I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Nazwane w ten sposób od starej nacji zamieszkującej te tereny. Po Teutanach nie pozostało już nic w tym miejscu prócz groty omijanej przez mieszkańców tej dzielnicy szerokim łukiem. Zwykli ją nazywać nawet ścieżką umarłych gdyż podobno była nawiedzona i to właśnie tam znajdują się krypty Teutuńskich władców. Jest to północny masyw Clover, okalający miasto łukiem, nachodząc delikatnie na wschodnią część. Na niższych partiach znajdują się domki na wyższych winnice, na samym zaś szczycie jest właśnie osławiona ścieżka umarłych. ~~ MG
Pheam i Dax dotarli pociągiem do Clover a dalej spokojnym spacerem do małego jednorodzinnego domu. Białe ściany domku porastała zielona latorośl, czerwona dachówka ładnie komponowała się z całością a dębowe drzwi zapraszały podróżnych. Na oknie znajdowała się rabatka pelargonii a w małym ogródku widać było grządki z marchwią. Wyglądało to jak dom jakiejś staruszki, gdy jednak magowie zapukali, otwarła im młoda i ładna dziewczyna. Ubrana była w zwiewną błękitną sukienkę, miała długie do pasa blond loki, kilka kosmyków włosów zaś niesfornie opadało jej na czoło, które marszczyło się z zainteresowaniem, gdy dziewczyna przypatrywała się swoimi błękitnymi oczyma podróżnym. -Wy musicie być tymi magami? Proszę, wejdźcie.-Powiedziała delikatnym głosem i otworzyła przed wami drzwi. Mogła mieć jakieś 165-166cm wzrostu, poprowadziła was ładnym korytarzem do salonu, w którym prócz regałów z książkami i czerwonym dywanem, była też beżowa sofa i fotel, stoliczek, komoda, Lacryma telewizyjna oraz ciastka. Tak ciastka na stole były chyba najważniejsze. Prócz tego na sofie spał też rudy, gruby kot. Dziewczyna usiadła obok kota, wskazując jednemu z magów miejsce koło siebie a drugiemu na fotelu. -Moja sprawa jest dość.. ekhym... nietypowa, pozwólcie więc że zanudzę was krótką historią, zresztą streszczę to jak się da, raczej was nie zainteresuje.-Powiedziała cicho, zaciskając ręce na kolanach i prostując się jak struna.-Dawno temu, żył pewien kowal, Bernhold Darksworth, może o nich słyszeliście? Tak więc był to prekursor tego świetnego rodu. Miał on żonę Mishę, ale nie o niej ta historia. Prócz żony miał też... kochankę. Devorę Firegod. Przez całe swoje życie Bernhold wykuł wiele wspaniałych mieczy, ale dwa z nich zasługiwały na największy szacunek, można je uznać jego największymi dziełami. Jeden z tych mieczy Izanagi wykuty został jako prezent dla Devory, który później przechodził z matki na córkę, aż do mnie. Jeszcze tydzień temu byłam posiadaczką Izanagi, dopóki nie zostało mi to ostrze skradzione. Z początku próbowałam załatwić to po dobroci ale mój sąsiad nie chciał przyznać się do tego czynu. Mój sąsiad nazywa się-Tu westchnęła-Take Darksworth. I jest dalekim potomkiem Bernholda oraz, posiadaczem Izanami, bliźniaczki Izanagi. Od zawsze uważał jednak że Izanagi należy się rodowi Darksworthów a nie Firegodów. Dlatego nie mam wątpliwości że to on ukradł ten miecz i proszę was, byście go odzyskali.-Zwiesiła głowę i nieco się rozluźniła po czym nagle poderwała twarz do góry i spojrzała na was rozszerzonymi oczami. -Gdzież moje maniery, jestem Edea Firegod, Potomkini Devory. Miło mi gościć was magowie w moim domu.- Skłoniła się lekko i delikatnie uśmiechnęła, jak by niepewna jak postępować z "Wielkimi magami".
Na wieść o tym że nie przypomina w niczym Take'a, ten zaśmiał się tubalnie i poklepał Pheama po plecach.-To chyba oczywiste. Darksworthowie byli nie tylko kowalami, ale i wojownikami. Produkowaliśmy najlepsze wyroby metalowe, w tym miecze, mieliśmy też jednych z najlepszych szermierzy. W tobie własnie płynie krew, szermierza nie kowala. Patrząc na ciebie nie jestem nawet pewien czy utrzymałbyś młot.... ah, cholerka. To była tajemnica.-Mrugnął do Pheama.-Widzę jednak że strasznie mało wiesz...to dziwne twój ojciec Luke, był dość dobrze znany w Rushwan. Nie przekazał ci nic o Darkswortah?-Zdziwił się nieco-Cóż... to by wiele wyjaśniało. Pozwól że będę zgadywał. Edea wynajęła cię byś odebrał mi Izanagi, czyż nie?- Take bardzo szybko dostosował się nie tylko do sytuacji ale przejrzał też wymówkę chłopaka jak i wyciągnął odpowiednie wnioski. Tak czy siak skończyło się to tylko westchnięciem i spoważnieniem.-Ty, dobrze walczysz?-Rzucił do Daxa z poważnym wyrazem twarzy-Jak mówiłem Edei nie ukradłem Izanagi. Ale widzę że jest zdesperowana by odzyskać to ostrze. Jest sposób by to zrobić... ale to niebezpieczny sposób.-Cały czas patrzył na Daxa olewając Pheama-Jeśli chcecie ruszyć po ten miecz, udzielę wam wszelkich wskazówek i pomocy ale... musisz obiecać że w razie czego ochronisz mojego krewniaka. Szkoda by było, stracić kolejnego Darkswortha.-W odróżnieniu od Daxa, Take duszkiem opróżnił swój kufel.
Okazuje się, że Take, jest bardziej bystrym człowiekiem niż się można było spodziewać. Nie pozostało nic innego jak się mu przyznać. Oczywiście Daxu, odpowie pierwszy. -Yup, przysłała, ale nie tylko jego bo mnie także. Zostaliśmy wynajęci, by odzyskać to ostrze- Wziął kolejny łyk chmielowego napoju. Trzeba przyznać, że jak na takiego człowieka jak on to piwko ma dobre. Chłopak wrócił uwagę na kowala. Zlustrował go swoimi niebieskimi oczętami. -Hym? Czy dobrze..? Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale powiedzmy, że w miarę umiem walczyć- Ale, co go to właściwie interesowało? Czyżby nie chciał oddać go po dobroci? Jednak wszystko wyjaśniło się po chwili. Spojrzał na Pheam’a, po czym wrócił wzrokiem do Take’a. Jego wyraz twarzy był trochę bardziej poważniejszy. Spojrzał na zawartość swojego kufla i trochę ruszył ręką obserwując ruch piwa. Westchnął ciężko i spojrzał Take’owi w oczy. -Obiecuje, że będę go chronił- Tak, to było twarde postanowienie, że tego dokona. W końcu Dax, jak coś obiecywał to w większości przypadków tego dotrzymywał. Np. Obiecał Alezji, że nie zginie. Jak widzimy dalej chodzi! -Dobra, nawijaj… gdzie i jak zdobyć ten scyzoryk? I czemu jest to aż tak niebezpieczny sposób..?- Spytał chłopak. Może miecz został ukradziony przez demony, albo inne cosie?! Pozostaje się tylko domyślać i czekać, co ciekawego opowie im Take.
Fem westchnął ciężko. -Tak.-popatrzył w podłogę, zażenowany.-Przepraszam, nie chciałem Cię okłamywać, ale... Po prostu nie wierzyłem, że mogłeś coś takiego zrobić. No i chciałem załatwić to w jakiś inny sposób. Przepraszam. I dziękuje. Na chwile przerwał, aby to wszystko przemyśleć. -Wiesz, myślałem, że wiem sporo, ale kiedy słucham Ciebie, oraz kiedy słuchałem Edey... To doszedłem do wniosku, że jednak nie wiem nic. Mógłbyś mi powiedzieć o tym coś więcej?... Oraz o "tej nocy?-powiedział, po czym roześmiał się, na jego słowa. Chciał odruchowo powiedzieć, że nie potrzebuje pomocy, ale fakt, faktem... Potrzebował jej. Nie wierzył aż tak w swoje umiejętności. -Powiedź nam co wiesz, proszę...
Take westchnął ciężko i podrapał się po głowie słuchając Pheama, chodź odpowiedź Daxa nieco poprawiła mu humor.-Jeśli mam o tym mówić... to potrzeba mi czegoś mocniejszego-To powiedziawszy wstał i wyszedł z pokoju, wracając po chwili z koszykiem kiełbas, i trzema kuflami miodu pitnego.-Pijcie i jedzcie śmiało, nie jest na tyle mocne by wam przed misją zaszkodziło.-Powiedział zajmując miejsce i odgryzając kawałek kiełbasy i popijając go miodem-Od czego by tu zacząć he? No więc ród Darksworthów dzieli się na pień i gałęzie. Pień stanowią kowale a gałęziami są szermierze. Tak więc do najznamienitszych kowali naszego rodu definitywnie zaliczał się twój ojciec, Bernhold oraz Atsuii. Najlepszym zaś szermierzem był nikt inny jak Gong-Gi. Nasz ród wraz z rodami Firebird i Kitaro zamieszkiwał Rushwan. Ród Firebirdów był rodem najlepszych na świecie strzelców i rusznikarzy zaś ród Kitaro nie miał sobie równych jeśli chodzi o farmacje i sztuki walki. Tworzyliśmy sojusz trzech rodzin, ha, byliśmy potęgą... chociaż raczej się o tym nie mówiło. Można by rzec że nie chcieliśmy rzucać się w oczy...-Umilkł konsumując kiełbasę i popijając miodem. Przez chwilę było słychać tylko jego ciamkanie, dawał Pheamowi czas na przetrawienie informacji.-Sielanka nie trwa jednak wiecznie jak to mówią. Nie wiem czy twój ojciec był wtedy w Rushwan, ale tam właściwie mieszkało 95% naszych trzech klanów i właśnie tamtego dnia Rushwan zostało najechane. Było ich siedmiu. Siedmiu ludzi zmiotło całe miasto z powierzchni ziemi. Zabiło każdego kto się napatoczył, z lubością wręcz polowali na Darksworthów. Przez nasze niebywałe umiejętności władania mieczem. Widzisz bowiem ta siódemka, zwana jest nieśmiertelnymi mistrzami miecza. To istne demony których cele są proste. Zabić i zdobyć. O ile mi wiadomo posiadają ostrze Knossos, inny z legendarnych mieczy naszej rodziny. A co na to nasz kochany rząd? Oczywiście znalazł kozła ofiarnego, stwierdził że to jego sprawka i wtrącił do więzienia. Tak właśnie załatwia się sprawy we Fiore Pheam-Sięgnął po kolejną kiełbasę pakując ją sobie do ust.-Ja i Edea mieszkaliśmy wtedy w Rushwan, cudem uniknęliśmy rzezi. Po tym wydarzeniu przenieśliśmy się tutaj i nasze wzajemne relacje uległy ochłodzeniu. To jest historia Darksworthów, o której się nie mówi, Pheam, chodź żyje jeszcze wielu naszych krewniaków, ale nie kultywują już rodzinnych tradycji i wyrzekli się nazwiska, żyjąc w strachu przed mistrzami miecza. I... to w sumie wszystko co wiem.- Wzruszył ramionami, popijając kolejny kęs kiełbasy. Cóż widać musiał się czymś zajmować by nie pogrążył się w smutku i gniewie.-Co do waszej wyprawy, słyszeliście o ścieżce umarłych? Właśnie tam musicie się udać. Ponoć jest tam pochowany stary król, wraz z małym czerwonym kryształem zwanym różą północy. Ponoć kryształ ten jest zaklęty i umieszczony w broni zawsze doprowadzi cię do tego, co chcesz zdobyć. Jeśli przyniesiesz mi ten kryształ, mogę przekuć którąś z waszych broni i zamontować ta kryształ. Co do niebezpieczeństw nigdy nie byłem na ścieżce, ale ponoć można spotkać tam dusze poległych Teutunów, polecam więc zabrać krzyże, mam jakieś na zapleczu to mogę wam dać.-Rzekł już nieco ochłonąwszy po opowieści. Ale dalej przygryzając kiełbasę
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Wzgórza Teutunów Nie Cze 09 2013, 14:56
Fem uśmiechnął się pod nosem. Takie rozmowy to on rozumiał. Od razu sięgnął po kawał kiełbasy i napił się miodu. I z szeroko otwartymi ustami patrzył na swojego krewniaka. Widział o tym, że ród dzieli się na pień i gałęzie, on sam był swego rodzaju gałęzią... Jest szermierzem-magiem, a nie kowalem, tak jak jego ojciec. Dodatkowo zdziwił go sam fakt, że nigdy nie słyszał takich rzeczy o swoim ojcu. Co prawda, wiedział, że jest bardzo dobrym kowalem... Ale najlepszym? Tego się nie spodziewał. Z podobnym podziwem przyjął informacje o sojuszu trzech rodzin. I w tej właśnie chwili, poczuł jak bardzo mało wie o swoim rodzie i jego historii... A gadał tyle rzeczy i miał takie plany i w ogóle... Posmutniał, ale wysłuchał historii do końca. -Właśnie zdałem sobie sprawę, że przez nie znajomość historii, od jakiegoś czasu narażam siebie i swoją rodzinę. Ale... może ojciec specjalnie mi o tym nie mówił? Bo dzięki temu zawsze z dumą przedstawiałem się jako Darksworth...-urwał. Siedmiu mistrzów miecza, co? Bardzo ciekawe, bardzo, bardzo, bardzo... Z jednej strony powinienem się ich bać, ale z drugiej... Chciałbym ich spotkać. I zemścić się za tamtą rzeź. -Dziękuje, że mi o tym opowiedziałeś. Teraz rozumiem, o co chodziło naszej zleceniodawczyni. Trochę szkoda, że podejrzewa Ciebie... A tak a propo... Według Ciebie, kto ukradł ten miecz?-też napił się trochę miodu. Popatrzył na Daxa, kiedy usłyszał nazwę "ścieżka umarłych", nie wiedział dlaczego, ale na samą myśl o tym, że będzie walczył że tam straszy... podekscytował się. Tak, tego mu trzeba było - walki. Uśmiechnął się szeroko. -Nie słyszeliśmy, a przynajmniej nie ja. I... tak, krzyże mogą się przydać.-odpowiedział i uśmiechnął się.
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Wzgórza Teutunów Nie Cze 09 2013, 18:40
Yay! Po raz kolejny picie na misji! Tyle wygrać! Na razie mu było dobrze, bo nie musiał czekać, by cokolwiek dostać. Wziął porządny łyk miodu. Uważnie słuchał jak to Take, mówił o tych całych drzewkach i takich tam. No to wie tyle, że były jakieś zabawy w klany i tak dalej. Złapał za kawałek kiełbasy i zaczął po prostu jeść. Interesowało go to wszystko, wsłuchiwał się. Jego uwagę zwrócił tekst o 7 ludzi. -7 ludzi na 3 klany..? To przecież coś niemożliwego, jaką siłą musieli władać tamci goście..?- Pomyślał popijając miód. Podrapał się po głowie myśląc o tej całej ścieżce. Nazwa mu w sumie nic nie mówiła, raczej nie interesował się miejscami, w których skład nazwy zawierał „umarłych”, „śmierć”, w końcu nie na darmo jest to nazywane tak, a nie inaczej. Jak widać szykował im się Hack n Slash, poszukiwanie zaklętego kamienia w miejscu z dość groźną nazwą. -Nein, nie wiem, co to za miejsce- Powiedział dokańczając swój miodek. Przetarł usta kciukiem wycierając resztkę napoju. -Yup, krzyżów nigdy za mało- Stwierdził chłopak, po czym podrapał się po swoim tępym łbie. -Jeszcze tylko nam powiedz jak tam trafić, a idziemy od zaraz- Stwierdził Daxu, czekając.
Wyposażeni w dwa srebrne krucyfiksy i naprędce narysowaną mapkę, Dax i Pheam ruszyli ku celowi swej podróży. Podróż o dziwo zajęła im niecałe trzydzieści minut, co jasno mówiło im że mieszkańcy żyją dość blisko tego nieprzyjemnie brzmiącego miejsca. W końcu zaś dwójka magów dotarła do groty przed którą nawet ktoś wbił tablicę informacyjną "Ścieżka umarłych". No nic, jak na razie wszystko wyglądało jak w kiczowatym horrorze klasy C, brakowało tylko ketchupowej krwi i godzilli z kartonu. Chociaż jak to mówią za odpowiednią cenę wszystko da się załatwić. Magowie weszli do ów groty, od razu okrywając się mgłą, dość zimną bo oboje od razu dostali gęsiej skórki, co zabawne w rocie panował pół mrok bo magowie wszystko dobrze widzieli. Początek drogi był dość prosty, ot jaskinia jakich wiele, długi korytarz. Dopiero potem pojawiła się jakaś trumna, sterta kości, nietoperz, a chwilę później natrafili na pierwszych mieszkańców. Dwójka odzianych w zbroję mężczyzn, jeden rudy z brodą i wąsami a drugi z cieniutkimi czarnymi wąsikami, siedzieli na trumnie i patrzyli na Pheama i Daxa z równie wielkim zaskoczeniem jak oni na nich.
Fem wraz ze swoim towarzyszem wybrali się w końcu na Ścieżkę umarłych, do grobowca, aby uzyskać ów kryształ, który pozwoli im odnalezienie zaginionej broni. Siwowłosemu spodziewał się czegoś co zmrozi mu w krew w żyłach, czegoś co nie miłosiernie go przestraszy, jednak... Poczuł się lekko zawiedziony, kiedy tam dotarli. Zmarszczył brwi i popatrzył na krucyfiks. Czy to w ogóle będzie potrzebne?-pomyślał. Rzeczywiście, był bardzo sceptycznie do tego nastawiony. Jak to miało im pomóc odstraszyć te duchy? Co, uderzy nimi nie materialne ciała? Westchnął cicho i szedł dalej. Kiedy zobaczył dwóch odzianych w zbroję jegomości, raczej się zdziwił, niż przestraszył... Przypatrzył im się uważnie, bo nie mógł odpędzić się od wrażenia, że są oni jakoś... dziwnie żywi. Take wspominał coś o ich duchach, czy coś takiego... Zrobił krok do tyłu i złapał za rękojeść Kumokiri. Nie bardzo wiedział co ma w tej sytuacji zrobić. Rzucić się do ataku? -Etto...-wyjąkał i rzucił Daxowi znaczące spojrzenie. W razie ataku ze strony któregoś z przeciwników, wyszarpuje Kumokiri z pochwy i stara się zablokować cios. Jeśli jednak stwierdzi, że nie da rady się w ten sposób obronić, wtedy wykonuje unik, lub też odskok do tyłu. Jeśli przeciwnik również walczy mieczem, to stara się przyjąć jego cięcie tak, aby klinga jego miecza ześlizgnęła się po Kumokiri. Jeśli to się przydarzy, wtedy Fem wykorzystuje fakt, że przeciwnik jest raczej bez bronny i próbuje cięcia w kierunku jego szyi.
I poszedł z siwym na dróżkę padliny, czy tam drogę umarłych. Długa raczej nie trzeba było czekać na duchy! Chociaż, czy to są te straszydła? Wyglądają na dość mocnych, ze względu na zbroje. Starał im się przyjrzeć nieco dokładniej, by zwrócić uwagę, czy są może chociaż trochę przeźroczyści, albo coś. Raczej trzeba będzie się w końcu odezwać, bo nie każdego dnia ma się szansę pogadać z istotami niematerialnymi. Oczywiście krzyżyk w łapce był przygotowany na ewentualność odpędzenia ich, czy coś w tym stylu. Wystawił rękę dając znak Pheam’owi, by na razie nic nie robił. Normalny gest ręką jak barierka, by nie okazywał agresywnych zachowań wobec nich. W końcu jakoś zbyt agresywni się na razie nie wydają. -Bry panowie! Ładny dzień dziś mamy, czyż nie? Chociaż raczej z wnętrza jaskini go nie widać… Chociaż może zapytam was o to od kopa. Czy jesteście duchami, lub strażnikami jakiegoś epickiego magicznego itema? Nie wiem, czy jesteście źli, czy też dobrzy, albo macie neutralne nastawienie, co do nas, ale jeśli jesteście jakimiś koksami pilnującymi przejścia to musicie nam ustąpić miejsca…- Powiedział chłopak, z pewnością siebie, starając się przy tym nie okazywać strachu. A może to była zwykła brawura? Kto wie. Oczywiście jeśli będą agresywni to chłopak od razu odskoczy w tył i sięgnie po swoja kastety, by móc na wszelki wypadek zablokować atak mieczyskiem. Jeśli nie starczy mu czasu na wyciągnięcie swojej broni to się odsunie się tak, a by nie dać się przeciąć i nastąpi na ostrze miecza, jeśli zaatakuje od góry i uderzy o ziemię(Jakby go uniknął). Następnie spróbuje go odgonić krzyżem jak rasowy egzorcysta z tekstem „Wieczny odpoczynek racz im, dać panie” albo jakimś innym religijnym tekstem.
Kiedy dwójka magów, spotyka dwa obiekty niezidentyfikowane, to dzwoni się po facetów w cze.. znaczy podejmuje kulturalną rozmowę. O dziwo ten bardziej nieokrzesany wykrzesuje z siebie kulturę, a ten miły i ułożony, jest w kropce. Co ciekawe sytuacja u dwójki nieznajomych była też dość dziwna bo wydawali się bardzo w kropce słuchając tego co Dax ma do powiedzenia. Jeden z nich aż podrapał się po głowie, po czym sięgnął za trumnę wyjmując flaszkę i polewając sobie i koledze, wypili po kubku czystej gorzały, patrząc na Daxa i Pheama, jak na małpy w Zoo.
Fem nie mógł powstrzymać uśmiechu, kiedy Dax wygłosił swoją przemowę. Co prawda, siwowłosy nie bardzo wiedział co zrobić w tej sytuacji, więc miał nadzieję, że to rozwiąże sprawę, jednak... "Strażnicy", o ile można ich tak nazwać, dalej nic sobie z nich nie robili. Darksworth klepnął Daxa po ramieniu, aby zwrócić na siebie jego uwagę, po czym powiedział. -Skoro nie można po dobroci, to spróbujmy po prostu przejść. Nie wyglądają mi na kogoś, kto nie żyje... Najwyżej powalczymy.-powiedział przyciszonym głosem, po czym wyjął z kieszeni papierosa i go zapalił. Następnie wyjął z pochwy Kumokiri i trzymając je w pogotowiu, postanowił przejść obok posilających się ludzi. Oczywiście, stara się zachować dystans, aby w razie ataku mieć czas na reakcje. Z tego powodu idzie łukiem od prawej/lewej strony [ nie wiem gdzie oni siedzą i nie orientuje się jak wygląda ten korytarz za bardzo]. Jeśli Ci zaczną go atakować, stara się zablokować ewentualne ataki za pomocą miecza, lub - jeśli nie da rady ich sparować- uniknąć ich za pomocą odskoku czy też uników. Jeśli sytuacja będzie krytyczna, używa czaru teleportacyjnego, aby uniknąć ataku.
To się nazywa mieć gadane! Normalnie gości aż wmurowało. Pewnie zatchnęło im w gardłach, bo sięgnęli po wódkę. W sumie korciło go, by zapytać się, czy nie dadzą mu się trochę napić. Ale nie wolno pić na misji! Fakt, pił już, ale to było zupełnie, co innego! Poczuł jak Pheam, poklepuje go po ramieniu. Odwrócił swój wzrok w jego stronę. -Szczerze ci powiem, że wstyd mi za ciebie, że to ja musiałem mówić i próbować załatwić to dyplomatycznie...- Stwierdził po cichu. W takim razie pozostaje tylko tych gości minąć, a nie bawić się w dyrdy mały. Ręce włożył do kieszeni, po czym postanowił obejść ich dookoła. Dystans cały czas próbował zachować. Trzymał się na bezpieczną odległość, by na wszelki wypadek móc zacząć biec. Prawdą jest to, że mogą jednak go próbował powstrzymać, więc trzeba będzie się bronić, by przejść następnie do ewentualnego ataku. Jeśli się rzuci to pozostaje tylko wykonać zgrabny unik, którym będzie cofnięcie się do tyłu, by uniknąć ataku, bądź też odsunięcie się w bok, jeśli atak poleci od góry. Rączki wyciągnie z kieszeni, lecz będą na nich kastety. O ile będzie trzeba się uchylić to Daxu, się na to przygotuje. Ataki wymierzone w jego głowę będą miały zostać wyminięte poprzez przykucnięcie(O ile będzie to atak mieczem, bądź też z prawego sierpowego, lub młota[o ile takowy posiadają]), by następnie podczas powstania chłopak mógł uderzyć w szczękę przeciwnika. Jeśli będą wyprowadzane horyzontalnie na ciało, to wtedy blok kastetami, by zablokować uderzenie. Kastety mają kolce, więc jeśli będzie wykonany atak mieczem, a on wpadnie pomiędzy nie to nastąpi obrócenie rączką, by zaklinować ostrze pomiędzy nimi. Wtedy ręka, która będzie bliżej napastnika szybko zostanie oderwana od bloku i wyprowadzony zostanie nią cios w jego twarz.
Jak wielkie musiało być zdziwienie Pheama i Daxa kiedy to "Duchy" przepuściły ich, jedynie odprowadzając z zainteresowaniem wzrokiem i popijając gorzałę z kubków. Można by wręcz rzec, że ta ścieżka wcale nie była straszna czy nie daj boże niebezpieczna, a już na pewno mało kojarzyła się z umarłymi, no może poza trumnami. Tak czy owak, dalsza podróż minęła już mniej spokojnie niż pierwsza jej część bo co jakiś czas dwójka magów widywała różne postaci, patrzące na nich z krypt czy szepczące coś do siebie, schowane za kamieniami. Miła podróż jednak minęła kiedy Dax i Pheam dotarli do wielkiej ziemnej rozpadliny. Ot koniec drogi. Dalsza ścieżka zaczynała się dopiero po 30m. Nie sposób było więc ów dziurę przeskoczyć. Na dodatek oddzielona była od magów szlabanem kolejowym, przy którym stał koleś ubrany w mundur marynarski. -Oho... turyści.-Mruknął jak tylko zobaczył magów i pokręcił z wolna głową. Chyba nie przepadał za turystami.
Fem zaśmiał się pod nosem, po czym wzruszył ramionami, kiedy Dax mu to powiedział. Jestem ciekaw, od kiedy mam opinie takiej osoby, hym...-zastanawiał się, kiedy minął dwójkę pijących i bezpiecznie poszli dalej. To było dziwne. Bardzo dziwne, bo Take opowiadał im historie, po których w myślach ułożył sobie całkowicie inny obraz owej ścieżki... A tutaj nie było nic strasznego! Nawet te szepty, oraz dziwne postacie nie były w stanie sprawić, aby włos zjeżył mu się na głowie. Co prawda, czuł się dość nie zręcznie, ale nie dawał po sobie tego znać. W końcu dotarli do wielkiej rozpadliny i zatrzymali się. Siwowłosy spojrzał na Daxa. -Dziwne to miejsce... Dobra, to teraz moja kolej, aby załatwić coś dyplomatycznie.-powiedział, uśmiechając się lekko. Podszedł do kolesia ubranego w mundur marynarski. -Witam pana. Tak, turyści. Czy istnieje jakiś sposób, abyśmy się dostali na drugą stronę owej dziury? Chcielibyśmy zwiedzić jeszcze większy obszar, a z tego co widzę... Nie damy rady po prostu przez to przejść.. Ah, tak. Jestem Pheam Da...-urwał, bo zdał sobie sprawę, że wyjawianie nazwiska nie jest zbyt mądre.-Po prostu Pheam. Z kim mam przyjemność rozmawiać?-zapytał rozmówce. Jednocześnie stał na tyle daleko, aby miał czas uniknąć ewentualnych ataków, jednak na tyle blisko, aby przyjrzeć się postaci, oraz aby ta widziała jego.
Okazało się, że nie są oni jakimiś bossami, którzy pilnują takiego miejsca, po prostu zwykli randomi. Po prostu ich minął, robiąc większy łuk nie zastanawiając się długo. W łapce trzymał cały czas krzyżyk, gdyby któremuś się jednak odwidziało. Był spokój, mijali kolejny ludzików, którzy prawdopodobnie byli duchami. Trochę go dziwiło, że nie jest tu tak źle jak opowiadał Take, chociaż był to dopiero początek i za źle nie było. Obserwował mijane duchy, nie interesował się nimi zbytnio, co tam do siebie mówiły. W końcu gdzieś dotarli i Fem, powiedział, że to załatwi. Cóż, Dax tylko skinął rekami pokazując mu, że droga wolna. -Bry- Powiedział, po czym podszedł troszeczkę bliżej. Czekał tylko, aż tajemniczy gostek coś zrobi, ale na wszelkie ataki był przygotowany, po prostu odskoczy w tył.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.