I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Sporych rozmiarów budynek, mieszczący się w samym środku miasta. Urządzony jest w średniowiecznym stylu, więc wygląda jak najprawdziwszy pałac z wielkimi oknami, ozdobiony jasnymi kolorkami, który tym bardziej zachęcają do wejścia w sam środek tego niezwykłego miejsca. W pierwszej chwili człowiek, który wchodzi do środka może czuć się nieco przytłoczony ogromnością owego obiektu. Wszędzie naokoło znajdują się pułki z przeróżnymi książkami, ale na szczęście są plakietki, a wszystko ułożone według gatunku, w którym to już dziale księgi ułożone są alfabetycznie. Naturalnie, gdyby jednak były trudności ze znalezieniem interesującego nas tytułu to na samym środku pomieszczenia znajduje się okrągłe biurko z wieloma papierami, za którym zawsze znajduje się parę osóbek z personelu. Kochają swoją pracę, świat zawarty w książkach, więc i z przyjemnością pomagają przybyłym. Pod biblioteką jednak znajduje się…ogromna piwnica, na piwnicę w ogóle nie wyglądające. Jest to miejsce, o którym wie zaledwie garstka wtajemniczonych osób. Kamienne pomieszczenie, wielkości samej biblioteki jak nie większe. Pod ścianami znajdują się oszklone szafki, zamknięte na kłódkę – w środku można dostrzec książki bez tytułów. Co parę metrów można zauważyć gablotki z jakimiś artefaktami…Notabene po prawej stronie widać…małe jeziorko! Niezwykłość…jeziorko w pomieszczeniu…
Autor
Wiadomość
Keiko
Liczba postów : 285
Dołączył/a : 25/05/2013
Temat: Re: Biblioteka Wto Gru 17 2013, 18:57
Niesamowite. Tej zakale swojego magicznego rodu, którą niewątpliwie była Margaret, coś się powiodło. Gdyby tylko Keiko miała czas na podziwianie takiego obrotu wydarzeń być może nawet zdołałaby wykrztusić z siebie coś na kształt komplementu albo chociaż cichego pomruku zadowolenia, w tym momencie jednak jedynym o czym mogła myśleć, poza smokiem rzecz jasna, było to jak fantastyczna była jeśli chodziło o zarządzanie innymi. Jeśli ktokolwiek tutaj zasługiwał na tytuł porucznika, to w tym momencie chyba jasne było kto, a dla ciekawych mała podpowiedź był to członek policji i była to kobieta. Prosta implikacja, prawda? Achać i ochać nad małą blondynką powinno się jednak później, mimo częściowej ewakuacji ludzi z tego miejsca wciąż grono "misjonarzy" uczestniczyło w starciu z silnym smokiem, którego jakoś należało się pozbyć. Plan Keiko wciąż jednak zakładał to, że teren bezpośrednio smokiem miał być pusty i wolny od niebezpieczeństwa, a tymczasem tam ktoś wciąż pozostawał... i to dodatkowa była właśnie TA osoba. - ...tylko nie ta oferma... - jęknęła cicho Keiko, a następnie szybko wydarła się w kierunku wspomnianej osoby - ERIU O DZIWNYM NAZWISKU SPADAJ STAMTĄD! - krzyknęła po prostu jak najpoważniej tylko potrafiła, na chwilę zapominając o wszelkich urazach czy uprzedzeniach, mając nadzieję, że przy okazji zwróci na siebie chwilę uwagę smoka i w ten sposób zyska nieco czasu dla dziewczyny i tej drugiej osoby, która pozostała na "placu boju". Jeśli tylko smok zwróciłby swoją łepetynę w kierunku policjantki... ta ponownie rozpoczynała swój bieg... ale tym razem nie biegła już "za smoka", a wracała z powrotem i to w kierunku Margaret. Miała nadzieję, że do czasu w którym dobiegnie do wróżki, Eriu zdoła się ogarnąć i wyparować z tamtego miejsca inaczej mógł ją czekać niezbyt przyjemny los.
Gdy (i o ile, w razie potrzeby oczywiście wspierając się Electric Dodgem) policjantka dobiegła do Margaret, na ostatniej dawce powietrza w ustach szybko wyrecytowała. - Gdy smok zionie, odbij jego atak, tak jak wcześniej, w sufit nad nim. Zawalmy tę przerośniętą jaszczurkę gruzami - powiedziała, nie spuszczając jednak gadziny z wzroku. Oczywiście mogło się okazać, że Margaret odpowie jej coś pokroju "och, nie mogę tego zrobić, nie mam siły już na to" czy inne tego rodzaju banialuki, które mówiły tylko słabe osoby, którym nie chciało się wykrzesać ostatniej dawki energii z siebie... Wtedy... Cóż... Najpierw potrzebowała złapać nieco oddechu przed jakąś kolejną akcją, więc pozwoliła sobie na kilka minut odpoczynku. Może Fin i Dżek cokolwiek wykombinują...? Parszywa nadzieja.
Eriu
Liczba postów : 229
Dołączył/a : 28/09/2012
Skąd : Eryn Dogevien
Temat: Re: Biblioteka Sro Gru 18 2013, 08:47
"ERIU O DZIWNYM NAZWISKU". Tak! To ona! Tylko jedna osoba mogła tak się wydrzeć! A to znak, że Eriu znów jest wśród zagubionych towarzyszy! Otwarła oczy i ujrzała... łuski... Dużo łusek... Nie dobrze... Groźnie... Spojrzała w bok i dostrzegła bibliotekarkę. Orzeźwiła się natychmiast. Sama jej nie uniesie. A więc nie pozostało jej nic innego, jak rozpocząć taniec ku czci Ri na Sidhe. Cernunnos z miejsca wiedział, co jest grane. No przynajmniej na pierwszy rzut oka. Chciał zgarnąć Eriu ale ta się sprzeciwiła... - Nie wujku! Weź tamtą panią! Proszę! - oczywiście chodziło o bibliotekarkę. Natomiast ona sama jeszcze potrzebowała Oberona i nie mogła sobie pozwolić na przerwanie tańca. Wybiegła więc (wciąż tanecznym krokiem) spod brzucha smoka podczas gdy Oberon wziął na ręce bibliotekarkę i również "opuścił pokład w zorganizowanym pośpiechu", biegnąc zaraz za Eriu. Oczywiście oboje uważają na takie drobiazgi jak smoczy łeb czy ogon, by w razie czego odskoczyć i zrobić unik. Gdy znaleźli się w bezpiecznej odległości od gada, akuma kładzie bibliotekarkę na podłodze (jeśli nie ma na podorędziu nic, co by się bardziej nadawało do leżenia, w okolicy), po czym zmienia swoje atrybuty w broń: miecz i tarczę, gotów bronić obu dam. Walka ze smokiem "w zwarciu"? Co to na niego!...
//W tym momencie przerywam akcję, bo więcej raczej nie zdąży się wydarzyć...
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Biblioteka Sro Gru 18 2013, 13:02
Coś jakoś chyba zadziałało, a przynajmniej Finnek był już wolną istotką, acz niestety przygwożdżoną do ziemi w tej chwili przez pana Doktora. No cóż, tak najwyraźniej miało być, dlatego licząc, że Dżek się ruszy i nie będzie siedział na nim! Wtedy po prostu wstanie i przejdzie do pytań, a jeśli by miał pewne problemy z możliwościami wstania... No cóż... Leżeć zbytnio nie chciał, więc pewnie spróbowałby wstać na siłę, rzucając uprzednio coś w stylu "Przepraszam", a potem kontynuując: - Em... Co właściwie się stało? - takie pewnie pytanie zada Dżekowi, acz raczej nie będzie wymagał odpowiedzi, bo przecież muszą być czujni! W końcu jak ich co zaatakuje to Finnek spróbuje odskoczyć w ostateczności nawet wspomagając w tym lekarza, bo cywile ważna rzecz, ot co! Skok w bok, czy do tyłu ciągnąc pana doktora, jeśli ten sam nie robi w międzyczasie uniku! Byle tylko nie oberwać kulą ognia, czy szponami! A najlepiej to skryć się jeszcze za jakimś pomnikiem, czy ławą, czy czymś, co by wyglądało na dość wytrzymałe i odporne na ciosy!
Co zaś u Gemini Meliora? Duszki pod postacią policjanta zajmą się ciut inną zabawą, bo spróbują unieruchomić bestie! Tak! Serie może i nieznacznie oddziałało na owe "bydle", ale jednak mimo wszystko stwór ciągle się przemieszczał jakoś, a co za tym idzie? Dalej stanowił zagrożenie! Dlatego też Bliźniaki skorzystają z zaklęcia przełożonego i aktywują Omeomorfismo Stranieri (z wł. Homeomorfizm Obcy)! Właśnie... Zaklęcie zostanie użyte pod łapami bestii, a dokładniej pod prawymi kończynami smoka, coby przemienić fragment podłogi koło nich w szpikulec, który miałby za zadanie wbić się w owe kończyny. Ot w efekcie końcowym część podłogi ulegnie zmianie kształtu w szpikulec, który wbije się w łapska stwora. Oczywiście ma tu miejsce podwójne zastosowanie tejże techniki - jedno na każdą kończynę, a po potencjalnym przebiciu się, końcówka, która by przeszła - jeśli by przeszła - na wylot, zostanie odgięta w dół, aby uniemożliwić swobodne wyciągnięcie z owej blokady! Jasne jest też to, że jeśli akurat przednie kończyny nie mają styczności z podłożem, wtedy zaklęcia zostaną oba aktywowane na tylnych łapach smoczyska, coby uniemożliwić stworowi sprawne poruszanie! Właśnie! Poza tym duszki uważają na otrzymane obrażenia, gotowe do odskoku, czy przemobiusowania w bezpieczne miejsce cywili uciekających spod smoka! Zdrowie innych przede wszystkim!
Poza tym jakby plan Keiko wypalił, a w kierunku smoka leciały kamienie... wtedy te kierujące się w okolice głowy smoka mają zostać przy pomocy Homeomorfizmu przemienione w dość gruby szpikulec, mający na celu przebić łeb smoka i zakończyć jego żywot!
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Biblioteka Sro Gru 18 2013, 21:30
NO TAK. OCZYWIŚCIE. Rzucajcie w Dżeka ludźmi, rzucajcie. Mimo wszystko to Dżek był na górze. Co się dziwić? Finn był bardzo nieśmiały i jakoś taki małomówny gdy się ostatnio widzieli. Widocznie był życiowym uke i masochistą. Cóż, trzeba będzie porozmawiać z komendantem o 1/4 etatu na posterunkach policyjnych, bo policjantom jak widać też przyda się psycholog. A że Dżek miał w tym jako takie doświadczenie... ewentualnie może Samantha zgodzi się pomóc, słyszał dobre opinie na ten temat, chodź jeszcze nie miał okazji sprawdzać. W każdym bądź razie, wstał z Finna dość szybko, po czym unikał potencjalnych ataków i oglądał przebieg wydarzeń. Czekał zasadniczo na moment w którym będzie miał szanse pobiec, capnąć Eriu i zanieść do wyjścia. Probem w tym że kiedy zobaczył co ta dziewczyna wyprawia, to nie wytrzymał.-ERIU SH'AEONELL! MUSIMY POWAŻNIE POROZMAWIAĆ.-Wrzasnął, mając nadzieję że ściągnie tym samym na siebie, uwagę gada, po czym rusza w kierunku wróżki by złapać Ją i przy okazji bibliotekarkę i zanieść do wyjścia. Tak, tak, pewnie znów czymś oberwie, ale był Dżekiem, uparcie dążył do realizacji celu. Tym razem jednak zamierzał przyjąć pewną taktykę, bo opcje były tylko trzy~! Ataki wysokie, unikał schylając się(ciągnąc głowę Eriu na dół), a te średnie tak samo. Ataków niskich, tj. na nogi raczej nie przewidywał. W wypadku ognia czy próby z depnięcia unik i pociągnięcie jeńców. Ogólnie jest bardzo uważny, a że zna możliwości swojego ciała, to jest w stanie ocenić czy wykona unik. Jeśli miałby nie dać rady, to, no cóż, porzuca dziewczyny i przyjmuje cios na klatę, tak, by tamte nie oberwały.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Biblioteka Czw Gru 19 2013, 08:07
MG
Przytomna Eriu nie była tajemnicą, więc Keiko postanowiła ją prędko i głośno poinformować o tym co ma robić. Tym wrzaskiem, policjantka zwróciła na siebie uwagę smoka, biegnąc wprost do Margaret, która...właściwie dalej cieszyła się z tego, że udało jej się przetransportować nieprzytomne księżniczki. Co się dziwić? Dobrze, że nie pragnęła pochwał innych bo kto wie czy by w zamian za pomoc nie chciała usłyszeć komplementów od panny Hikari? Na szczęście tak nie było, więc wróżka tylko kiwnęła główką, gdy niemal w tym samym momencie, bestia zionęła ogniem. Dzielna Margaret natomiast zrobiła to co jej polecono - odbiła ów płomień prosto w sufit i...zadziałało to tak jak poprzednio - w dodatku gemini użyło zaklęcia by zaostrzyć owe cegły, ale przez to, że było ich kilka, a akcja szybka, musiał użyć zaklęcia dwa razy, a i tak nie pokrył wszystkich 'kamieni'...bo i kolce nie były za duże. Ściślej mówiąc kilka cegiełek spadło na stwora. Niestety za wiele tego nie było - zwłaszcza, iż większość spadła na mocny grzbiet, a tylko ze dwie na główkę smoka...aczkolwiek było widać, że to poczuł, gdyż pokręcił główką, jakby na chwilę został oszołomiony. Niestety dzięki temu spojrzał w dół a tam... Kilka sekund wcześniej Eriu przywołała Oberona, który wziął bibliotekarkę na ręce, a po chwili razem wybiegli spod bestii. W tym też właśnie momencie miało miejsce akcji 'cegiełka' - oraz krzyk Dżeka, który widząc tańczącą dziewczynę, tym samym próbował zwrócić na siebie uwagę, ale cóż...cegiełka swoje zrobiła - więc chcąc nie chcąc, stwór zwrócił uwagę na uciekających i od razu zaatakował...a jako, że Oberon był nieco szybszy, zważywszy na taniec - też nie tak wolny ale jednak - Eriu, to zwierzę przygniotło wróżkę do ziemi, swą lewą łapą. Uwięziona księżniczka, która kaszlnęła krwią, znajdowała się teraz między drugim, a trzecim (z czterech) szponem, czując wyraźny ból, który towarzyszył przygniatanym kościom...cud, że nie miażdżył od razu! Tak czy inaczej, właśnie przez to Oberonowi zostało już niewiele czasu - położył bibliotekarkę przy Margaret i Keiko, a sam przeszedł w tryb obronny by być przygotowanym na odbicie Eriu - tak samo zresztą jak doktor. Okazja pojawiła się szybko... Finn, dalej korzystając ze swego Gwiezdnego Ducha, użył kolejnego zaklęcia Meliora by tym razem zamienić podłożę pod łapkami smoka w kolce. Zaklęcie to było nie za wysokiej rangi, ale też nie specjalnie niskiej, więc...jak się tym razem udało? Nie bardzo...Na widoku były przednie łapy i pomimo tego, że miało zadziałać na wszystkie cztery to najwyraźniej coś poszło nie tak...może gemini zmęczone? Może tylne łapy za daleko? Tak czy inaczej kolce przedziurawiły przednie łapska bestii...wraz z Eriu, która krzyknęła niemiłosiernie wniebogłosy...zapewne jeszcze nie zdając sobie sprawy z tego jak wielkie miała szczęście...Zaklęcie rangi C, więc kolce nie były specjalnie duże i obszerne, acz ostre i przedziurawiły łapy smoka na wylot. Ten ryknął głośniej niż dziewczę, momentalnie odrywając się owymi łapami od podłoża. Wtedy też już jasne było co konkretnie stało się wróżce - chociaż ona wiedziała już wcześniej...kolec przebił jej lewe udo na wylot! Krew sączyła się bardzo szybko, mieszając się z zieloną krwią smoka, która trysnęła z jego rannych łap...Dziewczę było w szoku, ból był przeraźliwie wielki, a każdy ruch - nawet najmniejszy - przyprawiał wróżkę tylko o kolejne katusze...Oberon jako pierwszy znalazł się przy elfce i teoretycznie nikt nie powinien jej ruszać w tym stanie, ale cóż...według zaklęcia miał zrobić wszystko by odciągnąć ją od zagrożenia, więc niestety wziął ją na ręce...co przyprawiło wróżkę o kolejne, przeraźliwe bóle...i prędko skierował się w kierunku drzwi - gdzie znajdowała się Keiko, Margaret i nieprzytomna bibliotekarka. Ta...niestety nie był lekarzem...lekarzem Danielsem, który pognał w ich stronę... Sam smok, gdy się zerwał, uderzył swym cielskiem o tylną ścianę pomieszczenie, niszcząc tym samym sercową ozdóbkę, a i zamek się zatrząsł - przyprawiając biedną Eriu o kolejne cierpienie - i...bestia ponownie ryknęła, buchając ogniem wprost we Finniana...Widać również go bolało bo nie zwrócił uwagi na innych - ot pierwszy lepszy, który nawinął mu się pod ślepia...Tym razem jednak owy płomień był naprawdę spory i pomimo, że skierowany został centralnie na pana policjanta to swymi językami, dosięgnie i osóbki przy drzwiach.
STAN:
Finny - bolą nieco plecy. 56% MM Gemini - 50%MM Eriu - Lewe udo przebite na wylot, okropnie krwawi, boli przeraźliwie i non stop Oberon 1/2. 64% MM Keiko - Lewa ręka opatrzona, ale niezdatna do użycia. 40% MM Dżek - Bolą plecy...Na lewym przedramieniu szczypiące zadrapanie. Z prawego ramienia, solidnie sączy się sporo krwi, boli - zatamowane krwawienie.
Termin: 22.12 godz. 11:00
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Biblioteka Czw Gru 19 2013, 11:49
Działo się i to nie mało, ale co tam było słychać u blond policjanta? Najwyraźniej przemieszczał się w kierunku reszty grupki, aż tutaj pojawiła się jakaś przeszkoda, a może raczej po prostu dodatkowy punkt motywacyjny, aby przemieścić się czym prędzej przed siebie! Właśnie! Dlatego też widząc zbliżające się z każdą chwilą płomienie, przyspieszył tylko kroków, co dla biegacza jak on nie powinno stanowić zbytniego problemu! Poza tym... Liczył, że wszyscy zajmą się w tym czasie nieprzytomnymi osobami, albo coś, bądź zaczną ewakuacje... - Z-za drzwi?! - wykrzyknienie i... Dość logiczny punkt ewakuacji, zwłaszcza, że te akurat były uchylone i mogły stanowić swoistą zaporę przed płomieniami! Oczywiście jeśli by tak uciekali to wtedy Finncio też spróbuje im towarzyszyć, a nawet pomóc wynosić rannych, czy nieprzytomnych! Po osobę na łebka, czy coś! Tak... jakoś.
Co zaś u Gemini? Zmęczone, biedne duszki, spróbują jakoś oddalić się od bestii zwanej smokiem, aby ostatecznie w sytuacji krytycznej aktywować na grupce zaklęcie Translacji do przestrzeni urojonej (B)! Jeszcze chwila i odrobina wysiłku, aby pomóc Finnkowi i reszcie, bo ma to objąć całą grupkę, jak i obszar za drzwiami, by nawet pomimo "przeniesienia" 5 metrów pod ziemię mogli się za nie przedostać! Używa tego na wszystkich, a dokładniej księżniczkach, bibliotekarce, sobie, czy ich ekipie ratunkowej, acz... Nie na smoku! Go tam nie trzeba, no! Tak jak jego ognia! Raczej w tym momencie nie powinny grozić im płomienie, czy coś innego, więc jeśli wszystko zakończy się powodzeniem, to wspaniale! Duszki spróbują unikać ciosów, aby ostatecznie utrzymać działanie zaklęcia jak najdłużej i umożliwić stuprocentową i bezpieczną ewakuacje w niezbyt uszczuplonym stanie! Właśnie...
Co jednak jeśli Gemini zniknie, a więc i zaklęcie nie wypali? Wtedy zapewne zostaje zwalczyć ogień ogniem i przyspieszyć bieg tak, że najwyżej za drzwiami wypluje się płuca z wysiłku! Co dokładniej? Jak zniknie duszek, wtedy przyzwie się Pheonicie (B), aby w swoim Fiery Mode spróbowała jakoś zaabsorbować płomienie, stając im na drodze, jako płonąca przeszkoda! Nie wytrwa pierwszy raz? To drugi po odrodzeniu z popiołów! Byle zminimalizować płomienie, które mogłyby się przedostać za Gwiezdnego Ducha! Oczywiście jeśli byliby już bezpieczni to tą część można raczej pominąć... chyba.
W ostateczności jakby nic nie skutkowało i nic nie mogło pomóc, wtedy Finniaszek rzuci się chociażby w ślizg czy coś po podłożu, aby paść na ziemie i zminimalizować obrażenia od ognia, a i być może prześlizgnąć się poza obręb owych płomieni! Tak! Ale miejmy nadzieję, że to się nie przyda!
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Biblioteka Czw Gru 19 2013, 12:05
Co u naszego Dżeka? Gdy tylko zobaczył co jest z Eriu, aż zaniemówił. Głupia dziewczyna! Dostanie takie kazanie, jak tylko z tego wyjdą, że koniec! I on już przeciśnie u Takano, specjalną dietę, dla Eriu, oj tak, ale teraz była ważniejsza sprawa, uratować wróżce życie. Zasadniczo nie przejmował się w tej chwili niczym, prócz zdrowiem Eriu. Inni zajmą się smokiem i innymi pierdołami. On jedynie ustawił się tak, by własnym ciałem, zasłonić Eriu, a najlepiej wszystkich. Teraz jednak, nie miał przy sobie właściwie nic, potrzebował też Keiko.-Keiko, jesteś mi potrzebna. Delikatna dawka elektryczności w okolicach mózgu, prędko.-Rzucił do dziewczyny, samemu zdejmując płaszcz i sweter, a jednocześnie bez zbędnych ceregieli przechodząc do leczenia Eriu, czyli sprawdzenia stanu jej brzucha, oraz nóg.-Podaj mi swój sztylet.-Mówi do Keiko i odbiera go od niej, jeśli ta współpracuje, jeśli nie, to powyższego dokona z pomocą samych dłoni, a mianowicie rozerwanie nogawki spodni, rannej nogi. Pierwsze co chciał wiedzieć to jak rozległa jest rana, czy uszkodzeniu legły tylko mięśnie, czy kość i tętnica także. Następnie bierze najlepiej pasek, nie ważne czy zabiera jakiś Keiko(z jej czy bez jej pomocy, po prostu jej go zdejmując) czy bibliotekarce. Jeśli nie było by paska, to jakikolwiek w miarę cały materiał. Bluzkę, koszulkę cokolwiek, co tylko jest pod ręką, a następnie bardzo cholernie bardzo mocno, zawiązuje to w okolicach pachwiny dziewczyny, by odciąć dopływ krwi do nogi. W tym wypadku najgorszym wyjściem będzie utrata przez Eriu nogi. Ale tylko nogi, lepsze to niż życie. Chociaż Dżek wiedział jakie te kończyny, są dla Eriu ważne i chodź ta, zapewne była już nieprzytomna...-Nie martw się. Uratuje twoją nogę.-Powiedział i raz jeszcze przyjrzał się ranie. Jak bardzo zła była? Czy wymagała natychmiastowej interwencji? Jeśli nie...-Zabierz nas gdzieś, gdzie istnieje medycyna...-Powiedział do Margaret, czy jak jej tam było.
Eriu
Liczba postów : 229
Dołączył/a : 28/09/2012
Skąd : Eryn Dogevien
Temat: Re: Biblioteka Pią Gru 20 2013, 01:20
Na logikę, Eriu powinna wziąć nogi za pas i wiać. Wiać ile sił w nogach. Ale miałaby zostawić nieprzytomną bibliotekarkę? Nie. To nie wchodziło w grę. Jednak cena, jaką zapłaciła Koniczynka była wysoka. Gdy łapa przygniotła Elfika, ta nawet nie zauważyła zakasłania krwią. Ból był zbyt duży, uderzenie zbyt silne. Ale i tak nie był najgorszym. Najgorsze nastąpiło, gdy kolec przebił nogę Wróżki. Razem z przeogromnym bólem nastąpiło zdziwienie. Czemu ten kolec wybił z podłogi? Czy to jakiś czar smoka albo Króla Serc? Jeśli tak, to czemu zranił też smoka? Jednak Elfik była w stanie zbyt niesprzyjającym rozmyślaniom. To nie wielki wojownik ani golem. To mała, delikatna dziewczynka. Nic więc dziwnego, że jej krzyk rozdarł powietrze. Zaalarmowany Cernunnos rzucił się w stronę chrześnicy, przerażony o jej życie i wściekły, że w trybie defensywnym nie może rozszarpać smoka i "speca od kolców" (gdyby się dowiedział, który to taki geniusz). Był gotów siłować się ze smoczą łapą, byle tylko wydostać spod niej Eriu. Na szczęście nie musiał. Wziął od razu chrześnicę na ręce, cierpiąc straszne katusze, że musi jej zadać większy ból. Niestety, nie mógł jej tu zostawić. Smok mógł znów przyszpilić ją łapą, mógł zionąć ogniem, mógł na nią upaść. Choć serce akumy się krajało, uniósł krzyczącą z bólu Eriu na bezpieczną odległość. Gdy położył ją, pogłaskał ją delikatnie swoją wielką łapą po główce i nakazał czule: - Skarbie, gword. - a Eriu posłusznie przywołała broń. Oberon chwycił ją i przyłożył trzon do ust Elfika. - Zagryź. - i tak też zrobiła Koniczynka, pytając tylko uprzednio, pojedynczymi słowami, gdzieś między kolejnymi falami bólu: - Co... z panią... White?... - Nic jej nie będzie. Bądź dzielna. - Akuma dalej czule głaskała Elfika (co mogło dość kontrastować z ogólną wizualno-"klimatyczną" bestiowatością Cernunnosa), oczywiście ani na moment nie wchodząc Dżekowi w paradę (choć też osłaniał przed smokiem). Wyglądał jak medyk. Po przejściach, ale medyk. I pachniał jak medyk. Nie jak rzeźnik, nie jak lekarz sądowy. Jak medyk. I pachniał też gildią Koniczynki. Oberon postanowił mu zaufać. Zwrócił się ponownie do Eriu - Za chwilę zniknę. Bądź grzeczna i słuchaj pana medyka, dobrze? - a Eriu, mimo krokodylich łez z bólu, spływających po buzi, gorączkowo pokiwała potakująco głową. Wtem wstał, stanął przed "drużyną", mając na wprost smoka, jednocześnie zmieniając rogatego węża w tarczę, by odbijać nią smocze płomienie i wszelkie inne realne zagrożenia, czyhające na osoby, które ma za plecami... Wiedział, że rana nóg nie może uśmiercić Eriu (-> KP) ale i tak się martwił...
Keiko
Liczba postów : 285
Dołączył/a : 25/05/2013
Temat: Re: Biblioteka Pią Gru 20 2013, 19:04
Wiecie jaka istniała różnica pomiędzy zwykłymi pyszałkami, a osobami mającymi pewną świadomość swojej własnej wartości? Na pierwszy rzut oka, niektórzy dyletanci mogliby różnicy pomiędzy takimi osobami nie zauważyć, twierdząc, że tak czy siak dana osoba jest tylko aroganckim istnieniem na tym padole łez. Keiko jednak była najlepszym przykładem na pokazanie różnicy pomiędzy jednym, a drugim, sama bowiem należała do grupy ludzi o wysokiej wartości własnej. Ludzie tacy, choć odczuwali pewną przyjemność pokazując innym jak wysoko nad nimi górują, wiedzieli tez kiedy należy skupić się na czymś innym i pogodzić z tym, że czasem odgrywała się role drugoplanową... choć może lepiej byłoby powiedzieć wspierającą. Dziewczynka była na tyle inteligentna, że dokładnie wiedziała, gdzie ma prawo wetować opinie innych ludzi, a gdzie powinna po prostu zachować się w odpowiedni sposób, zachowując jednocześnie swoją godność i dostrzegając plusy wymyślonego przez innych planu. W tym momencie Eriu, głupia, durna, kretyńska dziewczyna, cierpiała niemiłosiernie i choć w pierwszej chwili Keiko może i pomyślała, że ból jest dobry na ochłodę i otrzeźwienie dla niej, to widząc ogrom jej bólu i stan jej ciała od razu spoważniała. Nie, nie miała zamiaru się teraz z niej śmiać, dogryzać jej, górować nad nią. Nie teraz. Najpierw powinni jej pomóc. Potem powinni dowalić jej jeszcze bardziej, tak by tę lekcję zapamiętała raz na zawsze. Nie powinno pchać się tam, gdzie nie było się pewnym tego, że poradzić sobie można było ze wszystkim.
Problemem było tylko to, że działo się za dużo rzeczy naraz. O ile i lekarz może znał się na leczeniu ludzi, o tyle charakteryzował się tak zwaną wizją tunelową - nie raz udowodnił już dzisiaj, że skupia się na konkretnych rzeczach, zapominając o całym obrazku. To był błąd, za który zapłacił już dzisiaj nie raz i nie dwa. O ile w przypadku sztyletu nie było żadnego problemu i dziewczynka od razu podała go lekarzowi, o tyle zamiast paska rzuciła mu swoją opaskę, którą cały czas miała na ramieniu, wykonaną z dobrego materiału, którą w miarę łatwo byłoby jednak odpowiednio użyć jako prowizorycznego opatrunku czy czegokolwiek tylko doktor chciał. Paska nie mogła oddać i nawet nie chodziło o ewentualne opadnięcie spódnicy, a o to, że taka sytuacja mogła spowodować głupie potknięcie się w razie potrzeby uniku czy ucieczki z miejsca zdarzenia, a na tak głupią śmierć nie mogła sobie pozwolić. Chwilę później policjantka, zgodnie z życzeniem doktora poczęstowała go leciutką dawką energii elektrycznej w okolicy czaszki przy pomocy swojego PWM (choć szczerze mówiąc nie rozumiała po co potrzebna mu była taka pomoc, już wydawał się posiadać odpowiednią ilość adrenaliny w krwi i energii w ciele). Oczywiście taki prztyczek był bezbolesny...
Zaraz po tych działaniach ustawiła się za Oberonem, a delikatnie przed Dżekiem, mniej więcej pomiędzy obojgiem, gotowa przyjąć nadchodzącą falę ciepła na swoją Magnetic Sphere, jeśli tylko Oberon nie dałby rady powstrzymać ognia i ich wszystkich ochronić. Oczywiście stała tak, by sfera objęła swoim działaniem Eriu, Dżeka i ją samą, więc jeśli trzeba było to cofała się nieco i repozycjonowała swoje ustawienie, by wszystko zadziałało. Szczerze, nie wiedziała, czy jej zaklęcie będzie w stanie odeprzeć smocze zionięcie, ale warto było spróbować. - Zaciśnij zęby dzieciaku, jesteś w dobrych rękach...! - krzyknęła nie patrząc na wróżkę - ...przynajmniej w teorii... - dodała nieco ciszej, nie mogąc zdobyć się na całkowite kłamstwo. W końcu jeszcze przed chwilą uznała tego debila za bezużytecznego, a tu teraz miał szansę odpokutować za swoje idiotyzmy. Niech lepiej ją wykorzysta, bo jak nie to smok będzie dopiero drugi na liście rzeczy niebezpiecznych dla doktora ze śrubą w głowie.
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Biblioteka Pią Gru 20 2013, 21:38
MG
Niestety grupka była tak zajęta Eriu, że nikt za drzwi nie wyszedł, ale cóż...pomimo zagrożenia ze strony smoka, nie można było jej bardziej narażać, więc dziewczęciem zajął się sam pan Daniels. Tak więc zerwał wróżce nogawki, przyglądając się prędko ranie...kość zdawała się nie przebita, acz wyraźnie uszkodzona z boku...tak...brakowało części... - zapewne, gdyby kolec był większy to kości nie byłoby w ogóle...Tętnica jednak została przebita...Tak czy inaczej, Dżek, dostał opaskę od Keiko, którą obwiązał, tam gdzie chciał i...i to była to pozytywniejsza część bo niestety nie dane mu już było powiedzieć swoje do Margaret, z jednego prostego powodu...Został porażony w główkę przez Hikari, w wyniku czego został wręcz oszołomiony - przez chwilkę nie wiedząc co się dzieje - i pomimo tego, że przytomności nie stracił to przez dobrych kilkanaście sekund miał plamki przed oczami...no i włosy się naelektryzowały. Tymczasem Finny, zmęczony Gemini oraz Oberon zamierzali walczyć...czy też raczej bronić resztę przed smokiem. Nim jednak zaklęcie zmęczonego ducha zadziałało, a ogień i tak prawie dosięgnął wszystkich, ziemia ponownie się zatrzęsła, ale co ważniejsze...zewsząd mignęło, białe i oślepiające światło, które pokryło całe pomieszczenie, a wszyscy w nim stracili na chwilę wzrok...
...Znajome oślepienie trwało dosłownie chwilkę - a przynajmniej tak Wam się wydawało - i znaleźliście się z powrotem w bibliotece...chyba...Teoretycznie cała Wasza piątka (bez summonów), znajdowała się przy biurku Henry`ego. Niestety samego bibliotekarza nie było, a za oknem dało się dostrzec noc. Najważniejszym punktem była jednak biblioteka, która wyglądała jakby przeszedł przez nią huragan. Regały poprzewracane, połamane, zniszczone...tak samo jak porozrzucane książki, z potarganymi i brakującymi stronami, które również leżały wszędzie. Poza tym szyby powybijane... - Znalazłem kolejnych! Szybko! Zza jednej połówki regału po lewej wyszedł jakiś mężczyzna w stroju lekarza, a za nim przybiegło kilku kolejnych. Chcąc nie chcąc, w ogóle Was nie słuchali, zabierając całą czwórkę ze sobą - największą uwagę zwrócili oczywiście na nieprzytomną bibliotekarkę oraz Eriu, która niezwykle delikatnie została przeniesiona na noszach. Po drodze mogliście widzieć dalszą, zrujnowaną część biblioteki, kręcących się wokół medyków oraz funkcjonariuszy z policji magicznej. Nie dano Wam jednak szansy na ewentualne pytania czy odpowiedzi albowiem cóż...lekarze wiedzą lepiej.
Tym sposobem, dość szybko przetransportowano Was do najbliższego szpitala, gdzie zostaliście rozdzieleni na badania, leczenia - czy jak w przypadku elfki - ratowanie życia. Finn jako najmniej ranny, najszybciej znalazł się w pokoju z czterema łóżkami. Godzinę później do tego właśnie pokoju odprowadzono Dżeka i Keiko, którym udzielono profesjonalnej pomocy. Po dwóch godzinach natomiast, dołączyła do reszty i Eriu, która jednak została przewieziona do owego miejsca na wózku co by nogi nie nadwyrężać. Na szczęście lekarze to nie byle kto, a jeszcze mają swe magiczne sztuczki, więc dziewczynie śmierć nie groziła - chyba, że miała zamiar zrobić coś głupiego i zaprzepaścić swą szansę powrotu do zdrowia...bo co jak co, ale rana ciężka, pomimo, że opatrzona to jednak dalej poważna się wydawała. Tak czy inaczej pielęgniarka kazała Wam zostać w pokoju i odpoczywać, obiecując, że niedługo kogoś do Was przyśle i...faktycznie tak się stało, ale dopiero po kolejnych trzydziestu minutach. Tak...wtedy to do pokoju weszła wystraszona Marika z książką w rękach...i od razu się Wam ukłoniła. - Naprawdę mi przykro! Nawet nie wiedziałam, że tam byliście...znaczy...pan Henry mówił, ale...um...Jak się czujecie? Wyglądała tak jakby od razu chciała Wam wszystko powiedzieć, bo i kilka razy otworzyła usta, ale po chwili je zamknęła...po chwili znów otworzyła, ale wtedy wyszło pytanie o Wasze samopoczucie. Wszak niegrzecznie tak nie zapytać, prawda?
STAN:
Finny - siniaki na plecach. 56% MM Eriu - noga opatrzona. Zalecenie lekarza - nie chodzić. 64% MM Keiko - Lewa ręka opatrzona. 40% MM Dżek - ręce opatrzone.
Termin: 23.12 godz. 11:00
Finn
Liczba postów : 4279
Dołączył/a : 17/11/2012
Temat: Re: Biblioteka Pią Gru 20 2013, 22:48
Ci którzy byli zajęci to byli zajęci, a Finniaszek... miał swój problem ze smokiem! Wielkie gadzisko to jednak spory problem, a nawet mógł przerosnąć kurduplowatego policjanta, ale bądź co bądź, zamiast ognia chłopaczek miał okazję znów zostać przyślepiony przez światło, a potem... - C-co? - rzucił tylko zdezorientowany, próbując jakoś zorientować się w sytuacji, w jakiej się znalazł, by ostatecznie stwierdzić, iż znaleźli się w punkcie startu, a teraz owa lokacja no - ogarnięta była sporym zamętem! - Chwila?! Jak? - rzucił tylko blondasek, niezbyt ogarniając to, co przed chwilą zaszło, jak i fakt, że właśnie wynosili chyba poszkodowanych, czy tam rannych. - Gdzie? Kim... Lekarze? Co się stało? - kontynuował swój ciąg pytań, których pewnie byłoby więcej, jednak zapętlałyby się do tych samych punktów i kwestii, a wszystko skończyłoby się jednym, a dokładniej słowotokiem, który na szczęście chyba załagodziła milcząca odpowiedź, przerywana tylko odgłosami zaistniałego zamętu...
Chaosu, w wyniku którego blondasek jakimś - bliżej nieokreślonym - cudem, trafił do szpitala wraz z resztą towarzyszy, ale... Dlaczego akurat teraz siedział w pokoju sam?! Dlaczego nikogo nie było? Stało się im coś poważniejszego? Coś im groziło? Nie wiedząc zbytnio, co miało miejsce, blondasek przyzwał sobie pwm Aurigae, ażeby to zagryźć zmartwienia ciastkami, podczas gdy pokonywał kilkukrotnie dystans pomieszczenia wte i we wte, jakby poddenerwowany sprawą reszty grupy, która powoli i z czasem zjawiała się z powrotem w jednym miejscu! - Wszystko w porządku? Głodni? Chwila... Gdzie em... Eriu? - zaczął dopytywać się zielonooki, wodząc spojrzeniem od Dżeka do Keiko i na odwrót! Właśnie. Może oni wiedzieli, bo co niby by zajmowało wróżce tyle czasu?! Oczywiście też raczył poczęstować ich ciastkami, póki jeszcze zostały i nie zjadł wszystkich do końca, co mogło okazać się zbyt ciężkim wyzwaniem dla policjanta, ale... MOŻE da radę, no! Jakoś. Przez kolejną godzinę? A może dwie? Dla Finnka jakoś potencjalne wskazówki zegara funkcjonowały ciut inaczej, a przynajmniej nie mógł się na nich na tyle teraz skupić, aby zorientować się w czasie! Zresztą teraz to się nie liczyło, bo... Eriu została przywieziona do owego pomieszczenia, ale... - T-to nic groźnego? Co się stało? - spytał się Elfika, niezbyt ogarniając skąd u dziewczyny takie rany. Najwyraźniej miała pecha, a przynajmniej niefart w porównaniu do niego, bo on jakimś cudem zbędnych, czy nadmiernych obrażeń uniknął - i chwała za to! Chyba. W każdym bądź razie, nie będąc pewnym, co dolega dziewczynie, stwierdził, że najlepiej zastosować najbardziej rozpowszechnione remedium na ból, czy rany, a dokładniej... ciastka! I właśnie kluczyk z nimi podsunął w kierunku wróżki, przysiadając się obok i w sumie czekając na poczęstowanie się przez nią i potencjalne odpowiedzi z jej strony!
Zakładając potencjalne odpowiedzi, a przynajmniej i tak spore zamieszanie, czy coś... Czas do przybycia Mariki powinien upłynąć jakoś - szybciej? Przynajmniej w mniemaniu chłopaczka, który oczywiście zaczekałby aż dziewczyna z biblioteki powie, co miała do powiedzenia, tylko po to, aby ostatecznie samemu zadać parę pytań, a może raczej zainteresować się poruszoną przez nią kwestią, czy też jej zachowaniem, bo... - Wszystko w porządku... przynajmniej ze mną. - tutaj urwał, spoglądając w kierunku rannego Elfika, aby ostatecznie zadać jedno króciutkie pytanie, które zaczęło mu przewracać się teraz przez myśli. - Stało się coś? - powiedział tylko, ale w tej samej chwili pojawiła się kolejna kwestia, bo... - Co z Margaret?! - ciut głośniej i jakby zastanawiając się, dlaczego żabko-dziewczyny nie ma z nimi! Co jeśli została ranna, albo smok ją... NIE! Nie mogło tak być, prawda?
Mikazuki
Liczba postów : 298
Dołączył/a : 05/01/2013
Temat: Re: Biblioteka Sob Gru 21 2013, 11:15
Był zajęty opatrywaniem Eriu, bo to, co z nią było, strasznie mu się nie podobało. Ten proces został jednak przerwany przez Keiko, która poraziła go prądem... co za... słaba z niej pielęgniarka. Następnym zaś co pamiętał lekarz, był pobyt w szpitalu. W gruncie rzeczy więcej się nachodził i pomagał załatwiać kolegom po fachu niż faktycznie przeleżał - z resztą jego stan był ok - ale akurat tego jednego dnia, siedział w łóżku, oczywiście ubrany w lekarski fartuch, popijając kawę z kubka i przeglądając papiery dotyczące stanu zdrowia jednego z pacjentów tego szpitala, którym to Dżek bardzo chciał się w swoim czasie zająć. Kiedy przyszła kobieta i spytała ich o ich stan, Dżek był już w swoim świecie i słyszał ją jedynie kątem ucha, odburknął coś że ok i przewrócił kolejną kartkę. To co tam zobaczył, chyba jednak mu się nie spodobało, bo westchnął i odłożył kartę pacjenta na szafkę, samemu odwracając się w stronę gościa.-Więc, co dokładnie się stało? Może zacznij od początku, pan Jerome, uzyska odpowiedź na swoje pytanie w toku opowieści, sądzę że tak będzie najprościej i najłatwiej.-Bo po co zadawać sto różnych pytań nie chronologicznie ułożonych, jeśli opowiedzenie całej historii nie tylko odpowie zapewne na większość z tych pytań, ale rzuci też na nie, nieco światła. W każdym razie czekał na odpowiedź, pijąc swoją kawę.
Keiko
Liczba postów : 285
Dołączył/a : 25/05/2013
Temat: Re: Biblioteka Sob Gru 21 2013, 13:51
Nie potrzebowała żadnej pomocy! A na pewno nie wymuszonej na niej! Gdyby chciała żeby jej rękę naprawili to sama zgłosiłaby się do odpowiedniego miejsca, nie powinna była być zmuszaną do poddania się zabiegom lekarzy w miejscu w którym nagle się pojawili po całej tej drace ze smokiem... Co tam się w ogóle stało? Wszyscy przygotowywali się do walki ze smokiem, Dżek ratował wróżkę, sama Keiko przygotowywała się na bycie poparzoną przez płomienie smoka lub zaatakowaną przez jego pazury czy ogon, Finnian też próbował coś zdziałać, każdy obarczony swoimi zadaniami, przez chwilę nawet faktycznie wyglądało to jakby byli czymś w rodzaju zespołu, komicznego, dziwnego i nierealnego zespołu, który funkcjonował tak jak gdyby ktoś zapomniał naoliwić poszczególnych trybików w tej machinerii i co chwilę coś w niej zgrzytało, ale mimo tego... Jakoś działali. I kiedy Keiko była już o krok od wzniesienia swojej magnetycznej zasłony coś błysnęło, a oni zniknęli z terenu walki ze smokiem a pojawili się w bibliotece, która wyglądała tak, jak gdyby przed chwilą ktoś ogłosił w niej promocje na artykuły spożywcze, a cały lud z okolicy rzucił się na zakupy ignorując regały z książkami. ...totalny brak szacunku! I pewnie Keiko zdołałaby nawet coś na ten temat powiedzieć i zacząć szukać winnych, ale nie mogła tego zrobić przez wspomnianą przymusową pomoc! Niech to!
Tak czy siak, lekarze przynajmniej swoją pracę wykonali porządnie, porządniej niż pewien wróżkowy szarlatan i jej ręka, choć opatrzona i poowijana w bandaże nie była już całkiem nieprzydatna. Jak to dobrze, że jej cudowne ciało posiadało tak silną wrodzoną odporność na obrzydliwe zakusy tego świata. Do pokoju gdzie siedział Finnian wkroczyła tuż za doktorem, a na jej twarzy widać było dość niepokojący grymas niezadowolenia. Była nieusatysfakcjonowana tym co się przed chwilą zdarzyło? Z jednej strony uratowano ich przed smokiem, kto wie czy dzięki szybkiej interwencji medycznej, jaką odbierała teraz Eriu również jej życie się uchowa, ale z drugiej strony mogli pokonać prawdziwego smoka... Powinni byli to zrobić. Być może gdyby była tam sama... Ale w tej sytuacji nie było lepszego wyjścia, a to wydawało się najrozsądniejszym, dodatkowo niezależnym od kogokolwiek. I może dlatego, że nikt nie zasięgnął jej zgody przed przywróceniem ich do biblioteki, może właśnie dlatego była taka niezadowolona?
- Nie mam bladego pojęcia... - odpowiedziała tylko lodowato blondynowi na jego pytania, samemu odchodząc w kąt sali. Och, brakowało jej opaski na ramię... to też było irytujące. Jej opaska idealnie współgrała z resztą ubrania, a w tym momencie wyglądało to tak, jakby było ono niekompletne. Plecami oparła się o ścianę i patrzyła gdzieś przed siebie, ni to na Finniana, ni na Dżeka, który jak zwykle odpłynął sobie już w swój własny świat i niczym nie przejmował. Jak taki ktoś mógł zostać w ogóle lekarzem? Po dłuższym czasie jednak na wózku wtoczyła się też do sali Eriu... - O, żyjesz... - szybko skonstatowała Keiko, uśmiechając się złośliwie - A to niespodzianka... ech... - dodała jeszcze, zastępując smutek kompletnie nieudaną miną wyrażającą udawany smutek. Mimo jej zachowania była zadowolona, że Eriu przeżyła. Tak jak wcześniej już stwierdziła - na jej zmianie nie było miejsca na trupy. A przynajmniej na trupy "sojuszników". - Fantastycznie, nie widać? - dodała jeszcze w kierunku Mariki machając delikatnie swoją opatrzoną ręką , kiedy została zapytana o swój stan zdrowia. Zabawne było natomiast to, że to właśnie Eriu z wszystkich ludzi w tym miejscu potraktowana została subiektywnie "najlepiej" przez Keiko. Świat stawał na głowie czy co? A może po prostu, mimo wszystko Hikari nie była aż tak okropną osobą?
Eriu
Liczba postów : 229
Dołączył/a : 28/09/2012
Skąd : Eryn Dogevien
Temat: Re: Biblioteka Pon Gru 23 2013, 02:40
Uhh... Eriu dobrze pamiętała, co się zadziało w komnacie. No, może nie tak fotograficznie, bo ogólnie ból głównie nogi tak trochę dekoncentrował, ale ogólnie coś tam kojarzy. Pamięta smoka, ratującego ją Dżeka, broniącą ich Keiko, Finnian też się gdzieś tam przewinął. Był też jakiś pan w białych włosach, i Margaret. Pamięta wystraszonego wujka Oberona. Z jego powodu miała chyba największe wyrzuty sumienia. Wujek Cernunnos bojący się czegoś to coś, co można oglądać rzadziej niż tygrysa-wegetarianina prowadzącego program motoryzacyjny w krajowej telewizji. Wiedziała też, że pewnie dostanie od rodziców straszną burę. Może nawet będą ją chcieli zabrać z powrotem do Dogevy. Ani przez moment Eriu nie zwątpiła, że jak tylko akuma wróciła do Oberona, od razu poinformował Lena o sytuacji. Ale, o dziwo, to nie ten strach, wtedy, przed smokiem był największy. Największy strach pojawił się, gdy przeniesieni zostali do biblioteki. Choć akurat to Eriu pamięta jak przez mgłę, na skutek strasznego zamieszania "na górze", to pamięta, że w bibliotece stało się coś strasznego. Paniczny strach. To było dla niej gorsze niż ból rannej nogi, mimo że nigdy wcześniej chyba nic nie bolało jej nawet w połowie jak ta rana. Nikt jej nie chciał nic powiedzieć. A może to ona nie miała sił pytać, tylko akurat tak zapamiętała brak odpowiedzi? Później szpital, sala operacyjna i mamy chwilę obecną...
Już się nie mogła doczekać, aż ją przywiozą do pokoju. W bibliotece straciła towarzyszy z oczu i bała się o nich. Wszak nie wiedziała, że nic więcej już miało ich złego w tamtej chwili nie spotkać. Poweselała jednak widząc ich (przynajmniej na pierwszy rzut oka) w dobrym zdrowiu. Ledwo wwieziono ją do pokoju, nim zdążyła się spytać o cokolwiek, pierwszy zadał pytanie w jej stronę Finny. Zamyśliła się, próbując sobie przypomnieć, jak to się stało, że wylądowała chwilowo na wózku... - Hmm... Pamiętam, że smok przygniótł mnie łapą... I po tym skądś w mojej nodze pojawił się wielki kolec... Myślałam, że to smoka ale jemu też przekuł łapę, więc nie wiem... - wpatrywała się w sufit, próbując sobie przypomnieć. Wtem wesoło spojrzała znów na Finniego - Ale nic mi nie jest! Na razie nie mogę jeszcze chodzić, ale noga goi się bardzo szybko! Myślę, że dzień, dwa... hmm... no, może trzy i znów będę mogła tańczyć. - Stwierdziła z przekonaniem. Bo OK, ratunek Dżeka i Keiko to jedno, lekarze to drugie, ale jeszcze jest coś takiego jak biologia dogewskiego Elfa o "niezdzieralnych" nogach, która wcale nie musi być zgodna z biologią i logiką człowieka. Eriu urodziła się magiczną tancerką i ostatnie, co ma prawo ją ubić, to obrażenia jej własnych nóg. Ale tego aż tak dobrze Eriu nie wiedziała. Wie, że nogi goją jej się prędko, i że tam, "na dole" Dżek i Keiko jej pomogli, bo strachu można się było przez przerwaną tętnicę najeść, i to sporo. No i ból. Ból był niewyobrażalny (a że Eriu ma niski próg bólu to inna rzecz). Spojrzała ze szczerą wdzięcznością na wywołanych... - Bardzo wam dziękuję za ratunek. Jednak policja i lekarze to niezastąpieni ludzie. I przepraszam za kłopot. Powinnam była bardziej w tańcu uważać na smocze łapy. - podziękowała promiennie, po czym stwierdziła z przekonaniem. Cóż, była najbliżej panny White, więc nie żałuje, że zaryzykowała... Natomiast gdy Finny poczęstował ją ciastkami, nie mogła nie odmówić... - Dziękuję. Wyglądają przepysznie! - i poczęstowała się ciastkiem pierwszym od góry/z brzegu. Rzeczywiście, bardzo jej smakowało! Gdyby nie ten wózek i nie opatrunek na nodze, nikt by nie pomyślał, że tę dziewczynkę spotkało niedawno jakieś straszne cierpienie. Oczywiście gojąca się noga bolała jeszcze, ale nie na tyle, by robić z tego tragedię. Wtem spojrzała na Keiko... - Panno Władzo, wszystko w porządku? - zapytała z troską... Po chwili jednak straciła na pewności siebie, myśląc o bibliotece, do której ich ściągnięto. Czy raczej o jej stanie. Powiodła wzrokiem po obecnych... - Wiadomo może, co się stało w bibliot... - nie skończyła jednak pytać, kiedy pojawiła się Marika. Ledwo skończyła pytanie, przejęta Eriu zarzuciła ją swoimi. Gdyby mogła, to by chyba wierciła się z niecierpliwości na swoim "rydwanie"... - Pani Marika! Co się stało z biblioteką?! Co z panią White? Z panem Henrym wszystko w porządku? Wszystko z nimi w porządku? I co z książkami? Co ze zbiorami biblioteki?! Czy udało się uratować baśnie?...
Colette
Liczba postów : 1788
Dołączył/a : 13/08/2012
Temat: Re: Biblioteka Pon Gru 23 2013, 14:03
MG
Marika zdawała się lekko wystraszona wszelkimi pytaniami, ale na szczęście nawet się nie cofnęła. Najwyraźniej mimo wszystko chciała Wam powiedzieć co wie - no i chyba się należały jakieś informacje? - Ah...em...Pani White i Henry-san mają się dobrze...znaczy...Tak, tak. To dobry pomysł by zacząć od początku - zgodziła się z Danielsem, z wielką ulgą - No więc...dzień był spokojny, a od Waszej rozmowy z Henrym minęło jakieś osiem godzin. Wtedy usłyszałam jakiś huk i dział z baśniami zaczął się walić...Nagle wyleciał stamtąd jakiś człowiek w czarnym płaszczu z kapturem! Uderzył niestety o inny regał...Najwyraźniej nie był to nikt miły bo po chwili od działu baśni wyszedł ranny Henry-san...Kazał wszystkich ewakuować, ale ten drugi nic sobie z tego nie robił i zaczął rzucać jakimiś zaklęciami we wszystkie strony. U nas tylko Henry-san posiada magię, więc podczas ewakuacji musiał bronić każdego z osobna. W tym mnie...Opuściłam bibliotekę bezpiecznie, ale Henry-san i ten drugi zostali w środku. Słyszałam tylko huki, widać było przez okna jak w środku regały się walą...uh... - samo wspomnienie było dla niej przykre - Zapewne podczas potyczki, musiało dojść do przerwania zaklęcia, w którym byliście...Niedługo trwało nim na miejscu zjawiła się policja magiczna wraz ze wsparciem medycznym. Weszli do środka i po chwili wyszli wraz z panem Henrym. Miał tylko kilka zdrapań i postrzępione ubrania, więc nic mu się wielkiego nie stało, na szczęście - odetchnęła - Jednak i tak woleli go obejrzeć w szpitalu. Poza tym w bibliotece, poza nim nie było nikogo...oprócz Waszej grupy, którą medycy znaleźli parę minut później. Pani White jest wyczerpana, ale lekarze mówią, że nic nie zagraża jej życiu. Pozwolono mi również porozmawiać z panem Henrym i tak jak mówiłam, ma się bardzo dobrze...przynajmniej fizycznie...Nie może sobie wybaczyć, że pozwolił tamtemu osobnikowi uciec...Nie mniej poprosił bym Wam przekazała kilka informacji i wynagrodzenie - uśmiechnęła się łagodnie - A, nie myślcie o nim źle, proszę! Gdy tylko lepiej się poczuł, od razu wyszedł, mówiąc, że ma pilne sprawy do załatwienia przez to co się stało...jakby nie to, to na pewno by tutaj był - skłoniła się przepraszająco - ...Przypuszczał, że będziecie pytać o to co w baśniach, dlaczego zaklęcie nie trwało dwadzieścia cztery godziny i ogólnie o wiele, więc poinformował mnie w kilku kwestiach. Po pierwsze chciał, abyście wiedzieli, że o tym co działo się z Wami w świecie baśni dowie się z ksiąg...cokolwiek by to miało znaczyć - najwyraźniej sama nie bardzo wiedziała - ...i że po tym jak zniknęliście, Margaret udało się uciec z powrotem do świata Kopciuszka. Podobno o wiele łatwiej samemu jest się przenieść, bez myślenia o innych, więc Henry-san prosił by Was zapewnić, iż z nią wszystko dobrze i Was pozdrawia - głosik wciąż miała niepewny, ale co się dziwić skoro nie wiedziała o kim nawet mowa? - Ah! No i baśnie zostały uratowane, za co ja również Wam dziękuję. Litery wróciły na swoje miejsca, tak samo jak wszystkie postacie. Przynajmniej Henry-san tak powiedział bo przed wyjściem z biblioteki, sam sprawdził jeszcze książki. Jest niezwykle obowiązkowy...zamiast od razu udać się do szpitala to musiał mieć pewność czy się Wam udało - wyraźnie podziwiała swego szefa - Jesteśmy bardzo wdzięczni za Waszą pomoc - skłoniła się ponownie i z uśmiechem, po czym na najbliższej szafce położyła cztery, małe woreczki - A to wynagrodzenie...Poza tym Henry-san prosił bym po tym otworzyła książkę na stronie... - zaczęła przeglądać kartki w książce, z tytułem 'Kopciuszek' - ...Czterdziestej czwartej...oh! Księga zalśniła białym blaskiem, a ze środka wystrzeliły cztery, równie białe i lśniące promienie, które w mgnieniu oka trafiły w każdego z Was. Aczkolwiek nie poczuliście niczego...poza tym, iż gdy blask zniknął, każdy z Was miał w ręku jakiś przedmiot. - ...Jest też karteczka - zdziwiła się Marika, wyciągając z księgi karteczką, na której ktoś coś napisał. Jednakże zamiast ją czytać, podała ją Keiko (gdzie opisane było działanie prezentów, a na samym dole podpis 'Wróżka Chrzestna'). - Wybaczcie mi za pośpiech, ale martwię się o pana Henry`ego i chciałabym wrócić do biblioteki...trzeba zaplanować odnowienie i zamówienie książek...A, nie martw się panienko Eriu. Henry-sam zapewnił, że mimo wszystko, starał się by nie ucierpiało za dużo zbiorów - uśmiechnęła się w kierunku elfki - Jeśli będziecie chcieli porozmawiać to w bibliotece zawsze ktoś powinien być. Teraz mi wybaczacie...Jeszcze raz dziękuję i mam nadzieję, że prędko wrócicie do zdrowia. Ukłoniła się ponownie i opuściła pomieszczenie.
MISJA ZAKOŃCZONA
Nagrody:
Keiko: 20PD, 22.000 , 4%MM (na stałe) oraz Złoty Medalion w kształcie świecznika (kandelabr) - by go użyć, musi znajdować się oczywiście na Keiko (szyji, ręce itp.), a poza tym by go aktywować nie trzeba nic specjalnie robić, poza wypowiedzeniem w myślach słowa 'szukaj' - oczywiście można i na głos. A co wtedy się dzieje? Z medalionu wychodzi niewielka kula światła - mieszcząca się w dłoni - która ma za zadanie, zaprowadzić Hikari do poszukiwanej przez nią osoby. Niestety nie można ustalić dokładnie do kogo światło zaprowadzi albowiem...Tak - zaprowadzi do towarzysza (czyt. osoby, którą policjantka zna minimum 10minut), ale jeśli kilka osób akurat towarzyszyło dziewczynie to światełko kieruje do najbliższej. Aczkolwiek jeśli Keiko zechce to światełko potrafi rozróżnić płcie - kierując do chłopaka, świeci się na żółto, a do dziewczyny na biało. Naturalnie jeśli ma się za towarzyszy kilka osóbek płci męskiej i żeńskiej to medalion co prawda zaprowadzi do wskazanej przez funkcjonariuszkę płci, ale...no właśnie - płci, więc nie da się ustalić precyzyjnie do kogo chce się trafić. Światełko nie oddala się dalej niż na pięć metrów od Keiko i nikt poza nią nie da rady tego użyć (czyt. w innych rękach to zwykły medalion). Nie da się zerwać medalionu zwykłą siłą, lub zwykłą bronią białą. Światełko można użyć dwa razy w ciągu misji, i osoba/y poszukiwana/e muszą być w tym samym temacie co Hikari. 2dni w szpitalu (po tym czasie ręka będzie już sprawna). 3dni przerwy od misji.
Eriu: 20PD, 21.000 oraz Srebrne Trzewiczki - dzięki nim Eriu może zniknąć w jednym miejscu i pojawić się w drugim. Ot, teleportacyjne buciki. Jak to działa? Owe trzewiki muszą znajdować się na stopach dziewczyny, a żeby aktywować 'przemieszczenie się', obcasiki muszą trzy razy o siebie stuknąć - w tym czasie Elfka skupia się na swym miejscu docelowym. Niestety i ono jest ograniczone bo działa jedynie do dziesięciu metrów. Można użyć tylko raz na misję/walkę (fabularnie raz na dzień) i działa TYLKO na Eriu - czyt. na innych stópkach będą to po prostu zwykłe butki. 7dni w szpitalu. 5dni przerwy od misji.
Dżek: 19PD, 20.000 oraz Piracka Flaga - sporej wielkości (ściślej mówiąc wielkości Danielsa), czarna flaga z piracką czaszką. Można by to nazwać peleryną niewidką, albowiem, gdy lekarz się nią pokryje to znika. Niestety działa tylko na jedną osobę naraz i to przez jeden post. Nie działa jednak na kogoś wyższego/większego od Dżeka, tak samo jak nie działa na zwierzęta i przedmioty. Można użyć raz na misję/walkę (fabularnie raz na dzień). 2dni w szpitalu. 3dni przerwy od misji.
Finny: 18PD, 18.000 oraz Klucz Zająca (PWM) - jak się okazuje zwierzątko z Krainy Czarów żyje albowiem to właśnie ono. PWM do ustalenia na gg/a potem w temacie zaklęć. Nie musisz leżeć w szpitalu. 3dni przerwy od misji.
Nie piszecie już tutaj - przenosicie się z postami do szpitala w Magnolii ALBO możecie dać temat niewielkiego szpitalu w Onibus.
BIBLIOTEKA NIECZYNNA (REMONT) DO 24 STYCZNIA 2014r.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.