I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Twierdza wzniesiona z szarej skały. Posiada 3 mury. Najmniejszy z nich ma 15m najwyższy 25m. Za murami znajduje się 50m twierdza, posiadająca trzy wieże. Każdy z murów tworzy półokrąg, oddalone są od siebie o około 100m. Pierwszy nie posiada nawet bramy, za nim często odbywa się targ. Drugiego muru broni już drewniana brama, zaś ostatni mur, żelazna, na dodatek ostatni mur ma małe wieżyczki strzelnicze ustawione co 35m od siebie. Sama warownia posiada tylko jedno widoczne wejście, to frontowe. Budynek przypomina nieco Trapez, węższy z przodu, szerszy z tyłu. 2 Wieżyczki znajdują się w oddaleniu 55m od bramy twierdzy, stanowiąc też jej końce. Ostatnia z wież znajduje się w centrum tylnej ściany twierdzy. Dwie przednie wieże mają 25m ostatnia, 100. Twierdza ma wiele okien, wszystkie są jednak nie wielkie i przysłonięte żeliwnymi kratami ~
MG
6 osób. Ostatecznie tyle wynosiła ekipa "Czyszcząca" wysłana do Koh. Znalezienie tego miasta na starych mapach i zorganizowanie całej eskapady zajęło nieco ponad 3 tygodnie. Ale teraz, teraz wszyscy byli gotowi, podjąć rękawiczkę rzuconą przez Baltazara. Każdy z tej drużyny odziany był w czarny płaszcz taki jaki nosił zazwyczaj Grschna. Stali teraz na wzgórzu z którego wypływała rzeka zmierzając do miasta. Dopiero świtało, trawę pokrywała rosa, a miasto wciąż było ciche, choć dało się słychać pierwsze oznaki życia. Słońce znajdowało się jeszcze za południowymi stokami, tylko twierdza muskana była pierwszymi promieniami słońca, reszta miasta znajdowała się w powoli zanikającym mroku. Dzięki temu sześć postaci na wzgórzu, pozostawała niezauważalna dla nikogo, nawet jeśli znalazłby się dość blisko by w normalnych okolicznościach ich dostrzec.-Musimy się rozdzielić.-Powiedział spokojnie Grschna, mocząc stopę w rzece. Nim jednak ktokolwiek zdążył zaprotestować ciągnął dalej.-Rozsądek każe sądzić że się nas spodziewają, ale Baltazar jest nieprzewidywalny.-Chyba nie lubił za dużo mówić bo znów na chwilę przerwał.-Dużą grupę łatwiej zauważyć, wzbudza podejrzenia. Nam trzeba zaatakować z zaskoczenia.- Jego głos drżał, brzmiał jak szelest liści, które wiatr przerzuca po pustej uliczce.-Jeśli złapią i zabiją grupę czy dwie, jedna zawsze pozostanie by wykonać zadanie.-Zrobił głęboki wdech po czym wypuścił powietrze z niby płuc-Mógłbym podać wam plan, ale tak się niczego nie nauczycie.-Usiadł na ziemi, krzyżując nogi i odrzucił kaptur, ukazując twarz, bez żadnych anatomicznych szczegółów. Żadnego owłosienia, uszu, oczy, ust... po prostu szara maska, o kształcie głowy.-Słucham was, co byście zrobili...-Niby powiedział, chodź skąd dochodził ten głos... no w gruncie rzeczy, zlecił magom wymyślenie planu. Dość spore ryzyko jak na wagę tego zadania. Ale był to wszak najsilniejszy mag Fiore. Pewnie wiedział co robi.
Czas na odpis: 26.08 godzina 20:00
Autor
Wiadomość
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Twierdza Koh Sro Wrz 11 2013, 19:13
Ból głowy, ból nogi i do tego zawsze trafiające noże i widelce. Oczywiście musiał być w tym jakiś haczyk, tylko gdzie on był? Aaagh, głowa jej przeszkadzała w myśleniu! Obecnie bardzo chciała się jej pozbyć, ale z drugiej strony wolała, by Madoka się za to nie zabierała. Efekt mógł być zupełnie inny od zamierzonego. - Hymme... obserwuj to, co się dzieje za moimi plecami - poprosiła towarzysza, nie odwracając się ani na chwilę. Wyciągnęła nóż i widelec z ciała, jednak nie rzuciła ich nie wiadomo ich, tylko włożyła za pasek ubrania. Wiedząc, że tyły widzą, co się dzieje, pozostawało przezwyciężyć ból w nodze i dalej odskakiwać przed nadlatującymi widelczykami, jednocześnie próbując je... przejąć za pomocą Kontroli i skierować je w stronę przeciwnika. Wiedziała jednak, że to niekoniecznie może się udać, dlatego przy pomocy Wyczucia próbuje śledzić ruch owych widelczyków... oraz przeciwnika. A nuż może się dowie, gdzie tkwi haczyk.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Twierdza Koh Sro Wrz 11 2013, 22:19
Kurwa.-pomyślał chłopak, zaciskając zęby z bólu i próbując jakoś to przetrzymać. Nie cały jego plan wypalił, ale chociaż jakaś jego część mu pomogła. Dzięki jednej z dymnych łap udało mu się uniknąć bezpośredniego trafienia, więc jakoś się z tego wykaraskał. No i przeciwnik "oddał" mu jego bronie. Znowu miał do dyspozycji trzy ostrza, cztery dymne łapy i swoje ciało, więc nie było tak źle. Problem w tym, że przeciwnik już brał zamach, aby zadać następny cios, tym razem wycelowany w jego brzuch. Co mógł zrobić? Od razu posłał dwie dymne łapy, aby te odzyskały Kumokiri i Raikiri i „przyprowadziły” je z powrotem do pochew, tym czasem wykorzystał dwie pozostałe, aby kontratakować. Używając PWM zmienił kształt jednej z dymnych łap na bardziej stożkowatą i właśnie nią wysłał w kierunku ranny na nodze przeciwnika. Druga łapę wysłał prosto w twarz przeciwnika, aby na chwilę go zdezorientować. A sam co robi? Po pierwsze musi postarać się, aby trochę oddalić się od przeciwnika. A więc próbuje odskoczyć do tyłu, jednocześnie wyrywając dłonie z ostrzem do góry. Wcześniej ustawił miecz tak, aby ostrze było do góry [w poprzednim poście], więc nie powinno mieć problemu z przecięciem czegoś, co napotka na swojej drodze. Jeśli odskoczy i uniknie ataku, próbuje na razie oddalić się od przeciwnika. Jeśli zaś będzie za wolny i dostanie pięścią w brzuch, wtedy … o ile będzie jeszcze przytomny, próbuje złapać się przeciwnika w klincz, i stara się wykorzystać dymne łapy, aby te wyciągnęły Kumokiri z pochwy, lub, jeśli jeszcze miecz tam nie trafił, po prostu aby miecz wbił się w ciało przeciwnika w prawy jego bok.
Elysia
Liczba postów : 56
Dołączył/a : 31/05/2013
Temat: Re: Twierdza Koh Czw Wrz 12 2013, 19:30
Drzwi! Gdzie są drzwi? Krótki krzyk wydobył się z jej gardła, gdy została poparzona. Nie widziała przecież nic… Podróba zrobiła dokładnie to samo, co ona, z tym, że sam oryginał nie był na to przygotowany. Co powinna więc zrobić? Nie widziała za wiele, więc nie powinna pozwolić kopii na tę przewagę. Choć mogła też próbować żyć po omacku. Niemniej wolałaby mieć nadal równe szanse. Co w takim razie zrobiła? Użyła Nebuli z podtypem ciemnej, by i ta druga poczuła dyskomfort. Jeżeli nie była jakkolwiek pęta, próbowałaby odszukać drzwi na czucie. Jeszcze powinna pamiętać, jak to jest żyć bez zwyczajnego światła…
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Twierdza Koh Czw Wrz 12 2013, 22:14
MG
Takara: Błagalny wzrok Takary nie zrobił na przeciwniczce większego wrażenia. Uśmiechnęła się tylko tryumfalnie, sądząc że ma już dziewczynę w garści. Ale nie, nie zamierzała kończyć, zgnębi wróżkę jeszcze psychicznie!-Jesteś tak słaba że pewnie ciągle muszą cię ratować koledzy z gildii co? Nie przejmuj się, wszyscy ty umrzecie. Bo nawet jak pokonacie nas, są tu jeszcze setki innych pentakli i będziecie walczyli z kaaaażdym po kolei, póki nie dowiecie się, jak działa ta twierdza.-Powiedziała z wrednym uśmiechem.-A teraz giń!-Z ziemi uniosły się dwie kule wody, które z dużą szybkością poleciały ku Takarze, w locie zmieniając się w lodowe włócznie. To co uratowało Takasine życie to jej doświadczenie i fakt że przeciwniczka ją ostrzegła, dzięki czemu ta mogła rzucić się na lewe ramię do wody. Mimo to włócznie dość dotkliwie ją zarysowały...
Kuro: Kot z genialnym planem, czekał na odpowiedni moment by zdezaktywować grand neko i aktywować Aerę. Wyszło mu to całkiem dobrze, szkoda jednak że ów plan nie brał poprawek na dodatkowe manewry, mimo wszystko nie zdążył nawet pomyśleć o użyciu max speeda, widząc pędzącą na niego śmierć w postaci ostrza, po prostu się odchylił, dając przebić swoje lewe skrzydło, które pod naporem miecza zostało po prostu rozcięte. Bolało czy nie, kot spadając wyciągnął swój sztylecik i pchnął, przejeżdżając sztylecikiem po lewym boku przeciwnika i zadając mu płytką ranę w postaci delikatnie krwawiącego nacięcia. Zaraz po tym Kuro "Rozbił się" na podłodze, a tam do podłogi, przycisnął go dłonią jeden z obrazów, napierając na grzbiet kota. Afrodytka już się ogarnęła i przyszykowała miecz do pchnięcia, z góry.
Lusye: Przeciwnik rzucił, ale mimo bólu głowy Lusye była gotowa. Kiedy zobaczyła lecące pięć widelców, od razu je przejęła i na wszelki wypadek obserwowała. Problem jednak zauważyła od razu, mimo że miała kontrolę nad duszami widelców, te ciągle leciały wprost w nią. Szybko je wyminęła, ale Hymne nie musiał jej mówić co i jak, już jej wyczucie mówiło jej, że widelce nie wbiły się w ścianę, ani nie upadły, one... zawróciły. Zmuszając więc swoje ciało do spartańskich wygibasów, uniknęła trzech widelców, dwa zaś wbiły się w ciało. Jeden w lewe ramię, drugi w prawy pośladek. To bolało.-Phy, a wzięłaś pod uwagę, że koleś mówi całkiem szczerze i to czym rzuci zawsze trafia celu?[/color]-Proste pytanie od dobrze Lusi poznanego już głosu, za to jak pełne pogardy dla niej... Mimo woli ręka Lusi poruszyła się i wyciągnęła widelec z pośladka, po czym rzuciła nim w przeciwnika, ten nie przeleciał jednak nawet połowy dystansu, cóż, Lusia nie umiała rzucać widelcami.-[i]No, on po prostu zawsze trafia.-Potwierdził swoją teorię wampir, w dłoni Madoki, pojawiło się teraz pięć noży. Ale przynajmniej ból głowy zelżał, jakby wyłączony wraz z pojawieniem się ducha. Na dodatek Lusia miała 5 widelców pod kontrolą, zabawne... to prawie tak, jakby miała jego moc, bo teraz definitywnie, była w stanie, kontrolować przejęte obiekty.
Pheam: Dynamiczna walka nie była mocną stroną Pheama. Zbyt wiele czasu stracił na bezmyślne akcje zamiast poświęcić się całkowicie obronie. Tak więc dwie dymne łapy podniosły miecze, dwie pozostałe coś zaczęły robić, a Fem odchylił ciało do tyłu, kiedy nadszedł cios przeciwnika. Na szczęście Fem miał kolczugę i jako tako zamortyzowało to uderzenie. Mimo tego Fem opadł na kolana łapiąc się za brzuch, który parzył, przez rozgrzane żelazo, napierające na jego brzuch. Kumokiri zdołało wykonać jedynie lekki niezgrabne cięcie w bok przeciwnika, kiedy to dym się rozwiał całkowicie, zniknęły też dymne łapy a wszystkie trzy miecze opadły na podłogę przy Femie. Przeciwnik stał nad nim i złączył dłonie nad głową, gotów zadać ostatni, kończący cios.
Elysie: Dziewczynka postanowiła użyć ostatniej deski ratunku, czarnej Nebuli. Gdy tylko oślepiła swoją przeciwniczkę, po omacku ruszyła do drzwi, powoli odzyskując wzrok. Dorwała się do nich szybciej niż przeciwniczka, chociaż przez czarną Nebule nic nie widziała. Otworzyła drzwi za którymi widziała korytarz i przeszła, wchodząc z powrotem do pokoju, z którego dopiero wyszła, będąc znów po jego drugiej stronie...
Stan postaci: Grschna: 168%MM Takara: 56%MM, boli cię tyłek, pęknięta kość łokciowa prawej ręki, prawe ramię rozcięte przy barku, rana głęboka, krwawi i boli. Prawy bok rozcięty przy ostatniej parze żeber, boli i krwawi, na szczęście niezbyt obficie. Lusye: Pulsujący ból głowy, lekkie zmęczenie, Ból lewego pośladka, lewej łydki, prawego pośladka i lewego ramienia, lekko krwawią. 84%MM 2/3 posty opętania, 1/2 posty kontroli Kuro: 48%MM lewe skrzydło rozcięte od środka po czubek, nie zdatne do czegokolwiek. Aera 1/5 postów Elysia: 78%MM rozwalona dolna warga, ból twarzy, pieczenie skóry. Czarna Nebula 1/5 postów Pheam: Ból klatki piersiowej i brzucha, mocno parzy. Broda boli i piecze, wargi i nos pieką. 80%MM
Czas na odpis: 16.09 godzina 22:00
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Twierdza Koh Pią Wrz 13 2013, 21:08
Panie, panowie, koty, psy oraz wszelakie drobnoustroje - O MAŁO CO TAKAŚ NIE ZESZŁA Z TEGO ŚWIATA! W momencie kiedy ta zaczęła swój monolog, nie wykonała żadnej reakcji, dalej się w nią gapiąc tym nie wróżkowym wzrokiem. Nie mniej chibi Takaś w odmętach umysłu dziewoi już zaciskała chibi piąstki do obicia jej facjaty, zaś za samym chibi jestestwem zaczął płonąć efektywnie ogień. NO UDUSZĘ! DORWĘ I POWIESZĘ ZA FLAKI! JA SŁABA? NO CHYBA JEJ SIĘ COŚ POMYLIŁO! Zaczął krzyczeć wewnątrz maga ziemi głosik. Nim jednak pojawiły się warunki do wykonania swojego epic i wgl powalającego planu, w Taśkę poleciały takie be i ostre obiekty. Taak, nie ma to jak z samego ranka oberwać lodową włócznią. Automatycznie odskoczyła w bok, nie mniej, te trafiły. Całe szczęście nie tam, gdzie powinny ALE BLISKO! Rana pod żebrami... Celowała w splot? Chyba faktycznie chce mnie ukatrupić... Ale dlaczego nie podeszła? Od początku stara się zachować dystans jakby wiedziała, że w walce bezpośredniej nie ma szans. Nawet teraz atak wykonała z dystansu pomimo tego że dałam jej powody, by podejść i ukatrupić mnie własnoręcznie z bliska...Joz słyszę ten opieprz o wypapranie całej mocy magicznej, ehh... Owy fakt jej nie pocieszał. Wiedziała, że bycie zabitą raczej nie będzie miłe, w końcu głupio tracić życie nim się odzyskało wspomnienia, nie? Myśli te jednak zastąpił jeden fakt. Właśnie dostała mega istotną informację. Nim jednak zaczęła cokolwiek mówić, podjęła się jednej rzeczy - wstania. O, co by nie leżeć w wodzie. - Moment. Chcesz mi powiedzieć że wypluwam tutaj płuca w walce z tobą na darmo bo dalej jest reszta frajerstwa? - powiedziała głosem przestraszonego dziecka, co by dalej dawać jej powody do nie przejmowania się owym żyjątkiem od wróżek. Niech dalej żyje myślą, że jest lepsza, drugiej okazji mieć nie będzie. Jako że jednak Takaś nie była stworzona do odgrywania ofiary, próba kontynuowania tym samym tonem skończyło się szerokim uśmiechem na twarzy i skończenia odgrywania szopki - Poważnie? Yare, yare... W takim razie muszę cię jak najszybciej skopać i przetrzepać kolejne kilka setek twoich kumpli. Ale nim cię pokonam, wyciągnę informacje jak działa ta cholerna twierdza!
Oczywiście Takaś nie wygłaszałaby takowej tyrady tylko po to, aby sobie pogadać. W momencie kiedy tylko ominęła włócznie, używa Softeningu pod przeciwniczką o promieniu 4m (tia, koło), co by teren kończył się zaraz przed Takaś. Ofc liczy na to że przeciwniczka będzie miała gdzieś to, co sie dzieje pod nią. A jak nie? Przewidywane użycie Hardeningu B po zakończeniu pierwszej cześć wypowiedzi przesuwa na moment, kiedy ta spróbuje wyskoczyć. Tylko tutaj mały suprise. Wysokość sufitu - 1m. Wysokość lalki - 1m. Skok? Serio? Takowy, jeżeli miałby być wykonywany, skończyłby się przywaleniem w sufit. Do tego pewna prawda fizyczna - nie da się wykonać skoku na wyprostowanych nogach. Co to oznacza? Że do wykonania takowego potrzeba je zgiąć~! A to robiąc automatycznie zwiększy nacisk pomijając taki fajny szczegół - pod wodą Softening powinien wyciągnąć ją o wiele szybciej pod ziemię przez fakt, że dodatkowo rozmiękcza to woda. Ten moment Takaś obiera na odpalenie skilla i przytwierdzenie ją do podłoża. Możliwe jednak, że nim odpali zaklęcie, ta wyskoczy. Zakładając że nie skacze na pierdyliard metrów odpala zaklęcie od razu, kiedy ta wyląduje tak czy siak w brei.
Co wtedy robi? Kiedy będzie mieć pewność, że ta jest unieruchomiona i nigdzie już nie zwieje, zaczyna sprint w jej stronę zaczynając bieg od frontu. W przypadku lotu na nią w jej stronę różnych dziwnych cosiów mających za zadanie zrobić jej krzywdę, złazi im z toru lotu przesunięciem się w wolny bok, domyślnie w lewy. Jak już okłada prawą rękę to proszę, jednakże stara się na tyle odejść w bok by w ową biedną łapkę nie oberwać. Ostatecznie jednak woli by ta została uszkodzona, niż sprawna lewa. Owa obrona obowiązuje i kiedy mówi, jak używa spelli i jak biegnie.
W przypadku, kiedy owa obrona guzik ma dać, to Takaś chroni się za karwaszem. Leci jedno coś? Noł problem, jednak jeżeli miałaby chronić się przed większa ilością to stara się go ustawić tak, by to w niego trafiły oba (lub większa liczba) ataki. Nie mniej, stara się je ominąć starym dobrym odskokiem/susem/krokiem ( w zależności czy zasuwa atak z szybkością głodnego studenta goniącego kurczaka czy przeciętnym tempem schnięcia farby - ofc im szybciej nadchodzi atak tym szybszy sposób uniknięcia obiera). Ofc owa obrona obowiązuje przy każdym ataku ze strony przeciwniczki.
Uważa też by coś nie nadleciało z tyłu! W tym celu nasłuchuje czy coś nie nadchodzi i w przypadku ataku assasyńskiego, wykonuje unik intuicyjnie. Jeżeli znajdzie się przypadek, że odskok w lewo będzie niebezpieczny, skacze w prawo.
W przypadku ataków w zwarciu stara się je zablokować lewą rękawicą, by zaraz po tym uderzyć nią w splot słoneczny i przebić sie ostrzami. W przypadku wykonywania już ataku nie przerywa go, lecz paruje atak dziewoi prawą ręką będąc świadomą, że to pewnie zaboli. Nie mniej ze świadomością, że tej atak może zaważyć o całej walce stara się zagryźć zęby, znieść bolącą i krwawiącą prawą rękę i uderzyć lewą.
Jeżeli jednak byłaby zmuszona chybić, to stara się nie przesuwać rękawicy w bok, ale w górę - na kark. No a jak wykonuje cios? A no wyskok w jej stronę z ok 1m i atakuje zgiętą jakieś 1,5m od niej lewą rękę w łokciu, rozprostowuje przy uderzeniu korzystając również z nabytego pędu by przebić się przez lód.
Jeżeli jednak nie atakowałaby, wtedy stara się wykonać uderzenie lewą ręką rozprostowując ją w łokciu i przy pomocy nabytego pędu przebić się przez osłonę dziewczęcia i wbić ostrza w splot słoneczny.
Koniec z nadużywaniem szczęścia. Teraz albo nigdy. Niech ten babsztyl wie, że jedyna osoba która tutaj jest słaba, to ona sama! Za dużo harowałam by teraz wysłuchiwać, że dalej nic a nic nie potrafię...
Ale ofc przeciwniczka nie cielak, pewnie będzie się bronić. Co wtedy? Jeżeli odchyli ciało do tyłu, to ponawia uderzenie wcześniej wykonując kopniecie w brzuch unosząc zgiętą w kolanie prawą nogę i uderzając podeszwą buta w przeciwniczkę przy rozprostowaniu kopytka. Wtedy też kiedy straci równowagę wykonuje pchnięcie ostrzami rękawicy w splot słoneczny tudzież, jeżeli w jego kierunku poszły by łapki dziewoi żeby się zasłonić, przy uderzeniu zmienia tor lotu kierując lewę na szyję lalki wbijając w nią broń pod kątem. Nie mniej pozostaje jeszcze kwestia obrócenia się do Taśki bokiem i zejście z pola rażenia. Wtedy też Takaś obraca się na pięcie i za pomocy uzyskanego pędu wykonuje lewy sierpowy w splot dziewczyny. Ostatnia forma obrony jaką przewiduje Takaś to klasyczne kucnięcie, na które to Takaś odpowiada kopem lewą nogą w jej głowę (ot, czubkiem buta, jakby wykonywała kopnięcie piłki) a następnie wbija ostrza w splot. Jednakże ten punkt posiada i podpunkt - no bo co jak się zacznie kłaść? Być może byłaby to obrona przed kopnięciem w głowę. W takim wypadku ponawia kop w główkę. Jednakże, jeżeli w każdym przypadku kopnięcie w głowę nie będzie możliwe, wykonuje kop w klatkę piersiową a jeśli i to nie bardzo będzie wykonalne, to przechodzi od razu do wbicia ostrzy w splot/szyję/opcjonalnie kark.
//Babo zua, umrzyj wreszcie :I
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Twierdza Koh Pon Wrz 16 2013, 17:55
Ha! Ma za swoje, nya~! Mógł nye zaczynać z Kuro! Tylko... Dlaczego tak jakoś coś śmignęło mu przez skrzydło? Dlaczego leciał w kierunku ziemi?! I czemu ten jakiś parszywy, śmieciowy malunek bawił się w podduszanie Kuro i to przy użyciu ręki i podłogi! Jakby nye wiedział, że kociak tego nye lubi! Właśnie też z tego powodu Czarnulek spróbuje jakoś dźgnąć sztylecikiem rękę obrazu, ale jeśli nye wychodzi to od razu - nye robi tego na siłę, by nye uszkodzić swoich łapek nadmiernie na wyginaniu! - to... Ma z tym problemy... Wtedy musiałby sobie odpuścić tę opcje ewakuacji! Ale jakby udało się kociakowi, to wtedy odturla się w bok uważając na nadchodzące ataki, a zaraz potem spróbuje podskoczyć i doskoczyć do nóg Afrodyty, uważając na potencjalne kopnięcia, czy inne chwytające obrazki. W końcu durne kolorowanki tylko utrudniają sprawę, nye?! Znalazł się w pobliżu... Wtedy najprościej, najzwyczajniej próbuje wbić sztylecik w staw skokowy lub też uszkodzić miejsca zgięć kolan, a może nawet... Wbić go w rzepkę/pod nią! To powinno utrudnić krwawiącemu non stop oponentowi możliwości ruchowe, nya! Potem pewnie będzie próbował zręcznie uniknąć upadku i dokończyć swego dzieła uszkadzając drugą kończynę, bądź jeśli to dla potencjalnie nielotnej już istoty, rozwalając tętnice szyjne, bądź inne bardzo szkodliwe i potencjalnie śmiertelne regiony, przed którymi taka Afrodytka się nie obroni! To za mało? Czuje intuicyjnie, że nie zdąży? Aktywuje Grand Neko, mając styczność z nogą/ręką/ciałem Afro, aby od razu go przewalić i najprościej to ujmując... rozszarpać potencjalnie żywe truchło. Pazury rozdrapujące możliwe że już padlinę i szczęki zagryzające brutalnie i szarpiące ciało mężczyzny. Byleby doznał odpowiednich ran. Zauważy, że ktoś podchodzi lub coś... Odpycha wtedy ogonami, bądź odgania drapnięciem łapy i uderzeniem, ot co, jednak skupiając się na uśmierceniu głównego źródła zagrożenia!
Ale... Nye można zakładać, iż kociak wydostanie się ot tak i oponent będzie czekał na oklaski! Nye udało się? Nyah... Więc trzeba spróbować inaczej, a mianowicie aktywować Grand Neko, aby przeciwnik został odepchnięty pod naporem wielkiego kocura! W międzyczasie ogon Kuro, który spróbuje sam z siebie uniknąć refleksem i szczęściem pchnięcia mieczem z góry, wtedy próbuje dodatkowo powalić oponenta na ziemię ogonem, a drugim z ogonów jakoś zablokować miecz, a może raczej rękę go dzierżącą. Może się uda, może nye... Jak nye... Kuroś przynajmniej spróbuje ustawić się jakoś tak, aby obrażenia okazały się najmniej groźne, a i wtedy spróbuje wykorzystać ową sytuacje. Miecz znalazł się w nim, a oponent go trzyma? Czyli jest blisko, a więc co za tym idzie... Przewalamy go, chociażby nawet ciosem z kociej główki i próbujemy niemalże natychmiast docisnąć do ziemi, a wtedy... Wcześniej w poście wspominane potencjalne rozszarpywanie padliny. Byle do śmierci, uważając na przeszkody w postaci obrazów, które dostaną zabawę z ogonami, etc., co także zostało już opisane. Byleby malunki nie przeszkadzały w zabawie kotka i... myszki?
Oczywiście jakby więcej szkód niż pożytku z posiadania skrzydeł wynikało, wtedy Czarny kot dezaktywuje Aerę. No cóż... Skoro ma wadzić, to lepiej by nye było ich, aniżeli szkody same wynikają z posiadania owego elementu, nye?
Przeczuwa, że może zbraknąć mu czasu lub działa za wolno? Powinien szybciej, nyah...? Wtedy wspomoże się Max Speed, ale... W ostateczności, jeśli to konieczne, nya~!
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Twierdza Koh Pon Wrz 16 2013, 20:26
Zawsze trafia? No to mógł sobie zawsze trafiać. Niewiele ją to obchodziło poza tym, ze była to strasznie upierdliwa umiejętność. Miała tylko nadzieję, że w dalszym czasie nie skończy się to większym kalibrze niż widelce i noże. Daleko jej było do umierania, a jeżeli jedynym rozwiązaniem było walczyć... Nie pozostawało nic innego, jak walczyć i wygrać. Nie czekając dłużej, bierze rozbieg, jednocześnie kontrolując widelce by były przed nią, po czym wyskakuje do przodu i wzwyż, by doskoczyć do ciała Madoki i wczepić się w jej osobę pazurami. Prawa i lewa ręka powinny być wbite w odpowiednie ramiona, między barkiem a kością ramienną, najmocniej jak tylko mogła w obecnym stanie Lusye. Jeżeli nie jest to możliwe, wbija się w klatę piersiowa miedzy żebra. Z takimi pazurami nie powinno być problemu... chyba że cudaczne ubranie było niezwykle wytrzymałe. W każdym razie, stara się uczepić ciała przeciwnika jak najmocniej. Dwa widelce posłała w stronę oczu przeciwnika, z kolei reszta miała służyć za ochronę przed ewentualnymi atakami - jeśli były to noże, starała się je od siebie odepchnąć, jeśli ręce, posyła widelce prosto w ciało Madoki. Mogło to nie przerwać ataku, ale z drugiej strony mogło zaboleć. Jeśli zajdzie potrzeba, przedłuża Opętanie. Niezależnie od tego, jak sytuacja się potoczy, przyzywa Zhuniao, by ten zaatakował głowę Madoki pazurami i dziobem. A nuż uda mu się coś zdziałać... W razie problemów chroni Ru przed atakami Madoki. Sama Lusye zamierzała, już po solidnym uczepieniu do przeciwnika, puścić się jedną dłonią, którą zamierza wbić w szyję mężczyzny najmocniej jak się da. W przypadku niemożności wycelowania w szyję, stara się zadać jak najwięcej obrażeń w obrębie rąk i klatki piersiowej, gryząc, kopiąc i wbijając pazury. Za pomocą Wyczucia stara się określić ewentualne nadchodzące latające przedmioty i spróbować ich uniknąć, jednak z tym mógł być problem bo mimo wszystko wolała zaatakować i uszkodzić przeciwnika, niż się bronić przed nożami. I w duchu modliła się, by przeciwnik się przewrócił na plecy.
Elysia
Liczba postów : 56
Dołączył/a : 31/05/2013
Temat: Re: Twierdza Koh Pon Wrz 16 2013, 20:54
Powinna wyjść na zewnątrz, na światło. Powinna, lecz tego nie zrobiła, bo gdy przekroczyła próg drzwi znowu znalazła się w zaciemnionym pomieszczeniu. Choć możliwe, że wyszła, lecz następny pokój także był pozbawiony dopływu światła… Wolała jednak obstawiać wersję pierwszą, bo z tamtych kilku chwil, które wcześniej spędziła tutaj, zapamiętała mniej więcej rozkład mebli. Poruszając się jak najciszej potrafiła, starała się odnaleźć łóżko, które chyba powinno stać po prawej stronie, jeżeli tylko pamięć ją nie myliła. Z niego, uważając na te wszystkie zdradzieckie, bo skrzypiące sprężyny, chciała ściągnąć poduszkę. Oczywiście możliwe, że przez przypadek wpadłaby na jakiś mebel, podstawioną nogę czy zdechłego kota, demaskując się przy tym. W takim wypadku szybko kucała, jeżeli tylko miała możliwość i dalej zachowywała się jak mysz pod miotłą. Jeśli udało jej się zdobyć poduszkę, nasłuchiwała starannie, próbując zlokalizować swoją przeciwniczkę. Niech szlag trafi tą paskudną twierdzę!
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Twierdza Koh Pon Wrz 16 2013, 22:00
Ból, ból. Ból. To wszystko co zajmowało teraz mózg Fem'a. No, prawie wszystko. Nienawiść, która się w nim zbierała zaczęła powoli przyćmiewać jego umysł. Zabić, zabić. Chciał go zabić. Wbić miecz w jego trzewia, przekręcić, odciąć głowę. Odciąć głowę. Odciąć głowę. Tak, to chciał teraz zrobić. Odciąć mu głowę. Klęczał, przeciwnik stał przed nim i Fem zdawał się już całkowicie przejęty przez jego szaleństwo. Jego oczy zalśniły czerwienią, usta otwierały się, aby krzyczeć, ale... prawą dłonią wymacał Doujigiri i kiedy złapał [powiedźmy, że to jego pierwsza czynność w tym poście] za tsukę, od razu poczuł, że jego szaleństwo mija. Czuł się lepiej i znowu trzeźwo myślał. W głowię podziękował Berze, za jej błogosławieństwa. Jako iż dostrzegł, że mężczyzna podnosi obie dłonie do góry, doszedł do wniosku, że ten chce zaatakować. Prawdopodobnie jednym potężnym ciosem w głowę, zadanym od góry. A skoro tak, to musiał brać ogromny zamach i... jeśli zada ten cios, to już raczej nie da rady się zatrzymać. Zatrzymać dłoni. Tak więc, Fem próbuje przemóc się i pomimo bólu, podnieść katanę nad głowę, tak aby klinga miecza znalazła się na drodze spadającej pięści przeciwnika [poziomo nad głową], a konkretniej bardziej na nadgarstkach. Obiema dłońmi trzyma za rękojeść broni, aby ta mu się nie wyślizgnęła pod wpływem impetu, zadanego przez uderzenie. Jeśli uda mu się tak obronić ów cios, będzie dobrze, jeśli nie... to już po nim. Jeśli jednak przeciwnik dojrzy ten ruch i w porę się zatrzyma, lub zdecyduje się zaatakować w inny sposób, np. za pomocą kopniaka, wtedy Fem używa czaru i przywołuje 3 swoje klony, które miały za zadanie rzucić się na przeciwnika i przerwać mu akcję. Jeśli wystąpi jakaś inna komplikacja związana z jego ruchem, również przywołuje klony i używa ich do obezwładnienia przeciwnika, a konkretnie... po prostu niech się rzucą na niego i przytrzymają, albo coś w tym rodzaju.
//Usuń tamego posta, sorry, pisałem na szybko i nie ogarnąłem, że nie zmieniłem konta.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Twierdza Koh Sro Wrz 18 2013, 15:42
MG
Takara: Mała dziewczyna jaką była wszak była Takara, dalej udawała niewinne, słabe dziewczątko, oczywiście już tylko przez chwilę. Zaraz bowiem przyszła pora na kontratak. Lalka była dość zaskoczona, kiedy to zapadła się w podłożu, następnie utwardzonym, zrazu zmalała o jakiś 7cm. Mimo to z wody uniosły się trzy wodne kule które poleciały w Taśkę, zmieniając się w lodowe włócznie, jednak nie z wróżką takie numery, zgrabnymi ruchami ciała uniknęła dwóch. Niestety, prawy bok dał o sobie znać przy jednym z uników i jedna włócznia, zarysowała ucho i bok głowy Taśki, mimo to, nie zatrzymując złowrogiej wróżki. Taśka jednak nie czekając na zaproszenie, weszła lewą łapką w ciało drugiej dziewczyny, sprawiając że ta jęknęła, zalewając dłoń Takary swoimi płynami(ah to Yuri).-No chyba nie...-Wystękała, krzywiąc twarz w grymasie złości i łapiąc Taśkę za dłoń, którą zaczął pokrywać lód, zaś w jej stopy, wbiły się lodowe sople, przytwierdzając ją do podłoża...
Kuro: Za mało czasu, oj za mało! Kuro nie miał czasu kombinować ze swoim sztyletem, to też od razu aktywował Grand Neko, czując jak miecz zagłębia się w jego plecach, nie było jednak na to czasu, prędkim ruchem powalił przeciwnika na ziemię, dopadł do niego i sprawnym ruchem swoich kocich szczęk, rozerwał gardło domniemanego przeciwnika. W tym samym momencie, w którym to uczynił, obrazy rozpadły się w proch, odsłaniając tym samym drzwi.
Lusye: To było dzikie. Oh tak, Lusia zachowywała się jak dzikie zwierzę a biedna Madoka co miała zrobić? Kiedy widelce poleciały na jej oczy starała się odepchnąć je jedną dłonią, w tym czasie jednak coś na nią naskoczyło, boleśnie wbijając się w ciało, a coś zaczęło atakować głowę. Był to moment w którym Madoka wiedziała że zaraz umrze, ostatecznie chciała więc dokopać Lusi, atakując ją jak najdotkliwiej, co utrudniały widelce, blokujące ciosy nożem. Chociaż kilka z ciosów się przebiło, to po chwili Madoka, padła martwa na ziemię.
Elysia: Mała dziewczynka wróciła do punktu wyjścia, dlatego też zaczęła skradać się ku łóżku by w swoje dłonie pochwycić nic innego jak poduszkę. Niestety w czasie wędrówki otarła się ramieniem o swoją przeciwniczkę, co spowodowało jednoczesny odskok Elysii i cios jej przeciwniczki, który musnął jej twarz, boleśnie uderzając w nos, koniec końców jednak, dziewczynka wylądowała na łóżku, a przeciwniczka, chodziła po środku pokoju.
Pheam: Blokowanie tak silnego ciosu ostrzem miecza, było tym czego próbował Pheam. Ustawił ostrze nad nacierającym przeciwnikiem, a ten wbił swoje nadgarstki w ostrze, mimo to nim miecz całkowicie pozbawił go dłoni, ten zdołał uderzyć w lewy bark Pheama. Po tym ciosie, przeciwnik Pheama padł, do tyłu, ciężko oddychając, widać że na skraju śmierci z powodu odniesionych ran, głębokiej w udzie, ciętej na boku, oraz teraz, prawie pozbawienia nadgarstków. Zaś co z Pheamam? Lewa ręka bezwładnie zwisała z boku ciała, a jemu samemu, dwoiło się w oczach. Ale wciąż był przytomny, chyba wygrał...
Stan postaci: Grschna: 168%MM Takara: 30%MM, boli cię tyłek, pęknięta kość łokciowa prawej ręki, prawe ramię rozcięte przy barku, rana głęboka, krwawi i boli. Prawy bok rozcięty przy ostatniej parze żeber, boli i krwawi, na szczęście niezbyt obficie. Lewe ucho i bok głowy delikatnie rozcięte ale szczypią. Stopy przybite do podłoża. Lusye: Pulsujący ból głowy, lekkie zmęczenie, Ból lewego pośladka, lewej łydki, prawego pośladka i lewego ramienia, lekko krwawią. Nad lewym biodrem w brzuchu, kilka płytkich ran od wbijanego noża, lekko krwawi. 84%MM Kuro: 32%MM Aktywne Grand Neko Elysia: 78%MM rozwalona dolna warga, ból twarzy, krwawienie z nosa. pieczenie skóry.. Czarna Nebula 2/5 postów Pheam: Ból klatki piersiowej i brzucha, mocno parzy. Broda boli i piecze, wargi i nos pieką. Lewa ręka jest bezwładna. Półprzytomny i zmęczony 80%MM
Czas na odpis: 21.09 godzina 16:00
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Twierdza Koh Sro Wrz 18 2013, 17:37
Tak, Takara uwięziła przeciwniczkę. Tak, przemanewrowała pomiędzy włóczniami. Tak, wbiła broń w przeciwniczkę i w końcu... TAK, PLAN SIĘ POWIÓDŁ. Mało prawdopodobne stało się właśnie nie tyle prawdopodobne, co jak najbardziej realne. Co prawda ta jeszcze żyła, co nie zmieniało wcale faktu że ogólne postanowienia zostały ładnie odhaczone, a zadane obrażenia znacznie przechyliły szalę zwycięstwa na stronę Takary. No i tutaj koniec good newsów.
Ból automatycznie sprawił, że oczy maga ziemi szerzej się otworzyły, a zęby zacisnęły. Bez patrzenia była w stanie stwierdzić, że coś jej przebiło nóżki. I buciki do kosza, rawr... Nie żeby coś, ale Takaś na kasie nie pływa! Owy detal, jak i fakt że jeszcze moment temu włócznia przejechała jej po uchu i boku głowy nie zrobiły chyba na niej większego wrażenia. Po raz kolejny, pomimo bólu i ogólnie be stanu, uśmiechnęła się. - I to ma być... full exorcism? Kpisz sobie ze mnie? - wycedziła w jej kierunku widocznie mając za nic jej umiejętności. Bo miała. Kiedy inkwizytor odpalał fulla to Takaś przeważnie w normalnej walce miała przekichane jak Stąd pod królestwo Pergrande. A to co? Bez większych problemów przebiła się przez ten jej lód. Co z tego, że właśnie ledwo stała, a prawą rękę miała rozwaloną? Przeciwniczka właśnie ma trzy 20-centymetrowe ostrza wbite w siebie. Jedyne co jej dawało przewagę to szybkość i zwinność, tylko pod tym względem lepsza. W momencie kiedy zaczyna w jej stronę mówić, przekręca lewą rękę tak, by ruszyć ostrzami ruchem obrotowym i ją dobić robiąc jej w organizmie jeszcze większy bajzel niż chwilę temu, przy okazji bardziej wciskając ostrza w jej osobę.
Początkowy zamysł był jednak inny. Zupełnie inny. Chciała ją doprowadzić do takiego stanu, by łatwo było ją ogłuszyć, związać i przepytać. Niestety moment przebicia nóżek jasno dał jej do zrozumienia, że to nie jest mimo wszystko ktoś, kogo trzeba traktować po macoszemu, a nawet związana będzie stanowić zagrożenie. Brakowało jej karty przetargowej. Czegoś, co by zapewniło jej wtedy bezpieczeństwo na czas zdobywania info. Niestety inkwizycja to takie osoby, którym nawet jak zagrozisz granatem to to oleją, co momentami było dość denerwujące. Owszem, mogła podjąć ryzyko, jednak ważyły się tutaj losy misji, jej wspomnień, towarzyszy i całego kraju jak nie świata. Ta myśl stanowiła dla niej wyjątkową blokadę w tej sprawie tym bardziej, że ostatnio 99% rzeczy zawala. Peszek.
Jeżeli i po tym będzie jeszcze żyła, wyjmuje ostrza (a przynajmniej się stara) i wpycha je w szyje przeciwniczki. Ofc w obu przypadkach zakłada, że przewaga siły i fakt, że ta jest ledwie żywa, pozwolą jej wykonać obie akcje. Stara się je wprowadzić w życie szybko i sprawnie tym bardziej, że ten lód pokrywający rękę ani trochę jej się nie podoba. Sama ataku pewnie już nie zdąży przeprowadzić, to i skupia się Taśka w zupełności na ataku, by nawet jakby ta chciała atakować - nie zdążyła. Jeżeli jednak pojawią się komplikacje tj. za duży opór, lód wadzi etc etc etc - zgina lewą rękę w łokciu, ciągnie pentakla w swoją stronę i uderza ją "z główki" w łeb na tyle mocno, by straciła przytomność. Jeżeli zgięcie będzie niemożliwe to próbuje jej przywalić i bez zgięcia łapki i przysunięcia jej np. poprzez nachylenie się w jej stronę.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Twierdza Koh Sob Wrz 21 2013, 07:37
Po wszystkim, czy też nye... Trzeba wszystko dokończyć i upewnić się, iż oponent nawet nye drgnie! A jak! Bydło, to jak bydło kończy, prawda? Ale wracając już do sprawy bardziej przyziemnej, a dokładniej do jednego pytania, które teraz ewidentnie przewijało się przez kocie myśli Czarnulka! - Co robić, nyah...? - mruknął raczej sam do siebie, dokonując dokładnych oględzin okolicy, bo i przecież drzwi może jedne widział, ale... Kto wie, czy Afrodycia nie ukryła tutaj czegoś innego! Tajne przejście? A może jakaś mapa?! W końcu wypadałoby się dowiedzieć, co i jak, nieprawdaż?! Przecież dalej... Dalej może być już tylko trudniej, bo nye dość, że doza pewnego zmęczenia ogarniająca powoli, mimo że nye całkowicie póki co, koci organizm. To na pewno by przeszkadzało, dlatego też podczas oględzin, Kuro próbuje ograniczyć manewry do minimum, aby ciut odsapnąć przed dalszą potencjalną batalią, a także pozbierać wszystko, co może się przydać! Sztyleciki? Rysunki? Wiersze? Może mądry kot to znajdzie, a i przy odrobinie szczęścia, inteligencji, a i instynktu może uda mu się wyłapać, co i jak, a także gdzie... Kocie oczka może wykryją jakąś nieprawidłowość, nye?! Jakiś niepasujący element, czy ewenement wskazujący, iż dane miejsce może być czymś w rodzaju podpowiedzi, czy też wskazówki, nya~! A jak nye?! Wtedy mamy problem! Może i Kuroś ciut odpoczął, a może i nye za bardzo, ale siedzieć w miejscu raczej nye mógł cały dzień, bo pierwsze primo to przecież stojąc w miejscu człek się cofa, a więc Exceed pewnie tym bardziej, nya~! Ale było jeszcze drugie coś... Drugi problemik, który dla kota stanowił teraz główną motywację do działania! Takara! Tak... Musiał ją znaleźć, bo skoro on trafił na przeciwnika, to i możliwe, że ona też! Pewnie da sobie radę, jednak skoro mnóstwo wrogów na ich drodze, a i to misja dla pewnej grupy, a nie jednostki... Powinien spotkać resztę nim dopadnie tą niebieskowłosą ugh... Aż kociakowi było szkoda słów odnośnye persony. - Czyli dalej, nyah... - pomyślał Kuroś, po czym wielką łapą otworzył by drzwi, a następnie ostrożnie spróbował zobaczyć, co jest za nimi. Może sam widok mu coś da? Może... Oby... Dodatkowo spróbuje też jakoś uzyskać przejście dla dużej formy! Ot co! Nie ma zmiłuj i spróbujemy wyburzyć ciut ścianę jeśli trzeba, ale... Nie na siłę! Chyba nie chcemy przecież poranić sobie łapek na próżno! Wtedy najwyżej forma uległaby dezaktywacji, aczkolwiek... Przed przejściem w tym przypadku Kuroś zrobiłby coś, a mianowicie spróbował dorysować sobie pentakl na łapce krwią Afrodyty! A jakżeby inaczej~! Plus 100 do kamuflażu~! Oczywiście w obu przypadkach przemieszcza się jak kot, a nie jak Exceed, nya~! A dalej... Się okaże od tego, gdzie trafi, nyah...
Lusye
Liczba postów : 196
Dołączył/a : 09/03/2013
Temat: Re: Twierdza Koh Sob Wrz 21 2013, 15:22
Padł. Beznamiętnie patrzyła na umierającego człowieka. Padł. Nie czuła nic. Ani nienawiści, ani smutku po zabiciu człowieka. To on pierwszy ją zaatakował. Ona tylko się broniła. Broniła swojego życia. Chciał zabrać jej czas. W zamian to ona zabrała jego. Lusye patrzyła na wypływającą z ciała czerwoną posokę. Zakołysała się na nogach, wyciągnęła i odrzuciła noże z ciała, po czym usiadła obok mężczyzny, wpierw ocierając dłonie z jego krwi. Objęła kolana rękoma, choć brzuch ją bolał. Ostatnia posługa dla zmarłego. - Dlaczego walczył, choć był słabszy? - zapytała, nie rozumiejąc. Sama ostatnio zrobiła coś podobnego, choć wydawało jej się, że nie walczy. Źle oceniła swoje siły. Nic nie straciła, ale za to... - Czy to dlatego, że uważał, że powinien walczyć? Hymme wylądował koła niej i ciała i zaczął dreptać w miejscu, jakby próbował jej odpowiedzieć na trudny temat. Ostatecznie po dłuższej chwili ciszy miedzy nimi, spojrzał na zamyśloną dziewczynę. Sama dobrze wiesz, że ludzie robią dziwne rzeczy, jeśli wierzą w to, co robią. Wzrok Hymme był jednoznaczny. Spuściła głowę. No tak... Musiała odnaleźć Rin, zanim zaślepiona szczęściem zrobi coś, czego kiedyś będzie żałować. Zanim się dowie, że tak na prawdę nigdy tego szczęścia nie miała. Westchnęła cichutko. Przyjrzała się uważniej Madoce. Pewnie jej dusza już wywędrowała za Mur, ale... - Nie zaszkodzi spróbować... - wyszeptała sama do siebie. Dotknęła zmarłego i z pomocą Wezwania spróbowała przyzwać jego duszę. Musiała się w końcu dowiedzieć, gdzie znaleźć Rin i tego parszywca. I najlepiej towarzyszy. jeżeli ten sposób zawiedzie, postanawia Wyczuciem sprawdzić, gdzie zawędrował mężczyzna i spróbować z nim porozmawiać. Ostatecznym rozwiązaniem pozostawały mury zamku. Choć... wciąż pozostawało prawdopodobieństwo, że wszystko jest gigantyczną iluzją. Przecież, czy wtedy tez tak nie było?
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Twierdza Koh Sob Wrz 21 2013, 20:55
MG
Takara: W sumie co tu dużo mówić? Takara wyjęła ostrza ze swojej przeciwniczki i wbiła raz jeszcze, tylko ciut wyżej. Oczy zaszły dziewczynce mleczno białą mgiełką i upadła do wody, tracąc tym samym życie. Takara wygrała, niestety dla niej to nie był koniec oj nie. Była w miejscu bez drzwi, więc jak stąd wyjść? Poczuła znów szarpnięcie w okolicach trzustki, coś ją pociągnęła, a Takara znalazła się... w sumie to na zewnątrz. A przynajmniej to było pierwsze wrażenie. Była na trawiastej łące, a nieco dalej trawę wpierdzielała krowa, obok której leżał chłopak, mniej więcej wzrostu Taśki, zdawał się być nawet w podobnym wieku. Na głowie miał słomkowy kapelusz, a na sobie białą koszulę i Jeansy na szelkach. Stopy miał gołe, brązowe włosy smagały ogorzałą skórę. Podniósł nieco głowę dosłyszawszy Taśkę i otworzył oczy, w kolorze brązowym.-Widzę że pokonałaś pychę, to teraz moja kolej?-Zapytał, wstając. Takara zaś upadła, czuła jak siły coraz szybciej opuszczają ją wraz z krwią, na dodatek na tych nogach nie bardzo mogła teraz stać. Ani chwili przerwy, oj ani chwili...
Kuro: Kot przeszukał pomieszczenie, nie znalazł jednak nic wyjątkowego czy ciekawego. To też nie tracąc czasu otworzył drzwi, za nimi zaś ciągnął się długi korytarz, na którego końcu były wielkie, podwójne drzwi. Kot przekroczył próg i poczuł szarpnięcie, po którym wylądował w zupełnie innym miejscu niż wydawało się przez widok za drzwiami. Tym razem pomieszczenie było okrągłe, miało około 10m średnicy. Światło, brane w sumie nie wiadomo skąd, bo ni Lacrym ni pochodni nie było, sięgało zaledwie 10m w górę, aczkolwiek w cieniu widać było że sufit jest wyżej. Nie było widać drzwi, a ściany pomieszczenia były czerwone. Kuro nie był tu jednak sam. Na podłodze, w centrum pomieszczenia siedziała osoba, niewiadomej płci. Miała około 170cm wzrostu, chudą posturę i od pasa w górę była zabandażowana. Ręce miała związane za plecami tak, by nie mogła nimi swobodnie poruszać, twarz także przykrywały bandaże więc nie dało się nic po niej stwierdzić. Na nogach miał skórzane spodnie i laczki. Postać siedziała nieruchomo na ziemi.
Lusye: Dziewczyna postanowiła porozmawiać z duszą zmarłego, naruszając jej spokój, dlatego dziewczę użyło jednej ze swoich pasywnych mocy.-Czego chcesz?-Zapytała ledwo co pokonana Madoka z nieskrywanym niezadowoleniem.
Stan postaci: Grschna: 168%MM Takara: 30%MM, boli cię tyłek, pęknięta kość łokciowa prawej ręki, prawe ramię rozcięte przy barku, rana głęboka, krwawi i boli. Prawy bok rozcięty przy ostatniej parze żeber, boli i krwawi, na szczęście niezbyt obficie. Lewe ucho i bok głowy delikatnie rozcięte ale szczypią. Stopy przybite do podłoża.Zmęczona Lusye: Pulsujący ból głowy, lekkie zmęczenie, Ból lewego pośladka, lewej łydki, prawego pośladka i lewego ramienia, lekko krwawią. Nad lewym biodrem w brzuchu, kilka płytkich ran od wbijanego noża, lekko krwawi. 84%MM Kuro: 32%MM Aktywne Grand Neko Elysia: 78%MM rozwalona dolna warga, ból twarzy, krwawienie z nosa. pieczenie skóry.. Czarna Nebula 3/5 postów Pheam: Ból klatki piersiowej i brzucha, mocno parzy. Broda boli i piecze, wargi i nos pieką. Lewa ręka jest bezwładna. Półprzytomny i zmęczony 80%MM
Czas na odpis: 24.09 godzina 16:00
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Twierdza Koh Nie Wrz 22 2013, 15:32
Koniec. Walka się skończyła. Po raz kolejny jedno życie zabrało drugie, a Takarze nie zostało nic innego jak patrzeć na odchodzącą z tego świata lalkę. Ręce po raz kolejny splamione krwią, a sumienie dziewczęcia znowu zaczęło bić w dzwon, dając jej do zrozumienia że mimo wszystko zabiła człowieka. Może i w obronie własnej, ale czy nie mogła tego inaczej przeprowadzić? W końcu była silniejsza... Nie mniej obie do siebie podobne pod jednym względem - walka dwóch pewnych siebie osób na pewno musiała kończyć się śmiercią jednej ze stron? Nie rozumiała, jak człowiek może bez skrupułów odbierać innym życie, bez żadnych zahamowań. Pomimo tego, że być może jeżeli by tego nie zrobiła to prawdopodobnie by zginęła, czuła się podle. Nie mniej faktem pozostawało to, że już od pewnego czasu jest mordercą. A co jakby to właśnie ona sama była na jej miejscu? Z ilu marzeń i celów musiałaby zrezygnować z ciężkim sercem, bo właśnie ginie? Ile osób by zostawiła? Ilu osób by nie poznała? Ilu przygód by nie przeżyła? Inkwizycja czy nie - to dalej był drugi człowiek, może bez do końca własnej duszy, ale czy to ma znaczenie? Ale przecież wiedziałaś że tak będzie. Już od samego początku jak postanowiłaś z nimi walczyć. Zabij albo zostaniesz zabita - tutaj takie rządzą zasady i albo się dostosujesz, albo umrzesz, a ty nie możesz zginąć. Nie tu, nie teraz. Wyciągnęła z dziewczęcia ostrza, by zaraz potem zostać znowu telepniętą w zupełnie inne miejsce. Trawka. Krówka. Farma? Nope. Łąka. Upływ krwi i rany dały o sobie znać. Padła wyczerpana na trawę odczuwając braki... w sumie to wszystkiego. Many miała już na wyczerpaniu, czerwonej cieczy w żyłach co raz mniej, o jakiejkolwiek walce w sumie mogła zapomnieć w obecnym stanie. A najlepsze jest to, uwaga, miała przed sobą kolejnego pentakla. Więc to tak skończę? Na trawce zabitą przez przeciwni... Wróć. Zły tok myślenia. Pokonałaś wcześniejszą przeciwniczkę? Pokonałaś. To to była dopiero rozgrzewka... Takara już zdążyła zauważyć, że niektóre walki wygrywa się siłą, a inne rozumem. Jak chce się wygrać trzeba umieć się przestawić, sprawić że przeciwnik spuści gardę. Nie mniej i atak i obrona w tej chwili odpadają, tak też w momencie dostrzeżenia przeciwnika pierwsze co robi to sięga lewą ręką do czerwonej chusty, która to dumnie widniała do tej pory przy szyi maga, po czym szybko bandażuje nią ranę na lewym ramieniu. Coś tam powinno dać, nie mniej dalej najpoważniejsze rany miała na nóżkach, a nie bardzo miała jak się nimi zająć. - Wolałabym jednak nie... - odpowiedziała w międzyczasie chłopakowi, starając się zaraz po ogarnięciu ręki zająć się ilością sił i wyjąć specyfik od Abdula, a następnie po szybkim pozbyciu się powietrza ze strzykawki (jeżeli ofc było, bo jak od razu w formie do wstrzyknięcia to se daruje) a następnie wbija igłę w nogę. Nie wie gdzie są dokładnie co do milimetra główne żyły więc musi starczyć jej fakt że tak czy tak dostanie się do krwi. Stara się ogarnąć użycie owego cuda wystarczająco szybko, a jeżeli przeciwnik będzie chciał przeszkodzić to cofa rękę z nim za siebie byleby się nie zbiło, po czym ponawia próbę. - Jeżeli zaczniemy walczyć, któreś z nas zginie. Ja nie chcę umrzeć, ale nie chcę też pozbawić kolejnej osoby życia. Powiedz mi jak działa twierdza, a ja zniknę i zapomnimy że kiedykolwiek się spotkaliśmy. Jeżeli jednak chcesz się bić, to nie zostanie mi nic innego jak przyjęcie wyzwania i skopanie ci dupska. - chciała jak najszybciej skończyć przemarsz przez zastępy pentakli i znaleźć resztę towarzyszy. Sama na main bossa nie pójdzie, wiedziała że w pojedynkę ma nikłe szanse. Co prawda nadzieja zawsze była, ale co jak później przyjdą z zażaleniami że im całą dobrą zabawę podwędziła? A no lepiej oszczędzić sobie takich momentów, nie? - Nim jednak podejmiesz decyzję, pozwól że zapytam o jedną rzecz. Coś nigdy nie mam okazji bo zaraz jest mordobicie z wami... Dlaczego jesteś w Inkwizycji? Ty jeden, dlaczego dołączyłeś do tej... organizacji? Nie chcę wiedzieć, do czego ta sama dąży, ale co TY jako zwykły szarak, jaki chcesz osiągnąć cel? - ot, proste pytanie. Oczywistą oczywistością było to, że zamysł z jakim stworzono Inkwizycję znała. Nie mniej, chciała wiedzieć. Czy to jedyna rzecz która napędza ich do działania? Fakt, obrona uciśnionych i walka ze złem to czasami wystarczający powód, ale czy w całej Inkwizycji nie ma choć jednej inteligentnej osoby która nie nie wiem... Zauważyłaby że takowa interwencja w Fiore jest... ZBĘDNA!? O co tak na prawdę jej przeciwnik chce walczyć? Tak, to była jedna z niewielu w sumie rzeczy, które chciała wiedzieć. Ot, czysta ciekawość.
Ofc cały czas zachowuje czujność. Pojęcia nie ma jakie skille ma przeciwnik, tak też w przypadku ataku frontowego/z tyłu stara się przeturlać w lewy bok starając się uważać na prawą rękę. W przypadku innych cudów (tudzież niepowodzenia wcześniejszej obrony) stara się zasłonić rękawicą. Bidna, Taśka ją wymęczy coś dzisiaj... Za priorytet stawia chronienie głowy i klatki piersiowej + jeżeli da radę to i prawej ręki, którą to chowa za siebie.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.