I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Ot zwykły plac, którym może poszczycić się Oak. Położony w centrum miasta i... Nie wyróżnia się zbytnio względem reszty, aczkolwiek jak całe Oak, to miejsce wykazuje się dość hym... starą architekturą. Można rzec, iż nawet zabytkową. Wielka i ozdobna fontanna znajdująca się w centrum placu, otoczona ławkami w ilości ośmiu, mniej więcej w jednakowych odstępach tworzących właściwie wielokąt foremny. Dalej widoczne są różnego rodzaju ścieżki, czy trawniki z ozdobną roślinnością, przy której można odpocząć, a w "rogach" placu mają swoje miejsce pomniki przedstawiające założycieli miasta. Sam teren zaś otoczony jest przez historyczne kamienice, które mienią się różnorodnymi barwami i wykonane są najpewniej w stylu neobarokowym.
Więc... Calcio wrócił z zakupami z Magnolii, a co dokładniej posiadał chłopaczek? Ano w jednej torbie, którą właściwie dzierżył, przykładając ją do klatki piersiowej - zapakował on różne produkty spożywcze, poczynając od jakiś jabłek, czy innych owoców, które względnie dobrze znoszą podróż, a kończąc na wszelkiego rodzaju wytrzymalszych, długoterminowych rzeczach pokroju drobne zapasy słodyczy, czy jakieś makarony i takie. Jak już się bywa w stolicy, to trzeba było uzupełnić nieco hym... Lodówkę. Tia... Uznajmy, że to właśnie lodówka i tyle, co uzupełnia, bo nie ma co się nad takimi sprawami zastanawiać. Co jednak z drugą torbą, którą trzymał w prawej ręce, a także z jego plecakiem? Właściwie do plecaka zostały władowane bardziej stabilne przedmioty, które miały służyć do malowania. Nowy zestaw pędzli, kredki, czy tam flamastry i tego typu różne specjalności, które raczej ot tak nie zostaną uszkodzone, a w torbie... Spory zestaw farbek, bo zajmował niemalże pół wysokości sporego pojemnika i stosunkowo ciążył chłopaczkowi. Jednak tym przedmiotom towarzyszyły jakieś bloki z kartkami, czy coś pozwijane w rulony, jakby małe płótna, albo whatever... Nikt nie musi dokładnie wiedzieć, czym on tam dysponuje, nie? W końcu to jego prywatne przedmioty, za jego pieniądze. No... Jakby jego, ale to szczegół, o! Teraz właściwie skoro był w cieplejszym już Oak, tymczasowy rudowłosy Szczurek rozpiął pomarańczową kurtkę, ukazując światu ot zwyczajną czarną bluzkę. Czapkę czy inne takie wcześniej władował już do plecaka. Właściwie... Ostatecznie dziwił się, iż dopiero teraz rozpiął owy element ubioru, bo przez to w sumie tylko się zgrzał, a i dodatkowo zmęczył, to też postanowił przysiąść sobie w okolicy fontanny. W końcu kto mu zabroni odpocząć, nie? Odchylił tylko głowę na chwilę w górę, aby swoimi tymczasowo zielonymi tęczówkami wyłapać błękit nieba przepasany tu i ówdzie białym puchem chmur, a następnie opuścić wzrok na orzeźwiającą wodę. - Eh... - westchnął tylko cicho, jak to on, tak, aby nikt go najlepiej nie słyszał. Pewnie niedługo będzie musiał iść dalej niczym taki pracowity ludek, bo czemu ma marnować czas, chociaż... Może coś usłyszy? Może czegoś się dowie? Plotki? Ploteczki? To ciągle informacje...
Autor
Wiadomość
Kyoki
Liczba postów : 104
Dołączył/a : 26/03/2013
Skąd : Syberia
Temat: Re: Plac Czw Paź 24 2013, 23:16
Pojawił się na kolejnej imprezie w Fiore, jak tak dalej pójdzie to stanie się prawdziwą duszą towarzystwa! W końcu co to za impreza bez Kyokiego! Żadna! Właśnie, dlatego trzeba się na niej pojawić. Ale co dziwne nie przybył tu sam, o nic z tych rzeczy! U jego boku kroczyła dumnie mumio-Laura, która prezentowała się w tych bandażach doprawdy fenomenalnie. A co on miał powiedzieć? Przebrał się, a jakże inaczej, tylko w co? Taka tam zwiewna kiecka w stylu starożytnym. Laura chciała, aby ich kostiumy wydawały się antyczne, mówiła coś o jakieś kobiecie, Kleopatrze czy coś. Fajnie, że to on musiał się w nią przebrać, a nie ona. Chyba znalazła nowy sposób jak się nad nim znęcać. Peruczki, kiecuszki, dziwne buty, nie powie, że w tym nie chodził, bo to robił, jednak teraz czuł się dziwie. Chwała tylko temu kto uszył sukienkę, że miała ona zakryte plecy. Chyba nic gorszego nie mogłoby go już spotkać. Zapomniał o kolorze, różowy i te dziwne coś na blond główce. Może to korona? I ten zajefajny welonik. Sama słodycz, jej! - No, Laura, co byś chciała robić? Ja nie wiem od czego zacząć, więc daję ci wybór. A tak dodatkowo… Bandaż ci z pewnego miejsca zjeżdża. – zaczął spokojnie rozglądając się dookoła. Długa kiecka i płaskie buty, wreszcie marzenia się spełniły! Spojrzał niewymownym wzrokiem na wypukłość na klatce piersiowej dziewczyny. Nic dziwnego, że bandaże nie dają rady. Uśmiechnął się po tym wesoło. Przecież nie może wyjść na takiego totalnego gbura.
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Plac Pią Paź 25 2013, 00:38
Ach! Kolejna impreza i znowu pojawia się nasza gwiazdka. Nic nie mogło odbyć się bez niej, w końcu była już prawie celebrytką Fiorę. Tylko taką jeszcze nie odkrytą. Na dodatek udało jej się odkryć, że nie tylko ona w gildii jest zafascynowana udziałem we wszystkich zdarzeniach. Jak miło było w końcu nie łazić samemu po tych wszystkich straganach i spotykać Daxa. W końcu się od niego uwolni. Znaczy pewnie i tak go spotka, ale nie będzie musiała z nim rozmawiać. A to dzięki swojemu chytremu przebraniu. Jako prawdziwa mumia, bandażami owinęła także swoje cne lico. Nikt jej teraz nie powinien rozpoznać. Chyba tylko Blood wiedział o jej tajemniczej tożsamości. Pozostawała jeszcze tylko kwestia imienia, które mały już musiał wypaplać. - Możesz mówić do mnie na ten okres per Tutenchamonie? Wolałabym, żeby moi fani się na mnie nie rzucili czy coś… Odruchowo poprawiła te bandaże. Jednym minusem tego całego przebrania były jej piersi. Cholernie trudno było wokół nich ten cały bandaż owinąć, a żeby jeszcze nie spadał. Na szczęście surowca miała pod dostatkiem, więc, gdy tylko zaszła potrzeba, uzupełniała swój strój. - Wiesz… wzięłabym udział w loterii, ale za ostatnie pieniądze kupiłam sobie nowe noże do rzucania. Ano właśnie. Kobiety w jej wieku kupowały sobie sukienki, buty, kosmetyki… A ona kupowała noże, senbony i nowe medykamenty. Zdecydowanie nie pasowała do reszty społeczeństwa. Na szczęście na problemy pieniężne są metody. Jedną z nich było na przykład pożyczanie. Od swojego transa nie chciała. Chłopak i tak się namęczył przychodząc tutaj i przebierając się za blond Kleopatrę. W tłumie jak na zawołanie dostrzegła nagle Bałwana. - Chodź, okradniemy kogoś z niewinności. Tylko pamiętaj! Jestem Tutenchamonem! Po czym bez pardonu pociągnęła Bloodzia za sobą w kierunku Daxa i jakiejś dziewczyny. - Czy zechcą państwo wspomóc instytut archeologii?
Mejiro Shinji
Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Plac Pią Paź 25 2013, 01:57
Kroczek po kroczku w kierunku tego największego harmidru stąpała sobie jeszcze jedna osóbka. Dość wysoki gostek. Długie włosy. Tego dnia wyjątkowo nie pozostawione same sobie nie rozlewały się mu po całych plecach chaotycznie. Tym razem były związane gdzieś na wysokości karku w schludny sposób. Tylko parę kosmyków srebrnych kłaków nie było skrępowane w ten sposób, głównie tych krótszych w taki sposób, że lekko zasłaniały mu uszy. I szedł sobie tak z zadziornym, zawziętym spojrzeniem, żeby nie zostać zaczepionym przez jakiś dowcipnych dzieciaków, którzy będą chcieli wyłudzić od niego jakieś słodycze. Nie mają na to najmniejszych szans. Więc jeśli taki się znalazł to tylko łypnął na niego złym wzrokiem, albo popchnął mamrocząc "zjeżdżaj" czy coś w tym stylu. W końcu przyszedł się zabawić, rozerwać, a nie fundować cuksy jakimś smarkom. Ale miał ze sobą coś co zapewne skutecznie odstraszało takich natrętów - wielka halabarda oparta na ramieniu. Traktował ją jak coś zupełnie normalnego i nie rozumiał dlaczego ludkowie wskazywali na nią palcami. (O ile wskazywali) Tym bardziej w takie święto jak Halloween. Za to ubrany był raczej zwyczajnie. Opuścił głowę, aby spojrzeć w dół. Wyciągnął nogę jak gdyby oglądał swojego buta. Nic w nim nadzwyczajnego jednak nie było - Prosty skórzany czarny but. Jego przeciętność, aż raziła w oczy. Spodnie, spodnie były czarne, materiał przypominał jedwab, ale pewnie nim nie był. W końcu skąd miałby mieć pieniądze na najlepsze materiały, nie? Góra to zwykła biała koszula. Westchnął głośno. Mógł pomyśleć o jakimś przebraniu. Rozejrzał się. Tam było coś. - Czemu nie.. - rzucił do siebie uśmiechając się przy tym. Ruszył za cel obierając sklep z gadżetami. Po drodze zachoczył o losowanie - to darmowe. - Potem podszedł do stoiska, żeby wybrać coś dla siebie. Jeszcze raz spojrzał na co w czym przylazł na ten ivent. Spojrzał ponownie na wystawę i coś mu w łepetynie zaświtało. Zniknął na chwilę w przymierzalni zabierając ze sobą jakiś płaszczyk czy może pelerynę i kilka dodatków. Wyszedł niedługo potem całkowicie odmieniony. No może nie tak całkowicie, ale jednak wyglądał nieco inaczej. Biała była teraz niemal niewidoczna, skryta pod kamizelką. Również białego koloru. I pelerynką, którą ze sobą zabrał. Czarna, jedynie wewnętrzna cześć była koloru ciemno czerwonego. Związana ładnie pod szyją. Jej wysoki postawiony kołnierz przywodził na myśl snobków z wyższych warstw społecznych. Czyżby więc Shinji przebrał się za jakiegoś paniczyka? Nie do końca. Wracając z przymierzalni uporczywie poruszał żuchwą. W końcu na jego facjacie pojawił się triumfalny uśmieszek. Spod górnej wargi wystawały dwa białe kły. Tak, stał się wampirem. I wyglądał normalnie jak zwyczajny (nie)żywy wampir z tą jego bladą cerą i kilkoma kosmykami włosów opadających na lico, którego rysy wydawały się jeszcze ostrzejsze przez cień tworzący się za sprawą kołnierza. Starał się wyglądać jakby nie z tego czasu i chyba mu się to udało. Tylko halabarda do tego nie pasowała, ale na to może poradzi się coś później. A to później okazało się wcale nie takie odległe, bo udało mu się dostać przypinkę w kształcie czaszki, która zmieniła halabardę w kosę? Nieco mniejszą, lekko wygiętą. Sprawiała wrażenie dość starej. Nie nie, nie zmieniła. Po prostu sprawiła, że tak wyglądała. Nie pytajcie jak, Shinji nie wie- Magia~ - Co by tu... - zaczął się zastanawiać, zanim jednak myśl skończył już wiedział. Na cel wziął jakąś karyplowatą dziewuchę(Tak tak, Randia). Po prostu jakoś rzuciła mu się w oczy dostając niepowstrzymanego ataku śmiechu. Zaszedł ją cichutko od tyłu po to, aby nachylić się nad nią. Nad jej uchem. - Taka wesoła... Będziesz moją ofiarą - szepnął starając się brzmieć tajemniczo po czym... Zrobił ruch jakby chciał wgryźć się jej w szyję swoimi nowiutkimi kłami. A może chciał ją tylko cmoknąć? Kto wie kto wie. Może się przekonamy jeśli dziewczyna jakoś tego nie powstrzyma.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Plac Pią Paź 25 2013, 13:49
TAK, smoczy zabójca vel Gumiś, także pojawił się na tym zacnym ivęcie. Z początku chciał się owinąć srajtaśmą i mieć z górki, ale doszły go słuchy że ktoś z gildii też planuje ten strój. Zresztą łoteva, bo oto Gumiś wpadł na niesamowicie genialny plan! Jego ciało zaczęły zdobić czerwone łuski, na głowie przyczepił sobie rogi a paznokcie pomalował na czarno. Klatka piersiowa była goła, lśniła od czerwonych, metalowych łusek, oczy błyszczały czerwienią, a na sobie w sumie miał tylko czerwoną przepaskę biodrową. Smoczy przystojniak nadchodził, strzeżcie się panienki~! Żeby tylko nie spotkał Laury...
W każdym bądź razie zaczął w dość prosty sposób bo ignorując gawiedź, w tym płeć piękną zahaczył o obie loterie, ciągnąc los z jednej i zarazem z drugiej urny. Pieniążki w sumie miał, nie było mu ich aż tak szkoda. Dlatego też zaopatrzony w dwa losy, chwilowo musiał znaleźć sobie inną rozrywkę, a było nią nic innego jak czwórka ludzi stojąca dość blisko siebie. Kleopatra, całkiem niezła, ale za płaska. Mumia którą by brał, o tak. Oraz ... jakiś facet w sweterku. So gay. Mniejsza, prócz niej była też druga dziewczyna, całkiem zgrabna ale o gabarytach mniejszych od mumii. Tylko do której zagadać? Mumia fajniejsze cycki miała, ale z drugiej nie widział twarzy, może to trap? W każdym razie musiał się na którąś zdecydować i nie był pewien na którą... ostatecznie poderwie obie! Albo nawet wszystkie trzy, chociaż ta Kleopatra... bardziej przypominała przedszkolaka niż potencjalną partnerkę. W każdym razie Gumiś wzruszył ramionami i podbił do "Foczek" w otoczeniu jakieś łysego, grubego "Morsa" z tępymi kłami.-Wiecie może którędy do ki...-Zaczął i przerwał teatralnie, patrząc raz na Elcie a raz na mumię.-Łał...-Powiedział z szeroko otwartymi oczami, po czym chrząknął i udawał speszonego.-Gdybym wiedział że pojawią się tu tak ładne kobiety, to sam bym się odpowiednio ubrał, a nie przebierał za potwora, w każdym razie jestem Gumiś, a śliczne panie?-Pytanie to skierował też do Kleopatry by nie poczuła się urażona. Pedała ignorował, ale ustawił się do niego bokiem, bo tyłem się trochę bał. Jeszcze by go dupa rozbolała, a to już nie byłoby takie fajne.
Kot od Kostek
Liczba postów : 1148
Dołączył/a : 10/08/2012
Temat: Re: Plac Pią Paź 25 2013, 15:10
Helołin? Kay. Dynie? Spoko. Impreza? No dobra, niech będzie... Nie mniej z braku pomysłu na jakiś epicki i niszczący wszystko i wszystkich strój, na przykład czołgu czy innego transformersa, przebrała się za wiedźmę. Niestety fundusze nie pozwoliły na wszelakie fajne gadżety pokroju zgniłozielonej peruki, to... w sumie nie miała kasy nawet na jakikolwiek strój. Co więc robi Taś? Wyciąga co ma w szafie i tworzy Maestro. O ile pierdółki mniejszego kalibru i buty gdzieś się uchowały, o tyle z kiecką było cienko i nie zostało nic innego jak zarąb... znaczy się pożyczyć z FH nieco materiału i se uszyć, o! Byleby się tylko nie popruła.... a no, nie często jej przychodzi co uszyć, to i strój wyszedł nieco większy, a i za nitki ręczyć nie może. Szła sobie z miotłą w łapie niczym na prawdziwą wiedźmę przystało. Niestety nie latała, takich bajerów w składziku na "Wzgórzu" nie mieli, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma. No i, oczywiście, na przekór temu, że ostatecznie 99% rzeczy za które się dorwie kończą się fiaskiem lub nie tak, jak powinny, postanowiła podejść do skrzynki na losy i wziąć jeden. Niestety na ten nie-za-free nie był za free więc ostatecznie wzięła tylko ten jeden, darmowy. No i jak na prawdziwą wiedźmę przystało, postanowiła iść torturować dzieciaki zahaczyć o stragan z żarciem.
Akane
Liczba postów : 295
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : ś tam
Temat: Re: Plac Pią Paź 25 2013, 16:42
Halloween! To słowo od razu sprawia, że w oczach Akane pojawiają się gwiazdeczki czy inne świetliki, które mówią tylko o jednym "Muszę się tam pojawić, przydałoby się również kogoś postraszyć" Zawsze lubiła straszyć innych, zwłaszcza dzieci w ten piękny i zabawny dzień. Jednak tym razem wiedziała, że tutaj to nie ma sensu skoro i tak wszyscy są wystrojeni i wiadomo, że to przebieranki no i gdzie tutaj straszna atmosfera? No cóż, trudno się mówi, ale najeść się i zabawić, i tak można. Może nawet skusi się na los na loterii. Z tej okazji postanowiła nieco zmienić swój wygląd. Szpiczaste kocie uszka, przymocowane tylko w jej wiadomy sposób bo nie było śladu opaski, oczy ozdobione pionowymi kreskami nad powieką i pod. Sztuczna ząbki dokładniej sama kły, nie były też za duże by nie przeszkadzały za bardzo. Krótka czarna, poszarpana u dołu koszulka bez rękawów, ale z fioletowym kołnierzykiem na kształt kokardy i dzwoneczek, tak wszyscy ci co usłyszą dzwoneczek nie muszą się bać, to tylko Akane. Poszarpane, czarne leginsy, wydają się ciut za luźne i jeszcze bielizna wysoko podciągnięta. Oczywiście w kocim stroju nie mogło zabraknąć ogonka. Do tego kozaki z ostrym szpicem i białym futerkiem, za to na dłoniach ma kocie łapy z kolczatką. Wyglądała dokładnie tak. Pojawiła się na placu rozglądają się dookoła. Za jedzonko weźmie się później, na razie chciała się tylko porozglądać dookoła i to za jakie dziwadła się co niektórzy przebrali. Chyba była mało oryginalna, ale czy ktoś jeszcze miał tutaj miał taki złoty dzwonek? Stanęła pod sceną i zastanawiała się co dalej. Może coś ją jeszcze natchnie bo chwilowo nie wiedziała co ze sobą zrobić. Może poszuka jakiegoś zombie lub kościotrupa. Ciekawe czy jest taka atrakcja "Zabij zombie" Stanęła by pierwsza w kolejce, no ale nic takiego jej się nie rzuciło w oczy.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Plac Pią Paź 25 2013, 17:47
Impreza~! Tak, tak, impreza. Cudownie, świetnie i w ogóle. Potrzebowała jakiegoś czasu wolnego tylko dla siebie, bo przecież zaraz-znów-coś-zacznie-bawić-się-w-nieumarłego. Nie trzeba było dodawać nic więcej, nic mniej. A że jeszcze chyba nigdy nie była w Oak - tym przyjemniej. Nowe miast, nowi ludzi, a do tego atmosfera strachów na żarty. Nanaya szła sobie uliczkami, zmierzając w stronę placu, uderzając obcasami czarnych bucików od bruk. Nie była ubrana jakoś specjalnie. Ot, spódnica, biała bluzka i krawat, do tego czarne zamszowe botki na solidnym obcasie. No i uszy. Oraz ogon. Koniecznie królicze. Co ją naszło chyba tylko ci w niebiosach wiedzieli. Na ustach miała uśmiech. I tak zamierzała wtopić się w tłumek innych uczestników zabawy, gdy dostrzegła w tłumie Gumisia (bo jak inaczej go nie dostrzec przy jego wzroście) i już wiedziała, że będzie zabawnie. Ale nie zawędrowała w tamtą stronę. Może odnajdzie też innych znajomych.
Snow
Liczba postów : 254
Dołączył/a : 21/08/2013
Temat: Re: Plac Pią Paź 25 2013, 21:43
Snow nie lubił tego typu imprez, był typem samotnika, stąd nienawidził masówek, więc dlaczego przyszedł? Było to bardzo dobre pytanie, na które odpowiedź jest bardzo złożona. Lubił dobrze zjeść, a dyniowe święto było niepowtarzalną okazją, by zjeść wspaniałe przysmaki zrobione z... własnie dyni! Dlatego własnie Pata interesował tylko jeden typ straganów. Z jedzeniem własnie. Dlatego też po przybyciu do Oak skierował się własnie w tamtym kierunku. Wypadałoby jednak trochę wspomnieć o jego ubraniu prawda? Otóż nie różniło się ono od jego standardowego ubioru, to ci ciekawostka prawda? Rosłej postury facet, w białym rozpiętym płaszczu, T-shircie w kolorze płaszcza, na której widnieje rysunek wielgachnej dyni, a pod nią napis "Dynia zawsze spoko" i dla kontrastu czarne luźne spodnie. Skoro ubiór mamy za sobą, to pora wspomnieć co Śnieżynka robi przy pierwszym lepszym stoisku z żarełkiem prawda? Ano zatrzymuje się. -Shake dyniowy i placek poproszę.-stwierdził i czekał na swoje zamówienie. Nim jednak otrzymał towar podeszła jakaś wiedźma w ciuchach wątpliwej jakości, którą Pat tylko zmierzył wzrokiem. Podczas tych oględzin zauważył, iż z pleców wystaje jej kawałek nici, a że blondasek był dobroduszny, to postanowił usunąć skazę na stroju Takary i pociągnął za to co wystawało z dość dużą siłą... Oby nic się nie rozpadło...
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Plac Sob Paź 26 2013, 17:54
Podstawowe pytanie brzmiało - co ona właściwie tu robiła? Jaka dziwna myśl stała się powodem przybycia zielonowłosej dziewczyny, której specjalnością stało się ostatnio płakanie i tracenie umysłu, na radosny, zabawny i wesoły festiwal, tak kompletnie niepasujący do jej niedawnego humoru i stanu ducha? Tak, osoby przechodzące ciężkie momenty w swoim życiu niekoniecznie aktywnie poszukiwały rozrywek, imprez i dyskotek, teoretycznie więc dziewczyna powinna była zaszyć się w swoim domu i nie wyściubiać z niego nosa, nawet na momencik, nawet na chwilkę, a jeśli już to tylko po to, by zająć się uzupełnieniem spiżarni, bo trochę głupio byłoby zemrzeć z głodu i nie mieć okazji do dalszego użalania się nad sobą. Niemniej... dziewczyna przybyła na festiwal. Mało tego, słysząc jaki jest motyw przewodni festiwalu postanowiła się nawet odpowiednio nań przebrać, tak by wpasować się w tłum i nie odstawać od reszty ludzi wyglądem. Kirino nigdy nie była specjalistką od mody więc też specjalnie nie kombinowała ze swoim ubraniem - porwała tylko pelerynę odpowiadającą wzorem reszcie jej stroju, jakieś plastikowe czarne różki, zakładane jak opaska na głowę, oraz podobne, niewiele ważące skrzydełka, które przyczepione były do peleryny. Do tego maleńki, sztuczny kiełek wystający z buzi dziewczyny. Gdyby się jej tak przyjrzeć, to wcale nie odbiegała jakoś specjalnie od swojego zwyczajowego stroju, ale czego innego można było się spodziewać po tej dziewczynie? Być może ktoś kiedyś pomoże jej w wypracowaniu własnego stylu ubierania się, takiego modnego i klasowego, ale obecnie ubierała się tak jak było jej wygodnie, więc mowy o jakichś niesamowitych szatach być nie mogło.
Ale wciąż, co ona tu robiła? Ano, po rozmowie z Colette, po kolejnych minutach spędzonych na tłumaczeniu sobie, że tak być nie może i że powinna wziąć się w garść dziewczyna... jak zwykle nieco zbyt odruchowo i zbyt porywczo... postanowiła słowa zamienić w czyny. Słysząc, że w pobliżu odbywa się jakieś święto stwierdziła, że to byłby całkiem niezły początek - ot, wyjście do ludzi, pochodzenie po okolicy festiwalu, zobaczenie co i jak się dzieje. Nic przesadnie agresywnego, nic przesadnie angażującego, ot delikatny powrót do prawdziwego życia i świata, a nie wieczne przebywanie tylko we własnej chorej wyobraźni. Musiała wrócić do formy, ponownie odzyskać pogodę ducha i wiarę w siebie (coś takiego w jej przypadku w ogóle kiedykolwiek istniało?). Festiwal mógł być dobrym do tego miejscem.
Pokręciła się chwilę przy południowej urnie, wzięła nawet los we własne rączki (dosłownie, po prostu wzięła darmowy los z urny), a następnie spacerowym krokiem udała się w kierunku sklepu z gadżetami, przy którym przystanęła, przyglądając się poszczególnym rzeczom prezentowanym w sklepie. Nie odzywała się praktycznie w ogóle przez cały ten czas, ale przecież nie musiała. Niespecjalnie przyglądała się też twarzom innych ludzi. Nikt nie powiedział, że będzie jej tu bardzo łatwo. Z natury nie była nieśmiałą osobą, ale z drugiej strony ostatnio działo się tyle, że nawet ona niekoniecznie chciała dzisiaj się za bardzo wydurniać. Dlatego ani specjalnie się nie rozglądała, ani specjalnie niczym nie przejmowała. Gadżety były ciekawe. Jej szło całkiem dobrze. Cole byłaby z niej zadowolona. Chyba.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Plac Sob Paź 26 2013, 22:23
~~MG~~
Sanada, Randia, Mejiro: A w garderobie co się działo?! Przymierzanie strojów? A i śmiało, jednak ekspedientek się nie ignoruje! Oj nie! Zwłaszcza takich, co najwyraźniej no... - Nie radzę zakładać kompletu, a przynajmnej nie... - nie zdążyła dokończyć, bo pewnemu komuś się zachciało miauczeć, to i miauczkiem został. Wielkie puff, kłęby dymu i mamy jednego, małego, czarnego kota z Sanady. Magia? Magiczny strój? Możliwe... Jednak w co się ten teraz wpakował?! - Ostrzegałam eh... - dziewczę najwyraźniej się nadęło, słuchając, co reszta miała do powiedzenia, a i nadymając się na naśmiewanie Randii. - To wcale nie jest zabawne! - dorzuciła, chcąc chyba was olać i wracając jak gdyby nigdy nic za ladę. Co się będzie wysilać dla osób, co jej nie słuchają?! W międzyczasie zresztą doszedł jej inny problem, a mianowicie... Mejiro, który postanowił się najwyraźniej pochylić nad jej tętnicą.
Sanada - jesteś kotem... zwykłym czarnym kotem, acz... Możesz mówić. Efekt stały, a może nie? To się okaże... >3
Dax, Elcia, Guma, Laura, Blood: Kolejne osóbki zaczynały zbierać się pod kinem. Jedni w ciut lepszych przebraniach, a inni w mniej dopracowanych, ale cóż poradzić... Niektórzy nawet ich nie mieli, ale to ich wybór, nie? Przecież nie wszyscy muszą je lubić~! Oczywiście nie tylko ta grupka pojawiła się przed kawiarenką, która jeszcze była zamknięta! No jak tak śmieli! Przynajmniej mogli powyjaśniać swoje sprawy i inne niejasności, bądź... pożyczki? Co kto wolał, bo przecież Tutenchamonowi się nie odmawia! Poza tym ktoś krzątał się wewnątrz pomieszczenia, dokonując ostatnich poprawek, a i zapewne mając niedługo otworzyć pomieszczonko dla gości.
Akane: Akanek miał swoją przygodę, bo dziewcze ruszyło pod scene! Scena fajna rzecz, szkoda tylko, że... Pusta? No w sumie widziała 3 tajemnicze skrzynki, które coś skrywały. Chociaż... To skrzynki? Raczej, ale schowane pod prześcieradłem wystylizowanym na ducha. Dokładniej każde pod innym i z numerkami na "czołach". Kolejno jeden, dwa i trzy. Ot~! Tyle..? - Ciekawe, co tam jest, prawda? - odezwał się nagle głos za dziewczyną, który zdawał się raczej dość miękki i delikatny, a i należał do dziewczyny, która dzierżyła dość starą miotłe. Zupełnie, jakby udawała jakąś wiedźmę, czy coś! Strój, jak strój zresztą, ale uśmiechnęła się, ostatecznie przystając koło "zdradzieckiej wróżki", by poobserwować sobie owe 3 obiekty.
Takara, Snow: Te duo spotkało się w części "gastronomicznej", gdzie znajdywały się różne i różniste potrawy, acz... głównie dyniowe. Czego się spodziewać po Halloween?! Placki z dyni, dyniowe ciasteczka, różne pierniczki w kształcie wamirów, wilkołaków, a i wielu innych stworzeń typowych dla tego święta, a także... dyniowa zupka, czy dynia faszerowana mięsem, która najwyraźniej interesowała okoliczne kotowate i psowate cosie, bo te przechadzając się swobodnie po okolicy przystawały, aczkolwiek... Duet póki co zajmował się sobą, więc... Co zrobią dalej?
Nanaya: Rozrywka... Czemu nie? Można też się przebrać, jednak ostatecznie dziewczyna przeszła się po placu, oglądając to kolejne lokacje, kolejne miejsca i kolejnych ludzi. To mignął jej w tłumie Gumiś, to Akane rozmawiająca z jakąś blondynką, a i nawet jakaś zielonowłosa sprzedawczyni dyń, bądź grupka zbierająca się powoli przed kawiarenką. Mogła iść właściwie wszędzie, ale... Gdzie?
Kiri: Dzielne dziewcze postanowiło się nie smucić i wziąć się w garść za namową radnej, więc... Wybrała się na festyn upiorów! A gdzie najlepiej zacząć?! No oczywiście od gadżetów! Różne kapelusze wiedźm, miotły, a i figurki czarnych kotów, nietoperzy, sów, bądź latarenki z dyni, czy nawet przedmioty i manekiny wyglądające jak zombie, czy inne żywe trupy. Poszarpana bluzka, przydługie białe włosy... I w sumie czy ten ktoś nie stał za kasą, a przynajmniej czymś, co miało nią być? W każdym razie, albo miał niezły makijaż, albo jego blade ciało rzeczywiście zdobiły to tu, to tam szwy. wygląd
Czas do jutra 20:00, jeden post na turę dla pełni jasności
Kirino
Liczba postów : 3064
Dołączył/a : 14/11/2012
Temat: Re: Plac Sob Paź 26 2013, 22:46
Normalnie gdyby spotkała kogoś tak wyglądającego, na przykład w jakiejś ciemnej uliczce albo podczas nocnego spaceru, pewnie mocno by się wystraszyła, krzyknęła coś, a następnie zaatakowała chłopaka od razu na miejscu, niewiele w ogóle myśląc o tym co się dzieje. Tak, niektórzy reagowali paniczną ucieczką na niespodziewane zdarzenia, a niektórzy próbowali z miejsca się im przeciwstawić, panika przybierała bowiem różne formy i postacie, w jej przypadku dość agresywne, na to wychodziło. Niemniej w tym przypadku mniej więcej zdawała sobie sprawę z tego w jakim miejscu się znalazła i że ludzie wokół niej mogą wyglądać nieco dziwnie lub wręcz przerażająco, dlatego chłopak ten nie wzbudził w niej aż tak wielkich emocji, jak gdyby umiejscowić go w opisanej chwilę wcześniej sytuacji. Owszem, można było zachwycać się dbałością o detale przy przygotowywaniu kostiumu, ale to wciąż było tylko przebranie, a nie faktyczny wygląd sklepikarza... prawda?
Zielonowłosa nawet nie spostrzegła tego, że poświęciła chłopakowi całkiem długie spojrzenie, a po tym jak uświadomiła sobie, że wgapia się w faceta, wzrokiem smagając poszczególne blade części jego ciała, momentalnie skierowała wzrok w inną stronę. Wypadałoby się chyba odezwać i coś powiedzieć, zwłaszcza po tym jak się przez tak długi czas na kogoś patrzyło, no nie? W sumie... powinna z kimś porozmawiać. Słowa były ważne. Powinna popracować nad sobą i wrócić do swojego lekkodusznego zachowania, prawda? Nie mogła bać się otworzyć buzi i wypowiedzieć kilku słów, jeśli stawiała sobie taki cel. - Ekhem... Ł-ładny strój, pewnie długo trwało jego przygotowanie, prawda? - zapytała w końcu po dłuższej chwili milczenia. - W-widać, że bierzesz ten cały festiwal bardzo poważnie... J-jak idą interesy? - wyrzuciła z siebie kolejne bezsensowne formułki, tak bardzo standardowe, że aż jej samej zrobiło się głupio gdy je powiedziała. Bez przesady, bez przesady. Spokojnie, oryginalność jej wypowiedzi również po pewnym czasie wróci, tylko potrzebuje trochę czasu. Dokładnie. Póki co, w czasie mówienia przyglądała się różnym przedmiotom, które rozmieszczone były na straganie. - Masz może... ekhu... jakieś ciekawe rękawiczki? - zapytała w końcu. Tak, rękawiczki. One mogły poprawić jej morale. To był plan!
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Plac Sob Paź 26 2013, 23:08
Właśnie kończył sobie ciastko, gdy jego oczą ukazała się dziewczyna... która jeszcze się do niego odzywa...oraz nie wygląda jak kompletny paszczur, a wręcz przeciwnie, jest ładna... To na pewno jest ukryta kamera na festiwalu! Bo przecież to jest szansa jedna na dwa miliony, że to jest możliwe. W końcu jednak oczy z ździwieniem. Do tego jeszcze tak słodko się zawieszała, normalnie nic tylko wziąć do domu! Przez dalszą chwilę nie mógł uwierzyć i podrapał się po głowie. -Na pana to trzeba mieć wygląd i pieniądze, a mi obu brakuje, heh- powiedział lekko zdenerwowany czarnowłosy. Zdecydowanie to Bóg maczał w tym palce. Czyżby postanowił się odwdzięczyć za te wszystkie lata niepowodzeń?! Czy dzisiaj nastał dzień, w którym mu się odpłaci?! Możliwe, ale jak to mówią... lepiej nie chwalić dnia przed zachodem słońca. -Szczerze? Akurat szukałem kogoś z kim mógłbym się przejść- uśmiechnął się dość szeroko –Więc z chęcią z tobą pójdę. Nazywam się Dax- rzekł, po czym zdjął kapelusz i się ukłonił, a następnie szybko naprostował i założył go ponownie na łeb. Kompletnie nie wiedział jak się powinien zachować w takiej sytuacji. Coś nowego? Tak, bardzo. Pierw kogoś szuka i od razu znajduje, a to nie jest zdecydowanie normalne. Jednak w końcu podeszła jakaś mumia. Szybko zlustrował ją od góry do dołu, a potem na odwrót. Wydawała mu się dziwnie znajoma. Dobre pytanie czy to jest możliwe? Do tego przybiegła z drugą dziewczyną, której niestety kompletnie nie kojarzył z twarzy. Wsparcie instytutu archeologii? Hm... w teorii mógł pomóc, gdyż miał koleżankę, która się tym zajmuje i pewnie byłaby ucieszona, że wspomógł taką organizację! Tak, zdecydowanie Alezja się ucieszy... Jedynie uniósł bezradnie barki i wyciągnął 500 klejnotów, po czym wręczył je mumii(pamiętaj o naszej umowie =_= ). Jednak w końcu musiał przyjść ten dziwny typek... -Boże, ty jednak się tutaj nie bawisz... SZATANIE, CZEMU?! – Pomyślał przez krótką chwilę patrząc na tamtego typka. Tak... zdecydowanie pomalowane paznokcie nie są jakoś bardzo męskie, chociaż może lubi? Cóż, jego sprawa jak lubi mocno mieć wciskane w kakaowe. Do tego jeszcze ta opaska na biodrach i łuski na klacie... Tak, zdecydowanie to był striptizer z klubu dla homosiów, ale chłopak siedział cicho w ogóle tego nie komentując. Dax jakoś się nim zbytnio nie przejął. -Fajny kostium- spojrzał w jego kierunku, wcale nie udając, normalnie zero sarkazmu. BO PRZECIEŻ JAKBY DAX ŚMIAŁ SIĘ TAK ODEZWAĆ DO PER „GUMISIA”... Dobra, po tej ksywce dało się złożyć wszystko w kupę. Typek na pewno występował w przedszkolu dla młodocianych pedałów.
Randia
Liczba postów : 607
Dołączył/a : 01/10/2012
Temat: Re: Plac Sob Paź 26 2013, 23:22
Oh, Randia miała używanie. Nawet po skomentowaniu tego wszystkiego i chwili podśmiewania się znowu wybuchła. W sumie to nawet łezki jej się zakręciły od tego wszystkiego, nie mówiąc już o bólu brzucha. Oh tak. Ją tak bardzo śmieszyło gdy ludzie robili z siebie idiotów. Bo czy przebieranie się dorosłego mężczyzny za koteczka, i nie mowa tu tylko o samych uszkach, które jakoś by jeszcze strawiła pewnie, a o caluteńskim stroju. Ale gdzie przykrótka sukieneczka?! Gdzie seksowne pończochy?! No bo jak szaleć to szaleć! Po bandzie ostro człowieku, po bandzie! Ale nie. Niestety. Albo też i na szczęście, jej oczom ten widok się nie ukazał. Westchnęła, wciąż mając do twarzy przyczepiony szeroki, kpiący uśmieszek. Dawno się tak nie uśmiała. A do tego... Awww.... Sanada się zmienił! Zmienił w kotka! Czarnego, całego! Czyżby przypadek? W końcu sama teraz w teorii byłą wiedźmą. W końcu kapelusz świadczył sam za siebie - był nieodzownym fragmentem stroju czarownic. Wszystkie takie w książkach szczyciły się takim ustrojstwem i bez niego nigdzie nie ruszały. I jeszcze miotła. Ah! Nie miała miotły. I co teraz? I co teraz?! W sumie to miała ochotę przyatakować chłopaka, który teraz był kotem i pomęczyć, skoro miała okazję zrobić to bezkarnie, ale ktoś ją powstrzymał. Okazało się, że skupiła tym swoim szaleńczym śmiechem czyjąś uwagę na sobie. Gdy poczuła, że ktoś się nad nią nachyla, a potem szepcze jej do uszka... Wzdrygnęła się, wydając z siebie jakieś 'iik' czy inne dźwięki, które zwykle wydają wzdrygające się i zaniepokojone dziewoje. Odwróciła szybko głowę, lustrując kątem oka nieznajomego, który ewidentnie sadził się na jej szyję. Bo co innego mógł robić wampir? Na pewno chciał jej krwi. Jej! Jego niedoczekanie! W sumie to pierwsze co zrobiła zaraz po tym strasznie dziewczęcym 'iik', które teraz obijało jej się echem po głowie i wydawało jej się strasznie nie na miejscu, to było sięgnięcie dłońmi i zabezpieczenie swojej szyi. Odchrząknęła znacząco. - Przepraszam, ale pełnienie przeze mnie funkcji pańskiej ofiary, Drakulo, wiąże się z odpowiednią opłatą. A krew czarownic nie jest taka tania. W sumie to nic więcej nie zrobiła. Aż dziw. Żadnego kopa. Żadnego ciosu z łokcia w brzuch, który na dobrą sprawę byłby iście idealny z poziomu Ran. Cóż się stało? Ano nic. Było Halloween, ludzie chcieli się bawić i wczuwać w stworki za które sie przebierali więc czarnowłosa, przynajmniej w tym wypadku, nie zamierzała przeszkadzać. I ona wcale nie była taka niska! Była akuratna. Wszędzie się zmieściła i w ogóle! Karyplowatość sobie wypraszała! Odwróciła się do niego przodem, kładąc dłonie na biodrach. Uśmiechnęła się zaczepnie, pokazując ząbki.
Mejiro Shinji
Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Plac Nie Paź 27 2013, 10:49
Fiu fiu, zachowanie dziewczyny było nieco inne niż się Shinji spodziewał. Oczekiwał jakiejś gwałtownej reakcji. Może nawet tego, że mu się oberwie. A tu proszę - dziewczyna spokojnie oświadczyła, że za dziabnięcie ją w szyję trzeba będzie zapłacić, i to sporo. Co prawda wcześniej wydała z siebie jakieś "iik", które ucieszyło długowłosego - w końcu chciał ją troszku zaskoczyć, może nawet przestraszyć - ale ostatecznie czarownica zachowała spokój. A przez to, że dziewczyna rękoma zasłoniła szyję Mejiro nie mógł dokończyć tego co zaczął.. więc, wyprostował się coby nie chuchać jej do ucha i na twarzyczkę swoim dyniowym oddechem. Bo by wyszedł na kiepskiego wampira. Dobra, to się wyprostował opierając swoją kose na ramieniu. I przechylił lekko łepetynę na bok, tak że związane na karku włosy opadły mu na ramie. Lustrował ją chwilkę swoimi srebrzystymi oczyma. Może udawać jakiegoś obcokrajowca, który ni w ząb jej nie rozumie? - przemknęło mu przez myśl. Ale w następnej chwili wydało mu się to głupie więc. - Tak tak, słyszałem. Czarownice się cenią. - zaczął odrobinę niewyraźnie. - Chociaż myślałem, że mi się poddasz od tak kiedy wydałaś z siebie ten dziwny dźwięk. - Dodał wyszczerzając się lekko przez co jeszcze trudniej było go zrozumieć, ale nie aż tak żeby nie dało się uchwycić tego co mówi. Jednak nowe kły do których się jeszcze nie przyzwyczaił troszkę przeszkadzały. Ale mniejsza z tym, minie chwila i do nich przywyknie. W międzyczasie wiedźma odwróciła się do niego. Chyba rzeczywiście oczekiwała czegoś w zamian za bycie ofiarą. Trzeba by więc wyjawić jej prawdę, co nie? - Co do zapłaty... Nie wiem czy o tym słyszałaś, ale ponoć pocałunek wampira to niepowtarzalne doświadczenie... - Rzucił swobodnie. Czyż to nie byłaby znakomita zapłata? Uśmiechał się unosząc tylko lekko kąciki ust tak, ze widać było tylko wystające spod górnej wargi dwa kły, inne ząbki były ukryte. I spoglądał sobie jej w oczka starając się wyczytać co myśli. W końcu wampiry chyba mają jakieś moce, może i w nim się obudzi. Tak jak było z tamtym kotem. Znaczy gościem, który w kota się zamienił. Shinji wydawał się spokojny czekając na odpowiedź/reakcję Randii.
Laura
Liczba postów : 691
Dołączył/a : 11/04/2013
Temat: Re: Plac Nie Paź 27 2013, 11:54
Oszukiwanie tak dobrych, starych znajomych nie było w porządku, lecz Laura potrzebowała tych pieniędzy natychmiast, a to było najlepsze wyjście, jakie mogła znaleźć. Nie czuła więc żadnych wyrzutów sumienia. Potem, gdy będzie już po wszystkim, na pewno te pieniądze Daxowi odda, o ile oczywiście znowu się spotkają. - Dziękuję waćpanie za swą ofiarę. Niech Izyda wam w Loli wynagrodzi swe poświęcenie.- skłoniła lekko głowę w znaku podzięki dla tego Bałwana. Teraz zostało jeszcze kupić los i porobić coś innego. Tylko co? I jak kupić los, żeby Dax nic nie zauważył. Trzeba by wysłać w misję Kleopatrę w przebraniu, żeby wszystko pozostało ich tajemnicą, tylko pierw musiałaby się ich jakoś pozbyć.
I tak może plan by wypalił, gdyby nie pojawił się kolejny sprzeczny element. W pierwszej chwili Laura spanikowała, w drugiej spojrzała z przerażeniem na Kyo, krzycząc w głowie „RATUJ, RATUJ”, w trzeciej stwierdziła, że w gruncie rzeczy… … tak. To może być bardzo zabawne Halloween.
Krótki dramat zakończył się w mgnieniu oka. Zamiast panikować lepiej było dalej się bawić. Uśmiechnęła się więc lekko, gdy na scenę wkroczył Guma. Trzeba było tymczasowo poudawać kogoś innego, więc nie mogła być zbyt bardzo pewna siebie. Było to bardzo trudne zadanie, zważywszy na zachowanie Hana Solo, który był niczym te myszki, harcujące, gdy w pobliżu nie ma kota. Coś jej mówiło, że ciężko będzie z nim wytrzymać i w końcu zrobi mu jakąś krzywdę, jeżeli dalej będzie się tak wpatrywać na cycki obcej kobiety. U siebie jeszcze mogła to przetrawić, ale żeby tej dyniowej księżniczce zaraz się aż tak bacznie przyglądał? Krew się wręcz w niej gotowała z jego powodu. Na dodatek wyglądał… Laura po prostu czuła, że niedługo straci całkowicie wzrok, jeżeli będzie się w niego dłużej wpatrywać. Odwróciła więc swój wzrok na obrazek bardziej przyjemny dla jej oka. Czyli na Daxa, który na dodatek dał jaj kasę. Będzie mogła sobie wysłać los i może coś wygra? Ale, ale! Trzeba się najpierw przedstawić! - Jestem Tutenchamon, a to Kleopatra. Państwo wybaczą, lecz musimy nadal zbierać datki na nasz Instytut. Po czym oddaliła się w kierunku obu loterii, by wziąć w nich udział. Co zrobi Kyo… To zrobi.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.