Cafe Morges

Cass jak tylko spojrzała na adres z ulotki wiedziała, przynajmniej mniej więcej gdzie kawiarenka się znajdowała. Po dotarciu w okolice wystarczyło, że po kluczyła chwilę, aby znaleźć Cafe Morges, chociaż miasta za dobrze nie znała. Ale będąc już przed samym wejściem zatrzymała się. Czego miała szukać? Bo chyba nie samej Olivii. Ostatecznie jednak wzruszyła ramionami. Przecież nie było nad czym myśleć. Okaże się w środku. Idąc za tą myślą najzwyczajniej w świecie weszła do lokalu. Po co jeszcze nie wiedziała.

Następnego dnia - bo dopiero wtedy Cassandrze udało się odnaleźć owy budynek z ulotki - ognistowłosa udała się do swojego celu, a dokładniej kawiarenki. Wkroczyła do lokalu, mogąc podziwiać dość zadbane, a i uprzątnięte oraz - puste miejsce. Nic dziwnego, bo kto też spotyka się w takich okolicach o poranku? - Dzień dobry. Co podać? - spytał się tylko ciemnowłosy mężczyzna, nieco wyższy od samej Dusthert, a i stojący za ladą. Właściciel? Sprzedawca? W każdym bądź razie prawie Syrenka nie mogła nawet dostrzec Liv w zasięgu wzroku.

Było dokładnie tak jak się Cass spodziewała. Nie było co liczyć, że jak tylko wejdzie do lokalu zobaczy Liv i od razu będzie mogła do niej podejść. To nie było dla niej żadne, ale to żadne zaskoczenie. W takim wypadku najlepiej jest podejść do osoby za ladą, zwykle barmani sporo wiedzą. Poza tym i tak prócz niego nie bardzo do kogo Dusthert miała podejść. Wiec szybko przytuptała do baru. Usiadła opierając się o blat łokciem.
- Hmm... Coś do picia. Może zieloną herbatę? - zapytała co było bądź co bądź trochę dziwne, bo co to mężczyzna za barem miał wybierać co miała pić? - Tak, własnie, herbatę. - potwierdziła jednak po sekundzie.
Potem spokojnie czekała, aż jej zamówienie zostanie zrealizowane, aby już po pierwszym łyczku gorącego napoju zapytać o sprawę w jakiej tu przyszła.
- Poza tym... Poza tym przyszłam tu w pewnym konkretnym celu. Związanym z tutejszą gildią magiczną i ostatnimi wydarzeniami wokół niej. - powiedziała lustrując wyczekująco barmana? Właściciela? Nie ważne to była dla niej, wzięła jeszcze jeden drobny łyk usadowiając się wygodniej.

Pospolita zwyczajność wystroju lokalu najwyraźniej spełniała wszelakie oczekiwania Dusthert względem tego miejsca, tak jak fakt, iż Olivia nie przebywała aktualnie w tym miejscu. Przynajmniej nie aktualnie, bądź - formalnie? Nigdzie je nie było widać, więc nie pozostało nic innego! - Zieloną herbatę? - rzucił tylko, unosząc brew do góry mężczyzna i spoglądając na różne wypieki przy ladzie, czy fakt, iż w głównej mierze była to cukiernia. No cóż... Ostatecznie wzruszył ramionami, zabierając się za ziółka. Mimo wszystko dziewczyna w końcu otrzymała zamówienie, a na jej pytanie ciemnowłosy uśmiechnął się tylko. - Liv, do ciebie! - zakrzyknął tylko w bliżej nieokreślonym kierunku, a w okolicy, gdzieś z piętra dało się usłyszeć, jak coś spada, albo - upada? - Jesteś jej przyjaciółką? Cassandra, tak? - padło dość... nietypowe pytanie?

Cassandra spojrzała w górę skąd mniej więcej dobiegł dźwięk, chociaż wiedziała że niczego raczej nie zauważy. Taki odruch, głowa sama się podniosła, żeby zlokalizować źródło hałasu. Czyli jednak Liv tu jest? - pomyślała sobie płomiennowłosa na słowa barmana czy kim on tam był. Potem znów spojrzała na mężczyznę siorbając kolejny łyczek herbaty, tyle że bez siorbania. Wciąż miała nawyk z dawnych czasów kiedy to wpojono jej jak należy się zachowywać.
- Dokładnie tak. - odpowiedziała celując w mężczyznę palcem i puszczając mu oczko. Jak widać jednak nie wszystkie konwenanse szlachty w niej pozostały. - Ale wystarczy Cass. - dodała z uśmiechem, aby ponownie wziąć łyczek herbaty. Potem znów spojrzała w górę w kierunku skąd mniej więcej dochodził hałas.
- Powinnam tam iść czy Liv zejdzie tutaj? - zapytała.

Ognistowłosa miała niebywałą okazje podziwiać symfonię dźwięków, które formowały kolejne odgłosy, odzwierciedlające zapewne upadanie przedmiotów. Czyżby taki był poranny rytuał Liv? A może Cass przyszła ciut za prędko? - Yhm... Liv sporo o tobie mówiła - padło tylko ze strony mężczyzny, który przysiadł się tylko obok, a na dodatek zaśmiał się pod nosem na gest z strony Dusthert. Kto by pomyślał, że tak zadziała puszczenie oczka. - W sumie nie wiem... - zaczął tylko spoglądając na popijającą herbatę prawie-Syrenkę, aby dodać tylko po chwili: - Zejście tutaj może trochę jej zająć

- Faktycznie, nie wygląda jakby się jej spieszyło. - skomentowała Cass zastanawiając się czy aby Olivia nie robi tego wszystkiego specjalnie. - I może nie chce, żeby jej przeszkadzać... - dodała jakby zamyślona. Milczała chwilę spoglądając na towarzysza rozmowy.
- Jednak zajrzę do niej. - zawołała podrywając się nagle i lekkim biegiem zmierzając ku schodom. Kiedy do nich dotarła szybciutko pokonywała po dwa stopnie, aby rozwikłać sprawę tajemniczych hałasów.
- Co ty tu wyprawiasz? - spytała pokonując ostatni stopień.

Pogawędka trwała w najlepsze, jednak ostatecznie ognistowłosa ruszyła w sobie tylko znanym kierunku. Nie mogła mieć pewności, czy na pewno dobrze robi, jednak już była w drodze. Wiedziała lepiej, a sama - nawet nie wiedziała do końca wszystkiego. - Chyba... - rozległo się tylko początkowo, jednak jakiekolwiek dalsze słowa zostały zagłuszone przez charakterystyczny stukot schodów podczas gdy Cass kierowała się do góry, ale... Do którego pokoju? Długo nie musiała czekać na odpowiedź, kiedy to usłyszała kolejne dźwięki, dochodzące zza tych położonych najbliżej niej! Otworzyła drzwi, które... napotkały przeszkodę?! - A-auć... - rozległo się tylko, po czym nastąpił kolejny rumor, a Dusthert wkroczyła do pomieszczenia, które wyglądało jak jednoosobowy pokój przez który przeszedł huragan, jeśli nie armagedon! W dodatku obiekt syreniego zainteresowania spoczywał aktualnie na podłodze - opatulony bladoróżowym szlafrokiem?! - P-Przepraszam! Dopiero wstałam! - rzuciła tylko pospiesznie Liv w odpowiedzi na pytanie Cassandry, jednak wszelkie inne kwestie pozostały póki co niewyjaśnione, a sama mag S aktualnie masowała się po czubku głowy.

- Nieźle... - stwierdziła Cass z uznaniem kiwając głową kiedy zobaczyła można powiedzieć spustoszony pokoik. - Jeśli z taką samą skutecznością walczysz jak rozbijasz meble to.. - nie dokończyła płomiennowłosa. A raczej dokończyła wybuchając śmiechem. Sama właściwie nie wiedziała dlaczego, co ją tka śmieszyło. Po prostu jakoś samo to z niej wyszło. Dopiero po dłuższej chwili ocierając wierzchem dłoni łzę pod lewym okiem trochę się uspokoiła.
- Chodź na dół, postawię ci ciastko. Może wtedy się obudzisz. - zaproponowała z uśmiechem i zanim Liv zdążyła w jakikolwiek zareagować prawie syrenka zniknęła już jej z oczu gramoląc się po schodach z powrotem na dół. Właściwie gramoląc się to złe słowo, bo jak zwykle poruszała się raczej z lekkością i gracją. Przynajmniej jej samej się tak wydawało.
- Zaraz powinna zejść. - poinformowała mężczyznę za barem. - Przygotuj dla niej jakiś deser czy ciasto. Pewnie wiesz co Liv lubi, co? Dla mnie z resztą też. Mam ochotę na coś słodkiego. - zgrało się to tak, że ostatnie słowo wypowiedziała siadając przy barze.

Z całą pewnością - jeśli Fairy Tail znane było z szalonych imprez, które niejednokrotnie zakrawały o destrukcyjne - Liv w pojedynkę mogła robić im za konkurencje! I to na trzeźwo, chyba! - T-To nie zabawne - rzuciła tylko w reakcji na śmiech ognistowłosej, próbując się jakoś pozbierać, jednak owe wykrzyknienie zwieńczone było tylko bardziej jękliwą końcówką. W końcu nie każdy na dzień dobry dostaje drzwiami w ramach "troski", jaką okazała Dusthert! - N-Ni... - nie zdążyła nawet usłyszeć kolejnych speszonych słów, bo ruszyła z powrotem na dół! Mimo wszystko Cassandra nie zastała szokujących tłumów, bo gdy tylko znalazła się tam, zauważyła mężczyznę, który przecierał ladę, śmiejąc się pod nosem, jakby słyszał całą konwersacje z góry. - Dobrze, dobrze, więc... Dwa razy to samo? - spytał się jeszcze tylko o zdanie, aby następnie - puścić oczko do Cass? Jakby parodiował syrenkową mimikę wcześniej, acz potem dodał: - Ciężko by było, jakbym nie wiedział co lubi ktoś, kto objada mnie codziennie

Liv chyba miała zamiar odrzucić propozycję płomennowłosej koleżanki, ale Cass nie zwracała na to uwagi. Podjęła decyzję i zostawiła Olivię samą i zeszła z powrotem do kawiarenki. Jak się okazało klientów za bardzo nie przybyło, ale może to i lepiej? Będzie można w spokoju porozmawiać.
A mężczyzna za barem? Chyba miał jakiś podsłuch w pokoju Liv bo jego wyraz twarzy zdradzał, że wszystko słyszał. A może po prostu dziewczyny były po prostu głośne? Dusthert wzruszyła ramionami, a na jego małpujący ją gest zmrużyła oczy, wydawało się że zaraz zasyczy albo prychnie na niego, ale zamiast tego zaśmiała się i podeszła do lady.
- Tak jest! Dwa razy to samo poproszę. - zawołała wyciągając łapkę z palcem wskazującym i środkowym w górze tuż przed jego twarzą, żeby jakby nie usłyszał to zobaczył - dwie sztuki. Potem usiadła i czekała. Czekała na zrealizowanie zamówienia i na to aż Liv zejdzie.
- Tak myślałam. - dodała pod nosem na ostatnie słowa barmana-właściciela. Uśmiechnęła się przy tym znacząco, jej twarz wyrażała: "Aha~, wiedziałam!"

Co zamierzała Liv? To wiedziała z całą pewnością tylko różowowłosa, która mimo wszystko - miała najwyraźniej sporo na głowie, bądź po prostu lubiła się polenić. Jakby nie patrzeć ostatecznie prawie Syrenka znalazła się na dole, składając zamówienie, a i rozmawiając dalej z panem... właścicielem? Kelnerem? Barmanem? - Yhm... Ale do dwóch liczyć umiem - stwierdził tylko, uśmiechając się i chwytając łapkę Cassandry, by pomóc dziewczynie w jej opuszczeniu. Ciężki byłby jego los, jakby nie umiał liczyć zamówień, czyż nie? W każdym bądź razie ostatnim, co rzucił mężczyzna nim zniknął na zapleczu było proste: - Hm?
W międzyczasie jednak stał się cud, a przynajmniej tak mogło się wydawać, bo w szlafroczku, a i w miarę wygodnym obuwiu będącym futrzanymi kapciami na dół zeszła Olivia! Ciut niemrawym krokiem, a i niezbyt zadowolona z pobudki zapewne, ale... Pojawiła się tu, tak jak miała, spoglądając w kierunku Dusthert nieco zaspanym wzrokiem. - M-Myślałam, że przyjdziesz odrobinę później - rzuciłaby tylko Syrenka, ziewając, a i rozglądając się po pomieszczeniu, by ostatecznie przysiąść przy jednym ze stoliczków. - Gdzie Bast? I w razie czego... Nie musisz płacić, czy coś... - dopowiedziałaby tylko, mając nadzieje, że pytania się jakoś same wyjaśnią.

Cass uśmiechnęła się ponownie. Facet był w porządku i od razu przypadł jej do gustu. Zrobił na niej nawet lepsze wrażenie niż Olivia przy poznaniu. Wesoły, bezpośredni, z dystansem. Swój chłop! Pokiwała tylko głową na znak, że rozumie a z jej buźki nie znikał uśmiech.
Ale tylko machnęła łapką dając do zrozumienia nowemu znajomemu, że to co pobąkuje sobie pod nosem nie jest niczym ważnym jeśli mężczyzna się obrócił, a jeśli się nie obejrzał nawet to nie zrobiła nic tylko grzecznie siedziała czekając. I w końcu się doczekała. Właściwie nie musiała nawet długo czekać, bo Liv szybko pojawiła się na schodach i zeszła na dół.
- Wybacz wybacz. - wybełkotała szybko. W ogóle nie wyglądała jakby było jej przykro, bo i wcale nie było. - Nie miałam nic innego do roboty. - dodała usprawiedliwiając się. Co z resztą było prawdą. Za to skonfundowało ją troszkę to co usłyszała potem.
- Hee!? - raczej ryknęła niż podobnie jak Bast zdziwił się tylko. Zaraz wskazała na Liv palcem i pełnym wyrzutu wzrokiem i takim samym tonem powiedziała do niej.
- Tak nie można. Nie możesz go tak wykorzystywać tylko dla tego, że to Twój facet. Bo cię kiedyś zostawi! Zobaczysz! - głos też miała dość podniesiony więc nikogo nie zdziwiłby fakt gdyby i Bast to usłyszał.

Swój, czy nieswój... Cassandra miała okazje podziwiać kolejne manewry między jej rozmówcami, jakby owa dwójka nie mogła znaleźć się nagle w jednym miejscu i zająć wszystkim - osobiście? No - przynajmniej wyjaśnić Dusthert kilka kwestii, które z całą pewnością nie mogły dłużej czekać! - Nic się nie stało - padły tylko zaspane tony, po czym prawie-Syrenka mogła śmiało kontynuować swoje wypowiedzi, na co Billart zamrugała tylko kilka razy, jakby potrzebowała niemałej chwili, aby przetworzyć wszystkie te informacje i domysły, by wszystko skwitować dość prostym, acz zdezorientowanym: - C-Co? To nie...
Zdecydowanie mina różowowłosej wyrażała w tej chwili szok, czy też raczej skołowanie słowami ognistowłosej, która najwyraźniej wiedziała swoje, bądź - najzwyczajniej w świecie się myliła. Poza tym całej tej sytuacji towarzyszył tłumiony przez ściany śmiech, który najprawdopodobniej swoje źródło odnajdywał w Baście, a ten z kolei... Wyszedł zza zaplecza męcząc się z - czterema talerzykami, aby dwa postawić na blacie, zaś pozostałe dwie porcje kładąc przed dyskutującymi paniami. - To nie tak! - wyrzuciła w końcu z siebie ciut ożywiona po wcześniejszym zmieszaniu Liv, a uśmiech na twarzy Basta zdawał się tylko powiększyć, jakby chciał usłyszeć wyjaśnienia, które składałaby dziewczyna. - Ja... To jest my... Znaczy się... My nie... On - mówiła tylko, jakby nie wiedziała, co powinna odpowiedzieć na słowa Cassandry, a z każdym kolejnym wyrazem jej twarz przyjmowała odcieni purpury, by ostatecznie gromadzące się napięcie przerwał ponowny śmiech ciemnowłosego, który tylko potargał różowe kosmki, rzucając rozbawiony: - No już, już... Bo rzeczywiście zostaniesz starą panną, jak ci zawsze powtarzałem~!
- S-Sebastien... - bąknęła tylko pod nosem, a i długo też nie trzeba było czekać na to, aż Syrenka odtrąci rękę wyższego mężczyzny, aby nadąć nieco poliki, co wraz z aktualnym odcieniem jej twarzy i fryzurą w jeszcze większym nieładzie mogło wyglądać niemniej komicznie. - Zajrzę na górę do naszego małego gościa... Może zgłodniał - dodałby tylko ciemnowłosy, cofając się po pozostałe dwa talerzyki, a i udając się powoli do góry, co poskutkowało tylko tym, iż Olivia skosztowała ciasta, ale... Czy ich temat nie miał dotyczyć ważniejszych spraw?