I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Trzy pokoje tuż za ołtarzem, zajmowane przez trzech biskupów Magnolii tuż przed mszami. W jednym z ów pokoi znajduje się zaś zejście do podziemi Kardii. Oczywiście oficjalnie takie zejście nie istnieje. Każdy pokój ma długość 20m i jest szeroki na około 7. By przejść do ostatniego pokoju trzeba wpierw przejść przez dwa pierwsze.
Wow, jeszcze więcej do czytania po drodze. Nie dość, że miała zamiar ogarnąć mniej więcej kilka rzeczy to jeszcze to. Ale w sumie nie miała co narzekać. Nie będzie się nudzić. - Nie ma problemu, nic z nich nie zostanie. - Z niezrozumiałych powodów coś jej mówiło, że jak je dostanie to po kilku dniach podróży będą musieli lecieć z buta do Pergrande. Pesymistyczne Tasie jednak szybko wróciły "do siebie" dochodząc do wniosku, że ze swoimi poglądami są w zdecydowanej mniejszości. No tak, jest jeszcze kwestia Affa. I kwestia tego, że nowy o niczym nie wie. Tasie ofc wiedzą, a jakże inaczej, ale on nie i to może być na dłuższą metę problemem. Nie mniej nie miała zamiaru go wyręczać. Nie ona wymaga stałej opieki Green&Peace z tytułu bycia zagrożonym gatunkiem z potrzebą specyficznej ochrony. Kwestia "być albo nie być wcale" widać nie tylko jej się spodobała. Nie mniej i tak wiedziała, że zrobią swoje. Podeszła bliżej Mejro, po czym wyszeptała w jego stronę, co by nie doszło do uszu osób nie powołanych. Aff by jeszcze uszedł. - Korekta. Jak nas złapią to uciekniemy...~ - No a co? Mają kurna maga ziemi w szeregach czy nie? A lochy i inne takie rzeczy są z reguły pod ziemią. Czyli ekosystem przyjazny Tasi. - Dobra, idę pobiegać czy co, bo znowu będzie że zwlekam... A co do notatek to się po nie kopnę jak ogarnę kółka. - ...albo może lepiej przed wyjazdem? A w sumie mniejsza, grunt to nie zapomnieć. A do tego Tasie miały talent. Pomachała jeszcze tylko na pożegnanie, po czym wyszła. Tak, E może się cieszyć - jeden problem sobie poszedł. Tysiąc.... To wszystko wina Alv. Na bank. Nie Baltka, tylko jej. Chociaz nawet jeśli, to mimo wszystko jakoś strasznie zła na nią nie była. Właściwie... za co? Za nieświadome spowodowanie takiej a nie innej reakcji. Z resztą... Co ją nie ubije, to wzmocni. Bez wyjątku. Tego też ruszyła sobie wokół Kardii, co by po odbębnieniu tysiąca, pójść sobie.
"Hym hym, no racja - lepiej żeby dowiedział się tego odemnie - jeszcze mu Wujaszek jakiś glupot nawciska.. w każdym razie szykuj kasę! Wpierw butik, a potem ..uh... Abdul... trochę się gościa boję wiesz? Znasz jakiś inny sklep? E tam, mniejsza, szykuj przelew ja znikam bo Siorka mi ucieka to lecę, pa~! Po misji pogadamy o mojej nowej randze w radzie, buziaczki żabciu!" Rzucił Aff myślami prosto w łepetynkę radnego po czym z łobuziarskim uśmiechem ruszył do drzwi zanik E wybuchnie! Oh pozostała tylko jedna sprawa! Blondynek szybko się wrócił, położył łapki na prawym ramieniu Mejiro i stając na paluszkach dmuchnął mu w ucho pokazując swe wampirze kiełki! "Bu! Jestem Wampirem, pilnuj szyi... braciszku! Kukukuku~. Pogadamy później ciau~!" Przelał nasz Affciu swe myśli do nowej ofiary, po czym z niemym śmiechem piszczącej nastolatki opuścił pomieszczenie.
z/t
Mejiro Shinji
Liczba postów : 545
Dołączył/a : 16/07/2013
Temat: Re: Pokoje kapłańskie Sob Lip 26 2014, 21:02
- Tak jest Sir, teraz wszystko jasne. - zawołał energicznie Shinji kiedy Lor E wszystko objaśnił. Co prawda i tka się z tym nie zgadzał i raczej podzielał zdanie Takary, że lepiej próbować wiać niż umierać. Umieranie na pewno nie jest fajne. Ale pon E jest bardzo poważny i chyba nie lubi jak mu się sprzeciwiają więc długowłosy nie będzie tego robił. W końcu jest całkiem miłym gościem.
- He? Wampirem? - powtórzył tępo myśli Afuro. Nim zdążył się nad tym zastanowić chłopak już się ulotnił a jemu zostało rozkminić czy tylko się zgrywał i była to jakaś sztuczka, czy faktycznie Aff jest wampirem i jego kły są prawdziwe. To ci dopiero będzie miał o czym myśleć. Ale to potem. Teraz trza było wydać pieniążki, skoro może zrobić zakupy na koszt państwa to wykorzysta je co do grosza. - To ja też lecę panie E. Słyszałem że Abdul ma ciekawe przedmioty. Trzeba wydać troszkę pieniędzy podatników. Do zobaczenia. - pożegnał się wesoły prawdopodobnie z możliwości wydania takiej sumy pieniędzy, i wyszedł.
Sonia
Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013
Temat: Re: Pokoje kapłańskie Wto Sie 05 2014, 16:31
Otoczenie było całkiem ciekawe. Wysokie sklepienie, podniosła atmosfera i grupa młodych ministrantów rzucających zaciekawione spojrzenia w ich stronę. Tylko że Sonia się nimi nie przejmowała. Jej osoba była pochłonięta podziwianiem wnętrza katedry... Do momentu, w którym na ziemię nie sprowadził jej głos za nią. Odwróciła się i zobaczyła mężczyznę. Zupełnie nie wiedziała, czego się spodziewać, ale takiego mężczyzny się nie spodziewała. W sumie, wróć, myślała, że będzie to ktoś dużo, dużo starszy, jak dziadek. Ten pan na pewno nie był dziadkiem. Szybko się skłoniła, czując, że tak powinna postąpić, choć E miał zdecydowanie inny obiekt zainteresowania niż ona. Nie było się czemu dziwić. W końcu Arturia była znana, na pewno! No i należała do policji. Od razu było widać, że posiada jakąś formę władzy. Sonia uśmiechnęła się do niej lekko, po czym ruszyła za radnym. W środku poczuł się nieco zagubiona. Niby wszystko było w porządku, ale pewne było, że bez Arturii nie dałaby rady nawet dojść tak daleko i z pewnością dalej stałaby w wielkiej sali, próbując kulawo narysować, co w ogóle ma na myśli. Dlatego też stanęła nieco z tyłu, nie chcąc nikomu przeszkadzać, z rękami splecionymi z tyłu i czekała na to, jak rozwinie się sytuacja.
Arturia
Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012
Temat: Re: Pokoje kapłańskie Wto Sie 05 2014, 19:01
W momencie, gdy usłyszała, gdzie w obecnej chwili powinna szukać Lorda E, zimny pot oblał jej plecy. Reakcję kapłanów znała od lat, bo zawsze tak reagowali na jego obecność. Zganiła się w myślach, że nie zwróciła uwagi. Na zaakcentowaną "funkcjonariuszkę na służbie", błyskawicznie zrobiła rachunek sumienia, gdzie popełniła jakieś wykroczenie, czy błąd, które mogłoby wytłumaczyć uczucie bycia zganioną za samą swą obecność. Dobra, bądźmy szczerzy, miała ochotę wdrapać się pod posadzkę i udawać, że wcale jej tu nie ma. I nie pocieszał fakt, że Lord E na niemal każdego działał jak Śmierć: może tylko stać i nawet nic nie robić, a ludzie i tak czują dyskomfort i wszystko nagle leci im z dygocących rąk... Czy jednak strach było po Otori widać? A gdzie tam. Znaczy... Dla niewprawnego oka nie było. Tak czy inaczej odwróciła się twarzą do Lorda E i ukłoniła z gracją. Między zdania radnego udało jej się tylko nieinwazyjnie wpleść: - Witaj, Lordzie E. - choć w pierwszej kolejności z jakiegoś okrutnego powodu struchlała podświadomość miała ochotę wypalić "ave, senator! Morituri te salutabant!". Powstrzymała się w ostatniej chwili... Po czym poszła za nim do pokoi kapłańskich, pilnując jednocześnie Sonii. Zostawiając za sobą Salę Główną, a wchodząc na terytorium "prywatnego" piekiełka Lorda, miała ochotę się przeżegnać. Przechodząc przez cienką umowną granicę drzwi stwierdziła (tylko w myślach!) z pełną powagą, iż nad nimi powinien wisieć napis: "Wy, którzy tu wchodzicie, porzućcie wszelką Nadzieję". Niby znała te korytarze od dziecka, jednak zawsze, gdy w pobliżu "czaił się" Lord E, niemal każdy, czuł się w nich obco i nie na miejscu... Gdy Głowa Rady zaprosiła je do środka, Arturia z Sonią weszły nie dalej jak metr od drzwi w głąb komnaty. Nie wypadało wchodzić dalej bez wyraźnego pozwolenia. Stojąc niemal w drzwiach, ponownie się pokornie ukłoniła... - Przepraszamy za najście, Lordzie E. - powiedziała spokojnie i z pogodą. - Funkcjonariusz Arturia Otori. Przybyłyśmy tu z polecenia radnego Zao-Shen Kulonga. Skierował nas do Waszej Lordowskiej Mości w sprawie tej oto dziewczyny. - po czym nagle jednym krokiem znalazła się za Sonią, kładąc protekcjonalnie dłonie na jej ramionach. Jeśli Święty Mag nie przerwał w żaden sposób, nakazujący dobrze wychowanej osobie zamilknąć, lub jeśli zamilkła, ale Lord E po wtrąceniu pozwolił kontynuować, zaczęła wyjaśniać problem - Zgłosiła się na misję kwalifikacyjną do Rady i Policji i dzielnie dotrwała do ostatniego danego nam etapu. Jest niemową, więc nie wiem, jak brzmi jej prawdziwe imię i nazwisko. Zwiemy ją "Aria", ze względu na magię śpiewu i niesamowity głos, jaki w trakcie czarowania posiada. Jest bardzo mądra, otwarta, i ciekawa świata. Zdaje się, że nie umie czytać i pisać, ale umie komunikować się między innymi przez rysunki i swoją magię. Radny Zao-Shen Kulong powiedział do niej, cytuję, "Powiedzmy że damy ci szansę rozwoju. Udasz się do Magnolii, w Katedrze zapytasz o człowieka na którego wołają E... zostaniesz jego uczennicą.". Oto sprawa, w której przybyłyśmy. Raz jeszcze pokornie przepraszam za kłopot. - Na zakończenie skłoniła pokutnie głową czekając, co teraz przyniesie im Los...
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Pokoje kapłańskie Wto Sie 05 2014, 20:34
MG
Widząc jak dziewczyny stoją w drzwiach, mógłby stwierdzić że nieco się go boją. Szybko jednak zabił tę myśl, był zbyt miły żeby się go bać. Na pokrzepienie posłał dziewczynom uśmiech. A w zasadzie grymas który miał wyglądać jak uśmiech, a wyglądał... mniej pokrzepiająco.-Usiądźcie. Nie gryzę.-Wskazał na dwa krzesła, stwierdzając w sumie po chwili że mógł im zaproponować zamiast tego wyjście z pomieszczenia i udanie się do domów. Przecież skazywanie ich na jego towarzystwo na pewno bardzo im przeszkadzało. Miały pewnie lepsze rzeczy do robienia, szydełkowaniem, gotowanie, łapanie trolli, gotowanie trolli, czy co tam teraz nastolatki robią. Po chwili jednak Arturia zaczęła mówić a E westchnął. Czuł że zaczyna boleć go głowa. Nie lubił jak bolała go głowa - zazwyczaj otoczenie też tego nie lubiło. Spojrzał na Sonię, przerywając na chwilę Arturii.-A czy oskarżona nie może mówić sama?-Zapytał spokojnie, czując że nie może być innej opcji, skoro przyprowadziła ją policjantka, to dziewczyna pewnie była przestępczynią. Tylko co mogła zrobić taka młoda niewinnie wyglądająca dusza? Pobić się z kotem? Kiedy jednak Arturia kontynuowała dalej, twarz E przesła przez dwa ważne etapy. Pierwszy było to nerwowe chrząknięcie kiedy zrozumiał swój nietakt, przepraszająco skinął tylko Sonii, a drugi etap nastąpił gdy dowiedział się, co dokładnie ich do niego sprowadza. Po owej wiadomości twarz E przez chwilę wyglądała mniej więcej jak osoba która się właśnie dowiedziała iż jego posiłek był zatruty. Szybko się jednak otrząsnął i chrząknął.-Tak...-Zaczął i spojrzał na Sonię, szukając w jej twarzy inspiracji do w miarę pomyślnego wyjścia z tej sytuacji.-Drogie dziecko, to na pewno była tylko taka sugestia. Nie musisz się nią przejmować, naprawdę. Wiem że pewnie nie chcesz się uczyć u kogoś takiego jak Ja. Dlatego jeśli nie chcesz, proszę nie krępuj się i idź się pobaw. Nie będę się złościł.-Obwieścił jej to tonem bardziej proszącym niż pewnym. Jednak im dłużej patrzył na Sonię tym bardziej przeczuwał że nie odpuści. Na dodatek zaczynało mu się jej robić w jakiś sposób żal. Cholera, pożałuje tego. Przejechał dlonią po twarzy i rzucił kilkoma Pergrandzkimi przekleństwami, których dziewczyny znać nie mogły. Gorzej jak zapamiętają i zaczną powtarzać. W Pergrande. Przed Khanem. To nie taka zła myśl. Mógł nauczyć Takarę. -Nadal tu jesteś?-Zapytał Arturię przypominając sobie nagle o jej obecności. Pokręcił głową.-Wybacz, tak, hmm... to ja się zajmę... Arią...-Powiedział niepewnie, patrząc na dziewczynę.-A ty możesz już sobie... bo ja wiem... iść?-Posłal jej spojrzenie sugerujące że byłby conajmniej wielce rozczarowany odmową oraz że owe rozczarowanie może się przejawić w sposób który Arturii się po prostu bardzo nie spodoba.
Kiedy dziewczyna już wyszła - co zrobi nawet jak nie będzie chciała, więc lepiej żeby chciała - to E zwróci się jeszcze raz do Sonii.-Jak masz na imię?-Zapytał tonem który wymagal odpowiedzi. Wymagał jej przez duże W. Po chwili jednak E przypomniał sobie że ta nie bardzo ma jak odpowiedzieć i jeszcze raz przeklnął. Po Pergrandzku rzecz jasna. Dobrze że nikt tu nie znał Pergrandzkiego.-Masz w ogóle jakieś imię?-Zapytał, uznając że pokiwać głową nawet ona potrai. Po chwili namysłu dorzucił jeszcze.-Inne niż Aria.-Tak, żeby to było wiadome.-Umiesz parzyć kawę?-Zadał zasadniczo najważniejsze pytanie. Każda jego uczennica - o boże miał już aż dwie - musiała umieć parzyć kawę.
Arturia
Liczba postów : 190
Dołączył/a : 29/11/2012
Temat: Re: Pokoje kapłańskie Wto Sie 05 2014, 22:19
Cytat :
-Usiądźcie. Nie gryzę.
A umysł Arturii momentalnie podrzucił: Powiedział wilk do Czerwonego Kapturka. Gdyby do całokształtu dorzucić lordowski uśmiech... O uśmiechu krąży wiele powiedzeń. "Uśmiech najlepszym lekarstwem", "uśmiech najpiękniejszą z naturalnych ozdób człowieka", "uśmiech potrafi poruszyć serca"... Cóż. Powiedzenia te jednak nie obejmują osób, których... Choć zaraz... Jest powiedzenie: "uśmiech władcy działa na kobiety niczym obuch topora rzeźnickiego na krowy". Owszem. Mimo, że Lord E nie jest królem Fiore, to jednak doświadczenie jego uśmiechu mimowolnie wdziera się do świadomości z obrazem wykafelkowanej podłogi z kratkami odpływowymi i dźwiękami paralizatora... Jednak Otori nic, ani przez chwilę, ani na moment, nie pozwoliła sobie na strachliwe "gulp", czy próbę zabicia się o futrynę drzwi w panicznej ucieczce. Zimnokrwiste nazwisko zobowiązuje. Nie usiadła, gdyż ona i tak tu była tylko chwilowo, a Lord E bardzo jasno zdawał sobie z tego sprawę, czego nie omieszkał... napomknąć... Subtelnie oczywiście, jak zwykle... - Tak jest, Lordzie E. - odpowiedziała na jego sugestię. Chwilę jeszcze zamarudziła, bijąc się z myślą. W końcu odezwała się, widocznie wygrawszy potyczkę: - Proszę wybaczyć, Lordzie E, za śmiałość, ale gdyby potrzebny był kontakt z jej rodziną, a byłby z tym problem, zgłaszam się na osobę do poinformowania. Moi rodzice, tutejsi duchowni egzorcyści, również pomogą, jeśli będzie to w ich mocy. - po czym dodała - To wszystko, Lordzie E. Funkcjonariusz Otori odmeldowuje się. - stanęła na baczność, po czym odwracając się w stronę drzwi, mrugnęła pokrzepiająco do Sonii i wyszła. Krokiem chłodnym, opanowanym. Nie szkodzi, że mijając drzwi jej psychika zawyła desperacko: "Archie! CHODU!"...
-z/t-
Sonia
Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013
Temat: Re: Pokoje kapłańskie Wto Sie 05 2014, 23:29
Czuła się nieco niepewnie, to fakt, jednakże słysząc, że może usiąść i wskazano jej nawet miejsce, uśmiechnęła się w stronę E całkiem spokojnie i usiadła. Nie posiadała takich samych uprzedzeń, co Arturia, więc odwzajemnienie tego nieco krzywego uśmiechu nie było dla niej niczym trudnym. Może po prostu nie potrafił się uśmiechać? Nawet jeżeli się narzucały, bo przecież przyszły zupełnie niezapowiedziane, w gruncie rzeczy traktował je całkiem miło. No i Art wytłumaczyła wszystko, co trzeba było, więc potakiwała od czasu do czasu, chcąc potwierdzić jej słowa. Szczególnie mocno i zagorzale robiła to, gdy Otori wspomniała o poleceniu od Zao-Shen Kulonga. Przekrzywiła jednak głowę w lekkim zdziwieniu, gdy wspomniał o "oskarżonej". Była o coś oskarżona? Co prawda była raz w areszcie, ale to nie było z jej winy... chyba. Nieco się zmieszała, więc spuściła głowę, bawiąc się swoimi dłońmi. Do momentu, w którym nie zwrócono się do niej osobiście. Miała oczy pełne nadziei, że może jednak uda jej się coś osiągnąć. I błysk ten gasł z każdym kolejnym słowem, które wypowiadał. Miała... sobie pójść? Była... problemem? Nawet jeśli powiedziano jej, by tu przyszła, kazano jej pójść gdzieś indziej? Poczuła się dość... dziwnie, niechciana. A przecież ona chciała jak najlepiej. I dla siebie, i dla innych. Czy to nie było tak, że tutaj mogłaby to osiągnąć? Posmutniała, ale przecież nie będzie się narzucać... Ponownie spuściła głowę. A przecież była już tak daleko... I wtedy Sonia ponownie zmieniła swoje nastawienie w jednej chwili. Gdy tylko usłyszała, że Radny się nią zajmie uniosła głowę z zupełnie nową nadzieją. Błyszczącymi oczami. Jednym wielkim uśmiechem. Splotła palce, trzymając je na podołku, wpatrując się w swojego nauczyciela. Och tak, była gotowa zrobić wszystko, o co ją poprosi. Pierwsze pytanie. Sonia. Od razu zabrzmiało w jej głowie. Tylko jak to przekazać? Kolejne pytanie okazało się łatwiejsze do odpowiedzi, więc pokiwała głową, raz... później drugi. Miała inne imię. A później przekrzywiła głowę, próbując sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek coś takiego robiła. Po czym niepewnie pokręciła głową. Chyba nie potrafiła.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Pokoje kapłańskie Sro Sie 06 2014, 22:16
MG
Tak, tak. E z roztargnieniem pomachał ręką za odchodzącą Arturią. Cały czas jednak obserwował Sonię i zastanawiał się co z nią zrobić. Nie był zbyt dobry w kontaktach z dziećmi. Nie mogły mieć... instrukcji obsługi? Czy czegoś w ten deseń. A mimika twarzy Sonii tylko utwierdzały E w przekonaniu, że to będzie bardzo ciężki trening. Westchnął. Dwa skinięcia, pokręcenie... tak. Oczywiście. Nie umiała parzyć kawy... Odchrząknął znacząco a do pomieszczenia natychmiast wszedł ministrant.-Kawa raz.-I ministrant sobie poszedł. Tresowany.-No dobrze... Umiesz pisać? Czytać?-Zapytał, zastanawiając się jak właściwie ma się dogadać z kimś, kto nie miał żadnego sposobu na kontakt ze światem... rysunki do niego nie przemawiały. Po chwili ministrant przyniósł filiżankę kawy i położył przed Sonią.-Napij się.-Kiedy Sonia spróbowała już mocnego napoju, E ciągnął.-Zapamiętaj ten smak. Będziesz codziennie parzyć kawę aż nie osiągniesz takiego smaku. Dopiero wtedy pozwolę ci ją mi podać. Do tego czasu będziesz sama ją próbowała aż stwierdzisz że jest perfekcyjna. Rozumiesz?-Jak stwierdzi że nie, to problem, bo nie będzie wiedział czego nie rozumie... cholera.
Sonia
Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013
Temat: Re: Pokoje kapłańskie Czw Sie 07 2014, 12:18
Gdyby tylko Sonia wiedziała, co siedzi w głowie E z pewnością byłaby mniej optymistyczna. W chwili obecnej jego myśli krążyły wokół kawy. A ona o kawie wiedziała zupełne nic. Może kiedyś Tyry pił coś takiego, całkiem prawdopodobne, jednakże sama nigdy tego nie piła. Nastąpiło dziwne chrząkniecie a do pokoju ktoś wszedł. Odwróciła się automatycznie, by zobaczyć, kto. Chłopak z dużej sali, który jak tylko usłyszał o kawie, ruszył z powrotem. Hmm... Dziwne. Powróciła jednak szybko na swoje miejsce. Pokręciła głową dwukrotnie. Ani czytać, ani pisać. Zastanawiające było to, jakim cudem przeżyła tak długo. Wtem przyszła filiżanka i ministrant. W tej kolejności. Chłopak jednak szybko wyszedł, a uwaga Soni już od chwili skupiała się na czarnym płynie. Wyglądał... strasznie. I miała się go napić? Ostrożnie wzięła filiżankę i równie ostrożnie wzięła mały łyczek. Skrzywiła się, wypluwając do naczynka zawartość ust. To było ohydne! Jak można było coś takiego pić? Spojrzała na Lorda z mieszaniną współczucia i własnej negacji. Nie chciała tego więcej pić. Jednakże pokiwała głową rozumiejąc wszystko. Tak więc zacisnęła zęby i ponownie wzięła filiżankę do ust, cierpiąc niemalże smakowe katusze. Smoła! Mazut! Czyste piekło! Musiała jednak zapamiętać smak, a po takiej dawce ohydztwa było pewne, że zapamięta. Nie było innej opcji.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Pokoje kapłańskie Czw Sie 07 2014, 13:01
MG
Nie umiała pisać, nie umiała czytać... po prostu świetnie. Naprawdę, niesłychanie. Wręcz fantastycznie. Spojrzał na nią z osobliwą miną nie wyrażającą zupełnie nic, obserwując jak pije kawę. Nie smakowała jej, a phy. Gówniarzom to się w tych czasach w dupach poprzewracało. Ale Sonia doceni jeszcze kawę, oj doceni...-Nie wybrzydzaj. Przywykniesz, nawet nie wiesz jak nieoceniony jest to napój...-Powiedział, zastanawiając się właściwie jak ma naczyć ją pisać. Cholera, umiał nauczyć wielu rzeczy ale pisania? To będzie długie szkolenie... długie i czasochłonne a on nie bardzo miał na to czas.-Hmm... mogłabyś mi pokazać, na palcach... ile właściwie masz lat?-Zapytał E, znów chrzakając, znów pojawił się ministrant i tym razem gestem zaproszony do E, dostał nakaz udania się po biskupa. I tak chłopak znów zniknął.
Sonia
Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013
Temat: Re: Pokoje kapłańskie Czw Sie 07 2014, 14:12
Nie wybrzydzaj... Nie chciała wybrzydzać. Ale nie zmieniało to faktu, że właśnie poczęstowano ją czymś bardzo, bardzo, bardzo niedobrym. Nie wybrzydzała, ostatecznie wypiła wszystko, jak jakieś złe lekarstwo. Może kiedyś dowie się, co jest niezwykłego w tym gorzkim naparze, ale na razie trzymała się tego, że źle smakuje. Czy to mogło smakować gorzej? Pojawiło się kolejne pytanie, tak więc zastanowiła się. Tyry jej pokazywał. Tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś kiedyś pytał. Tak więc uniosła najpierw wszystkie 10 palców, a następie pięć i dwa. Nie znaczyło to jednak, że dziewczyna umie liczyć a jedynie powtarza to, co ją kiedyś nauczono. Zapowiadało się bardzo ciekawie.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Pokoje kapłańskie Czw Sie 07 2014, 16:11
MG
Siedemnaście... to chyba była w wieku Takary...? Ale w sumie nie był pewien czy Takara byłaby w stanie kogokolwiek, czegokolwiek nauczyć... chyba prędzej ślepy Beduin nauczył by krowę układać Puzzle. Jego rozważania przerwało pojawienie się Biskupa. Niski i krępy jegomość ubrany w białą szatę. Stukał w ziemię drewnianym kosturem i patrzył na świat łagodnymi niebieskimi oczami. Zezowal patrząc na E.-Witaj Bruno.-Ten skinął mu głową.-Nauczycie dziewczynę czytać i pisać. O ile wiem specjalizujecie się w takich rzeczach...-Grubas otworzył szerzej oczy.-Ależ panie! To dziewczyna.-...-Nie zauważyłem...-Wycedził powoli E, sugerując że lepiej nie drążyć tematu.-Załóż więc że to solidnie obdarzony przez naturę mężczyzna. Masz ją nauczyć czytać i pisać, a nie uczynić ministrantem.-Widocznie Biskup chciał jeszcze coś dodać, ale ostatecznie zrezygnował, skinął głową, spojrzał na Sonię, przewrócił oczami i wyszedł.-Nie przejmuj się, on tak zawsze...-Patrzył na Sonię zastanawiając się co właściwie dalej...-Masz może jakieś pytania... które wiesz jak zadać...-Zapytał niepewnie. Czy ona właściwie mogła w jakiś sposób o coś zapytać? Czól że migrena się nasila. A mógł zostać w pokoju i udawać że nie istnieje...
Sonia
Liczba postów : 208
Dołączył/a : 24/11/2013
Temat: Re: Pokoje kapłańskie Czw Sie 07 2014, 17:41
Odpowiedziała na pytanie, miała nadzieję, że dobrze. I wtedy do pokoju znowu ktoś wszedł, więc odwróciła się, by zobaczyć, kto taki. Niski mężczyzna, który wzbudzał sympatię od pierwszego spojrzenia. Nazywał się Bruno. I też tak dziwnie zezował, jak grupka w sali głównej. Czy była to jakaś choroba, na którą wszyscy tu chorowali? Przekrzywiła lekko głowę, próbując to zrozumieć, choć szanse na to miała marne. Nie było możliwości, by domyśliła się, że chodzi o strach odczuwany względem Radnego. Co prawda widziała, że Arturia była nieco spięta, nie była jednak w stanie połączyć ze sobą tych faktów. Może kiedyś o to zapyta. Teraz jednak słuchała. Miał ją nauczyć czytać i pisać, więc... stał się kolejnym nauczycielem? Jej oczy rozbłysły lekko. Z kolei z uśmiechu nie dało się nic więcej wyczytać, w końcu uśmiechała się niemal cały czas, leciutko. Tylko reakcja mężczyzny była śmieszna! Czy było coś złego w tym, że była dziewczyną? Uśmiech delikatnie się poszerzył. Pojawiło się też w niej inne uczucie - szacunku. Wiedziała, a przynajmniej domyślała się, że Lord E jest wysoko postawioną osobą, jednakże teraz widziała lepiej to, jaką posiada charyzmę. I już była pewna, że nauczy ją wielu rzeczy. Gdy zwrócił się do niej, pokręciła głową, lekko przymykając oczy. Wszystko było w porządku z jej strony. Ludzie i tak mieli tendencję do mówienia o niej dziwnych rzeczy, to, że teraz miała być chłopcem nie robiło jej różnicy. A gdy przyszło do pytań, podniosła się i wyprostowała poły sukienki po czym wskazała na siebie, a następnie na drzwi. Czy miała wyjść za biskupem? Jeśli tak, skłoniłaby się tylko i opuściła pomieszczenie, szukając swojego drugiego nauczyciela. Chciała jak najszybciej zacząć naukę.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Pokoje kapłańskie Pią Sie 08 2014, 21:36
MG
Rozwiązanie zagadki niezajęło E wiele czasu, pokręcił przecząco głową.-Nie, dziś masz już wolne. Pokażę ci tylko twój pokój, wytłumaczę plan dnia a potem możesz odpocząć albo pozwiedzać.-Wstał i skinął jej dłonią, prowadząc ją do oświetlonego pochodniami podziemia. W pewnym momencie dotarli do kamiennego pokoju, 5x5m oświetlonego pojedynczą pochodnią. Pojój był blisko wyjścia, by się Sonia nie zgubiła. Miał w zasadzie tylko łóżko z zieloną pościelą, biurko i krzesło.-Pewnie trochę tu zostaniesz, każę wymienić pochodnię na Lacrymę świetlną. Pokój urządzisz jak będziesz chciała. Z czasem. Więc jeśli uważasz że czegoś w pokoju brakuje... eee... narysuj, a postaram się załatwić. Kartki i zestaw kredek ktoś powinien wkrótce przynieść.-Wskazał dziewczynie łóżko a sam usiadł na krześle.-Co do twojego planu dnia. O 5 rano obudzi cię zaprogramowany budzik. Masz godzinę na poranną toaletę[Pokazał ją wcześniej, jest naprzeciw pokoju] a potem widzę cię w pomieszczeniu z którego przyszliśmy. Tam zjemy śniadanie i pewnie trochę porozmawiamy i po medytujemy. Tam też spróbujesz zaparzyć kawę. O 7 udasz się z biskupem, do 10 będzie cię nauczał. Następnie masz 3 godziny wolnego. O 13 widzę cię z powrotem w tamtym pokoju - nazywa się kapłańskim. Wtedy pewnie zlecę ci kilka prosszych zadań, albo po prostu obserwować. Wtedy też zjemy obiad. O 16 znów masz wolne, do 19 kiedy to zjemy kolację. O 20 do 22 znów nauka z biskupem. O 22 wieczorna kąpiel o 23 powinnaś pójść spać, ale co zrobisz to twoja sprawa...-Podrapał się po brodzie.-Nie zawsze będziemy trzymać się grafiku ale wtedy cię o wszystkim poinfrmuję...-Znów podrapał się po brodzie.-Nie ma tu wielu kobiet. W zasadzie żadnej, dlatego na razie dostaniesz trzy proste białe sukienki i jakąś bieliznę. Potem pójdziesz do miasta i kupisz sobie takie ciuchy jakie będziesz chciała...-Zastanowił się chwilę.-Masz jakieś pytania które umiesz zadać?-Chciał już sobie iść. Odpocząć...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.