I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Sporych rozmiarów budynek, mieszczący się w samym środku miasta. Urządzony jest w średniowiecznym stylu, więc wygląda jak najprawdziwszy pałac z wielkimi oknami, ozdobiony jasnymi kolorkami, który tym bardziej zachęcają do wejścia w sam środek tego niezwykłego miejsca. W pierwszej chwili człowiek, który wchodzi do środka może czuć się nieco przytłoczony ogromnością owego obiektu. Wszędzie naokoło znajdują się pułki z przeróżnymi książkami, ale na szczęście są plakietki, a wszystko ułożone według gatunku, w którym to już dziale księgi ułożone są alfabetycznie. Naturalnie, gdyby jednak były trudności ze znalezieniem interesującego nas tytułu to na samym środku pomieszczenia znajduje się okrągłe biurko z wieloma papierami, za którym zawsze znajduje się parę osóbek z personelu. Kochają swoją pracę, świat zawarty w książkach, więc i z przyjemnością pomagają przybyłym. Pod biblioteką jednak znajduje się…ogromna piwnica, na piwnicę w ogóle nie wyglądające. Jest to miejsce, o którym wie zaledwie garstka wtajemniczonych osób. Kamienne pomieszczenie, wielkości samej biblioteki jak nie większe. Pod ścianami znajdują się oszklone szafki, zamknięte na kłódkę – w środku można dostrzec książki bez tytułów. Co parę metrów można zauważyć gablotki z jakimiś artefaktami…Notabene po prawej stronie widać…małe jeziorko! Niezwykłość…jeziorko w pomieszczeniu…
Autor
Wiadomość
Eriu
Liczba postów : 229
Dołączył/a : 28/09/2012
Skąd : Eryn Dogevien
Temat: Re: Biblioteka Sob Wrz 21 2013, 12:07
- Hmmm... Czy jak Anglia?... Dla Eriu Anglia również była światem z książki. Ba, nawet tej samej, co Nibylandia. No a Earthland przecież z książek nie jest. No ale czy powinna teraz tej dziewczynce zacząć tłumaczyć, o co chodzi? No... Była ze świata innego niż ten. Anglia też dla tej dziewczynki jest światem innym niż ten. A że Anglia nawet trochę Fiore przypomina... - Chyba tak. Z czegoś podobnego jak Anglia. Tak myślę. Hmm... Chyba możemy uznać, że tak. - Koniczynka odparła pogodnie po chwili zastanowienia. W skupieniu słuchała dalej - jak się okazało - Milany i pewne kwestie zaczynały ją niepokoić. Ale po kolei, bo Elfik stwierdziła, że może trochę opowie Indiance, jak to działa z tymi innymi zagrożonymi światami... - Wiesz... Znam te imiona, bo przybyłam z miejsca zwanego Biblioteką. I w niej są książki, będące wrotami do różnych światów, jak Nibylandia. Kiedy się otwiera książkę, poznaje się część imion i nazw osób żyjących w tym świecie. Niektóre zdarzenia też. I właśnie tam zauważyliśmy, że zawartość książek zaczyna się mieszać lub w ogóle znikać. Przez to też znikają te światy. Dlatego ja i trzy inne osoby zostaliśmy do tych światów wysłani, żeby je uratować, nim znikną całkowicie. Skoro z poprzedniego świata wysłano mnie tutaj to... - trochę posmutniała - twój świat, Milano, też jest zagrożony. Dlatego wybacz nam, proszę, ale musimy się wtrącić w wasze sprawy. Po to tu jesteśmy. To znaczy... ja jestem... i reszta pewnie... też?... - po czym zastanowiła się chwilę, by z determinacją stwierdzić - Muszę ich odszukać. I Piotruś! Powiedziałaś, że się zmienił, tak? Opowiedz mi, jak się zmienił. Bardzo cię proszę. I kto jest zbyt niebezpieczny? - spojrzała badawczo na Milanę, po czym zaczęła zastanawiać się na głos chodząc po namiocie w jedną i w drugą - Bo jeśli nie ma tu potworów jak u Kopciuszka, ale na przykład tu nie ma Wendy, a przecież Wendy jest z Anglii, i to Piotruś się zmienił jakoś... to... hmmm... W każdej książce działoby się inaczej?... - po czym podbiegła do Milany i chwytając ją za obie rączki poważnie spojrzała jej w oczy - Opowiedz mi wszystko, co złego się dzieje. I wszystko, co się zmieniło...
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Biblioteka Sob Wrz 21 2013, 16:14
Oh założyli się czy da radę? Ciekawe, pierwszy raz był obiektem czyjegoś zakładu. W sumie nie było to nic wyjątkowego, dlatego nie zaprzątał sobie tym głowy tylko podpłynął do drabinki po której wspiął się na pokład, gdzie zgiął się w pół i wypluł/zwrócił część słonej wody po czym zakaszlał kilka razy. Dobrze że woda morska nie była tak zanieczyszczona jak ta z rzek. Tym czasem rozejrzał się po pokładzie statku, nie omieszkał też spojrzeć na maszt. -Pięknie dziękuję za ratunek. Nazywa się Dżek, Doktor Dżek.-Skinął głową swoim wybawicielom.-Gdzie kapitan tej łodzi?-Zapytał, przekrzywiając głowę, ciekaw, komu wbił się na gapę, na łajbę.-No ale skoro już tu jestem... czy macie na pokładzie dużo witaminy C?-Spojrzał na nich nieco spode łba, zastanawiał się czy tutejsi żeglarze należycie dbali o swoje zdrowie. Bo jeżeli nie mieli witaminy C, to przecież groził im szkorbut! A na to, Dżek, pozwolić nie mógł.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Biblioteka Sob Wrz 21 2013, 21:54
MG
Keiko Wnioskując, że elektryczność niewiele kamieniowi zrobi, policjantka postanowiła je wysadzić. Co prawda przeciwnicy nie byli aż tak blisko siebie, ale dziewczę 'wyceniło' szkody i rzuciło swą elektryczną kule ku nim. Atak bez problemu trafił w przeciwników, rozległ się wybuch, pojawiły się kłęby dymu, a Hikari użyła kolejnego zaklęcia tylko po to by dostać się do Bestii, która swą robotę już skończyła...nie oszczędniej byłoby pobiec? No cóż...Niestety Bestia nie odpowiedziała, a zamiast tego, z kłębu dymu, który wytworzył się wcześniej, wyskoczył ostatni gargulec! Widać albo eksplozja go nie dosięgła, albo nie na tyle skutecznie...Nie mniej jednak nim blondynka zdążyła coś zrobić, Bestia odepchnął ją na bok - z dość sporą siłą - i sam ruszył na wroga, pozbywając się go tylko paroma atakami swych ostrych pazurów...Co zaś się stało z Keiko? Upadła na ziemię, na lewą rękę, którą sobie przygniotła. Tak czy inaczej, wydawało się, że wszyscy przeciwnicy zostali pokonani, a lampka na schodach...zaczęła skakać! Tak, poruszała się...czy też sobie szła skacząc, ku górze schodków, kierując się do wejścia do zamku. W tym samym czasie Bestia, przeszła obok Ciebie, rzucając Ci spojrzenie spode łba...groźne...oschłe...nieprzyjemne...ale i wywyższające się. - ...Odejdź stąd dzieciaku. Warknął i na swych czterech łapach, zaczął wchodzić po schodach, nie zwracając już na Ciebie uwagi. Ty za to, mogłaś zauważyć, iż za 'stworem' na schodkach, ciągnęły się plamki krwi.
Finny Niestety drugiemu policjantowi, podającemu się za porucznika szło...gorzej...a przynajmniej tak się wydawało. Wszak tylko jedna osoba w pokoju, wykazała chęć wysłuchania go i nie chciała go skrzywdzić. No, ale takim delikatnym i miłym osóbkom potrzebne są inne...które ją ochronią przed nie wiadomo kim. No i tutaj wkraczała Szafa oraz Filiżanka. - Ależ plecie historyjki! - tak...pani Garderoba nie wyglądała na przekonaną - Gdybyś naprawiał bajki to byś je przepisywał albo pomagał bibliotekarzowi, a nie włamywał się do zamku naszego pana! Bello...jak nazywa się bibliotekarz z twej mieścimy? - Ah...prawda. To pan Verter...ale... - Sama widzisz! I wciąż nawija o Kopciuszku chociaż nikogo takiego nie znamy! - Zgubił się... - I chce od nas pomocy chociaż niczego nam nie wyjaśnił! Nie będziemy odpowiadać na pytania kogoś takiego! I ktoś obcy nie będzie błąkać się po domu naszego pana! Blondyn wstał, ale gdy wyciągnął dłoń do żabki, ta uskoczyła...czemuś to? Odpowiedź przyszła szybko...Albowiem szafa rzuciła się - czy też raczej przewróciła - na Finniana, który teraz leżał na podłodze...w środku szafy...dobrze, że miała drzwi otwarte bo pewnie by go przygniotła, gdyby nie to! A tak...był w jej środku...gdzie ubrania zaczęły go obwiązywać! O dziwo jednak nie dusiły, ani nie zaciskały się...Ot, zdawało się, że...go przebierają!
Eriu Jak na zaciekawioną Indiankę przystało, tak i tym razem, dziewczę, uważnie słuchało opowieści Eriu, która najwyraźniej nie zdawała się już Milanie, takim zagrożeniem. - Biblioteka? To też taki świat? Brzmi...ciekawie...Nigdy o nim nie słyszałam...Oh, przybyłaś tutaj przez jakieś wrota do światów? To zupełnie jak kiedyś Ven! Chociaż on miał specjalny klucz...przynajmniej tak mówił. Nie słyszałam jeszcze o magicznych książkach - na wspomnienie o tajemniczym Venie, uśmiechnęła się radośnie - Oh?! Znikają?! To...to straszne! Ale...tutaj nic nie znikło - przeraziła się, ale i zdziwiła - Nie widziałam nikogo innego, podobnego do Ciebie...Piotruś...to on jest niebezpieczny - wyraźnie się zmartwiła...tym samym aż podskoczyła zaskoczona, gdy wróżka się zbliżyła i dodatkowo ją dotknęła! - Ah...uh...um...Jego cień...Zawsze uciekał...upodobał sobie zwłaszcza Anglię, więc Piotruś zawsze go gonił...Zagubieni Chłopcy zapewne wiedzą więcej, ja niestety nie spędzam z nimi za wiele czasu...Jedyne co wiem to to, że jego cień...przynosi coraz więcej chłopców z poza wyspy...po jakimś czasie zostają nazwani Zagubionymi, ale kilka razy widziałam jak ktoś oponował...wyrywał się...był tutaj zaciągany wbrew jego woli...Ojciec twierdzi, że ciemność spowiła serce Piotrusia...więc zakazał się do niego zbliżać...Wie, że w wiosce jesteśmy bezpieczni...Nawet Kapitan Hook wie, że Piotruś się zmienił! Najwyraźniej ostatni fakt przerażał ją najbardziej. Co się dziwić? Wszak Hook i Piotruś Pan zawsze ze sobą walczyli...kto wie jak pirat zareagował na takie zmiany?
Dżek Nasz drogi pan lekarz, znalazł się na pokładzie, gdzie odzyskał swój jakże drogocenny oddech...co Daniels wciąż był mokry bo tak szybko się nie schnie, ale cóż - grunt, że nie groziło mu utonięcie! Sam statek był urządzony...no dość zwyczajne...drewniannie można rzecz. Parę metrów na lewo wznosiły się niewielkie schodki prowadzące na podwyższenie, gdzie znajdował się ster oraz dziób statku. Po prawej natomiast...również schodki, ale nieco wyższe i na środku, prowadzące na podwyższenie, gdzie znajdowały się drzwi z malowidłem haka. Łatwo można było się domyśleć, iż prawa część...czy też bardziej rufa robiła za kajuty...a przynajmniej jedną...Co zaś się tyczy masztu...było ich trzy - każdy szkarłatny. Na środkowym natomiast widniała czarna flaga, a na niej czaszka ze skrzyżowanymi kośmi... Poza tym na pokładzie, jak to na pokładzie, znajdowało się naprawdę sporo ludzi. Wszyscy dorośli, sami mężczyźni i każdy coś robił - jedni szorowali pokład, inni zwijali żagle, a jeszcze inni po prostu sobie grali w karty. Trzeba było przyznać, iż ruch tutaj panował spory! Nic dziwnego, że prócz rudego i Smee, nikt specjalnie nie zwrócił uwagi na Dżeka. - Witamy na pokładzie doktora znikąd! - rzekł wesoło starszy - Mnie zwą pan Smee. Jestem prawą ręką naszego drogiego kapitana Hooka! Który obecnie wypoczywa w swojej kajucie, ale zaraz powiadomimy go o nowym pasażerze - kiwnął do rudego, który po chwili zniknął w tłumie - Witaminy C? A to dobre! - zaśmiał się jak poczciwy staruszek - Faktycznie żeś doktorem! Przejmować się losem nieznajomych...Mamy swojego lekarza pokładowego, więc wszyscy są w świetnej formie! Lepiej opowiedz mi skąd się tutaj wziąłeś? Czy raczej jak wskoczyłeś do wody znikąd? Gdybyś był dzieckiem to miałbym przypuszczenia, ale On, nie sprowadza dorosłych do Nibylandii. Pomimo tego, iż widać było jak go to zastanawiało to wyraz twarzy wciąż pozostawał dość wesoły...może nawet nieco głupiutki, ale przynajmniej nie sprawiał wrażenia kogoś kto może wbić drugiemu człowiekowi nóż w plecy.
STAN:
Finny - 78% MM Eriu - 90% MM Keiko - boli lewa ręka, 70% MM Dżek - mokry
Termin na odpis: 24.09 godz. 11:00
Keiko
Liczba postów : 285
Dołączył/a : 25/05/2013
Temat: Re: Biblioteka Nie Wrz 22 2013, 00:58
Faktycznie. Nie ma co ukrywać. Zdecydowanie ekonomiczniej byłoby być może i ruszyć na piechotę w kierunku schodów, za Bestię, a nie posiłkując się kolejny zaklęciem, ale Keiko miała swoje powody, które pchnęły ją właśnie ku takiemu, a nie innemu ruchowi. Przede wszystkim - nie mogła być pewna, że uda się jej pokonać swoich przeciwników - w przypadku zagrożenia gargulce miałyby wciąż realną szansę na to by ją dopaść. Dodatkowo nie miała pewności, że Bestia poradzi sobie z napastnikami bez żadnych problemów - w razie potrzeby mogła zawsze ubezpieczać go z tyłu, a być może nawet jakoś realnie wspomóc go w walce. Gdyby Hikari z góry wiedziała jak potoczą się losy tego pojedynku prawdopodobnie zwyczajnie pobiegłaby do drzwi, a nie użyła zaklęcia by się tam znaleźć. Niestety, nawet ktoś tak wspaniały i cudowny jak nasza policjantka nie dysponował umiejętnością przewidywania przyszłości z taką precyzją by określi te zdarzenia... Przynajmniej w tym momencie! Niewykluczone, że w przyszłości blondynka posiądzie i taką zdolność, a wtedy stanie się najsłynniejsza i najbardziej dokładną jasnowidzką w historii tego świata i całej tej krainy. Potencjał na pewno ku temu miała - ot, nieraz zdarzało się jej podejmować doskonałe decyzje, po odpowiednim zastanowieniu się i przeprowadzeniu kilku umysłowych ćwiczeń potrafiła określać możliwość zdarzenia się poszczególnych rzeczy czy zaistnienia faktów, dlaczego więc w przyszłości nie zostać i medium?
...przyszłość to jednak przyszłość, nie była ona w stanie uchronić jej od bycia tak brutalnie potraktowaną przez Bestię. Jeszcze pechowo upadła, bo wprost na swoją lewą rękę, co teraz pewnie przez jakiś czas będzie jej przypominane w postaci irytującego pulsowania bólu w tejże kończynie. Niechże piorun trafi (to da się załatwić!) tego potwora! Jej idealne ciało zostało właśnie zbrukane, zmuszone do zapoznania się z uczuciem, którego w nadmiarze mieli okazję doświadczać wieśniacy i inni zwykli ludzie - z bólem! Niech to szlag! - ...napaść na policjantkę na służbie... - wymamrotała dziewczynka najpierw, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że Bestia miał swoje powody by zachować się właśnie w ten konkretny sposób. Dziewczynka westchnęła boleśnie, szybko podnosząc się z ziemi i otrzepując swoje umundurowanie. - Tym razem ci się upiecze, ale powinieneś nauczyć się odpowiednich manier w swoim zachowaniu... - wymamrotała pod nosem, najwyraźniej nie będąc w stanie wyartykułować najzwyklejszego, prostego "dziękuję".
Nie mogła już natomiast odpuścić Bestii jego kolejnych słów. Dzieciak? Dziewczynka rozejrzała się na boki, za siebie, a nawet przyłożyła obie ręce do własnych ślepi, tworząc "lornetkę" z dłoni, omiatając wyraźnie cały teren. - ...pan Bestia musiał się wyraźnie mocno uderzyć w głowę... - powiedziała na głos, z lekką satysfakcją w głosie, w tym samym czasie przyglądając się śladom krwi, które zostawiał potwór - ...tak zdecydowanie musi być. Krwawi pan i ma zwidy, żadnych dzieciaków tutaj nie ma... - powiedziała dziewczynka zbliżając się do Bestii. - Słuchaj, nie chciałabym żeby komukolwiek stało się coś poważnego na mojej zmianie, więc zanim upadniesz i skręcisz sobie kark spadając ze schodów może przyjmiesz moją pomoc? - zapytała, przyjmując dosłownie na chwilę nieco chłodniejszy, profesjonalny ton, oferując jednak swojemu "rozmówcy" swoje niewielkie ramię i pomoc przy wchodzeniu na kolejne stopnie. Koniec końców nie była wysoka, ale unosząc swoje ręce może byłaby w stanie pomóc mu dotrzeć za bramę zamku? Taki miała plan, oczywiście o ile nie obróci się on przeciwko niej i nie spróbuje jej zaatakować. - Przy okazji odpowiedziałby pan na kilka pytań... Jestem tu by pomóc, jak mówiłam... - dodała znów dziewczynka. Nie ciągnęła jednak od razu tematu. Chciała najpierw zobaczyć czy Bestia w ogóle zechce współpracować po dobroci. Nie chciała uciekać się do żadnych nieprzyjemnych zagrać z kontuzjowanym i ranionym, ale gdyby musiała...
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Biblioteka Nie Wrz 22 2013, 18:47
- Ja nie... - zaczął oburzony blondasek, bo jak można się zachować, jak ktoś już nie rozumie. Przecież Finnek chce dobrze, a tutaj! Tutaj nawet żabka unika jego pomocy, bo... Bo... O czymś zapomniał, a może raczej miał jakiś kłopot, o którym nie pomyślał, a może raczej nie chciał myśleć! No może nie tak całkiem, ale jednak... Tego było za dużo, a teraz... Teraz... SZAFA! - przemknęło szybko przez myśli blondaska, gdy już właśnie wspomniany przez podświadomość blondaska opadał na niego, a na jego twarzyczce odmalowało się istne przerażenie, któremu towarzyszyło skulenie się, aby uniknąć potencjalnych obrażeń. Kto by chciał zadzierać z jedzącą ludzi... No właśnie! - Nie pan Verter, a pan Henry... On nie mógł... Nie mógł przyjść, bo musi pilnować biblioteki oraz innych bajek! - odparł tylko Finnek, szamocąc się początkowo z ubraniami, które... Które były wszędzie! Tak... Nie ma to jak pełna garderoba, która dodatkowo nie daje spokoju, czy wolności wypowiedzi i innych takich, no! Jak tak można, uh! Żeby to... Żeby on musiał... Eh...
- Przecież... Chcę pomóc! - wydukał nieco urażonym, a może na bąkanym tonem, niczym dziecko, co właśnie strzeliło foch z przytupem. On tu z sercem na widelcu, czy jak to się mówiło, a oni... Oni go zamykają w wielkim meblu! No nic! Przynajmniej wykorzysta to na odpoczynek, a nie ciągłą pracę i pracę! Tak! I tyle! Po tym zapewne zapadłaby cisza... Nieprzenikniona? Ogarniająca całe pomieszczenie? A może jednak...
- Nie chcę z wami walczyć... - wydusił już ciszej, zastanawiając się, czy nie ma innego wyjścia. Walka z istotami, które miał obronić... Z tymi, których miał wesprzeć? Nie powinien... Nie mógł, ale... Inaczej go nie wypuszczą? Pewnie o tym teraz myślał, zastanawiając się, co powinien zrobić, a i jak powinno to wszystko się potoczyć, aby blondasek był wolny, a i szafa cała i nie... spalona? podziurawiona? Pewnie którąś z opcji by wybrał, gdyby miał wojować, ale teraz... Teraz wolał być więźniem nawet jak trzeba, aniżeli szkodzić innym. - Nie sądzicie, że pan Bestia może mieć problemy? Pan Henry przysłał nas tutaj, aby wam pomóc, a nie zaszkodzić! - dorzucił jeszcze zielonooki, przymykając tęczówki i próbując wymyślić na poczekaniu jakiś plan. Plan... Jakikolwiek, byle nie musiał ich krzywdzić! Aby nie musiał ich zranić dla własnej korzyści, bo jaki byłby sens niesienia im pomocy?! Gdyby jednak nic się nie stało... Nic, a nic, a odpowiedzi by nie nadchodziły... Wtedy blondasek spróbuje udźwignąć mebel do góry, dalej szarpiąc się z ubraniami, a i ostatecznie jak nie będzie wyjścia... To w sumie chyba nie teraz, prawda? No chyba, że jakoś by jego życie było na włosku, to sięgnie po sztylet i dźgnie szafę bądź rozetnie ubrania broniąc się przed uduszeniem, czy coś, ale... To tylko w ostateczności, bo jak nie ma takiej konieczności to woli nawet siedzieć w spokoju, czy leżeć i... Czekać?
Eriu
Liczba postów : 229
Dołączył/a : 28/09/2012
Skąd : Eryn Dogevien
Temat: Re: Biblioteka Wto Wrz 24 2013, 02:30
- Ja... Uhm... No... Tak jakby... - początkowo Elfik nie miała jak wbić się w pytania Indianki, toteż po chwili stwierdziła, że pierwszym z nich po prostu odpuści. Trochę niepewnie odezwała się, bojąc się lekko, czy czegoś nie przeinaczy - Bo... Bo to było tak, że z Biblioteki przeszliśmy przez wrota książki do innego świata niż ten. Tamten świat jest niszczony najdłużej. Tam spotkaliśmy stwory zwane Bezdusznymi, które wyrządzały mnóstwo szkód, i które na pewno do tamtego świata nie należą. Były różnej wielkości i miały różne zdolności, ale wszystkie miały na sobie taki znak... - i na piasku (jeśli trzeba było to wyszła przed namiot) narysowała symbol serca z kolcami, najdokładniej jak umiała i pamiętała. - Widziałaś może taki gdzieś? - spojrzała na Milanę z Nadzieją w oczach, po czym zastanowiła się, że chyba o czymś zapomniała. No tak! Zmierzała do tego, jak się dostała do Nibylandii! - Aha... Właśnie... I z tamtego świata dostaliśmy się tutaj, dzięki magicznym nasionkom. No... To znaczy... Ja się dostałam tutaj. Bo nie wiem, gdzie jest reszta moich kompanów... - odrobinę posmutniała. W sumie martwiła się i o Dżeka, i o Finniego, i nawet o tę wredną Keiko, choć nie powiedziałaby tego na głos. Skoro ona wpadła do czyjegoś domu przez dach, to gdzie oni mogli spaść? Oddział Bezdusznych? Statek piracki? Stado lwów? Wtem coś jakby ukuło ją w umysł. Spojrzała znów na Milanę badawczo - Milano, kim jest Ven?... - bo jakoś nie pamiętała z książki nikogo takiego... Poza tym dalej dziewczynie nie przerywała, czekając aż Indianka skończy mówić to co chciała. Jej słowa zaniepokoiły Koniczynkę jeszcze bardziej, a całość została dobita stwierdzeniem o Kapitanie Hooku. Przyszła jej do głowy książka "Mistrz i Małgorzata", gdzie w pewnym zmyślonym państwie zaczęło dziać się tak źle, że sam diabeł poszedł pomagać ludziom... - A więc cień Piotrusia oszalał... - myślała na głos - Albo Piotruś... Albo obaj... Mrok spowił jego serce... - po czym westchnęła ciężko i ze współczuciem dla Piotrusia, Zagubionych Chłopców i całej tej sytuacji ogółem. Ktoś musiał ją zaprowadzić do Chłopców ale skoro Milanie tata zabronił, to Eriu nie zamierzała jej prosić. Słowa taty to rzecz święta! No... może nie zawsze... W końcu Eriu to też psota. Jednak nigdy świadomie nie robiła nic, by z premedytacją zasmucić Lena. Dlatego też nie zamierzała namawiać Milany, by sprzeciwiła się swojemu ojcu... - Hmmm... Twój tata ma rację. A czy jest może w wiosce ktoś, kto kontaktuje się z Chłopcami?... A wróżki?... Właśnie! Po czyjej stronie stoją Wróżki? Co z Dzwoneczkiem?... - z troską spytał Elfik. - Jeśli stoją po naszej stronie, to może one będą mogły pomóc i zaprowadzić do Chłopców?... Jedno było pewne. Nie chciała, by Milana szła z nią. Gdyby miało się okazać, że znikąd pomocy ni przewodnika, to Eriu prędzej poprosiłaby o wskazanie kierunku i ruszyła przed siebie, niż pozwoliła by ktoś przez nią łamał zakazy i narażał się na zbędne niebezpieczeństwo. A ona w razie zagrożenia zawsze może przywołać pomoc...
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Biblioteka Wto Wrz 24 2013, 16:34
Dżek rozejrzał się po statku a zobaczywszy banderę uśmiechnął się sam do siebie. Więc piraci co? Chyba kojarzył taki motyw w Piotrusiu Panu. Jednak nie czytał nigdy tej baśni, więc nie wiedział czego się dokładnie spodziewać, nie licząc kilku detali.-Miło poznać panie Snee. Chętnie poznam kapitana.-Skłonił się delikatnie piratowi.-A z opowieścią pozwolę sobie poczekać na kapitana, nie ma się co powtarzać. Tak samo z własnymi pytaniami się na razie wstrzymam-Odpowiedział grzecznie wychodząc z prostego przekonania. Po co ma zadawać nieskończoność pytań i odpowiadać na pytania piratów, jak skoro przyjdzie kapitan, będzie pewnie musiał zrobić to jeszcze raz? Logicznie najlepiej zaczekać na szefa łajby i dopiero wtedy rozpocząć jakąkolwiek rozmowę.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Biblioteka Wto Wrz 24 2013, 21:06
MG
Keiko Biedna, poturbowana policjantka nie najlepiej zniosła uszkodzenie swego ciała, ale cóż...jak sama w końcu zauważyła, Bestia zrobił to by pozbyć się ostatniego oponenta. Niestety - a może to lepiej? - włochaty pan okazał się równie niechętny do współpracy z innymi co blondynka. Ba, można by powiedzieć, że był jeszcze bardziej dumny - lub zirytowany - niż sama Hikari. Czemuż to? Bo w ogóle nie raczył odpowiedzieć na żadne jej słowo! Na większość w ogóle nie zareagował...a przynajmniej takie można było odnieść wrażenie. Dopiero, będą prawie na końcu schodków, rzucił dziewczynie chłodne i wrogie spojrzenie...Keiko mogła zauważyć, jak 'mężczyzna' mimowolnie 'drapie' podłoże, czemu towarzyszył bardzo niemiły dla uszy pisk...i już otworzył paszczę by...być może coś powiedzieć, ale wtedy z zamku dobiegł głos. - Panie, panie! Ktoś jest w pokoju Belle! Nie wiem czy... Nie dokończył albowiem zwierz pędem ruszył do drzwi, gdzie oczywiście zniknął w środku. Niestety policjantka nie mogła dostrzec do kogo należał głos sprzed chwili. Dlaczegoż to? Powód był prosty...bo znajdowała się wciąż bliżej 'dołu' niż góry, więc chcąc nie chcąc, schodki zasłaniały jej personę z męskim głosem.
Finn Niestety u drugiego policjanta również nie było wesoło. On w przeciwieństwie do swej towarzyszki, został napadnięty przez szafę! Teraz to głównie ubrania nim miotały, ale cóż...Ważniejsze było to, iż nikt na jego słowa nie odpowiedział...No, przynajmniej nie wprost, ale blondyn mógł słyszeć jak osóbki będące w pokoju ze sobą rozmawiały. - Proszę nam wybaczyć, ale naprawdę nie mamy złych zamiarów - tłumaczył się głos żabki...której i wcześniej nikt z obecnych nie dziwił się, że mówiła - Faktycznie źle trafiliśmy, ale... - To czemu ten chłopak gada cały czas o jakiś bajkach?! - warknęła szafa. - Oh, młody jest! Zapewne lubi wszelakie baśnie, więc...więc na pewno nie skończył książki, i dlatego tak to przeżywa! - A co tu się dzieje? - pojawił się nowy głos kobiecy - Trybik już poszedł po pana, więc? - Oh! Niepotrzebnie - zabrzmiała Belle - Pojawił się tutaj jakiś chłopiec... - Intruz... - ...Nie wydaje się groźny i mówi o chęci pomocy - upierała się Belle. - Skoro tak to wypuść go moja droga. Powinniśmy porozmawiać na spokojnie. Pamiętasz chyba, że tamten nie chciał w ogóle rozmawiać, prawda? Nie nastała żadna odpowiedź...ale za to już po chwili Garderoba się podniosła, więc Finnian był wolny! Dzięki temu nie musiał stosować żadnych zaklęć czy innych ataków i pozostał pokojowo nastawiony w oczach innych...powiedzmy...Tak czy inaczej policjant leżał na podłodze, ale w końcu mógł zobaczyć w co takiego Szafa go przebrała...Cud albowiem nie było to coś...właściwie ubiór zawsze zależał od gustów...ale któż nie chciałby przypominać swym ubiorem muszkietera? (LINK) - Hah! Do twarzy Ci! - rzekła radośnie żabka, która 'podeszła' do blondyna. - Bardzo za nich przepraszam - zaczęła przepraszająco Bella - Chcieli dobrze...ostatnio ktoś próbował mnie porwać, więc wszyscy są bardzo czujni...Proszę im wybaczyć, panie Finnianie. Przy okazji policjant mógł zaobserwować do kogo należał wcześniejszy nowy głos. Tak...przy znajomej już filiżance, pojawił się biały imbryk! Naturalnie większy od filiżaneczki, ale i imbryczek miał oczy oraz usta.
Eriu Dziewczynka uważnie słuchała Eriu, a gdy ta narysowała coś na piasku, to nawet się nachyliła by się lepiej przyjrzeć. Dzięki temu widać było, że...no, że uważnie się przygląda. - ...Nie widziałam czegoś takiego. Plus był taki, że wróżka nie musiała wychodzić z namiotu. Co prawda, niemal całe podłoże było pokryte ręcznie robionym dywanem...lub kocem...z frędzelkami, ale przy wyjściu, znalazł się skrawek piasku, którego Eriu użyła. - Oh! Nasionka magicznej fasolki? A mogłabym je zobaczyć? - aż podskoczyła z podekscytowania - Słyszałam o nich, ale nigdy ich nie widziałam! Ojciec mówi, że to olbrzymy je sadzą, więc są ich własnością i należy to uszanować...Są magiczne, więc mówił, iż mają jakieś układy z wróżkami, pomimo tego, że są rzadkością - aż przyglądała się nowej znajomej od góry do dołu, zastanawiając się, gdzie ma fasolki - Nie martw się o swoich przyjaciół. Ojciec mówi, że każda znajomość jest połączona niewidzialną nicią i nawet jeśli ktoś się zgubi to kiedyś po tej właśnie nici znajdzie drogę do domu - rzekła z ciepłym uśmiechem. Dużo się od ojca uczyła jak widać - Ah, Ven. Właściwie to Ventus, ale twierdził, że brzmi to zbyt oficjalnie - uśmiech nie znikał z jej twarzy - Przedstawił się jako rycerz z innego świata i pomógł Piotrusiowi w walce z piratami i jakimiś stworami. Niestety nie widziałam tych stworów, a potyczka była zbyt niebezpieczna bym szła...Było to parę lat temu, więc byłam jeszcze mała, ale teraz na pewno bym poszła! - rzekła bojowo - Gdy udało im się pokonać piratów, Ventus musiał odejść...Wiesz masz z nim trochę wspólnego. Też jesteś z innego świata i nawet w podobnym wieku jak on! - po tym nieco się uspokoiła - Nie kontaktujemy się z Zagubionymi Chłopcami, odkąd Piotruś się zmienił. Ojciec zabronił...a on jest wodzem plemienia, więc każdy musi słuchać. Huh...naprawdę sporo wiesz...Nie wiem. Nie widziałam Dzwoneczka, odkąd Piotruś się zmienił...Nigdy nie byłam też w miejscu, gdzie przesiadują Chłopcy, ale gdy cień Piotrusia wraca, to leci w stronę Zatoki Syren.
Dżek - Oh, nie nie! Nie Snee, a Smee! Smee - powtórzył, poprawiając wymowę pana doktora. Ba, nawet machnął rękoma by podkreślić dodatkowo błąd - On na pewno też chętnie wysłucha opowieści, a nigdy nie każe na siebie czekać gościom! Rozmówca zdawał się wciąż dobroduszny. Nawet te jego poprawki wyglądały tak jakby jakieś dziecko, nie umiejące się złościć, pokazywało jak to się lepiej na czymś zna...Cóż...W każdym razie, jak na zawołanie, drzwi od wyższej kajuty otworzyły się, a z środka wyszedł...ciemny kapelusz, z czerwonym piórem jasno mógł wskazywać na kapitana. Sam ubiór był niemal w całości czarny...Długi płaszcza, dwa pasy, spodnie długie, acz schowane w wysokich butach. Zapewne i pod spodem była ciemna koszula, ale to już płaszczyk ładnie zakrywał...Sam mężczyzna poza faktem, że był nieco wyższy od Dżeka, miał przymrużone ciemne oczy, włosy czarne i krótkie, a poza tym zarost pod nosem i na brodzie. Dodatkowo w prawym uchu dało się dojrzeć złoty, podłużny kolczyk...Niespiesznie schodził po schodach, a im bliżej był, tym nasz lekarz mógł się dokładniej przyglądać. Dzięki temu mógł się zorientować, iż ów mężczyzna jest o wiele młodszy od Smee. Na oko mógł mieć koło trzydziestki lub nieco więcej. - Witam strudzonego pływaka - zabrzmiał, stając jakieś trzy metry od Danielsa - Jam Kapitan Hook, a ten oto okręt z wszystkim i wszystkimi co jest na nim, należy do mnie - elegancko, acz tylko lekko się ukłonił - Podobno dziwnym trafem wpadłeś do wody. Będę wdzięczny poznając tą historię...Ah, gdzież moje maniery. Jakby pan chciał by się do pana zwracać?
STAN:
Finny - 78% MM Eriu - 90% MM Keiko - boli lewa ręka, 70% MM Dżek - mokry
Termin na odpis: 28.09 godz. 11:00
Keiko
Liczba postów : 285
Dołączył/a : 25/05/2013
Temat: Re: Biblioteka Wto Wrz 24 2013, 23:17
- Ucieczka podczas bycia przesłuchiwaną przez policjantkę na służbie to poważne wykroczenie i nawet ja nie będę mogła przymknąć na to oka! - krzyknęła za odbiegającym Bestią dziewczynka, jednocześnie samemu ruszając za nim. Co to wszystko miało niby znaczyć! Bycie ignorowaną już powoli zaczynało działać jej na nerwy, a teraz gdy Bestia wyglądał wreszcie na chętnego udzielenia jej jakichś odpowiedzi to nagle... zwiał? Przestraszył się jej? Być może jej aura władczości i potęgi zadziałało w ten sposób na niego i nie pozwoliła mu na wydukanie ani jednego słowa? To już się jej zdarzało, czasami ludzie nie potrafili odnaleźć odpowiednich słów i siedzieli cicho pozwalając blondynce przewodzić podczas rozmów i brylować swoją niesamowitą skarbnicą słów i wiedzy. Tym razem jednak Bestia posunął się do niemożliwości, bo żeby aż uciec? Keiko musiała się zastanowić nad swoimi odruchami i słowami, być może jej aura była zbyt imponująca dla innych? Jeśli wszyscy obok niej czuli się tak bardzo przytłoczeni jej osobą, pomijając że było to oczywiście jak najbardziej na miejscu i słuszne odczucie, to jednak mogło to w znaczący sposób utrudnić jej pracę i życie! Co jeśli przy spotkaniu z tamtą dziewczyną przez którą wstąpiła do policji, okazałoby się, że ta boi się z nią rozmawiać? To byłoby straszne i smutne, prawda? A ostatnią rzeczą, którą Keiko chciała odczuwać był smutek. Tak okropnie nieprzydatne i przeszkadzające odczucie, że najchętniej pozbyła się go jednym ruchem z całego świata. Gdyby tylko się dało. Może w przyszłości zdobędzie narzędzia, które jej na taki wielki i hojny ruch pozwolą? Kto wie?
Póki co jednak dziewczynka musiała nadążyć za Bestią, nie mogła mu bowiem pozwolić na ucieczkę, niezależnie od jego intencji. W związku z tym póki co pozostawiła kwestię drugiego głosu na bok, sama wbiegając przez drzwi chwilę wcześniej otwarte przez Bestię i momentalnie starając się ruszyć jego śladem. Nie mogła pozwolić sobie na to, by jej "cel" zniknął nie udzielając jej żadnych odpowiedzi. I być może faktycznie ten drugi głos mógłby powiedzieć jej o wiele więcej, ale Keiko niestety... była ambitna. Chorobliwie wręcz. Dlatego czasami wybierała trudniejsze rozwiązania nawet niespecjalnie świadomie. Dlatego też teraz rzuciła się pędem za Bestią, starając się go dogonić i krzycząc co chwila sztandarowe policyjne odzywki pokroju "Stać!" i "Nie ruszać się!". "Bo będę strzelać" pominęła, głównie dlatego, że nie miała przy sobie pistoletu. Pistolet... Mentalna notka - należy sprawić sobie pistolet. O tak.
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Biblioteka Sro Wrz 25 2013, 14:13
Oh, popełnił błąd. Niewybaczalne i karygodne, nawet jeśli ów imię ciężko było wymówić, dlatego też przeprosił nowego znajomego za swój błąd. Trzeba wszak być w pozytywnych relacjach z tubylcami. Na szczęście na kapitana statku nie musiał czekać zbyt długo, gdyż ten pojawił się dużo szybciej niż Dżek sądził. Na dodatek jak na pirata miał całkiem dobre maniery, cóż Dżek wiedział że piraci czasem też przejawiali coś takiego jak dobre wychowanie, aczkolwiek nie spotkał nigdy pirata, to i nie miał jak tego sprawdzić.-Doktor Dżek. Ewentualnie Doktorze. Chociaż Dżek, też może być.-Cóż, najbardziej lubił pierwszą formę, ale cóż, może piratom wydać się za długa. Chociaż Kapitan też tytułował się kapitanem, bo każda osoba posiadająca jakiś tytuł, powinna nosić, reprezentować i używać go z godnością! Każdy kto nosił jakiś tytuł, wiedział jak ważne one są.-Co do mojego wpadnięcia do wody... można by rzec że to chyba jakiś błąd czarów starej wróżki. Nie będę szanownym Panom zawracał głowy opowiastkami skąd przybyłem, więc może skupię się na powodzie mojego przybycia?-Dżek poprawił okulary na nosie i zastanowił się w jaki sposób dobrać słowa.-Otóż podłe potwory szykują inwazję, a może już nawet zaczęły, na wasz świat. Są czarne, mają narysowane serca, w większości przypominają humanoidy, przynajmniej jeśli mówimy o morfologicznym ujęciu ciała, nie miałem bowiem możliwości sprawdzić ich anatomicznie, gdyż po uszkodzeniu struktury ich ciał, te znikają. Wyróżnić wśród nich można wszystkie typy budowy ciała. Tak czy siak, te stwory chcą zniszczyć wasz świat a ja przybyłem by pomóc wam z nimi walczyć. Bo chyba nie chcecie stracić swojego świata?-Zmarszczył brwi, nie pewnie rozglądając się po twarzach piratów. Taka prawda że sam nie pokona wroga, potrzebował do tego armii!-A może nawet coś o tym wiecie? O tajemniczych stworach niszczących światy, na usługach jakiejś mrocznej i nieznanej potęgi?-Spokojnie zapytał Dżek, ciepło uśmiechając się do piratów i ich kapitana oczywiście.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Biblioteka Pią Wrz 27 2013, 23:40
Czekał. Urażony, bo urażony tą oznaką nieufności, ale jednak czekał sobie w spokoju i... Ciszy?! Tak! Zdecydowanie na początku otaczała go niezbyt przyjemna czy tam komfortowa cisza, a potem... Pojawił się nowy głos? A może ten sam, ale więcej? Częściej? Różnie? Tego już niezbyt wprawiony nastolatek nie mógł pojąć, jednak dookoła najwyraźniej panowało zamieszanie! Oj tak! To zapewne można było uznać za fakt, a tam, gdzie zamieszanie, tam i szansa na ucieczkę! A przynajmniej ewakuację, którą skutecznie zapewne utrudniały elementy garderobiane! Jeszcze te powarkiwania! Aż się dziecko by zlękło, ale... Nie Finnian! Ten to może tak trochę, ale tylko dlatego, iż był wewnątrz cosia wydającego te odgłosy! Tak! To tylko dlatego, chyba...
Może i z owej "debaty" zaciekawiło go parę faktów, parę informacji, jednak pierwsze, co zdecydowanie rzuciło się w oczy blondaskowi to... - D-dłu... długie... - wyjąkał pod nosem, niezbyt przyzwyczajony do takiego czegoś. Długie, daleko sięgające... nogawki! Jednym słowem czyste zło, tak samo, jak zła szafa! Gdyby nie to, że miał im pomóc, pewnie teraz wyszedłby przez wystrój wnętrza z przytupem z pomieszczenia, ale praca to praca, a i na życie zarobić trzeba! - Porwać?! - spytał nieco uniesionym, zapewne ze zdziwienia tonem? Zaczął się zastanawiać, czy może to właśnie owe sercowe cosie chciałyby porwać baśniową księżniczkę, prawda? Ale... Pojawiała się jeszcze jedna kwestia, która teraz tliła się nieco na dalszym planie, jednak mdławy płomyk w mózgownicy zielonookiego dawał o sobie mimo wszystko znać! - Tamten? Był tu ktoś inny? Kto?! Znaczy się... Może taki mężczyzna w białym fartuchu? - zaczął zasypywać pytaniami Belle, a może raczej posiadaczkę głosu, jaką okazała się być pani... Imbryk?! Kolejne dziwne, aczkolwiek w sumie już normalne coś, toteż poprawiając kapelusz, i znów szarpiąc się chwilę z niezbyt pasującymi mu nogawkami, skierował swe kroki w kierunku rozmówczyni porcelanowej. Przynajmniej materiał był "zapewne". - I... Kim je... Znaczy się pani jest? - liczył że płeć dobrze trafił, chociaż znając go... Pomyłki jak najbardziej możliwe! Oj i to bardzo prawdopodobne! Ale cóż... Tak to już bywa, a dalej... Dalej próbując ignorować szafę, rozgląda się po pomieszczeniu, a ostatecznie dodaje też pytanie: - Mogłaby pani, panno Bello, opowiedzieć o tamtym zajściu z porwaniem? Właściwie w moich stronach pracuję w policji, to może uda się coś zaradzić, albo zapobiec kolejnym? - tak, właśnie! Bo skoro było jedno nieskuteczne, czemu nie powtórzyć owego występku?! Gdyby zaś pojawił się Bestia, Finnek unosi ręce do góry w geście niechęci do walki! Nie ma zamiaru przecież toczyć boju, jeśli to niekonieczne! Poza tym... Nadal uważa szafę za nadmiernie baka, więc nie będzie na nią śliny i czasu tracił, o! I przytup bucikiem!
Eriu
Liczba postów : 229
Dołączył/a : 28/09/2012
Skąd : Eryn Dogevien
Temat: Re: Biblioteka Sob Wrz 28 2013, 19:06
Koniczynka westchnęła. Gdzieś podświadomie myślała, że ten symbol będzie wspólny. Że problem jest jeden. I że jeśli rozwiążą ten jeden problem, to uwolnią wszystkie baśnie od problemu. Ale co, jeśli w każdej to co innego? Jeśli nie wystarczy już rozwiązanie problemu np. tu, a trzeba będzie uwalniać każdą jedną po kolei? Przecież nim sobie poradzą, to ile z tych baśni do tego czasu przestanie istnieć? Oczywiście nie przeszło jej przez głowę, że nigdy nie uzdrowi do końca wszystkich historii przez wzgląd na krótkość swojego życia, bo to nie wchodziło w grę, póki nie zginie tragicznie. Chodziło o sam fakt, że nie zdąży, bo gdy ona będzie zajmować się jedną, w tym czasie inna odejdzie w niebyt. Co prawda w każdej książce czas biegnie inaczej, ale tych baśni jest tak dużo, że niemal niemożliwe, by mimo wszystko ów czas nie był problemem. Wtem jednak zawitała jej do głowy inna myśl. Bo przecież to, że Milana nie widziała znaku jeszcze o niczym nie świadczy! Szczególnie, że od niebezpieczeństwa ma się trzymać jak najdalej. Wstała i spojrzała na dziewczynkę smutno: - Trudno. Cóż, to na szczęście tylko jedna z wskazówek, a nie jedyny ślad. - i uśmiechnęła się słabo do Indianki. Co do fasolek, to przez chwilę się zastanawiała, jednak stwierdziła, że chyba nic złego się nie stanie, jeśli je pokaże dziewczynce, prawda? Wszak sama byłaby ciekawa na jej miejscu szczególnie, jeśli słyszała opowieści o podobnych nasionkach. Wyjęła więc swoją magiczną fasolkę z malutkiej kieszonki w sukience, zapinanej na zamek. Całe szczęście, że zdążyła ją tam włożyć, nim Marga-żabka ich przeniosła. Upadając, Koniczynka z pewnością zgubiłaby ziarenko! Na szczęście miała je przy sobie. Sięgnęła więc do kieszonki w prawym boku i bardzo ostrożnie, uważając na otoczenie, pokazała fasolkę Milanie. Jeśli jednak dziewczynka chciałaby je wziąć do ręki, Eriu nie pozwala. Wszak bez tego ziarenka miałaby bardzo poważne kłopoty. Jednocześnie opowiedziała o niej dziewczynce... - Przynajmniej częściowo to co mówisz, zgadza się z tym tutaj. Dostałam to od Dobrej Wróżki, ale ona wygląda trochę inaczej niż np. Dzwoneczek. Jest dużo większa... A co z olbrzymami... Hmm... Też słyszałam historie, gdzie fasolka i olbrzym mieli sporo wspólnego, ale nie wiem, czy dotyczy to też tej mojej. - po czym schowała ją z powrotem do kieszonki... To, co o znajomych, nici i domu powiedziała Milana bardzo przypadło Eriu do serca. Widać to było po ciepłym uśmiechu, jakim obdarzyła Indiankę. Po chwili jednak spoważniała, słuchając uważnie o Ventusie... - Czy on miał coś wspólnego z wiatrem? - jakoś tak niewyraźnie się Elfikowi kojarzyło, że w języku jednego z dawnych napastników na Dogevę, obecnie bardzo popularnym i uważanym za mądrze brzmiący (o ironio!), "ventus" znaczy "wiatr". Jeśli miał coś wspólnego z tym żywiołem, może to być jego przezwiskiem lub pseudonimem. Ale jeśli nie, to może po prostu tak dali mu na imię rodzice? Co prawda "Nomen Omen"* (tfu! znowu) ale nie jest to regułą. I trochę nie podobało jej się to, że ten Ven pomógł Piotrusiowi pokonać piratów. Wszak walka z piratami była jednym z ulubionych zajęć Piotrusia, według książki. Pokonując ich, pozbawił się go! No ale skoro to miało miejsce kilka lat temu, a zdarzenia z książkami zaczęły się mies... moment. Przecież tu czas płynie inaczej! Elfik starała się chwytać każdego drobiazgu bojąc się, czy czegoś nie przeoczy... - Hmmm... Piętnastoletni chłopiec, który pomaga w tym, czego główny bohater nie mógł lub nie chciał dokończyć, kończąc w ten sposób odwieczną walkę... - zaczęła zastanawiać się na głos, ponownie robiąc tour de namiot- Ale może to jakiś rycerz Ventus z innej książki, który trafił tu przez przypadek i całkiem niechcący zrobił to, czego nie powinien?... Zatrzymała się i znów spojrzała na Milanę, nie zastanawiając się zbytnio nad tym, że Indiankę mogło dziwić, dlaczego uznajemy pokonanie odwiecznego wroga za coś złego... - Mogłabyś mi przypomnieć, jak dawno temu Piotruś się zmienił? I kiedy zmienił się jego cień? I dlaczego Ventus musiał odejść?... Zmartwiła się też informacją o Dzwoneczku. Co się stało z malutką, uskrzydloną Wróżką? Huh... Wychodzi na to, że informacji rzeczywiście powinna szukać w Zatoce Syren... - W takim razie muszę tam iść. Tylko tak ostrożnie. Dziękuję Ci, Milano. - krótko ale szczerze i serdecznie uścisnęła dziewczynkę. Już miała iść, gdy znów się do niej odwróciła. - Aaa... Gdybyś spotkała wysokiego pana, też obcego, jak ja, w białym płaszczu, i do tego przedstawiającego się per "doktor Dżek Daniels", to proszę, powiedz mu gdzie poszłam. No i powiedz mu też to samo co mnie, dobrze? Albo taka dziewczynka w moim wieku, zadzierająca nosa. Przedstawi się jako Keiko Hikari. I jeszcze może być blond drobny chłopczyk, Finnian Jerome. - po czym znów zrobiła kolejne kilka kroków z zamiarem opuszczenia wioski. I znów się zatrzymała, tym razem jakoś tak... jak winowajca, który nie może sobie poradzić z sumieniem. Odwróciła się do dziewczynki blada jak ściana, pokazując paluszkiem na dziurę w namiocie... - A... a co z t-tym?...
Jeśli jakoś okazało się, że nie ma sprawy lub nie ma jak pomóc (a bzdura!), to Eriu rusza w stronę zatoki. W książce widziała rysunek wyspy, więc miała wrażenie, że wie, gdzie iść. No, i zawsze może iść po prostu w stronę którąkolwiek. To wyspa, więc w końcu dotrze do brzegu!... P-prawda?... Oczywiście, jeśli okaże się, że może pomóc z naprawą, to zostaje!...
*łac. Imię [jest] wróżbą...
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Biblioteka Sob Wrz 28 2013, 22:01
MG
Keiko Opuszczona przez Bestię, który gdzieś pognał, biedna Hikari zaczęła zastanawiać się nad samą sobą - Eriu na pewno byłaby dumna, wiedząc, iż blondynka pragnie się zmienić! Przynajmniej była jakaś malutka szansa na to...Teraz jednak pognała po schodach do otwartych drzwi zamkowych, w których minęła niewielki zegarek z oczyma i ustami, a same wskazówki wyglądały jak wąsiki. No, ale cóż...pani władza pognała dalej, chociaż mogła dostrzec, iż zegar ruszył za nią! Nie mniej jednak był o wiele wolniejszy, więc po chwili zniknął Keiko z oczu...Sama funkcjonariuszka znalazła się w wielkim, ciemnym holu, ponuro urządzonym, poszarpanymi zasłonami, nadgryzionymi czasem kolumnami czy też okropnymi posągami jakiś stworów, których na szczęście czas nie oszczędził i nawet twarzy nie mieli...Na końcu holu znajdowały się dość spore schody, które 'zatrzymywały się' po kilkunastu stopniach, a...rozwidlenie! Schody na prawo, schody na lewo, a prosto ogromne, złoto-brudne drzwi - o wiele większe nawet od wejściowych. Jakby robione dla King-Konga...Niestety Bestia okazał się dość szybki - jak na zwierzę przystało - przez co Hikari nie wiedziała, gdzie domownik pobiegł...Za to z daleka mogła usłyszeć ciche stukanie. Tak...w oddali, powoli 'biegł' zegar!
Dżek Pan doktor był kulturalny i przeprosił biednego Smee, który...wyglądało na to, że przyjął owe tłumaczenie bez problemu i nie robił z tego nic wielkiego - ale na pewno go to ucieszyło. Ważniejsze były opowiastki samego członka Fairy Tail, który ominął zbędne szczegóły i prędko przeszedł do sedna! A trzeba przyznać, iż nawet piraci, co przechadzali się obok, nadstawiali ciekawskiego ucha. - Czary starej wróżki? A więc znasz wróżki? Tutejsze wróżki niechętnie współpracują z dorosłymi. Rzekł zdziwiony Smee...ale gdy opowieść doszła do opisu stworków, kapitan i Smee wymienili ze sobą spojrzenia. Nie strachliwe, nie zabawne, a raczej porozumiewawcze. Od razu było wiadome, że coś tam wiedzieć mogą, ale czy na pewno na konkretny temat? Na szczęście, lekarz nie musiał długo czekać na odpowiedź. - W rzeczy samej obchodzi nas, nasz świat - zaczął kapitan z nonszalanckim uśmiechem - Ten świat jednak nie jest nasz. Przybyliśmy tutaj z bardzo daleka. Nibylandia to kraj dzieci, a jak widać, my nimi nie jesteśmy - gestem wskazał na resztę dorosłej załogi - Co zaś tyczy się stworzeń, które opisałeś...spóźniłeś się o dobrych parę lat. Owszem widzieliśmy je i nawet pomagały nam w walce z Piotrusiem Panem, ale pewne osoby się ich pozbyły i od tamtego czasu, stworzenia te nie powróciły, więc... - ...Gdybyś się uważniej przyglądał to byś zauważył, gdzie są. Rozległ się nagle spokojny, acz poważny głos, który zdawało się, że pomimo tego, iż nie był podniesiony, to słyszał to każdy na okręcie...tak, wszyscy spojrzeli w stronę rufy, gdzie przy sterze stała wysoki mężczyzna w czarnym płaszczu, z kapturem na głowie i czarnych rękawiczkach na rękach. Skąd pewność, że mężczyzna? Głos wskazywał na ową płeć... - Zakradanie się na mój statek nie jest mądrym pomysłem. - Nie przyszedłem do ciebie, kapitanie... Dżek mógł odnieść wrażenie, iż kaptur lekko pochylił się w jego stronę...No, a do samej persony miał około siedmiu metrów...i oczywiście trochę schodków do góry.
Finny - Oh, tak tak. Wszyscy mówią mi pani Imbryk, więc się nie krępuj młodzieńcze. Jestem mamą tego urwisa - spojrzała na filiżankę - I mam oko na wszystkich służących w tym zamku. Odrzekła z ciepłym uśmiechem, głosem niczym miła babcia, co nie ocenia nikogo po pierwszym wrażeniu. To chyba plusik, prawda? Przynajmniej nie miała zamiaru zalać Finniana wrzątkiem. - Białym fartuchu? Em...nie...Jak już wspomniano, było to dość niedawno - zaczęła niepewnie Bella - Jakiś osobnik w czarnym płaszczu, pojawił się w biblioteczce, gdzie akurat byłam. Jasno powiedział, że jestem mu potrzebna...nie wytłumaczył jednak dlaczego, ale się wystraszyłam...Na szczęście przyjaciele pomogli mi uciec z pomieszczenia - tu spojrzała po mebelkach - A wtedy wpadłam na Bestię, który przegonił intruza...Od tamtej pory jesteśmy bardzo bardzo ostrożni i... - Belle! Drzwi otworzyły się z wielkim hukiem - cudem się w zawiasach trzymały - a do pokoju wpadła sporych rozmiarów Bestia, która skoczyła między policjanta, a Belle, pokazując swoje ostre kły, blondynkowi. - Grrrrr... - przejechał swymi pazurami po posadzce. - Zaczekaj! On nie jest nim! - Bella chwyciła go za ramię. - Finn szybko! - żabka wskoczyła na ramię Jerome`a - Pocałuj mnie, a przybiorę ludzką postać i postaram się go uspokoić!
Eriu Podekscytowana indianka, dokładnie przyjrzała się fasolce, ale o dziwo nawet nie wyciągnęła po nią rąk. Po prostu uważnie się przyglądała, z wielkim 'woooow' na twarzyczce. - Olbrzymy od zawsze zajmują się sadzeniem fasolek - skomentowała z uśmiechem - Z wiatrem? Hum...Właściwie trudno mi powiedzieć. Piotruś opowiadał, że miał ciekawą moc, ale nie pytałam o szczegóły. Zazwyczaj opowiadał nam jak byli super bohaterscy pozbywając się złych stworzeń i dając nauczkę piratom. Nie widziałam jak Ventus walczył bo mnie tam nie było jak mówiłam - dodał przepraszająco - Hmmmmmm? - Przekrzywiła nieco główką, gdy Eriu miała swój monolog - Oh...ah...wiele pytań masz, Eriu - widać taka garść pytań, dalej ją zaskakiwała - ...Piotruś zmienił się jakiś miesiąc temu. Znaczy...zawsze gonił swój cień, a wtedy widzieliśmy cień, ale bez niego...Ventus mówił, że szuka zagubionego przyjaciela...niestety tutaj go nie było. Huh...czy to nie jak deja-vu? Też szukasz przyjaciół. Stwierdziła z uśmiechem. Co się dziwić? Wspomnienie owego Ventusa, już wcześniej kojarzyły jej się miło, więc...no jak widać, lubiła go wspominać, a fakt, że ktoś jest do niego tak podobny był najwyraźniej na plus. - Nie przejmuj się dziurą w namiocie. Opowiem wszystko ojcu i na pewno zrozumie! - po tym, dziewczyna wyszła wraz z wróżką na zewnątrz, gdzie...czekało już dziesięciu Indian, zaopatrzonych w łuki i strzały, a pośrodku półkola stał wódz...co dało się poznać po sporym pióropuszu - Nie nie! Ona nie jest zła, ojcze! - odezwała się prędko dziewczynka, stając przed Tobą - Jest jak Ventus i chce pomóc Nibylandii! Dostała nawet fasolki od Wróżki! Idzie do Zatoki Syren! Cisza trwała chwilę...po paru sekundach jednak, wódz podniósł rękę i...ją opuścił...a inni opuścili broń. Po tym natomiast, ojciec Milany - ponownie bez słów - gestem dłoni, wskazał Ci kierunek.
STAN:
Finny - 78% MM Eriu - 90% MM Keiko - boli lewa ręka, 70% MM Dżek - mokry
Termin na odpis: 01.10 godz. 11:00
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Biblioteka Sob Wrz 28 2013, 23:49
Na statku definitywnie było gwarno. Zdawało się jednak że rozmowa prowadzi donikąd kiedy niespodziewanie okazało się że jednak coś wiedzą. Porozumiewawcze spojrzenia są dość jasnym znakiem, aczkolwiek Dżek nie naciskał a wytrwale czekał. Piraci sami zdradzą co i jak kiedy przyjdzie odpowiednia pora. No i nie zawiódł się bo po chwili dowiedział się tego co chciał. Drapiąc się po głowie zwrócił się do kapitana-Kim były te osoby?-Kiedy zadał to pytanie, do rozmowy wtrącił się ktoś jeszcze. Z początku Dżek go nie dostrzegł bo problemy ze wzrokiem i te sprawy, ale kiedy w końcu dostrzegł rozmówcę, zaczął się powoli wspinać po schodach, zmierzając ku tajemniczej postaci, obok której spokojnie stanął, patrząc w świat i rozglądając się za tym, co powinien dostrzec.-Nazywa się Dżek. Doktor, Dżek Daniels. Z kim mam przyjemność?-Odwrócił się, wyciągając dłoń do nowego przybysza.-I cóż za sprawa cię do mnie przywiała?-Bo Dżek zakładał że to właśnie z jego powodu pojawił się tu ten... człowiek?
Keiko
Liczba postów : 285
Dołączył/a : 25/05/2013
Temat: Re: Biblioteka Nie Wrz 29 2013, 13:55
Komuś tutaj wyraźnie brakowało gustu. Kto przy zdrowych zmysłach urządzałby jedną ze swoich komnat czy hol w tak przykry dla gości sposób? O ile ktoś po prostu nie zamierzał urządzać w swoim zamku balu o tematyce strasznych zjawisk i rzeczy, to takie wystrój po prostu nie miał sensu! Straszne! I te zasłony, tak bardzo niezadbane, tak bardzo godzące w zmysł estetyki i dobry gust dziewczynki, naprawdę były widokiem, którego Keiko wolałaby sobie oszczędzić, ale niestety było już zwyczajnie za późno. Biegnąc ile sił w jej krótkich nogach za Bestią, nie miała pojęcia, że jej bieg doprowadzi ją właśnie tutaj. Czyżby próbował on specjalnie pokazać jej najgorsze miejsca w swojej posiadłości tylko po to, by zniechęcić ją do pobytu w jego "skromnych" progach? Nie ma tak łatwo! Kogoś tak fantastycznego jak Hikari Keiko, nawet tak złe reguły przy dobieraniu zasłon czy rzeźb nie mogły odstraszyć od dalszych poszukiwań i śledztwa. Fakt, faktem jednak, że policjantka z dużą ostrożnością przechodziła obok kolejnych posągów, mając w pamięci to jak zachowały się gargulce nie tak dawno temu. Tym razem Bestii nigdzie nie było, więc gdyby i tutaj posągi ożyły, to Keiko musiałaby poradzić sobie z nimi sama - do czego była kompletnie i w 100% przygotowana, ale mimo wszystko wolała takie obrotu spraw uniknąć. Po co niepotrzebnie tracić energię walcząc z przeciwnikiem, który jest... kamieniem, dziełem "sztuki" czy czymś w tym rodzaju? Niczego nie byłaby nawet w stanie od takich przeciwników wyciągnąć! Dodatkowo tutaj było ciemno! Nie powinno tak być! W ciemności nikt nie był w stanie podziwiać jej wspaniałości i jej cudowności! Jeśli wszędzie wokół panowały egipskie ciemności jej sylwetka również musiała być nimi ogarnięta, a co za tym idzie mogła być... dla kogoś... niezauważalna! A to już było przegięcie! Dlatego policjantka szybko posłużyła się swoim PWM generując na paluszku maleńkie wyładowanie elektryczne służące w tej sytuacji idealnie jako lampka. Tak, teraz nikt jej nie przeoczy. Oczywiście, może i ta teraz stała się łatwiejszym celem dla kogoś złego, ale przecież zawsze mogła szybko wyłączyć światło i znów zniknąć w mrokach pokoju, z wielką stratą dla świata.
Po tym jak prąd pojawił się na paluszku, dziewczynka wreszcie mogła skupić się na czymś innym niż własnej osobie i guście osób urządzających ten hol, dlatego wreszcie zrozumiała, że a). Bestia gdzieś zniknął, b). ktoś zbliżał się do niej wydając dość dziwny dźwięk. W głowie szybko pojawiła się migawka zegara, który widziała biegnąc w tym kierunku, ale czy to faktycznie był on? Dziewczynka obróciła się w kierunku z którego nadciągał "zegar" i przyjęła defensywną postawę. Koniec końców była na obcym terenie, Bóg wie co takiego może się wydarzyć i co zwiastował nadciągający zegar. - Stać, kto idzie, o co chodzi?! - wykrzyknęła w kierunku zbliżającego się zegara, choć bez żadnej paniki, a raczej z chłodną kalkulacją, palce kierując w kierunku zbliżającego się kształtu zupełnie jak dzieci, które udają, że ich dłonie to pistolet. Tak, Keiko wyglądała teraz naprawdę dumnie, a chciała tylko oświetlić teren przed nią i kawałek obszaru przez który musiał przebiegać zegar jeśli chciał do niej dotrzeć.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.