I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Miejsce spotkania z przewodnikiem ustaliła już wcześniej, więc była pewna, że coś musiało się stać. Przygryzła wargę, stojąc tuż na skraju kotliny. Ruiny miasta, tak dobrze widoczne z tego miejsca, wciąż wydawały się odległe, a przewodnika nie było już od trzech godzin. Zaczynała się niepokoić. Wiedziała, że alchemicy nie pozwolą nikomu bezkarnie wchodzić na ich teren, lecz skoro przewodnikowi udawało się to już tyle razu, więc dlaczego teraz nie? Dlaczego właśnie jej musiało się to przytrafić? - Ach, przeklęty dahr! - przeklęła i ruszyła po stromym zboczu ścieżką, która prowadziła do zrujnowanego miasta. Nie pozostawało jej nic innego. Musiała na własną rękę dowiedzieć się o tym, co planują alchemicy zanim... zanim będzie za późno.
Karczma pod "Ospałym bobrem" była jedną z tych, do których przychodziło się tylko w interesach. Nie dlatego, że można było liczyć na dyskrecję lub też serwowano dobre trunki, które mogły zmiękczyć nawet najbardziej zatwardziałego kupca. Dyskrecji nie było wcale, karczmarz słynął ze sprzedaży informacji, a większość trunków smakowała jak siki kota. Najważniejsze było to, że przychodziło do niej niewielu ludzi, najczęściej stałych klientów, a karczmarza dało się przekupić byle wódką, by nie wściubiał nosa w nie swoje sprawy. Sama karczma była obskurna i biada każdemu, który zechciał spędzić w niej noc - często kończył golusieńki jak go Pan Bóg stworzył. Stoły, krzesła, nawet ściany i podłoga były zrobione z ciemnego drewna, pokrytego równie ciemną, łuszczącą się już ze starości farbą, na której wciąż były plamy po niezliczonych bójkach z przeszłości. Arte, zleceniodawca, siedział pod ścianą przy dwóch złączonych stołach. Miała się tu zjawić wesoła grupka magów, więc trzeba było zadbać o miejsce i spokój. W całym pomieszczeniu był tylko on i karczmarz przekupiony kilkoma butelkami bimbru. On sam wyglądał jak ta karczma - staro i nieprzyjaźnie. Ubrany w podniszczony płaszcz podróżny i równie zdezelowane buty, roztaczał wokół siebie aurę niedostępności. Szara cera, podkrążone oczy i zaniedbana broda tylko bardziej wzmacniały uczucie beznadziejności bijące od mężczyzny. Kiedyś, nim stracił ukochaną, był pewnie pełen sił i życia, ale teraz, skurczony, w odrzucającej karczmie, wydawał się pozbawiony tego życia. Jedynie stalowoszare oczy, pełne determinacji stanowiły dowód, że jeszcze się nie poddał, że wciąż żył nadzieją na odnalezienie dziewczyny. Odchylił głowę w tył i czekał. - Ciekawe, co to za ludzie... - mruknął do siebie. Przez ostatnie siedemnaście lat zgłaszali się do nie albo same szumowiny liczące na zysk, albo 'rycerze w lśniącej zbroi', którzy myśleli tylko o jednym lub bawili się w bohaterów, a tak naprawdę zupełnie nic nie wiedzieli o życiu i niebezpieczeństwach. Bo co takiego mogą zrobić alchemicy nam, potężnym magom? Parsknął do własnych myśli i przeciągnął się, wpatrując w wejście do karczmy, zapraszając gestem do siebie magów, którzy podjęli się zadania. Czekał, aż pojawią się wszyscy, dopiero wtedy zaczął. - Nazywam się Arte. To ostatnia wyprawa do ruin Ilion, gdzie zaginęła Tsubame. Czytaliście dziennik? Jeżeli nie, macie tu kartkę z jej dziennika i przeczytajcie. Szukam jakiejkolwiek informacji na jej temat. Czy żyje, czy zginęła, nie obchodzi mnie. Chcę wiedzieć, co dokładnie jej się stało - mówił twardym, rzeczowym głosem, pełnym niezachwianej determinacji. - Czy macie jakieś pytania? Jeżeli nie, zaprowadzę was do kotliny, dalej pójdziecie sami - zakończył, czekając na wasze pytania lub ich brak.
Notatki od MG Czas odpisu 48h od mojego posta, kolejność dowolna
Autor
Wiadomość
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Sro Kwi 17 2013, 00:37
MG
Gumiś Cóż, zasadniczo nie ma się co rozwodzić. Najpierw trzeba było zająć się sobą, a dopiero później Alchemikami, którzy raczej nie byli przyjaźnie nastawieni względem naszego smoka. Widząc nieuchronne zagrożenie przywdział smocze łuski i spróbował wyminąć strzały, chowając się za drzwiami. Miał na tyle szczęścia, że jedna przeleciała, druga drasnęła, a tylko trzecie uderzyła w cel - lewe ramię. Czuł ciepło. Ciepło? No więc nie buło jeszcze tak źle, choć w miejscu uderzenia powstała dziura w zrobi, odsłaniając nagą skórę. Lepsze to, niż zostać trafionym w trzy miejsca. W każdym razie niezatrzymany człowiek rzucił latarnią, która trafiła z biednego Alchemika, zgniatając mu klatkę piersiową. Nikt nie przewidział takiego scenariusza. Jednak widząc następne poczynania czarnowłosego, drugi przeciwnik podhaczył go gdy ten wykonywał obrót. Ups? I pewnie walka byłaby kontynuowana dalej, gdyby nie straszliwy pisk oraz trzęsienie się całej sali. Co do... Gumiś spojrzał w sufit, po raz kolejny zbierając swoje cztery litery z ziemi, ponownie z obitymi plecami oraz głową. Nosz co za... Sufit zaczął powoli pękać, a drobinki kamieni zaczęły spadać na ziemię. Nie było dobrze. Wszyscy wpatrywali się w niego jak zaklęci, jakby licząc na to, że ustanie. Może faktycznie trzęsienie ziemi? Jednakże... Sufit zapadł się całkowicie, a ciężkie bloki skalne poleciały w dół. Rozległy się krzyki i alchemicy tłumnie ruszyli do wyjścia, choć dla wielu było na to za późno. - STAĆ! - władczy ton powstrzymał alchemików przed stratowaniem Gumisia, jak i jego samego. To ktoś tu był? Mężczyzna odwrócił się i ujrzał... Smoka. Nie jaką jaszurowatą podróbkę czy innego pseudosmoka, tylko żywego smoka z krwi i kości.. Kto jak kto, ale na smokach to się on znał. W sumie w pomieszczeniu mieścił się jedynie jego pysk i fragment łapy, wystające przez powstała w suficie wyrwę. Łuski tego smoka były koloru miedzi i podobnie jak ona błyszczały matowo. Pysk smoka był typowy dla przedstawicieli tego rodzaju - nieco spłaszczony, wydatne nozdrza, oczy po bokach czaszki w kolorze starego złota, w paszczy miał ładny komplet uzębienia w trzech rzędach. Liczne kostne rogi i kolce na pysku smoka mogły świadczyć, że nie brakuje ich tez na grzbiecie i ogonie. Na końcu jego umięśnionej łapy znajdowały się ostre pazury, odpowiadające kolorowi oczu stworzenia. Atmosfera w pomieszczeniu natychmiast zgęstniała, nie tylko przez zapach krwi, metalu i siarki w pomieszczeniu. Na pysku smoka siedział ubrany w garnitur mężczyzna. Nie zdawał się on przejmować tym,że siedzi na legendarnym stworzeniu. Zamiast tego wpatrywał się wrogo w starca na podwyższeniu. Alchemicy zdawali się bać. Wstrzymali oddech. - Mogę wiedzieć, co najlepszego wyczyniasz, Chanser? - zapytał mężczyzna, na oko dwudziestokilku letni, również rudy, choć jego włosy były znacznie dłuższe, luźno opadały na jego ramiona, również z okularami na nosie, ale roztaczający wokół siebie znacznie potężniejsza aurę. Może to przez smoka? - Miałeś się tylko rozejrzeć, przeprowadzić wstępne rozpoznanie, wtopić w tłum mieszkańców Fiore... Tymczasem próbujesz zrobić z jakieś kobiety ofiarę na kamień! Powiedz mi, kto dał ci rozkaz? KTO CI POZWOLIŁ NA ŁAPANIE MAGÓW, KRETYNIE?! - huknął na starca, a ten przypadł do kamiennej posadzki niczym dziecko ganione przez potężnego mistrza. Mężczyzna prychnął i przerzucił spojrzenie na naszego bohatera. - Do tego inni też się zwalają wam na głowę, bo co? Bo zachciało ci się tworzyć kamień! Wiesz ile zachodu kosztowało przedostanie się tu niezauważonemu przez wtyczki Wiatru? WIESZ?! Czy może magowie wyprali cę już z resztek rozumu? - Cichu pomruk, jakby aprobaty, przebiegł po tłumie rudzielców. - Kurwa, zostaw ludzi bez nadzoru, a oni wyprawiają takie rzeczy... - warknął, po czym zaczął schodzić w dół, kierując się w stronę Gumisia. Dosłownie. Mężczyzna chodził po powietrzu niczym po schodach, a przy każdym kroku powietrze pod jego stopami rozbłyskało delikatnym światłem. Smok prychnął, a z jego nozdrzy wydobył się białawy dym. - Słuchaj, nie wiem, po co tu jesteś, ale zabierają tę panienkę i spadajcie. Mam już dość kłopotów z tym debilem, nie mam zamiaru dokładać sobie kolejnego, rozumiemy się? - mówił, schodząc w stronę członka GH. Od razu było widać, że mu się to wszystko nie podoba. Z bliska Gumiś też mógł dostrzec błękitne tęczówki jegomościa. Stanął on w powietrzu poza zasięgiem mężczyzny, jednak na tyle nisko, by rozmawiać niemal jak równy z równym. Niemal.
Akane Choć mężczyzna nie wykazywał żadnych ofensywnych akcji w waszą stronę, Akane nie dała się ponownie na to nabrać i od razu przeszłą do akcji. Sto igieł natychmiast poleciało na przeciwnika, który zaklął siarczyście. Udało mu się odeprzeć część z nich, jednak kilkadziesiąt wbiło się w jego ciało. W tym momencie podłoga oraz schody zatrzęsły się i Akane oraz mężczyzna upadli. - Heh... no w końcu... - wymamrotał, zbierając się z podłogi, powoli pozbywając się dokuczliwych igieł. - Nie ma po co walczyć... panienko. W każdym razie, nie teraz - spróbował przemówić jej do rozsądku mężczyzna, jednak było widać, że jest gotowy zaatakować lub się obronić, gdy zajdzie taka potrzeba. - Przybył Smok, on już zrobi tu porządek. Więc, proponuję taki układ... wrócisz do ruin razem ze swoim potykającym się kolegom, który nie wie, że w ciemności nie łazi się z mieczem, a nic wam nie będzie. Ja tymczasem pójdę zobaczyć, co sie dziej w wielkiej sali i rozejdziemy się bez większych uszczerbków na zdrowiu, co ty na to?
Uwagi od MG Gumiś:74%, dotkliwy ból u podstawy czaszki, lekko przypalone lewe ramię, poobijane plecy Akane:100%, brak większych uszkodzeń
Akane
Liczba postów : 295
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : ś tam
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Czw Kwi 18 2013, 20:08
Podłoga nagle się zatrzęsła i Akane padła na ziemie. Co mogło spowodować taki wstrząs?Smok? Akane oczywiście uznała, że chodzi o jakąś osobę, która nazywają per Smok. Nawet nie pomyślała, że może mówić o prawdziwym... przecież ich... no nie ma. Jednak przecież ten wstrząs. Jeśli mówi prawdę no to klops. Smokowi raczej nie dadzą rady.. bo to smok! Taki wielki potwór, który zionie ogniem, lata i inne wydziwianki może zrobić. W każdym razie nie wie czy powinna ryzykować, ale bo chwilowym zastanowieniu się pomyślała, że to nie będzie najlepszy pomysł. Dlatego było jej wszystko jedno. Jednak co do Aspera.. niestety miał rację. Co za idiota idzie z kimś w miejsce gdzie nawet nic nie widzi? Mogła by się założyć, że się wyglebał i nadział na miecz. Jednak nie będzie tego dociekać, nie ma to z dziewczyną nic wspólnego. Tak czy siak.. Akane podniosła się i otrzepała ubranie z brudu. Chociaż co to da skoro i tak jest cała we krwi. -Pójdziemy jeśli powiesz nam coś o niejakiej Tsubame - w końcu tylko to było celem ich misji. Jeśli naprawdę mają smoka to niech sobie robią co z nim chcą, nawet teatrzyk kukiełkowy. Akane to nie dotyczy, więc równie dobrze może zignorować ten fakt. Jeśli facecik powie coś o tej kobiecie to Akane zabiera się stąd. Asper raczej może chodzić, jeśli nie będzie takiej potrzeby to nie będzie mu pomagała z wyjściem na zewnątrz. Poza tym nie są sami, lepiej by było gdyby odnaleźć pozostałych członków "zespołu". Jeśli ten cały smok naprawdę jest to raczej nie w zamku, tylko na zewnątrz. Zapewne właśnie tam są pozostali.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Nie Kwi 21 2013, 14:01
Rzucenie lampą. Jeden z najlogiczniejszych i najbardziej przydatnych ruchów na jakie Gumiś mógł wpaść. Chociaż nawet on w całej swej zajebistości nie spodziewał się aż takiego efektu i gdyby pozwolił mu na to czas, to pewnie aż by jęknął, domyślając się bólu przeciwnika. Niemniej jednak Gumiś nie miał czasu w tej chwili na empatie czy inne takie pierdoły. Niemniej jednak martwiły go dwie rzeczy po pierwsze rozciapciało mu łuski w jednym miejscu co znaczy że te strzały są dość OP a po kolejne znów wylądował na ziemi. Wniosek z tego taki, ze Smoki nie ptaki. Zamiast wzbić się w przestworza i srać na przeciwników, Gumiś musiał zostać na tym padole łez i być jak cebula. Nie, nie miał warstw, po prostu często przy nim ludzie płakali. Tak czy siak następnie wydarzenia wstrząsnęły(dosłownie) Gumisiem. Otóż przez sufit patrzył na niego smok. Nie jakiś tam pierdolony Legwan czy inny Gekon, tylko smok. Taki smoczy smok. W sumie Gumiś patrzył na to szeroko rozwartymi oczami, z otwartymi ustami, jak jakiś ułom na Mojżesza. Bo smok tak trochę do niego nie docierał, to było jak... znalezienie koncentratu pomidorowego w słoiku nutelli. Co tu u diabła robił smok? Zaraz jednak podszedł do niego jakiś "szef" więc Gumiś się ogarnął i co ważniejsze, wstał z Ziemii. O tak patrząc na smoka, bo nadal chwilowo ignorował szefa, przypomniał sobie swojego towarzysza. A raczej przeciwnika... Emborg. Porównując oba smoki, ten bardziej przypominał gada z legend. Emborg bardziej przypominał wiwernę niż prawdziwego smoka, ale fakt faktem oba gady były smokami, różniły je tylko detale anatomiczne. Tak jak Emborg wyglądał zajebiściej, tak ten tu, wyglądał mocarniej. A nawet z Emborgiem wygra... gówno prawda, nie wygrał. Nie był w stanie pokonać smoka. Tego zresztą też nie, taki z niego smoczy zabójca jak z koziej dupy flet. Gumiś zacisnął gniewnie pięść i przełknął ślinkę. I co on miał teraz urwa zrobić? Sprawy powoli wymykały mu się z rąk, samotna kropla potu żłobiła koryto w ubrudzonej twarzy. Miał się poddać? Walczyć? Robić co mu każą? Kurwa... kiedy stał się tak słaby? W którym momencie przestał być panem własnego losu? W sumie mógł pieprzyć słowa "szefa" ale jaki to miało sens? Co by mu to dało prócz śmierci bo jest za słaby by pokonać smoka... -Wspaniale...-Wysyczał tylko, i przeszedł obok "szefa" zbierając wpierw z podłogi lampę, Stefan bardzo pomógł mu w tej walce, poza tym nie zostawi go przecież na pastwę armii rudzielców, no i zresztą znając świat, lampa mu się jeszcze przyda.-Kurwa... skąd wytrzasnęliście smoka...- Rzucił bardziej w przestrzeń niż do kogoś konkretnego, nie sądząc raczej że raczą mu na te pytanie odpowiedzieć. Cały jego animusz, ta, pseudo pewność siebie, wszystko to wyparowało. tak jak miał 0,015% szansy na wygranie z 50 alchemikami, tak smok przeważył szalę na tyle mocno, że w tej chwili nie miał szans. Nawet takich najmniejszych. Zgrzytnął zębami upokorzony, nie podobało mu się to, co się tu działo, bardzo nie podobało. Mimo tego na razie olał jaskółkę i zbliżył się do smoka. -Jestem Han Chun Woo, smoku, kiedyś cię znajdę i zabiję. Czekaj na mnie, no i nie waż się umierać.-Skłonił się gadowi, po czym skierował swoje koki ku jaskółce. Lampę trzymał w prawej, słabszej dłoni. Anulował też działanie swoich łusek, by nie poparzyć dziewczyny. Pierwsze co sprawdził to w jakim jest stanie, czy bardzo zmienił ją upływ czasu, czy jest ranna, przytomna... tak czy siak, jeśli nie będzie wstanie chodzić, to zarzuca ją sobie na lewe ramię i wstaje. Słaby nie był, poradzi sobie z dodatkowym balastem. -Nie wiem kim jesteście, czego chcecie, kto jest w końcu waszym szefem... szczerze? Chuj mnie to obchodzi.- Marudził sobie Gumiś kierując się powoli w kierunku "Szefa"-Ale... co ten chuj- Tu pokazał na Chansera-Chciał od dziewczyny no i możecie mi powiedzieć jak stąd wyjść? Poza tym byłem jeszcze z kilkoma noobami, wolałbym ich odzyskać i odstawić bezpiecznie na miejsce...- Nie wiedział czy przegina czy nie, ale czuł się zobligowany do uratowania całej reszty tej hałastry. W końcu jak by nie patrzeć był smoczym zabójcom prawda? Tytuł zobowiązuje, nawet jak się wcale nie ma takiego powera...
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Pon Kwi 22 2013, 22:23
MG
Akane Mężczyzna westchnął przeciągle i podrapał się po głowie. Najwidoczniej mu się spieszyło, jednak po chwili podniósł głowę. - Przyplątała się siedemnaście lat temu, szukając śladów obecności Alchemików. Wtedy jeszcze niewiele wiedzieliśmy na temat tutejszej magii więc wzięliśmy ją jako więźnia i badaliśmy naturę jej magii. Nie powiem, opłacało się. Zadowala cię taka odpowiedź? - zapytał z dość ironicznym uśmiechem na ustach, po czym westchnął. - No, miło się rozmawiało, na mnie już czas. - I zaczął się wycofywać wgłąb korytarza, wciąż obserwując dziewczynę. Jak widać... walka się skończyła, pozostawało tylko wyjść.
Gumiś Tak wiec mężczyzna sobie szedł, mamrocąc coś pod nosem, bardziej do siebie, niż do innych, a Alchemicy robili mu miejsce, jak tylko się dało, byle tylko doszedł do jaskółki, czy gdzie tam chciał. Oczywiście w jego dłoni znalazła się latarnia, jakby jedyne koło ratunkowe dla pewności maga. Stanął przed smokiem, którego jedyną reakcją było rozbawione parsknięcie. Z ust mężczyzny, nazywanego "szefem" również wydobył się cichy śmiech. - Interesujący człowiek... - rzucił półgłosem. Tymczasem Gumiś dotarł do podwyższenia i przyjrzał się uważnie kobiecie. Wyglądał dokładnie tak, jak na rysunku. Choć powinna już zbliża się spokojnie do czterdziestki. Tymczasem jej ciało wciąż należało do młodej, pięknej kobiety, aczkolwiek jej złote włosy niezwykle urosły. Przerzucił ją przez ramię, ponieważ była nieprzytomna. - Hmm? Dlaczego, pytasz... - Mężczyzna, który przybył wraz ze smokiem, zamyślił się. - Możliwe, że szukał odpowiedzi na swoje pytania. Recepty na nieśmiertelność, może? - rzucił z uśmiechem. - Co do wyjścia... Nie lepiej pójść tą samą drogą, którą przyszedłeś? Nie znam tego miejsca, a nie dam żadnego ze zgromadzonych tu ludzi, by cię odprowadził. A, twoi towarzysze się tez już zbierają, nie powinni mieć żadnych trudności. Więc wypierdalaj z łaski swojej - uśmiechając się w nieprzyjemny sposób.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Pon Kwi 22 2013, 22:50
Odpowiedź jaką uzyskał od "Szefa" wcale a wcale go nie zadowoliła. Poza tym pytania zamiast topnieć mnożyły, się a ten go wyganiał. W sumie nie wiedział na ile może nadwyrężyć cierpliwość szefunia. -Łatwo powiedzieć, zrobiliście istny labirynt... no nic. Miło było.- I Epicko Gumiś ruszył ku drzwiom, tam jeszcze na chwilę się odwracając.-Co do nieśmiertelności... człowiek nieśmiertelny, to ten o którym świat nigdy nie zapomni. A o was nawet nie słyszałem. Coś daleko wam do nieśmiertelności.- Odwrócił się i odszedł, kierując się ku drzwiom przez które przyszedł. Do pokoju gdzie spotkał ducha. Oczywiście cały czas uważa, a gdy dojdzie na miejsce, kładzie dziewczynę na ziemi i stara się ocucić. No i w miedzy czasie przeczytać kilka stron z dziennika jednego z rudzielców. Trzeba pod respić pokłady sił.
Akane
Liczba postów : 295
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : ś tam
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Sob Kwi 27 2013, 14:49
No to coś się tam ciekawego dowiedziała, ale nie wspomniał o tym czy kobiecie coś się stało. Jednak chyba może uznać, że żyje, ta informacja pracodawcy w zupełności wystarczy, dlatego chyba już mogła się wynieść. Poza tym pan najwidoczniej się śpieszył, zapewne do tego całego "smoka" w sumie Akane chętnie by go chociaż zobaczyła, no ale musiała najpierw się wydostać na zewnątrz. -Rozumiem - na tym słowie postanowiła zakończyć to spotkanie z alchemikiem i zawrócić tam skąd przyszła najlepiej na zewnątrz.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Nie Kwi 28 2013, 00:29
MG
Pokłady sił czy nie, dwójka magów opuściła labirynty bez większych problemów. Jak jasno było na zewnątrz! I jaką nie małą ulgę sprawiło uczucie wiatru na skórze i ciepłych promieni słonce. Jakże inaczej od zimnych i dusznych, kamiennych korytarzy. Aż strach było pomyśleć, że alchemicy przesiedzieli w nich siedemnaście lat, kiedy wystarczyło kilka godzin, by robiło się niedobrze od klaustrofobicznych przestrzeni. Słońce chyliło się ku zachodowi i czerwony blask oświetlał ruiny miasta. Akane zeszła po schodach z latarnią w ręku i zobaczyła zmierzającą ku niej osobę. Zaniepokojona, była gotowa do walki w każdej chwili, jednak niepotrzebnie. Postać Arte zbliżyła się. - Boże, na szczęście nic ci nie jest... - wysapał z ulgą i oparł dłonie na kolanach, zginając się, by złapać oddech. Widocznie pędził ile sił, byle zdążyć. - Jesteś... tylko ty? Co się stało z resztą? Powiedz mi... Albo lepiej chodźmy stąd, bo jeszcze coś się wydarzy... Już dość... tego wszystkiego... W tym czasie Gumiś właśnie wyczołgiwał się z jaskiń wraz z nieprzytomna Jaskółką na ramieniu. Łatwe zadanie to nie było, jednak czego się nie robi dla zapłaty i odpowiedzi na kilka pytań? Tak więc ruszył w drogę powrotną, w pierwszej kolejności na ścieżkę. I tam, po swojej lewej, kątem oka dostrzegł dwie postacie zmierzające w jego stronę. Akane oraz Arte. - Dwie osoby... - Z ust mężczyzny wydobyło się kolejne pełne ulgi westchnięcie. A później jego wzrok powędrował na nieprzytomną kobietę na ramieniu Smoczego Zabójcy. - Czy to... - Głos mu się załamał.
Akane
Liczba postów : 295
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : ś tam
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Nie Kwi 28 2013, 10:19
Akane wędrowała sobie z latarenką w dłoni, w sumie to jej krok był trochę przśpieszony w końcu to miejsce doprowadzało ją do szału. Dodatkowo zostawiła swojego towarzysza w tyle, skoro lubi takie miejsca to co będzie mu bronić? Poza tym idąc przed siebie zobaczyła kogoś, gdyby nie fakt, że poznała zleceniodawce pewnie by już leżał na łopatkach. Nie ukrywa, że się zdziwiła na jego widok. -Claude zginął, a Asper.. w sumie to zgubiłam go. Zresztą co tutaj robisz? - spytała się. Kiedy zadała to pytanie ruszyła dalej. Miała nadzieję, że jeszcze ktoś się znajdzie. Na przykład Goomoonryong, w końcu miała jeszcze do niego pewną sprawę. Dlatego ucieszy się kiedy go zobaczy... Akane pomyślała o ucieszniu się? Ciekawe. Zresztą, jak chciała tak też zobaczyła facecika kawałek od nich, nie ma to jak dziwne przypadki. Myśleć o kims i proszę bardzo! Nie zatrzymywała się tylko szła dalej. Zaważyła, że nie był sam. Miał kobietę, którą trzymał na ramieniu. Jak to zabrzmiało "Miał kobietę" w sumie wszystko jedno. Od razu na myśl Akane przyszła ta, o której Arte chciał jakiekolwiek informacje? Jeśli tak jest to misja zakończona! -Widziałeś może jakiegoś smoka? - spytała. Skoro Akane nie miała szansy na zobaczenie tego stworzenia, o ile na prawdę gdzieś tutaj jest to może jej towarzysz owszem. Nie mogła sie powstrzymać i nie zapytać.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Nie Kwi 28 2013, 17:46
Z dziewczyną na ramieniu Gumiś opuścił podziemne labirynty Alchemików. Co prawda nie bardzo mu się podobał fakt, że nie dał im nauczki, ale jednak do przyjemnych wieści należało to że uratował Jaskółkę. Z dziewczyną było jednak coś nie tak i z jakichś powodów nie odzyskiwała przytomności i Gumiś może nie pokazał by tego w żaden sposób ale martwił się o nią. Tak samo zresztą nie pokazał w żaden sposób jaką ulgę odczuł na widok żywej Akane. Nigdy nie wątpił w dziewczynę, ale kiedy natknął się na smoka i 50 alchemików, mimo woli zaczął się o nią martwić. Była wszak teraz częścią jego małej smoczej rodziny, to znaczy, należała do gildii. I mówienie że w mrocznej gildii nie ma więzi, jest bzdurą, bo więzi są tam gdzie są ludzie, a zło jest względne. Tak czy siak, zaraz dotarł do zleceniodawcy i swej towarzyszki. -O żyjesz...-Rzucił bez cienia emocji do Akane, chociaż gdzieś tam wewnątrz chciał ją pochwalić, tak niestety, nie mógł tego okazać. Jeszcze nie do końca rozumiał co się działo, do tego co się działo z nim, ale jakoś tak powoli pękały w nim jakieś bariery i strasznie drażniło go to uczucie. Szlag, na starość robi się miękki. Tak czy siak został jeszcze "Szef" na którego spojrzał wilkiem. -Jak widzisz jest nas tylko dwo... troje. Reszta pewnie nie żyje.- Rzucił spokojnie zgodnie z tym co sądził, Gumiś.-Dziewczyna na moim ramieniu to jak zauważyłeś, Tsubame. Była więziona przez Alchemików, złapali ja niemal od razu po dotarciu tutaj, po czym przeprowadzali na niej eksperymenty w celu poznania "Magii" i przeprowadzenia na niej jakiegoś rytuału.- Powiedział nadal spokojnie, ale robiąc krok w tył. Gdyby oczywiście Arte próbował w jakiś sposób pochwycić lub zbliżyć się do dziewczyny, Gumiś lawirując ciałem, uniemożliwia mu to.-W międzyczasie jednak przyszedłem ja, powaliłem wielu alchemików, ale ich przewaga liczebna zaczęła mnie przytłaczać wtedy...- Tu spojrzał na Akane-Pojawił się smok. Korzystając z zamieszania, wziąłem zawinąłem im dziewczynę i wycofałem się. Niestety jeszcze nie odzyskała przytomności. O ile w ogóle ją odzyska.- Zakończył opowieść, nieco ubarwioną, ale jednak.-Umawialiśmy się na dostarczenie ci informacji o tej dziewczynie, co też uczyniliśmy, nie było jednak mowy o tym, że będzie twoja...- Zrobił krótką przerwę, ale nim Arte zdążył jakoś zareagować, zaczął ciągnąć dalej.-Niemniej jednak, sądzę że ani mnie ani tobie, decydować o jej losie. Przeszła już dużo a walka o dziewczynę, której nawet nie znam byłaby bez sensu.- Nie położył jednak dziewczyny na ziemi, tylko spojrzał Arte prosto w oczy-Alchemicy są silni, mają też smoka. Nie dałeś rady uratować jej przez te wszystkie lata, my zrobiliśmy to w jeden dzień. Póki nie odzyska przytomności, przy tobie, będzie zagrożona, alchemicy bowiem pewnie będą chcieli ją odzyskać. Chodź mogę się mylić jest takie prawdopodobieństwo, poza tym, jest mi winna kilka wyjaśnień. Dlatego do czasu odzyskania przez nią świadomości zabiorę ją do siedziby naszej gildii, kiedy zaś odzyska przytomność... O ile odzyska przytomność, postanowimy co zrobić dalej. Jeśli chcesz możesz nam oczywiście towarzyszyć ale nie wiem czy skończy się to dla ciebie dobrze. Dziewczynę dam rade przeszmuglować, z tobą... mógłby być problem.-Powiedział spokojnie, widząc w swoim rozumowaniu wiele luk, ale nie przejmując się tym ani trochę.-Nie pozwolę ci zanieść jej do rady, bo to utrudniło by mnie wiele rzeczy. A w tej chwili sprawa między mną a Alchemikami wygląda bardziej osobiście, a ta dziewczyna... posiada wiedzę. Oczywiście możesz spróbować odebrać nam ją siłą, ale nas jest dwóch ty jeden, my ja odbiliśmy, ty nie. Więc chyba nie należymy to zbyt słabych.- Westchnął i poprawił dziewczynę na ramieniu.-Ponadto gdyby doszło do szamotaniny coś mogło by się jej stać. Sądzę że podejmiesz słuszną decyzję, tym bardziej, że jak na razie jestem skory do dyskusji, a to rzadkość wśród nielegalnych gildii.- Powiedział i spojrzał na Akane, a potem powoli na Artego i znów na Akane, dając jej tym samym znak by miała na niego oko. O ile oczywiście pojmie ten gest.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Nie Kwi 28 2013, 22:06
MG
No i nastał ten ciężki moment. Dla obu stron. Pytania i odpowiedzi. Czy też w sumie próby szantażu i próby odzyskania dawno zaginionej osoby. Tak, na wszystko potrzeba odpowiedzi. Arte westchnął ciężko i smutno, niemalże widząc, że będzie to trudne starcie. - Zacznę może od tego, jak się tu dostałem... - zaczął spokojnie, próbując nie patrzeć w stronę nieprzytomnej kobiety na ramionach Gumisia. - Pamiętasz chusteczkę, którą ci dałem? Jest połączona zaklęciem, by w razie niebezpieczeństwa, najczęściej zapachu krwi, poinformować mnie o tym... Pracowałem nad tym zaklęciem ostatnie pięć lat. Może kiedyś się przyda... Mam taką... nadzieję... - Pokręcił nieznacznie głową, jakby chcąc otrząsnąć się z nieprzyjemnego snu, po czym przeczesał włosy palcami, patrząc uważnie na Goomonryonga. - Tobie również nie jest decydować o tym, gdzie ma się znaleźć. Nie ważne, czy masz na względzie jej dobro czy też swoje interesy - zaczął nieco przytłumionym głosem i widać, że nie zgadza się z logiką przedstawioną przez Smoka. - Zupełnie nie wiem, skąd przyszedł pomysł, bym zanosił kogokolwiek do Rady. To szumowiny. Tak samo jak nie mam zamiaru pozwolić, bym stracił Tsubame po raz drugi, tylko dlatego, że chcesz znać odpowiedzi na parę pytań i chcesz zaspokoić własną chciwość. Niczym Alchemicy, którzy też chcieli "wiedzieć"... - wysyczał. Nie lubili się nawzajem i była to widać jak na dłoni. Jeden miał przedmiot poszukiwań, a drugi zapłatę. - Gdybyś nie chciał dyskutować, po prostu byś poszedł. Jak myślisz, ilu podobnych tobie widziałem w życiu? - prychnął w odpowiedzi. - Chcę tylko ją odzyskać? Czy to tak wiele? - Jego głos chwilowo się załamał, ale nie wyglądał na kogoś, kto błaga i korzy się u stóp członka GH. Był zmęczony, zszokowany i pełny nadziei, ale również niezwykle pewny i dumny. Pomysły Gumisia natomiast odbijały się od niego jak od ściany. - Jednak skoro chcesz odpowiedzi, dostaniesz je - powiedział pewnie, patrząc z pewną dozą nienawiści na "bohatera". - Zabiorę ze sobą Jaskółkę. Otrzymacie swoje pensje oboje jak i dodatkową nagrodę za uratowanie Tsubame... A kiedy się obudzi, spotkacie się. Wtedy odpowie na wszystkie twoje pytania. - Wyczarował na swojej dłoni ptaszka, który zdawał się być zrobiony z masy powietrza. - Powie ci, kiedy się obudzi i kiedy będziesz mógł się z nią spotkać. Obiecuję ci to. Więc, proszę... pozwól mi znów z nią być... Choćby przez te kilka dni opiekować się nią, znów potrzymać za dłoń. A później... do niej będzie należała decyzja, co dalej... - zakończył, nie spuszczając oczu ze Smoczego Zabójcy. Nie wyglądało też, żeby kłamał. Może jednak serce wcześniej wydrwione przez członka nielegalnej gildii było tylko pełne miłości, a nie fałszu i kłamstw.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Nie Kwi 28 2013, 22:30
Gumiś słuchając odpowiedzi Artego, przymrużył oczy i wykrzywił się w grymasie złości. Oj wcale nie podobało mu się to dokąd ta rozmowa zmierza. Aczkolwiek słuchając tak go i słuchając nieco się zdanie Gumisia na ten temat zmieniało, chodź ciągle nie wiedział czy ufa mężczyźnie, zastanowił się nad inną ważną kwestią a raczej, zaprzątnęła ona jego myśli. Gdyby kochał jakaś dziewczynę a potem ją stracił... jak by się czuł w tej sytuacji? W gruncie rzeczy obecnie nie miał czegoś takiego jak obiekt westchnień, ale jeśli ból i złość tego faceta były takie jak Gumisia, a za pewne, w rzeczywistości a nie wyobrażeniach byłby z trzy razy większe, to jakoś tak pod skorupą twardego macho poczuł współczucie dlatego zmęczonego już widocznie tym wszystkim faceta. Mówi się że wiek nie ma znaczenia, ale był już trochę stary, dla dziewczyny którą miał na ramionach. Mimo wszystko mieli się pobrać... Tsk, ale to wszystko było durne. Kalkulacje jakich podejmował się Gumiś we własnej duszy trwały w gruncie rzeczy szybko ale dla niego była to ciężka i długa walka z kotłującymi się w nim myślami i uczuciami. Własny interes a uczucia jakiegoś popierdoleńca. Co było dla niego ważniejsze? Ha! Oczywiście ze jego własne interesy, w dupie miał, co Arte czuje Tsubame. Taki właśnie był Gumiś. Wziął więc i położył Tsubame na ziemi kierując swoje kroki w kierunku Akane. -Idziemy, nic to po nas. Wykonaliśmy swoje zadanie.-Mruknął do dziewczyny i wyminął ją kierując się ku wyjściu. Oczywiście ptaszka zabrał. Nie oglądał się też za siebie. Jednakże po odejściu kilka kroków, nie omieszkał jeszcze się odezwać.-Robię to tylko dlatego, że martwy nie wypłacisz mi kasy...- Próbował okłamać samego siebie i wraz z Akane lub też bez, targany gniewem, niepewnością i innymi dziwnymi uczuciami, oddalał się od tego przeklętego, pełnego alchemików miejsca.
Akane
Liczba postów : 295
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : ś tam
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Nie Kwi 28 2013, 22:56
Magiczna chusteczka? Tego się nie spodziewała. Mógł chociaż powiedzieć o tym dziewczynie, kiedy ją dostała. Zresztą chyba by jej nawet nie przyjęła, stwierdziłaby, że Arte chce wiedzieć czy są oni silnymi magami i dadzą sobie z tym radę, no a oceniania Akane nie znosi. Czyli jednak ma jakiś kontakt z magią. Jakby nie mógł się nauczyć jakiejś porządnej i sam pójść uratować ukochaną. Zapewne był tchórzem i wolał to zrzucać na innych. Tak czy siak, teraz trwała rozmowa na temat.. trudno to określić Akane bo w takich sprawach nie jest zbyt dobra. Stracenie ukochanej osoby i inne takie bla, bla, bla. Nie wiedząc czemu nie ruszało jej to, co zrobi jej towarzysz to jego sprawa, ale Akane obchodzi głównie zapłata. Jednak zrozumiała jego spojrzenia i była gotowa na powstrzymanie Arte gdyby coś kombinował. Na szczęście nie doszło do rękoczynu czy czegoś podobnego. Nawet i lepiej. No, ale z drugiej strony trochę szkoda. Eh... Zdziwiła się, że Goomoonryong odpuścił sobie i położył kobietę na ziemi. Myślała, że będzie bardziej napierał i nie zmieni zdania tak szybko, ale jednak. Przy czym stwierdził, że jednak wykonali swoje zadanie i nic więcej tu po nich. Akane obróciła się i poszła za towarzyszem przy czym po chwili uderzyła w jego plecy kiedy nagle się zatrzymał, powiedział kilka słów i znowu ruszył dalej. Właściwie w tej chwili przypomniało jej się coś ważnego. -Poczekaj chwilkę - powiedziała i złapała go za ramię. Czemu musi być taki wysoki? Chyba przez to zacznie narzekać na swój wzrost.. przy nim jest jak krasnoludek. Zapewne od tego momentu zacznie ją to wkurzać. To tylko problem dla dziewczyny jeśli chce mu tylko szepnąć coś na ucho, jednak wiedziała jak temu zaradzić. Dlatego położyła też rękę na drugim ramieniu i trochę się podciągnęła. Raczej się nie załamie pod ciężarem Akane, Wspomniała mu właśnie o zadaniu, które otrzymała od mistrzyni Grimoire Hearts. W sumie nawet było by miło gdyby ją wziął na barana, jeśli jednak nie to zeskakuje i idzie sobie dalej.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Pon Kwi 29 2013, 00:01
MG
Magowie opuścili ruiny, zostawiając Arte i nieprzytomną Tsubame. Przedarcie się przez las o tej porze było ciężkie, zwłaszcza po takich przeżyciach, jednak z latarniami w dłoniach oboje dali radę i po pewnym czasie zobaczyli jasne światła Oak. A więc... przygoda się skończyła. Lub też dopiero się zaczynała.
Podsumowanie Jaaa, przeżyła tylko dwójka. Aż jestem zdziwiona. W każdym razie, podsumowując - Asper, Lilith, Caius oraz Claude zaginęli w ruinach. Nikt nie wie, co się z nimi stało oraz czy kiedykolwiek wrócą (cóż, w przypadku Claudzi to chyba jasne, że nie...). Tymczasem Akane oraz Goomoonryong na swoich kontach mogli dostrzec nie mały przypływ gotówki oraz miłą niespodziankę, ponieważ do depozytu złożono przedmioty na ich nazwiska.
Gumiś: Za te rozmowy z NPC ktoś zajmujący się logiką powinien cię zabić, jednak... Postać to postać, a odgrywanie jej to część gry - 23 PD, 40.000 klejnotów, karwasze wzmocnione magią, wykonane z wytrzymałej skóry, zachodzące na łokieć, okute lekkim i twardym metalem na górnym końcu, przy łokciu, zawiązywane rzemieniami wykonanymi z tej samej skóry; nigdy czegoś takiego nie widziałeś, jednak są one w stanie wytrzymać wysoką temperaturę twoich łusek jak i cięcia mieczem, latarnia (nazwij ją jak chcesz xD), notatnik alchemika, naszyjnik ze smokiem Akane: Niach... Co zrobić z takim leniem... Który jeszcze wyprany jest z ludzkich odruchów... 19 PD, 40.000 klejnotów, napierśnik wykonany z lekkiego i twardego metalu, wzmocniony magią, praktycznie nie czujesz jego ciężaru i nie sprawia ci żadnych trudności jego noszenie, tak jakby był idealnie dopasowany do ciebie, ozdobiony motywem płomieni; wytrzymuje wysoką temperaturę oraz odbija zwykłe strzały lecące w stronę torsu, latarnia Asper: 13 PD Lilith: 10 PD Caius: 7 PD Jeżeli któryś z tych trzech chce odzyskać postać, proszę napisać na PW.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Sro Sty 15 2014, 06:41
MG
Ile to już było, odkąd cię tu zamknęli? Światło dnia, ciepłe, słoneczne nigdy tu nie docierało. Zresztą, ciężko było, by w celi panowały jakiekolwiek przyjemne warunki. Było tu tylko jakieś naprędce sklecone łóżko z parszywym materacem, kubeł i niewielkie światełko tuż nad drzwiami. Nie była to lacryma, a mimo to kula świeciła delikatnym, zielonkawym blaskiem. Irytował, ale już się przyzwyczaiłaś. Na ścianie przy drzwiach ciągnął się szereg kresek - dni, które tu spędziłaś. Choć pojecie czasu było tu względne. Kresek było już czterdzieści siedem, ale jasne było, że minęło więcej czasu. Przez te pieprzone eksperymenty rudzielców równie dobrze mógł minąć rok! Do tego wyglądałaś jak jakaś pokraka, obrośnięta futrem jakiegoś małpiszona (zasadniczo nie jest to małpa, ale pomińmy)! Zabić ich wszystkich! Zaczęło się od tego, że Gumiś cię zostawił w tym pokręconym miejscu, a rudzielce to wykorzystały, zamykając cię w tym przeklętym pokoju dwa na dwa. Cyrk zaczął się jednak później, kiedy to postanowili zrobić z ciebie królika doświadczalnego. Najpierw pozbawili cię magii. Bolało jak cholera, gdy wyrywali z ciebie Źródło. Stwierdzili, że twoja magia do niczego im się nie przyda, więc wykorzystają cię do innych celów. Po tym, jak pozbawili cię magii, czułaś się chora. Nie mogłaś się na niczym skupić, złożyć poprawnie zdań, nie mówiąc już o trzymaniu przedmiotów. Byłaś warzywkiem. Przynajmniej do czasu pojawienia się jednego z nich. Przedstawił się jako Simon. Mówił, że przyszedł oddać ci duszę. Faktycznie, po jego odwiedzinach wróciłaś do dawnej siebie. Z wyjątkiem magii. Ta przepadła na dobre. Tuż po tym zaczęły się nieustanne eksperymenty - dziwne substancje, niezwykłe przemiany i ból, którego nie dało się opisać słowami, trwający czasami nieprzerwanie od wybudzenia do wybudzenia. Zaczęłaś się zmieniać. Najpierw zaczęłaś widzieć w ciemnościach prawie tak dobrze, jak wtedy, gdy miałaś magię. Po kolejnej serii bolesnych doświadczeń pojawiło się to przeklęte futro na przedramionach i plecach, ale z drugiej strony poprawił się twój refleks. Wzmocnił się też słuch. I słyszałaś krzyki innych ludzi, a może już bestii, którzy przechodzili przez to samo piekło, co ty. Tymczasem zapowiedzieli ci, że będzie to przedostatni eksperyment. Dzisiaj (o ile cokolwiek to znaczyło). Próba implementacji magii.
// powodzenia Lavciu, wszelkie pytania -> GG
Lilith.
Liczba postów : 29
Dołączył/a : 21/08/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Sro Sty 15 2014, 12:48
Czasami człowiek zaczyna mieć takie dziwne myśli, myśli typu: "co jeszcze mogło pójść nie tak?". Takie pytania pojawiają się zazwyczaj w naprawdę beznadziejnych sytuacjach. Beznadziejnych tak bardzo, że wyobrażenie sobie czegoś gorszego jest prawie niemal niemożliwe. Takie właśnie myśli tłukły się w głowie Lilith, kiedy leżąc na bóg wie czym, tępo wpatrywała się w sufit. Chociaż te myśli nie trwały długo, bo wszystko zaraz znikało, zastąpione bezładem myśli. W jej głowie panował istny chaos, którego nie można było ogarnąć. Umysł zaczął z nią igrać, kiedy już zdawało się, że wszystko się w końcu uspokoiło. Wracało, ze zdwojoną siłą. Nie dawało zapomnieć. Wszystkie zmiany cielesne starała się zignorować. Naprawdę jej się to udawało, czy aby na pewno? Lub po prostu nie miała siły się wściekać. Nie opłacało się... teraz zostało tylko umrzeć. Ale oni nie dadzą umrzeć... nie dopóki nie skończą z nią się "bawić". Każdy dzień wyglądał tak samo, ocucenie, seria bólu, omdlenie. I znów i znów to samo... Wszystko jakoby się zmieniło, kiedy pojawił się jeden z nich. Przedstawił się jako... jako... Sim... Simon. Tak, tak brzmiało jego imię, ale czy to było ważne? Jak się później okazało dość ważne, bo dzięki niemu odzyskała zmysły no i straciła trochę owłosienia. Później zniknął, wystawiając ją, na kolejne eksperymenty. Jej wzrok wyostrzył się, miała niby to być rekompensata za stracone umiejętności? Dobre sobie. Może i widziała w mroku jak w dzień, bez zielonej barwy noktowizora, do którego tak przywykła. Do tego ciepło... to też widziała, teraz wszystko straciła, zamieniona w bestie i zamknięta w klatce. Mówili coś, o kolejnym eksperymencie... mają dać jej nowe źródło. To mogła być jej szansa na ucieczkę z tego miejsca. Ale czy da radę? Może lepiej w miarę spokojnie czekać na eksperyment? Dostać nowe moce i modlić się do każdego istniejącego lub nie boga by to przeżyć. Następnie uciec. Niech i tak będzie. Musi stąd uciec, odzyskać broń i pas, przy odrobinie szczęścia będzie też jego zawartość. Następnie... ten Simon tak, on będzie jej celem. Skoro dał radę przywrócić ją do stanu pozawarzywnego. Może, będzie wiedział jak odzyskać też magię... Kiedy to się uda, przyjdzie czas na odwiedzenie starego znajomego... i wyjaśnienia sobie kilku rzeczy.
Siedząc tak w tej celi Lilith zaczęła się zastanawiać, co się w niej jeszcze zmieniło. Oczywiście nie zamierza się rozbierać i sprawdzać każdego skrawka ciała, bo mogłaby się zdrowo rozczarować, po czym wpaść w taką wściekłość, że cały plan zmieniłby się całkowicie. Zostałby zastąpiony jednym punktem: 1. Zabić ich wszystkich. Przyszła pora na sprawdzenie kilku rzeczy, na przykład uzębienia. Niepokojące zmiany w jej ciele mogły być nawet przydatne... chwilowo. Wsadziła palec do ust, przejeżdżając nim po zębach. Najwyżej przegryzie, któremuś gardło... zobaczymy. Po tych jakże skomplikowanych oględzinach, zaczęła przeszukiwać cele w której się znalazła. Coś co miało być materacem, wszystkie ściany i takie inne... może coś tu było ukryte, chociaż wątpliwe, zabić czas czymś trzeba było....
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.