I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Cafe Cambio Dolor to niewielki przybytek prowadzony przez wesołą rodzinkę Latynosów, która niespecjalnie przejmuje się tym, że niewiele osób przybywa do lokalu by zostawić w nim swoje pieniądze. Budynek jest niewielki, utrzymany w kolorystyce czerwieni, oświetlony dodatkowo parą latarni zawieszonych tuż nad wejściem do drzwi, jednocześnie pozwalając w nocy odczytać wszystkim napis "Cambio Dolor" tuż nad framugą. Przed budynkiem znajduje się szereg białych stolików z białymi krzesłami oraz czerwonymi parasolami, bogato zdobionymi, z wygrawerowanymi lwami i kozami. Wewnątrz budyneczku znajdziemy główną salę, w której znajdują się stoliki, wokół których zawsze odnaleźć można po 4 krzesła, ladę, za którą na ogół stoi uśmiechnięty Pedro i jego małżonka Yoleta. Nad ladą zawieszone jest menu, z którego można wybierać co tylko się zapragnie- kawy, herbaty, różne drinki, napoje i niewielkie przekąski. Za ladą widać dodatkowe drzwi, najprawdopodobniej prowadzące na zaplecze. Całość wnętrza sprawia ciepłe, przyjemne wrażenie, również dzięki bujnej roślinności i szeregowi obrazów przedstawiających małe, wesołe dzieciaki grające w różne gry. Dziwny lokal. _______________________________________
...to wcale nie jest tak, że jeśli ktoś lubi kawę to piję tylko kawę. Nie jest tak, że jeśli ktoś nazywa się kochankiem czekolady to musi cały czas wcinać czekoladę. Jeśli ktoś twierdzi, że zadowala się jabłkami, to prawdopodobnie tak właśnie robi, ale być może od czasu do czasu lubi przekąsić też coś innego. Każdy ma swoje ulubione posiłki i napoje, każdy może stwierdzić, że nie wyobraża sobie życia bez jednego czy drugiego rarytasu, ale prawda jest taka, że gdybyśmy całe życie próbowali przeżyć tylko na takich specjałach, to bardzo szybko stwierdzilibyśmy, że te nam... zbrzydły. Dokładnie tak! I wcale nie mówię tego dlatego, by usprawiedliwić fakt znajdowania się młodszej z sióstr Byakushitsune w tym wesołym, zalatującym Latynosami przybytku. Nawet ona czasem miała ochotę na coś innego niż krew, krew, flaki i wnętrzności i tak dalej. Ba, te flaki stanowiły tylko element dekoracyjny, to wcale nie było tak, że była jakimś zwierzem co to zjadłby wszystko co zostało przed niego rzucone. Dokładnie!
...ale nie zbaczajmy z tematu ponownie. Ostatnio zbyt wiele dygresji pojawiało się w główce długowłosej blondynki, być może właśnie dlatego, że od pewnego czasu nie musiała się niczym za bardzo przejmować. Jakoś tak... wszystko się jej udawało! Nie wiedzieć czemu, po latach wyrzeczeń i ciężkich przepraw, dziewczynie udało się osiągnąć w końcu delikatny stan równowagi i szczęścia. I z tej beztroski trzeba było korzystać dopóki tylko się dało. Dlatego dziewczyna siedziała teraz wesoło przy jednym ze stolików na zewnątrz lokalu i wesoło tupała sobie nogą w rytm cichej muzyki dochodzącej z lokalu. W ręku trzymała gazetę zatytułowaną Fiore News i przeglądała co tam w niej ciekawego, podczas gdy druga dłoń zajęta była przytrzymywaniem filiżanki z dobrą herbatą z wysp z północy stąd, delikatnie odginając paluszek, jak to przystało kulturalnym pannom. Dawno już nie zdarzyło się jej tak długo usiedzieć w jednym miejscu. Może to artykuły były tak ciekawe? A może muzyka się podobała? Trudno było to określić.
Jak to już bywa, tak bywa i nawet Arcio udał się do miejsca, jakim była kawiarenka. Nieprzespana noc? Ciężka praca? Kolejny kroczek w kierunku nowego, lepszego świata? A może próba odnalezienia kogoś? Tego sprecyzować pewnie się nie dało, jednak ostatecznie nastolatek, a raczej młody mężczyzna zawitał w tym lokalu. Czemu tym, a nie innym? Dlaczego nie ruszył kilkadziesiąt, czy kilkaset metrów dalej? Pewnie nie po drodze, czy coś, a i o wiele szybciej to powinno zająć, gdyż czas to pieniądz, a potęga ekonomiczna to bardzo przydatna rzecz w podbojach i innych takich. - Kawę. Czarną. - powiedział tylko pod nosem do obsługi, która najwyraźniej zaintrygowana była tym, co chce on zamówić. W międzyczasie ściągnął nawet kaptur, chociaż to pewnie zasługa tego, iż przysiadł w zacienionym rogu na świeżym powietrzu, przyglądając się uważnie otoczeniu, a może raczej innym osobnikom w tym miejscu. Poczynania kelnerów, czy kelnerek... Inni klienci... A może raczej nieliczna ich ilość. Ktoś w ogóle się tutaj znajdował poza nim i blondynką, którą chyba skądś kojarzył. Ale skąd..? To istotne? Pewnie mignęła mu jakoś na ulicy niedawno, bądź coś! Ostatecznie przymknął oczy ze zmęczenia zapewne, czekając na zamówienie.
...co za zawód. W tej gazecie nie było czegoś tak bardzo ważnego i niezbędnego jak horoskop! Jak... jak... jak można było aż tak zawalić?! Przecież horoskop był witalny dla niezmiernej ilości żyć na tym planie astralnym! Bez horoskopu co poczną te biedne duszyczki rozsiane po całej krainie? Nie będą wiedzieć czy powinny wchodzić w bliższe relacje z innymi czy może się ich wystrzegać! Czy powinny znaleźć sobie nową pracę czy może jednak poprosić o podwyżkę w obecnej! Czy lepiej ubrać się w zielony strój czy wyjść do świata nago! Jak ci wszyscy ludkowie mieli sobie teraz poradzić?! To straszne! Kataklizmy czekały tylko na to by się wydarzyć. Wybuch lodowców i topniejące wulkany! Trzęsienia huraganów i zrywające dachy z domów ziemie! To wszystko tylko czekało, tuż za rogiem, mogło zdarzyć się w każdej chwili! A oni o tym nie wiedzieli i nie dowiedzą się nigdy - bo nie było żadnego horoskopu!
- Cudownie! - wykrzyknęła nagle dziewczyna zza czasopisma, po czym delikatnym i subtelnym ruchem zbliżyła filiżankę do ust, pozwalając herbacie rozlać się po jej spragnionym trunku układzie trawiennym. Nawet głupie pociągnięcie łyka brzmiało inaczej, gdy się je opisało w taki sposób! Dopiero teraz oderwała wzrok od gazety i spojrzała na przybysza. Niespecjalnie przejęta konwenansami i odpowiednim zachowaniem wpatrzyła się niego z zainteresowaniem, mając gdzieś ewentualnym wnerw takiego ludka. - Hej, hej, hej, wierzysz w horoskopy? I co tutaj robisz? - krzyknęła do niego z oddalonego całkiem sporo od niego stolika. Najwyraźniej naprawdę nie przejmowała się tym co sobie ktokolwiek o niej pomyśli - koniec końców miała zamiar tu zwyczajnie odpocząć.
Drzwi otwarły się z głośnym skrzypnięciem kiedy do knajpki wparował tajfun na nogach. Gumiś z zaciśniętymi pięściami i klnąc pod nosem na czym świat stoi udał się do baru przed którym usiadł i nadal nie zwracając uwagi na resztę świata rzucił prosto z mostu.-Whisky. Już.-Władczy ton, poza "Badassa". Tak, Gumiś nie był typem faceta którego się lubiło. Był człowiekiem którego się nienawidziło, albo bało. Nie ważne ile razy próbował być "Miły", "Dyplomatyczny" czy "Kulturalny". Wynik za każdym razem był taki sam, to on był tym złym, to jego świat nie lubił i to na nim się uwziął. Widać Gumiś urodził się motherfuckerem i nic z tym nie zrobi. Jego przeznaczeniem było siać zło i pożogę, oglądając cierpiące twarze milionów... ale kur*a on chciał czasem posiedzieć na miłym obiedzie z kobietą! MIŁYM. Dlaczego zawsze musiało być tak, że się pojawił jakiś imbecyl z którym musiał się tłuc?-Nie ma Whisky.-Padła odpowiedź od Pedro. Co wprawiło Gumisia w jeszcze gorszy nastrój. Jak to nie ma Whisky!? No... no Wtf!? Gumiś zdjął ciemne okulary i włożył je do kieszeni płaszcza, westchnął i ze złowrogim-chodź-tak-serio-smutnym spojrzeniem, zamówił szklankę mleka. W międzyczasie przeleciał też spojrzeniem po barze. Pedro, żona Pedra, Jakaś ładna dziewczyna która pewnie i tak nazwie go bawidamkiem, spoliczkuje, obrazi i sobie pójdzie, oraz koleś którego kojarzył z Gildii. Głupie GH z jeszcze głupszą mistrzynią, gdzie nie poszedł, to GH. Westchnął.-Widzę że też masz wolne...-Zwrócił się do Artiego, którego kojarzył właściwie tylko z widzenia, po czym uniósł szklankę mleka i jednym łykiem opróżnił połowę.
Włócząc się po świecie, bez żadnego większego celu, Cahil w końcu doszedł do wniosku, że warto były by się zatrzymać i coś zjeść, albo chociaż się napić. Idąc ulicami Onibus, zobaczył znajomą sylwetkę, która wchodziła do budynku z szyldem "Cambio Dolor". Kim była ta osoba? Otóż to znamy mu bardziej z widzenia, niż z rozmów Goomoonryong, smoczy zabójca ognia. Cahil nie miał nic do tego mężczyzny, oprócz tego, że był on strasznym kobieciarzem i czarnowłosy wkurzał się na samą myśl, że ten mógłby mu podrywać Chi. Nie mniej jednak, z braku jakiegokolwiek zajęcia, powoli ruszył w stronę kawiarni i już po chwili był w środku. Od razu zauważył Gumisia przy barze, ale rozglądając się po pomieszczeniu, dostrzegł jeszcze jedną znajomą twarz. Artiego. Westchnął ciężko. Trójka członków mrocznej gildii w jednym miejscu? To nie mogło skończyć się dobrze. Oprócz nich w kawiarni była jeszcze jakaś kobieta. Nie znał jej, właściwie pierwszy raz ją widział na oczy. Nic w tym dziwnego. Fiore było duże i wielu ludzi jeszcze nie znał. Czarnowłosy zdjął kapelusz i podszedł do baru, gdzie stał jego gildyjny znajomy. -Poproszę kawę. Czarną.-rzucił do kelnera, czy też właściciela sklepu i nie patrząc na Gumisia, powiedział: -Troje to już tłok... Rozumiem, że ja plącze się po świecie bez większego celu... Ale wy dwaj? Podziękował kiwnięciem głowy za kawę, upił trochę i dopiero teraz odwrócił się do maga ognia. -Nie miałeś czasem pomagać w czymś tam zdradliwej Wróżce... jak jej było? Mniejsza. Nie spodziewałem się, że spotkam Cię kawiarni. Pozamykali wszystkie bary?-rzucił, popijając swoją kawę i uśmiechając się lekko pod nosem.
I co miał robić jakże przewspaniały Artur, czekając na swoje zamówienie? Niespodziewane, chociaż nie tak nadzwyczajne, bo zaczął rozmyślać. Myślał, co powinien teraz zrobić... Ruszyć jej śladami, a może sobie odpuścić? Znaleźć, czy sobie darować? Teoretycznie wypadałoby jakoś ją znaleźć i odpowiedzieć, ale praktycznie... Minęło jakieś sześć, a może siedem lat. Prawie pół żywota, a to znaczy, że zapewne sporo się pozmieniało, więc... Opłacało się? Tego nie wiedział, a i takiej pewności mieć nie mógł, jednak jego rozważania zostały zakłócone przez swego rodzaju wykrzyknienia. Hej, hej, hej... Tylko które hej spowodowało, iż Artie postanowił otworzyć oczy i spojrzeć na... irytujący, a może raczej hałaśliwy okaz kobiety. A to niby zwierzęta zachować się nie potrafią eh... I jeszcze co?! - Horoskopy? - burknął tylko cicho pod nosem, więc niepewne względnie było odebranie owej wypowiedzi przez dziewczynę, aczkolwiek może to i lepiej, prawda? Dalszej kwestii raczej nie skomentował, aczkolwiek można uznać, iż zademonstrował, upijając łyk ciemnego napoju. Przecież taki był cel jego wizyty tutaj. Kawa. Nic dodać, nic ująć, nie? Wszystko mogłoby tak mijać dalej w względnej ciszy i spokoju, aż do budynku weszły kolejne osoby, a dokładniej znajome twarze, które mignęły mu raz, czy dwa na sterowcu. Smoczy Zabójca i inny członek Grimoire Heart. Aż Arcio westchnął, myśląc jak to więcej ich Tsukiko nie miała. Przecież 3 osoby to już tłok, a teraz poza właścicielami kawiarenki, znajdywało się aż 4 klientów, z czego aż trzech z mrocznej gildii. Eh. - Ta... Wolne. - rzucił cicho, przyglądając się poczynaniom osobnika. Aż tak spragniony, czy może po prostu zachłanny? Nieważne. Sam chłopak upił kolejny solidny łyk kawy, aby potem... - Czasem trzeba zrobić sobie przerwę. - odpowiedział natomiast na kwestię drugiej persony. Przecież logiczne, że każdy ma jakieś limity, a i każdemu odpoczynek się należy. Ot co, taka prawda i tyle. - Zdradliwej... Wróżce? - dodał, unosząc brew w geście zdziwienia, a może zaciekawienia. Nie codziennie słyszy się o takich zjawiskach, prawda?
Geje! Geje wszędzie! Ona sobie tu siedziała, nawet zagadnęła do jednego z nich, a oni ją kompletnie zignorowali! Niemożliwe, niedorzeczne, okropne! Gdyby była nieco bardziej uczuciowa pewnie by się rozpłakała po całym tym teatrzyku jaki odstawili, bo to przecież musiał być teatrzyk, no nie? Na pewno grali niedostępnych byle tylko zirytować dziewczynę, to musiało być to! Nie wyobrażała sobie, by ktokolwiek mógł przejść obok niej z taką chłodną obojętnością, to musiało być kłamstwo! ...a może faktycznie byli homoseksualistami i lepiej czuli się w towarzystwie mężczyzn niż kobiet? Na przykład ten duży taki, śmieszny taki, może on tylko tak wyglądał a w rzeczywistości był tylko biednym, małym chłopczykiem w głębi swojego serduszka, który nie wiedział jak radzić sobie ze swoją płciowością i nieśmiałością! Biedaczek! A ten co odbąknął jej gdy zapytała o horoskopy? Może miał wadę wymowy! To by wszystko tłumaczyło! Nie chciał za dużo mówić, bo bał się, że gdy zacznie się jąkać to ona go wyśmieje! Tak, to miało sens. No i przy okazji pewnie był homoseksualistą. Tak, to miało sens. Trzeci mężczyzna, ten który przyszedł ostatni, z kolei mówił najwięcej, choć wyglądał na takiego, co mówienie powinno być dla niego udręką. Być może on z kolei był typem cichego, zamkniętego w sobie "cool guya"? - A skąd mam to wiedzieć?! - wyszeptała ostrym tonem do siebie blondynka, gdy już wszystkie jej wizje osiadły spokojnie w jej głowie. Tak, wyobrażenie odpowiednie już posiadała. Teraz należało skonfrontować to co w jej głowie, z tym co przed nią.
- Hej! Hej! Hej! Jestem tu, widzicie mnie!? Nie ignorować mnie!- krzyknęła w ich kierunku zrywając się z miejsca i podchodząc krótkimi, acz szybkimi kroczkami do wspomnianej trójki. - Nie bójcie się mnie, nie gryzę... Okej, kłamstwo gryzę! Ale nie bójcie się mnie! Naprawdę, nie ma potrzeby! - powiedziała kładąc rękę na ramieniu Gumisia - Nie musisz tak bardzo bać się kobiet, one nie są takie złe! - wyszeptała w jego kierunku, a następnie z piruetem obróciła się w kierunku Artiego - A Ty się nie jąkaj! - powiedziała, kolejny piruet wykonując tym razem w kierunku Cahila. - A Ty mów więcej swoim zmysłowym głosem! - rzuciła z wesołym uśmiechem, a następnie klapła swoim tyłeczkiem na wolnym krześle obok nich. Na pewno teraz zechcą jej podziękować za miłe słowa pociechy i otuchy. Tak, to było pewne!
Onibus... w sumie to po co tutaj przybyła, nie za bardzo się orientowała.Podążała za Gumisiem oczywiście, ale udawała, że go nie w trakcie podróży z Oak. Trzymała się cały czas kawałek od niego, ale też by mieć go na oku. Nie spalił niczego po drodze, to już jest sukces. W sumie to czuła się trochę jak taki detektyw, szpieg czy jakoś tak. Brakowało jej tylko ciemnych okularów, chociaż i z nimi może się trochę rzucać w oczy. No przynajmniej nie musiała też nikomu zadawać kopniaka w cztery literki. Ciekawe co by się działo dalej w lodziarni gdyby nie wyszła? Może byłoby po lodziarni? Kto wie i pewnie nigdy się tego nie dowie. Nie widziała niczego specjalnego w tym mieście, poza wielgachnym teatrem. Rzucał się trochę w oczy, ciekawe jakie role by jej pasowały na scenie? Spostrzegła, że obiekt, który obserwowała wszedł do kawiarenki. Chwila... co? kawiarenka i Gumiś? To chyba się nie klei, bez powodu by chyba nie wchodził do takiego miejsca. Postanowiła też tam zaglądnąć i usłyszała dwa charakterystyczne słowa, na które chyba tylko ona może teraz zareagować. Widać znajomi Gumisia, podeszła.. nie za blisko, ale na tyle by mogli usłyszeć jej odpowiedź. -Na imie jej Akane, coś jeszcze mam powiedzieć? - odezwała się nagle na pytanie o zdradliwej wróżce. Chociaż pewnie do końca życia nią będzie, w sumie to trochę się leni z tym zadaniem. Chyba powinna po prostu czatować przy wejściu do wróżkowej gildii. Musi się wziąć w garść, bo nie ma lipy!
Cahil, cholera że też i jego tu przywiało. Powoli przeradzało się to w minizlot GH, jakiejś laski i oczywiście Pedra. Co to za zlot GH bez Pedra? To prawie jak Cygan bez wąsów, czy Krasnolud bez brody. Bary... ale miał reputację. W sumie tak, zawsze chodził do barów, no i teraz też myślał że wszedł do baru dopiero po chwili uświadamiając sobie że to nie jest bar, ale co z tego ok!? Nie muszą mu wypominać co chwila, tak!?-Czasem warto pójść w jakieś cywilizowane miejsce. Gdzie masz tą swoją białogłową?-Mówił oczywiście o Chihayi. Swoją drogą nie wiedział do teraz co takiego Cahil w niej widzi. Spotkał ją raz, na misji i od razu stwierdził że nadgniły kaktus ma w sobie więcej kobiecości od niej. Miał w sobie jednak na tyle taktu że nie obrażał kobiet, kolegów z gildii. Tym bardziej że jej ciało złe nie było, za to charakter... no, prawie jak Akane. Tylko Akane była jedynie wredna, ale miała w sobie coś z kobiety.-Swoją drogą, kojarzycie tego całego Jino? Dość świeży w naszych szeregach, z pół roku może, taki rudy, od magii elektryczności.-Machnął na szybko opis Jino, by i Artie i Cahil, pojęli o kim mówi.-Jak by kiedyś wam podpadł... czy coś... to jego głowa jest moja. Możecie zrobić z nim co chcecie, ale to ja go zabije.-ścisnął szklankę zbyt mocno w nagłym napadzie gniewu a ta pękła, wylewając resztę zawartości na podłogę, a rękę Gumisia, dotkliwie raniąc. Sam sprawca zamieszania się usunął. by Pedro mógł posprzątać. Wtedy też podeszła do nich blondynka, wyczyniając dziwne rzeczy, mówiąc, latając, w ogóle dużo jej było, dlatego w pewnym momencie, lekko podirytowany Gumiś złapał ją lewą, czyli zdrową dłonią za twarz by się zamknęła i przyciągnął do siebie, gdzie przesunął dłoń wyżej, na głowę i pogłaskał jak zagubionego pieska.-Widzisz? Nie boję się. Ugryziesz mnie?- Przekrzywił nieco głowę, kiedy to do Baru wparowała Akane, co spowodowało tylko westchnięcie Gumisia, wskazał ją więc prawą dłonią, po której ściekały strużki krwi.-Jak widzicie, włóczy się za mną od Oak. Zdradliwa wróżka, Akane.-Przedstawił dziewczyną mężczyzną, po czym odwrócił się do Akane.-A to A... A... Arturek i Cahil. Twoi starsi koledzy.-Wskazał kolejno Artiego i Cahila, ciągle głaszcząc Ringo. W sumie to miała fajne włosy.
Cahil uśmiechnął się lekko pod nosem. Był to wyćwiczony wyraz twarzy, który tak naprawdę nic nie znaczył. Szczerze, mało go to wszystko obchodziło. Po prostu nie miał co robić. Chociaż faktycznie, Gumiś trochę go zdziwił. Westchnął cicho i teatralnie wzruszył ramionami. -Ano właśnie, też się nad tym zastanawiam. Gdzieś mi się zapodziała. Ale jest dobrze, bo z tego co widzę nie jest w twoim towarzystwie.-odpowiedział, popijają kawę. Ah te miłe pogawędki z kumplami z gildii. -Jino? Ten rudy? Kojarzę go... Jasne, jest twój... Swoją drogą co takiego zrobił, że tak bardzo Cię wkurzył, jeśli mogę wiedzieć?-zapytał Gumisia, patrząc na niego z zaciekawioną miną. Wiedział, że ów mężczyzna jest dość impulsywny, ale nigdy nie zdarzyło mu się wkurzyć go aż tak bardzo. Jino musiał przesadzić. Spojrzał na Artiego i udał, że się nad czymś zastanawia. Chociaż swoja drogą... ten koleś był bardzo małomówny i właśnie czymś się zainteresował. Ciekawe. Zanim jednak mu odpowiedział, blondynka, która również była w barze, zaczęła zwracać na siebie uwagę. Cahil rzucił jej spojrzenie mówiące "nie wiem kim jesteś, ale chyba za bardzo się spoufalasz z mroczną gildią.-Artie, to jakaś twoja znajoma?-zapytał, po czym już miał wracać do tematu, kiedy drzwi do kawiarni znowu się otworzyły i do środka weszła...-O wilku mowa. To jest właśnie owa Wróżka. A zdradliwa, bo zostawiła dla nas Fairy Tail, chyba... Tylko coś mi się wydaję, że dalej nie wykonała swojego zadania. Mylę się?-zapytał, rzucając jej zaciekawione spojrzenie, olewając Gumisia i jego zabawy z blondynką. Kiwnął jej głową, co miało chyba oznaczać "miło mi Cię poznać", chociaż w rzeczywistości... Mało go to wszystko obchodziło.
- Wiedzieć co? - spytał się tylko, na okrzyk blondynki. Czyżby coś olśniło prawdopodobną pustkę pod czaszkownicą? Możliwe, nie? W końcu cuda się zdarzają, nie żeby Arcio kierował się stereotypami, czy coś, ale... Horoskopy. Serio? Że też w ogóle ktoś to czyta, czy też wierzy, prawda? Pewnie poprzypatrywałby się dalej dziewczynie, która najwyraźniej wybuchła sama do siebie, bo zbytnio nikt na nią nie raczył zwrócić uwagi - mentalne wzruszenie ramionami - to jednak jego oględziny niezbyt przyjemnego dla uszu obiektu zostały przerwane przez kolejny gorszy niż zwierzę cel, na którym spoczęły szarawe tęczówki. Pewnie odparłby też coś na wykrzyknienia, a raczej skwitował je prychnięciem, jakby na nie nie zasłużyło coś innego, a mianowicie... - Widać się polubiliście. - rzucił tylko, wzruszając ramionami i oczywiście ironizując informacje dotyczące relacji Guma i Jino. Ach~! Czyżby kolejne Best Frjendy i inne takie? Tak słodkie, że aż mimowolnie irytacja powoduje uniesienie się kącików ust w górę. Nic piękniejszego być nie mogło prawda? A słodycz taka, że aż chciałoby się zwracać, więc... Nic dziwnego, iż znów posmakował kawy, aby zrównać jakoś różnorodnościom i pokiwać tylko z... politowaniem? Tak... Bałagan. Znowu ten brak kontroli nad sobą! - Eh... - westchnął tylko, ale znów nie dane mu było się wypowiedzieć, bo znowu ktoś się wtrącał... A ten owy ktoś był najwyraźniej dalej niewysoką blondynką. - Kto się niby jąka? - proste odparcie zarzutów pytaniem na pytanie. Bo niby dlaczego miałby zareagować inaczej! Co się będzie męczył i marnował ślinę na kogoś... hałaśliwego? Niepożądanego? W każdym bądź razie denerwującego! Przynajmniej coś ostatecznie zakończyło się sukcesem i... Poznał zdradliwą wróżkę! Ale czy można jej ufać? Skoro ktoś zdradził kogoś raz? Skąd można mieć pewność, iż tego nie powtórzy? Aż postanowił olać momentalnie jakieś próby jakże "szokujących" gumisiowych zalotów, czy też osobnika, którym był Cahil. Chociaż nie... Przenosząc wzrok na nowoprzybyłą, spojrzał tylko na personę tak, jakby chciał wyrazić coś w stylu "chyba kpisz". Może i Artiego dało się zauważyć z różnymi ludźmi, ale... to?! Miałby znosić ciągłą paplaninę i paplaninę i to tonu, do którego nie przywykł. Blah... Nie ma mowy, dobre żarty! - Dlaczego? - krótkie pytanie i najlepsza byłaby taka sama odpowiedź. O co mogło chodzić, skoro spoglądał się w kierunku zapewne już dawnej wróżki? Pewnie o powód zmiany, nie? Ale kto go wiedział... Aż podparł głowę na dłoni, czekając najwyraźniej na odpowiedź i rozważając też, co go właściwie gildyjne niesnaski i takie tam... Durne bajeczki. Chociaż jak tak pomyśleć, po odpowiedzi, czy też zostaniu olanym, Artie zaczął czegoś szukać w pomieszczeniu, ale czego...?
Ohohoho, mężczyźni załatwiali swoje bardzo męskie (wciąż potencjalnie gejowskie) sprawy. Ringo nie do końca orientowała się w całej tej rozmowie, którą faceci prowadzili, ale nie czuła się z tego powodu jakoś specjalnie źle. Koniec końców o ile zabawniejsze było wyłapywanie zdań wyrwanych z kontekstu i budowanie z nich swojej własnej historii? Pewnie młoda Byakushitsune byłaby w stanie w swojej główce ułożyć sobie całkiem ciekawą fabułę, w której trójka mężczyzn byłaby głównymi bohaterami, ale nie dane jej było tego uczynić, do tego bowiem potrzebowałaby chwili spokoju, a takimi luksusami w tej chwili nie dysponowała. Wykonując swoje piruety nie spodziewała się nawet przez chwilę, że ktoś może zechcieć wyrządzić jej tu krzywdę czy zachować się wobec niej brutalnie, przecież byli na otwartym terenie, w mieście, ludzi wokół pełno, choć akurat nie w tej knajpce, ale ogólnie pełno! Tymczasem jeden z mężczyzn złapał dziewczyną za jej słodką twarzyczkę i w ten sposób udaremnił jej dalsze ruchy, które na sto procent nadeszłyby gdyby nie jego zachowanie!
...jeśli jednak mężczyzna spodziewał się, że Ringo przestraszy się takiego ruchu to grubo się mylił. Ta co prawda wydała z siebie ciche i słodkie "kya!" gdy ten ją do siebie przyciągnął, ale gdy facet przyjrzał się jej twarzy dostrzegł, że ta patrzy na niego z czymś w rodzaju uprzejmego zdziwienia, tak jakby oczekiwała na to co zamierza teraz zrobić nie będąc zamieszaną w jego ruchy, a raczej przygodną obserwatorką. Podniesione delikatnie brwi i otwarte oczka wlepiły wzrok w Gumisia, który po chwili puścił jej buzię, a zajął się głaskaniem jej po głowie. O, ten człowiek... ten człowiek... On... MUSIAŁ BYĆ NIESAMOWICIE MIŁYM GOŚCIEM! Zdecydowanie! Być może brakowało mu nieco ogłady, ale jego gesty były jednoznaczne, chciał po prostu jej pomóc, tak by nie czuła się zagubiona i sama tutaj! Co za niewiarygodnie miły facet! - Mówi pan poważnie? Naprawdę poważnie? W takim razie bez zbędnego gadania zabiorę się do rzeczy! Tylko proszę przygotować sobie jakąś chusteczkę albo materiał, bo to potem trzeba będzie zatamować! - uśmiechnęła się i zamknęła na chwilę oczy, ręką wykonując gesty jakby... modliła się przed posiłkiem? Następnie sięgnęła jedną dłonią po pojemnik na krew, który zawsze nosiła ze sobą, a drugą oplotła delikatnie tył kark mężczyzny, który w tej chwili obrócił się do Akane, jednocześnie dając dziewczynie do dyspozycji całą jego szyję. Co innego mogła zrobić dziewczyna, gdy on tak ładnie zaoferował się? Oczywiście, że wbiła swoje kiełki w jego tętnicę, być może i boleśnie zdzierając skórę i warstwę mięśni faceta, do momentu w którym poczuła jak na jej ustach zaczął przepływać miły posmak płynu, który tak dobrze zdążyła już poznać. - Na...prawdę... nie ma to... jak świeża krew... - powiedziała dziewczyna, jednocześnie podstawiając pudełeczko pod głowę mężczyzny, tak by resztki krwi ściekały właśnie do pudełka. Nic nie mogło się zmarnować. Po chwili, cała umazana krwią oderwała się od szyi chłopaka, językiem ścierając krew z warg. - Mniam! Teraz wypada zatkać czymś ranę... - tu spojrzała znacząco na innych mężczyzn - Może macie jakieś ręczniki przy sobie? Albo chusteczki chociaż? - zapytała niewinnie, przekrzywiając głowę jakby w zdziwieniu, że w ogóle musi o tym mówić.
Akane
Liczba postów : 295
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : ś tam
Temat: Re: Cafe "Cambio Dolor" Nie Wrz 15 2013, 12:25
-Nie włóczę tylko pilnuje byś czegoś nie spalił lub kogoś - odpowiedziała wystawiając przy okazji język. No w sumie to miała jakiś powód do chodzenia za nim. Eto... chyba tylko traci czas na łażenie z tym playboyem. Chyba jednak pomyśli o zakupieniu namiotu i rozbicie się pod siedzibą wróżek. Akane chyba jest całkiem nieudaną osóbką, rodzice pewnie nie byli by z niej dumni, ale kto tam wie. Nie żyją. Może się dowie jak sama opuści ten świat o ile ich spotka, w co wątpi niestety - Tak, tak możemy sobie oszczędzić te oficjalne bzdety - odpowiedziała i machnęła dłonią. Imiona zna, to jej wystarczy i raczej nie będzie się do nich zwracała per "senpai" czy jakoś innej. -A tobie nic do tego. Fiore nie jest takie malutkie, zresztą nie muszę ci się spowiadać - odpowiedziała widocznie zirytowana. Chyba powinna się wziąć w garść, trudno zmotywować Akane do czegokolwiek. Dlatego potrzebuje porządnego kopniaka w tyłek czy w cokolwiek innego, w przenośni oczywiście by w końcu załatwić to co trzeba i było po wszystkim. -He? Co dlaczego? - spytała spoglądając dziwnie na facecika, który się jej przyglądał. Podrapała się w głowę i wypuściła powietrze z ust robiąc mały dziubek - Różnica charakterów, jeśli by tak to ująć i kilka innych spraw osobistych - zapewne o to mu chodziło. Arturek. Nie musiała mu więcej mówić i też nie chciała. Nie jest na spowiedzi z życia przecież. W ogóle to co innego teraz odwróciło uwagę Akane. Druga obecna tu dziewczyna, która.. jest wampirem? O co kurna chodzi? Patrzyła na nią jak na ducha kiedy postanowiła dziabnąć Gumisia -Eee...- jakoś nie mogła nawet wydusić słowa. Pierwszy raz widziała coś takiego.
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Cafe "Cambio Dolor" Nie Wrz 15 2013, 22:03
Nagle niebo na zewnątrz pojaśniało, nad miastem pojawiła się wielobarwna tęcza, a ptaki zaczęły głośniej śpiewać. Wszystko wydawało się bardziej żywe i chętniejsze do dalszego przetrwania. Wszystko było piękniejsze. Taka też nagle stała się kawiarnia, gdy do środka wkroczyła Laura… Choć może opis ten nie oddawał w pełni rzeczywistości, na pewno jasno przedstawiał humor głupiej blondyneczki. Jej szczęścia w tym momencie nie dałoby się zmierzyć żadną skalą, bo pewnikiem wykraczałoby poza wszelakie możliwości. Aż do momentu, gdy zobaczyła TO. TO przyssało się do Gumy niczym jakaś pijawka. Na dodatek TO kojarzyła, tylko nie pamiętała skąd. TO zrobiła Gumie krzywdę. TO chyba wyssało mu krew. TO musiało zginąć. Z drugiej strony TO ją przeraziło, więc krzyknęła długo i piskliwie, bo TO było bardzo straszne. Skoro TO zrobiło krzywdę samemu Gumie, to co by TO zrobiło biednej Laurci? Na dodatek TO nie zrobiło żadnego wrażenia na ludziach wokół. Czy TO było dla nich normą? A z trzeciej strony był zmysł pielęgniarki, który wziął górę zaraz po ataku paniki. Skoro krwawił to się mógł wykrwawić. Znaczy trzeba mu było założyć opaskę uciskową czy coś. Najchętniej to by taką założyła mu nas szyi, żeby się przy okazji lekko poddusił, ale to była bardzo poważna sprawa. Podeszła więc do swojego kolegi i zaczęła majtać jego głową na prawo i lewo, pozwalając by krew bryzgała na wszystkich wokół. - GUMCIU GUMCIU ŻYJEEEEESZ? NIE UMIERAJ, NIE UMIERAJ! Gdyby była aktorką zapewne dostałaby jakiegoś złotego globa czy tam w Fiore dawali za takie dokonania. Niestety nią nie była, więc z nagrodą mogła się pożegnać. Uroniła jeszcze fałszywą lub nie łezkę i zwróciła się w kierunku Ringo. - C-co mu zrobiłaś ty… ty... ty TY CYTATA TY.
Gumiś trawił wiązankę przekleństw jaka cisnęła mu się na usta, kiedy myślał tylko o Jino, dlatego na pytanie Cahila odpowiedział dopiero po chwili.-Groził śmiercią Laurze. Drwił ze mnie... i zepsuł mi randkę...-Wyrok śmierci - podpisany. Co do wcześniejszej kwestii czarnowłosego.-A twoja panna mnie nie interesuje, nie masz się o co martwić.-Uspokoił rozmówcę. W sumie nie wiele więcej zdążył powiedzieć, zdarzyła się bowiem dość ciekawa rzecz. Został upierdzielony. Tak porządnie oczywiście. W momencie w którym zęby dziewczyny zatopiły się w ciele Gumisia, przez jego głowę przeleciało całkiem sporo myśli. Po pierwsze czy dziewczynę nie parzyła krew Chłopaka? W sumie kto normalny pije tak ciepłą herba... znaczy krew? On to zawsze potrzebował w temperaturze pokojowej. Herbatę oczywiście, nie krew. Kolejna kwestią było to trzy jej jebn*ć i złamać nos, czy jej nie jebną*. Ostatecznie jej nie jeb*ął bo była kobietą, ale czy on się właściwie nie wykrwawi? Może jednak powinien jej jebn*ć? Ostatecznie jednak dopadły go kolejne myśli, kolejna dziewczyna... która go nie lubi. Jaki jest sens żyć? Może powinien umrzeć? Hehe, to jest myśl, wykrwawi się tu i sobie umrze. Tak, w spokoju. Jego niestety fascynujące plany przerwało nagłe wpadnięcie Laury i oderwanie się chibi wampira od jego szyi. W sumie może wcześniej chciał umrzeć ale mu się odwidziało i już chciał przejść do naprawiania szyi kiedy Laura zamiast mu pomóc... zaczęła nim miotać jeszcze bardziej! Ej... może nie umrze w przeciągu najbliższych dwóch minut, ale im więcej krwi będzie słabszy, heloł? Odepchnął więc Laurę, lądując na podłodze i przycisnął dłoń do szyi.-Lecz.- Wycharczał do Laury. Jeśli ona mu nie pomoże, wytwarza kulę ognia i za jej pomocą przypala ranę by jak najlepiej ją zasklepić i uniknąć wykrwawienia się, no, to pomoże zaledwie na chwilę, ale to starczy by złapać Ringo za dłoń i zaciągnąć ją do szpitala w celu wyleczenia Gumisia i dania dziewczynie solidnego wpier... opierdolu. No. Jeśli jednak Laura go uzdrowi to w sumie będzie na razie siedział na podłodze i nieobecnym spojrzeniem patrzył w ścianę. Foch? Emo mode? Kto wie...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.