I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Miejsce spotkania z przewodnikiem ustaliła już wcześniej, więc była pewna, że coś musiało się stać. Przygryzła wargę, stojąc tuż na skraju kotliny. Ruiny miasta, tak dobrze widoczne z tego miejsca, wciąż wydawały się odległe, a przewodnika nie było już od trzech godzin. Zaczynała się niepokoić. Wiedziała, że alchemicy nie pozwolą nikomu bezkarnie wchodzić na ich teren, lecz skoro przewodnikowi udawało się to już tyle razu, więc dlaczego teraz nie? Dlaczego właśnie jej musiało się to przytrafić? - Ach, przeklęty dahr! - przeklęła i ruszyła po stromym zboczu ścieżką, która prowadziła do zrujnowanego miasta. Nie pozostawało jej nic innego. Musiała na własną rękę dowiedzieć się o tym, co planują alchemicy zanim... zanim będzie za późno.
Karczma pod "Ospałym bobrem" była jedną z tych, do których przychodziło się tylko w interesach. Nie dlatego, że można było liczyć na dyskrecję lub też serwowano dobre trunki, które mogły zmiękczyć nawet najbardziej zatwardziałego kupca. Dyskrecji nie było wcale, karczmarz słynął ze sprzedaży informacji, a większość trunków smakowała jak siki kota. Najważniejsze było to, że przychodziło do niej niewielu ludzi, najczęściej stałych klientów, a karczmarza dało się przekupić byle wódką, by nie wściubiał nosa w nie swoje sprawy. Sama karczma była obskurna i biada każdemu, który zechciał spędzić w niej noc - często kończył golusieńki jak go Pan Bóg stworzył. Stoły, krzesła, nawet ściany i podłoga były zrobione z ciemnego drewna, pokrytego równie ciemną, łuszczącą się już ze starości farbą, na której wciąż były plamy po niezliczonych bójkach z przeszłości. Arte, zleceniodawca, siedział pod ścianą przy dwóch złączonych stołach. Miała się tu zjawić wesoła grupka magów, więc trzeba było zadbać o miejsce i spokój. W całym pomieszczeniu był tylko on i karczmarz przekupiony kilkoma butelkami bimbru. On sam wyglądał jak ta karczma - staro i nieprzyjaźnie. Ubrany w podniszczony płaszcz podróżny i równie zdezelowane buty, roztaczał wokół siebie aurę niedostępności. Szara cera, podkrążone oczy i zaniedbana broda tylko bardziej wzmacniały uczucie beznadziejności bijące od mężczyzny. Kiedyś, nim stracił ukochaną, był pewnie pełen sił i życia, ale teraz, skurczony, w odrzucającej karczmie, wydawał się pozbawiony tego życia. Jedynie stalowoszare oczy, pełne determinacji stanowiły dowód, że jeszcze się nie poddał, że wciąż żył nadzieją na odnalezienie dziewczyny. Odchylił głowę w tył i czekał. - Ciekawe, co to za ludzie... - mruknął do siebie. Przez ostatnie siedemnaście lat zgłaszali się do nie albo same szumowiny liczące na zysk, albo 'rycerze w lśniącej zbroi', którzy myśleli tylko o jednym lub bawili się w bohaterów, a tak naprawdę zupełnie nic nie wiedzieli o życiu i niebezpieczeństwach. Bo co takiego mogą zrobić alchemicy nam, potężnym magom? Parsknął do własnych myśli i przeciągnął się, wpatrując w wejście do karczmy, zapraszając gestem do siebie magów, którzy podjęli się zadania. Czekał, aż pojawią się wszyscy, dopiero wtedy zaczął. - Nazywam się Arte. To ostatnia wyprawa do ruin Ilion, gdzie zaginęła Tsubame. Czytaliście dziennik? Jeżeli nie, macie tu kartkę z jej dziennika i przeczytajcie. Szukam jakiejkolwiek informacji na jej temat. Czy żyje, czy zginęła, nie obchodzi mnie. Chcę wiedzieć, co dokładnie jej się stało - mówił twardym, rzeczowym głosem, pełnym niezachwianej determinacji. - Czy macie jakieś pytania? Jeżeli nie, zaprowadzę was do kotliny, dalej pójdziecie sami - zakończył, czekając na wasze pytania lub ich brak.
Notatki od MG Czas odpisu 48h od mojego posta, kolejność dowolna
Autor
Wiadomość
Claude
Liczba postów : 37
Dołączył/a : 31/01/2013
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Wto Lut 12 2013, 20:39
Szlachcic chyba za bardzo zapomniał się w rozmowie, bo nawet nie zauważył kiedy to Akai przestała tworzyć schody, przez co upadł, wpadając przy okazji na "Dyzia", który okazał się być faktycznie dobrym tankiem i zatrzymał go przed upadkiem. Kość ogonowa bolała go nie miłosiernie, ma niby jakieś łzy w oczach, ale oczywiście jako arystokrata, nie mógł tego pokazać, dlatego też przetarł oczy i wstał powoli. Po tym jak już się wyprostował, otarł ubrania oraz ręce z brudu, odchrząknął i powiedział: Proszę o wybaczenie, za moją nieuwagę i spowolnienie naszej wędrówki. Cóż, w końcu jak to on, musiał zachować twarz. Dalej szedł, starając się, żeby nie wyglądało jakby coś mu doskwierało, ale wystarczyło się tyko trochę przyjrzeć i było widać, że coś go boli. Dalej na szczęście szedł już uważnie, mimo wszystko uważnie słuchając ewentualnej odpowiedzi ich "lidera". W końcu zeszli na dół, Claude już się przyzwyczaił do bólu i nie doskwierał mu on aż tak bardzo, jak jeszcze chwilę temu. Chłopak rozejrzał się trochę, ale nie zobaczył nic ciekawego, trochę drzewek, mniejszych od tych wyżej, a za drzewkami widać było trochę kamiennych bloków, najprawdopodobniej to były te ruiny. Szlachcic poczekał chwilę, jeszcze raz pomasował kość ogonową, po czym stwierdził, że skoro nikt nic nie mówi ani nie robi, to on wykona pierwszy krok. Chyba wypadałoby ruszyć w stronę ruin, nie sądzicie? Szyk w jakim szliśmy wcześniej raczej był dość dobry, więc może go nie zmieniajmy, ale jak chcecie. - powiedział, po czym poczekał na reakcję innych i ewentualnie dostosował się do ich uwag, o ile nie oddzieliłby go od "Dyzia" albo od Cauisa, w końcu to jedyne dwie interesujące osoby, z którymi chciał rozmawiać.
Asper
Liczba postów : 85
Dołączył/a : 14/01/2013
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Wto Lut 12 2013, 21:55
Kiedyś pewna osoba, która musiała być strasznie mądra powiedziała, że człowiek jest stworzony do latania, a nie do grzebania w ziemi jak kret. Ale są sytuacje, kiedy każdy, dosłownie każdy modli się, żeby być jak najdalej od latania jak to możliwe. Tak, zejście ze skarpy prowadzące do ruin... to właśnie była taka sytuacja. Nie ma zbędnych pytań, nie ma kontekstu, nie ma samobójców, każdy w takiej sytuacji woli stąpać twardo po ziemi. Czym innym jest bujanie w obłokach, a czym innym spadanie jak kamień, żeby po sekundzie marzeń spotkać się z twardą rzeczywistością na dole. Może ująłem to zbyt metaforycznie, nie każdego przeraża celna przenośnia. Tak czy siak tej ekipie udało się uniknąć obrażeń, co im się chwali, chociaż Asp zauważył z pewną mściwą satysfakcją, która na szczęście nie objawiała się w nim zbyt często, że jeden z tych "wyższych niż plebs" dostał kopa w tyłek od życia. Ciekawe, czy poczuje, że to kara za szlachecką pogardę dla reszty żywych ludzi, czy uzna, że wyjdzie z tego "jak szlachcic" Odpowiedź B, chociaż rudowłosy raczej by się przyznał, że boli go tyłek. Nie, żeby liczył w takiej sytuacji na jakąkolwiek taryfę ulgową, ale przynajmniej wiedział, że żeby wygadywać takie bzdury nie można krzywić się przy wstawaniu. Nie każdy jest urodzony do odnoszenia obrażeń. Zresztą, nie było o czym gadać, Yuichi nie przewrócił się (i bardzo sobie to zresztą chwalił, obicia nie są w większości niebezpieczne, ale na pewno nieprzyjemne), więc bez przeszkód czekał na kolejny etap drogi. Chociaż nie, nie czekał, w końcu lepiej jest chwycić byka za rogi, tak zawsze powtarzał mu... ktoś? Nie wiadomo, po prostu te słowa gdzieś tam kołotały się w jego biednej rudowłosej łepetynie. Pewnie gdzieś tam była też ukryta przeszłość, ale to temat na inną historię, która już się wydarzyła i nie miała związku z dzisiejszą opowieścią. Prócz oczywiście Asperka. Ale wróćmy do chwili bieżącej, w końcu taki jest ideał "Pamiętaj o przeszłości, myśl o przyszłości, żyj teraźniejszością". Trochę nadęte i na pewno zbyt niedokładne, żeby można było rozwiązywać tym wszystkie problemy, natomiast ogólny zamysł jest ciekawy i stosowanie go nigdy nie okazuje się błędem. Dobra, ale starczy tych rad, bo skończą się idee na udydaktycznianie dalszych części opowieści. Więc nasi dzielni bohaterowie (chociaż jak patrzę na przynależność większości z nich... nie używałbym zbyt pochopnie słowa "bohaterowie") stanęli u stóp zejścia i pożegnali pierwszą przeszkodę, która była raczej próbą strachu niż sprawności fizycznej. Owszem, było niebezpiecznie, ale większym niebezpieczeństwem było przestraszenie się i nie spróbowanie. Podróż w głąb człowieka? Nie, po prostu natura tak zdecydowała. Ciekawe tylko, jak radzili sobie z podróżami do miasta, gdy było ono w rozkwicie. Chociaż... może wtedy to Oak nie było tak ważne? Trzeba by już pytać historyków. - W sumie... wygląda to, jakby miasto nie znajdowało się pierwotnie w tym miejscu. Wydaje się to dziwne, ale hej, jesteśmy magami, nie? Wiemy, że niemożliwe jest możliwe, a tutaj wszystko na to wskazuje. Po pierwsze, kto normalny zbudowałby miasto, do którego jedyną drogą dostępu jest ścieżka, którą jedyne towary można by chyba tylko wciągać na linach. Po drugie, tutaj drzewa są młodsze, zupełnie, jakby ktoś zepchnął miasto w dół i zostawił własnemu losowi. Coś mi się zdaje, że zagadka jest bardziej pogmatwana, niż się wydaje. Powiedział Asper, dzieląc się ze wszystkimi swoimi spostrzeżeniami. Faktycznie, trochę trudno by było tego nie zauważyć, jakkolwiek naszemu szlachcicowi z obitą dupą chyba nie przyszło to do głowy. Nie szkodzi, każdy ma swój sposób na rozwiązanie ewentualnych zadań, więc może taka była część jego planu i rudowłosy nie miał prawa go oceniać. - Ale chyba najlepiej jak zostawimy zagadki tych ruin w spokoju, bo o ile wiem raczej nikt nam za nie nie zapłaci. Jeśli macie inne informacje i ewentualny zarobek będzie wart ryzyka to można spróbować. Dodał jeszcze chłopak. Nie wierzył, że ze wszystkiego nie ma dobrego wyjścia, ale był wystarczająco inteligentny, żeby nie porywać się z motyką na słońce, nawet jeśli motyka miała dziesięć kilometrów. Tak czy siak zawsze lepiej myśleć o wszystkich opcjach niż skupiać się na jednej, która zawsze może zawieść, czyż nie? Asper stanął na chwilę w miejscu i przymknął oczy skupiając się na czymś bardzo mocno. Z bardzo bliskiej odległości można było zauważyć wzmocnione pulsowanie żyłek na skroni - znak, że w środku coś się kotłowało. Już po parunastu sekundach wiadomo było, co było obiektem przemyśleń młodego czarodzieja. Sięgnął do torby i wyciągnął znajomą już butelkę z sokiem pomarańczowym, którym ugasił swoje pragnienie. Butelka znalazła się już po chwili z powrotem w torbie, a wzrok Yuichiego spoczął na drodze prowadzącej do miasta. - Nie ma przebacz, chyba że wracamy do lasku łapać kleszcze. Ruszamy? Gdyby reszta nie kwapiła się, żeby ruszyć i tak poszedłby w kierunku miasta, ale poczeka parę minut na ewentualne propozycje innych osób. Być może wymyślą jakieś kolejne genialne ustawienie, czy ewentualnie zdecydują kto wraca do domu. Nieee, raczej wszyscy pójdą, no ale tego nikt nie może być pewien, szczególnie rudowłosy, który teraz najbardziej miał ochotę na jabłko.
Akane
Liczba postów : 295
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : ś tam
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Wto Lut 12 2013, 22:33
Akane tworzyła na początku wędrówki w dół kryształowe stopnie. Jednak nawet one mogły się jakoś obsunąć, grunt mimo wszystko był niepewny po za tym sam kryształ to zbyt przyczepny nie był jak piasek sypany w czasie zimy by się nie poślizgnąć. Dlatego w pewnym momencie przerwała ten proces, niestety Claude nie patrzył pod nogi.. w takim miejscu no i zaliczył mały upadek. "Proszę o wybaczenie" Matko skąd on się w ogóle wziął? Po co przepraszać skoro na nikogo innego nie wpadł, najwyżej sam siebie trochę opóźnił. Jednak Akane nie powinna zajmować się tylko ocenianiem pana z wyższych sfer, skoro sama omal się nie wywróciła. W ostatniej chwili się jakoś uchroniła przed bolesnym uderzeniem i posiniaczeniem czterech literek. Ma się to szczęście, jak na chwilę obecną. Dobrze, że już droga się kończyła i jeszcze tylko kawałeczek, i również Akane udało się przejść drogę w jednym kawałku. Spojrzała w górę tak samo jak Asper -Z dołu to trochę inaczej wygląda, chyba gorszy będzie powrót - westchnęła i zaczęła się rozglądać po okolicy. Młode drzewa, chyba, aż za młode jak na takie miejsce. na pierwszy rzut oka można było ocenić. Oczywiście i tak kilka lat już miały, ale jednak w takiej skali.. drzewnej to jeszcze dzieciaki. -Jakby chciano zamaskować... w każdym razie - lepiej by Akane nie zaczęła myśleć głębiej nad tym miejscem, jeszcze jakieś głupoty jej przyjdą do głowy. -Ten sam szyk może być, obojętne mi to - dodała chociaż i tak ruszyła ścieżką w sumie nie patrząc kto jest przed nią, a kto za jej plecami.Nie ma to jak słuchanie innych. Może się okaże, że spotkają księżniczkę uwiezioną w wieży? Nie chwila... to jacy alchemikowie, dobrze odmieniła? W każdym. To w sumie nie będzie bajka o księżniczce i rycerzu na białym koniu, zwłaszcza jeśli się okaże, że główna bohaterka jest trochę podgniła. Jednak na chwilkę się zatrzymała po swoich dziwnych wyobraźniach. -Te drzewa mogą mieć uszy i oczy - przypomniało jej się nagle słowa Arte na temat alchemików i ich dziwnych urządzeń czy innych wybryków. Jeśli naprawdę są wstanie wyśledzić magów to najlepiej by było gdyby byli nie widzialni. Kiedy dotrą do ruin może się okazać, że będą mieli miłe powitanie. Czego Akane by nie chciała.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Czw Lut 14 2013, 20:56
Oczywiście rzecz biorąc zejście po skalnej półce nie mogło minąć miło i przyjemnie. Oczywiście "Szefunio" musiał się potknąć. Dureń i imbecyl, dlaczego nie Akane? Akane miała chociaż cycki to może i Gumiś byłby zadowolony a tak to co? Łypnął jedynie na Szefunia uśmiechając się wrednie pod nosem. Dobrze mu tak niech cierpi. Życie musi go zahartować. A coś czuł że ta misja właśnie to zrobi. Bo na pewno nie była to misja polegająca na siedzeniu na dupie i pieprzeniu o sztuce. Na szczęście po zejściu na dół, ludzie w końcu zaczęli myśleć! Było to takie świeże i nowe... niczym podmuch odświeżacza w haszkomorze. Oczywiście szefunio dalej czekał na zbawienie, o przecież podjęcie decyzji to dla niektórych za dużo prawda? Za to Asper i Akane wykazali się większym rozumem, chociaż i tak cały plan w pizdu i wszystko w pizdu. Do ruin im się zachciało, ha. Gumiś miał własne plany... Chociaż kto wie jak to z nimi będzie, dlatego też chwilowo Gumiś skupił się na westchnięciu. Czasem takie westchnięcie wyrażało więcej niż tysiąc słów. -Ogółem to mamy problem, bo misja połamanymi paznokciami na pewno się nie skończy-Tu wzgardliwie spojrzał na Caiusa i Szefunia.-Więc lepiej żeby ktoś z was miał błyskotliwy plan co do tego jak wejdziemy na górę, ranni.-Dodał z niesmakiem i raz jeszcze spojrzał na las... A potem na ścieżkę prowadzącą do miasta... mieli kilka wyjść, no ale cóż, on nie zamierzał nimi dowodzić. Niech robią co chcą. Gumiś będzie działał po swojemu. -Rudy pilnuj Akane. Widzimy się w środku... no chyba że napadnie mnie jakiś smok...- Prychnął i zboczył ze ścieżki skręcając w lewo. Zamierzał iść tak długo aż nie dojdzie dok olejnej ze ścieżek, po drodze wypatrywał innych wyjść z tego bagna. Oczywiście Gumiś nie był idiotą po drodze zwracał uwagę na wszystkie niebezpieczne rzeczy. Rozglądał się też za potencjalnymi "Oczami" i starał się wyłapywać wszelkie nienormalne dźwięki, a że słuch miał dobry... oczywiście nie podskakiwał na dźwięk łamanej gałązki czy szelestu liście... ot wtedy wzmagała się jedynie czujność. Był gotów na uniki, przewroty i bloki. Tak czy siak cel był prosty, dojść do innej ścieżki i wypatrzeć inne wyjście. Gdy zaś dotrze bezpiecznie do innej ścieżki, to cofa się kilka metrów w las i podąża do miasta, tak, by zajść do murów miejskich, nie do bramy. A przynajmniej nie tak otwarcie. Wspominałem już że Gumiś wyjął kolejnego fajka i zapalił sobie?
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Czw Lut 14 2013, 21:51
MG
Po zejściu nie pozostawało nic innego, jak tylko ruszyć dalej przed siebie, do miasta. Niewątpliwie słuszne były spostrzeżenia Akane i Aspera na temat samego zejścia jak i możliwych obserwatorów. Jednakże w zielonym gąszczu nie było nic widać, poza drzewami, ścieżką, jasnymi kamieniami i poszyciem leśnym. I pomimo tego, ze drzewa były niższe niż w lesie, z którego wyszli, i tak znacząco górowały nad magami, choć nie rosły tak gęsto.
Akane, Asper, Claude Nie ma co tracić czasu! Trójka magów postanowiła ruszyć do miasta ścieżką. Asper jak na złość jabłek nie widział, jedynie same brzózki, buki i jesiony, natomiast Akane, która tak bardzo obawiała się komitetu powitalnego przy zrujnowanej bramie odetchnęła z ulgą. Nikogo nie było. Wejście do miasta pozostawało niestrzeżone. Z samej bramy pozostały tylko dwie, przechylone kamienne kolumny, podtrzymywane chyba tylko 'kamienną' siłą woli. Łuk, który kiedyś wieńczył wejście leżał w przejściu, pogruchotany i powoli zarastający mchem, ale minięcie go nie było problemem. Po obu stronach wejścia do miasta znajdowały się resztki muru. Były to już tylko pojedyncze ściany, dookoła których leżały kamienne bloki, częściowo sczerniałe, zniszczone przez czas i przełamane. W samym murze było mnóstwo wyrw, co nie powinno nikogo dziwić, po tak długim czasie. Cała trójka przekroczyła wejście do miasta, rozglądając się z zaciekawieniem dookoła, ale w samej okolicy nic ciekawego nie było. Mnóstwo rozpadających się domków, wszędzie walające się fragmenty ścian, okrągłe głazy, niziutkie krzewy i górujący nad tym obrazkiem zamek. Kiedyś możliwe że był piękny, teraz niewiele przypominał dawną świetność. Część ścian się zawaliła, brakowało jednej z wież, małe okienka świeciły pustką i przygnębieniem. Zresztą, całe miasto właśnie takie było. Żadnej żywej duszy, jakby nawet zwierzęta odwróciły się od tego miejsca i wolały się nie zapuszczać na teren miasta.
Goomoonryong Gumiś miał inne plany niż dotarcie do miasta. W sumie dość logiczna rzecz, jednak niewiadomym było, czy w ogóle coś znajdzie. Stawiając wszystko na jedną kartę ruszył w lewo, chcąc się rozejrzeć za innymi wyjściami. Pośród drzew nie dostrzegł jednak niczego, nawet ze swoją super spostrzegawczością. Zielono, zielono dookoła, a delikatny wiatr nie ułatwiał mu zadania, wprawiając gałązki z liśćmi w lekki ruch. Jednak, co zauważył, w lesie dookoła miasta było cicho. Nie śpiewały ptaki, a on sam był jedynym źródłem szelestów i trzasków pod swoimi stopami. Po swojej lewej Gumiś widział skalną ścianę biegnąca w górę, ścianę kotliny, pokrytą roślinnością, a po prawej, gdy bardzo wytężył wzrok dostrzegał odległy zarys muru miasta. Biorąc za cel następną ścieżkę nie dotarł do niej bo... znalazł jaskinię! Nie biegła do niej żadna ścieżka, czy to wydeptana przez człowieka, czy też przez zwierzęta, ale była warta sprawdzenia, wszak może było to wyjście?
Caius, Lilith A ci państwo stali na ścieżce i chyba podziwiali otaczająca ich przyrodę, mając głęboko gdzieś poczynania innych.
Uwagi od MG Claude: poobijana kość ogonowa, niedługo ci przejdzie, ale poruszanie się jest bolesne Lilith: UZUPEŁNIJ PROFIL I WSTAW ODNOŚNIK DO KP! Dziękuję Lilith i Caius: Jeżeli jeszcze raz spóźnicie się z odpisem, wyciągnę z tego konsekwencje Czas na odpis: macie czas do poniedziałku z racji tego, że w weekend mnie nie ma. Jak się sprężycie to może odpiszę w piątek.
Claude
Liczba postów : 37
Dołączył/a : 31/01/2013
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Sob Lut 16 2013, 17:48
Dwie osoby zostały za nimi a jeden się rozdzielił, co nie podobało się szlachcicowi, bo stracił jedyne dwie interesujące go osoby, a został z resztą, która go nie bardzo obchodziła, dlatego też starał się iść od nich jak najdalej, ale na tyle blisko, żeby w razie niespodziewanego ataku wszyscy byli w stanie sobie jakoś pomóc. Szli powoli do ruin miasta. Jak w końcu dotarli, przywitała ich duża sterta kamieni z dwoma kolumnami które jakiś cudem się utrzymały w pionie i łukiem, który już takiego szczęścia nie miał na czele. Młodzieniec rozejrzał się dookoła, szukając jakiegoś ruchu, albo chociaż "urządzeń", które mogły ich obserwować. Po czym zaczął się rozglądać bardziej ogólnie, po to, żeby rozeznać się w terenie. Nie było tu w sumie nic ciekawego, kamienie, rośliny, więcej kamienie i jeszcze więcej roślin, a tu nagle szok! Więcej kamieni. Ale dlaczego tam nie ma zwierząt? Może coś nie tak z tym miejscem. - pomyślał. Hm... Coś jest nie tak... Dlaczego poza roślinami, nie ma tam żadnego życia? Oczywiście zwierzęta mogą się ukrywać, ale to nawet nie wygląda jakby tam miały się znajdować jakiekolwiek żywe stworzenia. Do tego te kolumny... Nie wiem jakim cudem jeszcze one stoją... Może lepiej tam nie wchodzić? Przynajmniej dopóki nie dowiemy się co jest nie tak z tym miejscem. - podzielił się swoimi rozważaniami z innymi.
Akane
Liczba postów : 295
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : ś tam
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Sob Lut 16 2013, 18:07
Akane szła sobie przodem przez ścieżkę, chłopaki niech tam sobie mają swoje towarzystwo. Pewnie sobie rozmawiają o różnych męskich sprawach, które Akane nie powinny dotyczyć. Nawet i lepiej, nie chce wiedzieć o czym sobie może gadać dwóch facetów. Pewnie o tym czyja magia jest fajniejsza. Jeśli gadają o magii to Akane też chce wiedzieć! Przez te jej dziwne przemyślenia nawet nie zorientowała się kiedy już dotarli na miejsce. Stare zrujnowane miasteczko, najprościej tak można opisać to co zobaczyła czarnowłosa. Pan szlachta coś tam chyba mówił, w sumie to nic specjalnie odkrywczego. Przekroczyła mury, w sumie chyba nawet by przeszła przez jedną z dziur. Jednak ona jest kulturalną dziewczyną i weszła bramę, głównie z tego powodu, ze do dziur trzeba było najpierw podejść, a tego jej się już nie chciało robić. -Jejku, troszkę zaniedbane jest to miejsce - powiedziała w sumie w takiej małej formie żartu. Zaczęła się rozglądać, zaglądać pod kamienie do starych domów. Może coś ciekawego znajdzie, chociaż w tym miejscu raczej nie liczyła na to. Zaglądała pod kamyczki, z pod których wybiegł jakiś robaczek lub dwa. Jednak zawsze może się okazać, że coś jest. Jeśli tak to fajnie, o ile to nie jeden z tych całych alchemików, jeśli nie to trudno się mówi i wychodzi z domku, który postanowiła zwiedzić. Weszła na główną drogę i spojrzała na zamek. Kurcze może są w nim ukryte skarby? Na przykład jakieś cenne kamienie? Kiedy się tam znajdą, a na pewno tak będzie, to się nie oprze żeby czegoś poszukać. -Eto... to co robimy? Idziemy dalej? - spytała swoich towarzyszy. W sumie to jak mieli na imię? Już zapomniała, spytać się jeszcze raz o imiona czy nie? Kurcze, takie sytuacje są wkurzające.
Asper
Liczba postów : 85
Dołączył/a : 14/01/2013
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Nie Lut 17 2013, 19:50
Na wiele tematów można spoglądać z różnej perspektywy. Takim "specjalnym" tematem możemy nazwać zażyłość ekipy wysłanej na tą misję. Bo jakby patrzeć pod kątem jednomyślności - już jedna osoba poszła, zdawałoby się, w zupełnie innym kierunku (choć nie wiadomo, co będzie dalej). Jeśli patrzymy na współpracę - dwie osoby zadekowały się na ścieżce i nie chciało im się chyba ruszać dalej. Chociaż znowu, kto wie jaki mają plan? Może pojawią się w najmniej spodziewanym momencie i uratują całą akcję? No i dochodzimy do najważniejszego elementu. Relacje między poszczególnymi członkami. Można by to omówić przez pryzmat trzech osób, które poszły w stronę miasta, jak nakazywała logika. Więc po kolei - Asper, idący na końcu, bo tamci strasznie spieszyli się do przodu, chociaż nie wiadomo czy unikali rozmowy, czy po prostu nie uśmiechała im się długa podróż. W sumie to zrozumiałe, Asper przyspieszył krok na tyle, żeby zrównać się z nimi, gdy dojdą do bramy. Wróćmy do naszej analizy. Więc dosyć słabo szła chociażby wymiana zdań, szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że nikt nie szedł koło siebie. Rudowłosemu może i to przeszkadzało, ale miał większe problemy, jak na przykład malejący zapas świeżego, zimnego soku, który był coraz mniej zimny i coraz mniej świeży. A przede wszystkim było go coraz mniej. Gdy dotarli do bramy wysłuchał, co miał do powiedzenia samozwańczy "szlachcic". Tytułem usprawiedliwienia, nie widział żadnego glejtu, herbu ani sygnetu, więc czemu miałby wierzyć mu na słowo? Owszem, szlachcie powinno się wierzyć na słowo, ale niech najpierw udowodnią, że do tej szlachty należą. - No tak, brak jakichkolwiek zwierząt może być dziwny, ale co do tych kolumn... Z ruinami nigdy nic nie wiadomo, póki co się nie rozpadły, a jeśli absolutnym zbiegiem okoliczności miałyby się zwalić właśnie teraz, gdy tu przybyliśmy... po prostu pod nimi nie stójmy. Odparł Asper, nie chcąc marnotrawić czasu. Wprawdzie powinni przeszukać całe ruiny, ale coś mu mówiło (może fabuły jakiś powieści, które czytał za młodu), że odpowiedzi trzeba szukać w samym zamku. Banalne i owszem, ale przeszukiwanie tej większej kupy gruzu na pewno byłoby ciekawsze, niż przeglądanie całej tej niższej kupy gruzu, na którą mógł spaść gruz z wzniesienia. - Faktycznie, troszeczkę zapuszczone. Myślę, że sprzątacze miejscy nie zasłużyli na kilka zaległych pensji. Yuichi pociągnął żart dziewczyny. Akai, czy jakoś tak. Swoją drogą, niebrzydka. Chłopak rozejrzał się, szukając jakiś miejsc wyróżniających się w monotonnym krajobrazie ruin, gdzie jedynymi punktami orientacyjnymi były... większe skupiska kamieni. - Myślę, że powinniśmy iść do zamku, jak nazwałem roboczo tamtą kupę gruzów na pagórku, nic nie wiem o tych ruinach, ale mam niejasne wrażenie, że zostając w mieście, jak nazwę roboczo kupę gruzów w której się znajdujemy, niewiele osiągniemy. Nie czekał, aż zgodzą się z nim wszyscy, tylko ruszył do zamku, choć oczywiście nie był już tak beztroski. Skoro zaginęli tutaj ludzie, a nawet magowie nie było zbyt bezpiecznie i trzeba się mieć na baczności.
Caius Seius Ravilla
Liczba postów : 23
Dołączył/a : 25/01/2013
Skąd : Poznań
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Pon Lut 18 2013, 00:22
Caius szedł za grupą nie wypowiadając na głos swoich spostrzeżeń, tym bardziej, że to co powiedział wcześniej pozostało bez odpowiedzi, kiedy nagle przystanął, poruszony pięknem tego miejsca. Większość normalnych ludzi mogło stanąć w tym samym miejscu co on i niczego nie zauważyć, ale dla niego gra światła i widoki utworzyły przepiękny pejzaż, który aż prosi się o unieśmiertelnienie. Już zastanawiał się, który fragment doliny przedstawić i sięgał do tuby po papier kiedy przypomniał sobie po co tu przyszedł. Zanim się opamiętał reszta grupy zdążyła się już oddalić toteż ruszył za nimi truchtem. Samozwańczy mag chwastów już się oddalił na tyle, że nie był w stanie powiedzieć w którym kierunku poszedł toteż podążył za trójką, która weszła do miasta. Kiedy był już stosunkowo blisko murów przyszło mu jednak coś do głowy:
Wszystkie dotychczasowe grupy, które tu dotarły zniknęły, a ci tutaj pakują się główną ulicą do środka jakby to miejsce do nich należało... - pomyślał nieco krytycznie. - Niech więc robią to co sobie postanowili, a ja na tym skorzystam. - postanowił i zwolnił. Zamiast biec za nimi wślizgnął się do miasta przez jedną z wyrw w murze i ruszył za nimi po cichu, korzystając z bocznych uliczek. Starał się podążać za grupą skrycie, ale jednocześnie co jakiś czas sprawdzając czy nadal idą w tym samym kierunku, nie chcąc ich zgubić. Próbował też pozostawać dość blisko by słyszeć ich rozmowę. Uznał bowiem, że jeśli coś jest w okolicy i pilnuje miasta to bardziej prawdopodobne jest, że zaatakuje tych, którzy otwarcie na jego teren niż osobnika przemykającego po cichutku. Oczywiście, nie zamierzał wówczas po prostu uciec, planował raczej pomóc w walce i ewentualnie przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę nie narażając swojego cennego tyłka.
Lilith.
Liczba postów : 29
Dołączył/a : 21/08/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Pon Lut 18 2013, 01:23
No cóż... na dole widocznie pochłonęły ją myśli na tyle, że nie zauważyła jak reszta grupy się rozeszła. Dziewczyna potrząsnęła głową, wyrywając się z rozmyśleń i wolnym truchtem podążyła za Gumisiem. Dlaczego? Miała mieć oko na ich... plecy. Co teraz ograniczało się do JEGO pleców, mniejsza. Drugi powód, znacznie pewniej czuła się w lesie niż w zabudowaniach miejskich, poza tym, mimo że Gumiś stanowczo rozbił grupę jaka się na początku utworzyła, to jednak dziewczyna czuła się nieco pewniej idąc za osobą, która przynajmniej udaje, że wie co robi. Co do sposobu znalezienia Tanka... no cóż, to był las tak? W lesie jest milion sposobów by wytropić osobę~ no ale nie oszukujmy się, nie przestała chyba tak długo by go nie znaleźć. Jeśli dogania go to zapewne za nim wchodzi do owej jaskini... (chociaż, jeśli znajduje jaskinię, nie Gumisia i tak tam wchodzi) jeśli panuje tam mrok.. jak to w jaskiniach bywa... nie zwraca na ciemność uwagi. Ze swoimi zdolnościami... czy też noktowizorem w oczach żyje się lepiej~! Oczywiście broń ma cały czas w pogotowiu, idąc z lufą skierowaną naprzód wypatruje i wysłuchuje czegokolwiek.
Jeżeli nie odnajduje Gumisia, ani jaskini, podąża lasem, szukając innego dojścia do miasta.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Pon Lut 18 2013, 16:42
Cicho wszędzie, głucho wszędzie... takie pierwsze wrażenie odniósł smoczy zabójca, wkraczając w chaszcze... a właściwie można by rzec niewielki lasek, świeżo rosnący, tylko "świeżo rosnący" nijak miało się do braku zwierząt. Wniosek? Albo to miejsce było przeklęte nawet dla zwierząt które będąc uber genialne zrozumiały że ginący tu magowie oznaczają też ginące zwierzątka lub... coś co zabijało magów, wybiło i zwierzęta. Tak czy siak wszystko sprowadzało się do tego że nawet mniej inteligentne formy życia trzymały się z dala od tego miejsca. Ale co mogło być powodem? Może Alchemicy albo Jaskółka poczuli nagłe ssanie w żołądku a przez niedostatek pożywienia zaczęli szerzyć mięsożerstwo na poziomie pradawnych dinozaurów, pożerając nie tylko zwierzęta ale i magów no i może samych siebie!? Kanibalizm! Oczywiście Gumiś nie wierzył w tą dziwną teorię, właściwie ciężko mu było na razie wysnuć jakikolwiek wnioski, przypomniał sobie też że nie spytał Arte o ważną rzecz... jaka właściwie była ta Tsubame? Charakter człowieka może wiele powiedzieć o jego poczynaniach dlaczego więc o to nie zapytał? Teraz to już w sumie pies pogrzebany... Tak czy siak mało ważne rozkminy Gumisia przerwało pojawienie się jaskini. Było to tak surrealistycznie dziwne że aż Gumisia zamurowało. Znaczy niby się tego spodziewał, niby jaskinie miały tu być... ale po przejściu sporego kawałka nie znajdując zupełnie nic, nawet odchodów jeleni, to było co najmniej... zaskakująco pozytywne odkrycie.Zupełnie jak by znaleźć paczkę fajek w wiadrze gówna. Tak więc nie tracąc czasu, Gumiś usiadł na ziemi i począł się wpatrywać w jaskinie... oj wiele teraz nie zrobi oj nie. Miał 3 opcje i żadna mu się nie podobała... Tak czy siak nim zdążył coś zrobić, usłyszał dźwięk. A trza przyznać ze było to niespotykane w tym lesie, odwracając więc powoli głowę dostrzegł Lilith. -Ptaszek wyfrunął w końcu z gniazda, tylko dlaczego przyleciał tu zamiast pomóc tamtym?- Rzucił przez ramię do Lili, no i powstał z ziemi, wiedząc już co robić, chodź była to ostateczna ostateczność. Podszedł do pobliskiego drzewa i ułamując gałąź, obwinął wokół niej swoją koszulę. Wcześniej zdjętą oczywiście. Następnie podpala, le pochodnia uzyskana. Aczkolwiek nie wiadomo czy długo podziała, tak czy siak z pochodnią lub bez wchodzi do jaskini opierając się na słuchu i wzroku, wszak był sokolookim, tylko czy to coś da? -Potrafisz wytworzyć światło czy jakiś inny syf co by nam tu poświecił?- Rzucił też zrezygnowany do Lilith. On był do spuszczania wpierdolu a nie do przydatności w terenie... Gdyby Gumiś gówno widział to wraca, nie ma sensu wpadać na jakieś ściany. Jeśli jednak wejdzie i wszystko jako tako widzi to rozgląda się szukając jakichś nietypowych rzeczy czy znaków. Nasłuchuje też uważnie i jeśli usłyszy lub zobaczy coś niebezpiecznego, wykona unik
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Wto Lut 19 2013, 00:57
MG
Claude, Akane, Asper Trójka dzielnych magów postanowiła skonfrontować się z miastem. Brak naturalnych odgłosów wzbudził ich zainteresowanie, ale niewątpliwie ciekawsza była przyczyna, dlaczego tak się stało. Przechodząc pod kolumnami nic nie zwaliło im się na głowę, jak obawiał się Asper, ale z pewnością nie był to moment do świętowania. W ruinach zawsze może coś spać na głowę. Zwłaszcza, gdy chodzi się po zabudowaniach. Claude rozglądając się za czymkolwiek podejrzanym niestety nic nie znalazł. Kamienie, rośliny, zrujnowane wejście. Nic, na co warto było zwrócić uwagę czy też dawałoby jakieś wskazówki. Akane natomiast zaczęła przyglądać się kamienia znacznie bardziej, badając je uważnie. Co prawda żywej duszy nie znalazła, a tym bardziej robaczków czy alchemików, ale to co udało jej się odnaleźć było samo w sobie zaskakujące. Ale rudowłosy bohater tej opowieści uznał, że nie ma co marnować czasu na przyglądanie się stertom kamieni i idąc za swoim przeczuciem ruszył do zamku. W końcu, księżniczki zwykle tam przetrzymywano, prawda? Claude nie do końca wiedząc, z kim zostać, uznał, że jednak lepiej pozostać przy Akane.
Asper Niczym rycerz na białym koniu, nie będąc rycerzem a tym bardziej nie mając konia, Asper wędrował do zamku. Możliwe, że bajki nie kłamały i faktycznie w zamku 'coś' odnajdzie. Będąc niezwykle czujnym, rozglądał się na boki, gotów reagować na każdy, nawet najmniejszy szelest czy ruch. I wtedy, słysząc odgłos spadających kamieni, odwrócił się w stronę, z której dochodził dźwięk, i dostrzegł Caiusa stojącego w bocznej uliczce. Kiedyś pewnie by go nie dostrzegł, bo stojący pomiędzy nimi "dom", zasłaniałby widok, ale teraz wszystko było widoczne. Tak jak wymalowane na murze oko, bacznie przyglądające się i jednemu, i drugiemu mężczyźnie.
Caius Pomimo chwilowej kontemplacji nad pięknem tego miejsca i całkowitym odrealnieniu od sytuacji, Caius wziął się w garść i ruszył w stronę miasta, za większa częścią grupy. Nie ma co się oszukiwać, większe szanse na przeżycie niewątpliwie miał w większej grupie, ale... Tak, nie uważał pakowania się przez bramę za dobry pomysł, więc zszedł ze ścieżki i wszedł do miasta przez wyrwę w murze. I idąc uliczkami, wymijając sterty kamieni, po pewnym czasie udało mu się zauważyć Aspera. Gdzie podziali się Akane i Claude nie wiedział, widocznie wyminął ich w drodze. Obserwując rudowłosego mężczyznę, potrącił stertę kamieni nogą. Zabolało i zwróciło uwagę członka GH. Caius jeszcze masował swoją szlachetną nóżkę, gdy Asper dostrzegł wymalowane oko. Niedługo po ni dostrzegł ją i były szlachcic.
Gumiś i Lilith Nie ma co, GH ostatnimi czasy lubi trzymać się razem. Gumiś, który dostrzegł jaskinię zdawał się być nieufny co do jej wnętrza. No bo kto by nie pomyślał, że coś w niej jest, kiedy usilnie szuka się innego wyjścia a tu nagle 'poof' i jaskinia? Gumiś taki naiwny nie był, by rzucać się od razu do środka. Przycupnął i obserwował, a w tym czasie znalazła go Łowczyni, co z jej umiejętnościami nie było takie trudne. Po krótkiej wymianie zdań, ognisty tank wziął się do roboty, robiąc prowizoryczną pochodnię. Żegnaj koszulo~ Choć, co śmieszniejsze, mistrz ognia musiał podpalać materiał zapalniczką. Czyż świat nie jest ironiczny? W każdym razie cała dwójka weszła do jaskini, Lilith na przedzie, by światło prowizorycznej pochodni specjalnie jej nie oślepiało. A tam... korytarz prowadzący wgłąb jaskini. Spokojnie można było przypuszczać, że naturalny, choć... Wzrok Gumisia wylądował na kamiennej ścianie po swojej prawej. Zamigotało mu coś na kształt napisu, ale w migotliwym świetle ognia mogło być to złudzenie.
Uwagi od MG Jeżeli ktoś nie może odpisać, proszę o informację na PW lub GG. Jeżeli czas odpisu (dwa dni) jest dla was za krótki, poinformujcie mnie o tym również. Claude: Kość już prawie cie nie boli Lilith: Jeżeli od następnego posta nie zobaczę uzupełnionego profilu oraz odnośnika do KP, będę odejmować PD do czasu, aż wyegzekwuję to, o co proszę Caius: Lekko obolała prawa stopa po bliskim spotkaniu ze stertą gruzu Czas na odpis: 48h od mojego posta
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Sro Lut 20 2013, 17:31
Się Lilith wykazała, w odróżnieniu od niego dziewczyna nie potrzebowała niczego by poruszać się w ciemnościach, w odróżnieniu od Smoka. Śmieszne, bardzo śmieszne. Zobaczymy jak ich mechaniczne niedźwiedzie zaatakują, wtedy to się Gumiś będzie śmiał. Tak czy siak, wzrok smoczego maga padł na ścianę gdzie dostrzegł... -Bazgroły? Świetnie, trafiliśmy do Alchemickiego żłobka albo to receptura na super mocny bimber a daleko w tej jaskini, brodaty alchemik pędzi bimber z leśnych zwierząt pijąc go z niedźwiedziami.-Nie ma to jak chora teoria na poprawienie sobie nastroju. Ale w sumie co mógł innego zrobić? Podrapać się po dupie a potem próbować wypalić sobie pochodnią te znaki na łapie by zapamiętać? No kurza stopa, jak dla niego to były bohomazy i ni chuja ich nie zapamięta. Może Lilith da radę to zrobić? Swoją drogą już dawno powinna przyglądać się napisowi, zwabiona faktem że Gumiś przystanął, no chyba że uznała że trzepie sobie nad zwłokami martwego nietoperze... notabene gdzie są nietoperze... nawet nietoperzy nie było? Zupełnie jak po przejściu jakiejś ciężkiej epidemii... nie stop, wtedy byłyby chociaż trupy. Albo nic tu dawno nie żyło -> skąd w takim razie żywność dla alchemików, o ile ci żyją? Lub... lub doszło tu do czegoś co spłoszyło zwierzęta...no chyba że mieli smoczy ogień którym spalili wszystko łącznie z kośćmi... kurcze, za dużo myślał, mając za mało danych, przejechał więc dłonią po twarzy i ruszył w głąb jaskini, uważnie nasłuchując i rozglądając się, jak zobaczy jakieś namalowane oko to chyba włoży w nie palec... Notabene jeśli usłyszy lub zobaczy coś groźnego to będzie ostrzegał Lilith i wykona unik. Żeby nie było że będzie stał jak kołek gdy nagle siły wyższe będą sobie chciały pograć w pinballa.
Akane
Liczba postów : 295
Dołączył/a : 12/08/2012
Skąd : ś tam
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Sro Lut 20 2013, 17:46
Nie liczyła na to, że znajdzie jakąś żywa duszę. Prędzej jakiś przedmiot, pozostałości po mieszkańcach tej wioski o ile przetrwało. Gdy tak sobie zaglądała pod kamyczki zauważyła coś interesującego. Jakieś bazgroły? Podeszła bliżej sporej skały. Zaczęła się przyglądać wyrytym znakom, jednak nie był to język, który znała. Tylko pytanie co może znaczyć? Coś o tym miejscu, zaklęcie, zakaz czy coś podobnego? Dookoła niczego podobnego nie zauważyła. -Eto..- mruknęła pod nosem i się odwróciła szukając wzrokiem towarzysza. Jeden poszedł dalej i na razie zostali we dwójkę - Możesz tutaj podejść? Coś znalazłam - zawołała chłopaka. Chociaż może liczyć na to, że rozpozna te symbole? Chciała tylko by zobaczył na co się natknęła, nie zdziwiła by się gdyby dalej też znaleźli podobne napisy. Jeśli już to zobaczy nie ma na co czekać i lepiej ruszyć w dalszą drogę. Dała mu chwilkę na zapoznanie się z odkryciem i westchnęła rozglądając się dookoła -Chyba nic więcej tutaj nie znajdziemy- dodała i skierowała się ku zamkowi. Jeśli Claude za nią pójdzie to dobrze, raźniej jest w towarzystwie
Claude
Liczba postów : 37
Dołączył/a : 31/01/2013
Temat: Re: Ruiny miasta Ilion Sro Lut 20 2013, 18:13
Młodzieniec pokiwał głową, w końcu nikt go nie słuchał. Fakt, nic się w sumie nie stało, ale nigdy nie wiesz kiedy tak naprawdę coś może się stać. Po tym jak dwójka jego towarzyszy weszła do ruin i nic się nie stało, chłopak powoli wszedł za nimi. Po chwili się rozdzielili, Asper poszedł w stronę zamku, zaś on został z Akane. Po chwili zawołała go, a on powoli podszedł. Dziewczyna pokazała mu jakieś dziwne znaki. Hm... Ciekawe... spróbuję je zapamiętać, mogą się nam kiedyś przydać.... Poza tym, pewnie przesadzam, ale sądzę, że lepiej będzie omijać miejsca z takimi znakami, nigdy nie wiadomo, czy to nie jest przypadkiem jakaś pułapka alchemików. - powiedział odwracając się w stronę dziewczyny i uśmiechając się najbardziej szarmancko jak potrafił, przy czym miał zamknięte oczy. Jego towarzyszka stwierdziła, że powinni już ruszyć do zamku, chłopak zgodził się na jej propozycje, w końcu nie chciał zostać sam, na pewno nie wyszłoby to mu na dobre. Ruszył za nią po czym wyprzedził lekko, rozglądając się do o koła, wyszukując jakichś wskazówek, znaków podobnych do tamtych, które przed chwilą zobaczył, czy wszelkich szpiegowskich zabawek alchemików. Dla zabicia czasu, stwierdził, że może spróbować pogadać z Akane, w końcu chodzenie w ciszy nikomu nie sprawi przyjemności, a kto wie, może nawet okaże się, że nie jest ona aż tak zła jak się wydaje na pierwszy rzut oka. Pozwoli Panienka, że porozmawiamy trochę? Rozmowa może nam umilić czas, do tego też, pozwoli nam rozwinąć znajomość, a może i nawet więzi, co wiąże się z większym zaufaniem, co się przyda nam podczas misji. Może interesuje się Panienka literaturą?
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.