I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Sala Intensywnej Terapii Czw Paź 03 2013, 21:30
First topic message reminder :
Jednoosobowa i ciasna sala przeznaczona dla specjalnych pacjentów. Nie ma w niej okien, a jedyne oświetlenie stanowi jarzeniówka, która czasami się zacina. Prócz łóżka znajduje się tu także jedno twarde krzesło dla odwiedzających.
~*~
MG
Nie wiadomo do końca ile Liang leżał już w łóżku. Może dzień, może dwa a może należałoby zacząć liczyć stracony czas w tygodniach? Niemniej jednak, gdy już udało mu się obudzić, mógł spostrzec, że przy jego siedzi mężczyzna w wieku około trzydziestu lat i przygląda mu się bacznie. Gdy tylko zobaczył, że chłopak przestał być warzywkiem, uśmiechnął się pogodnie. - Jo…- odezwał się dość niskim głosem. Swoją drogą nietrudno było zauważyć, że miejsce zranienia wygoiło się, lecz nadal pozostawała na nim dość widoczna blizna.
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Pon Lis 09 2015, 17:33
Nie minęła chwila, a Gonzo pojawił się w jednym z korytarzy. Nie ma z nim różowego dziecka. Podszedł do mnie i nie podarował sobie żartu odnośnie mojego stanu. Przepuściłbym mu to wszystko. Gdyby nie przytyk o włosach. - Serio?- Pytam Gonza. Wciąż silę się na spokojny ton, jednak pulsująca żyłka na czole, oraz to, że mówię przez zęby zdradza mnie na 100%.- Może sobie tak zostawię... Dzieciak dokładnie przygotował swój wywód. Chce czegoś. Oj chce. Tej książki? I klucza? Nie mam żadnego klucza. A książka... Zaglądam do torby. Wciąż w niej jest. Hue. Teraz to ja rozdaję karty. Humor momentalnie mi się poprawił. Z jadowitym uśmiechem patrzę na Gonzalesa. - To może zaprowadź mnie do tej osóbki... Powiesz, że mnie pojmałeś, czy coś. Hmm? Wydawałbyś się wtedy jeszcze silniejszy i sprytniejszy, nie uważasz?- Nie oddam mu tej książki. O nie! Ale skoro jej chciał, to znaczyło, że tamta dziewczynka ma o niej jakieś informacje. Nie wypuszczę tego tomu z rąk, póki nie dowiem się czym jest. - To jak? Nie wspominam nic o wybaczaniu mu. Nie wybaczyłem mu jeszcze. Najpierw dopnę swego.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Pon Lis 09 2015, 19:41
~~MG~~
Początkowo różowa osóbka zamrugała parę razy. Nie wiedziała, co się tak właściwie dzieje. Śmiało można stwierdzić, że dziewczę było przynajmniej skołowane, a białowłosy wróżek nie ułatwiał całej sytuacji. Ten z kolei po wygłoszeniu jakże bohaterskiej mowy postanowił ruszyć w swoją stronę. Do akcji! Niczym dzielny heros odnalazł w końcu swój cel, a dokładniej parszywego, rudego łysola. Pech chciał, że najwyraźniej jego sojusznik także coś kombinował i w trakcie całej tej wędrówki ciało Gonzalesa zaczęło go dziwnie swędzieć, a jakby zobaczył pod swoją koszulkę mógłby śmiało stwierdzić, że coś nagle wyrastają mu na ciele włoski. Może te witaminki, które dostał miały większego kopa, aniżeli się spodziewał?! Ich rozmowa jednak trwała, a w całym tym chaosie spostrzegli, że dookoła nikogo nie ma, a im... towarzyszy tylko cisza i odgłosy aparatury. Te jednak zostały przerwane nieco później przez odgłosy kroków, ale... czyich? Czy plan diabli wezmą?
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Wto Lis 10 2015, 16:50
Wiedział, że ten dzień kiedyś nadejdzie... Wiedział, że kiedyś to się stanie. Musiało się to stać. Ale to nie był jeszcze ten dzień! Nie ta chwila! Nie ten moment! Wszelkie białe włosy, które zaczęły wyrastać na Gonzalesie, szybko wróciły pod skórę, czekając na odpowiednią chwilę, by się pojawić... W dniu, kiedy będzie im to przeznaczone. Wracając zaś do Kashimy, to ten nie chciał po dobroci oddać książki. Zaczął kombinować i ingerować w genialny plan białowłosego. Jednak ten nie był taki głupi, żeby tak po prostu się zgodzić. W końcu nie po to rozdzielał Tori od Ryotaro, aby go później do niej przyprowadzać. Nawet dla niego wydawało się to całkowicie pozbawione sensu. Chciał zresztą uniknąć niezręcznej sytuacji, którą by wtedy wywołał. I kto może wiedzieć jak zareagowała by Tori na Kashimę. Chłopak nie chciał, by wyszła z tego walka, a jego towarzysz miałby znowu ucierpieć od jakichś uderzeń, czy czegoś tam innego. Poza tym, potrzebował tylko oddać książkę... Samo to było wystarczającym aktem bohaterstwa. Musiał więc jakoś przekonać towarzysza, że ten nie ma racji w tej kwestii. - Nie... To nie przejdzie... Aby być wiarygodnym, musiałbym cię zabić... - powiedział dość groźnie jak na siebie, jednocześnie podpalając sobie prawą dłoń. Potem jednak uśmiechnął się, dając znać, że tylko żartował. - I bez tego wychodzę na wystarczająco sprytnego i silnego. Poza tym... Nie muszę pokazywać tego jak brzy... To znaczy, nie muszę pokazywać ciebie, tylko wystarczy mi sama książka. No Kasza... Nie bądź upierdliwym zgredem! Weź poratuj... W zamian postawię ci soczek! - Gonzales zakończył błagalnie swoją wypowiedź ciągnąc towarzysza za rękaw. Puścił kiedy usłyszał kroki. Schował ręce do kieszeni i czekał...
Kashima
Liczba postów : 184
Dołączył/a : 09/02/2015
Skąd : -
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Wto Lis 10 2015, 23:29
Gonzo nie złapał przynęty... No cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo, prawda? Ale dalej to ja mam książkę. Dalej to on chce czegoś ode mnie. A kroki w korytarzu? To szpital, masa ludzi może tutaj chodzić. - No nie wiem.- Powiedziałęm mu, kręcąc łysiną.- Zdążyłem się przywiązać do tej książki. Nie wiem, czy chcę się z nią rozstawać. Tak. Jestem do niej strasznie "przywiązany". A skoro Gonzo nagle chce mnie wystawić, to książka musi kyć spora tajemnicę. Dla bezpieczeństwa zapnę torbę i będę ją ciągle trzymał. Wiem już na co stać Gicka. Jeśli pociągnę to dość długo to kto wie, co się może zdarzyć. Kładę wolną rękę na boku. - Poza tym, czemu te zbędne cyrki, co?
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Sro Lis 11 2015, 00:18
~~MG~~
Magowie miewali różne problemy. Jednym z nich często bywała niezgoda. Taka najwyraźniej pojawiła się także w epickiej drużynie Ryotaro 'Kaszy' Kashimy i Gonzalesa 'Gonzo' Gicka. Dwójka sojuszników nie potrafiła dogadać się w kwestii książki, a czasu mieli coraz mniej. Kroki, chociaż nie za głośne, przybierały na sile, a już po kilku chwilach zza zakrętu wyłoniła się różowowłosa osóbka, która to aktualnie pojawiła się zza rogu i spoglądała w kierunku pleców białowłosego wróżka i aktualnie łysego detektywa, co też szybciej zauważył starszy z duetu. Ta jednak nie czekała zbyt długo i zaczęła się zbliżać powolutku, a i ciut chwiejnie w kierunku magów, jakby była dość mocno zmęczona i najchętniej poszłaby spać.
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Czw Lis 12 2015, 20:55
Uparł się i nie dał. U Gonzalesa pojawiła się naburmuszona mina, której towarzyszyło lekkie zgarbienie. Spojrzał na Kashimę z dołu, jak na najbardziej nieogarniętą istotę we wszechświecie. Przecież chłopak w rzeczywistości nic nie zawinił! Chyba, że... Chyba, że jego towarzysz w tej chwili żartował. A on dał się tak po prostu nabrać! Dla białowłosego był to genialny żart, ale znalazł się po złej strony. Mimo wszystko, Ryotaro był niezwykle śmieszny. Chłopak odczuł, że jego epickie poczucie humoru, choć w drobnej części, spłynęło na łysego. Widocznie brak rudych włosów zmienił jego osobowość. W walecznym serduszku Gonzalesa pojawiło się odczucie dumy i spełnionego obowiązku. - HAHAHAHAHAHAHA! - chłopak złapał się za brzuch, opanowując śmiech. Dość szybko mu przeszło. Otarł radosną łezkę z ocznego kąta, będąc gotów do dalszej rozmowy. - Kurczę... Chyba po raz pierwszy mnie w coś wkręcasz! Myślałem już, że nie umiesz żartować. Wciąż mnie czymś zaskaaaaa... - Gonzales przerwał wyczuwając, że Tori się zbliża. Musiał natychmiast odzyskać książkę, albo zrobić coś, żeby nie doszło do starcia... Albo przypału... Musiał szybko coś wymyślić. Różowowłosa też się nie wykazała... Przecież powiedział, żeby została, a ona poszła za nim. Czyżby mu nie ufała? Białowłosy wciągnął powietrze w płuca, przetrzymując je przez chwilę, a potem wypuścił je nosem, jednym, szybkim wydechem. - Myślę, że to nie ma sensu, na tę chwilę... Chodźmy napić się wszyscy napić soczku jak kulturalni ludzie! - zakrzyknął, po czym złapał towarzysza za rękę, ciągnąc go w stronę jakiejś wydajni soczków. Po drodze pochwycił również dłoń Tori. A wszystkiemu towarzyszył radosny uśmiech, oraz zostawione z tyłu różowe, połyskujące ślady!
Kashima
Liczba postów : 184
Dołączył/a : 09/02/2015
Skąd : -
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Sob Lis 14 2015, 00:24
Gonzek myśli, że żartuję? Że chcę go "wkręcić"? Hmmm... Może to lepiej dla mnie. Muszę tylko nie spuszczać wzroku z księgi, a prędzej czy później Gick się z czymś zdradzi. Nie wiem czemu próbuje coś przede mną ukryć, ale dowiem się co to. Obserwując jak chłopak zwija się ze śmiechu, kątem oka zarejestrowałem, że nie jesteśmy już sami. Ku nam człapie różowa dziewczynka, którą Gick wcześniej pospiesznie zabrał. Wyglądała na wymęczoną. Sekundę potem białowłosy, najwyraźniej również ją dostrzegł, ponieważ natychmiast przerywa śmieszkowanie i ciągnie mnie oraz różową panienkę "na soczek". - Not so fast lad!- Wołam za nim. By go zatrzymać, kładę mu rękę na głowie i dociskam (nie za mocno).- Nie przedstawisz mnie swojej dziewczynie? Podnoszę delikatnie jedną z brwi. Robi się coraz ciekawiej. Ta dziewczynka na 100% ma związek z dziwnym zachowaniem Gicka. Co dalej...?
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Sob Lis 14 2015, 01:36
~~MG~~
Sprawy powoli nabierały tempa, a każdy kroczek dziewczynki przybliżał ich do nieuniknionej konfrontacji. W pewnej chwili atmosferę można było ciąć nożem, jednak dzielny Gonzales miał plan. Chciał jakoś uniknąć zamieszania i nie dopuścić do walki. Te plany ponownie pokrzyżował Kasza. Spowolnił ewakuacje białowłosego wróżka, rzucając paroma sugestiami, na które Tori wyskoczyła aż żyłka. Różowa osóbka dostała nagłego przypływu sił, który najwyraźniej pojawił się wraz ze zdenerwowaniem. Wystarczyło to, by szarpnąć młodszym z towarzyszy, wyszarpując swoją łapkę i posyłając szybkie i proste uderzenie piąstką w kierunku łysego detektywa. Ten nawet nie zdążył zareagować, kiedy coś gruchnęło w okolicy jego klatki piersiowej, a ten poleciał niemalże na ścianę, opierając się i z ledwością nie osuwając się po niej. - N-Nigdy nie byłabym z kimś takim! J-Jakby... no... - rzuciła tylko dziewczyna, która najwyraźniej nie myślała aktualnie zbyt trzeźwo, jednak... swój ideał miała i nie był nim tymczasowo Gick. Biedny chłopak musiał się z tym pogodzić, tak jak dziewczę z faktem, że zmęczenie powoli wracało, a i pewnie wykrzesanie kolejnego uderzenia stanowiłoby niemały problem. Tori jednak zaczęła podchodzić w kierunku Kashimy, przez co zatoczyła się lekko, jednak dalej wędrowała, dodając tylko: - O-On tylko mi pomaga. Pomaga odzyskać książkę Kori od zboczonego złodzieja! - dorzuciła, a dystans między obolałym Ryotaro z ograniczoną mobilnością, a dziewczyną wynosił nieco ponad metr, a potem... miał nadejść kolejny cios? Chyba, że jakoś ucieknie, albo Gick mu pomoże, ale klatka piersiowa aktualnie wołała o pomstę o nieba, zaś przynajmniej z trzy żebra były pęknięte, jak nie złamane - auć.
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Nie Lis 15 2015, 02:14
To Gonzales miał być tym głupim i nie do końca mądrym? Że to niby on jest zawsze sprawcą wszelkich problemów? Niby przez niego są te wszystkie kłopoty? A gdyby choć jedno z tej dwójki, go posłuchało, to z czasem wszystko by się rozwiązało! Białowłosy robił wszystko, byleby ta sytuacja skończyła się bez walki i agresji. Chciał, żeby każdy był ostatecznie zadowolony. Cały problem polegał na tym, że nikt nie wziął na poważnie jego słów. Ani Kashima, żeby oddał książkę, ani Tori, żeby została i poczekała. Wyszło więc na to, że to Gonzales znalazł się w najlepszej sytuacji. Ryotaro oberwał, a dziewczyna nie odzyskała książki. Mogło być inaczej, ale nie! W końcu po co niby słuchać się białowłosego, który w obecnej chwili wyszedł na najmądrzejszego z całej trójki? 2:0 dla niego! Jednak taki wynik wcale nie zadowalał młodego wróżka. Dążył do czegoś trochę innego. Stojąc lekko na boku, poczuł się wyraźnie zignorowany. Załamał się całkowicie, widząc cały przebieg zdarzeń i to nie wcale z powodu słów dziewczyny, które po prostu zostały zignorowane. Zamrugał parę razy, stojąc jak kołek. Takiego pokazu głupoty dawno nie widział, jeżeli kiedykolwiek się zdarzyło. Może w innych okolicznościach uznałby tę sytuację za śmieszną. Miał jednak świadomość, że nikt w tej chwili nie żartował… - Ale z was skończeni idioci… - podsumował cichym mruknięciem pod nosem, następnie głęboko westchnął. Nie odnajdywał już żadnego dobrego wyjścia z tej sytuacji. Nawet takiego nie szukał. Jedynie odpalił jeden Flash cobweb D na prawej, a potem drugi na lewej. Pierwszym rzucił w twarz nikomu innemu, jak samej Tori. Za to, że była tak brutalna dla Kashimy i mogła być jeszcze brutalniejsza. Do tego nie posłuchała się go, jak powiedział, żeby została. Drugim zaś rzucił w Ryotaro, już nigdzie nie celując, byleby go trafić. Za to, że był uparty i doprowadził do takiej sytuacji. Właściwie to obaj doprowadzili i dlatego oboje zasłużyli sobie na to, by dostać płomyczkiem. Cała reszta już niezbyt interesowała chłopaka. Miał tego wszystkiego dosyć. Niepotrzebnie się wysilał. Wcześniej chciał pomóc, ale uświadomił sobie, że nie ma to sensu. Z tego właśnie powodu obrócił się na pięcie i ruszył w drugą stronę. Ręce schował do kieszeni, a głowę uniósł wysoko, ukazując, iż jest ponad to wszystko. Kiedy już znalazł się w innym korytarzu, dopiero wtedy pozwolił sobie na śmiech, ponieważ to wszystko było jednak trochę śmieszne.
Kashima
Liczba postów : 184
Dołączył/a : 09/02/2015
Skąd : -
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Pon Lis 23 2015, 23:25
Niespodziewane uderzenie, które posłało mnie na ścianę, zbiło mnie z tropu. Co się dzieje? Lekko zamroczony zauważyłem, jak różowe dziecko zatacza się w moją stronę, mówiąc coś o książce. Za nią zaś Gonzo przygotowywał już kolejną salwę swoich pirotechnicznych sztuczek. Trzeba działać szybko. W towarzystwie dźwięku salwy czołgowej przeniosłem się (Raisoku Shundo B) za Gonza, złapałem go za kołnierz i pociągnąłem w tył, aby przez utratę równowagi nie był w stanie wystrzelić swoich płomieni. Nie chciałbym stracić więcej włosów. - Nie wiem czy chodzi ci o tą książkę...- Zacząłem krzycząc, ale potem przypomniałem sobie, że wybuch działa czołgowego prawdopodobnie pozbawił ich słuchu, dlatego zacząłem gorączkowo wymachiwać ręką, próbując jej przekazać, że chcę z nią porozmawiać.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Wto Lis 24 2015, 00:11
~~MG~~
Wszystko działo się tak szybko - zarówno białowłosy wróżek, co łysy detektyw - oboje sprawnie podjęli działania, które miały na celu w jakiś sposób utrudnienie życia drugiej osobie. Najważniejsza jest w końcu współpraca! Problem pojawił się jednak w chwili, kiedy w szpitalu coś huknęło! Pociski Gonzalesa już mknęły, jednak Kashima zmienił swoje położenie, a dziewczyna - może za sprawą huku, a może ogólnego zmęczenia przy postawieniu kolejnego kroku jedynie zachwiała się mocniej, upadając na bok niczym kłoda. To teraz nie było jednak problemem. Dwójka magów spoczęła w specyficznym ścisku, w którym to dawny rudzielec utrudniał młodszemu jego wędrówkę czy coś, a na korytarzach zrobiło się niemałe zamieszanie, a kilka pielęgniarek spanikowane biegało w te i we w te. Do tego niektórzy pacjenci się pochowali, a gwaru było co nie małe, jednak całej ich grupce coś... dzwoniło w uszach?!
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Wto Lis 24 2015, 17:01
Czo tyn Kasza, to normalnie żodyn Gonzek niy wiy! Niewiele potrzeba, by stwierdzić, że działania łysego detektywa były co najmniej spontaniczne, a może nawet całkowicie nieprzemyślane. Po wystrzale, które spowodowało zaklęcie Kashimy, Gonzales już wiedział, że takiego to normalnie samego na miasto nie można go wypuścić. Bez smyczy i kagańca również sięnie obejdzie. Kiedy to sobie uświadomił, krótko się zaśmiał, ponieważ w sumie śmiesznie wyglądałby jego łysy towarzysz, w kagańcu i na smyczy, ale mniejsza już z tym… Białowłosy zdawał sobie sprawę z tego, że niewiele mógł już zdziałać. Jakiekolwiek uwagi z jego strony zapewne zostałyby szybko zignorowane, albo nie usłyszane. Zresztą, sytuacja była i tak na tyle śmieszna, że nie trzeba było do niej niczego więcej dodawać. Ludzie zaczęli panikować, Tori padła prawie martwa. I chyba wszystko już się samo rozwiązało... Może oprócz jednej rzeczy… - Tę… Tę książkę… Spróbował jedynie wyszarpnąć się z uścisku łysego rudzielca, aby odskoczyć gdzieś w bok, by stamtąd móc oglądać wszelkie nadchodzące zdarzenia, lekko się przygarniając, a jednocześnie śledząc wzrokiem działania szpitalnego personelu. Przy okazji zaczął zawzięcie dłubać palcem w uchu prawym, ponieważ coś mu tam skrzeczało. Śmiał się wewnątrz siebie, ale blokował ten śmiech, by nie wydostał się na zewnątrz. Wszystko zasłużyło na jeszcze jeden komentarz. - Świetna robota Kasza! Dziewięć na dziesięć! Gdybyś jeszcze coś zniszczył, to może rzuciłbym dziesiątką… - powiedział z lekką obojętnością w głosie. - To chyba najlepsza chwila, by ulotnić się stąd w pięknym, niezauważalnym stylu, zanim ktoś zrzuci na nas winę za to całe zamieszanie… Tymi słowami zakończył wszelkie kwestie dialogowe i stawiając nogę obok nogi, w niezauważalny sposób zaczął powoli kierować się w kierunku wyjścia.
Kashima
Liczba postów : 184
Dołączył/a : 09/02/2015
Skąd : -
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Wto Gru 01 2015, 20:36
Puszczam Gonza, gdy tylko poczuję, że próbuje się wyrwać. Zupełnie zapomniałem o tym odgłosie czołgu... Rozglądam się dookoła, udając, że to nie moja wina. - Masz rację.- Przyznaję białowłosemu.- Zabierajmy się stąd. Gdy mój wzrok spoczywa na różowym dziecku, zauwazam, że leży na ziemi. Podchodze więc do niej i sprawdzam, czy jest przytomna. Jeśli nie, to biorę ją na ręce princess-style (ZAZDROŚĆ MI GONZO hue) i idę za Gonzem, opuszczając szpital. Jeśli nie jest nieprzytomna pytam się jej, czy mogę ją wziąć na ręce. Potem, niezależnie od odpowiedzi to robię i wynoszą ją princess-style (hue hue).
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Sro Gru 02 2015, 00:04
~~MG~~
Chaos - to on zapanował w szpitalnych ścianach, w których już po chwili wybuchła panika. Duet magów nie miał jednak zamiaru czekać i po porwaniu różowowłosej zamachowcy zaczęli ewakuować się. Hałas i masy ludzi przewijały się przez korytarze, ale dwójka magów nie dawała za wygraną. Po niedługim czasie w towarzystwie szmerów, ploetek i ogólnie pojętego zamieszania - sprawcy zamachu umknęli, widząc w oddali zbliżającą się policje, jednak... byli bezpieczni? Tylko - co dalej?
Nie musicie pisać zt, możliwe komplikacje związane z prawem
Endymion
Liczba postów : 100
Dołączył/a : 06/01/2015
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Pią Sty 20 2017, 23:05
Czy to był sen?
Rozsuwające się, ciemne chmury. Błyskawica przeszywająca niebo w zwolnionym tempie - wyglądała zupełnie jak otwarta rana na firmamencie, która miast się zaleczać, rozprzestrzeniała się, hamowana jedynie przez granatowe obłoki. Dźwięk grzmotu przebił się przez powietrze, rozrywając na kawałki upojną ciszę. Nawet wiatr ucichł, by oddać pole potężniejszym środkom wyrazu. Deszcz miał runąć na ziemię lada chwila, ciężkość chmur i ich powolne działania, zdawały się jednak przesuwać ten zamiar w niebyt. Stał wśród pożółkłych traw i obserwował. Zdawało się, jakby ktoś przedłużył tę krótką chwilę do wielu godzin. Jakby absolutnie wszystko poddane było jakiejś dziwnej, kompletnie niezrozumiałej linii czasowej. To, co miało przecież trwać ułamki sekund, teraz stało w miejscu lub powoli się rozrastało, aby nie zaniknąć.
Czy to był sen?
Czuł, jakby nie tylko czas wokół niego zamarł, ale także cała przyroda. Jakby dosłownie wszystko dążyło do jakiegoś rodzaju unicestwienia. Ten mały świat miał zniknąć. Raz na zawsze. Jeśli choćby mrugnął, świat, który znał, zniknąłby właśnie w tym mgnieniu. Samo wydanie oddechu z płuc zdawało się w tym momencie niemożliwe tym bardziej, że powolna błyskawica oświetliła przebijający się przez chmury cień. To był smok. To musiał być ten cholerny smok.
Czy to był sen? Czy może...?
Nagle wszystko zniknęło. Czuł tylko, jak coś rozsadza jego ciało od środka. Nie rozumiał tej siły, nie był w stanie nawet z nią walczyć. Nie zdążył nic zrobić. To się tak po prostu zdarzyło. W pożółkłej trawie na tle granatowego nieba. Już go nie było.
***
- Jest jakaś szansa, pani doktor? - Nie dawałabym więcej, niż 20%, ale musicie być państwo dobrej myśli. Co jakiś czas niewyraźne głosy przenikały do jego głowy, ale nie był w stanie zbyt wiele w ich ramach zadziałać. Nie potrafił ruszyć jedynym, pieprzonym palcem, czy uchylić powiek, czym dopiero miał być wysiłek zapchanych jakąś cholerną, metalową rurką strun głosowych. Moment, nie mieli ich jak zapchać. Z drugiej strony, umysł nie przetwarzał tak szybko informacji. Tylko część przechodziła przez mózg i była w stanie w ogóle zostać rozkodowana. Leżał. To był w stanie stwierdzić. Czuł łóżko pod sobą. I swoje mięśnie. Wraz z ich świadomością, pojawił się również piekielny ból. Gdyby mógł wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk, wył by teraz wniebogłosy, modląc się do każdego możliwego boga o złagodzenie tego paskudztwa. Zamiast głosów w uszach pojawił się przeraźliwy pisk. On natomiast nie mógł zrobić zupełnie nic. Gdyby choć ktoś monitorował te parszywe urządzenia... Gdyby ktoś...
***
Patrzyła, ale nie widziała. Albo nie chciała widzieć. Po prostu wyszła na zewnątrz z Blackheartami, żeby nie musieli orientować się w skokach ciśnienia ich syna. - Widzą państwo, tylko magia w ogóle go posklejała. To musiał być jakiś rodzaj implozji, nie jesteśmy do końca w stanie stwierdzić, co dokładnie mu się przytrafiło. Rodzice pokiwali głowami. Nic nie mówili. Chyba już nie było czego. - Czyli nie wyjdzie z tego? - spytał ojciec. - Tego nie możemy być pewni. Wiele zależy od umiejętności naszych lekarzy. Z tego, co widziałam w karcie, to chyba nie pierwszy raz, kiedy państwa syn trafia na oddział intensywnej terapii... Może się wygrzebie, choć problem okazał się poważniejszy. Nie wiemy, czy wyrwanie go ze szponów śmierci nie sprawiło, że do końca życia pozostanie jedynie jakąś jednostką wegetatywną. Blackheartowe byli chyba w zbyt dużym szoku, by zareagować. Ciężko było dyskutować z taka diagnozą. Co ma być, to będzie. Trzeba się jedynie dużo modlić. Chyba tylko to im pozostało. Wieści o stanie Endymiona dotarły zarówno do gildii Fairy Tail (choć mogły gdzieś się przez przypadek zagubić), jak i do Leny. Nikt nie miał pojęcia, gdzie właściwie był, ani po co. Zainteresowany milczał, choć zapewne wolałby krzyczeć.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.