I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Sporych rozmiarów budynek, mieszczący się w samym środku miasta. Urządzony jest w średniowiecznym stylu, więc wygląda jak najprawdziwszy pałac z wielkimi oknami, ozdobiony jasnymi kolorkami, który tym bardziej zachęcają do wejścia w sam środek tego niezwykłego miejsca. W pierwszej chwili człowiek, który wchodzi do środka może czuć się nieco przytłoczony ogromnością owego obiektu. Wszędzie naokoło znajdują się pułki z przeróżnymi książkami, ale na szczęście są plakietki, a wszystko ułożone według gatunku, w którym to już dziale księgi ułożone są alfabetycznie. Naturalnie, gdyby jednak były trudności ze znalezieniem interesującego nas tytułu to na samym środku pomieszczenia znajduje się okrągłe biurko z wieloma papierami, za którym zawsze znajduje się parę osóbek z personelu. Kochają swoją pracę, świat zawarty w książkach, więc i z przyjemnością pomagają przybyłym. Pod biblioteką jednak znajduje się…ogromna piwnica, na piwnicę w ogóle nie wyglądające. Jest to miejsce, o którym wie zaledwie garstka wtajemniczonych osób. Kamienne pomieszczenie, wielkości samej biblioteki jak nie większe. Pod ścianami znajdują się oszklone szafki, zamknięte na kłódkę – w środku można dostrzec książki bez tytułów. Co parę metrów można zauważyć gablotki z jakimiś artefaktami…Notabene po prawej stronie widać…małe jeziorko! Niezwykłość…jeziorko w pomieszczeniu…
Autor
Wiadomość
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Biblioteka Sob Sie 24 2013, 12:15
Dżek spojrzał na odjeżdżający powóz poprawiając jednocześnie okulary, po czym luźnym spojrzeniem, śledził goniące go potwory. Doprawdy wniosek nasuwał się sam, już pomijając podobieństwo tych stworów, to Dżek doszedł do wniosku że są w "Kopciuszku" a nie przypominał sobie, chodź czytał to laaaata temu, by powóz goniły jakieś stwory. Nie ulegało więc wątpliwości że książki złapały "Wirusa" i tego wirusa właśnie było trzeba się pozbyć, problemy w tym że... Dżek był pacyfistą.-Finn, te stwory są odpowiedzialne za zniszczenia. Zajmij się nim.-Rzucił do Finna coś, co było oczywistą, oczywistością.-Eriu moja droga, mogłabyś go jakoś wspomóc, by nasz młody pan Porucznik nie odniósł ran? A co do ciebie Keiko byłoby miło gdybyś zaczęła gonić tamtego nim na miesza na zamku. Tam pewnie znajdziemy odpowiedzi.-Dlaczego Dżek sam nie gonił powozu i stwora? Bo był lekarzem. Jego obowiązkiem było przebywanie na polu bitwy i czekanie na koniec walki by uleczyć rannych. A sądził że nawet jeśli Keiko coś stanie się po drodze, będzie mógł jej pomóc idąc ku zamku, za to idąc z Keiko, nie pomógł by tym tu, gdyż musiałby się cofnąć. Była to jednym słowem najlepsza decyzja, dlatego też Dżek usunął się, by nie zawadzać walczącym... o ile Finn i Eriu będą walczyć, w sumie to ciągle dzieci. No i czy pełna pychy Keiko zobaczy mocne plusy tego planu i przełknie dumę, słuchając poleceń doktora by zamiast walczyć, "Uciec", jak może to właśnie odebrać? W jej inteligencję nie wątpił, ale pycha może przyćmić zdrowy rozsądek... no cóż, to ta ciekawsza strona wszystkich misji...
Keiko
Liczba postów : 285
Dołączył/a : 25/05/2013
Temat: Re: Biblioteka Sob Sie 24 2013, 14:45
Nyahahah~! Wreszcie się zamknęła! Cudowne! Nie potrafiła nawet odpowiedzieć policjantce na tak złośliwie sformułowane zdanie! A może nawet nie wiedziała do czego blondynka kierowała swoją aluzję? Czy można było być tak niedomyślnym? Ktoś mógłby nazwać Eriu "niewinną", ale pffff... Gadanie. Nie było na świecie w pełni niewinnych ludzi poza może noworodkami, a dziewczyna, mimo swojego w gruncie rzeczy dość nieogarniętego rozumku i prostej natury jednak na noworodka nie wyglądała. Innymi słowy... zagięła ją. Całkowicie naturalne i normalne, Keiko przegadać inne osoby zdarzało się cały czas, ale jakże smutnym był fakt, że Eriu poddała się tak szybko. Czyżby był to nowy rekord światowy w tej kategorii? Oczywiście wcześniejszy wynik również należał do niewielkiej dziewczynki w policyjnym mundurze, ale od czasu do czasu warto było zmierzyć się z najgodniejszym i najwspanialszym przeciwnikiem jakiego można było sobie wyobrazić będąc Hikari Keiko - z samą sobą. Biedna Eriu, biednaaaa~. Może nie powinna była jej tak dokuczać? Gorzej jak z milczenia przejdzie w płacz. Choć byłoby to zabawne do obejrzenia... ale lepiej takie sprawy zostawić sobie po misji, bo teraz mimo wszystko musiały się przynajmniej próbować zachować jak towarzyszki z jednej drużyny. Utrapienie...
Ale zostawmy na chwilę Eriu i skupmy się na sytuacji w baśniowej krainie zaatakowanej przez nieznaną chorobę czy wirus. Jasne, stworek nie wyglądał jak coś co pochodziłoby z tej konkretnej baśni, dodatkowo fakt niszczenia rzeczy wskazywał na ich destrukcyjną naturę... Tak czy siak, Keiko nie chciała od razu przejść do aresztowań i rzucania zbyt pochopnych opinii. Najchętniej zawlokłaby stworka na posterunek (co oczywiście było niemożliwe w tej sytuacji) i odpowiednio go przesłuchała, jednocześnie grając dobrego i złego glinę. Ten jednak zamiast cokolwiek zrobić postanowił... przed nią uciec! Prawdopodobnie nie był w stanie znieść całego majestatu i otoczki geniuszu, jaka dość wyraźnie spowijała policjantkę, nie można się mu było dziwić, prawda? ...gorzej, że nadciągający dźwięk, wyraźnie przypominający zbliżający się pojazd, nie brzmiał zbyt bezpiecznie i wesoło. Keiko być może słyszała słowa Dżeka, być może nie, tak czy siak przede wszystkim odskoczyła z drogi, nie chcąc zostać staranowaną przez nadciągającą kawalerię - zrobiła po prostu karocy miejsce, by mogła spokojnie przejechać. To jednak nie wszystko! Stworek uciekał, a ona miała z nim niezałatwione sprawy i rozmowę do przeprowadzenia, więc nie mogła pozwolić mu na tak szybką ucieczkę! Powinna puścić się w pościg za nim! Nadciągająca karoca była jednocześnie problemem i... potencjalną pomocą.
Keiko już po odsunięciu się z drogi powozu postanowiła szybko przyjrzeć się wyglądowi pojazdu, a jeśli tylko dojrzała odpowiednią szparę/okno/uchylone drzwi spróbowała dostać się do środka pojazdu przy użyciu swojego Electric Dodge. Zaklęcie działało na szczęści zarówno w pionie jak i w poziomie, wertykalnie i horyzontalnie, dlatego mogła do woli posługiwać się nim by szybko przemieścić się o kilka metrów w wybranym kierunku. Sama dziewczynka nie była zbyt duża, a to również działało na jej korzyść. Jeśli tylko podczas szybkiego przyjrzenia się karocy zauważyła, że ma szansę gdzieś się wcisnąć momentalnie uaktywniała zaklęcie i celowała tak, by wziąć poprawkę na przemieszczającą się szybko karocę i dostosować czas użycia zaklęcia do jej prędkości, tak by nie wylądować gdzieś pod jej kołami, a właśnie wewnątrz niej.
Jeśli takiego miejsca w niej nie znalazła, to spróbowała podobnego zabiegu, tyle że chciała dostać się na dach pojazdu i przypaść tam od razu do podłoża, by nie spaść z pędzącego środka lokomocji, a jeżeli widzieć będzie taką możliwość, spróbuje przemieścić się, na czworakach, do środka pojazdu (nie ryzykuje jednak tego za wszelką cenę). W ten sposób zaoszczędziłaby sobie nieco trudu związanego ze ściganiem stworka, a może poznałaby i osobę w środku pojazdu? Jeśli wyląduje w środku pojazdu, zapewne nieco poobijana (brała na to poprawkę), pierwsze słowa jakie z siebie wydaje to: - Proszę się nie martwić, wszystko pod kontrolą, Keiko Hikari, Policja Magiczna... - starając się w ten sposób uspokoić ludzi w środku. Bo jak wiadomo - ludzie to debile, więc na pewno nikt nie zakładał, że pomoc mogła pojawić się w baśni w tak cudowny sposób jak za jej sprawą. Ludzie naprawdę są skończeni.
Jeśli natomiast to wszystko się nie powiodło albo dziewczyna uznała, że zarówno dostanie się na dach jak i do środka przez okno jest niemożliwe to wraca do reszty swoich towarzyszy. Nie jest idiotką i nie puści się sama w kompletnie nieznany teren, nie znając siły przeciwnika, jego możliwości i taktyki. Bez przesady. Ach, stara się raczej uniknąć stratowania przez dwóch rycerzy biegnących za powozem i pozwala im ruszyć dalej za pojazdem. I tak ich dopadnie później.
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Biblioteka Nie Sie 25 2013, 17:28
Podróże, stwory, karoce i zamieszanie, ale chyba jakiejś księżniczki Disneyowskiej brak w tle, a przynajmniej z taką dałoby się porozmawiać, nie? Ale nie ma co narzekać, a wypada się skupić na osobniku, który zaintrygował się najwyraźniej Puchatkiem. Oj biedny maluch, ale chyba też ciekawy świata, a miejmy nadzieję, że na tyle ciekawy, by odwrócić uwagę osobnika dostatecznie długo, aby blondasek zdołał zająć się "odwrotem taktycznym". Bezpieczna odległość przede wszystkim, ot co~! Co jednak jak wywalczy dystans? W sumie wywalczy, czy nie... Wtedy próbuje wyciągnąć szable, ażeby jakoś bronić się przed kolosem, nie? Poza tym, jeśli Misiowi nic się nie stało ten jako kulka świetlna spróbuje zaliczyć czołowe z tęcz... znaczy się z dziwnym monstrum niezbyt podobnym do tęczy. Po co? Ano światełko z tak bliska... Może oślepi chociaż oponenta na trochę, nieprawdaż?
Jednak... Oślepiony, czy nie blondasek póki co woli się nie zbliżać do monstrum, a zada pytanie zachowując odstęp. - K-kim jesteście? - pyta się zielonooki, pilnując, czy nie nastąpiło żadne nadprzyrodzone zjawisko i stwór nie pojawił się tuż przed, czy o dziwo za nim w mgnieniu oka. Jakby tak się stało to bardzo możliwe, a niemalże pewne, iż agresor, a więc spróbuje odskoczyć, wykonując cięcie na wysokości potencjalnej klatki piersiowej, bądź szyi przeciętnego człowieka. Odskok to za mało? Powtórzy czynność ile trzeba, licząc na to, iż się nie zmęczy, a także uważając by nie zawadzić o korzeń, czy własne nogi.
Ale... Nic nie atakuje? Wtedy mamy dziwną sytuację, jednak nadal wtedy zostaje opcja, że nie mówi, a więc raczej skrywa prawdę, nie? Więc skoro nie wykazywałby przyjaznych chęci, czy oznak bycia sojusznikiem w potencjalnej bitwie o zamek i rękę księżniczki, to najpewniej sprzymierzeńcem nie jest, a co za tym idzie... - Uszatku odpocznij, jeśli możesz... Przydasz się pewnie później, dobrze? - pyta się, jeśli Duszek nadal egzystuje w ich świecie, a jeśli zniknie, bądź już go nie ma... Wtedy przyzywa... Przyzywa no... I weź tu wybierz jednego tylko... Ale uznajmy, że... - Open up, Gate of the Pheonix, Phoenicia! - tak tak! Panią Feniks, ażeby ta miała okazję się wykazać, nie? Spory ptaszek to w razie potrzeby, będąc w niepłonącej postaci podźwignie Finnka, bądź inną zagrożoną personę do góry, a jeśli nie... Wtedy blondasek planuje dywersję, a mianowicie zaszycie się niepłonącej jeszcze ptaszyny poza obrębem stworka, aby przedostała się do jego pleców i tyłów głowy, a on... - Nieładnie jest nie odpowiadać na pytania! Mógłbyś się chociaż odezwać, a jeśli nie umiesz mówić, to kiwnij głową na tak, albo coś, czy też daj jakiś inny znak, o! Tak! Właśnie! Albo po prostu usiądź, co nie?! - próbuje zagadać monstrum tak, aby te skupiło uwagę na nim, a co za tym idzie? Zapomniało o ptaszynie, która spróbuje dopaść pleców i karku osobnika, a następnie... Zapłonąć niczym pochodnia~! Istny Feniks, nie? A przy okazji sfajczy wroga od tyłu, nie? W sytuacji zagrożenia powtarza manewry unikowe, ot co~! A jakby się okazało, iż ten postępuje zgodnie z poleceniami blondaska... To się okaże potem, nie? Potencjalnego sługi nie zaatakuje, prawda?
Co zaś z pozostałym duo? Uważa by ich nie tykać, licząc, że inni się nimi zajmą, a on sam... On nie chce ucierpieć z ich ręki, dlatego liczy na wsparcie innych, no nie?
Gomen za potencjalne literówki w spellach, etc... Pisane z pamięci x.x
Eriu
Liczba postów : 229
Dołączył/a : 28/09/2012
Skąd : Eryn Dogevien
Temat: Re: Biblioteka Pon Sie 26 2013, 01:40
Nagle zadziało się dużo rzeczy niemal w jednym czasie. Stworek, kareta, 2 potwory i trzeci za nimi... - Ai... - jęknęła po dogewsku Eriu (co w wolnym tłumaczeniu znaczy tyle co "biada"). Ale nie ma co marudzić - trzeba działać! Kiwnęła potwierdzająco Dżekowi, jak posłuszne dziecko. Zewsząd rozbrzmiał głos. Pozornie cichy, jakby "wyłaniający" się spomiędzy drzew. Coś jak pomruk wielu mężów na raz i w jednym tonie. Obwieszczał Wiec Beltaine. Ghillies Eriu z zielonym cichym pufnięciem przemieniły się w stepówki, by mała wojowniczka o wolność baśni mogła zacząć swój taniec. Wokół ogniska, jeszcze chwilę temu będącym starą ławką zaczął krążyć cień. Dziewczynka drobnej budowy, w sukience i długich włosach. Choć sam cień poruszał się z niespotykaną gracją, kroki tańca nie były motyle jak zwykle. Były mocne, stanowcze, nie znoszące sprzeciwu. Niczym kroki wojownika szykującego się na wojnę, początkowo tańczące do niemego rytmu bębnów, który słyszalnie dla innych dopiero miał rozbrzmieć. Już po pierwszym kroku na polanie wśród ciemności i z zielonej mgły wyłoniło się trzech rosłych na ok. 190cm mężczyzn, o nagich barwionych urzetem umięśnionych torsach i w kiltach do kolan. Długie włosy z warkoczykami znad skroni spływają im na ramiona i do łopatek, a długie wąsy zakończone są metalowymi zdobionymi paciorkami. Każdy z wojów w rękach dzierży potężny dwuręczny miecz, claymore, a u pasa zatknięty ma długi nóż bojowy. Twarze wszyscy trzej mają gniewne, a spojrzenia zacięte... Dwóch pierwszych pojawiło się tuż przed pościgiem za karetą, napierając na nich z mieczami, jeśli ci się nie zatrzymali. Jeden z wojów, z błękitnymi piktogramami na ciele przedstawiającymi wersy pisane oghamem, zaatakował swojego przeciwnika, tnąc go zamaszyście w nogi, by następnie pchnąć klingę wgłąb hełmu, bez względu na to czy atak na nogi się powiódł czy nie. Drugi z wojów, również z malunkami urzetem jednak przedstawiającymi nie ogham, a wstęgi i serpentyny roślinnych pnączy natarł na drugiego ze ścigających, a jego miecz miał zatoczyć kopertę, której cel to odciąć pazurzaste łapy. Ów oręż miał zacząć swą podróż z lewego dolnego boku mężczyzny, ku prawej górze, odcinając po drodze jedną z łap, a tam zatoczyć łuk w dół, by z prawego dołu ciąć analogicznie do poprzedniego ku lewej górze, odcinając drugą z łap przeciwnika. Jeśli powiodło się, u lewej góry zatacza niewielki łuk w dół, po czym wyrównuje i tnie poziomo, by zdekapitować wroga. Obaj przed atakami czy magicznymi, czy fizycznymi bronią się poprzez uchylenie, sparowanie ataku i/lub próbę odbicia mieczem atakującego obiektu/zaklęcia wprost w przeciwnika... Tymczasem trzeci z wojowników pojawił się tuż za Finnym. Jego ciało z kolei, w przeciwieństwie do piktogramów na jego "braciach" zdobią błękitne błyskawice. Poza tym uzbrojony jest identycznie jak dwaj pierwsi. Nie atakuje, na wypadek, gdyby stwór okazał jakiekolwiek inne niż przemoc zdolności komunikacyjne. Gdyby jednak miał okazać się osobnikiem upośledzonym dyplomatycznie, preferującym zdecydowanie siłowe rozwiązania zagrażające chłopcu, wojownik wskakuje między policjanta, a stwora i tnie w część ciała, która przypuściła atak, czy to fizyczny czy magiczny. Uważa też, by nie zostać poparzonym przez feniksa... Tymczasem nikt nie słyszał szeptu tańczącej w kręgu światła wokół ogniska Eriu, gdy już pojawili się wojownicy, a bębny jeszcze nie rozbrzmiały...
As an ceocháin de Am a thagann sé Níos sine ná an rann is sine a thagann sé
* Poświęcone pierwszej akumie. Bębnów wciąż nie było...
Bhíogadh i ár brains a thagann sé Cúrsáil tríd ár féitheacha thagann sé
** Poświęcone drugiej akumie. Bębnów wciąż nie było...
Tuairteáil cosúil le rolla toirneach Macalla i ár n-anam an-
*** Poświęcone trzeciej akumie. Bębnów wciąż nie było...
Éist le haghaidh sé mar a thagann sé An fhuaim íon agus primal na drumaí
**** Wtem nastąpiło pierwsze mocne uderzenie bębna, zdające się dochodzić zarówno z najstarszych głębi lasu, jak i z najniższych warstw ziemi. Zaraz po nim seria siostrzanych odgłosów. Ale wtedy walka przynajmniej dwóch akum już trwała...
Coś jeszcze zaprzątało główkę Koniczynki: znaki na tych potworach. Herb? Logo? Serce i ciernie?... Czyżby... i to przeraziło Koniczynkę. Przeraziło, ponieważ skojarzyło jej się z pewną opowieścią, której Eriu nie lubiła i której się po prostu bała, a w szczególności jednej postaci: Królowej Serc... Nie... Nie wytrzymała. Musiała się z kimś tym przemyśleniem podzielić. Nie przerywając tańca zwróciła się do najbardziej zaufanej osoby w tym gronie... - Doktorze Dżek, czy oni mogą być od złej królowej z Alicji w Krainie Czarów? Może liczyła, że usłyszy rozsądne wyjaśnienie dlaczego się myli? Chciała się mylić. Bardzo chciała. A kto lepiej rozwiewa wątpliwości niż dorośli...
//Wygląd akum, ich synchronizacja lub jej brak z utworem i inne rzeczy nie opisane w opisie zaklęcia nie mają kompletnie żadnego znaczenia strategicznego. Po prostu zaszalałam trochę, po raz pierwszy mając okazję do użycia tego zaklęcia. A pod spodem tłumaczenie na angielski tego tekstu z powyżej (tłumaczone przez translator, żeby nie było ;P) ...
*
Spoiler:
Out of the mists of Time it comes Older than the oldest rhyme it comes
**
Spoiler:
Pulsing in our brains it comes Coursing through our veins it comes
***
Spoiler:
Crashing like a thunder roll Echoing in our very soul
****
Spoiler:
Listen for it as it comes The pure and primal sound of drums
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Biblioteka Pon Sie 26 2013, 13:32
MG
Najstarszy w grupie bohaterów, najwyraźniej robił i za wodza, który to dzielnie wydaje polecenia innych. Co prawda wyglądało na to, że 'dzieci' grzecznie posłuchały wytycznych, ale sam lekarz został na miejscu...w pogotowiu by leczyć innych - oczywiście! Dlatego cała robota spełzła na młodych ciałem i duchem.
Keiko zrobiła powozowi miejsce by ten jej nie potrącił, a przy okazji mogła przyjr...właściwie tylko rzucić okiem na wygląd karocy - trudno się dokładnie przyglądać, gdy powóz tak pędzi. Nie mniej jednak to na co zwróciła uwagę to oczywiście okna, w których nie było szyb. Tak, tak - łatwe wejście i co prawda niewielkie te otworki były, ale ktoś postury małej blondynki nie miałby problemu tam się wślizgnąć nawet w zwykłej postaci - no...gdyby tak to nie pędziło...Nasz policjantka jednak miała plan! Użyła swego zaklęcia, zmieniając się w wiązkę energii i już po chwili siedziała sobie w środku karocy - tyłem do jazdy - a naprzeciw niej siedziała wystraszona dziewczyna. Wyglądała na około siedemnaście lat, miała złote włosy, ładnie spięte w wysoki kok oraz wręcz błyszczącą, błękitną suknie, spod której wystawały szklane pantofelki. Od razu chciała coś powiedzieć, ale to Keiko była pierwsza z próbą uspokojenie...cywila? - Oh...P...Policja Magiczna? - jej głos dalej był wystraszony, ale i zaciekawiony - A cóż to takiego? Co się jej dziwić? Pojawia się jakaś dziewczynka znikąd i mówi takie rzeczy...gdy sama karcona była goniona przez właśnie jakieś dziwne rzeczy. No, ale fakt, że Kei była człowiekiem, wpływał pozytywnie na nowo poznaną. Zainteresowana policjantką, zdawała się mniej wystraszona tym, że karoca dalej pędziła...jeszcze przez parę sekund...Po tym czasie nagle się zatrzymała, przez co Hikari poleciała do przodu...lądując twarzą mniej więcej na udach cywila bo klatka piersiowa i tułów zatrzymały się na jej nogach, w wyniku czego na chwilę zabrakło naszej blondynce powietrza...Z drugiej strony lądowała na sukni, więc upadek był zamortyzowany... Tak czy inaczej po tym wypadku, wyraźnie mogła usłyszeć jak konie wydają z siebie spanikowane dźwięki, a obok prawego okna, przeleciała ognista kula...
Tymczasem żaden stworek nie miał zamiaru odpowiedzieć Finnkowi, który się oddalał od największego przeciwnika. Sam duży stwór wciąż gapił się na światełko, które momentalnie zbliżyło się do jego oczków. Niestety wyglądało na to, że gruby nie odczuł specjalnej różnicy. Ba, po prostu się zamachnął jak gdyby nigdy nic, a misio-światełko poleciał na prawy bok, lądując w krzakach. O dziwo...światełko ciągle było i wróciło do swego świata. Co prawda kołysało się w te i we wte, ale cóż...Wtem sam Finn go odwołał - takiego siłacza! Trudno...Zamiast tego użył kolejnego klucza i zaszalał przywołując swego Feniksa...sam natomiast znowu zwrócił się ku dużemu stworkowi, który...zareagował! Tak, w końcu! Otworzył usta...czy też gębę bo objęło to niemal całą twarz i plunął dziwną, czerwoną substancją, która poleciała wprost na Finna i Dżeka...Finn został podniesiony do góry przez swego Feniksa, a Dżek...zdawało się, że dostało mu się przypadkiem bo zdecydowana większość substancji była skierowana na Finniana. Tylko parę większych kropli poleciało na prawy but doktora, w którym zaczęły robić się dziury. Tia...substancja robiła powoli dziurą - ściślej mówiąc trzy - w prawym bucie Dżeka, więc lada moment pewnie zrani jego stopę... Przez to właśnie, że Feniks zabrał Finnka do góry, nie bardzo mógł wykonać swój plan na 'grubym' albowiem ten po swym ataku, przyciągnął czy też schował...ręce, nogi oraz główkę, robiąc z siebie wielką kulę, która w zastraszającym tempie ruszyła - turlając się - wprost na biednego lekarza...
Tymczasem Eriu przywołała swoich wojowników, sama zaczynając swój taniec. Dwóch wojowników zaatakowało swymi brońmi 'mrocznych rycerzy' i ku zapewne małemu zdziwieniu, już pierwsze atakami mieczami swoje zrobiły...oba stwory po prostu zamieniły się w pył, a w środku nich pojawiło się ciemno-różowe, mocno świecące serce...nie wyglądająca jak narząd ludzki, a po prostu serce, które uleciało ku niebiosom i zniknęło w górze. Tak czy inaczej, widać było, iż przeciwnicy nie byli specjalnie wymagający...a może się Was nie spodziewali? Trzeci wojownik naszej elfki pojawił się za Finnem, ale ten już był w górze, więc nie musiał go chronić. Sama dziewczyna zwróciła się do lekarza ze swymi przypuszczeniami, ale nie trudno było zauważyć, iż na pana doktora pędzie obszerna 'kula'...
STAN:
Finny - 78% MM Eriu - 90% MM Keiko - 90% MM Dżek - Trzy kropelki, wyżerają Ci powierzchnię buta, kierując się do stopy.
Termin na odpis: 29.08 godz. 10:00 Jak są jakieś błędy, nieścisłości czy coś to dajcie znać na gg/pw bo gorączka mogła swoje zrobić...
Keiko
Liczba postów : 285
Dołączył/a : 25/05/2013
Temat: Re: Biblioteka Pon Sie 26 2013, 17:24
Nyahaha~! Idealne lądowanie! Gdzie byli sędziowie, gdzie widzowie, którzy mogliby doświadczyć jej fantastycznego pokazu umiejętności i możliwości? Gdzie uniesione w górę kartki, które jednoznacznie stwierdzałaby "10, 10, 10, 10, 10"?! Średnia nota 10 na 10, styl 10 na 10, Keiko Hikari 11/10! Dokładnie tak, policjantka była idealna we wszystkim co robiła, czy było to zajmowanie się swoimi włosami przy porannej toalecie czy wskakiwanie do pędzącej karocy - nie było różnicy, pewne było, że blondyneczce wszystko się powiedzie! Co prawda... Nawet ona przyznałaby, że wskoczenie do takiego pojazdu wymagało odpowiedniego przygotowania, przemyślenia, gotowości i wcale nie było łatwe, być może dlatego przez chwilę była tak bardzo dumna z siebie, gdy wszystko się powiodło, że aż na jej buzi gościł promieniujący wręcz uśmiech, tak radosny, tak silny! Nawet gdy zwracała się do dziewczyny znajdującej się w środku powozu, jej słowa zdawało się przepełniać samozadowolenie i pełna satysfakcja. Ciekawe czy Eriu potrafiłaby coś takiego zrobić, hę? Oczywiście, że nie, była na to za głuuuupia, głuuuupia~!
Dziewczyna w powozie, mimo tak pięknego stroju (ta błękitna suknia, była czymś, co Keiko z chęcią zobaczyłaby w swojej garderobie, nawet jeśli zbyt często by w niej nie chodziła), który nawet Keiko przypadł do gustu, wydawała się jednak nieco niewyedukowana. Jak to?! Jakim cudem mogła nie wiedzieć kim jest Policja Magiczna?! Okej, okej, zgoda - znajdowali się w świecie z baśni, bodajże Kopciuszka, tak? To jednak były tylko wymówki! Nie ma gadania, należy uzupełnić jej braki w wiedzy! - Policja Magiczna to organizacja, której zadaniem jest zapewnianie ludności spokoju, bezpieczeństwa i wsparcia! Policja Magiczna to grono elitarnych, najlepszych magów w całym Fiore, którzy postanowili pomóc swoim... mniej utalentowanym kolegom i koleżankom wiodącym zwykły, codzienny żywot, w zachowaniu spokoju, zdrowia i radości! Ja, Keiko Hikari, osobiście dbam o to, by zwykłe ludziki mogły nie myśleć za dużo o trudnych sprawach, by głowa ich od tego nie rozbolała, dokładnie tak! To własnie ja... - mówiła bardzo szybko policjantka, nie zatrzymując się nawet na chwilę, gdy wtem jej wywód został jej nagle przerwany, a ona sama znalazła się na udach drugiej dziewczyny. Dodatkowo ten nagły ból w brzuchu i odebrany oddech wcale jej nie pomagały w zachowaniu powagi i honoru. Dziewczynka, drżącymi rękoma oparła się na kolanach drugiej dziewczyna i powoli podniosła do góry, łapiąc energicznie oddech. - ...ja... jestem... tu... by pomóc... - wydusiła z siebie, starając się jednocześnie uspokoić własny oddech i dokończyć swoją wypowiedź.
Po chwili jednak przyszło otrzeźwienie, a Keiko postarała się wziąć w garść. Czemu stanęli? Co się znowu stało? - Proszę się nie wychylać i nie robić niczego głupiego! - poinstruowała wyraźnie swoją towarzyszkę w powozie, a następnie sama wychyliła się delikatnie przez okno by przyjrzeć się temu co się działo na zewnątrz. - Heeej, woźnica, czemu stoimy?! - krzyknęła, choć nie miała pojęcia nawet gdzie jest woźnica, czy w ogóle jest woźnica i tak dalej. Jeżeli nikt jej nie odpowiedział... zmuszona była wtedy wysiąść z wozu i przyjrzeć się sytuacji na zewnątrz. Jeśli woźnicy nie było, ale lejce były nienaruszone, dziewczynka mogła spróbować sama zająć się powożeniem, nawet jeśli wcześniej nigdy tego nie robiła (choć doświadczenie z końmi posiadała, za sprawą swojej szkoły i lekcji jeździectwa w niej). Jeśli natomiast byłoby to niemożliwe, to musiała przygotować się na nieprzyjemności i wizytę przeciwników, chcących dobrać się do transportowanej przez nią damy.
...miała dwa wyjścia, zależne od zastanej sytuacji. Jeśli przeciwnicy byli jeszcze daleko, momentalnie wpadała z powrotem do karocy. - Proszę za mną, natychmiast! - rzucała szybko i ciągnęła dziewczynę ze sobą w pobliskie krzaki, mając nadzieję, że nie zostaną zauważone przez wrogów. Tak to właśnie było z tymi bezużytecznymi cywilami, zawsze należało o nich pamiętać, bo zawsze mogli zrobić coś durnego. Żeby ta druga chociaż mogła się na coś przydać, była w stanie jakoś pomóc - ale nie... gdzież... przecież to cywil, a cywila trzeba chronić, bo sam się nie ochroni bo to cywil. Niech to. Tak czy siak najrozsądniej byłoby uniknąć walki, przynajmniej dopóki ma kogoś pod swoją ochroną.
Gdyby jednak przeciwnicy zbliżali się do niej... Wtedy nie było wyjścia. Jedyne co dziewczynka mogła w tej sytuacji zrobić, to zbliżyć się do przeciwników o kilka kroków, tak by karoca została nieco za nią i poczekać aż przeciwnicy będą na tyle blisko, by móc rzucić w teren pomiędzy nimi Electric Ball i porazić obu energią elektryczną, a następnie rzucić w obu zaskoczonych przeciwników po jednym ze swoich sztyletów do rzucania, celując mniej więcej w "głowę" stworów... o ile oczywiście to na nich mogłoby zadziałać. Cóż, wyglądało na to, że dziewczynka niedługo się przekona. Gorzej, jeżeli w tym czasie byłaby bezpośrednio atakowana przez przeciwników - wtedy próbuje szybkich uników przed nadciągającymi kulami ognia, ewentualnie wspomagając się w międzyczasie zaklęciem Electrostimulation, gdyby oceniała, że uniki "na sucho" nie będą wystarczające.
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Biblioteka Wto Sie 27 2013, 23:10
Z deszczu pod rynnę jak to mówią. Powinnością lekarza nie była walka, lecz leczenie rannych. Niestety jakieś fatum skazało Dżeka na unikanie ran. No cóż atak na jedynego lekarza w drużynie zawsze był ulubioną zabawą mrocznych sił. Tak czy siak Dżek sam z siebie ranić stworka nie zamierzał bo to się kłóciło z jego instynktem. Tak czy siak, nie dość że jakaś kula na niego "Leciała" to mu jeszcze buta topiło. Co zrobił w tej sytuacji Dżek? Zależy. Ocena była prosta - jeśli bł pewien że zdąży, to zdjął buta, ale nie dłonią tylko drugą stopą przydeptując sobie piętę i wyjmując stopę z obuwia. Następnie czeka na odpowiedni moment by kula nie mogła skręcić i odskakuje na lewo, by tam przeturlać się po trawce i od razu wstać. Ale, ale. Dżek świetnie kontrolował swoje ciało i powinien być w stanie ocenić czy pojedynczym skokiem całkowicie usunie się spod wielkiego cielska człowieka kuli, jeśli jego ocena powie że nie da rady, to oczywiście uwzględnia to podczas czekania na odpowiedni moment i przed samym finalnym skokiem wykonuje jeszcze z 2-3(ewentualnie x) mniejszych "skoczków" dostawnych. W razie konieczności kolejność jest oczywiście zmieniona i wpierw następuje obrona a dopiero potem zdjęcie buta. Po w staniu z ziemi, ciągle jest uważny, uważa nie tylko na ewentualne toczenie czy też plucie, ale na inne niespodziewane rzeczy. Oczywiście gotów jest w każdym wypadku wykonać unik. A poza tym? Poza tym pozostaje mu czekać aż Finn przestanie się opierdzielać. Czy on przypadkiem nie miał ubić tego grubego? Cóż, dzieci...
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Biblioteka Czw Sie 29 2013, 13:59
/z góry gomen za nieogar post, czy coś, bo bezwenie etc.
Więc Finnek wzniósł się w powietrze, jednak nie teraz on był zagrożony. Oj niestety nie on, a cywil i to w dodatku medyk, ale za wiele blondasek w tej chwili zrobić nie mógł, więc pozostało liczyć, iż albo mężczyzna sam się wybroni, albo dopomoże mu w tym Wróżka. Tak... Powinni dać radę, a zielonooki w międzyczasie spróbuje "zostać odstawionym" w względnie bezpieczne miejsce. Jakaś gałąź nie za nisko, nie za wysoko powinna być w sam raz, nie? A skoro dystans zyskany, a kula w międzyczasie robiła swoje... Zostaje liczyć, iż toczący się kawał mięcha natrafi na jakąś przeszkodę, czy usterkę, czy inne bóg wie co, co sprawi, że ta się zatrzyma, a nawet ba! Rozłoży... Na taki moment będzie wyczekiwać Feniks, który w takiej chwili ma się rzucić na cel, aczkolwiek nie ma być on zapalony, a przynajmniej nie od razu. Jeszcze by listki podpalił i tragedia na miejscu, prawda? Więc... Jak rozłożył się, wtedy zostaje złapany w jakimś punkcie, który może wskazywać, iż potrzebuje go do złożenia... Kończyna? Fragment zbroi, czy tam innego opancerzenia? A jak nic z tego nie pomoże, to... Serce. Tak, rysunek serco-podobny~! Zadrapać? Podziobać? Pokłóć? Whatever, byle uszkodzić/unieruchomić/pozbawić możliwości ruchowych i przy kontakcie z ktosiem - ZAPŁONĄĆ~! Obrażenia? Jeśli byłby na tyle poważne, aby żyjątko jakim był duszek, miało problemy z poruszaniem, czy coś... Wtedy samo doprowadza do pojedynczej autodestrukcji, tak aby wybuch dosięgnął oponenta nim ten się oddali od niego. Ot co~! Jak polec, to na niby i zrobić tyle, ile się da~! Co jednak z Finnkiem? Co jeśli kula jakoś zatoczy się w jego kierunku? Spróbuje liczyć na szybkie nogi, a i swoją zręczność, czy tam zwinność, ażeby to odskoczyć na bok. Najlepiej w końcowym momencie, tak, by kula pomknęła dalej i musiała zawracać! Jeden skok nie starczy, to pójdą dwa, a i najlepiej, jak na trasie znalazłyby się przeszkody. Drzewa? Ławki? Może spowolnią, bądź uszkodzą obiekt, nie?
Eriu
Liczba postów : 229
Dołączył/a : 28/09/2012
Skąd : Eryn Dogevien
Temat: Re: Biblioteka Pią Sie 30 2013, 03:19
Dżek nie odpowiedział Eriu na pytanie w żaden sposób, jednak Elfik widząc całe zdarzenie daleka była od braku zrozumienia spowodowanego zignorowaniem przez doktora Wróża. Zapewne na jego miejscu również nie byłaby skora do rozmów, bo to jak martwić się pogodą na dworze, siedząc w zawalającej się sztolni... Sama Eriu nic nie zrobiła. Niewiele miała doświadczenia w walce, w przeciwieństwie do jej wojowników tak więc jedyne co mogła zrobić, to włożyć jeszcze więcej serca w taniec i mieć Nadzieję, że wszystko się dobrze dla Grupy Bajkowego Ratunku skończy. Tymczasem na placu boju został tylko jeden wojownik, gdyż pozostali dwaj rozpłynęli się w zielonej mgle, pozbywszy się swoich przeciwników. Co więcej, ten jeden, który pozostał zdał się jeszcze bardziej nachmurzyć, gdy przeciwnik zaczął lecieć z nim w kulki. Dosłownie. Ruszył początkowo za kulką biegiem, jednak po paru krokach wybił się z całych sił przed siebie i lekko (oczywiście tylko początkowo) ku górze, trzymając miecz tak, by upadając na kulkę (a taki był zamiar), ów oręż wbił się pod kątem, skierowany przeciwnie do kierunku turlania. Jeśli się udało, wojownik nie zamierzał też puścić rękojeści, nawet jeśli wiązało się to z turlaniem się razem z wrogiem i bycie rytmicznie ściskanym przez "prasę" kulka-podłoże. Jeśli się udało, prawa fizyki powinny dokonać z orężem reszty, mianowicie wbijając ostrze głębiej w potwora, jednocześnie rozcinając. W razie doznania obrażeń "śmiertelnych", woj robi zielone puff, i tyle go było widać... Gdyby było jednak za późno na taką próbę zatrzymania kulki, gdy Dżek odsunie się z toru turlu, Wojownik chwyta swój miecz za sztych i niczym bumerangiem, ciska w stwora. Z tym rozmachem i siłą, miecz miał spore szanse wbić się w wroga, koziołkując w powietrzu... Tymczasem Eriu stała się też czujna na otoczenie wokół niej samej. Tak w razie jakby miał się gdzieś tu pojawić np. piąty tak oznaczony jak poprzednie stworek...
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Biblioteka Pią Sie 30 2013, 09:28
MG
Mimo pięknego wyjaśnienia jakie Keiko zafundowała Kopciuszkowi, ta zdawała się dalej zaskoczona czymś takim. Doskonale widać było, że nigdy nie słyszała o policji magicznej i prawdopodobnie może pytałaby dalej, ale okoliczności swoje zrobiły, więc...bardziej przejęła się stanem biednej policjantki niż pytania. - Nic Ci nie jest? Dobrze się czujesz? Zapytała po chwili, niczym zatroskana matka, ale co się dziwić...wszak mała blondynka wyglądała na dziecko pomimo tych wszystkich, 'wielkich' słów! A może po prostu kobieta była troskliwa i tyle? Kto wie...Nie mniej jednak grzecznie cywil został w środku, gdy nasza funkcjonariuszka musiała wyjść bo niestety woźnica jej nie odpowiedział. Szybko się okazało, że faktycznie nikt powozem nie sterował, a parę metrów przed wystraszonymi końmi, latał sobie stworek, którego Hikari już poznała...Ale lejce były nienaruszone, więc wskoczyła na miejsce woźnicy i nie bacząc na wroga - który kiwał się to w prawo to w lewo po całej drodze - ruszyła! Nie musiała nawet magii używać, gdyż będąc blisko wroga, doszedł do niej pewien miły, kobiecy głos... - Bibidi Babidi Boo~ Po czym wokół stworka pojawiły się białe iskierki, które nagle złączyły się w całość, wręcz spalając wroga...czy też roztrzaskując go na kawałeczki bo tak to mogło wyglądać. Poza tym pozostał po nim tylko unoszący się pył, oraz wściekle różowe serducho, które poleciało ku niebiosom, gdzie zniknęło...O dziwo konie, zamiast się wystraszyć, tylko przyspieszyły, a miejsce, gdzie wróg był, zostało za oddalającą się karocą... - Jedź do zamku, młoda Hikari. Usłyszałaś w główce głosik, ale nikt się nie pojawił...no, a konie biegły niezależnie od tego co robiłaś...
Tymczasem pozostała trójka zmagała się z ostatnim, wielkim stworem, który najwyraźniej wziął sobie na cel jedynego dorosłego w grupie. Czasu na reakcję lekarz miał niewiele, więc wpierw postanowił odskoczyć na bok w ostatniej chwili co...udało się, i dopiero wtedy mógł zdjąć buta, dzięki czemu jego stopa nie została podrażniona. Niestety 'kula' nigdzie się nie rozłożyła, więc biedny Finn mógł jeno czekać...Wtem Eriu ruszyła swym wojownikiem by dokopać wrogowi, ale i ten nie miał szczęścia...a może miał? Czy brak walki to szczęście dla wojownika? Hmm...co się konkretnie stało? - Bibidi Babidi Boo~ ...Dało się słyszeć, a na drodze kuli pojawiło się mnóstwo białych iskierek, które, które wręcz rozgromiły oponenta na kawałki...Ale jego śmierć wyglądała tak samo jak dwójki poprzednich - po których został cień, dećka pyłu i wściekle różowe serce, które uleciało ku górze i...i właściwie tyle. Nic po tym się nie stało. Nikt się nie pojawił, a i głosu słychać nie było.
STAN:
Finny - 78% MM Eriu - 90% MM Keiko - 90% MM Dżek - dziura wielkości dużego palca u nogi, na czubku zdjętego buta.
Termin na odpis: 02.09 godz. 10:00
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Biblioteka Pią Sie 30 2013, 12:46
Jakoś manewry się udały, tylko kurcze buta nie miał i siedział w szarej skarpecie z wełny na stopie. Na dodatek jego agresor zniknął pokonany przez... przez coś. No cóż, ważne że zwyciężyli prawda? Spojrzał na Eriu i uśmiechnął się do dziewczyny która była bardzo pomocna.-Byłaś bardzo dzielna Eriu, o co wcześniej pytałaś?-Zapytał Dżek, który był pewien ze dziewczyna o coś pytała, teraz jednak nie był już pewien o co.-Czy wszyscy są cali?-Spojrzał i na Eriu i na Finna, podnosząc swoją walizeczkę, w której miał wszelkie medykamenty. Okazało się jednak że wszyscy są cali, a to cóż, mogło znaczyć tylko jedno.-Pora byśmy dogonili ostatnią zbłąkaną owieczkę, oby i ona była cała i zdrowa.-Westchnął i ruszył w kierunku zamku, powoli i nieśpiesznie, wszak nie miał buta.
Keiko
Liczba postów : 285
Dołączył/a : 25/05/2013
Temat: Re: Biblioteka Pią Sie 30 2013, 16:46
Co... to... miało... byyyyyyć?! Bibidi Babidi Boo!? I po takich dziecinnie brzmiących słowa taki stopień zniszczeń? Okej, przyznać należy, że Keiko nie miała pojęcia jak wytrzymały i silny był przeciwnik, z którym się miała zmierzyć, gdyby nie interwencja kogoś, ale sam atak wyglądał całkiem... ładnie. Użycie słowa potężnie zapewne byłoby przesadą, ale niewątpliwie mógł on wywołać całkiem spore poruszenie, gdyby tylko użyty został przy niespodziewających się niczego cywilach, dlatego nie należało go tak całkiem lekceważyć. Ale poważnie, takie zaklęcie i takie słowa? Hikari, chciała tego czy nie, wyobraziła sobie siebie samą w magicznym, różowym kostiumie, z dużym kapeluszem na głowie i wysokimi połyskującymi butami, stojącą przed gronem przeciwników dzierżąc w ręku tylko magiczną laskę. W momencie gdy ci zbliżali się do niej, ona wykrzykiwała głośno "Bibidi Babidi Boo~!" i przeciwnicy zamieniali się w kupkę części, niemal jak rozwalone klocki lego. Ponownie miłość i prawda triumfowała, a Magiczna Księżniczka Słodka Keiko triumfowała...
TYLKO ŻE NIEEEEEEEEEE! Nigdy, nigdy, nigdy, nigdy, nigdy! Nigdy w czymś takim by się nigdzie nie pokazała, przenigdy nie pozwoliła by sobie na przebranie się w takie ciuchy, ale przede wszystkim nigdy nie wypowiedziałaby aż tak żenujących, zawstydzających i kompletnie do niej nie pasujących słów! Spaliłaby się ze wstydu, zakopała pod ziemię i nie wychodziła stamtąd przez wieki, po prostu nie ma mowy. Ktokolwiek posługiwał się tą magią, tą umiejętnością - jeśli zmuszany był do ubierania się w ten sposób to Keiko Hikari uroczyście, z całego swojego serca, współczuła tej osobie. ...cóż, gwoli ścisłości najpierw by ją wyśmiała, gdyby ją zobaczyła, ale pewnie później zaczęłaby jej współczuć. Choć tylko troszeczkę.
Tak czy siak stworek został rozwalony, powóz ponownie ruszył, pasażer-cywil był w miarę bezpieczny (to znaczy całkiem bezpieczny, w końcu sprawowała nad nią pieczę najlepsza policjantka świata od czasów świata!) - innymi słowy wszystko toczyło się w miarę w porządku. - Proszę się nie martwić, sytuacja opanowana! - krzyknęła Keiko w kierunku Kopciuszka, dając jednoznacznie znać, że już nie ma czego się obawiać, przynajmniej póki co. Biedna dziewczyna, pewnie drżała teraz o swoje życie, nieświadoma jaki zaszczyt i radość i szczęście ją kopnęły - trafiła na najlepszą możliwą pomoc na świecie! Tak czy siak, Hikari starała się zapanować nad końmi i lejcami, kierując się w stronę zamku, tak jak doradził jej ten kobiecy głos sprzed chwili, starając się przede wszystkim nie doprowadzić do jakiejś kraksy komunikacyjnej, dlatego skupiona dość mocno była na powożeniu. Nie mogła jednak nie spróbować skomunikować się z tym kimś, kto jej pomógł. - Oj... Jesteś tu jeszcze? - zapytała wyraźnie, jednak nie krzyczała tym razem. Nie było sensu stresować pasażerki. - Co takiego znajdę w zamku? Jakieś systemy obronne? Pasażerka będzie tam bezpieczna? - zapytała po prostu, tak jakby to była jedyna rzecz, którą miała do oznajmienia dziewczyna. - I dzięki za pomoc. Choć i tak bym sobie poradziła... - dodała jeszcze, ot tak pro forma. Oczywiście, że dałaby sobie radę. Była najlepsza! Bardziej martwiła się o swoich towarzyszy z gildii. Doktor i porucznik pewnie sobie jakoś poradzą, ale tamta mała głupiutka... Eriu Blablabla... Ona mogła mieć kłopoty. Cóż, najwyżej doktor będzie miał co robić i nie będzie się nudzić. Nyahaha~!
Eriu
Liczba postów : 229
Dołączył/a : 28/09/2012
Skąd : Eryn Dogevien
Temat: Re: Biblioteka Sob Sie 31 2013, 15:43
Iskierki nie umknęły uwadze Eriu. Gdy dziwny stwór został zniszczony zaraz po słowach które... ZNAŁA!... Wróżka przestała tańczyć, tym samym sprawiając, że jej trzeci, zdecydowanie niezadowolony z takiego obrotu spraw wojownik rozpłynął się w zielonej mgle. Najpierw patrzyła w miejsce, gdzie pojawiły się iskierki, gdy wtem krzyknęła uradowana, podskakując z radości: - Oto zaklęcie, co moc wielką ma! To Matka Chrzestna! Chwilę jej zajęło opanowanie pozytywnej energii. Gdy już się uspokoiła, wciąż z "dzikim" uśmiechem na twarzy, zwróciła się w stronę Dżeka, powoli poważniejąc... - Hm?... A tak!... Te herby, które miały na ciele te stwory. Wyglądały jak serce z różanymi kolcami w środku. Czy to nie przypadkiem znak złej Królowej Serc z Alicji w Krainie Czarów? Mnie nic nie jest. A panu, paniczu Finnianie? - odwracając się w stronę wywołanego, by zwrócić uwagę na coś, co wcześniej albo jej umknęło, albo zaszyło się w podświadomości, czekając aż kurz zamieszania opadnie. Tym czymś naturalnie był feniks Finniego. Był przepiękny. Do tego zdziwiło ją, że ostatnio tak często widzi te stworzenia. Teraz jednak nie było czasu na wypytywania o ów stworzenie, ale postanowiła, że w wolnej chwili pomęczy policjanta pytaniami o tę istotę... Powoli ruszając za Dżekiem, zapytała w eter, tak dla pewności: - Matko Chrzestna, to ty?... Oczywiście wiedziała, że to nie jej własna Matka Chrzestna, a jakaś inna, prawdopodobnie Kopciuszka. Z tego, co Eriu było wiadomo, jej własna Matka Chrzestna właśnie znajduje się w Dogevie, prawdopodobnie pielęgnując swój przydomowy zielnik...
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Biblioteka Sob Sie 31 2013, 22:19
Po sprawie? I wszystko znikło...? Ot tak?! Tylko... Jak? To dopiero było pytanie, jednak w międzyczasie blondasek postanowił znaleźć się ponownie na ziemi, aby nie narobić sobie potencjalnych szkód, dlatego też zostało mu nasłuchiwanie wniosków odnośnie matki chrzestnej, która... Właściwie w tych warunkach była bardzo prawdopodobną opcją, prawda? Skoro to bajka, to łaj not?! - Tak... Chyba tak... Wam też nic się nie stało? - odpowiedział i rzucił w sumie pytanie retoryczne, spoglądając na pozostałych członków ekipy. W końcu grunt to drużyna i aby wszyscy byli cali... Tak, tak. Zdrowi też, ale póki co wracając do pierwszego aspektu... - Lepiej się nie rozdzielajmy. Pheonicia... Mogłabyś wzlecieć i rozejrzeć się za Keiko, albo przynajmniej pędzącą karocą? - te słowa kieruje do swojego summona, bo przecież zwiad z powietrza da raczej więcej aniżeli oględziny z dołu w mroku. Może i będzie jakby bezbronny, ale... Przynajmniej będzie mieć spokój, iż blondynce się nic nie stało, prawda? A przynajmniej wtedy klucz raczej jej pomoże, czy może nawet obroni! A sam Finnek... - Królowa Kier? Chyba bajki się nie pomieszały, ale może... Chociaż jakoś wątpię by karciani żołnierze wyglądali em... ym... No tak! - powiedział zielonooki, bacznie obserwując otoczenie i starając się zachować czujność w podróży, bo przecież... Co jak kolejni potencjalni słudzy krwiożerczej władczyni rzucą się na nich z zaskoczenia? Wtedy Finncio spróbuje odskoczyć, aby uniknąć potencjalnych obrażeń, ot co! - Oby nic jej nie było... - dorzucił blondyn w drodze, a trasa wiodła zapewne do zamku, a przynajmniej w kierunku tym, co reszta. Czyli zapewne śladem karocy do "fortecy", nie?
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Biblioteka Nie Wrz 01 2013, 13:26
MG
Dzielna policjantka gnała do zamku...czy raczej bardziej konie same ciągnęły karocę bo zdawało się, że doskonale wiedzą co robią. No nic...Najważniejsze, iż Kopciuszek został uspokojony przez Hikari, i teraz przyszła księżniczka tylko wychylała się przez okienko by co parę chwil, by zerknąć jak daleko jeszcze. Niestety, gdy Kei próbowała porozmawiać z kimś kto jej pomógł, nie usłyszała żadnej odpowiedzi. Sama droga do zamku nie trwała długo - już parę minut później, karoca zatrzymała się na sporym dziedzińcu, tuż przed wielkimi, białymi schodami, które prowadziły wprost do drzwi zamkowych. Poza tym nikogo innego tutaj nie było. - Bardzo dziękuję za pomoc - zaczęła pasażerka, wychodząc pospiesznie z karocy, po czym poczekała, aż Keiko zejdzie na ziemię - Byłaś bardzo dzielna i jestem naprawdę wdzięczna za dowiezienie mnie na miejsce...Ah, niedługo północ. Wybacz mi. Dodała prędko się odwracając, ale równie prędko wróciła do Ciebie i ucałowała Cię w czółko, po czym pobiegła po schodach, wprost do zamku, nie oglądając się za siebie.
Tymczasem pozostała trójka orientowała się jak się czują i czy aby ktoś nie potrzebuje pomocy. Na szczęście nikt ranny specjalnie nie został - prócz buta pana doktora...Mimo to niezłomny 'wróżek' i tak ruszył naprzód w stronę zamku jako pierwszy! To się nazywa dorosłość - co tam but, jak towarzyszka oraz misja czekają! Niestety i Eriu nie doczekała się odpowiedzi ze strony prawdopodobnej Matki Chrzestnej, ale cóż...może był tego jakiś powód? Naturalnie Feniks Finniana usłuchał go i teraz, gdy wszyscy ruszyli, krążył nad laskiem...by już po chwili wrócić...więc dość prędko policjant dowiedział się, iż Keiko właśnie dotarła z karocą do zamku. Ba, dojrzał nawet jakąś dziewczynę z blond kokiem i pięknej błękitnej sukni, która zniknęła w środku pałacu...Jak widać daleko za bardzo do budowli jednak nie było. Co zaś tyczy się samej drogi - wyraźnie dało się dostrzec ślady jakie zostawiła karoca, a w połowie drogi, nawet malutka część ziemi po prawej stronie zdawała się niedawno palić...Na szczęście nie było widać nigdzie większych zniszczeń. No i co ważniejsze - prócz szumu roślinności i czasem pohukiwania jakiejś sowy, wydawało się, że póki co nie ma więcej tych dziwnych stworzeń.
STAN:
Finny - 78% MM Eriu - 90% MM Keiko - 90% MM Dżek - brak buta.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.