I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Znajduje się on w najdalej wysuniętej na północ części slumsów. To nie duży, kamienny budynek, który jest już nie najlepszym stanie. Ściany pokryte są bluszczem, dachu prawie już nie ma, a schody rozpadły się dawno temu. Nie mniej jednak, sam mechanizm koło wodnego, jak i samo koło są w idealnym stanie. Mechanizm znajduje się w piwnicy głównego budynku, do której prowadzi ogromna i ciężka, stalowa klata. W środku jest ciemno i bardzo wilgotno. Samo koło ma jakieś 15 metrów średnicy i wykonane jest z drewna. Obraca się ono leniwie prawie cały czas. Oczywiście, obok znajduje się rzeka. Nie jest ona zbyt czysta, a jej poziom jest mniejszy niż dawniej, ale to wystarcza. Ale, ale... Jeśli budynek jest opuszczony, to kto dba o mechanizm koła? Przecież to slumsy. Otóż osiedliła się tutaj grupka ludzi, która nazywa siebie Topielcami. Są oni niscy, szybcy i sprytni. Cechą charakterystyczną jest szara skóra, ciemne plamy na twarzy oraz brak owłosienia. Są to jednak dalej zwykli ludzie. Nie jakaś rasa czy mutanty. Oni po prostu stali się tacy ze względu na swój tryb życia. Młyn wodny otoczony jest licznymi budynkami, większymi lub mniejszymi, jednak nikt nie ośmiela się zapuszczać do samego młyna wodnego. To terytorium Topielców, tak samo jak i rzeka, oraz kawałek działki i podwodna jaskinia.
MG:
Koło młyńskie skrzypiało lekko, raz po raz obracając się w koło własnej osi. Dźwięk ten odbijał się od ścian budynków, od drzwi, okien i dochodził, aż tam do końca ulicy, gdzie w ciemnym zaułku, a kilku spruchniałych skrzyniach siedziały dwie osoby. Oboje ubrani byli w takie same ciemnozielone płaszcze, z tym, że jeden z nich zarzucił sobie kaptur na głowę, a drugi, o czarnej czuprynie, która przycięta była krótko nad jego uchem, wolał własne, dość kolorowe nakrycie głowy. Była to różnokolorowa czapka z czterema rogami, które rozchodziły się w różne strony, a na końcu każdego z nich znajdował się mały, srebrny dzwoneczek, który pobrzdękiwał cichutko, przy każdym ruchu jego głowy. Zakapturzona postać siedziała bez ruchu i z pomocą jakiegoś dziwnego czaru, obserwował dom, który krył się za rogiem. Budynek był spory, miał dwa piętra, płaski dach, którego z tego miejsca nie było widać. Z przodu znajdowała się duża drewniana brama, przez która nie dało się zajrzeć do środka, na małe, zagracone podwórze. Okien było tylko kilka. Znajdowały się one głównie na pierwszy piętrze, w nie których brak było szyb, a inne zapchane były starymi gazetami. Biały tynk odpadał od ścian, w niektórych miejscach odsłaniając gołą cegłę. Przypominał on troszkę wieże. Pierwsze piętro było nie co szersze, znajdowały się tam sporej wielkości drewniane drzwi, które nie wiedząc czemu, jako jedyne nie nosiły żadnych śladów zniszczeń. Ściany były podrapane, w kilku miejscach znaleźć można było sporej wielkości dziury, przez które do środka wpadało światło. Drugie piętro było prawie całkowicie odcięte od zewnętrznego świata. Nie można zajrzeć do środka, bo nie ma okien, jest to tylko goła ściana. Nie ma tutaj dziur, a jeśli już jakieś sobą, to zostały one skrupulatnie załatane jakimiś szmatami. Dach był płaski, stalowy, na którego prowadzi tylko jedna, również stalowa drabina, która można odczepić i odciąć drogę na górę. Dom ten oddalony był od innych budynków o kilkanaście metrów, głównie ze względu na to, że odgradzał go od świata płot. Po prawie znajduje się opuszczony młyn, po lewej zniszczony sklep bławatny. Z tyłu każdego z ów budynków znajduje się krótki, zbudowany z kamiennych płyt, które już powoli się obluzowują, brzeg. Ma on szerokość metra. Tuż obok sklepu znajduje się restauracja, w której odnalazło miejsce do spania wielu ludzi, dlatego jest on w miarę dobrze utrzymany. Niestety, ludzie Ci nie są zbyt mili i towarzyscy. Jak chyba wszyscy w slumsach. Na przeciwko domu znajdują się tylko dwa budynki. Jednym z nich jest bar, w którego piwnicy dalej funkcjonuje ów instytucja [na parterze znajdziecie opuszczone pomieszczenie i jednego kolesia, który w razie czego, może zaprowadzić was do "baru"]. Jest to jednak zupełni inny bar, niż można spotkać w zwykłych miastach. To slumsy, po tym można spodziewać się wszystkiego. Nie mniej jednak, za kilka klejnotów mogą udzielić kilku informacji. Budynkiem na lewo od baru jest tak zwaną "jaskinią", czyli ogromny betonowy silos na zboże. Jest młyn, jest silos. Tylko tyle pozostało z dawnych budynków, bowiem sklep i resztę "wybudowano" później. Przecież slumsy nie od zawsze były slumsami. Dzwoneczki zadzwoniły cicho i zakapturzona postać oderwała wzrok od budynku. Spojrzała na czarnowłosego chłopaka, który nie wiadomo dlaczego znowu się uśmiechał i skinięciem głowy, dał znać, że może mówić. -Claude, a znasz ten?-zagadnął, odgarniając nie co swój płaszcz i odsłaniając różnokolorowy strój, który znajdował się pod spodem.-Jak nazywa się się ryba szpiega? Claude odrzucił z głowy kaptur i spojrzał na niego swoim szklanym okiem. Zmarszczył brwi, ale nie powiedział nic. Był lekko zdenerwowany cała tą sytuacją. Edward był ranny, stary błazen ukradł księgi, porwali Ako. Czy to odpowiednia sytuacja, aby opowiadać żarty? -Śledź!-powiedział po chwili ciszy chłopak i zaśmiał się ze swojego żartu, telepiąc się przy tym lekko i grzechocząc swoja czapeczką. Claude uśmiechnął się lekko pod nosem i przeczesał brązowe włosy dłońmi. Tatuaże na jego skórze stały się jakby bladsze... Zresztą, on sam wyglądał jakoś mizernie. -Marcel, serio, to nie najlepszy moment na żarty, wiesz? Ale fakt, tego jeszcze nie słyszałem. Wracaj do obserwacji, proszę.-powiedział i sam wrócił do swojego zadania. Chłopak w kolorowej czapeczce zamknął się na chwilę, ale tylko na chwilę. Przeszedł się w tą i z powrotem, usiadł za jedną ze skrzyń i zagadną znowu. -Co mówi drwal, gdy za dużo wypije? Ów żart mogliście usłyszeć także i wy, gdyż właśnie wyszliście z tunelu na krańcu zaułka. Obaj mężczyźni spojrzeli na was.
Dobrze, macie prowizoryczną mapkę. Pogoda jest dobra, wieje lekki wiatr, słońce powoli zachodzi, dlatego panuje pół mrok. Nie ma tutaj latarni, ani nic takiego. Jest bardo duszno i gorąco.
Legenda: X to miejsce gdzie się pojawiliście, dwie kropki to Marcel i Claude, B = Bar, J = Jaskinia, M = Młyn, K = Kamienica, która nie ma okien na zaułek, D = Dom, to na około to podwórko, S = sklep, R= Restauracja. Te kwadraciki to skrzynki czy coś. To na czerwono to terytorium Topielców.
Autor
Wiadomość
Hermiona
Liczba postów : 265
Dołączył/a : 28/11/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Sob Maj 11 2013, 11:15
- Rustacos tam.. Ciekawe jak to wygląda nitko, ale wiesz.. My już pójdziemy dalej - właściwie w tej klatce mogły być słodkie, puszyste zwierzaczki, no nie? W sumie Carotka by nimi nie pogardziła. Chciała już zobaczyć, co tam jest, ale cóż.. Ktoś zrobił to szybciej to od niej i wypuścił z klatki rutocośtam! Okrutnik z niego, ale Caroline nie będzie długo po tym rozpaczać. No bo nie jest jak marchewka trafiona piorunem!~ Tylko jak szczypiorek!~ A to wielka różnica, ot co! Mimo że to nie są pluszowe zwierzątka dziewczyna nie przejmie się nimi. A pójdzie dalej za jej no.. Towarzyszem Calciem. Dogadują się jak pies z kotem, albo i gorzej.. Jak siostra z braciszkiem, ale co tam nikt tego nie zauważy. Jeżeli zwierzątka będą chciały mieć bliższe spotkanie z Carotką.. To cóż.. Dziewczyna na razie je zignoruje. A jak się będą chciały to z lampy im !~ Jeżeli rutocośtam będą pod lampą dziewczyna momentalnie ożywia ją i ta ma spaść na małpkę z wielkim hukiem.. Ewentualnie bez. Jak nie będą chciały małpeczki nic zrobić to po prostu dziewczyna wykonuje taktyczny odwrót za Calciem idzie gdzieś indziej i nasłuchuje odgłosów piły mechanicznej.
Cad
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 14/02/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Sob Maj 11 2013, 13:53
Chłopiec usiadł na krańcu łóżka i patrzył w ziemię cały czerwony. Kiedy kobieta mówiła wszystko, on szukał swoich ubrań. Jeśli je znalazł szybko się ubiera, zaczynając od majtek. Kiedy kobieta prosi go o koszulę ten ją zdejmuje i szybko zakłada swoją koszulkę, po czym oddaje ją do właścicielki. Znowu usiadł na krańcu łóżka i zaczął myśleć nad tym co usłyszał. Sutenerzy... wiedział kto to, często o nich było głośno na ulicach. Wiedział też co robią, domyślał się też co on musiał robić. Po chwili do niego doszło - on był nagi, z wyjątkiem koszuli, kobieta też. Czyżby do tego doszło? Nie, przecież nic nie pamięta. Nie mógł tego zrobić... przecież on nie znał nawet jej imienia, nie kochał jej. Jak można takie rzeczy robić bez miłości? Nie, nie, nie, nie - na pewno do tego nie doszło! Byli nago... żeby go ogrzać! Tak - na pewno! A miał jej koszulę... bo jego ubranka były mokre. Musiał się jednak upewnić: Czy my.... ten... no... Dlaczego pani była naga?
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Nie Maj 12 2013, 16:52
MG:
Miyu i Elizabeth:
Elcia zabrała sobie dziennik, z którego żadnego pożytku nie było. Zignorowała ów trudne słowo, po czym odłożyła stworzenie na łóżko i podeszła do swojej towarzyszki, aby uratować ją od psa, który na niej leżał. Dziewczyna jakimś cudem wygramoliła się z pod psa, po czym postanowiła, że sprawdzi czy żyje. Pies nie poruszał się przecież, prawda? Więc logicznym faktem było by że nie żyje, tak? Błazen przyłożyła więc dłoń do miejsca, gdzie powinno znajdować się serce ów zwierzęcia... I co odkryła? Że ma puls. Pies żył, chociaż w dalszym ciągu nic nie robił. Drgnął tylko lekki, kiedy usłyszał słowa Elizabeth. Ta spróbowała go podnieść, jednak okazało się, że jest on dość ciężki. A obraz znajdował się dobry kawałek drogi od szafy, w dodatku wisiał kilkanaście centymetrów nad ziemią.... Czy to był dobry pomysł? No i.... dalej nie zauważyły niczego dziwnego?
Cal i Caro:
Dwójka Szczurków zaczęła wycofywać się w stronę domu, próbując uciec od Rustape'ów, która zjadały co raz to więcej metalowych rzeczy i zbliżały się w ich stronę. Jednak dalej nie zwracały one uwagi na naszych bohaterów~ Więc Ci powoli oddalili się od klatek i zbliżyli się do domku~ Może teraz przypomną sobie o tym, jaki był cel ich misji?
Cad: Kobieta wzięła od niego swoją koszulę i pośpiesznie się ubrała. Usiadła na stołku, wyjęła z szafki lusterko i grzebyk i zaczęła się czesać. -A chędożyłeś się kiedyś w ubraniu?-zapytała krótko.-Przecież musiałam jakoś sprawdzić twoje możliwości, nie? Popatrzyła na niego unosząc lekko brwi. Kącik jej ust uniósł się w lekkim uśmiechu. Kobieta zauważyła, że chłopak zaczął szukać ubrań. Klasnęła w dłonie, a drzwi otworzyły się nagle i do środka weszła młoda kobieta. Na oko była w wieku Cada, jednak była bardzo dobrze "rozwinięta". W dodatku ubrana była dość skromnie. Położyła na krańcu łóżka stertę ubrań, ukłoniła się i wyszła. -To są twoje nowe ubrania, tamte kazałam spalić. I tak nie nadawały się do niczego. Ah, przepraszam... Zostawiliśmy Ci jeszcze ten zielony płaszcz, bo nie wiedząc czemu, Nary uparła się, aby go nie palić. No więc wyprali go dla Ciebie... Ubieraj się i zejdziemy na dół, pokaże Ci twoje nowe miejsce pracy... Jakieś pytania? Podniosła się ze stołka i sprawdziła, że wygląda w miarę schludnie. Swoją drogą, Nary zareagowała bardzo nerwowo, widząc ów płaszcz. Czyżby wiedziała coś o nim? Może to o czymś świadczyło? Wzruszyła ramionami. Pewnie nic ważnego.
Hermiona
Liczba postów : 265
Dołączył/a : 28/11/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Nie Maj 12 2013, 17:12
W każdym razie ucieczka przez Rustocostam udała się! Brawa dla naszych kochanych bohaterów!~ W każdym razie Carocia szuka okna/drzwi.. Jak są drzwi to do drzwiczek podchodzi. Sprawdza, czy otwarte i jeżeli tak to wbija z buta do domu!~ A jak nie.. To ożywia zamek do drzwi i otwiera go, i wchodzi do domku!~ Przy czym zaraz przy wejściu rozgląda się, czy kogoś nie ma w pobliżu. Nie chcemy niepotrzebnych ofiar. Sama rozgląda się za czymś ostrym. W końcu nie wiadomo do jakiego pokoiku teraz weszła. Stara się być jak myszka! Tak bardzo niezauważona. Jeżeli ktoś jest to zależnie od tego jest w pokoju stara się mu zrobić cichutko kuku. Jeżeli nie zachowuje się cichutko i patrzy czy chłopaczek za nią idzie. Nie chcemy się w końcu rozdrobnić jeszcze bardziej ich teamu. Ale mówi się trudno no i .. Carociuje się dalej. Nie to burza, ni to deszcz to jest Carocia!~ W każdym razie kobietka po prostu chcę wejść do domu niezauważona ze swoim towarzyszem i ewentualnie szuka czegoś ostrego, twardego jak już tam wejdzie.
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Nie Maj 12 2013, 17:50
Szczurki z małpkami jednak walczyć nie muszą! I dobrze, bo po co tracić siły na bezsensowne konflikty, prawda? Temu też, idąc w kierunku drzwi, które ma zamiar otworzyć Caro, o czym pewnie Calcio niedługo się przekona, tymczasowy zielonowłosy nadzoruje to, co dzieje się za nimi, by w razie potrzeby interweniować jakoś i pomóc się obronić dziewczynie. Ponadto teraz, jak i gdy dostaną się do pomieszczenia, bo chłopaczek podąża ciągle za starszą osóbką, nieustannie nasłuchuje i ogólnie stara się zbadać pomieszczenie swoimi zmysłami. Zarówno wyostrzonymi, jak i nie... Bo może wzroku nie wyćwiczył, ale jednak oglądać zawartość mebli, czy przyglądać się potencjalnym przeciwnikom może. Oczywiście jakby zostali zaatakowani, to próbuje zarówno odskoczyć, jak i odepchnąć dziewczynę, by ta nie ucierpiała, jednak jeśli wejdą, a osobnik w środku ich nie zaatakuje, bo nie widzi, to stara się podejść jak najbliżej i najciszej, a gdy/jeśli ten by się obrócił, wystrzelić Zielonym zaklęciem prosto w twarzyczkę takiej osóbki. Jak nie... To nie marnujemy magii póki nie trzeba, bo... Zatkamy po prostu twarzyczkę człeka by nie krzyczał, czy alarmował! Jak? Ano w użytek wejdzie zapewne jeden z jego szaliczków! Czytaj ten zabrany na misje! Gorzej jeśli dwóch wrogów! Bo wtedy ciężko unieruchomić jednego ignorując drugiego, a jeśli nie ma nikogo? Zostaniemy tylko przy obserwacji otoczenia i sprawdzeniu możliwych odnóg do obrania! No i ofc słuchanie, węszenie, etc. Niczym szpieg w poszukiwaniu zaginionych akt... W sumie tak jakby jest, nie?
Miyu
Liczba postów : 396
Dołączył/a : 04/10/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Wto Maj 14 2013, 14:22
Ten pies żył. To Miyu zada jeszcze raz to pytanie. "Kto trzyma żywego psa w szafie!?" W każdym razie Elizabeth wpadła na pomysł by jakoś wepchnąć psiaka do obrazu. Nie za bardzo rozumie dlaczego, no ale warto spróbować. Pomogła koleżance go podnieść jeśli jednak obie będą za słabe, to popadną w depresję, za to Miyu zdecyduje się na wyrwanie jednego włosa z sierści psa, jeśli ma ją wystarczająco długą i przyczepia do laleczki by łatwiej było go przenieść. Proste prawda? Nie będzie z nim nic robić tylko by się przesunął wraz z krokami dziewczyny. Zresztą jak patrzyła na ten obraz i tego psa, do głowy dziewczyny zaczęły przychodzić trochę dziwne pomysły. Jakby te obrazy były jakimś przejściem, odbiciem czy coś w tym stylu. Trudno jej to wyjaśnić. Jednak jak zbliżą się z psem do obrazu to Miyu postanowi go dotknąć.
Elizabeth
Liczba postów : 429
Dołączył/a : 24/08/2012
Skąd : Otchłań c:
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Wto Maj 14 2013, 18:49
Hm. Zapomniała o najważniejszym. Wymacać obraz! (MEM). Tak też najpierw podchodzi do niego, maca ramę, płótno (najdokładniej sprawdzając miejsce, gdzie powinien być pies), ostatecznie próbuje oderwać obraz od ściany, w razie czego, gotowa, aby odskoczyć. Jeśli jednak to nic nie da, a i także Reksia nie da rady unieść, to pozostawi zabawę z psem Miyuś, jak na razie. Tymczasem nasza genialna Elcia, porozmawia z kotocosiem! - Bonifacy~! Wiesz może, skąd ten jest ten pieś? Albo, o co chodzi z obrazami, jak przejść dalej... W końcu, znaleźliśmy Cię na podwórku, pewnie tu mieszkasz ~! - Pytała uprzejmie zwierzaczka, z ogromną wiarą, że jej odpowie, albo chociaż wskaże. W końcu, kotecek był mądry (możliwe, że mądrzejszy od Elci)~! Jeśli jednak kotek nie zareaguje, to rozgląda się po pomieszczeniu jeszcze raz. Coś może przeoczyła?
Cad
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 14/02/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Wto Maj 14 2013, 22:35
Chłopiec zamarł - chędożył w ubraniu? On nigdy nie chędożył nawet. Czyżby teraz to zrobił? Ale jak to możliwe? Przecież nic nie pamięta! Niemożliwe aby zapomniał o takiej rzeczy. Nie, to stanowczo niemożliwe. Chędożył...? Czy Pani ma na myśli, że my....? Ale ja nic nie pamiętam... Nie chcę zapomnieć takiej rzeczy... to był mój pierwszy... - głos mu strasznie drżał, niemal płakał. Jednak nagle usłyszał głos w swojej głowie. Pamiętał ten głos, usłyszał go już parę razy, zawsze kiedy go słyszał tracił przytomność. Teraz jednak brzmiał trochę inaczej, spokojniej. Powiedział do niego: Chędożyłeś mały i spokojnie, pamiętamy wszystko. No przynajmniej ja. Niezły ubaw był, wiesz? Musisz to kiedyś powtórzyć. Cad siedział przez chwilę osłupiony. Nie wiedział co robić, co myśleć. Czuł jak coś w nim pękało. Nie chciał zapominać, nie mógł zapomnieć. Chociaż w pewnym sensie pamiętał, teraz był pewien, że to się wydarzyło, jakby głos w nim udowodnił mu to. Mimo to, wciąż nie wiedział jak to dokładnie wyglądało, co czuł. Niepewnie wziął ubrania, które mu dali i je założył powoli. Mimo wszystko nie słuchał tego co mówiono do niego. Czuł się obco w swoim ciele. Do tego zaczął tracić poczucie rzeczywistości. Otrząsnął się jednak, nie chciał znowu tracić panowania nad sobą.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Nie Maj 19 2013, 00:10
MG:
Cad:
-Przestań się mazgaić!-fuknęła na niego, przy okazji bijąc lekko w głowę.-Tym lepiej. Chyba wolałbyś, przeżyć ten pierwszy raz w taki sposób, a nie z klientem? Nigdy nie wiadomo, kto akurat przyjdzie z potrzebą... A obsługiwać trzeba każdego. Po tych słowach gestem dłoni pokazała, abyś poszedł za nią i wyprowadziła Cię na jasno oświetlony korytarz. Jego podłoga była pokryta miękkim, czerwono dywanem, opatrzonym złotymi wzorami. Ciagnął się od jednego końca korytarza, do drugiego, gdzie znajdowały się schody na dół. Było tutaj również mnóstwo drzwi, nie które były otwarte, inne zamknięte, a zza nich dochodziły ciche odgłosy jęków. -To jedno z lepszych skrzydeł. Za miejsce tutaj, a także za dziewczyny z tego... poziomu, płaci się o wiele więcej. No wiesz, za luksus trzeba płacić.-poinformowała Cię kobieta i skierowała się wraz z tobą w kierunku schodów. -Ty oczywiście, jak każda początkująca kurtyzana, zajmiesz się ludźmi z poziomu średniego. A potem zobaczymy. Jak będziesz się dobrze spisywał, to kto wie? Może będzie luksusowy?-ględziła dalej, kiedy zeszliście na dół, do wielkiej sali, która połączona była z holem i wejściem. Było to coś na kształt sali balowej. Mało tego - nie wiadomo skąd, ale słychać było tutaj muzykę. Na przeciwko wejścia stała drewniana butka, która przypominała recepcje. Za nią stała wysoka kobieta, w wieku może 50 lat. Jej twarz zdobiły zmarszczki, ale nie była aż tak brzydka. Najwidoczniej to ona pobierała opłaty i zarządzała tym wszystkim. Kiedy zeszliście na dół, nie było tam prawie nikogo. Godzina była wczesna, więc nawet w takiej instytucji trudno było o klientów. Na wasz widok, jedna z kobieta stojących w holu zerwała się i szybkim krokiem do was podeszła. Ukłoniła się lekko twojej towarzyszce. -Witaj Pani, czy mogła bym zamienić słówko z naszym nowym nabytkiem?-zapytała. Jej rozmówczyni spojrzała zdziwiona, uniosła lekko brwi, jak gdyby chciała zapytać jej o co chodzi, ale po dłuższej chwili odpowiedziała. -Tak, Nery, możesz, tylko szybko. Po tych słowach odsunęła się na kilka metrów, jednak przypatrywała się wam ze zmarszczonymi brwiami. Nowo poznana kobieta była niska i pulchna. Jednak właśnie to nadawało jej uroku. Twarz miała ładną, oczy koloru zielonego, włosy zaś miała rude. Spojrzała na Ciebie, po czym zniżyła trochę głos. -Jesteś Szczurem, prawda?
Elizabeth i Miyu:
Więc Miyu postanowiła pobawić się sierścią psa. Zanim jednak wyrwała mu włos, pies drgnął lekko, wstał i sam poszedł w kierunku obrazu. Natomiast waszym uszom dobiegł cichy, melodyjny chichot. -Hiihihihihihi~ Usłyszałyście i ... tuż obok psa, który grzecznie usiadł przed obrazem, pojawiła się postać młodej kobiety, którą wcześniej widziałyście na obrazie.-Przepraszam piesku, nie myślałam, że będą szukać Cię w szafie. I głaszcząc bestię, którą ona nazwała pieskiem, popatrzyła na was. Miała ładny uśmiech, a w jej oczach widać było rozbawienie. Co jak co, ale nie była groźna. -Witam was dziewczyny, w pokoju Imaginacji. Ja mam na imię Imaginacja, a to jest mój pies - Karton.-lekko przekrzywiła głowę kiedy to mówiła.-Oj, widzę, że ktoś zaopiekował się moim notesem. Oj, nie ładnie. Mówiąc to uśmiechała się jednak. Zrobiła kilka kroków do przodu, czemu towarzyszył charakterystyczny dźwięk butów na obcasie. Obie dłonie schowała za plecami i przechadzała się powoli po pomieszczeniu. -Więc to was tutaj sprowadza, Elizabeth, Miyu? No i Ciebie - Bonifacy?-przy ostatnich słowach mrugnęła do stworzonka i cicho się zaśmiała.-Jeśli chcecie przejść dalej, musicie przejść próbę Imaginacji. A tak swoją drogą... Czego nie wybrałyście mnie?-zapytała, zatrzymując się na chwilę. Najwidoczniej na razie chciała po prostu sobie pogadać.
Cal i Caro:
Szczerze powiedziawszy, trochę wam poMGuje, ignorując to co napisaliście. Otóż zbliżyliście się do domu, gdzie okazało się, że drzwi podzielone są na dwie części. Dolna była otwarta, to też postanowiliście wejść. O dziwo, górnej części nie dało się otworzyć, więc musieliście się schylić i na czworaka wejść do pomieszczenia. Znajdowaliście się w tylnej części budynku, a ów pokój najwidoczniej pełnił funkcję kuchni. Stało to pełno stołów i krzeseł, a gdzieś w kącie mała kuchenka, oraz garnki i inne przyrządy kuchenne. Na prawo od was znajdowały się schody w górę. Odruchowo się tam skierowaliście. Okazało się, że ów schody są spiralne, więc po kilku metrach wędrówki powoli zaczynało was to nużyć. W końcu jednak, znaleźliście się w przyciemnionym pomieszczeniu bez okien. Drzwi do środka były otwarte, a tam ... przy biurku, tuż obok świeczki która rzucała blade światło na pomieszczenie, siedział mężczyzna. Był pochylony nad czymś, co chyba było książką. I był tym całkowicie pochłonięty.
Jak coś, to stoicie tak jakby w sieni, między drzwiami a schodami. Więc jeszcze nie jesteście w środku.
Elizabeth
Liczba postów : 429
Dołączył/a : 24/08/2012
Skąd : Otchłań c:
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Pon Maj 20 2013, 12:26
Paczy się Elcia, paczy, a tu baba z obrazu! - WHAAAAA~! Jak pani to zrobiła~?! Też tak chcę sobie wchodzić w obraz i z niego wychodzić~! - Siwowłosa wyraziła swój entuzjazm, to gapiąc się na obraz, to na przybyszkę. To jakaś magia obrazów, drukarki, czy co? No nic, w swoim czasie może Elcia się dowie. Tymczasem, pani z łobrazka przedstawiła się. Ugh, znów to dziwne, trudne słowo, którego Elcia do końca nie rozumiała. Ima.. co? No nic, najwyżej panią z obrazka będzie nazywać panią z obrazka! Nieważne - jak można nazywać psa Karton? Tosz to niedorzeczne! - Reksio brzmiało ładniej... - Rzuciła bardziej do siebie, z naburmuszoną miną dziecka, któremu kazano zjeść warzywa (oczywiście, dziecko nie było Heisherem, bo jak). Zaraz potem dodatkowo zaczerwieniła się ze wstydu, gdy kobieta wspomniała o notesie. - Jest pani? Em... leżał tak bezpańsko, to postanowiłam się nim zaopiekować... Jeśli pani zależy, to mogę oddać! - W końcu nie chciała wyjść na złodzieja, ani mieć na pieńku z panią z obrazka. Jeszcze Elcie by w takowym ze złości zamknęła, a bieda Elcia... uuu! Ni, trzeba się starać i być miłym dla pani, skoro ona jest miła dla nas! - Ooo, zna pani imię Bonifacego? - ..że też jej nie zastanawiało, skąd zna imię El... - Swoją drogą, znaleźliśmy go pod budynkiem, to pani... kotocoś? W ogóle - mieszka ktoś tu jeszcze? - Elcia ciekawe dziecko, zaczęła zadawać pytania. - Próba Ima.. co? - Uh, zaś to dziwne, trudne słowo. - Nie ważne. Szukamy Ramenas'a! Wie pani, gdzie on może być? Mogła być przy nim porwana dziewczyna o imieniu Ako, rude włosy, mniej więcej takiego wzrostu. - Wskazała odpowiednio rączką wysokość (najwyżej trochę podskoczyła!). - No i mógł mieć ze sobą księgi! Widziała go pani, widziała? - Widać było, że Elci zależy na uzyskaniu odpowiedzi, dlatego tak gorliwie pytała! W sumie, pani z obrazka też zadała jedno pytanko, to należało odpowiedzieć! - Hmm, chodzi pani o to, dlaczego jesteśmy tu? Bo pani z Reks.. Kartonem bardzo ładnie wyszła na obrazie, a tam, tam dalej była straszna i be muzyczka! Tak też z Miyuś przyszliśmy tu! - Proste, czyż nie? Co tu więcej tłumaczyć, Elcia całą prawdę powiedziała!
Cad
Liczba postów : 107
Dołączył/a : 14/02/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Wto Maj 21 2013, 08:36
Chłopiec starał się uspokoić. Nie wiedział co zrobić. Właśnie przeżył pierwszy raz, z kobietą której nawet nie zna i nic z tego nie pamięta. Czuł się z tym tragicznie. Kiedy został skarcony przytaknął skinieniem głowy. To prawda - zawsze mógł trafić gorzej. Ale i tak, nie było mu z tym dobrze. Wstał powoli i udał się za kobietą ze szupszczoną głową. Szedł za nią powoli, starał się znaleźć jakąś drogę ucieczki, do tego ciągle chciało mu się płakać. Nie zwracał specjalnie uwagi na słowa kobiety, po prostu w szedł za nią, żeby jej nie zdenerwować. Kiedy dotarli do holu znowu starał się znaleźć jakąś drogę do ucieczki, aczkolwiek na razie nie chciał z niej korzystać, wiedział, że najprwadopodobniej by mu się nie udało. Kiedy podeszła do niego pulchna kobieta, prosząc o rozmowę był trochę zaskoczony. Szczególnie z jej pytania. Jednak zdecydował się odpowiedzieć: Tak. Ty też nim jesteś? Mówił to szeptem, żeby nikt poza nią tego nie usłyszał.
// Sorry za krótki i słaby post, ale piszę go na informatyce i zostało mi jakieś 10 minut lekcji. Do tego nie podkreśla mi tu błędów, więc przepraszam za błędy ortograficzne.
Hermiona
Liczba postów : 265
Dołączył/a : 28/11/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Sro Maj 22 2013, 19:41
No to.. Dziewczyna poszła w .. No w każdym razie była teraz na werandzie.. Jakiś plus jest, bo już są w domku!~ Chociaż coś. No i jakiś mężczyzna jest. To wbijamy tam z buta! W końcu trzeba zacząć to poważną część owej misji. Chociaż nie.. wpierw Carocia ożywia książkę, która ma zatrzasnąć się na nosie czytającego ów arcydzieło. Wtedy wbija z buta. Co się tam patyczkować... Zawsze można wejść w końcu od tak.. Ktoś chcę się na nią rzucić? Pięścią na nią leci? Zgrabnie stara się wyminąć i swoją piąstkę skierować w jego brzuch, a jak nie uda to ożywia taką część ubrania by go zgrabnie unieruchomić szalik, czapkę, kurtkę etc. Mają zasłonić mu oczy, lub się skurczyć. Jeżeli nikogo takowego nie będzie to biegnie w stronę czytającego i z piąchy mu w głowę. Szybko, zwinnie i silnie!~
Miyu
Liczba postów : 396
Dołączył/a : 04/10/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Sro Maj 22 2013, 21:06
Ten pies nagle wstał i sobie poszedł. Miyu serio nie ogarnia tego miejsca, tym bardziej gdy usłyszała czyjś głos i następie zobaczyła panią i to z obrazu, który sobie tutaj wisi! Nie no... co to za miejsce, dziewczyna za chwile zacznie głupieć. Imaginacja? Chwilunia czyli to miejsce jest...zresztą szybko z tropu zbiła ją Elizabeth, która żywo odpowiadała na wszystkie słowa pani "Imaginacji" Mogłaby chyba jedynie dodać jakieś 3 grosze od siebie, ale początkowo nie chciała się wtrącać i stała sobie cicho obok siwowłosej. Jak można psa nazwać Karton, trochę to dziwne. Za to jeszcze wspomniała o jakiejś próbie Imaginacji. -Próba? O czym ty mówisz? - spytała się kiedy wydawało jej się, że koleżanka skończyła mówić. -Nie mów, że to wszystko co tutaj widzimy to jest tylko wyobrażeniem, z tym mi się to kojarzy - nie ma to jak zabłysnąć niby mądrym tekstem. Oczywiście pewnie się myli i wszystko pójdzie się rybkać.
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Sro Maj 22 2013, 23:45
Na pewno po dostaniu się tutaj, nastolatek nie obstawiał opcji połączonej z natychmiastową przemocą względem osóbki za drzwiami, a tu dziewczę chce się rzucić, jednak te parę ułamków sekund przed atakiem, natarciem, kopem, Calcio wykorzystuje, by spróbować wyłapać dźwięki dochodzące z pomieszczenia. Jedna osóbka? A może więcej? Każde info ważne! Poza tym... Może mówi coś do siebie lub czyta na głos, a dokładniej szeptem? Jak nic nie usłyszy, to trudno... Póki co osłania tyły, pozostając ciut za Caroline, tak, więc ta ma pole do popisu. Jednak jakby okazało się, iż w pomieszczeniu jest więcej osób, to Calcio oczywiście skieruje Zielone Zaklęcie prosto w twarzyczki agresorów, by ogłupieni who knows, może osunęli się na ziemi, a przynajmniej stali się łatwiejszymi celami. Ponadto próbuje zblokować miejsce wylotowe, a jakby osobnik z książką próbował uciekać, wystrzeliwuje w jego nogi Sticky Pitch, Black, coby się te dwie kończyny zlepiły i zaowocowało to wszystko glebą, albo doczepieniem do podłogi. Inna sprawa jak akcje Caro wypalą i jakoś by mężczyzna stracił przytomność. Wtedy próbuje go jakoś związać, a także najlepiej zakneblować, bo się ocknie, to jeszcze zacznie wołać o pomoc! A później... To zależy co się stanie, jednak nadal robi z siebie sonar dźwiękowy, czy nikt nie nadchodzi poprzez swój słuch, a także nim wejdzie upewnia się, iż zapach pomieszczenia, czy odgłosy dookoła nie są podejrzane. Oczywiście jeśli dziewczyna sobie poradziła, to może nawet wbijać nie będzie trzeba!
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Pią Maj 24 2013, 15:37
MG:
Cad:
Kobieta uśmiechnęła się smutno i potaknęła głową. -Co tu robisz? Znaczy... dlaczego wylądowałeś w wodzie? Z tego co wiedziałam, nosisz płaszcz oznaczający, że jesteś nowy... Co robiłeś w tamten części slumsów? Jakieś zadanie?...-zarzuciła Cię gradem pytań, uśmiechając się przy tym. Nie chciał, aby jej pracodawczyni wiedziała, o czym rozmawiają. Mało tego, dobrze wiedziała, że prawdopodobnie będzie musiała pomóc młodemu uciec...
[Też krótki, bo sam mało powiedziałeś x:]
Elizabeth i Miyu:
Kobieta spojrzała na Elcie i uśmiechnęła się szeroko. -Zaraz zaraz, nie tak szybko.-odpowiedziała, bo dziewczyna zarzuciła ją potokiem słów. Teraz ona sama nie wiedziała od czego ma zacząć. Może od końca? -Hihihihi~-zachichotała-Rzeczywiście, nie jest z niego aż taki dobry muzyk. Szkoda, że nigdy mnie nie chce słuchać. Przynajmniej przestał grać dla mnie...-urwała, bo zdała sobie sprawę, że powiedziała za dużo rzeczy nie związanych ze sprawą.-Ah i dziękuje. Ale ten obraz namalował właśnie Strach. Może muzyk z niego nie najlepszy, ale artysta dobry, nie uważacie?-pokiwała głową z uznaniem. -Nie, to nie jest mój... Etto... Kotocoś?-przekrzywiła trochę głowę, patrząc ze zdziwieniem na El. Następnie spojrzała z zaciekawieniem na czarne stworzonko i zachichotała znowu.-Mieszka tutaj ktoś jeszcze, a jakże. Oprócz mnie, Imaginacji, mojego pieska, Strachu oraz ....-urwała, tej osoby jeszcze nie spotkały, więc nie potrzebnie byłoby mówić za dużo.-Wiem gdzie on jest, jakże. Wiem, wiem... Nawet powiem wam gdzie powinnyście go szukać i puszczę was dalej... Ale właśnie, próba.- po tych słowach uśmiechnęła się do Miyu, chociaż jej słowa nie za bardzo przypadły jej do gusty. Tak jakby... wyczuła lekką arogancje w jej głosie? Uniosła brwi. Teraz musiała jakoś odpowiedzieć na to pytanie. -Kto wie, moja kochana, kto wie. Może tak, może nie? Jeśli tak, to dlaczego po tego nie wykorzystacie, hym? A jeśli nie... Dobrze.-podniosła się z krzesła i klasnęła w dłonie.-Zaczynajmy próbę.-odczekała chwilę.-Start! Jeśli oczekiwałyście jakiś efektów specjalnych czy innych tego typu bajerów, to nic takiego si ę nie stało. Oprócz tego, że siedziałyście wszystkie przy stole, Eli i Miyu na przeciwko Imaginacji. W jej ręku spoczywał stos kart. Rozłożyła po trzy na stole i powiedziała. -Dobrze, a więc musicie po prostu zgadnąć, jakie to są karty. Jeśli traficie dwie z nich, próba zaliczona. A jak nie, to pójdziecie odwiedzić Strach.-mruknęła. Wbrew pozorom była to bardzo łatwa próba, wystarczy... trochę pomyśleć. Imaginacja wzięła po karcie ze stosu Miyu i Eli. -Dobrze, więc... zgadujcie.
Cal i Caro:
Cal nie słyszał odgłosów innych osób, oprócz dziwnego szumu, dochodzącego z drugiego końca pomieszczenia. Nie widział jednak, co tam się znajduje. Caro użyła swojego zaklęcia D, aby ożywić książkę, która z impetem uderzyła w twarz czytającego. Ten zachwiał się i poleciał do tyłu, głową uderzając o bruk. Co prawda, nie stracił przytomności, ale w głowie mu huczało i nie wiedział, co się stało. Leżał wiec na ziemi. Caro wpadła do środka i próbowała uderzyć mężczyznę, ale nie bardzo jej to wyszło. Lepiej było by, gdyby go kopnęła. Zamroczony facet jęknął cicho i zaczął powoli się podnosić. W ten czas Cal, który wszedł do pomieszczenia nie długo po dziewczynie, aby go związać, znalazł kawałek sznurka na biurku i wziął się do roboty. Niestety, nie miał w tym doświadczenia, więc z ów prowizorycznych sznurów, mężczyzna mógł łatwo się wyplątać. Pod czas całej tej akcji, nikt z was nie zwrócił uwagi na wygląd pokoju, który tak czy siak pozostawał w pół mroku. Mężczyzna powoli odzyskiwał świadomość... Co z nim teraz zrobicie? Dalej leżał na ziemi.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.