HargeonAkane ResortHosenkaMagnoliaWschodni LasOshibanaOnibusCloverOakEraScaterCrocusArtailShirotsumeHakobeZoriPółnocne PustkowiaCalthaLuteaRuinyInne Tereny ZachodnieGalunaTenrouPozostałe KrajeMorza i Oceany
I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
FAIRY TAIL PATH MAGICIAN
Opuszczone Miasto - Page 25




 

Share
 

 Opuszczone Miasto

Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down 
Idź do strony : Previous  1 ... 14 ... 23, 24, 25
AutorWiadomość
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 25 Empty
PisanieTemat: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 25 EmptyNie Paź 01 2017, 15:47

First topic message reminder :

Opuszczone miasto to tak naprawdę ogromna, niezamieszkała metropolia zbudowana z ciemnego kamienia. Idąc szerokimi ulicami tego miasta przytłacza człowieka zarówno jego ogrom, jak i przerażająca cisza przerywana niekiedy tylko podmuchami wiatru. Mimo braku w niej jakiejkolwiek żywej duszy, same budynki nie wyglądają na zaniedbane czy też porzucone w popłochu. Nie ma śladów żadnych uszkodzeń, a wyposażenie budynków nie nosi żadnych śladów zniszczeń innych niż zwyczajnego użytkowania. Znajdą się tu też normalne zapasy żywności, energii elektrycznej czy koców. Jedyne czego brakuje to... mieszkańców. No i mała ilość parków sprawia, że powietrze na ulicach zdaje się być suche i stęchłe.

MG:

Przed bramami miasta:
Na wydarzenie opatrzone dumną nazwą "Bitwy Legend" ściągnęła prawdziwa rzesza ludzi. Niektórzy skuszeni obietnicą spełnienia marzenia, niektórzy pewnie sprawdzenia swoich zdolności, jeszcze inni odkryciem co się wyprawia w tym nowym kraju, a jeszcze inni być może z zupełnie innych, znanych samemu sobie. Grunt, że zebrało się tutaj naprawdę sporo osób, tworząc dość spory tłum przed bramami miasta. Bo to właśnie tu mieli się udać. Tak wiedzieli, tak czuli wszyscy, którzy zdecydowali się wziąć udział w owej bitwie. Jednak bramy były zamknięte, ale tak samo, jak wszyscy instynktownie czuli gdzie mają się udać, tak w ten sam sposób wiedzieli, że zaraz się zacznie. Jak tylko zbiorą się wszyscy. A gdy tylko to się stało i tłum urósł jeszcze bardziej, nad bramą pojawiła się zakapturzona postać, która spojrzała na wszystkich zebranych i przemówiła donośnym głosem:
-Witajcie! - męski ton w każdym uchu rozbrzmiewał w języku, który znali najlepiej. -Gratuluję wytrwałości i motywacji by się tu dostać. Dla takich ludzi przyjemnością będzie spełnienie życzenia! - kontynuował, a wtedy wszyscy poczuli, jak zaczyna im lekko szczypać wierzch dłoni, a gdy nań spojrzeli, dostrzegliby coś na wzór 5 trójkątów, których wierzchołki schodzą się do centrum. Coś jak kwiat -Jednak nie będziecie walczyć sami! Na waszych dłoniach umieściłem 5 rozkazów! Każdy z nich pozwala wam walczyć ramię w ramię z Legendą! Bohaterami zamierzchłych czasów! Tymi, którzy zapisali się złotymi literami w historii! Każdy z nich posiada swoje imię. Każdy z nich posiada 5 słów, które go definiują. Znając je, możecie użyć jednego z rozkazów, by odwołać cudzego Bohatera. Wystarczy wypowiedzieć jego imię oraz właśnie te 5 słów by wyeliminować ostatecznie z konkurencji Legendę rywala. Słowa ta są tym, co definiowało te wyjątkowe osoby. A wskazówki o nich rozmieściłem po całym mieście! Dodatkowo, za każdy posiadany rozkaz możecie mieć więcej własnych Legend, o ile dana Legenda nie jest już do kogoś przypisana. Możecie też użyć ich by wzmocnić działania waszych Bohaterów lub w ostateczności uciec z Opuszczonego Miasta! Jednak kto chciałby utracić możliwość spełnienia własnego życzenia!? - rzucił donośnie przedstawiając zasady owych "5 rozkazów", nie zagłębiając się jednak w tę kwestię zanadto. -Ponadto, raz zużyte zaklęcie nie odnowi się nigdy. Możecie natomiast zyskać nowe, zabierając je przeciwnikom... np. ucinając im dłoń z rozkazami. - powiedział, po czym roześmiał się, jakby opowiedział naprawdę dobry dowcip. Jednak, czy na pewno był to dowcip? -Swoich bohaterów poznacie, gdy wpuszczę was do Miasta! I pamiętajcie... oni też chcą spełnić swoje życzenie, więc walczcie! Walczcie i spełnijcie marzenia! - następnie zaś rozłożył ręce, a obok niego pojawiła się szóstka innych postaci. -Poznajcie zwierzchników tejże bitwy. Będą oni czuwali nad prawidłowym przebiegiem waszej walki o spełnienie życzenia! - oj, a były to naprawdę ciekawe osoby. Poczynając od lewej, była to opalona, powabna kobieta, odziana w elegancki, acz kusy strój, zwiewny i jedwabny, wszystko to w odcieniach czerwieni. Jej długie, czarne włosy opadały jej na plecy, a złote ozdoby lśniły, sprawiając, że automatycznie przykuła wzrok większości mężczyzn. Zaraz obok, a dokładniej za wszystkim stał... olbrzym. Z 10 metrów wzrostu miał minimum. Potężnie zbudowany, kosturem, który kiedyś możliwe, że był jakimś drzewem, lecz ogołocony został z wszelkich gałęzi i korzeni oraz z brodą. Natomiast kolejną osobą był przy kości mężczyzna z udźcem kurczaka w dłoni, którym właśnie się zajadał. Mimo wszystko, jego twarz była całkiem pogodna i przywodziła na myśl jakiegoś "wujka dobrą radę". Obok niego stał chudy mężczyzna w płaszczu. Nie wyróżniał się niczym specjalnym, poza lekko nieobecnym spojrzeniem skierowanym gdzieś za horyzont. Miał bladą skórę. Obok niego natomiast stała młoda kobieta. Nie wyglądała tak imponująca jak kobieta w czerwieni, jednak miała w sobie coś uroczego, coś, co sprawiało, że na jej widok wszyscy czuli się miło i bezpiecznie, choć ona sama zdawała się być lekko przytłoczona całym tłumem, który na nią patrzył. I wreszcie, ostatnią osobą był mężczyzna odziany w eleganckie zdobione szaty, z starannie ostrzyżonym zarostem, jednak wyrozumiałym spojrzeniu. Acz miał w sobie coś, co jasno wskazywało, że ma on w sobie tajemniczą siłę, charyzmę, która sprawia, że nie jest on kimś pierwszym, lepszym. -Jeśli któryś z zarządców uzna, że przyłożyliście się do zachowania prawidłowego przebiegu bitwy, wówczas może was nagrodzić dodatkowymi Rozkazami! - dodał jeszcze, a następnie czas na "grand opening" -Teraz, kiedy wszystko już zostało wypowiedziane, zapraszam! Niech rozpocznie się bitwa! - a następnie wszystkich otoczyła jasnobłękitna energia i przeniosła w różne części miasta nie dając za bardzo możliwości zadania jakichkolwiek pytań. Jednak, gdy jakiekolwiek wątpliwości pojawiały się w głowach magów, były one niemalże natychmiastowo wyjaśnione w ich podświadomości...

Laen:
Mag prędkości ocknął się leżąc na kanapie w apartamencie. I to dość wysoko umiejscowionym. Chyba na trzydziestym piętrze. Pierwszym, co rzuciło mu się w oczy po tym "przebudzeniu" były otwarte, szklane drzwi, prowadzące na balkon. A z niego rozciągał się naprawdę wspaniały widok na całą panoramę Opuszczonego Miasta, które zdawało się ciągnąć jak okiem sięgnął. Nie licząc tych miejsc, gdzie widok zasłaniały inne wieżowce. A tych było tu wiele. Z kolei po rozejrzeniu się po pokoju dostrzegłby przy lustrze jasnowłosego mężczyznę, który się właśnie w nim przeglądał. Ten spojrzałby swoimi błękitnymi oczami na maga prędkości i powiedziałby:
-Och wstałeś. To dobrze. Będziemy współpracować. - po czym wrócił do przyglądania się w lustrze. -Raaany, jak łatwo w tych czasach zadbać o swój wygląd. - dodał z wyraźnym podziwem. Mężczyzna ten posiadał na plecach łuk, a przy pasie kołczan. Odziany był w skórzaną zbroję oraz płaszcz w odcieniach zieleni. Po chwili, gdy uznał, że już lepiej wyglądać nie może (a przystojny był, to trzeba było mu przyznać, podszedł i usiadł na krześle naprzeciwko czarodzieja i rzekł -Jakiś plan? Czy idziemy solować całą resztę?

Rin:
Czarodziejka gwiazd znajdowała się na środku jakiegoś dużego skrzyżowania. Grunt, że miasto było opuszczone, dlatego nic tu nie jeździło, więc mogła czuć się bezpiecznie. Naprzeciwko niej z kolei stała wysoka kobieta, odziana w zielone, skórzane ciuchy. W ręku miała kostur, który na szczycie rozgałęział się i siedział obecnie na nim jakiś wróbelek, który delikatnie zaćwierkał.
-Miło poznać. Liczę, że razem sięgniemy po nasze marzenia. - przywitała się miło, po czym dodała -Zejdźmy może gdzieś w cień. - powiedziała, po czym chwyciła dziewczynę za dłoń i pobiegły pod jeden z wieżowców, wchodząc do środka. -No. Tutaj nie jesteśmy na widoku. A nie chciałabym być zaatakowana od razu. - powiedziała, po czym dodała -Nie lubię tego miejsca. Za mało tu zieleni. Jeżeli dasz mi trochę czasu, mogę przemienić część tego miasta w las. Powietrze na tym na pewno zyska. - dodała uśmiechając się szeroko.

Never i Grey:
Ten duet znalazł się w magazynie. W jednym magazynie, jednak na jego dwóch końcach. Nie był to bowiem zwykły duet. Teoretycznie byli dwoma odmiennymi istotami, dlatego każdy z nich miał przypisaną do siebie Legendę i każdy z nich miał oddzielne Rozkazy. Ale jednocześnie... byli jednym magiem. Dlatego nie zostali tak rozdzieleni jak reszta. Jednak każdy z nich wpierw musiał sprostać Bohaterowi, który został mu wybrany. Never jednak się potknął, tak, że padł na twarz na ziemię. A gdy podniósł wzrok, stał przed nim rosły, potężnie zbudowany mężczyzna ogolonej, poważnej i surowej twarzy. Jednak lekko się uśmiechnął.
-No! Tak należy witać władcę! - ryknął głośno wyraźnie zadowolony z tego, jak zareagował (niechcący) Winter. Po chwili lekko się nachylił -To co?! Czas siać rozpierdziel, hę!? - znów ryknął. Jeszcze trochę i nam tu superbohater ogłuchnie. Grey naturalnie to też słyszała. Jednak ona miała przed sobą... dziewczynkę. Może z 10letnią maksymalnie na oko? Była bosa, ubrana w białą sukienkę oraz z długimi blond włosami aż do ziemi. Spoglądała ona z przejęciem na Eminence i rzuciła cicho:
-W-wróżka? - spytała, po czym próbowała lekko dotknąć lewitującej istotki. A gdy to się stało (bądź też nie), odskoczyła lekko z piskiem jak nastolatka i krzyknęła głośno i radośnie -Wróżka! Wróżka! Hej, hej! Macie ogony? Dlaczego tak mało się pojawiacie? Co zazwyczaj robicie? Jak się bawicie? Gdzie mieszkacie? - była tak szczęśliwa, że chyba jej życzenie zostało już spełnione. Jednak ten pisk zwrócił uwagę krzykliwego faceta, z którym był Never.
-KTO TAM!? - ryknął, szykując się do walki.

Północny Wiatr:
Magnus ocknął się, siedząc na schodach prowadzących do jakiegoś dużego budynku. Chyba muzeum. Schody prowadziły w dół, na rozległy plac, na środku którego stał imponujący, minimum kilkunastometrowy filar. A przed nim, na samym dole schodów, stał mężczyzna w sile wieku. Miał może z czterdzieści do pięćdziesięciu lat, ciemne włosy, kilkudniowy zarost oraz... szczerzył się do czarodzieja. Ubrany był w kitel lekarski. Gdy dostrzegł, że Mędrzec Powietrza się ocknął, zaczął powoli iść w jego stronę, mówiąc tym samym:
-Witam, witam. Niebezpiecznie jest tak siedzieć, gdy wokół... tyle szaleńców, nieprawdaż? - rozpoczął mówiąc cichym, lekko może wręcz syczącym głosem. -Lepiej nie dać im się złapać, mam rację? Trzeba ich wyleczyć. Tak! Wyleczyć. Co ty na to? - spytał, wystawiając do maga rękę, jakby chcąc tym samym potwierdzić ich "umowę" oraz pomóc wstać. Jednak, gdyby czarodziej dotknął go, wtedy poczułby, jak przez jego rękę przebiega ogromny wręcz ból, a osobnik przed nim lekko zachichotałby i powiedziałby -Ups... wybacz... przyzwyczajenie... hehehe...

Finn:
Policjant ocknął się w parku. Stał, opierając się o drzewo. O to samo drzewo, tylko z boku, opierał się też inny mężczyzna o podobnym wzroście. Miał dziwnie znajome rysy twarzy, jasnobrązowe oczy oraz włosy, ubrany był w solidnie wykonaną zbroję, przy pasie miał miecz, a na plecach - jakiś płaszcz bądź pelerynę. Ta, zaczepiona o zbroję była specjalnymi, metalowymi spinkami, na których znajdował się jakiś herb.
-Zaszczyt to poznać i móc współpracować. - powiedział spokojnym, męskim tonem. -Proponuję znaleźć bezpieczne schronienie oraz sojuszników. Wątpię by wielu zdecydowało się walczyć samemu, przeciwko wielu. - zasugerował kolejne kroki.

Will:
Mistrz Death's Head Caucus ocknął się, siedząc w pierwszym rzędzie w teatrze. Na scenie przed nim znajdował się za to potężnie zbudowany, rosły mężczyzna w zbroi, z mieczem u pasa, krótko ściętych rudych włosach oraz brązowych oczach.
-Ach! Jak to dobrze widzieć, że już wstałeś! Dobrze! Dobrze! Można działać! Tak! Pokazać im, że to właśnie nam przysługuje życzenie! Nam i nikomu innemu! - rozpoczął swą podniosłą przemowę, mocno przy tym gestykulując -Jednakże... nie jesteś za młody na tak brutalne walki? Dzieci nie powinno posyłać się na wojnę. Jesteś świadomy tego, w co się wpakowałeś młody? - przy ostatnich słowach podszedł trochę bliżej, klękając na skraju sceny i patrząc Willowi w oczy.

Władca Kasztanów:
Gonzales nie miał chyba szczęścia. Obudził się bowiem w sali lekcyjnej, a tuż przed nim stał starszy mężczyzna z kosturem oraz brodą. Miał surowy wyraz twarzy i gdyby nie fakt, że odziany był w lnianą koszulę oraz płaszcz, mógłby skojarzyć się z nauczycielem.
-Obudziłeś się. - stwierdził głosem, w którym dało się czuć lekką irytację, jednak czy faktem spania czy byciem młodocianym? Trudno było to powiedzieć. -Zostaniemy tu. To dobry punkt obserwacyjny oraz zdobywania wiedzy. Łatwy do obrony i kontroli. - oznajmił, po czym podszedł do tablicy i zaczął na niej rysować jakieś runy. -Znasz się na tym? - spytał jeszcze młodego wróżka, nie odwracając wzroku.

Aran:
Mężczyzna znajdował się w sypialni w jakimś mieszkaniu. Nie było ono może najwyższych lotów, ale przynajmniej łóżko było wygodne. Naprzeciwko niego znajdował się mężczyzna odziany w zbroję oraz na to nałożony skórzany płaszcz. Przez ramię miał przełożony łuk, a przy pasie - kołczan. Miał spokojny wyraz twarzy, a na czole - prostą koronę. Na zbroi widniał też jakiś herb, jednak był on dość mocno zamazany.
-Chodź. Nie możemy zwlekać cały dzień, gdy inni zaczynają już działać. Pośpisz sobie po wszystkim. Albo po śmierci. - mruknął, po czym wyszedł z pokoju, najwidoczniej nie planując stracić więcej czasu.

Samael:
Mistrz Fairy Tail znajdował się z kolei na placu zabaw pośrodku jakiegoś blokowiska. Siedział akurat na ławce, a gdy spojrzał w bok ujrzał siedzącą na oparciu tej ławki kobietę. Brodę miał wysoko uniesioną, była opalona, szczupła, ponętna dla męskiego oka. Podobnie jak kobieta w czerwieni przed bramami miasta, jej strój był podobny. Jednak zamiast czerwieni, dominowały w niej odcienie jasne, piaskowe. Ogólnie wyglądałaby naprawdę ładnie, gdyby nie spojrzała na maga błyskawic z pogardą i nie wysyczała przez zaciśnięte zęby:
-Ile mam czekać, aż wreszcie mi się pokłonisz? - warknęła, po czym dodała -Jak w ogóle śmiesz siedzieć tam, gdzie ja? - oj, była wkurzona jak na kobietę w połowie jej lat dwudziestych. Jednak ta mimika skutecznie odstrasza wszelkich adoratorów. -Pozwól, że wyjaśnię ci, co teraz zrobimy. Znajdziesz godną mnie salę, skąd przejmiemy władzę nad tą ruiną i innymi prymitywami, którzy się tu znaleźli. - powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Amney:
Amney stała sobie natomiast w ciemnym zaułku. Ot, jakaś wąska, ciemna uliczka, między jedną szeroką ulicą a drugą, a nad nią - wielkie wieżowce rzucające cień tak wielki, że trudno było tu cokolwiek dostrzec. Pewnie nawet nie dostrzegłaby mężczyzny stojącego tuż obok niej, gdyby ten się nie odezwał. Niestety, trudno było go dostrzec w tym bladym świetle. Wiedziała natomiast, że był odziany na czarno, chyba elegancko, był szczupły i przeciętnego wzrostu. Wyglądał elegancko, choć prosto. Z twarzy dosłownie podobny do nikogo. Jedynie elegancko przycięty zarost dookoła ust go wyróżniał.
-Witam. Mam nadzieję, że będzie nam się dobrze razem pracować. - mówił cicho i spokojnie. -Proponuję nie wychylać się, zebrać informacje i czekać na odpowiednią okazję. - zasugerował.

Terrenco:
Chłopak znajdował się na recepcji jakiejś dużej biblioteki. Trochę pachniało tu starzyzną oraz kurzem, ale w tym wszystkim dało się słyszeć lekkie nucenie piosenki. Gdyby się mag rozejrzał, dostrzegłby młodą dziewczynę ubraną jak stereotypowa wiedźma - czarna szata, szpiczasty kapelusz, tylko ze sporą stertą książek radośnie sobie mruczącą jakąś melodię pod nosem i przechodzącą z jednej półki do drugiej, przy pomocy magii powiększając i tak już spory stos w jej rączkach. Po chwili, gdy stwierdziła, że to już wszystko odwróciła się i, choć książki zdawały się zasłaniać jej wszelaką wizję, dostrzegła czarodzieja. W ten samej chwili wszystkie książki odleciały, formując krąg dookoła duetu.
-Och, to do ciebie zostałam dopisana? Miło mi poznać! - powiedziała miłym dla ucha, dziewczęcym głosem. -Zostańmy tu trochę. Jak odkryjemy atrybuty innych Legend, będziemy mogli ich unicestwić nawet się stąd nie ruszając. A gdzie indziej znajdziemy dość wiedzy, jak nie tutaj? - spytała uśmiechając się uroczo.

Eris:
Dziewczyna ocknęła się w piwnicy. Światło żarówki mrugało, jakby ta miała zaraz przestać działać. Z sufitu co jakiś czas kapała kropla wody. Chyba trafiła do jednej z tych "gorszych" piwnic. Co gorsza, widziała jakiś wężowy ogon, który kierował się w cień, a stamtąd parę gadzich oczu.
-Witaj... - powiedział właściciel owych oczu, z lekkim syknięciem. Po chwili też wysunął się bardziej w światło. Była to istota wężowata, której tułów był może ludzki, ale od pasa w dół, był już wężowy. Całe ciało pokryte miał łuskami, przy "pasie" miał dwie katany, a na torsie i głowie - zbroję i hełm samuraja. -Ssssspróbujmy może najpierw wyjśśśść ssssstąd. - zasugerował, choć chyba gady lubią takie klimaty jak ta piwnica. -Wtedy można działaćććććć. - dodał.

Eisaku:
Czarodziej metalu obudził się w jakiejś jadłodajni. Siedział przy stole, a przy nim siedział również jakiś mężczyzna. Najchudszy to on nie był, widać było, że lubi sobie dobrze zjeść. Co zresztą teraz też robił. Gdy zorientował się, że jednak jego towarzysz kontaktuje, przełknął, wytarł elegancko chusteczką usta i powiedział radosnym tonem.
-Miło poznać! Obyśmy razem dokonali genialnego odkrycia! - rzucił dość głośno, a przez jego dość energetyczny ruch głową oraz szybkie uniesienie ręki w geście powitania, jego czarne afro lekko zafalowało.  Ubrany był w elegancki garnitur i posiadał monokl. -Jednak przed tym wszystkim, proponuję się solidnie najeść. Nic nie wychodzi dobrze na pusty żołądek! Haha! - zaśmiał się wesoło, po czym dodał -Choć byłoby jeszcze lepiej zjeść w większym gronie, nie uważasz?

Roe:
Dziewczyna znalazła się na spacerniaku w więzieniu. Oczywiście, była cisza i tylko wiatr wydawał jakikolwiek dźwięk, gdy nagle nie usłyszała prychnięcia. Na jednej z ławek znajdował się chudy mężczyzna o bladym kolorze skóry. Ubrany był w elegancką, zdobioną szatę oraz posiadał sygnet na prawej dłoni. Wydawał się trochę zmizerniały.
-Więc mi się trafiła dziewczynka. Cudownie. Jakby gorzej już być nie mogło. Może jeszcze wiedźma? - rzucił wyraźnie zawiedziony "przydziałem". -Czyli robimy tak. Ty się chowasz i nie dajesz się zabić, a ja dobijam tych co uciekli z walk, pasuje? - spytał po chwili, chyba godząc się z myślą, że musi się jej słuchać.

Master of Speed:
Chłopak obudził się na siłowni. Zapach jak to zapach na siłowni. Niezbyt przyjemny. Jednak to, co zwróciło jego uwagę był mężczyzna naprzeciwko niego. Umięśniony, wysoki, odziany w skórzaną zbroję z metalowym napierśnikiem, ciepły skórzany płaszcz oraz z mieczem przy pasie.
-Witaj. Naszym celem jest spełnić swe pragnienia, pozwolisz więc, że zasugeruję kolejne kroki? - przedstawił się od razu przechodząc do sedna sprawy, licząc się jednak z tym, że wpierw jego towarzysz może mieć coś do powiedzenia...

Ezra al Sorna:
Mag Grimoire Heart znajdował się na trybunach stadionu baseballowego, na samym dole trybun. Tuż nad polem do gry. Na nim natomiast znajdowała się młoda kobieta o jasnej skórze, powabnej figurze i misternie wykutej zbroi. Klęczała sprawdzając podłoże, po czym mruknęła:
-Hm... może być. Tylko mało. - po czym się wyprostowała i odwróciła do Ezry. Zmierzyła go wzrokiem. Był to wzrok jasno mówiący, że nie traktuje go jak równego sobie. To ona była tutaj tą ważniejszą. -Serio? - rzuciła wyraźnie zawiedziona. -Dali mi kadłubka? - westchnęła. Może, gdyby jej twarz rozjaśnił uśmiech lub chociaż delikatny spokój, a nie duma, wywyższenie i pogarda byłaby naprawdę piękną, urodziwą kobietą. -Może jeszcze mam cię niańczyć? - warknęła, widząc energetyczną rękę czarodzieja -Grunt, że chociaż próbujesz... - dodała z westchnięciem, próbując chyba znaleźć choć jeden pozytyw w całej tej sytuacji.

Hotaru:
Różowołosa czarodziejka ocknęła się w biurze w jakiejś fabryce. Siedziała za biurkiem tak, że mężczyzna w sile wieku, który siedział na przeciwko niej, wyglądał jakby to on został tu wezwany przez nią. Był to wysoki, umięśniony osobnik, z delikatnym zarostem na twarzy oraz czarną, metalową protezą ręki. Spojrzał na nią ze zdziwieniem i stwierdził z westchnięciem:
-Ech, wolałbym nie zostać wezwany jako obrońca. - stwierdził z przekąsem, po czym spojrzał na czarodziejkę przed nim -To zaszczyt poznać. Będziemy współpracować celem wygrania tej bitwy. - powiedział, na szybko podsumowując to kim jest. Jego ton był spokojny, męski i opanowany. Nie kojarzył się w ogóle z jego wcześniejszym narzekaniem -Proponuję znaleźć innych i założyć sojusz. W grupie mamy większe szanse przetrwania do dalszych etapów bitw. Działając pojedynczo mamy mniejsze szanse powodzenia. - zasugerował.

Ryudogon:
Mag po kilku przejściach z demonami ocknął się... w burdelu. Dokładniej to naprzeciwko akurat jednego z podwyższeń, na którego środku znajdowała się rura do tańczenia. Szkoda, że to miasto było Opuszczone i nie było komu na niej tańczyć... chociaż... czy aby na pewno?
-Możemy stąd wyjść? Nie czuję się tu zbyt... komfortowo. - dobiegł do jego uszu kobiecy głos. Za nim stała kobieta odziana w skórzane ubranie, które zostało również wyprawione w taki sposób, by zapewniało niezbędne bezpieczeństwo w razie walki. Zaczęła również kierować się w stronę wyjścia z tej sali.

Mikazuki:
Chłopak obudził się w kwiaciarni. Zapach kwiatów, choć niewatpliwie ładny i przyjemny, był jednak tutaj aż w zbyt wielkim natężeniu, co niekoniecznie dodawało im uroku. Siedział na jakimś fotelu, a przed nim, trochę z przodu jakiś mężczyzna odziany w zbroję, z krótkim sztyletem przy pasie. Obrócił się on twarzą do Mikazukiego, a widząc, że ten już się obudził wystawił do niego rękę, najpewniej chcąc pomóc mu wstać.
-Jak rozumiem, będziemy współpracować. Proponuję rozpocząć od pertraktacji z innymi. Pojedyncze jednostki są łatwymi celami, stąd unifikowanie się uważam za istotne. - zaproponował, trzymając rękę wystawioną do maga. Miał czarne włosy i brodę, oraz uważne spojrzenie szarych tęczówek, wpatrujących się intensywnie w rozmówcę.

Ryukehoshi:
Mag iluzji obudził się na recepcji w hotelu. A dokładniej to ocknął się, bo stał za ladą. Jakby przyjmował gościa. Przed nim natomiast stał mężczyzna. Potężnie zbudowany, odziany w zbroję płytową z delikatnym wizerunkiem krwawego kwiatu. Na plecach miał z kolei eleganckie, misternie wykonane Guan Dao. Skinął on głową, a jego czarne włosy opadły mu delikatnie na oczy. Odgarnął je na bok i spojrzał swoimi brązowymi oczami na maga złudzenia.
-Honorem jest poznać innego gotowego ruszyć po spełnienie marzenia. - powiedział na powitanie, po czym dodał -Bez działania nie dokonuje się odkryć, ani nie tworzy się historii. Nie możemy czekać.

Ren:
Trudno powiedzieć, by Ren sam się tu znalazł. Bardziej - on sam nie wiedział dlaczego tu jest. Jakaś magiczna siła musiała jednak uznać, że skoro wziął i wypełnił ankietę dodaną kiedyś tam do Fiore News, a ta została w jego pamięci, najwyraźniej chce wziąć udział. Tak oto znalazł się wpierw przed bramą, a następnie... w kostnicy. Leżał właśnie na stole do przeprowadzania sekcji zwłok, a przed nim stał ciemnoskóry mężczyzna, choć jego skóra miała ten "jaśniejszy" odcień brązu. Miał lekko przymróżone, jakby z niewyspania oczy, jasne, brązowe włosy, niekiedy wręcz zdające się przechodzić w blond oraz zmęczone, zielone oczy. Odziany był w lekką, jedwabną tunikę, misternie wyszywaną złotą nicią, a do tego na jego szyi, nadgarstkach i kostkach znajdowały się złote ozdoby, bardzo podobne do tych, które nosiła czerwona kobieta nad bramą. Na głowie miał złoty diadem.
-Och... obudziłeś się... szkoda... - stwierdził ziewając, po czym dodał -Najchętniej to przespałbym tę całą bitwę i brał udział dopiero w jej podsumowaniu. Co ty na to? - spytał znudzony, patrząc na swojego "towarzysza".

Winter:
Mag obudził się na dachu szpitala. A dokładniej to stał opierając się jedyną dłonią o siatkę, dzięki której jeszcze z niego nie zleciał. Z dachu tego budynku rozciągał się całkiem ciekawy widok na panoramę miasta. Usłyszał za sobą chrząknięcie, a gdy sie odwrócił dostrzegł rosłego, potężnie zbudowanego mężczyznę z tuniką przerzuconą przez bark, przez co doskonale widać było jego wyrzeźbione, przypakowane ciało. Górował nad magiem wzrostem, jednak zdawał się być ubrudzony jakimś ciemnym pyłem zarówno na torsie jak i na twarzy.
-Witam! Nie osiągniemy niczego zwlekając! To co?! Do roboty! HAHA! - zakrzyknął wesoło i roześmiał dość głośno, kładąc dłonie na swych biodrach.

Welt:
Kotowaty wampir ocknął się na moście. Pod nim wolno płynęła sobie rzeczka, z zamiarem pewnie wpłynięcia do oceny za wieledziesiąt lub wieleset kilometrów. Gdyby się rozejrzał, dostrzegły stojącego za nim na środku mostu i wpatrującymi się gdzieś w dal mężczyznę. Miał na sobie elegancką zbroję, na głowie koronę, przez jego polik przechodziła blizna. Miał ciemną brodę, ale za to bystre, czarne oczy. Jego kędzierzawe, krótkie i ciemne włosy zdawały się być równie nieposkromione co lawina. Jednak to on zdawał się nie dostrzec swojego towarzysza, będąc zbyt zajęty rozmyśleniami. Mruknął tylko coś do siebie, co oczywiście - kotowaty usłyszał:
-Będzie trzeba się stąd szybko zbierać i czekać na dobry moment.

Nanaya Byakushitsune:
Mistrzyni Grimoire Heart obudziła się w samym centrum studia fotograficznego, a dokładniej... siedząc na krześle przy aparacie fotograficznym. Z kolei w miejsce modela bądź modelki... stała piękna kobieta o delikatnej budowie. Wyglądała, jakby jej ciało było utworzone z wody, a odziana była w złoto i pianę morską. Rozglądała się uśmiechnięta, jakby czegoś szukając, aż w końcu jej wzrok spoczął na czarodziejce słońca. Wtedy lekko spoważniała, spuściła wzrok i powiedziała:
-W-witam. Będziemy współpracować. Miło... mi... - mówiła powoli i cicho, co jakiś czas zerkając nieufnie na maginię.

Info od MG:
Dzień I
Laen: 100MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Rin: 145MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Never Winter: 230MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Grey Eminence: 0MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Północny Wiatr: 130MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Finn: 230MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Will: 160MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Władca Kasztanów: 200MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Aran: 130MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Samael: 176MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Amney: --- | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Terrenco: 100MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Eris: 115MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Eisaku: 130MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Roe: 130MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Master of Speed: 100MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Ezra al Sorna: 180MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Hotaru: 130 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Ryudogon: 130 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Mikazuki: 130 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ryukehoshi: 100 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |
Ren: 110 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Winter: 100 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Welt: 100 MM | 5 rozkazów (lewa dłoń) |
Nanaya Byakushitsune: 165 MM | 5 rozkazów (prawa dłoń) |

Inne: W sprawie tych wątpliwości w podświadomości - jak coś będzie niejasnego z mojego posta - piszcie do mnie na GG/PW/FB. Wówczas wyjaśnię (lub się postaram) o co chodzi. Fabularnie wasze postaci podświadomie o tym wiedzą. Każdy na PW również dostanie informacje kogo dostał. Opisy ich zdolności są jednak uproszczone i bardziej "opisowe", aniżeli techniczne.


Ostatnio zmieniony przez Torashiro dnia Sob Paź 07 2017, 01:05, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559

AutorWiadomość
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Opuszczone Miasto - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 25 EmptyPią Lut 08 2019, 18:06

Nie miał teraz czasu na nadmierne pogawędki. Spojrzał tylko krótko na swoją Legendą, a następnie na nieprzytomną towarzyszkę.
- Sabre, wycofajmy się - powiedziałby krótko, mając na myśli odwrót taktyczny, który dla jego kompana byłby najprostszy. Nawet z dziewczyną w rękach. Był raczej szybki i silny, a w razie zagrożenia uniknąłby potencjalnego ataku. Sam policjant zostałby nieco z tyłu, aby zadać proste pytanie legendzie jej głównej towarzyszki. - Hermit. Dałbyś radę przenieść jej rozkazy na mnie i zostać moją legendą? Możemy potrzebować twojej pełnej siły - dopytałby się tylko mężczyzny, aby następnie zastosować się do zaleceń. Ewentualnie jeśli jego stan zdrowia byłby zagrożony to zręcznie, sprawnie jak na skrytobójcę przystało postarałby podążyć za swoim kompanem, aby zająć pozycje poza głównym zgiełkiem walki. Wszystko po to, aby jakoś osłonić Meę. Albo przygotować się do potencjalnego ataku z zaskoczenia.

W skrócie - skupiłby się na znalezieniu schronienia dla dziewczyny. Wszystko po to, aby w sytuacji umożliwiającej potencjalny kontratak, posłać sztylety do rzucania z odnawialnego paska w kierunku przeciwników, obierając za cel ich odkryte punkty witalne, czy stawy, aby ograniczyć ich mobilność. Pomijając jednak potencjalną kontrofensywę - skupiłby się na bezpieczeństwie. Jeśli byłoby to konieczne, użyłby swojego tatuażu, aby przenieść się o kilka metrów w bezpieczniejsze miejsce. Jeśli dałby radę sparować jakiś cios, spróbowałby zrobić to szablą, aby wolną ręką kontrolując swoje ciało na mistrzowskim poziomie posłać w przeciwnika sztylet. Gdyby jednak sytuacja była dość krytyczna i przeciwnicy skupiliby się na nich, aktywowałby rozkaz, który miałby pozwolić Sabre użyć pełni swojego potencjału.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Władca Kasztanów


Władca Kasztanów


Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015

Opuszczone Miasto - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 25 EmptyPią Lut 08 2019, 20:01

- Jahooo! Przybyło wsparcie! - wykrzyknął radośnie Gonzales, kiedy to deszcz strzał przeszył ich wroga, a potem jeszcze nadleciał czołg i zatrzymał się w powietrzu. - Ale chyba nie dla nas... - dodał ponuro chłopaczek, wnioskując po zamieszaniu, jakie powstało w obliczu tej nagłej odsieczy.
No właśnie, zamieszanie było spore. Cóż wobec tak wielkich sił i tak wielkich armii znaczył mały Gonzales? Był jeszcze młodym chłopcem. I to w chwili obecnej pozbawionym mocy magicznej. Można więc było nawet stwierdzić, że w obliczu tego wszystkiego był zwykłym chłopcem. Takim, co przypadkiem znalazł się w miejscu zbyt wielu zdarzeń. Nie było więc warto zwracać na niego uwagi.
Tak sobie Gonzales pomyślał i to właśnie postanowił wykorzystać, kiedy to na pełnej prędkości drugopoziomowego sprintera zaczął uciekać, przed spadającym w spowolnionym tempie czołgiem i wtedy to też najchętniej uciekłby między jakieś gruzy, drzewa, czy cokolwiek innego, gdzie stałby się jeszcze bardziej niezauważalny, niż był. W takim też miejscu odczekałby, aż czołg uderzy w ziemię i zamieszanie zrobi się jeszcze większe. A gdyby ktoś, lub coś miało przeszkodzić Gonzalesowi w jego taktycznym odwrocie, to machnąwszy od dołu, ku górze osiemdziesięciokilwym młotkiem, Gonzales pozbyłby się takiej przeszkody. Jeśli zaś coś miałoby Gonzalesa złapać, to chłopaczek osłabiłby to coś swoją rękawiczką, a potem przetrąciłby młotkiem. Chyba, że byłby to któryś z Gonzalesa towarzyszy, ale ci powinni być w tej chwili zajęci nieco ważniejszymi, niż Gonzalesowi sprawami, a taktyczny odwrót Gonzalesa nie byłby taktycznym odwrotem, gdyby nie miał na celu wykorzystania w walce pewnej taktyki. Ta jednak wymagała tymczasowego odwrotu.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2681-pjenjanzki-gonza#45826 https://ftpm.forumpolish.com/t2665-gonzo https://ftpm.forumpolish.com/t2682-cos-gonza#45827
Never Winter


Never Winter


Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 25 EmptyNie Lut 10 2019, 17:21

PERSPEKTYWA NEVERA
Guh... Znów to samo... Cokolwiek tamten.. oso-... nie, to COŚ powiedziało... Dostawałem ataków niewytłumaczalnego gniewu. Traktuje mnie... Jak nic... Podczas gdy on sam...
-... Nie powinien istnieć...
Cholera... Przeklęty bezużyteczny stary pierdziel... Jak tylko będzie to możliwe... To... Chwyciłem mocniej za młot, prawie zdecydowany... Gdy nagle...
- WOAH!
Nagle wszystko zaczęło eksplodować wokoło niego... Co do diabła się działo... A poza tym... Pojawiło się mnóstwo ludzi... Którzy pobiegli w jego stronę...
-... Huh?
Wszystko potoczyło się chaotycznie, zwłaszcza gdy nagle pojawił się wielki czołg.
- HUUUUE?
Nie nadążałem z tak szybkimi zmianami. Co się dzieje? Dlaczego się dzieje? Jaka iluzja?... Wtedy jednak poczułem mocne szarpnięcie Pietragoras-sempaia, który objął mnie swoją wielką łapą... Ugh...

PERSPEKTYWA GREY
... Focalor, ugh. Ten zadziorny uśmieszek. Irytujące poczucie pewności siebie. Kpiąca uprzejmość. Wszystkie demony były mi solą w oku, ale ten... Jak tylko przypomniałam sobie nasze poprzednie spotkania, to... Jak się okazało, to rzeczywiście była osoba, którą wyczytałam jako "ojca". Tak jak się spodziewałam, "odtworzył" śmierć. Lilith, Focalor, Mefisto... Demony już od dłuższego czasu działały, zapuszczając swoje macki w ten świat. Naprawdę byłam tym zirytowana. Koniec z tym! Po powrocie zdecydowałam, że spróbuję odzyskać moc oraz pokazać, czemu nawet bogowie drżeli przede mną w mojej pełnej sile. Mogłam to nawet osiągnąć przy ograniczonej ilości środków... Niech tylko poczekają! Naprawdę nie miałam ochoty na rozmowę z demonem, mimo że pewnie byłaby niezbędna, jednak czasu nie było. Więc musiałam się streścić. Już miałam otworzyć usta, gdy nagle Mavis-san wykrzyknęła słowa, ja posłusznie znieruchomiałam i po chwili w stronę Focalora poleciały pociski. Wtedy zdałam sobie sprawę, co Mavis-san zrobiła. Tak więc posiłki przybyły, ale dzięki działaniu Mavis-san oraz Andrzej-sana udało się zniweczyć plan wroga na zaskoczenie!  Z drugiej jednak strony nie za dobrze to wyglądało... Czołg pozostał, dzięki reakcji Mavis-san udało nam się wycofywać. Przede wszystkim mimo bycia celem ostrzału Focalor w ogóle się nie przejął. Albo spodziewał się posiłków albo nic co mieliśmy nie mogło być wystarczająco mocne na niego. Prawdopodobnie oba stwierdzenia były prawdziwe. Jako że mieli osobę rozpraszającą iluzję, to moja taktyka mogła nie zadziałać, nawet gdyby demon jej nie słyszał. Wolałam więc nie zostawać na przegranej pozycji, ale przegrupować się i uderzyć ponownie. Zwłaszcza, jeśli moje przewidywania się sprawdziły, to nie powinni za bardzo oddalać się od tego miejsca. Powinniśmy zebrać pozostałych przy życiu Mistrzów i uderzyć ponownie... Zanim więc czołg przebił się przez barierę, ja zwróciłam się do Pierwszej.
- Mavis-san, wycofujemy się - szepnęłam mistrzyni. - Jak tylko się zacznie, spróbuj stworzyć kilka iluzji które będą służyły co zmylenia pościgu.
Nawet jak są tutaj osoby rozpraszające iluzje, to cel był jeden - na moment opóźnienie bądź zmylenie pościgu. Tak długo jak byliśmy wystarczająco daleko, powinno się udać zniechęcić do pościgu. Chociaż wiedziałam że jako że Focalor się ruszył, czas jest policzony. Trzeba było działać szybko... Dlatego zawołałam.
- Mina-san! Wycofujemy się! Hrnesal-san, Pietragoras-ou-sama, Andrzej-san, Serpensis-sama, trzymajcie swoich mistrzów! - sama nie puszczałam Legendy która mnie trzymała. Byłam wystarczająco mała aby sobie poradzić. Po czym odwróciłam się do naszych nowych sojuszników, a właściwie do ich Legend, pokazując im przeciwległe miejsca, idąc po trójkącie. Jak każdy będzie uciekał w inną stronę, nie będą mieli wyjścia i muszą rozproszyć swoje siły. Dało by nam to okazję, aby ich wtedy ostatecznie zniszczyć. Została jeszcze jedna kwestia. - Choukichi! (B)
Wzmocniłam swoją grupę szczęściem, które było nam potrzebne, jeśli chcieliśmy się stąd wydostać cali! Plan był taki żeby Andrzej-san dzięki swoim zwierzątkom zajmował się zwiadem i jednocześnie dzięki temu mieliśmy się szanse nawet po rozdzieleniu znaleźć. Pietragoras-ou-sama i Hrnesal'san, jako najsilniejsi i z największą mobilnością, mieli się zajmować ewakuacją mistrzów. Serpensis-sama miała stanowić tylną straż wraz z Samael-sanem. Adams-san, Mavis-san oraz ja mieliśmy się zajmować defensywą oraz koordynacją działań. Oczywiście, jeśli była okazja, żeby zastawić zasadzkę, to tylko głupiec by z niej nie skorzystał... Aczkolwiek najbardziej niepokoiłam się Never-kuna, który nie zachowywał się normalnie... Tego się spodziewałam, w sumie. Jak będziemy mieli odrobinę wolnego czasu, trzeba było z nim porozmawiać.
Oczywiście, wciąż jest opcja że nie uda nam się wycofać. Wtedy najważniejszą kwestią była defensywa oraz zorientowanie się o nowych zagrożeniach. Atak z zaskoczenia był nieudany, ale jeszcze zarządcy nie zaatakowali. Dlatego nie sądziłam, aby najgorsze nadeszło. Sama postanowiłam się kryć za najsilniejszymi figurami, aby nie zejść po pierwszym ciosie.


Ostatnio zmieniony przez Never Winter dnia Wto Lut 12 2019, 12:57, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1552-superhero-national-funds-czyli-konto-nevera#24439 https://ftpm.forumpolish.com/t1507-never-winter https://ftpm.forumpolish.com/t4758-grey-eminence-interworld-heroic-funds#98602
Ezra Al Sorna


Ezra Al Sorna


Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015

Opuszczone Miasto - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 25 EmptyNie Lut 10 2019, 18:59

Ezra zmarszczył brwi, widząc że "słudzy" jego zdradzieckiej sojuszniczki skupiają się pojedynczym punkcie, jakim był nieznajomy, od którego wyczuwał demoniczną aurę. Po chwili jednak wszystko stało się jasne - przeciwnicy użyli iluzji. Co gorsza czołg Qin został zablokowany przez barierę, dając cenne sekundy ich oponentom. A na to nie zamierzał pozwalać.

- Bardżuk, skup się na osobie która zablokowała pierwszy atak, ale pamiętaj, że priorytet mają Mistrzowie, nie Legendy. Jeśli dostrzeżesz szansę żeby kogoś zabić albo ciężko zranić, to z niej skorzystaj. Przekaż Ilmionowi, żeby skupił się na magach którzy przerwali jego ostrzał. Niech cię osłania, wasz Mistrz powinien pomóc wam z koordynacją działań. Zaatakujcie tych, którzy nadal walczą. Naszym głównym celem jest zredukowanie ich siły. Nie atakujcie mężczyzny, jest związany z Organizatorami, ale uważajcie na niego. - rzucił szybko szermierz. - Ja zajmę się barierą...

Al Sorna aktywuje Ryuuzume, jednocześnie nakładając na jedno z ostrzy zaklęcie Dies Irae, by zwiększyć jego moc destrukcyjną. Kolejne dwa ostrza zachowa przy sobie, będą one unosić się dwa-trzy metry za nim. Mag założy swoją maskę oraz aktywuje PWM Mark of Hell i Demonic Possession, emanując demoniczną aurą. Korzystając z PWM Herald of Hell, pośle w stronę nieznajomego komunikat:

Jestem Heroldem Mefista. Nie jesteś celem mojej grupy. Rozejm?


Jednocześnie używając swoich umiejętności (Sprinter 3 + Półdemon), ruszy do walki, na swój cel obierając poruszającego się z dużą prędkością przeciwnika. Okrążając pole walki wykorzysta wzmocnione ostrze w charakterze pocisku, "wystrzeliwując" je w stronę bariery, co powinno ostatecznie ją rozbić i skrócić czas ewakuacji oponentów. Następnie zredukuje swój dystans od przeciwnika, unikając przy tym wejścia w zasięg eksplozji i pośle w jego stronę pozostałe dwa ostrza, jedno nieco później niż drugie, celując w jego nogi i tors.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3310-konto-ezry https://ftpm.forumpolish.com/t3264-ezra-al-sorna
Amney


Amney


Liczba postów : 714
Dołączył/a : 24/08/2016
Skąd : Spod harnasiowego tronu

Opuszczone Miasto - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 25 EmptyNie Lut 10 2019, 19:56

Sama na początku jeszcze nie rozumiałam o co chodziło z tą walką, więc facetowi z realnych czasów po prostu pokazałam wzruszone ramiona z rozłożonymi rękoma. No przykro mi! Nie twoja sprawa, nie żebym sama nie wiedziała o co chodzi. Jednak coś podejrzewał... to niedobrze. Być może zaraz zrobi się nieciekawie, a było to ciekawe. To znaczy, nieciekawe ale ciekawe! Ghhh! Zaraz się w tym pogubię! Legendo! "Rozkazuję Ci rozwiązać problem tego maga. Nowe rozkazy zawsze sie przydadzą."
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4705-amney-v3
Torashiro


Torashiro


Liczba postów : 5599
Dołączył/a : 10/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 25 EmptyWto Mar 05 2019, 23:21

MG:

Amney:
Atak z zaskoczenia zawsze dobry. Pierwotna legenda szczurzycy ruszyła sprintem w kierunku niczego nie spodziewającego się maga. Ten jednak miał swoją legendę. A ta zareagowała jak na postać z legend przystało. W ostatniej chwili ustawił na drodze zabójcy swoją broń drzewcową i za jej pomocą odepchnął go w dal. Następnie zaś szybko złapał swojego towarzysza i ruszył biegiem w inną stronę. Ucieczka. Pytanie tylko... czy chcieli gonić. Zawsze mogli mieć inne cele atrakcyjne na głowie.

Never, Grey, Samael, Gonzales, Finn i Ezra:
Działo się, oj wiele się działo, ale najlepiej całość podsumować, jako, uwaga Panowie i Panie, spieprzamy. Finn z Sabre oraz Hermitem zajęli się Meą oraz całkiem efektywnie wycofali. Także Gonzales, wspierany iluzją Mavis nie miał z tym problemu. Serpensis także z łatwością się tym zajęła, a Pietiagoras zabrał małe dziewczynki bez problemu. Gorzej było z Neverem, który był zbyt zamotany, ale także udało mu się stamtąd zabrać. Adams i Hn'rse'al także bez problemu się wycofali. Andrzej już wcześniej był wycofany i tylko Samael, zbyt zamyślony czy skonfundowany by działać. A nie skończyło się to ciekawie.

Iluzje Mavis, choć rozpraszane, całkiem skutecznie utrudniły dotarcie do przeciwników i ich koncentrację. Do tego mieli szczęście po swojej stronie. A to naprawdę dużo. Ostatecznie więc większości udało się wbiec do lasu... właśnie. Większości. Mistrz Fairy Tail nie miał tego szczęścia. Gdy opadł kurz po upadku czołgu, jego ciała już tu nie było, a zarówno Serpensis jak i Andrzej nie posiadali nagle swojego współczesnego towarzysza. Never także był rozkojarzony na tyle, że zgubił się swojej legendzie. Leżał ogłuszony na polu bitwy niedaleko pola wybuchu.

Jednak o wiele ciekawiej wyglądało kilka chwil przed przebiciem bariery. Starzec, który ją postawił wyglądał jakby dawał z siebie wszystko w jej utrzymaniu, a jego energia magiczna niczym płomień wirowała po jego ciele. A może to był ogień? Kto go tam wie. Ezra jednak nie planował czekać.
-Jak mam ci przekazać informacje? - spytał zaciekawiony "Bardżuruk". Czyżby posiadał jakieś zdolności telepatii, o których pojęcia nie miał? Tak czy inaczej najlepszy caster tego frm, mistrz Grimoire Heart i demoniczny herold w jednym zaatakowali. Ostrze przebiło barierę, sprawiając, że czołg wleciał i wzbił tumany kurzu. Kto jednak poruszał się tak szybko? Ciężko określić. Czy był to Gonzales? Czy był to Sabre? Czy był to ktokolwiek inny? Kto wie... kto wie. A może Pietiagoras lub Andrzej na sterydach? Każdy z nich był szybki na swój sposób i stanowił zagrożenie. Ale nie byli jednym przeciwnikiem, więc poza wskazaniem, skąd wyleciał pocisk (na co i tak nikt nie zdążył zwrócić uwagi w tym chaosie), nic nie zrobił.

Uderzenie czołgu miało jednak znacznie gorszy impakt, niż większość się spodziewała. Ogólnie - ogłuszyła uciekającą grupkę. Tumany kurzu zasłoniły widok, a na niebie pojawiły się duchy... Wait... duchy? I czemu temperatura tak dziwnie wzrosła? I ziemia zaczyna tak dziwnie... dudnić?

Był to jednak też ten moment, gdy mimo ogłuszenia Hermit odpowiedział Finnowi. Wszak dopiero wtedy znalazł chwilkę czasu:
-Wybacz. Mea udowodniła, że mój naród jej zaufał. Pozostanę jej wierny do końca i zmienię żywot osoby, która ją wyeliminują w koszmar. Dam z siebie wszystko póki mogę. - powiedział zdeterminowany mędrzec.

Info od MG:
Dzień VI: Późna noc
Never Winter: 74 MM | 2 rozkazy (lewa dłoń) | Ogłuszony
Grey Eminence: 0 MM | 7 rozkazow (lewa dłoń) | Shoukyou 5/5 (Rubea i smok), Choukichi (Wszyscy) 1/1 | Ogłuszona
Finn: 177 MM | 4 rozkazy (prawa dłoń) | | Pusty pierścień Arenów, pojawiła się na nim lekka rysa, Ogłuszony
Władca Kasztanów: 0 MM | 1 rozkaz (prawa dłoń) | Ogłuszony
Amney: --- | 3 rozkazy (prawa dłoń), 2 rozkazy u legendy | Zmęczona, malinka po lewej stronie szyi
Ezra al Sorna: 89 MM | 0 rozkazów (prawa dłoń) | Rozcięta twarz, lekko krwawi i piecze, na prawo od lewego barku, rana już nie krwawi ale boli, utrudnia władanie lewą ręką, w prawym udzie rana też już nie krwawi, ale też wciaż boli. Zmęczony

Termin: Wtorek 12 III godz. 23.30

Wyeliminowani:
Samael: +30 PD | Do Listopada x805 roku ogólny ból ciała przy gwałtownych ruchach bądź zrywach organizmu. Można leczyć fabularnie.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1315-konto-torashiro#19555 https://ftpm.forumpolish.com/t962-torashiro#14231 https://ftpm.forumpolish.com/t1316-torashiro#19559
Never Winter


Never Winter


Liczba postów : 641
Dołączył/a : 19/05/2013

Opuszczone Miasto - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 25 EmptyWto Mar 12 2019, 20:18

PERSPETKYWA GREY
-... !
W pewnym momencie po przebiciu się czołgu nastąpiła eksplozja. Zaraza... Była silniejsza niż się spodziewałam! Ugh... Co prawda udało nam się uciec, ale było gorąco... Nagle zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy. Zauważyłam że kilku z nas brakowało! Konkretniej...
- Gdzie jest Samael-san... i Never-kun?
Zapytałam się na głos, mimo pewnego ogłuszenia... Mniejsza o Samael-sana... Mój bohater zaginął! Szczęście musiało nas opuścić w najgorszym możliwym momencie! Było... źle!
Wtedy te nietoperze się odezwały... Never-kun został powalony na ziemię, zaś Samael-san... Co on sobie myślał? Po prostu został i mimo moich usilnych starań o zachowanie go przy życiu po prostu postanowił stankować czołg (świetny żart słowny, brawo ja - przyp. Grey). Dlatego należało się zająć jego Legendami... ale najpierw.
- Pietagoras-ou-sama... Proszę cię, uratuj Never-kuna... nietoperz ci pomoże... szybko - powiedziałam, widząc duchy. Oraz czując wzrost temperatury... Zaraz, wzrost temperatury? - Trzeba się pospieszyć! Za chwilę... wybuchnie! Szyk rozproszony!
Dodałam rozkaz, w niesamowitym przypływie energii. Te wszystkie zdarzenia... poza duchami czy cholera wie co to jest, ale wzrost temperatury i dudnienie... oznaczało tylko jedno! Sądziłam, że nadeszło to o co się obawiałam - kolejni zarządcy musieli dołączyć i użyć swoich asów. Trzeba było szybko wziąć stąd Never-kuna, po czym uciec...
- Seprensis-sama... Andrzej-san... jeśli możecie, zawrzyjcie kontrakt... Potrzebujemy waszych zdolności...
Powiedziałam, GDYBY okazało się że katastrofa nadejdzie nieco później. Inaczej trzeba było wcześniej ratować życie, a dopiero potem kontraktować. Tak naprawdę było mi obojętne, czy zawrą kontrakt z Adams-sanem, czy ze mną... I tak potrzebowaliśmy większych sił do walki z organizatorem. Najlepiej byłoby wcześniej pozbyć się zarządców, a wolałam nie walczyć ze wszystkimi jednocześnie... Trzeba było zorganizować ucieczkę, najlepiej z użyciem koni H'rnesala. Oczywiście mi się to nie podobało... Wszystko to opóźniało nasze wycofywanie... Ale miałam nadzieję, że reszta będzie stanowiła lepszą przynętę (jeśli nie odpisze, that's it - przyp. Grey), co pozwoli nam kupić trochę czasu. Tym razem wraz z Mavis-san oraz z Rider Master... Adams-sanem chciałam skupić się na obronie, gdyby katastrofa była znacznie gorsza niż przeczuwałam i na przykład poza ziemią duchy mogły zaatakować. Andrzej-san oraz Serpensis-sama mieli wypatrywać przeciwników, zaś H'rnesal, póki nie wrócił Pietragoras-ou-sama, był naszym wojownikiem gdyby wpadł jakiś wróg walczący wręcz do szyku. Póki nie uda się odzyskać Never-kuna. Potem full retreat. Chyba że Mavis-san ma lepszy pomysł... Ale odzyskanie mojego bohatera wciąż było priorytetem.

PERSPEKTYWA NEVERA
- Uaaaaw... UGH!
Z jakiegoś powodu wszystko się zakręciło, gdy nagle poczułem jak coś mnie puszcza i ja lecę na ziemię... Ugh! Kolejny raz upadek... Ale... jako superbohater nie mogłem się poddać... Ale mi się tak kręciło w głowie... Dlatego starałem się wstać...
- Ugh... co... się wydarzyło...?
Zapytałem się sam siebie, starając się utrzymać na nogach, jednak świat wirował... O, drzewo... Było dobrze się przy nim oprzeć... Może dzięki temu nieco wszystko przestanie się kręcić... Udałem się tam więc (chwiejnym krokiem, przez to łatwiej mu będzie uniknąć "szczęśliwie" ciosów bądź też niespodzianki spod ziemi - przyp. Grey).
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t1552-superhero-national-funds-czyli-konto-nevera#24439 https://ftpm.forumpolish.com/t1507-never-winter https://ftpm.forumpolish.com/t4758-grey-eminence-interworld-heroic-funds#98602
Władca Kasztanów


Władca Kasztanów


Liczba postów : 480
Dołączył/a : 28/01/2015

Opuszczone Miasto - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 25 EmptyWto Mar 12 2019, 20:30

Zamieszanie, które wywołał czołg było dość spore. Na tyle, że Gonzales nie zauważył, żeby coś wyeliminowało Samaela. Chłopaczek wierzył z pełnym przekonaniem w jego moc i w to, że sobie poradzi, iż nawet gdyby zauważył, iż czołg spadłby prosto na niego, to spodziewałby się, że za parę minut Samael rzuci nim we wrogów.
Gonzales jednak musiał wpierw zadbać o samego siebie, by nie przeszkadzać tym sposobem innym, a w odpowiedniej chwili może zdołałby jakoś pomóc. Chciał być jednak pewien, że był wystarczająco niezauważalny, by mógł w jakikolwiek sposób zadziałać, tak więc możliwie najszybciej i możliwie najdyskretniej zaczął się przemieszczać w okolice za plecami swoich wrogów, za których to uznawał rogatego Nevera oraz jegomościa, który przyleciał wraz z czołgiem.
Chłopaczek cały czas w pogotowiu miał swój potężny młot, który w chwili obecnej stanowił dla niego ostatnie narzędzie walki, którym mógł się bronić i czasem też zaatakować, jakby któryś z wrogów jednak go przyuważył. Gonzales wolał pozostawać niezauważony i w obliczu tak wielu zagrożeń, chciał znaleźć sobie takie miejsce, w którym byłby w miarę bezpieczny. Gdyby coś w tym przeszkadzało, uderzyłby od dołu ciężkim młotem, byleby jeszcze jakoś jeszcze przez chwilę przetrwać, obserwując dalszy rozwój wydarzeń.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t2681-pjenjanzki-gonza#45826 https://ftpm.forumpolish.com/t2665-gonzo https://ftpm.forumpolish.com/t2682-cos-gonza#45827
Amney


Amney


Liczba postów : 714
Dołączył/a : 24/08/2016
Skąd : Spod harnasiowego tronu

Opuszczone Miasto - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 25 EmptyWto Mar 12 2019, 22:43

No i poleciał. No i ten zablokował. Czemu też nic nie zawsze zgodnie z planem jak chcę?! Aż ze złości tupnęłam nogą gdy zaczęli wiać, a moje legendy stały i nic nie robiły. Znowu czułam jak napływa do mnie złość z tego powodu i ponowne tupnęłam, tym razem drugą nogą. Jeszcze palcem wskazałam na nich i sama zaczęłam biec za nimi. W końcu wydałam rozkaz na to! Miałam teraz zmarnować go jak i stracić sojusz? Oj nie, nie, nie. Za nim, za rozkazami!
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t4705-amney-v3
Ezra Al Sorna


Ezra Al Sorna


Liczba postów : 662
Dołączył/a : 22/11/2015

Opuszczone Miasto - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 25 EmptySro Mar 13 2019, 00:03

Wszechobecne tumany kurzu nie pomagały w orientacji. Wyglądało na to, że atak pomimo kilku przeszkód się udał. No...częściowo.

Al Sorna rozejrzy się, próbując zlokalizować najbliższego przeciwnika i wykorzystując jedno z ostrzy jako tarczę w ramach potrzeby. Nie za bardzo spodoba mu się ten spadek temperatury, nie pamiętał, żeby ktokolwiek z jego sojuszników dysponował podobnymi umiejętnościami. Mimo tego inicjatywa znajdowała się po jego stronie. Jego priorytetem będzie odnalezienie maga, który postawił barierę. Jeśli mu się to uda, to wykorzysta swoje latajace ostrza oraz szybkość do tego, aby zaatakować.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t3310-konto-ezry https://ftpm.forumpolish.com/t3264-ezra-al-sorna
Finn


Finn


Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012

Opuszczone Miasto - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 25 EmptySro Mar 13 2019, 10:26

Walka trwała w najlepsze. Chociaż aktualnie wyglądało to na jakąś ciszę przed burzą. Jasnowłosy policjant spróbował tylko uspokoić i unormować oddech, zachowując przy tym czujność. Jakby nie patrzeć nie chciał wydać swojej obecności głównie ze względu na jego towarzyszkę. Skinąłby głowa w kierunku Sabre,aby ten zachował czujność. Samemu zaś pilnowałby ich najbliższego otoczenia, czy spróbował znaleźć lepszą, stabilniejszą skrytkę. Jakiś budynek w lesie? Jakieś ruiny? A może większe drzewo? Cokolwiek,co pozwoliłoby im odetchnąć, przeczekać zamieszanie i pozostać niezauważonym.
- W tym stanie nie będzie w stanie użyć rozkazów, a jak widzisz sam turniej raczej nie jest tym, za co go mieliśmy. Nie sądzę by nawet główna nagroda była tu prawdziwa. W ten sposób możemy ją obronić, a chyba jesteś mi w stanie zaufać na tyle, że jej nie porzucę ot tak - dopowiedział by tylko cicho najpewniej w nowym, bezpieczniejszym miejscu, kierując te słowa do Hermita. W końcu nieprzytomna osoba nie mogłaby używać rozkazów. Chyba. Do tego pełna moc Hermita mogła przydać się im w celu pewnej kontry.
Powrót do góry Go down
https://ftpm.forumpolish.com/t366-depozyt-finniana-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t350-finnian-jerome https://ftpm.forumpolish.com/t432-o-wszystkim-i-o-niczym-co-sie-finniego-tyczy#4423
Sponsored content





Opuszczone Miasto - Page 25 Empty
PisanieTemat: Re: Opuszczone Miasto   Opuszczone Miasto - Page 25 Empty

Powrót do góry Go down
 
Opuszczone Miasto
Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Powrót do góry 
Strona 25 z 25Idź do strony : Previous  1 ... 14 ... 23, 24, 25
 Similar topics
-
» Opuszczone tereny fabryczne
» Miasto zaginionych
» Lutea - miasto
» Zniszczone Miasto
» Miasto Klae

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
 :: 
Off-top
 :: Archiwum :: ARCHIWUM ŚWIATA :: Inne tereny :: Pozostałe kraje :: Norgath
-




Reklama
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
BlackButlerVampire KnightSnMHogwartDreamDragonstKról LewDeathly Hallowswww.zmiennoksztaltni.wxv.plRainbow RPGEclipseRe:Startover-undertaleBleach OtherWorldThe Original DiariesFort Florence
Layout autorstwa Frederici.
Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.