I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jest ono nie dość sporych rozmiarów, samej wolnej przestrzeni zajmuje jakieś 50 arów. Prawie na każdym kroku można znaleźć innego zwierzaka, klatki są jedna na drugiej. Ba! Czasem się nawet zdarzy, że niektóre zwierzęta znikają, ale to już chyba wina tygrysów, ale to już inna historia. Jest parę budek z jedzeniem, pamiątkami i innymi tego typu pierdołami. W samiuteńkim centrum znajduje się pawilon gadów, gdzie węże i kameleony to chleb powszedni, prowadzi do niego parę dróg. Bramę główną można dostrzec z oddali, znajduje się na nim napis „Zoo dziki orangutan!” kasa znajduje się tuż za nią, biuro ochrony o krok od niej. A no tak, warto dodać, że wszystko jest ogrodzone 3m murem, na który cholernie ciężko się wspiąć.
***
Była noc, obydwoje przybyliście do zoo ok. 10 godziny, kiedy wszyscy zwiedzający rozeszli się do domów. Przed wejściem było brudno, pełno kubków po napojach wysoko słodzonych, popcornie i jakiś cukierkach, wyglądało na to, że sprzątaczka od dawna tutaj nie zaglądała. Brama była otwarta, więc postanowiliście wejść do środka, ze swojej budy od razu wybiegł dość opasły ochroniarz o krótko ściętych włosach i plamami po lukrze na ubraniach, na lewym boku miał pałkę identyczną jak policja, a na prawym gaz obezwładniający, który był ubrudzony jakąś gęstą substancją. -Uch… uch… A- A więc to wy jesteście tymi, co przyjęli zlecenie?- Zapytał się „blondasków” dysząc przy tym ciężko. -Jestem Lesiu, ochroniarz… Dobrze, tak, więc chodzi o to, że wy musicie znaleźć za mnie te małpy, ja po prostu nie jestem dość szybki… nie liczę już mojego braku chęci…- Przedstawił wam się, próbując złapać oddech. -Jeśli macie jakieś pytanie to teraz, bo zaraz idę spa… pełnić dalsza służbę. A właśnie! Chciałem wam powiedzieć, byście uważali na dziwnych typków ubranych na czarno…-
Autor
Wiadomość
Wild
Liczba postów : 114
Dołączył/a : 10/12/2012
Skąd : Wschodnie Lasy, lokalizacja bliżej nieokreślona
Temat: Re: Zoo "Dziki Orangutan" Czw Sie 29 2013, 23:05
Łaaał, jeszcze lizak~ Tak, Tsume dawała się przekupić słodyczami. Dziwne? Naiwne? Może. Ale podejrzliwości nie wyzbyła się przecież całkiem. Nigdy nie ufała nikomu: od tak. Nie ufała innym policjantom, dopóki ich nie sprawdziła. Nie ufała nikomu, kto był miły. A tym bardziej zbyt miły. Niemiłym osobom również nie ufała. A żeby zdobyć to zaufanie, trzeba się było cholernie postarać. Za to żeby je stracić, wystarczył jeden drobny błąd. Życie. - Lubię zwierzęta - rzuciła po prostu. - A poza tym, wracam właśnie z misji. Zdałam już raport, mam dzień czy dwa wolnego i zaraz idę na następną. Kotka wzruszyła ramionami. Oglądała przechadzające się po wybiegu lwy. Nie umknęło jej urwane zdanie Tsubakiego. Milczała chwilę, nie patrząc na niego. - Jeśli chcesz dowodzić policją, musisz najpierw stać się policjantem - rzekła tylko. A to nie było przecież takie proste. Ona sama nie odznaczała się wielką sprawnością podczas walk, czy innych tego typu pierdół. Dlatego była Duchem. Jej umiejętności były doskonałe do śledzenia, przekazywania informacji, zwiadów i pościgów. Wild podeszła bliżej do wybiegu. Chciała dotknąć tego złotego, miękkiego futra. Jednak między ogrodzeniem a lwami był jeszcze rów.
Tsubaki
Liczba postów : 283
Dołączył/a : 12/07/2013
Skąd : Nysa
Temat: Re: Zoo "Dziki Orangutan" Czw Sie 29 2013, 23:20
Chłopak odetchnął z ulgą. Nie zorientowała się. Ona naprawdę się nie zorientowała! Tsu ponownie się uśmiechnął. Naprawdę trafił na odpowiednią osobę. To jasne że nie chciał rządzić policją. On chciał całego świata! Prawie się roześmiał. Wyjął z ust truskawkowego lizaka, po czym wyrzucił go do najbliższego kosza. Stracił już swój smak, a on nie chciał mieć zajętych całych ust. -Wiesz, nie chcę rządzić policją. Możesz w zasadzie zapomnieć to to co powiedziałem. Powinienem Cię nawet o to poprosić, ale decyzja i tak zależy od Ciebie. - rzekł spokojnie, idąc za dziewczyną. Czy ona chciała żeby te "koty" ją zabiły? Niby należała do policji, i pewnie potrafiła o siebie zadbać, ale mimo wszystko Tsu poczuł niepokój. Jeżeli jakieś zwierze ją dorwie, jest wielce prawdopodobne że wina spadnie na niego, a zainteresowanie ze strony organów prawa na pewno nie będzie dobre. Gdyby ta jednak chciała jakoś przedostać się za rów, lub też za ogrodzenie, postanowił natychmiast ją powstrzymać, łapiąc w pasie. Oczywiście miałoby to miejsce tylko na wypadek gdyby ta naprawdę chciała się zbliżyć do drapieżników, którzy na pewno pozbawili by ją życia.
Wild
Liczba postów : 114
Dołączył/a : 10/12/2012
Skąd : Wschodnie Lasy, lokalizacja bliżej nieokreślona
Temat: Re: Zoo "Dziki Orangutan" Czw Sie 29 2013, 23:37
Dla niej to było bez różnicy. Tsu był jej całkowicie obojętny. I wszystkie jego plany, myśli. Miała to gdzieś. Dlatego słysząc tłumaczenie, wzruszyła ramionami. - Co za różnica, czy chcesz rządzić Policją, mną, Radą, czy całym światem. Nie obchodzi mnie to - rzekła chłodno. To i tak wszystko są mrzonki - chciała dodać, lecz powstrzymała się ostatecznie. Przecież to było ostatecznie niemożliwe. Zawsze znajdzie się ktoś, kto schroni się z dala od cywilizacji, z dala od wszystkiego. Tak, jak ona. Mogła przeżyć w lasach, bez problemu. By żyć, tak jak chciała, nie musiałaby być nawet człowiekiem. Po chwili parsknęła cichym śmiechem. - Jeśli myślisz, że w ogóle kogokolwiek obchodzi twoja chęć władania wszechrzeczą, to się mylisz - nawet na niego nie patrząc, nawiązała do słów, by zapomniała o tym, co powiedział. - Wiele osób ma takie pragnienia. I wiele takich spotkałam osobiście. Kilka takich osób sama zamknęła, kilka pomagała przesłuchać, kilka śledziła. Życie. Jeden człowiek nie mógłby od tak zapanować nad światem. Wild w to nie wierzyła. Następnie, całkiem świadomie, wdrapała się na ogrodzenie i kucnęła na jego krawędzi. Nawet jeśli chłopak próbował ją powstrzymać, odepchnęła go. Nie robiła takich rzeczy od wczoraj. Łatwo było oswoić lwy. Zwłaszcza jej.
Tsubaki
Liczba postów : 283
Dołączył/a : 12/07/2013
Skąd : Nysa
Temat: Re: Zoo "Dziki Orangutan" Pią Sie 30 2013, 14:31
Warknął. Miał ogromną ochotę by pozwolić lwom zająć się dziewczyną, co więcej, sam chciał pomóc im ją zabić, ale wiedząc że znajduje się w zoo gdzie jest dość sporo ludzi musiał użyć całej swej siły woli, aby powstrzymać się przed pozbawieniem policjantki życia. Co ona sobie myśli? Najpierw go wyśmiewa, a potem jeszcze odpycha, gdy ten próbuje ją uratować przed niechybną śmiercią? Tak się bawić nie będziemy. Mógł przedostać się przez rów a następnie zwyczajnie zniszczyć ogrodzenie, jednak to sprawiło by że zwierzęta rzuciłyby się na niewinnych ludzi, poza tym ściągnęło by to na niego uwagę, czego szczególnie nie chciał. Mógł też postrzelić policjantkę aby ta spadła, jednak atak na przedstawicielkę prawa na pewno nie będzie dla niego dobry. Co tu robić, co tu robić... W zasadzie mógł tylko oglądać, co ona chce zrobić. W ostateczności wkroczy, próbując ją uratować, jednak to również prawdopodobnie okaże się porażką, lub pozbawieniem życia niewinnych zwierząt. Tego oczywiście również nie chciał, jednak ostateczność jest ostatecznością. - Mogłabyś stamtąd zejść, proszę? To jest dość niebezpieczne, a te lwy wyglądają na głodne... - poprosił, wciąż stojąc w miejscu. Co jeżeli pracownicy zoo ją zobaczą? To, że jest z policji, nie usprawiedliwia przecież wszystkiego!
Wild
Liczba postów : 114
Dołączył/a : 10/12/2012
Skąd : Wschodnie Lasy, lokalizacja bliżej nieokreślona
Temat: Re: Zoo "Dziki Orangutan" Pią Sie 30 2013, 18:04
Zaśmiała się, słysząc chłopaka. - Tak bardzo się o mnie martwisz? - rzuciła rozbawiona, nadal kucając na ogrodzeniu. Rozmyślała, jakby tu pokonać szeroki rów dzielący ją od wybiegu. - A może o siebie? - dodała, rzucając mu zagadkowe spojrzenie. Tsu się nie pomylił. Zaraz zauważyła ją obsługa, podbiegli więc, zaniepokojeni. Krzyczeli, jeden przez drugiego. Co to ma znaczyć i w ogóle. - Inspekcja - rzekła chłodno Wild, co ucięło okrzyki oburzenia i sprowadziło pracowników zoo do porządku. Zauważyła kładkę do rozłożenia, po jednej stronie wybiegu. Jeszcze nigdy nie widziała lwa z tak bardzo bliska. - Taki mruczek nie jest mi w stanie zrobić krzywdy - powiedziała do Tsubakiego i osunęła się na drugą stronę ogrodzenia. Machnęła na niego ręką, by podszedł bliżej, bo jak chciał dalej rozmawiać, to nie będzie do niego krzyczeć. No a wątpiła, by tylko dla rozmowy on również zdecydował się przejść przez ogrodzenie. Inuyasha rozłożyła wąską kładkę i powoli po niej przeszła, balansując. Utrzymywała równowagę za pomocą ogona. Jeden duży lew zaryczał na nią, kiedy była kilka metrów od niego. Ale nie wydawał się zachowywać w jej stosunku agresywnie, nie wyglądał nawet na zaniepokojonego jego obecnością. Kotka również zaryczała cicho. Tak jak i lew. Doskonale potrafiła naśladować zwierzęta i odczytywać ich mowę ciała. - Widzisz? - zawołała do czernowłosego, powoli podchodząc do lwa. On tylko leżał spokojnie i obserwował ją swoimi dużymi oczami.
Tsubaki
Liczba postów : 283
Dołączył/a : 12/07/2013
Skąd : Nysa
Temat: Re: Zoo "Dziki Orangutan" Pią Sie 30 2013, 18:18
Chłopak tylko cicho westchnął, obserwując jak dziewczyna podchodzi do lwa. Niech robi co chce, on ją ostrzegał, ba, nawet próbował powstrzymać, lecz skoro ta go nie słucha, powinien zająć się swoimi sprawami. Był pewien, że Wild nie będzie dla niego szpiegować policji, co więcej, ona nawet wyśmiała jego główny cel. Czerwony malec miał już trochę dość kotki. Poza tym, miał szukać Noemi, a nie opierdzielać się z policjantką. Obserwując lwy i kotkę wpadł mu do głowy kolejny pomysł. A może tak zacznie polować na członków złych gildii? Szara masa nie powinna się zorientować co zamierza, a nawet będą go traktować jak bohatera! Tak, to dobry pomysł. Ci jednak będą mieli mnóstwo dobrych magów... Co oznacza że i on musi stać się silny, a przynajmniej silniejszy niż jest teraz. Powinien iść na misję, i zarobić trochę grosza, bo z jego marnym budżetem daleko nie zajdzie. Zarzucając na głowę kaptur odwrócił się powoli, po czym bez jakiegokolwiek pożegnania ruszył w swoją stronę. Jak chce, to niech ją te lwy zeżrą, on nie będzie na to patrzył. Wychodząc z zoo uśmiechnął się, i obiecał samemu sobie że kiedyś tu wróci, wraz z całą organizacją.
zt
Wild
Liczba postów : 114
Dołączył/a : 10/12/2012
Skąd : Wschodnie Lasy, lokalizacja bliżej nieokreślona
Temat: Re: Zoo "Dziki Orangutan" Pią Sie 30 2013, 18:44
Lew wciąż na nią po prostu patrzył. Tsubaki już poszedł. A jej to nic nie obchodziło. Podeszła do lwa i go pogłaskała. Łaaał... Miał taką miękką sierść... Pogładziła go po grzywie, przytuliła się do niego. Nigdy jeszcze nie przytulała lwa. Pobyłaby tam jeszcze przez chwilę, jednak przypomniała sobie o pewnej istotnej rzeczy. Misja. Odsunęła się od kotowatego. Mogła jeszcze chwilkę posiedzieć. Pogłaskała go po nosie, a on polizał jej rękę. Wild zachichotała. Chwilę później wstała i złożyła kładkę, po czym zamieniła się w Orła Przedniego. Lew tylko pożegnał ją zdziwionym spojrzeniem, kiedy ona wzbiła się w powietrze. Najpierw udała się do Clover, gdzie złożyła raport. A potem znów na północ. Do klasztoru Zori.
Noc byla spokojna, ciemno na niebie, a chmury pomalu sunely nad waszymi glowami niesione lekkim wiatrem. Niby jak nigdy nic sie nie dzialo, chyba, ze w zoo... Slychac bylo warczenie, szczekanie, wycie, co to moglo byc? A no zwierzeta, które pouciekaly z klatek, a moze zostaly wypuszczone? Kto wie! Spotkaliscie sie w trójke, czekaliscie moze... 20 minut? Moze wiecej, nikt nie wychodzil wam na spotkanie. Jednak nagle uslyszeliscie krzyk, a na niebo pojawila sie dosc sporych rozmiarów czarna kulka, która leciala na ziemie. Bombarduja was?! Nie, gdy tylko uderzyla o ziemie okazalo sie, ze do zwiazany ochroniarz z ogromna dziura w gaciach i kneblem w ryju. Chyba bylo mu niewygodnie bo wil sie jak szalony! Troche was... a raczej bardzo zdziwil widok Lesia, ze az postanowiliscie mu pomóc i go oswobodzic, w koncu sami moglibyscie tak skonczyc. -Mowie wam, te zwierzeta to istne bestie! Normalnie myslalem, ze mnie ten goryl tam zabije, ale nosorozec postanowil mnie wyrzucic zza ogrodzenie...- Zadyszany wygladal jakby zaraz mial zgubic pluco czy tez inny narzad. -Dobra, nie ma czasu do stracenia! W skrócie wyglada to tak, ze przed brama spia sobie tygrysy, wiec nie radze tedy wchodzic, z tylu jest brama, gdzie przywoza nowe gatunki do zoo. Chodzcie za mna, otworze ja wam- Rzekl, po czym ruszyl bezzwlocznie w swoim niezdarnym stylu pelnym idiotyzmu. Troche wam zajelo obejscie calego obiektu. Stanal przed brama, po czym zajelo mu troche szukanie klucza, lecz w koncu znalazl -Ja tam nie wracam!- Oznajmil od razu –Macie jakies pytania to teraz.-
Znalezienie samego zoo okazało się niemałym wyzwaniem, tym bardziej pod osłoną nocy. Już bardzo dawno nie odwiedzał tej części miasta Fiore, głównie kierował się w stronę gildii, skąd zbierał zlecenia i opuszczał te tereny, zwykle zmierzając w kierunku odległych krain. Z tym zadaniem było podobnie, chociaż... nie otrzymał jego z tablicy ogłoszeń, a przeczytał wzmiankę w gazecie. Tekst wydawał się ciekawy, wyzwanie proste, łatwy sposób na zarobienie pieniędzy, których jak zawsze brakowało. Przed bramą czekał dobre dwadzieścia minut, w towarzystwie dwóch innych mężczyzn, raczej mniej znanych. Spodziewał się większej ilości osób, łakomych na łatwy grosz. O wielkim błędzie swojej racji przekonał się praktycznie natychmiastowo, ni stąd ni zowąd, zza ogrodzenia leciała na trójkę wielka, czarna masa. Instynktownie odsunął się na kilka kroków, sądząc, że wpadli w pułapkę zastawioną przez bandytów. Dlaczego? Sam zresztą nie wiedział. Szybko okazało się, że nieznana kula to w rzeczywistości zakneblowany ochroniarz. Zmarszczył czoło, podrapał się zdziwiony po głowie. Okej, wspominano coś o niebezpiecznych stworzeniach, ale historie opowiadane przez rozwiązanego stróża przypominały bajki dla dzieci. Takie, które matki czytają swoim synom, by zachowywali się grzecznie. Dwudziestolatek uśmiechnął się tylko, nie wypowiadając żadnego słowa. Posłusznie poszedł za mężczyzną, który poprowadził ich do tylnego wejścia. - No, ja mam jedno. Coś mi tu nie gra, jakim cudem wszystkie się uwolniły? - zapytał, chcąc bliżej poznać sytuację. Koniec końców, nie przypominało to normalnej awarii w miejskim zoo.
Cóż misja może nie najwyższych lotów, ale musiał się tutaj pojawić bo mimo iż był królem, to musiał przecież zarobić na jakieś żarcie i tak dalej, bo mimo wszystko nawet król musi jeść. Ale za niedługo znajdzie kogoś, kto będzie mu kupować żarcie za własną kasę, bo w końcu niewolników trzeba mieć. Kiedy dotarł na miejsce stały tutaj jakieś dwa plebsy, których zapewne nie będzie chciał poznać, ale za to z chęcią ich zabije jeśli tylko go wkurzą. Ale moze też się zdarzyć, że jakimś cudem nawet któregoś z nich polubi i dostąpią zaszczytu bycia jego ochroną kto wie. Na pewno jednym z tych nie będzie ten blondasek, bo jakoś na pierwszy rzut oka mu się nie spodobał, ale za ten ten drugi łysy może być przydatny. Nagle został wyrwany z swych rozmyślań, bowiem tuż przed nimi wylądowała jakaś czarna kula, która po chwili okazała się ochroniarzem z dziurą w dupie. Widząc to nie mógł się powstrzymać od śmiechu, bo wyglądało to jakby ktoś właśnie na siłę go wyruchał. Kiedy w końcu został oswobodzony wysłuchał jego biadolenia cały czas będą rozbawionym, ale wyglądało na to, że w środku jest niezły bajzel. Jak przyjdzie co do czego to wykończenie goryla czy nosorożca to nie taka prosta sprawa. Szedł spokojnie za facetem a kiedy przyszedł czas pytań tylko jedno miał w głowie. -Jak coś mi się spodoba to mogę to wziąć ze sobą? Chociaż i tak pewnie to zrobię. Miał na myśli zwierzę oczywiście, bo skoro był królem to potrzebował zwierzęcia które do niego pasuje, a więc taki tygrys a najlepiej lew byłby bardzo miłą pamiątką.
To prawda, że jeszcze nie dawno byłem w Hosence i musztrowałem ludzi by szli za nim w bój na turnieju lecz teraz trzeba było coś zarobić a także pomóc zwierzętom w Zoo, które podobno miało jakieś problemy. Oczywiście o tym by zebrać drużynę i zgrać się przed turniejem jeszcze będę myśleć, ba będzie to główny temat moich rozważań, to trzeba było w tym momencie skupić się na zadaniu. Razem ze mną było tu jeszcze dwóch gości, jeden to blondyn, który wyglądał na dobrego gościa i jakiś podejrzany typek, który od razu wzbudził mój niepokój i włączył żółtą lampkę w mojej głowie. Identyfikacja osobników musiała zejść na dalszy plan bowiem z nieba spadł im pracownik Zoo. W dość niecodziennym stroju zaczął nam szybko relacjonować sytuację w środku. Ogółem był jeden wielki burdel i chaos, któremu trzeba by było zaradzić. Po ogarnięciu gościa przyszedł czas na obejście Zoo i pytania. Blondyn zadał standardowe pytanko, które również i mnie interesowało. Ten drugi natomiast pokazał przejaw głupoty i tego, że ma coś w sobie ze złodzieja. Jako, że trzeba było się do tego odnieść to ja również dołożyłem swoje trzy grosze. -Wszystkie tutejsze zwierzęta są własnością Zoo dlatego też jeśli tylko Bogowie dopomogą to zrobię wszystko byś nawet ich nie tknął a jeśli już tkniesz to jakoś nie wyobrażam sobie by taki tygrys nie odgryzł Ci ręki tylko grzecznie z Tobą poszedł. Zostaniesz przerobiony na karmę dla kotów, dlatego chyba lepiej by było byś się opanował. Rozumiem, że ten knebel to raczej nie jest robota zwierząt? Chyba że jesteś fanem erotyzmu międzygatunkowego wtedy to nie wnikam dalej. Mimo tego są tam może jacyś ludzie, złodzieje lub ktokolwiek? Przy okazji dobrze by było się przedstawić, byśmy mogli jakoś po ludzku się zwracać do siebie ja jestem Huang, miło mi.. Znowu długi wywód, kurczę powinienem się troszkę ograniczać z ilością mojego gadania. Powinienem poćwiczyć zwięzłe przekazywanie informacji...
I tak zamiast dzialac postanowili sobie chwile porozmawiac. W koncu, po co biec bez informacji, które moga uratowac komus zycie?! Ewentualnie od niczego sie nie przydac. Otóz zaczynajac od Blade’a. Lesiu wzial gleboki oddech, po czym pomalu wypuscil powietrze. -Otóz sam do konca nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi. Siedzialem sobie na ochronie, gdy nagle zabrzmial alarm i puff! Zamki w klatkach rozwalone, wyszedlem, a po chwili dostalem w leb i lezalem na ziemi, nie mogac sie ruszyc. Do bylo cos ciezkiego, chyba metalowego, ale gdy odwrócilem glowe ujrzalem czerwone i niebieskie oczy, blyszczace jak jakies latarki czy tez inne swiatelka. Co do Pana rudzielca... Nie tykamy zwierzat bo ugryza, ja tykalem goryla i widac jak skonczylem- powiedzial Ochroniarz, po czym spojrzal w kierunku lysego mnicha. -Dwie osoby, jak mówilem oczy jak latarki, jeden mnieszy, drugi mial okolo metra osiemdziesieciu. Oni mnie tak urzadzili- Rzekl, po czym otworzyl drzwi na osciez. -Dobra, nie ma czasu! Zaraz sie skapna ze cos jest nie tak!- Powiedzial, po czym wepchnal was wszystkich do srodka ruchem reki i zamknal drzwi. Chyba byl przerazony ze sie znowu do niego goryl dobierze. W srodku bylo pusto, chyba wszystko sie skupilo przy wejsciu, z dala dalo sie zobaczyc kilka klatek mniejszych i wiekszych, a na nich jakies ptaki. Gdzies w oddali cala reszte, zas w dalej bylo sluchac ciche smiechy...
Zwariowane zwierzęta z miejskiego zoo pod wodzą dwóch dowcipnisiów? Błyskawicznie zdobyte informacje, choć nie były obszerne, układały się w logiczny szyk. Dwójka... istot? Nie można stwierdzić w stu procentach, że ludzi o niebieskich i czerwonych oczach. W jednej chwili klatki zostały wręcz rozerwane, toteż nie przypominało to ludzkiej roboty. Swoje podejrzenia snuł jeszcze dalej, kończąc na zgrai młodych magów, nie mających nic do roboty, niż denerwowanie innych osobników. No cóż, takim dedukowaniem nic nie wskóra, trzeba podjąć działanie! Nie zdążył nawet odpowiedzieć ochroniarzowi, który wepchnął trójkę za drzwi i szybko je zamknął, mając niecodzienny strach w oczach. Z dala było słychać jakieś chichoty, ryczenie zwierząt, gruchot ptaków. Młodzieniec z zaciekawieniem przyglądał się okazałym gatunkom, idąc przed siebie, nie zważając na niebezpieczeństwa. Dopiero po chwili przypomniał sobie, jakie dwie interesujące osoby towarzyszą mu w tej pogoni. Tajemniczy zakonnik czy mnich oraz groźnie wyglądający typ spod ciemnej gwiazdy, typowy przedstawiciel gildii działających przeciw prawu. Lecz nie to teraz było najważniejsze, toteż szybko odegnał te myśli. Chcąc rozładować napięcie, zagadał do drugiego, który wcześniej przedstawił się jako Huang. - Dobierasz dziwne słowa, przyjacielu. W geście grzeczności - jestem Jonathan, lecz spokojnie możesz mówić mi Blade. Wyglądasz mi na jakiegoś zakonnika, może mnicha? Pochodzisz stąd, to znaczy z Fiore? - zapytał, zwyczajnie zaspokajając swoją ciekawość. Nie zwrócił uwagi na drugiego gościa - postanowił, że najlepszym sposobem na uniknięcie kłopotów, będzie ignorowanie zaczepek i jego głupich odzywek.
Ochroniarz chaotycznie lecz dość szczegółowo wyjaśnił nam jak do tego doszło. Trzeba uznać iż raczej nie jest to robota zwykłych ludzi a magów. Tylko oni potrafią bowiem otworzyć wiele zamków naraz. Zanim jeszcze zdążyłem się odezwać to ochroniarz już wepchnął nas do środka. Chłopak, który przedstawił się jako Jonathan vel Blade zaczął zadawać pytania o moje pochodzenie. Mimo, iż jestem przyzwyczajony do nich bo praktycznie każdy nowopoznany mnie o to pyta, to powoli odpowiedzi na nie robią się nużące. Oczywiście jako, że mieliśmy razem współpracować nie pozostało mi nic innego niż jakaś zdawkowa odpowiedź, w końcu nie jesteśmy tutaj na pogaduchach prawda? -Tak masz rację, jak widać jestem mnichem i nie, nie pochodzę z Fiore a z Minstrel jest to na południowy wschód od Fiore. Na razie zatrzymajcie się bo muszę coś sprawdzić. Chodzi o te śmiechy przed nami. Dokładnie jako, że była noc i nie widzieliśmy dobrze źródła tych śmiechów postanowiłem poprosić bogów o pomoc. Użyłem więc sprzyjania Daikoku i sprzyjania Fukurokuju. Następnie wysłałem szczura i żurawia na misje zwiadowcze. Są zwierzętami dlatego będą mogły podejść wroga na prawdę blisko a ponieważ to jest Zoo więc wiadomo, że zwierząt tutaj w bród. Gdy zbiorą potrzebne informacje mają wrócić do mnie i mi je przekazać, takie jest ich zadanie. Liczę też, że moi koledzy po fachu zrozumieją moje działania i nie będą mi przeszkadzać a także niepotrzebnie zbliżać się do wroga....
Głupoty? Bynajmniej nie, bo ładnie się zapytał o to czy może sobie zabrać pamiątkę, a to iż nie chodizło mu o taką ze sklepiku jak normalnie się bierze to trudno. Tak samo nie był żadnym złodziejem, bo skoro był królem to nie będzie się zniżał do kradzieży, czyli czegoś co taki łysy plebs zapewne robi codziennie. Niestety po tym co powiedział był kolejną osobą do odstrzału, no i zapewne będzie się go chciał pozbyć podczas tej misji, bo może się zdarzyć nieszczęśliwy wypadek, podczas którego trafiłby do klatki z lwami czy coś takiego. Wiadomo iż wypadki się zdarzają. -Bogowie? Powodzenia jeśli w nich wierzysz. I życzę szczęścia w próbie powstrzymania mnie. Nie wyobrażasz? Jak na kogoś kto wierzy w Bogów jesteś człowiekiem małej wiary łysolku. To raczej ten kiciuś zostanie przerobiony na kotlety jeśli się na mnie rzuci. Zwierzęta raczej mnie unikają, zapewne dla tego, że wyczuwają niebezpieczeństwo albo żądze krwi. Może ty jesteś fanem takiego erotyzmu, ale radzę ci uważać na słowa. Cóż trochę za dużo czasu zmarnował na ten plebs, ale trzeba ich nauczyć iż muszą znać swoje miejsce w obecności króla, a na dodatek te jego odzywki. Łysy prosił się o to by nieźle oberwać, a najlepiej zrobić sobie z jego łysej czachy trofeum do powieszenia na ścianie, albo do oślepiania ludzi za pomocą łysiny. W sumie to nawet niezły patent. Kiedy doszło do przedstawiania się jakoś nie czuł potrzeby wyjawienia swojego imienia dla robaków, a więc po prostu ziewnął znudzony. Kiedy został nazwany przez ochroniarza rudzielcem, zanotował sobie w głowię kolejną ofiarę która mu sie uzbierała, po czym westchnał cicho bo będzie trzeba z tym poczekać. Nie umknęło jego uwadze to iż został zignorowany przez tego zakichanego blondaska, ale musiał się póki co powstrzymywać jak najdłużej się da, ale chęć zabicia kogoś była coraz silniejsza. Jemu również nie umknęły śmiechy, ale ciężko było cos dostrzec w nocy, więc na wszelki wypadek szykował się do tego, by w razie czego wyczarować włócznię i jej użyć gdyby coś chciało go zaatakować. -Zapewne to ci dwaj dowcipnisie. Albo to jakieś nagranie. Mniejsza z tym. Mam nadzieję iż to ci co uwolnili zwierzaki bo chętnie zamienię ich na krwawą miazgę. Jeśli będzie to jakiś zwierzak, to lepiej by zwiewał jak najdalej bo inaczej skończy jako jego kolacja.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.