I've never seen a decent person among those who say they're going to save the world while forsaking the people around them. Those types of men are always so intoxicated by thier own hollow dreams that they call every little thing in front of them trivial.
Temat: Nowobogackie przedmieścia Sob Gru 15 2012, 21:34
First topic message reminder :
To dość urocza okolica, a gdzie się nie rozejrzeć, to wszędzie pełno zieleni. Zamiast domów natomiast można co jakiś czas ujrzeć olbrzymie posiadłości ogrodzone kilkuset metrowymi murami, jeśli nie dłuższymi. By zaznaczyć, iż mieszkają tu ludzie z wyższej sfery nawet publiczny chodnik był niesamowicie czysty, jakby był zamiatany co najmniej raz w ciągu godziny.
Nasza parka magów z Fairy Tail wybrała się tu w celu spotkania z zleceniodawcą. Trzeba przyznać, iż po nieco dłuższej podróży w końcu trafiliście pod mury swego klienta. Dotknąwszy lancrymy komunikującej przy bramie ta zaświeciła po czym dało się słyszeć dźwięk. - Ach, wy jesteście tymi magami?! Proszę wejdzie! - Powiedział energiczny i trochę spanikowany głos. Zaraz po tych słowach furtka zaczęła się otwierać. Idąc dalej mogliście zobaczyć przepiękny ogród w stylu francuskim. Chyba każda roślina była tutaj przystrzygana by zachować idealną symetrię i estetykę. Nim jednak zdążyliście wejść dalej nadjechała z naprzeciwka kareta i zatrzymała się przed wami. - Albo wsiadajcie! Nie ma czasu, zawiozę was pod tą przeklętą rezydencję. Musicie znaleźć mojego Sebastianka! - Odparła zatroskana kobieta. Następnie zrobiła wam miejsce byście weszli do środka. Jeśli to zbroiliście, to kareta ruszyła, a klientka podała Yugacie zdjęcie. - To, jego zdjęcie, proszę znajdźcie go tam! A, tak jestem Sharon. - Dokończyła jusz spokojniej. - Dilbercie szybciej proszę! - Rzuciła zdecydowanie, acz grzecznie do woźnicy. - Tak, jest! - Usłyszeliście. Cóż mimo niezwykle gładkiej drogi drogi strasznie wami rzucało, no ale strasznie pędziliście, najwyraźniej kobieta niezwykle się martwiła skoro narzuciła takie tempo.
Odpowiedź Welta przyjęła do wiadomości z cichym westchnięciem i znowu rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu. Postanowiła po raz kolejny, dostać się do gablotki ze złotym pierścieniem. Chcąc użyć tej zniszczonej gablotki, po której wybuchu na pewno zostały jakieś szczątki i za ich pomocą rozbić szybkę. Jeśli jednak to jej się nie udaje, to Gwen rozejrzy się za jakimiś drzwiami do następnego pomieszczenia z zamiarem udania się na dalsze poszukiwania w głąb budynku. Niestety los tak chciał, że dziewczynka nie posiadała przy sobie nic co mogłaby użyć w jakikolwiek sposób, który umożliwiłby jej jakiekolwiek działanie, a cudzej magii bała się używać. Nie chciała zrobić nikomu krzywdy. Nawet nie znalazła nic przydatnego, ani nic czym mogłaby pokombinować przy czymkolwiek. Lacrymy przy gablotce nie dało się przesunąć, ani zrobić z nią czegokolwiek co przynajmniej ułatwiłoby jej dostanie się do środka. Przynajmniej ona sama jak się okazało, nie miała takiej możliwości. A nawet i oczy ją zawodziły - była w pomieszczeniu i nie ogarniała go. Jedyne co jej pozostało, to poszukiwanie i obserwacja. I to też zamierza zrobić. A nuż znajdzie coś, co mogłaby użyć czy przynajmniej zabrać. O ile były tu jakieś jeszcze drzwi prowadzące dalej...
Chociaż jedna rzecz, która jej się dzisiaj udała. Tylko dlaczego wszystko musi być pozamykane w tych śmiesznych gablotkach? No po prostu no nie. Eris podrapała się po głowie chwytając za rękojeść sztyletu. I co teraz? Jak to cholerstwo otworzyć? No i dobrze by było nie zniszczyć miecza, bo by się chyba zaniosła śmiechem i spaliła cały ten cyrk. Wyciągną szukane rzeczy z gruzów, trudno. W każdym razie postanowiła podejść do tego niebywale ostrożnie i zamiast próbować otwierać gablotę z mieczem, wzięła się za gablotę obok niszcząc pierw sztyletem lacrymę pod gablotą. Jeśli to nic nie da, spróbuje podważyć wieko sztyletu i spróbować czysta siłą. A jeśli to nic nie da, po prostu spróbuje szkło stopić kulą ognia, jedną bądź dwiema, najwyżej pomagając sobie sztyletem. Chyba, że i to okaże się ognioodporne. W każdym razie jeśli któraś z metod zadziała, to zastosuje ją na interesującej ją gablocie i zabierze zawartość.
Dotarła do gablotki z młotem, co ją nieco zaskoczyło, ale było to miłe zaskoczenie. Oznaczało, że nie będą musieli przeszukiwać tego miejsca w nieskończoność by znaleźć poszukiwane przedmioty. Patrzyła na gablotkę z dozą ciekawości oraz ostrożności. Fioletowa lacryma z kolei się z niej śmiała. Co dalej? Spojrzała na korytarz, zastanawiając się nad rozwiązaniem, po czym wystrzeliła z łuku w stronę jakiejkolwiek innej gablotki, celując w szybę, która chroniła zawartość, by zobaczyć, co się stanie. Później wystrzeli w stronę jakiejkolwiek innej fioletowej lacrymy, oceniając skutek, a następnie przejdzie na drugi koniec pomieszczenia, by użyć Sunlighta i zobaczyć, jak lacrymy i gablotki na to zareagują. Ustawi się tak, by nie uderzyć zaklęciem biało-czarnej lacrymy.
No i proszę. Welt wykonawszy swoje 25% zadania, rozsiadł się wygodnie w fotelu i rozpoczął oglądanie. Pogrzebawszy nieco znalazł pilot, a dzięki niemu odkrył jeszcze funkcje monitoringu. Niestety nie było spojrzenia na gablotki bezpośrednio, więc ciężko było określić co i jak. pozostalo więc włączyć program. -Hernando, oh Hernando. Byk uciekł z zagrody i stratował mą matkę, cóż teraz poczniemy?-Załkała niewiasta rzucajac się w ramiona przystojniaka.-Nic się nie bój, kuzyn, byłej mojego ojca ma koleżankę której brata córka jest w związku z naprawdę świetnym lekarzem.-Uśmiechnął się do kobiety oślepiając Welta niesamowicie białymi zębami. Kiedy Welt oglądał dziwne programy w telewizji, Gwen postanowiła wrócić do pierścienia, który tak bardzo chciała pozyskać. Niestety jedyną rzeczą jaka wcześniej eksplodowała, była zawartość gablotki, a nie sama gablotka. Pomieszczenie zdawało się bardziej sterylne niż nie jeden zakład psychiatryczny, bo Gwen totalnie nie miała czym ruszyć gablotek czy Lacrym przy nich. Po własnymi dłońmi rzecz jasna. Mało tego jedyne drzwi z tego pomieszczenia, prowadziły do miejsa w którym się rodzielili, czyli mogłaby co najwyżej ruszyć za Eris lub Nanayą. No ewentualnie wejść pod ziemię, gdzie siedział Welt. Eris rozpoczęła swoje testy. Najpierw postanowiła zniszczyć lacryme. Wywołało to niestety pikanie, a zawartość gabloty wybuchła. Nie widziała niestety w jakim stanie skończyła gdyż szkło było osmalone. Następna metoda, przy innej gablocie, to próba stopienia jej kulą ognia. Niestety i tutaj nie wyszło. Może dlatego że kula 2,5m promienia, objęła sobą również Lacrymę? Cieżko stwierdzić, ale Eris trafiła dwie gabloty naraz i jeszcze ścianę osmaliła. Dobrze że się pomieszczenie nie spaliło. Inna sprawa że zostały jej na tym piętrze, tylko cztery Lacrymy. Nanaya jak i Eris, rozpoczęła testy. Wystrzelenie strzały w Lacrymę zakończyło się wybuchem zawartości. To samo, gdy strzała została posłana w szybkę. Co gorsza, od szybki zamiast się wbić, to odbiła. Jednak użycie Sunlighta przyniosło jakieś efekty. Lacryma jedynie poszarzała. Na chwilę bo na chwilę. Gdy efekty Sunlighta minęły, Lacryma odzyskała moc. Ale przynajmniej jakoś działało.
Stan postaci: Nanaya: -2 strzały. 80MM Eris: Poparzona lewa noga. Najdotkliwiej od połowy uda po połowę łydki. Jakoś da radę chodzić ale boli i cholernie piecze. 80MM Gwen: 116MM Welt: 97MM
Eh. Z pewnością liczył na coś innego, jednak życie nie zawsze daje nam to, czego chcemy. Zwłaszcza, jeśli nie do końca jest żywe. Mimo wszystko, kotowaty wrócił do monitoringu, aby spróbować rozplanować to, jak ułożone są pomieszczenia. Posiadał jakąś inteligencje, to może chociaż coś z tego wywnioskuje. Tak. Wszystko po to, aby ostatecznie wrócić wyżej, rozglądając się dookoła. Jakiś progres? Dziecko może odnalazło, czy tam odkryło jakiś przełomowy fakt? Jeśli nie - niczego innego się nie spodziewał, eh eh. Dlatego też nie raczył się odezwać, a podszedł jedynie w kierunku jednej z lacrym zabezpieczających - fioletowych i przyłożył do niej kartę. Raz kotu śmierć, albo i drugi. Jakoś ten cały jegomość musiał je otwierać. Gdyby się nie otworzyła, wtedy to odszedłby od niej, aby westchnąć dość ciężko. - Szkoda, że nie ma jak wyłączyć tej magii, byłoby to pewnie mniej upierdliwe... - mruknąłby jedynie, przeciągając niektóre zgłoski i wracając do swojego pierwszego punktu oględzin, a dokładniej filaru, aby tym razem przyłożyć kartę drugą stroną. A nuż coś się stanie, albo i nic. Jeśli nic? To najwyżej trzeba będzie ruszyć dalej. Co zaś jeśli otworzyła się gablotka lub chociaż dezaktywowała lacryma? Przy wyłączonej lacrymie użyłby swojej broszki, przekształcając ją w miecz i rozbijając szkło, coby zajrzeć do środka. Wypadało zgarnąć to, co mogli, zwłaszcza że nie do końca pamiętał co mieli jeszcze znaleźć... jakiś bumerang chyba i młot... i jeszcze coś... jak kostka, ale inne. Za dużo tego. Gdyby zaś udało się ograbić to miejsce lub nie było sposobu na zrobienie tego, wtedy ruszyłby najpewniej za Eris, czy też w kierunku, w którym to lacrymy nie groziły mu spaleniem się żywcem. Tak.
Takiej Eris to zawsze wiatr w oczy. Co zrobisz? Nic nie zrobisz. Spojrzała z dezaprobatą na gablotki i westchnęła ciężko rezygnując z miotaniem kulami ognia. Tylko co teraz? W każdym razie wiedziała jedno - zniszczenie małej lacrymy u dołu niszczy zawartość. Musiałą na nią uważać. Chyba ze... Podeszła do kolejnej gablotki, po czym ostrzem sztyletu zaczęła próbować podważyć ją i wyciągnąć ze ściany. To było jakieś zabezpieczenie. Jeśli rozbroi gablotkę nie będzie problemu, tak? A następnie spróbuje rozbić gablotę zabierając zawartość. Gdyby jednak nie dało jej wyciągnąć, to ją wciśnie, jak guzik. Może to było takie sprytne zabezpieczenie? Niszczysz lacrymę, a wystarczy ją wcisnąć? Ciężka sprawa. Eris z reguł takie rzeczy spalała, a teraz, jak raz, nie ma jak wyciągnąć miecza, który znalazła. A chciała miecz. Chciała cholerny miecz, a nie biegać ze sztyletami jak jakiś kretyn, którego nie stać na nic lepszego. Jeśli ani nie wyciągnie lacrymy, ani jej nie wciśnie to i tak próbuje rozbić gablotę bijąc sztyletem o taflę lodu. Jak ostrzem nie da rady, to rękojeścią. A jeśli i to nie zda egzaminu, to ostatecznie spróbuje wyciąć w nim otwór, wcześniej podpalając klingę ostrza Alarma de Incendio D.
Nic nie działało. Nic nie mogła zrobić... Była bardziej niż bezużyteczna. Wyglądało na to, że jedyne co potrafiła zrobić w tym świecie, to dostarczać przesyłki. Co i też nie koniecznie... Westchnęła zamykając oczy i skupiła się na tym, na czym mogła - czyli na magii którą teraz posiadała. Zupełnie jakby przeglądała co tam posiadała i myślała w jaki sposób mogłaby tego użyć. Musiała się nad tym chwilę zastanowić, aby ułożyć sobie potencjalny plan. Mieli do znalezienia rzeczy, a nie wiedziała czy ktoś już coś znalazł. Ona była kompletnie z tyłu w tej kwestii. Kiedy Welt wróci do pomieszczenia, Gwen otworzy oczy i będzie obserwować go w milczeniu. Póki co, postanowiła zapomnieć o złotym pierścieniu, ponieważ mieli ważniejsze rzeczy do znalezienia. Jeśli zostanie więcej czasu, wtedy zobaczy co da się zrobić. Tak...to był dobry pomysł. - Chyba mogłabym to zrobić... - odezwie się nieco nieśmiało cały czas skupiając się na jedynej rzeczy, którą teraz miała. - Myślę...że mogłabym to zrobić, ale musiałabym wiedzieć chyba na czym tego użyć. I czy warto... - rozwinie swoją wypowiedź, aby nie pozostawiać żadnych niejasności w tej kwestii. Czy złoty pierścień wart był użycia cudzej magii? Chyba nie bardzo... Jeśli Welt coś zrobi, i pojawi się jakieś kolejne przejście, Gwen ruszy za nim dochodząc do wniosku, że ten miał jakiś pomysł. Wyłączenie magii lacrym głupio nie brzmiało, ale co im da samo ich wyłączenie? Bez jakiejkolwiek niszczycielskiej siły i tam nie pozbędą się zabezpieczenia. Jeśli coś zrobi co spowoduje jakikolwiek wybuch, dziewczyna odskoczy, chcąc się jakoś osłonić przed... czymkolwiek.
Mor
Liczba postów : 2920
Dołączył/a : 20/08/2012
Temat: Re: Nowobogackie przedmieścia Nie Lut 19 2017, 17:39
Eksperymenty czas zacząć. Miała wystarczająco dużo obiektów testowych, ale nie posiadała aż tyle magicznych zasobów, by w ogóle próbować przetestować każdą możliwość po kolei. Westchnęła. Teraz przynajmniej wiedziała, że Sunlight działał na lacrymę i nie powodował uszkodzenia tego, co było wewnątrz. Pozostawało więc użycie tej wiedzy wedle swoich najlepszych umiejętności i sprawdzenie kolejnych rzeczy, zanim w ogóle przymierzy się do wydobycia młota. Dlatego też stanie tak, by następny Sunlight objął swoim działaniem dwie gablotki. Zanim jednak użyje zaklęcia, założy na łuk następną strzałę, by być gotową do strzału w stronę wyłączonej lacrymy by ją uszkodzić, gdy będzie nieaktywna. Gdy użyje Sunlighta na dwóch gablotkach (o ile ofc się da), szybko naciągnie cięciwę i wystrzeli strzałę w stronę jednej z lacrym, by ją uszkodzić. Nie czekając na efekt, zamierza jak najszybciej złapać kolejną strzałę, ale tym razem po to, by podważyć drugą gablotkę i zobaczyć, czy może ją podważyć w czasie działania Sunlightu i ewentualnie, jaki ma to efekt. Jeżeli jeden albo drugi eksperyment będzie prowadził do tego, że wnętrze gablotki nie wybuchnie, Nanaya zamierza zrobić to samo na gablotce z młotem.
Goomoonryong
Liczba postów : 4046
Dołączył/a : 22/10/2012
Temat: Re: Nowobogackie przedmieścia Nie Lut 19 2017, 18:05
MG
Welt z Gwen znaleźli się w kiepskiej sytuacji, jaką był brak planu. Niestety zabawa kartą niespecjalnie pomogła, ale wtedy Welt czy to mając pecha, czy może szczęście, dotknął żółtej Lacrymy w podłodze. Wtedy też fragment podłogi na której stał, tuż przy Lacrymie, poderwał się do góry i zaczął lewitować nad ziemią. Tym sposobem, mogli więc sprawdzić, co dokładnie znajduje się w gablotkach nieco wyżej. Choć wciaż nie rozwiązywało problemu ich otwierania. Co zaś do samego kształtu domu. Podzielić go można było na cztery części. Front, gdzie znajdowały się schody i wejście. Środek, czyli pomieszczenie w którym byli, wysokie na całe cztery piętra, lewa ściana czyli wąski odcinek po między lewą ścianą budynku a środkowym pomieszczeniem. Tam był już podział na piętra, ale Welt nie widział schodów. Oraz prawa ściana, bliźniacza do lewej. Eris pierwsze próby kompletnie nie wyszły. Kiedy jednak przyszło do wycinania szyby rozgrzanym sztyletem, okazało się że ta nie reaguje. Eris tym samym udało się przeprowadzić eksperyment, a potem zrobić to samo na gablotce z mieczem. Tak też zrobiła i miecz wyjęła. Pozostało tylko znaleźć przedmioty po które faktycznie tu przyszli. A jak u Nanayi? Tak naprawdę oba plany zdały test. Dlatego korzystając z jednego z nich, rozprawiła się z gablotką i wyjęła Młot. Jeden przedmiot z głowy, została reszta.
Stan postaci: Nanaya: -5 strzał. 60MM Eris: Poparzona lewa noga. Najdotkliwiej od połowy uda po połowę łydki. Jakoś da radę chodzić ale boli i cholernie piecze. 73MM. Alarma 1/3 posty. Zdobyłaś miecz. Gwen: 116MM Welt: 97MM
Eris
Liczba postów : 305
Dołączył/a : 22/08/2012
Temat: Re: Nowobogackie przedmieścia Nie Lut 19 2017, 19:35
Szczęście w końcu się do niej uśmiechnęło po długim czasie, co automatycznie zaowocowało zadowolonym uśmiechem u samej Eris. Najprostsze metody najwidoczniej były najlepsze. Przełożyła płonący sztylet do lewej ręki, a jeśli da radę wyłączyć zaklęcie - zgasi go i schowa. Następnie zaś chwyci miecz, zważy go w dłoniach, obejrzy i postara się zrobić kilka wymachów co by sprawdzić, czy faktycznie da radę się nim posługiwać bez większych problemów. Z tym machaniem jednak uważa, by niczego nie popsuć. Po tym zaś ruszyłaby dalej. Brak jakichkolwiek korytarzy jednak nie pomagał, co znowu zmuszało dziewczynę do kombinowała - sprawdzi więc ściany w poszukiwaniu jakiś tajemniczych przejść, podłogę, a jeśli to nic nie da - podejdzie bliżej dużej lacrymy na środku i tam poszuka wskazówek. Może jakiś panel? Może jakiś guziczek? Jeśli zaś nie, ponownie rzuci kulą ognia C właśnie w nią. Najprostsze rozwiązania są w końcu najlepsze. Jeśli jednak nawet to nie otworzy jakiejś komnaty tajemnic - zawróci i ruszy inną drogą gdzie indziej. Byle bezpieczną. Tak, bezpieczeństwo najważniejsze i w razie potrzeby jest gotowa do wszelakich uników przed potencjalnymi atakami.
Nie spodziewał się tego, że podłoga może zareagować w jakikolwiek sposób. Przyjrzał się wysokości, na której się znaleźli i spróbował ocenić, czy znajdywały się jeszcze wyższe kondygnacje. Jakby nie dowierzając tej architekturze, tupnął nawet ze dwa razy nogą, jakby miało go to upewnić o stabilności podłoża. Przynajmniej względnej. Wtedy też zacząłby oględziny po gablotkach, jakby miały skrywać cały ten ośmiościan lub bumerang. Z tego drugiego mógłby nawet być niezły drapak, jeśli dobrze kojarzył kształt. Taki do pleców oczywiście. Wracając jednak do bardziej przyziemnych kwestii. - Hm? - mruknął jedynie od niechcenia, jakby nakazywał tym samym dokładniejsze objaśnienie planu dziewczynie. Sięgnął nawet w kierunku własnego wyposażenia, czy też dokładniej rzecz ujmując po broszkę, którą przekształcił w niewielki sztylet. Mógł wysłuchać dziewczyny w międzyczasie, jednak samemu najpierw chciał sprawdzić jedną rzecz. Pamiętał ostatni wybuch, który miał miejsce w pomieszczeniu, dlatego zważywszy na fakt, że ten nastąpił jedynie za gablotą, wampir spróbowałby na spokojnie podważyć jakoś lacrymę sztyletem, aby wypadła i być może nie aktywowała wybuchu. Gdyby ten nastąpił, to oczywiście darowałby sobie te działania, aby przejść do innej, niepotrzebnej gabloty, bo niezawierającej ich przedmiotów. Po co? Wtedy spróbowałby innego podejścia, a dokładniej... westchnąłby dość ciężko, nie wierząc, że musi się posunąć do takiego wysiłku, a mianowicie... Aktywowałby Strength(D) na sobie, aby zaraz potem wykonać zamach ostrzem, które miało przyjąć postać największą z możliwych dla niego do udźwignięcia i szybkim, sprawnym ruchem przepołowić lacrymę. Co jeśli to nic nie dało? Wtedy kolejna z prób miała na wyciągnięcie miecza stłuc szybę w następnej z gablot. To nic nie dało poza wybuchem? Co gorsza wybuch chciał się wydostać? Wtedy spróbowałby odskoczyć na bok, coby go uniknąć. Co jednak potem? Wtedy to już zostało odmienić swoją magiczną broń w formę broszki, aby sięgnąć po czarny sztylet, którym spróbowałby zarysować, a później przeciąć szkło. Udało się? Świetnie... jeśli nie... to posiadając nadal obiekty testowe, spróbowałby nietypowej rzeczy, a dokładniej... wyciągnąłby klucz z kieszeni, trzymając go przez rękaw i przyłożył kolejno do szkła i/lub lacrymy, patrząc, czy to coś da. W końcu był kluczem, więc może otwierał takie rzeczy, a jeśli nie... pierdolić to wszystko, swoją część roboty wykonał. Oczywiście cały czas uważał na to, co się dzieje, a jeśli małe, niewysokie utrapienie miało jakiś plan, to uważałby też i na ten. Nie chciał nagle wylądować na ziemi, czy oberwać jakimś zaklęciem, czy wybuchem.
Zdobyła młot. Super. Jedna część zadania za nimi i choć były jeszcze trzy przedmioty do odnalezienia, to okazuje się, że może jednak nie będzie takiego problemu z wyciągnięciem ich z gablotek. Chwyciła broń, próbując ją wyważyć i ocenić, czy właściwie nada się do czegokolwiek. Była artefaktem, więc może posiadał jakieś przydatne właściwości. Cokolwiek by się nie zadziało, Nanaya ostatecznie tylko wzruszy ramionami i włoży młot w bezpieczne miejsce (za pasek, do sakiewki, gdziekolwiek, byle nie utrudniał jej poruszania), schowa broń i ruszy do biało-czarnej lacrymy, licząc na kolejne magiczne przejście. Może w następnych korytarzach natrafi na inny, interesujący przedmiot?
Jeśli i ona znajdowała się tuż obok Welta, na tym samym kawałku podłogi, to również rozglądała się uważnie po zawartości gablotek za przedmiotami, które mieli znaleźć. Starała się nie myśleć o niczym innym, a już w szczególności nie o złotym pierścieniu, dlatego w myślach powtarzała sobie cały czas wygląd pożądanych czterech przedmiotów. Kiedy zaś Welt przejdzie do działania, Gwen będzie obserwować go uważnie, aby przypadkiem temu nic się nie stało. I tak właśnie, jeśli ten spowodowałby jakiś wybuch, który byłby niebezpieczny zarówno dla niego, niej samej oraz cennych przedmiotów w gablotach - o ile w ogóle znajdowały się w nich jakieś cenności, wtedy Gwen postara się jak najszybciej zareagować używając "swojej" magii (Sunlight), aby przypadkiem cenności tych nie naruszyć. Nie o to chodziło, żeby rozwalić kolejną gablotę. Dziewczyna miała tylko nadzieję, że pomimo wszystkiego nie stanie się mu krzywda z jej winy...
Nanaya nic już po swojej części budynku nie znalazła. Eris natomiast, wchodząc na kolejne piętro, odnalazła bumerang. A dzięki sprawnemu wykorzystaniu swojego sztyletu, udało jej się ów bumerang wyjąć. Po trzech nieudanych próbach, Welt przeszedł do ostatniej, czwartej próby, tym samym wyjmując przedmiot zza czwartej szybki, którym okazał się Skattershard. Niestety Gwen nie znajdowała się na tym samym fragmencie podłogi co Welt i nie dała rady zgnębić biedaka Sunlightem. Koniec końców jednak cztery przedmioty zostały odzyskane, a drużyna ruszyła na powrót do zleceniodawcy. Jedna ciekawa rzecz się wydarzyła. Kiedy Gwen spotkała Eris, na bumerangu przez nią niesionym, pojawiło się imię "Gwen". W każdym razie po dotarciu do zleceniodawcy, ten narysował przedmioty i oddał je podróżnym. Oferując kupno pojedynczego przedmiotu za 30.000 klejnotów.
Nanaya: 25PD, 42.000 klejnotów[Policzona premia za bycie mistrzem i magiem S] Welt: 25PD, 30.000 klejnotów Gwen: 20PD, 33.000 klejnotów[Policzona premia DHC] Eris: 20PD, 30.000 klejnotów, półtorak. 5 dni przerwy od kolejnej misji(#szpital)
+ 4.200 klejnotów dla GH oraz 4.950 klejnotów dla DHC[Wliczona premia gwarantowana przez Karunę]. Itemsy rozdzielcie jak chcecie, ustalcie to tutaj, pisząc post z z/t. Rekomendowałbym Scattershard dla Nanaś bo Tasiołaj, aczkolwiek jeśli zechce to komuś oddać to ok. Co do Wingd, przekazanie go komuś innemu poprzez zrzeczenie się praw do niego przez Gwen będzie k. Ale nie znaczy to że Wingd wybierze nowego właściciela na... swojego właściciela.
Klucz pustki: W zasadzie wygląda jak zwykły czarny klucz, w okół którego zawsze krążą małe fioletowe drobinki. Otwarcie drzwi tym kluczem otwiera drogę do pustki. Drzwi można otworzyć raz na misję/event/walkę/fabułę pod okiem MG. Po otwarciu drzwi coś przez nie z pustki wyjdzie. To może być dosłownie wszystko. Od okropnego potwora, po nowy artefakt, na starszej pani kończąc. MG rzuca K100 im bliżej 1 tym gorszy efekt, im bliżej 100 tym lepszy efekt. 50-51 są maksymalnie neutralne. Tropius: Drewniany młot. Bijak barwiony na zielono. Wzmacnia zaklęcia oparte na roślinach użyte przez właściciela, o jedną rangę. Niekumuluje się z umiejkami. Młot waży 5kg. Rękojeść ma 70cm długości a bijak jest wielkości piłki do rugby. Jeśli użytkownik chce, bijak może być miękki, zamiast twardy, nie robąc krzywdy uderzanemu. Scattershard: Jest to ośmiościan foremny w granatowym kolorze, emanujący blado niebieskim światłem. Jest on niewielki i z łatwością mieści się w dłoni. W środku znajduje się niewielka, szara kulka, będąca "Rdzeniem". Każdą z ośmiu ścian Scattershardu można wyjąć a następnie przyłożyć do czyjejś skóry. Shard zostanie natychmiast pochłonięty a osoba posiadająca "rdzeń" będzie znała przybliżoną lokalizację ochipowanego celu [Określi temat]. Jeżeli Shard zostanie zniszczony/usunięty/odłączony od ciała celu, odnowi się przy rdzeniu. Jeśli zamontowane w Hyde przez Nanaye, Nanaya może wysłać mu również jedną wiadomość na post on jej również[Koszt 3MM, ponosi osoba wysyłająca]. Pozwala też jej patrzeć jego oczami[5MM za post] Wingd: Błękitny bumerang. Rozpiętość ramion 35cm. Szerokość ramion 5cm. Zasięg maksymalny 60 metrów. Bumerang wykonany jest z metalu, co nie wpływa na jego funkcjonalność. Sam wybiera sobie właściciela[Gwen]. Rzucić może nim każdy, ale niezależnie od wszystkiego, zawsze wróci do właściciela. Zaklęcia wiatru nie mają wpływu na jego tor lotu. W momencie sprzedaży lub innego rodzaju trwałego "utracenia" wingd, traci się też "Własność" nad nim i nie można jej odzyskać.
Welt
Liczba postów : 791
Dołączył/a : 03/01/2013
Temat: Re: Nowobogackie przedmieścia Sob Lut 25 2017, 10:55
Przeważnie ludzie odczuwają satysfakcje z dobrze wykonanego zadania, jednak wampir raczej nie należał do 'ludzkiej' grupki. Westchnął jedynie dość ciężko, jakby nie obchodziło go to zadanie, jak wszystkie nagrody, jednak z braku laku sięgnął po kluczyk, który to uprzednio znalazł, wkładając go do kieszeni. Jakoś przedmiot wydawał się ciekawszy, aniżeli pieniądze, których raczej nie miałby jak wydać zważywszy na jego stan. Chyba, że w całodobowym. - Tsk... - syknął jedynie, kierując się do rudego utrapienia w postaci mistrzyni mrocznej gildii, aby to jakoś wskoczyć jej na ramię, przyjmując przy tym kocią postać i dać do zrozumienia, żeby ta się streszczała, bo nie chce mu się tutaj siedzieć. Jak właściwie gdziekolwiek, ale to już szczegół...
Poniżej znajdują się buttony for, z którymi obecnie prowadzimy wymianę. W celu nawiązania współpracy zachęca się do odwiedzenia pierw tematu z regulaminem wedle którego wymiany prowadzimy, a następnie do zgłoszenia się w tym temacie. Nasze buttony oraz bannery znajdują się zaś w tym miejscu.
Layout autorstwa Frederici. Forum czerpie z mangi "Fairy Tail" autorstwa Hiro Mashimy oraz kreatywności użytkowników. Wszystkie materiały umieszczone na forum stają się automatycznie własnością jego jak i autorów. Dla poszanowania Naszej pracy uprasza się o nie kopiowanie treści postów oraz kodów bez uprzedniej zgody właścicieli.