I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Niewielki acz solidnie zbudowany budyneczek, znajdujący się na 'bogatszym' brzegu miasta. Dzięki temu jest uważany za teoretycznie ten 'bezpieczniejszy', no...w porównaniu do innych nietypowych tutaj lokali. Tak czy inaczej, karczma jak karczma...okrągłe stoliki z drewna, takie same krzesła, a pod ścianą na przeciwko drzwi wejściowych znajduje się długa lada. Trzeba przyznać, iż w porównaniu do innych podobnych miejsc w tymże mieście, w owej karczmie nie było aż tak źle...Miała również swoje wzloty i upadki, więc jednego dnia była zapełniona po brzegi, a innego prawie nikogo tutaj nie było.
Po jakże burzliwych wydarzeniach w Katedrze - i naturalnie odpoczynku kilkudniowym po tym wszystkim - Colette postanowiła w końcu wziąć się za sprawę z odzyskaniem roku życia von Terksa...a skoro i on miał teraz ważne sprawy to brązowowłosej wydało się, że czas jest na to idealny. Wszak dzięki temu nie musiała mu głowy zawracać i wierzyła, że skoro to jej wina to da sobie radę...przynajmniej musiała dać radę! W każdym razie...jeden z podwładnych radnej, wspominał kiedyś o niejakim Panu Życie, który uzdrowił podobno jego dziewczynę z raka i ponoć nawet potrafi wskrzeszać zmarłych! Nie żeby Cole w to wierzyła, ale...zawsze to jakaś nadzieja, prawda? W końcu nawet jak nie przywraca nikogo do życia to powinna w tym być chociażby nutka prawdy, która pomoże jej w odzyskaniu odpowiedniej długości życia dla Meliora...czyli roku, o który się życie skróciło...uh...Właśnie przez to zawędrowała, aż tutaj do Koh...niespecjalnie jej się to uśmiechało i pewnie, gdyby nie musiała to nigdy by się sama tutaj nie wybrała, ale cóż...niestety zaufane osoby będące w policji były zajęte, więc...należało wzmocnić swe zmysły i czujność! Tak czy inaczej zaszła do niby nieco bogatszej części - z nadzieją, że jest bezpieczniejsza od innych - i weszła do karczmy, od razu się rozglądając. Swoją drogą powinna zapytać o szczegóły dotyczące tego Pana Życie bo...kogo miała szukać? Wyobrażała sobie starszego pana z brodą do ziemi, ale cóż...Nawet jak tam jakiś taki jegomość siedział to postanowiła udać się do lady i tam zaczerpnąć informacji...Pewnie każdy podróżnik tak robił... - Dzień dobry - zaczęłaby już przy ladzie i jeśli oczywiście znajdowała się jakaś osóbka za nią - ...Czy wie pan/pani może, gdzie znajdę osobę, którą zwą 'Pan Życie'? Naturalnie jej głos był uprzejmy i spokojny bo jednak równie dobrze owa persona mogła tego nie wiedzieć albo coś...Poza tym nie naskakuje się na nieznajomych w nie swoim mieście. Tak, tak...trzeba uważać, mieć uszka otwarte i być przygotowaną na...właściwie trudno powiedzieć na co, ale i tak!
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Karczma "U Mamuta" Sob Sie 24 2013, 12:22
MG
Gdy Colette weszła do karczmy od razu w oczy rzuciła jej się zbieranina ludzi. Około siedmiu mężczyzn, siedziało nieco na prawo od wejścia, tuż przy kontuarze, na którym siedział ich - zapewne - szef. Niemniej jednak Colcia od razu skierowała się do baru, gdzie zadała swoje pytanie. Karczmarz łypnął na nią tylko niechętnie wzrokiem i odwrócił się do mężczyzny na ladzie.-Norman! Znowu do ciebie...-Rzucił z niesmakiem i wrócił do polerowania. W tym czasie Norman, lub Pan Życie, jak kto woli, odwrócił się w stronę Colci. Miał złote oczy, białe, krótkie włosy i chodził w brązowych łachmanach, jak członek biedniejszej dzielnicy. Na szyi miał jednak srebrny wisior, przedstawiający "Ankh", dłonie owinięte miał bandażem a na Colcie patrzył z czystą obojętnością.-Nie pomogę ci.-Po czym z powrotem odwrócił się do znajomych. Co ciekawe nie prowadził nawet dyskusji, ot leniwym wzrokiem, błądził po ich twarzach.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Karczma "U Mamuta" Sob Sie 24 2013, 12:44
Oczywiście Carter nigdy nie ciągnęło do miejsc takich jak karczmy czy zwykłe bary - nie potrzebowała i jakoś wolała już w domu posiedzieć niż chodzić po jakiś lokalach - ale chcąc nie chcąc przypuszczała, że może tu nie być miło i uprzejmie...Naturalnie byłałby przeszczęśliwa jakby wszystko poszło po jej myśli i zaraz wyszła stąd z tym czego chciała. Niestety rozsądek i realizm jasno dawały jej do zrozumienia, że życie tak proste nie jest. Poza tym mało kiedy wszystko szło według plany i wyobrażeń...Co prawda ostatnio - o dziwo - udało się wyprowadzić króla z katedry i tym samym go ocalić, ale trafia się fart co jakiś czas, prawda? Przez to obawiała się, że pula 'fartu' wyczerpała się na jakiś czas...uh... Tak czy inaczej dostała odpowiedź od barmana, więc nawet jego łypnięcie jej nie przeszkadzało - w końcu przyszła tutaj po coś ważniejszego niż grzeczność i miłe przywitanie...no i nie spodziewała się za wiele po tej mieścinie, acz przypuszczała, że w innej części miasta jest gorzej, więc...nie było co się przejmować...Zwróciła więc swój wzrok na osobę nazwaną 'Normanem', który okazał się o wiele młodszy niż można było przypuszczać. Huh...Zamiast jednak dziwić się i przyglądać, bardziej przejęła się natychmiastową odpowiedzią jegomościa, a...przecież jeszcze nic nie powiedziała! - Huh? Nie chodzi o mnie... - odpowiedziała spokojnie, ale momentalnie - I przepraszam, ale...dlaczego od razu odmawiasz? Nawet nie powiedziałam o co chodzi... Jej ton ciągle był spokojny i kulturalny. Nie unosiła się ani nic...Może miał powody by się tak zachowywać? Poza tym nie przejmowała się, iż jest otoczony przez...kolegów? Nieważne...Mówił, ona go słyszała, więc on ją też powinien. - Proszę...Czy mógłbyś mi poświęcić chociaż krótką chwilę? Dodała po chwili swe dećko proszące pytanie. Zależało jej na tym bardzo, więc i pozostawała spokojna, grzeczna itp. Jakby ktoś ją rozdrażnił to pewnie też by mu nie pomogła...Cały czas jednak zastanawiała się czemu odmawia...Oczywiście zwróciła swą uwagę również zabandażowane dłonie...hm...ranne? Czy ta moc, którą niby posiadał robiła mu krzywdę? No i wisior charakterystyczny...prezent? Pamiątka? Może to daje moc, a nie on sam? A może Carter przesadza i to jeno ozdoba...
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Karczma "U Mamuta" Sob Sie 24 2013, 12:51
MG
Znudzone spojrzenie Normana znów przeniosło się na Colette, tym razem towarzyszyło mu jednak też westchnięcie.-Sam fakt że czegoś ode mnie chcesz, sprawia że chcę powiedzieć nie, bo niby dlaczego miałbym się męczyć i ci pomagać?-Wzruszył ramionami jakby to była dla niego logiczna i całkiem jasna odpowiedź.-Tak samo nie ważne jest o kogo chodzi, to ty masz do mnie sprawę, ba, zapewne prośbę. Czyż nie?-Przekrzywił głowę po czym sięgnął do Col prawą dłonią, szybko jednak zrezygnował bo znajdowała się za daleko i zwiesił ją leniwie.-Powiedziałem już do ciebie... 3 zdania? To chyba jest 4. Nie sądzisz że to JUŻ jest krotka chwila?-Zaznaczył słowo już, po czym po prostu położył się na ladzie. Widać rozmówca nie był zbyt rozmowny... w ogóle jakiś taki mało "Żywotny". Ah ta gra slów...
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Karczma "U Mamuta" Sob Sie 24 2013, 13:33
Ech...Okazało się, że co prawda może i chłopak powiedział o wiele więcej zdań niż przed chwilą, ale wyglądało na to, że naprawdę nie chce pomóc. Ignorant...mógłby chociaż wysłuchać co inni mają do powiedzenia. Z drugiej strony i tak wolała znudzony ton od jakiegoś krzyku czy kategorycznej odmowy. Tak, tak - znudzenie i mówienie tym tonem 'nie', nie było dla niej jeszcze jak kategoryczna odmowa. Tak więc należało próbować dalej... - A dlaczego pomagałeś innym? - no co? Skoro teraz pyta, dlaczego ma jej pomóc, to ona może zapytać czemu pomagał wcześniej. Może mieli coś czego ona nie miała? Albo nie wyszła z ofertą... - Nie. W obecnej chwili to nie mam ani sprawy ani prośby. Chciałabym się wpierw dowiedzieć czy byłbyś w ogóle wstanie zrobić coś tak trudnego z czym przyszłam. Niewiele o Tobie słyszałam, więc i trudno mi uwierzyć, że dałbyś radę... Westchnęła cicho pod nosem. Oh, nie prowokowała! Naprawdę tak myślała...zazwyczaj była sceptycznie nastawiona, więc po prostu obawiała się, że nawet plotki o kimś takim jak ten białowłosy mogły okazać się przesadzone i niepotrzebnie tutaj przyszła...Nie mniej jednak wciąż miała małą nadzieję i właśnie dlatego zamiast wyjść, dalej trwała na swym miejscu. Ba, nawet podeszła do leżącego na ladzie...tak by mieć go po swym boku, a po drugim resztę zgrai - jakoś wolała wciąż czuwać i mieć się na baczności by w razie czego odskoczyć czy uniknąć czegoś. - W takim razie poproszę o dłuższą chwilę. Wyglądasz na znudzonego, więc czy to wielka zbrodnia jeśli zgodzisz się mnie wysłuchać? Ton głosu ciągle pozostawał spokojny, jak i sama dziewczyna. Najwyraźniej chłopak był z tych co nudzi ich życie albo co...Tym bardziej trudno było zrozumieć czemu nie chce zająć sobie czasu na coś 'ciekawszego'...albo chociaż nudnego, ale coś co zajmie mu wydłużający się czas!
Arturia
Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012
Temat: Re: Karczma "U Mamuta" Sob Sie 24 2013, 14:59
Art gnała do Koh. Była mocno spóźniona, bo Colette wyjechała kilka godzin wcześniej. Do tego potrzebowała chwili by dojść do siebie po przejażdżce, ale na szczęście woźnica na specjalne zlecenie (i motywację) nadrobił czas, więc suchym chlebem z solą i gorzką herbatą zgarniętą na prętce w termos (i tak zimną) mogła szybko ogarnąć roztrzęsiony żołądek. Nie pierwszy to i nie ostatni raz. Na szczęście nie reaguje aż tak gwałtownie jak DSy. Ci to mają prawdziwe kłopoty. No ale mniejsza. Co w ogóle Arturia tutaj robi? Ano, przybyła za Cole. Gdy na policji usłyszała, że radna kompletnie sama wybrała się w podróż, i to w sprawie Meliora, stwierdziła, że nie ma szans, by zostawiła ją z tym samą. Nie twierdziła, że Colette zaradna nie jest! Nigdy w życiu! Mimo wszystko bała się o znajomą, więc nie pytana, postanowiła ją odszukać i jej bodygardzić... W tych okolicach Archie jeszcze nie było, ale jak mawiają: koniec języka za przewodnika. Tak więc szybko znalazła karczmę. Gdy weszła do środka, od razu kroki skierowała w stronę znajomej, której nie dało się nie zauważyć w takim otoczeniu. Stanęła obok niej, jakby była innym klientem. Nie chciała przerywać, więc w międzyczasie odezwała się do barmana: - Gorzką herbatę poproszę. I tak ta z termosu się skończyła. Przy okazji Art bezczelnie zaczęła... podsłuchiwać! Teoretycznie to nie ładnie. Praktycznie, jak miała się czegoś dowiedzieć, nie przerywając w rozmowie? A Cole mogła mieć inne rzeczy na głowie, niż tłumaczenie wszystkiego od początku...
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Karczma "U Mamuta" Sob Sie 24 2013, 22:06
MG
Norman nie był skory nie tylko do rozmów ale też do pomocy. Widać nie leżało to w jego naturze, albo po prostu to wszystko zbyt go nudziło. No nieważne, bo Colcia nie była z tych które odpuszczają, oj nie.-Pomogłem im, bo miałem taki kaprys i chęci. Oczywiście w obecnej chwili nie mam ani jednego ani drugiego...-Dodał by Colcia pojęła, że on nie ma ochoty jej pomagać. Ale jej kolejne zdania sprawiły że otworzył szerzej oczy i aż się uśmiechnął, z powrotem siadając.-TAK! Masz rację, nie umiem! Nie umiem, nie pomogę ci bo na pewno jest to za trudne i nie dam rade!-Zapewnił kiwając głową.-To teraz sobie pójdziesz?-Zapytał z nadzieją. Widać nie był typem, który lubił szpanować swoją mocą. Tymczasem do baru weszła Arturia, zamawiająca herbatę. Karczmarz chyba ucieszył się z gościa, jednak była to karcza, które raczej w herbatach się nie specjalizowały, dlatego napar jaki dostała był faktycznie bardzo gorzki, do tego smakował bardziej jak woda, niż herbata, no ale i tak lepsze to niż nic. Tymczasem Norman westchnął odpowiadając na ostatnie z słów Colci.-Zrobimy tak, ja ciebie wysłucham poświęcając ci chwilę mojego życia, ale w zamian przez cały ten czas będę trzymał cię za biust.-Widać Norman był zbokiem. Tak czy siak zdawało się że ostatnie zdanie wypowiedział całkiem poważnie, patrząc Colci prosto w oczy.
Arturia
Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012
Temat: Re: Karczma "U Mamuta" Sob Sie 24 2013, 22:53
Arturia miło uśmiechnęła się do karczmarza, biorąc napój. W sumie nie miała jakichś specjalnych wymagań wobec herbaty innych niż te, by była gorzka. Mogłaby być nawet parzona na żołędziowych skorupach albo korze sosnowej. Tak więc zawartość kubka jak najbardziej spełniła jej wymagania. Słysząc, rozmowę z boku, na wszelki wypadek od razu zapłaciła, bo nie była pewna, jak to się dalej wszystko potoczy a wolała być za herbatę "na czysto". Jakby nigdy nic popijała napój dalej, coraz bardziej buntując się wewnętrznie. W końcu odezwała się, początkowo nie odrywając wzroku od kubka. Wiadomo od razu było, że adresatem jest zboczony cudotwórca... - Jest pan pewien, że to dobre czasy na robienie sobie zbędnych wrogów? Tym może poskutkować pana propozycja, a za ubliżającą może uznać ją każda szanująca się kobieta. Ta pani przebyła tutaj kawał drogi, by prosić pana o pomoc. I to nie pomoc dla siebie. - wtedy przeniosła wzrok na owego mężczyznę, kontynuując ze stoickim spokojem, a nawet lekkim uśmiechem. - Skoro musimy kupić pana czas, prosimy o rozsądną cenę. Usługi o charakterze seksualnym nie wchodzą w grę. Na pewno jest coś innego, co tak sławny człowiek mimo wszystko mógłby chcieć. W razie gdyby "ktoś" próbował w niecnych celach wyciągnąć rękę w stronę Colette (albo niej samej), zbija ową rękę, przyciskając do lady...
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Karczma "U Mamuta" Sob Sie 24 2013, 23:01
Okazało się, że chłopak nie jest jednym z tych co się chwalą czy chcą być postrzegani jako niezwyciężeni...no trudno. Sama Carter chcąc nie chcąc, nie bardzo uwierzyła w jego słowa bo...bo wiadomo - za bardzo podkreślał jak to nie da rady, a nawet nie wiedział o co chodzi. - Nie pójdę - westchnęła spokojnie - Mogę poczekać aż wrócą Ci chęci i kaprysy skoro pomagasz innym tylko ze względu na takie pobudki - wzruszyła ramionami - ...Mogę też chodzić za Tobą aż będziesz miał mnie dość i pomożesz mi dla własnego spokoju. Nie, nie - nie była to żadna groźba. Wszak panna Colette wiedziała jaka potrafi być zapewne denerwująca, ale i tak siebie nie określała takim mianem...nie czyta w myślach innym...No, ale przypuszczenia były. Poza tym chyba każdy w końcu miałby dość obcej persony, która uczepiła się jak rzep psiego ogona, prawda? Z drugiej strony kto wie ile takie coś by potrwało...Ona ma pracę! Nie chciała tu zostać na dłużej...Aczkolwiek wyraz twarzy wciąż pozostawał niezwykle spokojny. Naturalnie dostrzegła wchodzącą do środka Arturię, ale skoro sama dziewczyna udała, że się nie znają to i brązowowłosa postanowiła udawać, że nie zwróciła na znajomą szczególnej uwagi. Swoją drogą ciekawe co tu robiła...czyżby też miała jakąś sprawę do Pana Życia? Hmmm... - Huh? Cała jej uwaga wróciła wprost do Normana, gdy ten wyszedł ze swoją propozycją, która notabene zaskoczyła dziewczynę. No co? Białowłosy wydawał był znudzony i obojętnie nastawiony, a tutaj takie coś? A już się miało nadzieję, że to jeno znudzony chłopak...uh...Właściwie 'trzykropek' idealnie oddawałby reakcję Carter...Była bardziej zaskoczona, a potem nie wiedziała co o tym myśleć, więc...złości nie bardzo było widać...a powinna go kopnąć tak jak tego na sądzie! Tyle, że tutaj chodziło o Meliora...argh! To było takie niesprawiedliwe! Wyraźnie było widać jak się zastanawia...Co powinna zrobić...co powinna zro...i te rozmyślania zostały przerwane przez Arturię, która postanowiła się wtrącić...ku uldze radnej...Miała nadzieję, że słowa koleżanki przemówią w jakimś stopniu do chłopaka...Problem jeśli tak nie będzie, będzie obstawiał przy swoim albo co gorsza...znowu się znudzi i ucieknie! Uh...ależ mętlik Cole miała teraz w głowie... - ...Muszę przyznać, że bardziej sądziłam, że będziesz oczekiwał czegoś w zamian za swe moce niż słuchanie problemu... Skomentowała spokojnie, nieco ciszej acz wciąż z dećkiem zaskoczenia w głosie. Jak widać nie dała również swej odpowiedzi...czemu? Arturia wypowiedziała się rozsądnie i...zastanawiające było co odpowie Norman...No, ale skoro on patrzał w oczka to Carter dłużna nie pozostała. Kiedyś jej mówiono, że nie patrzenie w oczy to oznaka słabości, więc...nie mogła się poddać w czymś takim.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Karczma "U Mamuta" Sob Sie 24 2013, 23:28
MG
Norman słysząc odpowiedź Col zrobił zawiedzioną i może nieco zrozpaczoną minę, po czym strzelił facepalma. Nijak mu się to nie podobało. Nijak. Na dodatek potem swoje trzy grosze wtrąciła Arturii a całości dopełniła Colette. Aż jeden z ludzi Normana uniósł się na słowa Artu, ale Norman gestem nakazł mu usiąść a na jego twarzy pojawił się nikły uśmieszek.-No niech mnie, już pominę to, że nasza młoda dama jest upierdliwa jak wrzód. Mamy tu też panią adwokat.-Zachichotał.-Cóż to strasznie upierdliwe więc, wpierw pozwólcie że coś wyjaśnię. Nigdy nie chciałem łapać cię za piersi.-Zwrócił się do Colette.-Liczyłem że odmówisz, zresztą to i tak równa wymiana bo ja słuchanie ciebie uważam za równie kiepski i odpychający pomysł.-Tak Norman miał zdecydowanie ciekawe podejście do ludzi. Swoją drogą tłumaczyło to, dlaczego nie rozmawiał ze znajomymi w karczmie.-Nawet gdybyś się zgodziła, nie złapałbym cię za piersi, bowiem nie widzę ku temu powodu, a przez to ty, mogłabyś się zrobić bardziej upierdliwa...-Ciągnął dalej, teraz jednak stanął przed Colette, patrząc jednak na siedzącą za nią Arturie.-Jednak pojawiła się pani Adwokat a sprawy zdają się bardziej komplikować. Teraz zamiast jednej upierdliwej kobiety mam dwie. Sądzę... że chociaż wysłuchanie twojej prośby, może być łatwiejsze więc zgoda, mów. Wysłucham cię i na razie, tylko wysłucham.-Przestrzegł, stając jakieś pół metra od Colette. Nadmienić trzeba że wzrostem Nieznacznie przewyższał Colette, może o czoło.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Karczma "U Mamuta" Sob Sie 24 2013, 23:52
O...m...g...Wewnętrznie miała zamiar udusić tego...ugh, nawet słowa nie mogła znaleźć! Naturalnie na zewnątrz tylko brew jej drgnęła, a twarz pozostała spokojna, ale w środku już coś w niej kipiało. Ileż to będzie musiała jeszcze znieść by odpokutować swą winę?! Oh...nie za zabicie paru osób...przejmowała się tylko skróceniem życia von Terksa...eh...i głównie przez tą myśl prędko się uspokajała bo jednak to był powód przybycia tutaj, a ona czuła się winna... - Cieszy mnie bardzo, że się ożywiłeś. Rzekła krótko, komentując tym samym jakże dłuższą wypowiedź chłopaka. Oj, nie podobało jej się to co usłyszała, ale jak już było wspomniane - myśl o swej winie i powodzie, dlaczego się tutaj znalazła, momentalnie ją uspokajała. No i to ona była tutaj stroną 'z prośbą', więc wolała się nie unosić by kategorycznie nie stracić swej szansy...Tak czy inaczej nie ruszyła się z miejsca, gdy białowłosy postanowił w końcu użyć nóg i stanąć przed Carter. Właściwie nawet w duchu troszkę jej ulżyło - a może nawet się ucieszyła? - gdy wreszcie Norman zdecydował się chociażby posłuchać problemu. - Dziękuję... - nie należało mu się! No, ale cóż...trzeba być wdzięcznym... - Pewne persony zabrały rok z życia mojego znajomego, skracając tym samym jego żywot właśnie o te 365dni...Tak więc pewnie domyślasz się jaka byłaby moja prośba. Czy...potrafiłbyś mu przywrócić ten stracony rok? Skoro chłopak tak się nudził wszystkim to nie miała zamiaru go zanudzać przydługimi opowieściami. Chyba powiedziała co najważniejsze? Chyba...
Arturia
Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012
Temat: Re: Karczma "U Mamuta" Nie Sie 25 2013, 00:10
Vesper, choć wyglądała na ostoję spokoju i pozytywnych myśli, gorączkowo wyczekiwała reakcji Normana. On był na "swoim terenie". Nie dało się nie zauważyć jednego czy drugiego pana, który podniósł się, zapewne niezbyt zachwycony słowami Arturii. Szczerze, to trochę bała się, czy po jej ingerencji nie wyskoczy z jeszcze obleśniejszą propozycją, ale nie mogła zostawić tego jak jest. Na szczęście okazało się, że strach ma wielkie oczy, i tyle. Nim Cole podziękowała i opowiedziała w czym rzecz, Arturia tylko pogodnie odezwała się do cudotwórcy słowami: - W takim razie proszę przyjąć moje przeprosiny. Czasem nie znam się na żartach. I wróciła do uspokajania żołądka gorzkim naparem... Nie, ani przez chwilę nie uważała, że zrobiła pochopnie. Nie znają go, a przynajmniej nie Arturia, a skoro się kogoś nie zna, trzeba się spodziewać po nim wszystkiego. Jakkolwiek jej przeprosiny nie zabolą, a może choć trochę zaplusują u Normana... Oczywiście wciąż była gotowa do dyplomatycznej ingerencji siłowej, jak wcześniej. Nie zamierzała się jednak z nikim bić. No ale jak wspomniano, nie znała Normana, więc wolała być gotowa do obrony fizycznej zarówno Cole jak i siebie...
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Karczma "U Mamuta" Nie Sie 25 2013, 00:20
MG
No i Arturia wróciła do picia swojego wymarzonego naparu, zaś Colette kontynuowała rozmowę z Normanem, opowiadając mu tą jakże "Ckliwą" historię, umyślnie pomijając to, że to przez nią ów osoba straciła rok życia, ale w sumie czy to w tej sytuacji było ważne? Słysząc jakież to zadanie ma dla niego Col odpowiedział bardzo prosto-Nie umiem.-rzekłszy to odwrócił wzrok. Colcia była pewna jednego. Że faktycznie nie umie, ale kłamać. No cóż, wychodziło na to że Norman to ciężki przypadek, no i Colci zajmie jeszcze trochę, ta cała farsa.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Karczma "U Mamuta" Nie Sie 25 2013, 08:26
Wyglądało na to,że - na całe szczęście - Norman albo nie potrafił kłamać albo akurat teraz dziwnym trafem na to wychodziło. No nieważne...ważne, że wciąż istniała szansa, że Pan Życie jednak potrafiłby przywrócić von Terksowi jego stracony rok. Przez to właśnie brązowowłosa naturalnie nie ruszyła się z miejsca, ale w przeciwieństwie do rozmówcy, nie zdjęła z niego wzroku...chcąc nie chcąc westchnęła ciuchutko pod nosem. - Nie przedstawiłam się i nie wiem czy w ogóle chcesz znać me imię, ale skoro jeszcze trochę tutaj posiedzę...Nazywam się Colette - niech wie, że skoro poznał imię - czy tego chciał czy nie - to znaczyło, że fakt faktem, dziewczyna nie odpuści! - Nie wiem też jak wolisz być nazywany. Norman? Pan Życie? Ale...co byś zrobił, gdyby przez Ciebie skrócono życie Twojej najbliższej osoby? Nie uznawała tego za ważny szczegół, więc wcześniej przemilczała, chcąc zabrać mu jak najmniej czasu - widzicie? Dbała o jego czas! Chociaż na to nie zasługiwał...Tak czy inaczej teraz teoretycznie wyznała, iż to przez nią. Dodatkowo spodziewała się, że usłyszy coś w stylu, iż robi to, dlatego by zaspokoić jeno sumienie - czym by się nie przejęła bo to prawdą nie było i nawet miała już gotowe odpowiedzi na coś takiego...Tym samym zastanawiała się co może powiedzieć białowłosy...że nie ma nikogo takiego? Że nie wie? Że wie ale nie powie? O dziwo to ostatnie strasznie jej pasowało do niego...a może po prostu nic nie rzeknie? To również do niego pasowało niestety... - ...Ładny wisior. Dodała po chwili, miło - i dalej spokojnie, nie zmieniając swego wyrazu twarzy - rzucając okiem na ów przedmiot, przedstawiający "Ankh". Właściwie chciała zacząć od rąk, ale cóż...Można chyba pochwalić ozdóbkę?
Arturia
Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012
Temat: Re: Karczma "U Mamuta" Nie Sie 25 2013, 12:19
Arturia również wyczuła, że ten tutaj pan próbuje ściemniać. I że kompletnie mu nie idzie. Postanowiła jednak nie wturować Cole za każdym słowem. Upierdliwość konieczna, a upierdliwość zbyteczna to dwie różne rzeczy. Czy może raczej upierdliwość upierdliwością ale są granice. No mniejsza. W sumie i ona powinna powiedzieć coś w stylu "Arturia, miło mi. I również się nie odczepię", jakkolwiek rozmowa potoczyła się dalej tak, że jej wtrącenie się byłoby mocno niepasujące. Będzie trzeba to się przedstawi... Popijała dalej kończący już się napój. Gdy Colette pochwaliła naszyjnik, ta niby od niechcenia mruknęła znad kubka ale tak, że najbliższe otoczenie, w tym Norman słyszało jej słowa... - Prawda, ładny. Starożytny symbol życia... - i wróciła do przerwanej czynności... Wciąż też pozostała czujna na otoczenie, jak wcześniej...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.