I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Sala Intensywnej Terapii Czw Paź 03 2013, 21:30
First topic message reminder :
Jednoosobowa i ciasna sala przeznaczona dla specjalnych pacjentów. Nie ma w niej okien, a jedyne oświetlenie stanowi jarzeniówka, która czasami się zacina. Prócz łóżka znajduje się tu także jedno twarde krzesło dla odwiedzających.
~*~
MG
Nie wiadomo do końca ile Liang leżał już w łóżku. Może dzień, może dwa a może należałoby zacząć liczyć stracony czas w tygodniach? Niemniej jednak, gdy już udało mu się obudzić, mógł spostrzec, że przy jego siedzi mężczyzna w wieku około trzydziestu lat i przygląda mu się bacznie. Gdy tylko zobaczył, że chłopak przestał być warzywkiem, uśmiechnął się pogodnie. - Jo…- odezwał się dość niskim głosem. Swoją drogą nietrudno było zauważyć, że miejsce zranienia wygoiło się, lecz nadal pozostawała na nim dość widoczna blizna.
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Sob Sty 21 2017, 00:46
Nie spieszyła się. Czuła, że ma dużo czasu. Co prawda do Hosenki przybyła w trybie natychmiastowym, znosząc wszelkie niewygody wynikające z podróży pociągiem, ale gdy przechadzała się po szpitalu nie czuła już tego pędu. Jakby cisza przed burzą, która dopiero miała nadejść i miała nieodparte wrażenie, że to ona będzie tą burzą. Dlatego niespiesznie chodziła korytarzami, patrząc na przechodzących w pośpiechu lekarzy i pielęgniarki, schorowanych ludzi i odwiedzających. Było to miejsce pełne śmierci, smutku i rozkładu. Pachniało chemicznym detergentem i magią, która niemalże napędzała każdy trybik wielkiej, szpitalnej machinerii. Tak niewiele było trzeba, by wprowadzić chaos w ten uporządkowany świat. Białe włosy spływały na podłogę niczym welon, omiatając jej kostki przy każdym spokojnym kroku dziewczyny. Nie wiedziała, czego się spodziewać. Skoro dostała taka informację, mama i tata też musieli, ale nie była pewna, czy chce ich obecnie widzieć. I czy chcą widzieć, co stanie się z Endymionem, gdy Sorvegen w końcu do niego dopadnie. Ostatecznie zapytała pielęgniarkę, gdzie znajdzie pomieszczenie wydzielone dla Blackhearta i ruszyła w wyznaczonym kierunku. Wysokie buty stukały przy jej każdym kroku, dopóki nie zatrzymała się przed drzwiami. Co powinna zrobić? Co powinna powiedzieć? Cichutko otworzyła drzwi i weszła do środka, nie wydając przy tym najmniejszego dźwięku. Była niczym powiew wiatru. Rozejrzała się, napotykając wzrokiem potężne łóżko, aparaturę i podłączonego do niej mężczyznę. W powietrzu wciąż unosił się zapach perfum mamy, co wywołało na jej twarzy lekki uśmiech. Ten jednak zniknął, gdy podeszła bliżej i przyjrzała się Endymionowi. - Co znowu zrobiłeś? Czy nie wystarczyło ci już cierpień? - powiedziała cicho, patrząc na jego leżącą sylwetkę, ostrożnie wodząc palcem po widocznych obrażeniach, jakby nie przejmowała się bólem, który mężczyzna mógł odczuwać. Ostatecznie odsłoniła nieco kołdry, by przyjrzeć się jego klatce piersiowej. Tam ziała blizna, której nie rozpoznawała, przez co westchnęła, siadając na łóżku obok niego. - Czemu nie potrafisz o siebie zadbać, gdy nie ma mnie w pobliżu? - westchnęła, gładząc go po czarnych włosach niezwykle ostrożnie. Była smutna, może nieco zła. Nic nie mogła na to poradzić. Po prostu wpatrywała się w twarz przyjaciela, próbując zrozumieć, co tym razem się wydarzyło.
Endymion
Liczba postów : 100
Dołączył/a : 06/01/2015
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Sob Sty 21 2017, 22:44
Słowa dziewczyny odbiły się echem w jego głowie. Jeśli cokolwiek mogło przebić się przez ciągły pisk w uszach, to mógł to być tylko jej głos. Odnosił wrażenie, jakby rzeczywiście zaczął żyć w jakiejś sennej marze, trudno było bowiem ocenić, czy rzeczywiście stoi nad nim Lena, czy też był to wytwór jego wyobraźni. Nie mógł tego ocenić nawet wzrokowo. Zasiniałe, ciężkie powieki nie miały najmniejszego zamiaru się otworzyć. Nagle przez głowę przeszła mu myśl "ile ja tu już właściwie leżę? Ile razy coś takiego się powtarzało?". Zdawał sobie sprawę, że to nie był pierwszy raz i chyba to niepokoiło go najbardziej. Gorzej, że oprócz słów doszedł dotyk lub jego wrażenia, w każdym razie - bolało. Piekielnie bolało. Zupełnie jakby ktoś drążył palcem niezaleczoną, rozbabraną ranę. Sflaczałe mięśnie jednak ani myślały się napinać... zresztą, w ich stanie nawet napięcie nic by nie dało. Jeśli była snem, to czemu musiała go torturować? Jeśli nim nie była, to czemu to robiła? Na szczęście ból wrócił do wcześniejszego, tępego stadium. Włosy. No tak, miał jeszcze włosy (wbrew pozorom nie stał się Daxem). Tak bardzo chciał jakoś zareagować, odpowiedzieć, ale nie potrafił. Leżał jak worek ziemniaków. Nawet tak by się czuł, gdyby ziemniaki posiadały receptory bólu. W ten sposób mógł jedynie do nich aspirować.
A gdyby tak spróbować? Ruszyć palcem? Otworzyć oczy? Zrobić cokolwiek, co wymagałoby najmniejszego kosztu energii, a dało znak "jestem tu, żyję, słucham"? Musiał spróbować.
O ile pikanie respiratora znacznie podwyższyło się w momencie, w którym palce Leny dotknęły ciała Endymiona, a o tyle uspokoiło się, choć jedynie troszeczkę. Z pewnością było zbyt wysokie na kogoś kompletnie nieprzytomnego. Powieki lekku zadrżały, ale poza tym ciężko było o oznaki jakiegokolwiek życia w tym pustostanie. Lena wiedziała o porozrywanych mięśniach, zmiażdżonych kościach i cudzie, który odratował Blackhearta. To musiał być rzeczywiście cud. Niektórzy mówili, że w jego ciele dokonała się po prostu implozja - wszystko zwinęła się do środka, a nie wszystko zdążyło rozwinąć z powrotem. Zupełnie jakby motyl wracał do ciała gąsienicy, tylko trochę gorzej. Szpital nieco go poskładał, kilku medycznych magów zastanawiało się, czy są w stanie cokolwiek zrobić, ale chyba nawet zrobili. Gorzej, że umysł na zawsze mógł pozostać typowo roślinny. Jak widać, mylili się. Pozostała jedynie kwestia obudzenia zszarganego ciała do życia. Coś jak scena ze Śpiącej Królewny.
Lena
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 06/05/2015
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Wto Sty 24 2017, 21:58
Jeżeli nazwać choć jedną cechę Leny, która uprzykrzała życie innym ludziom dookoła niej, była to z pewnością jej niezłomność w traktowaniu wszystkich po równo. Nie akceptowała pobłażania sobie i fałszywej słabości. Nawet teraz, gdy Endymion leżał podłączonych do wielu sprzętów, widziała w tym wszystkim tylko jego fałszywą słabość, chęć zwrócenia na siebie uwagi i próbę pogłaskania go po głowie. Wiedziała, że nękały go mary przeszłości. Wiedziała też, że obrażenia, które odniósł, były poważne i zagrażały jego życiu. A mimo to nie mogła oprzeć się wrażeniu, że to wszystko na pokaz, w jakiś sposób wymuszone i naciągane. Dlatego tylko patrzyła. Wskazania przyrządów niewiele jej mówiły, liczyły się jedynie drobne gesty, sygnały, które próbował przekazać światu, a ona je wyłapywała. Intuicja dziewczyny była dużo lepsza, niż to, co potrafiły powiedzieć zmysły, dlatego jej oczy zabłysły, gdy dostrzegła zmianę. Tak niewiele brakowało... - Obudź się, nie możesz tu spędzić całego życia, wiesz? - Wciąż mówiła cicho, delikatnie odgarniając czarne kosmyki z jego twarzy. - Przeżyłeś już dużo gorsze rzeczy. I teraz chcesz się poddać? Gdy powoli odzyskujesz to, co utraciłeś? - Ach, gdyby tylko jej smocze umiejętności były nieco lepsze. Nie zamierzała rozpaczać nad brakiem możliwości pomocy. nie była tego typu osobą. Ale zdecydowanie musiała rozważyć, czy chce biernie obserwować, jak jej przyjaciele są w potrzebie, a ona nie może nic zrobić. Zamilkła na chwilę. - Obudź się - poleciła po raz kolejny.
Endymion
Liczba postów : 100
Dołączył/a : 06/01/2015
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Sro Sty 25 2017, 14:21
To był ten moment. Wystarczyło jedno zdanie, by cała moc w nim uwolniona sprawiła, że Endymion z trudem otworzył oczy. Tak, ból ustał, życie sie odmieniło, a on zaczął coś mówić. Bardzo, bardzo niewyraźnie, ale zaczął. To brzmiało jak jakiś cud - potem zostało już tylko wpadanie sobie w objęcia, obopólna radość i zachwyceni lekarze. Cud, 20% szans jednak się sprawdziło. Nie ma nowego Stephena Hawkinga, jest wciąż ten sam Endymion.
Żart.
Gdyby wszystko tak działało, siedzielibyśmy w bajce. Pomijając fakt, że trochę w bajce przecież jesteśmy. Jest magia. Ktoś go jednak poskładał po implozji. Wyglądał jak człowiek. Szkoda tylko, że ten wygląd nie przekładał się na nic innego, a w szczególności na sprawność. To nie tak, że słowa Leny w ogóle do niego nie przemawiały. To absolutnie nie tak. Po prostu nie umiał zrobić nic, co pozwoliłoby na odpowiedź. Drażniło go to. Drażniły go też słowa, które wpędzały go w kozi róg. To nie była jego wina. To raczej cholerne nieszczęście. Przecież nie chciał tu wylądować. Nie chciał doświadczyć stanu, który mu się przydarzył. Nie chciał bezczynnie leżeć. Miał wrażenie, że ze wszystkich ludzi, on akurat nie powinien nic podobnego robić. Powinien pozostać silneijszy po tym wszystkim, co go spotkało, a teraz? Teraz leżała przed Leną roślina. Czy to nie za dużo? Łzy miały okazać się jedyną rzeczą, do której zdolny był jego organizm. To znak życia. To jest cholerny znak życia! Jestem tutaj, słyszę, jestem... i zrobię wszystko, by ci wynagrodzić ten czas.
Lena
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 06/05/2015
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Sob Lut 11 2017, 16:08
Endymion nie obudził się. Nie w dosłownym sensie tego słowa. W momencie, gdy zobaczyła pojedynczą łzę spływającą po jego policzku, uśmiechnęła się, choć nie mógł tego widzieć. To nie tak, że spał głębokim snem i był niewrażliwy na to, co działo się wokół niego. Nie. Ruszyła się z łóżka, w końcu przestając pogwałcać szpitalne przepisy. - Odpoczywaj. Przyjdę jutro - powiedziała do unieruchomionego mężczyzny. Bo zamierzała przyjść następnego dnia. I następnego. I jeszcze kolejnego...
Nie była pewna, ile minęło dni i tygodni, zanim Endymion wydobrzał. Najpierw dało się dostrzec nieznaczne ruchy z jego strony, później zaczął otwierać oczy. Lekarze dookoła krzyczeli o cudzie, a mama i rodzina Blackheartów co rusz przychodzili odwiedzać syna, nie hamując wzruszenia. Przychodziła i ona, cichutko, w takich godzinach, które jawnie łamały szpitalną rutynę. Siadała na krześle i wypowiadała kilka słów, czasem nawet siadała obok przykutego do łóżka mężczyzny, obserwując jego reakcje. I z czasem zaczął reagować jeszcze bardziej. Jego ruchy stawały się coraz mocniejsze i częstsze, a Endymion zaczynał próbować komunikować się z otoczeniem. Niecodzienne wizyty ze strony Leny nie mijały, zmieniał się tylko czas. Z każdym dniem spędzała go coraz więcej w szpitalu, tuz obok dobrzejącego mężczyzny, unikając jednak spotkań z całą wielką rodzinką. Duża poprawa nastąpiła, gdy odłączyli go od aparatury i pozwolili mu siedzieć, a później nawet opuszczać pokój na wózku. I to był jeden z tych nielicznych dni, w których czarnowłosy nie leżał plackiem na łóżku. Lena cicho weszła do pokoju, równie cicho zamykając drzwi. - Dzień dobry - powiedziała w stronę poszkodowanego, przechodząc przez pomieszczenie i stawiając torbę na krześle. Następnie podeszła do Endymiona z lekkim uśmiechem na ustach. - Jak twój nastrój dzisiaj? - spytała.
Upewniła się, że wszystko było w jak najlepszym porządku z Endymionem. Niewiele mogła zrobić w szpitalu. Pozostawały jej jedynie odwiedziny, ale teraz, gdy związała się z gildią, miała również obowiązki. Dlatego zostawiła mu swój adres w Akane, licząc, że zawita do niej, gdy tylko zdobędzie na to siły.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.