I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Sala Intensywnej Terapii Czw Paź 03 2013, 21:30
First topic message reminder :
Jednoosobowa i ciasna sala przeznaczona dla specjalnych pacjentów. Nie ma w niej okien, a jedyne oświetlenie stanowi jarzeniówka, która czasami się zacina. Prócz łóżka znajduje się tu także jedno twarde krzesło dla odwiedzających.
~*~
MG
Nie wiadomo do końca ile Liang leżał już w łóżku. Może dzień, może dwa a może należałoby zacząć liczyć stracony czas w tygodniach? Niemniej jednak, gdy już udało mu się obudzić, mógł spostrzec, że przy jego siedzi mężczyzna w wieku około trzydziestu lat i przygląda mu się bacznie. Gdy tylko zobaczył, że chłopak przestał być warzywkiem, uśmiechnął się pogodnie. - Jo…- odezwał się dość niskim głosem. Swoją drogą nietrudno było zauważyć, że miejsce zranienia wygoiło się, lecz nadal pozostawała na nim dość widoczna blizna.
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Nie Paź 18 2015, 12:41
~~MG~~
Kiedy tylko spore żyjątko wylądowało na dachu szpitala, cała grupka pielęgniarek zbiegła się zaciekawiona. Jeszcze ciekawszym zjawiskiem zdawało się to, iż ów ptaszek uwolnił ze swoich futrzanych piórek - grupkę magów. Wśród tej grupki była oczywiście poważnie ranna, fioletowa dziewczynka. Ta niemalże natychmiast znalazła się w sali zabiegowej, jednak ostatecznie umieścili ją w tym pomieszczeniu. Niewielki pokoik dla pacjentów w poważnym stanie. Właśnie przed nim siedziała wysuszona już Tori, która zdawała się przysypiać, zaś na jej kolanach spał zarówno Saki, jak i zawezwany wcześniej Kanbi, jednak przyjął teraz mniejszą formę. Właśnie obok tego pomieszczenia wyszedł Gonzales, którego po osuszeniu wypuścili z gabinetu lekarza, po zaleceniu wypicia witamin i rozpuszczonych leków na przeziębienie. Co więcej... lekarz zdawał się nieco dłużej przetrzymywać Ryotaro na badaniach, ale cóż... taki urok drużyny, że wypadało poczekać i... odzyskać resztę swoich rzeczy?! Ale - skąd?
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Nie Paź 18 2015, 16:03
No i się skończyło. Przyleciał stworek, zabrał i poleciał. Było to tak dziwne i nietypowe, że Gonzales nawet nie protestował, ani się nie wyrywał. Nie rozumiał, ale chyba nie było mu to do niczego potrzebne, bo gdy tylko znalazł się kilkadziesiąt metrów nad ziemią zawładnął nim zachwyt, oraz fascynacja. - Łaaaaaaał… Ale super! - dało się tylko usłyszeć z jego strony. Z góry wszystko było takie małe i drobne. Ziemia zdawała się płynąć gdzieś na dole, a niebo i słońce były tak blisko. Gonzales, aż nie potrafił odnaleźć odpowiednich słów, by określić jak wspaniałym doświadczeniem był lot w przestworzach. Przez cały lot się uśmiechał z podziwem. Smutno mu było, kiedy w końcu musiał wylądować. Ciężko mu było się przyzwyczaić do ziemi pod nogami. Prawie, a by się przewrócił. Jednak dał radę ustać, acz dostał lekkich zawrotów głowy. Albo za mało w życiu latał, albo po prostu był zmęczony. Lecz te na szczęście szybko minęły, a Gonzales z półuśmiechem stał czekając, aż ktoś nim się zajmie. Potem trafił do jakiegoś gabinetu medycznego, gdzie pomimo wszelkich protestów, oraz sprzeciwów, lekarz stwierdził u Gonzalesa stan niepełnego zdrowia. Skończyło się na tym, że naburmuszony białowłosy opuścił gabinet z receptą na witaminy, oraz leki. A przecież on czuł się w pełni zdrowy! Nieco rozchmurzył się gdy zobaczył siedzącą Tori. Postanowił przysiąść obok. I tak musiał czekać na Kashimę. Spojrzał na futrzaki z lekkim zaciekawieniem. Dość niezwykłymi stworzeniami były, jak się okazało. Możliwe, że nawet fajnymi, póki nie przylepiały się do Gonzalesa. Potem swój wzrok skierował na Tori. Wyglądała na trochę zmęczoną, a na zmęczenie najlepiej działa rozmowa! Białowłosy spojrzał się w ścianę przed sobą i cicho westchnął. - Ehh… Jak się czuje ta… No tamta… No właśnie… Wiesz o kogo mi chodzi - zaczął udając zainteresowanie fioletowłosą istotką. – Właściwie to kim ona dla ciebie jest i co robiliście tam w górach? Zapytał i czekał na odpowiedź, wpatrując się trochę natrętnie w twarz dziewczyny.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Nie Paź 18 2015, 18:51
~~MG~~
Gonzales nie musiał brać żadnych recept, czy innych papierków. Po prostu wręczyli mu kubek z pomarańczowym płynem w środku, a i dwie tabletki, które wyglądały jak najzwyklejsze w świecie witaminy typu Rutinoscorbin. Wystarczyło tylko zażyć nieco kwaskowatego płynu, a z pewnością w niedługim czasie poczuł się lepiej. Jak to w magicznym szpitalu, w którym jednak potrafią leczyć, a nie udawać, że to robią. Chociaż mogło się to wydawać nadzwyczajne, to jednak lekarze znali się na swoim fachu i prędzej, czy później daliby radę postawić na nogi każdego. No... prawie. Z trupem byłoby już znacznie trudniej. Wracając jednak do wróżka... Ten napotkał wzrokiem przysypiającą dziewczynę, a i najwyraźniej nie chcąc jej zbytnio przeszkadzać, przysiadł się obok. Ta gdy tylko białowłosy powiedział pierwsze słowa, pokiwała głową zdezorientowana, aby ostatecznie zlokalizować chłopaczka. Milczała, aby przenieść swój wzrok na podłogę. - Kori. - padło tylko krótkie i ciche z jej strony, jakby to Gonzo pytał się o imię fioletowej dziewczyny, a nie o jej stan. Mimo wszystko właśnie to jedno słówko przerwało krępujące milczenie. - Ponoć nie wygląda to najlepiej... - rzuciła jeszcze dość słabo, a i najpewniej nie miała zamiaru się ruszyć jakoś z tego miejsca, dopóki wszystko z jej przyjaciółką nie wróci do normy. Do tego wszystkiego w jej brzuchu zaburczało cichutko, jednak może to się mu tylko wydawało?! - Od kiedy ją znaleźliśmy ona... jest dla mnie jak siostra. Mówiła, że znalazła jakieś informacje... Jakąś wskazówkę w księdze, ale teraz nie mamy ani księgi, ani Kori... To dzięki niej poznałam Kanbi i resztę - dodała tylko, ostatnie zdanie dopowiadając ściszonym szeptem, a i głaszcząc różowo-czerwone żyjątko po główce, które tylko mimowolnie przymiliło się do dotyku dłoni dziewczyny. Co więcej - ta ziewnęła lekko i spojrzała w zupełnie innym kierunku niż znajdował się Gonzales, dodając jeszcze tylko niezbyt głośne: - ...ękuję. - a przynajmniej w ten sposób usłyszał to chłopaczek.
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Czw Paź 22 2015, 20:23
Witaminki, ziółka, czy też recepty… Gonzales poczuł się tak samo znieważony przez służbę zdrowia, która uznała go za chorego. Jednak ostatecznie jakoś to przebolał. Siedząc sobie obok Tori z uwagą wysłuchiwał jej słów, oraz tak jakby z lekką ekscytacją. - Nie każdy urodził się piękny – skomentował tylko odnośnie stanu dziewczyny, po czym zaśmiał się głęboko w swojej świadomej podświadomości. Nie dał po sobie poznać, że bawiło go to określenie. Byłoby to raczej trochę nie w porządku. Jej dalszych słów, mimo iż wyłapywał każde jej słowo, nie do końca rozumiał. Biedny, przez ostatnie zdarzenia nie był na tyle doinformowany, żeby wiedzieć kim jest „reszta”. Poczuł nagle lekkie ukłucie w sercu, kiedy usłyszał o książce, bo chyba chodziło o artjefaktyczną księgę, którą zdobył wraz z Kashimą. On miał kluczyk, lecz gdyby się teraz przyznał, byłoby to chyba nie do końca w porządku. Musiał znaleźć jakiś sposób, by całą winę zwalić na swojego towarzysza… W końcu białowłosy był tylko niewinnym chłopczykiem i tak miało pozostać. Podrapał się nerwowo po głowie, szukając jakiegoś rozwiązania. Prędzej czy później na pewno nadarzy się okazja, by podrzucić Kashimie klucz. Dalej wpatrywał się w Tori, do czasu aż ta ziewnęła. Jak wiadomo ziewanie jest zaraźliwe, więc lekko zmęczony Gonzales również odwrócił się, by nie uraczyć dziewczyny swoim ziewaniem. -…E ma za ho... – odpowiedział trochę niewyraźnie, aby ostatecznie osunąć się delikatnie w swoim krzesełku. Spojrzał na różowowłosą z nieco niższej perspektywy. - Jaką księgę? Jakie informacje i jaką wskazówkę? – dopytał tylko, dając dziewczynie chwilę przerwy na odpowiedź. Chciał się upewnić jak bardzo ważna jest księga, oraz do czego ten artjefekt służył. Potem kiwnął głową i przeszedł do innej rzeczy, żeby jeszcze dalej kontynuować rozmowę. – Kim jest reszta? I właściwie to czym są te… No to coś czym są Kanbi i Saki? – dużo pytań chłopak zadawał, ale to ze względu na to, że Tori nie zadawała żadnych, a Gonzales po prostu był ciekawy. No i wciąż go dręczyła go jedna rzecz… - Dalej nie chcesz nauczyć mnie robienia tego różowego-ekstra czegoś? Czy może zdążyłaś już zmienić zdanie? – dodał z entuzjazmem.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Czw Paź 22 2015, 21:34
~~MG~~
Wrobić towarzysza - to zdawało się nadrzędnym celem! Ten jednak musiał poczekać mimo swojej nadrzędności, bo priorytetem okazywały się osobiste sprawy Gonzalesa! Rozmowa ze znajomą, różową dziewczynką! Z tego też powodu główne pokłady uwagi zostały skierowane na Tori, czy pytania jej zadawane. - ...ginionego czasu. Wielka, pusta w środku księga. Pokazuje treść t-tyl... tylko kiedy Kori ją czyta - wydusiła z siebie dziewczyna, czy też może mruknęła niemrawo, a jej głowa zachwiała się delikatnie. Ostatecznie ta ulokowała się pod ścianą, a różowa westchnęła ciężko, przymykając powieki. - Wskazówki czasu, a oni... oni to strażnicy. Dusze - dopowiedziała jeszcze względnie spokojnie, jednak powolnie ziewnęła, acz tym razem nieco mocniej jak poprzednio. Nie minęło też wiele czasu, kiedy jej główka pokiwała na nie, aby zaraz potem przechylić się niebezpiecznie w stronę białowłosego, spoczywając na jego ramieniu, a z ust ładnie pachnącej Tori padło tylko ledwo słyszalne: - Co robiłeś w górach?
Kashima
Liczba postów : 184
Dołączył/a : 09/02/2015
Skąd : -
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Nie Paź 25 2015, 19:06
Zawroty głowy mnie wkurzają. Na szczęście jestem w szpitalu, może coś z tym zrobią. Lekarz wykonuje na mnie jakieś tam swoje badania, czy coś. Może dowie się co mi jest i to zatrzyma. Jednak nie. Podobno samo mi przejdzie. - Przepraszam...- Zagaduję lekarza.- A co z dziewczynką, która przybyła tutaj ze mną? Martwię się o Murasaki. To niewinne dziecko znalazło się w środku tego wszystkiego przeze mnie i Gonza. - Chciałbym sie też zapytać co z reszta moich towarzyszy.
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Nie Paź 25 2015, 20:59
Z wytłumaczeń Tori, Gonzales mógł wywnioskować to, że dalej nic nie rozumie. Poza tym, iż jego artjefaktyczna księga była tak epickim artjefektem, że tylko jedna osoba mogła ją czytać. I tą osobą raczej nie był Gonzales… No cóż… Łatwiej przyjdzie mu teraz się jej pozbyć. Z wrobieniem Kashimy również nie powinno być większych problemów. Aczkolwiek zawiódł się trochę gdy Tori po raz kolejny odmówiła mu nauczenia go epickiej sztuczki z różowym balonem. Westchnął bezdźwięcznie. Wtem dziewczyna nagle naruszyła jego strefę osobistą. Chłopak z początku nie zrozumiał o co chodzi i lekko się wzdrygnął. Czując jej przyjemny zapach znowu się zaczerwienił. Jednak tym razem Tori nie wylądowała na nim przez przypadek, a przynajmniej tak Gonzalesowi się zdawało. Uznał za śmieszne, gdyby nagle ją odepchnął. Jednak ten żart wolał zachować na inną, lepszą okazję, bo faktycznie, był śmieszny. Na początku siedział lekko spięty, ale po krótkiej chwili się rozluźnił. Spojrzał na jej delikatne dłonie, skupiając na nich swój wzrok. Uśmiechnął się gdy Tori spytała o jego cel podróży w góry. Nadeszła chwila na kolejną epicką opowieść. Musiał oczywiście lekko ją podkolorować, aby nadać jej jeszcze więcej epickości. Wyjął z kieszeni epickie, ciemne okulary. Przecierając je, rozpoczął swoją epicką historię: - Właściwie to nic wielkiego… - ta skromność… - Jak już mówiłem, jestem magiem z Fairy Tail, a obecnie to wykonywałem pracę dla samej Rady Magicznej, jako tajny agent Burczysław Burek Burck. Moim zadaniem było przejęcie super tajnych dokumentów, które znajdowały się w Górskiej Osadzie. Ta jednak była już opuszczona. Miałem już wracać, ale spotkałem tam Lucka. Całkiem miły osobnik, próbujący udawać wiedźmę. Niezbyt mu to wychodziło. Widać, że chłopak nie miał doświadczenia w tych sprawach. Zaprowadził mnie do jaskini, której wejście zapadło się za moimi plecami… Trochę smutno, ale to nic wielkiego dla kogoś takiego jak ja! Tam musiałem stoczyć walkę z Szalonym Wiewiórem Drapieżcą. Walka była ciężka, ale ostatecznie zmusiłem wiewióra do ucieczki. Niestety podczas walki wtrącił się również ten rudzielec, co dobierał się do Kori, oraz odebrał cenne, tajne dokumenty. Znam go… To zły człowiek jest. Emigrant z Neverbeen. Pracuje dla jakiejś tajnej organizacji, o której sam niewiele wie… Poza tym… Zdarzają się u niego zaniki pamięci. Raz udaje przyjaciela, a raz zrobi wszystko byleby mi przeszkodzić. Uważaj na niego… W każdym razie dokumenty znalazły się w jego rękach, a ja musiałem go gonić. Niestety jaskinia zaroiła się od pająków. Po ciężkiej walce z nimi, zgubiłem trop za rudym i tak w końcu spotkałem ciebie… - podczas tej przemowy Gonzales nawet nie zorientował się, kiedy to jego głowa oparła się o głowę Tori, a jego dłoń schowała epickie okulary i ścisnęła jej dłoń. Białowłosy był dość zmęczony i w pewnej chwili oczy zaczęły mu się same zamykać. Pomimo tego, czuj jakąś dziwną, wewnętrzną radość, która nie wynikała z epickości, czy też genialnych żartów…
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Nie Paź 25 2015, 21:35
~~MG~~
Spory ból rozszedł się w okolicy przedramienia rudzielca, kiedy to ten mógł spostrzec, iż dość gruba igła została wbita w jego rękę, a zastrzyk stopniowo zniwelował zawroty w jego głowie. Przynajmniej tyle, acz cholernie bolało i z całą pewnością ów wrażenie miało utrzymać się przez dobre kilka godzin. Z tego też powodu rozmowa z lekarzem zdawała się być okraszana pulsującym odczuciem bólu, jak i dziwnym mrowieniem z okolic nakłucia. - Robimy co w naszej mocy, jednak stan jest dość... poważny - odpowiedział tylko z dwa razy starszy lekarz, na którego głowie zaczynała się powoli pojawiać łysina. Nawet jeśli wiek wydawał się młody, to najwyraźniej mężczyzna odczuwał skutki stresującej pracy. Tak przynajmniej mógł sądzić detektyw po zdjęciu, które przedstawiało tego samego mężczyznę z 5 lat młodszego wraz z żoną i dziećmi. Wracając jednak do spraw Kashimy! Ten nie musiał długo czekać, bo w niedługim czasie mężczyzna uchylił drzwi, a oczom detektywa ukazało się najnowsze odkrycie. Coś, czego... nie mógł się spodziewać?!
Gick miał jednak więcej szczęścia, a życie zdawało się wspierać białowłosego. Mimo narastającej senności, czy zmęczenia - chłopaczek dzielnie opowiadał swoją historię, zauważając, że różowa osóbka straciła jakoś na swojej agresji. Ba! Nim jego opowieść dobiegła końca, to klatka dziewczynki zdawała się miarowo poruszać, a ta zastygła w bezruchu - najpewniej zasypiając. Niedługo później w jej ślady poszedł także nader epicki wróżek, który po masie przeżyć po prostu położył się, opierając tak jak dziewczyna, a i nawet nie dostrzegając, jak drzwi gabinetu nieopodal uchylają się, a z nich wychodzi rudzielec, który mógł ujrzeć dość uroczą scenkę, jak dwójka dzieciaczków podobnego wzrostu zasnęła na siedząco na krzesełkach, niemalże wtulona w siebie. Na dodatek mógł też przez szybkę dostrzec to, co dzieje się w pomieszczeniu, czy też w sali OIOM-u, a dokładniej Kori z masą opatrunków i podłączonej aparatury.
EDIT: Nie było do końca pewne ile czasu minęło, ale urzekający obrazek poruszył na tyle rude serduszko, iż mężczyzna nie miał sił budzić młodszej dwójki. Podszedł jedynie w kierunku sali, spoglądając na obandażowaną fioletową osóbkę, aby to stanąć i czekać. Może kontemplował tak długo? W każdym razie Gonzales zaczął się nieco budzić, czego nie można było z początku powiedzieć o Tori, bo oczy Gicka z pewnością otworzyły się kilkanaście minut przed nią. Była pora na obmyślenie planu, czy wydanie poleceń rudzielcowi, a przynajmniej póki to Tori nie zaczęła przecierać swoich oczu, a i powoli... podnosić się do zwykłej pozycji.
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Czw Paź 29 2015, 20:12
Gonzalesowi coś się chyba śniło. Coś, czego nie był w stanie określić kiedy się obudził, gdyż prawdopodobnie młody wróżek natychmiast zapomniał co to takiego było. Był to jednak miły sen, chyba… W każdym razie, przez chwilę po obudzeniu czuł się całkiem dobrze. Do momentu, aż zorientował się, że nie leży w swoim łóżeczku i kim była ta różowłowłosa istota obok niego?! Lekko go to wszystko przeraziło, ale po krótkiej chwili skojarzył fakty, przypominając sobie wydarzenia dnia poprzedniego… Albo dzisiejszego… Nie wiedział nawet ile spał, ale spał zdecydowanie za mało… Mimo ładnego zapachu jaki wydzielała Tori, było mu trochę niewygodnie, że aż zaczęła go boleć szyja. Chciał jakoś zmienić swoją pozycję, by było mu wygodniej, ale zauważył obecność rudej istoty, zwanej potocznie Kashimą, bądź też Kaszą. Na jego widok, chłopak otrzymał nagłej dawki energii, która nie pozwalała mu dalej spać. Istota ta, w każdej chwili mogła zaprzepaścić cały spisek jaki uknuł Gonzales. Wystarczyłoby jedno niewłaściwe słowo, jeden niewłaściwy gest, a chłopak musiałby wymyślać dla Tori całkowicie inną historię, a białowłosy nie lubił kłamać. Co innego z epickimi urozmaiceniami, ale te kłamstwami nie są. Przynajmniej nie dla Gonzalesa… Chłopak spojrzał na dziewczynę, uśmiechając się delikatnie. Nie chciał jej obudzić, podczas wykonywania swojego chytrego planu, który był tylko kolejnym, zwykłym, epickim urozmaiceniem. Najdelikatniej i najciszej jak tylko potrafił wstał z krzesła. Natychmiast podszedł do Kashimy na palcach. Spojrzał tylko czy Tori nie patrzy i wyjął z kieszeni srebrny kluczyk. Korzystając z nieogarnięcia, jakim był obdarzony jego towarzysz, wsunął mu kluczyk do kieszeni. Lecz to był dopiero początek całego planu. Teraz trzeba było tylko pozbyć się jakoś rudzielca… Przynajmniej na jakiś czas… - Kasza… Kasza…- zaczął go nawoływać konspiracyjnym tonem, jednocześnie szarpiąc za rękaw. Co chwila spoglądał, czy Tori się nie obudziła, aby to w takiej chwili przerwać swoją wypowiedź, by przypadkiem nie usłyszała za wiele z epickich urozmaiceń. – Nie zadawaj żadnych pytań… Musisz uciekać! Ta dziewczynka to przebrana wiedźma i chce zrobić z twoich strun głosowych skrzypce… Ja ją tutaj zatrzymam... W razie czego czekaj na mnie w Artail. Weź ze sobą wszystkie artjefekty. A teraz znikaj, póki jeszcze żyjesz… Podsumował wszystko cichym westchnięciem. Ponownie usiadł obok dziewczyny. Zmęczenie znów do niego powróciło. Po załatwieniu spraw z Kashimą, mógł być już o wszystko spokojny. Ręce schował do kieszeni, a wzrok skupił na ścianie. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, wyrażający poczucie spełnionego obowiązku.
Kashima
Liczba postów : 184
Dołączył/a : 09/02/2015
Skąd : -
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Sob Paź 31 2015, 13:09
Nienawidzę badań. Nienawidzę być rannym. Chcę już stąd wyjść. Nienawidzę mieć zawrotów głowy. Doktor chyba to wyczuwa, bo uwija się ze wszystkimi badaniami, by wypuścić mnie jak najszybciej. - To jak panie doktorze?- Zagadnąłem, chcąc dowiedzieć się o swój stan zdrowia. On tylko spojrzał na mnie dziwnie. - Bedzie pan brzmiał jak czołg.- Odpowiedział. - Że... Co? - Będzie pan brzmiał jak czołg.- Powtórzył spokojnie. - Ale jak to będę brzmiał jak czołg?!- Wybucham, nie wytrzymując tego nic nie wyjaśniającego stwierdzenia. - Normalnie.- Mówi dalej spokojnym głosem.- Podczas rzucania zaklęć będzie się rozlegał donośny huk, jak podczas wystrzału z czołgu. Szczęka mi opadła. Że co? Moje zaklęcia będą brzmiały jak czołg? Znaczy, to nie jest jakaś duża zmiana, bo i tak przy każdym rozlega się grzmot ale... Skąd do cholery takie coś? - Skąd do cholery takie coś?! - Użyliśmy na panu eksperymentalnego lekarstwa. To jego efekt uboczny...- Starał się wyjaśnić doktor, nieco już zdenerwowany.- Młody człowiek o białych włosach powiedział nam, że nie ma problemu. - GIIIIIICK!- Wybiegam z sali, poszukując swojego młodego towarzysza. Rozglądam się po korytarzu, zastanawiając się, gdzie może być ten huncwot, gdy nagle czuję, że coś grzebie mi w kieszeni. Natychmiast tam sięgam, a czując, że to czyjaś ręka, łapię ją kurczowo i odwracam się. Gick. To Gick! W ręku ma jakiś klucz i znów rzuca te nonsensy o wiedźmach. Nie ważne. Teraz nie jesteśmy już w jaskiniach. Teraz mogę mu wygarnąć wszystko. - Słuchaj Gick!- Zagłuszam go. Łapię go za ucho i pociągam w górę.- Co to za uciekanie w tych jaskiniach? Dlaczego odciąłeś nam drogę i nas zostawiłeś?! Masz pojęcie co mogło się stać tobie, Komorimimi i mnie?! Czemu pozwoliłeś lekarzom używać na mnie jakichś eksperymentalnych lekarstw? I co to za kartka na moich plecach, co?!
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Nie Lis 01 2015, 00:50
~~MG~~
Sprawy miały się dość prosto. Konspiracyjny plan nie poszedł jednak według przewidywań wróżka. Nie. Kashima zaskoczył białowłosego i kiedy ten tylko skupił na sobie jego uwagę, chłopaczek mógł odczuć jak ktoś chwyta go za ucho. Ba. Rudy detektyw! Do tego wszystkiego sytuacja była o tyle dobra, że aktualnie oba artjefakty spoczywały w rękach Ryotaro. Ryotaro, który chyba ze stresu zaczął coś łysieć, a przynajmniej kilka rudych włosków opadło w kierunku ziemi, przelatując mu przed twarzą. Znaczyło to tyle, że Gick był czysty niczym łza, czy biały płomyczek, a to detektyw miał teraz zmartwienia na głowie. Tylko... Co zrobić z Tori? Ta zaczęła wstawać z krzesełka, lokalizując wzrokiem źródło hałasu, aby stanąć jak wmurowana, a i jakby gotowa do akcji! Jedynie wydusiła z siebie skołowane a i nieco niepewne oraz jakby... Strwożone? - T-To on?! Oddaj księgę Kori!! - rozległo się tylko ostatecznie, a dziewczyna drgnęła, jakby to zaraz miała wystrzelić ze swoją popisową sztuczką uderzeniową, jednak najwyraźniej obecność Gicka nieco jej przeszkadzała, jakby to ten stał jej na trasie potencjalnego uderzenia.
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Nie Lis 01 2015, 15:09
Cały konspiracyjny plan trafił szlag… Jak zawsze Kashima musiał cos popsuć. A mogło być tak dobrze. Za głośno krzyczał, za głośno pytał, w ogóle głośno się zachowywał. Medycyna zaś musiała cały czas iść do przodu, nic więc dziwnego, że Gonzales się zgodził na użycie w tym celu Kashimy. Chętnie odpowiedziałby mu na wszystkie pytania, ale nie było na to czasu, a ucho trochę bolało. Przynajmniej kluczyk udało mu się podrzucić. W każdej chwili mogło dojść do konfliktu między różowowłosą, oraz Ryotaro, którego Gonzales chciał uniknąć. Poza tym, Kashima mógłby powiedzieć coś nie tak i wtedy młody wróżek miałby przez niego problemy. Musiał więc improwizować… - Cieszy mnie, że się zrozumieliśmy – odrzekł szybko, ładując w rączce Flash Cobweb D. Nie czekając na to co uczyni Tori, bądź też jego rudy towarzysz, podskoczył i rzucił płomykiem prosto w twarz rudzielca, z możliwie najmniejszej odległości i natychmiast epickie, czarne okulary pojawiły się na jego nosie. Ha! To zaskakujące zaskoczenie, którego nikt nie powinien się spodziewać, a powinno zaskoczyć wszystkich. Nawet młodego białowłosego, który działał pod presją chwili. Powinno to zatrzymać Kashimę na wystarczająco długo. Następnie nadszedł właściwy moment na taktyczny odwrót taktyczny. Wyszarpnął się ze wszelkich uścisków, odwrócił się od rudzielca i z całą swoją prędkością ruszył korytarzem, łapiąc po drodze Tori za rękę. - To nienajlepsza chwila na wyjaśnienia! – rzucił do niej, skręcając w coraz to bardziej pokrętne korytarze szpitalnego labiryntu. Co jak co, ale zabawa była przednia. Problem tylko w tym, że mogłaby się źle skończyć. Sytuacja, w jakiej znalazł się Gonzales, była co najmniej nieciekawa. Ostatecznie wbiegł do ciasnego składziku na miotły i zamknął się w nim wraz z dziewczyną, w celu tymczasowego ukrycia się przed rudzielcem. Odruchowo złapał dziewczynę za nadgarstki, gdyby ta chciała wyładować akurat na nim swoją agresję. - Jemu zależy głównie na mnie… To świrnięty osobnik, może być agresywny. Nie chcę cię do tego w to wszystko mieszać, więc zaczekaj tutaj… Postaram się odzyskać twoją księgę… - po tych słowach opuścił składzik, zostawiając w nim dziewczynkę, po czym powoli poszedł szukać Kashimy…
Kashima
Liczba postów : 184
Dołączył/a : 09/02/2015
Skąd : -
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Wto Lis 03 2015, 01:49
Zanim sie obejrzałem, Gick uderzył mnie w twarz swoim białym ogniem. Zabolało. Na szczęście zdążyłem zamknąć oczy, dzięki temu nie udało mu się trwale odebrać mi wzroku. Niestety wciąż potrzebowałem chwili, żeby dojść do ciebie. A wtedy już go nie było... Różowej panienki, która zdawała się mieć do mnie jakąś sprawę, też. Świetnie... Dobra, Gick się w końcu znajdzie. Przejechałem ręką po swojej łysinie... WRÓĆ! Gdzie są moje włosy? Poczułem tylko ciepło, pył i swąd... Ok, Gick mnie popamięta! Ale najpierw muszę się czegoś dowiedzieć. Rozglądam się w poszukiwaniu jakiejś pielęgniarki albo lekarza, by zapytać sie o stan Komorimimi. Martwiłem się o nią.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Wto Lis 03 2015, 18:39
~~MG~~
Logiczny Kashima nie mógł spodziewać się ataku, jak i tego - że płomienie Gonzalesa pozbędą się nie tylko jego czupryny, ale też brwi, czy innego owłosienia na twarzy. W dodatku mężczyzna postanowił olać pogoń za towarzyszem mimo, że miał się z nim policzyć, a po prostu ponownie obrócił się w stronę szklanej szyby, przyglądając się poranionej dziewczynie niczym naczelny stalker małych osóbek, czy też pedofil. Rudy, chociaż aktualnie łysawy pedofil. Oczywiście początkowo miał niemałe problemy z widocznością, ale te stopniowo ustępowały, a on mógł dalej 'czuwać'.
Ponownie - więcej przygód miał niewysoki wróżek, który to pociągnął za sobą Tori. Dziewczyna z początku zaskoczona na tyle ruszyła w drogę, by ostatecznie za jednym, czy drugim zakrętem stawić opór. Chwyciła jedną z klamek, aby to zatrzymać pędzącego do przodu Gicka, co poskutkowało, iż dwójka nastoletnich osóbek zderzyła się ze ścianą. Ciche jęknięcie wydobyło się ze strony różowej, a ta spróbowała sprawnie się ogarnąć, a i wyszarpnąć łapkę z dłoni chłopaka. - M-Musimy mu zabrać książkę! Tam może... Tam może coś być... - rzuciła tylko, acz ton jej głosu wskazywał na zmęczenie. Tak samo szarpnięcie, które pewnie powinno być na tyle silne, nie miało takiego efektu, a łapka Tori pozostała w uścisku białowłosego, który mógł zobaczyć, iż w ich kierunku frunie różowe stworzonko, jednak zbyt szybko się nie zbliżało, ale - co teraz zrobi młody heros?!
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sala Intensywnej Terapii Sob Lis 07 2015, 15:11
Prawie wszystko szło zgodnie z planem. Powiodło się rozdzielenie Tori od Kashimy. Na szczęście udało uniknąć się jakichkolwiek agresji, nie licząc małego płomyczka, ale ten był bardzo niewinny. Nie spodziewał się jednak tak nagłego hamowania. Zderzenie ze ścianą nie należało do najprzyjemniejszych dla twarzy młodego wróżka. Zaczął rozmasowywać sobie nos ręką, delikatnie ignorując dziewczynkę. Ale to tylko na chwilę, ponieważ szybko zebrał w sobie resztki waleczności i chęci pomocy. Potrząsnął głową, wyrzucając z niej ból. Złapał Tori za ramiona i spojrzał jej głęboko w oczy. - Nie musisz się niczym martwić. Pozwól mi się tym zająć. Wystarczy, że we mnie uwierzysz i zaczekasz tutaj chwilkę, a wrócę z książką – powiedział, następnie puścił ją. Uśmiechnął się delikatnie czekając na jej reakcję, a następnie wrócił do Kashimy, powolnym krokiem, jakby szedł na spotkanie ze smokiem. Zacisnął dłoń na rękojeści miecza, nerwowo przełykając ślinę. Chwila… On nie miał miecza… W takim razie nie ma się czego obawiać. Podszedł do towarzysza i przystanął obok niego. - Kasza, jest sprawa… - czyżby to był ten moment w którym Gonzales Gonzo Gick staje się poważny? Wyjął swoje epickie czarne okulary i zaczął je powoli przecierać. Spojrzał na Kashimę. - O stary! Genialna fryzura, a raczej… Brak fryzury! Hahahahahahahaha! - chłopak nie mógł się powstrzymać przed wyśmianiem nowej stylizacji towarzysza. Przez długą chwilę stał, próbując opanować śmiech. - Przechodząc jednak do sedna sprawy… - rzekł, kiedy tylko opanował śmiech i przetarł łezkę, która pociekła mu z kącika oka. – Wybacz, że w jaskini wyszło tak jak wyszło, ale przyznasz, że było śmiesznie! Za te szczepionki też wybacz… Myślałem, że nowoczesna medycyna, to lepsza medycyna… Chciałem po prostu, żebyś szybciej wyzdrowiał... - powiedział z wyraźną pokorą i skruchą w głosie. – Potrzebuję jednak odzyskać artiefaktyczną książkę, którą zgarnąłeś, oraz kluczyk. Wiem, że zasługuję teraz na liczne moralizujące przemówienia, ale mam świadomość, że dość głupio postąpiłem, więc staram się to wszystko jakoś odkręcić… I jakby co powiedziałem Tori, że jesteśmy rywalami, tak więc mógłbyś trochę poudawać, że jesteś tym złym… Za to też w sumie możesz mi wybaczyć… To jak z tym książką? Skończył swoje liczne przeprosiny, spoglądając gdzieś na bok. Zerknął czy Tori ich przypadkiem nie podsłuchuje. Starał się to rozegrać w taktyczny sposób, aby jak najmniej osób przy tym ucierpiało. Modlił się w duchu, by Kashima choć raz w życiu wykazał się zrozumieniem i jakąś mądrością. W końcu pozbył się już rudych włosów, może to jakoś pomoże.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.