I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Nazwane w ten sposób od starej nacji zamieszkującej te tereny. Po Teutanach nie pozostało już nic w tym miejscu prócz groty omijanej przez mieszkańców tej dzielnicy szerokim łukiem. Zwykli ją nazywać nawet ścieżką umarłych gdyż podobno była nawiedzona i to właśnie tam znajdują się krypty Teutuńskich władców. Jest to północny masyw Clover, okalający miasto łukiem, nachodząc delikatnie na wschodnią część. Na niższych partiach znajdują się domki na wyższych winnice, na samym zaś szczycie jest właśnie osławiona ścieżka umarłych. ~~ MG
Pheam i Dax dotarli pociągiem do Clover a dalej spokojnym spacerem do małego jednorodzinnego domu. Białe ściany domku porastała zielona latorośl, czerwona dachówka ładnie komponowała się z całością a dębowe drzwi zapraszały podróżnych. Na oknie znajdowała się rabatka pelargonii a w małym ogródku widać było grządki z marchwią. Wyglądało to jak dom jakiejś staruszki, gdy jednak magowie zapukali, otwarła im młoda i ładna dziewczyna. Ubrana była w zwiewną błękitną sukienkę, miała długie do pasa blond loki, kilka kosmyków włosów zaś niesfornie opadało jej na czoło, które marszczyło się z zainteresowaniem, gdy dziewczyna przypatrywała się swoimi błękitnymi oczyma podróżnym. -Wy musicie być tymi magami? Proszę, wejdźcie.-Powiedziała delikatnym głosem i otworzyła przed wami drzwi. Mogła mieć jakieś 165-166cm wzrostu, poprowadziła was ładnym korytarzem do salonu, w którym prócz regałów z książkami i czerwonym dywanem, była też beżowa sofa i fotel, stoliczek, komoda, Lacryma telewizyjna oraz ciastka. Tak ciastka na stole były chyba najważniejsze. Prócz tego na sofie spał też rudy, gruby kot. Dziewczyna usiadła obok kota, wskazując jednemu z magów miejsce koło siebie a drugiemu na fotelu. -Moja sprawa jest dość.. ekhym... nietypowa, pozwólcie więc że zanudzę was krótką historią, zresztą streszczę to jak się da, raczej was nie zainteresuje.-Powiedziała cicho, zaciskając ręce na kolanach i prostując się jak struna.-Dawno temu, żył pewien kowal, Bernhold Darksworth, może o nich słyszeliście? Tak więc był to prekursor tego świetnego rodu. Miał on żonę Mishę, ale nie o niej ta historia. Prócz żony miał też... kochankę. Devorę Firegod. Przez całe swoje życie Bernhold wykuł wiele wspaniałych mieczy, ale dwa z nich zasługiwały na największy szacunek, można je uznać jego największymi dziełami. Jeden z tych mieczy Izanagi wykuty został jako prezent dla Devory, który później przechodził z matki na córkę, aż do mnie. Jeszcze tydzień temu byłam posiadaczką Izanagi, dopóki nie zostało mi to ostrze skradzione. Z początku próbowałam załatwić to po dobroci ale mój sąsiad nie chciał przyznać się do tego czynu. Mój sąsiad nazywa się-Tu westchnęła-Take Darksworth. I jest dalekim potomkiem Bernholda oraz, posiadaczem Izanami, bliźniaczki Izanagi. Od zawsze uważał jednak że Izanagi należy się rodowi Darksworthów a nie Firegodów. Dlatego nie mam wątpliwości że to on ukradł ten miecz i proszę was, byście go odzyskali.-Zwiesiła głowę i nieco się rozluźniła po czym nagle poderwała twarz do góry i spojrzała na was rozszerzonymi oczami. -Gdzież moje maniery, jestem Edea Firegod, Potomkini Devory. Miło mi gościć was magowie w moim domu.- Skłoniła się lekko i delikatnie uśmiechnęła, jak by niepewna jak postępować z "Wielkimi magami".
Koleś spojrzał na Pheama i Daxa z nieskrywaną wręcz pogardą i splunął na ziemię pod ich stopami. Widocznie, nie lubił turystów. -Ano istnieje.-Rzucił spokojnie i podszedł do Fema i Daxa dosłownie wkładając im dłonie w klatki piersiowe. Patrzcie państwo, chyba faktycznie duch. Po chwili wyjął dłonie a magowie mogli spojrzeć... na własne ciała u ich nóg, które ten teraz podniósł i położył z boku drogi. O dziwo magowie wyglądali identycznie jak wcześniej.-Macie 24h. Po tym czasie już nie wrócicie.- Ziewnął i wrócił do pilnowania szlabanu, magów zostawiając samym sobie.
-A jaki..?- Spytał, na odpowiedź długo nie czekał. Poczuł jak ręka stojącego gościa wbija się w jego klatkę piersiową. Czyżby miał skończyć tutaj przy jakimś gościu, który będzie miał jego serce jak na dłoni?! No okazuje, się, że tylko Daxu został duchem! Teraz będzie mógł zrobić wszystkim w gildii takie Paranormal Activity, że będą srać w gacie na widok własnego cienia. Zawsze chciał być duchem, chyba zawsze, ale odkąd tylko pamięta to marzył, by przechodzić przez ściany i inne duperele. W sumie to korciło go, by sprawdzić teorie, że przenika przez wszystko. Może kiedyś też się nauczy jak wyrywa się dusze z ciał! Będzie lepszy niż wyrywający serca Aztekowie. -Dobra Pheam, musisz mi wybaczyć to co teraz zrobię…- Powiedział, po czym przykucnął przy jego ciele i je spoliczkował kilka razy. Po prostu nie mógł się oprzeć, by tego nie zrobić. Ale fakt! Udało mu się przeniknąć(chyba , jak nie to łotewa…). -Stary… jest faza…- Powiedział, po czym spojrzał na swojego siwego towarzysza. -Dobra, mamy 24H, by się z tym uwinąć, lepiej się ruszmy- Powiedział, po czym poczekał na reakcje siwowłosego. Cały czas był zafascynowany swoją duchową postacią. Niby czuł się tak jak wcześniej, ale widział siebie i to nie przed lustrem. Przez myśl przeszło mu to, że jednak wygląda bardziej zajebiście na żywo niż w odbiciu. Niech lepiej sprowadzą tutaj Ghost Busters, bo jeśli zostanie duchem na zawsze to członkowie gildii nie będą już nigdy spać spokojnie... -No to co… idziemy?- Zapytał.
Fem patrzył z niedowierzaniem na swoje nie przytomne ciało i zamrugał kilka razy. -Że co kurwa?-wyrwało mu się, kiedy mężczyzna ich podniósł i położył gdzieś obok. Co to miało być? Czy oni właśnie... umarli? Zaczął oklepywać się po czymś... co chyba dalej było jego ciałem. Wszystko miał na swoim miejscu, tylko... że drugi Fem leży obok. O co chodzi... -Dax!-mruknął pod nosem, marszcząc brwi i ze wściekłością patrząc na to, co robi jego towarzysz. Westchnął z dezaprobatą. Właściwie co oni mieli teraz zrobić? I mieli tylko 24h godziny...? Czy to zajmie im tak długo? Może dadzą radę. A co jeśli nie...? Czy już na zawsze zostaną duchami? I co wtedy? Zostaną tutaj, w tym miejscu? Jednak, jeśli mieli tak mało czasu... To lepiej nie czekać, tylko od razu ruszać. -Idziemy. Jakoś nie widzi mi się, zostanie tutaj na zawszę. Chociaż... może bycie duchem nie było by takie złe.-mruknął i przyjrzał się "dziurze w ziemi", czyli... skoro jest duchem, to będzie mógł nad tym przefrunąć? Zrobił krok do przodu. Jeśli nic się nie stało, to znaczy nie spadł w dół, to po prostu idą dalej. Idą dalej.
Dax postanowił przetestować swoje ducho moce i z fascynacją patrzył jak jego dłoń zagłębia się w twarzy Pheama, przechodząc przez całość i wychodząc drugą stroną. Prawie jak Rape. Tak czy owak jak dziecko przestało się bawić, to ruszyli przez przepaść, co oczywiście szło im całkiem dobrze, zupełnie jak by szli po moście którego tam nie było. W połowie drogi jednak zdarzyło się coś co zmroziło... no dobra nie zmroziło ale na pewno wywołało lekka falę strachu. Mianowicie daleko w dole, pod ich stopami rozwarło się oko. Oko tak ogromne, mimo odległości, że dwójka panów definitywnie nie chciała spotkać jego posiadacza. Droga nie zajęła magom wiele czasu, ale znajdując się po drugiej stronie, wszystko wyglądało inaczej, inaczej niż wyglądało z poprzedniego brzegu. Drogę pokrywała zielona mgła, przysłaniając magom dosłownie wszystko. W pewnym momencie zaś rozległ się wrzask a z mgły wybiegł palący się na zielono szkielet, bez wątpienia uciekając, wyminął magów i z okrzykiem przerażenia rzucił się do przepaści. Ciekawe przed czym zwiewał, skoro wolał spotkanie z posiadaczem oka...
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Wzgórza Teutunów Sob Cze 22 2013, 22:50
Szedł i zauważył oczko. W sumie fajne, duże, ciekawe do kogo one należało. Jedynie głośno przełknął ślinę patrząc się na niego. Było dość przerażające, starał się nie okazywać swojego strachu. Wziął głęboki oddech i dumnym krokiem poszedł na przód. W sumie nie jest tutaj, aż tak źle, wszystko wygląda nienajgorzej. W końcu pojawiła się jakaś zielona mgiełka, była nawet fajna, w końcu dodawała klimatu temu miejscu. W końcu, co to za jaskinie, gdzie nie ulatania się dziwny gaz, który może okazać się łatwo palny i rozdupczy wszystko w powietrze? A no fajna jaskinia… W końcu nawet spotkali tubylca! Szkieleta, który biegł jak oparzony. Przypadek? Nie sądzę. -Widać, że chłopak się napalił na spotkanie z oczkiem… normalnie pędził jak oparzony! W gorącej wodzie kąpany. Nie cierpiąca zwłoki sprawa z nim... Widocznie się napalił- Chyba próbował rozładować atmosferę swoimi durnymi komentarzami. Okazuje się, że może być coś dalej groźnego, dlatego trzeba się przygotować na ewentualne uniki i też inne pierdoły. Co jeśli zostanę podpaleni? A no wtedy Dax będzie musiał zająć się tym całym ogniem i ugasi go, przy pomocy śniegowego podmuchu(C), by nie skończył razem z towarzyszem jako kupka popiołu, albo coś w tym stylu…
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wzgórza Teutunów Sob Cze 22 2013, 23:51
Fem zmarszczył brwi, brnąć w głąb korytarza. Widział to oko na dole i ona wcale nie poprawiło mu humoru, mało tego... trochę się zdenerwował. Do tej pory to miejsce było raczej zabawne, niż straszne, teraz jednak zaczynało się robić... Poważnie. Kiedy minął ich płonący szkielet, zaśmiał się na komentarz Daxa i na chwilę przystanął, obserwując poczynania ich "znajomego". -Hah... Chociaż, tak na poważnie... Ciekawe przed czym tak uciekał.-odpowiedział i spróbował spojrzeć na Daxa, chociaż zielona mgła trochę to utrudniała. W ogóle, wszystko utrudniała. Spróbował za pomocą swojego PWM odepchnąć ją od siebie. Przecież mgła o po części gaz... A raczej coś w rodzaju pary wodnej. W końcu ruszył dalej za swoim towarzyszem, jednak... prawą ręką sięgnął po Kumokiri i wyjął je z pochwy, trzymając w pogotowiu. W razie jakiś ataków, próbuje je blokować, lub też uniknąć, a jeśli sytuacja będzie krytyczna, to używa czaru teleportacyjnego, aby oddalić się od niebezpiecznej sytuacji.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Wzgórza Teutunów Nie Cze 23 2013, 00:30
MG
Czar Fema nie zadziałał więc dwójka magów wzruszając ramionami ruszyła dalej przez mgłę. Szli około 5 minut, zanim dotarli do znaku na poboczu drogi "Welcome in Nolibab. 666 citizens". Mgła jednak się nie przerzedzała a dwójka duchów szła dalej. Razem już tylko chwilkę bo nagle w Daxa wbiło się jakieś olbrzymie ostrze i szybko porwało. Słuchać było tylko krzyk Daxa. Zdenerwowany Pheam rzucił się za przyjacielem którego nie widział, by po dziesięcio minutowym biegu dobiec do wielkiego cynowego kotła, nad którym stał czerwony koleś w pieluszce, z baranimi rogami, kopytami i bródką. W dłoni dzierżył czarny trójząb którym powoli wkrawał do kotła marchewkę, kotła w którym pływały dusze, w tym jedna będąca Daxem, który chyba coś krzyczał do Pheama. Ale przez jego nagle pomniejszony wzrost, ten nic nie słyszał. Kurcze, najgorzej jak mu się w tym wrzątku snow body włączy...
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Wzgórza Teutunów Nie Cze 23 2013, 00:54
Niby wszystko jest okej, więcej biegnących napaleńców tutaj nie było, chyba się skończyli, ale jak widać mgiełka dalej tutaj była. Ciekawa w sumie to ulica, piękne widoki, normalnie tętni życiem! Można poczuć się jak w istnym Krakowie, bo dostaje się tutaj kosą! No przynajmniej nie jest tak źle, bo go nie przebiło, więc alleluja za to temu, kto wymyślił niematerialność duchów. -JA PIERDOLEEEEEEEE!!!- Krzyknął lecąc z wbitym w ciele ostrzu. A co miał innego krzyknąć? „HEJ FEM, WIDZĘ CIĘ!”? no niestety na tej wysokości to raczej byłoby trudne + nie ma humoru na żarty, w tym momencie rzecz jasna. Jak widać dzisiejszym daniem dnia jest zupa z wróżka! Bardzo pożywna i zdrowa, zawiera dużo nakama Power i innych pierdołek. -Ku*wa gościu, weź mnie stąd wyciągnij, muszę do kibla inaczej zleje ci się w zupę. Po za tym jestem żylasty i nie pasuje do mnie marchewka! Dorzuć pietruszkę!- No tym razem nie mógł się powstrzymać, by nie spróbować tego tekstu, może się uda, może też i nie. Cóż poradzić, że humor dopisywał mu nawet w tej sytuacji? Został jakimś magicznym kąskiem… A co jeśli podszedł Pheam i zapytał, czy może spróbować? A no to wtedy walnie takim tekstem… -Pheam, ale wiesz, że to splaszczakowanie było na żarty..?- Dość błagalnym tonem w stylu „PLEASE, DON’T EAT ME I'M YOUR FRIEND...” z dość dramatyczną miną. -Nie chciałem no, no weź mnie stąd wyciągnij..!- Dalsza próba, gdyby mu się przypomniało, co zrobił nim się tutaj znaleźć. Czyżby była to karma?! Buddyjskie dziadostwo za 5zł… -Nie próbuj nawet tego jeść…- Jeśli się nie rozmyśli… Jednak chłopak sam nie będzie czekał, aż dymiący kolega go stad wyciągnie, musiał w końcu czegoś użyć, by się wydostać. Na pewno spróbuje złapać się tego trójzębu, gdy tylko będzie chciał dodać kolejny kawałek marcheweczki. Pewnie będzie to trudne, a jak się nie uda to chłopak spróbuje to wszystko zamrozić, przy użyciu Lodowego Podmuchu(B), który powinien obniżyć temperaturę tego wrzątku i to dość sporawo. Potem spróbuje przemówić duszą do rozumu: -Ołkej chłopaki, spróbujemy wywalić ten kocioł?!- Próba będzie polegać na tym, że jeśli dusze się skuszą to będą uderzać raz w jedną ścianę, a potem drugą, by kocioł się całkowicie wywalił. Może uda się ich uwolnić…
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wzgórza Teutunów Nie Cze 23 2013, 18:35
Fem właściwie nie za bardzo wiedział co się działo. Dax był, a zaraz go nie było i słyszał tylko oddalający się od niego krzyk. Biegł, biegł i biegł, ale... Nic nie widział przez tą cholerną mgłę. I kiedy już pogodził się z tym, że stracił towarzysza podróży, dobiegł do miejsca gdzie... Stał kocioł. A w nim... pływały dusze. I Dax. I marchewka. I ten... co to kuźwa było? Patrzył na gościa przez chwile, po czym nie wiele myśląc, wjechał z kopa w górną część kotła, aby go wywalić i rozlać jego zawartość. Jeśli kocioł jest jednak za ciężki i za duży aby to zrobić, wtedy po prostu wsadza dłoń we wrzątek i próbuje wyłowić Daxa, póki "diabełek" jest zajęty krojeniem marchwi. Jeśli jednak ten spróbuje go w ten czas zaatakować, to wyjmuje dłoń z kotła i próbuje odskoczyć od ewentualnego ataku, a jeśli to mu się uda, to robi wypad do przodu i próbuje pchnąć "diabełka" ostrzem Kumokiri. Jeśli uda mu się go zranić, a Dax dalej będzie w kotle, dalej próbuje go wyłowić. Jeśli jednak atak nie poskutkuje, wtedy tworzy dwa klony, które mają odgonić "diabełka" od kotła, a sam próbuje wyłowić Daxa.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Wzgórza Teutunów Nie Cze 23 2013, 23:41
MG
Fem niczym epicki wojownik północy podszedł do kotła i zasadził mu z buta, co spowodowało tylko wiązankę przekleństw z jego ust, kiedy uświadomił sobie jak ten kop go kurews*o bolał. A kocioł dalej stał, za to Dax wewnątrz doznał istnej kakofonii dźwięków, aż go uszy zaczęły boleć a wszelkie akcje nie wyszły z prostego powodu, chłopak musiał się skupić, a obecnie słyszał tylko brzęk we własnej głowie.-Ty jesteś pojebany! Tałatajstwo i hołota. Zwykły buc i kretyn. Byłoby ci miło jak bym cię tak kopnął hę!? No ciebie się ja pytam to kupo końskiego łajna.-Zaczęło coś wrzeszczeć na Fema, który dopiero po chwili sobie uświadomił że to... kocioł.-Te Ryśu, bierz go.-Powiedział zapewne do diabła, który westchnął słysząc słowa kotła.-Ryszard pedale, Ryszard.-I uderzył w kocioł widłami, wprawiając go w kolejne drgania i tylko bardziej wkurzając, wkurzonego już Daxa. Spojrzał jednak na Fema, którego chyba dopiero teraz coś zauważył.-Jadłodajnia dla bezdomnych jest za rogiem. No już sio, sio, śmierdzisz niemytą duszą.-Rzucił do Fema z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy.
Klnąc z bólu, zdezorientowany Fem patrzył na przemawiający do niego kocioł i nie widział co robić. Tak w ogóle, to gdzie on trafił? Do krainy, gdzie kotły gadały, istniały dziwne stworzenia, a z Daxa robiło się zupę? To było dziwne, bardzo dziwne, ale cóż miał zrobić? -Bo ta dusza nie była myta. Ale mojego znajomego tego. Więc nie wiem, czy chciałbyś jeść zupę z brudną duszą w środku. Oddajcie mi go, to sobie po prostu pójdziemy i nie będziemy psuć zapachu. I... nie jestem głodny. Wątpię, aby zupa z Daxa dobrze smakowała.-powiedział spokojnie, patrząc na diabełka, który pomimo komendy kotła chyba nie miał zamiaru go atakować. Przynajmniej nie w tej chwili. Trzymał Kumokiri w pogotowiu, aby zablokować ewentualne ataki. -Nie musiałbym Cię kopać, gdybyście nie wrzucali go do zupy.-dopowiedział po chwili. Jakoś dziwnie... rozmawiało mu się z kotłem. Czasu było mało, a Dax dalej siedział w zupie, więc powoli zaczął zbliżać się do kotła i jeśli nikt mu nie przeszkodzi, to próbuje wyłowić duszę swojego towarzysza.
Dźwięk był czymś okropnym… niby na początek nie jest tak źle, ale to uderzenie widłami doprowadziło go do apopleksji. -PRZYSIĘGAM, ŻE JAK STĄD WYJDĘ TO WAS WSZYSTKICH ROZPIERDOLE PO KOLEI MAHAHAHAHAH…- Tak, to ostatnie było szaleńczym śmiechem szaleńca, ale co się dziwić? Trochę mu jest gorąco, a to nie za dobrze wpływa na kontaktowanie z światem zewnętrznym do tego z tym bólem raczej zbyt miło nie miał. Ale jak się stąd uwolnić?! Będzie źle jeśli się ugotuje, bo w końcu chłopak zbytnio nie jest smaczny… Można spróbować w sumie stąd wyskoczyć, ale pewnie się nie uda, lecz jest to o wiele lepsza opcja niż ugotowani się. Nic mu w sumie nie szkodzi… W tym kraju musi być straszliwa bieda, że jedzą zupę. Pewnie na drugie ich nie stać… Tak więc po prostu spróbuje wyskoczyć jak rybka z akwarium, chociaż pewnie będzie trudno bo w końcu dusza. Oczywiście jak nie wyjdzie to trzeba spróbować zawołać tu zabrane dusza i bla, bla, bla czyli to co wcześnie: -Hej chłopaki, kto jest za tym, by stąd wyjść?!- Cóż, raczej nie ma innej opcji, chyba, że Fem, go stąd wyciągnie. Otóż na początek będzie płynął z duszami na jedną stronę, potem na druga, starając się, by woda zaczęła lecieć razem z nimi. W teorii powinno się jej trochę ulać i miejmy nadzieje, że wyleje się razem z Daxem. Kolejną opcją jest użycie zaklęcia, by zamrozić tu wszystko(Lodowy Podmuch[B]). Chyba brzmi to trochę mejnstrimowo nie? No niestety, ale mu się nie udało poprzednim razem. Oczywiście spróbuje jeszcze raz, gdyby ktoś znowu zakurwił w kocioł i wywołał te dudnienie.
Dax sobie krzyczał i złorzeczył co nie przynosiło w gruncie rzeczy efektów. Próbował też wypłynąć, z kiepskim rezultatem. Za to negocjacje Fema chyba zakończyły się pozytywnie.-Wać pan jest chyba chory na głowę. Wpierw kopie, bije i ubliża a potem co? No ale co ja ci Ryszard mówiłem o łapaniu dusz? Tylko bezpańskie tak? Jak widać ta dusza ma już właściciela, a że śmierdzi to może jeszcze jak on ma jakiegoś Hiva albo coś... ja sobie wypraszam ale takiego gówna jadł nie będę, a tfu.-To powiedziawszy kocioł wyrzucił z siebie Daxa, który wracając do normalnego stanu wylądowało tuż pod nogami Fema.-A teraz won mi stąd bo po milicje za dzwonię.-Zagroził kocioł i nagle wraz z diabłem znaleźli się za zieloną mgiełką, po boku jednak mgła się rozwiała ukazując wielkie... miasto? Miasto to dość naciągana teza. Przed oczami Daxa i Pheama rozciągała się jaskinia. I nazwanie tej jaskini ogromną, byłoby niedomówieniem tak wielkim jak nazwanie Michaela Jacksona "Białym" albo "Wcale nie pedofilem". Dno jaskini znajdowało się jakieś 666 schodków niżej. Ów schodki były osadzone w ścianie, na której szczycie byli magowie, a żeby nie było tak wesoło, na schodkach siedziały gdzie nie gdzie pijane dusze, walały się niezidentyfikowane odchody, jakaś dusza dziecka rozbijała butelki mleka, sprawiając że poruszające się po schodach dusze raniły stopy, a niektóre dusze w akcie znudzenia jeździły paznokciami po ścianie wydając nieprzyjemny dla ucha odgłos. Co ciekawe schody mimo że szerokości 2m zajmowało wiele dusz, leżących na nich leniwie, a co było u dołu schodów? Budka graniczna~! Ha, więc to była kolejka po bilet, do krainy śmierci. Nie wesoło, bo biorąc pod uwagę tępo ruchu, Daxowi i Pheamowi w najlepszym wypadku czekanie w tej kolejce zajęłoby 666 lat. A co dalej? Kraina była mlek... no dobra smołą i lawą płynąca. Gorące źródła, gdzie na Lavie(hehe) stały gary a w tych garach pływały dusze pieczołowicie mieszane przez czerwonych diabłów. Do tego wielkie jeziora gorącej smoły w której niektóre dusze z wrzaskiem pływały, oczywiście wszystkim próbowano od kilku wieków wmówić że to wrzask przyjemności, ah ta pośmiertna propaganda. Nad niebem latały harpie, jednak wbrew legendom wcale nie rozszarpywały dusz, co to to nie, ale za to było widać jaką czerpią radochę z precyzyjnego srania na przechodniów w dole. Gołębie wersja hard. Pewnie piekło miało więcej atrakcji ale to już chyba trzeba głębiej wejść by się przekonać.
Fem mruknął tylko coś pod nosem w odpowiedzi na słowa kotła. Udało mu się wydostać Daxa, to był najważniejsze. Tak czy siak, mgła rozwiała się, a ich oczom ukazało się dość dziwne... miasto? Na ten widok czarnowłosemu wyrwało się z ust ciche "łał". Rozglądał się i nie bardzo wiedział, co miał dalej robić. Spojrzał na swojego towarzysza i wzruszył ramionami. Ta wycieczka robiła się co raz bardziej dziwna. Zejść po schodach i spróbować przejść przez budkę graniczną? Właściwie nie pozostało nic innego, z tego co widział. -Hm... Masz jakiś pomysł, co dalej? To miał być grobowiec, ale nie jakieś piekielne miasto.-powiedział Fem, wyjmując z kieszeni papierosa i zapalając go.-Idziemy w dół? Pytamy kogoś o ten grobowiec? Szukamy na własną rękę?
Udało się go wydostać, deal with it! Tak więc niech fakają się wszelkie demony, kotły i inne piekielne bajery! Dzisiaj danie dnia opuściło lokal nieco wcześniej! Dobrze, ale pozostaje tylko iść dalej. Pewnie wyzywałby Rysia i kotła od pary jakiś dziwnych pedałów, ale jeszcze zmienią zdanie i skończy jako przystawka na głównej uczcie u Lucyfera. -Dobra, powiem ci, że jest tu dość gorąco. Chyba już wiem, gdzie ludzie wędrują, gdy przychodzi zima. Nie ja oczywiście. Tam gdzie ja się pojawiam spierdalają, gdzie pieprz rośnie…- Pewność siebie mode on! Ale w sumie gdyby się tak zastanowić to trafili po chwili do dość epickiego miejsca nawet jak na jakąś zatęchłą dziurę. Trochę długo tych schodów… Ale może jednak trzeba będzie się przedostać na drugą stronę. -Ołkej to mój plan jest taki, idziemy przed siebie, a jak ktoś się spyta to niesiemy dla Szatana przesyłkę w postaci duszy dwóch palaczy. Mówię ci, nikt nas nie będzie podejrzewał oto, że tak naprawdę żyjemy… no powiedzmy, że żyjemy bo na razie jesteśmy duchami. Idziemy na dół, pytamy ile bilet rodzinny. A tak po drodze udawaj mojego dziadka, jesteś siwy na pewno to kupią! (XD)- Powiedział dość ironicznie, a potem poszedł z towarzyszem na dół. Patrzył pod nogi, czy czasem jakaś dusza mu się tam nie pałęta. Gdy tylko dojdą do budki, albo ktoś ich zatrzyma. -Przepraszam… poszukujemy pewnego grobowca... Em tego no… Pochowany jest tam taki stary Król wraz z Różą północy, tego szukamy-
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.