I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
- Och, witajcie, którzy tędy wędrujecie! Bądźcie pozdrowieni! Niech was nie dopadnie przypadkiem ta klątwa! Ta straszliwa klątwa! - wołał dziadyga, stojąc na podwyższeniu i wskazując palcem na leżące niedaleko zwłoki. Zaraz, zaraz, zwłoki? To były raczej kamienne posągi, niektóre już obkruszone. Jeden nie miał nosa, drugi jednego z palców u ręki... No cóż, to się zdarza, gdy takie rzeczy stoją na placu. Dziadek przyjrzał się wam uważnie. Tłum, który przedzierał się przez plac jakoś nieszczególnie zwracał na niego uwagę. A on odwróćił wzrok i zaczął znów krzyczeć. - Pożegnajcie się z życiem wy, którzy tu wchodzicie!
Tak, teraz możecie iść do ZOO.
Autor
Wiadomość
Huang Zhen
Liczba postów : 235
Dołączył/a : 28/09/2012
Temat: Re: Plac na Rozdrożu Czw Lut 21 2013, 23:34
Już przygotowałem się na kolejne biadolenie ze strony stetryczałego dziada. Na całe szczęście botowie się do nas uśmiechnęli i zesłali staruszkę, która ogarniała o wiele lepiej od tego piernika. Od razu zadała rzeczowe pytania to lubię. Trzeba było na nie odpowiedzieć. - Ma pani rację, jesteśmy z Lamii Scale, ja nazywam się Huang a moja towarzyszka to Rosalie. Bardzo miło nam panią poznać. Chcielibyśmy pomóc tylko niestety nie mamy zbyt wielu informacji a starszy pan z którym ześmy przed chwila gadali zbytnio nam nie pomógł. Straż potrzebuje może pomocy z figurami czy mamy się od razu zająć tym po co przyszliśmy? Mogła by Pani przytoczyć historię tych ludzi, może byli jakoś spokrewnieni lub spowinowaceni ( Sędzia Anna Maria wesołowska RLZZ)? I czy to prawda, że wszystkiemu winna jest klątwa? Proszę powiedzieć wszystko co tylko pani wie i co może nam pomóc w rozwiazaniu tej zagadki. Może ma pani już jakiegoś podejrzanego? Potok słów po raz kolejny, troszkę głupio zważywszy, że rozmawiam ze starsza osobą, lecz wydaje mi się o na na tyle kumata, że powinna nadążać za moimi pytaniami. W tej kobiecie jedyna nadzieja! Jak bogowie dadzą to będą mieli jakiekolwiek podstawy by ruszyć tą misję, bo na razie to nie ma się nawet czego "złapać".
Rosalie
Liczba postów : 395
Dołączył/a : 20/09/2012
Skąd : Twoje sny~?
Temat: Re: Plac na Rozdrożu Pią Lut 22 2013, 15:47
W zupełnym przeciwieństwie do swojego przedwcześnie ołysiałego towarzysza, Rosalie wcale nie była zachwycona zmianą rozmówcy. Akurat, kiedy zadała mu dość istotne pytania! Starzec, mimo wszystko wydawał się coś wiedzieć co nieco - w każdym razie rozsiewał plotki, a w każdej plotce ziarnko prawdy.. A teraz zamiast dużo paplającego starca mają konkretną babkę, zdecydowanie bardziej w pełni władz umysłowych niż tamten starzec. Z miejsca jej nie polubiła. Dlaczego? Cóż, Rose sama nie wiedziała, ale jakiś wewnętrzny radar - być może kobiecy instynkt - nakazał kobiecie mieć staruszkę na oku. I jak postanowiła, tak zrobiła, dokładnie przyglądając się staruszce. Może jej oczy zauważą coś, czego zwykła persona nie może zobaczyć? Oczywiście, reszta zmysłów też, jak zwykle, była w pełni gotowości. Wrodzona nieufność dziewczyny dawała o sobie jeszcze mocniej znać, niż zazwyczaj. Gadanie zostawiła Huangowi. Zasypał staruszkę pytaniami, a Roza, stojąc obok, bacznie obserwowała jej reakcje. Mnich zadał jej też pytania, na które lazurowooka szukała odpowiedzi wcześniej u starca. Zadał je w innej formie, co zbytnio nie spodobało się dziewczynie, ale.. no niech mu będzie. Tamte były bardziej dobitne i bezpośrednie.. Eh.. Rosalie przeczesała palcami grzywkę. Chyba zaczynała czepiać się szczegółów. To pierwsza oznaka narastającej w niej irytacji. Ale irytacji z jakiego powodu? Może z tego, że nie dostali żadnych konkretnych informacji? Jeszcze, oby jeszcze.. - Jeśli można, to bym jeszcze prosiła pani imię i nazwisko.. Oraz ofiar. - wtrąciła się na koniec wywodu Huanga, posługując się tym charakterystycznym, suchym i rzeczowym tonem.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Plac na Rozdrożu Pią Lut 22 2013, 22:58
MG
- Śpieszno wam gdzieś? Odpowiem na wasze pytania tylko i wyłącznie przy herbatce - powiedziała dość pewnie, patrząc to na mnicha, to na dziewczynę. Cóż, albo wóz, albo przewóz - bez herbatki nie am odpowiedzi. - Co do posągów... przeniosą je do laboratorium mojego syna, on sprawdzi, czy ten stary dziad mówi prawdę, w co szczerze wątpię - odparła, krzyżując ręce na piersi. Chwileczkę po tym przy podwyższeniu pojawiła się dorożka. Starsza kobieta zeszła na dół i sama otworzyłą drzwiczki pojazdu. - Zapraszam - zawołała.
Jeśli wejdziecie do dorożki, możecie pisać o tym, co jujuż robicie tam.
Huang Zhen
Liczba postów : 235
Dołączył/a : 28/09/2012
Temat: Re: Plac na Rozdrożu Sob Lut 23 2013, 00:41
Sprawy przybrały dość niespodziewany obrót. Zamiast pracować nad sprawą zaraz skończymy na herbatce u babuni. Cóż to jest nasz jedyny trop dlatego nie mamy wyjścia. Jeśli Rose nie ma nic przeciwko to wbijamy się do dorożki. Chciałem dowiedzieć się czegokolwiek dlatego też znowu walnąłem monologiem. - Mam nadzieję, że nie będziemy jechać długo. Wie Pani to nie jest tak, że się śpieszymy tylko po prostu od szybkości rozwiązania tej zagadki zależeć może życie mieszkańców miasta. Bo nie wiemy kiedy ta "klątwa" czy co to tam jest znów uderzy prawda? Ja na pewno nie będę spokojnie pił herbatki gdy ludzie z tego miasta są w niebezpieczeństwie. Pani syn jest naukowcem? Może to do niego potem powinnismy się zwrócić o dalszą ekspertyzę? Jesli Pani by była tak uprzejma to może zechciała by umilić nam podróż jakimiś wskazówkami. Powoli moja uprzejmość i cierpliwosć zaczynały się kończyć. Wiadomo, że podczas obcowania ze starszymi ludźmi trzeba uważać, lecz ile można? Nadal nic nie wiedzieli co powoli doprowadzało mnie do szału. Nie miałem najmniejszej ochoty na jakąkolwiek herbatę lecz wiadomo było, że jeśli mają sie czegokolwiek dowiedzieć to musza się tam wybrać. Jeśli starowinka podczas herbatki nam wszystkiego nie wyśpiewa to chyba ją do tego zmuszę.. Bogowie dopomóżcie i ześlijcie na mnie mannę w postaci nieskończonej cierpliwości. Takie jest teraz moje życzenie.
Rosalie
Liczba postów : 395
Dołączył/a : 20/09/2012
Skąd : Twoje sny~?
Temat: Re: Plac na Rozdrożu Sob Lut 23 2013, 12:21
- Mimo wszystko, wypada się na początku przestawić. - rzekła chłodno. Niby taka ułożona i porządna, a o podstawach zapomina. Wszak nawet małe dziecko wie, że najpierw wypada się przedstawić. Cóż, niechęć Rozy do kobiety rosła z sekundy na sekundę. Zginęło 5 osób, mogło więcej, a ta chce rozmawiać przy herbatce, jakby tematem miała być jutrzejsza pogoda! Gzzzsz, miejże ktoś Rose w opiece, bo jeszcze coś tej staruszce zrobi. W każdym razie, potulnie wsiadła do dorożki, po raz kolejny gadanie zostawiając Huangowi. Ponoć mnisi są cisi, tak? Jest towarzysz zdecydowanie zaprzeczał jakimkolwiek wyobrażeniom Rosalie o duchownych. Może tylko udawał, ha? A może być jakąś czarną owcą.. Cóż, nieważne. Podczas podróży dziewczyna spoglądała na krajobraz, jakby miała tam zobaczyć coś ciekawego. Jednocześnie przysłuchiwała się rozmowie Huanga i kobiety. Rozmowie. Jeśli oczywiście ta łaskawie odpowie na jakieś pytania, w co lazurowooka zaczynała szczerze wątpić. W ogóle, ucieszy się, jak czegoś się dowie. Bo jak na razie, wszystko wskazywało na to, że Roza w najbliższej przyszłości zostanie doprowadzona do szewskiej pasji.
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Plac na Rozdrożu Nie Lut 24 2013, 13:43
MG
- Kto by się przejmował konwenansami, panienko? - zaśmiałą się babuleńka, choć kiedy tylko wsiedliście do dorożki, mogliście oboje zauważyć, że wcale nie jest taka stara, na jaką wyglądała na zewnątrz. I włosy zdawały sie ciemniejsze i skóra troszkę młodsza, a głos stał się wyższy i mniej drżący. - No, wreszcie możemy w jakiś normalnych warunkach zająć się swoimi sprawami. Cóż, nie sądzę, by to była jakakolwiek klątwa, stary grzyb zmyśla. Co do mojego syna, spokojnie, spotkacie go. Też przyjdzie na herbatkę. On zawsze przychodzi - odparłą z uśmiechem. Nawet nie zauważyliście, jak szybko minął czas podczas jechania dorożką. O dziwo, trzeba było JUŻ wysiadać. Staruszka z łatwością otworzyła drzwiczki i wysiadła. Waszym oczom mogła ukazać się dość pokaźna rezydencja/pałacyk/jakkolwiek chcecie to nazywać. Babuszka ponownie wydawałą się wam ciut starsza, ale tylko ciut. Tryskała energią, witając się ze strażnikami jej domu, a następnie z łatwością otworzyłą wielkie drzwi. Sama. - Babcie tak mają - zaśmiała się wesoło i zaprosiłą was do środka. - Nie zdejmujcie butów... - powiedziała jeszcze, a następnie zaprowadziła was do saloniku, gdzie stały dwa szezlongi,a pomiędzy nimi stolik. Babcia usadowiła się po jednej stronie, pokazując wam miejsce po drugiej, a w pomiezczeniu antychmiast zjawiło się dwóch lokajów niosących filiżanki z herbatą, ciasteczka oraz imbryk, co by w trkacie móc nalewać wam gorącego naparu. - Rodryk bardzo lubi się spóźniać, w tym domu nikt nie pamięta o konwenansach, więc się tym nie przejmucie. Jest w trakcie odkrywania czegoś całkowicie niesamowitego, więc może to trochę potrwać. Wybaczcie mu. Co do cukru, mam nadzieję, że nie słodzicie, w tym domu takich rzeczy się nie używa - dodała jeszcze, a potem rozsiadłą sie wygodnie, chwytając filiżankę i podstawkę. - Chętnie wysłucham teraz wszystkich waszych pytań i odpowiem na wasze wątpliwości, o ile będę potrafiła to zrobić. Wyczuwaliście jej dobry nastrój.
Jeśli chcecie jakiś szczegółów dot. budowy pałacyku, wyglądu dokładnego salonu i innych szczegółów - PW.
Huang Zhen
Liczba postów : 235
Dołączył/a : 28/09/2012
Temat: Re: Plac na Rozdrożu Nie Lut 24 2013, 18:00
Babcia, która zaprosiła ich na herbatkę do swojego pałacu była bardzo tajemnicza. Najdziwniejsze były wrażenie zmiany wieku u kobiety. Coś było wyraźnie nie w porządku. Normalnie nie zdarzają się takie rzeczy. Możliwe, że magia miała z tym coś wspólnego. Trzeba było się mieć na baczności, gdyż jeśli ta kobieta jest magiem to już jest dość podejrzane. Pałac sam w sobie był imponujący. Czyżby to była rodzina szlachecka? Ewentualnie jacyś magnaci finansowi. W każdym razie gdy tylko usiedliśmy i została nam podana herbata czekałem. Liczyłem na to, że Rose swoimi wyczulonymi zmysłami sprawdzi czy w herbacie nie ma trucizny. W końcu nie ostrożność jeszcze nigdy nikogo nie zabiła prawda? Ja natomiast zabrałem się za zadawanie pytań kobiecie. Nie ma to jak pytać już 10 raz o to samo.. - Już wiele razy zadawałem pytania lecz niechaj tak będzie spytam się jeszcze raz. O co chodzi z tą klątwą? Czy ofiary są jakoś ze sobą powiązane? Imiona i nazwiska tych ofiar zna pani? Czy jest ktoś to chciałby by te osoby ucierpiały? Oprócz tego moje wcześniejsze pytania również się w to wliczają. Chcielibyśmy wiedzieć wszystko o tej sprawie. Dzięki temu udałoby się nam szybko rozwiązać. Powoli traciłem cierpliwość, ile razy można się pytać o jedną rzecz... Jeśli coś pominąłem to liczę na to, że Rose zapyta się za mnie. Patrze na nią i obserwuje jej reakcje na herbatę. Jeśli jest wszystko w porządku i ją pije to wtedy ja również oddaje się tej przyjamności. Jeśli zaś nie tyka jej wcale to ja nie będę się wychylał. W końcu nie przyszlismy tu na picie herbatki...
Rosalie
Liczba postów : 395
Dołączył/a : 20/09/2012
Skąd : Twoje sny~?
Temat: Re: Plac na Rozdrożu Pon Lut 25 2013, 13:06
// Szatanie, jak mi się nie chce.. Ale jak nie odpiszę, to Huang mnie skopie jak Podbeskidzie Jagiellonię.. >.<
Dobra. Zamiast opisywać odczucia i przemyślenia mojej postaci, na temat zmiany wyglądy staruszki, to zawrę to w jednym zdaniu: Rose uważała to za dziwne. Proszę. Post, wersja dla leniwych, czas zacząć. Dziewczyna szczerze odpuściła sobie próby rozmowy z kobietą, jej cierpliwość się skończyła. Niech Huang się z nią użera. Ona, jak zwykle zajęła się "skanowaniem" otoczenia, wytężając swoje wszystkie zmysły, identycznie jak na placu. Herbatka i ciacho oczywiście też zostały poddane analizie. Jeśli wyczuje coś nieprawidłowego - natychmiast odstawi. Huang powinien zrozumieć, w końcu wiedział o miłości swojej towarzyszki do wszelkich rodzajów herbat i podwieczorków. Jeśli nie ma nic złego - z chęcią wypije i zje. Najwyżej legnie nieprzytomna, jako ostateczny sygnał dla mnicha pt. "Nie, lepiej nie tykaj tego".
// .........nigdy więcej T_T
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Plac na Rozdrożu Pon Lut 25 2013, 19:21
MG
Piła herbatkę powoli, jak dystyngowana dama. Wsłuchała się też w pytania Huanga i przemyślała widocznie swoją odpowiedź, ponieważ udzieliła jej po krótkim czasie: - Pijcie herbatkę, moi drodzy. Dobrze, teraz mogę odpowiedzieć w spokoju ducha i umysłu. Herbata naprawdę uspokaja. Tak, musiała jeszcze na chwilkę przerwać swoją wypowiedź. Spojrzała na Huanga i powoli otworzyła usta, by coś powiedzieć. W końcu usłyszeliście te zbawienne słowa, które mogły was na coś naprowadzić: - Nic nie chodzi z klątwą, to nie była klątwa, tylko magia. To chyba nie aż tak trudno zgadnąć. Jesteście inteligentnymi ludźmi, przynajmniej tak mi się zdaje. Czy były powiązane? Piekarz chodził do tej prostytutki, nic poza tym. Dzieci były nieślubne, to potomstwo zgwałconej wiele lat temu dziewczyny. Co do karła... zawinił chyba tylko tym, że był karłem. Nie wiem, kto mógł im grozić, choć trzeba przyznać, że prostytuka była w mniemaniu mojego synusia bardzo ładna. Może od tego się zaczęło, nie wiem. Jedzcie, jedzcie - dodała szybciutko. - Czy coś jeszcze? Nie pamiętam o wszystkim, co mogłeś mi powiedzieć. Mój syn zaraz się pojawi, może powie wam coś więcej o samym rodzaju skaly i takich tam szczegółach - stwierdziła.
Ros, masz moje całkowite pozwolenie na nie odpisanie w tej turze, jeśli nie będziesz chciała (;
Rosalie
Liczba postów : 395
Dołączył/a : 20/09/2012
Skąd : Twoje sny~?
Temat: Re: Plac na Rozdrożu Wto Lut 26 2013, 13:29
- Skała była wapniem.. - Wtrąciła cicho. - Nie wiem, jak potężnym magiem trzeba być, aby zamieniać ludzi w kamień.. - Po tej uwadze wróciła do herbaty. Zdecydowanie lepiej jej zrobiła, cała wcześniejsza irytacja Rose się ulotniła. Kobieta mogła na nowo przeanalizować sytuację, zbierać fragmenty zagadki jak układankę. - Piekarz miał żonę? Narzeczoną? Dziewczynę? - ponowiła wcześniejsze pytanie, z racji iż odpowiedź była dla niej ważna. Hm, tym razem to chyba ona pogada, nie Huang. - Jeśli chodzi o matkę tych dzieci.. Zna pani może jej tożsamość? Wie pani, czy żyje, czy można ją gdzieś znaleźć? Tak, to też się przyda. Każda informacja, nawet zaprzeczenie. Pozostała jej w sumie jeszcze jedna osoba.. - Zawód karła? Status społeczny? Może był magiem, sama nie wiem...? Wszak ludzi się nie zabija tylko za to, że są karłami.. - uśmiechnęła się uprzejmie, może zbyt uprzejmie. Szkoda czasu, zachodu oraz many. Oczywiście tego nie wypowiedziała na głos, mogło to być źle odebrane.. Błękitnooka po prostu starała się wejść w buty mordercy, jak rasowy detektyw, aby łatwiej można było odkryć jego tożsamość. W końcu, nie na darmo jest się fanką Agathy Christie.. W każdym razie, najpierw chciała zdobyć takie informacje, potem zajmie się resztą.. No i wypadało poczekać na syna staruszki. - Nie przypomina Ci to pewnego mitu..? - Zwróciła się zdawkowo do swojego towarzysza.
Huang Zhen
Liczba postów : 235
Dołączył/a : 28/09/2012
Temat: Re: Plac na Rozdrożu Wto Lut 26 2013, 16:58
Rosalie oddała się przyjemności picia herbatki i jedzenia ciasteczek. To dawało pewność, że wszystko z nimi w porządku. Dlatego ja też zabrałem się za podwieczorek. Może jedzenie i dobra herbata troszkę poprawi mój nastrój. Odpowiedź kobiety nadal była zdawkowa i zbytnio nie przybliżała nas do rozwiązania tej sprawy. Jedyna nadzieja w jej synu. Może naukowiec, który bada tą sprawę rzuci na nią światło dzienne i pozwoli nam to ująć sprawcę. Moja towarzyszka się nie poddawała i zadawała kolejne pytania. Przejęła po mnie pałeczkę i dobrze bo już męczyło zdawanie tych samych pytań. Możliwe, że kobieta sobie coś przypomni albo nawet coś ukrywa i nie chce się do tego przyznać. Dlatego jeśli zamierza odpowiedzieć coś na pytania Rose to bardzo uważnie się na nią patrze. Może jej mowa ciała a szczególnie mimika coś mi powie. Co do słów Rose na temat mitu to możliwe, że cos w tym jest. - Myślisz o Meduzie? Kobiecie, która swoim wzrokiem zamieniała ludzi w kamień? Hmm interesujące coś w tym może być. Znaczy to tyle, że albo ktoś potrafi się zamieniać w meduzę i używać jej mocy, albo jego magia pochodzi właśnie od zdolności tej mitycznej istoty. Tak czy siak ciekawa koncepcja moja droga. Uśmiechnąłem się promiennie do Rose bo faktycznie dziewczyna ma głowę na karku i coś w tym może być. Co do moich słów to cały czas patrzyłem sie na babcię. Na słowa Rose a już tym bardziej mój monolog może jakoś zareagować lub coś powiedzieć, ewentualnie znów śledzę mowę ciała. Jeśli nic nie uda się wykryć to jedyne co nam zostaje to czekać na synusia...
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Plac na Rozdrożu Czw Lut 28 2013, 14:41
MG
- Piekarz? Cóż, był wdowcem, ale mówi się, że jego żona odeszła z tego świata przez niego. Tak się mówi, to plotki. Tożsamość matki z pewnością zna mój... - Dzień dobry. - Mój syn. W drzwiach stanął młody naukowiec, można z pewnością przyznać, że był dosyć przystojny. Bardzo jasne oczy odbijały się na tle ciemnych włosów i dość grubych, czarnych brwi. Okulary nie psuły wcale, a wcale jego wizreunku, dodawały niecoz inteligenta. Ubrany był trochę jak urzędnik, ale w o wiele lepszy garnitur niż ten urzędniczy. - Państwo pozwolą. Nazywam się Jonas Feuer, a to moja matka, Regyna Feuer z domu Genauer-Stross. Pewnie się nie przedtawiła... przepraszam, ale chyba ma tak w zwyczaju - uśmiechnął się dosłownie czarująco. Matka spojrzała na niego znacząco, a następnie powtórzyła wasze pytania. - Ach tak! Dobrze, już udzielam odpowiedzi. To były dzieci Kristen, dziewczyna miała 14 lat, gdy je urodziła, pochodzą najprawdopodobniej z kazirodczego związku, w każdym razie sama Kristen nie może nic na ten temat powiedzieć... ktoś z jej rodziny uciął jej język, a że jest niepiśmienna, trudno się z nią dogadać w tej sprawie... Co do Meduzy. Interesujący trop, choc myślę, że więcej dowiemy się po tym, jak wypiję filiżankę herbaty - stwierdził mężczyzna, sięgając po ostatnie naczynie. - Jeśli chodzi o karła... Ktoś, kto zamienił go w kamień, musiał po prostu ich nie lubić. Kobieta zamilkła, dopijając herbatę w spokoju. - Pozwólcie, że na chwilę was opuszczę - powiedziała po chwili. - Muszę zająć się sprawami domu. Wyszła z pokoju.
Rosalie
Liczba postów : 395
Dołączył/a : 20/09/2012
Skąd : Twoje sny~?
Temat: Re: Plac na Rozdrożu Pią Mar 01 2013, 12:09
Dziewczyna na chwilę zamilkła, aby poukładać sobie w głowie świeżo nabyte informacje. - ...nie mam pojęcia, co sprawia, że karzeł może być czyimś wrogiem.. - Mruknęła bardziej do siebie. Tak po prostu - jesteś karłem, bu, ciach? Jakoś to nie mieściło się w toku rozumowania Rosalie. Musiał być jakiś powód. Albo udowodnijcie jej, że jednak nie. Co do Jonas'a Feuer, Roza by wiele dała, aby znaleźć się z nim na osobności.. Oh, gdyby Huang wiedział, o czym lazurowooka myśli, z miejsca by ją ukatrupił. I całe szczęście, że dziewczyna nie dawała tego po sobie poznać, a tylko grzecznie się z naukowcem przywitała, zachowując niewinny i uprzejmy wyraz twarzy. Może uda się jej porozmawiać z nim po misji.. - Jest szansa aby poroz.. spotkać się z ową Kristen? Co prawda, może i nie jest w stanie odpowiadać na pytania, ale kiwać lub kręcić głową.. Oczywiście, jeśli pan pozwoli. - Uśmiechnęła się uprzejmie. Mógł to być niezbyt trafny trop, ale na razie jedyny jaki miała. No, prawie - nie ulegało wątpliwością, że zachowanie nijakiej Regyny Feuer, bo w końcu tak się nazywała, było zdecydowanie podejrzane. Roza już po części przywykła do jej dziwnego postrzegania manier, ale żeby tak wychodzić w trakcie rozmowy, kiedy ma się gości? Cóż, Rozie nie pozostawało nic innego jak głębokie westchnięcie i oczekiwanie na pomysły mnicha.
Huang Zhen
Liczba postów : 235
Dołączył/a : 28/09/2012
Temat: Re: Plac na Rozdrożu Pią Mar 01 2013, 17:14
W końcu poznaliśmy imiona naszych rozmówców. W mojej łysej głowie nie mieści się fakt dlaczego było ono ukrywane tak przez starsza panią. Z zachowania mojej towarzyszki wniosłem, że specjalnie nie ufa starszej kobiecie. Szczerze to akurat podzielałem jej opinię. Co do syna owej starowinki to czułem lekkie zażenowanie. Widać było jak na dłoni jakie wrażenie zrobił na Rose. Z niej to faktycznie chodzący okaz profesjonalizmu. Poza tym wyglądał na dojrzałego. Była dla niego o wiele za młoda. Na pewno by ją wykorzystał i porzucił. Chociaż znając kobiety właśnie to czyniło go takiego kręcącego. Bab nie zrozumiesz nawet jak masz łysą głowę. Trop z niemą matką dzieci był chyba jedyny za którym warto pójść. Jedyny, który jako tako istnieje gdyż meduza sama w sobie była mitem więc szansa na istnienie takiej magii jest dość mała. Chociaż mówi to mnich, który korzysta z pomocy samych bogów. Nie uważam tego co prawda za magię, bardziej jest to dar z którym się urodziłem. Wracając do naszej "kamiennej" sprawy trzeba iść za jedynym żyjącym i istniejącym przynajmniej w normalnym rozumieniu tego słowa tropem. - Wydaje mi się, że jest to bardzo dobry pomysł. Mógłby nas pan do niej zaprowadzić? Jeśli to możliwe to w tej chwili, gdyż każda sekunda się liczy kto wie co się może stać. Może skamienieje jak inni... Oczywiście to była mała prowokacja by sprawdzić zachowanie tego faceta. Oficjalnie to tylko zwykły argument lecz taka prowokacja mogłaby dać nam odpowiedź na to czy maczał w tym palce. Jeśli znów nie zaobserwuje żadnej reakcji to może uda się porozumieć z tą kobietą Kristen.
/ sory lecz wybitnie nie mam dziś weny...
Abel
Liczba postów : 1137
Dołączył/a : 09/09/2012
Skąd : Dunno.
Temat: Re: Plac na Rozdrożu Sob Mar 02 2013, 15:30
MG
Podniósł głowę znad filiżanki, gdy poproszono go o zaprowadzenie do Krosten. Odstawił naczynie, mierząc wzrokiem dwoje magów. Odetchnął głęboko i podrapał się w głowę. - Cóż, myślę, że jest to możliwe, choć po stracie dzieci Kristen boi się obcych. Skończę tyko herbatę i wyjdziemy - uznał. Tak też się stało. Kiedy tylko w filiżance pojawiło się białe dno, Jonas wyprowadził gości z pałacu i zaprosił ich do dorożki. Jeśli wsiedliście, minęło kilka minut i już znajdowaliście się przed domem Kristen. Skromna, bardzo skromna chatynka na obrzeżach miasta. Gdy tylko sie zatrzymaliście, Jonas w tempie ekspresowym opuścił dorożkę i zapukał do drzwi. Odpowiedziało mu głuche milczenie.
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.