I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Karczma pod "Krzykaczką" Wto Sie 28 2012, 15:05
Każde miasto ma dzielnicę i miejsca w których porządny obywatel nie chciałby się znaleźć po zmroku, a nawet w dzień bez jakiegoś stosownego zabezpieczenia tu się nie zagląda. Jednym z takich miejsc jest właśnie karczma... zewnątrz wygląda jak speluna... pod Krzykaczką. Zapewne miało to związek z miejscowym teatrem, jednak szyld odpadł już dawno. W środku natomiast wygląda o wiele lepiej. Przynajmniej stoły utrzymują ciosy pięścią, dodatkowo można wspomnieć, że są one przymocowane do podłoża śrubami. Krzeseł się tu nie zobaczy, chyba że coś co ma imitować miejsce do siedzenia tuż przy długiej ladzie. Dlaczego? Właściciel już dawno stwierdził, że wydawanie kolejnych pieniędzy na wyposażenie jest wielce bezsensowne. Po jednej bójce żadne z krzeseł nie zostaje całe. Pomimo wyglądu owego przybytku, jest on dobrze wyposażony w alkohole, a jedzenie nie ucieka z talerza i daje się nawet połknąć (chociaż w większości przypadków należy to zrobić bardzo szybko, żeby nie poczuć smaku). W karczmie jest też kilka pokoików które można wynająć i o dziwo, drzwi posiadają zamki i nie łamią się pod kopnięciem. ~ ~ ~ ~
Lilith już od kilku dni 'zamieszkiwała' to miejsce. Powód? Pokoje są tanie, a alkohol dobry. Dodatkowo miała 'niedaleko' do Gildii, chociaż nie robiło jej to zbytnio różnicy. Karczmarz już przywykł do jej obecności i nawet pilnował by "jej" miejsce tuż przy końcu lady, było wolne. Właśnie tam dziewczyna przesiadywała, opierając się plecami o ścianę i łokciem o ladę. Broń zawszę spoczywała obok niej. Oczywiście kilka osób straciła palce czy też nawet dłoń kiedy próbowali zgarnąć to co nie ich. Lilith jak zwykle wlewała w siebie złocisty trunek, w dość dużych ilościach. Zawsze się tak działo gdy czekała na jakieś zadanie... czy inną atrakcję. Opróżniwszy swój kufel, wstała zarzucając broń na ramię. Trzeba się przejść z braku jakiegoś innego zajęcia, a ileż można pić? W sumie, mogła cały czas, ale każdy potrzebuje trochę ruchu, dlatego też udała się w stronę wyjścia. z/t
Miyu
Liczba postów : 396
Dołączył/a : 04/10/2012
Temat: Re: Karczma pod "Krzykaczką" Nie Paź 07 2012, 17:36
Taka tam dziewczynka, której zapewne nie przyznano by pełnoletności weszła sobie do karczmy, gdzie nie jedna osoba by się bała tego zrobić. Co skusiło taką drobną dziewoję do przekroczenia progu tego miejsca? Między innymi pusty żołądek, dawno nie miała niczego konkretnego w ustach. Po za tym takie miejsca bardziej przyciągają Miyu, czuje się w nich bardzo dobrze. Głównie dlatego, że często się pojawia w takich miejscach. To praktycznie nieodłączna część jej życia. Inne dziewczyny w jej wieku lub młodsze pewnie nawet nie zawitałyby w tej dzielnicy. Otworzyła lekko skrzypiące drzwi i natychmiast znalazła się na chwilowym celowniku przebywających tu osób. Bez zawahania zrobiła pierwsze kroki kierując się do baru. -To co zawsze - powiedziała i barman, który już nie raz widział tutaj Miyu poszedł powiadomić kucharza o zamówieniu. Było to jedyne danie, które mogła tu przełknąć z chwilowym pogryzieniem. Z innymi było tak, że od razu je wypluwała. Po dziesięciu minutach czekania i wpatrywania się w butelki z alkoholem stojących za barem otrzymała talerz. Nawet trudno było opisać co na nim było. Jakaś sałata... być może i mięso. Wzięła danie na rączki wraz z widelczykiem i usiadła sobie na stoliku. To miejsce niestety było pozbawione krzeseł, za dużo kosztów związanych z kupnem nowych. Położyła sobie talerzyk na kolankach i wzięła się za jedzenie za pomocą samego widelca.Kiedy już skończyła, z ledwością zostawiła talerz na stoliku wraz z pieniędzmi. Może kelner je sobie weźmie, może jakiś inny klient.. wszystko jedno. Miyu pieniążki zostawiła i opuściła karczmę w poszukiwaniu jakieś pracy dla zabicia wolnego czasu.
z/t
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Karczma pod "Krzykaczką" Nie Lis 18 2012, 00:02
Wyszedł z baru w porcie już jakiś czas temu, ale jego kroki dziwnym trafem nie powędrowały ku Hosence, a całkowicie gdzie indziej. Przez pewien czas starał sobie tłumaczyć swoje zachowanie brakiem roboty w gildii, ale w końcu stwierdził, że takie usprawiedliwienia są całkowicie bezsensowne. Po prostu nogi poniosły go nie tam, gdzie trzeba. Wszedł do karczmy, mając nadzieję przynajmniej na wybicie kilku zębów. Nie pomylił się, to miejsce było wręcz idealne. Już wchodząc, jego oczom ukazała się mała grupka, która chyba rozpoczynała bójkę. O bogowie, co za wspaniałości szykował mu los! Ruszył w kierunku panów, by się z nimi bardzo grzecznie przywitać. Podszedł do stolika, oparł się o niego jedną ręką i spojrzał po obecnych. Trzech mężczyzn patrzyło na niego mętnym choć nieco groźnym wzrokiem. - Panowie, jak można się tak... ze mną nie podzielić? - chwycił kufel stojący na stole i rąbnął nim w zęby pierwszego z brzegu faceta. Chyba coś mu prawie wypadło ze szczęki, ale nie to było ważne. Dwaj pozostali rzucili się na Makbeta, który starał się zręcznie ich wyminąć, jednak od razu dostał pięścią od któregoś w brzuch, więc umknąć udało mu się jedynie na chwilę. Potem nastąpiły już tylko salwy kopnięć i uderzeń z obu stron. Co za zabawa! Ktoś znów dostał w zęby, a kufel okazał się zabójczą bronią. W końcu do bójki zaczęli przyłączać się też inni i zrobiło się z tego wszystkiego jedno wielkie mordobicie. W końcu nawet sojusznicy zaczęli się ze sobą tłuc. Makbet wreszcie wydostał się z tego harmidru, by dotrzeć do lady. - Poproszę pół litra - mruknął przy barze. Nie wyglądał już tak pięknie, jak zazwyczaj, bo trzeba powiedzieć, że na jego twarzyczce pojawić się miały niedługo siniaki, rozczochrane włosy i zmęczona twarz też mówiły same za siebie. Przynajmniej była jakaś rozrywka.
***
2 godziny później.
Cóż, leżenie na stole po pijanemu też nie jest czymś specjalnie złym. Śpiewanie pieśni patriotycznych Fiore przy alkoholu brzmiało nawet całkiem nieźle, tym bardziej, że intrygujący baryton Makbeta (może nie idealny, ale jednak coś tam w sobie miał) roznosił się po prawie pustej (albo raczej śpiącej i pijanej) już karczmie. - Pieśni o małym Slayerze... Tak, to chyba była jedna z żałośniejszych przeróbek. Rąbnął kuflem w stół i rozejrzał się. Chyba jej tu nie było. Doczłapał do wyjścia i opuścił to miejsce.
*nmgt*
Miyu
Liczba postów : 396
Dołączył/a : 04/10/2012
Temat: Re: Karczma pod "Krzykaczką" Nie Lis 25 2012, 13:39
Po kilku dniach wróciła ponownie do tego samego miejsca. Nie żeby czuła się tutaj jak w domu, bo takiego teoretycznie nie posiada, a praktycznie to musi sama sobie szukać jakiegoś noclegu. Da się żyć. Po prostu to miejsce ją ciągnęło, kiedy pierwszy raz tutaj zawitała zastanawiała się gdzie ona w ogóle jest. Po kilku odwiedzinach stwierdziła, że to miejsce nie jest takie straszne, jak niektórym może się wydawać. Wystarczy tylko wiedzieć jak się zachowywać, chociaż nawet jak nie chce się na siebie zwracać uwagi to i tak jakiś dziwny koleś może podejść i czegoś zazwyczaj chce. Miyu przekroczyła próg karczmy i zobaczyła te twarze co zwykle. Chociaż dzisiaj nie było, aż tak tłoczno. Nic dziwnego był środek dnia. Jak zawsze krzeseł nie było i trzeba szukać dosłownie wolnego stolika. Znalazły się jakieś. Usiadła na brzegu jednego z nich, podsunęła się trochę do tyłu i skrzyżowała nogi. Torebkę położyła na kolanach i zaczęła się rozglądać. Nie była specjalnie głodna, jest tutaj z braku lepszego miejsca. Po za tym przypomniała jej się Elizabeth, która nagle zemdlała w siedlisku. Ciekawiło ją co się z nią teraz dzieje. Raczej powinna dojść do siebie.
Erlik
Liczba postów : 97
Dołączył/a : 27/08/2012
Temat: Re: Karczma pod "Krzykaczką" Nie Lis 25 2012, 14:16
Wiatr powiał silniej i kaptur, który i tak ledwo trzymał się na czubku jego głowy, spadł wystawiając jego twarz na lekki deszcz. Mruknął coś pod nosem i rozejrzał się za jakimś schronieniem. Chodził po mieście już od kilku godzin i powoli miał już dość takiej... bezczynności. Co prawda spotkał kilku magów, ale w biały dzień, na środku zatłoczonego miasta, wszczynanie walki nie było najlepszym pomysłem. Spojrzał w prawo, ale jedyne co tam dostrzegł to kilka drewnianych domów, które najwidoczniej były prywatne. A raczej nikt nie będzie chciał gościć nie znajomego. Westchnął i spojrzał w przód. Tam znajdowała się wąska droga, która prowadziła gdzie w głąb miasta, gdzieś... prawdopodobnie w tą jej gorszą cześć, sądząc po zapachu i wyglądzie. Spojrzał w prawo i uśmiechnął się lekko. Karczma. To jest to! Na dodatku wyczuł, że w środku znajduje się jakiś mag! I to prawdopodobnie dość silny. -Hohohoho~-mruknął pod nosem i przekroczył próg karczmy. Potrząsnął płaszczem, żeby wrzucić z niego krople wody i uważnie się rozejrzał. Pomieszczenie było dość sporę, chociaż Hunter widywał większe i bardziej przytulne knajpy. Już nawet browar w Siedlisku miał lepsza atmosferę. I były tam krzesła. Hunter mruknął coś pod nosem i podszedł do lady. -Piwo.-mruknął i położył na drewnianym bladzie kilka monet.-Zawsze tu u was tak tłoczno?-zapytał karczmarza, chociaż w rzeczywistości nie oczekiwał odpowiedzi. Od tak tylko zagadnął. Odwrócił się do niego plecami - jakkolwiek było tu w tej chwili głupie, bo nigdy nie wiadomo kiedy ktoś Cię zaatakuje- i przyjrzał się siedzącej na jednym ze stołów dziewczynie. Posiadała tak długie włosy, że w pierwszej chwili Hunter zastanawiał się, czy to przypadkiem nie jakaś lalka. W dodatku te jej dużo błękitne oczy i blada cera. Westchnął. Właściwie znał ją i w brew pozorom dość ją lubił. Złapał kufel piwa, wypił go tak szybko jak tylko potrafił i usiadł na stole obok Miyu. -Czułem obecność jakiegoś maga, ale nie sądziłem że spotkam tutaj Ciebie.-uśmiechnął się lekko pod nosem i zniżył głos do szeptu-Co Cię tu sprowadza, Mi... Raczej powinienem mówić Błaźnie, prawda? Nie można mówić po imieniu do ludzi z tytułem. Ale z drugiej strony, to że nim jesteś jest w pewnym sensie tajemnicą.-zaśmiał się krótko. -Mniejsza. Co u Ciebie?-zapytał, i zdał sobie sprawę, że rozmawia z nią prawdopodobnie po raz pierwszy od bardzo długiego czasu.
Miyu
Liczba postów : 396
Dołączył/a : 04/10/2012
Temat: Re: Karczma pod "Krzykaczką" Nie Lis 25 2012, 14:36
Nie miała kompletnie nic do roboty. Król się nie odzywał, ostatnio nie ma żadnych zleceń, aż zaniepokoić się można. Bywało, że nawet nie miała chwili na złapanie oddechu i spędzenie godzinki czy dwóch na spokojnym posiłku. Otworzyła torbę i zaczęła szukać poduszeczki ze szpileczkami. Usłyszała jak ktoś ponownie wszedł, ale nie zwróciła na to uwagi. Postanowiła się pobawić Dokeshi wbijając w nią kolejne szpileczki. Na jej główce nie było żadnego włosa, więc nikomu nie robiła krzywdy. Ostatnio tylko do nich mówi, co może się wydawać dość dziwne i nawet szalone przecież Miyu ma dziewiętnaście lat. Kto by się nie zdziwił na widok dziewczyny, która sobie mówi do zabawek? Nie patrzyła na to co się dzieje dookoła, ale ktoś się do niej zbliżał i równocześnie poczuła na sobie dziwne przeszycie. Znała już to uczucie. Podniosła głowę i zobaczyła znajomą twarz. -Oh to ty. Co tutaj robisz? - zareagowała na widok Regis'a, albo raczej Huntera. Jakoś nie lubiła używania tytułów po za Siedliskiem - Wolę jak się do mnie mówi po imieniu. Chociaż i tak w tym miejscu raczej nikt nam nie zagraża, w końcu nie ma tu innych magów? Po za tym przy tobie magia i tak nic nie da - westchnęła. Podniosła wyżej Dokeshi i zaczęła z niej wyjmować szpileczki i ponownie wpinać je w poduszeczkę. Dawno nie widziała Huntera, a praktycznie zna go od dziecka. Jednak nie widują się zbyt często jego moc tylko przeszkadza Miyu o czym już raz w swoim życiu się przekonała. -U mnie? Byłam kelnerką przez jeden dzień, poznałam nowego szczurka i pewnego maga. Tak się kręcę bez celu. No a ty? Robiłeś coś ciekawszego ode mnie? Chętnie posłucham - opowiedziała krótko swoją historię życia sprzed kilku dni. Nie miała o czym mówić, może chociaż Hunter bawił się lepiej od niej.
Erlik
Liczba postów : 97
Dołączył/a : 27/08/2012
Temat: Re: Karczma pod "Krzykaczką" Nie Lis 25 2012, 15:01
-To ja~ Hoohoho~ Tak sobie chodzę bez sensu. Właściwie wstąpiłem tutaj, bo ciągła wędrówka już zaczynała mnie wkurzać. A do Siedliska nie chciałem jeszcze wracać, bo mam sporo do... pomyślenia.-odpowiedział i brzdękając łańcuchami, poprawił się na stole. Jak by na to nie patrzeć, to dziwne było to, że nie ma tu krzeseł, no ale... -Dobrze, będę więc mówił do Ciebie po imieniu, Błaźnie.-powiedział i uśmiechnął się złośliwie pod nosem. Skoro tego nie lubi, to będę robił to specjalnie - pomyślał, jednocześnie się rozglądając.-Fakt, nie ma tu magów, ale wiesz, nie tylko oni są dla nas zagrożeniem. Sam nie raz wychodziłem z licznymi ranami z walki, jeśli mag był na tyle mądry i walczył czymś oprócz swojej mocy. Ale mniejsza, racja nic nam nie grozi. Wrócił do swojego normalnego - o ile można to tak nazwać jego burczenie pod nosem. -To w Siedlisku chyba naprawdę źle się dzieje. Jester na zwykłej misji? Naprawdę nie ma nikogo do sprzątnięcia? Ha. Zawsze się ktoś znajdzie, tylko trzeba uważnie się rozglądać. A co ja robiłem...-podrapał się po brodzie.-Odbyłem bardzo miłą rozmowę z pewną bardzo ładną, aczkolwiek nie co szaloną kobietą. I teraz będę miał chyba troszkę więcej roboty niż zwykle. Chociaż ostatnio i tak moje "łowy" ograniczają się do prostych zadań... Ale mam za to wolną rękę w zabijaniu magów.-uśmiechnął się złowieszczo.-Zaraz, zaraz... Nowego Szczurka? Oh. Kto tym razem wziął sobie podopiecznego? Dawno już nie było u nas... nowych.-zainteresował się Hunter i spojrzał prosto w jej błękitne oczy.
Miyu
Liczba postów : 396
Dołączył/a : 04/10/2012
Temat: Re: Karczma pod "Krzykaczką" Nie Lis 25 2012, 15:17
Też się tak kręcił bez sensu troszkę, a myślała, że trochę posłucha o jakiejś historyjce jak to sobie Regi walczył z pewnym złym panem, który nic nie mógł zrobić i stracił to rączkę lub nóżkę. Matko, skąd u Miyu wzięło się coś takiego? Ostatnio naprawdę brakuje jej rozrywki. -Oj no... robisz to specjalnie - wstała zostawiając laleczkę na stole i zaczęła lekko dźgać Huntera w żebra. Nie lubiła kiedy ktoś specjalnie ją denerwował. Chociaż zwykle to były osoby, które własnie lubiła, a nie wiele ich jest, dlatego nie przejdzie od razu do rzeczy i zacznie się znęcać za pomocą magii, a ostatnio na prawdę jej tego brakuje. -Już nawet nie pamiętam kiedy ostatnio dostałam porządne zlecenie, ale i tak nie zarobiłam na tej misji. Gościu wziął i mnie wywalił z innymi, nawet nie mogła się z powrotem przebrać niewdzięcznik jeden - mruknęła naburmuszona i skrzyżowała ręce. Mogłaby co nie co od niego żądać. Za wyrzucenie i ze to, że jeszcze przez pół miasta musiała paradować w stroju kelnerki. Chociaż nawet jej pasował. -Yhym - przytaknęła, kiedy mówił o spotkaniu z jakąś wariatką. Chwila, ale nie była ładniejsza od Miyu? Nie, no żartuje. Wszystko jej jedno. -Zgadza się. Enka postanowił sobie znaleźć podopieczną, sama się zdziwiłam kiedy ją zobaczyłam. Ja tak sobie na nią patrzę, a ty to kto? Jest nawet miła, ale nie porozmawiałyśmy za dużo - dodała z miłym uśmiechem.
Erlik
Liczba postów : 97
Dołączył/a : 27/08/2012
Temat: Re: Karczma pod "Krzykaczką" Nie Lis 25 2012, 15:59
Hunter zaśmiał się krótko, kiedy się naburmuszyła. Bo wyglądała wtedy co najmniej... uroczo. -Ahaha, więc wypuścił Cię w stroju kelnerki? Ahaha...-przyjrzał się jej z uśmiechem i przekrzywił lekko głowę.-Ciekawi mnie jak w nim wyglądałaś.-przyznał.-A co do zleceń, nie martw się, na pewno nie długo ktoś zdradzi czy zrobi coś głupiego i trzeba będzie go sprzątnąć. A wiesz, przed Królem nic nie umknie. Swoją droga, jeśli byś chciała to mogłabyś pomóc trochę mi.-uśmiechnął się znowu, chociaż miał dziwne wrażenie, że cieszy się tylko i wyłącznie z wizji Miyu w stroju kelnerki. -On wziął podopiecznego?! Chwila... Podopieczną?! Kobieta w Szczurach?-zdziwił się tak mocno, że jego uniesione brwi zniknęły gdzieś pod jego brązową czupryną.-Przepraszam, ale to jest co najmniej ... Wiesz kiedy ostatnio dołączyła kobieta? Znaczy... od czasów kiedy wybrano Cię na Błazna, to ... może dwie czy trzy. Tylko. Jest miła, hym? To pewnie chętnie ją poznam.-puścił do niej oko.-Ale bardziej dziwi mnie fakt, że akurat on wziął kobietę jako podopieczną...-spojrzał na nią i zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie nie wie ona o czym mówi -A tak... Mniejsza.-utkwił w niej wzrok i zamyślił się naglę. Jak by nie patrzeć, to Miyu była na swój sposób piękną młodą kobieta, co zresztą wiedział nie tylko on, ale i duża część Siedliska. Raz musiał nawet pobić jednego kolesia, który planował ją dopaść i zgwałcić, ale zachował to dla siebie. Zresztą - potem przez długi czas ludzie go szukali, ale ... w tamtej dziurze raczej go nie znajdą. Przez myśl przeleciała mu pewna myśl, ale odepchnął ją nagłym potrząśnięciem głowy. Zresztą, Miyu kogoś mu przypominała, ale nie miał pojęcia kogo i za nic nie mógł sobie przypomnieć. -Swoją droga, nie chciała byś się przejść? O ile pogoda jest już nie co lepsza...-zapytał brzdękając łańcuchami.
Miyu
Liczba postów : 396
Dołączył/a : 04/10/2012
Temat: Re: Karczma pod "Krzykaczką" Nie Lis 25 2012, 18:35
-Tak, niestety. Kiedy go ponownie zobaczę sama go tak wystroję - zaśmiała się pod noskiem tak jakby to był iście złowieszczy plan. Oczywiście nie za głośno by nie przyciągnąć uwagi innych osóbek się tutaj znajdujących. Musiała tak paradować za nim znalazła miejsce do przebrania się i jak tylko poczuła na sobie spojrzenia jakichś starych pryków i ich komentarze miała ochotę ich zabić na miejscu. No gdyby to byli chłopcy mniej więcej w wieku Miyu to nie miałaby nic przeciwko, ale niestety żadnych nie spotkała. -Jak wyglądałam? Em... na pewno dość oryginalnie. Pomóc? Zawsze mogę, tylko w sumie jak, skoro przy tobie moje laleczki są bezużyteczne - mówiła z nieco smutnym wyrazem twarzy. Wzięła do ręki Dokeshi i zaczęła nią machać przed twarzą Huntera. Czasami Miyu zachowuje się dość dziecinnie, zwłaszcza jeśli chodzi o jej magię. -W sumie racja, pomijając ją to nie pamiętam kiedy ostatni raz została przyjęta dziewczyna, a jestem Szurkiem już dość długo. Tak, ale nie wiem kiedy będziesz miał okazję ją poznać. Enka ją zabrał, bo nagle zemdlała. Nawet słowa nie powiedział gdzie idzie - mówiła trzymając laleczkę w obu dłoniach. Przez chwilę zaczął o czymś rozmyślać tylko o czym? Dziewczyna przechyliła głowę na bok, kiedy brunet nagle potrząsnął głową Miyu wyciągnęła lewą rękę i puknęła go lekko w czoło palcem wskazującym - Co jest? - spytała wpatrując się w jego oczy. Spacerek? Czemu nie, tutaj i tak nie ma co robić. Nim odpowiedziała schowała lalkę do torby i zarzuciła ją przez ramię. Wcześniej jeszcze sprawdziła czy nic jej nie wypadło. Szpilki, pozostałe lalki, portfel był. Nikt jej nie okradł, to dobrze. -Prowadź
Erlik
Liczba postów : 97
Dołączył/a : 27/08/2012
Temat: Re: Karczma pod "Krzykaczką" Pią Lis 30 2012, 17:01
MG:
Hunter zeskoczył ze stołu i ze zdziwieniem stwierdził, że wszyscy w karczmie zachowują się dziwnie. Nawet Miyu, stała w miejscu, a jej wzrok był jak by nie obecny. Westchnął. Wiedział co się działo. Król przydzielał jej zadanie. Zawsze usypiał wszystkich w jej pobliżu, żeby ta mogła bezpiecznie odpowiedzieć na wszystkie "jego" słowa. Mruknął coś pod nosem. A on zawsze musiał zgłaszać się osobiście po zlecenia. Bo na jego nie działała magia. Przynajmniej nie o te sile.
Dziewczyna znalazła się naglę w jakby innym miejscu. Była w tej samej karczmie, stała w tym samym miejscu, ale... budynek był pusty. Zniknął nawet Hunter, który przed chwilą jeszcze z nią rozmawiał. Drzwi otworzyły się z lekkim zgrzytem i do środka wszedł ubrany w kolorowy strój błazna chłopak. Szedł powoli, a z każdym jego krokiem dzwonki na głowie pobrzękiwały cicho. Irytował. Patrzył na Miyu, a z jego oczu wyczytać można był co się szykuje. Misja. Zadanie. Zalecenie. Zabójstwo. W prawym ręku trzymał kilkunastocenymetrówy srebrny nóż. -Jest....-zamyślił się na chwilę, jak by szukając odpowiednich słów. Przyłożył sztylet do swoich ust i wykrzywił je dziwnie.-Jest robota. Podszedł bliżej, a broń w jego ręku zmieniła się w szarą kartkę, która uniosła się powoli i zatrzymała tuż przed oczami dziewczyny. Po chwili spłonęła, a Błazen uśmiechnął się ukazując swoje białe zęby.-Do zobaczenia.
Iluzja rozmyła się, a Miyu wróciła do rzeczywistości. Tak samo zresztą jak reszta gości, którzy jak by obudzili się ze snu i podnosili się powoli z miejsc, gdzie leżeli. Ale Huntera już nie było. Znalazłaś tylko przyczepioną do twojej lalki karteczkę z napisem "Umówimy się następnym razem. Powodzenia.". Zostałaś sama, ale czy... zupełnie sama? Miałaś przecież upragnione zlecenie! Dziwny jednak był fakt, że zleceniodawca nie wytłumaczył Ci szczegółów.
[z.t dla Huntera]
Miyu
Liczba postów : 396
Dołączył/a : 04/10/2012
Temat: Re: Karczma pod "Krzykaczką" Pią Lis 30 2012, 17:19
To znajome czucie, wszyscy dookoła zasypiali a Miyu czekała na wiadomość od Króla. Zawsze tak jest, wszyscy dookoła są usypiani po za Hunterem. Jednak dziewczyna nie widziała już nikogo, jakby wszyscy zniknęli po jednym pstryknięciu palców. Nic nie mówiła tylko czekała, na jakiś szczegół. Gdzie powinna się udać, do Karczmy wszedł Błazen, który zawsze informuje dziewczynę o zadaniu. Prawie zapomniała jak wyglądał, ale nic nie mówiła. Czekała na jakiś szczegół, czyli gdzie powinna się udać. Nóż Błazna zmienił się karteczkę z informacją i zaraz spłonęła. Wróciła do rzeczywistości. Zaczęła się rozglądać no i Hunter niestety zniknął. Dziewczyna otrzymała zadanie, więc nie mogła zwlekać, po za tym już wie kiedy następuje przedzielanie misji dla Miyu. Nawet nie mogła się normalnie pożegnać. Zauważyła tylko, że przyczepił karteczkę do jej laleczki. Oderwała ją i przeczytała. Z niewielkim uśmiechem schowała lalkę do torby i zarzuciła ją na ramię, karteczkę zgniotła, wrzuciła do bocznej kieszonki i wyszła z karczmy.
z/t
Benkei
Liczba postów : 13
Dołączył/a : 21/12/2012
Temat: Re: Karczma pod "Krzykaczką" Pią Sty 04 2013, 13:49
Benkei powolnym krokiem wchodzi do karczmy i napełniając swoją fajkę podchodzi do brudnej lady i mówiąc. - Naszykuj dwa piwa karczmarzu do tego stolika Mówiąc mu pokazał palcem na stolik po czym szukał czegoś do odpalenia jednak nic przy sobie nie posiadał . Mężczyzna lekko zdenerwowany zapytał karczmarza czy nie ma czym odpalić fajki lecz ten wzruszył tylko ramionami na znak że nie posiada . Zirytowany Benkei usiadł przy swoim stoliku z dwoma piwami lecz nie pił ich , bowiem nie lubił pić piwa bez odpalonej swojej fajki .
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Karczma pod "Krzykaczką" Pią Sty 04 2013, 13:57
Masując obolałą czaszkę do karczmy wkroczył Gumiś. Dumnie krocząc i lawirując między stolikami, starał się nie pokazywać siniaka na czole, jaki mu nabiła żona drwala, gdy przyłapała go na spółkowaniu z jej córką. I właściwie nie chodziło o seks z córką bo ta była pełnoletnia, a raczej o to że Gumiś i ją chciał zaprosić do zabawy. Widocznie jednak kobieta nie uległa jego wdziękom, cóż bywa. Jak to mówię najstarsi indianie, takie życie. Tymczasem w karczmie nie było nawet większego tłoku. Ciesząc się z tego powodu, Gumiś zasiadł się za barem, do którego zaraz podszedł koleś wyższy od niego i jął prosić o ogień. Pryz stoliku miał dwa kufle... czekał na kogoś? Być może. Gumiś zlustrował go kątem oka, ot oceniając człowieka. Jeśli przyszło by mu z nim walczyć, fizycznie mógłby sprawić jakieś problemy, ale to Han był od niego masywniejszy, więc walka mogłaby skończyć się różnie. Niemniej jednak na takową się nie zanosiło, więc uważnie spojrzał na karczmarza i rzucił mu odliczoną sumę pieniędzy. Nie musiał mówić po co tu jest, karczmarz go znał, Gumiś był tu stałym bywalcem. Jak tylko więc otrzymał szklankę mleka, podszedł do stolika przy którym siedział jego domniemany rozmówca, i położył szklankę przed sobą zajmując krzesło na przeciw rozmówcy. -Czekasz na kogoś, amigo?- Spytał spokojnie rozmówcę, uderzając delikatnie opuszkami palców w blat stołu.
Benkei
Liczba postów : 13
Dołączył/a : 21/12/2012
Temat: Re: Karczma pod "Krzykaczką" Pią Sty 04 2013, 14:21
Mężczyzna rozmyślając nad tym skąd wykombinuje ogień by odpalić fajkę nagle przed jego osobą usiadł nieznany mu człowiek i spokojnym tonem zapytał czy na kogoś nie czeka . Benkei spojrzał na niego i pomyślał . *Hmm słyszałem że w tej karczmie można łatwo narwać guza ale aby nawet nie zdążyć wypić piwa?! No nic odpowiem mu spokojnie może on mnie poratuje ogniem* Mężczyzna spojrzał na niego po czym odpowiedział również spokojnie jak jego rozmówca . - W zasadzie to nie czekam na nikogo . Po prostu pije pierwsze piwo jednym pochyleniem a drugie już spokojnie. Amigo masz ogniem mnie poratować ? Pytając się go pokazuje mu fajkę która jest już nabita a nie odpalona . Nagle w głowie Benkei słyszy głos swojego ducha opiekuna Gao który postanowił coś powiedzieć . - Pieprzony Dredzie on może Ci poczęstować ogniem ale w ryj !!! Spójrz jak stuka palcem o stół widać że szuka kogoś kto mu zasadzi bułę . Benkei o nic Ciebie nigdy nie prosiłem wiec teraz proszę . Przyfasol mu główki głupi dredzie!!!! Benkei złapał się za głowę . Wyglądało to tak jak by nagle zaczęła mu boleć głowa .
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.