I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Cafe Cambio Dolor to niewielki przybytek prowadzony przez wesołą rodzinkę Latynosów, która niespecjalnie przejmuje się tym, że niewiele osób przybywa do lokalu by zostawić w nim swoje pieniądze. Budynek jest niewielki, utrzymany w kolorystyce czerwieni, oświetlony dodatkowo parą latarni zawieszonych tuż nad wejściem do drzwi, jednocześnie pozwalając w nocy odczytać wszystkim napis "Cambio Dolor" tuż nad framugą. Przed budynkiem znajduje się szereg białych stolików z białymi krzesłami oraz czerwonymi parasolami, bogato zdobionymi, z wygrawerowanymi lwami i kozami. Wewnątrz budyneczku znajdziemy główną salę, w której znajdują się stoliki, wokół których zawsze odnaleźć można po 4 krzesła, ladę, za którą na ogół stoi uśmiechnięty Pedro i jego małżonka Yoleta. Nad ladą zawieszone jest menu, z którego można wybierać co tylko się zapragnie- kawy, herbaty, różne drinki, napoje i niewielkie przekąski. Za ladą widać dodatkowe drzwi, najprawdopodobniej prowadzące na zaplecze. Całość wnętrza sprawia ciepłe, przyjemne wrażenie, również dzięki bujnej roślinności i szeregowi obrazów przedstawiających małe, wesołe dzieciaki grające w różne gry. Dziwny lokal. _______________________________________
...to wcale nie jest tak, że jeśli ktoś lubi kawę to piję tylko kawę. Nie jest tak, że jeśli ktoś nazywa się kochankiem czekolady to musi cały czas wcinać czekoladę. Jeśli ktoś twierdzi, że zadowala się jabłkami, to prawdopodobnie tak właśnie robi, ale być może od czasu do czasu lubi przekąsić też coś innego. Każdy ma swoje ulubione posiłki i napoje, każdy może stwierdzić, że nie wyobraża sobie życia bez jednego czy drugiego rarytasu, ale prawda jest taka, że gdybyśmy całe życie próbowali przeżyć tylko na takich specjałach, to bardzo szybko stwierdzilibyśmy, że te nam... zbrzydły. Dokładnie tak! I wcale nie mówię tego dlatego, by usprawiedliwić fakt znajdowania się młodszej z sióstr Byakushitsune w tym wesołym, zalatującym Latynosami przybytku. Nawet ona czasem miała ochotę na coś innego niż krew, krew, flaki i wnętrzności i tak dalej. Ba, te flaki stanowiły tylko element dekoracyjny, to wcale nie było tak, że była jakimś zwierzem co to zjadłby wszystko co zostało przed niego rzucone. Dokładnie!
...ale nie zbaczajmy z tematu ponownie. Ostatnio zbyt wiele dygresji pojawiało się w główce długowłosej blondynki, być może właśnie dlatego, że od pewnego czasu nie musiała się niczym za bardzo przejmować. Jakoś tak... wszystko się jej udawało! Nie wiedzieć czemu, po latach wyrzeczeń i ciężkich przepraw, dziewczynie udało się osiągnąć w końcu delikatny stan równowagi i szczęścia. I z tej beztroski trzeba było korzystać dopóki tylko się dało. Dlatego dziewczyna siedziała teraz wesoło przy jednym ze stolików na zewnątrz lokalu i wesoło tupała sobie nogą w rytm cichej muzyki dochodzącej z lokalu. W ręku trzymała gazetę zatytułowaną Fiore News i przeglądała co tam w niej ciekawego, podczas gdy druga dłoń zajęta była przytrzymywaniem filiżanki z dobrą herbatą z wysp z północy stąd, delikatnie odginając paluszek, jak to przystało kulturalnym pannom. Dawno już nie zdarzyło się jej tak długo usiedzieć w jednym miejscu. Może to artykuły były tak ciekawe? A może muzyka się podobała? Trudno było to określić.
No i wyszła z tego niemała szopka. Całość jednak zdawała się nijak obchodzić blondyna, z którego twarzy dało się w końcu odczytać jakieś pozytywniejsze barwy! Właśnie tak! Na twarzy Haru pojawił się nikły uśmieszek, który zdecydowanie okazywał to, że jakaś cząstka ekscytacji, czy zainteresowania pojawiła się w dawnym kotowatym względem białowłosej pseudo piękności. Prychnął jedynie na jego słowa, aby to spojrzeć na niego ciut z góry, dodając po całym wywodzie białogłowej: - Tsa... Łatwiej jest uciec od wszystkiego, nie? Porzucić... Zdawało się, iż ostatnie słowo raczej syknął, jednak ostatecznie poprawił swój płaszczyk, aby to przy okazji wsunąć ręce do kieszonek i ruszyć przed siebie. Mimo wszystko nie zamierzał tak łatwo odpuścić, a Roszpunka zdecydowanie zasłużyła na karę, a przynajmniej upomnienie. Przypomnienie tego, żeby pamiętał o niezapomnianych rzeczach, czy też raczej: - Uważaj, by w tej ucieczce nie zginąć za szybko - dodałby tylko zaraz po tym, jak na kilka krótkich chwil przekształcił broszkę, aby to nakłuć białowłosego w okolicy klatki piersiowej. W miejscu, gdzie mniej więcej powinno znajdywać się serce. Rana z pewnością nie zagrażała życiu, jednak zdecydowanie mogła zostać odczuta, a i zacząć nawet delikatnie krwawić, jednak nie obchodziło go to już. Nie. Znudził się na tyle, że nawet nie czekając na to, czy może jeszcze go jakoś zaskoczy. Po prostu wyszedł, aby to oddalić się... Jak najdalej stąd i od... krwawych scen.
Shinji miał ochotę zamknąć gębę temu typkowi i zrobiłby to gdyby ten nie czmychnął jak na kogoś kto potrafi tylko gadać przystało. Ale zanim się ulotnił wpadł na świetny pomysł, że jeszcze dziabnie maga przejęcia. Zamienił swoją broszkę czy coś innego w miecz po czym uciekł. I dobrze, dobrze dla niego i dla tego lokalu, bo gdyby tego nie zrobił Mejiro pewnie by go zdemolował. - Tak, spieprzaj bohaterze od siedmiu boleści. - rzucił za nim kiedy wychodził samemu zajmując się raną na piersi. Nie wydawała się jakoś szczególnie groźna, ale i tak zdecydował się na wszelki wypadek ją opatrzyć. Potem nie było sensu już ruszać za tamtym typem, bo znając taki rodzaj człowieka wpełzł już w jakąś norę, z której szybko nosa nie wystawi. Ale długowłosy go zapamięta. I przy następnym spotkaniu mu się zrewanżuje. Tak, nie było co do tego wątpliwości. Ale były i pozytywne strony tego spotkania. Shinji wpadł na pomysł na co przeznaczyć swój los wygrany na loterii. Postanowił odwiedzić sklep magiczny.
[ z tematu]
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Cafe "Cambio Dolor" Sob Gru 24 2016, 22:39
Nie tylko brak wspomnień potrafił zmieniać ludzi. Nieraz to właśnie ich nadmiar czynił ich znacznie gorszymi, jak mogliby sobie to wyobrazić. Czasem to właśnie doświadczenie własnych błędów, porażek, czy wszelkich niedociągnięć sprawiało największe szkody. Zmieniało człowieka nie do poznania. Prawdopodobnie z tego powodu, ich podróż upłynęła we względnej ciszy. Jedynie jeden raz, kiedy zajęli już miejsce w odpowiednim przedziale, młody funkcjonariusz zadał jedynie stosunkowo proste, a zarazem bardzo złożone pytanie: - Czy to istotne, że nie będziesz tym samym Alexandrem? Krew bywała gęstsza, aniżeli woda. Relacja mogła się zmieniać, tak jak ludzie w niej występujący, zaś skład rodziny pozostawał niezmienny. Byli spokrewnienie, czy tego pamiętał, czy też nie. Sam Jerome nie miał pewności, czy mógłby nawet kiedyś powiedzieć, że znał go na tyle dobrze, by opisać go dokładnie. Prawdą był fakt, że nie widywali się za często. Ot rodzina, którą widujesz głównie na święta, czy z różnych, nietypowych okazji. Nie podobało mu się jednak to, że ten chciał się ot tak poddać.
W końcowym rozrachunku - znaleźli się na miejscu. Słońce powoli chyliło się ku horyzontowi, zaś chłodniejszy wiaterek dawał się we znaki. O tych godzinach mogli przynajmniej liczyć na mniejszą rzeszę ludzi. Ba! W kawiarence świeciło pustkami. Pomijając dwie dewotki, które rozmawiały sobie o czymś przy filiżankach herbaty, w budynku znajdował się jedynie właściciel oraz jedna kelnerka. Białowłosy nie przejmował się tym jednak za bardzo. Usiadł jedynie gdzieś w rogu, który to mógł się nadawać do spokojnej rozmowy. Uprzednio zamówił oczywiście jedną kawę. Z mlekiem. Może i przemógł się do tego napoju, jednak sam jego smak wydawał się zbyt gorzki. Zbyt codzienny. - Nawet jeśli stary Lex już nie istnieje... nie chcesz dowiedzieć się, co się z nim stało? Myślałeś chociaż, że może przytrafić ci się to raz jeszcze? Że aktualny Alexander też może przepaść bez śladu? Myślałeś o tym, że... że... że twoja rodzina może cię szukać? - pierwsze z pytań ostatecznie padły ze strony blondyna, jednak ten nie miał zamiaru na tym poprzestać. Co prawda, dalsze kwestie tyczyły się raczej zaprzeczeń ze strony chłopaka, jednak miał zamiar poruszyć je i tak. Otrzymać jakieś potwierdzenie, bądź deklaracje. - Co zamierzasz potem? Nie mówię, że nie będziesz mógł zamieszkać u mnie na dłużej. Nie mówię też, że do czegoś cię zmuszę. Nawet spróbuję pomóc, ale... muszę wiedzieć z czym. Naprawdę już niczego nie chcesz? - kolejne ciężkie pytania padły ze strony funkcjonariusza, zaś ten uśmiechnął się jedynie do kelnerki, która chwilę później przyniosła mu jego napój i/lub napój dla jego kuzyna. Zależy, czy ten sobie jakiegoś życzył.
Amethyst
Liczba postów : 29
Dołączył/a : 20/11/2016
Temat: Re: Cafe "Cambio Dolor" Sob Gru 31 2016, 02:50
Brak wspomnień niekoniecznie zmieniał ludzi. On ich tworzył na nowo, lecz uprzednio niszczył doszczętnie i dezorientował do granic możliwości. Dążył do stopnia, w którym nie wiesz nic, a mimo to jesteś zagubiony w ogromie wiedzy, bo wiesz jak szczątkowa ona musi być w porównaniu do utraconej i tej, którą musisz jeszcze poznać. Alex był właśnie w tym stanie przypominającym ogłuszenie. Nie do końca wiedział gdzie się znajduje, co się z nim dzieje, czy to wszystko jest prawdą oraz kim jest. Niby wyglądał zwyczajnie, ale działo się z nim nie najlepiej. Całe szczęście miał teraz kogoś, kto jest w stanie nieco naprostować jego sytuację. Przynajmniej częściowo. A z pewnością ułatwi cały proces przyswojenia swojego aktualnego położenia. Sam fakt, że Lex miał gdzie spędzić noc był pocieszający. Może następnego dnia będzie inaczej? - Dla mnie pewnie nie. W tym momencie nie dbam o to, aby być jak stary Alexander, ale jeżeli posiadam bliskich, to oni pewnie zrobiliby wszytko, abym był jak kiedyś. To nieco krzywdzące dla aktualnego mnie. Stary Alexander jest mi obcą osobą. Nawet jeżeli nie czuję powiązania z rodziną, to ich wybór kogoś mi obcego zamiast aktualnego mnie, to dosyć smutna sytuacja. Tak mi się wydaje. - ostatecznie nie wiedział jakby się poczuł. Nie miał pojęcia jak to jest mieć rodzinę, bo to uczucie zostało zabrane wraz ze wspomnieniem. Domyślał się jedynie. Cała podróż, począwszy od spaceru, a na pociągu kończąc, została delikatnie zignorowana przez Alexa. Nie miał siły w tym momencie być silnym uczniem, który zacznie zapamiętywać otoczenie i świat, aby mieć wiedzę o otaczającej go rzeczywistości. Nie interesował się tym co było wokół niego, bo było tego zbyt wiele. Nie znał siebie, więc po co w tym momencie poznawać otoczenie? Należało zacząć od najistotniejszych spraw. O ile będzie miał szansę, to pożyje jeszcze zapewne trochę lat, więc dostanie swoją szansę na zwiedzenie tego świata wzdłuż i wszerz. Na razie chciał tylko zrozumieć, otrząsnąć się i uwolnić od tego nieprzyjemnego uczucia zagubienia. Odpocząć od tego. Trafił do kawiarenki. Wyglądała dziwacznie i Lex zaczął zastanawiać się skąd u niego wiedza co jest dziwne, a co normalne. Czy to kwestia podświadomości o tym świecie, a może charakteru? Nie musiał znać się na tym co było dziwne w tym, dajmy na to, kraju, aby móc stwierdzić, że jest to dziwne. Wystarczył charakter przyzwyczajony do innych widoków. Ale skąd ten charakter? Czy jednak Alex był starym Alexem, a jedynie stracił pamięć? Może wciąż zachowywał się tak samo jak kiedyś i właśnie w taki sposób mówiłby oraz myślałby stary Alexander, gdyby znalazł się w takiej sytuacji? Przez tą myśl Lex stanął jak wryty zaraz za drzwiami kawiarenki i nieruchomo stał wgapiony gdzieś przed siebie. Wydawał się zupełnie nieobecny. Nagle mrugnął, czego nie robił w momencie zamyślenia i ruszył dalej. Wszystko trwało kilka sekund. Usiadł spokojnie naprzeciwko Finna i przyglądał się kelnerce. Kawa, znam ten napój. Skąd? Zachowałem podstawową wiedzę? Podświadomie działam tak jak z czytaniem tego języka? Fioletowooki nie zamówił nic, bo nie wiedział co mógłby i czym zapłacić. Nie zamierzał też nadwyrężać dobroci Finna. Podobno go znał, ale czy się lubili? I tak poświęcał Lexowi uwagę, którą nie musiał, więc nie należało wymagać więcej. - Jestem ciekaw co się stało ze starym Alexandrem, a raczej mną, że straciłem pamięć. Kwestia tego, że nie wiem czy ta wiedza jest mi potrzebna. To niekoniecznie musi być coś dobrego. Mogłem zapomnieć wszystko, bo wydarzyło się coś strasznego. Wtedy dowiedziałbym się okropnej prawdy i nie czułbym żalu, gdyż nie znam siebie, ani tego świata. To by chyba przypieczętowało mój los. - odpowiedział na pierwsze pytanie i lekko westchnął. Tak wiele rzeczy zwyczajnie nie wiedział. - Nie myślałem o tym. Jak stracę ponownie pamięć, to jaki będzie sens w moim życiu? Po co mam żyć w takim razie? Będę tracił wspomnienia cały czas i wciąż będę nikim, który poszukuje sensu. Ale takie życie nie ma sensu. Nawet nie będę wiedział, że tak się ze mną dzieje, aby zakończyć to pasmo. Nie będę mógł się nawet zabić. Jakbym tracił znów i znów pamięć, to byłbym jak ranne zwierze, które tylko cierpi. Wiesz co się robi z takimi zwierzętami? - na koniec delikatnie się uśmiechnął. Nie był to taki zwyczajny uśmiech. Był to gorzki, ponury uśmiech rozbawienia nad własną żałością. Grymas szybko znikł z jego twarzy. Oparł się wygodnie o oparcie i lekko zmrużył oczy. Milczał przez jakąś chwilę, jakby zastanawiał się nad czymś. W końcu wrócił wzrokiem do Finna, aby kontynuować rozmowę. - A mam rodzinę? To nie takie banalne pytanie, bo może miałem, ale teraz już jej nie ma? Może wszyscy straciliśmy pamięć? Wtedy jesteśmy rodziną obcych sobie osób. To już nie byłaby rodzina. Tak samo jak ja nie czuję się, jakbym miał rodzinę. Wszyscy są mi tak samo obcy. Jeżeli mnie szukają i jeżeli mnie znajdą, to się porządnie zawiodą. Ich syn jest kimś innym i nie odwzajemnia relacji. O ile mam matkę i ojca. Albo jedno z dwóch. Może mam jedynie siostrę lub brata? Albo dziadków? Finn, jak to jest z moją rodziną? - teraz pytanie zostało skierowane nie w stronę Alexa, a od Alexa. W końcu to on miał zadawać pytania i to on nic nie wie. Rozumiał, że ten młodzieniec, który rzekomo go zna chcę sprawić, by Lex poczuł sens życia, żeby miał jakiś cel. To oznaczało, że jednak byli sobie bliżsi. Jednak, aby Alexander zrozumiał, że warto żyć, to musiał najpierw zrozumieć dla czego warto żyć, a do tego potrzebował jakiejś wiedzy. Nieco rozbawiła go ostatnia wypowiedź Finna. Uśmiechnął się całkowicie szczerze. Lekko rozpromienił się nawet, więc nie wyglądał jak idealny przykład samobójcy kilka godzin przed wykonaniem własnej egzekucji. Przynajmniej na chwilę tak nie wyglądał. Odchylił głowę do tyłu i wpatrywał się w sufit, przechylając ją raz w lewo, raz w prawo - powoli i delikatnie. - Doceniam Twoje chęci, ale ja zwyczajnie nie wiem. Powiedzmy, że nie mam rodziny, nie wiem nic więcej o swojej przeszłości i pozostaję w tym stanie. Załóżmy taką sytuację. W tym momencie nie czuję sensu życia, ale to może być spowodowane tym, że nie wiem co mógłbym robić. Pewnie mógłbym zamieszkać u Ciebie najpierw, podjąć się jakiejś pracy, zarobić na siebie, a później żyć samemu, może założyć własną rodzinę. Mógłbym, ale po co? To mnie dręczy. Nie wiem czemu mam żyć. Nie rozumiem. Chcę coś zrobić, aby wyrwać się z tego stanu. Chcę nie czuć tego zagubienia. To naprawdę ciężkie uczucie. Nie żebym miał porównanie, ale wydaje się nieźle dołujące. Zresztą sam widzisz jak jest ze mną. Tak więc najłatwiej zakończyć to uczucie śmiercią, prawda? Drugą metodą byłoby znalezienie sobie jakiegoś zajęcia, aby to stłamsić. Tylko nie wiem co. Nie wiem też czemu. - po tych słowach wyprostował się, a nawet pochylił w stronę swojego rozmówcy. Dłonie ułożył na blacie stolika. Zupełnie ignorował otoczenie, więc nie zwrócił nawet uwagi na kelnerkę, która gdzieś mignęła z kawą. Nie widział też reszty klientów kawiarenki. Patrzył jedynie na młodzieńca siedzącego przed nim. - Finn, powiedz mi, po co Ty żyjesz? - i po tym pytaniu zamilkł zupełnie wpatrzony. Czekał na odpowiedź. Miał nadzieję, że zrozumie jego cel życia i może znajdzie w sobie podobną ambicję. To nie tak, że Lex chciał umierać. On zwyczajnie nie widział innej opcji. To było dla niego jedyne rozsądne rozwiązanie, ale szukał innych, bo Finn tego od niego wymagał. Widocznie zależało mu przynajmniej w jakimś stopniu, by Alex jednak przeżył.
Bywały chwilę, w których człowiek dziękował za niskie stężenie ludzi na metr kwadratowy. Bywały też chwilę, w których wszelką wiarę w ludzkość potrafiły podważyć słowa zaledwie jednej osoby. Kogoś, kto niegdyś wydawał się znacznie bliższy, aniżeli w aktualnej sytuacji. Niektórzy mogliby uznać, że przestał słuchać drugiego chłopaka. Policjant spoglądał coraz to chłodniejszym i zobojętniałym wzrokiem w kierunku rozmówcy, upijając swoją kawę raz po razie. Nie przerywał mu, ani też nie kwapił się z odpowiedziami. Nie oznaczało to jedna, że go ignorował. Na swój sposób - powaga tej rozmowy zaczynała go przytłaczać. Do tego wszystkiego, zdawała się godzić w jego własną osobę. W to, co nie tak dawno temu przeżył. Nim się zorientował, uderzył chłopaka w twarz, aby tylko ukrócić jego śmiertelną gadkę. - Nigdy więcej tak nie mów... - chłodne i obojętne słowa dobyły się ze strony policjanta, zmuszając go do podniesienia własnej osoby. Nie do końca miał pojęcie, co takiego właśnie zrobił oraz czego to próbował się podjąć. Dawno też zostawił za sobą wszelkie chwilę, w których wspierał się długimi przemowami, czy różnorakimi wywodami. Przełknął jedynie ślinę, aby wziąć później solidny wdech. Spojrzenie nijak nie zelżało, jednak coś w nim się zmieniło. Dalej wydawało się nad wyraz stanowcze i nieco zirytowane, jednak tlił się w nim także swego rodzaju smutek przemieszany z trwogą. - Nawet tak nie myśl - dopowiedział kolejne półsłówka, które to miały niewiele wnieść do jego rozmowy. Cała tyrada miała się dopiero zacząć, a skończyć miała się tym dość niewygodnym pytaniem, czy też trapiącą go odpowiedzią na nie. - Nie wiem. Nie wiem, co z twoją rodziną, twoim ojcem. Nie wiem nawet, co z twoim wujkiem, chociaż powinienem to wiedzieć jako jego syn. Nie miałem z żadnym z nich kontaktu. Nie mam też pojęcia, co stało się z nimi. Dalej żyje? Martwi się o ciebie? Cały czas cię szuka? Nie potrafię tego powiedzieć... - mówił względnie spokojnie, jakby usilnie blokował przy tym jakiekolwiek emocje, które mogły wpłynąć na jego osobę. W pewnym momencie nawet zacisnął dłonie w pięści i spuścił wzrok. Chciał pomóc, jednak jak zawsze potrafił jedynie zawieść tych, na których mu zależało. - Może on też stracił pamięć. Może nie wie, co ze sobą zrobić? A może... może umarł? Czy te wszystkie powody są dla ciebie wystarczające, aby go skreślić? Nawet jeśli nie będzie potrafił zaakceptować nowego Lexa, albo w ogóle nie będzie znał starego Alexandra - nie uważasz, że zasługuje chociaż na to, aby się dowiedzieć, co się z tobą stało? Nie chciałbyś się dowiedzieć, co się stało z nim? - nie potrafił nawet wpłynąć na to, że zamiast odpowiedzi, jego kuzyn mógł jedynie uzyskać kolejne pytania. Jak wielkim ignorantem był do tej pory? Jak bardzo musiał ich wszystkich ignorować, że nie potrafił nawet powiedzieć, co wydarzyło się pół roku temu, albo i rok w ich domu? Nawet nie potrafił tego określić względem jego rodzinnych stron. Przygryzł aż wargę, nie zważając na to, że mimowolna strużka krwi zdawała się spłynąć mu w kierunku brody. - ...najłatwiej zakończyć to śmiercią... - powtórzył jedynie za chłopakiem, chociaż z jego strony brzmiało to zupełnie inaczej. Zupełnie tak, jakby wkradła się tam nutka pogardy, chociaż być może względnie zaciśnięte zęby same dodawały temu innego wydźwięku. - Najłatwiej się poddać, prawda? Więc... dlaczego jesz? Potrzebne ci to, skoro nie pamiętasz nawet, co lubiłeś jeść? Po co pijesz? Dlaczego oddychasz? Dlaczego mimo wszystko żyjesz? Ne... jakby porzucono cię w środku lasu, nie próbowałbyś nawet przeżyć? - kolejne, dziwne i z pewnością upierdliwe pytania dla kogoś, kto nie miał motywacji do życia. Wszystko to skwitowane podparciem się o stół i dość ciężkim westchnieniem. Zrezygnowanym westchnieniem, po którym padło jedynie niemrawe, przepraszające zdanie, po którym to młody policjant udał się w kierunku łazienki. Nie obchodziło go teraz, czy Alexander za nim pójdzie. Nie obchodziło go też, co sobie o nim myślał. Chciałby mu pomóc, jednak nie potrafił odnaleźć się na jego miejscu, albo też jego kuzyn nie wiedział, przez co sam Finnian przeszedł. Opłukał jednie twarz. Pierwszy, drugi, czy trzeci raz. Nawet nie spojrzał na własne odbicie. Nie potrafił tego zrobić w tym momencie. Westchnął bezradnie, przecierając swoją twarz rękawem, wracając przy tym do stolika. Usiadł, zaś jego spojrzenie wydawało się bardziej spokojne. Jakby wszelki zapał już go opuścił. Jakby wszelka oziębłość ustąpiła miejsca swoistemu smutkowi. - Myślisz, że każdy potrzebuje wielkiego celu by żyć? Ja chcę tylko dotrzeć do jednej osoby. Chcę, aby mnie zrozumiała. Chcę, aby potrafiła uśmiechnąć się raz jeszcze przy mnie i zapomnieć o tym, co nas różni. Poza tym... chcę przeżyć. Wiesz... to wcale nie brzmi jak coś wielkiego, ale nieraz bywa wyjątkowo trudne - odpowiedział, przenosząc spojrzenie z kuzyna na pustawą filiżankę. Wszystko po to, aby zasugerować dość idiotyczną rzecz. Dość kontrowersyjną rzecz. - Jeśli nie potrafisz znaleźć własnego celu, może zostaniesz policjantem? Będziesz przynajmniej bronił cudzych pragnień...
Uczucie bólu było kolejnym nowym doznaniem dla Alexa. Nowym i starym jednocześnie. Jego ciało z pewnością znało pojęcie cierpienia, chociaż w tym momencie bardziej cierpiała dusza lub umysł. Teraz poznawał na nowo jak to jest dostać w twarz. Początkowo nie zastanawiał się dlaczego oberwał, bo zaczął rozmyślać jakie to dziwne uczucie. Policzek natychmiast wydawał się być gorący i delikatnie szczypał. Zresztą blada skóra Lexa wskazywała dokładnie jak mu się dostało. Zaczerwienienie było widoczne, więc każdy raczej zrozumie, iż oberwał otwartą dłonią. Dotknął własnego policzka i delikatnie się uśmiechnął. Rzeczywiście był ciepły. Niestety dosyć szybko spoważniał, gdyż dotarły do niego słowa Finna. Alexander opuścił rękę, a raczej sama opadła na stolik, a fioletowe oczy w niedowierzaniu wpatrywały się w rozmówcę. Nie wierzył w to, co usłyszał. - Moim wujkiem? Jako jego syn? To znaczy, że jesteśmy rodziną? Jesteśmy kuzynami? - nie spodziewał się, że tak szybko trafi na kogoś, kto mógł go lepiej znać. W końcu podróżował w nieznanym kierunku i raczej szanse, iż spotka rodzinę były wyjątkowo niskie. A jednak akurat wpadł na tego młodzieńca, który był jego kuzynem. To znak, że nie był jednak zupełnie sam na tym świecie. Niestety w tym samym momencie Lex zrozumiał jak krzywdzące musiały być jego słowa. Nieważne czy mieli ze sobą dobry kontakt, czy nie - byli rodziną, a on powtarzał, że jedynym wyjściem dla niego jest zabicie się. Już nawet pomijając jego własną osobę, to przecież słuchanie o samobójczych intencjach innych osób nie jest niczym przyjemnym. O tym nie powinno się mówić tak lekko i wprost - nawet jeżeli wydawało się to jedyną rozsądną opcją. Alex zachował się bardzo egocentrycznie, chociaż ciężko wymagać od kogoś, kto nie wie kim jest, aby myślał o innych. W takich chwilach raczej niemożliwym jest skupianie się na reszcie. - Wybacz moje zachowanie, ale w tym momencie nie myślę o innych. Nie umiem tego robić, bo nawet nie wiem jaki jest skład mojej rodziny. W dodatku całe relacje są dla mnie zagadką. Znikły wraz z pamięcią. Mój ojciec byłby dla mnie w tym momencie równie istotny co zwykły przechodzień z ulicy. Jedynie tytuł ojca sprawiałby, że czułbym się zobowiązany do pewnych... interakcji. I teraz też czuję się zobowiązany do dowiedzenia się co z resztą mojej rodziny, ale czy we mnie jest taka chęć? Obawiam się, że zwyczajnie przytrafiło im się coś złego. Nie chciałbym się dowiedzieć, że na tym obcym świecie pozostałem sam. Chociaż oni też byliby mi obcy. To wszystko jest trudne. - mówił powoli, co chwilę się rozglądał, delikatnie gestykulował, a jego ton wskazywał na zagubienie. Było mu naprawdę ciężko mówić o tym co czuje i myśli, bo sam nie był tego pewien. On chciał jedynie w tym momencie dostać jakiś cel, aby ruszyć dalej, oderwać się od tej dezorientacji. Wychodziło jednak na to, że najpierw ma jakieś obowiązki. - Nawet jeżeli czeka na mnie jakaś bliska rodzina, z którą żyłem, to wolałbym zamieszkać tym razem sam. Nie raniłbym ich, ani nie raniłbym siebie. To głupie udawać relacje. Oni pewnie nie potrafiliby czuć tego samego do mnie co wcześniej, a ja... ja nawet nie wiedziałbym co czułem. - dodał po chwili i westchnął. Rozejrzał się po kawiarence i skupił wzrok na kelnerce, która przygotowywała komuś jakiś gorący napój i jednocześnie słuchał co mówi jego kuzyn. Wpatrywał się jak ta kładzie dwie filiżanki na tackę i zręcznie przemyka między stolikami, aby dotrzeć do starszej pary. Zapewne małżeństwa z kilkunastoma latami stażu. W czym ja jestem dobry? Co potrafię? Może wszystkie umiejętności przepadły i muszę zaczynać od nowa? W tym momencie wrócił fioletowymi oczyma do Finna i delikatnie się zdziwił. Wcześniej nie dostrzegł tej krwi. Rozgryzł wargę. Widocznie przesadził w słowach. Ponownie wspomniał o samobójstwie. Nawet jeżeli ma takie plany, to powinien się zamknąć i oszczędzić słuchania o tym Finnowi. - Widzisz... Ty czegoś chcesz. Ja nie wiem czego chcę. I jak możesz zauważyć - nie jem, nie piję i oddycham tylko dlatego, że ciało nie potrafi samo przestać. Nie wiem nawet czym się płaci, aby coś zamówić. Nie wiem nawet co mogę zamówić. Gdybym się obudził w lesie, to pewnie błąkałbym się, aż umarłbym. - po tych słowach pomilczeli sobie trochę. Lex wrócił do obserwowania kelnerki, która w tym momencie ścierała stolik szmatką. Kuzyn wstał i gdzieś poszedł. Alex nie miał zamiaru podążać za nim, skoro nie dostał takiego "polecenia". W razie czego zawołałby go, prawda? Zresztą może miał dosyć słuchania ciągle o zabiciu się. Alexander nie miałby mu za złe, gdyby teraz zwyczajnie wyszedł. Też nie chciałby mieć nic wspólnego z osobą, która przejawia takie skłonności. Odprowadził go wzrokiem kawałek, a później znów obserwował pracownicę kawiarenki. To nie tak, że mu się podobała, ani że był wścibski. Zwyczajnie obserwował z jaką wprawą wykonuje proste czynności i zastanawiał się czy to kwestia doświadczenia, a może wrodzonej... predyspozycji? Czegoś w tym stylu. Czy on miał talent do czegokolwiek? Może Finn wiedział o czymś, co mogłoby nadać sens życiu Alexa. Może potrafił śpiewać? Jakby potrafił, to mógłby uznać, że chce zostać znanym i doskonałym śpiewakiem. Zawsze to jakieś zajęcie na czas poszukiwania prawdziwego celu życiowego. Z zamyśleń wyrwał go powrót Finna. A jednak nie poszedł sobie. Jakby znikł, to musiałbym zapłacić za jego kawę, a nie mam pieniędzy. Kuzyn wyglądał na znacznie spokojniejszego niż wcześniej. To dobrze, bo i Lex nie zamierzał powtarzać słów o zabijaniu się, więc mogli kontynuować rozmowę na mniej-więcej spokojnym poziomie. Może i młodzieniec nie miał konkretnych celów życiowych, ale jakieś miał i czuł sens swojej egzystencji. Problem tkwił w tym, iż Alex nie czuł. Nie zamierzał już tego mówić, gdyż wolał zostawić to dla siebie i nie irytować rozmówcy bardziej. - Policjantem. Chciałbym, to nawet dobry cel, lecz czy ja coś potrafię? Nie wiem czy umiem władać jakąś bronią, a z tego co widzę, to ciało niezbyt mam wyćwiczone. Nie znam tego świata, nie znam jego praw. Wydaje mi się, że nie nadaję się na taką pozycję. Finn, czy ja coś umiałem? Czy ja czymś się zajmowałem? Może to być jakaś drobnostka, ale mogę spróbować się nią zająć, aby... mieć co robić podczas szukania właściwego celu. - oparł łokcie o stolik, a głowę o dłonie. Starał się coś zrobić, by jednak się nie zabić, lecz ciężko było nagle znaleźć sobie jakąś aktywność, która pozwoliłaby mu żyć. Zawsze mógł się czegoś nauczyć od nowa, ale w tej chwili nie rozumiał po co. Gdyby korzystał z czegoś co potrafił kiedyś... jakiś talent - to znaczyłoby, że ma predyspozycje i jego śmierć byłaby stratą.
Ostatnio zmieniony przez Amethyst dnia Czw Sty 12 2017, 16:39, w całości zmieniany 1 raz
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Cafe "Cambio Dolor" Nie Sty 08 2017, 22:56
...problematyczne. Takie sytuacje nigdy nie mogły skończyć się w prosty, zrozumiały sposób. Najpewniej nie tylko policjant, ale także jego kuzyn, musiał przemyśleć wszystko na spokojnie. Ochłonąć, zrozumieć i przyswoić wszystkie nowinki do siebie. Przerwa na toaletę wydawała się idealnym na to momentem. Nikt raczej nikogo nie poganiał, ani też nikt nie próbował wymusić na nim żadnych reakcji. Spokojne oddechy, cichy szum wody i wszystko powoli samo się ogarniało. - Nie zawsze wie się to od początku. Ten cały 'cel' przychodzi sam prędzej, czy później. Wystarczy tylko cierpliwie poczekać... Nie trzeba tego szukać na siłę - poważne słowa po raz kolejny padły ze strony białowłosego. Niektórzy mogliby powiedzieć, że mają do czynienia z zupełnie obcą osobą, zaś młody Jerome zniknął bez śladu. Nieliczni wiedzieli jednak, przez co dane mu było przejść. Mimo wszystko, chciał podzielić się tym doświadczeniem z Alexandrem. Chciał mu oszczędzić tego wszystkiego, przez co dane mu było przejść. Chciał zrobić coś dla swojego krewnego, ale... nie potrafił. Nie potrafił ani odpowiedzieć na jego pytania, ani jakkolwiek tego wydedukować za pomocą swoich zdolności. Sięgnął jedynie do torby, jakby tam miała kryć się odpowiedź na jego pytania. Nie mógł wyczuć magii, ba! Nie czuł teraz nawet swojej. Walka... niekoniecznie mogła przynieść pożądane odpowiedzi. Pozostawała jednak jedna rzecz, na którą mógł jakkolwiek wpłynąć. - ...w odpowiednim miejscu mogą sprawdzić, czy posiadasz w sobie magiczne moce. Możemy też udać się na jeden z placów treningowych, by sprawdzić, czy potrafisz walczyć lub władać jakąś bronią, ale... - urwał swoją wypowiedź, wyciągając z torby notesik wraz z długopisem i ołówkiem. Może nie da mu kartek z mandatami, ale mógł notesik raczej do tego wykorzystać. Podsunął te przybory chłopakowi, aby ostatecznie przenieść spojrzenie na jego osobę. - Możemy sprawdzić, czy potrafisz coś napisać, albo narysować... albo może znasz jakieś nuty lub umiesz komponować... Możesz zrobić z tym, co tylko przychodzi ci na myśl - skończył swój krótki wywód, jakby chciał sprawdzić artystyczne zdolności swojego rozmówcy. Może Lex był poetą, albo malarzem? A może to zwyczajnie pudło i nic nie wniesie w ich rozmowę.
Amethyst
Liczba postów : 29
Dołączył/a : 20/11/2016
Temat: Re: Cafe "Cambio Dolor" Sob Sty 14 2017, 19:21
Tym razem Alex zupełnie milczał i słuchał co ma do powiedzenia kuzyn. Był delikatnie zaskoczony, gdy usłyszał, że cel przychodzi z czasem. Wychodziło na to, że nie każdy go miał i niektórzy żyli z nadzieją, że kiedyś go znajdą. Ciężko było stwierdzić czy on sam posiadał taką nadzieję, ale z całą pewnością nie wiedział do czego dąży w swoim życiu. Był jak takie prawie dorosłe niemowlę - dopiero poznawał świat i siebie. Tylko czy kształtował? Wydawało się, że miał już jakiś określony charakter, który był pozostałością po "starym" Lexie, a więc też miał i jego predyspozycje. Przynajmniej umysłowe. W manualnych było to zagadką. Zagadką, którą mógł rozwiązać dzięki Finnowi. Fioletowe oczy spojrzały na notes, długopis i ołówek, a później na kuzyna. Nie rozumiał dlaczego to zrobił, lecz wytłumaczenie było całkiem logiczne. Tylko jak tak nagle zacząć coś komponować? Czy miał w głowie jakieś melodie? W tym momencie niezbyt. Chwycił za długopis, a ołówek przesunął na bok. Podsunął sobie nieco bliżej notes i długo się wahał zanim przyłożył rękę do kartki. Pomyślał, że zapiszę swoje imię i nazwisko. I zapisał. Całkiem staranne miał pismo, chociaż osobiście nie potrafił określić. Bardziej zaskoczony był faktem, że wiedział jak się pisze "Alexander Everill". Uniósł wzrok na Finna, jakby w poszukiwaniu potwierdzenia, iż rzeczywiście dobrze mu poszło. Kolejną próbą miał być rysunek. Spojrzał na filiżankę, z której pił wcześniej kuzyn i machnął poniżej napisu pierwszą kreskę - szybko i mocno. Zmrużył lekko oczy, gdyż wyczuł, że nie w taki sposób się to robi. Kreślił powoli, ale pewnie, aż w końcu powstał rysunek filiżanki z perspektywą. Coś dalej nie grało. Odłożył długopis i wziął ołówek do ręki, a następnie spojrzał za okno. Budynek naprzeciwko był dobrym materiałem na przetestowanie własnych umiejętności, więc zaczął go szkicować na tyle szybko, aby nie tracić zbyt wiele czasu oraz na tyle wolno, aby był całkiem staranny. Początkowo nie wiedział z jakim tempem rysować, ale po chwili metodą prób i błędów doszedł do odpowiedniej prędkości. Ołówkiem rysowało się znacznie wygodniej, chociaż musiał nieco inaczej korzystać z dłoni, niż przy długopisie. Niby miał umiejętności, ale musiał nauczyć się z nich korzystać, by wyciągnąć maksimum. Odłożył w końcu przyrząd do rysowania i podsunął do Finna notes wraz z dwoma narzędziami. - I jak? Nie potrafię sam ocenić, bo nie wiem czy w tym świecie coś takiego to umiejętność, czy norma. Nut nie znam i nie wiem jakbym miał zapisać melodię. - odezwał się i przyglądał z uwagą kuzynowi, aby określić czy rzeczywiście jest beztalenciem jak mu się wydawało i wszystko będzie musiał poznawać oraz uczyć się na nowo. - Co dalej? Chyba czułbym, że umiem władać magią, prawda? Ja... czuję się raczej bezsilny. - dodał po chwili. Oczekiwał reakcji oraz odpowiedzi, bo jak na razie to miał jedynie dziesiątki tysięcy pytań, które pojawiały się i po chwili ustępowały miejsca nowym dziesiątkom tysięcy.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Cafe "Cambio Dolor" Sob Sty 14 2017, 22:58
Milczał. Niektórych mogłaby skrępować ta cisza, zważywszy na fakt, że spojrzenie jasnych tęczówek uważnie lustrowało poczynania chłopaka. Przyglądał się temu, co próbował zrobić, przytakując nawet głową na napisane literki. Mimo wszystko, nie chciał mu przeszkadzać. Dlatego też ze dwa razy jego uwaga odleciała w zupełnie inne miejsce, czy też przeniosła się na nie-najgorszą dla oka panią z obsługi. Prawdopodobnie ta nawet spostrzegła spojrzenie policjanta, jednak ten jedynie uśmiechnął się w jej kierunku, wracając do innych zadań, którymi winien się zająć. Westchnął ciut zrezygnowany, próbując odpędzić od siebie dość upierdliwe, chociaż przyjemne myśli, aby to ponownie spojrzeć na Lexa. - Nie musisz znać. Może nawet nigdy ich nie znałeś? Może dawny Alexander nie potrafił rysować, ale ten tutaj czuje potrzebę rozwinięcia tej zdolności? Na pewno idzie mu lepiej ode mnie... Co czułeś jak to robiłeś, hm? - kolejne z wielu nietypowych pytań, które potrafił najwyraźniej tylko zadawać. W końcu najwygodniej odpowiedzieć na pytanie inną niejasnością. - Niekoniecznie - skomentował jedynie w prosty sposób dalszy wywód chłopaka. Nie chciał mu mówić, że sam nie do końca wie, co dzieje się z jego magią, jednak nie mógł też ot tak zrezygnować z pomocy nastolatkowi. Spojrzał jedynie na dno filiżanki, zastanawiając się nad tym, jak wyjaśnić to chłopakowi. - Wiesz, nie każdy jest magiem. Wcale nie trzeba nim być, aby się jakoś przydać, czy coś potrafić. Nie zawsze też magia jest... widoczna? Wyczuwalna? Jeśli by taka była, to od dziecka wiadomym byłoby, kto posiada specjalne zdolności, a kto może o nich najwyżej pomarzyć, prawda? - kolejna z odpowiedzi, która przynosiła równie wiele pytań. Sam białowłosy nie potrafił tego jednak ująć w prostszy sposób. Tak samo, jak nie potrafił sprawdzić ów zdolności magicznych u swojego kuzyna. Nie osobiście...
Nie do końca otrzymał taką odpowiedź jaką by chciał. Liczył na konkretną ocenę jego zdolności plastycznych, a dostał... kolejną niekonkretną informację. Nie wiedział jak rysuje Finn, więc nie wiedział również czy bycie lepszym od niego, to jakieś osiągnięcie. Nie potrafił także tego ocenić, bo nie znał się na umiejętnościach rysunku w tym świecie. Uniósł jedynie brew, gdy usłyszał delikatnie dziwne pytanie. Co czułem? Chwilę musiał się zastanowić jak nazwać to uczucie, które odczuwał. W jego pamięci były różne określenia, ale musiał na nowo nauczyć się dopasowywać je. Tak jak z figurami. Kształt i nazwa. - Zdezorientowanie i... coś jakby kierowało mną. Kierowało ale tylko wtedy, kiedy nie stawiałem oporu nieodpowiednim ruchem. - chodziło mu zwyczajnie o to, że coś poruszało jego ręką, ale tylko wtedy, kiedy miał odpowiednią metodę rysowania. Czuł jakby ktoś nim sterował, gdy już rozumiał, że musi rysować wolniej i pewniej. Kolejna niekonkretna odpowiedź, chociaż tym razem kuzyn postanowił po chwili dokładniej wytłumaczyć. Wychodziło na to, że magię się w sobie odkrywało z czasem, a przed tym była niewyczuwalna. Zatem czy każdy na świecie próbował uaktywnić magię, aż do skutku? Skoro nie każdy był magiem, to znaczyło, że tylko część z nich odniosła sukces, ale skąd wiadomo kiedy przestać? Czyli każdy próbuje i niektórzy mogą od razu to osiągnąć, a inni będą ćwiczyć całe życie i nie odkryją w sobie potencjału. Niektórzy porzucą próbowanie może nawet sekundy przez aktywacją mocy. Ten świat jest nieintuicyjny. - Nie wiem czy prawda. - powiedział natychmiast i prychnął śmiechem. Skąd miał wiedzieć czy rzeczywiście Finn mówi prawdę, czy nie? W tym momencie mógł wciskać niesamowity kit Lexowi, a on by nawet tego nie zauważył. - Wybacz, to wszystko już mnie bawi. Mam chyba dosyć jak na dzisiaj. Na ten moment wiem jak się nazywam i że mam jakąś rodzinę. Wiem też, że jakieś umiejętności posiadam. To całkiem sporo i może pozwoli mi zająć czas, aż znajdę właściwy cel życiowy. - dodał po chwili już spokojnie i poważnie, chociaż całkiem lekko jak na niego. Był już zmęczony tym ciężkim klimatem jaki nakładał przez swój brak pamięci. On też chciał od tego odpocząć. - Co teraz? Jak mniemam, to nie wybierzemy się natychmiast na sprawdzenie czy władam jakąś magią lub jestem biegły w posługiwaniu się bronią. - powiedział i oparł się wygodnie o oparcie. Jego głowa mimowolnie przechyliła się na bok. Fioletowe oczy utkwiły w kelnerce, która w jakimś stopniu nadal fascynowała Alexa swoimi błahymi umiejętnościami. Noszenie rzeczy na tacy bez problemu - niby nic, ale dla kogoś, komu wydaje się, że nie ma żadnych zdolności, to jak cenna cecha. Od zawsze postrzegałem i doceniałem takie drobne rzeczy czy dopiero po utracie pamięci mam coś takiego? Ocknął się z zamyślenia i wrócił wzrokiem do Finna. Co dalej?
Zatracił się w swoich obserwacjach. Być może spoglądał właśnie na kogoś, kto znajdował się w centrum zainteresowania jego kuzyna, jednak nie miał zamiaru nijak na to wpływać. Mimo wszystko, słuchał uważnie tego, co chłopak miał do powiedzenia, przytakując spokojnie głową. - Nie, nie teraz - odezwał się dopiero w chwili, w której dotarły do niego ostatnie kwestie wypowiedziane przez chłopaka. Powoli wrócił spojrzeniem do jego osoby, aby to uśmiechnąć się nieco bardziej, aniżeli dotychczas. Może nie znaczyło to wiele, jednak w ciągu tej krótkiej wymiany zdań wiele mogło się zmienić. Wiele się stało, a najbardziej radował fakt, że jego kuzyn zaczął jakoś samodzielnie oceniać, czy określać swoją sytuacje. Nawet jeśli tyczyło się to tylko szczątkowych informacji. - Najpierw odpoczniemy. Jeśli chcesz, to możesz w wolnym czasie zająć się tymi zajęciami, chociaż nie chodziło o takie odczucia. Bardziej chodziło o to hm... czy one ci się podobają. Czy sprawiają ci przyjemność? Czy są tym, co jakkolwiek cię interesuje? Jeśli tak jest - wtedy wypada się tym zająć, prawda? Może nie pamiętasz dawnego siebie, ale spójrz na to tak... - przerwał, aby to pozwolić swojemu rozmówcy na przeanalizowanie tej masy pytań retorycznych, czy jak określić jego wypowiedź. - ...teraz masz mnóstwo czasu dla siebie, aby poznać siebie, bądź odkryć nowego Alexa. Możesz zrobić, co tylko by ci się spodobało, tak długo jak będziesz próbował to osiągnąć - dopowiedział, czekając na to, co postanowi jego kuzyn, czy też na to, co miał zamiar dopowiedzieć. Jeśli zaś wszystko było załatwione, to najwyraźniej został już tylko rachunek.
Amethyst
Liczba postów : 29
Dołączył/a : 20/11/2016
Temat: Re: Cafe "Cambio Dolor" Sob Sty 21 2017, 01:25
Czy pisanie mu się podobało? Raczej nie odczuwał żadnej przyjemności z podpisania się. Chociaż był całkiem zadowolony, że dalej posiada umiejętność pisania. To z pewnością przydatna sprawa. Co do rysowania, to ciężko było stwierdzić. Całkiem fajnie było obserwować jak z pojedynczych kresek powoli powstaje coś konkretnego, ale Lex był zbyt zdezorientowany wewnętrznie, aby tak łatwo określić co mu się podobało, a co nie. Sprawa z zainteresowaniem miała się inaczej, bo w sumie to ciekawiło go wszystko. Było tak wiele niewiadomych, że każda sprawa brzmiała jak coś intrygującego. Nawet obserwowanie tej kelnerki było całkiem zajmującą czynnością dla "nowego" Alexa. To otwierało w takim razie wiele możliwości, bo cokolwiek by nie wybrał, to nie będzie się nudził. A przynajmniej na początku, bo z czasem pewnie znuży się czynnością, która nie należy do jego pasji. To było zainteresowanie poznaniem, więc po zrozumieniu cała ciekawość raczej znikała. - W takim razie muszę wiele rzeczy spróbować. Rysowanie wydaje się... przyjemne, chociaż w tym momencie jestem zbyt zdezorientowany, aby łatwo określić. - odparł i przeciągnął się. Spał w pociągu, więc niekoniecznie była to najwygodniejsza podróż. Skąd on w ogóle przyjechał? Finn nie pytał o to, co się wydarzyło, gdy świadomość Lexa, więc nawet nie sprawdzili czy to czegoś by nie powiedziało. Alexander w tym momencie był już psychicznie zmęczony tym wszystkim i niekoniecznie chciało mu się przypominać, opowiadać ze szczegółami oraz zastanawiać, więc przemilczał ten temat. - Odpoczynek to dobry pomysł. - odezwał się od niechcenia, jednocześnie przecierając palcami oczy. Nie tyle był senny, co znużony ogromem pytań jakie posiadał. Liczba niewiadomych była zbyt wielka.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Cafe "Cambio Dolor" Nie Sty 22 2017, 18:35
Wydawało się, że większość kwestii została już omówiona. Policjant spokojnie odpowiadał na jakieś inne wątpliwości chłopaka. Sam zaś nastolatek musiał poinformować kuzyna o jeszcze pewnej kwestii. Drobna niejasność, która zdawała się go martwić w sporym stopniu, jednak musiał coś na to poradzić i to najlepiej dość szybko. - Jutro muszę gdzieś się wybrać - zaczął jedynie dość niepewnie w drodze na pociąg, czy też do mieszkania. Podróże potrafiły męczyć, jednak czasem to wszystko wymagało tego od jego zawodu. - Przygotuję wszystko, co potrzebne, tylko nie oddalaj się za bardzo. W razie czego zapiszę ci gdzieś adres... - dopowiedział jeszcze białowłosy, woląc oszczędzić chłopakowi wizyty w sklepie magicznym. Przynajmniej póki ten niczego nie potrzebował z tamtych stron. W ten sposób udali się w swoim kierunku uprzednio płacąc za zamówienie i załatwiając wszelkie formalności.
zt x2
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Cafe "Cambio Dolor" Wto Sie 15 2017, 17:19
~~MG~~
Właśnie w tym miejscu oczekiwała kobieta o czerwonych włosach, która przybyła tutaj w towarzystwie szermierza z jej gildii. Nie dało się ukryć, że zadanie wydawało się dość specyficzne i nic nie mogło zmienić faktu, że większa ilość ludzi mogłaby tylko chłopakowi przeszkadzać. Ejji musiał jednak pogodzić się z towarzystwem kobiety, czy pozostałej części drużyny, na którą czekali. - Nie muszę chyba wyjaśniać raz jeszcze szczegółów zadania? - zapytała spokojnie, jednak z jej tonu dało się wyłapać, że nie oczekiwała na odpowiedź. Położyła jedynie całkiem sporą aktówkę na stół oraz zdjęcie ciemnowłosego faceta w garniturze, na którego głowie zaczynała pojawiać się już siwizna. Sama postura wskazywała też na delikatnego garba. Nie zmieniało to jednak faktu, że najwyraźniej tak wyglądał cel ich zadania. - Pracownik banku. Za jakąś godzinę powinien kończyć pracę jakieś dwa skrzyżowania stąd. Wychodzi tylnym wyjściem. Przeważnie jest sam, ale to może się zmienić - powiedziała niemalże na jednym wdechu, aby przymknąć później oczy i dopić swoją filiżankę kawy. Odstawiła ją z cichym stukotem, a następnie raz jeszcze spojrzała na chłopaka. - Jak przejmiecie cel, zaprowadzicie go do magazynu na przedmieściach i zdobędziecie informacje. Metoda dowolna, ale nie uszkodźcie go za bardzo. Wewnątrz aktówki jest komunikator i parę przydatnych rzeczy. Jakieś pytania? - dodała jeszcze, jednak miała nadzieje, że wszystko zostało już wyjaśnione. Nie zmieniało to też faktu, że tytularny mag S z jej gildii mógłby czegoś nie zrozumieć. Wtedy z bólem serca i ciężkim westchnieniem najpewniej zostałaby nieco dłużej.
Inaczej miała się sprawa pozostałej grupki, którzy zgodnie z otrzymaną informacją mieli jeszcze jakiś kwadrans do spotkania. Do tego też podano im jedynie nazwę kawiarenki, a nie jej dokładne położenie, więc to najwyraźniej w ich interesie leżało, aby pojawić się na czas lub też troszkę przed nim. Nie zmienia to jednak faktu, że mimo względnie ciepłej, wrześniowej temperatury zdawał się wiać przyjemny, chłodny wietrzyk, a w oddali widać było też deszczowe chmury.
//Ze względu na ilość osób najpewniej będę odpisywał najpóźniej 48/72h po pierwszym z waszych odpisów
Ejji
#911 Widmo
Liczba postów : 2212
Dołączył/a : 26/12/2014
Temat: Re: Cafe "Cambio Dolor" Wto Sie 15 2017, 22:18
Misje zespołowe niby mogą być całkiem zabawne, zwłaszcza jak się robi z innych idiotów. Tyle, że mogą wyjść potem z tego nieciekawe sytuacje, iż nie wiadomo kto jest z kim, a wszyscy i tak są nieprzydatni i całość trzeba załatwiać samemu. Lecz to jeszcze jakoś dałbym radę przetrawić, ale jak sprawa się dalej potoczyła, to już można uznawać za nieco dziwne. Nie mam pojęcia, czy to wina towarzyszy, czy dziwnych magicznych anomalii, ale nagłe pojawienie się w Desertio, w zamtuzie, nie było wbrew pozorom miłą przygodą. Nie wiem czy uciekając stamtąd straciłem okazję do utraty cnoty, czy rodowych klejnotów i raczej już się tego nie dowiem, ale to był dopiero początek dziwacznych przygód. Wszakże z Desertio sąsiaduje Ministrel. A tam wojna. A w tej wojnie zdarzyło się kiedyś walczyć. Aczkolwiek po stronie Midi, będącą stroną wrogą dla Ministrelczyków. Z tej racji, iż po swojej stronie całkiem udało mi się zasłużyć i narobić sobie reputacji, to wśród Ministrelczyków nie wzbudzała ona bynajmniej pozytywnych uczuć... I znowu trzeba było uciekać... Udało się wsiąść na jakąś łódkę i popłynąć do Bosco. Tam też już zdążyłem się rozsławić z okropnym tytułem "Siepacza"... Ale przypał... Lecz przynajmniej lody za darmo dawali. I tak jakoś w końcu udało się powrócić do Fiore, bez zbytniego ubytku na zdrowiu i godności. Po ogarnięciu siebie, przyszedł w końcu czas na jakąś robotę. Pozornie łatwą, ale kto wie co się może spieprzyć. Najłatwiej to by było zabić i po sprawie, ale kiedy chodzi o pieniążki, to sprawy się zazwyczaj komplikują. Ze spokojem wysłuchuję szczegółów, przytakując co jakiś czas głową, żeby ognistowłosa mogła mieć pewność co do tego, że wszystko rozumiem. Po wszystkim, zaglądam do aktóweczki, z ciekawości cóż to mogą być za "przydatne rzeczy" A i pytania też się jakieś znajdą. - Mam wymyślić dla tych przybłęd jakieś kryptonimki, czy może nie powinniśmy ukrywać w żaden sposób naszej tożsamości? - pytam, bo to całkiem ważne pytanie. W takich sprawach ofiara czasem powinna wiedzieć z kim ma do czynienia, aby więcej z nią nie zadzierać. Czasem jednak nie jest to zbyt korzystne dla większych interesów i należy ukryć się za jakimś wymyślonym imieniem. Tyle, że z tym już jest coraz ciężej. Sporo się ostatnimi czasy zdobyło sławy, ale ta nie zdaje się być jeszcze jakoś szczególnie uporczywa. Jeszcze...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.