Sklep Magiczny

Melior mając już parę spraw z głowy w swym miasteczku postanowił przyjechać najbliższym wozem do Clover. Zastanawiał się czy pewien znajomy mu sprzedawca mimo paru brakujących klepek będzie wiedział o znaku, który przerysował jak najdokładniej na papier, cóż nie zamierzał pokazywać Abdulowi klaty. Tak, czy siak jak powóz dojechał do wyznaczonej miejscowości siwowłosy wysiadł i skierował się do wybranego punktu handlowego. Po drodze kupił jakiegoś jeszcze wina, chyba arabskiego i wszedł do sklepu.
- Dzień dobry! Zakupiona u pana sakwa świetnie się sprawuje, więc mam tu mały dowód wdzięczności. - Odparł wesoło, po czym postawił na blacie butelkę wcześniej zakupionego alkoholu. - Miałbym też parę pytań, które takiemu specjaliście jak pan nie powinny sprawić trudności. - Rzucił uprzejmie z delikatnym uśmiechem. - Wie pan czym może być tego typu znak czy, też blizna powstała w wypadku z związanego green heart, bądź też jak niektórzy to nazywają gałęzią Yggdrasil'a. Słyszał być może pan tę ostatnią nazwę? - Spytał spokojnym tonem przysuwając kartkę z dokładnie odwzorowanym znamieniem i nawet zaznaczoną wypukłością.
Ciekawiło go czy wyciągnie od tego sprzedawcy jakieś interesujące informacje, cóż wolał wiedzieć co może mu się przytrafić.

MG

Ledwo pozbył się szkodnika i pojawił się kolejny, w sumie pewnie kolega tamtego! Bo chyba sobie takiego przyzwał, czyli... policja! Musi uważać.
-Panie, czy ja panu wyglądam na ogrodnika? Handluje magicznymi przedmiotami a nie choinkami.- Powiedział zeźlony-Ale mogę ci sprzedać pastylkę kontrolną, ona może ci coś powie... no i oczywiście tanio jak u żyda!- Powiedział wyciągając uniesiony kciuk do góry.

Cóż niestety się okazało, że pan Abdul miał raczej kiepską pamięć gdyż na oko siwowłosego ten w ogóle go nie kojarzył. Na szczęście nie było to coś czym Melior miałby się przejmować. Zamiast tego postanowił po kolei wytłumaczyć o co mu chodzi, gdyż stary arab raczej troszeczkę wolno łapał, albo połowę wypowiedzi puścił mimo uszu. Tak czy siak Melior podjął wyzwanie zmuszenia sklepikarza by pojął o co konkretnie chodzi.
- Hmm, cóż nie zamierzałem kupić u pana choinki, więc proszę się o tym nie martwić. Zastanawiałem się tylko, czy wie coś pan o magicznej roślinie zwanej green heart lub drzewem Yggdrasil. Ponoś jest dość legendarne. - Rzucił wesoło z uprzejmym uśmiechem. - A co do pastylki... - Odrzekł chwile się zastanawiając. - Mógłby mi pan dokładnie wyjaśnić jak działa oraz ile kosztuje? - Spytał z lekka zainteresowany.

MG

Co jak co ale użerać się z glinami to Abdul nie lubił, wniosek? Trzeba go spławić! A najszybciej można kogoś spławić udzielając mu odpowiedzi.
-Słuchaj, z Yggdrasilem jest jak z talibami. Rozumiesz? Tak naprawdę tylko Mandaryński pasterz dojący dzikie Llamy podczas Rui pojmie w pełni jego zajebistość. Właśnie tym jest Yggdrasil.-Powiedział spokojnie, właściwie mówiąc wszystko co uznał za użyteczne, temu nadętemu policjantowi. Bo niby dlaczego miał pomagać glinom?
-A pastylka działa w prostu sposób, połykasz, 24h na totalnym haju. A potem 7 dni zdychania w bólach, ale usuwa 95% magicznych toksyn. Kosztuje... jakieś 75.000- Powiedział spokojnie, specjalnie pomijając dlaczego ta tabletka jest taka tania. Silnie uzależniała ot co.

Cóż trzeba przyznać,że Melior dostał całkiem interesującą i oryginalną. Ta, z pewnością nie spodziewał się, iż kiedykolwiek usłyszy podobne porównanie.
- Hmm, z pewnością pan się na tym bardzo zna. Nie zdziwiłbym się jeśli najwięcej w całym Fiore, jeśli nie świecie. - Rzucił wesoło z delikatnym uśmiechem. - Tak poza tym bezdenna sakwa, którą u pana zakupiłem świetnie się sprawdza, więc mógłbym polecić pańskie towary paru gildiom. - Dodał uprzejmie.
Kwestię oferowanego środka trochę rozważał, lecz jego efekty trochę niepokoiły, no i pytanie, czy rzeczywście te znamię mogło być niebezpieczne.
- Nad pastylką jeszcze się zastanowię. - Odrzekł lekko.

Facet, który ją w to mieszał powinien leżeć na ziemi wraz z tamtymi policjantami. Jak można było wpakować pracownika w coś takiego? Miał szczęście, gdyby nie fakt, że wcześniej zostawił im tylko 30 minut na opuszczenie lokalu tez by się go pozbyła. Jakoś. Trudno, najwyżej będzie poszukiwana czy coś. Gdy opuściła lokal z kolegą, oczywiście wszystkie swoje rzeczy miała zapakowane do torby, na szczęście była dość pojemna i zmieściła nawet ubrania. Po za tym musiała w "tym czymś" paradować po ulicy. Nawet nie zdążyła podkrasć komuś jakiejś kurteczki w lokalu. Pierwszą rzeczą jaką robiła to myślenia nad tym jak się pozbyć tego łachmanu z siebie, do głowy przyszły jej dwa pomysły. jednak najpierw musiała się udać do sklepu magicznego. Tam coś powinni wykombinować. Nie wiedziała czy Shag chce jej towarzyszyć czy też nie. Miyu zaplanowała już podróż w 5 sekund. Dlatego tylko mu zaproponowała czy chce jechać z nią, jeśli tak to przynajmniej będzie miała towarzystwo, a jeśli nie to nie. W drodze do Clover dziewczyna wstąpiła do małego sklepiku gdzie to zakupiła sobie czarny, długi płaszcz z kapturem. Kiedy dotarła na miejsce od razu jej ulżyło, miała nadzieję, że się uda z niej jakoś zdjąć to "coś" nawet nie chce wypowiedzieć tego słowa. Po od razu wpadnie w szał. Chociaż czy kiedyś naprawdę oszalała? W sumie zazwyczaj stara się jakoś opanować, chociaż ostatnio już nie mogła się powstrzymać. Gdy ujrzała już sklep magiczny natychmiast się uśmiechnęła i weszła do środka.
-Em... dzień dobry - powiedziała na powitanie, ale ktoś już był. Skoro tyle czasu wytrzymała to mogła jeszcze te 5 minut.

MG

I ten no... Abdul podrapał się po jajach stojąc i zastanawiając się jak spławić rozmówcę aż w końcu stwierdził że jednak mu powie co i jak bo w sumie to tylko głupie pytanie.
-Dobra słuchaj, to taka choinka Allaha, na której utrzymują się wszystkie światy, rozumiesz?- Sądził że takie wyjaśnienie całkowicie zadowoli białowłosego. W międzyczasie zaś do sklepu wszedł jakiś paszczur. Zaś scena jaką owa osoba zobaczyła, notabene była to Mitu, to Abdul, z ręką w gaciach, nie wątpliwie się drapał.

Cóż, no i w końcu Melior uzyskał jakąś odpowiedź na swe pytanie, a jakże pobudzającą wyobraźnię. Mianowicie zaraz po słowach sprzedawcy siwowłosy miał wizję ukazującą olbrzymie drzewko świąteczne mające za bombki różne światy. Trzeba przyznać, że ten obraz był całkiem interesujący, zastanawiające było tylko, czemu jeszcze nie ogłoszono ludziom, że świat wisi na choince. Po dłuższym zastanowieniu jednakże postanowił to potraktować to za przenośnię, gdyż to wszystko wydawało się troszeczkę zbyt abstrakcyjne. Chwilę później zwrócił uwagę na dziewczynę, która weszła niedawno temu.
- Dzień dobry. - Rzucił wesoło w stronę dziewczyny lekko się skłaniając po czym wrócił wzrokiem do faceta. - Rozumiem, czyli rzeczywiście jest pan prawdziwym specem w tych sprawach. Cóż w takim razie miałbym do pana jeszcze jedno pytanie i jeśli mnie usatysfakcjonuje, to nie będę narazie więcej zawracał głowy. - Odrzekł uprzejmie z lekkim uśmiechem. - Mianowicie chciałbym wiedzieć, czy w wypadku gdyby fragment Yggdrasil'a trafił do naszego świata i został użyty w jakimś eksperymencie to, czy w jego wyniku jest szansa, że zadziała jakoś specjalnie na człowieka? Byłbym wdzięczny za podanie parę przypadków i ich opisanie, jeśli pan jakieś zna. - Odparł entuzjastycznie, czekając na swoją odpowiedź.
Trzeba przyznać, że nad ostatnimi kwestiami trochę się zastanowił, aby móc uzyskać jak najwięcej możliwych informacji, pytanie czy nie spotka się z rozczarowaniem.

Miyu czekając, na swoją kolej o ile nadejdzie w miarę szybko chociaż po tym co słyszała...oczywiście przypadkiem nie liczyła na to. Moze przy okazji dowie się czegoś ciekawego? Chociaż co ją to obchodziło.. no tak jakby jako szczurek lubi słyszeć interesujące rzeczy. Tak czekając postanowiła się porozglądać po sklepie, zerkając to na jedną półeczkę to na kolejną... jakieś książki, przedmioty inne duperele związane z magią. Dziewczyna sięgnęła po pierwszą lepszą z powodu ładnej okładki i zaczęła przekartkowywać.

MG

-Słuchaj pan. Jestem sprzedawcą w sklepie magicznym. Sprzedaje bronie, narko... magiczny biały proszek, lu... tanią siłę roboczą. Słyszałem o yggdrasilu ale skąd mam wiedzieć jaki by miał wpływ na ludzi? Nigdy nie było przypadku w którym coś takiego miało miejsce więc uwaga.... jesteś pierwszym frajerem. Cieszysz się nie?- Spytał Abdul uśmiechając i zacierając rączki. O tak ten kretyn który myślał że to botaniczny już go denerwował. Abdul odwrócił się do brzydkiego pana, olewając już Meliora.-Czego? Klub dla gejów jest ulice obok.-Powiedział do Miyu z dezaprobatą, widać nie wiedział dlaczego jakiś gejuch, wtranżalał mu się do sklepu.

No i był sobie człek szynszylem/szynszylą? Who knows~? Aż tu nagle puff, a siedział sobie w kieszonce znajomej z misyji... I weź tu się tłumacz z tego, iż było się przy dość niecodziennej rozmowie z wielkim pieskiem w tle, a także, iż znajdowało się w dość bliskim kontakcie z nią przez spory okres czasu... Nic dziwnego, że tak samo jak blondasek puffnął z szynszyli w ludzika, tak samo szybko ulotnił się niczym wiatr, mając nadzieję, iż ta ma lepsze zajęcia niż ściganie go. Gdy już oddalił się wystarczająco daleko, postanowił się znaleźć w okolicy, z której wybywał jako szynszyla. Ciutkę zajęły mu poszukiwania, ale dotarł do dziwnej górki... W sumie teraz wzgórza, które dla malutkiego zielonookiego gryzonia było sporą górą, z której się sturlał po potknięciu. Auciu ał... Mógł w tym miejscu zobaczyć też jakiś budynek, który był no... Biały!
- Dzień dobry? - odparł, przekraczając progi budynku, uświadamiając sobie też, iż jest to adres podany przez szefa dotyczący sklepu magicznego. Jak sobie to uświadomił? Ano spotkał wewnątrz tego człeka, nie? - Pan na zakupach? - skierował te słowa oczywiście do szefa, który przebywał już w tych skromnych czterech ścianach. Kątem oka przyuważył też jakąś dziewczynę, ale co on chciał... Ach tak! Miał kupić jakieś klucze przed następną misją! Nie może znów polegać na... No właśnie! Wolał się dłużej nie wywodzić odnośnie paru ostatnich okresów jego żywota!
- Czy miałby pan tutaj takie coś jak srebrne klucze? Takie Gwiezdnych Duchów... - odparł stając niedaleko swojego przełożonego. W końcu nawet już tam stał, bo wypadało podejść do uprzedniego rozmówcy, a nie drzeć się na pół sklepu, etc. - Jeśli by się takie znalazły... Poprosiłbym klucz Kruka... Jednorożca i Małego Lwa... No chyba, że ich tutaj nie ma... Najwyżej będę musiał poszukać gdzieś indziej... - dorzucił po chwili zastanowienia, końcówkę zdania wypowiadając z dozą rezygnacji. Jakoś nie chciałoby mu się włóczyć w poszukiwaniu kolejnego sklepu, gdzie BYĆ MOŻE, a nie koniecznie na 100% by znalazł szukane produkty.

Czego Miyu potrzebowała? Pomocy oczywiście. Tylko najpierw musiała się przemóc do tego, żeby pokazać z czym ma problem, przecież był tutaj jakiś facecik, a nie chciała się poniżać. Ze strony sprzedawcy... em, nie miała się chyba czego bać.. uznał dziewczynę za geja. Miyu można pomylić z facetem? W każdym razie. Gdy już chciała powiedzieć o co jej chodzi do sklepiku wparadował kolejny... klient! Znał tego białowłosego? Hm.. ciekawe. W każdym razie, blondasek był magiem Gwiezdnych Duchów. Jeszcze nigdy żadnego duszka nie widziała. Jednak kiedy ją zobaczył i tak się... wrył do kolejki. Oj.. tego mu nie przepuści.
-Przepraszam, ale chyba powinnam mieć pierwszeństwo- skierowała do blondyna, odłożyła książkę na swoje miejsce i podeszła bliżej lady by pokazać z czym przyszła. Zdjęła torbę, którą miała przewieszoną przez ramię i zaczęła rozpinać płaszczyk po czym go zsunęła go trochę z ramion. Oczywiście towarzyszyły jej rumieńce na twarzy, w końcu nie codzienne jest by chodzić po ulicach stroju francuskiej kelnerki. Zwłaszcza dla Miyu. Czuje się po prostu zażenowana, ale nie chciała tracić czasu i musiała jakoś znieść, że nie jest sama w tym sklepie. Dobrze, że chociaż nie zna tych panów. Gdy to się skończy szybko zniknie im z oczu i pewnie nigdy więcej nie zobaczy ich twarzy.
-Nie mogę tego zdjąć, podobno jest to magiczny strój. Próbowałam wszystkiego darcia, nożyczek, do się coś z tym zrobić? - miała nadzieję, że tak. Nie chciałaby dłużej w tym paradować, chociaż i tak ma płaszcz, ale mimo wszystko czuje się dziwacznie.

Cóż niestety sprzedawca, jak na speca okazał się człowiekiem dość skromnie doinformowany, jak na swój zawód. Można by się rozczarować wiedzą tego człowieka, no ale Melior mógł to przeboleć zwłaszcza, iż miał parę spraw na głowie. Tak, więc miał się zamiar pożegnać i wyjść, gdy pojawił się pewien znajomy siwowłosemu blondyn.
- Cześć Fin. - Rzucił wesoło do chłopaka, gdy ten się przywitał z uprzejmym uśmiechem. - Hmm, w sumie nie zupełnie, ale w sumie przy następnej wizycie zamierzam zakupić parę drobiazgów. - Dodał po małej chwilce zastanowienia.
Następnie widząc, że podopieczny postanowił pogadać ze sprzedawcą postanowił przysłuchać się zamówieniu młodzieńca. Słysząc, że zamierza on kupić kluczy Melior począł się zastanawiać jak mogą wyglądać te duchy, które można nimi wezwać. Niestety Fin wepchnął się troszeczkę w kolejkę przez co wystąpiły pewne drobne nieprzyjemności, jak np. małą sprzeczkę z wcześniej przybyłą klientką. Trzeba przyznać, że z jej słów wynikało, iż cierpiała na całkiem interesującą przypadłość. Szkoda tylko, że siwowłosy nie mógł zobaczyć tego dokładniej, gdyż dziewczyna polazła pod samą ladę.

MG

O nie, to znowu ona. Pomyślał Abdul znów widząc Policjantko-prostytutkę w swoim sklepie. Teraz jednak wiedział już kim jest, nie da się więc... tak łatwo aresztować. Pora udawać dobrego sprzedawcę. Jak wuja Ahmed gdy spuszczał się klientom do jogurtów.
-Oh tylko jedynie 500.000 za sztukę.- Wysyczał Abdul. Ech pewnie dojdzie do targowania ale co tam, niech się dziwka przestraszy. Tym czasem musiał obsłużyć jeszcze brzydkiego pana, na którego strój spojrzał. Na szczęście za ladą była śląska.
-Brzydkich panów nie rozbieram. nie dość ze gej to transwestyta... masz pieniądze żebraku?- Postukał Miyu "śląską" po głowie, po czym dziabnął sobie kawałek.

No i się zaczęło... Oferta numer jeden, która... Bądźmy szczerzy! Chyba nikomu nie spodobałoby się wydawać w sumie 1.500.000 , nie? Zwłaszcza, że jeszcze czynsz do zapłaty i na dodatek nawet nie miał tyle przy sobie... Jeśli w ogóle miał chociaż tyle... Nic też dziwnego, iż oczy nieco mu się powiększyły w akcie zdziwienia, a i lekko, aczkolwiek nieznacznie uchylił usta.
- Ale... To chyba trochę za dużo... - wydukał po chwili blondasek, patrząc się na mężczyznę. Spojrzał się nawet desperacko na swojego przełożonego. - Miałby pan w razie czego coś pożyczyć..? - spytał się Meliora, próbując ukryć zakłopotanie za dość nerwowym śmiechem. O tak... Ukrywanie szczerych emocji raczej kiepsko mu wychodziło, a jak wychodziło, to dość rzadko. - A proszę pana... Może dałoby się tak te klucze po... 7.000 za sztukę, a do tego... Może dorzuciłbym coś do pańskiego dania? - to powiedziawszy zielonooki skorzystał ze swojego PWM i przyzwał Aurigae, która... No póki co nie miała nic do roboty, bo raczej nie wiedział, co by sprzedawca chciał dostać. - Jakieś ciastko na deser, a może coś do... Em... "Śląskiej"? Lub coś na popitkę? W końcu na pewno pan spragniony! - dodał po chwili, czekając na reakcję sprzedawcy i licząc na ewentualne wsparcie ze strony przełożonego. Bo w końcu jakby próby blondaska zawiodły, to może i szarowłosy coś wykombinuje.