I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Zwykły sierociniec, jakich wiele w kraju. Wiele dzieci, wiele pokoi, wiele opiekunek, próbujących wychować młodzież jak najlepiej tylko potrafiącą. Budynek trochę stary, z zewnątrz nawet lekko zaniedbany, ale w środku, mimo starych sprzętów wszystko zachowane w jak najlepszej jakości, byle tylko dzieciom było jak najlepiej.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
MG:
Trio magów stanęło przed budynkiem, w którym dwójka z nich spędziła część swojego życia, z którym wiązało się trochę ich wspomnień. Z placu dobiegały okrzyki bawiących się dzieci, przez okna widać było krzątające się pracownice. Zdawało się, że niezbyt wiele się tu zmieniło. Ludzie spoglądali na duet, i czasami nawet się z nimi witali. Wszak wiadomo. IMy i szacunek, i sława. I to wychowanków Hargeonu!
Autor
Wiadomość
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Sierociniec Sro Paź 18 2017, 23:12
Białowłosy jeszcze podczas rozmowy chwile wcześniej miał nadzieję, że być może uda się uniknąć walki czy tam innego rozlewu krwi u jakiekolwiek znajdującej się tutaj postaci. Okazało się jednak, że i on będzie musiał zrezygnować z tego planu, gdyż właśnie stało się to co próbował zapobiec, więc i mag błyskawic będzie musiał przejść do działania. Pomimo, że w tym wszystkim była również pewna wina Nevera, to jednak jakoś nie potrafił być jakoś bardzo zły czy coś na niego. Jego znajomy zawsze starał się robić to co uważał za słuszne, co oczywiście było godne pochwały, a w tej chwili wydawało się być dla niego atak na nowoprzybyłego. Jak widać czasami nie jest tak jak sobie zaplanujemy, jego kolega z dzieciństwa nie zranił swojego przeciwnika, ucierpiał natomiast jeden z dzieciaków, które wcześniej gonili wspólnie. To co zmaterializowało się między tą dwójką na pewno miały jakiś związek z tym wszystkim, jednak czy posiadał jakieś inne zdolności, oprócz tego co było dane mu widzieć na własne oczy tego nie wiedział. Tak więc trzeba było zająć się tym mężczyzną, może pewna dawka brutalności sprawi, że będzie bardziej chętny do rozmowy. Tak więc Wróżek postanawia , skorzystać z tego, że jest obecnie kompletnie ignorowany przez starca, zrobić kilka kroków w bok, tak aby w linii prostej między nim, a osobą obserwowaną nikt nie stał oraz nie znajdowały się żadne inne widoczne przeszkody. Gdy już znajdzie się na takiej pozycji, zamierza skorzystać z pewnego konkretnego zaklęcia jakie posiadał w swoim magicznym arsenale, a mianowicie z Rīpu. Może i dźwięk fali uderzeniowej raczej nie będzie czymś pomocnym wtedy, gdy się chce coś zrobić z zaskoczenia, lecz może to, że nie jest obiektem zainteresowania jak i zapewne tego, że Never zrobić coś jeszcze da mu szanse na zrobienie tego co chciał. A zamierza spróbować nie dać szansy na unik, zmaterializowanie kolejnego przedmiotu, czy skorzystanie z wcześniej wytworzonego i uderzyć solidnie z prawej zaciśniętej pięści prosto w brzuch. W razie, gdyby jednak jego oponent postanowi skorzystać ponownie z takiej samej osłony jak w przypadku jego znajomego, wtedy Białowłosy próbuje zmienić miejsce na ciele w które uderza. Robi to po to, aby te kolejny z tych dzieciaków przez przypadek nie oberwał, może i one nie były bez winy w tej całej sytuacji, lecz teraz trzeba było się zająć kimś zupełnie innym.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Sierociniec Nie Paź 29 2017, 22:55
PERSPEKTYWA NEVERA -... Huh? To było dziwne. Atak się udał. Na pewno się udał... Ale z jakiegoś powodu został zablokowany (jak każdy atak Never-kuna. Czy kiedykolwiek jego NEVERAR ATTACK (C) trafi do celu? Chyba jest tylko wykorzystywany, aby popastwić się nad Never-kunem - przyp. Grey). Przez... zwykły pergamin. Tylko stało się wtedy coś dziwnego. Nie przeciął go! Mój heroiczny atak zatrzymał się na papierze! Gorzej... Z tyłu rozległy się krzyki. I te słowa głównego złego... - Ty... potworze... Po prostu atakując... jak bohater... doprowadziłem... do zranienia osób które broniłem...? Nie, tak nie postępował bohater. To nie było heroiczne! Przecież superheros zawsze powinien bronić niewinnych i karać zło... A jeśli coś poszło nie tak... I wszystko się odwróciło... To znaczyło... Ugh... ... .. . -... Użycie jednorazowe Neverar Attack (C). Cel. Prawa ręka mężczyzny. Poziome cięcie. Odcięcie dłoni. Wypuszczenie przez obiekt. Trzymanego przedmiotu. Poprawka. Dołączona synchronizacja. Połączenie z Samaelem Hiro. Ataków. W tym samym momencie. Szansa na blok. Niewielka. W przypadku zablokowania. Uderzenie tarczą. Cel nie jest w stanie. Bronić się przed trzema naraz. Trzymając cyrograf. Nie przestawać. Próbować znaleźć odsłonięcia. Wykorzystać arogancję celu. Pewność siebie. Do zniszczenia celu. Rozbroić. Następnie. Przebić serce. (i wypuściłeś Alter Nevera - mam nadzieję że jesteś dumny z siebie - przyp. Grey)
PERSPEKTYWA GREY -... Więc słabych punktów nie ma. Po prostu byłam w barierze... Iluzorycznej bądź nie, to nie miało znaczenia. Nie znalazłam w niej słabych punktów ani miejsca utrzymywania. Wszędzie była identyczna przestrzeń... Co prawda, było pewne prawdopodobieństwo, że wystarczyło znaleść miejsce, które się odrobinę różni.... Po czym skoncentrować tam energię pecha, używając Kyou Shougeki (B=>A). Oczywiście, istniała opcja, że nie znajdę żadnych różnic, nawet najmniejszych. Doświadczenie nauczyło mnie kilku sztuczek. Jedną z nich było przebicie się przez barierę używając czystej siły. W takim wypadku skoncentrowałam tyle mocy, ile potrafiłam, w Kyou Daishougeki (A), po czym użyłam tego na punkcie w barierze. Miałam coraz gorsze przeczucia i miałam nadzieję, że ten sposób przebije barierę.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sierociniec Czw Lis 02 2017, 23:36
MG:
Kasztanów Władca: Stres się pojawił. A po całym tym przedstawieniu, wydawał się on aż nazbyt uzasadniony. Wszak młot ten powinien być znacznie cięższy dla Lily. Ta jednak zdawała się w ogóle nie odczuć jego wagi. Dlatego, po zapewnieniu sobie osłony fabularnej przed przegraną przystąpili do siłowania. Gonzo był młody, przez co mógł nie mieć tyle siły co starsza od niego, acz też młoda kobieta. Ku jego jednak zaskoczeniu - wygrał bez większych problemów. Dała się jemu? Czy może na nią magia młota nie działała? Trudno to powiedzieć. Rozmasowała sobie lekko rękę po przegranej, a teraz... czas na wspaniałą historię, czyż nie?
1. Przygotować bukiet - Lily 2. Zrobić wianek kwiatów - Gonzo 3. Umalować Amelie (Gonzo) i Natalie (Lili) jak na bal - Lily 4. Zaszyć dziurawe ubrania - Gonzo 5. Posprzątać pokój chłopców - Lily 6. Wyścig na 100 metrów - Gonzo 7. Kto więcej zrobi kapek - Gonzo 8. Kto pierwszy znajdzie ukrytą kulkę - Lily 9. Siłowanie na ręce - Gonzo 10. Opowiedzieć historię 11. Kto dalej rzuci kamieniem (3 próby) 12. Zjeść najszybciej obiad. 13. Opowiedzieć lepszy dowcip. Gonzo: 107MM | Flash Kamikadze Ghost 2/2
Never i Samael: Never się przejął i oto pojawiła się jego zła wersja. Normalnie byłby to problem, ale obecnie mogło to jakoś zadziałać synergicznie. Gdy więc ten zablokował kolejne cięcie Nevera pergaminem (a dzieciak zaczynał powoli tonąć w kałuży własnej krwi, ledwo łapiąc oddech), zaatakował Sam, który uderzył starca w brzuch. Ten się zgiął wpół, a wtedy alterNever naparł tarczą, odpychając go w tył. Ale mistrz Fairy Tail też coś odczuł. To nie był jego przyjaciel z dzieciństwa. Już nie. Przynajmniej na ten moment. Never i Grey: 70 MM Samael: 156 MM
Grey: Bariera zdawała się nie mieć słabych punktów. A to wszystko tylko wzbudzało w Grey znacznie większe obawy. Jednak wtedy coś usłyszała. Stukot obcasów. Za którymś obrotem zauważyła przed sobą kobietę. Urodziwą, z jasną, może nawet lekko zbyt bladą skórą, delikatnym uśmiechem, choć gdy trochę bardziej się wyszczerzyła - dostrzegła wydłużone dwa kły. Uszy miała też z wydłużonymi końcówkami. Ubrana była skromnie, acz tak, by podkreślić jej jakże kobiece kształty, jak nogi, piersi czy samą talię. Miała długie, jedwabne, proste i śnieżnobiałe włosy. Eminence zaś miała co do niej złe przeczucie. Prawie takie samo jak przy Mefistofelesie w Kardii. -Zdziwiłam widząc ciebie bez Kevana, natomiast z tym chłopakiem Grey-chan. - powiedziała uśmiechając się lekko. Grey: Choukichi 2/10
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Sierociniec Sro Lis 08 2017, 22:31
PERSPEKTYWA GREY Już miałam użyć swojej największej mocy, aby po prostu przełamać barierę, gdy nagle przy obrocie zauważyłam nową osobę, która sprawiła że znów się źle poczułam. Bardziej jednak poczułam irytację, aniżeli strach... (zresztą Grey nie czuje strachu przy spotkaniu z istotami pośledniejszymi od niej - przyp. Grey). - Po pierwsze, to nie twój interes z kim jestem. Po drugie, czy wy demony nie macie nic ciekawego do roboty niż mieszanie się do wszelkich spraw? Rzuciłam wyraźnie zirytowana. Jakby mało było Mefista, jeszcze jakaś demonica musiała się wtrącać i komplikować proste, jak by się mogło zdawać, sytuacje. Niestety, w tej sytuacji nie było za bardzo innego wyjścia jak z nią porozmawiać, bo inaczej mogłam spędzić trochę czasu na przebiciu się przez barierę. - Zresztą nieważne... Zważywszy na to, że mnie tutaj zamknęłaś oraz teraz przyszłaś, to rozumiem że czegoś ode mnie chcesz. Tak więc zamieniam się w słuch. Zaryzykowałam. Co prawda, istniała możliwość, że chciała się tylko ze mnie ponabijać, ale wydaje się że mogła przekazać kilka cennych informacji, jak tylko naciśnie się na odpowiednie przyciski. Na razie nie okazywałam słabości oraz faktu, że nie miałam już starej mocy. ... Niech będzie przeklęty Kevan, gdy go spotkam, to nauczę go co się dzieje z osobami które mieszają w głowach osobom które nie powinny. Chociaż fakt że przy sierocińcu Never-kuna zagnieździło się takie plugastwo, bardzo mnie niepokoił. Miałam nadzieję, że uda mi się załatwić tą sprawę jak najszybciej.
PERSPEKTYWA ?????? Atak potwierdzony. Cel zablokował pierwsze cięcie. Użycie pergaminu. Atak ze strony Samaela Hiro. Cel trafiony. Obrażenia oszacowane na poważne. Kontynuacja natarcia. Uderzenie mocno tarczą. Przeciwnik odepchnięty. Przeciwnik. Wysokie prawdopodobieństwo utraty równowagi. Aktualizacja statusu. Wykorzystać sytuację. Do terminacji celu. Po pchnięciu. Krok do przodu. Podniesienie broni. Użycie Neverar Attack (C) (przypominam że jego specjalność to omijanie bloków - przyp. Grey). Cel. Kark przeciwnika. Przypadek zablokowania. Użycie tarczy. Cel: nos przeciwnika. Potężne uderzenie z tarczy. I uderzenie. I uderzenie. I uderzenie.... ŚMIERĆ NADCHODZI! BO TO JASNE ŻE GOŚCIU JUŻ JEST TRUPEM! NIE MA SZANS ABY PRZEŻYŁ! KREW... CAŁA TA ULICZKA MA BYĆ SKĄPANA W KRWI!
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sierociniec Czw Lis 09 2017, 19:51
To było podejrzane. Takie się przynajmniej Gonzalesowi wydawało. Z początku. Silniejsza płeć jednak zawsze pozostanie silniejsza! Początkowo niepewny uśmiech przeobraził się w ten typowo złośliwy, z którego Gonzales był tak dobrze znany. Teraz już pozostały do rozstrzygnięcia konkurencje, które Gonzalesowi wydawały się dość łatwe. Poczynając od opowiedzenia historii. W gildii był znany właśnie z tego, że zawsze miał jakąś w zanadrzu. Niekoniecznie były zgodne z prawdą, ale zawsze wszyscy ich chętnie słuchali! No... Prawie wszyscy... Bo wcześniej też mogłoby się zdarzyć, że komuś nie spodobały się poprzedzające taką historię żarty Gonzalesa i tym sposobem biedny chłopaczek musiał uciekać... Ależ ile to dawało radości! - Ekhm... Ekhm! - zaczął od retorycznego odchrząknięcia, które miało skupić na nim uwagę dzieciaków. - Posłuchajcie uważnie, drogie dzieciaki! Niech nic waszym uszom nie umknie! Jest to bowiem historia, która wydarzyła się naprawdę i niesie ze sobą ogromne przesłanie! A wszystko to działo się pewnego, letniego dnia. Białowłosy poszedł kupić chleb...
Białowłosy poszedł kupić chleb, ponieważ zabrakło mu pieczywa do zrobienia kanapek. Nie były to jednak zwykłe kanapki. Otóż każdą z nich starannie smarował masłem, z delikatnością kładł na niej sałatę oraz ser, które następnie przykrywał plasterkiem szynki i wszystko wieńczył szkarłatnym pomidorkiem. Była to perfekcyjna kanapka, z idealnie dobranymi proporcjami. Nie za szeroka, nie za wąska. Spełniała wszelkie warunki odżywcze, jakie spełniać miała dobra kanapka. Jednakże, aby ją zrobić, brakowało chleba. Przez całą drogę do piekarni Białowłosy myślał o tej kanapce. O tym niespełnionym pragnieniu, które w swym niezaspokojeniu odbijało się na samym chłopaku. Jego skóra wydawała się nieco pobladła, z powodu niedoboru witamin. Powściągliwa twarz pełna była surowości, a jego wzrok, niczym u bazyliszka, ponury i wyzbyty z uczuć. W takim to stanie wszedł białowłosy do piekarni. Zadzwonił dzwoneczek przy drzwiach, informujący o przybyciu kolejnego klienta. - Dzień dobry - powiedział białowłosy, ponurym tonem. - Dz-Dzień dobry - odpowiedziała niepewnie różowowłosa sprzedawczyni bułeczek. Popełniła ten błąd, że spojrzała prosto w oczy białowłosemu. Lecz tak jak spojrzenie bazyliszka zwyczajowo zamienia ludzi w kamienie, tak tym razem jego działanie było zupełnie odwrotne. Skamieniałe serce tej dziewczyny zabiło nagle o wiele mocniej. Biło coraz szybciej i szybciej! Przepełniająca ją namiętność stała się powodem do pojawienia się dwóch rumieńców na jej policzkach. - Poproszę jeden bochenek białego. Pszennego - powiedział białowłosy. Różowowłosa o mało nie zemdlała słysząc jego stanowcze słowa. Był taki ponętny... Taki pewny siebie... I ponadto nie czuł lęku przed glutenem... Miała przed sobą ideał. Ideał, którego pragnęła, od pierwszej chwili, kiedy zaczęła pracować w piekarni. Przeżywała podobny dzień po wielokroć we własnych marzeniach, a oto właśnie ten nadszedł. Wydawałoby się, że nic nie mogłoby zepsuć tej pięknej chwili... Nic bardziej mylnego. Nagły wstrząs zrzucił z półek wszelkie pieczywo i wytrącił dziewczynę z równowagi. Białowłosy prędko do niej dopadł i uchronił ją przed upadkiem. Serce różowowłosej zabiło jeszcze mocniej, gdyż nie zważała na niebezpieczeństwo, tylko napawała się bliskością swego bohatera. Ten jednak zachowywał w sobie resztki rozsądku. - To Kashimoto... Wiedziałem, że prędzej czy później mnie znajdzie... - rzekł białowłosy i w tym momencie zerwany został z piekarni dach. Wielki, czerwony stwór rzucił daleko dachem, niszcząc pobliski budynek. - Wreszcie cię znalazłem, Białowłosy Pogromco Bestii! Już mi się nie wymskniesz! - wykrzyczał złowieszczo. Jego ryk był tak donośny, że wybijał w oknach szyby oraz przewracał staruszki. Białowłosy jednak pozostawał niewzruszony. Położył różowowłosą pod ladą i spojrzał jej prosto w oczy. - Nie ruszaj się stąd. Ja się tym zajmę - powiedział, po czym zrobił krok w stronę wielkiego Kashimoto, który rozerwał już ścianę swoimi szponami. Był dziesięciokrotnie większy od młodego bohatera i prawie dwudziestokrotnie szerszy. Swym ogonem zmiatał gruzy pobliskich budynków. Swymi łapami sięgał od jednego "jak daleko widać" do drugiego. Pysk zaś jego był pełen ostrych kłów, a smród wydobywający się z jego paszczy powaliłby nawet krowę. Lecz nieulękły białowłosy nie zważał zupełnie na niego. Chwycił leżącą obok bagietkę i ruszył do walki. Stwór zionął ogniem, błyskawicami, kwasem i siarką, lecz białowłosy uchylił się przed tym złowrogim atakiem. Wziął tęgi zamach pieczywem i uderzył z taką mocą, że piekielny potwór eksplodował. Seria wybuchów zaczęła obejmować miasto. W ostatniej chwili białowłosy zauważył, że eksplozje zbliżały się do lady, pod którą ukrywała się różowowłosa. Odrzucił pieczywo, które zniknęło w płomieniach i skoczył jej na ratunek. Dosłownie w ostatniej chwili złapał ją w swe ramiona, ratując ją przed zgubą. Wokół nich tańczyły płomienie trawiące resztę dobytku piekarni. Nie ostała się nawet jedna kajzerka. Białowłosy jednak nie zważał na to, czy zje kanapkę. W swych dłoniach trzymał właśnie piękną dziewczynę, która nagle, zza pleców wyjęła nienaruszony bochenek.
-...I tak to właśnie tam było! Potem wrócili do domu i razem jedli kanapki - podsumował Gonzales Gonzo Gick, dumnie wypinając pierś. Teraz oto nadszedł czas na oklaski.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Sierociniec Sob Gru 09 2017, 22:27
Białowłosy zdawało sobie sprawę, że to co obecnie zaczęło się dziać co najmniej źle, pomimo w pewnym sensie zdobycia jakieś przewagi w tym starciu. Warto jeszcze dodać dwa słowa, które według niego również mogły dobrze określać obecną sytuację: dziwnie i niebezpiecznie. Jego dobry znajomy zaczął z nieznanemu mu do końca powodu tracić nad sobą kontrolę lub ktoś czy coś postanowiło się zabawić korzystając z jego ciała. Zarówno pierwsza jak i druga możliwość nie była ciekawa, tym bardziej, że Never zamierzał atakować ich przeciwnika w dalszym ciągu bez opamiętania bez konkretnego planu. A to może być jedna z najgorszy rzeczy jaką mogą obecnie zrobić, wystarczy jedno uderzenie zablokowane przez oponenta tamtym pergaminem, a tamten dzieciak może zginąć. Teraz jeszcze, przynajmniej według maga błyskawic była jeszcze nadzieja, że uda się go jeszcze uratować, jeśli zostaną podjęte odpowiednie, przemyślane kroki. Tylko, że na podjęciem ich trzeba będzie może przez pewien czas zastanowić się, a właśnie zwlekanie w obecnej sytuacji mogło być mogło przynieść tylko i wyłącznie coś złego. Dlatego też czarodziej postanowił zadziałać instynktownie, spróbuje zrobić wszystko, aby dać chociaż jakąś szansę na przeżycie dla tego dzieciaka. Zrobić coś ryzykownego, co będzie zarówno nieprzyjemne dla niego jak i dla jego dobrego znajomego z sierocińca, który również tutaj się znajdował. Rīpu. Kolejne użycie tego zaklęcia w krótkim czasie przez Wróżka. Jego ciało powinno to wytrzymać. Wcześniej zadziałało pomimo możliwej porażki, może i tym razem to zadziała. Przymierzyć się jak najszybciej to będzie możliwe i wystrzelić w cel, aby nie dopuścić do bezpośredniego spotkania tej dwójki. Podobnie jak poprzednio nie doprowadzić do kolejnej i najpewniej ostatniej utraty krwi przez tamtego chłopaka. Prawie tak samo jak w przypadku poprzedniego użycia zaklęcia. Prawie. Cel się zmienił. Obecny obiekt z którym Samael zamierzał się zderzyć: Never Winter. Spróbować oddalić go od ich przeciwnika, wbijając się w niego cały ciałem, rozbroić i oddalić go od jego broni, jak i przy pomocy jednego solidnego uderzenia prawą zaciśniętą pięścią bez rękawicy w jego głowę. Raz solidnie, próbując tym sposobem go ogłuszyć. Nie będzie to przyjemne dla żadnego z nich, jednak to się nie liczyło, potem może go przeprosić za to, jeśli będzie jakieś potem. Teraz to nie miało znaczenia. - Chcecie go uratować ?! Weźcie go do sierocińca ! Teraz ! - powiedział, a dokładnie krzyknął Białowłosy do dzieciaków, które tutaj również były, parę sekund po tym jak zderzył się z Neverem. Głośny i stanowczy ton, użył go, aby zmusić je do działania dając tym samym nikłą szansę, ale jednak jakąś na przeżycie dla ich kolegi. Może również zwiększenie odległości od ich oponenta sprawi, że ten cały pergamin przestanie działać, tego jednak nie wiedział. I nie zamierzał zgadywać. Może zaraz zacznie zmagać się z dwoma osobnikami i jeszcze na dodatek będzie musiał trzymać ich z dala od siebie. Dlatego też po swoich głośnych słowach obraca swoją głowę i na Nevera i na ich pierwotnego przeciwnika licząc na to, że dzieciaki go posłuchają. Teraz postanowił skupić się na nich obydwu, raczej nie liczył na to, że ich poprzednie ataki całkowicie wykończyły tego, którym miał sporo na sumieniu.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sierociniec Wto Gru 19 2017, 01:13
MG:
Kasztanów Władca: Historia Gonzalesa wzbudziła zarówno fascynację w najmłodszych dzieciakach, choć w tych starszych zdawało się, że kilka rzeczy im myliło... a może liczyli na bardziej pikantne zakończenie? Któż wie tę młodzież. Mimo wszystko przyjęła się raczej dobrze, bo oklaski nastąpiły i teraz wszystkie wyczekujące spojrzenia skierowały się na Lily. Ta uśmiechnęła się delikatnie, usiadła na niewielkim pniaczku i przy pomocy patyczka rysowała, jednocześnie opowiadając, a jej rysunki przedstawiały wydarzenia, o których mówiła. Działo się to bardzo, bardzo dawno temu. Od tych wydarzeń minęły tysiąclecia, a większość zapomniała już o tamtych wydarzeniach. To początek mitów. Historie, z których narodziły się legendy i wierzenia. Ale do ich opowiedzenia nie starczy nam żywota, więc skupimy się na jednej.
W tamtych czasach działa się ogromna wojna. Wszystkie mityczne istoty starte ze sobą w ogromnym chaosie. Zapatrzeni w siebie. W swoje potrzeby. Istny bezład, gdzie każdy walczył dla siebie. Czasy gdy umierali ludzie, wróżki, bogowie, olbrzymy, demony, istoty mityczne wszelakiej maści. Czasy gdy mierzyli się oni z sobą nawzajem ze swoimi słabościami. Gdzie w tym wszystkim każdy zapomniał o najważniejszym. O tym, by w ferworze nieustających wojen i tragedii nie zapomnieć o samym sobie. O tym, co dla danej istoty było najcenniejsze. I w tym całym chaosie... każdy na tym stracił. Wojna bez zwycięzców. Bitwy bez chwały. A gdy opadła wojenna pożoga dopiero każdy dostrzegł co utracił. I kogo.
Wyobraźcie sobie wasze obecne życia bez rzeczy, które cenicie najbardziej, bez ludzi, których nad wyraz kochacie, bez miejsc, do których chcecie wracać. Tak pustym miejscem był wtedy świat. A wojna? Wojna, choć tak gigantyczna, została wypchana z pamięci. Nikt nie chciał jej pamiętać. Ale to przez nią wszystko się zaczęło. To przez nią ludzie rodzą się, chorują i umierają, to przez nią wróżki i olbrzymy są tak niespotykane, to przez nią tak rzadko bogowie się objawiają i to przez nią demony pojawiają się tylko w horrorach, a mistyczne istoty są częścią legend. Bo niegdyś idealny świat pochłonęła pycha i egoizm. I jest już zbyt późno, by naprawić tamte szkody.
Ale ci, co się nie poddali postawili fundamenty pod ten świat. Pod obecny świat. Pod to jak on wygląda. Ze swoimi zupełnie odmiennymi cudami. Ze swoim własnym pięknie. I to wszystko na popiole straszliwej tragedii. Tragedii zapomnianej przez sam świat. Jednak to wszystko prawda. A skoro jest prawdą, wszystko jest możliwe. - gdy się tak wpatrywało w jej obrazki, zdawały się one być wręcz przyciągające uwagę. Niemal jak iluzja. Wszystko zdawało się tak wyraźne, a może to po prostu wyobraźnia i sposób opowiadania tak wpływała na słuchaczy. Zdecydowanie jednak ta historia była przez większość czasu zdecydowanie bardziej mroczna, że nawet jej wesołe zakończenie mówiące, że wszystkie te mistyczne stwory, za którymi pewnie większość dziewczynek przepada, istnieją nie sprawiło, że zyskała tyle poparcia co opowieść Gonza.
Lily westchnęła, ale po chwili się uśmiechnęła, sięgając po pierwszy z kamieni. -To lecimy dalej z próbami? - spytała uśmiechając się do chłopaka.
1. Przygotować bukiet - Lily 2. Zrobić wianek kwiatów - Gonzo 3. Umalować Amelie (Gonzo) i Natalie (Lili) jak na bal - Lily 4. Zaszyć dziurawe ubrania - Gonzo 5. Posprzątać pokój chłopców - Lily 6. Wyścig na 100 metrów - Gonzo 7. Kto więcej zrobi kapek - Gonzo 8. Kto pierwszy znajdzie ukrytą kulkę - Lily 9. Siłowanie na ręce - Gonzo 10. Opowiedzieć historię - Gonzo 11. Kto dalej rzuci kamieniem (3 próby) 12. Zjeść najszybciej obiad. 13. Opowiedzieć lepszy dowcip. Gonzo: 107MM |
Never i Samael: Walka trwała. I w najmniej ciekawej sytuacji znajdował się obecnie Samael, który nagle z jednego oponenta natrafił na... dwóch. Za pomocą swojego zaklęcia skutecznie rozdzielił dwójkę walczących, a także ogłuszył Nevera. Jednak czy to wystarczyło by go ocucić? Trudno było określić. Grunt, że dzieciaki w panice posłuchały stanowczego głosu mistrza Fairy Tail i zabrały swojego bardzo rannego kolegę. Jednak dla nich on nie był tak lekki. Czy zdążą go donieść na czas? Hiro nie miał czasu by się przekonać, bo starzec wyprostował się, szykując się do czegoś, bo oto wyjął drugi pergamin. Never i Grey: 70 MM | ogłuszony i obolały Samael: 136 MM
Grey: Wróżka miała teraz na głowie rozmowę z demonicą. Ta jednak, choć zdecydowanie posiadała ogromną moc, jednak zdecydowanie mniejszą. Po krótkiej analizie Grey z łatwością by się zorientowała, że posiadała podobny poziom mocy, co Mefistofeles, gdy spotkali się w Kardii. Ale nie po jej zawaleniu, gdy wchłonął całą moc tego świętego miejsca. Ta jednak nie zdawała się mieć wobec mistycznej istoty złych zamiarów. -Masz rację. - przyznała rację Eminence, po czym powiedziała -Chcę immunitetu. Magowie nie będą mieszać się w to miejsce, a ja postaram się, by wszystkie problemy tego miejsca rozwiązano pokojowo. Co ty na to? - powiedział poważniejąc, a jej twarzy nie zdobił już uśmiech. Przepełniała ją... troska? Grey: Choukichi 3/10
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Sierociniec Czw Gru 28 2017, 22:48
Białowłosy w dalszym stopniu był niezadowolony z tego, że musiał tego dokonać aby powstrzymać swojego towarzysza, choć teraz to chyba lepiej powiedzieć, że był zły. Złość, która obrała jeden konkretny cel, który Wróżek uważał za głównego winowajcę tego wszystkiego co się stało zarówno z tamtym dzieciakiem jak i z jego znajomym. No i ta cała jego Pani, a której mag błyskawic miał okazję usłyszeć od głównego winowajcę, jednak jej tutaj nie było tak więc całą chęć zrobienia porządku jak i wyładowania emocji skupiła się na tym tutaj obecnym. Może i poczuł pewną ulgę dlatego, że pozostali zrobili to co do nich krzyknął, co mogło być nie najlepszą decyzją w tej chwili, jednak z powodu złości i chęci powstrzymania kogoś tak właśnie postąpił. I dlatego także postanowił ze starcem zmierzyć się samemu, walka 1 na 1, choć kto wie co potrafi jego przeciwnik, jak do tej pory zauważył coś na pewno, a znając życie nie jedno ma jeszcze do pokazania. Widok właśnie drugie pergaminu w ręce spowodował pojawienie się takich myśli u Sama jak i chęci jak najszybszego działa, aby nie pozwolić dokonać oponentowi to co zamierzał zrobić, cokolwiek to było. Nie było czasu na budzenie Nevara jak i tłumaczenie mu dlaczego tak, a nie inaczej jego znajomy z sierocińca zrobił. Nie wiadomo również było to jak po pobudce będzie się on zachowywał, może powrócić jego dobry towarzysz, może chcieć ruszyć tak jak poprzednio, może mieć również zupełnie inne plany, również takie o których Białowłosy nie chciał nawet myśleć. Podstawowym celem Wróżka jest to, aby nie pozwolić swojemu przeciwnikowi na zrobienie tego co chciał, czymkolwiek to było, tak więc trzyma było ponownie skorzystać z magii. Tym razem jednak użyte przez niego zaklęcie było inne, było to te, które wielokrotnie już używał i które tyle samo razy okazało się być przydatne, czyli Raimei. Dzięki tak sporo zwiększonej własnej prędkości poruszania się i nie tylko czarodziej liczył, że uda mu się w bardzo krótkim czasie znaleźć się przy starcu. Znaleźć się i próbując za wszelką cenę nie trafić przez przypadek w tej cały pergamin w które uderzenie może powodować taki sam efekt jaki widział na własne oczy przed paroma chwilami. Znaleźć się przy nim i ponownie tak jak poprzednio z całej siły uderzyć prawą pięścią w brzuch, po czym następnie wykonać kolejne uderzenie, tym razem lewą ręką obierając za cel głowę. Dwa niby zwykłe uderzenia, jednak przy obecnym wzmocnieniu, jeśli uda mu się trafić, wtedy efekt powinien być bardziej efektowny niż normalnie. Choć kto wie, może by tym razem inaczej, zdarzyć się coś nagłego, coś nieprzewidywalnego, coś co nie można przewidzieć. Dlatego też jak to zwykle ma w swoim zwyczaju Samael, stara się być czujnym, słuchać, widzieć, reagować na to co się dzieje, chociaż w obecnej chwili, gdy się jest złym jest to znacznie utrudnione. Nie tylko z nim czy z jego oponentem, równie ważne jest dla niego dobro obecnie niezbyt nadającego się do działania Nevera.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Sierociniec Wto Sty 02 2018, 19:57
PERSPEKTYWA ?????? Cel namierzony... Atak... Potwier- -... Uderzenie. Nieznany przeciwnik. Identyfikacja. Samael Hiro. Zmiana statusu. Przeciwnik. Analiza stanu ciała. Skończona. Obrażenia minimalne. Jest w stanie kontynuować. Mord. -... Identyfikacja. Drugi zwój. Możliwe niebezpieczeństwo. Priorytet nadany. Czas ataku. Podejście. Uderzenie tarczą w zwój. Próba jego wytrącenia. Mocarne uderzenie poziome. Neverar Attack (C). Cel. Głowa. Uwaga na Samaela Hiro. W przypadku przeszkodzenia. Zmiana celu ataku. Na Samaela Hiro. Nic nie przeszkodzi. W rzezi! TAK! RZEŹ TO DOBRE SŁOWO! WSZYSCY TUTAJ ZGINĄ, NIKT NIE WYJDZIE Z TEJ ALEI ŻYWY!
PERSPEKTYWA GREY ... Wygląda na to, że nie chciała mnie zabić. Przekazała mi jednak bardzo cenną informację, świadomie bądź nie. Ja jedynie odpowiedziałam. - Wybacz, ale chyba twoje metody nie sprawują się najlepiej, skoro już magowie się wmieszali- westchnęłam sceptycznie, po czym jednak dodałam. - Jednak nie znaczy, że pragnę rozlewu krwi. Chętnie bym zostawiła to wszystko, jako że los tutejszych ludzi mnie za bardzo nie obchodzi... Muszę tylko porozmawiać z moimi towarzyszami i jakoś ich przekonać. Jeśli jeszcze coś nam zaoferujesz, to z pewnością będą większe szanse powodzenia w tym zadaniu. Powiedziałam, niby się wahając. Tak naprawdę wystarczająco długo spędziłam z demonami, aby wiedzieć że temu rodzajowi nie można ufać. Za to jeśli uda się stąd wyrwać... To jest sposób.
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sierociniec Wto Sty 02 2018, 21:05
Jeśliby kto myślał, że Gonzales Gonzo Gick nigdy się nie wzrusza, byłby w błędzie. Co prawda okazji do takich wzruszeń nie miał zbyt wiele, ale historia, którą powiedziała Lily wzruszyła chłopaczka. Zwłaszcza kiedy malowała przy tym obrazki na ziemi. To był okrutny cios we wrażliwe serduszko Gonzalesa. Na tyle potężny, iż Gonzales nie był w stanie powstrzymać pojedynczej łezki spływającej z prawego oka. Była to jednak łza prawdziwego mężczyzny, który potrafił zrozumieć innych. Sam w sobie poczuł ten ból. I nabrał do Lily o wiele większego szacunku. Poczuł się okropnie z tym, że traktował ją tylko jako rywalkę i robił wszystko byleby tylko wygrać. Potęga i chwała Fairy Tail były dla niego ogromnie ważne, ale równie ważne były cudze uczucia. Władca Kasztanów był takim człowieczkiem, który by chciał wszystkich dookoła uszczęśliwiać. Przez tę rywalizację zapomniał nieco o tym. Poczuł się wrednym egoistą. Lecz miał jeszcze okazję to zmienić. Kiedy Lily skończyła swoją historię i kiedy Gonzales otarł już tę samotną łezkę i wstrzymał drżenie podbródka, podszedł do swej rywalki i mocno się w nią wtulił. Możliwe, że ukazał tym słabość, ale kogo to obchodziło. Zwycięstwo w konkurencjach stało się kwestią drugorzędną. Chodziło o to, żeby się dobrze bawić. Dlatego jak już wyraził siebie i wypuścił Lily z uścisku, to również wziął kamyk, gotów do następnej konkurencji. - Ha! Nie masz ze mną szans! - powiedział żartobliwie. - Mam za sobą dwadzieścia lat doświadczenia rzucania w kamieniami w okna sąsiedztwu! Ile w tym było prawdy, to raczej nietrudno się domyślić. Tak czy inaczej, Goznales był gotów do rzucania! I kiedy nadeszła właściwa chwila, zaczął rzucać.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sierociniec Pią Sty 05 2018, 18:01
MG:
Kasztanów Władca: Gdy Gonzales wtulił się w Lily, ta była zdziwiona. Nie spodziewała się tego, od tak energetycznego, płomiennego wręcz chłopaka. Jednak odwzajemniła uścisk, z szerokim uśmiechem. A był to uśmiech naprawdę ładny i przykuwający wzrok. Mimo wszystko, rywalizacja trwała. Ale to po krótkiej przerwie, podczas której Gonzo, bohater najmłodszych miał momencik z Lily, który wkrótce zmienił się w jednego wielkiego wspólnego "misia" ze wszystkimi dzieciakami na dworze zebranymi. Ale wkrótce wznowili konkurencje. I Gonzo, jako urodzony farciarz wygrał przy pierwszym rzucie. Ale przy drugim już nie... ale na szczęście, trzeci mu się udał i oto kolejny punkcik dla niego. Choć, czy było to jeszcze aż tak ważne? I w sam raz! Akurat zawołali ich na obiad. A to znaczyło... przedostatnia konkurencja. A obiad był spory. Dużo ziemniaczków, mięsko, sałatka i budyń na deser. A gdy dzieciaki powiedzieli "start" poszli! I trzeba było przyznać Lily, że jeść szybko potrafiła. I z jaką gracją. Zjadła zdecydowanie szybciej od Gonza. I reszty! I w ogóle się przy tym nie ubrudziła! Szacuneczek normalnie. Ale musiała chwilkę odpocząć po tym zjedzeniu, więc Gonzo miał teraz zaczynać opowiadanie dowcipu!
1. Przygotować bukiet - Lily 2. Zrobić wianek kwiatów - Gonzo 3. Umalować Amelie (Gonzo) i Natalie (Lili) jak na bal - Lily 4. Zaszyć dziurawe ubrania - Gonzo 5. Posprzątać pokój chłopców - Lily 6. Wyścig na 100 metrów - Gonzo 7. Kto więcej zrobi kapek - Gonzo 8. Kto pierwszy znajdzie ukrytą kulkę - Lily 9. Siłowanie na ręce - Gonzo 10. Opowiedzieć historię - Gonzo 11. Kto dalej rzuci kamieniem (3 próby) - Gonzo 12. Zjeść najszybciej obiad - Lily 13. Opowiedzieć lepszy dowcip. Gonzo: 107MM |
Never i Samael: Dziać się działo. Samael odpalił swoje sztandarowe zaklęcie. Błyskawice otoczyły ciało mistrza Fairy Tail, a ten po chwili zniknął, znajdując się przy przeciwniku. Zanim ten zdążył zareagować otrzymał dwa potężne ciosy i odleciał na jakieś dwa metry, choć się nie przewrócił. Wziął wdech i po chwili wypluł czarno-szary płomień wprost w kierunku mistrza Fairy Tail oraz wstającego dopiero Nevera. Bo choć może umysł jako tako pracował, tak był ogłuszony. Co utrudniało mu działania. Problem był taki, że była to spora ściana ognia, sam Sam może i byłby w stanie jej uniknąć, ale co z Neverem, który ledwo co się podniósł? Never: 70 MM | obolały Samael: 103 MM | Raimei 1/3
Grey: Demonica lekko się uśmiechnęła słysząc pierwsze słowa Grey. -Skąd myśl, że próbowałam tu załatwić sprawy pokojowo? - spytała, jakby rozbawiona myślą, która przeszła przez umysł wróżki, po chwili jednak wróciła do swojego normalnego, lekko zatroskanego wyrazu twarzy -Hmm... pomyślmy... czuć od ciebie Mefistofelesa... oh, czyżby przypadkiem był w stanie splugawić jednego z heroldów? - rzuciła jakby znów rozbawiona -Mogę pozbyć się splugawienia, które nałożył na was Mefisto. Ale ponadto nie będziecie mnie atakować... na terenie Hargeonu... co ty na to? - zaproponowała spokojnie. Grey: Choukichi 4/10
Władca Kasztanów
Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015
Temat: Re: Sierociniec Pią Sty 05 2018, 20:36
Przytulanie było fajne. Gonzales zaczął się zastanawiać czemu właściwie częściej tego nie robił? I zrozumiał, że to nie było takie śmieszne, jak złośliwe żarty, które jednak wykluczały chęć większości osób do przytulania chłopaczka. Z tych nie mógłby jednak zrezygnować, tylko dla fajnego przytulania... Bo wtedy nie byłby już epickim, złośliwym Gonzalesem Gonzo Gickiem, Władcą Kasztanów, Epickim Podmuchem Dumnej Fairy Tail, tylko stałby się jakimś miśkiem. I ludzie w ogóle za bardzo by go wtedy lubili. Dlatego też przytulanie musiał sobie darować. Ale raz na jakiś czas mógł sobie na nie pozwolić. Cieszył się z kolejnej wygranej, a porażka w jedzeniu nie była dla niego jakoś szczególnie bolesna. Właściwie to cieszył się, że było tyle dobrego jedzonka. Ba jakimże to trzeba być okropnym człowiekiem, lub wegetarianinem, żeby nie cieszyć się z porządnego mięska i ziemniaków! Oraz budyniu. Budyń również był bardzo spoko. Gonzales zjadł wszystko, co było do zjedzenia i oto nadszedł czas na kolejną konkurencję... Opowiedzenie dowcipu... - Hahahahahahaha! - wybuchnął śmiechem Gonzales, przygotowując w swej głowie plan, jak wygrać kolejną konkurencję. W końcu z tego był znany! Znał setki żartów! Nie wszystkie co prawda rozumiał, ale wszystkie go śmieszyły. Wybranie tego jednego, nie było wcale łatwe... - Hehe! Haha! Huhu! - śmiał się już przed opowiedzeniem czegokolwiek, ale w końcu powstrzymał śmiech, otarł radosną łezkę spod oka i wziął głęboki oddech. - Dobrze. Zatem słuchajcie uważnie, bo to będzie prawdziwa bomba! Hahahaha! - przerwa na zaśmianie... - Huh... No to słuchajcie. To było tak. Idzie sobie kura ulicą... Hahahahahahahahaha! Kura... Ulicą... Ale to jeszcze nie koniec! Haha! No to idzie sobie ta kura ulicą, idzie i nagle patrzy, a przed nią Bogu normalnie staje! I kura wtedy pieje "O Boże!", a Bogu wtedy... Bogu wtedy... Mwahahahahahahahahaha! Hahahahahahahaha! Haha! Ha! Ha! Bogu wtedy... Do tej kury... HAHAHAHA! HAHA! HA! "O kurza stopa" mówi! Bwahahahahahahahaha! Hahahahahahaha! Haha! Hahahahaha! Ha! Ha! Ha! Ehehehehehehehehe! Uhuhuhuhuhuhuhuhuhu! Ha! HA! Hahaha! Huehuehue! Ahahahahaha! Ha! Hahahahaha! Hihihihihihi! Heh... Uch... Hahahahahahahaha! Ha! Ha! Ha! Hahahahaha! Mwahahahahahaha! Hahahahahaha! Hehuhehu... Heh... Skończył tarzając się po ziemi, z trudem łapiąc oddech. I gdyby choć w setnej części wzbudził podobną radość tym żartem w innych, to bez wątpienia byłby niewątpliwym zwycięzcą. Tyle, że nie każdy miał poczucie humoru, co młody chłopaczek. Ale on je miał i mógł się w pełni cieszyć ze swego własnego żartu.
Never Winter
Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013
Temat: Re: Sierociniec Pią Sty 19 2018, 12:55
PERSPEKTYWA ?????? ... Obrażenia... wyższe od zakładanych... Atak... utrudniony... Zanotowano... Wrogi atak. Typ. Ogień. Poprawka. Magiczny ogień. Stopień zagrożenia. Wysoki. Analiza działań. Zakończona. Unik niewskazany. Duży rozprysk. Przyjęcie niewskazane. Efekt. Zapłonięcie. Unieszkodliwienie. Ciągłe obrażenia. Wybór metody. Użycie Aura Shield (C). Postawienie na drodze. Użycie tarczy. Postawienie dodatkowego. Skulenie ciała. Próba wytrzymania ognia. Jedna możliwość. Jeden możliwy efekt. ZWYCIĘSTWO ALBO ŚMIERĆ!
PERSPEKTYWA GREY - Nigdy nie powiedziałam że próbowałaś załatwić tu sprawy pokojowo. Nie spodziewam się zresztą czegoś takiego od was - odparłam na słowa demonicy. Czego można było się zresztą spodziewać po tych istotach? Na jej słowa lekko się skrzywiłam. - To jest tylko tymczasowy zastój. A działanie Mefista może mu przynieść najwyżej krótkoterminowy zysk. Wszyscy wiemy, że prędzej czy później go dopadnę... A wtedy nie będzie zmiłuj się. Co do twojej propozycji... powiedz mi, jaką mam pewność, że sama mnie przy tym nie skazisz? Oczywiście trzeba też pomyśleć o innych, z którymi jestem. Czy im jesteś w stanie coś zaoferować? Nie wierzę że to wszystko na co cię stać. W normalnych warunkach jej oferta może byłaby warta rozważenia, ale obecnie my mieliśmy przewagę - to ona zwróciła się do nas z prośbą. To oznacza, że byliśmy prawdziwym dla niej problemem. Więc jeśli nie chce problemów, niech pokaże że ma coś więcej.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Sierociniec Pią Lut 02 2018, 21:50
Białowłosy zaczął sobie zdawać sprawę, że mogą tutaj działać siły, które na pewno są nienaturalne jak magia lub ma jakieś inne silne źródło. Takie siły, które mogą być znacznie silniejsze od połączonej mocy Nevera oraz Samaela, którzy obecnie mierzyli się z czymś co na pewno korzystało z pewnej jego części. Zdolność do ranienia tych dzieciaków na odległość, blokowanie ostrza jego towarzysza, wytrzymanie solidnych uderzeń wzmocnionych błyskawicą oraz szybka odpowiedź w kierunku dwójki magów, to wszystko nie było byle czym. Innego sensownego tłumaczenia czarodziej na tą chwilę nie miał w swojej głowie, a na rozmyślanie nad innymi możliwy nie miał czasu, zagrożenie zmierza w jego i nie tylko kierunku. Może i sam korzystając z własnej prędkości miałby szanse na zrobienie uniku, jednak nie może tego zrobić z prostego powodu. Never. On w obecnym stanie jak i zapewne jakby był w pełni sił raczej miałby znaczne większe trudności uniknięcie otrzymania obrażeń. Tak więc obecny cel wydawał się być prosty, pomoc swojemu znajomemu z sierocińca, mag błyskawic nie czułby się najlepiej, jakby chociaż nie spróbował. A miał plan działania, ryzykowny co prawda, jednak chyba lepiej mieć jakikolwiek niż nie mieć żadnego, zapewne w najbliższym czasie okaże się, której grupy go zaliczy. Biegnie w stronę Nevera, lecz oprócz tego robi coś jeszcze, zrzuca z lewej swojej ręki rękawice po czym, aktywuje Shogekiha. Chwilę zajmuje ładowanie tego zaklęcia, a czas jest obecnie najważniejszy, dlatego zamierza użyć go najpóźniej jak znajdzie się przy swoim towarzyszu. Cel jest prosty, uderzyć falą uderzeniową w tą falę ognia, aby chociaż spróbować ją trochę spowolnić lub osłabić, cokolwiek co da trochę czasu. Następne czynności wydają się być łatwe do przewidzenia, znaleźć miejsce lub coś innego jakiś murek, zasłonę, wnękę lub boczną ścieżkę w której będzie można się schować. Coś co jest najbliżej, gdzie może wrzucić Nevera, a potem samemu się znaleźć, a w razie braku miejsca dla drugiej osoby znaleźć inne, kolejne blisko. Znaleźć, przeczekać, ponownie zaatakować nie dając się samemu zranić, jak to zwykle bywa. To było silne, jednak musiał się z tym zmierzyć, a przynajmniej spróbować to zrobić. W razie jakby udało mu się na tyle osłabić tą fale ognia, aby zmniejszyć jej wielkość znacznie, aby łatwiej było ją ominąć czy to górą po ścianie lub bokiem, wtedy również znajduje miejsce dla swojego znajomego. Wtedy jednak daruje sobie to całe przeczekiwanie. No i jeśli jest możliwość podczas samemu wyprowadzeniu kontrataku próbuje wziąć po drodze swoją porzuconą chwilę wcześniej rękawice.
Torashiro
Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013
Temat: Re: Sierociniec Pon Lut 05 2018, 22:00
MG:
Kasztanów Władca: Dowcip Gonza miał jedną poważną przeszkodę. Jego własny śmiech, który czasami utrudniał zrozumienie żartu. Jednak koniec końców... nikt się nie zaśmiał. Najwidoczniej ten żart nikogo nie bawił. No... poza Lily. Ta bowiem również się uśmiała i to ogromnie z tego żartu, więc niejako Gonzo mógł być z siebie dumny. Ale najwidoczniej ona także nie planowała poddać tej konkurencji. -Dobrze więc, słuchajcie. To będzie prosty dowcip. Dlaczego kwas tyje? - zapytała z podejrzliwym spojrzeniem grupkę zebranych dzieciaków. Gdy po krótkiej chwili nikt nie odpowiedział, sama udzieliła "poprawnej" odpowiedzi -Bo jest żrący! - i sama się perliście roześmiała. Czy rozśmieszyła tym kogokolwiek? No, swoich podopiecznych na pewno nie. Ale Gonza... być może. -Remis... - ogłosiły dzieciaki zanim duet śmieszków nie rozkręciłby się jeszcze bardziej.
1. Przygotować bukiet - Lily 2. Zrobić wianek kwiatów - Gonzo 3. Umalować Amelie (Gonzo) i Natalie (Lili) jak na bal - Lily 4. Zaszyć dziurawe ubrania - Gonzo 5. Posprzątać pokój chłopców - Lily 6. Wyścig na 100 metrów - Gonzo 7. Kto więcej zrobi kapek - Gonzo 8. Kto pierwszy znajdzie ukrytą kulkę - Lily 9. Siłowanie na ręce - Gonzo 10. Opowiedzieć historię - Gonzo 11. Kto dalej rzuci kamieniem (3 próby) - Gonzo 12. Zjeść najszybciej obiad - Lily 13. Opowiedzieć lepszy dowcip - remis Gonzo: 107MM |
Never i Samael: Sam nie miał wiele czasu. Musiał działać. Widział, że Never postawił przed sobą tarczę, a dookoła niego pojawiła się jakaś delikatna, magiczna aura. Jakiś rodzaj bariery? Czy po prostu był napromieniowany? Trudno powiedzieć. Piorun zaczął przeskakiwać między palcami mistrza Fairy Tail, gdy ten błyskawicznie znalazł się przy swoim przyjacielu. Chciał przy pomocy swojego potężnego zaklęcia ofensywnego osłabić falę ognia. Jednak nie było takiej potrzeby. Płomieni może było wiele, może i zajmowały spory obszar, ale ich przeciwnik po wcześniejszym ciosie był ogłuszony. Jego zaklęcie, o ile tym właśnie było, nie miało pełnej mocy. Fala uderzeniowa rozbiła najbliższe płomienie praktycznie niwelując sporą część zaklęcia. To, co nie zostało zniwelowane podpaliło okoliczne budynki i śmieci walające się w zakątku. A co dalej z falą uderzeniową? Ona przeszłą dalej. Trafiła starca i odrzuciła go na ścianę, wbijając go w nią. Wypluł z siebie trochę krwi, po czym spadł na ziemię. Ale spadł na obie nogi. Skubaniec jeszcze się trzymał. Mistrz Fairy Tail postanowił więc zaatakować, jednak wtedy dookoła niego zaczęło wirować wiele cyrografów, pergaminów i innych takich. A pamiętając, co działo się z dzieciakami po trafieniu takowych... dość powiedzieć, że Hiro jeszcze nie zaatakował. Ta prosta bariera miała zbyt wiele niewiadomych. Ale kto wie. Może Samael zdecyduje się zaatakować. Never: 60 MM | obolały Samael: 70 MM | Raimei 2/3 | Obolała ręka
Grey: Demonica spoglądała na Grey i uśmiechnęła się. -Owszem, wiemy doskonale Grey-chan. I wiemy doskonale, jak bardzo amnezja Kevana sprawiła, że siebie przeceniasz. Byłaś tylko heroldem. Twoja moc, choć wciąż imponująca i z potencjałem nigdy nie była w stanie nam zagrozić. Nie musisz mi wierzyć, prawdopodobnie i tak tego nie zrobisz. Ale wiedz jedno. Nikt z Książąt się ciebie nie boi. - poinstruowała bardziej jakby dawała dobrą radę córce, aniżeli negocjowała z wróżką względny pokój. -Masz moje słowo. A twoim towarzyszom... cóż... mój przyjaciel przestanie z nimi walczyć. A teraz jesteście rozdzieleni, mam rację? - dodała kolejny punkt do ich drobnego kontraktu. Grey: Choukichi 5/10
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.