I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Znajduje się on w najdalej wysuniętej na północ części slumsów. To nie duży, kamienny budynek, który jest już nie najlepszym stanie. Ściany pokryte są bluszczem, dachu prawie już nie ma, a schody rozpadły się dawno temu. Nie mniej jednak, sam mechanizm koło wodnego, jak i samo koło są w idealnym stanie. Mechanizm znajduje się w piwnicy głównego budynku, do której prowadzi ogromna i ciężka, stalowa klata. W środku jest ciemno i bardzo wilgotno. Samo koło ma jakieś 15 metrów średnicy i wykonane jest z drewna. Obraca się ono leniwie prawie cały czas. Oczywiście, obok znajduje się rzeka. Nie jest ona zbyt czysta, a jej poziom jest mniejszy niż dawniej, ale to wystarcza. Ale, ale... Jeśli budynek jest opuszczony, to kto dba o mechanizm koła? Przecież to slumsy. Otóż osiedliła się tutaj grupka ludzi, która nazywa siebie Topielcami. Są oni niscy, szybcy i sprytni. Cechą charakterystyczną jest szara skóra, ciemne plamy na twarzy oraz brak owłosienia. Są to jednak dalej zwykli ludzie. Nie jakaś rasa czy mutanty. Oni po prostu stali się tacy ze względu na swój tryb życia. Młyn wodny otoczony jest licznymi budynkami, większymi lub mniejszymi, jednak nikt nie ośmiela się zapuszczać do samego młyna wodnego. To terytorium Topielców, tak samo jak i rzeka, oraz kawałek działki i podwodna jaskinia.
MG:
Koło młyńskie skrzypiało lekko, raz po raz obracając się w koło własnej osi. Dźwięk ten odbijał się od ścian budynków, od drzwi, okien i dochodził, aż tam do końca ulicy, gdzie w ciemnym zaułku, a kilku spruchniałych skrzyniach siedziały dwie osoby. Oboje ubrani byli w takie same ciemnozielone płaszcze, z tym, że jeden z nich zarzucił sobie kaptur na głowę, a drugi, o czarnej czuprynie, która przycięta była krótko nad jego uchem, wolał własne, dość kolorowe nakrycie głowy. Była to różnokolorowa czapka z czterema rogami, które rozchodziły się w różne strony, a na końcu każdego z nich znajdował się mały, srebrny dzwoneczek, który pobrzdękiwał cichutko, przy każdym ruchu jego głowy. Zakapturzona postać siedziała bez ruchu i z pomocą jakiegoś dziwnego czaru, obserwował dom, który krył się za rogiem. Budynek był spory, miał dwa piętra, płaski dach, którego z tego miejsca nie było widać. Z przodu znajdowała się duża drewniana brama, przez która nie dało się zajrzeć do środka, na małe, zagracone podwórze. Okien było tylko kilka. Znajdowały się one głównie na pierwszy piętrze, w nie których brak było szyb, a inne zapchane były starymi gazetami. Biały tynk odpadał od ścian, w niektórych miejscach odsłaniając gołą cegłę. Przypominał on troszkę wieże. Pierwsze piętro było nie co szersze, znajdowały się tam sporej wielkości drewniane drzwi, które nie wiedząc czemu, jako jedyne nie nosiły żadnych śladów zniszczeń. Ściany były podrapane, w kilku miejscach znaleźć można było sporej wielkości dziury, przez które do środka wpadało światło. Drugie piętro było prawie całkowicie odcięte od zewnętrznego świata. Nie można zajrzeć do środka, bo nie ma okien, jest to tylko goła ściana. Nie ma tutaj dziur, a jeśli już jakieś sobą, to zostały one skrupulatnie załatane jakimiś szmatami. Dach był płaski, stalowy, na którego prowadzi tylko jedna, również stalowa drabina, która można odczepić i odciąć drogę na górę. Dom ten oddalony był od innych budynków o kilkanaście metrów, głównie ze względu na to, że odgradzał go od świata płot. Po prawie znajduje się opuszczony młyn, po lewej zniszczony sklep bławatny. Z tyłu każdego z ów budynków znajduje się krótki, zbudowany z kamiennych płyt, które już powoli się obluzowują, brzeg. Ma on szerokość metra. Tuż obok sklepu znajduje się restauracja, w której odnalazło miejsce do spania wielu ludzi, dlatego jest on w miarę dobrze utrzymany. Niestety, ludzie Ci nie są zbyt mili i towarzyscy. Jak chyba wszyscy w slumsach. Na przeciwko domu znajdują się tylko dwa budynki. Jednym z nich jest bar, w którego piwnicy dalej funkcjonuje ów instytucja [na parterze znajdziecie opuszczone pomieszczenie i jednego kolesia, który w razie czego, może zaprowadzić was do "baru"]. Jest to jednak zupełni inny bar, niż można spotkać w zwykłych miastach. To slumsy, po tym można spodziewać się wszystkiego. Nie mniej jednak, za kilka klejnotów mogą udzielić kilku informacji. Budynkiem na lewo od baru jest tak zwaną "jaskinią", czyli ogromny betonowy silos na zboże. Jest młyn, jest silos. Tylko tyle pozostało z dawnych budynków, bowiem sklep i resztę "wybudowano" później. Przecież slumsy nie od zawsze były slumsami. Dzwoneczki zadzwoniły cicho i zakapturzona postać oderwała wzrok od budynku. Spojrzała na czarnowłosego chłopaka, który nie wiadomo dlaczego znowu się uśmiechał i skinięciem głowy, dał znać, że może mówić. -Claude, a znasz ten?-zagadnął, odgarniając nie co swój płaszcz i odsłaniając różnokolorowy strój, który znajdował się pod spodem.-Jak nazywa się się ryba szpiega? Claude odrzucił z głowy kaptur i spojrzał na niego swoim szklanym okiem. Zmarszczył brwi, ale nie powiedział nic. Był lekko zdenerwowany cała tą sytuacją. Edward był ranny, stary błazen ukradł księgi, porwali Ako. Czy to odpowiednia sytuacja, aby opowiadać żarty? -Śledź!-powiedział po chwili ciszy chłopak i zaśmiał się ze swojego żartu, telepiąc się przy tym lekko i grzechocząc swoja czapeczką. Claude uśmiechnął się lekko pod nosem i przeczesał brązowe włosy dłońmi. Tatuaże na jego skórze stały się jakby bladsze... Zresztą, on sam wyglądał jakoś mizernie. -Marcel, serio, to nie najlepszy moment na żarty, wiesz? Ale fakt, tego jeszcze nie słyszałem. Wracaj do obserwacji, proszę.-powiedział i sam wrócił do swojego zadania. Chłopak w kolorowej czapeczce zamknął się na chwilę, ale tylko na chwilę. Przeszedł się w tą i z powrotem, usiadł za jedną ze skrzyń i zagadną znowu. -Co mówi drwal, gdy za dużo wypije? Ów żart mogliście usłyszeć także i wy, gdyż właśnie wyszliście z tunelu na krańcu zaułka. Obaj mężczyźni spojrzeli na was.
Dobrze, macie prowizoryczną mapkę. Pogoda jest dobra, wieje lekki wiatr, słońce powoli zachodzi, dlatego panuje pół mrok. Nie ma tutaj latarni, ani nic takiego. Jest bardo duszno i gorąco.
Legenda: X to miejsce gdzie się pojawiliście, dwie kropki to Marcel i Claude, B = Bar, J = Jaskinia, M = Młyn, K = Kamienica, która nie ma okien na zaułek, D = Dom, to na około to podwórko, S = sklep, R= Restauracja. Te kwadraciki to skrzynki czy coś. To na czerwono to terytorium Topielców.
A więc poszłyście w lewo. El chciała zaznaczać na ścianie strzałki, ale okazało się, że zrobione są one z kamienia. Był on pokryty jakimiś porostami, więc tak czy siak, ślady zostawiała. Tylko sztylet wydawał nie przyjemne dźwięki, które odbijały się echem od ścian korytarza. Tak samo zresztą, jak przenikliwy głos dziewczyn. Fakt, nikt nie kazał im się ukrywać, a wszystko wskazywało na to, że przeciwnik i tak wiedział o ich obecności w domu, więc... Śpiewały. Udało im się za głuszyć ów melodie, jednak, z każdym kolejny krokiem docierały do nich co raz dłuższe fragmenty, aż w końcu znalazły się na końcu korytarza. No i po raz kolejny przyszło im wybierać którą drogą pójdą. Na prawo znajdowały się spiralne schody, które prowadziły w górę, natomiast na lewo... też był schody, te jednak prowadziły w dół Bardzo trudny wybór. Jednak, jeśli dokładnie się przyjrzeć i nadstawić ucha, dało się zobaczyć i usłyszeć różnice. Po pierwsze, krótki korytarz, prowadzący do schodów na prawo był praktycznie pusty, nie licząc dywanu, który tutaj zmienił swój kolor na szary. W dodatku na suficie wisiała lampa w kształcie czaszki... I to stamtąd dochodziła ów melodia. Na lewo natomiast, znajdowało się coś w rodzaju ołtarzyka. Za wejściem na schody znajdowała się kamienna półka, opatrzona licznymi złotymi ozdobami, oraz przykryta śnieżnobiałym obrusem. Na nim stały dwie srebrne świece i krucyfiks, a na ścianie... Na ścianie wisiał obraz. Przedstawiał on piękną kobietę, w długiej, zielonej sukni, która... Mówią prościej, zakrywała bardzo dużo. Widać było, że kobieta była damą. W ręku trzymała wachlarz, którym zakrywała większość twarzy... Z nad niego wystawała tylko para fiołkowych oczu, która wpatrywała się w dwie stojące na rozdrożu dziewczyny. Obok kobiety siedział pies. Był on ogromny, gruby i wysoki, sięgał bowiem kobiecie prawie do brzucha. I również spoglądał na dziewczyny. Było to jednak przede wszystkim tylko obraz. Lewa ścieżka była jasno oświetlona, nie było jednak żadnego źródła światła oprócz tych dwóch srebrnych świec.... Kolejny wybór przed wami.
CCC:
Eh. Takie małe przypomnienie, jeśli MG nie napisał, że ktoś coś zrobił... to on tego nie zrobił. Mówiąc prościej, kiedy nie napisałem, że Cad wleciał do wody, oznaczało to, że zrobiłem to specjalnie. Bowiem to oznaczało... Poważne tarapaty. Tym czasem nasz bohater sam wybrał, że wpadł do wody... Więc proszę, oto twoja chwila prawdy...
Cad wpadł do wody, rozbryzgując przy tym ciemno-szarą toń po brzegu. Zniknął wam z oczu na chwilę, po czym pojawił się i zaczął płynąć w stronę brzegu. Traf chciał, że umiał pływać. Problem polegał na tym, że Topielec również potrafił. I to o wiele, wiele szybciej. A wy, mieliście mu nie przeszkadzać. Blond włosy chłopak właśnie docierał do kamiennych płyt, kiedy poczuł, że coś łapie go za nogę i wciąga pod wodę. W ostatniej chwili zdołał złapać trochę powietrza, po czym do oczu, uszu i nosa nalała mu się woda... Która trochę przypominała lepką maź. Na pewno nie była ona czysta. Dłoń, która trzymała go za nogę, ciągnęła go co raz głębiej i głębiej, aż w końcu Cad'owi zaczęło brakować powietrza. W oczach mu pociemniało, ciało zaczęło odmawiać posłuszeństwa... Stracił orientacje i w ogóle nie wiedział, co się dzieje. Topielec rozluźnił uchwyt i pozwolił, aby prąd zabrał chłopca. Popłynął on więc w dół rzeki. Był bez władny, brakowało mu tchu, ale jego ciało jakimś cudem powoli zaczęło się wynurzać... I po chwili znowu łapczywie łapał powietrze. Dalej jednak nie wiedział co się z nim dzieje. Był oszołomiony. Ale oddychał. I żył. Prąd obracał ciałem chłopaka, odbijając go o kłody, kamienny brzeg rzeki, aż w końcu.. W końcu zatrzymał się na czymś, co do złudzenia przypominało siatkę rybacką. Tam chwile odpoczął. -Ej, ej! Coś złapaliśmy! Coś złapaliśmy!-usłyszał chrapliwy głos, który nie dobiegał nie wiadomo skąd.-Coś dużego! Poczuł, że coś nim szarpie. Dalej nie widział zbyt wyraźnie, ale mógł dostrzec nie wyraźne postacie mężczyzn, którzy podnieśli go i zaciągnęli do jakiegoś domu. -Uh... To człowiek... Nie jadalny w dodatku.-skomentował pierwszy. -Człowiek... mały chłopiec. Jeśli nie da się go zjeść, to nie mamy z niego pożytku.. Wrzućmy go do rzeki. -Poczekaj.-odezwał się ktoś inny.-Sprzedajmy go Sutenerom. Cad leżał na czymś twardym i z trudem oddychał... A po chwili, stracił przytomność.
Caro i Cal odwrócili się od wodnej toni i skierowali się w stronę drewnianej furtki. Cal nasłuchiwał, próbując uświadomić sobie, co mogło wydawać taki dźwięk... Bum, Bum. Stop. Bum, Bum. Stop. Stali przed furtką, która była prawie w całości zniszczona. Bez problemu weszliście do środka i znaleźliście się na obszernym podwórku, które było do granic możliwości zaśmiecone. Na wprost znajdowały się drewniane kuchenne drzwi, które podzielone były na dwie części. Dolna była brązowa, górna niebieska. Dolna była otwarta i mogliście zobaczyć co znajduje się w środku. Na prawo była tylko góra śmieci. A na lewo... Na lewo od was, w odległości kilkunastu metrów, tam, gdzie prowadziła jakaś inna ścieżka, stały klatki. Trzy klatki sporej wielkości.. Bum, Bum. Stop. Bum, Bum. Stop. To od strony klatek wydobywał się ten dźwięk. Bum, Bum. Stop. I co raz bardziej się nasilał. Do drzwi na wprost mieliście jakieś 10 metrów, do klatek jakieś 15 metrów.
Cad w tej turze nic nie piszę. W następnym poście MG dostanie kolejnego posta opisującego, co się z nim działo.
Elizabeth
Liczba postów : 429
Dołączył/a : 24/08/2012
Skąd : Otchłań c:
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Sob Kwi 20 2013, 16:55
Wee~. Czyli Bonifacy będzie Bonifacym? Uroczo~. Więc skoro imię dla kotocosia zostało wybrane, to Elżbietka mogła się skupić na misji. Kiedy Miyu chwyciła ją za dłoń, uśmiechnęła się do niej ciepło. Wszak była w tej samej sytuacji co towarzyszka, więc i El trochę ta melodia przerażała. Inna sprawa, że wielka optymistka aka Elcia wolała nie skupiać się na melodii, a zacząć ją zagłuszać inną, własną. Nawet Miyuś włączyła się do śpiewania, yay~. Ktoś ich usłyszy? Jakoś tym się nie przejmowała, jak ktoś wie, że tutaj są, to już od dawna. Tak też w akompaniamencie tej radosnej melodii dziewczyny, z polecenia Iwasaki, skręciły w lewo, do kolejnego rozwidlenia. - Moja magia mi na to pozwala... Przydatne, nie powiem~. - Odpowiedziała towarzyszce na pytanie o zmianę stroju. Ot co, właściwość magii podmiany czy też rycerskiej... Może w innych okolicznościach, nad kubkiem gorącej czekolady i talerzykiem ciasta opowie jej więcej, a co~. Teraz miały ważniejsze rzeczy na głowie, m.in. zastanowić się gdzie iść. Bramka numer jeden~: szalony korytarz z poruszającym sercem soundtrackiem, stairway to heaven, a nad głową uczestników piękna, ludzka czaszka~! Bramka numer dwa~: Tematyka sakralna, ołtarz, schody na dół oraz prawdziwe dzieło sztuki, przedstawiające piękną kobietę z psem. Ah... Cóż wybrać? Elcia sama nie wiedziała, która opcja bardziej ją przeraża... Sekta i piwnica vs czaszka z creepy muzyczką... Na to był tylko jeden sposób... - Szły pchły koło wody. Pchła pchłę pchła do wody, a ta pchła płakała, że ją pchła wepchała. - Ta jest, wyliczanka~! Z każdą sylabą Elcia patrzyła na inny korytarz, a ostatecznie padło na... panią z porterem ~! Ta da, nie ma jak przemyślany wybór. Odwróciła się do Miyu. - Wyliczanka mówi, że mamy iść tam~. Chyba, że masz inny pomysł~? - Zapytała chyba zbyt radośnie jak na obecną sytuację. Well, jeśli Miyuś się zgodzi, to pójdą stopniami w dół~. Chyba, że Miyuś się uprze, aby iść w prawo... To pójdzie w prawo~!
Miyu
Liczba postów : 396
Dołączył/a : 04/10/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Sob Kwi 20 2013, 21:19
Miło się tak śpiewało piosenką wraz z Elizabeth. Szkoda, że Bonifacy nie dołączył, ale on chyba nie potrafi mówić. Zapewne miałby przeuroczy głos. Jednak mogła pozazdrościć swojej towarzyszce! Magia dzięki, której może zmieniać ubrania! Gdyby Miyu potrafiła coś takiego byłaby w siódmym niebie. Taka moc jest wspaniała, szczególnie dla dziewcząt. -Oh... rozumiem - przytaknęła, gdyby tak jeszcze mogła zrobić takie czary na Miyu, no ale chyba może z tego korzystać tylko na sobie. Eh... Po za tym dotarły do rozwidlenia! Jak Miyu nie lubiła wybierać, w którą iść stronę. Z jednej strony przerażająca muzyczka i czaszka oraz schodki prowadzące do góry, natomiast druga strona wydawała się ciut milsza. Portret pani z psem, ale schody prowadziły na dół! Może czyha tam zły pan z płaszczu? Jednak Elizabeth postanowiła zrobić wyliczankę, to chyba najlepszy pomysł. Przez chwilę Miyu poczuła się jakby nie była sobą. Jakby miała dobry humor na taka misję, czyżby to obecność Elizabeth jej się udziela? Jeśli tak to chyba trochę dobrze? W czasie misji Miyu czasem zachowuje się jak bezduszna osoba i z sercem z kamienia. Teraz jest jakoś inaczej, jak na tą chwilę. Po za tym ta wyliczanka była całkiem fajna. Miyu zna coś podobnego "Na żyłowie żyła żyła, a tej żyle pękła żyła i ta żyła już nie żyła" Chociaż ta gra słów już raczej nie pasuje jako wyliczanka, tylko popisanie jak szybko potrafisz to powiedzieć. Tak czy siak.. padło na panią! Miyu nie miała zamiaru się sprzeciwiać losowi jaki wybrała dla nich wyliczanka. -No to idziemy - powiedziała i ruszyła pierwsza w stronę schodków i tak zaczęła powoli schodzić w dół. Może coś jej nagle nie złapie za nóżkę lub nie wyskoczy tuż przed twarzą.
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Nie Kwi 21 2013, 15:01
Ech... I blondasek wpadł do wody, to i mniejszy odsetek blond ludzi w teamie... Miejmy tylko nadzieje, że dziewczyna nie zachce ot tak sobie skoczyć do wody, chociaż to ostatecznie jej wina, temu została uraczona dość surowym spojrzeniem, które wyrażało jakby jawny zarzut. - Najwyraźniej Cadena czeka samotna zabawa z krwiożerczymi topielcami... - powiedział zaniżonym tonem, zachowując dość obojętną barwę dźwięku, tak jakby go to nie obchodziło. I na chwilę obecną tak ostatecznie było! Bo przecież mają zagrożenie wiszące nad całą szczurzą społecznością, prawda? - Mogłabyś chociaż nieco panować nad sobą... - wyszeptał to już dość cicho, odsłaniając jakby lekko zmartwienie o los drugiego człeka, a raczej wytykając zbyteczność tej sytuacji, ale no cóż... Życie już takie jest i zapewne nie mogło się to potoczyć inaczej... Nie mogło... - pomyślał tymczasowy zielonooki, kierując się nadal w stronę dźwięków, które go niepokoiły. O tak... Może niby zwyczajna rzecz, ale zasiewa zwątpienie w ludziku, zwłaszcza jak ten na dodatek młody! Może i by zignorował zwykły dźwięk, ale... Systematyczny? Regularny? Bum bum stop... I tak w kółko i w kółko! I jeszcze raz! Jak jakiś sygnał, jakby ktoś wpadł w trans, albo wygrywał sobie stały rytm. - Powoli.. - wyszeptał nawet jeszcze ciszej niż zwykle Calcio, po czym postanowił, iż zbliżyć się po cichu, by przyjrzeć się zawartości klatek, które najpewniej wydawały dziwne odgłosy. Oczywiście kroczek po kroczku, najlepiej tak, żeby nie wydać zbędnych dźwięków, a także by pozostać względnie niezauważonym! Bo po co wydawać swoje położenie! Gdyby zauważył jakiś atak w jego kierunku lub coś, to odskakuje, licząc na to, iż jest na tyle miejsca, by sobie nic nie zrobić. Już w końcu nieraz lepsze zderzenie np. ze ścianą, aniżeli z pięścią oponenta, czy nawet czymś ostrzejszym. Natomiast jeśli dostrzeże jakiś ludzi, zatrzymuje się tak, iż próbuje się ukryć, a zarazem gestem dłoni pokazuje Caroline, ilu ludzi widzi. 1 palec ofc jedna osoba. Sam gest powinien starczyć, by dziewczyna zrozumiała, iż należy zachować ostrożność, nie? Jeśli nikogo nie ma, to oczywiście informuje ją skinięciem głowy, czekając aż ta do niego dołączy.
Hermiona
Liczba postów : 265
Dołączył/a : 28/11/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Nie Kwi 21 2013, 21:28
Cadzio wpadł do wody? Szczerze, Carotka i tak się tym bardzo nie przejęła, a do wody też nie wskoczy. Może będzie ją zżerało sumienie, ale do paszczy myszaka nie wejdzie, bo się jej najzwyczajniej nie będzie chciało. Ot co dziewczyna jest leniwa i cieszmy się, że jeszcze blondwłosa nie zasnęła chłopaczkowi, bo wtedy to dopiero by miał kłopot. Na jego wrogie spojrzenie, tylko wywróciła oczkami. W sumie tak jak mówiła dzieci przeszkadzały na misji. Jakby Cad był większy to by do wody nie wpadł!~ A po chwili bum bum stop! No szału można dostać. Blondynce, aż już brewka skakała, a mogła jej wyskoczyć z głowy. Takie bity to nie na jej głowę. - Ehh - westchnęła cicho i wymruczała coś pod nosem o dzieciach. W sumie dzieci-śmieci. Jako jedyny mądry był tutaj prócz niej chyba Cal.. W sumie Cada już nie było, więc nie miał kto być głupi i zbyt miły. Czasami nie można być miłym, jak hiena. Niah... Dalej dziewczyna poszła za Calem, jak się zatrzymał to patrzyła. W sumie.. Tylko kiwała główką i już szykowała się do walki! Będzie mordobicie~
A więc wybrałyście bramkę numer 1, czyli panią z pieskiem. Skręciłyście w lewe rozwidlenie, kilkoma krokami znalazłyście się przy wejście na schodu i bez cienia wahania zeszłyście na dół. Pierwsza Miyu, która ostrożnie stawiała nogi na kolejnych stopniach spiralnych schodów, za nią Eli z stworkiem na rękach, który zdawał się być jakiś nie spokojny. Przestał wymachiwać ogonkiem i zastygł bez ruchu. Pomieszczenie na dole również zaczynało się od wąskiego korytarza, który potem, rozszerzał się, tworząc coś w rodzaju małej komnaty. Na ścianach wisiały liczne pochodnie, które oświetlały pomieszczenie z każdej strony. Dziewczyny powoli ruszyły w stronę światła, bowiem korytarz sam w sobie był ciemny, a dopiero tam chen daleko, znajdowało się ów jasne miejsce. Czuły zdenerwowanie, bowiem nie wiedział co może je tam czekać... W końcu znalazły się w zasięgu świateł pochodni. Musiały przymknąć oczy, bo ich tęczówki przyzwyczaiły się już do panującego wszędzie pół mroku. Znalazły się w dość małym pomieszczeniu, które mogło bardzo pełnić funkcje pokoju dla dziecka, niż dla dorosłej damy. Na podłodze leżał purpurowy dywan, który powoli tracił już swój kolor. Zajmował on cała powierzchnie, schodów do ścian pokoju. Na prawo od was, stało małe drewniane łóżko, które pomimo swej prostoty było bardzo wygodne. Było ono schludnie posłane i przykryte czerwonym kocem, na którym widniał kwiat o bardzo dziwnym kształcie. Na środku pokoju stał okrągły stół, w około niego cztery krzesła, a na nim miedziany świecznik i pół otwarta książka, a także pióro, atrament i pokaźnej wielkości wachlarz. Nie było obrusu. Na prawo, stała ogromna szafa, która zajmowała prawie całą powierzchnie ściany. Była zamknięta. Tuż obok niej stał mały regał z książkami. Kilku z nich brakowało. A na ścianie na przeciwko was, widniał ten sam obraz, który widziałyście na górze. Wisiał trochę wyżej niż tamten, jednak na podłodze pod nim stał jedna jedyna świeczka, która powoli się już dopala. Tylko na tej ścianie nie było nic oprócz tego obrazu. A wszystkie meble w tym pokoju były zakurzone. Jedna jedyna rzecz mogła zwrócić waszą uwagę. Na tym obrazie, nie było psa. Kobieta natomiast była w dokładnie takiej samej pozycji, tło również było takie same... Ale nie było spa. Nie było widać żadnych przejść dalej, wyglądało na to, że był to "ślepy zaułek".
CC (bez trzeciego C):
Dwójka szczurków ruszyła w stronę klatek. Intrygowało ich to co takiego tam siedział. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, nie prawdaż? A więc szli. Na początku powoli, aby nie wydawać żadnych odgłosów, potem nie co raźniej. Żwir pod ich nogami nie pozwalał jednak na skradanie się. A odgłosy z klatek dalej było słychać, tym razem wyraźniej. Były one co raz bliżej, jednak żadne z nich nie mogło dostrzec co siedzi w środku, bo większa ich część zasłonięta była czarną płachtą. Jednak z każdym krokiem Cal słyszał co raz to wyraźniejsze odgłosy oddychania. Coś oddychało bardzo nie równo, zresztą... oddychało całkowicie inaczej niż człowiek. Do jego nosa dotarły zapachy sierści i odchodów... Co mogło tam siedzieć? Nie mniej jednak, do ich uszu dalej dochodził dźwięki. Bum, Bum, Stop.
Cad:
Chłopak obudził się i zdał sobie sprawę, że leży w łóżku. Przykryty ciepłym kocem, z głową opartą na poduszce, po prostu spał. Obudził się i rozejrzał po pokoju. Znajdował się w dość schludnie umeblowanym pokoju. Oprócz łóżka widać było komodę, kwadratowy stół, szafkę nocną, mały stołek, oraz wielkie okno... Cad poczuł, że coś koło niego poruszyło się nie znacznie. Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył, że obok niego leżała kobieta. Naga kobieta. Miała długie czarne włosy, które opadały jej na odsłonięte, duże, okrągłe piersi, długi brwi oraz piękne rysy twarzy. Nie było widać ani jednej zmarszczki, toteż na oko miała może ze 25 lat. Również sam chłopak był całkowicie inaczej ubrany. Nie miał na sobie swoich rzeczy, a jedynie biała koszulę, która... najwidoczniej należała do tej kobiety. Jego ubrań nigdzie nie było. A ubrania kobiety, oprócz oczywiście koszuli, leżały rozrzucane po całym pokoju. Kobieta otworzyła oczy i przyjrzała się chłopakowi uważnie. -No, w końcu się obudziłeś...-mruknęła i powoli uniosła się na łokciu. Włosy opadły, a jej piersi były teraz całkowicie odsłonięte. Zmierzwiła włosy chłopaka.
Klatka została osłonięta? Uch, w sumie Carocia na to nie za bardzo pozwoli dlatego.. No cóż chcę wiedzieć, co w niej jest.. Powolutku siada na ziemię. Tak, żeby to bum, bum, stop akurat ją zagłuszyło. I ożywia jedną z nitek, która powinna się mieścić w dłoni, czyli przedmiot wielkości dłoni. - Nitko kochana powiedź mi cichutko, co jest pod klatką - powiedziała cichutko Carotka podczas bum, bum, a jak było stop to starała się nic nie mówić. Carotka będzie starała się dokładnie wysłuchać nitki, a przy tym nie stracić z oczu Cala. Jeżeli będzie chciał iść dalej to poczeka aż nitka jej coś powie, potem uda się za chłopaczkiem.. Przy tym uważając na swoje kroki.. Bo dziewczyna wykorzysta znowu bum, bum i stop.. Będzie szła w rytm bum, bum, a jak stop to nie idzie, a potem znowu~ Do tego jak już dziewczyna będzie wiedziała co jest pod płachtą to jak dogoni chłopaka, lub jak będzie stał wyszepcze mu to do uszka.
Chłopaczek obudził się w... domu? Tak, to na pewno był dom, było mu ciepło bo był dobrze przykryty. Głowę miał na poduszce, była wygodna, więc chwilę tak leżał nie ruszając się, ale po chwili zdecydował się rozejrzeć. Znajdował się w dobrze wyposażonym domu, było ładnie, przytulnie. Nagle zauważył, że obok niego leży kobieta. Już samo to sprawiło, że się zarumienił i to bardzo. Ale to nie wszystko co się rzuciło mu w oczy - kobieta była naga, co jeszcze bardziej zawstydziło chłopca, odwrócił on się w stronę przeciwną do niej, a wtedy to znowu kolejny szczegół, który wcześniej mu umknął teraz stał się wyraźnie widoczny - był w samej koszul. Zawstydzony jeszcze bardziej, skulił się, leżał w pozycji embrionalnej odwrócony do kobiety plecami. Chwilę się musiała uspokajać, a wtedy to powiedział: Przepraszam... jak ja się tu znalazłem? Pani mnie tu przyniosła? Jeśli tak to dziękuje za ratunek. I...i... dlaczego pani jest.... naga, a ja w samej... koszuli? I... przepraszam, że się nie przedstawiłem, jestem Cad, a pani jak ma na imię? - wszystko to mówił drżącym głosem, wyraźnie się bał, często się zacinał, ponieważ był też okropnie zawstydzony.
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Nie Kwi 28 2013, 17:55
I mamy osłoniętą klatkę, w której znajduje się... Ano nie wiadomo co! Jednak... Z tego co da się zaobserwować, to blondynka próbuje rozmawiać z przykrywającą owy przedmiot warstwą. No cóż... Jak kto lubi... Jedni mają zmyślonych przyjaciół, inni rozmawiają to z klamkami, to z nitkami, a to jeszcze chwilę później z panelem podłogowym, chociaż tego ostatniego jeszcze brak. Aż by się uśmiechnął, gdyby nie fakt, że to raczej nie zabawne, a i na misji raczej wypadałoby zachować powagę! Zwłaszcza, że ważą się losy całego siedliska. Dlatego też, czeka na rezultaty w ciszy i spokoju, wpatrując się w otoczenie, czy przypadkiem nie nadchodzi jakieś niebezpieczeństwo. Wiedział jedno... Zapewne znajdowało się tam jakieś zwierze, tylko... Jak na nich zareaguje? Jeśli klatki okażą się otwarte, to Szczurek jest gotowy na potencjalny atak ze środka... Pies? Wilk? Jakiś kot? Who knos~? Mejbi... Jednak, jeśli są zamknięte, to stara się wsłuchać w odgłosy wydawane przez zawartość klatki, bo przecież możliwe, iż są jakieś charakterystyczne... Jeśli nie uzyskali żadnej odpowiedzi od nitek, to chłopaczek pyta się bardzo cicho, czy powinni odsłonić klatki, a jeśli dziewczyna się zgodzi, ostrożnie sięga brzeg materiału, próbując go dociągnąć do siebie, jednak jeśli nie uzyska... Em... Zgody, to zapewne ruszają dalej i tak jak Caroline, tak i Cal porusza się w miarę w rytm dźwięków dochodzących do ich uszu... Bum bum stop... Prawie jak krok krok stój~! Łatwy schemat, nie?
Elizabeth
Liczba postów : 429
Dołączył/a : 24/08/2012
Skąd : Otchłań c:
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Nie Kwi 28 2013, 20:23
// minimalne 5. Albo ciut więcej.
Pomijając całe lanie wody, drogę do pokoju, zachowanie stworka itd... Przejdźmy do tego, czego MG nie wie, czyli co Elżbietka postanowiła zrobić. A więc całkiem na luzie - zupełnie ignorując fakt, że mogą być tu jakieś pułpaki itd - idzie sobie obczaić, o czym jest książka. Może ją spróbować przewertować, sprawdzić okładkę, wklejkę... A po uzyskaniu informacji odkłada ją na miejsce. Potem szafa, którą próbuje otworzyć. Jest gotowa odskoczyć, gdyby coś miało na nią spaść. Po ocenieniu zawartości szafy - lub też nie, jeśli jest zamknięta - Elcia idzie zrobić coś arcygłupiego, bowiem DOTYKA podejrzanego kwiatka. Jak zaboli, to puści... Jak nie, to sobie poogląda, poniucha. Obrazem zajmie się później.
Miyu
Liczba postów : 396
Dołączył/a : 04/10/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Nie Kwi 28 2013, 20:38
No to trzeba zacząć od tego, że dziewczyny dotarły do pokoju. Nadzwyczajny on nie był, ale chyba nie należał do damy na obrazie. W sumie to kim ona właściwie jest? Miyu miała wiele pomysłów, ale szkoda czasu na rozmyślanie. Poza tym psa gdzieś wcięło! Czemu na tamtym obrazie był, a na tym już nie. Jakieś czary mary czy co? Zresztą kiedy Elizabeth zaczęła natychmiast ogarniać to co jest dookoła, Miyu zatrzymała się na chwilę przy książkach. Chyba wychodzi na to, że tutaj nic specjalnego nie znajdą. O ile w szafie, którą chce otworzyć siwowłosa coś siedzi. Na przykład... pies. Jeśli nie ma tu nic ważnego, to chyba będą musiały się wrócić i wybrać schodki, i mroczną muzyczkę.
Pheam
Liczba postów : 2200
Dołączył/a : 15/08/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Sob Maj 04 2013, 23:11
MG:
Elizabeth i Miyu:
Dziewczyny nie zauważyły nic dziwnego w pokoju. Mało tego, postanowiły bez żadnych ceremoniałów po prostu go zbadać. Traf chciał, że w środku nie było żadnych pułapek. Inaczej skończyło by się to... źle. Jednak, był to normalne pomieszczenie mieszkalne, dlatego nikt nie pomyślał o tym, aby zastawiać sidła na nachalnych gości. Nie mniej, wróćmy do naszych bohaterem.... Maszyna losująca jest pusta, następuje zwolnienie blokady... El, jak na pełną energii dziewczynę przystało, ruszyła pierwsza, szybko dopadła książkę leżąca na stole i zaczęła ją przeglądać. Nic takiego nie znalazła, jednak, kiedy przyjrzała się okładce, zauważyła wielki napis "Imaginacja". Kartki były jedna czyste. Następnie ruszyła do szafy, gdzie stała również Miyu. Otworzyły ją, a ze środka coś wypadło... Elizabeth odskoczyła do tyłu, jednak nasz Błazen tego nie zrobił... Kiedy przyjrzały się bliżej, stwierdziły, że na Miyu - która upadła na ziemię pod ciężarem tego czegoś - leży pies. Był to taki sam, jaki powinien znajdować się na obrazie. Jednak nie atakował, ani nie robił nic, co mogło by zranić dziewczyny... Czy... to nie było jednak dziwne?
Cal i Caro:
Nitka otworzyła malutkie oczka i spróbowała się poruszyć. Nie mogła jednak, bo otaczało ją tysiące jej braci nitek, dlatego tylko przekręciła leciutko nitkowatą głowę. Nie miała rączek, nie miała nóżek, była po prostu mała nic nie znaczącą nitką. W dodatku śmierdziała. Popatrzyła z wyrzutem na Caro i dopiero po chwili powiedziała. -A POD PŁACHTĄ, MOJA PANNO SIEDZĄ RUSTAPE'Y Miała piskliwy głos i pomimo tego, że krzyczała, to wy ledwo ją słyszeliście. No i [chociaż nikt wam nie kazał tego robić], podeszliście do klatek. Byliście już na tyle blisko, że oprócz tego odgłosu słyszeliście coś jeszcze... Odgłos, jak gdyby ktoś odpalił piły mechaniczne. Z blisko dokładnie widzieliście, że klatki w całości wykonane były z drewna. A blisko ich nie było żadnych przedmiotów... Staliście tam chwile i nie wiedzieliście co robić... Ale ktoś zdecydował za was. Nagle rozległ się łoskot i klatki otworzyły się, a z nich, wyskoczyły trzy małpy. Nie były one jednak takie normalne. Po pierwsze nie miały sierści, ani skóry, a łuski, które połyskiwały blado w świetle lamp. W ustach miały mocne kły, również wykonane z jakiegoś metalu i to one wydawały odgłos piły mechanicznej. Miały dość duże szpony na końcach dłoni i nóg. W dodatku ogon, który przypominał stalową rurę, zakończony był czymś w rodzaju ostrza. Stworzonka zdawały się was nie zauważyć tylko od razu rzuciły się w stronę góry stalowych rzeczy... Które zaczęły pochłaniać...
Cad:
Kobieta zaśmiała się cicho, kiedy chłopak zwinął się w kłębek. -Już nie jesteś taki śmiały, hym?-westchnęła i ześlizgnęła się z łóżka.-Nie, ja Cie tu nie przyniosłam. To Sutenerzy Cie tu przynieśli. Swoją drogą, zapłaciłam trochę za Ciebie, więc mam nadzieję, że się dobrze spiszesz. Jeśli będziesz się opierdalał w obsługiwaniu klientów, albo skończysz jeszcze gorzej, zresztą... Zawsze znajdzie się kara. A ty i tak miałeś szczęście... Więc może dobrze, że mi dziękujesz. Trafiłeś do mnie, a nie do tego pedofila Xarusa... Zresztą... Powoli zaczęła się ubierać. Założyła majtki, rajstopy, na to sukienkę.... Ale brakowało jej koszuli. -Byłbyś łaskaw oddać mi moją koszulę?-zapytała, patrząc na Cada z obrzydzenie w oczach. Najwidoczniej nie przypadło jej do gustu jego zachowanie. -I przestań się mazgaić, mało kto lubi takie słodkie shoty jak ty. A pedofili mamy tu mało, na szczęście.
Miyu
Liczba postów : 396
Dołączył/a : 04/10/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Pon Maj 06 2013, 14:10
Elizabeth zajmowała się właściwie wszystkim, dlatego też Miyu nie wiedziała za co się zabrać. Podeszła do szafy i zaraz potem jej towarzyszka. Wzięła głębszy oddech i ją otworzyła. Eli miała dobry pomysł i odskoczyła do tyłu, za to Miyu nie. Była gotowa na przeciwstawienie się czarnej strony mocy, no niestety nie udało jej się gdyż wylądowała na podłodze przygnieciona czymś. Była chwilowo oszołomiona upadkiem podniosła lekko głowę do góry i zaczęła również macać to co na niej leżało. Toż to był pies! Natychmiast go z siebie zsunęła i sama dziewczyna cofnęła się trochę cały czas siedząc na ziemi. -Co jest... przecież to - zaczęła cicho mówić i przyglądać się bardziej zwierzęciu. Wyglądał dokładnie jak na portrecie, który widziały wyżej -Kto trzyma w szafie psa?! - krzyknęła i przesunęła się do zwierza by się przekonać czy w ogóle żyje. Nie wyglądał na takiego. Położyła dłoń tam gdzie powinien mieć serce powinna wyczuć jego bicie.
Cal
Liczba postów : 324
Dołączył/a : 16/12/2012
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Pią Maj 10 2013, 16:05
Zbliżyli się do klatek, co ostatecznie... Nie okazało się zbyt dobrym pomysłem, bo nim nawet coś zdołał chłopaczek zrobić, to z klatek wyskoczyły jakieś dziwne stworzonka, a jeszcze dźwięk... Jakby piły mechanicznej, czy czegoś innego! W każdym razie nie wróżący za dobrze... Jeszcze obraz tych owych żyjątek... Nic dziwnego, że chłopaczek momentalnie usunął im się z potencjalnej drogi, jeśli na takowej by się znajdował, a i zbliżył do ściany, licząc, iż stworki go nie spostrzegą. Na szczęście... Chyba... Bo walka nie wydawała się przyjemną opcją, te zainteresowane były raczej stertą... Różnego czegoś... Normalnie Calcio odetchnąłby z ulgą, gdyby emocje zebrane w nim podczas tego nagłego poruszenia na to pozwoliły, a i jakby mózg pozwolił ciału się odprężyć, czy wydawać potencjalne dźwięki. Dlatego też chłopaczek tylko skinął głową Caro, po czym skierował się dalej, rzucając spojrzenia w kierunku łuskowatych metalowoogonkowych małp... Kto wie na ile śmieci je zajmą, a i czy nie zaatakują ich nagle wtedy? W takim przypadku tymczasowy zielonowłosy próbuje zalepić jak najwięcej się da korzystając z Sticky Pitch, Black! Najlepiej by było, jakby zalepił jakoś 2 małpki na raz w przypadku ataku, ale jeśli nie, to chociaż jedną, licząc, że w sytuacji potencjalnej walki starsza wspólniczka da radę jakoś załatwić pozostałe. Co zaś jeśli nie nastąpi atak? Calcio próbuje cały czas podzielić swoją uwagę między nieznanym, a owymi potencjalnymi agresorami, temu i przypatruje i nasłuchuje zarówno tyłów, jak i tego co może się spodziewać z przodu! W sumie jakby ktoś zaatakował ich od frontu, mamy podobny przypadek, jednak zamiast obrania za cel małpkę, obieramy za cel napastnika... Izi...
Elizabeth
Liczba postów : 429
Dołączył/a : 24/08/2012
Skąd : Otchłań c:
Temat: Re: Opuszczony młyn wodny Pią Maj 10 2013, 20:31
Ima... Im... Imafg... Uh, trudne słowo. A jak dla Elcii jakieś słowo jakieś słowo jest za trudne, to co robi? IG-NO-RU-JE~! Ale notesik sobie wzięła, a co! No... To nie była kradzież, nie? Właściciela pokoju ni widać, a wszystko nawet mówiło, że od dawna tu nie zaglądał... Więc książeczka była porzucona, bezpańska! Ojoj... Biedna, smutna książeczka. To Elcia ją sobie przygarnie i książeczkę rozweseli! Tak, tak! Wszystko dla dobra książeczek! Następnie ruszyła do szafy, a tam... Pies! Ten z obrazu! Ha! Elcia-detektyw, znalazła psa, mwahah... Tylko piesek wolał, Miyuś, buu... Znaczy, Elcia się cieszy, że Miyuś też znalazła zwierzaczka, tak! I chyba to nawet lepiej, że poleciał na Miyuś, bo Elcia na łapkach miała przecież Bonifacego... No właśnie. Przydałoby się kociaka gdzieś odstawić, a łóżko zdawało się być nawet bezpiecznym miejscem. - Siedź tutaj grzecznie. - Poleciła kotocosiowi, święcie przekonana, że jej wysłucha. Teraz była pora zająć się psiakiem! - Reksio? - Zapytała psa, testując pierwsze lepsze imię dla czworonożnych przyjaciół - akurat imię łaciatego pieska z Bielska-Białej (autopromocja.) ~! A kto wie, może się tak nazywał? Zresztą. - Nic ci się nie stało? - Zapytała towarzyszki. Wyglądało na to, że nic, ale wolała się upewnić. W końcu, nie chciała, aby Miyuś coś się stało, nie..? Zaraz po tym Elcia wpadła na iście genialny plan! - A-a-a~! Iwasaki-san! Go trzeba wepchnąć jakoś na obraz~! - Prawda, że Elcia była mądra, no prawda ~? Rzadko kto tryskał takim geniuszem jak ona, czyż nie ~? Teraz tylko trzeba było złapać Reksia... Co Elcia ofc próbuje zrobić! Nie gwałtownie, a spokojnie! W końcu, wyglądał na miłego pieska...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.