I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jest ono nie dość sporych rozmiarów, samej wolnej przestrzeni zajmuje jakieś 50 arów. Prawie na każdym kroku można znaleźć innego zwierzaka, klatki są jedna na drugiej. Ba! Czasem się nawet zdarzy, że niektóre zwierzęta znikają, ale to już chyba wina tygrysów, ale to już inna historia. Jest parę budek z jedzeniem, pamiątkami i innymi tego typu pierdołami. W samiuteńkim centrum znajduje się pawilon gadów, gdzie węże i kameleony to chleb powszedni, prowadzi do niego parę dróg. Bramę główną można dostrzec z oddali, znajduje się na nim napis „Zoo dziki orangutan!” kasa znajduje się tuż za nią, biuro ochrony o krok od niej. A no tak, warto dodać, że wszystko jest ogrodzone 3m murem, na który cholernie ciężko się wspiąć.
***
Była noc, obydwoje przybyliście do zoo ok. 10 godziny, kiedy wszyscy zwiedzający rozeszli się do domów. Przed wejściem było brudno, pełno kubków po napojach wysoko słodzonych, popcornie i jakiś cukierkach, wyglądało na to, że sprzątaczka od dawna tutaj nie zaglądała. Brama była otwarta, więc postanowiliście wejść do środka, ze swojej budy od razu wybiegł dość opasły ochroniarz o krótko ściętych włosach i plamami po lukrze na ubraniach, na lewym boku miał pałkę identyczną jak policja, a na prawym gaz obezwładniający, który był ubrudzony jakąś gęstą substancją. -Uch… uch… A- A więc to wy jesteście tymi, co przyjęli zlecenie?- Zapytał się „blondasków” dysząc przy tym ciężko. -Jestem Lesiu, ochroniarz… Dobrze, tak, więc chodzi o to, że wy musicie znaleźć za mnie te małpy, ja po prostu nie jestem dość szybki… nie liczę już mojego braku chęci…- Przedstawił wam się, próbując złapać oddech. -Jeśli macie jakieś pytanie to teraz, bo zaraz idę spa… pełnić dalsza służbę. A właśnie! Chciałem wam powiedzieć, byście uważali na dziwnych typków ubranych na czarno…-
Autor
Wiadomość
Huang Zhen
Liczba postów : 235
Dołączył/a : 28/09/2012
Temat: Re: Zoo "Dziki Orangutan" Nie Wrz 22 2013, 13:41
Blondwłosy chłopak ruszył w pogoń za stadem natomiast my staliśmy właśnie oko w oko z wielkim nietoperzem. Wszystkie znaki na niebie i ziemi mówiły mi, że to właśnie ten nietoperz zabił mojego żurawia. Bardzo mnie to wyprowadziło z równowagi i szczerze chciałem go za to zabić. Niestety ten narwany koleś rzucił się na niego z dziwnym wyrazem twarzy. Cóż mogłem poradzić, mimo, że to ja miałem ochotę wyeliminować nietoperka? Jedyne co mi zostało to czekać ( oczywiście nie będę się słuchał jakiegoś oszołoma i to jak mówi do mnie takim tonem), albo załatwi tego potwora i pójdziemy dalej albo dostanie przysłowiowy wpierdol i wtedy będzie to szansa dla mnie by móc pomścić Fukurokuju. Na razie powoli obchodzę walczących tak by znaleźć się za plecami nietoperza ( w bezpiecznej odległości ofc) by móc w razie czego niedługo przeprowadzić atak.
Dwóch pobieglo przed siebie zostawiajac Jino z nietoperzem sam na sam. Normalnie jak w jakiejs grze walka z mini-bossem czy tez czyms podobnym. Przygotowujac zaklecie, doskok i próba ciosu z lokcia zakonczyly sie powodzeniem w... 2/3, otóz gdy tylko Jino przygotowywal sie, by zadac swój cios ogromne szczeki zwierzecia sie rozwaly. Szereg zebów wygladal groznie, najwieksze byly siekacze, które z latwoscia przebily mu reke, a nastapnie pociagnely na bok, sprawiajac, ze sie przewrócim. Gdy zwierzak mial juz go "Dosiasc" wypalilo zaklecie, które poluzowalo zacisk. Chyba go troche przycmilo... Huang wraz z Bladem ruszyli w kierunku uciekajacych zwierzat i goscia. -Przykleili sie do mnie jak rzep do psiego ogona...- Mruknal, po raz kolejny pod nosem.Gdy tylko zniknal wam z zasiegu wzroku Jino, bylo wiadome, ze czeka was walka. Zeskoczyl z Grzbietu zwierzaka, wszystkie zwierzeta nagle sie rozbiegly. Staliscie na przeciwko pawilonu gadów, bylo slychac syczenie i inne odglosy jak ryki. Zwierzeta otoczyly was, tworzac krag. Ale czemu nie atakowaly..? -Dobra, a teraz gadac, czego chcecie obwiesie nim zrobie z was krwiste fontanny- Powiedzial zdosc zirytowany z dosc powazna mina. Jego glos brzmial dosc przyjemnie. Jezdziec wygladal na dosc mlodego chlopaka, wiecej niz 19 lat nie mia. Mial moze z 174cm wzrostu i dosc krepa budowe ciala. Na oczach mial gogle, a ubrany byl w kamizelke i ciemnozielone spodnie. Ma szyi mial cos w rodzaju obrozy. Na rekawch mial rekawice podciagniete pod same bicki, z kolcem na dloni. (Nie sugerujcie sie ogonem i kolorem, reszta wyglada tak).
STAN: Jino: 90% MM, przebice lewe ramie na wylot, mozez nim ruszac, ale boli jak cholera. Lezysz, nietoperz dalej wzgryziony. Masz problemy z prostowaniem reki. Towarzysze znikneli ci z pola widzenia. Huang: Nic Blade: Blade: Obolaly bark od uderzenia zwierzaka.
Do końca nie wiedział, czy pozostawienie tamtej dwójki samej przeciwko stworowi było dobrym pomysłem. Jeszcze bardziej się zdołował, gdy zobaczył, że mnich biegnie za nim, zmuszając trzeciego towarzysza do samotnej walki. Z drugiej strony, zadziwiające umiejętności łysola mogły mu się przydać, w konfrontacji z bandą zdziczałych zwierząt. Ktoś mogący przywoływać inne istoty z pewnością okaże się niezbędną bronią do walki z większą grupą przeciwników. Pościg nie trwał długo. Gdy tylko Jino zniknął z pola widzenia jeźdźca, ten zatrzymał się wraz ze wszystkimi sojusznikami, po czym odważnie zeskoczył z "wierzchowca", a zaklęte futrzaki okrążyły duet nic nieświadomych magów. Przywódcą okazał się zwykły... dzieciak, widocznie posługujący się jakąś dziwną magią. Blade już wcześniej przewidywał, że czarodziej używa zaklęć manipulacyjnych, chociaż jego teza nie została w żaden sposób potwierdzona. Nie podobał mu się ton chłopaczka i jego dziwne usposobienie, aczkolwiek grzecznie postanowił odpowiedzieć na pytanie. Zdecydowanie oczekiwał walki, ale informacje stanowiły niezbędną część każdego zadania. Nie czekając na reakcję towarzysza, wystąpił na trzy kroki : - Nie chcę być niemiły, ale ten ośrodek należy do osób prywatnych, a ja z moim kolegą, dostaliśmy zlecenie na przywrócenie porządku w tym miejscu. Te zwierzęta - tutaj pokazał ręka na zgromadzoną grupkę. -... to naturalna część całego zoo. Wygląda na to, że Ty nimi kontrolujesz, oczywiście bez zgody właścicieli. Toteż jeśli zgodzisz się na przywrócenie zwierzaków do porządku i odejście, możemy rozejść się w pokoju - oznajmił z miłym i spokojnym tonem, podobnie jak większość znakomitych dyplomatów. Nie spodziewał się jednak pozytywnego zakończenia tych rozmów, więc lewą ręką dalej dotykał jednego z noży, przyczepionych do pasa.
Cała akcja potoczyła się bardzo szybko i zanim się zorientowałem to podążałem za Bladem, co prawda chciałem inaczej lecz cóż skoro MG tak uznał to niech i tak będzie. Dogoniliśmy chłopaka, który ujeżdzał ssaka.( co za rym..). Był on dosyć młody i miał bardzo dziwny jak na mój gust strój. Dobrze obejrzałem całą jego postać, jedyną rzeczą która się wyróżniała to ta obroża. Miałem co do tego pewne wątpliwości. Gdy Blade wyszedł na 3 kroki na przeciw ja poszedłem za nim miałem bowiem już pewne plany co do tej obroży. Gdy blondas mówił podszedłem bardzo blisko niego by powiedzieć mu parę słów tak by przeciwnik nie usłyszał... -Wydaje mi się, że trzeba będzie zdjąć z niego tą obrożę. Mój szczur dał mi znać, że podobno wszyscy Ci którzy rozrabiają to mają takie obroże, a jest ich tutaj chyba sześciu. Tyle na razie mu wystarczy, taki powinien być cel, bowiem nie sądzę by chłopak był skłonny do pokojowych rozmów z tym dziwnym przedmiotem na szyi. Oczywiście mogę się mylić, lecz na razie nie robię nic czekając na rozwój wypadków. Oczywiście uskok czy unik zawsze na propsie..
No i proszę państwa.....dupa. Niestety cios w czaszkę nie powiódł się zbytnio, ale przynajmniej naładował broń. Niestety samo zaklęcie nie narobi zbytniej szkody, no i w tym właśnie momencie miał ochotę zamordować kogo innego niż tego nietoperza. Mowa u Gumisiu, przez którego w karczmie musiał zużyć swoje ostatnie naboje, a raczej przez Akane ale oboje byli winni, a więc kiedy to się skończy zabije ich w jak najokrutniejszy sposób. Ale wracajmy do obecnej sytuacji. Kiedy poczuł jak jego ramię jest przebite, nie wrzasnął w ogóle, ponieważ cały ten ból zagłuszyła adrenalina i nieludzka wręcz wściekłość. To on miał być pierwszym który przeleje krew, a tymczasem to on pierwszy został ranny i to jego krew poleje się pierwsza. Na dodatek jak się spodziewał te elektryczne pociski nie starczyły by przebić się przez skórę i kości, ale na szczęście nieco zamroczyły nietoperza. A więc trzeba było to wykorzystać i działać. Nim nietoperz zrobił cokolwiek, zamierza szybko obrócić w dłoni broń, tak by chwycić ją za lufę, a następnie z całej siły przywalić w kieł który wbił się w jego ramię tak by go złamać. By efekt był lepszy wyceluje tuż u jego nasady, a jeśli jeden cios nic nie da będzie to robił do skutku. W międzyczasie, zamierza wyprowadzić kolano w brzuch nietoperza(zakładam iż się pochyla nade mną czy coś takiego), by zaraz potem wyprowadzić mocne kopnięcie w to samo miejsce w które trafiło kolano. Miało to na celu odepchnięcie od niego nietoperza, jeśli udałoby się złamać jego kieł. Jeśli wszystko się uda, podnosi się jak najszybciej, po czym biegnie od razu na nietoperza, by parę kroków przed nim rzucić się na niego i wymierzyć cios kolbą broni w jego skroń.
-Figa ! Zwierzaki i naturalna czesc zoo? Piles cos czlowieku czy moze sie z glupim przez sciane macales?! Myslisz, ze zwierzatka chca byc tutaj? Bo mi zdeczka powiedzialy cos innego. Do tego skad w ogóle przyszla ci mysl, ze bede taki skory do wspólpracy? Dla jakiegos marnego czlowieka nie bede nawet kiwal palcem- Powiedzial wsciekly z dosc nieprzyjemnym tonem, powiedzial? A raczej wysyczal. Huang podszedl do Blade i powiedzial, co mial powiedziec... Na minie jego przeciwnika zagoscil nie mily wyraz twarzy. Czyzby to uslyszal mimo tego, ze mnich mówil cicho? -Wiesz co?- Zapytal sie lysego, po czym odslonil swoje uszy, który byly zdecydowanie bardziej spiczaste niz u normalnego humanoida. -Mozesz sobie szeptac do woli, ale ja i tak to uslysze. Przykro mi, ale mam dosc specyficzna budowe anatomiczna, wiec nie ma szans, by jakies slowo umknelo- Zachichotal, a po chwili zacisnal piesci. Czerwone oczy nagle rozblysly, a przeciwnik zniknal wam na moment z oczu, zostawiajac tylko czerwona smuge za soba. Magia?! Nie... ale nasz Blond bohater stal na przedzie, po czym nagle sie zlozyl w pól uderzony na wysokosci splotu slonecznego. Huanga od razu wygial sie w bok wykonujac unik, jednak poczul jak cos muska go na wysokosci zoladka. Przeciwnika nie bylo widac z przodu, jedynie mroczny smiech z tylu dal wam do zrozumienia, ze jest za wami. Gdy tylko przestal sie lac po prostu wzial glebszy oddech, bylo widac, ze jest zdyszany. -No to rozgrzewka za mna- Powiedzial, po czym spojrzal w waszym kierunku. -Wiedzialem, ze ten szczur to nie jest zwykla mysz... Powinienem go zjesc, gdy mialem okazje- Rzekl, ale dlaczego powiedzial zjesc..?
Co tym razem u naszego mrocznego maga? Próba nadlamania kla lufa nie byla zlym pomyslem, cios sie udal i nawet nadkruszyl zab naszemu zwierzakowi. Zawyl z bólu, po czym cisnal Jinem(ziom, jak to odmieniac? XD ) gdzies na bok, jakies 2m. Widac, ze zab i dziaslo byly uszkodzone, lala sie z niego struga krwi. Mag jednak nie przestal i popedzil na niego, a raczej rzucil sie jak gepard na antylope, by sprzedac mu cios kolba, dosc efektywne, ale przeciwnik dalej stal na nogach, jednak bylo widac, ze go boli, az piana z pyska mu poleciala, nie bedac obojetnym wzial zamach i przewrócil Jino ponownie na ziemie. Nie czekal dlugo, by polozyc jedna z swoich lap na jego klatce piersiowej blokujac mu mozliwosc powstania. Widac bestia byla o wiele twardsza niz sie moglo wydawac. Rudy poczul jak potworny ciezar zwierzaka mu ciazy... Tym czasem wycie uslyszeli równiez Huang i zwijajacy sie z bólu Blade oraz ich nowy kolega, który wygladal jakby ktos mordowal mu rodzine. -Karrel!!- Wrzasnal, ale czyje to bylo imie..? Tego nie wiedzieliscie. Na chwile stanal jak wryty bedac odwróconym w kierunku, z którego dobywal sie pisk. Przeciwnik jakies 3 m od Huanga, 4 od Blade'a.
STAN: Jino: 90% MM, przebice lewe ramie na wylot, mozez nim ruszac, ale boli jak cholera i obficie krwawi. Lezysz, nietoperz wgniata cie w ziemie i nie mozesz zlapac tchu. Masz problemy z prostowaniem reki. Towarzysze znikneli ci z pola widzenia. Huang: Nic Blade: Obolaly bark od uderzenia zwierzaka. Uderzenie przeciwnika sprawilo, ze zlozylesz sie w pól i prawie nie obsrales sie w gacie. Problem z oddychaniem i problem z naprostowaniem sie.
Zgodnie z oczekiwaniami, rozmowy były jedynie stratą czasu, którego mieli zresztą niewiele. Niezbyt dobrze zachował się w ogóle podejmując taką próbę, gdyż towarzysz walczący z tamtym "ptakiem" zapewne będzie potrzebował pomocy. Agresywna postawa oponenta zmusiła młodzieńca do wcześniejszego przygotowania obrony na niespodziewany atak, dlatego wychodząc naprzeciw wrogowi był w gotowości do zniwelowania obrażeń. Niestety, nie zdążył nawet zareagować na błyskawiczne uderzenie, które wręcz zgniotło go w pół. Wcześniej usłyszał niewyraźnie mnicha, aczkolwiek dopiero po kilku sekundach przekodował sobie tą wiadomość i zrozumiał o co chodzi. Na szczęście, rywal nie kontynuował swej szarży, toteż młodzieniec miał chwilkę na dojście do siebie. Zaraz, zaraz... coś zbliżało się duetu magów, z dala można było usłyszeć głośne wycie. Wraz z odniesionym bólem Blade nie mógł dokładnie się opamiętać. Zdziwienie tamtego dzieciaka pozwoliło dwójce na reakcję, czyli wyprowadzenie odpowiedniego ataku. Jonathan nie czekał już sekundy dłużej. Wezbrał w sobie resztkę siły, jednym haustem opróżnił całą butelkę wody, trzymanej przy pasie. Choć nie był do końca wyleczony, to zdołał przynajmniej się podnieść i wyprostować. Niespodziewanie odezwał się w nim zew wojownika, tak zwany zmysł walki. - Ty mały gnojku. Atakujesz z zaskoczenia jak pedałek? Zginiesz na miejscu! - wrzasnął, składając dłonie w pistolecik. Sekundę później ledwie widoczna stróżka wody poszybowała z prędkością kuli w kierunku odwróconego przeciwnika. - To nie wszystko - mruknął, dobywając natychmiastowo miecza jednoręcznego w nieuszkodzoną rękę. Zgiął kolana, po czym wystrzelił do przodu jak armata. Dosłownie w ułamku sekundy znalazł się przy chłopaku, tnąc go mieczem w pół. Tym razem przygotował też się na ewentualną obronę. Jeśli jednak przeciwnik w jakiś cudowny sposób ominie cięcie mieczem, to Jonathanowi nie pozostaje nic, jak ruszyć całym ciałem do tyłu, zadając jednak jeszcze jedno uderzenie, tym razem od góry w dół.
Zaczyna się robić coraz dziwniej, okazało się bowiem, że ten dzieciak słyszy na tak dużą odległość. W ten sposób pokazał, iż nie jest do końca człowiekiem, gdyż dla człowieka taki wyczyn jest niemożliwy. Zwierze przerobione na człowieka albo inne dziwo tylko to przyszło mi na myśl. Jakie było moje zdziwienie gdy przeciwnik ruszył z atakiem. Jego szybkość była niesamowita szczerze mówiąc to zwierzęca, trzeba się mieć na baczności. Biedny Blade znowu dostał wpierdziel a mi cudem udało się uniknąć tego ciosu. Nie można tego przeciwnika nie docenić dlatego też również muszę go zaatakować. Nie mogę się powstrzymywać dlatego muszę uderzyć z całą siłą. Oczywiście możliwe, że takich gości jest jeszcze kilku dlatego też trzeba oszczędzać manę. Zaczynamy od podbiegnięcia do przeciwnika ofc tak by w miarę nie przeszkadzać Bladowi. Gdy jestem w odpowiedniej odległości wykonuje highkicka celując w jego głowę prawą nogą. Gdyby się uchylił następuje kopnięcie lewym kolanem w twarz. Gdyby zaś zrobił uskok w tył to tą samą nogą robię silny front kick. Coś z powyższego ataku musi trafić. Gdy przeciwnik odczuje owe uderzenia lub chociaż jego garda zostanie przełamana to używam Błogosławieństwa Kanayamahiko by wyczarować natychmiast w moich dłoniach Guan Dao jest to okazja by zaatakować w pewien sposób. Mianowicie chcę cięciem z góry na dół w linii prostej zaatakować szyję oponenta by jego obroża została przerwana i spadła na ziemię. Gdy akcja się uda to zostaje jeszcze uderzenie drzewcem w twarz tak by do końca "wyrwać" przeciwnika z działania obroży. Co zaś jeśli przeciwnik będzie starał się zablokować przed atakiem na obrożę? Odpowiedź jest bardzo prosta gdyż użyję Błogosławieństwa Benten i wąż po prostu owije się wokół członka którym będzie blokował przeciwnik i pociągnie go w taką stronę, która umożliwi mi skuteczny atak. Gdyby cała akcja się udała to po prostu obserwuje swoje dzieło i to jak przeciwnik bez obroży się zachowuje. Dla bezpieczeństwa odskakuje kilka metrów do tyłu ( trzymając Bentenem bo przecież on jest rozciągliwy xD). Miejmy nadzieję, że bogowie będą przychylni i uda mi się uratować tego młodzieńca....
Jino
Liczba postów : 75
Dołączył/a : 04/07/2013
Temat: Re: Zoo "Dziki Orangutan" Sob Wrz 28 2013, 17:44
(Sam nie wiem jak to odmieniać ale dobra xD A i nie lufą, a kolbą lufy a to różnica xD)
Cóż jak widać zadał nietoperzowi nieco bólu, ale sam przy tym dosyć ucierpiał co niestety nie było częścią jego planu. Na dodatek zamiast złamać ząb tylko go nadkruszył a to niewiele dawało, bo przecież dalej mógł go używać by go dziabnąć. Po jakże majestatycznym locie niestety bez telemarku nastąpiła kolejna cześć jego planu, która również nie poszła tak jak chciał. No naprawdę ostatnio miał strasznego pecha. Zapewne gdyby postanowił walnąć jakimś zaklęciem a nie bawić się w mizianie to poszłoby sprawniej, ale nie zamierzał się aż tak wysilać przeciwko jakiemuś zmutowanemu gackowi. Kolba dosięgła celu i nawet zadała obrażenia, ale nietoperz nawet się nie zachwiał co nieco go zaskoczyło, bo przecież po czymś takim powinien się chociaż lekko zatoczyć. Jak widać skurwiel miał naprawdę twardą czachę, ale mimo to ból i tak musiał odczuć. Niestety nie zdołał przemyśleć tego planu i po chwili zaliczył kolejny lot, a na dodatek postanowiono go przerobić na naleśnik. Niestety nietoperz miał sporą masę co zdołał natychmiastowo odczuć i musiał szybko coś wykombinować, bo inaczej jego klatka może zostać zmiażdżona przez ciężar ciała zwierzaka. No wiec niestety musiał uciec się do zaklęć. W lewej ręce zaczyna wytwarzać elektro spear, by zaraz po jej wytworzeniu mimo bólu w ręce, stara się ją wbić w brzuch nietoperza by popieścił go prą, po czym wymierza cios kolbą broni w kolano nietoperza(o ile je ma XD) w celu złamania go. Zamierza prać tak długo póki kość nie pęknie, bowiem jeśli włócznia zdoła narobić bałaganu w jego układzie nerwowym, będzie miał czas by zrobić porządek z tym zasranym zwierzakiem. Jeśli po ciosach nietoperz postanowi z niego zejść, podnosi się jak najszybciej, po czym póki zwierzak jest zdezorientowany, zamierza wymierzyć mu dwa silne ciosy w skroń, a następnie pięknego podbródkowego za pomocą kolby.
Gray
Liczba postów : 36
Dołączył/a : 27/09/2013
Temat: Re: Zoo "Dziki Orangutan" Nie Wrz 29 2013, 02:58
MG
(Dobrze, skoro sam nie wiesz to bede je odmienial jak chce, ok? XD A tak po drodze... Mam pare uwag do ciebie Blade: po primo, zaznaczaj uzycie zaklecia w poscie, serio ulatwisz mi tym zycie(jak masz te wodne sztuczkii to daj chociaz, którego ich rodzaju uzywasz). Po Dos: Nie pisz w dokonanym... PO TRES: NIE EDYTUJ POSTÓW... Czytalem twojego posta przed edycja, lecz tym razem przymkne na to oko, ale nastepnym razem beda konsekwencje)
H&B Blade nie czekajac dlugo od razu chlusnal sobie kilka lyków chlodnej i orzezwiajacej wody, a nastepnie wycelowal w przeciwnika swoim zakleciem. Odwrócony przeciwnik nie zareagowal na jego akcje, a gdy dostal od razu sie wyprostowal czujac ból. Pocisk trafil na wysokosci odcinka ledzwioego, ale nie przebil sie, gdyz wiekszosc wody zaabsorbowalo ubranie. Nastapnie zlapanie miecz i wybicie sie, które... skonczylo sie totalna klapa z racji uzycia wodnego ciala(Pytalem Dona bo ograniczal, powiedzial, ze cie nic nie zrani, ale sam równiez nikogo nie zranisz podczas jego uzywania), pierwsze to nie zdazyl wyhamować i rozbryzgnal sie na przeciwniku sprawiajac, ze caly sie zamoczyl. Niezbyt imponujace, a sam zlozyles sie 4m za nim, a zaklecie dalej trwalo. -Przynajmniej oszczedziles mi kąpieli- Powiedzial z dosc spora nuta pewnosci siebie, patrzac na Blade’a kontem oka. W tym momencie podlecial Huang, wyprowadzajac swoje uderzenia, widac przeciwnik nie wiedzial, ze lepiej obserwowac tego, co sie dzieje wokól niego. Kopniac centralnie uderzyl w jego policzek, a on sam polecial troche dalej, a raczej przewrócil sie i pokoziolkowal 4m dalej przechodzac przez wodnego Johnatana. Szybko jednak sie ogarnal, po czym splunal na ziemie. Podparl sie reka i wstal, jego oczy ponownie sie rozblysly. W tym samym czasie Huang stworzyl swoje guan dao. Sam chlopak nie pozostawal w bezruchu, tylko znowu zniknal mu z oczu i zdzielil Huanga lokiem z lewej strony prosto w twarz. Bedzie siniak. Uderzenie bylo wyprowadzone z przerazajaca sila, a sam mnich poczul lekkie przymroczenia, które nie przeszkodzilo mu w wykonaniu ciecia. Okularnik(tzn. Przeciwnik, a nazwalem go tak bo ma gogle) odchylil sie do tylu, a sama bron ledwo musnela jego obroze, która trzymala sie na cienkim pasku. Prawie udalo sie ja rozciac. Potem szybki zwrot akcji i cios tylem broni, prosto w jego nosa z którego zaczela leciec krew. Zlapal sie od razu za nos, który zrobil sie czerwony. -Ty sukinsynu...- Rzekl, a nastapnie uzywajac prawej reki zamachnal sie na Huanga, lewa reka trzymal sie za nos. Stop Klatka.
Jino Przygnieciony Jino czul jak jego zebra zaczynaja pomalu sie lamac pod naporem sily zwierzaka. Od razu postanowil uzyc swojego zaklecia, które raczej zadzialalo lepiej niz gorzej, a to dobre wiesci. Sam wampirzy przeciwnik cofnal sie o jakies dwa kroki, widac bylo, ze odczul ten atak jakos bardziej niz poprzednie. Szybki cios w jego kolano(TAK! ON MA KOLANA! XD ) i zaczal piszczec z bólu, widac mial problemy z chodzeniem. Rozlozyl swoje skrzydla, ale na Rudy mag nie poprzestal i zdzielil go w skron 2 razy, a potem finisher podbródkowym przy pomocy kolby(ziom, czym jest lufa kolby? Xd Wiem, ze te dwie czesci sa oddzielne xD) . Padl jak dlugi, raczej nie bedzie juz sprawial problemów. Mag uslyszal nieprzyjemny strzal w kosciach owego przeciwnika, ktory zdecydowanie zaczal sie kurczyk... tylko, co to znaczylo? Tego nie wiedzial, ale przeciwnik zasnal. Chyba pozostalo mu tylko dogonic reszte.
Stan: Jino: 80% MM, przebice lewe ramie na wylot, mozez nim ruszac, ale boli jak cholera i obficie krwawi. Masz problemy z prostowaniem reki. Towarzysze znikneli ci z pola widzenia. Klatka piersiowa boli jak cholera i trudniej ci zlapac oddech, chyba masz pekniete kilka zeber, ale nie sa zlamane.
Huang: Lewa strona twarzy boli jak jasna cholera, cudem nie wybil ci zebów. Swiat zaczyna lekko wirowac i jestes przymroczony. 90%MM Leci w ciebie piesc przeciwnika, a Blade jest jakies 4m, moze wiecej od ciebie.
Blade: Obolaly bark od uderzenia zwierzaka. Problem z oddychaniem i problem z naprostowaniem sie. Wodne cialo 1/3 posty. Od Huanga i przeciwnika masz jakies 4m, moze wiecej. 74%MM
Dlaczego zawsze musi zachowywać się tak porywczo. Mając przed sobą odwróconego przeciwnika, trzymał go praktycznie w garści, a ostateczny cios wydawał się jedynie formalnością. Lecz oczywiście, napalony na walkę młodzieniec ruszył w stronę przeciwnika bez jakiegokolwiek planu, a uprzedzony wcześniejszymi wydarzeniami, odpalił swoje najmocniejsze zaklęcie defensywne. Pierwsze uderzenie, czyli strzał z magicznego pistoletu nic nie dał, ponieważ strużka wody pod ciśnieniem nie zdołała przebić się przez grube ubrania. Natomiast szarża z mieczem zakończyła się fiaskiem, gdy po ściśnięciu rękojeści broni, dłoń rozkruszyła się na wodę, upuszczając z brzękiem ostrze na ziemię. Bez sensu, teraz przez najbliższe kilka minut nie będzie mógł atakować. Co on najlepszego zrobił? Nie raz wpadał w nie lada kłopoty przez swoją wrodzoną głupotę. - Ty i tak się nie myjesz spróchniały flecie - odkrzyknął, aczkolwiek okularnik pogrążył się w pojedynku z mnichem. Blade miał chwilkę na zastanowienie się co może zrobić. Rywal z zawrotną prędkością wymierzył towarzyszowi maga potężny łokieć, a potem obaj przeszli do wymiany ciosów. Wtem Jonathan wpadł na jednej z najgłupszych i najbardziej szalonych pomysłów. Zerwał się na równe nogi i w momencie uderzenie okularnika, skoczył na niego, rozpryskując się i formując obok. Tym samym wytrącił go z równowagi.
No i wreszcie wszystko poszło tak jak on chciał, ale niestety zmarnował na to coś dwa zaklęcia, plus miał przebite ramię i zapewne pęknięte żebra, a więc nie odejdzie stąd póki to coś nie padnie trupem w fontannie swojej własnej krwi. Kiedy po zaklęciu ciężar z jego ciała zelżał miał ochotę zaczerpnąć jak najwięcej powietrza, ale to było zbędne skoro po chwili będzie mógł to robić do woli. Kiedy jego combo doszło do skutku chciał dalej atakować bez opamiętania póki nie zobaczy mózgu tego czegoś rozsmarowanego na asfalcie, ale kiedy usłyszał strzał kości zaprzestał tego, bo możliwe iż któreś z żeber trzasło, ale jak się okazało był to trzask kości nietoperza który naglę się skurczył. Nie wiedział o co w tym wszystkim chodziło, ale pewnym było to iż cała ta sprawa była mocno porąbana. Widząc iż jest to już koniec zaczął się badać zaczynając od żeber. Nie wyglądało na to by były złamane, lecz pęknięte z dwa żebra miał na pewno. Na dodatek ten ból klatki i trudność z złapaniem oddechu. Ale to nie było najgorsze. Rzucił obrzyna na ziemię, po czym zdjął z siebie bluzę i koszulę, by zaraz potem obejrzeć ramię. Cóż dziura była dosyć duża, na dodatek mocno krwawiła więc trzeba z tym coś zrobić. Szybko porwał swoją bluzę na pasy, po czym obwiązał nią jak najciaśniej ranę by zatamować krwawienie, a po chwili miał prowizoryczny opatrunek. Zapewne nie pomoże to na zbyt długo, więc trzeba by znaleźć coś czym można to zaszyć czy coś. Kiedy ubrał koszulę spojrzał na nietoperza i poczuł jak znowu wzbiera w nim żądza zabicia. Wziął obrzyna po czym wybił nietoperzowi kły, a następnie ujął je w ręce by....zacząć nimi pozbawiać go głowy. Pomęczył sie chwilę, ale w końcu udało mu się pozbawić go głowy i zobaczył jak jego krew tryska na asfalt. Zadowolony z swego rezultatu schował kły do kieszeni bo mogły się przecież przydać, po czym wziął łeb nietoperza jako trofeum i ruszył w kierunku w którym kierowało się stado.
(jakby co nie dołączam jeszcze do walki, zobaczę co oni wykombinują xD)
Można było powiedzieć, że walka rozpętała się na dobre. Udało mi się w jakiś tam sposób zaszkodzić przeciwnikowi lecz była jedna zastanawiająca rzecz. Siła i szybkość tego osobnika, obie były na niesłychanym poziomie. Co może być zastanawiające bo w końcu to chyba nie jest mag, a oba te atrybuty jakby nieludzkie w istocie zwierzęce. Jego uderzenie łokciem było potwornie silne ale na szczęście jestem dość wytrzymały toteż tak łatwo mnie nie pobije. Udało mi się przeciwnika zdenerwować a to już połowa sukcesu gdyż złość nie pomaga podczas walki. Widząc, że ten robi zamach by mnie uderzyć trzeba było zrobić unik. Wydaje mi się, że mój stan zdrowia spokojnie pozwoli na szybki krok w tył (lewa noga) z jednoczesnym ugięciem obu nóg tak by pięść po prostu przeleciała nade mną. W tej samej chwili przekładam moje Guan Dao o 180 stopni by gdy już ręka przeciwnika chybi celu zerwać się na równe nogi razem z próbą cięcia z dołu do góry. Wyprostowanie nóg da mi jeszcze większą siłę. Oczywiście celem jest obroża, już osłabiona w poprzednim ataku, tym razem chcę by na pewno odpadła. Po skończonym ataku odskakuję, gdyż nie chcę powtórki z rozrywki. W razie ponownego ataku robię kolejne uniki używając pracy nóg, odskakując lub się uchylając. Nie mogę sobie pozwolić na kolejne trafienie..
(Wiem czym jest kolba xD Nie ma czegos takiego jak lufa kolby xd Jest Kolba i Lufa xD)
MG Jino tam sobie oporzadzal ladnie potwora, w czym nikt mu na razie nie przeszkadzal i mój komentarz jest tutaj zbedny. No po za tym, ze troche ubrudzil raczki, a krew tego zwierzaka miala dziwna konstystencje oleju i sie troszeczke swieciala. Smród straszny. Co u Huanga i Blade’a? Tak wiec ten pierwszy dzieki usunieciu nogi do tylu dal rade uchronic sie przed uderzeniem przeciwnika, niczymw matrixie i sie nie wywalil, pewnie, gdyby tego nie zrobil juz dawno bylby na ziemi. W tym samym czasie Blade skoczyl na przeciwnika, ochlapujac go soba. Nie wytracilo go to z równowagi, lecz na pewno odwrócilo jego uwage. Ochlapany Huang, nie czekajac na reakcje przeciwnika wymiarzyl ciecie w jego obroze, która tym razem nie miala szans na przetrwanie. Po za sama obroza zrobil przeciwnikowi nie male kuku, zostawiajac mu plytka rane, która krwawila. Przeciwnik stracil na chwile kontakt ze swiatem i upadl na kolana, po czym zaliczyl glebe przewracajac sie na bok. Troche krwi mu sie ulalo, po czym pomalu sie podniósl lapiac sie za glowe. Rozgladnal sie po bokach jakby nigdy nic, po czym leniwie sie przeciagnal i ziewnal. -Która jest godzina i gdzie jestem..?- Zapytal tak jakby byl po ciezkiej imprezie. Przejechal reka po torsie zbierajac krew na reke. -Ugh... Nie fajnie...- Rzekl, a po chwili rane spowila para i nie bylo po niej ani sladu. Wygladal jakby nie widzial, co tu robi. Bylo slychac 2-3 pociagniecia nosem. -Ej, widzieliscie moze mojego brat... A tak nie wiecie kim jest. Taki duzy, rozpietosc skrzydel 2m, 4 oki, kojarzycie moze?- Spytal.
Stan: Jino: 80% MM, przebice lewe ramie na wylot, mozez nim ruszac, ale boli jak cholera i obficie krwawi(zatamowales w jakims stopniu). Masz problemy z prostowaniem reki. Towarzysze znikneli ci z pola widzenia. Klatka piersiowa boli jak cholera i trudniej ci zlapac oddech, chyba masz pekniete kilka zeber, ale nie sa zlamane. Obwiazana reka zaczyna robic sie fioletowa i mrowi. W skrócie: Je*iesz gorzej niz scieki.
Huang: Lewa strona twarzy boli jak jasna cholera, cudem nie wybil ci zebów. Swiat zaczyna lekko wirowac i jestes przymroczony. 90%MM
Blade: Obolaly bark od uderzenia zwierzaka. Problem z oddychaniem i problem z naprostowaniem sie. Wodne cialo 2/3 posty. 64%MM(zle policzylem poprzednim razem, mój blad)
Ostatnio zmieniony przez Dax dnia Pon Wrz 30 2013, 23:50, w całości zmieniany 1 raz (Reason for editing : kod poprawialem)
Szaleństwo górą. Chociaż naskok na przeciwnika w celu rozproszenia jego uwagi nie przyniósł oczekiwanych efektów, to sama akcja pozwoliła towarzyszowi powalić przeciwnika, wykorzystując perfekcyjnie ten ułamek sekundy, w którym przeciwnik się zdekoncentrował. Świetnie wycelował w obrożę i potężnym ciosem rozgniótł ją na kawałki, uszkadzając tym samym osiemnastolatka w specyficzny sposób - ten dostał kuku. Wszelkie rany z jego ciała zniknęły, dosłownie wyparowały. Natomiast dziecinnie wyglądający rywal zmienił całkowicie swoje usposobienie, jakby dopiero co ktoś wyrwał go ze snu. Na spokojnie się przeciągnął, rozglądnął zdziwiony dookoła, po czym zadał dziwne pytanie o rzekomego brata. Takiej istoty Blade nie śmiał tykać. Z jednej strony nadziwił się zdolnościami , które prezentował. Z drugiej, teraz władca zwierząt wyglądał tak niewinnie... - Twój brat? Powiedzmy, że spotkaliśmy go jakieś pięć minut temu, około pięćdziesiąt kroków stąd. Nie zachowywał się przyjaźnie... - odparł, mając nadzieję na nawiązanie jakiegoś kontaktu z przedziwnym rozmówcą.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.