I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Znajduje się on w najdalej wysuniętej na północ części slumsów. To nie duży, kamienny budynek, który jest już nie najlepszym stanie. Ściany pokryte są bluszczem, dachu prawie już nie ma, a schody rozpadły się dawno temu. Nie mniej jednak, sam mechanizm koło wodnego, jak i samo koło są w idealnym stanie. Mechanizm znajduje się w piwnicy głównego budynku, do której prowadzi ogromna i ciężka, stalowa klata. W środku jest ciemno i bardzo wilgotno. Samo koło ma jakieś 15 metrów średnicy i wykonane jest z drewna. Obraca się ono leniwie prawie cały czas. Oczywiście, obok znajduje się rzeka. Nie jest ona zbyt czysta, a jej poziom jest mniejszy niż dawniej, ale to wystarcza. Ale, ale... Jeśli budynek jest opuszczony, to kto dba o mechanizm koła? Przecież to slumsy. Otóż osiedliła się tutaj grupka ludzi, która nazywa siebie Topielcami. Są oni niscy, szybcy i sprytni. Cechą charakterystyczną jest szara skóra, ciemne plamy na twarzy oraz brak owłosienia. Są to jednak dalej zwykli ludzie. Nie jakaś rasa czy mutanty. Oni po prostu stali się tacy ze względu na swój tryb życia. Młyn wodny otoczony jest licznymi budynkami, większymi lub mniejszymi, jednak nikt nie ośmiela się zapuszczać do samego młyna wodnego. To terytorium Topielców, tak samo jak i rzeka, oraz kawałek działki i podwodna jaskinia.
MG:
Koło młyńskie skrzypiało lekko, raz po raz obracając się w koło własnej osi. Dźwięk ten odbijał się od ścian budynków, od drzwi, okien i dochodził, aż tam do końca ulicy, gdzie w ciemnym zaułku, a kilku spruchniałych skrzyniach siedziały dwie osoby. Oboje ubrani byli w takie same ciemnozielone płaszcze, z tym, że jeden z nich zarzucił sobie kaptur na głowę, a drugi, o czarnej czuprynie, która przycięta była krótko nad jego uchem, wolał własne, dość kolorowe nakrycie głowy. Była to różnokolorowa czapka z czterema rogami, które rozchodziły się w różne strony, a na końcu każdego z nich znajdował się mały, srebrny dzwoneczek, który pobrzdękiwał cichutko, przy każdym ruchu jego głowy. Zakapturzona postać siedziała bez ruchu i z pomocą jakiegoś dziwnego czaru, obserwował dom, który krył się za rogiem. Budynek był spory, miał dwa piętra, płaski dach, którego z tego miejsca nie było widać. Z przodu znajdowała się duża drewniana brama, przez która nie dało się zajrzeć do środka, na małe, zagracone podwórze. Okien było tylko kilka. Znajdowały się one głównie na pierwszy piętrze, w nie których brak było szyb, a inne zapchane były starymi gazetami. Biały tynk odpadał od ścian, w niektórych miejscach odsłaniając gołą cegłę. Przypominał on troszkę wieże. Pierwsze piętro było nie co szersze, znajdowały się tam sporej wielkości drewniane drzwi, które nie wiedząc czemu, jako jedyne nie nosiły żadnych śladów zniszczeń. Ściany były podrapane, w kilku miejscach znaleźć można było sporej wielkości dziury, przez które do środka wpadało światło. Drugie piętro było prawie całkowicie odcięte od zewnętrznego świata. Nie można zajrzeć do środka, bo nie ma okien, jest to tylko goła ściana. Nie ma tutaj dziur, a jeśli już jakieś sobą, to zostały one skrupulatnie załatane jakimiś szmatami. Dach był płaski, stalowy, na którego prowadzi tylko jedna, również stalowa drabina, która można odczepić i odciąć drogę na górę. Dom ten oddalony był od innych budynków o kilkanaście metrów, głównie ze względu na to, że odgradzał go od świata płot. Po prawie znajduje się opuszczony młyn, po lewej zniszczony sklep bławatny. Z tyłu każdego z ów budynków znajduje się krótki, zbudowany z kamiennych płyt, które już powoli się obluzowują, brzeg. Ma on szerokość metra. Tuż obok sklepu znajduje się restauracja, w której odnalazło miejsce do spania wielu ludzi, dlatego jest on w miarę dobrze utrzymany. Niestety, ludzie Ci nie są zbyt mili i towarzyscy. Jak chyba wszyscy w slumsach. Na przeciwko domu znajdują się tylko dwa budynki. Jednym z nich jest bar, w którego piwnicy dalej funkcjonuje ów instytucja [na parterze znajdziecie opuszczone pomieszczenie i jednego kolesia, który w razie czego, może zaprowadzić was do "baru"]. Jest to jednak zupełni inny bar, niż można spotkać w zwykłych miastach. To slumsy, po tym można spodziewać się wszystkiego. Nie mniej jednak, za kilka klejnotów mogą udzielić kilku informacji. Budynkiem na lewo od baru jest tak zwaną "jaskinią", czyli ogromny betonowy silos na zboże. Jest młyn, jest silos. Tylko tyle pozostało z dawnych budynków, bowiem sklep i resztę "wybudowano" później. Przecież slumsy nie od zawsze były slumsami. Dzwoneczki zadzwoniły cicho i zakapturzona postać oderwała wzrok od budynku. Spojrzała na czarnowłosego chłopaka, który nie wiadomo dlaczego znowu się uśmiechał i skinięciem głowy, dał znać, że może mówić. -Claude, a znasz ten?-zagadnął, odgarniając nie co swój płaszcz i odsłaniając różnokolorowy strój, który znajdował się pod spodem.-Jak nazywa się się ryba szpiega? Claude odrzucił z głowy kaptur i spojrzał na niego swoim szklanym okiem. Zmarszczył brwi, ale nie powiedział nic. Był lekko zdenerwowany cała tą sytuacją. Edward był ranny, stary błazen ukradł księgi, porwali Ako. Czy to odpowiednia sytuacja, aby opowiadać żarty? -Śledź!-powiedział po chwili ciszy chłopak i zaśmiał się ze swojego żartu, telepiąc się przy tym lekko i grzechocząc swoja czapeczką. Claude uśmiechnął się lekko pod nosem i przeczesał brązowe włosy dłońmi. Tatuaże na jego skórze stały się jakby bladsze... Zresztą, on sam wyglądał jakoś mizernie. -Marcel, serio, to nie najlepszy moment na żarty, wiesz? Ale fakt, tego jeszcze nie słyszałem. Wracaj do obserwacji, proszę.-powiedział i sam wrócił do swojego zadania. Chłopak w kolorowej czapeczce zamknął się na chwilę, ale tylko na chwilę. Przeszedł się w tą i z powrotem, usiadł za jedną ze skrzyń i zagadną znowu. -Co mówi drwal, gdy za dużo wypije? Ów żart mogliście usłyszeć także i wy, gdyż właśnie wyszliście z tunelu na krańcu zaułka. Obaj mężczyźni spojrzeli na was.
Dobrze, macie prowizoryczną mapkę. Pogoda jest dobra, wieje lekki wiatr, słońce powoli zachodzi, dlatego panuje pół mrok. Nie ma tutaj latarni, ani nic takiego. Jest bardo duszno i gorąco.
Legenda: X to miejsce gdzie się pojawiliście, dwie kropki to Marcel i Claude, B = Bar, J = Jaskinia, M = Młyn, K = Kamienica, która nie ma okien na zaułek, D = Dom, to na około to podwórko, S = sklep, R= Restauracja. Te kwadraciki to skrzynki czy coś. To na czerwono to terytorium Topielców.
Rozmawiali... Tak... Czas mijał na rozmowie Caro z nieznajomym, a on... On przysłuchiwał się jej z boku, bo jakoś sprawy Jezusów, czy innych tam ktosi w dodatku krzyżowanych go nie obchodziło. Odkupienie win... Dobre sobie~! Bo śmierć jednej osoby potrafi zbawiać miliony, czy oczyszczać z win, chociaż... Życie drugiemu życiu nierówne, więc może i tak było, jednak teraz byli w slumsach. A w tym miejscu, no cóż, raczej nie szło nawet łudzić się, iż znajdzie się ktoś taki, kogo dobre serce odkupiłoby "grzechy" osób tu zebranych. Prawie jak dobry żart, ale brakło jeszcze... puenty?
- Do czego "pan" zmierza? - zapytał się akcentując dość wyraźnie owe słówko, ale zarazem przemieszczając się nieznacznie za Caro, która jakoś bardziej wczuła się w ową rozmowę i zdawała się być w swoim żywiole. Nie Calcia sprawa, iż dziewczyna ma zapędy kata, a i pewnie zadatki by się ku temu znalazły. Jego interesowały tylko informacje, a te... Te mogły zostać zapewnione głównie przez nieznajomego osobnika... Ugh... Aż nawet nie wyszło wyduszanie uśmiechu z uprzejmości, czy innej formy odpowiedzi, bo przecież nie dość, że OBCY człowiek, mierzący do niego to jeszcze jakiś fanatyk i wyznawca ludków, o których nastolatek bladego pojęcia nie posiadał. - Pewnie nie zdradzisz nam paru informacji, nie? Czym zajęty jest Rame... To jest pan? - pyta się Szczurek w momencie, jak zbliży się wystarczająco do Caroline, by mieć zapewnioną ciut większą ochronę, ale... Jakby coś mu uniemożliwiło podejście, spróbuje także zadać to pytanie, bacząc na reakcje mężczyzny. Nie wyłączy swojej czujności względem tego... człowieka? - I d-do czego była mu potrzebna Ako?! - to pytanie zadaje już nieco głośniej, aczkolwiek nadal starając się zachować względnie obojętną maskę, bo przecież emocje to coś, co może zadecydować o porażce, prawda? Być może człowiek to istota słaba, bo pozwala sobie na różne wahania pod ich wpływem, a Calcio, chcąc czy też nie, nie mógł teraz nawet zbytnio spojrzeć w kierunku dziewczyny nie narażając się na "ignorowanie potencjalnego wroga". - Księga? Nie wiem... Być może księga... Naprawdę nie wiem, co dokładniej... M-może się... p-przejęzyczyłem... - rzucił pod koniec, ujawniając nieco swoje poddenerwowanie zaistniałą sytuacją. Jednak... Skąd nerwy? Dlatego, że kłamał? Że wydał teoretycznie informacje o większej ilości ksiąg? Tego oponent raczej nie mógł wiedzieć, ale who knows... Równie dobrze jego ton można było odebrać jako zakłopotany i nieco zażenowany, więc nic dziwnego, jeśli słowa o pomyłce zostałyby uznane za prawdziwe. Nie mu o tym decydować, jednak...
W razie ataku przeciwnika, chociażby owym gwoździem... Stara się odepchnąć siebie i Caro - jeśli jest przy niej, bądź jak nie znajduje się w pobliżu to odskoczyć, aby nie oberwać - w kierunku, w którym miałby więcej możliwości manewrowania. Dodatkowo wtedy aktywuje też swój rozbłysk na C - Solar Flash, Yellow!, (przesłaniając oczy na moment światła) a poza tym, jeśli w jego kierunku leci jakiś przedmiot, próbuje go spowolnić rozprowadzając w pionie Sticky Pitch, Black! Bo smoła lepka rzecz... Atak osobisty? Wtedy poleci w okolice potencjalnego bytowania twarzy Floral Relief, Green! Oczywiście atakując uważa by nie uszkodzić pluszaka Caro, bo to byłoby nieuprzejme, a Szczurki dbać o siebie powinny, chyba... Jeśli jednak ataki nie następują, wtedy sprawdza także reakcje na postąpienie kroku w stronę Ako i reszty... Pewnie przyda im się pomoc, jednak póki co nie rusza, bo przecież... potencjalne informacje!
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Sob Lip 13 2013, 14:12
MG:
Nagły huk ogłuszył wszystkich w pomieszczeniu. Nawet mężczyzna z przerośnięty gwoździem w ręku wydawał się być zaskoczony. Patrzył już nie na Cala, nie na Caro, a.... na stojąca tuż obok Miyu czarnowłosą dziewczynę.
Miyu ucierpiała najbardziej. Nie dość, że znajdowała się bardzo blisko bariery, kiedy ta wybuchła, to jeszcze i bez tego była półprzytomna. Pewnie polepszyłoby jej się, gdyby nie ten fakt. Obróciła się na bok i zobaczyła, że stoi nad nią Ako. Nie była to jednak ta sama dziewczyna, która zawsze spotykała w Pierścieniu. Nie uśmiechała się, nie miała już rudych włosów, nie miała swojej miotły w dłoniach.... Jej twarz nie wyrażała żadnych emocji. Oczy były czarne, zupełnie jak to prawe Miyu, jej skóra była szara. Emanowała od niej jakaś dziwna aura... i Błazen się bała.
Caro i Cal nie zdążyli nic zrobić. Mężczyzna z gwoździem zniknął, tak samo zresztą jak dziewczyna z ogonem. Zostaliście sami z Ako. Mimowolnie owa dwójka poszła w jej stronę. Chłopak próbował odezwać się do czarnowłosej, jednak ta wydawała się go ignorować. Patrzyła na Miyu. Caro sprawdziła co z Elka. Żyła, ale chyba straciła przytomność. Ako drgnęła. Spojrzała na szczurkowa sadystkę, na chłopaka od farbek, na nieruchomą białowłosą... Podeszła do nich. Dotknęła prawego ucha blondynki. W miejscu gdzie jej palec spotkał się z nim, została mała, czarna plamka. Caro momentalnie złapała się za ucho, gdyż nagle przeszył ją ból. Słyszała jedynie szumy, w głowie jej się zakręciło i upadła. Ako ruszyła w kierunku Cala i dotknęła jego prawego nozdrza. Także i tam pojawiła się mała ciemna plamka. Chłopak poczuł taki ból, jak gdyby wciągnął pieprz przez nos. Dotknęła dłoni Elki. Ta była nie przytomna, więc nie wiele poczuła, ale gdyby nie to, przeszyłby ją ból, jak przy poparzeniu. Na jej prawym kciuku zostało takie same znamię jak u jej towarzyszy. Co się właśnie stało?
Sala zawirowała, a wy słyszeliście tylko jakiś przeraźliwy śmiech. Czarna księga uniosła się z piedestału i wylądowała na wyciągniętej dłoni Ako. Zrobiło się ciemno...
Kilka sekund wystarczyło, aby zdać sobie sprawę, że znajduje się znowu w Szczurzym Siedlisku. A dokładniej w Sali Elegii. Miyu leżała na podłodze i powoli dochodziła do siebie, Caro wsparta na kolanach zaczynała wstawać, Cal trzymał się za nos i z łzami w oczach rozglądał się po pomieszczeniu. A Elka? Zniknęła. Gdybyście jej szukali, znajduje się pod opieką Hany w jej własnej Norze. Ako siedziała na fotelu, który wcześniej zajmował Doradca. W ręku trzymała czarną księgę. Koniec misji. Następnego posta piszecie w Sali Elegii. Jeśli chcecie zt, to po prostu jeden post,a jak nie... to próbujcie rozmawiać z Ako. Może dowiedzie się czego więcej.
Koniec misji. Szczerze powiedziawszy, była trochę failem. Mogliście skończyć ją w o wiele krótszym czasie. Caro i Cal zabawili się zbyt długo z owymi zwierzakami - chociaż wasza misja polegała na dostaniu się do domu, wy zaczęliście iść w kierunku owego dźwięku, który nie do końca był ważny. Z Topielcem poszło wam tak o. Przesłuchanie było.. średnie. Na początku to był po prostu fail, ale potem się poprawiliście. Rozmowa z kolesiem od Jezusa... No cóż. Gdyby nie Caro, to nie wiem jak by się to skończyło. Próba Imaginacji - to było tak proste jak tylko się dało. To, jeśli o czymś pomyślałyście - działo się to. Wystarczyło przyjrzeć się postom. Miyu chciała znaleźć psa w szafie - znalazła. Ktoś tam napisał, że pies spada na Miyu - pies spadł na Miyu. Błazen chciała wyczuć jego puls - wyczuła. Gdybyście napisały, że w szafie siedzi Ramenas- siedziałby.
Nagrody:
Miyu - 18 PD. - Zrobiła sporo, więc proszę bardzo. Rozwiązała "zagadkę" Imaginacji, coś tam próbowała. Chociaż powiem Ci szczerze, że gdybyś użyła na barierze jakiegoś swojego zaklęcia, to wtedy byś ją zniszczyła. A tak. Prawe oko jest czarne - od tej pory widzisz osoby z Otchłani. Jest to skupisko czarnych kresek w powietrzu, przypominające ludzkie postacie, ale nie do końca niby są. Mogą ranić ludzi. Mieszkańców Otchłani możesz spotykać również po za slumsach/SS.
Caro - 16 PD - Właściwie to zabiła Cada. Przy przesłuchaniu trochę zfailowała na początku, ale to głównie jej zasługa, że ów koleś coś powiedział. Kastrowanie.... W dodatku trochę uratowała sytuacje w przypadku rozmowy z kolesiem od Jezusa, bo Cal okazał się być trochę nadgorliwy. To jej Sznurek powiedział wam coś o Rustap'ach, to ona znokautowała kolesia książką która czytała...
Zmiany na prawym ucho - od tej pory słyszysz mieszkańców Otchłani. Rozumiesz co mówią, mniej więcej wiesz skąd dobiega ich głos.
Cal - 15 PD - Pan od farbek, który strzelił faila i popatrzył w dół zamiast w górę. Właściwie też sporo zrobił, znalazł kilka ważnych informacji, próbował rozmowy z mężczyznami. Dostaje tylko jeden PD mniej, bo przy Caro spodobało mi się przesłuchanie. Gomen. Zmiany na nosie - Od tej pory CZUJESZ zapach mieszkańców otchłani. Nie jest to przyjemny aromat, ponieważ śmierdzą wilgocią, rozkładanym ciałem i ... cebulą.
Elka - 10 PD. Olana misja kompletnie... Zmiany na dłoni - od tej pory możesz dotykać mieszkańców Otchłani. Przez to czasem przechodząc przez puste pomieszczenie możesz dajmy na to natknąć się na jakąś przeszkodę, chociaż teoretycznie nikogo tam nie ma. Ktoś może dotknąć twojej szyi, chociaż żadnej osoby w pobliżu nie ma.
+ Każdy z was po 12.000 klejnotów. [Przyjmijmy, że dziwnym trafem pojawiły się w waszych kieszeniach.] Ah i zapomniałbym - 5 dniowa przerwa między kolejnymi misjami.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.