cicho, zastanawiając się tylko co żre ten kot lub jak mocno gryzie, skoro wysyła trójkę magów po niego. Można się spodziewać istniej apokalipsy z ich udziałem w roli głównej. Żyć nie umierać, lepiej od razu iść się powiesić. Rozruszanie trochę swojego tyłka po długim okresie wesołego opieprzania się było dobrym pomysłem. Plusem ograniczonej chęci do ruchu i robienia czegokolwiek… Co to takiego? Ano przytył, jakieś sześć kilogramów. Normalnie tylko iść opijać to z radości i ze szczęścia. Ale to innym razem. No i spotkał Artusia, który jak zwykle zachowywał się jakby miał kijaszka w tyłku. Chciał tu się z nim kulturalnie przywitać, spytać jak tam zdrówko i kiedy znowu może go ubrać, a ten… NIC. Zignorował go, więc nie chcąc się narzucać olał to. A ten drugi… Gapił się na niego i to bardzo, bardzo, bardzo dziwnym wzrokiem. Miał ochotę spytać się czy ma coś do niego, ale nie chciał. Jeżeli wziął go za babę, nie miał zamiaru wyprowadzać go z tego przekonania. Życie. Taki coś powiedział, Artusiek strzelił wnerwa, dając im wolną rękę. Norma. Nie uśmiechało się mu przebywanie z Takim w odległości nie dalszej niż jakieś sześć metrów. Jakoś tak profilaktycznie nie chciał bliższych kontaktów z nim. Ale znając jego szczęście, będzie miał. - Kyoki, ten tam to Artie. – odparł spokojnie, ze średnim zainteresowaniem. – To nie jest zabawa, a ja nie jestem niańką. – dodał po chwili, marszcząc brwi. Rozejrzał się po okolicy, skoro Artusio działa solo to nie będzie go zatrzymywał, jeszcze w zemście narobi mu na głowę/pogryzie czy coś z tych rzeczy. Dlatego uda się do najbliższej fabryki szukając grupki bezdomnych. - Jak chcesz to możesz iść ze mną, Taki. – rzucił tylko, idąc już przed siebie. Chodziło mu o fakt, że nie wypada ludzi, którzy traktują takie rzeczy jak zabawę samych. Jeszcze nigdy nie wiadomo co zrobi, ktoś musi mieć na niego oko, niestety. Dokładnie nasłuchuje czy nikt się do niego nie zbliża i patrzy pod nogi, żeby się nie przewrócić. Jeżeli zobaczy jakiś ruch czy te sprawy to zrobi unik.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Opuszczone tereny fabryczne Nie Maj 04 2014, 20:39
MG:
To właśnie na swój sposób było piękne w GH - ta różnorodność charakterów, mnogość zachowań i sposobów działania, a także wiążące się z tym wszystkim różnice uwidaczniające się podczas zadań. Kto jednak mógłby przewidzieć, że grupka podzieli się tak szybko? Ba, jeszcze nie zdążyły paść konkretniejsze słowa, kiedy sytuacja się zaczęła zmieniać, a Artie postanowił opuścić swoich kolegów i ruszyć w przestworza by działać na własną rękę. Tylko przyszłość wiedziała czy to był dobry wybór, ale w tym momencie chłopak nie dbał chyba o przyszłość, a o ucieczkę od swoich towarzyszy. Choć pewnie obraziłby się za użycie takiego słowa.
@Artie:
Chłopak uniósł się w przestworza i z radością odkrył, że tu nie czekali na niego żadni inni ludzie, a tylko spokój, cisza i błogi stan fruwania w powietrzu w swojej orlej formie. Zaczął też przyglądać się dokładniej budynkom, a także tym co znajdowało się pomiędzy nimi, ale szybko odkrył, że było to kapkę uciążliwe - dróżki czy ścieżki pomiędzy kolejny budynkami były na tyle wąskie, a co za tym idzie mocno zacienione, że naprawdę ciężko było mu dostrzec cokolwiek ważnego. W pewnym momencie jednak wydawało się mu, że widzi coś białego i już jego nerwy przeszył przyjemny dreszcz zadowolenia z tak szybkiej możliwości wypełnienia zadania, gdy okazało się, że to tylko była reklamówka smagana przez wiatr. A chwilę potem obok orła śmignął bełt. Taki rodzaj pocisku. Najgorsze było to, że Artie znajdował się dalej w powietrzu, a pojęcie nie miał skąd bełt nadleciał, czy z lewej, czy z prawej? Wszystko przez tę cholerną rozpraszającą uwagę reklamówkę... Tak czy siak bełt wyraźnie śmignął obok niego, nie trafiając go na szczęście, ale napędzając mu całkiem niezłego stracha. Widocznie przebywanie w powietrzu miało zarówno swoje plusy, jak i zalety. Zaletą było też to, że Artie doskonale widział, gdzie kierowali się Kyoki i Taki.
@Kyoki, Taki:
Tutaj już bez latania i cieszenia się wolnością w przestworzach, ale także bez zagrożenia w postaci ataków dystansowych, no i we dwójkę - a to przecież raźniej. Kyoki i Taki pojęcia w tym momencie nie mieli, że ich zgryźliwy partner właśnie został przez coś zaatakowany i nic w tym momencie nie sprawiało dla nich wrażenia jakiegokolwiek zagrożenia. Ot, pusty teren zasiany fabrykami i mniejszymi budynkami, przez który trzeba było się przedrzeć i go dokładnie przeszukać.
Dwójka naszych bohaterów ruszyła więc spokojnie przez rozwaloną bramę, a następnie zbliżyła się do pierwszej z brzegu lepszej fabryki. Duże drzwi, przypominające te stawiane przed wjazdem do garażu dla samochodów ratunkowych lub wozów strażackich nieco ciężko było otworzyć, ale i to po pewnym czasie się powiodło. Nieznaczne promienie słoneczne wydobyły wnętrze pomieszczenia z ciemności, ukazując dwójce poszukiwaczy szereg linii fabrycznych, teraz kompletnie cichych i spokojnych, nie poruszających się nawet przez moment, choć przecież kiedyś na pewno pracowały z pełną parą. Dwójka postanowiła wejść nieco bardziej do środka, a Taki niechcący kopnął stopą niewielki kamień, który potoczył się po ziemi, a następnie... metalowe szczęki pułapki, przypominającą te na niedźwiedzie, zacisnęły się na nim, miażdżąc go na kawałki. Wszystkiemu towarzyszył tylko metaliczny odgłos szczękania żelastwa o żelastwo, a oprócz tego całkowita cisza. Tej pułapki jednak nasza dwójka nie widziała wcześniej i to nie dlatego, że nie byli uważni, a dlatego, że pułapka znajdowała się pod ziemią. Dopiero teraz Kyoki i Taki zauważyli, że część podłogi fabryki nie była już podłogą, a panele podłogowe, które powinny tam być były wyrwane i porozrzucane po całej fabryce. od drzwi przez które przeszli, przez jakieś 5 metrów, aż do pierwszej linii produkcyjnej ciągnęła się właśnie taka odkopana podłoga, a na niej kompletnie nic, tylko brudna ziemia, która mogła kryć pewne niemiłe niespodzianki.
SP: Artie - 84%MM, forma Orła 1/5
//Przy okazji - możecie mi dać znać pod waszymi postami ile mniej więcej potrzebujecie czasu na kolejny odpis - 3/4 dni wystarczą? Tym razem jeszcze bez czasu odpisu, jakby co.
Taki
Liczba postów : 109
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Opuszczone tereny fabryczne Czw Maj 08 2014, 21:52
Wspaniale, dosłownie wspaniale. Czarnowłosy nie podając nawet swojego imienia zmienił się w ptaka i sobie poleciał. Taki spojrzał za nim przeciągając się i gapił się tak długo, aż ten zniknął mu z widoku. - Idiota... - pomyślał krótko i z uśmiechem spojrzał na czerwonowłosą istotę, która podała swoje imię. Niestety ono nie zdradziło płci tej osoby zatem postanowił przyjąć w założeniu, że to kobieta jako test. Jeżeli po używaniu żeńskiej formy nie byłoby reakcji - to znaczy, że jest to płeć piękna, bo faceci mają tą swoją zabawną męską dumę, która po usłyszeniu, że ktoś mówi do nich jak do dziewczyny uderzyłaby w ich małe, zacietrzewione móżdżki rozkazując "postaw się! ośmiesza Cię!", a ten jak niewolnik wszcząłby kłótnie, albo bójkę. Ahh, zabawa! - Kyoki... Artie... - powtórzył sobie cicho, zaraz po niej. Nagle gdy usłyszał jak ta mówi, że to nie zabawa, a Ona nie jest niańką to rzucił wzrokiem prosto w nią, lecz nie tym zabawnym, rozbieganym, aczkolwiek - o ile da się wyrazić takie emocje wzrokiem - surowy. Jego usta nadal były złożone w uśmiechu, lecz znacznie innym niż tamten rozbawiony. - Wiesz... zawsze dziwili mnie tacy ludzie jak Artie, niesamowici hipokryci. Próbują ukazać się jako poważne jednostki co ma sugerować o ich inteligencji, rozsądku i innych takich, a teraz spójrzmy na to - misja szukania kota, gdzie sam mistrz wysłał trzech magów, mogą zniszczyć świat byleby dostarczyć kota żywego. Zagrożenie? Oczywiście, na granicy życia z pewnością, a ten geniusz Arczi strzelając focha i udając niesamowicie dorosłego oraz rozsądnego oddziela się od nas. Takie rzeczy życie wybacza jedynie silnym, oby był silny, gdyż nie lubię ratować ludzi skoro mogę robić coś innego. A więc przechodząc do puenty - powaga nie równa się mądrości i rozsądkowi, moja zabawa nie równa się beztrosce i potrzeby Twojej opieki, dziewczyno. - mówił cały czas wpatrując się w Kyoki, po czym zaśmiał się jakby wszystko to co powiedział było jedynie wytworem wyobraźni słuchacza, zrobił piruet i ruszył do fabryki. Rozglądał się, obserwował, słuchał, lecz nic szczególnego nie dostrzegł. Przypadkowe kopnięcie kamyczka jednak uratowało komuś nogę. - Haha! Pułapki, jak sobie z tym poradzimy Kyokiś? - zapytał śmiejąc się i rzucił jej przyjazny uśmiech. Rozglądnął się próbując dostrzec czy nie ma tutaj jakichś linek uruchamiających mechanizm, bądź przycisków, płytek, mechanizmów czegokolwiek podejrzanego co mogłoby robić za spust pułapki. Gdyby zauważył to z pewnością ominąłby. Wyciągnął z kieszeni jeden kunai, który rzucał w ziemię krok przed sobą, jeżeli nic się nie stało to wyciąga metalową rzutkę i kładzie jedną stopę w jej miejscu stając w rozkroku, następnie rzuca znów kawałek przed siebie i jeżeli znów nic to robi krok drugą nogą starając się w ten sposób przejść przez fabrykę. Oczywiście jest ciągle gotowy do uniku, bądź odskoku wybijając się mocno z nóg do tyłu - bezpiecznego i sprawdzonego miejsca. W przypadku, gdyby jednak zauważył, że może nie dać rady to użyje albo Zmiany (PWM), albo Vector: Value, bądź Vector: Direction. Zależnie od pułapki mógłby próbować zmienić wektor jej prędkości na zero, bądź zmienić jej wektor kierunku w przeciwną stronę, jednak przede wszystkim starałby się na marne nie użyć magii.
Kyoki
Liczba postów : 104
Dołączył/a : 26/03/2013
Skąd : Syberia
Temat: Re: Opuszczone tereny fabryczne Pon Maj 12 2014, 19:32
Cóż, nawet nie miał zamiaru zastanawiać się dlaczego Arcio strzelił focha, bo de facto trochę go ośmieszył na Turnieju, wybierając mu taki ciuszek. A przecież inni wcale nie narzekali na swoje, tylko Arcio miał problemy. Powinien się cieszyć, że nie dostał sukieneczki i butów na obcasie… Takiemu to nigdy nie dogodzisz. Wracając do samego Takiego, który… Robił maślane oczka, dając mu do zrozumienia, że coś od niego chce, jednak Kyoś wychodził z założenia, że nie ma bata, aby takie rzeczy robić na misji. Spoufalać się to on może gdzieś indziej, teraz trzeba wziąć się do pracy. Bo jak się nie uda to na jakieś sto procent Arata zrobi im krzywdę lub nie mają po co pokazywać się w siedzibie GH. I znowu zaskoczenie. Zapachniało trochę filozofią, jednak był w takim szoku, że nawet nie odpowiedział. Pokiwał tylko swoją łepetynką i milczał przez dłuższą chwileczkę. A dopiero potem zrozumiał, że myśli o nim jak o dziewczynce. To takie słodkie… Myślał o nim jak o kobiecie, w sumie patrząc na jego ubranie niczego nie można być pewnym. Przybił sobie mentalną piąteczkę, choć raz dobrze pomyślał. Fabryka wydawała się dziwna. Nie do końca mając pewność czy wszystko będą mogli zobaczyć przywołał ze swojego wymiaru normalną i zwyczajną latarkę. Przezorny zawsze ubezpieczony czy coś. Gdy zobaczył pułapkę zmarszczył brewki. Kto by się tego spodziewał. - Na spokojnie, Takiś~ - odparł, zdrabniając jego imię tak jak on jego. Trochę słodyczy może się przydać. Ba, odwzajemnił nawet uśmiech. Aktualnie wolał nie ruszać się ze swojego miejsca, najpierw lepiej sprawdzić wypada dzięki latarce wszystkie zakamarki, szukając jakiegokolwiek zagrożenia. Jeżeli cokolwiek się do niego zbliży zrobi unik, oczywiście stawiając kroki w tej bezpiecznej i sprawdzonej strefie.
Kiriś, Kiriś cztery dni? Przynajmniej dla mnie~
Artie
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 18/04/2013
Temat: Re: Opuszczone tereny fabryczne Pon Maj 12 2014, 19:33
No cóż... Uciążliwe ciemności? To może nie do końca taki problem dla Artka, jednak latające przedmioty, które zdecydowanie utrudniały funkcjonowanie... To już było utrapienie. Mimo wszystko postanowił jakoś dopomóc zarówno wzrokowi, jak i ciut defensywie i - poszybować nieznacznie nad budynkami? Tak... Zrobić z nich istną tarczę i ograniczenie możliwości ataku dla przeciwnika. Poza tym dzięki pwm - Notte Caciatore spoglądanie w owe ciemności może nie będzie tak upierdliwe, a jak nie... Spróbuje przynajmniej ogarnąć z ilu budynków składa się cały kompleks i usytuować się na dachu mniej więcej po środku całego miejsca. No chyba, że coś znajdzie to wtedy... Wtedy się okaże. Oczywiście też pamięta o potencjalnych atakach w jego kierunku i stara się być w miarę czujnym, a w przypadku otrzymania obrażeń jakoś ich uniknąć, ot co! //Btw Kiri - miało plusy i zalety o/ - gomen musiałem
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Opuszczone tereny fabryczne Pon Maj 12 2014, 21:11
MG:
@Kyoki, Taki:
Dwóch chłopczyków próbowało przejść przez niedobrą fabrykę, a ta nie chciała im na to pozwolić, tak mogło wyglądać to z perspektywy jakiegoś bajkopisarza. Każdy z chłopczyków miał jednak na tę sytuację inny pomysł. Taki, bardziej praktycznie, postanowił zacząć przesuwać się do przodu używając swojego tricku z kunaiem - pomysł całkiem niezgorszy. Po pierwszym i drugim rzucie chłopak mógł być całkiem zadowolony, za każdy razem bowiem mógł postawić swoją nogę w miejscu, gdzie nie było pułapki i cieszyć się z przejścia w ten sposób około 1,2 metra w linii prostej. Pozostały mu już tylko 3,8 do końca trasy, problem był tylko taki, że przy 3 rzucie swojej broni... ta została kompletnie zmiażdżona przez szczęki pułapki, takiej samej jak ta poprzednia. Pułapka została więc rozbrojona, ale tym razem kosztem kunaia. Wydawało się, jednak, że chłopak mógł w miarę bezpiecznie ruszyć naprzód i stanąć tam gdzie była pułapka wcześniej. Taki został jednak bez swojego kunaia, ale może miał ich więcej? Póki co stał jednak w miejscu i nigdzie się nie ruszał, nie wiedząc gdzie jest bezpiecznie. Co do natomiast jego umiejętności obserwacyjny - nie zauważył on niczego dziwnego na ziemi, przynajmniej w tym "przekopanym" obszarze. Ziemia rozprowadzona była na tyle równomiernie, że ciężko się było domyślić gdzie cokolwiek było zakopane.
Kyoki za to postawił na bardziej obserwacyjny wariant, ze swoją latarką w dłoni dzielnie przyglądając się okolicy i szukając czegoś co mogłoby przykuć jego wzrok. Właściwie jednak latarka nie była tak do końca potrzebna, a przynajmniej nie w tym momencie, u wejścia fabryki było bowiem w miarę widocznie dzięki temu, że samo słońce oświetlało im drogę. Dalsze jej obszary oczywiście już tak jasne nie były, ale tam też nie było póki co naszych bohaterskich chłopczyków. Rozglądanie się Kyokiego jednak nie było takie całkiem bezsensowne, zobaczył on bowiem dwa napisy na ścianie, jeden napisany na czerwono, a drugi na niebiesko. "Uważajcie na sufit!" głosił czerwony, a pod nim, jakby dopisany na niebiesko był "Raczej na podłogę". Chłopak zobaczył też, że w niektórych miejscach na rozkopanym terenie skapywała z sufitu dziwna, zielona ciecz... Taki nie dostrzegł jej jednak dlatego, że był nieco bardziej zaaferowany utratą swojego kunaia i tym, że jego własny cień nieco zaciemniał mu widok.
Trochę dużo zamieszania, jak na jedną pustą fabrykę, nieprawdaż? A nawet nie wiadomo było czy ktoś tu w ogóle był.
@Artie:
Faktycznie, o ile z ciemnościami jakoś można było się pogodzić, o tyle latające bełty były już nieco mniej przyjemne, praktycznie dla każdego latającego (i nie tylko, w gruncie rzeczy) stworzenia. Dlatego też Artie postanowił zniżyć wysokość swojego lotu i poszybować nieco bliżej dachów budynków fabrycznych, które były płaskie i na których spokojnie faktycznie mógł lądować. W międzyczasie chłopak zauważył, że z jeden z kominów pewnej fabryki oddalonej nieco dalej na przód od wejścia na ten teren... dymił. Czy nie miały być to nieużywane tereny? Wyglądało jednak na to, że przynajmniej komin dalej był używany. Dym, który się z niego wydobywał nie był jednak zbyt wielki i nie przypominał dymu pokroju tego, który można było skojarzyć z fabrykami. Bardziej przypominał nie za gęsty dym papierosowy.
Po chwili jednak Artie miał inne problemy. Jeszcze przy opadaniu niżej budynków świsnął obok niego kolejny bełt - uniknięty teraz dzięki w miarę rozsądnemu zachowaniu chłopaka, ale gdy ten znalazł się nad dachem jednego z niefabrycznych budynków (brak komina!), chłopak poczuł mocny ból w swoim skrzydle. Nie zajęło mu za dużo zorientowanie się w sytuacji, w jakiej się znalazł, szybko też skonstatował, że rzucano w niego dość dużymi kamieniami. Wcześniej wystrzelony bełt zajął uwagę Artiego na tyle, by ten kamienny atak mógł się powieść. I o ile jeden, bądź dwa byłyby do uniknięcia bądź do przebolenia, to o tyle gdy uderzyło w niego ich kilka... to już był problem. Jego prawe skrzydło szybko stało się dość mocno obite i chcąc, nie chcąc orzeł nasz musiał ratować się lądowaniem na dachu budynku, w miarę możliwości jednak unikając kolejnych ataków. Tym razem jednak dojrzał skąd nadszedł atak, nic w tym dziwnego, skoro nadszedł z miejsca, w którym wylądował. Zobaczył nawet jak zamykają się drzwi prowadzące prawdopodobnie do schodów, którymi można by zejść z dachu do środka budynku. Ot, klapa w podłodze (w tym przypadku dachu). Najwyraźniej jego dręczyciel zniknął właśnie tam.
Przy okazji, Artie był teraz oddalony o jakieś dwa budynki od miejsca, do którego widział, że weszli Kyoki z Takim. W linii prostej. Po swojej lewej miał jeszcze dwa budynki z takim samym dachem jak ten tutaj, a po prawej jeden duży budynek fabryczny. Przed sobą natomiast miał kolejny budynek, podobny przynajmniej z dachu, do tego, na którym sam przebywał.
SP: Artie - 84%MM, forma Orła 2/5, prawe skrzydło pokiereszowane na tyle, że orzeł w najbliższym czasie nie uniesie się w powietrze (mnóstwo zadrapań i pomniejszych urazów, tępy ból jak po obiciu o coś bardzo twardego, aczkolwiek bez złamań i tak dalej). I boli.
Termin odpisu: 15.05.
//Ta, plusy i zalety, ma sens :D.
Taki
Liczba postów : 109
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Opuszczone tereny fabryczne Sro Maj 14 2014, 21:06
Niby wszystko szło wspaniale, poruszał się do przodu i pułapek nie było, aż w końcu jego kunai został zmiażdżony. Szczęk metalu rozległ się po fabryce i dźwięczał w uszach chłopaka. Ten z żalem patrzył na rozbrojoną pułapkę, aż w końcu swoje smutne oczka przeniósł na Kyoki. - M-m-mój... mój ulubiony kunai... Kyokiś... - wydukał starając się upozorować nawet jakieś łzy i wyglądając jakby lada chwila miał się rozpłakać w tęsknocie za swoją zabawką. Usta wywinął w podkówkę i chwilę patrzył na towarzyszkę jakby ta miała go pocieszyć. Rozglądnął się za jej świeceniem latarką, by również coś dostrzec. Nie było ciemno, ale sama latarka była wspaniałym narzędziem do wskazywania sobie punktów, na które można patrzeć. W ten sposób zawężaliśmy pole widzenia, lecz mocniej skupialiśmy się na tym zmniejszonym. Mało kto wiedział o takich właściwościach, a ciekawostki były swego rodzaju częścią Taki'ego. - Więc przywołujesz? Rozumiem... - pomyślał patrząc na obiekt w dłoni kompanki, po czym westchnął głośno i kucnął patrząc po ziemi. Przeszedł ponad metr, miał jeszcze przed sobą prawie cztery, zatem straciłby pewnie tyle samo kunai. Nie chciał się rozbrajać dlatego wpadł na błyskotliwy pomysł. Zachichotał i patrzył na zamkniętą pułapkę, która zniszczyła jego rzutkę. Skoro była rozbrojona to mógł ją wziąć w dłoń, tak też zrobił. Podniósł się i rzucił nią krok przed siebie, wykorzystując tą samą technikę, lecz używając innego przedmiotu. Później - tak samo jak wcześniej - miał zamiar ją podnosić i znów rzucać, a gdyby natrafiła pułapka na pułapkę to brałby tą drugą i znów przemieszczał się w taki dziwaczny sposób. Oczywiście cały czas wypatrywał innych linek, czy czegokolwiek niepokojącego na ziemi. - Głupia pułapka. - prychnął wykonując zamierzoną czynność, a w trakcie pojawił się znów jego uśmieszek. - Hej Kyokiś... Ile masz lat? Wyglądasz bardzo młodo. - postanowił zagadać, żeby nie było nudno. Takie działanie w ciszy nie podobało mu się. W dodatku zasłaniał sobie źródło światła, przez co musiał skupiać wzrok, by upewnić się, że z pewnością wszystko widzi. W razie jakiegoś niespotykanego, zaskakującego przypadku miał taki sam plan jak wcześniej, czyli uniki, odskoki, użycie PWM, albo zaklęcia. Byleby nie dać się zranić oraz zbytnio nie stracić Magicznej Mocy. Był magiem, przede wszystkim magiem, zatem musiał wystrzegać się utraty możliwości korzystania ze swojej ukochanej magii. Tak, ukochanej. Taki ubóstwiał swoją magię Wektorów, pozwalała mu na tyle zabawy! Mógł robić prawie wszystko, nigdy się nie nudzić. Pełen wachlarz możliwości eliminowania ludzi oraz samych zagrań. Wyobraźnia była wspaniała w połączeniu z jego umiejętnościami.
Kyoki
Liczba postów : 104
Dołączył/a : 26/03/2013
Skąd : Syberia
Temat: Re: Opuszczone tereny fabryczne Czw Maj 15 2014, 23:19
Może i latarka okazała się średnim pomysłem, jednak zauważył te napisy na ścianie. Jeśli chodziło o podłogę to od razu wiadome było, że dotyczy to tych wnyków tylko… Co do cholery skapywało z sufitu? Zauważył dziwną, zielonkowatą ciecz na podłodze. Czyli jeżeli spojrzy w górę może spodziewać się wszystkiego, tak? Równie dobrze może dostać tym w głowę i to mu wypali włosy czy też mózg. Kto wie co to jest i jak reaguje w kontakcie ze skórą. - Spokojnie, w najbliższym czasie kupisz sobie nowego Takiś… - odpowiedział cierpliwie, rodzicielskim tonem. Średnio się przejął faktem, że teraz towarzysz zna jaką magią się posługuje. Nic strasznego, skoro są razem na misji i do tego należą do jednej gildii to chyba nie powinien się takimi błahostkami przejmować. Kątem oka obserwował jego poczynania, pokręcił głową na ten widok. Niektórzy mają swoje sposoby na wykonywanie misji, a inni takie. Chociaż ciekawie wyglądał tak skacząc. Westchnął przeciągle i profilaktycznie skierował światło latarki na sufit fabryki. Przygotował się do wszystkiego, jeżeli zobaczy, że coś się tam zbiera i ma skapnąć to cofnie się do tej strefy bez pułapkowej i bezpiecznej. Jeżeli to co zobaczy wzbudzi w nim jakikolwiek niepokój czy też na jego oko to będzie niebezpieczne i w ogóle jakiś atak przewidzi to po prostu użyje zaklęcia Weapon in hand i przywoła zwykły miecz żelazny. Jednak zrobi to tylko w ostateczności. A tak to zrobi unik. - Mam… Osiemnaście lat. A ty? – odparł z lekkim wahaniem. O swoim wyglądzie nawet nie wspomniał. Lepiej unikać takich tematów.
Artie
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 18/04/2013
Temat: Re: Opuszczone tereny fabryczne Czw Maj 15 2014, 23:42
Problemy? Zdecydowanie parę się napatoczyło, a i Arturek najchętniej rzuciłby sobie jakimś niezbyt zgrabnym kolokwializmem, jednak nie miał zbytnio na to czasu... Nie. Musiał awaryjnie lądować, a co za tym idzie? Będąc na tymże przeklętym dachu postanowił rozejrzeć się jeszcze z płaskiego terenu i wyłapać komin... dymiący komin. Tak. Po co? Pierw podszedłby oczywiście ostrożnie po dachu, uprzednio odmieniając się z ptasiej formy w ludzką. Czemu? Sprawdziłby lekkim pchnięciem drzwi, bądź ewentualnym naciskiem na klamkę, czy owe wejście jest raczej otwarte, a potem - JEŚLI tak, to przyzwie za pomocą pwm Chimare dwa niewielkie, czarne kociaki, ażeby te udały się na zwiad po budynku, gdy on zaczeka sobie u góry. Tak. Poczeka i wspomoże się pwm Vepare, ażeby krótkotrwale zobaczyć, co widzą kolejne kocie summony, które miałyby się rozdzielić w środku. Poza tym, czy znalazłby wejście, czy nie - ciemnowłosy spojrzałby w kierunku owego dymiącego komina i ostatecznie zajął się jednym, a dokładniej przeanalizowaniem najkrótszej, a przynajmniej najbezpieczniejszej drogi w stronę owego włączonego komina.
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Opuszczone tereny fabryczne Pią Maj 16 2014, 11:44
MG:
@Kyoki, Taki:
Taki znalazł więc niezawodny sposób na to, by przejść przez cały ten pułapkowy teren nie tracąc już więcej własnego wyposażenia, mądry chłopak! Teraz zamiast posługiwać się kunaiami, w jego rękach znalazły się pułapki, które jeszcze wcześniej próbowały mu wyrządzić krzywdę, co za odwrócenie ról! Tak czy siak w ten właśnie sposób chłopakowi udało się dojść do samego końca "zaminowanego" terenu i znaleźć się na wyglądającym na bezpieczniejsze podłożu, które już bardziej przypominało podłogę niż jakieś wykopki. Stojąc w tamtym miejscu mógł teraz nieco dokładnie rozejrzeć się po wnętrzu fabryki, choć wcale nie było to takie łatwe bo im głębiej, tym ciemniej. Taki zauważył coś co przypominało ludzką sylwetkę leżące na jednej z linii fabrycznych, stosunkowo blisko niego samego. Oprócz tego dojrzał, że wszystkie okna w fabryce były zabite deskami o różnych kształtach, byle tylko nie wpuszczać światła do środka. Z tej dość hali fabrycznej wychodziły też dwie pary drzwi - jedna na lewo od Takiego, przy bocznej ścianie hali, a druga naprzeciwko, na samym końcu hali. Samych linii produkcyjnych była czwórka, każda zaczynała się od ściany prawej, a kończyła na ścianie lewej, z obu stron posiadając niewielką kwadratową dziurę. Linie wydawały się mobilne, choć teraz oczywiście nie działały.
Kyoki w tym czasie postanowił zająć się swoim małym studium sufitu, a to co zobaczył na wysokościach nieco go zdezorientowało. Oto bowiem na suficie znajdował się szereg niewielkich dziurek, dosłownie mniejszych niż czubek palca, przez które zdawała się ściekać zielona substancja. Dodatkowo chłopczyk usłyszał jakiś nieprzyjemny dźwięk, który mógł kojarzyć się z napinaniem liny do granic możliwości albo uginaniem się materiału pod czymś bardzo ciężkim, dochodzący zaraz znad niego. Nie brzmiało to zbyt dobrze. Jedna kropla zielonej substancji skapnęła też blisko, ale bez obaw, nie znalazła się ani na jego ciele, ani na jego ubraniu.
@Artie:
Drzwi (czy bardziej klapa) faktycznie ustąpiły szybko po lekkim podniesieniu, jakim uraczył je chłopak, wyglądało na to, że wcale nie były zamknięte i ktokolwiek przez nie przechodził nie dbał o to, by nie wpuszczać do domu zimna. Tak czy siak, po tym jak Artie uporał się bez trudu z klapą, wcześniej odmieniając się z powrotem w ludzką formę, pozwolił sobie na przywołanie swoich kocich przyjaciół i właśnie ich wysłał na zwiady, samemu wcielając się w rolę obserwatora za pomocą swoich PWMek. Dwa kotki udały się więc w podróż przez otwarte drzwi... która długo nie potrwała. Po tym jak przeszły przez klapę, a następnie przez schody, które pod dość ostrym kątem prowadziły w duch, kontakt Artiemu z jednym z nich boleśnie się urwał, a chłopak stracił przez chwilę orientację w tym co się działo. Najwyraźniej jednemu z nich stało się coś bardzo nieprzyjemnego. Artie szybko jednak zobaczył co dzieje się z drugim kotem - jakiś chłopak, na oko nastolatek ubrany w zwyczajne ciuchy i bluzę z kapturem, właśnie zbliżał się do niego z czymś co wyglądało w przybliżeniu jak maczuga. Kątem oka kot wychwycił jeszcze jak ktoś wchodził po schodach... co oznaczało, że zbliżał się do naszego bohatera, który wciąż miał jednak problemy z wyłapaniem tego gdzie był i co się z nim działo. Oczywiście w tej sytuacji nie mógł skupić się na drodze do ciekawiącej go fabryki.
Temat: Re: Opuszczone tereny fabryczne Pon Maj 19 2014, 01:33
Ha! Może i zabawnie wyglądał tak rzucając te metalowe dziwactwa, by po chwili je podnieść, lecz w ten genialny sposób dotarł bez uszczerbku na zdrowiu, ani dodatkowej straty ekwipunku do końca pomieszczenia. Wytarł ręce o spodnie i rozejrzał się jeszcze raz, teraz dokładniej również spoglądając na sufit, głównie, by zobaczyć czy nie ma tam jakichś elementów do kolejnych pułapek. Słysząc odpowiedź Kyoki rzucił na nią wzrokiem niczym, kot, który usłyszał nagły dźwięk pośród wszechogarniającej ciszy. - O-o-osiemnaście?! Łał, wyglądasz wiele młodziej. Ja mam siedemnaście. W takim razie liczę na Twoją pomoc, senpai. - zażartował i zaśmiał się lekko, wrócił do rozglądania się. Drzwi i coś ciałopodobne na linii fabrycznej. Jego towarzyszka nic nie mówiła o swoich odkryciach, lecz on zamierzał komunikować o swoich odkryciach. - Hej Kyoki... mam tutaj drzwi na lewo i chyba jakieś ciało leży. Ogólnie to możesz tutaj przyjść po moich śladach, tam pułapek nie ma. Rozbroiłem je... dla Ciebie. - powiedział nie odrywając wzroku od rzekomego trupa, do którego podszedł, by bliżej się przyjrzeć. Oczywiście po drodze spoglądał pod nogi i po bokach, by nie stanąć na jakiejś płytce aktywacyjnej, czy nie przerwać linki uruchamiającej mechanizm. Gdyby jednak jakimś cudem jego nieostrożność sprowadziła na niego zagrożenie, bądź zostałby zaatakowany to z pewnością robiłby unik, albo blok PWM, ewentualnie czarem. Ostrożności nigdy za wiele, gdy wokoło są pułapki. Inaczej można zachowywać się przy przeciwniku - tam szaleństwo zwykle brało górę nad rozsądkiem Taki'ego i robił wszystko co tylko sobie wymarzył. W sumie to widząc "zaminowane" pole postawił sobie za cel przejść je i po wykonaniu tego na chwile stracił z myśli prawdziwy cel misji. - Kot, biały kot, ale najlepiej tych biedaków tutaj znaleźć. - pomyślał starając się wychwycić jak najwięcej szczegółów z otoczenia. - Wydawałaś się znać Arcziego. Jesteście znajomymi? - postanowił zapytać jako, że w sprawach gildii jest całkowicie nowy i zielony. Znaczy... nie jest do końca nowy, ale nigdy nie uczestniczył w ich sprawach, zwyczajnie jak raz wstąpił tak był, aż do teraz. Wreszcie jakieś relacje nawiązywał między członkami tej samej drużyny. No przynajmniej z Kyoki, bo Artie niczym dzikie, zarozumiałe zwierze spłoszył się zapewne widząc ekspresyjną osobowość Taki'ego. Cóż, bywa i tak.
Kyoki
Liczba postów : 104
Dołączył/a : 26/03/2013
Skąd : Syberia
Temat: Re: Opuszczone tereny fabryczne Wto Maj 20 2014, 21:33
Widział jedno, coś było na milion procent nie tak tam na górze. Zielona substancja działała na pewno w jakiś dziwny i niebezpieczny sposób. Ktokolwiek kto napisał ostrzeżenie na ścianie, chciał im jakoś pomóc. Tylko co mogło się za tym wszystkim kryć? Zmarszczył brwi, patrząc na to dalej. Coś tu śmierdziało i to cholernie. Ta część była nieużywana, produkowano w niej rzeczy potrzebne do Artail, jak powiedział Arata teraz zajmowali się nimi bezdomni. Czyli… Pędzili coś, co pewnie nie było bimbrem. Zaczynał się nawet zastanawiać czy szukanie koteczka nie było żadną przykrywką do zwęszenia co ty się dzieje. Tylko nadal miał za mało informacji, trzeba czegoś się dowiedzieć. A ten dźwięk… Co tam się do cholery działo? Dopiero potem spojrzał na poczynania Takiego. Kto by pomyślał, że on może mieć takie szalone pomysły. Ale skubańcowi się powiodło, pogratulować tylko. - A weź nie przesadzaj, bo poczuję się staro – odpowiedział po chwili, uśmiechając się skromnie. Wsłuchiwał się w to co miał mu do powiedzenia Taki. Cóż dał sobie chłopak radę, dodatkowo… Hm. Nic mu w sumie nie powiedział na temat tego co odkrył, czyżby wychodził na mende? Zapatrzoną w siebie kretynke, która nie patrzy na swoich towarzyszy? W sumie dramatyzował jak baba. - Dzięki – podziękował niemrawo, powoli odrywając wzrok od sufitu. Wypadałoby trochę zaangażować się w sprawę. – Z sufitu ścieka jakaś zielona substancja, nie wiem czy jest trująca. Dodatkowo na górze słychać jakieś dziwne dźwięki. – powiedział idąc ścieżką jaką szedł Taki, patrząc uważnie pod nogi. Nie miał zamiaru zrobić sobie krzywdy. Gdyby jednak zauważył coś niebezpiecznego czy cokolwiek co może mu zrobić krzywdę to po prostu zrobi unik na tę bezpieczną część. Staną w pewnej odległości od Takiego, nie chcąc mu podchodzić pod nogi i te sprawy. - Coż... Arcio to… Właściwie nie wiem kim my dla siebie jesteśmy… – odpowiedział, nieco zdziwiony takim pytaniem. Skierował swoją latareczkę na tę część sufitu, spodziewając się czegoś innego niż poprzednio. Jeżeli coś skapnie na niego to cofnie się w tej bez pułapkowej strefie unikając z tym czymś kontaktu.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.