Sklep Magiczny

Niech sobie będzie dla niego brzydkim panem... nawet transwestytą, pierwszy raz słyszała coś takiego i to ze strony faceta. Chyba przyjechał tutaj z psychiatryka. Co za człowiek. Chociaż pewnie istnieje możliwość by zdjąć to "coś" z dziewczyny, ale oczywiście najważniejsze są pieniądze.
-Ile będzie kosztowało zdjęcie ze mnie tego czegoś? - spytała ignorując fakt, że przez chwilą dostała śląską po główce. Co było trochę dziwne, zresztą co się nad tym głowić. Miała nadzieję, że to nie będzie zbyt wygórowana cena albo żeby chociaż coś jej w ogóle zostało. Jednak zaciekawiło czemu blondasek zwraca się tak bez problemu do tego drugiego. Ciekawość wzięła górę.
-Hm? Panowie się znają? - spytała odwracając się. Takie tam zwykłe pytanie, jak nie chcą nie muszą odpowiadać jak tam sobie chcą. Po za tym czy blondasek na pewno był panem? Jak tak mu się przyglądała, to wyglądał jakby był mniej więcej w wieku dziewczyny lub nawet i mniejszym, ale to już nie jej sprawa. Położyła rączkę na ladzie i zaczęła stukać o nią paluszkami.

No trzeba przyznać, że Cena kluczy odrobinkę zaskoczyła Meliora. Cóż najwyraźniej magia gwiezdnych duchów należała do trochę kosztownych w używanie. Dlatego też siwowłosy uznał, że raczej nie zdecyduje się na nią jeśli zacznie uczyć się kolejnej, bo zrujnowałoby mu to zupełnie finanse. Słysząc, że Fin chciałby zaciągnąć małą pożyczkę zastanowił się chwilę. Jakby nie patrzeć w sumie nie miałby nic przeciw temu, jednakże dobrze by było, gdyby ten kredyt nie okazał się dożywotni. Z drugiej strony nawet sam nie miał odpowiedniej sumy, no ale zawsze blondyn mógł z sklepikarzem po negocjować.
- Hmm, trochę mogę pożyczyć, ale przy obecnej cenie, to i tak może być mało. - Rzucił luźno z uprzejmym uśmiechem.
Z ciekawością wysłuchał też kontr propozycji swego podopiecznego. Trzeba przyznać, że różnica między obydwoma opcjami wyglądała całkiem interesująco.
- A, może załatwisz panu sprzedawcy pełny obiad. - Odrzekł żartobliwie do blondyna.
Później odezwała się druga klientka. Słysząc jej pytanie uśmiechnął się tajemniczo.
- Cóż można tak powiedzieć. - Odparł wesolo.

MG

Kolejny gryz śląskiej i ciamkanie przy spożywaniu posiłku jasno pokazywały że Abdul myśli. Bo dziewczyna go spytała o cenę i jaką ma teraz podać?
-3.000 i się dogadamy.-To w sumie było tylko rozbieranie, Abdul nie musiał zdzierać z brzydala setek tysięcy. Tym czasem jednak pan "policjant" się targować!
-7.000!? Panie, ja muszę sobie nowe spodnie kupić, żonę i dzieci mam do wykarmienia. A do tego podatek vat, podatek dochodowy, wynagrodzenie dla pracowników, marża, akcyza, koszta transportu... to wszystko kosztuje. 1.400.000 za wszystkie trzy.- Powiedział spokojnie, bo wiedział jedno, facet słabo się targował.

- Tak... Tak jakby... W pewnym sensie... - powiedział do dziewczyny, jednak swoją uwagę skupił na sprzedawcy. W końcu negocjacje ruszyły i... I 1.400.000 to zdecydowanie ciągle za dużo. A jeszcze te argumenty...
- Jakby tylko pan musiał to płacić... Ostatnimi czasy ludzie zaczęli zdzierać kasę ile wlezie! Nie dość, że ta gruba, włochata gościówa od czynszu, przez którą zwiędły mi kwiatki w domu, to jeszcze pan! Wie pan ile ona żąda za małe mieszkanko?! Normalnie szkoda słów... W sumie... Może mógłbym was poznać... Ponoć jej ojciec był honorowym talibem, cokolwiek to znaczy... Nawet ponoć zginął w wielkim BUM, ku czci jakiegoś Allaha czy jak to szło...- powiedział blondasek, wpadając w rozmowowo-plotkarski trans. - Mogliby państwo się nawet dogadać... Może napiszę tutaj w razie czego jej adres... - to dorzuciwszy, wziął wyrwał czystą karteczkę z notesik, a następnie czytelnymi literkami wpisał adres, przy którym mieszkała rzeczona kobieta, wynajmująca mu lokum. - Niah... Aż zgłodniałem od tego wszystkiego... - dało się usłyczeć burczenie w brzuchu zielonookiego, więc i blondasek przy pomocy Aurigae przyzwał sobie cały pojemniczek... Typowego... Wschodniego mięska, które często można znaleźć w wszelakich rodzajach kebabów. No co? Pora obiadowa niedługo, a on głodny, to i ochotę na mięsko się nabiera. Warto wspomnieć iż mięsko miało swój charakterystyczny zapach. - Chce pan trochę? Może zrobimy tak... Ja dam panu ten adres... A skoro mamy 3 klucze, to skreślimy tak z 3 zera i za jeden klucz pan weźmie 1.400 chyba że woli pan zostać przy 7.000 za sztukę. A tak między nami... To jestem pewien, że jakoś damy radę załatwić zwolnienie z płacenia podatku vat, w zamian za wsparcie... - ostatnią wypowiedź dodał już nieco cichszym głosem. A nuż może mężczyzna się zgodzi na jakąś z ofert... Któż to wie?
- Jak nie zdobędę tych kluczy to zapewne stąd nie wyjdę... Mam czas... Najwyżej się zrezygnuje z misji... Pójdzie się na jakąś inną... A może by się jakiś magiczny item przyniosło i podarowało na rzecz sklepu... - powiedział kolejne słowa, ale no cóż... Nie kupi to poczeka... Pożyjemy zobaczymy!
- Ach tak... Ma pan jeszcze jakieś przedmioty umożliwiające zmianę w zwierzęta... Nie wiem... Np. szynszyle? Długo by opowiadać skąd taki pomysł... - dorzucił po swoim wywodzie, czekając na reakcje mężczyzny i w głębi siebie licząc, iż w końcu się zgodzi na coś... Coś przystępnego...

Heh, no i sprzedawca zszedł z ceny, więc plus był dla Finna, szkoda tylko, że koszty wciąż były poza zasięgiem chłopaka.
- Hmm, ciekawe czy bywają tu klienci, którzy są w stanie zapłacić 1.400.000 klejnotów za parę towarów. - Rzucił zamyślony lekko pod nosem, ale w sumie dało się to usłyszeć.
Później wysłuchał kolejnej kontr oferty Finna, cóż Melior nie wiedział, czy podziała, ale życzył blondynowi powodzenia. Były też wyjaśnienia obu stron ale raczej każdy z nich wolał postawić na swoim.
- Fin, może w razie czego dorzuć też pieczonego dzika, czy coś większego, to pan sprzedawca zaoszczędzi już na obiedzie i kolacji dla rodziny. - Odparł z lekka żartobliwie.

-3.000? Mi pasuje - odpowiedziała z uśmiechem kiedy usłyszała cenę. Myślała, że będzie ciut drożej. W sumie nie ma co się dziwić w porównaniu z kluczami od Gwiezdnych Duszków to pozbawienie dziewczyny zbędnego ubranka powinno być tańsze. O ile w ogóle da radę to zrobić, bo jeśli nie to klops. Bo jak to powiedział jej były pracodawca... tylko największy... nawet nie może jej to przez myśl przejść. Jeśli tak jest naprawdę to nie Miyu nie była jednak zbyt pewna czy ten pan taki jest sadząc po tym, że uważa ją za geja transwestytę. Musiała jakoś liczyć na to szczęście, może będzie jej sprzyjać. Zdjęła już całkiem swój płaszczyk i czekała czy stanie się cud. Ciekawe czego użyje, nożyczek? W każdym razie, byle zadziałało.

MG

-Musisz w takim razie zaczekać, tamci drożej płacą-Wskazał na pseudo prostytutkę i jej alfonsa. Na tym jednak nie koniec zajebistości Abdula, bowiem zainteresowała go kwestia talibki...
-Więc mówisz że jest talibem? Ładna?-Zatarł rączki, na arabską mode po czym szybko w głowie policzył prawidłową cenę za klucze-Słuchaj chyba źle zaczęliśmy, widzisz, widzę w twoich oczach że chętnie zrobiłbyś Kabooom, więc jesteś honorowym talibem i zasługujesz na konto Vipowskie. Cena jednego srebrnego klucza rangi D wynosi 10.000 klejnotów, te rangi C są po 20.000 a rangi B po 30.000. Srebrne klucze rangi A to wydatek 50.000, rangi S 100.000 i rangi SS 250.000 . To które podać?- Spytał z Arabskim uśmiechem na twarzy

//Finn, kupno klucza rangi "D" pozwala ci na zrobienie z niego zaklęcia rangi D to chyba jasne i logiczne
//Miyu, po rozmowie z Astem, musisz zebrać głos większości osób na forum(czyli powiedzmy 51% aktywnych userów) które stwierdzą że Abdul jest największym zbokiem. Opcja 2. Możesz kupić u Abdula jakiś gadżet... który zakryje ten strój innym lub też rzuci na twój strój iluzje. Kombinuj//

I w końcu doszli do jakiegoś consensusu, a mianowicie jakiejś jasnej ceny, a dokładniej cen, które sobie blondasek na w razie co zapisał, ażeby wiedzieć na przyszłość ile ma oszczędzać. Pojawiał się tylko jeden problem... Zgodnie z słowami sprzedawcy, Finncio potrzebował 50.000 na swoje zakupy, a przy sobie, zresztą jak i w ogóle miał 40.000 z hakiem. W końcu pieniążki na czynsz leżały odliczone, a pensja, pensją ciut maława.
- Em... Tak jakby... Pożyczyłby mi pan tak z 10.000 ? Oddam co do grosza... - odezwał się w kierunku swojego przełożonego, ażeby spytać się o możliwą pożyczkę, ale kto wie, czy takową dostanie. Miejmy nadzieję, iż tak i problemów nie będzie...
- Poprosiłbym w takim razie klucze Kruka (C), Małego Lwa (D) i Jednorożca (C) - te słowa skierował już do sprzedawcy, oczywiście zależnie od tego czy szarowłosy pożyczył mu pieniądze, czy też nie. Dodatkowo położył wtedy na blacie: w przypadku uzyskania pożyczki 50.000 , a w przypadku braku rzeczonej pożyczki 30.000 za pierwsze 2 klucze. Poza tym razem z zapłatą położył też kartkę z adresem wcześniej wspomnianej "damy" wynajmującej mieszkanka, w tym mieszkanko młodego policjancika. - Nie mnie oceniać, ale... Może panu się spodoba... Raczej ja za nią nie przepadam... Ostatnio chciała mi zrobić bombardowanie... Niczym zrzut bomb na Hiroszime... Tak przynajmniej powiedziała... A czemu to?! Bo człowiek jeden dzień z czynszem się spóźnił i już wielka afera... Nawet drzwi wyważyła, a potem jeszcze płacić za naprawę kazała... Ehhh... - wypowiedział się blondasek, kierując się do drzwi, jeśli dobił targu. W końcu raczej nic go nie trzyma więcej w sklepiku, a kontrakty same się nie zawrą. - Mam nadzieję, że współpraca będzie się układać dość owocnie... - dodał opuszczając budynek, of course jeśli nie ma żadnych zastrzeżeń etc. Swoją drogą... Co on miał robić potem? E tam... Później mu się przypomni.


z/t - jeśli Abdul nie ma nic przeciw

Trzeba przyznać, że i Meliora zaciekawiła reakcja sklepikarza, gdy Finny się mu wyżalił. Cóż czasem nawet najdziwniejsze rozwiązanie skuteczne, jak np. podanie przynależności właściciela mieszkania. Tak, czy siak siwowłosy zapamiętał tą rozmowę, gdyż być może kiedyś się mu na coś ona przyda. Słysząc prośbę podwładnego zastanowił się nad swoimi możliwościami finansowymi. Cóż w najbliższym czasie chciał zrobić jakieś fajniejsze zakupy, więc kasa będzie mu potrzebna, no ale na pożyczkę krótkoterminową mógł se pozwolić.
- Hmm, okej, ale zwróć mi je potem w miarę szybko. - Rzucił uprzejmie podając chłopakowi z góry ustaloną kwotę.
Przysłuchał się jeszcze zamówieniu Finna, które jakoś niewiele mówiło, po czym wyszedł za blondynem. W między czasie jednak przyjrzał się też pokojówce, która okazała się drugą klientką. Heh, w dzisiejszych czasach chyba trzeba uważać na ubrania, skoro nawet uniformy robocze są przeklęte ostatnim czasy. - Przemknęło mu po myśli, po czym poszedł w własną stronę.

[zt]

Tak, więc jakoś Daxowi nie spieszyło się na spotkanie z mistrzynią, raczej nie chciał jej denerwować tym, że nie udało mu się pomóc jego kompanowi, a ten skończył swój marny żywot, chłopak wiedział, że potrzebuje czegoś, dzięki czemu to się nie powtórzy! Broni! Ale to nie byle, jakiej, w końcu to mag FT! Jego broń nie może być zwykła, więc postanowił napisać na karteczce to, czego szuka… Po spisaniu swojego złego pomysłu udał się do odległego od Magnolii miasta, mianowicie do Clover! Tam jest w końcu sklep z magicznym sprzętem, a jego „twór” będzie napędzany lakrymą, więc trzeba było się udać tam! Poprzechodził trochę przez tłum randomów, ale w końcu dotarł do miejsca, którego szukał, do Abdula… Pchnął drzwi, by wejść do środka.
-Dzień dobry…- Powiedział dość głośno, po czym podszedł do lady. Jeśli sprzedawca zapyta o zamówienie, wtedy wręczy mu karteczkę, na której ma wszystko spisane:
"Tak, więc zacznijmy od tego, że ma ona 110cm, z czego 25cm przypada na rękojeść, 15cm to silnik, pozostałe to ostrze. Rękojeść Chainsaw-Katany jest czerwonego koloru, zrobiona jest z twardego drewna i pokryta cienką warstwą gumy, która ma za zadanie ograniczyć poślizg ręki. Na końcu rękojeści znajduje się metalowa głowica. Dalej w roli jelca mamy umieszczone zabezpieczenie, które nie pozwoli żeby ręka poleciała na ostrze, gdyż jest tam kawałek metalu z guzikiem zabezpieczającym(Nie pozwala na włączenie się Chainsaw katany, o ile jest wciśnięty), za tym znajduje się silnik. W silniku jest umieszczona lakryma energetyczna, która zapewnie broni możliwość poruszenia łańcuchem. Odpala się go za pomocą pociągnięcia za linkę, która wprawa w ruch lakryme(jeśli guzik nie jest wciśnięty, inaczej linka nie może zostać pociągnięta). Dalej mamy ostrze, które jest pokryte łańcuchem. Łańcuch ma na sobie mniejsze ostrza, które przy włączeniu zaczynają się obracać.
Jak to działa?:
Otóż podczas pociągnięcia za linkę rozpoczyna się rozruch lakrymy w środku(Dlatego jest magiczny!), przez pocieranie się jej o nią. Wtedy mechanizmy w silniku zaczynają przeciągać łańcuch, który tnie jak piła mechaniczna, stąd nazwa broni. Działa ona przez 2 posty, a potem trzeba odczekać 5 postów, by ponownie użyć "

No to pierwsi klienci opuścili sklep i Abdul mógł już zająć bez problemu sprawą miyu, która jeszcze sterszała w tym czymś. W każdym razie musiała zaryzykować, może się okaże, że pan sprzedawczyk jest największym... eh nawet nie chce powiedzieć tego słowa. W każdym razie, gdy panowie już wyszli pojawił się kolejny, ale to nie ważne.
-No to odczekałam swoje. Możesz to zdjąć? matko... że też da się rozebrać jakiemuś gościowi, przynajmniej widzi on Miyu jako brzydkiego faceta co jest zdecydowanie plusem. Było jej już obojętne tu, na zapleczu byle by się tego już pozbyć.


//7 dni minęło i 52% głosów na Abdula//

MG

Abdul westchnął na samą myśl o tym męczącym dniu, miał dreszcze. Co rusz jakiś klient i to każdy niewychowany. Tak więc bezceremonialnie zdjął z Miyu sukienkę[Tak Dax, widziałeś Miyu w samej bieliźnie, mimo płaszcza].
-To będą 4.000- Rzucił z chytrym uśmiechem do dziewczyny. Ah te podwyżki... ceny tak bardzo skaczą w górę. Tym czasem musiał zająć się jeszcze tym drugim.
-Oho... ile można czekać zasrany obwiesiu!? Złożyłem zamówienie WCZORAJ a wy jesteście dopiero dziś? I to ma być Magiczny express? Zero pożytku z was, już szybciej dochodzi dziadek Eugeniusz a ma 91 lat! No dobra, zdejmuj spodnie, czy gdzie tam wsadziłeś sobie moją zabawkę.-Powiedział Abdul do Daxa, tupiąc nogą w podłogę i patrząc na niego jak terrorysta na Obame.

Wolność! W końcu się doczekała na zdjęcie tego czegoś. Oczywiście miała gdzieś, że w sklepie pojawił się jeszcze jakiś pan i widział ja w samej bieliźnie. Mogła by ją nawet opisać, ale wolała jednak nie. Była koloru czarnego i to ma ludziom wystarczyć. Myślała chwilo tylko o sobie, co prawda mogło to dziwnie wyglądać drugiego klienta, że Miyu nawet nie zareagowała na to, iż nie jest sama w tym sklepie. Po prostu napłynęła teraz do niej pozytywna energia. Nawet najpierw zaczęła szukać pieniędzy by zapłacić Abdulowi, niż się ubierać. Wszystko jedno, że trochę zwyższył cenę dala mu tyle ile chciał. Wyjęła ubrania z torby i zaczęła się ubierać. Gdy już skończyła z uśmiechem
-Dziękuję bardzo. Do widzenia - powiedziała. Zabrała płaszcz i torbę i wyszła ze sklepu.


z/t

Wszedł i nagle Bang! Jakaś pół naga dziewczyna. Sklep magiczny chyba nie jest tak strasznym miejscem jak mówią na ulicach. Momentalnie zasłonił oczy, co by nie było, że jest jakimś tam zboczeńcem. Na usta cisnęło mu się krótkie słowo, „Nice”, ale zachował je dla siebie, bo nie ma, co tutaj robić zbędnego zamieszania, jeszcze by po łbie dostał, cóż poradzić? Gdy wyszła to zarzucił krótko:
-Do widzenia-
Odsłonił oczy i nagle ten arab od 7 boleści zaczął pierdzielić o jakimś Magic Expresie, czy czymś tam innym, ale chyba będzie trzeba zagadać do niego inaczej, bo może źle skończyć…
-Otóż… nie jestem z Magic Expresu… Jestem tutaj tylko po to, by przekazać, że osoba, na którą pan czeka jest w drodze, jednak nie wiem kiedy postanowi tutaj przybyć- Powiedział, po czym odchrząknął –Otóż mam do pana kilka pytań, na które pan może znać odpowiedź, bo jak to na mieście gadają, jest pan największym specem od przedmiotów magicznych- Mały komplement dla sprzedawcy może coś przyniesie, ale znając los(Czyt. Dona) stanie się coś złego, co pokrzyżuje mu plany.
-Dobre, więc po pierwsze chciałem zapytać, czy dostane tutaj coś takiego- Powiedział, po czym podał mu kartkę(Patrz na mój post wcześniej).
-A drugie pytanie dotyczy czegoś, co się nazywa „Atlasem Bogów”, wie pan coś może na jego temat? Każda informacja jest dla mnie na wagę złota, krótko mówiąc… Takie coś z magicznymi kartkami, co pokazuje coś tam, gdy się tylko to zachlapie krwią… tylko tyle- Oczywiście ich treść pozostawił dla siebie, w końcu nie każdy musi wiedzieć, co on widział...

MG

Oho! Więc chłopak twierdził że nie był z Magic Expressu... tak? Ale nie z Abdulem te numery!
-Myślisz ze z kim ty rozmawiasz!? Jestem Abdul! I byle komuch mnie nie okłamie. Powiedziałeś że przyszedłeś tylko po to by powiedzieć ze tamci się spóźnią, ha więc musisz dla nich pracować! Więc? KŁAMIESZ. Na dodatek zaraz potem okazuje się że masz do mnie kilka pytań tak...? Już ja znam takich jak ty!- Wykrzyczał Abdul i wyciągnął z kieszeni laskę dynamitu-Jeden krok a twoją dupę będą zbierali z sufitu! Dla kogo pracujesz, podłe ścierwo!?-Wykrzyczał Abdul z furią w oczach. Rozgryzł go Na pewno pracował dla jakiejś organizacji która polowała na Abdula. Ha, ale nie z Abdulem te numery!