I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Twierdza wzniesiona z szarej skały. Posiada 3 mury. Najmniejszy z nich ma 15m najwyższy 25m. Za murami znajduje się 50m twierdza, posiadająca trzy wieże. Każdy z murów tworzy półokrąg, oddalone są od siebie o około 100m. Pierwszy nie posiada nawet bramy, za nim często odbywa się targ. Drugiego muru broni już drewniana brama, zaś ostatni mur, żelazna, na dodatek ostatni mur ma małe wieżyczki strzelnicze ustawione co 35m od siebie. Sama warownia posiada tylko jedno widoczne wejście, to frontowe. Budynek przypomina nieco Trapez, węższy z przodu, szerszy z tyłu. 2 Wieżyczki znajdują się w oddaleniu 55m od bramy twierdzy, stanowiąc też jej końce. Ostatnia z wież znajduje się w centrum tylnej ściany twierdzy. Dwie przednie wieże mają 25m ostatnia, 100. Twierdza ma wiele okien, wszystkie są jednak nie wielkie i przysłonięte żeliwnymi kratami ~
MG
6 osób. Ostatecznie tyle wynosiła ekipa "Czyszcząca" wysłana do Koh. Znalezienie tego miasta na starych mapach i zorganizowanie całej eskapady zajęło nieco ponad 3 tygodnie. Ale teraz, teraz wszyscy byli gotowi, podjąć rękawiczkę rzuconą przez Baltazara. Każdy z tej drużyny odziany był w czarny płaszcz taki jaki nosił zazwyczaj Grschna. Stali teraz na wzgórzu z którego wypływała rzeka zmierzając do miasta. Dopiero świtało, trawę pokrywała rosa, a miasto wciąż było ciche, choć dało się słychać pierwsze oznaki życia. Słońce znajdowało się jeszcze za południowymi stokami, tylko twierdza muskana była pierwszymi promieniami słońca, reszta miasta znajdowała się w powoli zanikającym mroku. Dzięki temu sześć postaci na wzgórzu, pozostawała niezauważalna dla nikogo, nawet jeśli znalazłby się dość blisko by w normalnych okolicznościach ich dostrzec.-Musimy się rozdzielić.-Powiedział spokojnie Grschna, mocząc stopę w rzece. Nim jednak ktokolwiek zdążył zaprotestować ciągnął dalej.-Rozsądek każe sądzić że się nas spodziewają, ale Baltazar jest nieprzewidywalny.-Chyba nie lubił za dużo mówić bo znów na chwilę przerwał.-Dużą grupę łatwiej zauważyć, wzbudza podejrzenia. Nam trzeba zaatakować z zaskoczenia.- Jego głos drżał, brzmiał jak szelest liści, które wiatr przerzuca po pustej uliczce.-Jeśli złapią i zabiją grupę czy dwie, jedna zawsze pozostanie by wykonać zadanie.-Zrobił głęboki wdech po czym wypuścił powietrze z niby płuc-Mógłbym podać wam plan, ale tak się niczego nie nauczycie.-Usiadł na ziemi, krzyżując nogi i odrzucił kaptur, ukazując twarz, bez żadnych anatomicznych szczegółów. Żadnego owłosienia, uszu, oczy, ust... po prostu szara maska, o kształcie głowy.-Słucham was, co byście zrobili...-Niby powiedział, chodź skąd dochodził ten głos... no w gruncie rzeczy, zlecił magom wymyślenie planu. Dość spore ryzyko jak na wagę tego zadania. Ale był to wszak najsilniejszy mag Fiore. Pewnie wiedział co robi.
Czas na odpis: 26.08 godzina 20:00
Autor
Wiadomość
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Twierdza Koh Nie Wrz 22 2013, 19:53
Serio?! Nic ciekawego, nyah?! No chyba, że... Korytarz? Drzwi? - przemknęło przez myśli kociaka, gdy ten tylko otworzył drzwi, dostrzegając przejście, którym bardzo chętnie udałby się do końca, aby sprawdzić, co kryje się w owym pomieszczeniu, jednak... Nie dane mu to było, oj nye! Jak tylko ruszył w tym kierunku odczuł niezbyt przyjemne, znane mu z nieco wcześniejszego momentu dnia szarpnięcie! A sam kociak?! Trafił do jakiegoś dziwnego miejsca i niestety nye było ono rzeźnią pełną surowego mięska, czy czegoś takiego! Dlaczego los tak działał przeciwko Kurosiowi?!
Tego pewnie by nikt nye wiedział, ale pojawiała się nowa kwestia i nowy problem! A co za tym idzie? Musiał rozeznać się w terenie, aby odkryć, iż to pomieszczenie zdawało się większe! Czyżby był bliżej? Ale... Jak to się stało? - pomyślał mały, choć nie do końca w danym rozmiarze kociak, który próbował być czujny, spięty i gotowy do potencjalnych uników, gdyby nastąpił atak! Zwłaszcza, że osoba wydawała się być niepozorna! Zignorowanie takiego mogło źle się skończyć, więc wszystkie sześć, czy siedem zmysłów kociaka miało właśnie chodzić na pełnych obrotach, jak ten próbował odkryć wyjście, bądź przejście, chyba że... O tak! W kocim móżdżku zrodził się plan, który nakazywał dość ryzykowny krok! Mądry kociak to może i to wypali, ale czy... Czy na pewno? Jakie były szanse? O tym może dopiero się przekonać!
- Meh... Nie pamiętasz jak mieliśmy się przemieszczać? Chyba coś pokręciłem n... - urwał Kuroś w umyśle walcząc z swoją "nyanującą" przypadłością, coby może się nie ujawnić, a udawać po prostu jakiegoś zbłąkanego pentakla, chociażby nawet i zmarłego już Afrodytę! A nuż może jednak nie oponent się wygada i Kuroś dowie się, jak podróżować po twierdzy? - Lepiej chyba, żebym trafił na miejsce, prawda? - dodał po chwili, przyglądając się reakcji i zachowaniu człowieka, jak i licząc, iż zakryta twarz może znaczyć też brak możliwości wizualnych! Ot co! W końcu nie ma czym patrzeć! Teoretycznie... Na dodatek jeszcze te skrępowane ręce! Niepokoiło to kociaka, bo czyżby ten, bądź ta nawet ich nie potrzebowała?! - Pamiętasz jeszcze, nie? To wszystko zbyt skomplikowane! - dodał jeszcze kociak, starając się zachować wiarygodność i brzmieć... Brzmieć w sumie jak miejscowy? Tak! Mniej więcej w ten sposób! O! Zresztą jeden posiłek, czy tam trup na dzień starczy, a i tak inny szykował się na potem, a Czarnulek nie mógł tracić czasu!
W każdym momencie jest zwarty i gotowy, aby odskoczyć, czy to w tył, czy na boki, bo przecież wypadałoby zareagować na potencjalne ataki! Jak będzie trzeba to nawet dezaktywując Grand Neko, które i tak powoli dobiegało do końca, a potem... Potem się okaże, ale stawiamy na pierwszym miejscu dalej utrzymanie najlepszego stanu zdrowia jaki się da przed zmaganiami z przeciwnikami i tyle! Turlanie i inne takie wliczone w cenę przetrwania mimo wszystko bez nadmiernych, szkodliwych obrażeń! Najwyżej kociak się pobrudzi kurzem, czy coś! - Ej spokojnie! Co robisz?! - próbuje dodać w miarę możliwości podczas uniku! Przecież "swój swojego" atakować nie powinien!
Elysia
Liczba postów : 56
Dołączył/a : 31/05/2013
Temat: Re: Twierdza Koh Pon Wrz 23 2013, 18:48
Miała ochotę krzyczeć. Krzyczeć z bólu. Każdy kawałek jej twarzy sam z siebie generował ciche jęczenie o chwilę spokoju. Znowu poczuła jak krew spływa jej po buzi. Nie mogła sobie pozwolić na to. Nie mogła się odezwać, by wróg jej nie wyczuł. Nie usłyszał. Teraz musiała polegać na czym innym. Ugryzła się więc w język, gdy usta mimowolnie się otworzyły, gotowe wzywać pomocy. Te twierdza była jakimś chorym wymysłem. Nawet jeśli to kolejna iluzja 10*, musiała przyznać, że bardzo bolesna. Znowu zaczęła po omacku szukać. Nadal jej celem była poduszka, nieodzowna część jej planu, przebierała więc drobnymi dłońmi po materacu, szukając upragnionego elementu.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Twierdza Koh Wto Wrz 24 2013, 14:24
Udało mu się. Co prawda, nie bez ran i zabawił tutaj dość długo, chociaż sama walka wydawała mu się być zadziwiająco krótka. No cóż, przeciwnik padł. Ale Fem też nie był w najlepszym stanie. Miał wyłamany bark, trochę poparzoną skórę klatki piersiowej. Pierwsze, co zrobił, kiedy przeciwnik padł, to odsunął się od niego, pod ścianę, aby chwilę odpocząć. Tak czy siak, był półprzytomny z bólu, wolał zemdleć tutaj, w pokoju, gdzie pokonał już wroga, niż gdzieś dalej w zamku. Zabrał swoje miecze i pochował je do pochew. Podszedł do ściany, oparł się o nią plecami i usiadł. Chwilę tak siedział, próbując złapać oddech, przy czym prawą ręką sięgnął do sztyletu, wyjął go i zaczął ciąć płaszcz, który miał na sobie. Kawałki materiału próbował włożyć między kolczugę, a skórę, uważając jednak na to. Bowiem, jeśli metal "przylepił się" do skóry, nie bardzo na rękę było by mu odlepianie go na siłę, gdyż mógł zaszkodzić sobie jeszcze bardziej. Jednak pod czas walki mogło mu to przeszkadzać tak czy siak. Najchętniej zdjął by kolczugę i założył ją na wierzch ubrania, ale wybite ramię raczej by mu w tym przeszkodziło. Nie mniej, spróbował tego. Jeśli ból będzie za duży, po prostu przestanie. Tak czy siak, leżał tak, patrząc na ciało pentakla i zastanawiając się, co dalej. W dodatku coś go interesowało - gdzie jego przeciwnik "chował" swojego partnera? Zaciekawiła go ów zabandażowana dłoń, która teraz powinna leżeć na ziemi. Podszedł do niej, wyjął miecz i jego krańcem rozsunął bandaż. Był ciekaw co tam zobaczy... i co dzieje się z partnerem, jeśli zabije się jego właściciela? Tak czy siak, jeśli już dobrze się poczuł, po prostu poszedł dalej.
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Twierdza Koh Wto Wrz 24 2013, 15:07
Odezwała się. Dobrze, przynajmniej tyle problemu mniej. Co w cale nie znaczyło, że będzie łatwiej. Odetchnęła głęboko, wpatrując się w przyzwaną duszę ze spokojem. Nawet jeśli przed chwilą znajdowała się w sytuacji życia i śmierci, teraz mogła porozmawiać we względnym spokoju. Chciała zrozumieć, co się stało... Pamiętała jedynie szarpnięcie tuż po tym, jak się wybudziła. Chyba była w zupełnie innym miejscu, ciemniejszym. - Czy mógłbyś mi powiedzieć, gdzie znajduje się Rin? Muszę ją odnaleźć - zapytała uprzejmie. Nie spodziewała się jednak odpowiedzi potwierdzającej czy w jakikolwiek naprowadzającej na ślad dziewczyny. Przecież dopiero co zabiła tego człowieka.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Twierdza Koh Wto Wrz 24 2013, 16:12
MG
Takara: Pentakl patrzył na operującą się Takarę, nie ruszając się zanadto, nawet pozwolił jej bez żadnych problemów użyć Opio maxima i wysłuchał jej słów.-Dlaczego? Żeby zabić magów, czy to nie oczywiste?-Zapytał, po czym zbliżył się nieznacznie do Takary.-Osobiście też nie chcę walczyć, ale jednocześnie nie mogę ci powiedzieć jak korzystać z twierdzy. Chodź kto wie, może następny ci to zdradzi? Tu jednak pojawia się problem bo mam bronić twierdzy i tak po prostu cię nie puszczę... wiem! Może zagramy w grę?-Zapytał, siadając niecałe dwa metry od Takary. Ta zaś czuła się jak nowo narodzona, nie czuła też już bólu.
Kuro: Kotek trafił do zupełnie nowego miejsca z zupełnie nowym przeciwnikiem. Z początku nie reagował na niego w żaden sposób, wyjścia jednak widać nie było, Kotek więc się odezwał, co zadziałało niemal jak wduszenie przycisku "Start" w grach. Postać nagle odwróciła głowę w stronę kota i wybijając się pokonała dzielący ich dystans w niecałą sekundę, stopą wbijając się w ścianę na wysokości twarzy Kuro, ten na szczęście zdążył ją usunąć. Na tym jednak nie koniec, bo koleś wciąż stojący na ścianie, odwrócił się w stronę kuro i odbił od ściany lewą nogą, prawą kopiąc w kota. Ten dezaktywował Grand Neko, ale przeciwnik znajdował się przed nim i ciągle napierał, biorąc zamach do kolejnego, szybkiego kopnięcia.
Elysie: Co tu dużo mówić, mała Elysie czuła się jak mysz w potrzasku. Przeciwnik napierał, atakując dużo lepiej od samej dziewczyny, ta więc skupiła się na razie na szukaniu poduszki, którą wyczuła w końcu pod dłońmi. Tylko czy poduszka w jakikolwiek sposób jej pomoże? Kto wie, ale przeciwnik chyba nie zamierzał odpuścić, wciąż krążąc po pokoju i szukając swojej małej zguby.
Pheam: Bandażowanie i odpoczynek były okej. Jednak z kolczugą chłopak nic nie zdziałał, tym będą musieli się zająć w szpitalu. Po rozcięciu bandaża na dłoni przeciwnika Pheam nie dostrzegł zupełnie nic wyjątkowego. Dlatego też nie tracąc więcej czasu ruszył dalej, przechodząc przez drzwi. Poczuł szarpnięcie i znów wylądował gdzieś indziej, czekała go kolejna walka. Tym razem "Arenę" stanowił długi na 20m korytarz, szeroki na zaledwie półtora metra więc walka mieczami raczej odpadała. Co 2m, na suficie, znajdowała się mała lampka dająca słabe żółte światło. Ściany miały brudno czerwony kolor a na podłodze był zielonkawy, przegniły dywan. Za Femem były drzwi i na drugim końcu korytarza były drzwi. Tych jednak pilnowała mała dziewczynka o blond włosach i żółtych oczach, ubrana w żółtą sukienkę do kolan i lakierki. Włosy miała niemal do krzyżowego odcinka kręgosłupa, na dodatek miała Ahoge a w ustach trzymała lizaczka.-ien obry.[/color]-Powiedziała, uśmiechając się do Fema i machając mu dłonią. Co ciekawe pentakl miała na wewnętrznej części lewej dłoni, a nie zewnętrznej, więc Fem świetnie widział, że jest jego przeciwniczką.
Lusye: Madoka spojrzała na dziewczynę, zaraz jednak uśmiechnęła się ciepło. No cóż, skoro ona nie mogła mieć jej, to niech chociaż dołączy do niej reszta.-[i]W sali tronowej moja droga. korytarzem do końca i przez drzwi.-Wytłumaczył spokojnie inkwizytor. Poszło łatwiej niż się wydawało, kto wie, może inkwicoś wcale nie był taki zły...
Stan postaci: Grschna: 168%MM Takara: 30%MM, pęknięta kość łokciowa prawej ręki, prawe ramię rozcięte przy barku, rana głęboka, krwawi. Prawy bok rozcięty przy ostatniej parze żeber, krwawi, na szczęście niezbyt obficie. Lewe ucho i bok głowy delikatnie rozcięte. Stopy przebite mniej więcej na środku, rany o średnicy 1.5cm, obficie krwawią Lusye: Pulsujący ból głowy, lekkie zmęczenie, Ból lewego pośladka, lewej łydki, prawego pośladka i lewego ramienia, lekko krwawią. Nad lewym biodrem w brzuchu, kilka płytkich ran od wbijanego noża, lekko krwawi. 84%MM Kuro: 32%MM Elysia: 78%MM rozwalona dolna warga, ból twarzy, krwawienie z nosa. pieczenie skóry.. Czarna Nebula 4/5 postów Pheam: Ból klatki piersiowej i brzucha, mocno parzy. Broda boli i piecze, wargi i nos pieką. Lewa ręka jest bezwładna. Zmęczony 80%MM
Czas na odpis: 27.09 godzina 16:00
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Twierdza Koh Sro Wrz 25 2013, 19:41
Miło wiedzieć, że nie każdy przeciwnik jest krwiożerczą maszyną do zabijania. Trochę się ogarnęła, dalej jednak szansa na zejście była wyjątkowo wysoka. Nie mniej nie mogła zapominać, że dalej siedziała w jednym miejscu z potencjalnym przeciwnikiem i jak zacznie padać to nikt nie pomoże. Fajnie być zdana tylko na siebie, wyjątkowo znajome. - ... ,,zebrał grupę sobie podobnych i zaprzedał duszę złu" czy jakoś tak. Czym ci zawinili? Mścisz się? Właściwie... wiesz, dlaczego Inkwizycja wróciła? - ot, proste pytanie, wydawałoby się, że banalne. Ale czy koniecznie? Sama nie była tego wszystkiego co mówią pewna. Dopiero jakby dołożyć do tego postać Baltazara wszystko nabiera sensu. Ale tylko dla Takaś, dla reszty ma sens i bez niego. - Wiem, pewnie jestem upierdliwa. Nie mniej wy macie magów za brutalne bestie, a ja osobiście mam całą Inkwizycje za bandę hipokrytów. Chcę wiedzieć dlaczego ryzykujesz życiem dla tej twierdzy? A może nie jesteście tacy źli, a kryje się za całym tym cyrkiem coś jeszcze? Nie wszystko jest takie oczywiste, jak się wydaje. - aj, rozgadała się. Nie mniej czuła, że komuś to musi powiedzieć, a najlepiej komuś, kto w tej inkwizycji jest. - A pytam ciebie bo wydajesz się być bardziej ogarnięty niż koleżanka wcześniej. - No, tamta zaraz chciała z niej zrobić przecier, więc ciężko było o jakąś rozmowę przy herbatce. Teraz co prawda herbatki też nie ma ale jest krówka~! - Gra? Hmm... Wydaje się być w porządku. I znając życie pewnie jak przegram stracę życie? W sumie obojętne. Jak wygram chcę wiedzieć, jak się poruszać po twierdzy! I nie, nie będę pytać następnych. Jak patrzę na ten system przenoszenia to do tych "następnych" musiałabym dojść po twoim trupie, a już chyba na początku powiedziałam że nie chcę walczyć, nie? Dobra, to w co gramy? - chyba skończyła nawijać. W międzyczasie stara się sięgnąć do w miarę działającej zapalniczki i przypalić sobie rany na nóżkach. Głupio by było paść w środku gry. No i przy okazji stara się niczego nie podpalić.
Ofc nie traci czujności! Nawet gadając. W przypadku, gdyby coś chciało zrobić Taś krzywdę, automatycznie zasłania się rękawicą, a że nie wiadomo czego się spodziewać, to taka obrona musi starczyć.
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Twierdza Koh Czw Wrz 26 2013, 23:17
Zupełnie nie spodziewała się uśmiechu. Zwłaszcza po tym, co się stało. Mimo pierwszego zaskoczenia, odpowiedziała uśmiechem. Przecież nie czuła żadnej złości w stronę mężczyzny. To chyba była kwestia robienia właśnie tego, co uważa się za słuszne. Oboje robili to właśnie w tym celu. - Dziękuję... I przepraszam za to wszystko. Ale są rzeczy, które muszę zrobić... Wiesz może, gdzie są moi towarzysze? - zapytała równie spokojnie, co przed chwilą. Nie chciała być nachalna... Ale może lepiej było dowiedzieć się wszystkiego, czego tylko mogła, skoro już zaburzyła spokój dopiero co zmarłej osoby. - Nagle nas przeniosło... lub też tylko mnie do wnętrza twierdzy... Ale nie jestem niczego pewna. Mógłbyś mi to wytłumaczyć? Chciałabym jak najszybciej odnaleźć towarzyszy... - Było to prawdą. Tak samo jak prawdą było to, że chciała jak najszybciej odnaleźć Rin. Jednak sama nic by nie zdziałała. A na pewno nie poszłoby jej lepiej, niż wtedy, w Magnolii. Na samo wspomnienie zacisnęła dłonie w piąstki. - Niewiele mogę ci zaproponować w zamian... nawet nie wiem, czy chciałbyś, by się to tak skończyło... Może pozostaniemy przy wiecznym spokoju? - zaproponowała przepraszającym tonem.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Twierdza Koh Pią Wrz 27 2013, 06:02
Ruch... Szybka reakcja? Kuroś zapewne nawet sam miał kłopoty z zarejestrowaniem owego zdarzenia, ale... Co robić, gdy przeciwnik na ciebie napiera? Gdy cię atakuje i to po tym, jak się... odezwałeś?! Właśnie dlatego też na pewno pierwszym postanowieniem kociaka jest to, aby... Zamilknąć! Być jak najciszej się da, stawiać jak najcichsze kroki, mimo że nie jest jakimś ninja, czy bezszelestnym asasynem, to jednak kocia fizjologia zawarła w sobie takie coś, jak poduszki przy kocich łapkach! Może aż tak nie wyciszą, ale możliwe, że zagwarantuje to kociakowi odrobinę cichsze stąpanie po ziemi, a skoro oponent zareagował na dźwięk, to jego brak może spowoduje dezorientację, prawda?! Jednak wypadałoby wrócić już na ziemię i do aktualnej sytuacji, a mianowicie...
Jeśli kopnięcia da się uniknąć przez padnięcie, Kuroś próbuje paść na ziemię, jak najbardziej się w nią wtapiając, tylko po to, by odtoczyć się w stronę, z której nadchodziło ono. Kopie prawą nogą w prawo, etc. Nye? Samo odtoczenie nie starczy? Spróbuje się dodatkowo wybić i odskoczyć, unikając kolejnego ciosu, a może i tego samego? Whatever, o tym ciut potem~!
Jeśli jednak kopnięcie jest zbyt nisko, by potoczyć się po ziemi, czy coś... Wtedy Czarnulek wpadł w tarapaty, bo cóż tu zrobić? Co takiego może osiągnąć biedny mały kotek?! Jeśli cios jest od boku, czy to lewego, czy prawego, wtedy spróbuje zręcznie odskoczyć w tył, aby uniknąć owego ciosu, a następnie oddalić się w... prawą/lewą w miarę szybko i po cichu! Jak atak jest frontalny, to na starcie odskakuje w prawo/lewo, obierając za kierunek odskoku tę stronę, która noga kopie! Kopie prawa... Wiadomo~! Wtedy też próbuje się jak najciszej i jak najdalej oddalić! Za mało czasu, albo odskakując widzi kolejne kopnięcie niemalże z prędkością światła?! Wtedy też maluch spróbuje aktywować względnie szybko Aerę i wzbić się w powietrze poza potencjalny tymczasowy zasięg kopnięć i uderzeń, a właściwie tylko tych pierwszych, jak i po cichu polecieć w kierunku tyłów głowy... człeka? Mumii?
Cały czas jednak myśli też o zranieniu niemiłego, niegościnnego oponenta! Tak, tak... Jak już dało się przekonać, sztylecik nie jest tylko na pokaz, aczkolwiek... Nic na siłę! Tutaj raczej liczy maluch na szczęśliwy bieg wypadków, a mianowicie, iż przy okazji uników miałby czas aby dźgnąć oponenta w okolice... Kostki, czy kolana! Tak by dotkliwie poranić mu stawy skokowy, bądź kolanowy! Przecież z ranną łapką trudniej się poruszać, nye? Ale... Szczęście czy zwinność nye dopomogą to trudno, trudno i to bardzo! Póki co ważniejszy cel... Nie oberwać i nye zmienić się w mokrą plamę czerwieni!
Jakby kociak znalazł jakiś kamyczek, czy coś, próbuje podnieść go ogonkiem i... rzucić jak najdalej da radę, aby może zdezorientować oponenta dźwiękowo. W końcu przeważnie po ubytkach w ścianie, te muszą gdzieś upaść, ale kto tam wie!
Cały czas liczy na swój refleks, jak i delikatne pchnięcie do przodu przez szczęście~! Dodatkowo mądry względnie to zwierz, to może obserwując swoją "ofiarę" zauważy czy ten widzi, czy jednak posługuje się tylko dźwiękami, nye?!
//gomen za długość x.x
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Twierdza Koh Pią Wrz 27 2013, 16:07
Fem zmierzył wzrokiem swojego nowego przeciwnika i uśmiechnął się pod nosem. Była to dość słodko wyglądająca młoda dziewczynka. W duchu przeklną inkwizycje. Jak oni mogli zmuszać takie małe dzieci do walki? -Dzień dobry.-odpowiedział, uśmiechając się szerzej i unosząc brwi.-Nie jesteś za młoda na bycie inkwizytorem?-powiedział, sięgając po Raikiri. Skoro walka mieczem i kataną odpadały, może da radę coś zdziałać nie co krótszym wakizashi. Wiedział, że jest w tej chwili w nie korzystnej sytuacji. Był ranny, zmęczony i w dodatku nie mógł w pełni wykorzystać swoich umiejętności. Mógł tylko liczyć na szczęście. Swoją drogą... to będzie ciężka droga, skoro będzie musiał pokonywać co raz to nowszych przeciwników. -Powiedź mi... dużo wasz jeszcze będę musiał pokonać, zanim dotrę do celu?-zapytał, mierząc dziewczynkę zaciekawionym wzrokiem. Kim była? Jakie miała umiejętności? Czy da radę ją pokonać? Tego nie wiedział. Ale był na wszystko przygotowany. W między czasie zaczął za pomocą pwm zwiększać objętość dymu, aby ten zapełnił pomieszczenie. Trzymając Raikiri w prawej dłoni, ustawił się w pozycję szermierską, aby nie musieć nadwyrężać lewego ramienia. Stał teraz prawym bokiem do przeciwnika, z wakizashi w dłoni. I... czekał na atak. W razie czego próbuje wykonać unik, lub zablokować atak. Jeśli nie, używa czaru teleportacyjnego, aby uniknąć ataku.
//Przepraszam, trochę po za czasem, ale zaczytałem się w HnS X:
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Twierdza Koh Sob Wrz 28 2013, 16:47
MG
Takara: Takara zaczęła przypalać sobie stopy, czy było to rozważne z jej strony? Kto wie. Tak czy siak rany całkowicie sobie wypaliła. Chrzanić fakt że tym samym prawdopodobnie nabawi się martwicy stóp i będą musieli je amputować... może medycyna jest na tyle pro, że odzyska nóżki? Teraz to w ogóle musiała przeżyć!-Nie, dowiesz się od następnego. Aczkolwiek dostaniesz moją zgodę na przejście, więc się nie martw. A gra jest prosta. Exorcism Gaya.-Powiedział te proste słowa a jego skóra przybrała brunatny odcień i pokryła się mchem. Przyłożył dłonie do ziemi i zaczął coś mówić, zaś ziemia owinęła się wokół Taśki zostawiając jej wolne ręce i głowę. 3m nad nią, na lewo, prawo, przed nią i za nią w odległości 0.5m od twarzy, pojawiły się zaś płytki z ziemi o boku 15cm. W dłoniach Takary pojawił się zaś patyk i piłeczka.-Gra jest prosta, masz strącić wszystkie płytki. Nie wolno ci się w tym czasie odzywać, gra zaczyna się... teraz.-Klasnął, usiadł i czekał. Nie dał limitu czasowego, więc w sumie mogliście tak siedzieć, nawet do usranej śmierci.
Lusye: Skinął głowę na ofertę pokoju i podrapał się po głowie.- Twoi przyjaciele są gdzieś w twierdzy to pewne. Zaś to szarpnięcie i przeniesienie to największy mechanizm obronny tej twierdzy. Inkwizytor z 0 gwiazdkami. Niestety więcej powiedzieć ci nie mogę, jak by nie było, to byli moi towarzysze-Powiedziała Madoka.-Jeśli nie chce mówić, znam inne sposoby, by dowiedzieć się tego, czego chcesz...-Wysyczał jej wprost do umysłu, tak dobrze znany jej głos, nowego towarzysza, przebudzonego w czasie tej misji. Kiedy ten głos przemówił, Lusye mogła dostrzec jak bardzo faluje i oddala się mur dusz, a nawet Madoka w akcie paniki, zaczęła oddalać się od Lusye. Dusze nie lubiły tego głosu, nie lubiły też Lusye, bo z nim była.
Kuro: Kuro dzięki kociemu refleksowi i ciszy z jaką się poruszał, dał radę uniknąć dzikich ataków przeciwnika, zaś ten kiedy przestał słyszeć kota nieco się uspokoił, Kuro jednak postanowił dźgnąć go sztyletem w staw kolanowy. Krew bryzgnęła z rany. Przeciwnik zaś spojrzał na nią, mimo że nic nie widział. I mimo że kot nie widział jego twarzy, wręcz poczuł, że przeciwnik się... uśmiecha. Powietrze wokół niego lekko zafalowało, a bandaże na rękach pękły, uwalniając jego ręce. Zaś to co było na lewej... to niezliczona ilość niewielkich pentakli. Pokrywały jego dłoń w nieskończonej ilości.-My jesteśmy Legionem.-Powiedział mentalny głos, rozglądając się za kotem, którego w sumie nie mógł dostrzec mając bandaże na głowie. Co ciekawe przeciwnik nadal nie użył Exorcismu.
Pheam: Przeciwnikiem była dziewczynka... no cóż, Fem zaczął zwiększać ilość dymu w pomieszczeniu, jednocześnie rozmawiając z nowym przeciwnikiem.-Abil Inol!-Uśmiechnęła się wyrzucając piąstkę na pierwsze z pytań Fema. Reszty chyba nie zrozumiała bo podeszła do Fema i... chwyciła go za skraj bluzki, patrząc na niego z dołu, wielkimi oczami.-Oje sie-Rozejrzała się dookoła patrząc na dym, a potem jeszcze raz spojrzała na Fema oczami w których powoli zbierały się łzy. I jak tu walczyć!?
Elysie: Ciemno wszędzie, głucho wszędzie, co to będzie, co to będzie. Elysie kuliła się na łóżku, tuląc podusię i czekając aż zaklęcie minie. I w końcu minęło, odsłaniając pomieszczenie i stojącą naprzeciw łóżka, drugą El.-Mam cię.-Wysyczała, z nieskrywanym zadowoleniem. Bo teraz będzie rejp... znaczy się zabijanie.
Stan postaci: Grschna: 168%MM Takara: 30%MM, pęknięta kość łokciowa prawej ręki, prawe ramię rozcięte przy barku, rana głęboka, krwawi. Prawy bok rozcięty przy ostatniej parze żeber, krwawi, na szczęście niezbyt obficie. Lewe ucho i bok głowy delikatnie rozcięte. Stopy przebite mniej więcej na środku, rany o średnicy 1.5cm, wypalone. Lusye: Pulsujący ból głowy, lekkie zmęczenie, Ból lewego pośladka, lewej łydki, prawego pośladka i lewego ramienia, lekko krwawią. Nad lewym biodrem w brzuchu, kilka płytkich ran od wbijanego noża, lekko krwawi. 84%MM Kuro: 32%MM Elysia: 78%MM rozwalona dolna warga, ból twarzy, krwawienie z nosa. pieczenie skóry.. Pheam: Ból klatki piersiowej i brzucha, mocno parzy. Broda boli i piecze, wargi i nos pieką. Lewa ręka jest bezwładna. Zmęczony 80%MM
Czas na odpis: 01.10 godzina 17:00
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Twierdza Koh Sob Wrz 28 2013, 19:38
Dobra, krwawienie ustało, tak też póki co nie było trzeba spodziewać się rychłej śmierci przez taką pierdołę jak utrata hemoglobiny. Co prawda nie usłyszała odpowiedzi na swoje pytania, jednakże wyszło na jaw, że jedna wspólna rzecz ich łączy - moc. Taa, nie każdemu przychodzi kontrola nad ziemią. Walka z czymś, nad czym ma sama władzę, mogłaby być ciekawa, jednakże skoro wybrała już tą bardziej pokojową drogę, to skwitowała to tylko uśmiechem. Choć pewnie nie było z czego się cieszyć w jej mniemaniu było to nieco zabawny zbieg okoliczności. No i... Let's play a game~! Zasady wydawały się proste. Ot, strącić płytki, które są 3m nad ziemią i tyle. Był tylko drobny problem. Jak rzuci w jedną płytkę piłką to dalej już nie porzuca, bo... jest związana? Taa, coś w tym guście. I to... ziemią~! Kto by pomyślał, nie? A jako że siedziała, to miała jeszcze trudniej, bo dzieliła ją większa odległość od celu. Mocy magicznej miała już ostatki, to musiała się skupić na pwm'kach, a jakże~! Pierwsze co robi to próbuje zmiękczyć pwm'ką całą przylegającą do niej ziemię aktywując pasywkę tyle razy, ile trzeba. Brak limitu czasowego pozwalał jej na nie martwienie się czasem, a zapytać o niego w sumie nie miała jak.Jednoczenie próbuje wstać, napierając na ową powłokę. Wstała? No cud, miód i fistaszki. Pół metra to niewiele, tak też licząc na to że trafi, rzuca najnormalniej w świecie piłką. Następnie rzuca w płytkę (jeżeli tamta nawet nie drgnęła to w pierwszą, jak się ruszyła to w kolejną) patykiem. Następnie w asortymencie ma wyciągnięcie 10 bazaltowych kamyczków, zmiękczenie ich i stopienie razem, a następnie utwardzenie (ofc wszystko pwm'kami), wpakowanie do wyjętej procy i strzał w płytkę (kolejną, chyba że dalej pierwsza za nic nie chce drgnąć). Następny sposób, jakim próbuje strącić płytkę (może ostatnią, może utknęła na któreś, idk) to chwycenie kawałka nie rozpuszczonych więzów i strzelenie nimi z procy. Jeżeli żaden fragment się nie uchował, to bierze trochę błotka w łapki i utwardza pwm'ka, a następnie nią strzela. Środki zastępcze muszą starczyć. No bo skąd biedna Takaś weźmie rakietę? A no znikąd, tak też nie zostało jej nic innego jak skupić się na robocie i wierzyć, że się uda. Przy okazji obserwuje czy nie ma czegoś niepokojącego w owych płytkach, bo wiadomo, jak nie drgną - coś musi być nie teges. W każdy rzut wkłada tyle siły, ile może, zaś z procy stara się strzelić na tyle mocno, by jednak je strącić... czyli tyle, ile da radę.
Elysia
Liczba postów : 56
Dołączył/a : 31/05/2013
Temat: Re: Twierdza Koh Nie Wrz 29 2013, 20:44
Błędnym byłoby powiedzenie, że to przeciwniczka ją ma. Ta bowiem nie wiedziała o jej zamiarach dotyczących rejpu… znaczy walki. Pierwszą rzeczą jaką dziewczynka chciała zrobić, było stworzenie przed twarzą tej drugiej dość mocnego zbliżenia na Słońce. Oczywiście wszystko za pomocą Planetarium. Następnie, mając nadzieję, że tamta choć na chwilę się rozproszy a może i zlęknie, rzuciłaby w jej kierunku poduszkę, po czym doskoczyłaby do niej, dmuchając jej w twarz Star Dusterem (zaklęciem). Jeżeli i to się udało miała w kolejnym punkcie plan powalić ją na podłogę za pomocą uderzenia pięścią. Oczywiście sama Elysia drobna i bezsilna była, dlatego wspomogłaby się zaklęciem Meteor Crasher, żeby dodać swemu uderzeniu impetu. Następnie przygwoździłaby swoją przeciwniczkę do podłogi, używając nóg, by zablokować jej ręce. Wszystko było ważne, no bo przecież za drzwiami mógł na nią czekać Pheam! A nie mogła sobie pozwolić na tak długą zwłokę. Pewnie to ona najdłużej będzie walczyć.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Twierdza Koh Wto Paź 01 2013, 08:03
Refleks najwyraźniej dalej nye zawodził kociego amigo, jednak ten dalej nie miał zbytnio planu na działania. Zaatakować? Owszem! Sztylecik poszedł w ruch, ale reakcja... Zachowanie osobnika okazało się przynajmniej dziwne, jeśli nye... straszne? Tak. Nawet u w miarę odważnej istoty, mierzącej aż tyle cm wzrostu pojawił się cień niepewności i swego rodzaju ukłucie niepokoju we wnętrzu, co tylko utwierdziło kociaka, iż powinien wyciszyć się jeszcze bardziej, aby uniknąć tego... Nyo tego... uśmiechu? Nie widział go. Nie słyszał go, ale... Mimo wszystko... czuł? To aż zaczynało powoli martwić Exceeda, który bądź, co bądź zużył już trochę energii na poprzedniego przeciwnika! Legionem? - pomyślał sobie Czarnulek, dalej lustrując postawę osobnika, jak i teraz jego dłoń. Dłoń przepełnioną pentaklami. Jeden na drugim i obok kolejnego! Pełno ich, zupełnie jakby... Nye jest jedną osobą? - i taka myśl przyświeciła kociakowi, bo nye bez powodu ktoś chyba mówi o sobie "my". Tylko... Co ma Kuroś począć z kolejną osóbką o "przewadze" liczebnej?! Lepiej zdać się póki co na milczenie i defensywę oraz obserwację, nyah... Może krwawiąca rana w kolanie jakoś zadziałała i spowolni go? Może... A jakby atakował?! Wtedy Kuroś spróbuje dalej uniknąć ciosów posiłkując się zręcznością i starając zachować ciszę, ale dodatkowo poranić drugi staw skokowy/kolanowy. Może tak go uziemi, albo dowie czegoś więcej, nye?! Mimo, że kusiło pytanie o "Legion" to wolał jednak nie zgłębiać tej kwestii! Jakby musiał, dodatkowo sposiłkuje się Max Speedem, bądź Aerą w ostateczności, nyah...
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Twierdza Koh Wto Paź 01 2013, 11:19
-Abil Inol? Oje sie?-powtórzył Fem, patrząc na twarz dziewczynki i głośno przełykając ślinę. Właśnie pozwoli przeciwnikowi się do niego zbliżyć, ale... ona była tak słodka.... Ale to wciąż inkwizytor! Mogła go w każdej chwili zabić... ale z drugiej strony była tak słodka ... Zabij ją, zanim ona zabije Ciebie.-pomyślał.-Ale ona jest taka słodka, to dopiero dziecko, jak mógł ją zabić? ... To inkwizytor. Widziałeś pentakl. To wróg. Zabij. Ale... jak mógłbym odciąć jej tą śliczną główkę? BOŻE, JESTEM PEDOFILEM, o czym ja pomyślałem... Mężczyzna nie poruszył się. Myślał, patrząc na zapłakaną twarz dziewczyny i bijąc się z samym sobą. To było jeszcze dziecko. Jak mógł ją zabić? To dopiero dziecko. Ale również inkwizytor. -Boisz się?... to może... się pobawimy?-powiedział, używając czaru Ninannana, aby zmienić właściwości dymu na usypiający i starając się, aby dym znajdował się blisko tej dwójki.-Jak Ci na imię dziewczynko?-zapytał i spróbował się odsunąć, jednocześnie uważnie obserwując swojego przeciwnika.Idiota. Zamiast walczyć, to bawi się z jakimś dzieckiem. Tracisz czas. Czas.-skarcił sam siebie w myślach, ale jakoś nie mógł przemóc się, aby od tak wbić jej sztylet w kark. Jakoś nie mógł. A na razie obserwował ją, aby w razie czego spróbować odskoczyć, zrobić unik, zablokować atak, lub użyć czaru teleportacyjnego. Jeśli umrzesz, wiń siebie, a nie mnie.-pomyślał jeszcze.
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Twierdza Koh Wto Paź 01 2013, 14:08
Mechanizm obronny twierdzy... Czyli przeniosło ją do tego pomieszczenia, ponieważ postanowili wejść do twierdzy. Uśmiechała się w stronę mężczyzny, doskonale rozumiejąc, że więcej nie powie. Sama by nie powiedziała, gdyby to byli jej towarzysze. Dlatego już już miała mówić, że to koniec ich rozmowy, kiedy wtrynił się Drakul z jego nieprzyjemnym głosem. I zaraz, zaraz, co? Czemu oni... Gdyby tylko mogła, pewnie spojrzałaby na nowego kompana ze złością. - Nie dość, że nie powiedziałeś mi niczego o twierdzy, jak obiecałeś, to jeszcze przez ciebie nie mogę spokojnie rozmawiać! Albo powiesz, co wiesz, albo znikaj! - fuknęła na Drakula. Tak, to był foch. Foch na istotę, o której zupełnie nic nie wiedziała, ale przecież nie było to ważne. Przez nią nie mogła spokojnie rozmawiać! Nie powinien był się wtrącać w jej rozmowę. Nie czekając nawet na odpowiedź spróbowała odgrodzić się od Drakula barierą, po czym ponownie sięgnąć do Madoki. Musiała dokończyć rozmowę. Choć w tym momencie nie liczyła na wiele przez całą tą interwencję. Nosz szlag by to!
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.