I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Jest ono nie dość sporych rozmiarów, samej wolnej przestrzeni zajmuje jakieś 50 arów. Prawie na każdym kroku można znaleźć innego zwierzaka, klatki są jedna na drugiej. Ba! Czasem się nawet zdarzy, że niektóre zwierzęta znikają, ale to już chyba wina tygrysów, ale to już inna historia. Jest parę budek z jedzeniem, pamiątkami i innymi tego typu pierdołami. W samiuteńkim centrum znajduje się pawilon gadów, gdzie węże i kameleony to chleb powszedni, prowadzi do niego parę dróg. Bramę główną można dostrzec z oddali, znajduje się na nim napis „Zoo dziki orangutan!” kasa znajduje się tuż za nią, biuro ochrony o krok od niej. A no tak, warto dodać, że wszystko jest ogrodzone 3m murem, na który cholernie ciężko się wspiąć.
***
Była noc, obydwoje przybyliście do zoo ok. 10 godziny, kiedy wszyscy zwiedzający rozeszli się do domów. Przed wejściem było brudno, pełno kubków po napojach wysoko słodzonych, popcornie i jakiś cukierkach, wyglądało na to, że sprzątaczka od dawna tutaj nie zaglądała. Brama była otwarta, więc postanowiliście wejść do środka, ze swojej budy od razu wybiegł dość opasły ochroniarz o krótko ściętych włosach i plamami po lukrze na ubraniach, na lewym boku miał pałkę identyczną jak policja, a na prawym gaz obezwładniający, który był ubrudzony jakąś gęstą substancją. -Uch… uch… A- A więc to wy jesteście tymi, co przyjęli zlecenie?- Zapytał się „blondasków” dysząc przy tym ciężko. -Jestem Lesiu, ochroniarz… Dobrze, tak, więc chodzi o to, że wy musicie znaleźć za mnie te małpy, ja po prostu nie jestem dość szybki… nie liczę już mojego braku chęci…- Przedstawił wam się, próbując złapać oddech. -Jeśli macie jakieś pytanie to teraz, bo zaraz idę spa… pełnić dalsza służbę. A właśnie! Chciałem wam powiedzieć, byście uważali na dziwnych typków ubranych na czarno…-
Szliscie przed siebie, rozmawialiscie, a malpy z drzew do was patrzyly jak na ludzi, którzy nie wiedza w co sie pakuja. Huang bez wiekszych problemów poslal swoje chowance naprzód, by zbadaly cos sie dzieje. Maly szczur bez problemu wniknal w trawe, ukrywajac sie pomiedzy dzblami trawy. Co zas z ptakiem? Otóz jego zuraw wzbil sie w powietrze, polecial dosc wysoko, przez chwile nawet bylo dane wam go ujrzec, jednak zniknal szybciej niz sie pojawil, jakis ogromny czarny i wygladajacy jak ogromny nietoperz obiekt przejal go i zniknal. Jedynie dalo sie uslyszec jak Fukurokuju kraczy, a potem milknie. Co do samego osobnika, który go zlapal to przypominal ogromnego nietoperze, ale raczej takie nie wystepuja naturalnie, nawet w zoo... Ale dalej. Smiechy byly coraz glosniejsze, lecz nigdzie nie bylo widac ludzi, co wydaja te halasy. Najgorsze jest w tym wszystkim to, ze latarnie jechaly na rezerwach mocy, dajac lekki pólmrok. Weszliscie w alejke, gdzie bylo pelno klatek, wygladalo to jak mala uliczka, a na nich siedzialo pelno ptactwa. Szerokosc drogi to jakies 4-5m na oko, a konca nie widac...
Stan: Huang - Summon(Zuraw) zostal pozarty przez duzych rozmiarów obiekt, zero info od szczura, chodz nie przestal szukac. Reszta: Nic
Cały plan oparty na zwiadowcach wyszedł tylko w połowie. Bowiem szczur cały czas szuka, niestety żuraw został porwany przez nietoperzowe coś! Tego się nie spodziewałem i mówiąc szczerze utrudnia nam to zadanie, gdyż cholera wie co się dzieje w powietrzu. Szkoda żurawia lecz trzeba pomyśleć nad innym planem. Jeszcze parę rzeczy mnie denerwowały oprócz tego głupiego śmiechu. Po pierwsze to, że powoli zbliża się noc a my raczej w ciemności nie widzimy. Po drugie cholerne lampy zaczynają gasnąć a jak to z nimi bywa zawsze towarzyszy temu ten debilny dźwięk pykania lub brzęczenia. Cóż ja swoje zrobiłem, trzeba resztę zmotywować do działania... - Cóż panowie mój plan trafił szlak, chyba ze szczur da nam jakieś info lecz na to trzeba będzie poczekać. Robi się ciemno, wiec dobrze bym było poprawić widoczność. Niestety nie jestem magiem elektryczności więc tego nie zrobię, lecz jeśli któryś z was jest to byłbym rad gdyby zajął się oświetleniem nam okolicy. W końcu to nie powinien być żaden problem prawda? Gdy będziemy widzieć lepiej to może dojrzymy naszego wroga lub przynajmniej będzie nam się lepiej walczyło. Jak na dłoni widać kto jest tutaj mózgiem, cóż w końcu oprócz siły mam również łysą głowę na karku dlatego nie powinno to nikogo dziwić, że często wymyślam dobry plan. Trzeba się modlić do Bogów by któryś z nich podreperował te cholerne lampy i wtedy pomyślimy co dalej...
Blade
Liczba postów : 46
Dołączył/a : 31/08/2013
Temat: Re: Zoo "Dziki Orangutan" Sob Wrz 14 2013, 19:49
Zoo pełne zmutowanych zwierząt przypominało trochę scenę ze słabo opłacalnego horroru. Trzy nieznające siebie postacie spotykają się w takim miejscu, gdzie jeden jest chorym złoczyńcą, kroczą przez ciemną alejkę, słysząc śmiechy w oddali. No cóż, młodzieniec musiał zmierzyć się i z tym, w końcu sam zgodził się na takową misję. Jednakże mrugające co chwilę żarówki lamp nie dodawały otuchy... zbliżali się coraz bliżej źródła rechotów, jednakże krajobraz pozostawał bardzo podobny. Nieobecność zwierząt powodowała rosnące napięcie, w końcu cel znajdował się gdzieś w ukryciu, gotów w każdej chwili zaatakować. Misterny plan mnicha zawiódł, magiczny ptak został porwany przez tajemnicze zwierzę, zanim zdążyło cokolwiek przekazać autorowi. - Cóż, to co mówisz wydaje się logiczne, chociaż myślę, że zdążyliśmy się zorientować, że zaraz zrobi się naprawdę ciemno. Ze swojej strony powiem tylko, że nie dysponuję odpowiednimi umiejętnościami, by wytworzyć odrobinę światła. Na razie nie widzę tu żadnych podstaw do wszczęcia walki, więc o to nie martwmy się na zapas... po prostu naprzód - odrzekł, wpatrując się w gęstniejącą ciemność. Nie zapytał o zdanie trzeciego towarzysza, aczkolwiek w głębi miał nadzieję, że jednak ten okaże jakąś inicjatywę i z kieszeni wyjmie ukrywaną latarkę lub coś w tym stylu.
Jino
Liczba postów : 75
Dołączył/a : 04/07/2013
Temat: Re: Zoo "Dziki Orangutan" Nie Wrz 15 2013, 17:16
No i niestety nic nie wyskoczyło na niego, a szkoda bo miał ochotę przelać trochę krwi, ale może w końcu nadarzy się okazja. Cóż pragnienie zabijania będzie w nim tylko narastało, a kiedy wreszcie trafi na jakiegoś przeciwnika nie będzie zbyt miło. Westchnął tylko cicho i spojrzał w górę gdzie został wysłany żuraw, by zaraz potem gwizdnąć zaskoczony, kiedy coś co przypominało zmutowanego nietoperza załatwiło łysolkowi zwierzaka. Cóż widok był to dosyć niecodzienny, bowiem nie zawsze można zobaczyć coś takiego. Teraz pozostawało pytanie czy była to sprawka magii, czy naprawdę ktoś tutaj zmutował nietoperza. Jeśli to drugi to może być problem, bo co będzie jak zmutują goryla? Zapewne nowa część King Konga, ale nieciekawie byłoby w tym zagrać. Chociaż zabić takiego potwora to niezła sława. Ale koniec myślenia o pierdołach. Widział iż latarnie dają coraz mniej światła lecz nie przeszkadzało mu to, bowiem lubił działać w ciemności. Często ciemność była jego sprzymierzeńcem, bo dawała efekt zaskoczenia, a na dodatek gonienie ofiary w ciemności to przyjemność. Ktoś może wyczuć jego żądze zabijania, ale nie zobaczy jego twarzy więc podświadomość pokazuje różne okropne obrazy, a on moze rozkoszować się czyimś strachem a potem oglądać przerażenie które maluje się na twarzy tuż przed śmiercią. Ale jak widać ktoś tutaj bał się ciemności i musiał iść w pełnym świetle, przez co wystawi się jak cholera ale trudno. Jeśli zostaną zaatakowani to nie zapłacze jeśli tamtej dwójce coś się stanie. -Boicie się odrobiny ciemności? Dzięki temu możemy mieć element zaskoczenia jeśli zrobimy z niej dobry użytek. Ale skoro chcecie być widoczni jak na dłoni to proszę. Podszedł po chwili do latarni po czym przyłożył do niej dłoń, by po chwili wysłać wiązkę elektryczną która miała ją naładować, a jednocześnie podczas ładowania zaczął przesyłać wiązkę z jednej latarni do drugiej.
Dax
Liczba postów : 1344
Dołączył/a : 20/10/2012
Skąd : Krakus
Temat: Re: Zoo "Dziki Orangutan" Nie Wrz 15 2013, 21:57
MG
I tak nasi magowie zrobili sobie mały postój na drodze, Jino niestety nic nie zdzialal, ale co tam. Slyszcie dalej do przodu, lecz po chwili poczuliscie jak ziemia sie trzesie coraz bardziej... jakby bieglo na was cos ciezkiego...
Kolejny przykład nieudolności towarzyszy, której młodzieniec miał zwyczajnie po dziurki w nosie. Właśnie przez takie zuchwałe wyczyny i pokazy umiejętności chłopak stracił zaufanie do swoich towarzyszy i zwyczajnie przestał polegać na innych. Zawsze brał sprawy w swoje ręce, w tej sytuacji chciał zrobić to samo, ale niestety, nie wziął ze sobą niczego, co dawałoby choć wiązkę światła. Zniesmaczony rosnącą ciemnością, zaczął powoli zastanawiać się nad sensem misji. Jakim cudem nie spotkali żadnego zwierzęcia? Przecież są w ZOO? Jeśli tutaj nie mogą znaleźć żadnej żywej, nieludzkiej istoty, to gdzie? Dodatkowo śmiechy wydawały się pochodzić znikąd. I ten typ spod ciemnej gwiazdy, nie tak miało to wyglądać. Spokojny marsz i głębokie przemyślenia zakłóciło ciche tupanie. Błyskawicznie przerodziło się w mniejsze trzęsienie ziemi, któremu towarzyszył coraz to głośniejszy stukot. Pomimo rosnącego niebezpieczeństwa, mag się nie zatrzymywał, przeciwnie - przyspieszył kroku, gotów na dawkę porządnej adrenaliny. Na twarzy pojawił się lekko widoczny uśmieszek. - Chyba nareszcie będziemy mieli gości. Ta pustka, zamiast uspokajać - przeraża - oznajmił półgłosem, w sumie kierując te słowa do samego siebie. Instynktownie chwycił prawą ręką za rękojeść broni dwuręcznej, zwisającej na plecach. Nie wynosił jednak pochopnych wniosków - miecz dalej pozostawał na swoim miejscu.
To iż nic nie zdziałał lekko go zaskoczyło, bo zazwyczaj takie pierdoły robił od zaraz, ale jak widać nie zawsze musi się udać. W sumie niezbyt zależało mu na tym by było światło, więc tylko wzruszył ramionami po czym oparł obrzyna na ramieniu i po prostu ruszył dalej bo nic nie da stanie w miejscu. Pytanie tylko czy brak prądu w latarniach powstał przez uszkodzenie instalacji, czy też po prostu na noc oszczędzali w nich energii. Jeśli było to to pierwsze, to musiał to być coś więcej niż jakieś kawały, bo kto traciłby dodatkowo czas na coś takiego. Chyba, że jeden wypuszczał zwierzaki a drugi zajmował się czymś innym, to wtedy mogli osiągnąć nieco więcej. W pewnym momencie jego rozważania przerwało..trzęsienie ziemi? Cóż na pewno nie było to trzęsienie, bo zazwyczaj jest ono mocniejsze niż to które było teraz, a po za tym zazwyczaj przy tym ziemia pękała i tak dalej a tutaj jak na razie nie było tego fenomenu, A więc musiała na nich biec grupa zwierząt, lub jedno na tyle duże by wywołać takie drgania. Jeśli była to jakaś grupa małych zwierzaków, to uniknięcie ich nie było problemem, ale grupka nosorożców czy czegoś takiego nie będzie zbyt miła niespodzianką, bo szybko mogą ich przerobić na naleśniki lub też na kebaby. Niezbyt mądrym byłoby się zatrzymać, więc nieco przyspieszył kroku gotów do tego, by w razie czego biec lub też odskoczyć w bok by uniknąć zostania zmiażdżonym przez coś ciężkiego.
Okazało się, że czerwonowłosy bufon jest magiem elektryczności. Niestety dla nas dość bezużytecznym. Trzeba więc było działać w półmroku. Rozmyślania nad kolejnym planem przerwało małe ruchy frakcyjne ziemi. Spowodowane były albo trzęsieniem ziemi albo biegło na nas jakieś na prawdę wielkie zwierze pokroju nosorożca lub innego bydlęcia. Odgłosy zbliżały się coraz bardziej, kierunek zaś to nasze tyły. Trzeba więc było się odwrócić i wytężyć wzrok, by nie zostać zaskoczonym i nie skończyć z nosorożcowym nosem w dupie.. Jestem więc gotów na unik lub odskok w którąkolwiek stronę. Nie przygotowuje się do ataku, gdyż muszę najpierw zobaczyć co na nasz szarżuje.
Trzeba przyznać, ze przygotowani na wszystko dostają 5+ za to, ze nie dali się zaskoczyć temu, ze coś na nich biegnie. Czy byl to nosorozec? Miedzy innymi tak, lecz na przedzie biegnal dość pokaźnych rozmiarów słoń, a za nim małe statku nosorożców i bizonów. Nie wygladal zwyczajnie jego oczy wypelnione byly szalem, a kly dosc zakrecone. Ale wasza uwage nie zwrócil on... Tylko osobnik, który siedzial na jego plecach, chociaz to wy zwrociliscie jego? Cóz, Jino i Huang odskoczyli, ale pan Blade chwycil za bron... niezbyt madre posuniecie i zostal uderzony z dosc duza sila przez jednego z nich. Wyladowal na szczescie bez zadnych wiekszych kasekwencji, lecz dupa i bark bolaly. Otóz nagle wszystko zwolnilo. -Yare, Yare Dumbo!- Krzyknal tajemniczy glos na plecach ogromnego ssaka. Jedynie widzieliscie jak odwraca sie w wasza stone, a jego czerwone slepia lustrowaly was od spód do glów. -Turysci...- Powiedzial po cicho, co ledwo udalo wam sie uslyszec. Po chwili wyciagnal cos z kieszeni i rzucil w waszym kierunku z duza szybkoscia... Nie bylo to nic stronego tylko cos w rodzaju chrupek, o dosc mocnym zapachu. Cala grupa poszla wszo, a raczej udala sie pospiesznie. Co to byly za chrupki? Przypominaly karme dla zwierzat pachnaca zgnilizna i krwia, co to za potwór moze to jesc? W powietrzu rozlegl sie dosc glosny pisk... Nim jednak zdazyliscie zareagowac do Huanga przyszedl jego szczur. Ciekawe, co czyha w powietrzu...
STAN: Huang & Jino: Nic Blade: Obolaly tylek od upadku i bark od uderzenia zwierzaka.
Z ciemności wyłoniło się stado rozwścieczonych zwierząt, jednakże przy tak nikłym oświetleniu, mag mógł zobaczyć jedynie kontury zbliżających się przeciwników. Nagle wszystko przyspieszyło, cała akcja potrwała jakieś pięć sekund. Nosorożec wyrwał się z grupy i rozpędzony dosłownie wgniótł się w zaskoczonego chłopaka. Ten zdążył jedynie zasłonić się ręką, by nie nadziać się na róg. Zmieciony ogromną siłą poleciał w górę, dwa razy się obrócił i z brzękiem upadł na ziemię, tocząc się kilka metrów po ziemi. Nie zdążył nawet dobyć broni, ta nadal zwisała bezwiednie na plecach poszkodowanego. Oczywiście młodzieniec nie mógł pozwolić sobie na takie upokorzenie. Błyskawicznie zerwał się na równe nogi, jedynym machnięciem otrzepał z kurzu i wlepił ślepia w tajemniczych nieznajomych. Niespodziewanie postać na grzbiecie "wierzchowca", wymamrotał coś niezrozumiale i rzucił w kierunku dwójki małą kulkę. Automatycznie poczuli odurzający smrodem zapach owego przedmiotu. Blade uprzedzony wcześniejszymi wydarzeniami, tym razem odskoczył w bok, przyłączając się do towarzyszy. Momentalnie zatkał nos, drugą przygotowywał do obrony. Nie chciał pokazywać swoich umiejętności, mając na uwadze groźną naturę jednego z czarodziei. Po prostu dał popisać się łysemu, który od początku starał się w pewien sposób dyrygować tą drużyną.
Tak jak przewidywałem, ten hałas to dźwięk szarżujących zwierząt. Dzięki temu, że byłem na to przygotowany to udało mi się uniknąć ataku. Niestety nie można tego samego było powiedzieć o blondwłosym który dostał od zwierza i poleciał na kilka metrów na szczęście bez większego uszczerbku na zdrowiu. Tym bardziej trzeba uważać bowiem nie chce skończyć jak on. Gość na pierwszym liderującym ssaku był wyjątkowo dziwny i jakiś taki złowrogi. Dodatkowo mnie irytował co nie wróżyło dla niego dobrze. Rzucił w naszą stronę jakąś karmą lub innego rodzaju wabikiem, który strasznie śmierdział. Trzeba było się tym lepiej przyjrzeć lecz na razie, powinniśmy pozbyć się jeźdzca. -Panowie, macie może jakiś czar zasięgowy? Niestety ja takiego nie posiadam, a raczej nie chcę się zbliżać do tych bydlaków. Jak któryś z was ma to bądzcie tak mili i zdejmijcie tego idiotę. Musimy dowiedzieć co się tu dzieje a nie zrobimy tego jak będzie jeździł wokół nas i miotał nami jak szmatami.. To był mój jedyny i taki na prędce wymyślony pomysł. Poza tym prawo wojny mówi jasno, jeśli jest ktoś jeźdzcem, który ujeżdza jakiegoś zwierza to najlepiej zdjąć go z dystansu. Wtedy samo zwierze nie powinno być groźne. Podchodzenie do niego i walka w zwarciu jest niebezpieczna, dlatego też dałem ten pomysł z atakiem dystansowym. Swoją drogą to faktycznie powinienem wymodlić u bogów jakiś atak dystansowy, może po misji Bogowie będą łaskawi i mnie pobłogosławią...
No i jak widać gotowość do odskoku uratowała mu tyłek, bo nie został stratowany przez stadko nosorożców i na dodatek słonia. Niestety nie można tego powiedzieć o jednym z nich, który nie pomyślał zbytnio o tym, że taka masa może go z łatwością odrzucić na sporą odległość, a co za tym idzie połamać mu parę kości. Ale jak widać za głupotę się płaci i tyle. Niezbyt przejmował się tamtym gościem, za to jego uwagę zwrócił ten który dosiadał owego słonia. Jak widać ochroniarz nie ściemniał co do tych czerwonych oczu, ale i tak nie było to tak zaskakujące jak to, że gość z łatwościom kontrolował tego słonia. Nagle coś poleciało w ich stronę, a po chwili cała nasza wesoła kompania zaczęła się od nich szybko oddalać. Zanim zdołał ruszyć w jakąkolwiek pogoń do łysego wrócił jego szczurek, więc postanowił na razie odłożyć pogoń i zaczekać na to jakie informacje dostaną. Na razie zainteresował się tylko samymi chrupkami, więc podniósł parę z nich i lekko się skrzywił, bo zapach zgnilizny był nieco mocniejszy od tego wspaniałego zapachu krwi. Ale ciekawe po co mu to było. Czyżby był aż tak głodny? A może dzięki temu jakoś kontrolowali zwierzaki, albo wywołali u nich jakiś amok? Cóż nie miał się jak tego dowiedzieć ale na pewno jest to ważna poszlaka. -Atak dystansowy? Jak dobrze się nie wymierzy to lipa. Ale posiadam coś takiego, niestety na niezbyt duży dystans. Ale i tak nic nam to nie da bo już się zmyli. Lepiej podążać za nimi. No i jeszcze te chrupki. Wątpię by był tak głodny iż to je. Więc albo tym kontroluje zwierzaki, albo wywołuje u nich amok. Cóż pomysł z atakiem dystansowym nie był zły, ale musiałby dokładnie wymierzyć, no i nie miał zbyt dużego pola manewru tymi atakami a więc musiał by nieco podejść do tego słonia. Ale tym będzie się martwił potem.
Mezczyzna na sloniu nagle stanal na jego grzbiecie i spojrzal w wasza strone. Widzieliscie krótki ruch reka, a po chwili rozlegl sie gwizd. Co on oznaczal? A no oznaczal klopoty... Pamietacie, co stalo sie z zurawiem Huanga? Otóz wlasnie jego truchlo padlo na ziemie, tuz przed waszymi oczami. Bylo pogryzione oraz pokryte czyms w rodzaju sliny, bardzo gestej. Widok was zdziwil, a Huangowi serce podeszlo do gardla, gdy to ujrzal. W koncu... wyladowal przed wami sprawdza calej tej rzezi. Wygladal jak nietoperze jak wczesniej to zauwazyliscie. Mial dwie pary oczu, czerwonych i swiecacych jak u jego kolegi. Rozpietosc skrzydel z 2 metry, jak to na nietoperza jego lapki byly umiejscowione na skrzydlach. Byly wyposazone w dlugie na 20cm szpony. Co do zebów? Byly dluuugie, a wrecz wystawaly mu z ryja, cale zakrwawione z piórami miedzy nimi. Wzrostem przekraczal lekko ponad 1.80m. Zmierzyl was wzrokiem, chyba chrupki go nie interesowaly bo mial dosc zywe kaski przed soba... Zagrodzil wam droge, a grupa oddalala sie coraz bardziej i bardziej. Nie czekajac na wasza reakcje rzucil sie w waszym kierunku, dokladniej wycelowal w mnicha. Czyzby pachnial tak smakowicie jak jego zuraw? Kto wie...
STAN: Huang & Jino: Nic Blade: Obolaly tylek od upadku i bark od uderzenia zwierzaka.
Nie takiego obrotu sprawy się spodziewał. Raczej przygotował się na heroiczny atak grupy zmutowanych zwierząt, a przyszło zmierzyć się im z wielkim nietoperzem o charakterystycznych dla ludzi cechach, czyli dwunożnej postawie i wzrostowi przekraczającego metr osiemdziesiąt. Z pewnością nie przedstawiał żadnego gatunku z normalnych osobników, raczej w połączeniu z czerwonymi ślepiami wydawał się wytworem ludzkiej wyobraźni, przeniesionego do świata rzeczywistości. Na decyzję miał zaledwie kilka sekund, potwór błyskawicznie zaczął szarżować na magów, a w zasadzie na mnicha, który wyglądał na roztrzęsionego stanem przyzwanego żurawia. Młodzieniec obejrzał twarze współtowarzyszy, starając się wyczytać jakieś instrukcje. Jednakże na takie przemyślenia nie było absolutnie czasu. Instynktownie uskoczył w bok, oddalając się od pozostałej dwójki. Atakujące monstrum zostawiło pustą drogę, umożliwiając pogoń za uciekinierami. - Zostawiam Wam tego nietoperka. Trzeba zająć się tamtymi, a z tego co widzę, już powoli zaczynają znikać. Powodzenia! - wrzasnął, już biegnąc w pościgu za grupą pędzących zwierząt. Nie myślał teraz jak sobie sam prowadzi z nimi wszystkimi. Pod wpływem chwili i emocji tak zadecydował i już... teraz nie było odwrotu.
Jino
Liczba postów : 75
Dołączył/a : 04/07/2013
Temat: Re: Zoo "Dziki Orangutan" Sob Wrz 21 2013, 18:06
Cóż wesoła kompania zaczęła się powoli oddalać, ale jak widać nie był to koniec niespodzianek, bowiem już po chwili na ziemi pojawił się trup wcześniej wysłanego żurawia. A więc zapewne oznaczało to iż za chwilę pojawi się owo coś co go tak załatwiło, no i nie pomylił się jak widać. Owszem wyglądało toto jak nietoperz, ale za cholerę nie można było tego nazwać nietoperzem. No bo co za zasrany nietoperz jest od niego niższy o niecałe dziesięć centymetrów? To prędzej wyglądało na kogoś przebranego za nietoperza, a jeśli tak było to miał cholernie dobry kostium. Ale niestety nie był to kostium i zaczynał się problem, bo nie dość iż bydle wielkie, to jeszcze te długie szpony i zęby. Jak wbije ci się w kark to masz nie lada problem, no i pazurkami tez może krzywdę zrobić zwłaszcza jak dosięgnie do oczu. Na dodatek postanowił sobie zrobić kolację z łysolka, ale tym się nie przejął bo jak dla niego może zdychać. No i tak oto w ciągu paru sekund trzeba zdecydować co zrobić. Albo lecieć z tamtym, albo powiedzmy iż pomóc łysemu, bo bardziej byłoby to odebranie przeciwnika. Gotowało się w nim by coś zabić i zobaczyć krew, a tym bardziej poczuć czyjąś ciepłą krew na twarzy i patrzyć jak z kogoś uchodzi życie. I tak oto po tej chwilowej rozterce zdecydował. -Wstawaj łysy i idź z tamtym. To jest moja zdobycz. Na twarzy malował mu się psychopatyczny uśmiech, a w oczach widać było jedynie chęć zabijania. Zanim nietoperz zdołał zrobić cokolwiek, zamierza do niego doskoczyć, w międzyczasie ładując elektro shot. Kiedy doskoczy do nietoperza, zamierza walnąć go z lewego łokcia w czachę z całej siły, po czym broń naładowaną zaklęciem szybko przystawić mu do brody i wypalić wszystkimi pięcioma strzałami na raz. Bydle na pewno jest twarde więc nie ma się co pieścić po jednym strzale.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.