I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Zwykły sierociniec, jakich wiele w kraju. Wiele dzieci, wiele pokoi, wiele opiekunek, próbujących wychować młodzież jak najlepiej tylko potrafiącą. Budynek trochę stary, z zewnątrz nawet lekko zaniedbany, ale w środku, mimo starych sprzętów wszystko zachowane w jak najlepszej jakości, byle tylko dzieciom było jak najlepiej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MG:
Trio magów stanęło przed budynkiem, w którym dwójka z nich spędziła część swojego życia, z którym wiązało się trochę ich wspomnień. Z placu dobiegały okrzyki bawiących się dzieci, przez okna widać było krzątające się pracownice. Zdawało się, że niezbyt wiele się tu zmieniło. Ludzie spoglądali na duet, i czasami nawet się z nimi witali. Wszak wiadomo. IMy i szacunek, i sława. I to wychowanków Hargeonu!
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Sierociniec Nie Lis 27 2016, 22:27
Wracając do miejsca w którym spędziło się sporo swojego życia, wracają również wspomnienia, a tak przynajmniej coś takiego miało miejsce w przypadku Białowłosego. W sumie i tak zamierzał w niedalekiej przyszłości przybyć do sierocińca w odwiedziny, ale jak widać czasami niektóre rzeczy trzeba zmienić lub przyśpieszyć, jak to było w tym przypadku. Po otrzymaniu wiadomości w której prosili o pomoc w rozwiązaniu pewnej sprawy, Wróżek znalazł zmienił część swoich planów, po czym ruszył w znane mu dobrze miejsce. Jak się szybko okazało, nie tylko on został poproszony o przybycie, to samo zrobił Never, którego w ostatnim czasie miał okazję dosyć często spotykać. Gdy się spotkali, przywitał się z nim oraz z jego towarzyszką ruszyli w stronę miejsca, które jak się okazało, praktycznie nic się nie zmieniło, gdy Sam opuszczał to miejsce. A i warto dodać, że oprócz wychowanków tego sierocińca i jednej latającej istoty pojawił się ktoś jeszcze. A tą osobą, którą właśnie mag błyskawic wziął ze sobą na tą wyprawę, był nie kto innym, ale jego "młodszy brat", Gonzo. Młody, za to dający o sobie znać chyba w każdym miejscu gdzie się zjawi czarodziej ten samej gildii, do której należała osoba z którą tutaj przybył. Samael lubił tego osobnika, zdarzało mu się mieć czasami jakiś tak wpływ na niego, Gonzo w sumie sam przyznał na pamiętnej Biesiadzie, że zamierza być silny jak Wróżek i wystartować na IM. Tak więc, Białowłosy korzystając z możliwości, postanowił pokazać miejsce swojemu koledze, gdzie ten uczył się magii. Tak gdzie była jego Mistrzyni, ta która miała na niego spory wpływ w dzieciństwie, ta która pomimo różnicy wieku pozwoliła mówić sobie na ty i nie podobało się jej, gdy Sam mówił inaczej. Mag błyskawic był ciekawy, jak zareaguje na zmianę w wyglądzie Wróżka, nie miał już przecież swoich długich włosów, również ich kolor znacząco się zmienił. Interesował go też, jak ogólnie żyje osoba, która tak wiele go nauczyła, czy zmieniało się więcej lub mniej w jej życiu. Był również ciekaw o co na prawdę chodzi z tym całym problemem kilku problematycznych dzieciaków z powodu którego przede wszystkim tutaj się pojawili. Gdy on był wychowankiem tego sierocińca, pracujące tutaj osoby znały sposoby na uspokojenie niegrzecznych małolatów. Nawet sam Sam miał okazję poznać oraz poczuć kilkukrotnie te sposoby, bo choć był ogólnie spokojnym dzieciakiem, czasami i on zachowywał się jak niektórzy w tym miejscu. Czyżby zmieniły się metody wychowawcze, czyżby postanowiono zastosować tą dziwne według maga błyskawic, wychowanie bezstresowe ? Dopóki nie wejdzie do środka, tego się nie dowie, dlatego stojąc przed drzwiami, kilkukrotnie zapukał w nie czekając na odpowiedź z wewnątrz.
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sierociniec Nie Lis 27 2016, 23:24
Niezmiernie rozradowany był Gonzales, kiedy to zaproponowane mu było pójście na misję z Samaelem, z magiem, którego to chłopaczek uważał za autorytet, wzór do naśladowania i jednego z najbardziej epickich wróżków. Mógł zobaczyć w akcji swojego "starszego brata" w białych włosach, ale nie tak jak tylko na Igrzyskach Magicznych, tylko biernie się przyglądając i wspierając go duchowo, pełnym entuzjazmu dopingiem, ale teraz mógł czynnie działać. Był pewien, iż sam Sam mógłby z łatwością rozwiązać problem, jakikolwiek on by nie był, lecz oto miał sposobność wykazania się przed nim. Towarzyszył im jeszcze inny uczestnik Igrzysk Magicznych, którego Gonzales oficjalnie nie znał, ale mógł go poznać. - Strzałka paniczu - zwrócił się do Nevera, wyciągając w jego kierunku prawą rękę na której to błyskał biały płomyczek. - Jestem Gonzales Gonzo Gick, ale możesz mi mówić Gonzales. Albo Gonzo. Albo Gonzales Gonzo. Ewentualnie Gick... Gonzo Gick - przedstawił się, uśmiechając się w typowo złośliwy sposób. - Niezłe mam cichobiegi, prawda? - zapytał, robiąc na pokaz kilka połyskujących, różowych śladów. Po tej krótkiej prezentacji, zaczął podążać krok w krok za Samaelem, by jak najlepiej zapamiętać działania podejmowane przez epickiego wróżka. I kiedy on zapukał, Gonzales poszedł w jego ślady i też zapukał, w tym samym rytmie, z podobną siłą. - Fajne drzwi - skomentował, wysłuchując ich brzmienia. Więc jeśli nikt by im nie otworzył, to popukałby jeszcze, aż ktoś by otworzył, ale nawet i wtedy odruchowo machałby rączką, pukając w przestrzeń.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Sierociniec Sro Lis 30 2016, 17:27
- Czy o wszystkim pamiętałeś, Never-kun? - Tak, Kohaku-san! Mam wszelkie rzeczy, które potrzebne są dla przyszłego bohatera! Nadszedł nareszcie ten dzień. Godziny treningów, wyrzeczeń, pakowania się... I byłem gotowy do podróży do mojego zadania! Questu! Przeznaczenia! Spędziłem tutaj tyle lat swojego życia... ale pokażę na przygodzie, jak wszystko można zmienić! - Tak więc, Never Winter... - ... i jego towarzyszka, Grey Eminence... - WYRUSZAJĄ! Odwróciłem się i wybiegłem w świat w akompaniamencie pożegnań innych lokatorów, aby stać się prawdziwą ostoją sprawiedliwości i zostać bohaterem!
PERSPEKTYWA NEVERA Spojrzałem na bramę sierocińca. Wróciłem... minęło już dużo czasu, odkąd wyruszyłem w świat. Spotkałem wiele osób, nauczyłem się wielu rzeczy i chyba nareszcie miałem na tyle zdolności, aby móc nazywać się prawdziwym bohaterem! Gdy więc usłyszałem że sierociniec miał problemy, od razu postanowiłem przybyć! Nie spodziewałem się tylko uderzenia tego, sen, sen... senczegoś! Jednak nie powinno być problemu! Ze mną był Samael-sempai! Oraz towarzysz, którego nie znałem! No i oczywiście moja kompanka Grey! Nie było mowy, aby się nie mogło udać! - Hahaha! - podałem rękę nowemu towarzyszowi. - Jestem Never Winter, możesz mi mówić jak chcesz! A to moja towarzyszka, Grey! - Dzień dobry, Gonzales-san. Mam nadzieję, że będzie nam się przyjemnie współpracowało! Przedstawiła się moja towarzyszka i dygnęła. Widząc różowe ślady zaśmiałem się! - Tak! Super! A teraz popatrz na to! Pstryknąłem palcami, a nade mną pojawił się napis "Winter is coming... BACK!" Jednak trzeba było przejść w końcu do misji. Podeszłem do Samael-sempaia, który już zapukał i Gonzales podobnie. Zastanawiałem się, jak z resztą osób tutaj. Czy byli tutaj wszyscy którzy mnie żegnali? Oraz czy Kohaku-san czytała moje ostatnie listy? Zobaczymy! (zakładam że Never-kun spotkał się z Samaelem, zanim doszli do sierocińca, dlatego się nie wita - przyp. Grey)
PERSPEKTYWA GREY ... Dawno tego nie robiłam. Napis za Never-kuna, który jeszcze nie wie, że nie ma takich umiejętności, żeby władać nad magią. Ale robi kroki wielkie kroki do przodu, na samym początku nic nie mógł zrobić... A teraz może wzmocnić swoje ataki. Dzisiaj wracał do miejsca, z którego wyszedł na przygodę, niedaleko lasu, w którym zawarliśmy kontrakt... Jednak sprowadziły nas tutaj interesy. Problemy z dziećmi... Zastanawiałam się o co chodziło. To raczej nie mogły być zwykłe psoty, bo inaczej by nas nie wzywano. Zwłaszcza że sam Never-kun należał do osób problematycznych i nie przypominałam sobie, aby Kohaku-san wspominała o tym że musiała kiedykolwiek wzywać pomoc.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sierociniec Czw Gru 01 2016, 20:28
MG:
Drzwi otworzyła pani opiekunka. Była młoda, może z 22 lata miała maksymalnie. I do tego zadbane, siwe-białe, proste włosy, opadające jej na barki. Była tu nowa. Co dało się wywnioskować po tym, że nie poznała ani Nevera, ani Samaela. Ba, oni też jej nie poznali. -W czym mogę panom pomóc? - spytała, uśmiechając się przyjaźnie, a następnie spojrzała na nich i zaczęła im się przyglądać. Dwóch mężczyzn. I dziecko... I latająca istotka. Czyżby... chcieli oddać dziecko po tym, jak wykorzystali wróżkę jako surogatkę? Czy coś? Bo nagle wyglądała na zszokowaną, zdumioną, zawstydzoną i... po prostu zakłopotaną. A może to po prostu efekt tego, że Never i Samael byli sławni?
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sierociniec Czw Gru 01 2016, 21:17
Wytrzeszczyły się Gonzalesowi oczy, kiedy Never pokazał mu literki. niby to tylko napis, ale dla Gonzalesa jakże i niezwykły i niesamowity! Tak jakby ktoś miał zaraz umrzeć... - Ale super! - wykrzyknął w zachwycie. - Jak to robisz? Nauczysz mnie tak?! - dopytał, ponieważ umiejętność całkiem przydatna tworzenia takich napisów. Gonzales mógłby dzięki temu tyle wyrazić niewyrażalnych rzeczy! Zobaczył jeszcze wróżkę, do której to uśmiechnął się radośnie i pomachał jej entuzjastycznie. Zapowiadało się na bardzo ciekawą i radosną misję. W momencie kiedy kobieta otworzyła drzwi, Gonzales dalej machał łapką, jakby pukał i patrzył się na nią, po czym spojrzał na Nevera, a potem na Samaela, a potem z powrotem na nią. Dostrzegł jej zakłopotanie, które czym prędzej chciał wykorzystać w jakimś niewinnym żarcie. - Tato, skoro nie pozwalacie mi zostać z wami, to ja jednak wolałbym do mamy niż tutaj - powiedział biednie i niewinnie Gonzales, jako pierwszy zabierając głos i pociągając za rękaw Samaela. Oczywiście wszystko było niewinnym żartem. Dla Gonzalesa nadzwyczaj śmiesznym. A taki niewinny żart raczej nikomu nie zaszkodzi, czyż nie?
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Sierociniec Czw Gru 01 2016, 22:12
Białowłosy przyjrzał się kobiecie, która otworzyła im drzwi do budynku, z którym zarówno on jak i Never mieli wspomnienia z dzieciństwa. I już mag błyskawic miał odpowiedzieć kobiecie na zadane przez jej pytanie, jednak pewna mała osóbka, którą wziął ze sobą do tego miejsca, zaczęła robić jedną z tych rzeczy, co wychodziło jej najlepiej. Nie tylko usłyszał słowa wypowiedziane przez "młodszego brata" ale poczuł, że postanowił jego wykorzystać do swojego żartu. To, że Gonzo coś takiego zrobił, nie wywarło na nim wrażanie, znał już trochę tego Wróżka, wiec widział do czego jest on zdolny czasami. Szczególnie dobrze pamiętał biesiadę w gildii i przyniesioną w przeprosinach kawę, to chyba od tego momentu zaczęła się impreza Wróżek na poważnie. Zaskoczyło go teraz to, że Gick postanowił wykorzystać pierwszą możliwą okazję, do zrobienia żartu. Trzeba było spróbować jakoś to naprawić, najlepiej szybko i uspokoić maga ognia, nawet na chwilę, korzystając z pomysłu, jaki sobie przygotował wcześniej, na wszelki wypadek. - Znowu nie chcesz zobaczyć kolejnej sztuczki ? A myślałem nad pokazaniem ci jej niedługo... Jak nie chcesz to nie - powiedział Sam do swojego młodszego kolegi, gdy ten ciągnął go za rękaw, po czym skierował swoje oczy w stronę siwowłosej, która najpewniej była równie zaskoczona tym co wyprawiał Gonzo. - Proszę wybaczyć za niego, czasami nie potrafi się potrzymać... I nie jestem jego ojcem - drugie zdanie Samael szybko dodał tak na wszelki wypadek. Według Białowłosego, wystarczyło się przyjrzeć obydwóm Wróżkom, aby uznać, że nie ma fizycznej możliwości, aby było tak jak powiedział żartowniś. - Ja jestem Samael, a to jest Never, w tym sierocińcu spędziliśmy obaj swoje dzieciństwo, przyjechaliśmy w odwiedziny. Oraz aby pomóc w pewnej sprawie - powiedział mag błyskawic po czym wyciągnął z płaszcza list z sierocińca, który otrzymał i z powodu którego po części tutaj przybył, a którą wiadomość podał kobiecie.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Sierociniec Pon Gru 05 2016, 17:58
PERSPEKTYWA NEVERA - MWHAHAHAHA! To nic dla bohatera teraz, ale wymagało to wielu godzin treningów oraz poświęcenia (i oczywiście wróżki która robi to wszystko za ciebie, Never-kun - przyp. Grey). Zaśmiałem się głośno, splatając ręce. Wtedy jednak otworzyła drzwi jakaś osoba... I to nie była Kohaku-san. Potem odezwał się Gonzo... ale totalnie nie wiedziałem, o co mu chodziło (figures-przyp. Grey). Za to właśnie, Samael-sempai wytłumaczył o co chodzi. - Mhm! Mhm! Jesteśmy grupą bohaterów, która nareszcie wróciła! Czy z Kohaku-san wszystko w porządku? Spokojnie, bohater już przybył! Zapytałem się jeszcze dziewczyny... chyba ona była tutaj... pomocą? (szok - Never-kun się domyślił przynajmniej tego po 20 s - przyp. Grey)
PERSEPKTYWA GREY Cóż, nie byłam zaskoczona pojawieniem się nowej osoby. Kiwnęłam jej głową, na znak przywitania. - Jestem Grey Eminence, wróżka podróżująca z Never-kunem. Przedstawiłam się, ale jak na razie tylko tyle. Samael-san już wyjawił powód naszego przyjścia. Nie trzeba było nic z mojej strony. W międzyczasie rozejrzałam się po okolicy, w poszukiwaniu zmian. Ja też tutaj byłam przez pewien czas i zapamiętałam okolicę. Zabawy Gonzales-sana nie skomentowałam - bo po co? Już Samael-san się tym również zajął...
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sierociniec Pią Gru 09 2016, 22:02
MG:
Skoro Sam nie miałby być jej ojcem, kobieta skierowała zdziwione spojrzenie na Nevera. Ale wkrótce dalsze słowa białowłosego wyjaśniły sytuację. Kobieta wyprostowała się i uśmiechnęła się mile do trójki. -Wchodźcie, zaprowadzę was do Kohaku-san. - powiedziała, choć widać było, że jak mówiła o niej trochę spochmurniała. Idąc dobrze znanymi korytarzami dwójka dawnych rezydentów i wróżka mogły poznać, że choć swego czasu na pewno odnawiano część budynku, tak popadł trochę znów w kłopoty, gdyż widać było, że pieniądze by się przydały. -Mówcie mi Lila. - przedstawiła się kobieta, a grupka weszła do jadalni. Najwyraźniej trafili w sam moment, gdy podawano jedzenie, gdyż dzieciaki grzecznie siedziały i jadły. -Chcecie tu na moment zostać i powspominać lub pogadać z dziećmi? - zapytała grupki.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Sierociniec Pią Gru 09 2016, 23:51
Jak się szybko okazało, wszystko zostało wyjaśnione, a przynajmniej tak wydawało się Białowłosego, po czym weszli do środka budynku. Będąc już wewnątrz, mag błyskawic przyglądał się ścianą wewnątrz oraz pozostałym elementom i chodź różniły się one nieco od tego co pamiętał podczas swojego pobytu, to nadal było to samo miejsce za czasów jego dzieciństwa. Tak więc pewnie tak samo sam rozkład pomieszczeń zbytnio się nie zmienił, mogło co prawda zmienić sposób ich wykorzystania, ale raczej po za tym nie zaszły jakieś większe zmiany. Oczywiście nie licząc co pewien czas odnawiania samych ścian, jednak było widać, że jakby ostatnio nieco zaniedbali tą kwestie, najpewniej z powodów finansowych. Podobnie było za czasów jego dzieciństwa, jednak udawało się sprawdzić dzięki osobom , które zajmowały się tym sierocińcem, udawało się utrzymywać solidny poziom wychowania i opieki. - Ja mam jedno pytanie Lila. Gdzie jest Mistrzyni, znaczy Sumi ? Chciałbym się z nią przywitać - powiedział Sam do dziewczyny, gdy dotarli do jadalni w której mieli poczekać. Szybko poprawił się, osoba która tyle nauczyła go o magii i nie tylko, ta kobieta na początku jego nauki nie miała nic przeciwko takiemu określaniu. Zmieniło to się pod koniec mieszkania Wróżka w tym miejscu, Sumi wolała, jak mówił do niej po imieniu, z czym miał od samego początku, a raczej to nie było dziwne. Mówił do niej przez wiele lat Mistrzyni i nagle miał mówić do niej inaczej, pewnie każdy miałby z tym problemy, a jak było widać, do teraz to nie było łatwe. Przy okazji rozejrzał się po samej jadalni, czy pośród dzieciaków, które tutaj były, nie kojarzy jakieś twarzy. Trochę go tutaj nie było, można nawet powiedzieć, że więcej niż trochę bo parę lat, dlatego bardziej przyglądał się starszym podopiecznym w tego sierocińca.
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sierociniec Sob Gru 10 2016, 00:09
Żart wydawał się Gonzalesowi nadzwyczaj śmieszny i pewnie śmiałby się z niego długo i radośnie, gdyby nie Samael. Jak tylko chłopaczek usłyszał o sztuczce, spojrzał niewinnie, na starszego wróżka, z przerażeniem, iż mogło go ominąć coś bardzo niezwykłego i epickiego. - Ale... To tylko taki niewinny żart... Dobrze, przepraszam - przeprosił pokornie Gonzales, opuszczając główkę, ale szybko ją podniósł, spoglądając z entuzjazmem na Samaela. - Ale będzie sztuczka?! - dopytał rozradowany i aż skakał z radości wokół niego, kiedy to weszli do środka. Kiedy zaś dotarli do jadalni, zapał chłopca nieco ostygł. A to tylko dlatego, że znalazł wiele obiektów do żartów. Ustawił palce, przygotowując je do pstryknięcia i zaczął rozglądać się za obiektami do niewinnych, śmiesznych dla Gonzalesa żartów. Lecz w głowie miał wciąż perspektywa na pokazanie mu sztuczki, więc schował rączki do kieszeni, by go nic nie kusiło, aczkolwiek nie mógł jednak powstrzymać swojego języka. - Lila, brzmi trochę jak lina, a czytając lina od tyłu, wychodzi anil... Hehe... To trochę jak inne słowo na A - zażartował sobie i sam się z tego żartu zaśmiał, chodź nie miał na myśli żadnego konkretnego słowa, ale i tak bawiło go to co powiedział. A skoro już była okazja do pogadania z dzieciakami, to Gonzalesa oczywiście bardzo radowała taka możliwość. Odszukał wzrokiem jakąś grupkę chłopaczków, mniej więcej w jego wieku i podbiegł do nich rozradowany. - Strzałka panicze, jak zdróweczko!? Ekhm... Jakby co to jestem Gonzales Gonzo Gick! I nie nie jestem tu nowy... Jestem magiem towarzyszącym Samaelowi, temu, który to jak wiecie prawie wygrał igrzyska, ale niestety, był tego dnia bardzo chory i nie był w stanie walczyć tak dobrze, jak to jest w stanie, dlatego właśnie nie wygrał. Tak to by zwyciężył bez problemu! I tak! Jesteśmy z jednej i z tej samej gildii! Wielkiej, wspaniałej, znakomitej Fairy Tail! - zaczął już się przechwalać, w poszukiwaniu nowych kolegów, rozsławiając przy okazji imię swej gildii, oraz samego Sama. Taki to uczynny był Gonzales w tym oto zadaniu.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Sierociniec Nie Gru 11 2016, 20:13
- Dzisiaj ja będę bohaterem! - Mooo... znów ty, Win-chan? Zawsze chcesz tą rolę... - Każdy z nas chce być jak Samael-sempai! - Ja też! Znów cała grupka popadła w konflikt. Podobnie zresztą jak ja! Nie oddawałem pozycji tak łatwo! Przez co znów weszliśmy w konflikt, przez co znów trzeba było grać o pozycję bohatera... Którą z reguły przegrywałem i to do mnie trafiała rola "złego".
PERSPEKTYWA NEVERA Ach... Kolejny raz uderzyły we mnie wspomnienia. Te czasy... bywało, że kilka razy w tygodniu mimo największych chęci musiałem zadowolić się odgrywaniem tego złego (i został mu przez to ten śmiech, który jest dość złowieszczy nawiasem mówiąc - przyp. Grey). Jednak wejście do środka i przejście starym korytarzem... który tak bardzo się nie zmienił (nie minęło dużo czasu od wyruszenia w drogę Never-kuna - fabularnego oczywiście - przyp. Grey). Ciekawe, czego Kohaku-san potrzebowała (oczywiście Never-kun nie domyśliłby się po wyglądzie że chodzi o pieniądze - przyp. Grey). Na pytanie dziewczyny z radością kiwnąłem głową. - Oczywiście że tak! - podbiegłem bliżej, po czym zaplątałem ręcę w śmiechu. - Witajcie, towarzysze! Nie przejmujcie się tak, bo przybył... kiedyś wyruszył na wyprawę, aby nauczyć się bycia bohaterem... a teraz wrócił jako pełnoprawny bohater na ratunek! To ja, Never Winter! Wielki obrońca sprawiedliwości, obecnie niezwiązany, ale pomagającym wszystkim jak się da! Mwhahahhaha! Zaśmiałem się. Tak... jak za starych dobrych czasów. (oczywiście Never-kun też w miarę hałaśliwie się zachowywał w ciągu jedzenia. Teraz to są dwie postacie które są wyjątkowo głośne w porze obiadowej. Nie ma to jak przyjemny posiłek - przyp. Grey)
PERSPEKTYWA GREY Widząc jak Never-kun i Gonzales-san pobiegeli w stronę dzieciaków ja jedynie westchnęłam cicho. Dzieciaki... Mój bohater chyba nigdy się nie zmieni. Oczywiście ja zwróciłam uwagę że obecnie sierociniec ma finansowe problemy. Ale który ich nie ma? Te tutaj dzieci bez rodziny, zostawione same sobie, zadowalane jedynie okruchami, aby rządzący mogli uspokoić sumienie, że przecież otwierają przytułki, co im do tego? Ech... Śmiertelnicy i ich wymówki. - Ja tam wolałabym od razu iść do Kohaku-san, Lilie-san. Chciałabym porozmawiać z nią o kilku rzeczach jeszcze dodatkowych. Idziesz ze mną, Samaelu, czy idziesz pierwsze do mistrzyni? Zapytałam się maga błyskawic, lekko się do niego odwracając.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sierociniec Sro Gru 14 2016, 23:13
MG:
Samael, Gonzales oraz Never z Grey. Każdy z nich miał zupełnie inne przemyślenia i stanowiska w sprawie wydarzeń dziejących się w sierocińcu. Lila jednak była tą osobą, która musiała zmierzyć się z ich różnorodnością... a dokładniej to z różnorodnością Samaela i Grey. Bowiem Never z Gonzalesem ruszyli do dzieciaków. Sam kojarzył kilku obecnie starszych wychowanków, natomiast ci Nevera kojarzyli lepiej. Wszak sam za wiele czasu poza sierocińcem nie spędził. -Sumi-san znajduje się na drugim piętrze. Opatruje kilku dzieciaków. - mruknęła smutno, a następnie spojrzała na Grey -Kohaku-san znajduje się też na drugim piętrze, pokój obok rannych dzieci. Ja zajmę się jadalnią. Powodzenia. - uśmiechnęła się pogodniei ruszyła do dzieciaków, uciszając trochę Nevera i Gonza. A ci zdążyli już zyskać wierną widownię. Tym bardziej, że po Igrzyskach Never był dość sławny.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Sierociniec Pią Gru 16 2016, 20:28
Białowłosy miał możliwość spotkania się po tak długim czasie niewidzenia się z osobą, która miała duży wpływ na jego wychowanie, na tym kim, która nauczyła podstaw magii i jeszcze więcej. Tak więc mag błyskawic postanowił skorzystać z tej właśnie możliwości, był ciekaw tego jak będzie wyglądało to ich spotkanie po tych jeśli dobrze liczył 5 latach nie widzenia się. Pisał co pewien czas listy, sam czytał te które otrzymywał, gdy przychodziły do gildii, jednak taka pisemna wymiana informacji to nic w porównania z możliwością spotkania się twarzą w twarz. Ciekawiło go, jak jego Mistrzyni zareaguje na to, jak obecnie wygląda, nie miał charakterystycznych zielonych włosów, znacznie skrócił ich długość jak i zgolił tą małą bródkę, jaką posiadał przez pewien czas. - Co ? A wybacz, zamyśliłem się. Najpierw udam się przywitać i porozmawiać z Mistrzynią, później do ciebie dołączę - powiedział Białowłosy do Grey, po czym podziękował dziewczynie, za podzielenie się informacjami, po czym szybkim krokiem udał się na górę w celu spotkania się z ważna dla niego osobą. Liczył w duchu, że Gonzo jak i Never, bardziej ten pierwszy, nie zrobią jakiegoś większego zamieszania, czy w przypadku jego "młodszego brata" jakiegoś kawału lub czegoś z czego będzie musiał się solidnie tłumaczyć. Jeśli dobrze pamiętał jeszcze rozmieszczenie pomieszczeń, tego gdzie znajdują się schody oraz nie robili jakiegoś większego remontu, który spowodowałby przemieszczenie ich, Wróżek powinien w krótkim czasie dostać się na to drugie piętro. W czasie wchodzenia na wyznaczone piętro, zainteresowało go to, o co chodziło z tym opatrywaniem dzieciaków i tym jak to zostało wypowiedziane. Tak więc czy siak, gdy był przed właściwymi drzwiami, nie wszedł przez nie od razu chociaż chciał, tylko kilkukrotnie zapukał nie za mocno, jednak nie za słabo, tak aby było to słyszalne. Również poczekał przed nimi, czekając na wywołanie z pomieszczenia, po czym postanowił do niego wejść przez drzwi. - Witaj Mistrzyni, znaczy witaj Sumi... - powie Wróżek do kobiety, która tak wiele go nauczyła, gdy znajdzie się już w środku lub gdy tylko ich wzrok się spotka.
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sierociniec Pią Gru 16 2016, 21:02
Gonzales dalej wychwalał zasługi Samaela i jego niesamowite zdolności, chcąc jak najbardziej rozsławić jego imię wśród młodzieży, ukazując go jako wzór do naśladowania, a przy okazji sam chciał zabłysnąć jako jego towarzysz. Nie przejął się zbytnio uciszaniem, wszakże nic nie mogło okiełznać Gonzalesa Gonzo Gicka! No... Prawie nic... - I wiecie co? Kiedyś ja też będę tak silny jak Samael i wezmę udział w Igrzyskach! Cały czas staram mu się dorównać, ćwicząc wiele, dużo i wytrwale! Wy też czasem powinniście! - kto by pomyślał, żeby Gonzales zachęcał młodzież do wysiłku fizycznego, ale tak to już miał, kiedy był niezwykle podekscytowany. I już miał z tematu o Samaelu przejść na temat swych epickich arjefektów, gdy nagle do głowy przyszedł mu genialny pomysł. - Ej, a macie tu jakąś piłkę i boisko? Dawajcie meczyka sobie strzelimy! - tak do nich rzekł rozradowany. W końcu dzieciaków trochę było, skład by się zebrał, więc co mieliby sobie żałować? Tyle, że pewnie od razu Gonzalesowi nie od razu by do tego przyszło, ponieważ dokuczał mu poniekąd nagły ból prawej ręki*. Lecz ręka w piłce nie potrzebna. W końcu na bramkę jak to zazwyczaj bywa, postawi się jakiegoś grubasa! Gonzales natomiast to standardowo śmigałby w ataku!
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.