I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Zamek na wzgórzu. Rozciąga się na Południe od Hargeonu. Otoczony gęstymi lasami, znajduje się na niewielkim, może 30m wzniesieniu. Twierdza jest brudno czarna, utrzymana w stylo post Romańskim z elementami całkiem nowymi. Ale nie odbiegajmy zanadto od opisu. Do zamku wiedzie ścieżka biegnąca przez Bor mieszany z przewagą dębów i olch. Po wyjechaniu z lasu na wzniesienie zaczyna się "Dahr Magna" które było niegdyś "Szafirowymi ogrodami" ze względu na pomniki wyciosane z różowego kamienia sprowadzonego z Romerum, oplecionego różami. Dziś, są to już podupadłe rzeźby, porośnięte bluszczem, róż zaś wyblakł i przypomina już biel. Rzeźby te znajdują się w zaniedbanym ogrodzie stanowiącym przedsionek a zarazem tył zamku. Twierdza nie posiada fosy, o ile kiedyś ją posiadała. Jest to wielki kwadratowy budynek, z kilkoma wieżami. Najbardziej jednak rozpoznawalnym elementem zamku jest wielki taras widokowy wychodzący z sypialni jego byłego właściciela. Widać zaś z niego całe miasto. Sam zamek jest w stanie ruiny, znaczy mury i cała reszta stoi ale umeblowanie, okna i tym podobne rzeczy pozostawiają wiele do życzenia. Możni miasta nie maja tyle środków by łożyć na utrzymanie pięknej oniegdaj twierdzy. ~~
MG
Karczma "Ekler" słynęła w mieście nie tylko z eklerów ale też z legendarnych loży vipów. Były to wspaniale wyposażone loże. Śliczne obite miękkim materiałem i magiczną pianką ławy, wyciszone magią ściany, jedzenie do woli na koszt firmy no i co najważniejsze "Morska bryza" na koszt firmy, dla każdej zaproszonej osoby. Morska bryza była zaś legendarnym w całym Fiore napojem bezalkoholowym, w smaku przypominającym zwykła gazowaną wodę, ale efekt był iście piorunujący. Mówi się że to przez naturalne chemiczne związki w wodzie, które przez stulecia mieszały się z eternano, wytworzyły słodki osad. Tym właśnie była tajemnica morskiej bryzy, po jej wypiciu ów osad osadzał się w ustach, na długi czas pozostawiając w nich smak mięty i ten sam roztaczając przy każdym wydechu. Mało tego chronił zęby przed brudem na około miesiąc a to miłe uczucie orzeźwienia... O tak tym razem kronikarz zadbał o wygody swoich gości... chociaż raczej chodziło mu o wyciszone magią ściany ale niech pospoły skorzystają raz w życiu z luksusów. Mimo że było go stać na to wszystko, siedział ubrany w najzwyklejszy szary dres z napisem "Hot 18". Znów czekał na magów których kelner miał tu oddelegować gdy tylko spytają o kronikarza. Wiedział ilu ich przyjdzie, ciekawiło go jednak czy będą w śród nich... starzy znajomi. Tak czy siak, pozostawało czekać...
Na zewnątrz siekł deszcz, bębniąc nieustannie w zniszczone parapety. Nie przeszkadzało to jednak osobie stojącej przy oknie, tak samo jak nie przeszkadzało jej wianie mroźnego wiatru czy trzask ciepłego ognia w kominku. Czerwone oczy przenikały wszystko na wskroś badając przestrzeń daleko przed sobą. O tak, spojrzenie tych głębokich oczu, wwiercało się w Hargeon, zapewne oczekując czegoś co ma wkrótce nadejść. Cmoknął z niezadowoleniem gdy samotna błyskawica przecięła niebo. W tym wypadku droga tutaj będzie nieprzyjemna i aż zastanawiał się czy nie wysłać na przód Gormela. Jednak zrezygnował z tego pomysłu i zamiast tego wezwał do siebie Nathaniel. -Nakryj proszę dodatkowo do stołu. Wkrótce będziemy mieć gości...-Powiedział spokojny, cichy głos. Nathaniel jednak usłyszał i posłuchał. Zawsze słuchał. Zastanawiał go ten chłopiec. Ale to chyba inna historia, bo historia która miała się zacząć interesowała go dużo bardziej...
//Czas na odpis 19.03 godzina 19:00
Autor
Wiadomość
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Os Kelebrin Pon Wrz 02 2013, 22:29
MG
Hall: Nagłe pojawienie się Affa poskutkowało szybkim wymachem prawą stopą na żebra czarownicy, niestety blondwłosa wcale-nie-piękność, nie zdołał zrobić uniku i but dziewczyny z całkiem sporą siłą wybił powietrze z płuc wróża, jednocześnie powalając go na ziemię. Niestety nim chłopak zdążył wstać, w jego brzuch uderzyło zaklęcie dziewczyny, na szczęście zasłonił się miotłą, która przyjęła na siebie część uderzenia, co niestety skończyło się jej złamaniem. W tym czasie do hallu wpadł właśnie Hibari z Angelicą. Chyba zbierała się cała śmietanka Fiore, by pokonać biedną Yunę. Za nimi stało zaś około siedmiu osób.
Sala balowa: Samael postanowił zdradzić swojego gospodarza i zdjął maskę, jednocześnie niszcząc okno. To, rozpadło się, jednak szkło nie opuściło zamku, zamiast tego upadło na podłogę. Po tym skoncentrował się i wyczuł że wszystkie osoby w pomieszczeniu ciągle żyją.-Tak, wampiry mają czerwone lub żółte oczy. Prócz mnie w tym zamku znajduje się jeszcze dwójka wampirzych lordów, Vlad oraz Rikkudo. Dziewczyna która jest bliska stania się wampirzycą Celia oraz kilkoro moich sługów, rozproszonych po całej posiadłości, proszę, bawcie się dobrze.-Oświadczył pogodnie, nie atakując nikogo, a po prostu sobie stojąc, z Bloodem u boku i napawając się widokiem. Wszystkie przytomne osoby opuściły już salę. Prócz Pace'a oraz Samaela.
Stan postaci: Afuro: 94%MM, ogromny ból brzucha, pęknięte dwa żebra z prawej strony. Ruszanie tułowiem sprawia ci spory ból Yuna: 84%MM Samael: 100%MM
Czas na odpis: 05.09 godzina 22:00
Hibari
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 16/06/2013
Temat: Re: Os Kelebrin Czw Wrz 05 2013, 19:48
Wraz z zaciągniętą towarzyszką znalazł się nieopodal drzwi. Wraz z nimi wbiegło tu kilka innych osób. Hibari szybko rozejrzał się dookoła. Zauważył jednego ze strażników który prawdopodobnie był w trakcie walki. Choć tego pewny nie był, bowiem potencjalny przeciwnik stróża wyglądał na pokonanego. Jedynym plusem tej sytuacji był fakt, że w pobliżu nie było innego pracownika ochrony. Najwyraźniej ta oto osoba pilnowała wyjścia oraz drzwi nieopodal stojących. - Wszyscy cywile niech opuszczą budynek, natychmiast - rzekł stając w przestrzeni pomiędzy drzwiami wyjściowymi, a strażnikiem. - Pamiętaj co masz zrobić kwiatuszku - dodał na chwilę odwracając się w tył by przypomnieć o zadaniu które powierzył dzisiaj poznanej kobiecie. Chwilę później jego wzrok znów był zwrócony ku zagrażającej mu osobie. - By ich powstrzymać musisz najpierw przejść przeze mnie krwiożerczy potworze - wymówił te słowa ze sporą pogardą. Uważaj on, że strażnicy są wampirami, marionetkami krwiopijców lub jakimiś obłąkańcami. W końcu kto normalny pracowałby dla pijącego krew stworka ? W oczekiwaniu na ruch sługusa krwiopijców zauważył, że jego potencjalny przeciwnik ma cycki. Tak więc zatrzymał się na nich wzrokiem na chwilę. Potem obejrzał szybko, lecz dokładnie figurę, - Kobieta i to niezła laska - skomentował w myślach. - Mimo, że jesteś kobietą, ponętną kobietą... Znaczy się nie będę miał litości dla was wampirów - rzekł niepewnie, walcząc ze sobą. Niestety jego natura wzięła górę, - Co taka śliczna wampirzyca jak ty robi w takim miejscu jak to ? - powiedział uśmiechając się przy tym uwodzicielsko. - Może zamiast walczyć poznamy się lepiej ? - kontynuował, - Różnice rasowe są niczym, mamy wiele wspólnego. Ty lubisz krew, a ja perfumy. Widzisz tak wiele nas łączy - mimo bezsensowności swych słów wciąż łączył przyjemne z pożytecznym. Podrywanie oraz granie na czas. W trakcie tej rozmowy choćby nie wiadomo jak dziwna była ludzie powinni mieć trochę czasu na ucieczkę. - To jak ? Porozmawiamy ? - rzekł na koniec z utrzymującym się bananem na twarzy. Mimo swych monologów mag perfum był gotowy do natychmiastowej reakcji w razie gdyby strażniczka zaatakowała lub ktoś zza pleców. Przez brak pewności kto jest po czyjej stronie Pegasus musiał uważać na ataki ze wszystkich stron. W końcu w gronie ludzi tu przybyłych mógł się znajdować kolejny sługa krwiopijcy. Najpierw spróbowałby zrobić unik, a gdyby było to niemożliwe to wykonałby blok. W obu przypadkach po zagraniu defensywnym w miarę możliwości użyłby perfum paraliżujące, natomiast po użyciu ich wykonałby fizyczny kontratak (uderzenia nogami lub rękoma, zależnie od sytuacji).
Gość
Gość
Temat: Re: Os Kelebrin Czw Wrz 05 2013, 21:15
Trzymanie się na baczności i szybka, automatyczna reakcja najwidoczniej jak zwykle zdają egzamin. Yuna nie mogła przecież dopuścić do zawalenia misji, bo o jakiś procent by popsuła wizerunek gildii, a tego przecież nie chciała. Z domniemanym intruzem poradziła sobie szybko. Gorzej tylko, jeśli się pomyliła. Tylko jaki był sens w... y... znikaniu i pojawianiu się ot tak? To już jest rozmyślanie na inną godzinę i inny dzień. Z sali zaczęła wybiegać wataha cywilów. A tak przynajmniej dziewczynie się wydawało, że to nie są jacykolwiek magowie. Mimo to, w jej głowie nadal obijały się słowa "Nikt nie może stąd wyjść." Co prawda nadal nie miała pojęcia dlaczego, ale rozkaz to rozkaz, a ona jest obecnie w pracy i chcąc nie chcąc musi słuchać szefa. Jej uwagę bardziej niż rozmownego chłopaka przyciągnęła liczba uciekających i ich kierunek, a ten był oczywisty - główne i zapewne jedyne wyjście. Nie widziała na dobrą sprawę w nim nic ciekawego. Nudne ubrania, nudne zachowanie. Brakowało mu czegoś... wystrzałowego... czegoś... "głośnego". Była trochę daleko od wyjścia, więc próbowała zlokalizować coś, dzięki czemu mogłaby nie dopuścić do zawalenia misji, jednocześnie nie robiąc krzywdy gościom. Nie mogła jednak zaprzeczyć, że coś tu jest nie tak, skoro wszyscy nagle uciekają. - "Dla ich własnego bezpieczeństwa niech zostaną tutaj. Przy mnie może i się im nic nie stanie, a gospodarz i reszta na sto procent sobie poradzą na górze." - zagadnęła do siebie w myślach i spojrzała na metalową sztabę. Na szczęście miała w zanadrzu jedno zaklęcie, dzięki któremu mogłaby spróbować ściągnąć obiekt na dół i tym samym zablokować drzwi. Nie zważając za bardzo na osobę ileś tam metrów przed sobą, Yuna wysunęła prawą nogę do przodu, a lewe ramię pociągnęła w tył i uformowała z dłoni piąstkę, aby po chwili skupienia gruchnąć(♫Onpa no ken) w jakiś mechanizm blokujący, blokadę, albo samą sztabę, sprowadzając ją na dół. Jeśli to nic nie da, no to trudno, misja zawalona. Przecież nie zacznie bić cywili. Nie ważne czy sukces, czy nie - blondynka odskakuje kilkukrotnie w tył, aby znaleźć zwiększyć odległość od wcześniej zaatakowanego pseudo intruza. Nie pokazał co potrafi, więc lepiej dodatkowo zwiększyć czujność. Ostro go sponiewierała, więc powinno być trochę łatwiej. Na broń miotaną Yuna spróbuję zareagować unikiem w lewo, bądź w prawo. Walki z bliska nie przewiduje po zaprezentowanym przedstawieniu, a w razie problemów.... w zasadzie to nic.
Aff-chan
Liczba postów : 634
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Os Kelebrin Czw Wrz 05 2013, 21:37
No cóż, jak widać nasz biedny Affcio trafił na kobietę goryla, która to ma mięśnie zamiast mózgu i śliniąc się atakuje wszystko co się rusza. W każdym razie, nie pora na specyficzne, aczkolwiek prawdziwe opisy brutala, odpowiadającego za obecny stan Affa, nie są teraz najważniejsze, a fakt iż ten babochłop zniszczył drogocenną miotłą wiedźmy! Co z niej za szarlatan jest!? Mama nie uczyła że cudze, a co dopiero wiedźmy rzeczy się szanuje?! Poturbowanie żeber jeszcze można wybaczyć ale miotłę na której zdawał niegdyś prawko? Nie! Dlatego też nasz blondasek postanowił zrzucić swoje mega op udawane pacyfistyczne podejście i pokazać co to znaczy zadrzeć z Afuro Tamotsu Drugim! A być może nie wiedzie, ale nasz młody geniusz zajął pięćdziesiąte czwarte miejsce w konkursie na najlepszą młodą wiedźmę w x793 roku! Jest się czego bać! Arrrr! A nie... tak robią piraci... miało być Kukuku~.
Nasz dżentelmen nie podnosił się z ziemi, zamiast tego upuścił połamaną miotłę po czy, zasłonił swoje usta i nos prawą ręką po czym wytworzył swój magiczny symbol(pwm) na założonej prawej rękawiczce następnie błyskawicznie aktywując zaklęcie :Śmiechy i chichy wprost z Halloween” na świeżo oznaczonej części garderoby, uderzając następnie ręką w podłogę, chcą wytworzyć tym samym dużą ilość rozśmieszającego gazu, po czym chwytając w prawą dłoń część miotły którą zaledwie moment temu upuścił, zrywa się z ziemi, by znieważając na ból zakatować ułamaną miotłą w lewy bok dziewczyny po czym starając się staranować, co by zła kobita upadła na plecki, tył głowy, czy też na cztery litery. Oczywiście uważa co by znowu nie oberwać dziwną magiczną pięścią Yuny. Jeśli mu się uda, w całości, bdąź choćby częściowo, to od razu zaczyna spieprzać, najlepiej do lochów, lecz jeśli nie da rady to w głąb Wampirzego zamczyska.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Os Kelebrin Czw Wrz 05 2013, 21:39
Zabijanie i walka o przeżycie to według gospodarza zabawa, to właśnie jeszcze bardziej upewniło maga Fairy Tail, że osoba dla której miał tego wieczora pracować, ma nierówno pod sufitem. W to, że ten mężczyzna oraz wymienione przez niego osoby są wampirami, trudno było mu uwierzyć, nigdy nie spotkał żadnego, a w opowieści z nimi związane nie wierzył. Jednak jeśli to wszystko było prawdą, to próba wydostania się z tego miejsca nie będzie czymś łatwym, szczególnie po tym co zobaczył, gdy zniszczył okno. Nawet zwykłe przedmioty nie są w stanie opuścić tego budynku, a co dopiero zebrani tutaj ludzie. Po chwili jednak w głowie Samael'a pojawił się obraz ludzi poturbowanych przed drzwiami, leżą na ziemi i są zadeptywani na śmierć przez innych, którzy w panice próbują wydostać się przez drzwi, jednocześnie będą blokowani przez niewidzialną barierę. Aby do tego nie doszło, trzeba jak najszybciej pokonać tą osobę odpowiedzialną za stworzenie tego więzienia możliwe, że wtedy uda się ją rozproszyć. - Powiedziałeś, że nikt się nie wydostanie stąd z powodu magii twojego znajomego... Czy on znajduje się w tej posiadłości ? Jeśli tak, to możesz mi powiedzieć gdzie, chętnie poznam twórce takiej bariery... - powiedział zielonowłosy mag do swojego już byłego pracodawcy który swoją zdolność Wyczucie nadal stara się utrzymywać, gdyż ktoś może nagle go zaatakować. Jeśli coś takiego nastąpi to mag błyskawic zamierza zrobić skok w bok, aby nie zostać trafionym lub zmniejszyć obrażenia, jakie może otrzymać.
Kyoki
Liczba postów : 104
Dołączył/a : 26/03/2013
Skąd : Syberia
Temat: Re: Os Kelebrin Czw Wrz 05 2013, 22:09
Zmarszczył brwi, przeklinając pod nosem, widząc szkło, które pozostało na terenie posiadłości. Teraz sam zaczął się zastanawiać jak wydostanie się z zamku. A co jeśli ktoś będzie chciał wyssać z niego krew? Albo zmienić w wampira? Spokojnie, tylko bez paniki, wdech, wydech i tak powoli, jakoś da sobie z tym radę. Trzeba zachować trzeźwość umysłu. Dyskretnie zacisnął dłonie w pięści, próbując zachować powagę. Zostało ich dwóch. Ten który rozbił szybę, zdejmując maskę i przy tym zdradzając pracodawcę. On by chyba tak nie umiał, działał z przemyśleniem będąc wierny swoim przekonaniom. Poprawił uwierający kosmyk włosów przy masce, po czum opuścił ręce. Nie wiedział dokładnie jak ma się zachować w takiej sytuacji, miał nadzieję, że otrzyma jakieś instrukcję od Lorda Dessa. Aktualnie chciał uniknąć walki albo przynajmniej próbować jakoś ją pokierować na własną korzyść. Nie zaatakuje pierwszy, aktualnie ta dwójka magów mu wcale nie przeszkadzała. Jeśli tylko zachowa spokój wszystko będzie grało. Wsłuchał się dokładnie w słowa Dessa. Wampirów wydawało się tu całkiem sporo, dlatego wolał nie spotkać ich wszystkich od razu. Ten znajomy musiał być bardzo silny, skoro potrafił używać aż tak potężnej magii, od razu nabrał do niego szacunku. Czyli Lord sam odsuwał od siebie podejrzenia bycia sprawcą tego całego zamieszania. Nie wyrażał nawet najmniejszej chęci do walki czy do czegokolwiek innego. W końcu cały zamek był pełny jego ludzi, więc nie musiał się za bardzo niczym martwić. Nawet jeśli dojdzie do ataku to on postara się go obronić. W końcu z własnej woli zdecydował się podjąć takiego zadania, dlatego nie rozumiał tego zielonowłosego chłopaka, który tak szybko zmienił stronę. Przyniósł on wstyd swojej gildii, która porzuca swoją misję. Tak się nie robiło. Jeśli któryś z nich chciałby go zaatakować to przywoła po prostu kosę, aby jakoś zablokować cios i obronić Dessa.
Pace
Liczba postów : 685
Dołączył/a : 04/01/2013
Temat: Re: Os Kelebrin Czw Wrz 05 2013, 23:29
-Okej... w takim razie ja udam się poszukać kogoś mniej... lordowatego od ciebie, Lordzie Des... Mam nadzieję, że kiedy już opuszczę to miejsce po załatwieniu jakiegoś wampira,a między nami nie będzie żadnych niesnasek z tegoż powodu, uda nam się jeszcze porozmawiać. Nazywam się Egregoris Nocting... A tymczasem, żegnaj Lordzie...- Wycofałem się powoli, kłaniając się lekko lordowi, w poszukiwaniu, jakiegoś przeciwnika. Aaaa, jeszcze zielonowłosy... Może pójdzie ze mną! -Hej... Zielonowłosy... Wybacz, że się tak zwracam do ciebie ale nie znam twojego imienia, idziesz ze mną? Razem będzie raźniej. Chociaż Lord Des pewnie uważa, że żadnemu z nas nie uda się pokonać jego sług...- Wyszedłem z sali, i udałem się przed siebie, w ręce mając cały czas kilka shurikenów, które rzucę w przeciwnika w razie nagłego ataku... Później próbuję odskoczyć jak najdalej i wyciągam jednego kunaia
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Os Kelebrin Pią Wrz 06 2013, 12:29
MG
Sala balowa: Des spojrzał na Pace'a z niemałym zdziwieniem. Ten człowiek był dziwny, nawet jak na wampirze standardy. Chociaż dziwny... może po prostu był idiotą? Ten drugi, był znacznie groźniejszy, Des na samą myśl o tym że ten mógłby go zaatakować uśmiechnął się i oblizał wargi.-Idź za tym debilem i zabij go.-Powiedział do Blood w umyśle mając na myśli Pace'a. Swoją drogą wątpliwości Blood'a też go bawiły. Bardzo bawiły.-Oh nie wątpię, niestety twórca bariery nie podziela raczej twojego zdania. Zresztą jest zbyt użyteczny by niczym barana na rzeź, wystawić go tobie... zdrada... a to niby ja jestem ten zły.-Zeskoczył z podwyższenia o które teraz oparł się przedramionami, czekając właściwie na ruch zielonowłosego.
Korytarz: Uciec przed lordem wampirów... nie, łejt, to nie była ucieczka? Prawda? Pace'a po prostu naszła ochota na wycieczki turystyczne po starożytnym zamczysku, to wszystko! Tak więc wędrując korytarzem zaszedł do drewnianych drzwi. Kierowany nagłym impulsem otworzył je, wchodząc do... no właściwie nie był pewien czego bo prócz stołu i dwóch krzeseł było tu kilka różnorodnych notatek, listów i ksiąg. Może jakaś mała czytelnia?
Hall: Yuna całkowicie zlała gadaninę Hibariego, no bo ileż można pierdzielić. Zamiast tego wzięła i strzeliła zaklęciem w stalową sztabę, co ciut ją przesunęło i... i tyle właściwie. Tłum dopadł drzwi i zaczął się z nimi szarpać by je otworzyć. Ale wszyscy zapomnieli o małym wiedźmie, który knuł wijąc się na podłodze. Jego rękawiczka nagle wybuchła(i już jej nie miał buu) a Yuna złapała się nagle za brzuch zalewając śmiechem. Co ciekawe zgrało się to z momentem kiedy ktoś otworzył drzwi ale próbując wyjść odbił się od niewidzialnej ściany. Mało tego otwarcie drzwi sprawiło że nie przytrzymywana żelazna sztaba opadła, uderzając stojącego pod nią mężczyznę w głowę i zamieniając to w masę krwawiącej galarety. Drgające jeszcze ciało upadło na ziemię i zaczęło się wić, jak ryba wyrzucona na brzeg. A co z Affciem? No chłopak poderwał się z kijakiem do góry co spowodowało fale bólu tak dużą że w tym samym momencie opadł na kolana a potem przewrócił na bok, wijąc z bólu. Widać podrywanie się do góry nie jest mądrym pomysłem jak się ma połamane żebra.
Stan postaci: Afuro: 88%MM, ogromny ból brzucha, pęknięte dwa żebra z prawej strony. Ruszanie tułowiem sprawia ci spory ból Yuna: 68%MM Śmiejesz się jak opętana! Samael: 100%MM
Czas na odpis: 09.09 godzina 13:00
Pace
Liczba postów : 685
Dołączył/a : 04/01/2013
Temat: Re: Os Kelebrin Nie Wrz 08 2013, 10:16
Waaa! Biblioteka! W końcu! Ale zaraz zaraz... Skoro już udało mi się w pokrętny sposób uciec z sali wampirzego Lorda to czy mogę sobie tak po prostu usiąść i poczytać? Mogę! Dobra, ale najpierw środki zapobiegawcze!
Dobra, środki zapobiegawcze załatwione, teraz można poczytać... a więc usiadłem sobie w fotelu i rozpocząłem czytanie notatek, książek, listów leżących na biurku...
Hibari
Liczba postów : 86
Dołączył/a : 16/06/2013
Temat: Re: Os Kelebrin Nie Wrz 08 2013, 12:05
Zaczęło się znów dziać coś co strasznie irytowało Hibariego. Im bardziej się produkował, starał oraz wkładał serca do swych przemów tym mocniej był ignorowany. Normalnie odkrył sposób jak zostać idealnym zabójcą. Wystarczy gadać, aż w końcu zostanie się całkowicie zignorowanym... Kończąc na odczuciach maga i wracając do tego co się dzieje, strażniczka użyła swej magii na sztabę, lecz na szczęście bez większego efektu. Niestety gdy pegasus odwrócił się do tyłu by sprawdzić co się stało zauważył, że mimo otwartych drzwi jakaś niewidzialna bariera nie daje wyjść ludziom z budynku. - A wiedziałem, że coś za dobrze szło - z automatu skomentował całe to wydarzenie. Nie minęła sekunda po słowach maga perfum gdy sztaba opadła na głowę jakiegoś nieszczęśnika zabijając go na miejscu. Przez pierwsze parę sekund rudowłosy był w szoku, stał jak wryty. Gdy nagle przebudził go z letargu śmiech, dziewczęcy śmiech. Odwrócił się ponownie w stronę pracownicy Desa. - Ty wampirza suko - po zgraniu się czasu śmierci mężczyzny oraz rozpoczęcie się donośnego śmiechu dziewczyny Hibari wywnioskował, że jest to jej sprawka. Wtedy gdy użyła magii musiała spowodować całe to wydarzenie. Wyglądało to dosłownie tak jakby ona zaplanowała to od samego początku. Członek Violet Pegasus stracił ochotę na podryw, nastał czas by przestał być miłym chłopcem. Trzeba było wziąć sprawy w swoje ręce, bo jeśli on tego nie zrobi to kto ? Cywile ? Nie zbaczając z tematu chwycił swe perfum paraliżujące i użył ich na ochroniarzu próbując tym samym zrobić to tak by przeciwnik wyżej wymienionej osoby nie został również trafiony tym atakiem. W końcu jak mówi przysłowie " wróg mojego wroga jest moim przyjacielem ". Po użyciu zaklęcia pegasus chowie to perfum i wyjmuje drugie, perfum bólu które używa w trakcie zbliżania się do celu, bowiem w tym samym czasie kieruje się ku sługusowi wampira. Używa owych perfum, a po tym zagraniu wolną ręką wyprowadza silny cios w twarz. Jeśli chodzi o obronę to stara się reagować w trakcie akcji na potencjalne ataki ochroniarza. Odskok lub blok, zależnie od okoliczności. Lecz wciąż głównym celem jest atak. Jeśli miałby przyjąć na siebie jakieś uderzenie i tym samym dostać szanse na odwdzięczenie się to właśnie tak robi. Jest pod wpływem zbyt dużego gniewu by działać w pełni racjonalnie, a co dopiero ostrożnie.
Samael
Liczba postów : 992
Dołączył/a : 28/01/2013
Temat: Re: Os Kelebrin Nie Wrz 08 2013, 21:00
Próba spotkania się z twórcą tej bariery nie udała się, a walka z byłym pracodawcą wydawała się być coraz bardziej nieunikniona. Po słowach mężczyzny, zielonowłosy zaczął rozpinać swój płaszcz, cały czas obserwując Lorda Dessa, po czym powiesił go na najbliższym przedmiocie z którego nie spadnie na ziemię. - Wiesz, ja naprawdę chce go poznać i na spokojnie porozmawiać z twórcą tej bariery… Taka rozmowa może poszerzyć moją wiedzę - powiedział mag, gdy jego płaszcz znajdował się w bezpiecznym miejscu. Najwyraźniej będzie musiał jakoś wycisnąć tą informację z tego wampira, a jeśli to nie uda mu się, wtedy sam będzie musiał tą osobę, co pewnie będzie trudniejsze i zajmie niemało czasu. - Ja bym tego zdradą nie nazwał, po prostu jestem wierny swoim przekonaniom, którymi zawsze staram się kierować i postanowiłem nie pomagać ci w tej twojej grze, o ile można nazwać to tak - Samael po tych słowach rozpiął znajdujące się przy nadgarstkach guziki swojej nowej koszuli, którą sobie załatwił po tym co się stało z poprzednią. Gdy odpiął guziki na obydwu rękawach, podwinął je do góry za łokcie, po czym odpowiednio zabezpieczył je, aby nie przeszkadzało mu oraz nie zsunęło się w trakcie tego co miało niedługo się zacząć. - A kto niby powiedział, że jesteś ten zły ? Ja nic takiego nie powiedziałem, jak również nie słyszałem, aby ktoś ciebie tak określił w gdy to wszystko się zaczęło… Ja osobiście nie uważam, że jesteś zły, ja po prostu sądzę, że jesteś nienormalny, nic po za tym - te słowa padły z ust członka Fairy Tail, gdy już zakończył przygotowania do zbliżającej się konfrontacji. Przez cały czas dalej ma aktywną swoją zdolność Wyczucie, gdyż chociaż zapowiadało się na walkę 1 na 1, to nigdy nie wiadomo, czy nagle zaatakuje zielonowłosego jakiś pomocnik, chcą w ten sposób pomóc swojemu panu. Nadal stał i czekał na Lorda Des, a dokładniej na jakiś jego kolejny ruch, który powinien nastąpić po jego zeskoku z podwyższenia. Starał się być gotowy do uniku w bok, jeśli jakiś atak będzie skierowany w jego stronę, sam na razie nie zamierzał atakować, walka z przeciwnikiem o którym niewiele się wie nie zazwyczaj nie jest łatwa.
Kyoki
Liczba postów : 104
Dołączył/a : 26/03/2013
Skąd : Syberia
Temat: Re: Os Kelebrin Pon Wrz 09 2013, 02:04
Zawahał się przez jedną sekundę, po czym szybko zaplanował sobie wszystko czego od niego wymagano. Nie spodziewał się, że przyjdzie mu tak szybko zabić jakiegoś maga. Musiał działać spokojnie, pamiętając, że to na pewno nie jest jakiś żółtodziób, dopiero zaczynający swoją przygodę z magią. Pokłonił się nisko przed Lordem Dessem w akcie całkowitego posłuszeństwa. Zrozumiałem, jeśli pojawią się jakieś problemy proszę mnie o tym poinformować. Ostrożnie zeskoczył z podwyższenia, udając się tą samą drogą, jaką wychodził mężczyzna. Zamykając za sobą delikatnie drzwi, udał się w prognozowanym kierunku. Usłyszał wiele krzyków rozpaczy, czy odgłosów walki dochodzących z okolić wyjścia z zamku. Nie myślał, że ktoś może być tak głupi i nie zrozumieć zasad jakie panowały podczas bankietu. Jeśli zabije się wampira czy jego marionetkę mogłeś wyjść, jeśli nie czekała cię pewna śmierć. Rozejrzał się dokładnie, nasłuchując czy ktoś nie zbliża się w oddali. Miał już dokładnie obmyślony swój plan. Podmieni swoje ubrania na małej dziewczynki, odszuka mężczyznę, uda zgubioną i przestraszoną, wzbudzi w nim zaufanie, poczeka aż będzie za bardzo rozkojarzony, przywoła kosę i wpakuje mu ją w łeb. To chyba powinno jak na razie wystarczyć, jeśli plan weźmie w łeb to lipa. Zamienił ubrania na jakiś uroczy zestaw (klik), podwijając sobie od razu przydługie rękawy. Lubił akurat nosić tę perukę, dlatego od razu pomyślał o niej. Wziął głęboki wdech, poprawiając za duży płaszcz, to też była część jego misternego planu. Ruszył powoli korytarzem wsłuchując się w głuchy dźwięk swoich obcasów uderzających o posadzkę. Jeśli dopisze mu szczęście znajdzie go szybciej niż zamierza. Jednak goście powariowali, więc trzeba być ostrożnym. Mógłby teraz zacząć płakać, ale jeszcze usłyszy go osoba, która nie powinna i tylko wpakuje się w niezłe tarapaty. Dlatego jeśli ktokolwiek pojawi się w jego pobliżu szybko się schowa w najbliższej, widocznej dla siebie kryjówki. W razie niespodziewanego ataku, przywoła kosę i zablokuje cios przeciwnika, po czym odskoczy na bezpieczną odległość czekając na rozwój wypadków.
Aff-chan
Liczba postów : 634
Dołączył/a : 12/08/2012
Temat: Re: Os Kelebrin Pon Wrz 09 2013, 12:13
Tak, wszystko udało się w stu procentach! Naprawdę, taki był plan Affa! No dobra.... może niekoniecznie ale, sprawy przybrały taki a nie inny obrót dzięki śmiecho-bombie blondaska! Hmm... ciekawe jak dziołszka się z tego wymiga. Co prawda mógł nasz chłopaczyna jej, bądź tej bandzie z tyłu choć trochę współczuć, ale po co? Sami tu przyszli, a ich problemy to nie jego sprawa. Co jak co ale to gniazdo Wampirów było.. a może ciągle jest? Tego Tamotsu nie wiedział. W każdym razie nasz blondasek, chce skorzystać z tego nowo powstałego zamieszania i powolutku zebrać się z ziemi, w końcu nie będzie tu siedział cały czas prawda? Jeśli i tym razem będzie miał problemy z podniesieniem się, to doczołguje się do ściany, by przy jej pomocy wstać. Jak już się mu uda, to ucieka przed gorylicą i bandą frajerów, do upatrzonych lochów.
(Wybaczcie śpieszę się)
Gość
Gość
Temat: Re: Os Kelebrin Pon Wrz 09 2013, 17:15
Na krótką chwilę pod maską Yuny pojawił się jej na twarzy grymas mówiący "To tyle?...", kiedy prawie nic nie wyszło z jej mini planu. Jednakże to co stało się później po prostu tak zamieszało jej w głowie, że nie była w stanie wykrztusić z siebie nawet jednego słowa. No a przynajmniej częściowo. Ni stąd, ni zowąd zaczęła się śmiać. Nie miała pojęcia dlaczego, ale nie mogła przestać. W takim stanie walka raczej nie wchodzi w grę. Człowiek sekundę temu zginął, a ona jakby wyśmiewała się z zaistniałej sytuacji. Wiedziała jednak jedno - czas się stąd wynosić, albo... albo nie. Jeśli teraz się wycofa, to jak wtedy sprosta misji? Fakt, coś tu było nie tak... ale przecież takie życie maga, prawda? Krew, śmierć i dziwactwa to zwykła codzienność. Yuna więc musiała skorzystać z pewnej opcji. - Everybody... DANCE! - starała się wypowiedzieć pomiędzy śmiechnięciami jak tylko dałaby radę. Jeśli się nie da, to po prostu w myślach sobie wypowiada te dwa słowa, jednocześnie monstrualnie pogłaśniając muzykę(♫Everybody dance!) w słuchawkach, jakiś nowy kawałek. Jeśli nie można zatrzymać śmiechu, to trzeba go wykorzystać, a w niczym innym nie będzie lepszego dla niego zastosowania, jak w tańcu. Capoeira, walka w tańcu. Chciałam przynajmniej mieć lepszą możliwość unikania, skoro nie mogłam swobodnie atakować.
Jo
Liczba postów : 5542
Dołączył/a : 29/08/2012
Skąd : Poznań
Temat: Re: Os Kelebrin Sro Wrz 11 2013, 00:59
MG
Czytelnia: Pace dorwał się do notatek~! Yay. Zastawił drzwi krzesłem i jak gdyby nigdy nic przeszedł do przeglądania książek. Wiele z tego co znalazł było nieprzydatne, kilka jednak rzeczy wywarło niemałe zdziwienie na twarzy chłopaka. Pierwsza była Notatka Delosa: Ciało zwrócone, trzeba podziękować i dopomóc mu w planach. Cokolwiek planuje Baltazar, jestem w jego mocy. Znaleźć sposób, by się z tego wyrwać.. Dość sprzeczne informacje, z jednej strony chce pomóc a z drugiej wyrwać, no cóż. Kolejna była zaznaczona strona książki z narysowaną wielką czarną dziurą i drzwiami w ich centrum. Poniżej był opis: Już starożytni uczeni zakładali istnienie wielu światów i energii łączącą je wszystkie. Dawno temu pewien człowiek próbował przedostać się z jednego świata do drugiego korzystając z gigantycznej mocy magicznej stworzył wyrwę między światami. Doprowadziło to jednak jedynie do pojawienia się dziwnych stworów pożerających świat. Naprawa wymiaru kosztowała go jego życie. Poniżej zaś znajdował się odręczny dopisek: Wiel ofiar, na udobruchanie Bogów?, był lekko zamazany. Kolejna księga, znacznie grubsza także miała zaznaczoną stronę. Na niej zaś znajdowało się dziesięć pierścieni otaczających planetę, każdy kolejny był większy i na każdym znajdował się rząd planet. Podpis pod rysunkiem głosił "Teoria 10 szczebli Dawidsa", na następnej stronie znajdował się opis: Wielki uczony Adam Davis stwierdził: Na początku był wielki wybuch zaś wszechświat ciągle się rozszerza. Ale nasz wszechświat nie jest jedynym wszechświatem, więc jeśli centrum wszystkich wszechświatów także powstało przez wielki wybuch i rozszerza się tworząc ciągle to nowe wszechświaty, to w centrum znajdowałby się jeden oryginalny świat, a następnie tworzyłyby się poziomy "podobieństwa" nowych wszechświatów do oryginalnego. Oznacza to stopniowe odejście nowych wszechświatów od oryginalnego, winniśmy zadać sobie więc pytanie, jak bardzo nasz wszechświat, podobny jest do oryginału? Oraz czy po nitce, można wrócić do kłębka? Jak wiemy istnienie "Woli" w znaczący sposób wpływa na sposób naszego postrzegania, dzięki temu jesteśmy w sanie podróżować między światami naszego poziomu, jednak żaden technologicznie nas nie przerasta ani nam nie ustępuje, co świadczy o istnieniu światów ponad nami i nad nami. Czy tam także istnieje "Wola"? Podjęto już próby wykorzystania woli nie do podróży na równym poziomie a do zejścia w dół, jak na razie są nieskuteczne, jednak według prof. Baltazara Halli, możliwe jest wykorzystanie w ten sposób "Woli".. Także w tej książce pod spodem znajdowały się odręczne bazgroły. Wola = Moc magiczna? John Davis - Człowiek z innego poziomu? Baltazar, co planuje?. Reszta książek dotyczyła czegoś z czym Pace zetknął się po raz pierwszy, między innymi Fizyka Kwantowa, Brzytwa Orwella dla opornych oraz N-teoria prawda czy mit.
Korytarz: Pan, a właściwie już panienka, udał się na poszukiwania Pace'a, jednakże w korytarzu nigdzie go nie dostrzegł. Za to po chwili z jednego z pomieszczeń wyszedł blondyn o czerwonych oczach ubrany w garnitur.-Hoo... owieczka odłączyła się od stada.-Uśmiechnął się a Blood mógł dostrzec ostre kły i żądzę w oczach. Potencjalny przeciwnik stał jakieś 8m od chłopako-dziewczyny i chyba czekał na pisk... wampiry lubią piski. I psychofanki.
Sala balowa: Walka wydawała się nieunikniona, aczkolwiek gospodarz i chłopak na razie jedynie lustrowali się spojrzeniem. Kiedy chłopak zaczął podwijać rękawy, Des zachichotał.-Dam ci fory, będę używał tylko jednej ręki.-To powiedziawszy prawą schował za plecami.-Nienormalny... to świat jest nienormalny Samaelu. Czy nie urządzacie walk psów dla rozrywki? Dla mnie zaś jesteście nie więcej niż takie psy. To po prostu rozrywka, dla twojego gatunku może chora, dla mnie nie jest to jednak nic więcej, jak sport.-Oblizał się, myśląc pewnie o zatopieniu zębów w szyi zielonowłosego. Widząc że ten czekał skupiony nie podejmując żadnych akcji, westchnął tylko i wzruszył ramionami powoli zmierzając do chłopaka. Szedł wolno, bardzo, bardzo, wolno. Wzrok Samaela zaczął się powoli rozmywać a po chwili, poczuł uderzenie łokciem w nerki. Wampira nie było tam, gdzie przed chwilą stał, a tuż przed atakiem k jego wyczucie powiedziało mu o nowych impulsach za swoimi plecami. Pan zamku, w czasie w którym chłopak się odwracał, cofnął się na dystans trzech metrów, obserwując zielonowłosego bardzo uważnie.-Gówniarzu. Jesteś o setki lat za młody by mnie sprawdzać. Przerastam cię nie tylko doświadczeniem, ale też sprawnością fizyczną. Twoją jedyną szansą jest magia, inteligencja i przebiegłość. Pokaż mi na co cię stać.-Wysyczał nieco zeźlony, chwilowo nudnym pojedynkiem.
Hall: Czołgać się! To było życiowym powołaniem i celem Affa. Z padaczką wyrysowaną na twarzy, niczym pirat lgnący ostatkiem sił do skarbu, z mrocznym uśmiechem na twarzy, Aff mknął do... drzwi. W tym czasie Yuna i Hibari mieli małe rendes vois. Zaczęła się prosto, Hibari psiknął paraliżującym perfumem w Yunę, ta w tym czasie użyła swojego zaklęcia i uniknęła perfumy bólu, niestety ten moment Hibari wybrał na cios i uderzył Yunę prawicą w twarz. Zabolało, maska na twarzy lekko pękła i ubrudziła się krwią chłopaka, a sama Yuna przewróciła się na ziemię. Hibari więcej nie zdążył zrobić, bo zdarzyło się nie oczekiwane. Affcio doczołgał się do drzwi. Gdy tylko je otworzył z lochów natychmiast wyrwało się brązowe galaretowate coś, gdzieś w tym czymś blondyn dostrzegł twarz którą poznał. To była siostra Nathaniela, która teraz, próbując przybrać ludzką formę, ruszyła na wpół pełznąc ku grupce ludzi stłoczonej przy drzwiach. Nie ruszali, się, wpatrywali tylko w to oniemiali, jak barany czekające na rzeź... Aff zaś poczuł aurę zła dobywającą się z ciemnych lochów, w głowie zaś usłyszał wołanie-Chodź!-Mówił głos.
Stan postaci: Afuro: 88%MM, ogromny ból brzucha, pęknięte dwa żebra z prawej strony. Ruszanie tułowiem sprawia ci spory ból Yuna: Ból twarzy 58%MM 1/3 posty tańca Samael: Ból pleców 100%MM Hibari: Starte kostki prawej dłoni 80%MM
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.